Huf Sfinks - tajemnice historii, Kleopatra, KLEOPATRA - OSTATNI UŚMIECH FARAONÓWNIESPODZIANKABerlin, Muzeum Starożytności


KLEOPATRA - OSTATNI UŚMIECH FARAONÓWNIESPODZIANKABerlin, Muzeum Starożytności. Stoimy przed jednym z najcenniej-szych eksponatów - marmurową głową kobiecą. I to ma być Kle-opatra, ostatnia królowa starożytnego Egiptu?Sceptycznie oceniamy szczegóły; niewielka, okrągła twarz, kędzie-rzawe włosy przytrzymane szeroką opaską. Duże, okrągłe oczy, małepełne usta i wąski, lekko pochylony nos. Z wyglądu raczej dziewczynaniż kobieta.Do tej pory byliśmy przecież pewni, że wiemy, jak wyglądała Kleopat-ra; zmysłowa, egzotyczna piękność o delikatnych, arystokratycznychrysach i kruczoczarnych włosach spiętych królewskim diademem. Uwo-dzicielska, ponętna kobieta, jak widzieliśmy w filmach z ClaudetteColbert i Liz Taylor. W marmurowym obliczu nie odnajdujemy nicz tamtych obrazów. Dopiero przed dwudziestu laty rzeźba ta - do-tychczas własność prywatna - pojawiła się znowu na rynku antykwary-cznym. Na podstawiewizerunków na mone-tach uznano ją za podo-biznę egipskiej królowej.Profile Kleopatry nanielicznie zachowanychmonetach starożyt-nych, z imieniem i tytu-łem "królowa" wykazu-ją jednoznaczne podo-bieństwo: pełne poli-czki, lekko pochylonynos, przede wszystkimjednak - królewski dia-dem. Taki atrybut nosiły- zdaniem nauko-wców - tylko władczy-nie Egiptu w późnejerze ptolemejskiej,a spośród nich, szcze-gólnie kleopatra.Artyści uwieczniający egzotyczną piękność przez dwa tysiącleciawe wszelkich możliwych pozach dawali ponieść się wyobraźni; w każ-dej epoce przedstawiano legendarną postać zgodnie z gustami cza-sów. Raz jako średniowieczną kasztelankę z dwoma wężami w dło-niach - niczym minojską kapłankę. Innym razem, w oszałamiającymprzepychu strojów, trzymającą w palcach olbrzymią perłę - jak nabarok przystało. W fin de sieclu malowano ją w postaci zmysłowej,nagiej odaliski albo przedstawiono jej zwłoki, ułożone na katafalku.We wszystkich tych podobiznach nie można znaleźć cech wspólnych,jakby władczyni znad Nilu istniała tylko w wyobraźni twórców. Po-szukiwania śladów jednej z najsłynniejszych kobiet w dziejach ludz-kości musimy więc zacząć praktycznie od początku, mozolnie zbie-rając nieliczne fakty z tamtych czasów.Co wiemy o Kleopatrze? Urodzona w 69 r. p.n.e., śmierć zadałasobie własną ręką 39 lat później. Poprzez związek z dwoma wybitnymi rzymskimi mężami stanu, Cezarem i Markiem Antoniuszempróbowała zrealizować swą wizję grecko-orientalnego mocarstwa,wzorowanego na państwie Aleksandra Wielkiego.kronikarze bardzo różnie opisywali królową. Casius Dio donosił:"kleopatra była niezwykle piękna i znajdowała się w pełnym roz-kwicie. Łagodne brzmienie jej głosu musiało oczarować każdego.Swym spojrzeniem i mową potrafiła omotać najbardziej nawet zim-nego i nieporuszonego wroga niewiast".Opis Plutarcha jest bardziej powściągliwy i zapewne też bliższyrzeczywistości: "Jej uroda nie była sama w sobie tak znowu nieporów-nywalna ani rzucająca się od razu w oczy. Wszak przy bliższymkontakcie roztaczała nieprzeparty urok a jej postać, połączonaz ujmującą konwersacją i elegancją emanującą z całego jej zachowaniaczyniły coraz większe wrażenie".Szekspir wreszcie, niemal dwa tysiące lat później marzył: "Prze-mijające lata zdają się jej nie szkodzić, ani codzienne rozkosze nieniweczą jej powabu wciąż świeżego. Inne niewiasty gaszą pożądanie,ona wzmaga je tym bardziej, im więcej daje. Pospolitość bowiemtak jest uwznioślona, że kapłani błogosławią jej miłostki".komu wierzyć? kim była naprawdę Kleopatra? PAłACE NA DNIE MORZA

