r2 walka o wpływy na Bliskim Wschodzie


II. Walka o wpływy na Bliskim Wschodzie

Przemiany w świecie arabskim

Klęska Turcji w I wojnie światowej pociągnęła za sobą podział świata islamu, w tym świata arabskiego.
Przez co najmniej cztery wieki, choć kulturowo i etnicznie różniący się od Arabów, Turcy utrzymywali
jego jedność. Ich władca
rezydujący w Konstantynopolu sułtan
był również kalifem, czyli
najwyższym w świecie islamu zwierzchnikiem religijnym
przedstawicielem samego Boga na ziemi.
Choć aspirujących do tego tytułu było więcej, dziedziczący za pośrednictwem dynastii z Bagdadu i
Kairu władca imperium tureckiego, dzięki swojej znaczącej pozycji politycznej w świecie, był jego
posiadaczem nie do zakwestionowania. Arabski Bliski Wschód przeżył już zresztą czasy swojej
politycznej świetności, toteż wielkie niegdyś organizmy polityczne spadły do rangi niewiele znaczących
emiratów, będących odległymi prowincjami Turcji.
Pełniący rolę ideologii państwowej islam tylko w ogólnym zarysie jednoczył wszystkich muzułmanów.
Jako religia uległ on w minionych wiekach głębokiemu podziałowi na szereg zwalczających się
odłamów. Pomimo wewnętrznych różnic wyznaczał on jednakże granice odrębnego, muzułmańskiego
świata. Jak niewiele religii w dziejach, ingerował we wszelkie aspekty życia swoich wyznawców,
aspirując do kierowania ich aktywnością społeczną i polityczną. Nie kwestionowana, wspólna była dla
wszystkich jego wyznawców święta księga Koran, której tekst objawił Mahometowi sam Bóg poprzez
anioła Gabriela (Dżebraila). Istotą tej religii było posłuszeństwo, co oddaje słowo "islam", poddanie się
woli bożej. Wiarę oparto na "pięciu filarach", tj. wyznaniu wiary (szahada, tj. Nie ma Boga nad Allacha,
a Mahomet jest jego prorokiem), pięciokrotnej w ciągu dnia modlitwie, poście, jałmużnie i pielgrzymce
do Mekki (hadż). Niekiedy dokładano również "szósty filar", tj. dżihad, zależnie od interpretacji: świętą
wojnę z niewiernymi lub walkę ze złem w ludzkiej duszy.
Postępowanie muzułmanów wyznaczała moralność, a raczej skodyfikowane prawo, tj. szaria.
Uzupełniały ją hadisy
rodzaj przypowieści z życia proroka, pełniące rolę wyjaśniającą w stosunku do
Koranu. To właśnie hadisy złożyły się na tradycję zwaną sunną. Najważniejszy bowiem podział w
islamie przebiegałw związku ze stosunkiem do tradycji związanej z osobą Mahometa. Wkrótce
bowiem po śmierci proroka islam przestał być jednością. Dyskutując o wyborze następcy większość,
zgodnie z tradycją (sunną), opowiedziała się za jego nominowaniem przez starszyznę. Mniejszość
uważała, iż kolejnym zwierzchnikiem winna zostać osoba z rodu proroka, tj. jego zięć Ali (Mahomet nie
miał synów). Zwolennicy Alego (shia Ali) dali początek późniejszej mniejszości szyickiej. Zwolennicy
tradycyjnego wyboru
stali się sunnitami. Trzeci odłam, charydżyci, skupił nieprzejednanych wrogów
sunnitów, którzy w zacietrzewieniu zgładzili nawet Alego. W obecnym świecie niemal dziewięćdziesiąt
procent muzułmanów to sunnici, ok. dziesięciu to szyici, charydżyci są bardzo nieliczni.
Z powyższym sporem religijnym wiązały się sprawy świeckie, tyczące władzy. Kalif był najpierw
następcą proroka na ziemi, później zaś samego Boga.
Z czasem jego wybór zastąpiono dziedziczeniem, co wprowadzili w VII w. Omajadzi, a później przejęli
Abbasydzi. Turcy seldżuccy uzyskali tytuł kalifów po zdobyciu Egiptu w 1517 r. przez Selima
Okrutnego.
