207 18 (4)





B/207: C.Castaneda - Wewnętrzny Ogień





Wstecz / Spis
Treści / Dalej

18. Przekraczanie bariery percepcji
Późnym popołudniem, nadal w Oaxaca, leniwie przechadzałem się po rynku w towarzystwie don Juana. Gdy podeszliśmy do jego ulubionej ławki, ludzie, którzy na niej siedzieli, podnieśli się i odeszli. Pośpieszyliśmy, by na niej usiąść.

Zakończyliśmy już wyjaśnienia na temat świadomości
rzekł.
Dzisiaj samodzielnie zbudujesz inny świat i na zawsze pozbędziesz się wątpliwości. Musisz dobrze zrozumieć, co masz zrobić. Nie może tu być żadnej pomyłki. Przesuniesz swój punkt połączenia wychodząc ze stanu podwyższonej świadomości i w jednej chwili połączysz ze sobą emanacje należące do innego świata. Za kilka dni, gdy Genaro i ja spotkamy się z tobą na szczycie góry, zrobisz to samo, ale rozpoczynając od stanu zwykłej świadomości. Będziesz musiał połączyć emanacje innego świata w mgnieniu oka; jeśli tego nie zrobisz, zginiesz śmiercią zwykłego człowieka, który spada w przepaść.
Jego słowa odnosiły się do czegoś, co miałem na jego polecenie wykonać, by zakończyć szkolenie dla prawej strony; miałem skoczyć ze szczytu góry w otchłań.
Don Juan oznajmił, że wojownicy kończą naukę, gdy potrafią samodzielnie przekroczyć barierę percepcji wychodząc z normalnego stanu świadomości. Nagual doprowadza ich do tego progu, ale powodzenie zależy od nich samych. Nagual tylko sprawdza ich umiejętności, nieustannie zmuszając do tego, by musieli sami sobie radzić.

Jedyną siłą, która może na chwilę zlikwidować połączenia, jest siła łączenia
ciągnął.
Będziesz musiał zlikwidować połączenia, dzięki którym postrzegasz zwykły świat. Twoja intencja ma wyznaczyć nową pozycję punktu połączenia i utrzymać go tam wystarczająco długo, tak, byś mógł zbudować inny świat i uciec z tego. Dawni widzący do dziś dnia opierają się śmierci właśnie w ten sposób: ich intencja utrzymuje punkt połączenia nieruchomo w pozycji, która lokuje ich w jednym z siedmiu światów.

Co się stanie, jeśli uda mi się zbudować inny świat? zapytałem.

Powędrujesz tam
odrzekł.
Tak jak pewnej nocy zrobił to Genaro, właśnie tutaj, gdy ci demonstrował tajemnicę łączenia.

A gdzie ja będę, don Juanie?

Naturalnie w innym świecie, a gdzieżby indziej?

A co się stanie z ludźmi dokoła mnie, z budynkami, górami i wszystkim innym?

Od tego wszystkiego oddzieli cię właśnie ta bariera, którą przekroczysz: bariera percepcji. I podobnie jak widzący, którzy zagrzebywali się w ziemi, by uniknąć śmierci, znikniesz z tego świata.
Te słowa wywołały we mnie walkę wewnętrzną. Jakaś część mnie krzyczała, że punkt widzenia don Juana jest absurdalny, podczas gdy inna wiedziała bez cienia wątpliwości, że ma on rację.
Zapytałem, co by się stało, gdybym przesunął swój punkt połączenia znajdując się na środku ulicy w Los Angeles.