Aleksandria - Egipt. Z nieba leje się żar. Wynajęta przez nas łódźrybacka powoli opływa wielki półokrąg portowej zatoki. W ciasnej kajucietłoczymy się wokół aparatu, gdzie w monitorze przesuwa się równo-mierna linia; profil dna morskiego na głębokości dziesięciu metrów.Nagle linia odchyla się - sonda wykazuje nierówności gruntu. Zawra-camy i krążymy wokół tego miejsca - wskazania potwierdzają się.Profesor Jean-Yves Empereur, który w trakcie wieloletnich prac archeo-logicznych w Aleksandrii wykształcił swoisty szósty zmysł, wyczuwającciekawe znaleziska, patrzy na mapę i decyduje zarzucić kotwicę.Udaje się nam zaprosić francuskiego naukowca na naszą wyprawę,która zmierza do odnalezienia pozostałości pałaców Kleopatry. Mu-szą znajdować się gdzieś tutaj - już od setek lat zalane wodamiMorza Śródziemnego na skutek zapadnięcia się gruntu.Po założeniu osprzętu i sprawdzeniu małej, podwodnej kameryzanurzamy się w ciepłą wodę. Poruszony w ostatnich dniach przezburzę piasek nie osiadł jeszcze i ogranicza widoczność. Mimo tooczom naszym ukazują się przewrócone i porośnięte wodorostamikolumny. Jakże olbrzymie musiały być te budowle, jeszcze we wczesnymśredniowieczu widoczne na powierzchni. Cokoły, fundamenty, balustra-dy-jako pierwsi uwiecznimy ten zatopiony świat na taśmie filmowej.Ostrożnie zdrapujemy nożem algi z fragmentu kolumny, aby sprawdzićgrubość narośli i stan kamiennej powierzchni. Poza tym niczego niezmieniamy. Dokładne zbadanie i udokumentowanie tych archeologicz-nych skarbów trzeba pozostawić przyszłym ekspedycjom naukowym. Mimo że nie znajdujemy złota ani Klejnotów, spotkanie z prze-szłością powoduje, że czujemy się wielkimi odkrywcami. Wiemy bowiem, że to właśnie tu, przed z górą dwoma tysiącamilat, kleopatra spotkała się z najbardziej wpływowym człowiekiemtamtych czasów. Tu zaczęła się znajomość Cezara i kleopatry, roz-winęła się historia miłosna, której katastrofalne skutki zdecydowaniewpłynęły na dalsze losy świata. NIEZWYKŁE ODKRYCIE Jak to było wtedy, w październiku 48 r. p.n.e., gdy Cezar wylądowałna tym wybrzeżu i pierwszy raz poczuł pod stopami egipską ziemię?Gdy skierował swe kroki do miasta, uchodzącego wówczas za kul-turalną metropolię świata?Aleksandria była miastem luksusu, a Egipt od tysiącleci szczycił się sławą kraju "mlekiem i miodem płynącego".W jaki sposób Cezar - żołnierz przywykły raczej do życia w woj- skowym obozie niż w pałacu - mógł zyskać sobie subtelną Kle- opatrę? Legenda mówi, że położono mu ją u stóp zawiniętą w dywan. Co to miało oznaczać? Erotyczny podarunek, sprytny chwyt wyracho- wanego polityka czy wyrafinowanie spragnionej miłości femme fatale? Starożytni pisarze określali egipską władczynię jako "królewską dziwkę", "bezwstydną ladacznicę" i "pijaną bachantkę". Byli to przeważnie Rzymianie, obawiający się "egipskiej żmii", która potrafiłazawrócić w głowie politycznej eliciepaństwa i wykorzystać Imperium dowłasnych celów. Podobne oceny Kleo-patry nie są wolne od uprzedzeń i an-typatii, należy więc je dokładnie spraw-dzić.jednak zanim zdążyliśmy się zagłę-bić w studiowanie historycznych świa-dectw na temat naszej bohaterki,otrzymaliśmy wiadomość od Jean-Yves Empereura. Zaproponował namasystowanie przy wydobyciu cennegoznaleziska z interesujących nas cza-sów. Pospiesznie wyruszamy w drogę.Przygotowaliśmy się na dłuższą po-dróż, stąd nasze zdziwienie, gdy kie-rowca już po przejechaniu kilku ulicskręcił na otoczony płotem plac bu-dowy.Przed nami widnieje olbrzymi wykop,przeznaczony na fundamenty i piwnicewspółczesnej budowli. Czas pozostały do rozpoczęcia robót profesorEmpereur wykorzystuje do przeprowadzenia poszukiwań archeolo-gicznych.Teraz stoi wraz z kilkunastoma robotnikami na dnie wykopu, ob-serwując eksponat wydobywany z gliniastego gruntu za pomocąsznurów i siły mięśni. Chodzi o wielotonowy fragment kolumny,tkwiący jeszcze do połowy w ziemi. Wyraźnie widać na nim greckienapisy, wśród nich słowa "Cebasteon Eikon" - swego rodzaju an-tyczny adres placu. Najwyraźniej mamy do czynienia z jedną z kolumndawnego Cezareum aleksandryjskiego, które stało w tym miejscuw okresie panowania Kleopatry.Czym było Cezareum? Rozpoczęte przez egipską władczynię, ukoń-czone przez Oktawiana, ozdobione dwoma obeliskami, sprowadzo-nymi z dalekiego Heliopolis, słynnymi "Igłami kleopatry" (stoją obec-nie w Londynie i Nowym Jorku) - było jednym z symbolistarożytnego miasta.Z położonej wysoko nad portem budowli rozpościerał się wspa-niały widok. kronikarz Filo tak o niej pisał: "Nie ma na świeciedrugiej takiej świątyni jak ta, zwana Sebasteion, poświęcona Ce-zarowi, patronowi żeglarzy. Ten wielki i niezwykły przybytek,któremu równych próżno by szukać gdziekolwiek, wznosi się majestatycznie nad bezpiecznym portem. Pełen jest darów dzięk- czynnych: obrazów, posągów, przedmiotów ze złota i srebra. We- wnątrz znaleźć można sale kolumnowe, biblioteki, święte groty, portale, przestronne komnaty i otwarte ku niebu hale - jednym słowem: cuda architektury. Jest ostoją dla wyruszających na morze i bezpieczną przystanią dla powracających".Nie zawsze dopisuje archeologom takie szczęście - na ten dzień czekali od blisko pół roku.Oto więc nauka pozyskała cenne źródło, a my mieliśmy okazję na własne oczy ujrzeć jedno z niewielu materialnych świadectw czasów starożytnych. Powód małej sensacji naukowej krył się pośrodku pul- sującego centrum Aleksandrii.~ ZŁOTE MIASTOPo południu pojechaliśmy aż na koniec półwyspu, zamykającego niczym naturalne molo basen portowy. U stóp fortu, strzegącego wejścia do zatoki, zatrzymujemy się i podziwiamy panoramę miasta. Chylące się ku zachodowi słońce nadaje nieruchomej wodzie wygląd płynnego złota, a jego refleksy odbijają się na budynkach wzdłuż nadbrzeżnej szosy.Pierwszy kontakt z miastem i jego bogactwami musiał być szokiem dla żołnierzy Cezara i dla niego samego. Ówczesny Rzym nie mógłsię równać z Aleksandrią,był miastem lepianek,wioską, która nazbyt szy-bko chciała objąć rolęświatowej metropolii.Budowle na Forum Ro-manum, podziwiane dziśprzez turystów, powstałyznacznie później. RzymCezara to były wąskie uli-czki, walące się domy,smród, zarazy. Tu w Ale-ksandrii Cezar - byćmoże pierwszy raz w ży-ciu - zobaczył zaprojek-towane z rozmachemulice i budowle, takie jakświątynia Serapeum czysiódmy cud świata - la-tarnię morską na Faros.Poza tym wszystkie bu-dynki wykonane byłyz kamienia!Pod wpływem tychwspaniałości imperatorpoczął snuć plany rozbu-dowy własnej stolicy.Nie zapominajmy też,że nad Nilem zgroma-dzono wszystko, co za-sługiwało na uwagęw nauce i sztukach pięk-nych. Już pradziad kleo-patry, Ptolemeusz II,uczynił Aleksandrię pęp-kiem świata. Naprzeciwlatarni na Faros stała bib-lioteka zawierająca na ty-siącach zwojów całą wie-dzę ówczesnego świata.W mieście działali uczenize wszystkich zakątkówglobu. Nauka i sztuka będąc je-dnolitą, nie dzieliły dyscyplin.Tak więc filozof mógł wykazaćsię zarazem jako matematyk,retor i konstruktor machin wo-jennych; poeta - jako strateglub uzdolniony śpiewak.. W ba-senie Morza Śródziemnegotrudno by znaleźć jakąś znako-mitość, która nie otrzymałaoferty z Egiptu. Kuszono dosta-tnim życiem na koszt państwa,nieograniczonymi możliwoś-ciami prowadzenia badań.Wielu pielgrzymowało więc naów Olimp uczoności: filozofo-wie, poeci, mówcy, muzycy,rzeźbiarze, malarze... Szczęśli-wa Aleksandria!W porównaniu z tym jakżeubogie zdawało się być życiew Rzymie! Tam, by uchodzić za"oświeconego" wystarczyłoposiadać w domu greckiego nauczyciela - w oczach Rzymian gwa-ranta odpowiedniego wykształcenia.Coś jeszcze musiało rzucić się w oczy Cezarowi; podczas gdy jegoojczyzna wciąż uwikłana była w wojny domowe, nad Nilem ludzieze wszystkich krańców ziemi żyli w zgodzie - jeśli nie ze sobą, toprzynajmniej obok siebie. Miasto, podzielone na kwartały, oferowałoprzybyszom na straganach, w sklepach i tawernach wybór wszelkichmożliwych dóbr. Aleksandria to wielonarodowościowy tygiel. Obejmu-jący najodleglejsze kraje zyskowny handel oraz liczne przywileje jed-noczyły zadowolonych mieszkańców bogatego miasta.IMPERATOR KOBIECIARZNie tylko pogoń za rywalem - Pompejuszem zaprowadziła Cezarado Egiptu, lecz także wieczna gonitwa za... pieniędzmi. Oto, dlaczegowylądował w Aleksandrii, w październiku roku 48 p.n.e. Pieniądzebowiem to rzecz, której akurat najbardziej potrzebował; do uspokoje-nia żołnierzy, do poprawienia własnej sytuacji.A sytuacja stawała się jak naj-bardziej nieprzyjemna. Najpierwtriumwirat, jaki tworzył wrazz krassusem i Pompejuszemrozpadł się, potem waśnie prze-kształciły się w wojnę domową,która pochłonęła majątek Juliu-sza. Teraz niezadowoleni byliżołnierze. Pod jego dowództ-wem zdobyli Hiszpanię i Galię.Wówczas postawa wodza, jegokunszt wojenny i wspólne zwy-cięstwa spowodowały, że po-szliby za nim w ogień. Przekro-czyli ze swym mistrzem Rubikoni wystąpili przeciw samemu Rzy-mowi, aby zmusić Senat do ule-głości. Ryzykowne posunięcieudało się, ale gdzież ten uprag-niony, ostateczny sukces? Podługiej nieobecności legioniścichcą wreszcie wypocząć wewłasnych domach, na nowo uło-żyć sobie życie. Dane jest to tyl-ko nielicznym weteranom, koń-czącym służbę ze względu nawiek - ci otrzymują bogate po-darunki i ziemię. Wszystkich in-nych czeka dalsza tułaczka poniezmierzonych obszarach Im-perium.Żołnierze Cezara poznają, co oznacza konieczność podporząd-kowania się kaprysom i ambicjom jednostki. Od czasów kampaniigalijskiej wódz zmienił się, zmieniła się też jego armia. W afrykańs-kim mieście Thapsos żołnierze wymykają się spod kontroli wodza.Po zwycięstwie nad silniejszym przeciwnikiem (znowu zwolennicyPompejusza!) wpadają w szał, którego nikt ani nic nie jest w staniepowstrzymać. Masakrują rannych, wyrównują dawne rachunki,prosty żołnierz korzysta z okazji do zemsty na swym przełożonym- a Cezar musi się temu przyglądać, tolerować zdziczenie oby-czajów. Wojna stała się przyzwyczajeniem, legioniści - nieokiełz-naną hordą.Wódz zrozumiał, że pora wysłać żołnierzy na zasłużony odpoczy-nek, na który czekają od lat - podobnie jak na bogate łupy, wymiernązapłatę za lojalność.Ostatnia akcja musi więc przynieść sukces; przede wszystkimpieniądze. Są na to niemałe szanse. W Egipcie wybuchł zbrojnyspór pomiędzy Ptolemeuszem a jego siostrą kleopatrą, zagra-żający regularnym płatnościom trybutu na rzecz Rzymu. Cezari jego były partner - Pompejusz, zagwarantowali ochronę ojcuwadzącego się rodzeństwa, Ptolemeuszowi Auletesowi. Nie zadarmo, rzecz jasna; poparcie obu wpływowych przywódców ko-sztowało króla sumę odpowiadającą niemal rocznym dochodomImperium rzymskiego z podatków. Wewnętrzne niepokoje nadNilem mogłyby przerwać strumień pieniędzy - a to już zadaniedla legionów.Gdy Cezar ze swą niewielką armią przybywa do Aleksandrii, sytua-cja jest napięta i niewyraźna. Wkrótce po wylądowaniu otaczają gowojska Ptolemeusza dowodzone przez Achillasa. Czy dla ochrony,czy we wrogich zamiarach, pozostaje tymczasem niejasne; położeniestaje się dosyć niejednoznaczne.Nie wiadomo, czy pierwsze spotkanie przyszłych kochanków na-prawdę rozegrało się tak, jak opowiada wspomniana historia z dy-wanem. Jednak legenda ta jest zbyt niezwykła, by mogła być zmyś-lona. królowa zaś niewątpliwie musiała jakoś przedostać się przezwrogie szeregi, które okrążyły kwaterę rzymskiego poselstwa - możewłaśnie zawinięta w dywan?Wyślizgując się z oryginalnej kryjówki wprost pod nogi Juliusza,postawiła go w trudnej sytuacji. Oto oddaje mu się ładna, młodakobieta, roztaczając wszystkie wdzięki, aby zrobić na wodzu jaknajwiększe wrażenie. Ten zaś - zgodnie ze swym charakterem- nie opierał się specjalnie, podobnie jak w wielu innych przypad-kach."Mieszczanie, ukryjcie wasze niewiasty! Prowadzimy wam tu zalot-nika. Złoto, które tu wydusił, przetrwonił w Galii na dziwki."-grzmieli jego żołnierze już podczas triumfalnego wjazdu do Rzymupo galijskim zwycięstwie. Cezar zyskał opinię uwodziciela. Obdarzałwzględami wysoko urodzone damy, ale nie stronił też podczas swychkampanii od miłostek z autochtonkami - ani w Hiszpanii, ani w Galii,a już tym bardziej w złotym Egipcie.Problemem pozostawały konsekwencje polityczne. Cezar wiedział,że przyjmując królową w swej kwaterze, opowiedział się jednoznacz-nie po jej stronie i ingerował w wewnętrzne sprawy państwa, któregobył gościem.Decyzję powziął dość szybko i z pewnością bez wpływu czarów,o które posądzano potem Kleopatrę. Dzięki temu romansowi sta-rzejący się żołnierz przeżywa drugą młodość i w końcu oficjalnieosadza swą kochankę na tronie egipskim. ot, jak prosta może być~polityka.W berlińskim Muzeum Pergamonu znajduje się najbardziej chybaimponujący wizerunek Juliusza Cezara. Widząc uderzające powagąoblicze ambitnego zdobywcy zapominamy, że dotknięty był epilep-sją, tracił włosy i zęby. Miał wtedy 52 lata - na tamte czasy wiekprawie sędziwy. kronikarz Swetoniusz pisał o nim: "Miał jasnącerę, muskularne członki i czarne żywe oczy. Był zdrowy, jedyniepod koniec życia tracił nagle przytomność i nawiedzały go nie-spokojne sny. Dwukrotnie też podczas publicznych zgromadzeń faraonów.uległ atakom epilepsji. W kwestii pielęgnacji ciała był niemalżekapryśny: nie tylko regularnie kazał się strzyc i golić, ale nawetusuwać sobie pojedyncze włosy na całym ciele. Najbardziej prze-szkadzała mu łysina, będąca często obiektem drwin jego przeciw-ników. Dlatego miał w zwyczaju zaczesywać skąpe włosy z tyługłowy do przodu."Cezar, zadufany, starzejący się kogut jako superman w ramionach21-letniej królowej! To nie orientalna baśń - to polityka. PODRÓŻ KOCHANKÓWNil - rzeka święta. kleopatra otacza Gajusza Juliusza Cezara wszel-kim możliwym zbytkiem, a on aż nazbyt chętnie oddaje się słodkiemulenistwu. Skłonność do wschodniego luksusu jest jego słabostką,której nie może zaspokoić w surowym Rzymie okresu późnej repub-liki. Za czasów Nerona, gdy gust rzymski uległ podobnemu przeob-rażeniu, poeta Lukan tak opisywał ucztę miłosną egipskiej władczyni:"Kleopatra wystawia na pokaz olbrzymie bogactwo i przepych,nieznany w Rzymie. Sala rozległa jak świątynia, wypełniona wszelakimluksusem. Sufit bogato zdobiony, krokwie grubo pozłacane. Ścianyz marmuru, ze szlachetnego porfiru i agatu. Stopy w całej komnaciestąpają po alabastrze. Drzwi nie tylko obłożone hebanem, lecz w całościz tego przepięknego drewna. Portal zdobny reliefem z kości słoniowej,indyjskim szyldkretem, ręcznie malowanym, odrzwia inkrustowanekosztownymi szmaragdami, półszlachetne kamienie na poręczachkrzeseł. Czasze z jaspisu zapełniają stoły. Barwne kilimy okrywały sofy,inne z brokatu lub świecące głęboką purpurą, utkane na egipską modłę".Kleopatra wraz z Cezarem, kochankiem i gwarantem jej władzy,udają się w podróż wzdłuż Nilu, by obejrzeć pamiątki prastaregopaństwa faraonów. Ta "wyprawa zakochanych" ma ponadto uzmys-łowić Rzymianinowi wyższość Egiptu; zobaczcie - oto baśniowakraina, a ja jestem jej królową.Środkiem lokomocji jest luksusowy, pływający pałac, długości 120 6m, opisany przez starożytnego autora kalliksenosa: nadbudówki wy-sokie na 12 metrów, okucia ze złota i srebra, mały, jedwabny żagiel.Dziesiątki łodzi wiosłowych towarzyszą temu cudowi antycznej tech-niki i ciągną go w górę rzeki.już za życiaNa prawie dwa miesiące najpotężniejszy człowiek świata zamieniasię w turystę, odpoczywa od polityki. Ogląda piramidy, odwiedza boginięMemfis i Teby. W obliczu ich potęgi pokornieje - wódz staje sięofiarą własnej, dręczącej ambicji. Podobno płacze ze wstydu, porów-nując własne czyny z dokonaniami dawnych władców Egiptu.Podróż ta pozostawiła widoczne ślady: przeżycia Cezara znalazłyodbicie w licznych reformach, upiększeniu i rozbudowie WiecznegoMiasta i okolic. Na wzór melioracji pasa mokradeł, otaczającegoniegdyś Aleksandrię, zamierzał osuszyć Bagna Pontyjskie u wrót swejstolicy. To gigantyczne przedsięwzięcie zrealizowano ostateczniedopiero w początkach naszego stulecia.Wreszcie statek dociera do Dendery. Tutaj dynastia Ptolemeuszywybudowała własną świątynię, poświęconą Hathor - bogini miłościz krowimi uszami. Rozmiary przybytku i rozgrywające się w nim sceny przerastają wyobrażenia Rzymian; kleopatra już za życia ota czana jest boską czcią! O takiej pozycji Cezar może tylko marzyć~ republikański Rzym nawet dla takich jak on ma do zaoferowania jedynie ziemską sławę. królowa natomiast każe uwiecznić się na tylnej ścianie świątyni - w ornacie i tej samej tradycyjnej pozie, jaką przybierali faraonowie. Obok wyryty zostanie w kamieniu wizerunek Cezariona - syna, będącego owocem wspólnej podróży.Naukowcy wciąż spierają się, czy było to naprawdę dziecko Cezara.Pomawia się kleopatrę, że wmówiła je wodzowi, aby przez to jeszczesilniej go ze sobą związać. Jednak Ptolemeusze, żyjący w zamkniętymkręgu rodowym wybierali partnerów tylko spośród równych sobie.W grę wchodzili więc np. diadochowie (gr. diadachos - następca;dowódcy Aleksandra Wielkiego, którzy po jego śmierci podzielilimiędzy siebie jego monarchię - od Red.) i zapewne również człowiektaki jak Juliusz Cezar - nie koronowany władca Rzymu. Mówi się,że właśnie on miał stać się bezpłodnym na skutek licznych chorób- dość paradoksalne to twierdzenie w zestawieniu z otaczającą goopinią rozpustnika.Ponadto oprócz niego nie pojawia się w pobliżu Kleopatry żadenmężczyzna, któremu można by przypisać ojcostwo. Podobnie sądziłzaciekły wróg obojga kochanków, Oktawian. Potwierdził on pośredniopochodzenie dziecka, widząc w nim 18 lat później - po zwycięstwienad Antoniuszem pod Akcjum - niebezpiecznego konkurenta, za-grożenie dla własnych ambicji. Pozbył się lęku, każąc zamordowaćmłodzieńca. Więc chyba Cezarion był rzeczywiście rodzonym synemCezara i Kleopatry.