Odwieczny spór pomiędzy sunnitami a szyitami toczył się od strony politycznej w kwestii wyższości
władzy świeckiej nad duchowną (sunnici) lub też na odwrót (szyici). Sunnicki kalif był bowiem
świeckim orędownikiem islamskiego prawa, a w jego władzy właściwie nie było elementów
nadprzyrodzonych. W szyickim odłamie islamu wierzono, iż pełnia religijnej wiedzy duchowej właściwa
jest tylko nielicznym, a władza świecka ściśle wiąże się z funkcjami religijnymi. Nawet bowiem władcy
(tj. kalifowie) podlegają prawu ustalonemu przez teologów, tj. alimów. Z tych też powodów od
zamierzchłych czasów na czele szyickich wspólnot stali imamowie
będący przywódcami religijnymi i
politycznymi w jednej osobie. Byli oni potomkami (raczej duchowymi) Alego, o nadprzyrodzonych
właściwościach i nieomylnych decyzjach. Osobliwością szyizmu stało się istnienie zawodowego
duchowieństwa (ajatollahów, mułłów), a także wiara w ponowne przyjście Mahdiego
"Zaginionego",
dwunastego imama.
Powyższy podział absolutnie nie wyczerpywał obrazu, był bowiem jedynie wstępem. Tylko w obrębie
szyizmu wytworzyło się wiele znaczących odłamów, m. in.: ismailitów, alawitów, zajdytów, często
podzielonych na dalsze nurty. Znanymi alawitami, czczącymi Alego niczym bóstwo, jest m. in. wielu
spośród Kurdów. Druzowie, zaliczani do "schizmatyków", licznie zasiedlili Syrię i Liban. Wierzą oni w
rodzaj wędrówki dusz z ciała do ciała, a i inne różnice postawiły ich daleko od fundamentalnych zasad
islamu. Na gruncie sunnizmu następujące nurty (obrządki) są wiodące: hamafici, malikici, szafici i
hanbalici. Odłamem tych ostatnich byli wahabici, nawołujący do powrotu islamu do jego źródeł. Sekta
ta odegrała wielką rolę w kształtowaniu się państwowości saudyjskiej. Szczególną formą odwołującą
się do duchowych przeżyć stał się funkcjonujący zarówno na gruncie sunnizmu, jak i szyizmu

sufizm. Sufizm jest islamem mistycznym, w którym szczególną rolę odgrywa uduchowiony mistrz. Jest
on "wtajemniczony" i posiada szczególne cechy pozwalające mu stopniowo zbliżyć się do Boga. Jego
dostrzeżenie jednak wymaga czystości duszy oraz związanych z tym praktyk. Ruchy i bractwa sufickie
zawsze odgrywały w islamie wielką rolę, choćby ze względu na pełnych charyzmy przywódców
religijno-politycznych, zwanych z powodu znajomości prawa szajchami (szejkami, Bliski Wschód),
hodżami (AzjaŚr.), marabutami (Afryka Płn.). Bardzo charakterystycznymi dla dawnej Turcji byli np.
sufi zwani "tańczącymi derwiszami", dla których takie właśnie praktyki stanowiły jedną z dróg
wiodących ku Bogu.
W wieku XX podział islamu był już dawno zakończony, a poszczególne odłamy i nurty miały
ugruntowane wpływy i określony w odległej przeszłości zasięg. Na tej płaszczyźnie zmieniało się już
bardzo niewiele. W istotnej mierze natomiast zmieniło się życie społeczne oraz kultura świata
arabskiego. Przede wszystkim wzrosła liczba ludności, a także zmieniła się jej struktura. W 1930 r.
kraje arabskie liczyły ok. 60 mln mieszkańców, a w 1979 r.