Los Angeles zniknie, rozwieje się jak mgła
odrzekł poważnie.
Ale ty pozostaniesz. To jest właśnie tajemnica, którą usiłowałem ci wyjaśnić. Doświadczyłeś już tego, ale jeszcze nie zrozumiałeś. Dzisiaj zrozumiesz.
Powiedział, że na razie jeszcze nie mogę wykorzystać wzmocnienia z ziemi, by się przesunąć w inne wielkie pasmo emanacji, ale ponieważ absolutnie muszę wykonać przesunięcie, ta konieczność posłuży mi jako wyrzutnia.
Spojrzał na niebo, wyciągając ramiona nad głową, jakby zbyt długo siedział nieruchomo i próbował wy. pchnąć z ciała fizyczne znużenie. Kazał mi przerwać wewnętrzny dialog i wyciszyć się. Potem wstał i zaczął oddalać się od rynku; gestem nakazał mi pójść za sobą. Skręcił w pustą boczną uliczkę. Poznałem ją; była to ta sama uliczka, na której Genaro demonstrował mi siłę łączenia. W chwili, gdy zdałem sobie z tego sprawę, okazało się, że idę z don Juanem przez okolicę, którą wówczas już dobrze znałem: była to pustynna równina pokryta żółtymi wydmami z czegoś podobnego do siarki.
Przypomniałem sobie wtedy, że don Juan już setki razy zabierał mnie do tego świata. Wiedziałem, że za bezludnym pejzażem wydm znajduje się inny świat, promieniejący przepięknym, jednolitym, czystobiałym światłem.
Tym razem, gdy tam dotarliśmy, wyczułem, że otaczające nas zewsząd światło nie dodaje energii. Było jednak tak kojące, że sprawiało na mnie wrażenie świętości.
Gdy to święte światło opłynęło mnie całego, pośród mojej wewnętrznej ciszy eksplodowała racjonalna myśl. Przyszło mi do głowy, że mistycy i święci prawdopodobnie dokonywali przesunięcia swoich punktów połączenia. Widzieli Boga w ludzkiej matrycy, piekło w siarkowych wydmach, a przejrzyste światło było dla nich chwałą niebieską.
Ta myśl szybko jednak zgasła pod naporem tego, co widziałem. Moją świadomość zaabsorbowała wielość kształtów, postacie mężczyzn, kobiet, dzieci w różnym wieku i inne dziwne zjawy otoczone oślepiającym białym blaskiem. Widziałem don Juana, idącego obok mnie. Patrzył na mnie, a nie na te postacie, lecz już w następnej chwili zobaczyłem go jako świetlistą kulę wznoszącą się i opadającą o kilka stóp ode mnie. Naraz kula gwałtownie zbliżyła się do mnie i zobaczyłem jej wnętrze. Don Juan specjalnie dla mnie sterował swoim blaskiem świadomości. Blask rozjarzył cztery czy pięć podobnych do nici włókien po lewej stronie i tak pozostał. Skupiłem na nim całą uwagę; odniosłem wrażenie, że coś powoli przeciąga mnie przez rurę i zobaczyłem sprzymierzeńców
trzy ciemne, długie, sztywne postacie, drżące jak liście na wietrze. Widziałem ich na różowym, niemal przezroczystym tle. Gdy skupiłem na nich wzrok, zbliżyli się do mnie. Nie szli, nie ślizgali się ani nie unosili w powietrzu, lecz podciągnęli się na białych włóknach wychodzących z mojego ciała. Te białe włókna nie były światłem ani blaskiem; wyglądały jak linie narysowane kredą i zniknęły szybko, jednak nie dość szybko. Zanim zdążyły zupełnie zblednąć, sprzymierzeńcy byli już przy mnie.
Otoczyli mnie. Zirytowałem się i sprzymierzeńcy natychmiast się odsunęli, jakbym ich przepędził. Zrobiło mi się ich żal i to uczucie natychmiast ich przyciągnęło. Znów się zbliżyli i zaczęli o mnie ocierać. Zobaczyłem coś, co zauważyłem już wcześniej w lustrze przy strumieniu. We wnętrzu sprzymierzeńców nie było blasku ani ruchu. Brakowało w nich życia, a jednak było oczywiste, że są żywi. Były to dziwne, groteskowe kształty, przypominające zapięte na suwak śpiwory. Cienka linia pośrodku wydłużonego ciała sprawiała, że wyglądali, jakby zszyto ich z dwóch części.
Nie był to przyjemny widok. Odnosiłem wrażenie, że te istoty są mi zupełnie obce. Czułem się nieswojo i ogarnęło mnie zniecierpliwienie. Trzej sprzymierzeńcy poruszali się jakby podskokami; w ich wnętrzu dostrzegłem słaby blask, który przybierał na intensywności, aż stał się dość jaskrawy, w każdym razie u jednego z nich.
W chwili, gdy to zobaczyłem, przed moimi oczami pojawił się czarny świat. Nie oznacza to, że było ciemno jak w nocy, tylko że wszystko, co mnie otaczało, przybrało smoliście czarną barwę. Spojrzałem na niebo, ale nigdzie nie zauważyłem światła. Niebo także było czarne, pokryte liniami i nieregularnymi kręgami w różnych odcieniach czerni. Wyglądało jak czarny kawałek drewna z wypukłymi słojami.
Opuściłem wzrok na podłoże. Było puszyste, jakby zrobione z płatków agaru; te płatki nie były ani matowe, ani lśniące. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałem: czarny agar.
Wtedy usłyszałem głos widzenia. Mówił, że mój punkt połączenia zbudował kompletny świat z emanacji innego pasma: czarny świat.
Chciałem wchłonąć każde słowo, jakie słyszałem; w tym celu musiałem podzielić uwagę. Głos umilkł i znów skupiłem wzrok. Stałem z don Juanem o kilka przecznic od rynku.
Natychmiast poczułem, że nie mam czasu na odpoczynek i nie ma sensu folgować sobie czując się wstrząśniętym. Zebrałem wszystkie siły i zapytałem don Juana, czy zrobiłem to, czego po mnie oczekiwał.