TYTUł Tuna el-Gebel w środkowym Egipcie. Odwiedzane przez nas miej-sca rozsiane są po całym kraju. Nie chcemy bowiem opierać się nafotografiach, reprodukcjach i opisach, lecz z autopsji poznać wszys-tko, co pozostało z okresu rządów naszej bohaterki. Po uciążliwej podróży w skwarze osiągnęliśmy kompleks tzw. "gro-bów z Petosiris" w Tuna el-Gebel - olbrzymią świątynię - nekropoliępośrodku pustyni. Egiptolodzy z uniwersytetu w Monachium od latprowadzą badania tego zabytku. W reliefach szczególnie wyraźniedochodzi do głosu mieszany styl z ostatniego stulecia sprzed naszejery. Ten jedyny w swoim rodzaju pomnik dokumentuje codzienneżycie za czasów kleopatry. Sceny na ścianach grobowca odpowiadająegipskiej tradycji - uwieczniono w kamieniu cały doczesny światek. Widzimy więc rolnika przy żniwach, cielącą się krowę, zbiór i przerób winogron, rzemieślników produkujących przedmioty codziennego użytku, także wyposażenie świątyń i posągi. W ten sposób starano się przydać zmarłym w drogę "na tamten świat" cząstkę ich dotych- czasowego otoczenia. jednak w przeciwieństwie do wizerunków w Denderze, przedstawiających wciąż te same sytuacje, pozy i gesty, tu wszystko zdaje się być pełne życia. Postacie są silnie zindywidu- alizowane, ich czynności składają się na dynamiczny obraz rzeczywis- tości. Szczególnie rzuca się w oczy plastyczne odwzorowanie ciał; podziwiać możemy atletyczne figury z napiętymi mięśniami, jak z gre- ckich amfor.Można się domyślać, skąd ta zmiana. Już trzy wieki przed po- wstaniem grobowców przywędrowała do Egiptu - wraz z Aleksan- drem Wielkim - kultura hellenistyczna. Oba światy - egipski i grecki - łączą się i przenikają wzajemnie, tworząc mieszany styl dominujący w następnych stuleciach.Mimo że Aleksander Macedoński wkroczył do kraju jako zdobywca, miejscowa ludność wiwatowała na jego cześć. Dzięki zwycięstwu nad Persami pod Issos w 333 r. p.n.e. dał bowiem Egipcjanom wolność. Sam natomiast (i jego następcy) potrafił połączyć własną kulturę z tradycjami Egiptu. Zawierzając wyroczni w Siwah stał siędla mieszkańców znad Nilu uosobieniem boga Ammona, pojawiającsię na monetach i płaskorzeźbach w postaci tego bóstwa, czyli z ba-ranimi rogami. W ten sposób wszedł do egipskiego panteonu. Kleopatra naśladowała wielkiego przodka jeszcze gorliwiej niż jejpoprzednicy. Ze wszystkich potomków Aleksandra tylko ona potrafiłaczytać święte znaki - hieroglify i porozumiewać się z poddanymiw ich ojczystej mowie. Znała ponadto wiele innych języków, byławięc rozumną kobietą, potrafiącą jednoczyć tradycję ze współczes-nością. Nie stała się bynajmniej Egipcjanką. Profesor Empereur powiedziałnam przy pożegnaniu w Aleksandrii: "Kleopatra z pewnością nieprzypominała typowej córy tego kraju. Być może miała nawet jasnewłosy i niebieskie oczy-jak ówczesne Greczynki". Na koniec dodał:"Pod jednym względem była typową latoroślą dynastii macedońskiej:tak samo bezwzględna, ambitna i żądna władzy jak jej antenaci.Małżeństwa pomiędzy rodzeństwem i zabójstwa krewnych staływówczas na porządku dziennym. Dosyć niesamowita rodzinka...SŁAWNI PRZODKOWIE KLEOPATRY Ptolemeusz, syn Lagosa wiernie służył swemu przyjacielowi, kre-wnemu i wodzowi, Aleksandrowi Wielkiemu. W wielu bitwach za-służył sobie - wraz z innymi dowódcami - na prawo współde-cydowania o podziale zdobytego terenu po wczesnej śmierciwładcy. Nie wiadomo, czy już podczas kampanii egipskiej zwróciłuwagę na bogaty kraj nad Nilem, w każdym razie po odejściu Ale-ksandra - który zmarł w wieku 33 lat, prawdopodobnie na malarię- zdecydował się na tę właśnie część "spadku". Będąc namies-tnikiem Egiptu przyjął w 306/5 r. p.n.e. godność królewską. Tymposunięciem pragnął umocnić suwerenność państwa i przeciwstawićsię dążeniom do odbudowy aleksandryjskiego imperium. Ptole-meusz I ustanowił się więc następcą faraonów. potrafił pozyskaćsobie nowych poddanych, mimo że jego panowanie opierało sięna arystokratach i urzędnikach. Jednocześnie zręcznie wciągał ary-stokrację egipską w administrowanie krajem, potwierdził wcześniej-sze nadania ziemskie dla kapłanów, wspierał budowę i restauracjęświątyń. Celnym posunięciem, wyrażającym szacunek dla dawnejstolicy - Memfis, było sprowadzenie tam zwłok Aleksandra Wie-lkiego. kolejni królowie przenosili prochy swych przodków do wspa-niałego grobowca w Aleksandrii. Licznie odwiedzana w starożytnościbudowla nie dotrwała, niestety, do naszych czasów. Wprowadzając