aż 179 mln. Tylko w Egipcie w ciągu
powojennego ćwierćwiecza ludność wzrosła o przeszło połowę, a tempo przyrostu naturalnego

blisko trzykrotnie. W tym samym czasie podwojeniu uległa ludność Iraku, niewiele na tym polu
ustępowała Syria, Tunezja czy Maroko. Ponad połowa mieszkańców była młoda i liczyła mniej niż 20
lat. Na taki stan rzeczy rzutował znaczący spadek śmiertelności niemowląt, uzyskany dzięki rozwijanej
opiece medycznej. Wraz z rozwojem przemysłu wielka liczba ludności emigrowała ze wsi do miast w
poszukiwaniu perspektyw lepszego życia. Zmieniło to zasadniczo strukturę zamieszkania. Podczas
gdy w okresie międzywojennym większość mieszkańców bytowała na wsi, w latach pięćdziesiątych i
sześćdziesiątych spora jej część zasiliła ludność miejską. W obrębie krajów arabskich dominować
poczęła nie wieś, ale wielkie ośrodki miejskie. Miasta takie jak Kair, Bagdad czy Casablanca stały się
prawdziwymi metropoliami na skalę światową. Jeszcze w latach czterdziestych Bagdad liczył pół
miliona mieszkańców, pół wieku później już 3,8 mln (1987 r.). Kair w roku 1937 zamieszkiwało 1,3 mln
ludzi, w 1991 r.
6,6 mln. Casablanca w 1937 r. liczyła ćwierć miliona mieszkańców, w 1993 r. aż
3,4 mln.
Tak głębokie zmiany demograficzne wymagały wielkich nakładów ze strony poszczególnych państw w
celu intensyfikacji rolnictwa. U zarania niepodległości było ono tradycyjne i słabe, o niskiej wydajności,
z trudem zapewniające wyżywienie niewielkich grup ludności. Już w latach pięćdziesiątych rządy wielu
krajów położyły znaczący nacisk na rozwój tej podstawowej formy gospodarowania. Rolnictwo zostało
w znacznym stopniu zmechanizowane, na szeroką skalę zaczęto stosować nawozy oraz nowe
odmiany upraw. W Egipcie przystąpiono do budowy wielkiej zapory na Nilu (tzw. tamy asuańskiej), w
Iraku zaś systemów przeciwpowodziowych oraz tam na Tygrysie i Eufracie. Uzależnienie od wody z
wielkich rzek, a często nawet z opadów pozostało wielkim problemem tamtej części świata.
Przynajmniej częściowe rozwiązanie tej kwestii pozwoliłoby zwielokrotnić dotychczasowy obszar
zasiewów, a tym samym uzyskiwać plony zdolne zapewnić nie tylko pełne wyżywienie, ale również
nadwyżki na eksport.
"Arabowie siedzą na ropie i nie muszą obawiać się o swoją przyszłość"
tak miał powiedzieć
Churchill. W powojennych dziesięcioleciach surowiec ten miał stać się zarówno gospodarczą
wizytówką, jak i stanowiącym o zamożności towarem świata arabskiego. Ropę odkrywano stopniowo,
a pierwszą koncesję na jej wydobycie uzyskał w Iranie William Knox dłArcy. Wraz z nowymi
odkryciami geologicznymi pojawiły się kolejne koncesje: na Półwyspie Arabskim oraz w Iraku. Były
one jednostronnie korzystne, gdyż właściciele terenu, na którym prowadzono wydobycie, zyskiwali
bardzo niewiele. Umowy zawierano na 75
95 lat i dopiero od lat pięćdziesiątych okres ten skrócono
do 35
45 lat. Musiało upłynąćjednakże dalsze ćwierć wieku, aby większość krajów arabskich zdołała
ustanowić pełną kontrolę nad wydobyciem oraz eksportem i płynącymi z niego zyskami. Utworzenie
wspólnego frontu roszczeń wobec zachodnich konsorcjów ułatwiło powołanie we wrześniu 1960 r. na
konferencji w Bagdadzie Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC). Z czasem OPEC
stała się forum nie tylko walki o należne dochody, ale i płaszczyzną porozumienia co do rozmiarów
wydobycia oraz dyktowania światowym importerom wspólnych cen. W tej fazie organizacja ta
przekształciła się w rodzaj "naftowej broni", wykorzystanej z powodzeniem w 1973 r.
