4307685238

4307685238



-    Znam go?

-    Nie, nie sądzę! Mogą już iść? - chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Wiedziała, że ojciec prędzej czy później się dowie, ale w tej chwili nie była gotowa na taką rozmowę.

-    Długo się znacie? Czym się zajmuję? - dopytywał niezrażony jej ponurą miną

-    Nie ważne! Mam przynieść ci jego życiorys?! - uniosła się - To moją sprawa, poza tym jestem zmęczona, więc pozwolisz, że pójdę do siebie! - rzuciła i odwracając się napięcie wbiegła schodami na górę...

Wszedł do mieszkania i najciszej jak potrafił, zamknął drzwi. Zdjął buty i zaczął kierować się do swojego pokoju, ale wcześniej na paluszkach zajrzał do kuchni. Gdy tylko przekroczył jej próg, w pomieszczeniu zapaliło się światło.

-    Wiesz, która jest godzina? - pani Brodecka siedziała przy stole ze szklanką herbaty w dłoniach

-    Dziesiąta? - bardziej zapytał niż stwierdził. Odwrócił się do niej plecami, sięgając z lodówki mleko

-    No właśnie. Zdaje się, że pracę skończyłeś już dawno temu. Gdzie byłeś? - obrzuciła go podejrzliwym spojrzeniem, lekko uśmiechając się pod nosem

-    Oj mamo! Na spacerze byłem, dotlenić się - wzruszył ramionami

-    Ostatnio ciągle się dotleniasz - Marek popatrzył krzywo na matkę - Czemu się denerwujesz?

-    Nie denerwuję się! - zniecierpliwiony oparł się plecami o szafkę - O co Ci w ogóle chodzi? jest już późno!

-    Ale na spacery to nie jest późno? - pani Brodecka uśmiechnęła się, widząc złowrogą minę syna -To, co mówił Michał to prawda, tak?

-    A co on znowu klepał?

-    Że spotykasz się z jakąś dziewczyną...

-    Mamo... - Marek nerwowo zacisnął palce na szklance - Nie musisz mnie kontrolować...

-    Po prostu zżera mnie ciekawość kto to jest? - twarz Marka rozpogodziła się - Znam ją?

-    Znasz! Chyba znasz, tak mi się wydaje.

-    No mów wreszcie! - chłopak zaśmiał się, siadając za stołem - Jak się nazywa?

-    Basia... Ma na imię Basia... I bardzo ją lubię

-    Lubisz?

-    Mamo, no! To bardzo wartościowa dziewczyna. Poznałem ją u Olki - mówił popijając mleko

-    U Oli? Brzozowskiej? - matka Marka zmarszczyła lekko brwi - Czekaj, czekaj... - kobieta zamyśliła się - Ty mówisz o Basi Storosz? Przyjaciółce Oli i córce doktora Storosza?

-    Od razu córce doktora Storosza! - delikatnie się skrzywił - Ale fakt, jest nią!

-    To coś poważnego? - zapytała przyglądając mu się uważnie

-    Mamo, nie wiem! Wiem tylko, że kiedy nie ma jej przy mnie, wariuje! - uśmiechnął się lekko

-    Czyli coś poważnego - westchnęła z uśmiechem - Jej ojciec wie? - zapytała po chwili

-    Nie wiem, a co to ma do rzeczy? - Marek spojrzał na nią marszcząc brwi

-    Z tego co słyszałam, jest bardzo wymagający - pani Maria podeszła do zlewu wkładając brudną szklankę

-    Nie rozumiem... - podążył za nią wzrokiem, pani Brodecka obdarzyła go wymownym spojrzeniem

-    Zaraz... uważasz, że nie jestem dość dobry dla jego córki?

-    Synku... chce Cię tylko uprzedzić, że ta znajomość, może przynieść Ci niepotrzebne kłopoty

-    Jakie znowu kłopoty?! Przecież nie robimy nic złego, mamo! - wstał od stołu podchodząc do okna

-    Nie chce tylko byś się sparzył... - ciepło się do niego uśmiechnęła - Jest już późno, idź spać. Rano musisz wcześnie wstać - poklepała go po ramieniu znikając za drzwiami i zostawiając go samego z myślami.

(...)

Następnego dnia Basia z okularami na czubku głowy kroczyła jedną z osiedlowych uliczek. Nie przeszkadzało jej bijące prosto w oczy słońce. Z twarzy nie znikał jej uśmiech, a chód przypominał wesołe podrygiwanie, a nie wolny spacerek. Gdy spostrzegła idącą w jej kierunku osobę, przyspieszyła kroku.

-    Czeeeść! - Ola pocałowała koleżankę na przywitanie - Dawno się nie widziałyśmy - przysiadły na pobliskiej ławce

-    Jak to? A kto jadł ze mną lody trzy dni temu? - Basia pokręciła głową.

-    No właśnie! Trzy dni temu, aż trzy dni temu. Kiedyś dwa dni było dla nas długą rozłąką, a teraz...

-    Brzozowska uśmiechnęła się pod nosem - Znalazłaś sobie innego towarzysza...

-    Oj, Olka!

-    No, co? A nie jest tak? - przekrzywiła głowę, patrząc na nią z wyczekiwaniem.

-    Nie! Poza tym jestem szczęśliwa. Szczęśliwa! - podkreśliła, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

-    No dobrze, ale może jakieś szczegóły?

-    Ola, ale co tu mówić? Jestem tak niewyobrażalnie, obrzydliwie, nieznośnie szczęśliwa, że nawet nie jestem w stanie Ci tego opisać... - Basia popatrzyła się na nią zamglonym wzrokiem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
4 (966) nie dlatego, że ich nie lubi, lub że oni go nie kochają - tylko już taki jest dziwny. Tb jes
20101018(074) ^ CW doby ubytki mogą bocbodńt to W emanu po l dniach już go nie ma. Odpryski odu w c
F nada odpowiedni kształt rurce. Jej środkowe dwa kawałki mogą już go nie mieć. Wymiary i kszta
książka3 W końcu stało się. Teraz nie było już odwrotu. Być może, nigdy go nie było. Jakimś sposobe
112 MALI BRACIA się idzie do ludów mniej uprzywilejowanych, nie wolno już iść, aby je sobie
IMG?82 Już ze dwa lata go nie widziałem. (Brak informacji lingwistyczne) przez ok. 12 s.)iy?:w 2 . T
Scan10206 (2) świadczenie a pozostali mogą uzyskać tylko część świadczenia bądź wcale go nie uzyskać
46528 str7 go zbyt świetnie ugaszczać. A on.., już parę ramy /«• uważyłem, że się upija nie moim
47236 pic 11 07 015033 VIII. Mim Każde miasto sadowi się w jakimś miejscu, przyswaja je sobie i już
44 (17) Ideał - to taki wzorzec wysoko usytuowany, że z góry zakładamy, że go nie osiągniemy - samo

więcej podobnych podstron