kult Serapisa,"oficjalnego bóstwa", łączącego cechy boga zmarłychOzyrysa i świętego byka Apisa, jednoczył Egipcjan i Greków takżepod tym względem.

W okresie panowania Ptolemeusza pojawiły się w państwie monety.krążki z miedzi, srebra i złota zastępowały handel wymienny orazzłote i srebrne sztabki. Poborcy podatków oczekiwali więc odtąd-obok tradycyjnej daniny w naturze - także sakiewek z pieniędzmi.

Kleopatra uczy się już za młodu, jakie znaczenie mają te monety.- (Przede wszystkim złote) - na przykładzie własnego ojca. Miejscowinazywają go Auletes,"fletnista", ponieważ więcej czasu poświęca muzyce. niż polityce. Drugi przydomek - Nothos czyli "bastard" jest jak najbar-dziej stosowny. król - w szczególny sposób "odległy krewny"- poniesławnym końcu panowania swego poprzednika dość przypadkowo

dostaje się na tron. księżniczka dostrzega, że ojciec utrzymuje się u władzytylko dzięki ogromnemu okupowi, wysyłanemu do Rzymu. W efekciepodatki rosną - co oczywiście nie usposabia ludności przychylnie. Przy-szła królowa widzi więc, co znaczy być zdaną na łaskę Rzymian.Auletes był postacią dwuznaczną, podobnie zresztą jak wszystkiegłowy rodu Ptolemeuszy. Na monetach zachowały się podobiznyjego tyleż sławnych, co osławionych poprzedników. Oto Arsynoe II, córka założyciela dynastii. Poślubiwszy Lizyma-chosa z Tracji, kazała zgładzić jego syna z pierwszego małżeństwa,na korzyść trzech swoich synów. Po śmierci męża uciekła do ma-cedońskiej kasandrei i przez związek ze swym przyrodnim bratemPtolemeuszem keraunosem została królową Macedonii. Gdy kerau-nos rozkazał zamordować jej dzieci - Lizymachosa i Filliposa(jedynie najstarszy Ptolemeusz zdołał uciec), powróciła przez Sa-motrakę do Egiptu. Tu poślubiła rodzonego brata, Ptolemeusza II,który wygnał pierwszą żonę - Arsynoe I, knującą przeciw niemuspisek. Oboje każą oddawać sobie cześć jako "boskiemu rodzeńs-twu". kazirodztwo staje się stałą częścią polityki dynastii, której człon-kowie odtąd szukają partnerów wyłącznie wśród równych sobie.Zmierzano do brutalnej eliminacji konkurencji politycznej. Niechlubną tradycję kontynuuje Ptolemeusz IV, którego wstąpieniuna tron towarzyszą krwawe zbrodnie. Rządzi początkowo wspólniez matką, królową-wdową Bereniką II, pozostaje jednak pod wpływemswych ministrów Sosibiosa i Agathoklesa. Ci dwaj usuwają wszystkich

członków rodziny królewskiej, mogących stanowić zagrożenie: matkęgerenikę II, brata Magasa i wuja Lizymachosa. Prawo azylu i dawnePrzyjaźnie też nic już dla Ptolemeusza IV nie znaczą. każe on pub-licznie powiesić zwłoki króla spartańskiego Kleomenesa, sprzymie-mierzonego z jego bratem i żyjącego już od dawna na wygnaniu w Alek-