Zerwanie zależności od międzynarodowych konsorcjów naftowych, jakie dokonało się w latach
siedemdziesiątych, miało kolosalne znaczenie dla świata arabskiego. Wiele krajów stało się
prawdziwymi potęgami finansowymi, a dochód narodowy uległ zwielokrotnieniu. W roku 1972 Irak
znacjonalizował "Iraq Petroleum Company"; w latach 1973
1974 ponad połowę udziału w zyskach
ustanowiła Libia. W tym samym czasie szejkanaty Zatoki Perskiej uzyskały 60%; w 1975 r. pełną
kontrolę nad wydobyciem i sprzedażą ustanowił Kuwejt, a później i inne kraje rejonu Zatoki.
Dokonanie tak daleko idących zmian w świecie finansowych powiązań nie było wcale łatwe ani tanie.
Procesy te postępowały stopniowo, aż
do uzyskania całkowitej lub prawie całkowitej kontroli nad posiadaną ropą, a co za tym idzie

osiągnięcia rzeczywistej suwerenności gospodarczej.
Intensywny rozwój gospodarczy sprzyjał pogłębianiu rozwarstwienia społecznego, nie wszyscy
bowiem posiadali ten sam udział w wypracowanym dochodzie. Pomimo złudnych perspektyw, życie w
miastach nie było łatwe. Koszty utrzymania były tam wyższe niż na wsi, a szanse na stałą pracę
mizerne. Uwidoczniły się dysproporcje nie tylko w jakości życia, ale i w jego wizualnych aspektach.
Życie zamożnych przestało różnić się od życia Europejczyków, ubodzy bytowali jak przed dziesiątkami
lat. Daleko wyraźniej różnice te można było dostrzec na wsi. Pomimo iż w większości krajów reformy
rolne przeprowadzono już w latach pięćdziesiątych, nadal swoją uprzywilejowaną pozycję, tak
społeczną jak i finansową, zachowali wiejscy notable. Na arabskiej wsi nie dokonała się bowiem
rewolucja społeczna, która w całości zniwelowałaby stosunki ukształtowane przez stulecia.
Niezależnie od tego, jakie socjalistyczno-rewolucyjne frazesy głosiły niektóre rządy, brakowało
zainteresowanych w ich rzeczywistym przeprowadzeniu. Wpływy rozmaitych notabli i posiadaczy
sięgały bardzo daleko, a poza tym ich istnienie ułatwiało kontrolę nad prowincją.
Po okresie przewrotów z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych władza w krajach arabskich uzyskała
znaczną stabilność. Wielkie zainteresowanie takim stanem rzeczy przejawiały klasy i grupy, na których
się opierała: przemysłowcy, handlowcy, menedżerowie, oficerowie, urzędnicy państwowi. Zwłaszcza
ta ostatnia grupa w wielu krajach osiągnęła monstrualną liczebność, np. w Egipcie na początku lat
osiemdziesiątych było więcej urzędników państwowych aniżeli robotników w przemyśle! Dysproporcji
w realnych dochodach bynajmniej nie łagodziły próby rozbudowy sfery socjalnej: opieki zdrowotnej,
tanich mieszkań, oświaty czy ubezpieczeń społecznych. Realnie był to bowiem niewielki margines,
stąd i korzystanie było mocno utrudnione. Nawet w najbogatszych szejkanatach Zatoki Perskiej z
pełni systemu socjalnego korzystać mogli jedynie rodowici mieszkańcy. Często już w mniejszości,
obok przeważających liczebnie imigrantów z innych krajów arabskich. Możliwość zarobkowania w
bogatych krajach naftowych do pewnego czasu łagodziła wiele problemów wewnętrznych. Z czasem
jednak ostrą konkurencję dla Arabów stworzyli znacznie tańsi i bardziej wydajni robotnicy z Azji
Wschodniej.
