plik


ÿþChrystus, który bada ludzkie serca By David Wilkerson February 16, 2004 Chrystus miBuje swój Ko[cióB. OddaB zaD swe |ycie i powiedziaB, |e bramy piekielne go nie przemog. On sam jest kamieniem wgielnym tego Ko[cioBa, w którym jak powiada Pismo, zamieszkuj chwaBa i mdro[. W dniu Pidziesitnicy Pan zesBaB Ducha Zwitego, by zaBo|y Ko[cióB i obdarzyB swoje CiaBo namaszczonymi sBugami  pasterzami, nauczycielami, apostoBami, prorokami i ewangelistami  w celu budowania go. Jest oczywiste, |e Pan pragnie bBogosBawi swój Ko[cióB. Dlaczego zatem w 2 rozdziale Objawienia Jana widzimy budzcy bojazD i groz obraz Chrystusa, gdy objawia si On swemu ludowi? Jan pisze, |e Jezus przemawia do Ko[cioBa grzmicym gBosem i z ogniem w oczach:  A po[ród tych [wieczników [zobaczyBem] kogo[ podobnego do Syna CzBowieczego (...). GBowa (...) jego i wBosy byBy l[nice jak [nie|nobiaBa weBna, a oczy jego jak pBomieD ognisty, a nogi jego podobne do mosidzu w piecu roz|arzonego, gBos za[ jego jakby szum wielu wód. W prawej dBoni swojej trzymaB siedem gwiazd, a z ust jego wychodziB obosieczny ostry miecz [Obj. 1:13-16]. Objawienie Jana jest podsumowaniem Bo|ego SBowa, opisujcym koniec wszystkiego. I oto pierwszy obraz Chrystusa, jaki widzimy w tej ksidze. Dlaczego Jezus objawia si w tak niepokojcy sposób? Dlaczego przemawia do Ko[cioBa w tak przeszywajcych sBowach? Jan pisze, |e sBowa Chrystusa s ostre jak miecz, przenikajcy a| do szpiku. Pamitajmy, |e mówi o tym ten sam apostoB, który niegdy[ le|aB wsparty na piersi Jezusa. Teraz jednak pada na twarz:  Gdy go ujrzaBem, padBem do nóg jego jakby umarBy [1:17]. Sam Pan wyja[nia, dlaczego ukazuje si w sposób, który napawa lkiem:  I poznaj wszystkie zbory, |e Ja jestem Ten, który bada nerki i serca, i oddam ka|demu z was wedBug uczynków waszych [2:23]. To prawda, |e Chrystus miBuje swój Ko[cióB  wBa[nie dlatego przychodzi, by zbada jego stan, w miBo[ci napomnie swój lud i podda go oczyszczeniu. Najpierw Jezus mówi do Jana, |eby si nie baB:  On za[ poBo|yB na mnie swoj prawic i rzekB: Nie lkaj si, Jam jest pierwszy i ostatni [1:17]. Potem Jezus mówi mniej wicej tak:  Chc, |eby ka|dy czBonek mojego Ko[cioBa wiedziaB, |e przybyBem, by zbada wasze wntrza. Czyni to pBomiennym wzrokiem i gBosem, który potrzsa dusz. Nie bd niczego owijaB w baweBn  to, co mam do powiedzenia, bdzie zarówno przeszywa jak i leczy wasze dusze. Nie pozwol, by którekolwiek z moich dzieci trwaBo w apatii czy [lepocie. Moje oczy i usta przenikaj przez ka|d fasad . Chrystus dojrzaB co[ w swoim Ko[ciele i nakazaB Janowi zapisa swoje sBowa, a potem posBa je do  anioBów siedmiu zborów . Odnosi si to do usBugujcych, których nazywa gwiazdami w swojej dBoni [zob. 1:16]. Mówi do Jana:  MiBuj te sBugi. PowoBaBem ich i nama[ciBem. A teraz ty przeka|esz im moje sBowa . Jako |e sam jestem pastorem, zastanawiam si jak musieli si czu ludzie, którzy te listy otwierali.  