sandrii. Dzieci, żona i wszyscy z otoczenia nieszczęśnika zostalitakże bezlitośnie wymordowani.. Dalej widzimy Ptolemeusza VIII, który bierze za żonę wdowę po swoim bracie, Kleopatrę II i jeszcze tego samego dnia poleca zgładzić jej syna (własnego bratanka), Ptolemeusza VII. Wkrótce potem zgwał- cił swą bratanicę kleopatrę III, a następnie... poślubił ją i uczynił współregentką obok macochy, kleopatry II. Powstał więc swoisty"triumwirat", ale współpraca nie układała się - obie damy niena-widziły się bowiem z głębi serca. Gdy mieszkańcy Aleksandrii opowiedzieli się za pierwszą żonąkróla - uciekł z drugą (kleopatrą III) na Cypr, zabierając syna z pier-wszego małżeństwa. kazał go zabić i posiekać na własnych oczach.Szczątki przekazano matce w noc przed obchodami jej urodzin.Kleopatra II nie waha się wykorzystać zmasakrowanych zwłok synado celów politycznych: wystawia je na widok publiczny, aby jeszczebardziej podsycić wściekłość obywateli miasta przeciw Ptolemeu-szowi VIII. Po odzyskaniu panowania nad miastem Ptolemeusz VIII mści siębrutalnie za okazywaną mu niechęć: pewnego dnia, gdy miejskigimnazjon (boiska i bieżnie pod gołym niebem - od Red.) jestszczególnie przepełniony, każe go otoczyć i podpalić. Wielu Alek-sandryjczyków pada ofiarami płomieni. W końcu, mimo wszystkich doznanych okrucieństw, kleopatra IIgodzi się znowu z Ptolemeuszem i powraca - wraz ze skarbcempaństwa - z Syrii. "Triumwirat" istnieje dalej - jak gdyby nic sięnie stało! Wspomnieć jeszcze trzeba Ptolemeusza XI, który w dziewiętnaściedni po ślubie zabija swoją żonę. Czyn ten wywołał wszakże wśródkochających królową mieszkańców Aleksandrii takie wzburzenie, żewywlekli mordercę z pałacu i zmasakrowali go wśród wycia zado-wolonej tłuszczy. Jego następcą został Ptolemeusz Auletes, ojciec naszej kleopatry.Ona również - zgodnie z tradycją dynastii - postara się o usunięcierodzeństwa. Cóż za rodzina! Ówczesny Rzym nie ma jednak powodu krytykować wydarzeńw Egipcie. Państwo znajduje się w okresie przejściowym międzyrepubliką a dyktaturą i przeżywa upadek obyczajów, moralności i da-wnych wartości republikańskich - ku przerażeniu wielu, którzy niechcieli lub nie umieli rozpoznać symptomów nowych czasów. Już80 lat przed Chrystusem reżim Sulli nadał zupełnie nowe znaczenietytułowi "dyktator" i w bolesny sposób uświadomił Rzymianom, cooznacza jedynowładztwo. O ile wcześniej urząd dyktatora zarezer-wowany był dla sytuacji nadzwyczajnych, gdy dla dobra obywatelipełnię władzy otrzymywała jedna osoba - teraz otworzył się dlazaspokojania żądzy władzy. Sulla przetarł drogę, na którą chętniewstąpiłoby wielu polityków - pod pozorem ratowania państwa. W owych czasach moralnej dezorientacji, braku celów i wartości,zapomniano jednak nawet o terrorze tyrana - znów trzeba było"mocnego człowieka", który zaprowadziłby porządek. Chętnych nie brak - powołany do takiego dzieła czuje się zarówno Pompejusz jak i Gajusz Juliusz Cezar. Obu jednoczy pogarda, jaką okazują Senatowi i Republice. Lżą więc i zniesławiają te instytucje, ale troski i kłopoty ludu także niewiele ich obchodzą. Wszystko, co czynią, służy umacnianiu ich władzy i najważniejszemu celowi: samodziel- nemu panowaniu. Cezar jest typowym dzieckiem swych czasów; żądny pieniądza i władzy, egocentryczny potentat.~ NIENAWIDZĘ KRÓLOWEJ" "Rzym "koci rynek". Pozwoliliśmy sobie na krótki odpoczynek w "Cafffe z trzema f", stojącym na miejscu dawnego ratusza. Tutaj właśnie, w dniu id marcowych - 15 marca 44 roku p.n.e. znalazł śmierć wielki Juliusz Cezar. Wcześnie zaczęliśmy naszą wędrówkę i teraz, w południowym skwarze znajdujemy odprężenie przy kieliszku campari.Dokładnie w tym miejscu musiał rozegrać się dramat, który wstrząs- nął całym starożytnym światem. Zamordowanie Cezara wywołało w Rzymie wieloletni kryzys polityczny i oznaczało koniec wszystkich planów kleopatry.Wczesnym rankiem Cezar, nękany w nocy niespokojnymi snami, wstał, by udać się na posiedzenie Senatu. Wstrzymywały go nagłe mdłości i złe przeczucia żony kalpurnii. Gdy więc pojawili się wy- słannicy czekających senatorów, wyszedł z ociąganiem. Podobno senator Decymus Brutus wziął go za ramię i pociągnął za sobą. Na ulicy drogę zastąpił im Artemidor, przyjaciel wodza. Dowiedział się o planach zamachu i opisał je szczegółowo, lecz Cezar w pośpiechu odwlekał lekturę wręczonego mu zwoju. Oto jak drobiazgi zdecydo- wać mogą o życiu lub śmierci.Zamach był dokładnie przygotowany: na stopniach kurii powitano Cezara i wprowadzono do budynku. Tam przystąpił do niego senator Tiliusz Cymber, prosząc o łaskę dla wygnanego brata. Gdy wódz odmówił, Tilliusz zerwał mu togę - umówiony znak dla spiskowców. Senatorowie po kolei zadawali ciosy - umówili się, że nie będzie jednego pogromcy tyrana, zgładzą dyktatora wspólnie. krwawiący z wielu ran Cezar upadł. "I ty, Brutusie, przeciwko mnie!" - miał powiedzieć z niedowierzaniem do swego zaufanego i krewnego, zanim ten pchnął go sztyletem.katastrofa nie przyszła znikąd: arogancja i przecenianie własnych sił osłabiły podstawy władzy Cezara i w końcu doprowadziły go do upadku. W jego prawodawstwie i dalekosiężnych planach przebu-dowy i upiększenia miasta Rzymianie upatrywali zapędy dyktatorskie.Aby zrealizować swe zamiary kazał dla przykładu skreślić 170 tys.osób z listy bezpłatnego rozdawnictwa zboża. W ten sposób chciał zmusić obywateli, by zajęli się uprawą leżącej odłogiem ziemi i samizapewnili sobie utrzymanie. Rozwiązał polityczne stowarzyszeniai Kluby, obsadził Senat i wyższe stanowiska swoimi ludźmi. Zwolen-nicy dawnego, republikańskiego porządku uderzyli na alarm. Ale tonie wszystko: Cezar nie wahał się wprowadzić do Senatu Galijczyków,co znalazło odbicie w paszkwilu: "Cezar triumfalnie prowadzi Galij-czyków, prowadzi ich nawet do ratusza. Galijczycy ściągnęli spodnie,),narobili na purpurę". Prawdziwą wściekłość sprowadził na siebie pozwycięstwie nad swym rywalem Pompejuszem. Prawie każda rodzinastraciła kogoś w owej wojnie Rzymian przeciwko Rzymianom. A Cezarświętował właśnie śmierć ofiar! Lekceważenie zwyczajów i tradycji,zwłaszcza kultu zmarłych, obwieścił wszem i wobec na założonymprzez siebie olbrzymim Forum Juliańskim. Niejako ukoronowaniemjego arogancji było oddanie hołdu pewnej cudzoziemce, otoczonejw Wiecznym Mieście złą sławą. W świątyni patronki swego rodu,Venus Genetrix, kazał ustawić obok posągu bogini (!) wspaniałą,złotą statuę kleopatry. Wiedział dobrze, że okazywanie żyjącymludziom boskiej czci jest dla Rzymian świętokradztwem.Kleopatra - sól w oku Imperium. Prowokacja, jaką stanowiła jejobecność mogła w istotny sposób wpłynąć na wydarzenia 15 marca44 r. p.n.e. Od momentu, gdy pojawiła się w mieście, ono obróciłosię przeciw niej. Wśród mieszkańców kipiało od plotek.. Oto więcdyktator urządził swej wybrance tuż u bram stolicy "miłosne gniaz-dko", w którym swobodnie ją odwiedzał- i to na oczach małżonka-brata Ptolemeusza. Ona zaś zuchwale pojawiła się publicznie, razemze swym bastardem Cezarionem, zgłaszając tym samym imperialneaspiracje. Rzym został zaalarmowany - pół-Egipcjanin potencjal-nym następcą Cezara, Kleopatra jako regentka egipsko-rzymskiegomocarstwa! Takie obawy przewijały się w listach miejscowych poli-tyków.Dwa lata rezydowała królowa w Wiecznym Mieście, tam gdzie obec-nie stoi Villa Farnese. Mówiono o trzystuosobowej świcie, orientalnymprzepychu i hucznych biesiadach, a wszystko to w czasach, gdy oby-watelom kazano zaciskać pasa."Nienawidzę królowej" - pisał do swego zaufanego - AtticusaCyceron, znany nam przede wszystkim jako utalentowany mówca."Nie mogę bez wzburzenia myśleć o bezwstydności, z jaką żyła w do-mu Cezara po tamtej stronie Tybru. Żadnych kontaktów z takimiludźmi! Wydaje mi się chyba że, brak im nie tylko rozumu, ale i wsze-lakich uczuć". Z listu tego wynika, jak różnorodne były przyczynyantypatii. Sięgały one od zranionej próżności do całkowitego odrzu-cenia wszystkiego, co wiąże się z pojęciem monarchii. W obliczuorientalnego zbytku wielu Rzymian ogarniała "republikańska odraza".Sądzić można, że Kleopatra wymagała od Cezara wielu ofiar, a im-perator bez sprzeciwu spełniał jej życzenia. Czy była to miłość czytylko wdzięczność? Bądź co bądź Cezar mógł się poszczycić - jakniegdyś Aleksander Wielki - zdobyciem bogatego Egiptu, i to bez-krwawo. Udało mu się poprzez romans włączyć do swej strefy wpły-wów ostatnie mocarstwo, nie będące zależnym od Rzymu. Widziałsię już u szczytu potęgi, jako absolutny władca - przeliczył się jednak.Oto leży w kałuży krwi na marmurowej posadzce. Żałosne zwłokiopuszczone przez wszystkich. jego nagły koniec oznacza dla państwakatastrofę, powstaje próżnia, której republikanie nie przewidzieli. Jestteż katastrofą dla kleopatry, bowiem w tym momencie wszystkie jejmarzenia o egipsko-rzymskim mocarstwie, tak bliskie zdawałoby sięrealizacji, pryskają niczym mydlana bańka. Ucieka więc z Rzymu doAleksandrii. Wieść o zamachu z szybkością błyskawicy obiega WieczneMiasto - ale na razie nie ma powodów do niepokoju, republika jestzbyt zajęta sobą, aby myśleć o zbrojnej aneksji Egiptu.Królowa korzystając z sytuacji czyni syna Cezariona współregentemi zajmuje się własnym krajem. Zły los nie opuszcza jej jednak; bogatyEgipt podczas nieobecności władczyni srodze ucierpiał. Głód, buntyi zaraza (prawdopodobnie dżuma) dotknęły państwo. Kleopatra każeotworzyć królewskie spichrze, aby złagodzić nędzę - i tym czynemna nowo zjednuje sobie poddanych. Niczym w oczekiwaniu końcaświata oddaje się bezgranicznemu aleksandryjskiemu luksusowi. Całyten przepych jeszcze raz użyty będzie w celach politycznych, abyoślepić nim nowego człowieka stojącego na czele Imperium rzyms-kiego - Marka Antoniusza.Gdy na nowo wyznaczone zostały strefy wpływów, przypadł muw udziale Wschód. Ścigał i pokonał morderców Cezara a następniewdał się w długotrwałe utarczki z Partami i ich sprzymierzeńcami- nielojalnymi wasalami Rzymu. Po wyprawie przeciwko Armeniiurządził zimową kwaterę w Tarsos na wybrzeżu Azji Mniejszej. Tutajspotka naszą bohaterkę - a jej to zrządzenie losu pozwoli ponowniemarzyć o realizacji "snów o potędze".ZAPACH ORIENTU Marek Antoniusz poznał kleopatrę już w 55 r. p.n.e. Jej ojciecszukał wtedy pomocy w Rzymie, i znalazł ją - za "drobną" opłatą.Kleopatra miała wtedy zaledwie 14 lat, Antoniusz - 27. Tymczasemzrobił karierę jako oficer i polityk, po śmierci Cezara przez krótkąchwilę stał na progu jedynowładztwa. Testament wodza, ustanawia-jący spadkobiercą słabowitego młodzieńca Oktawiana (adoptowa-nego syna Cezara) musiał być dla niego ciężkim ciosem. Jako trzeciwysunął swe roszczenia Lepidus, namiestnik Galii. W końcu października roku 43 p.n.e. w okolicach dzisiejszej Boloniidochodzi do spotkania trzech najpotężniejszych ludzi w państwie.Dwa długie dni rokowań rozstrzygają o przyszłości: ustawa przyznajetriumwiratowi pięcioletni okres rządów, podczas których mają zostaćzdławione wewnętrzne niepokoje. Jeśli chodzi o prowincje - An-toniusz otrzymuje Galię, Lepidus Hiszpanię a Oktawian Afrykę, Sycylięi Sardynię. Po niespełna roku przymierze przyniosło efekty. 3 października 42r. p.n.e. pod Filippi rozgrywa się bitwa z mordercami Cezara. Tymostatnim udaje się jeszcze w pierwszym starciu uniknąć rozstrzyg-nięcia, ale 20 dni później ponoszą druzgocącą Klęskę. Decydującąrolę odgrywa w tym zwycięstwie Antoniusz, a jego wielkodusznośćw stosunku do pokonanych znajduje uznanie wśród przyjaciół a nawetwrogów. Stopniowo wyrasta na pierwszą osobę w imperium. Znajdujeto odbicie w nowym podziale stref wpływów: Parweniusz Lepidus,przyjęty w skład triumwiratu tylko ze względu na sprzyjające okolicz-ności musiał się zadowolić Afryką, Oktawian otrzymał Italię i Hisz-panię, natomiast Antoniusz zdecydował się na Grecję, Azję Mniejsząi Orient. Tarsus, Azja Mniejsza - rok 41 p.n.e. Po płytkich wodach zatokipłynie bajkowy statek, otoczony flotyllą holujących go łodzi. Nad-budówki wykonane są z żerdzi, częściowo obciągniętych kolorowymmateriałem, inne - otwarte po bokach - przykrywa tylko kawałpłótna, chroniący przed słońcem. Jest to statek morski - miejscowiwidzieli go bowiem, jak przypłynął z otwartego morza - a mimo tolekki i zwiewny jak sen. Złote, srebrne i miedziane okucia błyszcząw słońcu, bryza przynosi na ląd zapach kwiatów, z pokładu dochodzimuzyka i śmiechy. Załoga rzymskiego okrętu patrolowego oraz za-chwyceni i zaciekawieni posiadacze małych łódek rybackich nie mogąsię nadziwić. Nie żagiel ani wiosła napędzają boski pojazd - przy-holowały go tutaj towarzyszące mu stateczki. Na pokładzie nie widaćmarynarzy ani żołnierzy. Przez wysokie burty wychylają się pięknedziewczęta i obsypują witających płatkami kwiatów, wieńcami, owo-cami. Nic innego, tylko świta bogini zaprasza do świętowania. Alekim jest ta bogini?kleopatra, oparta wygodnie o stos poduszek, oczekuje na poja-wienie się pełniącego służbę w porcie oficera i jego żołnierzy. Dotej pory wszystko przebiega według planu. Słyszy wiwaty tubylców,śmiech służących i delektuje się atmosferą, obiecującą sukces. Znowuoddała się Rzymianinowi ale tym razem gruntownie go "przeświet-liła", poznała jego ambicje, umiejętności, słabości. Na tej podstawiewyreżyserowała swoje przybycie. Marek Antoniusz skłaniał się jużbowiem od dawna ku Orientowi z jego stylem życia, tak różnym odrzymskich cnót.Scenę wpłynięcia królowej do portu w Tarsus opisał Plutarch, a Szek-spir uwiecznił ją w dramacie "Antoniusz i kleopatra": "Łódź, co w nią wsiadła, jak ten tron świecący - gore na wodzie: rufa bita złotem, żagle z purpury, a tak spachnidlone, że wiatry od nich dostawały kręćkajak od lubczyku; wiosła były srebrneporuszane pod fujarki; woda,którą chlastały, żeby żywiej biegła -jak zadurzona w ich biciu. Co do niej -przez nędzny wszelki opis:, pod baldachimem, złotogłów, tiul, przy niejrzeźbiona Wenus, co przerosła modelscena z legen- - zdaje się marna. Z obu stron jej stojądy, rozkoszni malcy z dołkami w buziakach,jak uśmiechnięte kupidyny, dzierżąbarwne wachlarze, których wiew się zdajegrzać jej urocze policzki swym chłodem,potem rozgrzane, chłodzić (...)