Z początkiem ostatniej dekady XX w. pogłębiające się zróżnicowanie materialne dało o sobie znać w
postaci rozwoju islamskiego fundamentalizmu. Jeśli w dalekiej przeszłości miał on wymiar religijnej
dysputy, to teraz, w aktualnych warunkach stał się rodzajem ideologii biednych i wyzyskiwanych. W
rozumieniu jego teoretyków, rządzący światem arabskim wykoślawili religię, interpretując ją
niezgodnie z właściwym jej duchem, po to, aby wykorzystać do własnych celów. Tylko powrót do
źródeł przywrócić mógłby rzeczywistą wspólnotowość świata arabskiego, a także zniwelować narosłe
krzywdy.
Jak na ironię
drapieżny fundamentalizm łączył się z demokracją, choć może niezupełnie tożsamą z
zachodnią. Propagował bowiem rzeczywisty wpływ większości na całość życia społeczno-
politycznego, krytykując charakterystyczny dla krajów islamu rodzaj "demokracji reprezentatywnej", tj.
rządzenia za pośrednictwem wyłonionych elit. W mniemaniu fundamentalistów sprawiedliwość
społeczną można osiągnąć jedynie w warunkach rządu opierającego swoją politykę oraz działania
prawne na islamie. Wzorem były i są dla nich pierwsze wieki islamu, okresu rzekomego szczęścia i
sprawiedliwości.
Fundamentaliści "od zawsze" przejawiali wrogość wobec silnych wśród elit, zwłaszcza intelektualnych,
tendencji w kierunku modernizacji islamu, tak aby mógł sprostać potrzebom nowoczesnego życia.
Islam bowiem, zdaniem wielu intelektualistów, u swego zarania był religią pragmatyczną,
ogólnoludzką i dopiero nadmierne rozbudowanie jego duchowości uczyniło z niego narzędzie
dominacji jednej klasy nad drugą. Dla większości fundamentalistów wyznacznikiem ich szczególnego
usytuowania w społeczeństwie był fakt pozostawania w wyłącznym kręgu kultury arabskiej.
W powojennym półwieczu bardzo zmienił się stan wykształcenia mieszkańców krajów arabskich. W
chwili odejścia kolonialistów tylko nieznaczny procent ludności posiadał umiejętność czytania i pisania.
U schyłku okresu kolonialnego w Maroku i Tunisie tylko kilkanaście procent dzieci chodziło do szkoły,
w Egipcie trzy czwarte ludności było analfabetami. Analfabetyzm wśród kobiet był zjawiskiem
powszechnym i zwyczajnym. Wraz z niepodległością nastąpił dynamiczny rozwój oświaty. Powstało
wiele uniwersytetów, a w skład szkolnictwa państwowego włączono wiele uczelni islamskich. Po
krótkich próbach arabizacji edukacji okazało się jednak, iż powoduje ona wyłączenie ze światowego
dorobku cywilizacji XX w. Szybko też powrócono do kształcenia w językach obcych, a wielu studentów
skierowano na studia zagraniczne. Tak kształcone nowe elity rozpoczęły funkcjonowanie w
specyficznym kręgu kultury anglo-arabskiej czy też franko-arabskiej. Większość z nich nie tylko
zarzuciła tradycyjne stroje na rzecz europejskich ubrań, ale też zrezygnowała z wielu obyczajów, które
uznała za prostackie. Codzienną lekturą stały się obcojęzyczne książki i czasopisma, modne stało się
czytanie obcojęzycznych edycji miejscowych gazet. Tak kształtowana konsumpcja intelektualna
umacniała podział pomiędzy wielu arabskimi rządzącymi a rządzonymi.
Daleko idące zmiany zachodziły na płaszczyźnie politycznej. Obszary takie jak Irak, Liban, Syria czy
Jordania były całkowicie sztuczne i stanowiły dziedzictwo kolonializmu. Potencjalne granice wyznaczał
zakres obszarów mandatowych. Te zaś stanowiły rezultat wzajemnych ustaleń odnośnie do
przypadającej na zwycięzców schedy po imperialnej Turcji. Ustanowienie mandatów mocno
rozczarowało Arabów, wpłynęło jednakże inspirująco na rozwój miejscowych separatyzmów, które z
upływem czasu zastąpiły poczucie islamskiej wspólnoty poczuciem odrębności
najpierw
państwowej, a potem narodowej. Pewna próba urządzenia Bliskiego Wschodu przez mocarstwa
zarysowana została już w układzie Sykes
Picota z maja 1916 r. Przewidywał on utworzenie pięciu
stref, przy czym obszarowi dwóch środkowych zamierzano z czasem nadać formę niezależnych
państw arabskich (lub konfederacji). Ustanowienie obszarów mandatowych zweryfikowało takie
zamiary, zarysowując zupełnie nowy kształt przyszłych państw narodowych.
