To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 5, "Ten pierwszy raz"


To, czego pragniesz naprawdę...

part five

by Hoshiko

dla Kasi, Sal, Shi-chan, Aurory i Maron ^^

* * *

Lina miała zupełnie zepsuty humor. Rozpoczęcie tej rozmowy kosztowało ją dużo... A całe jej zbieranie się w sobie poszło na marne, gdyż jakiś rycerz od siedmiu boleści nie dość, że jej przerwał, to jeszcze postanowił ich eskortować do granicy. Niestety perspektywa przejechania kolejnych kilkunastu stajań w towarzystwie nieustannie perorującego młodzieńca doprowadzała Linę do rozpaczy.

Nie tylko czarodziejka miała rycerzyka powyżej uszu. Zelgadis od pewnego czasu także płonął już żądzą mordu. Denerwowało go niemal wszystko: irytujący sposób mówienia młodzieńca, jego gadatliwość, a nade wszystko to, z jakim cielęcym zachwytem wpatrywał się w Linę. To, jak zapalał się w trakcie mówienia, przypominało Zelgadisowi Amelię.

Księżniczka, mimo iż w czasie, który upłynął od ich rozstania, zdążyła wypięknieć, spoważnieć i zaręczyć się, nie pozbyła się nawyku prawienia ognistych kazań każdemu, kto tylko się napatoczył.

Ze zrozumiałych przyczyn napataczało się niewielu.

Zaś każdy z nich ratował się jak umiał.

* * *

Gdy tak się jedzie i koń monotonnie kołysze, zaś ktoś obok paple nieustannie, łatwo popaść w pewnien stan odrętwienia, kiedy to umysł zupełnie się wyłącza. Myśli większości ludzi błądzą wtedy swobodnie... ale Lina Inverse stanowczo i w żadnym szczególe nie przypomina większości. Poza tym ostatnio z jej myślami zaczynały dziać się dziwne rzeczy...

* * *

"No to w końcu co z tym twoim Czarnym Hetmanem? Bo nie mam ochoty czekać latami, jak w poprzedniej partii...", marudzi Szuler pogryzając bananka.

"Cóż to jest kilka lat w tą czy w tą, wobec wieczności?", odpowiada sentencjonalnie Śmierć. "No ale proszę się nie bać... Już, już... Nadchodzi..."

"Oooch, ale będzie ubaw!"

"Wyjątkowo muszę się z tobą zgodzić. Popatrzmy więc..."

* * *

"Coś się zaraz zdarzy", przemknęło przez myśl Linie Inverse. "Te dziwne wizje w jakiś niewytłumaczalny sposób się sprawdzają..."

-Zelgadisie? - zwróciła się z niepokojem do jadącego obok przyjaciela, przerywając potok wymowy rycerzyka w stanowczo nieuprzejmy sposób. - Grywałeś kiedyś w szachy?

-Tak... Ale dlaczego pytasz?

-Powiedz mi, co to za figura: "hetman"?

-Najsilniejsza figura na szachownicy... Ale nie rozumiem, o co ci teraz chodzi... Chcesz się nauczyć grać?

-Nie, nie... Tak tylko jakoś mi to do głowy przyszło... - odpowiedziała wymijająco.

"Nie, Zel. Ja nie mam czasu na naukę. Bo moja partia szachów najwyraźniej trwa już teraz... a co najgorsze - wydaje mi się, że jestem w niej nie graczem, a pionkiem. I jako mały, nic nie znaczący pionek, boję się Hetmana... I co ja mam zrobić?"

* * *

Zelgadis poczuł olbrzymią ulgę, kiedy wreszcie pozbyli się towarzystwa swej samozwańczej eskorty w postaci gadatliwego rycerzyka. Lina nie umiała jej odczuć, gdyż jej zdenerwowanie rosło z każdą kolejną minutą, w której nic się nie działo.

Oczekiwanie na cokolwiek jest już okropne. Ale oczekiwanie na coś, czego się boimy, jest sto razy gorsze... Towarzyszy mu zaś uczucie, jakby wielka bryła lodu rosła gdzieś w żołądku... dłonie zaczynają się pocić... w głowie wali jak młotem.

"A jeśli coś by się stało Zelowi...? Jeśli on by...?"

Zel jechał kilka kroków za towarzyszką. Ponieważ znał na pamięć twarz Liny i wszystkie jej grymasy, doskonale wiedział, że czarodziejka się boi. Choć korciło go niesamowicie, postanowił jednak o nic nie pytać - pozwolić jej powiedzieć o tym, kiedy sama będzie chciała. Jest to jedna z cech prawdziwego przyjaciela... tak jak zaufanie. Zel domyślał się, że skoro wciąż towarzyszył Linie i nie zauważył nic niepokojącego, rudowłosa musi mieć po prostu złe przeczucie. Ale dzięki temu, że podróżowali ze sobą już od kilku lat, Zelgadis doskonale wiedział, że złe przeczucia Liny sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć. Nie bardzo wiedział, jak ma się zachować... ale skoro Lina nie uznała za konieczne mówić mu o czymkolwiek, postanowił jedynie wzmóc czujność.

