35106 skanuj0077

35106 skanuj0077



Czy tamten czas, tamta rzeczywistość - marzec roku 1968 - miała jakieś znaczenie dla Panów w myśleniu o literaturze i jej roli?

LSz: Prawdę powiedziawszy, chociaż byłem już wtedy po debiucie, nie interesowałem się wówczas tak bardzo tym, co działo się w literaturze. Zająłem się nią na poważnie w roku 1970, kiedy otrzymałem wówczas do pierwszej w życiu recenzji tom Ryszarda Krynickiego Akt urodzenia. Nie wiedziałem, jak się pisze recenzje. Specjalizowałem się wtedy w logice matematycznej i kiedy przerwano mi studia, zupełnie nie wiedziałem, co mam z sobą zrobić. Ta propozycja wyniknęła z jakiejś towarzyskiej rozmowy. Przyniosłem ten tom do domu, zacząłem czytać i kompletnie nic z tego nie rozumiałem. Współczesnej poezji wówczas prawie wcale nie czytałem. Trafiłem tam na wiersz, który leciał takim szlagwortem „trzy razy księżyc odmienił się złoty, jak na tym piasku matko rozbiłaś me kości”. Zacząłem wokół tego kombinować i jak już zacząłem, to na poważnie zająłem się literaturą. Nie pisałem jednak takich wierszy, jakie chciałem pisać. Kiedy zaczynałem, to myślałem o jakiś eksperymentach, które wywracałyby słowa do góry nogami, które wywracałyby na nice składnię, bawiły się gramatyką - to teraz sobie na to pozwalam. Wówczas, kiedy nagle zaskrzypiała i dopadła mnie rzeczywistość, zacząłem pisać o tym, co mnie bolało. Marzec pchnął mnie do literatury w tym sensie, że mnie wyrzucił z moich ukochanych studiów.

Logika matematyczna, zwłaszcza logika pytań, to była dla mnie ukochana, fascynująca rzecz. Niestety, jestem czterdzieści lat po studiach i nie wrócę już do tego, nie nauczę się tego języka. Teraz jestem skazany na to, żeby pisać wiersze.

RK: Tyle lat się znamy Leszku, a nigdy mi o tym nie mówiłeś. Bardzo trudno jest mi odpowiedzieć na to - wydawałoby się proste -pytanie, dlatego że jestem trochę starszy od moich kolegów z Nowej Fali i w marcu już formalnie nie byłem studentem. Przez to, że jestem starszy, debiutowałem też w roku 1966, a wiersze zacząłem pisać jeszcze wcześniej. Wtedy najbliższym poetą na świecie był dla mnie R. M. Rilke i może właściwie nadal tak jest. Poszukiwałem swojego języka poetyckiego i Marzec to bardzo skomplikował, ponieważ miałem świadomość, że nie mogę milczeć wobec tego, co się stało. I jak wkrótce się okazało, był to przecież nie tylko Marzec, ale także Sierpień 1968 roku, kiedy wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji, był to wreszcie też Grudzień 1970 roku. To były lata, to nie był jedynie rok 1968 i myślę, że dla poetów mojego pokolenia to również było ważne. Próbowałem wówczas wyrazić swoją solidarność z prześladowanymi, poniżanymi i bitymi, ale także i mój protest przeciwko temu, co się dzieje.

Mam świadomość, że ciągle żywe jest to pytanie i pewnie także dziś je tutaj usłyszymy, czy poezja musi wypowiadać się bezpośrednio

0    rzeczywistości. Wydaje mi się, że są takie chwile dziejowe, kiedy rzeczywiście musi, kiedy nie może milczeć, albo że są tacy poeci, którzy nie mogą milczeć.

BZ: Tak jak Leszka Szarugę Marzec wyrzucił ze studiów, tak mnie paradoksalnie na studia przywrócił. 1 chociaż logika matematyczna, którą miałem na filozofii, była dość atrakcyjna, to jednak literatura interesowała mnie dużo bardziej. Mój status na studiach to była wówczas repeta trzeciego roku, chociaż powinienem już wtedy je kończyć. Jakiś zaległy egzamin (z estetyki) zdałem 5 marca 1968 roku; też cud boski, że z dwóch terminów proponowanych przez prof. Stefana Morawskiego wybrałem ten pierwszy. Rozwiązano wydział,

1    trzeba było pisać podania o ponowne zapisy. Napisałem więc, że w związku z rozwiązaniem Wydziału Filozoficznego uprzejmie proszę o przyjęcie mnie na studia filozoficzne. I byłem przeświadczony, że w dziekanacie sprawdzą, jakie postępy w nauce zrobiłem i zostanę skreślony z listy studentów bynajmniej nie ze względów politycznych. Ale łatwiej mi będzie powiedzieć ojcu - skreślili mnie, bo rozwiązali wydział, i przynajmniej z honorem tych studiów nie skończę. A tu po kilku tygodniach otrzymałem taką zieloną kartkę, zupełnie jak po egzaminach wstępnych, z informacją, że zostałem przyjęty na piąty rok studiów filozoficznych, czyli na ten, na którym powinienem być, i sobie pomyślałem, że skoro już taką szansę dostałem od losu, to nie wolno jej zmarnować i jakoś te studia trzeba skończyć. Byłem 8 marca na wiecu i miałem przekonanie, że skończy się to tak samo, jak w roku 1964 po Liście 34, kiedy też na dziedzińcu Uniwersytetu było wielkie zgromadzenie studentów. Pan rektor, którego nazwiska nie pamiętam, chociaż... to chyba był Stanisław Turski, wskoczył na murek i powiedział: „W praworządnym kraju

155


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0411 Rys. 19. Schemat blokowy formułowania strategii typu OT-»SW Zasadnicze znaczenie dla powo
skanuj0090 bmp 180 MOTYWOWANIE W ZARZĄDZANIU łeczne oraz zapewniając im poczucie przydatności i znac
skanuj0001?3x1200 «* Czy komizm rzeczywiście naprawia obyczaje, la •prawa. Por. na ten temat wylej,
50559 skanuj0006 i praktyką poetycką znajdowała się rzeczywistość, niosąca ze sobą ograniczenia, któ
skanuj0011 (117) C. BANKNOTY MINISTERSTWA SKARBU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ040    1 GR
skanuj0011 (215) Człowiek 122 y — świat rzeczy ril.Mli n
skanuj0017 4 - Czy ja komu zatykam twarz?I...

więcej podobnych podstron