Dokonałeś dokładnie tego, o co mi chodziło
upewnił mnie.
Wróćmy na rynek i przejdźmy się po nim jeszcze raz, ostatni raz na tym świecie.
Nie chciałem myśleć o odejściu don Juana, więc zapytałem go o czarny świat. Niejasno przypominałem sobie, że już go kiedyś widziałem.

Ten świat jest najłatwiej zbudować
rzekł.
Ze wszystkiego, czego doświadczyłeś, tylko ten czarny świat się liczy. Jest to jedyne prawdziwe połączenie emanacji innego wielkiego pasma, jakiego dotychczas udało ci się dokonać. Cała reszta była wynikiem bocznego przesunięcia w granicach pasma ludzkiego, co oznacza, że pozostawałeś w obrębie tego samego wielkiego pasma. Ściana mgły, równina z żółtymi wydmami, świat zjaw
wszystko to boczne połączenia, jakie nasz punkt połączenia wytwarza zbliżając się do bariery.
Ruszyliśmy z powrotem w stronę rynku. Don Juan wyjaśniał, że jedną z dziwnych właściwości czarnego świata jest to, iż nie występują w nim emanacje, które w naszym świecie odpowiedzialne są za czas. Za to istnieją tam inne emanacje, które wytwarzają inny skutek. Widzący, którzy trafiają do czarnego świata, mają wrażenie, że spędzili w nim wieczność, ale po powrocie do naszego świata okazuje się, że była to tylko chwila.

Czarny świat jest okropny, bo postarza ciało
rzekł z naciskiem.
Poprosiłem, by mi to wyjaśnił. Zwolnił kroku, przyjrzał mi się i przypomniał, że Genaro próbował mi to kiedyś wytłumaczyć na swój bezpośredni sposób, mówiąc, że spędziliśmy całą wieczność w piekle, chociaż w świecie, który znamy, nie minęła nawet minuta.
Don Juan przyznał, że w młodości popadł w obsesję na punkcie czarnego świata. W obecności dobroczyńcy zastanawiał się, co by się z nim stało, gdyby pozostał tam przez jakiś czas. Ale ponieważ dobroczyńca nie lubił wyjaśnień, po prostu wrzucił don Juana w czarny świat i pozwolił mu to sprawdzić.

Moc naguala Juliana była tak niezwykła
mówił don Juan
że wróciłem z czarnego świata dopiero po kilku dniach.

Czy chcesz powiedzieć, że minęło kilka dni, zanim udało ci się przesunąć punkt połączenia z powrotem do zwykłej pozycji?

Tak, właśnie to chcę powiedzieć.
Wyjaśnił, że przez tych kilka dni, gdy błąkał się zagubiony w czarnym świecie, postarzał się co najmniej o dziesięć lat, jeśli nie więcej. Emanacje we wnętrzu jego kokonu były wyczerpane jak po wielu latach samotnych wysiłków.
Zupełnie inaczej było z Siviem Manuelem. Nagual Julian także i jego wrzucił w nieznane, ale Silvio Manuel użył innego pasma i zbudował świat, w którym również nie było emanacji czasu, lecz wywierał on na widzących odwrotny wpływ. Silvio Manuel zniknął na siedem lat, ale miał wrażenie, jakby nie było go tylko przez chwilę.

