plik


ÿþMazowieckie Studia Humanistyczne Nr 1, 1997 Izabella Bukraba-Rylska NA STYKU KULTUR: KATEGORIE POZNAWCZE I DYLEMATY MORALNE Kiedy ponad 150 lat temu Adam Mickiewicz rozpoczynaB swoje wykBady w College de France, jako istotn okoliczno[ wskazaB fakt, i|  jednym ze znamion naszej epoki jest owa d|no[ ludów do wzajemnego zbli|enia si, zetknicia"1. Z tendencj t, najprawdopodobniej równie star jak ludzko[, mamy do czynienia, ale obecnie, jak si wydaje, jest ona coraz cz[ciej wymuszana post- pem technicznym. Dokonujcy si rozwój cywilizacyjny narzuca konieczno[ zbli|enia i wspóBpracy ludzi, spoBeczno[ci lokalnych, grup etnicznych i caBych narodów. Zjawiska te stawiaj wspóBczesnego czBowieka wobec nieuchronno[ci nawizywania kontaktów z innymi, przeBamywania naturalnych lków i oporów, konfrontowania wBasnej kultury z obc. Mo|na ponadto sdzi, |e zmianie ulegB nie tylko charakter czynników determinujcych te procesy, ale przede wszyst- kim tempo, w jakim one zachodz. Porzdek technologiczny rzdzi si bowiem innymi prawami ni| porzdek ludzki (spoBeczny i kulturowy) i szybko[ prze- mian wBa[ciwa pierwszemu z nich bywa destrukcyjna dla drugiego. A zatem, z powodu tej niewspóBmierno[ci nawzajem si warunkujcych procesów: cywi- lizacyjnego i kulturowego (mówic najogólniej) rodz si najpowa|niejsze za- grodzenia wspóBczesno[ci. Istot podejmowanego tu problemu dobrze ilustruj refleksje Joze Ortegi y Gasseta na temat praktykowanych w[ród ró|nych ludów  technik zbli|enia" i  form powitania", bdcych dobitnym wyrazem dramatyzmu tak prostego, zda- waBoby si, faktu, jakim jest zetknicie si ludzi. Poniewa| spotkanie takie  za- wsze niosBo mo|liwo[ tragedii"2,  konieczne byBo zachowanie wielkiej ostro|- no[ci, aby zbli|y si do tego drapie|nika o archanielskich pragnieniach, jakim jest zwykle czBowiek"3. Na przykBad  powitanie Tuarega - pisze Gasset  zaczy- na si w odlegBo[ci stu jardów i trwa trzy kwadranse"4. 1 A. Mickiewicz, Literatura sBowiaDska. DzieBa, t. VIII, Kraków 1952, s. 15. 2 J. Ortega y Gasset, Bunt mas i inne pisma socjologiczne, Warszawa 1982, s. 567. 3 Ibidem, s. 755, 4 Ibidem. 148 Izabella Buk raba-Rylska Je|eli kontakty midzy jednostkami obudowane tak skomplikowanym rytu- aBem wyra|aBy t podstawow prawd,  |e istota ludzka nie mo|e tak po prostu zbli|a si do drugiej istoty ludzkiej"5, jakie [rodki ostro|no[ci powinny by zachowane, kiedy dochodzi do kontaktu midzy grupami spoBecznymi i caBymi narodami! Tymczasem ten tak wa|ny aspekt zagadnienia wydaje si ra|co za- niedbany wBa[nie wspóBcze[nie, kiedy to nie tylko pojedynczy ludzie, ale i naro- dy  nagle znalazBy si w sytuacji skrajnej i dynamicznej blisko[ci"6. Podejmo- wane obecnie czsto rozwa|ania na temat midzykulturowej komunikacji, dia- logu czy przekBadu znaczeD i warto[ci z jzyka jednej kultury na jzyk drugiej, zdaj si abstrahowa od specyfiki tego granicznego do[wiadczenia, jakim jest  spotkanie z innym"  czBowiekiem, grup, obc kultur. Najcz[ciej fakt ten bywa postrzegany jako co[ zasadniczo pozytywnego i po|danego, a pojawiaj- ce si trudno[ci s traktowane niemal wyBcznie w kategoriach dobrej lub zBej woli partnerów, ich wiedzy bdz ignorancji, czyli  ich mniej lub bardziej ogra- niczonych horyzontów. W tym woluntarystycznym ujciu ulega zapoznaniu [ci- [le kulturowy wymiar problemu, nie sprowadzalny bez reszty do zjawisk [wia- domo[ciowych. Rysuje si zatem potrzeba spojrzenia na te procesy jako na wyraz okre[lo- nych prawidBowo[ci kultury i wskazania mechanizmów odpowiedzialnych za obecno[ lub brak wBa[ciwych technik zbli|enia, etykiety spotkaD i reguB nawi- zywania rozmowy. Takie kulturalistyczne ujcie pozwoliBoby tak|e  by mo|e - wytBumaczy istnienie oporów w komunikowaniu si ró|nych grup nie bra- kiem tolerancji czBonków czy ich ksenofobi, lecz ograniczeniami systemowy- mi, strukturalnymi niejako wymogami ukBadu spoBeczno-kulturowego, w którym |yj. Tego typu podej[cie umo|liwiBoby zarazem okre[lenie ceny ka|dego suk- cesu w przeBamywaniu izolacji odrbnych [rodowisk lokalnych, ukazanie kosztów, jakie pBaci jednostka lub zbiorowo[ za otwarcie si na nowe warto[ci. Istotn kwesti pozostaje tu równie| pytanie o przemiany dokonujce si w samej kul- turze pod wpBywem kontaktu z innymi, gdy| nie ulega wtpliwo[ci, |e nawet kiedy zachowa ona swoj to|samo[, nie pozostaje nigdy dokBadnie taka sama jak przedtem. ChciaBabym zatem skupi uwag na dwu sprawach. Punktem wyj[cia po- winno by teoretyczne rozpoznanie podstawowych poj i zaBo|eD, u|ywanych przy analizie odrbnych jednostek kulturowych, a tak|e zjawisk kontaktu, zde- rzania si i przenikania ró|nych kultur i wreszcie specyfiki kultury w wieloet- nicznym, pluralistycznym spoBeczeDstwie. Drugim wtkiem bdzie poddanie ocenie faBszywych - moim zdaniem  prze[wiadczeD na temat podstawowej w kontakcie midzykulturowym relacji:  ja - inny" (czy te|:  swoi  obcy"), które 5 Ibidem. 6 Ibidem, s. 758. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 149 stanowi zdroworozsdkowe zaBo|enia przyjmowane bezrefleksyjnie na u|ytek badaD empirycznych. Proponuj zatem rozwa|enie nastpujcych zagadnieD: 1) model kultury tradycyjnej w naukach spoBecznych; 2) ultrafunkcjonalistyczna ontologia kultury; 3) rozwój kultury: immanentny autodeterminizm czy dyfuzja; 4) kultura tradycyjna a nowoczesna  midzy biegunami dychotomii; 5) interakcja kultur w spoBeczeDstwie pluralistycznym. Ad 1. Zarówno model kultury pierwotnej, jak i typ kultury ludowej wypra- cowane na gruncie etnologii wykazuj wiele cech wspólnych, które pozwalaj je traktowa jako wzór czy archetyp kultury w ogóle. Do podstawowych wBa[ci- wo[ci tak rozumianej kultury nale|y zaliczy:  istnienie spójnego zespoBu wytworów, norm i warto[ci wypracowanych w ramach niedu|ej, izolowanej spoBeczno[ci;  synkretyczny charakter tych przedmiotów i praktyk (wspóBistnienie ele- mentów heterogenicznych w wytworach i dziaBaniach, które dopiero pózniej, w miar upBywu czasu bd ulegaBy dyferencjacji);  panowanie magicznego (mistycznego wedBug Lucien Levi-Bruhla) my[le- nia w kategoriach zbiorowych;  obecno[ jednego [wiatopogldu przy braku konkurencyjnych wzorów, które mogByby podwa|a ustalony porzdek;  funkcjonowanie prostego schematu ról spoBecznych, determinujcych nie- zBo|one i nie nara|one na wewntrzne konflikty osobowo[ci;  bardzo powolny rytm przemian (zaBo|enie stabilno[ci tych kultur, brak w nich perspektywy historycznej);  dominacja wizi spoBecznych typu wspólnotowego, a wic opartych przede wszystkim na zasadzie pokrewieDstwa i ssiedztwa. Szczególne miejsce w etnografii polskiej zdobyB model tradycyjnej kultury chBopskiej skonstruowany przez Kazimierza Dobrowolskiego na podstawie ma- teriaBów z przeBomu XIX i XX w. zebranych na ziemiach poBudniowej MaBopol- ski7, a którego trafno[ i trwaBo[ po[wiadczaBy jeszcze relacje Stefana Czarnow- skiego z lat trzydziestych bie|cego stulecia8. Jeden z najbardziej znanych opi- sów spoBeczeDstwa tradycyjnego (wiejskiego) brzmi nastpujco:  spoBeczeDstwo takie jest maBe, izolowane, niepi[mienne i homogeniczne, o silnie rozwinitym poczuciu solidarno[ci grupowej. Tryb |ycia jest skonwencjonalizowany tworzc ów spoisty system, który nazywamy »kultur«. Zachowania s tradycyjne, spon- taniczne, bezkrytyczne i maj cechy wyraznie osobowe; prawodawstwo nie ist- 7 K. Dobrowolski, ChBopska kultura tradycyjna, w: tego|, Studia nad |yciem spoBecznym i kultur, WrocBaw 1966. 8 S. Czarnowski, PodBo|e ruchu chBopskiego, w: DzieBa, t. II, Warszawa 1956, s. 173. 150 Izabella Buk raba-Rylska nieje, nie ma te| miejsca dla eksperymentu i refleksji intelektualnej. PokrewieD- stwo, jego wizi i instytucje stanowi typ kategorii do[wiadczenia, a jednostk dziaBania jest grupa rodzinna. Sfera sakralna przewa|a nad sfer [wieck; go- spodarka oparta jest raczej na statusie ni| na rynku"9. Wszystkie charakterystyki przypisuj zatem kulturze tradycyjnej cechy archaiczno[ci, prymitywizmu, trwa- Bo[ci i prostoty, co w dalszym cigu skBania uczonych do jej szczególnego trak- towania jako jedynego  laboratorium form spoBecznych, jakie mamy i jakie mie bdziemy"10.  To nie romantyzm sprawia - pisze wic Ernest Gellner - |e nie- którzy antropologowie s bardziej zainteresowani dawnymi strukturami plemie- nia ni| ministerstwem czy urzdem okrgowym. Struktury te mog by socjolo- gicznie wa|niejsze"11. Ad 2. Model kultury tradycyjnej peBnicy w etnologii i szerzej - w naukach spoBecznych i humanistycznych - rol typu idealnego wszelkiej  prawdziwej" kultury zawiera jedno szczególnie wa|ne zaBo|enie, które trzeba omówi osobno, jako |e odnosi si ono do sposobu uporzdkowania wszystkich wymienionych powy|ej elementów, ma stanowi ich istotn cech. Przyjmuje si mianowicie, |e wszelkie wytwory danej kultury: przedmioty, systemy warto[ci, zespoBy norm spoBecznych i zasady organizacji instytucjonalnej, a tak|e znamienne dla tej kultury rodzaje osobowo[ci tworz spójn struktur nawzajem si warunkuj- cych zjawisk i faktów, a przynajmniej, |e da si w nich wykry obecno[ staBe- go, wspólnego wzoru - [wiadectwo i wyraz ich przyporzdkowania pewnemu stylowi, konfiguracji okre[lonej kultury.  Nowa antropologia traktuje jakkol- wiek istniejc kultur jako zintegrowan jedno[ czy system, w którym ka|dy element posiada okre[lon funkcj w stosunku do caBo[ci"12.  Kultura jest caBo- [ci, w której ró|ne elementy s wspóBzale|ne"13.  Kultura, podobnie jak jedno- stka, jest mniej wicej spójnym wzorem my[lenia i dziaBania"14. Przekonanie to znajduje najdobitniejszy przejaw w koncepcji kultury jako organizmu, wBa[ciwej wczesnemu funkcjonalizmowi, ale obecne jest równie| z wiksz lub mniejsz siB tak|e w pózniejszych teoriach strukturalistycznych. Mo|na nawet powiedzie, |e w najbardziej prostej formie czyli jako prze[wiad- czenie o istnieniu  jakiego[" porzdku w |yciu spoBecznym i w kulturze metafo- ra organicystyczna pozostaje nadal aktualna i jest nieusuwalnym skBadnikiem naszego my[lenia o rzeczywisto[ci. Tak jak nie potrafimy wyobrazi sobie orga- 9 R. Redfield  cyt. za: H. Miner, Kontinuum wie[  miasto, w: Elementy teorii socjologicz- nych, red. W. DerczyDski, A. JasiDska-Kania, J. Szacki, Warszawa 1975, s. 279. 10 R. Benedict, Wzoty kultury, Warszawa 1966, s. 81. 11 E. Gellner, Pojcie pokrewieDstwa i inne szkice, Kraków 1995, s. 183. 12 A. R. Radcliffe-Brown - cyt. za: A. K. Paluch, Konflikt, modernizacja i zmiana spoBeczna, Warszawa 1976, s. 50. 13 B. Malinowski  cyt. za: A. K. Paluch, op.cit. 14 R. Benedict, op.cits. 87. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 151 nizmu |ywego inaczej ni| tylko pod postaci zespoBu wspóBpracujcych i wspóB- zale|nych cz[ci, tak samo nie jeste[my w stanie przyj, by rzeczywisto[ a zwBaszcza [wiat tworzony przez czBowieka miaB by pozbawiony jakiejkolwiek zasady organizacji i elementarnego choby Badu. Zasada tak lub inaczej rozumianej systemowo[ci kultury (poza przywoBan wy|ej interpretacj psychologiczn, |e oto umysB ludzki nie dopuszcza uznania wizji rzeczywisto[ci jako chaosu, serii przypadkowych i nie powizanych ze sob w |aden sposób elementów i zdarzeD) mo|e by ponadto odczytywana w dwojaki sposób. W pierwszym przybiera posta twierdzenia ontologicznego (taka wBa- [nie jest natura rzeczywisto[ci spoBecznej i kulturowej). W drugim staje si re- guB epistemologiczn, która nakazuje poszukiwa przyczyn, zwizków i prawi- dBowo[ci. Niezale|nie od tych trzech wykBadni omawiane zaBo|enie stanowi podstawowy warunek nie tylko sensowno[ci badanego bytu i prawomocno[ci jego badania, ale tak|e przesBank prognozowania i kryterium naukowej postawy i metody, wzorzec racjonalno[ci i logicznego my[lenia. Analizujc polemik na temat przyjcia determinizmu za warunek sine qua non postpowania naukowe- go Stefan Amsterdamski wybiera bardziej liberalne stanowisko:  Wydaje mi si - pisze - i| wystarczy uzna, |e nauka jest wiedz nomologiczn, co oznacza, i| zakBada si w niej zawsze mo|liwo[ odkrywania jakich[ prawidBowo[ci i budo- wania jakich[ teorii opisujcych czy te| wyja[niajcych, a czasem i przewiduj- cych przebieg zdarzeD"15. Konsekwencje wynikajce z przyjcia zasady systemowo[ci kultury, a wic spójno[ci i niesprzeczno[ci |ycia spoBecznego ujawnia Gellner, omawiajc po- gldy czoBowych funkcjonalistów:  |aden cigBy zdolny do |ycia system zacho- waD  a ka|de spoBeczeDstwo, a tak|e ka|dy zdrowy, |yjcy czBowiek egzempli- fikuje taki system  nie mo|e by wewntrznie sprzeczny"16. T apriorycznie przyjmowan zasad hermeneutyczn okre[la Gellner mianem Bezgranicznego MiBosierdzia Logicznego i czyni j winn karkoBomnych wysiBków badaczy, sta- rajcych si za wszelk cen wykaza, wbrew oczywistym niekiedy dowodom, |e kultura i |ycie spoBeczne danej grupy s mimo wszystko sensowne, racjonal- ne i logiczne. WBasne wyznanie wiary Gellnera przybiera wic posta koncepcji  spoBecznej roli absurdalno[ci":  w naukach spoBecznych, je|eli wybaczamy zbyt wiele, nie rozumiemy niczego. Postawa, któr charakteryzuje zwrot: credo quia absurdum, jest równie| zjawiskiem spoBecznym i nie dostrzegamy jej istoty oraz roli spoBecznej, je[li rozmywamy j poprzez interpretacj czynic j jeszcze jedn form nieabsurdalno[ci"17. Ad 3. Je|eli kultura, zwBaszcza tradycyjna, i opierajce si na niej |ycie spoBeczne maj wyobra|a tak doskonale wywa|ony mechanizm znajdujcy si S. Amsterdamski, Tertium non datur?, Warszawa 1994, s. 116. 16 E. Gellner, op.cits. 57. 17 Ibidem, s. 69. 152 Izabella Buk raba-Rylska w stanie równowagi bdz te| mniej lub bardziej  dynamicznego ekwilibrium"18, jak si to czasami okre[la, istotnym problemem staje si pytanie o mo|liwo[ zmiany i jej czynniki. Skrajnie holistyczne wizje, wyra|ajc  odwracanie si od historii ku perspektywie bezczasowej"19, zdawaBy si wyklucza mo|liwo[ za- istnienia zmian, konserwowaBy tradycyjne kultury w ksztaBcie stabilnych caBo- [ci, o których jest uprawnione mówienie w  czasie terazniejszym etnograficz- nym", w kategoriach synchronicznych, a nie diachronicznych. Zjawisko zmienno[ci nie mogBo by jednak negowane i w zwizku z tym pojawiaBy si próby jego konceptualizacji bdz to w jzyku teorii ewolucjoni- stycznych, opisujcych procesy zmian o charakterze endogennym, bdz teorii dyfuzjonistycznych w rodzaju koncepcji kontaktu czy zderzenia kultur, akcentu- jcych z kolei wag zmian egzogennych. Istot pierwszego typu rozumienia zmiany dobrze wyra|a zasada immanent- nego autodeterminizmu, sformuBowana przez Pitirima Sorokina, zgodnie z któr:  istotny" i  normalny" przebieg istnienia formy, fazy, losy lub przeznaczenie systemu spoBeczno-kulturowego s zdeterminowane gBównie przez sam system, przez jego potencjaln natur oraz caBoksztaBt jego wBasno[ci. OgóB okoliczno[ci zewntrznych jest doniosBy, ale gBównie na tej zasadzie, |e opóznia lub przy- spiesza jego immanentne losy, osBabia lub wzmacnia niektóre z cech systemu, uBatwia realizacj immanentnych mo|liwo[ci systemu, wreszcie, w przypadku zmian katastroficznych, niszczy system. Ale owe okoliczno[ci zewntrzne nie mog zmusi systemu, by przejawiaB to, czego potencjalnie nie posiada, by staB si tym, do czego immanentnie nie jest zdolny"20. Problematyka dyfuzji, czyli  przenoszenia elementów kulturowych z jedne- go spoBeczeDstwa do innego"21 byBa ujmowana ró|nie, w zale|no[ci od tego, czy traktowano zmian egzogenn w kategoriach kontaktu midzykulturowego (Bro- nisBaw Malinowski), kiedy dochodzi do zaBamania si stanu pierwotnej równo- wagi, czy te| w kategoriach interakcji dwu systemów (Alfred Reginald Radclif- fe-Brown), kiedy cigBo[ struktury i tradycji zostaje zachowana dziki proceso- wi readaptacji systemu spoBecznego22. Niezale|nie jednak od zastosowanej opcji, w[ród zwolenników poszukiwa- nia egzogennych czynników zmiany pojawia si czsto prze[wiadczenie, i| w gruncie rzeczy  tylko te elementy s szybko przejmowane, które »pasuj« (fit in) do kultury ulegajcej procesowi zmian nie powodujc radykalnej opozy- cji w ramach systemu kulturowego"23. Jeszcze dobitniej stanowisko to wyra|a 18 A. K Paluch, op.cit., s. 126. 19 M. Carrithers, Dlaczego ludzie maj kultury, Warszawa 1994, s. 33. 20 P. A. Sorokin, Zasada zmiany immanentnej, w: Elementy teorii socjologicznych (...), s. 294. 21 R. Linton, Dyfuzja, w: Elementy teorii socjologicznych (...), s. 261. 22 A. K Paluch, op.cit., s. 111. 23 Ibidem, s. 74. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 153 Ralph Linton piszc:  z nielicznymi wyjtkami ka|dy nowy element, który spo- BeczeDstwo wBcza do swojej kultury, przyjmuje z wBasnej woli"24. Sdy takie zdaj si sugerowa, |e z reguBy poza szczególn sytuacj pry- mitywnych kultur plemiennych poddanych impaktowi cywilizacji europejskiej, w wyniku czego dochodzi do ich rozpadu, o zmianie systemu bdz pojawieniu si w nim nowego elementu decyduje jednak gBównie i przede wszystkim struk- tura tego systemu. Wówczas za[ spraw drugorzdn bdzie to, czy zmiana ta przychodzi z zewntrz, czy te| dokonuje si samoistnie, od wewntrz. Tak czy inaczej mo|e by ona ujta jako pochodna, wynik zapotrzebowania danego sy- stemu, speBnienie jego wymogu strukturalnego. Organicystyczna metafora orga- nizujca my[lenie badacza spoBecznego okazuje si wic na tyle silna, by nawet koncepcj zmiany egzogennej zinterpretowa (da jej wykBadni) z gruntu ewo- lucjonistyczn, sprowadzi j do mechanizmów immanentnych, endogennych. Ad 4. Co jednak dzieje si z kulturami, kiedy ju| uruchomiony zostaje pro- ces przemian? Z jakiego rodzaju relacjami mamy do czynienia i do czego one prowadz? Oto kolejna grupa pytaD, z którymi mamy do czynienia, gdy analizu- jemy konkretne, empiryczne sytuacje. W jakim jzyku zdarzenia te s opisywa- ne i za pomoc jakich poj  to pytania, które powinni[my sobie postawi, gdy próbujemy zrekonstruowa i podda ocenie aparatur teoretyczn badacza staj- cego wobec takich zjawisk. Najbardziej chyba znan konstrukcj wyra|ajc charakter i zarazem kieru- nek przemian, jakim mo|e podlega tradycyjna kultura (je[li pod wpBywem kul- tury silniejszej nie ulegnie rozpadowi) jest dychotomia:  wie[  miasto" Louisa Wirtha, która jednak w swoich najogólniejszych zaBo|eniach da si zastosowa tak|e do innych rodzajów zmiany o charakterze modernizacyjnym. Perspektywa poznawcza upatrujca istot zmiany, rozwoju spoBecznego w stopniowym prze- chodzeniu od sposobu organizacji i kultury wBa[ciwej grupom pierwotnym do porzdku symbolicznego i instytucjonalnego spoBeczeDstw nowoczesnych (a wic  jak si przyjmuje  zurbanizowanych) obecna jest w wielu innych znanych dychotomiach: wspólnoty i spoBeczeDstwa (Ferdinanda Tónniesa), religijnego i [wieckiego (Howarda Beckera), ludowego i miejskiego (Roberta Redfielda), czy te| spoBeczeDstwa tradycyjnego i racjonalnego (Maxa Webera). Wszystkie te koncepcje w analizie procesu transformacji posBuguj si dwo- ma modelami: stanu pierwotnego, jest on zazwyczaj rekonstrukcj historyczn o charakterze typu idealnego, od którego kolejne fazy rozwoju stopniowo si oddalaj i stanu docelowego, najcz[ciej jest to logiczny konstrukt cech modelu dokBadnie przeciwnego, ku któremu te przemiany zmierzaj. Opisy tak radykal- nie spolaryzowanych biegunów kontinuum znamionuje wyrazna idealizacja, zwBa- szcza wizji kultury tradycyjnej25. Dobrym przykBadem takiego nastawienia jest 24 R Linton, op.cits. 274. 25 J. WgleDski, Urbanizacja. Kontrowersje wokóB pojcia, Warszawa 1983, s. 29. 154 Izabella Buk raba-Rylska koncepcja kultury  aktywnej" i  pasywnej" Hermana Bausingera, interesujca szczególnie z tego wzgldu, |e prezentuje dwie modelowe sytuacje mo|liwej reakcji danej kultury na zapo|yczenia zewntrzne. H. Bausinger przyjmuje, |e kultura aktywna, wBa[ciwa spoBeczno[ciom tra- dycyjnym jest zdolna wchBania (do pewnego stopnia) elementy obce i integro- wa je w spójn caBo[ z reszt systemu. Natomiast kultura pasywna (np. kultu- ra masowa wspóBczesnych zurbanizowanych spoBeczeDstw) jest pozbawiona ju| twórczego, scalajcego rdzenia, nie dysponuje wic odpowiedni siB, by wszy- stko przetworzy po swojemu. Poszukujc nowo[ci i egzotyki zadowala si mechanicznym Bczeniem  cytatów" z innych kultur na zasadzie bricolage'u26. Taka kultura nie jest wic spójnym, zharmonizowanym systemem, lecz raczej rekwizytorni  [cinków i obrzynków" z innych kultur. Definiujc prawdziw kultur przez  jedno[ artystycznego stylu we wszy- stkich przejawach |ycia danego narodu"27 Friedrich Nietzsche dawaB równie| dia- gnoz kryzysowej sytuacji kultury nowoczesnej, piszc:  wyobrazmy sobie kul- tur, nie majc |adnej staBej i [witej prasiedziby, lecz skazan na wyczerpy- wanie wszystkich mo|liwo[ci i czerpanie ndznego pokarmu z wszystkich kultur - oto terazniejszo[ [...] I oto stoi czBowiek bez mitu, wiecznie gBodny, w[ród wszystkich przeszBo[ci i szuka, grzebic i dBubic, korzeni, choby ich szuka miaB nawet w najodleglejszych staro|ytno[ciach. O czym [wiadczy ta niezmier- na historyczna potrzeba niezaspokojonej kultury nowoczesnej, to gromadzenie wokoBo siebie niezliczonych innych kultur, ta trawica ch poznania, jak nie 0 stracie mitu, o stracie ojczyzny mitycznej, macierzyDskiego Bona mitycznego?"28. Idealne wyobra|enie kultury tradycyjnej jako caBo[ci spójnej i harmonijnej 1 zarazem jako wzorca i nadal obowizujcej normy, jest wic trwale obecnym motywem w naukach spoBecznych i w refleksji humanistycznej. Konstytuujce t wizj  figury my[lenia"29, a nade wszystko jej trwaBo[ i niepodatno[ na empiryczn weryfikacj30 czyni z niej, paradoksalnie, nader dogodny obiekt autotematycznej refleksji rozwijanej ostatnio w antropologii. Je|eli bowiem an- tropologia  wskazuje na to, co w kulturze ma charakter trudno zmienny, utrwa- lony. Odkrywa mechanizmy mitologizacji i petryfikacji zjawisk, poszukuje ma- tryc strukturalizujcych ludzkie my[lenie"31, to antropologia wspóBczesna posta- wiona  wobec samej siebie"32 winna zmierza do obna|enia schematyzmów, 26 G. Kloska, Etnografia spoBeczeDstwa przemysBowego w ujciu Hermana Bausingera,  Lud", R. 53, 1969. 27 F. Nietzsche, Niewczesne rozwa|ania, Kraków 1996, s. 8. 28 F. Nietzsche, Narodziny tragedii, Warszawa 1907, s. 157-158. 29 R. Sulima, Literatura a dialog kultur, Warszawa 1982, s. 75-116. 30 C. Robo ty ck i, Etnografia wobec kultury wspóBczesnej, Kraków 1992, s. 19. 31 Ibidem, s. 7. 32 Okre[lenie C. Robotyckiego, op.cits. 101. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 155 figuralno[ci i stereotypów wiedzy akademickiej o kulturach  typu ludowego"33, a wic - do zdemaskowania jej (czyli - wBasnego) zmistyfikowanego i zmitolo- gizowanego charakteru. Ad 5. Rozwa|ajc interakcj kultur zmieniajcych si pod wpBywem wza- jemnego kontaktu, przyjmuje si, |e zmiany te mog zachodzi w ró|nym tem- pie i nasileniu, przy czym jednym z istotnych czynników branych najcz[ciej pod uwag jest dystans przestrzenny dzielcy oba spoBeczeDstwa i ich kultury, je[li chodzi o stopieD odmienno[ci wzorów kulturowych34. Zgodnie z tym zaBo- |eniem, im bli|ej granic (w znaczeniu dosBownym, ale i przeno[nym), tym pro- cesy dokonuj si gwaBtowniej i intensywniej. PrzekBadajc kategorie przestrzen- ne, zaczerpnite z rozwa|aD nad relacjami midzy grupowymi, na jzyk analizy kultury jako pewnego zhierarchizowanego systemu, mo|na by wic próbowa posBu|y si metafor  centrum" i  peryferii" dla opisu zasady organizacji i waloryzacji warto[ci danej kultury. Czyni tak np. Jerzy Smolicz, piszc o warto[ciach centralnych, rdzennych wyznaczajcych to|samo[ zbiorow i tych wypartych z uprzywilejowanego miej- sca, zdegradowanych, zepchnitych na marginesy warto[ciach peryferyjnych35. Sdz, |e interesujcym przedmiotem analizy jest wBa[nie sam ten ruch warto[ci, przeorganizowanie si kulturowych struktur pod wpBywem kontaktu z innymi kulturami. Proces ten mo|e by cz[ciowo samorzutny, wymuszony koegzystencj np. w wieloetnicznym spoBeczeDstwie (jakim jest Australia badana przez Smoli- cza), a cz[ciowo sterowany polityk wBadz. Nieprzypadkowo, polityka etniczna w spoBeczeDstwie pluralistycznym zmierza raczej do  wzmacniania trzonów", w opinii Johna Highama, ni| do pilnego  strze|enia granic" w nadziei, |e dzia- Banie takie zapobiegnie napiciom granicznym bdz je przynajmniej zBagodzi36. Jak mo|na oczekiwa, celem przy[wiecajcym takim dziaBaniom jest unie- szkodliwienie tych warto[ci, które mogByby okaza si w zetkniciu z innymi, im przeciwnymi  konfliktogenne. Mo|na to osign przez uczynienie ich kwe- sti czyich[ wewntrznych przekonaD. Tym samym zostan one usunite z ob- szaru |ycia spoBecznego. Zamiast nich bd pielgnowane te elementy tradycji kulturowej, które nie nios ze sob takiego zagro|enia. Mechanizm ten opisaB Karl Mannheim, rozwa|ajc proces przechodzenia od moralno[ci substancjalnej do funkcjonalnej:  im bardziej jest funkcjonalne no- 33 Okre[lenie L. Stommy, Antropologia kultury wsi polskiej, Warszawa 1986. 34 Na niezgodno[ dystansu przestrzennego i spoBecznego zwraca uwag np. G. Simmel:  obco[ wynika ze specyficznego zwizku blisko[ci przestrzennej grup, które w zasadzie |yj lub powinny |y od siebie daleko ze wzgldu na swoj odmienno["  cyt. za: E. Nowicka, Swoi i obcy, t. I, Warszawa 1990, s. 29. 35 J. J. Smolicz, Kultura i nauczanie w spoBeczeDstwie wieloetnicznym, Warszawa 1990, s. 101, 110. 36 J. Higham, Rola imigracji w historii Ameryki, w: Dwie[cie lat USA. IdeaBy i paradoksy historii amerykaDskiej, Warszawa 1984, s. 276 nn. 156 Izabella Buk raba-Rylska woczesne spoBeczeDstwo masowe, tym bardziej d|y do neutralizowania moral- no[ci substancjalnej lub do zepchnicia jej w sfer  prywatno[ci". W sprawach publicznych stara si ograniczy do uniwersalnych wzorów majcych znaczenie czysto funkcjonalne. Idea tolerancji jest wBa[nie filozoficznym ujciem tenden- cji do wyBczania z dyskusji publicznej wszystkich subiektywnych czy sekciar- skich wierzeD, to jest do odrzucania irracjonalno[ci substancjalnej a zachowania jedynie tych zwyczajów, które uBatwiaj harmonijne ukBadanie si stosunków spoBecznych"37. Zaprezentowany tu w ogromnym skrócie i uproszczeniu przegld proble- matyki odnoszcej si do sposobów ujmowania i badania kultur tradycyjnych (pierwotnych, ludowych, regionalnych, etnicznych i innych   typu ludowego") wymaga podsumowania i oceny. Uwagi koDcowe zgrupuj w dwóch punktach. W pierwszym z nich znajd si opinie na temat niedostatków praktykowanej aktualnie teorii kultury. W drugim - refleksje natury ogólniejszej z dziedziny, nazwijmy to - antropologii filozoficznej. Sdz, |e obraz aparatury teoretycznej nauk o kulturze, jaki wyBania si z powy|szych rozwa|aD, mo|na scharakteryzowa nastpujco. Model kultury tradycyjnej, do którego nadal z wikszymi lub mniejszymi zastrze|eniami odwo- Buj si badacze, zakBada traktowanie takiej kultury jako wielu  pojedynczych, odrbnych, integralnych przedmiotów, z których ka|dy jest jedyny w swoim rodzaju, a zarazem wszystkie Bczy jaka[ istotna cecha"38  pisze Michael Carri- thers. Jednocze[nie wszystkie tego rodzaju kultury s ujmowane na wzór kolek- cji muzealnej lub gar[ci muszelek, a muszelki te  s twarde i kruche, ka|d daje si wyraznie oddzieli od innych i mo|na je uporzdkowa ze wzgldu na jak[ cech. Z pewno[ci stanowi  jednostki naturalne"39. Odrbno[ i integralno[ kultur jako takich  jednostek naturalnych" gwa- rantowaBa omówiona wy|ej metafora organicystyczna, która, zdaniem Gellnera, doprowadziBa analogi midzy spoBeczeDstwami a organizmami  dalej, ni| to jest usprawiedliwione. Nawet ciaBo ludzkie ma nie speBniajcy |adnej funkcji wyro- stek robaczkowy - konkluduje autor. Antropologowie winni przyzna, i| niektóre spoBeczeDstwa mog czasami mie tak|e wyrostki robaczkowe"40. PosBugiwanie si przez klasyków antropologii obrazowymi przeno[niami  kubka" (Ruth Benedict) czy  muszelki" (Radcliffe-Brown) utrwalaBo rozumie- nie kultur tradycyjnych w kategoriach przedmiotów nieprzenikliwych, twardych i zarazem kruchych, które albo zachowaj swoj struktur, albo s skazane na rozpad i unicestwienie. Carrithers próbujc rozró|ni w dyskursie Benedict dwie 37 M. Carrithers, op.cits. 31. 38 K. Mannheim, CzBowiek i spoBeczeDstwo w dobie przebudowy, Warszawa 1974, s. 101. 39 M. Carrithers, op.cit., s. 32. 40 E. Gellner, op.cits. 145. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 157 warstwy: poziom rzeczywisto[ci opisywanej i poziom interpretacji autorskiej, wykrywa ich niezgodno[, zasadnicz sprzeczno[ midzy przywoBywanymi faktami empirycznymi i uogólnieniami teoretycznymi.  Zgodnie z teori »mu- szelkow« - pisze autor  wzajemnie si wykluczajce i kruche kultury s zapew- ne nie do pogodzenia i zapewne nawzajem dla siebie niezrozumiaBe. A przecie| Ramon jako[ sobie radziB, jako[ |yB wedle jednej albo drugiej formy. A sama Benedict potrafiBa z nim rozmawia, mogBa si czego[ od niego dowiedzie, a na- wet w pewnym stopniu uczestniczy w jego |yciu. Wszystkie te zastrze|enia potra- ktowane powa|nie wyka| nam bardzo istotne braki »muszelkowej« teorii kultury"41. Przyjcie takich podstawowych zaBo|eD na temat ontologii kultury tradycyj- nej implikowaBo przekonanie, |e optymalnym celem wszelkiej zmiany mo|e i powinno by osignicie (po okresie przej[ciowej dezorganizacji pierwotnego porzdku) stanu ponownej równowagi i harmonii, ale ju| na innym, wy|szym poziomie rozwoju.  Je[li u[wiadomimy sobie  pisaBa Margaret Mead  i| ka|- da kultura ludzka, jak ka|dy jzyk, stanowi pewn caBo[ [...] to zrozumiemy, |e je[li jednostki albo grupy ludzkie musz si zmieni, jest niesBychanie wa|ne, by zmiana przebiegaBa od jednego caBo[ciowego wzorca do innego"42. Wyrazem tej tendencji byBa chocia|by przywoBana wcze[niej dychotomia  wie[ - miasto", przeciwko której s wysuwane od dawna powa|ne zarzuty43. Z naszego punktu widzenia istotne bd tu jednak dwie okoliczno[ci, dwie konsekwencje, jakie wycign mo|na z analizy tego typu koncepcji dualistycznych. Pierwsza z nich dotyczy ograniczeD my[lenia alternatywami zbyt zuba|aj- cego zarówno bogactwo formalnych, teoretycznych mo|liwo[ci dajcych si wydedukowa z przyjtych zaBo|eD, jak i odlegBych od ró|norodno[ci faktycz- nych zjawisk. Rozwa|ajc wszystkie potencjalne kombinacje kilku cech modelu przedsibiorstwa przemysBowego Józef Maria BocheDski uzyskuje w wyniku licz- b 64 mo|liwych ustrojów spoBecznych, przy czym - jak pisze - tylko niektóre z nich zostaBy urzeczywistnione. Wniosek autora, istotny i dla naszych refleksji, brzmi wic:  ka|da klasyfikacja zakBadajca tradycyjn analiz z dwoma tylko rodzajami elementów prowadzi na manowce i jest logicznie bBdna. Przyjmo- wanie dwóch tylko mo|liwych rodzajów ustrojów [komunistycznego i kapitali- stycznego - I.B.-R.], gdy naprawd jest ich co najmniej 64, sprawia wra|enie niesamowitej wrcz jednostronno[ci"44. Je|eli po tej formalno-logicznej dygresji wrócimy jeszcze na chwil do kon- tinuum  wie[ - miasto", przyjdzie si zgodzi z Janem WgleDskim, zdaniem 41 M. Carrithers, op.cit., s. 36. 42 M. Mead - cyt. za: M. Carrithers, op.cit., s. 29. 43 J. WgleDski, op.cit.; J. Turowski, ChBopi: stara czy nowa struktura spoBeczna, w: Stare i nowe struktury spoBeczne w PoBsce, t. II: Wie[, Lublin 1995. 44 J. M. BocheDski, Przyczynek do filozofii przedsibiorstwa przemysBowego, w: Logika i fi- lozofia, Warszawa 1993, s. 178. 158 Izabella Buk raba-Rylska którego okre[la ona  jedynie sytuacje kraDcowe, natomiast rzeczywiste miasta i wsie znajduj si gdzie[ po[rodku pomidzy tymi dwoma tak skrajnie zaryso- wanymi biegunami"45. Opinia ta kieruje nas ku drugiej z wymienionych okolicz- no[ci. Otó| wydaje si, |e teoria powinna odej[ od analizowania odrbnych jednostek kulturowych w wersji muszelkowej i po[wici wicej uwagi temu, co dzieje si pomidzy nimi, zarówno w aspekcie synchronicznym, jak i dia- chronicznym, tym bardziej |e empiryczna rzeczywisto[,  [wiaty, na które na- trafiaj antropologowie, przypominaj zawsze [wiat Ramona - permanentnie w póB drogi, midzy jednymi a drugimi warunkami, midzy przeszBo[ci a przy- szBo[ci, midzy jednym spoBeczeDstwem a drugim"46. Kategoria  pomidzy" z pewno[ci zasBuguje na rozwinicie i teoretyczne opracowanie. W tej cz[ci podsumowania chciaBabym skupi uwag na zasygnalizowanej we wstpie do rozwa|aD kwestii rozumienia i oceny kontaktu midzykulturowe- go. Dominuje tu przekonanie, |e  spotkanie kultur" jest faktem pozytywnym, gdy| ka|da z nich  rzuca [wiatBo na nasz ludzk wspólnot i dlatego w proce- sie wzajemnego przenikania mo|e korzystnie wpBywa na inne kultury, a wic na |ycie czBonków innych grup"47. W zetkniciu z obc kultur jest niedozwolo- na oczywi[cie niech czy wrogo[, a po|dane  tolerancja i otwarcie na inne przekonania. Postawy te maj sprzyja wBa[nie kultywowaniu ró|nych warto[ci w imi pluralizmu. Konsekwentna akceptacja takiego pogldu napotyka jednak rozliczne prze- szkody i wikBa nas w dylematy, o których pisaB chocia|by Leszek KoBakowski. Rodzi si tu przede wszystkim zasadnicza wtpliwo[: na ile akceptacja cudzych warto[ci i sposobów |ycia oznacza zawieszenie czy wrcz uniewa|nienie wBa- snych. Piszc o |oBnierzach Corteza, KoBakowski sformuBowaB przekorn my[l:  mo|e to byli prawdziwi Europejczycy, mo|e nawet ostatni prawdziwi; ci ludzie brali na serio swoj chrze[cijaDsk i BaciDsk cywilizacj"48. O autentycznym prze|ywaniu wBasnej kultury wspominaB tak|e Victor Hugo, relacjonujc swoj podró| wzdBu| Renu. Zacytujmy dBu|szy fragment z jego wspomnieD, gdy| brzmi on w chwili obecnej zastanawiajco.  We Frankfurcie s jeszcze {ydzi i chrze[cijanie; - pisaB Hugo  prawdziwi chrze[cijanie, którzy gardz {ydami, prawdziwi {ydzi, którzy nienawidz chrze[cijan. Obie strony unikaj si nawzajem, czujc do siebie wstrt. Nasza cywilizacja, która utrzy- muje w równowadze wszystkie idee i we wszystkim stara si zniweczy gniew, nie pojmuje ju| tych peBnych obrzydzenia spojrzeD, jakimi wzajemnie mierz si ludzie nieznajomi. {ydzi frankfurccy mieszkaj w swoich pospnych domach 45 J. WgleDski, op.cit., s. 29. 46 M. Carrithers, op.cit., s, 36. 47 J. J. Smolicz, op.cit., s. 24. 