Ale mimo iż oboje wytężali zmysły, by w porę wyczuć niebezpieczeństwo, nie dostrzegli, że sami są obserwowani. Nie zauważyli także tego, kto ich obserwował - wysokiego mężczyzny, który zmrużonymi lekko oczyma wodził od Zelgadisa do Liny i z powrotem.

Tak, jakby zastanawiał się, kogo zaatakować najpierw.

Gdyby zapytać którekolwiek z dwójki podróżnych, kto miałby być zagrożony pierwszy, każde z nich bez wahania wskazałoby siebie. Nie wiedzieli jednak, że na pierwszeństwo oboje stracili już szanse.

Bowiem nie tak całkiem daleko w piach gościńca wsiąkała czerwona krew młodziutkiego rycerzyka. Który nagle wcale, ale to wcale nie wydawał się gadatliwy i denerwujący. Śmierć sprawiła, że rysy dziecinnej jeszcze twarzy zastygły w grymasie przerażenia i tylko jeszcze z kącika ust powolutku płynęła krew.

Nad ciałem zbierały się już wrony. Z dziury na piersiach zmarłego, wielkości dużego talerza, łatwo było wyrywać kawały świeżego, krwawego mięsa. Czarne ptaszyska krakały z zadowoleniem. Rzadko trafiała im się taka gratka - dwie tak wielkie uczty w ciągu jednego obrotu słońca.

Niewidoczny dla oczu Liny i Zelgadisa mężczyzna powoli oblizał wąskie wargi. Kącik ust nieznacznie uniósł się do góry w uśmiechu, który mógł wywołać dreszcz przerażenia nawet w najbardziej odważnym człowieku.

* * *

Śmierć ściąga z szachownicy pobitego białego Rycerza i tryumfalnym ruchem stawia go obok na stole, koło pobitego wcześniej Smoka. "Szach!", woła. "Czyżbym zyskiwał przewagę? Figury ci się kończą, przyjacielu..."

"Ale jeszcze nie skończyły. Poza tym... szach nie znaczy jeszcze mat."

"Jeszcze nie. Ale to tylko kwestia czasu..."

Usta przyglądającego się dotąd biernie Lalkarza krzywią się w nieładnym grymasie. Czy tamci dwaj nigdy nie zrozumieją, że to, co reprezentuje on, Lalkarz, zawsze wygrywa? Nawet ze Śmiercią...

Tak to jest. Od wieków Życie w końcu ulega Śmierci, lecz Los dotyczy także tego, co jest po niej... i na co ona nie ma najmniejszego wpływu. Tak jest od zawsze i na zawsze tak zostanie. "Niestety", wzdycha z rezygnacją Lalkarz. "Oni nigdy nie przestaną się łudzić, że mogą zwyciężyć bez względu na odwieczny porządek... A to podobno głupota to rzecz wyłącznie ludzka."

Nic z tego, co myśli, Lalkarz nie wypowiada jednak na głos. Nie miałoby to najmniejszego sensu - ponieważ nie odniosłoby żadnego skutku. Zamiast niepotrzebnie się odzywać, częstuje się Szulerowym banankiem i z zaiteresowaniem spogląda w dół - na Czarnego Hetmana.

Którego ledwo widać, ponieważ ciężko jest zajrzeć za wielką stertę skórek po zeżartych banankach.

* * *

Szmer. Cichutki szelest, na który nikt pewnie nie zwróciłby uwagi.

Dzięki swym wyostrzonym zmysłom Zelgadisowi się to udało.

Ale i tak było już za późno.

* * *

the end of part five

(Krótka, wiem. Ale chciałam skończyć w tym właśnie momencie.

Taaak, jestem wredna. Mam to po tatusiu. ^^)

[Opinie i komentarze na mój mailik: pandziusia@poczta.onet.pl. Za każdą z góry dziękuję. A jak nie będzie żadnej, to następnej części fika też nie - i to był wredny szantaż, ot co. Dzięki znajomości z Sal uczę się go od najlepszych. X3

Dziękuję także bardzo tym osobom, które na tego fika czekały i tym, którzy go przeczytali - choćby z nudów.

Na fragmenty banankowe (dedykowane oczywiście Bananowcom tego świata ^^) proszę spojrzeć z przymrużeniem oka. X3

To tyle w zasadzie i do następnego... oby.]

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 3, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 8, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 9, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 7, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 1, "Ten pierwszy raz"
Dlaczego ma to być SOBOT WYNAGRADZAJACYCH, Katecheza, 5 PIERWSZYCH SOBOT 1
Traktat wersalski to główny układ pokojowy kończący pierwszą(1), Politologia, 1 rok UJ
Recydywa to przestępstwo dokonane przez osobę już raz, WSPOL, I rok semestr II, Kryminologia, REFERA
Tuwim-All, Zdarzyło mi się to pierwszy raz
To, czego pragniesz [M]
Prezent jak przyciągnąć to czego pragniesz Elżbieta Wolna
Jak odkryć to czego pragniesz
Bardzo proste prawo przyciagania Dowiedz sie, czego pragnieszi zdobadz to!

więcej podobnych podstron