Do pastora zboru w Nowym Jorku: Tak mówi Pan o twoim zgromadzeniu... Wyobrazcie sobie, co musieli prze|ywa bezpo[redni adresaci tych pism. Na przykBad pastor zboru w Efezie. Czytajc list Janowy, widzi Chrystusa radujcego si ze swego zgromadzenia. Pan chwali Efezjan za ci|k prac, cierpliwo[ i zdolno[ rozró|niania midzy dobrem a zBem. CzBonkowie tego zboru nienawidz zBa i staj dzielnie po stronie Chrystusa. Przez wiele lat nie ustawali w czynieniu dobra. Pastor jest zachwycony, czytajc t opini. My[li:  Zwietnie, nasz Pan jest z nas zadowolony. WBa[ciwie jest to list rekomendacyjny . Jednak czytajc dalej, trafia na nastpujce sBowa:  Lecz mam ci za zBe, |e porzuciBe[ pierwsz twoj miBo[ [2:4]. Nastpnie Jezus ostrzega pastora:  Wspomnij wic, z jakiej wy|yny spadBe[ i upamitaj si, i speBniaj uczynki takie, jak pierwej; a je|eli nie, to przyjd do ciebie i rusz [wiecznik twój z jego miejsca, je[li si nie upamitasz [2:5]. Pastor z Efezu musiaB w tym momencie dozna szoku.  Upamita si? Albo Pan zabierze [wiecznik naszego [wiadectwa? Có| za szokujce sBowa. Jak to mo|liwe? Jeste[my przecie| usprawiedliwionymi przez wiar uczestnikami Nowego Przymierza. Zawsze okazywali[my miBosierdzie, miBo[ i trosk o innych. A teraz mamy wróci do pocztków i sta si tacy, jak wtedy? Co to oznacza? Czy Jezus mo|e tak mówi? Jak|e mog przeczyta ten list przed caBym zgromadzeniem? Pamitajmy, |e sBowa tego listu s kierowane do pobo|nego zgromadzenia. A zatem sprawa w oczach PaDskich musiaBa by naprawd powa|na. Dlaczego bowiem miaBby tak ostro przemawia do zboru, mogcego sBu|y za przykBad wielu innym zgromadzeniom? Pastor dowiaduje si:  Wasza pierwsza miBo[ do Mnie nie jest ju| taka, jak niegdy[. Nie pielgnujecie spoBeczno[ci ze Mn. Upamitajcie si . Jezus stawia spraw jasno: w caBej tej kwestii chodzi o Jego obecno[. To prawda, |e Efezjanie wytrwale speBniali dobre uczynki, lecz utracili za|yB wiz z Panem. W nastpnym rozdziale Chrystus podsumowuje swoje przesBanie do siedmiu pastorów i ich zgromadzeD. Oto Jego sBowa:  Oto stoj u drzwi i koBacz; je[li kto[ usByszy gBos mój i otworzy drzwi, wstpi do niego i bd z nim wieczerzaB, a on ze mn [3:20]. Zbyt czsto jest tak, |e chrze[cijanie nie otwieraj drzwi swego serca Jezusowi. Kiedy On puka, nawet ich nie ma w domu. Zostawiaj na drzwiach kartk z napisem:  Drogi Panie, wyszedBem usBugiwa w szpitalu, a potem w wizieniu. Do zobaczenia w ko[ciele! Dzisiaj wiele ko[cioBów czyni du|o dobrych uczynków w imieniu Chrystusa  istniej programy odpowiadajce na niemal ka|d ludzk potrzeb. Zgromadzenie prowadzi czyste, pobo|ne |ycie, starajc si unika grzechu. Co[ si jednak zmieniBo w ich sercach. ByB taki czas, gdy spoBeczno[ z Jezusem pochBaniaBa ich do tego stopnia, |e nie byBo dnia, by nie spdzali z Nim czasu na osobno[ci. Teraz wszystko wyglda inaczej  Pan otrzymuje od nich jedynie krótkie powitanie w drodze do pracy. Na ile powa|nie traktuje to Jezus? Chrystus traktuje nasz spoBeczno[ z Nim na tyle powa|nie, |e jest gotów usun swoj obecno[, która jako jedyna mo|e dotrze do zgubionych dusz.Jezus ostrzega nas:  Co[ zostaBo zagubione w moim Ko[ciele. To co[, to moja napawajca lkiem