6740342583

6740342583



129


ZAPISKI NA MARGINESACH

Nie rozumiem, skąd zachwyt różnych naszych recenzentów filmowych nad „Dowcipnisiem” Filipa de Broca. Boję się, że wzięli za „francuską lekkość” i „finezję” to dosyć wulgarne i jakże banalne chwyciki podszyte — pożal się, Boże — „filozofią”... Świetnie napisał J. J. Szczepański w „Tygodniku”, że jest to kombinacja „najłatwiejszego hedonizmu z sentymentalną frazeologią, rodem z Jana Jakuba Rousseau”. Dodałbym, że „Dowcipniś”, to marna krzyżówka „Mego wujaszka” z „Moderato cantabile”, tylko że bez dowcipu tego pierwszego filmu i bez urzekającej poezji „Moderato”, gdzie jeszcze jedna, żałośnie błaha pani Bovary potrafiła jednak przemówić metaforą tak jednolitą, językiem tak prawdziwie i wyłącznie filmowym, tak czystym, że może się schować sławny Antonicni.

Ale chciałem o „Dowcipnisiu” i tym jego russoizmie. Jest w kulturze francuskiej jakiś dziwny nurcik, który do takich „Dowcipnisiów” prowadzi. Może to niesprawiedliwe, ale wydaje mi się, że im bardziej mieszczaniała Francja, im bardziej Paryż wysysał wszystkie prowincjonalne soki, tym mocniejsza budziła się u mieszczuchów tęsknota za wsią, za rzekomą idyllą — bo ta wieś to niby człowiek w stanie naturalnym, a więc i „sztucznymi nakazami moralności” nie skrępowany, a więc umiłowanie „zapachu ziemi”, podkreślanie usilne cech prowincjonalnych (, to prawdziwy bretończyk” itp.), czasami związana z tym krzepa narodowa a czasami na odmianę lube rozpasanic, takie chłopskie, takie zdrowe — w końcu nawet motylkowatość erotyczna staje się synonimem natury, którą się przeciwstawia skażonej cywilizacji — i mamy idiotycznego „Dowcipnisia”. Naturalnie rzadko występuje postać tak karykaturalna owej niby russoistycznej „filozofii”, ale czy nie moszczą do niej drogi nawet pisarze z prawdziwego zdarzenia, jak Marcel Ayme (La jument verte, 1933 — chyba przeceniona we Francji, bo właśnie sielska i niewinnie sprośna), nawet świetny Giono, „wielbiciel świętego zapachu krowy”, faszyzujący paskudnie w czasie okupacji (bo właśnie krzepa), czy jak mniej znany, ale jeszcze bardziej skompromitowany faszyzmem Alphonse de Chateaubriant, dość wysoko w swoim czasie ceniony „regionalista”. Ciekawe, w jakiej mierze książki Russ.a istotnie patronują obu tym tendencjom — do krzepy i do pseudonaturalnego panerotyzmu? (Z pewnością ktoś już o tym pisał — nie ma dziś zagadnienia, o którym by ktoś nie pisał. Wszystko kwestią bibliografii.) W każdym razie „stan natury” wedle Jana Jakuba to bynajmniej nie jakiś człowiek pierwotny określonego czasu historycznego czy prehistorycznego: stan ów (cytuję za Folkierskim) „już nie istnieje i może nigdy nie istniał”, powiada inteligentnie Rousseau. Istnieje za to „natura” naszego wnętrza, naszego „ja” — wrodzone nasze skłonności, zanim zostały skrępowane i wypaczone cywilizacją, oto natura — elles sont ce que j’appelle en nous la naturę. Filozofią taką zachłystywały się całe pokolenia (Schil-

Znak — 9



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZAPISKI NA MARGINESACH W nawiązaniu do togo, co pisałem o Levi-Straussie („Znak” 112) i o krytyce
126 ZAPISKI NA MARGINESACH szowinizm. Dziś Hohenzollernowie się skończyli, skończyło się
127 ZAPISKI NA MARGINESACH było w Eton, pięciu kończyło Oxford (przy trzech zanotowano, że przeszli
128 ZAPISKI NA MARGINESACH obficie skropione czerwonym płynem. Było to przy jednej z głównych szos,
130 ZAPISKI NA MARGINESACH ler, Tołstoj nosili medaliki z podobizną Rousseau), jej odwoływanie się d
131 ZAPISKI NA MARGINESACH przestrasza. Nazajutrz, bawiąc się głupio niewypałem na górze zamkowej na
132 ZAPISKI NA MARGINESACH i uzupełnienia zdrowego, nacechowanego wyraźną osią kierunkową programu
50017 skanuj0010 (338) 16 i małego brata. Wieźli wszystkich na Bełżec. Nie wiem skąd ludzie wiedziel
img076 Dość się już naczekałam na katastrofę. Zaczynałam rozumieć, że nie nastąpi. Trzeba ją więc by
-Czyli mam rozumieć, ze jedziemy na gapę? Nie wiemy gdzie dokładnie?! Przecież to miasto jest duże.
strona6 (2) r- NIE ROZUMIEM, ASTERIKSIE! DLACZEGO NA to P02WflLAMV? PRZECIEŻ TO SA TYLKO 
IMGt61 Których to robimy. Właściwie to nie rozumiem tego, ale podoba mi się zabawa w siadanie na duż
5. Staramy się na siebie nie krzyczeć i rozumiemy innych (autor ilustracji: Hubert Ronek) Autorzy
NAUCZYCIELKA C O A C H E M , JEŚLI CHCE ^DOŚWIADCZYCIE SIŁY COACHINGU NA SOBIE ROZUMIECIE, SKĄD
img076 Dość się już naczekałam na katastrofę. Zaczynałam rozumieć, że nie nastąpi. Trzeba ją więc by
EsejAGNIESZKA OGONOWSKA ✓Światło odbite nigdy nie powraca w tej samej formieUwagi na marginesie wyst

więcej podobnych podstron