48 L. KoBakowski, Szukanie barbarzyDcy, w: Czy diabeB mo|e by zbawiony i 27 innych ka- zaD, Londyn 1984, s. 13. Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne 159 od strony podwórza, aby unikn bodaj tchnienia chrze[cijan. Jeszcze 12 lat temu ulica {ydowska, przebudowana i nieco poszerzona w 1662 r., miaBa na swoich kraDcach dwie bramy |elazne zamykane na sztaby i zasuwy zarówno od we- wntrz, jak i od zewntrz. Z nadej[ciem nocy {ydzi wracali do swoich domów i zamykano obie bramy. Ryglowano je od zewntrz, jakby mieszkali tu zad|u- mieni, oni za[ barykadowali si od wewntrz, jak oblegani"49. Do tego rejestru gBosów sceptycznych doBczmy jeszcze uwag Claude Levi- Straussa, który protestujc przeciwko nadmiernie szerokiemu rozumieniu poj- cia rasizmu, pisaB:  nie ma niczego karygodnego w stawianiu pewnego sposobu |ycia i my[lenia ponad wszystkimi innymi i odczuwaniu niewielkiej sympatii do kogo[, czyj rodzaj |ycia [...] jest zbyt odlegBy od tego, do którego jest si przywizanym"50. Czy zatem nie jest tak, |e przywizanie do wBasnej kultury musi pociga za sob automatycznie obojtno[ wobec innych warto[ci, mo|e nawet wrogo[ i nienawi[? Czy|by wic alternatyw dla takiego [wiata, jaki jeszcze obserwujemy, miaBa by jedynie wizja zawarta w przywoBanym wy|ej cytacie z Mannheima, któr zdawaB si antycypowa A. de Custine, piszc o bur- |uazyjnym spoBeczeDstwie francuskim:  nasze pokolenie jedno tylko uznaje za zbrodni, a mianowicie, gdy kto[ oburza si na zbrodni, i jedn tylko rzecz za godn szacunku, a mianowicie, je[li kto[ nie ma jakiegokolwiek pogldu. Mie jakie[ o czym[ zdanie to tyle, co by niesprawiedliwym, a zatem niezdolnym do zrozumienia innych. Moda dzisiejsza wymaga, aby zrozumie wszystko i wszy- stkich"51. Kolejna kwestia sporna kryje si - moim zdaniem - w przekonaniu, jakoby poczucie obco[ci miaBo by skutkiem braku wzajemnych kontaktów. Stosownie do tej diagnozy zaleca si wic zbli|enie i poznanie w celu usunicia uczucia wrogo[ci. Brak styczno[ci niekoniecznie jednak musi rodzi wrogo[, a nega- tywne uprzedzenia i stereotypy rodz si czsto dopiero w wyniku kontaktów midzy grupami, za[ brak ich tam, gdzie nie dochodziBo do zetknicia. OdwoBaj- my si tu do opinii Floriana Znanieckiego:  antysemityzm w formie d|no[ci do unikania styczno[ci z {ydami silniejszy jest czsto u narodów, które si z nimi dawniej du|o stykaBy, jak Hiszpanie, ni| u tych, które maBo miaBy z nimi stycz- no[ci, jak Anglicy"52. Rozwa|ajc istot elementarnej relacji midzyludzkiej, jak byB dla niego fakt, |e  istota |yjca spotyka si z kim[ innym i rozpoznaje go jako blizniego, nazywajc go drugim czBowiekiem", Ortega y Gasset nadaB jej szczególny sens53. W jego zarysie oryginalnej socjologii  ja" pocztkowo styka si nie z  ty", ale 49 V. Hugo, Ren, Warszawa 1987, s. 288. 50 C. Lévi-Strauss, Spojrzenie z oddali, Warszawa 1993, s. 24. 51 A. de Custine, Rosja w roku 1839, t. 1, Warszawa 1995, s. 69. 52 F Znaniecki, WspóBczesne narody. Warszawa 1990, s. 283. 53 J. Ortega y Gasset, op.cit., s. 487. 160 Izabella Buk raba-Rylska z  Innym", z abstrakcj istoty ludzkiej wyposa|on we wszelkie atrybuty czBo- wieka, które jednak na tym pierwszym etapie pozostaj czyst mo|liwo[ci. Dopiero stopniowo, w miar obcowania, nastpuje ukonkretnienie potencji za- wartych w  czystym, nieokre[lonym Innym" i wówczas ogólna idea  CzBowiek - Blizni" zamienia si w okre[lonego  ty". WyBanianiu si szczególnego  ty" z  Innego" towarzyszy zasadnicza zmiana nastawienia wobec partnera, jaka do- konuje si w  ja", które oto konstatuje, |e:  Ty to Ty, to znaczy, |e posiadasz swój wBasny i szczególny sposób bycia, niezgodny z moim i |e z Ty czsto wy- Baniaj si negacje mej osoby  mego sposobu my[lenia, czucia, pragnienia"54. Zatem konsekwencj kontaktu spoBecznego jest poznanie prowadzce do wniosku, |e  to, co Twoje, nie jest dla mnie, Twe idee i przekonania nie s dla mnie, widz je jako obce, a niekiedy i przeciwne sobie [...] Ty sam, zanim staBe[ si dla mnie wyraznie okre[lonym Ty, jakim teraz jeste[, nie byBe[ mi obcy: sdziBem, |e je- ste[ taki, jak ja - wprawdzie alter  inny, ale ja - ego, czyli alter ego. Teraz jed- nak wobec ciebie i innych ty, widz, |e na [wiecie jest co[ wicej ni| owo nie- jasne, nieokre[lone ja: s tu anty-ja. S nimi wszystkie Ty, jako ró|ne ode mnie"55. Zgodnie z antropologi Ortegi y Gasseta, wBa[ciwy czBowiekowi pierwotny i naturalny altruizm sprawia, i|  a nativitate otwarci jeste[my na kogo[ innego, kogo[ drugiego, alter jako takiego"56. Dopiero, gdy relacje midzyjednostkowe zostan zastpione przez stosunki spoBeczne, mamy do czynienia z nowym spo- sobem odnoszenia si ludzi do siebie: ze spoBeczeDstwem, które narzuca normy, role, ale i uprzedzenia, które wprawdzie Bczy, ale uprzednio podzieliwszy. Po- zostaje pytaniem nierozstrzygnitym, czy rzeczywi[cie pierwotne do[wiadcze- nie  Innego" jest poznaniem aspoBecznym oraz czy bli|sze styczno[ci z  Innym", przeksztaBcajce go nieuchronnie we wrogie  ja - ty", musz odbywa si w ramach zakre[lonych przez mechanizmy wBa[ciwe obcowaniu spoBecznemu. Jak si wydaje, brak wiedzy na temat  Innego", brak z nim styczno[ci, niewy- ksztaBcenie jego stereotypu  wszystkie te czynniki wyznaczaj przedempiryczne i przedspoBeczne nastawienie, oparte na elementarnym poczuciu wizi midzy- ludzkiej i [wiadomo[ci wspólnoty gatunkowej. To wBa[nie czste kontakty, bli|- sze poznanie, bogatsza wiedza o  Innym" doprowadzaj do wytworzenia uprze- dzeD, niechci i wrogo[ci, gdy| inno[ okazuje si przeciwieDstwem i zasadnicz odmienno[ci, a sam  Inny" zamienia si w obcego. Ostateczny wniosek, jaki mo|na by sformuBowa na podstawie analizy kon- cepcji Ortegi y Gasseta brzmiaBby wic dokBadnie odwrotnie ni| zalecenia naj- cz[ciej koDczce rozwa|ania nad stosunkiem do innych ludzi i obcych kultur. Spotkanie z  Innym" pozostanie zawsze wielkim szokiem dla jednostki i grupy, a praktykowanie tolerancji jest dziaBalno[ci niezmiernie trudn, je[li nie wrcz 54 Ibidem, s. 513a. 55 Ibidem, s. 514-515. 