obecno[. Musicie wróci do swoich komór modlitwy i znów zacz ze Mn wieczerza. W przeciwnym razie usun moj obecno[ spo[ród was. Wszystkie wasze dobre uczynki  wasze zwiastowanie, ewangelizowanie i hojno[  musz wypBywa z czasu spdzonego ze Mn. Te dobra powinni[cie zbiera z mojego stoBu . Ko[cióB w Efezie straciB co[, co niegdy[ posiadaB  objawianie si obecno[ci Pana po[ród zgromadzenia. Zaczli uwa|a, |e obecno[ Jezusa jest czym[ oczywistym i w konsekwencji miaBo to wpByw na ich sBu|b. Niegdy[ miBowali si wzajemnie i troszczyli o siebie, lecz po pewnym czasie to, |e s razem zaczli traktowa jako co[ naturalnego. Taki stan rzeczy wpBynB katastrofalnie na ich wysiBki w czynieniu dobra  byli tak bardzo zajci sBu|eniem innym, |e ich wBasne czyny staBy si centralnym obiektem ich |ycia zamiast miBo[ci Chrystusowej. W tym wszystkim zaczBo brakowa Jego pot|nej obecno[ci. Teraz On sam ostrzega ich:  Je[li nie zmienicie swego postpowania i nie wrócicie do Mnie jako Bakncy spoBeczno[ci ze Mn, wasze [wiadectwo zostanie wam zabrane. Zostaniecie pozbawieni duchowego autorytetu podczas czynienia dobra i wszystko pójdzie na marne . Widz pewn paralel tej sytuacji w dzisiejszym [wiecie. Jedni z najtwardszych ludzi, jakich poznaBem, to pracownicy opieki spoBecznej oraz instytucji charytatywnych, a w szczególno[ci ci, którzy pracowali w zakBadach psychiatrycznych i w sBu|bie dzieciom z rodzin patologicznych. To byli szczerzy, oddani pracownicy, lecz ogrom cierpienia, jakie na co dzieD ogldali, byB dla nich zbyt trudny do zniesienia. Z czasem niektórzy z nich stawali si coraz mniej wra|liwi na ludzk krzywd. To samo mo|e przytrafi si chrze[cijanom. PosBugujcy, jak i zwykli wierzcy widz tyle bólu i grzechu w[ród ludzi, którym usBuguj, |e mog wytworzy w sobie pewien rodzaj zatwardziaBo[ci. O tym wBa[nie mówiB Jezus do pastora w Efezie:  Kiedy[ byBe[ tak wra|liwy na potrzeby innych. {ywiBe[ do nich tak miBo[ i potrafiBe[ ich sBucha. Teraz jednak ogBuchBe[ na ich problemy. Zasiadasz w[ród nich, lecz twoje serce staBo si zbyt twarde, by ich sBysze. Twoja sBu|ba jest niczym bieg w miejscu  staBa si duchowo martwa. Nie mam innego wyboru, jak tylko odsun od ciebie moj obecno[ . BywaBem w ko[cioBach, skd Pan usunB na pewien czas sw obecno[  martwota i posucha s tam niemal namacalne. Wszyscy to odczuwaj. Bóg mówi do takich ko[cioBów:  Pozwalam, aby sprawy potoczyBy si w ten sposób na pewien czas. Chc was wyrwa z letargu. Chc, |eby[cie poznali, jak to jest, gdy Mnie nie ma w[ród was . Gdy ko[cióB osiga taki stan, sytuacja robi si tragiczna. Duch Zwity nie przekonuje tam ju| o grzechu, nic nie porusza zgromadzenia, a mBodzi ludzie przestaj by duchowo dotykani. Pojawia si inny, powa|ny skutek uboczny  ludzie duchowo spragnieni nie pozostan dBugo w miejscu, w którym ewidentnie brakuje obecno[ci PaDskiej. Oni postanowili za wszelk cen pozna, jak to jest by blisko Niego. Wic gdy przestan do[wiadcza Jego obecno[ci w danym miejscu, pójd jej szuka gdzie indziej. Otrzymuj wiele listów zawierajcych t