Już we wrześniu 1920 r. Francuzi utworzyli tzw. Państwo Wielkiego Libanu. Utworzono je z dawnej
nadmorskiej prowincji autonomicznej tureckiego imperium. Swój ekskluzywny status, nadzorowany
niegdyś przez mocarstwa, uzyskała ona w roku 1864 w następstwie francuskiej interwencji. Do
Państwa Wielkiego Libanu na warunkach mandatu dołączono rejony Trypolisu, Sydonu, Tyru i Bejrutu,
z których część w przeszłości znajdowała się pod kontrolą emirów Libanu.
W nadmorskich regionach Syrii francuska administracja utworzona została już w schyłkowej fazie I
wojny światowej; wnętrze kraju kontrolował emir Fajsal, syn szarifa Mekki
Husajna. W marcu 1920 r.
Arabowie proklamowali niepodległe królestwo Wielkiej Syrii (wraz z Libanem i Palestyną), jednakże
konferencja w San Remo przekazała ten obszar Francji, a w czerwcu 1920 r. wojska francuskie
wkroczyły do Damaszku.
Na tej samej konferencji w San Remo Brytyjczycy uzyskali potwierdzenie swojego mandatu nad
Mezopotamią i Palestyną. Ta ostatnia kwestia, związana później z wydzieleniem Transjordanii,
omówiona została już wcześniej. Na terenie Iraku ruch narodowy i separatystyczny był już silny w
okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej. Brytyjskie obietnice z okresu wojny tylko go
umocniły, toteż po jej zakończeniu trudno było puścić je w zapomnienie. Już w 1920 r., na wieść o
decyzjach z San Remo, w Iraku wybuchło antybrytyjskie powstanie. Nastroje nieco opadły wraz z
ustanowieniem odrębnej monarchii irackiej z królem Fajsalem (synem szarifa Mekki), w sierpniu
1921 r. Wschodnia granica Iraku sięgała terytorium Iranu, północno-zachodnia i zachodnia zaś

delimitacji mandatów. Granicę południową z emiratem Nedżdu (Najdi) z obszaru Arabii wyznaczył
traktat Mohammara z maja 1922 r. Na jego mocy, w rejonie Kuwejtu wyznaczona została strefa
neutralna, z prawem do wypasu dla nomadów. W 1926 r. w skład państwa irackiego włączono
kwestionowany przez Turcję wilajet Mosulu.
Zarówno francuskie, jak i brytyjskie obszary mandatowe należały do grupy "A", z czym wiązała się
perspektywa nieodległej niepodległości. Stosunkowo najszybciej quasi
niepodległość uzyskał Irak.
Już w 1924 r. jego parlament uznał kraj za suwerenną, dziedziczną monarchię. Pozycję Brytyjczyków
regulował układ z 1930 r., ustanawiający zakres ich specjalnych interesów, a także "wieczystą
przyjaźń i sojusz". Zgodnie z jego literą, postanowienia o irackiej niepodległości nabrały mocy, gdy w
październiku 1932 r. kraj ten został przyjęty do Ligi Narodów, a mandat formalnie anulowany. W roku
1936 stosowne układy zapowiadające niepodległość zawarte zostały pomiędzy Francją a Syrią i
Libanem. Zapowiadano włączenie do Syrii okręgów Dżabal Druz i Latakia. Wywołało to
zaniepokojenie Turcji o losy specjalnie administrowanego sandżaku Aleksandretty (Iskanderun). Ku
niezadowoleniu syryjskich nacjonalistów, w roku 1939 został on scedowany Turcji.
