ŚW. WACŁAW, Św


Św. Wacław

(28 września)

Każdego wieczoru, kiedy miasto układało się do snu, król czeski - Wacław - szedł nawiedzić Pana w kościołach stolicy. Nie prosił, by mu je otwierano. Klękał pokornie przed drzwiami świątyni i prowadził z Chrystusem długie rozmowy. Niezależnie od pory roku, na te odwiedziny król chodził boso. Boso szedł z nim i jego giermek - nie wypadało mu przecież inaczej.

Tej nocy zimno było szczególnie przejmujące. Mróz ścinał kałuże, wiatr szalał, śnieg sypał obficie, wciskając się w każdą szczelinę. Giermek przysiadł za klęczącym królem. Zawinął zziębnięte nogi w połę płaszcza i czekał niecierpliwie, aż król zakończy swoje modlitwy.

- Stąd już chyba powróci na zamek - myślał. - Jakże iść dalej boso w taką szarugę, w taki mróz?

Król trwał na adoracji, jakby o świecie zapomniał. Wreszcie jednak podniósł się, ale swych kroków nie skierował ku zamkowi. Zostały jeszcze do nawiedzenia trzy kościoły. Giermek powlókł się za królem.

Ziąb okrutny przenikał mu ciało, zdawał się mrozić nawet serce i duszę. Rosło w nim rozgoryczenie i zniechęcenie. Przyspieszył kroku. Powie królowi pokornie i szczerze, że już tak dalej iść nie może, że poranione nogi krwawią, że nie zniesie już więcej zimna, że już nie umie poradzić sobie z cierpieniem. Król wyczuł, co dzieje się w sercu sługi i powiedział cicho:

- Idź moimi śladami! Stawiaj swoje stopy dokładnie w ślady moich stóp.

- Cóż to pomoże? - pomyślał sługa. Posłuchał jednak i wnet zdumiał się niezmiernie. Jego stopy napotykały na śladach pana błogie ciepło, które zdawało się przenikać również jego serce i duszę. Szybko stopniały lody zniechęcenia. Radość i jakaś dziwni moc napełniały jego serce. Nie spuszczał oczu z królewskich śladów. Ilekroć bowiem odrobinę z nich zboczył, tylekroć na nowo odczuwał nieznośne zimno. Na szczęście nogi króla zostawiały wyraźny czerwony ślad.

- Czyżby nogi króla krwawiły? - zdumiał się giermek.

Więc on też cierpi i krwawi?! Może dlatego, by mi zostawić ślady ciepłe i krzepiące? - współczuł teraz królowi.

Chociaż mróz wciąż się wzmagał, chociaż wiatr szalał wśród nocy, giermek nie marzył o rychłym powrocie na zamek. Przeciwnie: pragnął, by droga ta, droga śladami króla i pana, trwała jak najdłużej. Szedł tak szczęśliwy, że nie dostrzegł wcale, że własną krwią znaczy krwawy ślad pana...



Wyszukiwarka