55265 PICT2613

55265 PICT2613



Część III. Śmierć długa i bliska

towac śmierć w tei samej chwili* ffdvona nastąpi.'* „Zawarłem w r*«

iuv £ogni£a.

LEKARZE I ŚMIERĆ

Tak więc nieruchomą powierzchnię realnych zachowań wobec śmierci w wieku XVII i XVIII zamącił rodzaj buntu. Wyłoniło się wielkie zagrożenie które po upływie dwóch stuleci maleje i znika. Ta potworna anomalia jest na pewno pierwszym przejawem wielkiej trwogi przed śmiercią. Wówczas nie eksploatowała jej na większą skalę sztuka ucieczki przed życiem i iluzji, jak się zazwyczaj dzieje, gdy wielki strach opanowuje powszechną świadomość: kiedy przekroczy on pewną granicę, ludzie zawsze milczą. Społeczeństwo wygnało pozorną śmierć poza ramy zwierciadła, w którym pielęgnowało swoje fantasmagorie.

Dlatego przyjrzyjmy się tej obsesji raczej z punktu widzenia lekarzy. Oni są nowymi mediami, oni odczytują psychologiczne kody swojej epoki.

Jak już wiemy, sprawą pozornej śmierci interesowały się trzy pokolenia lekarzy, z wieku XVII, XVIII i z końca wieku XIX.

Lekarze z końca wieku XIX, którzy mówili już naszym językiem, odrzucali — jako nie uzasadniony eksperymentalnie, pozbawiony naukowej wartości przesąd — ideę, jakoby pozorna śmierć przedstawiała prawdziwe niebezpieczeństwo. Czynili to z namiętnością, która dzisiaj nas dziwi, bo dyskusja

0    pozornej śmierci zakładała istnienie czasu śmierci jako prawdziwego stanu mieszanego, oni zaś przeczyli, aby mogła istnieć taka mieszanina życia

1    śmierci. Śmierć cała jest jednym albo cała drugim. Śmierć nie ma trwania, jak punkt geometryczny nie ma ani ciężaru gatunkowego, ani grubości. Jest tylko dwuznacznym słowem z potocznego języka, słowem, które należało wygnać z jednoznacznego języka nauki, słowem symbolizującym zatrzymanie maszyny, czystą negacją. Odrzucali pojęcie śmierci-stanu.

Dla lekarzy dwóch innych generacji, tej z XVI—XVII i tej z XVIII wieku, czas śmierci był — przeciwnie — stanem, który miał w sobie jednocześnie coś z życia i coś ze śmierci. Śmierć stawała się realna i absolutna dopiero później, od chwili rozkładu. Toteż opóźniając rozkład, opóźniano absolutną śmierć. Balsamowanie, konserwacja umożliwiały rozciągnięcie tego czasu śmierci-stanu, w którym pozostawało jeszcze coś z życia.

Różnica pomiędzy tymi dwoma pokoleniami lekarzy polega na pierwszeństwie w czasie albo życia, albo śmierci w obrębie śmierci-stanu: dla lekarza z wieków XVI—XVII czas śmierci-życia zaczynał się w chwili pozornej śmierci i trwał w trupie albo w mumii. Nie dostrzegano (z wyjątkiem przypadku symulacji, działania napoju magicznego albo usypiającego) momentu nasuwania się śmierci na życie, lecz przeciwnie: życie wkraczało na teren śmierci. Dlatego trupy krwawią, gryzą, pocą się, dlatego dalej rosną im brody, włosy, paznokcie i zęby.

Zdaniem lekarzy wieku XVIII te istotnie zaobserwowane zjawiska nie zawsze są absurdalne, niemądra była tylko ich interpretacja. Ich zdaniem owo nasuwanie się przebiega w odwrotnym kierunku; śmierć nasuwa się na życie. )" Pozorność śmierci lokuje się po stronie życia. Dlatego oznaki pozornej > śmierci zajmują w literaturze miejsce cudów dokonywanych przez zmarłych.

Literatura obciążona była tym samym niepokojem egzystencjalnym, jaki wywoływały cuda zmarłych. Te dwa rodzaje niepokoju, dawny i nowy, łączą się w erotyzmie śmierci: z jednej strony sceny w grobach, pocałunki mumii z francuskiego i elżbietańskigo teatru barokowego, a z drugiej medyczno-- sady styczna nekrofilia opowiadań Sade’a. Temat pozornej śmierci ma również aspekt seksualny. Prócz tego, co powiedzieliśmy tutaj i w poprzednim rozdziale, niepodobna nie dziwić się symetrii dwóch lekarskich dyskusji w wieku XVIII; tematem jednej była pozorna śmierć, drugiej — masturbacja. Wiemy, jakie miejsce zajmowała ona w lekarskiej literaturze, która widziała w niej przyczynę wszelkiego rodzaju nieszczęść fizycznych, moralnych i społecznych. Podobnie śmierć pozorna stała się dla innych współczesnych im lekarzy racją istnienia i uzasadnieniem religii oraz przyczyną wielu dramatów. Zarówno w jednym, jak w drugim przypadku dostrzegamy tę samą przesadę w podkreślaniu naukowej bezstronności i to samo namiętne dążenie do demistyflkacji. Nie chodzi bowiem o zwykłą chorobę, chociażby tak niebezpieczną jak dżuma, którą można już było traktować spokojnie, z naukową bezstronnością; chodzi o coś więcej, co budzi strach i co trzeba ujarzmić.

POCZĄTEK WIELKIEJ TRWOGI PRZED ŚMIERCIĄ

Lekarze tracą zimną krew na myśl o,lukach w murze obronnym, którymi chdorngfmVmogłbv wedrzeć sie do rozumnego państwa ludzi. Odkrywają seks I'śmierć pod niezwykłymi i dzikimi formami, które potępiają z głębokim przekonaniem i powagą: te formy to samotny, grzech, i .marzenia senne. W obu przypadkach wyczuwamy u tych światłych ludzi nauki lęk: lęk przed seksem, którym zajmować się nie będziemy, i lęk przed śmiercią, lęk prawdziwy.

Dotychczas bowiem, ośmielę się to powiedzieć, ludzie, których znamy z historii, nigdy nie bali się śmierci naprawdę. Właściwie bali się jej, odczuwali


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
25212 PICT2604 976 Część III. Smacrc długa i bliska się widocznych pomników, gdy nocne królestwo śmi
PICT2602 572 Część III. Śmierć długa i bliska Sade, ludzie płaczą i modlą się zamiast bluźnić albo r
PICT2602 572 Część III. Śmierć długa i bliska Sade, ludzie płaczą i modlą się zamiast bluźnić albo r
64747 PICT2609 356 Część III. Śmierć długa i bliska rury i coraz dalej przesuwało granice podboju te
60315 PICT2591 Bi_    Część III. Śmierć długa i bliska przyrodzonym, których wiarygod
PICT2608 mi Część III. Śmierć długu i bliska mi Część III. Śmierć długu i bliska POją lak utworzyły
PICT2591 Bi_    Część III. Śmierć długa i bliska przyrodzonym, których wiarygodność w
PICT2595 M>0 Część III Śmierć długa i bliska brałs a zwłaszcza w dziedzinie wiedzy wojskowej, org

więcej podobnych podstron