sam skarg:  Nie mog znalez ko[cioBa, który byBby o|ywiony obecno[ci Pana . ByBem [wiadkiem, jak wielu chrze[cijan popada w odstpstwo w wyniku takich odczu. Ci ludzie nigdy nie mog znalez wBa[ciwego ko[cioBa i koDcz w domu ogldajc wyBcznie posBug telewizyjnych kaznodziejów. Nigdy nie dostaj odpowiedniej dawki staBego pokarmu w swej duchowej diecie. Wreszcie do ich serc zakrada si ozibBo[, bdca wynikiem unikania wspólnych zgromadzeD, przed czym wyraznie ostrzega List do Hebrajczyków [zob. Hebr. 10:25]. W koDcu zaczynaj caBkowicie obojtnie na Chrystusa i Jego obecno[. Powiadam wam, Bóg nie bdzie sBuchaB |adnych wymówek takich ludzi. Jezus mo|e by wszystkim we wszystkim dla ka|dego czBowieka, je[li tylko nie zrywamy osobistej wizi z Nim. Bez wzgldu na to, w jakim stanie jest wasz ko[cióB, gorliwie po[wicajcie Mu najlepsze chwile swego czasu i gBboko zanurzajcie si w Jego obecno[ci, je[li pragniecie, by doszBo do was o|ywione SBowo od Pana. W [wietle Objawienia 1-3 ka|dy wierzcy musi zada sobie pytanie:  Czy moje dobre uczynki  studiowanie Biblii i sBu|ba  nie odzieraj mnie z czasu spdzanego z Jezusem? Czy nadal tak bardzo pragn przebywa z Nim, jak to byBo kiedy[? Czy te| mo|e co[ straciBem? Chrystus bada serca swego ludu w ka|dym momencie historii w trosce o to, czy aby nie stali[my si duchowo [lepi.Ko[cioBy, do których zwraca si Jezus w Objawieniu 2-3 byBy prawdziwymi zgromadzeniami w Azji. Niektórzy bibli[ci uwa|aj, |e zbory te reprezentuj siedem okresów historii Ko[cioBa Powszechnego. Nie zamierzam tutaj podwa|a tej teorii. Uwa|am po prostu, |e przesBanie zawarte tutaj jest skierowane do chrze[cijan wszystkich epok. Krótko mówic, Jezus bada serca swego ludu w ka|dym momencie historii w trosce o to, czy aby duchowa [lepota nie ogarnBa Ko[cioBa. Pan miaB sporn spraw z picioma spo[ród siedmiu zborów, o których mowa w tym fragmencie. ChciaBbym si skoncentrowa na trzech: Efezie, Tiatyrze i Laodycei. Jak ju| mówili[my, problem zboru w Efezie polegaB na braku za|yBo[ci z Chrystusem. Z Tiatyr byBo inaczej. MiaBo tam miejsce duchowe flirtowanie ze zwodniczymi posBugami pochodzcymi od diabBa. Wyobrazcie sobie reakcj pastora tego zboru po przeczytaniu nastpujcych sBów:  A do anioBa zboru w Tiatyrze napisz: To mówi Syn Bo|y, który ma oczy jak pBomieD ognia [Obj. 2:18]. Jezus patrzyB na swój ko[cióB oczami paBajcymi [witym gniewem. Mimo to, dalsze sBowa listu zawieraj wyrazy uznania:  Znam uczynki twoje, i miBo[, i wiar, i sBu|b, i wytrwaBo[ twoj i wiem, |e ostatnich uczynków twoich jest wicej ni| pierwszych [2:19]. Jeszcze raz Chrystus powiada:  Znam wasze uczynki. Wasza miBo[, wiara, sBu|ba i wytrwaBo[ s wiksze teraz ni| wtedy, gdy zaczynali[cie . Najwa|niejsze jest to, |e Pan mówi:  Wiem, |e Mnie miBujecie . Nie karci ich za utrat za|yBo[ci z Nim. Pózniej jednak czytamy przeszywajce sBowa:  Lecz mam ci za zBe, |e pozwalasz niewie[cie Izebel, która si podaje za prorokini, i naucza, i zwodzi moje sBugi, [|eby  BG] uprawia wszeteczeDstwo i spo|ywa rzeczy ofiarowane baBwanom [2:20]. Kim wBa[ciwie jest Izebel wymieniona w tym wersecie? Jezus mówi o faBszywych pasterzach. Karci pastora z Tiatyry za tolerowanie chciwych usBugujcych, którzy zwodz czBonków zboru:  Pozwalasz, by kaznodzieje peBni wszelkiego rodzaju po|dliwo[ci bez |adnych przeszkód przemawiali z twojej kazalnicy. Przychodz oni jako anioBowie [wiatBo[ci i wypowiadaj nikczemne oszustwa, by zwodzi mój lud . Odniesienie do Izebel wskazuje jednak na co[ wicej ni| chciwych usBugujcych. Ci faBszywi pasterze tak naprawd potrafi uknu misterne plany, które pozwalaj im zaspokoi wBasne po|dliwo[ci. Imi Izebel symbolizuje wszystko, co zBe i godne potpienia w oczach PaDskich. Có| za zdumiewajcy obraz przedstawia nam tutaj Pismo. Oto ludzie, którzy miBuj Pana, oddani Bogu m|owie i niewiasty. Okazywali wytrwaBo[, byli wierni w dawaniu innym. Co ich jednak pocignBo ku faBszywym prorokom? Jak to si staBo, |e zostali zwiedzeni przez nikczemnych usBugujcych wzgardzonych przez Boga? By mo|e was to zaszokuje, lecz dzisiaj widz dokBadnie to samo w caBym naszym kraju. Wilki kr|ce naokoBo, by zBupi trzod, przemawiaj w ko[cioBach niegdy[ sByncych z przesBania o [wito[ci. Pastorzy tych zborów, pytani, dlaczego na to pozwalaj, mówi:  Ci kaznodzieje przycigaj tBumy. Wicej ludzi przychodzi do naszego ko[cioBa . Niestety, gospodarze pozwalaj w ten sposób, by faBszywi prorocy serwowali ludowi Bo|emu pokarm prosto z piekBa  ewangeli chciwo[ci skoncentrowan na wBasnym  ja . Czy zauwa|acie tutaj pewn niekonsekwencj? Jezus nazywa pastora zboru w Tiatyrze czBowiekiem miBo[ci i dobroci. A jednak ten sam czBowiek toleruje usBugujcych promujcych ohydny grzech, pasterzy którzy rozbudzaj cielesno[ sBuchaczy i zaspokajaj ich |dze. Wprowadzaj nikczemne koncepcje, które s podstaw faBszywego poczucia przebudzenia. W ten sposób doprowadzaj ludzi do demonicznego zwiedzenia. GBboko w sercu pastor z Tiatyry zdaje sobie spraw, |e taka ewangelia nie jest czysta. Nie chce jednak przeszkadza tBumom gromadzcym si w jego ko[ciele po to, by jej sBucha. Teraz Chrystus mówi do niego:  Tolerujesz zwodnicz dziaBalno[ tych wilków. Jeste[ [lepy na to, co oni robi z powierzon ci trzod. Twoi ludzie zaczynaj cichaczem przychodzi na te zgromadzenia, które prowadz ich do zniszczenia. Ju| zaczli uprawia duchowy nierzd i spo|ywa z tego, co jest ofiarowane demonom. Ty jednak nie chcesz ich ostrzega. PowoBaBem ci, by[ strzegB mojej trzody, ale ty ich nie chronisz. Dlaczego tolerujesz zBo? Dlaczego nie podnosisz gBosu przeciwko niemu? Jedn z najwa|niejszych powinno[ci ka|dego pastora jest utrzymywanie kazalnicy w duchowej czysto[ci. Nie mo|na pozwala, by kto[ stanB za ni gBoszc faBszywe sBowo. Mo|e to zabrzmie dla was jak sprawowanie kontroli, ale Bóg tego wBa[nie |da. Widzicie, Chrystus nie mówi tutaj o wszeteczeDstwie natury seksualnej  mówi o jarzmie zBa, o cielesnej wspólnocie, o poddawaniu si mocy faBszywego nauczania. Ostrze|enie PaDskie jest jasne:  Spo|ywacie w waszym duchu z rado[ci to, co pochodzi z cielesnego podekscytowania. To