56 Ibidem, s. 494. 161 Na styku kultur: kategorie poznawcze i dylematy moralne niemo|liw, bez zawieszenia, uniewa|nienia czy nawet unicestwienia podstawo- wych warto[ci wBasnej kultury, konstytuujcych zarazem najgBbsz istot ka|- dego czBowieka. To nie odmienno[ci i dystanse midzy ludzmi s przyczyn wa[ni i niepokojów, ale mo|e wBa[nie próby niwelowania ró|nic i zacierania granic sprawiaj, |e narody staj wobec siebie  twarz w twarz", bdc zarazem po- zbawione zasad wspóB|ycia w nowej dla nich, bo wywoBanej gwaBtownym po- stpem technicznym, sytuacji dramatycznej blisko[ci. Tak wic, zamiast nawo- Bywa do dialogu i przerzucania mostów, kto wie, czy nie nale|aBoby wezwa do budowania nowych murów, za którymi czBowiek wspóBczesny mógBby si skry i znalez odosobnienie. Zamiast poszukiwania tego, co ludzi Bczy, by mo|e sBuszniejsze byBoby wynajdywanie ró|nic, zdolnych po[wiadcza ich odrbno[ i indywidualno[. I wreszcie, zamiast przymusowego osiedlania w globalnej wiosce czy nie lepiej byBoby pozwoli ludziom mieszka nadal w maBych, lokal- nych wioskach  dajcych poczucie bezpieczeDstwa, swojsko[ci i intymno[ci. Aleksander Zwitochowski pisaB przecie|:  niczym natura nie wyrzdziBa nam wikszej krzywdy, jak gstym zasianiem ludzi na ziemi. Gdyby[my stali od sie- bie w odlegBo[ci zdrowego wzroku, nie znaliby[my wzgldem siebie |adnych uczu oprócz miBo[ci"57. * * * Jak si wydaje, naukom spoBecznym (w tym tak|e etnografii i antropologii) trudno mówi o zachodzcych wspóBcze[nie procesach stykania si i mieszania kultur bdz ich wBczania w szersze ramy (spoBeczeDstwa pluralistyczne, narody wieloetniczne, makroregiony), gdy| jzyk, jakim nauki te dysponuj, jest dosto- sowany przede wszystkim do opisu odrbnych, izolowanych jednostek kulturo- wych. Tak wic posBugiwanie si istniejcymi kategoriami polega na ich nagina- niu do nowych potrzeb, co nie czyni takich konstatacji wiarygodnymi. Zastrze|enia mo|na zgBosi tak|e wobec generalnego paradygmatu w bada- niach kultury, gdzie  zdaniem Marcina CzerwiDskiego -  zapisana jest kohe- rencja kultury. Natomiast analiza stosunków i wydarzeD w ramach bardzo szeroko rozumianej wspóBczesno[ci ukazuje obraz niekoherencji"58. Tymczasem zaBo|e- nia wyznaczajce t dualistyczn wizj powracaj w wielu wspóBczesnych kon- statacjach na temat domniemanego  Badu antropologicznego" spoBeczno[ci pier- wotnych59 oraz  chaosu kulturowego" bdz  [mietnika symbolicznego" jako stanu wspóBczesnej kultury60. Mo|na by w tym miejscu przywoBa prowokacyjne stwier- 57 A. Zwitochowski, Aforyzmy, Warszawa 1979. 58 M. CzerwiDski, Przyczynki do antropologii wspóBczesnej, Warszawa 1988, s. 9. 59 Ibidem, s. 15 (na temat [redniowiecza jako epoki Badu antropologicznego). 60 E. Tarkowska, Chaos kulturowy albo o potrzebie antropologii raz jeszcze, w: Kulturowy wymiar przemian spoBecznych, red. A. JawBowska, M. Kempny, E. Tarkowska, Warszawa 1993; B. Fatyga, Zmietnik symboliczny, w: Kulturowy wymiar przemian (...). 162 Izabella Buk raba-Rylska dzenie Horace Minera:  socjologowie traktuj czasem organizacj, funkcj i in- tegracj jakby byBy lepsze od dezorganizacji, dysfunkcji i braku integracji"61. Przy- woBany cytat u[wiadamia, |e po|dana zmiana zaBo|eD badawczych to tak|e zmiana aksjologii. Trzecia uwaga dotyczyBaby potrzeby ponownego przemy[lenia orientacji, nakazujcej d|y za wszelk cen do wzajemnego zbli|enia ludzi i kultur w imi tolerancji i pluralizmu. NamysB nad tymi sprawami uwa|am za najwa|niejsze zadanie nauk spoBecznych. W przeciwnym bowiem razie do rejestru ich funkcji spoBecznych wypadaBoby zaliczy:  popularyzowanie muzyki kapel ludowych, upowszechnianie chBopskich daD z mki, ziemniaków, grochu, kapusty i suszo- nych [liwek, podnoszenie krzywej produkcji Cepelii, spowodowanie zatwierdze- nia i przyjcia regulaminu parostopniowej odznaki etnografia krajoznawcy itp."62, jak to swojego czasu na temat etnografii wBa[nie ironizowaB Ludwik Stomma. 61 H. Miner, op.cit., s. 287. 62 L. Stomma, O ankiecie: Etnografia - etnologia - antropologia kultury - ludoznawstwo. Czym s? Dokd zmierzaj?,  Polska Sztuka Ludowa" 1981, nr 2.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s211 223
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s303 305
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s292 298
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n2 s147 154
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s201 210
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s225 244
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s255 272
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s65 79
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s51 64
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s290 292
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s273 283
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s81 100
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s299 302
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s285 289
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s245 253
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n2 s5 36
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n2 s61 83
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n2 s37 42

więcej podobnych podstron