Odnośnie do Libanu klauzule wojskowe układów z 1936 r. nakładały daleko idące, ściślejsze
powiązania z Francją aniżeli w przypadku Syrii. Aż do wojny Francuzi nie zdecydowali się na
ratyfikację traktatów z 1936 r. W obliczu nadciągającego konfliktu Bliski Wschód z jego złożami ropy
naftowej był dla nich zbyt cenny. Wywoływało to stałe niezadowolenie wśród ludności arabskiej. Po
klęsce Francji w 1940 r. cały obszar mandatowy znalazł się pod władzą Vichy. Istotny wgląd w
administrację uzyskała niemiecko-włoska komisja do spraw zawieszenia broni. Wyraźne stały się
hitlerowskie zamiary pozyskania trwałego punktu oparcia na Bliskim Wschodzie. W maju 1941 r.
Niemcy uzyskali prawo do korzystania z tamtejszych lotnisk. Jednocześnie w Iraku przewrót wyniósł
do władzy oficerską grupę Raszyda Ali al Gaylani, wyraźnie antybrytyjską i prohitlerowską. Jeszcze w
maju 1941 r., na mocy układu z 1930 r., Brytyjczycy rozpoczęli działania wojenne przeciwko irackiej
dyktaturze. Wkrótce zajęli Bagdad i Basrę, ustanawiając reżim okupacyjny i przywracając poprzedni
rząd Nuri Saida. "Druga okupacja" Iraku potrwać miała do jesieni 1947 r. Swoją obecność Brytyjczycy
wykorzystali do wzmocnienia nadwyrężonych wpływów. Rezultaty okazały się jednak dalekie od
oczekiwanych, czego wyrazem było odrzucenie przez rząd iracki traktatu z Portsmouth ze stycznia
1948 r., dającego Brytyjczykom prawa do nadzwyczajnej interwencji.
Równolegle z działaniami przeciwko Irakowi Brytyjczycy wspierali "Wolnych Francuzów" gen.
Georgesa Catroux, walczących przeciwko Vichy na terenie Syrii i Libanu. Po krótkich, lecz krwawych
walkach bratobójczych jednostki gen. Dentza skapitulowały, a Catroux przejął kontrolę nad całym
obszarem. W swojej odezwie z początków czerwca 1941 r. obiecał on szybkie zniesienie mandatu i
wykonanie postanowień układu z 1936 r. We wrześniu 1941 r. ogłoszona została niepodległość Syrii,
w listopadzie zaś Libanu. Oficjalne porozumienie pomiędzy odpowiednimi rządami a władzami "Wolnej
Francji" o transferze władzy podpisane zostało jednakże dopiero 1943 r. Praktycznie dopiero od
stycznia 1944 r. zarówno Bejrut, jak i Damaszek uzyskały pełnię władzy wykonawczej. Żołnierze
francuscy ewakuowali się stamtąd znacznie później, bo dopiero w 1946 r.
Krajem niepodległym już przed II wojną światową była Arabia Saudyjska. Jako zjednoczone państwo
ujawniła się przed światem w roku 1932, jako królestwo Arabii Saudyjskiej rządzone przez dynastię
Saudów. Jeszcze w XIX w. obszar Półwyspu Arabskiego pełen był zwaśnionych monarchii, pośród
których znaczącą rolę odgrywały Nedżd (Najdi) i Hedżas (Hedjaz). Od połowy XVIII w. Nedżd był
głównym ośrodkiem ortodoksyjnego nurtu wahabitów dążącego do odrodzenia islamu poprzez powrót
do jego źródeł. W 1890 r. ród Raszydów przejął kontrolę nad głównym ośrodkiem Saudów z Nedżdu

Rijadem, a głowa tego wahabickiego rodu, Abd al Aziz, został zesłany do Kuwejtu. W 1902 r. Abd al
Aziz powrócił z zesłania i na czele swoich zwolenników odbił Rijad. Zdołał oprzeć się Turkomi założył
dynastię saudyjską. Ibn Saud, gdyż takie imię przybrał, rozszerzał swoją władzę drogą zakładania na
obszarze Arabii wahabickich kolonii Ikhwan. W okresie I wojny światowej Ibn Saud wyraźnie popierał
Brytyjczyków, a jego oponenci, Ibn Raszyd z Shammaru i imam Yahja z Jemenu
Turków. Realne
poparcie zyskali Brytyjczycy nie od niego jednak, lecz od równie aspirującego do przywództwa w
świecie Arabów z Półwyspu
szarifa Mekki
Husajna. Pochodził on z rodu Haszymidów, rządzącego
Mekką od XI w.