jest ewangelia zaspokajajca po|dliwo[ci. Cen mo|e by wasze duchowe |ycie . Pamitajcie, |e Jezus nie mówi tutaj do chrze[cijan, którzy popadli w odstpstwo. On kieruje swoje sBowa do peBnych miBo[ci wierzcych, którzy s skBonni odda wszystko, co posiadaj. Dali si jednak pocign ewangelii ciaBa. Ulegli subtelnemu szeptowi:  Musicie posBucha tego czBowieka! We wszystkich ewangeliach Jezus ostrzega przed faBszywymi pasterzami, którzy przychodz, by po|era i zwodzi wielu. A jednak jestem zaszokowany brakiem zdolno[ci rozró|niania po[ród caBych tBumów chrze[cijan tolerujcych ich faBszywe ewangelie. Czy wam równie| si to przydarza? Czy wasze dusze karmi si jak[ telewizyjn ewangeli, która w istocie jest demoniczna? Czy upajacie si przesBaniem kaznodziejów ewangelii sukcesu, którzy odwoBuj si do waszych po|dliwo[ci i z ubogich wdów zdzieraj ostatni grosz? By mo|e pomy[licie sobie:  Có| mi zaszkodzi, |e ich poogldam? SBuchanie ich przesBania nie mo|e mnie dotkn. A poza tym wydaje si, |e to, co mówi, pochodzi od Pana . Nie! Je[li tolerujesz zBych pasterzy, to znalazBe[ si w Bo|u demonów. PopeBniasz duchowe wszeteczeDstwo ze zBem. Nie zrozumcie mnie zle: Nie mówi o wszystkich telewizyjnych ewangelistach. Chrze[cijanie rozró|niajcy prawd od faBszu wiedz, na czym polega tutaj ró|nica. Jezus mówi o tego rodzaju dobrze ugruntowanych [witych, którzy potrafi przejrze motywacje cielesnych kaznodziejów:  Nie poznali gBboko[ci szataDskich [Obj. 2:24 BG]. Chrystus nie przebiera w sBowach, mówic o usBugujcych, którzy wyBudzaj pienidze od sBuchaczy. Mówi:  Oni wcigaj dusze na samo dno piekielnych czelu[ci . Tak, ci usBugujcy gBosz Chrystusa, ale nie tego, który jest peBen chwaBy. Owszem, zwiastuj sBowo, lecz nie jest to SBowo PaDskie. Jest to ewangelia zbrukana doktrynami demonów. Pan mówi o takich zBych pasterzach:  DaBem jej [Izebel] czas, aby si upamitaBa, ale nie chce si upamita we wszeteczeDstwie swoim [2:21]. Czyli innymi sBowy:  ByBem cierpliwy wobec tych faBszywych proroków i ewangelistów. OstrzegaBem ich raz po raz. Mieli mnóstwo czasu, |eby odwróci si od swoich nikczemnych uczynków. Lecz oni nie chcieli si upamita . Nastpnie padaj sBowa ostrze|enia dla ka|dego prawego sBugi Jego SBowa:  Tote| rzuc j na Bo|e, a tych, którzy z ni cudzoBo|, wtrc w ucisk wielki, je[li si nie upamitaj w uczynkach swoich. A dzieci jej zabij [2:22-23]. Jezus nie mówi tutaj wyBcznie o faBszywych prorokach, lecz tak|e o ka|dym, kto ich sBucha i popiera. Wszyscy oni skoDcz w okropnym stanie choroby i duchowej [mierci. Ezechiel mówi, |e tacy wierzcy popeBniaj  nierzd z ka|dym przechodniem [zob. Ez. 16:15]. Innymi sBowy:  Biegniecie za ka|dym faBszywym usBugujcym, a oni was po prostu wykorzystuj. WyBudzaj wasze pienidze, a was samych zostawiaj zranionych i martwych duchowo . Wreszcie Jezus zachca tych, którzy wiernie dawali odpór usBugujcym Izebel:  Trzymajcie si tylko mocno tego, co posiadacie, a| przyjd [2:25]. Mówi im:  Nauczyli[cie si odró|nia prawd od faBszu. Nie pozwolicie na to, by uniósB was