Budowanie innych światów nie jest tylko kwestią praktyki; także intencji
ciągnął don Juan.
I nie chodzi tu jedynie o to, by się wyćwiczyć w wyskakiwaniu z nich tak sprawnie, jakby ktoś cię wyciągał na gumce. Widzący musi być odważny. Gdy raz przekroczysz barierę percepcji, nie musisz wracać do tego samego miejsca w świecie. Rozumiesz, co chcę powiedzieć?
Powoli zaczynałem rozumieć, co to oznacza. W pierwszej chwili zachciało mi się śmiać z tak niedorzecznej koncepcji, ale zanim przekształciła się ona w pewność, don Juan znów się odezwał i to, co miałem sobie właśnie przypomnieć, przepadło.
Powiedział, że dla wojowników niebezpieczeństwo budowania innych światów polega na tym, że te światy są równie zaborcze jak nasz. Siła łączenia jest tak wielka, że gdy punkt połączenia wyrwie się ze swego zwykłego położenia, nowe połączenia zatrzymują go w innych miejscach. Wojownicy ryzykują zagubienie w niewyobrażalnej samotności.
Ciekawska, racjonalna część mojego umysłu zauważyła od razu, że skoro widziałem don Juana w czarnym świecie jako świetlistą kulę, znaczy to, że można tam pójść w towarzystwie innych ludzi.

Tylko w przypadku, gdy ktoś tam pójdzie za tobą, przesuwając swój punkt połączenia w tej samej chwili, co ty
wyjaśnił.
Ja przesunąłem swój, by ci towarzyszyć; gdyby nie to, znalazłbyś się tam sam ze sprzymierzeńcami.
Zatrzymaliśmy się i don Juan rzekł, że czas już na mnie.

Chcę, abyś pominął wszystkie boczne przesunięcia
powiedział
i przeszedł bezpośrednio do najbliższego kompletnego świata: do czarnego świata. Za kilka dni będziesz musiał powtórzyć to samodzielnie. Zabraknie ci czasu na zastanawianie się. Będziesz musiał to zrobić, by uniknąć śmierci.
Stwierdził, że przekraczanie bariery percepcji jest kulminacją wszystkich osiągnięć widzących. Po przekroczeniu tej bariery człowiek i jego los nabierają dla wojownika nowego znaczenia. Ponieważ to przekroczenie ma transcendentalne znaczenie, nowi widzący traktują je jako ostateczny test. Polega on na skoku ze szczytu góry w przepaść w stanie normalnej świadomości. Jeśli wojownik w trakcie skoku nie wymaże zwykłego świata i nie złoży innego, zanim dosięgnie dna przepaści, ginie.

Musisz sprawić, by ten świat zniknął
ciągnął don Juan
ale musisz przy tym pozostać sobą. To jest ostatni bastion świadomości, ten, na który liczą nowi widzący. Wiedzą, że gdy spali ich ogień świadomości, w jakiś sposób zachowają tożsamość.
Uśmiechnął się i wskazał na ulicę, którą widzieliśmy przed sobą
tę samą, na której Genaro zademonstrował mi tajemnicę połączenia.

Ta ulica, podobnie jak każda inna, prowadzi do wieczności. Musisz tylko pójść nią w absolutnej ciszy. Już czas. Ruszaj! Ruszaj!
Odwrócił się i odszedł ode mnie. Na rogu czekał na niego Genaro. Pomachał mi ręką i gestem nakazał odejść. Don Juan szedł przed siebie nie odwracając się ani razu. Genaro dołączył do niego. Ruszyłem za nimi, ale wiedziałem, że robię błąd. Zawróciłem i poszedłem w przeciwną stronę. Ulica była ciemna, odludna i ponura. Nie pozwalałem sobie na uczucie porażki czy niekompetencji. Szedłem w wewnętrznej ciszy. Mój punkt połączenia poruszał się z wielką szybkością. Zobaczyłem trzech sprzymierzeńców. Linia pośrodku ich ciał sprawiała, że wyglądali, jakby uśmiechali się krzywo. Poczułem nagłą beztroskę, a potem siła podobna do wiatru uniosła ze sobą cały świat.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
18 (207)
2565 18
kawały(18)
Załącznik nr 18 zad z pisow wyraz ó i u poziom I
A (18)
consultants howto 18
Kazanie na 18 Niedzielę Zwykłą C

więcej podobnych podstron