6 (1644)

6 (1644)



178


Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św.


5' Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św.


179


dowodzi, iż mimo całego wysiłku soborów i schol as tycznej teologii nie udało się przekazać potomności zrozumienia dogmatu, które by bodaj tylko wspierało wiarę. Pozostało jedynie podporządkowanie się wierze połączone z rezygnacją z własnej chęci zrozumienia. Jak dowodzi doświadczenie, wiara często wychodzi na tym źle i musi ustąpić przed krytyką, która żadną miarą nic odpowiada przedmiotowi wiary. Taka krytyka bowiem zawsze zachowuje się „oświeceńiowo”, ej. rozpościera na nowo ową ciemność, którą uprzednio objawienie chciało przeniknąć swym światłem: „Et htx in tenebńs Iucet, et tenebrae eam non comprchen-dernnC\

Oczywiście przedstawicielom tego rodzaju krytyki nic przychodzi do głowy, że ich icay of approacli jest niewspółmierny z jej przedmiotem. Sądzi ona, że ma do czynienia z racjonalnymi faktami i zupełnie nic widzi, że przede wszystkim chodzi tu — i zawsze chodziło — o irracjonalne zjawiska psychiczne. Dowodzi tego już niehistoryczriy charakter Ewangelii, których autorom zależało jedynie na tym, by — odpowiednio do swoich środków — możliwie najlepiej przedstawić cudowną postać Chrystu-\ sa. Dowodzi tego już najstarszy literacki świadek, św. Paweł, który czasowo bliższy był krytycznym wydarzeniom niż uczniowie apostołów. Z przykrością wręcz widzimy, że u niego realny Jezus z Nazaretu w ogóle nie dochodzi do słowa. Już wówczas (a nie dopiero w Ewangelii św,-Jana) przysłaniały go lub zastępowały wyobrażenia metafizyczne: ma on władzę nad demonami, jest kosmicznym zbawicielem i pośredniczącym Bogiem-czł o wiekiem. Oplata go już cała przedchrześcijańska i „gnostycka” teologia Azji Zachodniej (kilka jej korzeni sięga jeszcze dalej) i niema! w oczach przekształca się on w ową dogmatyczną postać, która nie potrzebuje już historyczności. Już więc na bardzo wczesnym etapie rzeczywisty człowiek-Jezus zniknął za emocjami i projekcjami swego bliższego i dalszego otoczenia; został natychmiast i niemal bez reszty zasymilowany przez „systemy pnychiczncj gotowości”, które go otaczały, a tym samym prze-

i    kształcił się w ich wyraz uformowany przez archetyp. Stał się

t    ową kolektywną postacią, na którą czekała współczesna mu nie

świadomość, i dlatego daremnie zadajemy pytanie, kim „właściwie” i jaki był. Gdyby jego postać zachowała cechy wyłącznie ludzkie i pozostała wierna historycznemu oryginałowi, to naj-^ prawdopodobniej wniósłby nie więcej światła niż Pitagoras, Sokrates czy Apoloniusz z Tiany. Przynosił on objawienie, po-^ nieważ był — i o tyle, o ile był ♦— w i c czn y m (i dlatego niehistorycznym) Bogiem, a jako taki mógł działać tylko dzięki consensus generalis nieświadomego oczekiwania. Gdyby nikt nie zobaczył niczego szczególnego w rabim-cudotwórcy z Galilei, to ciemności w ogóle by nie zauważyły, że rozbłysło ^ światło. A czy rozpalił światło dzięki własnej sile, czy też pod , naciskiem powszechnego oczekiwania przyjął na siebie rolę światła — o tym, przy braku wiarygodnych informacji, rozstrzygnąć może tylko wiara. W każdym razie poparte dokumen-{ tami wyniki badań wskazują na powszechną projekcję i asymilację postaci Chrystusa. Współdziałanie nieświadomości zbiorowej { jest w pełni poświadczone: dysponujemy aż nadto wystarczającą ilością paraleli religijnohistorycznych. W tym stanie rzeczy mu-| simy zadać sobie pytanie, co ta „nowina” poruszyła w człowieku j i co w nim na nią zareagowało?

^    Jeśli mamy odpowiedzieć na to pytanie, musimy^zbadać

; z jednej strony całą .nowotestamentową symbolikę chrystologiczną wraz z patrystyczną alegoryką i średniowieczną ikonografią, a z drugiej archetypy nieświadomej psychiki, abywykryć, jj jaki rodzaj człowieka zareagował na „nowinę”. Najważniejszymi symbolicznymi wypowiedziami o Chrystusie są przede wszystkim ! atrybuty.życia bohatera: nieprawdopodobne pocho-:    dzenie, boski ojciec, narażone na niebezpieczeństwo narodziny,

]    ratunek w ostatniej chwili, wczesna dojrzałość (wzrastanie bo-

j i    hatera), przezwyciężenie matki i śmierci, cudowne czyny, tra-

I! giczmy, wczesny koniec, symboliczne znaczenie rodzaju śmierci, f*} pośmiertne oddziaływanie (pojawianie się, cudowne znaki itd.).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
30 236 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św. trynitarne, które zresztą — zgodnie
31 238 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św. działa poprzez nieświadomość. Dlate
35 246 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św. żerny tylko podziwiać i być wdzięcz
216 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy św. Dwojaki aspekt Ojca nie jest bynajmniej
3 (2313) 116 Pr6ba Psychologiczne} interpretacji dogmatu o Trójcy>/w, .św. będący życiem jest poj
32 240 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy iw. stwem co do istoty). Jaźń człowieka
33 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy Sto. 243 żadnych własnych cech, pozbawiony
5 (1792) 174 175 Próba psychologiczne) interpretacji-dogmatu o Trójcy Jw. ś>v., to. jednak tego .
2 (2499) ♦ Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy, łto. łości zdaję sobie sprawę. Nie
7 (1496) iuo Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy /w. Próba psychologicznej interpre
9 (1257) * r188    Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy i to. I
34 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy stu. 245 analiza wykazuje, że m.in. mamy tu
35 246 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy iw. żerny tylko podziwiać i być wdzięcz
31 238 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy iw. działa poprzez nieświadomość. Dlate
33 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy iw. 243 żadnych własnych cech, pozbawiony j

więcej podobnych podstron