lada podmuch pokrtnej nauki. Dlatego trzymajcie si tego i nie dajcie si zwie[. To wszystko, co wam nakazuj. Nie nakBadam na was |adnego innego ci|aru, a| do czasu mego powrotu [zob. 2:24]. Nie chciaBbym by w skórze pastora zboru w Laodycei, który otwiera list od Jezusa.Jezus nie wypowiada ani jednej pochwaBy pod adresem zboru w Laodycei. Zamiast tego, pastor czyta:  Znam uczynki twoje, |e[ ani zimny, ani gorcy. Oby[ byB zimny albo gorcy! A tak, |e[ letni, a nie gorcy ani zimny, wypluj ci z ust moich [3:15-16]. Có| za przera|ajce sBowa z ust Pana. Moje pytanie brzmi: Jak to si mogBo sta, |e caBy ko[cióB popadB w ten sam niebezpieczny stan? Jak to mo|liwe, by wszyscy byli duchowo [lepi do tego stopnia, |e w koDcu caBe zgromadzenie staBo si letnie? Nie ma ani jednej wzmianki o [witej resztce w tym zborze. Chrystus opisuje ich wszystkich jako  po|aBowania godnych, ndzarzy, biedaków, [lepych i goBych [3:17]. Jak to by mo|e? Jak mo|na by [lepym i goBym ndzarzem, nie zdajc sobie z tego sprawy? StaBo si tak dlatego, |e ludzie ci zostali za[lepieni potwornym kBamstwem. Laodycejczycy byli bardzo materialistycznymi, bogatymi ludzmi sukcesu. (MogBo to oznacza wzrost liczebny ich ko[cioBa, uzyskanie powa|nych wpBywów w otoczeniu czy du|y bud|et). Byli zatem caBkowicie zadowoleni z siebie. W oczach chrze[cijan nie potraficych odró|nia prawdy od faBszu taki ko[cióB prze|ywaB rozkwit. Ludzie lubili tam przebywa i zapewne gromadziBy si tam tBumy. Kiedy jednak Chrystus przyjrzaB si bli|ej temu wszystkiemu, byB zatrwo|ony tym, co zobaczyB. Laodycejczycy byli caBkowicie za[lepieni kBamstwem, które brzmiaBo:  Jestem w porzdku. Znajduj si we wBa[ciwym miejscu, je[li chodzi o sprawy duchowe. Nie zmieniBem si, wci| jestem takim samym, oddanym chrze[cijaninem. Jestem sprawiedliwy i gorcy dla Pana . Jezus sam wypomina im takie przekonania:  Mówisz: bogaty jestem i wzbogaciBem si, i niczego nie potrzebuj [3:17]. Dla mnie to zgromadzenie reprezentuje kapitalistyczny szaB wspóBczesnego Ko[cioBa w Ameryce. Nasz naród jest spoBeczno[ci kapitalistyczn, co w skrócie mo|na uj hasBem:  nieustajcy wzrost . W [wiecie biznesu funkcjonuje motto:  Wzrastaj, albo giD  musi nastpowa powikszanie. Dlatego ka|dy musi usilnie d|y do czynienia wszystkiego najlepszym i najwikszym. Nie ma w tym nic zBego, |e takie trendy dominuj w biznesie. Mentalno[ tego typu przeniknBa jednak do Ko[cioBa. Ameryka jest [wiadkiem  kapitalistycznego chrze[cijaDstwa . Celem tego tworu nie jest ju| wzrost duchowy, lecz ekspansja liczebna, sukces i wielkie pienidze. W ten szaB dali si wcign równie| usBugujcy. Osd Jezusa w stosunku do ko[cioBa w Laodycei pasuje do wielu wspóBczesnych zborów:  Nawet nie wiecie, co si z wami dzieje. Wasza [lepota spowodowaBa caBkowit letnio[, a wy w ogóle tego nie widzicie. CaBy czas uwa|acie, |e jeste[cie dla Mnie gorcy . GBównym grzechem ko[cioBa w Efezie byBa utrata za|yBej spoBeczno[ci z Jezusem. W Tiatyrze byB nim zanik zdolno[ci rozró|niania midzy prawd a faBszem i w rezultacie duchowy nierzd. W