Bez nazwy8 (2)

Bez nazwy8 (2)




Ewa siedziała w pokoju i gryzła ją nuda. Nadszedł moment pustki w jej życiu — nie dość, że nie miała

męża, żadnych obowiązków poza pracą, to na dodatek wszyscy młodzi, atrakcyjni mężczyźni nagłe gdzieś

wyparowali i nikomu nie mogła udowodnić swej nienasyconej namiętności. „Do licha, może jestem nimfomanką?” — pomyślała. — „Jednak coś muszę zrobić z wolnym czasem.” Wyszła na balkon, oparła się o poręcz i w tym momencie zauważyła pana K. Podniósł głowę i pozdrowił Ewę skinieniem ręki i uśmiechem. Odmachała mu radośnie i zaraz tego pożałowała. „Przecież on jest żonaty” — przypomniała sobie. A jej pierwszą zasadą było: nie zadawać się z żonatymi! Są co prawda rozwody, ale skoro kawalerowie nie palili się do żeniaczki z nią, to czy mogłaby skłonić jakiegoś mężczyznę do rozstania się z własną połowicą? Zresztą miała swoją moralność — nie chciała szkodzić innym kobietom...

Za panem K. szedł wysoki, ładny chłopak z wyrokiem wbitym w ziemię. „To jego syn” — domyśliła się Ewa. — „Przystojny, jak ojciec, tylko jakiś taki... taki niedop-chnięty... Może prawiczek? W każdym razie na pewno coś z nim nie jest w porządku...” Ewa miała dobre oko na te sprawy i instynktownie wyczuwała niedoświadczonych czy odchylonych od normy młodzieńców.

Wróciła do pokoju. „Może wziąć się za porządki?” Rozejrzała się po swojej kawalerce i nie zauważyła żadnego zgrzytu, któryby wymagał natychmiastowej interwencji. „Pójdę na spacer... Może coś kupię!” — postanowiła. Przeliczyła „luźne” pieniądze, zajrzała do książki, w której składała okazyjnie kupowane dolary. Uzbierała się niezła sumka. „Już wiem, zafunduję sobie video" — powiedziała na glos i ta decyzja dodała jej energii. Zapomniała o nudzie...

Dochodziła siódma wieczór, gdy przed dziesięciopię-trowy blok na jednym z warszawskich osiedli zajechała taksówka. Z samochodu wysiadła Ewa obładowana torbami. Z bagażnika kierowca wyjął kartonowe pudło i postawił na chodniku. Kobieta chciała poprosić, żeby po-


mógł zanieść jej sprawunki do mieszkania, ale — zanim

wypowiedziała swoją prośbę — samochód odjechał. Rozejrzała się więc dookoła i po raz drugi tego dnia zauważyła młodego K. To było przeznaczenie...

„Hej, hej! Sąsiedzie!” — zawołała Ewa i młodzieniec

podniósł wzrok. Nawet się zdziwiła, że chłopak w ogóle zareagował. Pomachała w jego kierunku zachęcająco ręką, wskazując na pudło leżące na ziemi. Marek podszedł i podniósł karton. Ewa była pewna, że mu się spodobała, skoro tak ochoczo pospieszył z pomocą. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że chłopak jest po prostu uprzejmy i dobrze wychowany. Gdyby na miejscu Ewy znalazł się jakiś mężczyzna, Marek z równym zapałem pospieszyłby z pomocą...

W drodze do windy i w czasie jazdy nie powiedział ani jednego słowa. Ewa też milczała. W pokoju postawił paczkę na podłodze i zauważył:

—    Ładnie pani mieszka — po czym szybko spytał: — Czy jeszcze mogę w czymś pomóc?

—    Myślę, że sobie poradzę — uspokoiła go Ewa i dodała: — Chciałabym się jakoś zrewanżować za to dźwiganie... Czy lubi pan oglądać filmy?

—    Tak, często chodzą do kina.

—    To zapraszam jutro na video. Mam kilka kaset.

—    O której?

—    Jak panu wygodnie. Nigdzie nie wychodzę...

W czasie kolacji pan K. zaproponował:

—    Jest bardzo ładna pogoda.' Jutro piątek. Może choć na weekend wyjedziemy za miasto. Pooddychamy świeżym powietrzem...

Pani K. z zachwytem zawołała:

—    Świetnie!

Marek milczał.

—    A ty, Mareczku? — spytał ojciec.

—    Pojechałbym, ale wiośnie się umówiłem — oznajmił chłopak.

Oboje rodzice ze zdumienia otworzyli usta i zaniemówili. Pierwszy otrząsnął się z wrażenia ojciec:


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
iskierki O czym szeptały iskierki - H Zdzitowiecka Ewa siedzi przed piecem i patrzy, jak z paleniska
Bez nazwy (3) pczostawać nieopłacalny. I niby dlaczego ja — jęgo jc. gałna małżonka — miałabym mieć
Bez nazwy8 (2) [_-—--;--- / jedn.J&p- ^ UOcy,)a u u {O^CnlJL I £ . t^OtT,JjCly0^0 /Ync h /
280(1 280 Rozdział siedemnasty wniesionym przez Orleańczyków przeciwko Janowi bez Trwogi, przy podpi
10028 CVl wsri-r rcch ścianach własnego pokoju «ują ją. Rzecki przycisz , gdy rozmowę z Wokulskim p
obsoletki23 żeby się ujawnić, siedział w pokoju szpitalnym i kiwał się, śmiejąc - pomyśleliśmy wtedy
Auschwitz7pl SZYBKO, POŚPIESZ SIĘ. INACZEJ ZOSTANIESZ BEZ JEPZENIA. EJ. POCZEKAJ CHWILĘ TUT
Bez nazwy8 W życie Justyny L. Jacek D. wszedł zaledwie lekkim muśnięciem, a przecież zadecydował o j
Bez nazwy8a 70 Wartość twardości HB wyznaczona na podstawie próby jest obarczona błędem AHB, spowodo
Bez nazwy8(1)(1) STYCZEŃ GRUDZIEŃ LISTOPAD PAŹDZIERNIK WRZESIEŃSIERPIEŃ PS WT SR CZ PT SO 1 2 3
Bez nazwy8 70 Wartość twardości HB wyznaczona na podstawie próby jest obarczona błędem AHB, spowodow
Bez nazwy8 (5) 161 ciento sesenta y una Refranes (4) 1    No se ganó Zamora en una ho
Bez nazwyB Ewa poczekała aż Mar et: trochę ochłonie i obróciła się na plecy, kładąc się kolo niego.
Bez nazwy8 Policz sylaby w nazwach warzyw i owoców oraz zamaluj tyle kratek, ile jest sylab w k
Bez nazwy8 kopia STYCZEŃ Po Wt Sr Cz Pi So Ni 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 1

więcej podobnych podstron