A te jej niewiastyjak nereidy, tyle tam tych syren,czytają z oczu jej, tworzą oprawęjej majestatu. U steru też jakby syrena: żagle jedwabne wraz puchną na lada dotyk tych rączek różanych: wdzięcznie pełnią powinność. Z jej łodzi woń dziwna, lotna bije w nozdrza brzegu, łódź blisko, tłum już kleopatry czeka; Antoniusz w rynku sam jeden na tronie, śwista w powietrze, które też by zbiegło, żeby pogapić się na kleopatrę, gdyby natura zniosła próżnię. (...) Gdy wylądowała Antoniusz posłał po nią i zaprosił ją na wieczerzę; odparła, że lepiej byłoby, gdyby on chciał być jej gościem kornie go błaga o to, więc Antoniusz dworny, że nigdy "nie" damom nie mawia, idzie, a potem sercem płaci za tę ucztę" * Jeden z fresków w Wenecji przedstawia scenę z legendy, wedługktórej kleopatra na oczach Antoniusza rozpuściła w winie i wypiłaswą największą i najpiękniejszą perłę. Oto demonstracja niewyob-rażalnego luksusu. Rzymski wódz jest nie tylko pod wrażeniem - sta-je się wręcz niewolnikiem Orientu. MISTERIA DIONIZYJSKIE Obce zwyczaje i wyznania rozprzestrzeniły się wówczas w całejwschodniej części Imperium. Do głosu doszedł Dionizos, radosnybóg wina, z wieńcem winorośli na głowie. Na jego cześć odbywająsię w pałacach Aleksandrii oszałamiające uczty, kultowe orgie, którymMarek Antoniusz coraz chętniej się oddawał. Czym był ów tajemniczy kult Dionizosa? Wywodził się z Tracji,skąd rozpowszechnił się począwszy od VIII w. p.n.e. Dionizos byłbogiem radości, wyzwolenia i wybawienia, symbolizującym triumf- także nad śmiercią. Urodzić się miał w legendarnym "kraju nimf",odpowiadającym mniej więcej pojęciu raju w naszej cywilizacji. W Egipcie nowy kult wprowadził Auletes, ojciec naszej bohaterki.Był to ukłon w stronę założyciela dynastii, Aleksandra Macedońskiego,uznanego za wcielenie Dionizosa. Aleksander, stając się bogiem,uczynił bogami także swych następców. Boska cześć, jakiej Au-letes żądał dla siebie i swojej rodziny znajdowała wyraz m.in.w kierowanych do niego pismach i petycjach, adresowanych"Nasz bóg i pan, król". Nawet córki i synowie władcy już zażycia uchodzili za "istoty nieziemskie" i byli również tytułowani-