Laodycei widzimy natomiast najgorszy grzech z mo|liwych: brak potrzeby wizi z Panem. SkoDczyBo si to nago[ci. Jezus wytknB laodycejskim chrze[cijanom stan duchowego ogoBocenia:  Aby nie wystpiBa na jaw haniebna nago[ twoja [3:18]. Grecki wyraz u|yty dla okre[lenia nago[ci oznacza dosBownie  ogoBocenie z zasobów . Widzicie, Bóg zaopatruje tylko tych, którzy zdaj si na Niego, którzy bdc w potrzebie polegaj na Nim. W jakie zasoby? W prawdziwe duchowe bogactwa: w Jego siB, w Jego moc czynic cuda, w Jego prowadzenie, w objawiajc si Jego obecno[. Chrystus ostrzegaB ten zadufany w sobie ko[cióB:  PozbawiBem was wszystkich moich zasobów. Wy jednak my[licie, |e ich nie potrzebujecie. Jeste[cie zupeBnymi ndzarzami, lecz nie zdajecie sobie sprawy ze swojego stanu . Wyobrazcie sobie takie zgromadzenie, siedzce wygodnie podczas godzinnego nabo|eDstwa uwielbieniowego. Po uwielbieniu sBuchaj krótkiego kazania o tym, jak radzi sobie ze stresem w codziennym |yciu, a potem szybciutko kieruj si w stron wyj[cia. Nie odczuwaj potrzeby bycia skruszonym czy zBamanym przed Jezusem. Nie widz, |e nieodzownym jest, by przeszywajce przesBanie od Boga poruszaBo ich do gBbi czy przekonywaBo o grzechu. Brakuje w tym zborze woBania:  Panie zBam mnie, zmikcz moje serce. Tylko Ty jeste[ w stanie zaspokoi moje Baknienie . Gdzie si podziaBa niegdysiejsza gorliwo[? Kiedy[ ci sami ludzie biegli do ko[cioBa, by chBon SBowo Bo|e i otwiera serca na [wiatBo Ducha Zwitego. Teraz jednak uwa|aj, |e od tamtego czasu dojrzeli i nie potrzebuj ju| takich rzeczy. Dlatego ograniczyli swoje chrze[cijaDstwo do niedzielnych poranków. To jest jednak religia letnio[ci. Jezus tak bardzo miBowaB pastora z Laodycei i jego zbór, |e ostrzegB ich, i| podejmie radykalne kroki. PowiedziaB, |e zamierza wytworzy w nim i jego zborze zapotrzebowanie na Bo|e zasoby:  Wszystkich, których miBuj, karc i smagam; bdz tedy gorliwy i upamitaj si [3:19]. Nadchodzce skarcenie w miBo[ci miaBo w nich rozbudzi na nowo potrzeb wzywania pomocy PaDskiej i objawiania si Jego mocy. UmiBowani, dzisiaj Chrystus mówi do nas te same sBowa, jakie powiedziaB laodycejczykom:  Wszystko sprowadza si do wieczerzania ze Mn. Do otwierania drzwi swego serca, gdy pukam. Wzywam was teraz, by[cie do Mnie przyszli i weszli w spoBeczno[ ze Mn. Mam wszystko, czego wam trzeba, a ka|da chwila spdzona w mojej obecno[ci bdzie dla was sposobno[ci do zaopatrywania si w moje zasoby. WBa[nie w taki sposób mo|na je uzyska. SpoBeczno[ ze Mn dostarczy wam czego potrzebujecie w sBu|bie. Tylko przebywanie ze Mn mo|e by zródBem tego wszystkiego . Oto, jak Ko[cióB Chrystusowy bdzie podtrzymywaB swoje [wiadectwo w czasach ostatecznych. Amen!

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Religia Pytania o latarniÄ™ mojego serca
Modlitwa serca
Samoswiadomosc i unikalnosc osob ludzkich
farmakoterapia zaburzen rytmu serca
chrystusa pana spotkalem dzis
Zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i szatanem w ujęciu św Leona Wielkiego

więcej podobnych podstron