51 21 Kwiecień 2000 Moskwa skazana na Maschadowa




Archiwum Gazety Wyborczej; Moskwa skazana na Maschadowa












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 95, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 2000/04/21, dział TEMATY
DNIA, str. 2
WOJCIECH JAGIELSKI
Moskwa skazana na Maschadowa
Maschadow po raz kolejny proponuje Moskwie rozmowy o zakończeniu wojny
w Czeczenii, Moskwa wciąż nie przyjmuje
oferty. Wcześniej czy później będzie musiała to zrobić.
Rosyjscy politycy i generałowie powoli zaczynają rozumieć, że tej wojny, tak
jak wszystkich poprzednich kaukaskich, wygrać się nie da. Minęło osiem miesięcy
bombardowań, potyczek, pacyfikacji. Wielokrotnie ogłaszano "zwycięski koniec
kolejnych etapów ekspedycji". Tymczasem partyzanci atakują rosyjskie posterunki
tam, skąd Rosjanie mieli ich na zawsze przegnać. Perspektywa kosztownej, krwawej
wojny partyzanckiej oraz groźba międzynarodowego ostracyzmu zaczynają straszyć w
kremlowskich korytarzach.
Rosyjski polityczno-wojskowy monolit zaczyna pękać. Rozmawiać nadal nie chcą
generałowie - przekonują, że pozostało dobić rebeliantów. O potrzebie rozmów z
Czeczenami przebąkują już jednak nie tylko
nieliczni demokraci. Opowiadają się za tym: Pawel Kraszeninnikow, szef
utworzonej niedawno specjalnej komisji Dumy ds. Czeczenii, potężny prezydent Tatarstanu Murtaza
Rachimow, gubernator przedkaukaskiego Kraju Krasnodarskiego, a nawet gubernator
Kurska, b. wiceprezydent gen. Aleksander Ruckoj, który jeszcze niedawno
nawoływał, by Czeczenię przerobić na drugą
pustynię Gobi.
Rosjanie przynajmniej od stycznia utrzymują kontakty z Maschadowem, ale nie
mają odwagi podjąć oficjalnych rozmów. Nic dziwnego. Bo jak wytłumaczyć,
dlaczego trzeba było posłać na śmierć tysiące żołnierzy, zabić dziesiątki
tysięcy cywili, zrównać z ziemią pół Czeczenii po
to, by przystąpić do rozmów z człowiekiem, który rozmawiać chciał już we
wrześniu?
Rosjanie żądają więc od prezydenta Czeczenii,
by założył pokutny worek, podpisał kapitulację, oddał pistolet, poprosił jak
zwykły bandzior o amnestię i jeszcze wydał Moskwie komendantów.
Być może - wbrew słowom Maschadowa - ostatnia cisza na kaukaskim froncie nie
zapadła z jego rozkazu, a jest rezultatem wykrwawienia i Rosjan, i Czeczenów. Tak czy inaczej, Maschadow daje Rosji
pretekst do rozpoczęcia rozmów.
Może - wbrew swoim deklaracjom - Maschadow nie panuje dziś nad wszystkimi
partyzanckimi komendantami. Może nie jest też bohaterem dla wszystkich rodaków.
Po wojnie wystawią mu rachunek. Póki jednak trwa wojna, Maschadow pozostaje ich
przywódcą i tylko on ma ich pełnomocnictwo do prowadzenia rokowań.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Książki skazane na przemilczenie
Ortodoksyjny Żyd skazany na 2 lata za liczne przypadki molestowania seksualnego
Czy Polska będzie skazana na najemników
Skazany na sukces Arkadiusz Podlaski
Skazane na bol
Bezbledne zarzadzanie Koniec z syndromem skazanego na porazke?zzar

więcej podobnych podstron