naszymi panami i najwyższymi Bogami". kleopatra czuła się więcBoginią już na długo przed wstąpieniem na tron, niejako od uro-dzenia. Starając się o stworzenie realnego wizerunku swej boskości Auletes nazwał się Nowym Dionizosem - "Neos Dionysos" i twierdził, że jest uosobieniem rzymskiego Bachusa. Jego atrybuty to wieniec z pę- dów winorośli, puchar oraz laska opleciona liśćmi bluszczu, zakoń- czona szyszką. Takie wizje, wyobrażenia i skojarzenia zakorzenione były w tradycji, Auletes nadał im jednak całkiem nowe znaczenie.Egipskie, rzymskie i greckie aspekty kultu zintegrowały się w uniwersalną całość, promieniującą znad Nilu na cały antyczny świat. W Villa dei Misteri w Pompejach, u stóp Wezuwiusza, zachowałsię cykl malowideł przedstawiających Dionizje. Widzimy sędziwegomężczyznę - być może kapłana - trzymającego zwoje z opisemrytuałów. Obok błazeńskie maski i zagadkowe przebrania, odgrywa-jące w tym kulcie poważną rolę, podobnie jak wino i muzyka. Należałydo niego także rytualne biczowania, wprowadzanie się w trans, którypomagał odnaleźć Dionizosa, a poprzez niego - wyzwolenie. Winobyło środkiem do osiągnięcia stanu duchowej ekstazy, ,.boskiegoobłędu", pozwalającego śmiertelnym poczuć się równymi bogom.NOWE MONETY

W Aleksandrii pojawiły się nowe monety: po jednej stronie wize-runek pięknej, dojrzalszej już kleopatry, po drugiej - zmysłowyAntoniusz. Oboje łączą się nie tylko na monetach. Następca Cezarajeszcze bardziej niż on zafascynowany jest bogatym, egzotycznymżyciem. Pozwala się uwieść orientalnemu królestwu a nawet czcićswe posągi - niczym faraon. koszmarna wizja dla obywateli Rzymu.To jeszcze nie wszystko: ofiarowuje kleopatrze i jej dzieciom jednąpo drugiej wschodnie prowincje, przyłączone do Imperium po długichi krwawych walkach. Człowiek, który wyruszył na podbój nowychkrajów, rozdaje je teraz! "Antoniusz jest bezwolną ofiarą tajemnychziół i czarów miłosnych Egipcjanki" - szeptano w Wiecznym Mieście.Jakże inaczej wytłumaczyć fakt, że rzymski patrycjusz, którego mowanad zwłokami Cezara wstrząsnęła słuchaczami, który zdawał sięskupiać w sobie wszystkie cnoty republikańskie - stał się niewol-nikiem Orientu? Podarunki, które wódz poczynił swojej kochanceobejmowały rozległe obszary Lewantu. Monety, które z tej okazjiwybito, oznaczały początek nowej epoki, uświetniały włączenie no-wych terenów do dawnego państwa faraonów. Pewne wydarzenie z roku 34 p.n.e. oszołomiło Rzymian: w alek- I.i;sandryjskim gimnazjonie zebrał się tłum. Antoniusz i Kleopatra zasiedlina pozłocistych tronach, wysoko ponad głowami ludu; przed nimi- ich małoletnie jeszcze dzieci przybrane w stroje i insygnia krajów,nad którymi miały objąć panowanie. Cezarion, trzynastoletni synnaszej bohaterki ze związku z Cezarem uzyskał potwierdzenie swegopanowania nad Egiptem. Pomiędzy własne dzieci pary rozdzielonowschodnie prowincje Imperium Rzymskiego. Tytuły monarsze sypałysię jak z rogu obfitości. Sześcioletni Aleksander Helios został królem

Armenii i władcą obszaróważ po Indus - a więc krajuPartów. Jego siostrze - bli-źniaczce, Kleopatrze Sele-ne, przypadła Cyrenajka(granicząca z Egiptemczęść dzisiejszej Libii) i wy-spa Kreta. Dwuletni zaled-wie Ptolemeusz Filadelfosotrzymał nie tylko terenydawnego państwa Seleuki-dów - przyznane już zre-sztą trzy lata wcześniej jegomatce - lecz także częśćAzji Mniejszej na wschódod Eufratu aż do cieśninyHellespont - zwanej dziśDardanelami.Tymczasem prawowitamałżonka wodza, Oktawia,oczekiwała w Rzymie wia-domości od męża, otoczo-na sympatią i współczu-ciem obywateli. Nie mogli zrozumieć, że Marek Antoniuszzapomniał nawet o najbliższej rodzinie. "Czy on oszalał? - pytaliRzymianie.

WSCHÓD PRZECIW ZACHODOWI

akcjum - zachodnie wybrzeże Grecji. Nowy aktor na politycznejscenie starożytności ma powstrzymać szaleńca: Oktawian - młody,blady, wnuk siostry wielkiego Cezara, po którym początkowo niespodziewano się niczego szczególnego. Jednak to jemu właśnie przy-padło rozstrzygnąć w walce z Antoniuszem: Rzym czy też Aleksandriastaną się centrum antycznego świata. Po tym, jak najważniejszeporty zaopatrzeniowe opanował Oktawian, szanse "boskiej pary"nie wyglądają najlepiej. Ze strategicznego punktu widzenia oczywistejest, że tutaj, na najdalszym zachodnim krańcu swej strefy wpływówAntoniusz nic już nie zyska. Cios, jaki chciał zadać Imperium poprzezAdriatyk, w oparciu o posiłki z bezpiecznych portów, stał się niemoż-liwy.Czy oboje kochankowie byli świadomi tej sytuacji? Przemawiająza tym pewne fakty - aby uwolnić się od balastu i nie pozostawićniczego wrogowi, każą spalić większość swych statków. Pozostałyjedynie olbrzymie, podobne do pływających twierdz galery bojowe,nieliczne szybkie łodzie łącznikowe - i flota egipska.Mimo wszystko Antoniusz zdaje się szukać wielkiej bitwy, decy-dującego starcia "Wschodu z Zachodem".ZDRAJCZYNIAkcjum - 2 września 31 r. p.n.e. W ciągu nocy zatoka portowazamienia się w pułapkę. Gdy wczesnym rankiem okręty Antoniuszajeden za drugim mijają wąski przesmyk, drogę zagradza im flotaoktawiańska, rozciągnięta w długim łuku. Wódz chce sformowaćklin, by przerwać pierścień okrążenia, lecz przeciwnik wycofuje się,wyciągając go na otwarte morze. Stopniowo okręty obu stron grupująsię na skrzydłach. Wreszcie pada rozkaz natarcia i skrzydła z impetemuderzają na siebie. Deszcz strzał i włóczni spada z wysokich galerAntoniusza na niżej położone pokłady wroga. Rzymianie odpowiadająstrzałami zapalającymi i pociskami z katapult. Wokół każdego pły-wającego olbrzyma uwija się kilka rzymskich okrętów, nękając załogęz wielu stron jednocześnie. Abordaż wydaje się niemożliwy, ale wy-łomy w ogromnych kadłubach pozwalają wzniecić w ich wnętrzugroźne pożary.Bitwa jeszcze trwa, gdy wydarza się coś nieprzewidzianego: flotakleopatry wbrew wszelkim ustaleniom stawia żagle i odpływa nawschód. Antoniusz nie wierząc własnym oczom spogląda na od-dalający się purpurowy żagiel egipskiego okrętu flagowego. przezchwilę stoi jak sparaliżowany, potem rzuca gorączkowe rozkazy,wsiada do małej łodzi łącznikowej i podąża za królową.Mało kto z zażarcie walczących zauważył zniknięcie przywódców.Dopiero po jakimś czasie z okrętu na okręt roznosi się wieść: "An-toniusz uciekł! Zostawił nas na pastwę losu!". przecież bitwa bezwodza to bitwa przegrana.Antoniusz dogonił wkrótce flotę egipską, przesiadł się na statekkochanki, ale unikał kontaktu z nią. Wciąż jeszcze nie otrząsnął sięz szoku, jakim była dla niego owa nieprzewidziana ucieczka. Nur-towało go to samo pytanie, które nie daje spokoju współczesnymhistorykom: co powodowało kleopatrą? Dlaczego przedwcześniewycofała się z bitwy, która mogła oznaczać realizację jej politycznychmarzeń, która rozgrywała się wyłącznie z jej powodu? W oczach Antoniusza była to zdrada - tak też twierdzili jego żołnierze. Ale czy królowa naprawdę oszukała swego partnera? Z historycznych faktów wynika, że już na długo przed bitwą wiedziała, iż to przedsię- wzięcie nie może zakończyć się sukcesem. Początkowe zwycięstwa szybko obróciły się w niepowodzenia, realistycznie myśląca władczyni postanowiła więc ratować, co można. Jej okręty, wycofując się, uniknę- ły zniszczenia, co dawało jeszcze cień szansy. Ale czy rzeczywiście u źródeł postępowania kleopatry leżało strategiczne myślenie?;Wielu naukowców myśli inaczej. Poprzez ucieczKę otworzyła sobie możliwość wciągnięcia w swą grę trzeciego Rzymianina: Oktawiana. Antoniusz najwyraźniej zawiódł; sny o rzymsko-orientalnym mocar- stwie mogła więc zrealizować tylko w przymierzu z nowym przywód- cą Imperium. Takiej bezwzględności można się po kleopatrze spo- dziewać, aczkolwiek ów plan - jeśli przyjąć, że taki miała - Był również wyrazem rozpaczy.Do aliansu z Oktawianem nie miało bowiem nigdy dojść. królowa znalazła się na przegranej pozycji, jej władza, jej uroda należały do przeszłości. Nieprzystępny, 32-letni Oktawian nie dał się omamić.ZMIERZCH BOGÓWAleksandria - pałac na wyspie. Gra jest skończona, marzeniao światowym imperium brutalnie zniweczone. Nocami w okolicyrozlegał się podobno przeciągły gwizd. "To bóg Dionizos opuszczamiasto, jak szczury tonący stateK" - twierdzili miejscowi.Marek Antoniusz w obliczu Klęski i grożącego poniżenia ze stronyprzeciwnika przebił się własnym mieczem. kleopatra kazała przenieśćumierającego do swego grobowca, który musiał leżeć nieopodalmiejsca pochówku Aleksandra Wielkiego. Pochowała zwłoki zgodniez tradycją faraonów. Sama schroniła się w grobowcu przed nad-ciągającymi oddziałami Oktawiana.Postawiona przed oblicze nowego władcy Rzymu, nie miała jużżadnych atutów. Przed Oktawianem stanęła kobieta o matowymspojrzeniu, cierpiąca i rozgorączkowaNA od ran, które sobie zadałarozpaczając po śmierci kochanka. Wszystkie bogactwa wpadły jużw ręce zwycięzcy, pozostało jej tylko błagać o darowanie życiadzieciom. Dla siebie samej nie ważyła się o nic prosić, nie żywiłateż nadziei. Wspomniała zapewne los siostry, wziętej do niewoliw wojnie aleksandryjskiej i pędzonej w łańcuchach ulicami Rzymu.Takiego końca chciała sobie oszczędzić, ratując godność samobójs-twem.Należy wątpić, czy rzeczywiście znalazła śmierć przez ukąszeniewęża, jak donosili starożytni kronikarze. Raczej sięgnęła po zatruteigły lub sztylet, łatwe do przemycenia przez krąg straży. Za takąwersją przemawia przede wszystkim fakt, że wraz ze swą paniąwybrały śmierć dwie jej służące. Jad pojedynczego węża raczej niewystarczyłby do uśmiercenia trzech osób, zwłaszcza jeśli była tokobra, która zużywa cały swój zapas jadu podczas jednego ukąszenia.Wątpliwe też, aby uwadze legionistów umknęły trzy (albo nawetwięcej) gady. W komnatach kleopatry nie znaleziono też ani jednegowęża, jak zgodnie zanotowali antyczni historycy.Wprowadzenie trucizny za pomocą igły było stosunkowo prostąi rozpowszechnioną podówczas metodą grupowego samobójstwa."Niektórzy twierdzą - podkreśla Plutarch - że na ramieniu ofiaryodkryto dwa ledwie widoczne ślady ukłuć". Wygląd zwłok świadczyćmoże o użyciu właśnie jadu kobry. Plutarch pisał: "Jej ciało nie za-czerwieniło się jednak w żadnym miejscu i nie wykazywało też żad-nych innych symptomów zatrucia". Taki właśnie brak zewnętrznychobjawów jest charakterystyczny dla paraliżującego nerwy ukąszeniakobry. Kleopatra nie żyje. Czy zrealizowała swój życiowy cel? Na pewNOnie - Aleksandria nie stała się stolicą świata, lecz centrum nowEJrzymskiej prowincji - Egiptu. Dokładne przeciwieństwo zamiarówładczyni. Czy osiągnęła więc cokolwieK? Czy była tylko zabawKąw rękach dwóch potężnych Rzymian? Współcześni naukowcy przyznają: Cezar wspierał ją jak tylko móGł podczas trwania ich związku podarował jej więcej aniżeli Auletes, jEJ ojciec, kiedykolwiek uzyskał za swoje łapówki. Zimny, rzymski tak nigdy nie zachowywał się tak irracjonalnie, jak w czasie pobytu w Egip- cie, nigdy do tego stopnia nie lekceważył politycznej kalkulacji. Przy czyną takiego postępowania mogło być tylko głębokie przywiązaniE do królowej. Antoniusz zaś? Pierwszy raz ujrzała go jako dziecko gdy w orszaku Gabiniusza gościł na dworze jej ojca. Poznali sie podczas pobytu kleopatry w domu Cezara, po spotkaniu w TarsuS Marek Antoniusz uległ jej wdziękom. Odbywali razem najdziksze orgie, razem wyruszali na nocne włóczęgi po Aleksandrii - beztros- kie, piękne lata, być może najszczęśliwsze w życiu władczyni. kle- opatra finansowała nieudane kampanie Antoniusza i znowu wspólnie zdążali ku zagładzie. Człowiek, na którego stawiała, z pewnością ją rozczarował - ale czy szalona rozpacz po jego śmierci nie świadczyła o miłości? Plutarch trafnie scharakteryzował duszę pięknej Egipcjanki: "Wszystko co czyniła, czyniła z całkowitym oddaniem: Gdy kochała, kochała bez granic. Gdy nienawidziła - to z zapamiętaniem. Gdy płakała, płakała całym sercem". Tak też opłakiwała Antoniusza.KIM BYłA KLEOPATRA? Berlin - Muzeum Starożytności. Nasze poszukiwania dobiegły końca. Znów stoimy przed popiersiem królowej. Czy zmienił się nasz punkt widzenia?Spoglądamy na ładną, wytworną kobietę, wyglądającą zupełnie inaczej niż próbowały nam wmówić zmieniające się gusta w ciągu dwóch tysiącleci. Co możemy o niej powiedzieć? Bardzo wcześnie zdała sobie sprawę z własnej potęgi i władzy. jako Greczynka z po- chodzenia wzorowała się raczej na Aleksandrze Wielkim niż na fa- raonach, potrafiła jednak przyswoić sobie dziedzICtwo dawnego Egip-.

tu. Czuła się związana z tradycjami dwóch kręgów Kulturowychi umiała wydobyć z obydwu to, co najlepsze. Wizję Egiptu wielkiegoi potężnego jaK nigdy dotąd musiała pogrzebać - podobnie jakmężczyzn swojego życia. Czy żałujemy więc obrazu "femme fatale" na tronie faraonów,zmysłowej uwodzicielKi, Która chciała narzucić Europie deKadenckiluksus Orientu? Z pewnością nie, gdyż poznaliśmy inną Kleopatrę;polityKa pomiędzy dwoma światami, silną osobowość czerpiącą na-tchnienie ze swej wizji i dla tej wizji żyjącą. Odpowiadała nawetdzisiejszym wyobrażeniom "nowoczesnej", wyemancypowanej ko-biety; w żadnym z obu związKów nie wpadła w całkowitą zależność.Oddawała Rzymianom bogaty Egipt jako bazę wyjściową do realizacjiich ambicji - ale najpierw to oni umacniali jej władzę. Nigdy niebyła egzotyczną "maskotką" swych kochanków. Niemniej wiedziałajednak o roztaczanym uroku i potrafiła podkreślać swą kobiecość nawszelkie możliwe sposoby. Nie potrzebowała zmysłowo-duchowejatmosfery - co przypisywali jej malarze i poeci - aby omotaćCezara czy Antoniusza. Może powinniśmy zmienić sposób rozumowania i odłożyć ad actalekceważenie i niechęć wobec niej, wynikające w dużym stopniuz niewiedzy? Jej życie i dokonania domagają się zrozumienia, uznaniai współczucia. Żadna chyba kobieta w dziejach świata nie zostałatak oczerniona przez ludzi nieprzyjaznych. Trudno też wyobrazić sobie postać bardziej interesującą niż Kle-opatra do prastarej gry "co by było, gdyby..."



Wyszukiwarka