W czerwcu 1916 r. Husajn ogłosił niepodległość Arabów i zadeklarował "świętą wojnę" (dżihad) z
Turkami. Pół roku później Husajn przyjął tytuł króla Hedżasu. Po wojnie, gdy obietnice Brytyjczyków
okazały się pustosłowiem, pozycja Husajna znacznie osłabła. Wyraźnie tracił on na rzecz rosnących w
potęgę Saudów, którzy w 1921 r. pokonali Raszydów i zagarnęli Shammar. W marcu 1924 r. Husajn
zgłosił roszczenia do tytułu kalifa, w związku ze złożeniem z tronu tureckiego sułtana. Wywołało to
konflikt, w rezultacie którego Saudowie najechali Hedżas i pozbawili Husajna tronu (1924 r.). Niedługo
potem zajęli również Dżiddę (Jiddah), gdzie utrzymywał się syn Husajna
Ali. W 1926 r. Ibn Saud
ogłosił się królem Hedżasu, a przez krótki czas utrzymywała się dualistyczna monarchia Nedżdu i
Hedżasu. Gdy w 1932 r. ogłoszono powstanie Arabii Saudyjskiej, wytworzony na Półwyspie stan
rzeczy posiadał już uznanie Brytyjczyków. W zamian za to, w 1927 r. w Dżiddzie, otrzymali oni
gwarancję swojej protekcji nad szejkanatami Zatoki Perskiej; synowie Husajna natomiast
Abdullah i
Fajsal
zgodę na objęcie tronów Transjordanii i Iraku.
Na obrzeżach Półwyspu Arabskiego pozostawały jeszcze liczne państwowości o niewielkim
terytorium, lecz o ogromnej wartości strategicznej i gospodarczej. Były to Kuwejt, Bahrajn, Oman,
Katar, Jemen oraz liczne emiraty rejonu Zatoki Perskiej. Kuwejt, stanowiący raczej nominalnie
autonomiczny "powiat" w ramach imperium tureckiego, uzyskał brytyjską protekcję już w 1899 r. Jego
władcy skutecznie balansowali pomiędzy obu mocarstwami, dzięki czemu zdołali zachować
niezależność. Umocniła je wydobywana już od 1936 r. ropa naftowa, skutecznie chroniąca przed
zakusami wchłonięcia przez sąsiedni Irak. W 1961 r. Wielka Brytania i Kuwejt uznały wygaśnięcie
układu z 1899 r., a kraj ten stał się faktycznie niepodległą monarchią rządzoną przez emira
(poprzednio
szejka Kuwejtu). Podobne układy z Brytyjczykami zawarł wyspiarski Bahrajn w latach
1880 i 1892.
W 1913 r. zarówno Turcja, jak i Wielka Brytania potwierdziły jego suwerenność, choć faktycznie
pozostawał pod brytyjską administracją. Jego proces dochodzenia do suwerenności był stopniowy i
trwał aż po lata siedemdziesiąte; przy systematycznym ograniczaniu wpływów brytyjskich, lecz bez
wyraźnej cezury.
Sułtanat Omanu był znany w świecie już w odległej przeszłości. W wieku XVIII Omańczycy, wyparłszy
Portugalczyków z Afryki Wschodniej, rozciągnęli swoje władanie aż po Zanzibar, gdzie z czasem
przeniesiona została ich dotychczasowa stolica
Maskat. Ze względu na swoją pozycję handlową
Oman miał szerokie kontakty regulowane licznymi traktatami. Relacje z Brytyjczykami opierały się na
ich militarnej protekcji, a także handlu i żegludze, regulowane układami z lat 1891, 1939 i 1951.
Dopiero jednak ostatni z tych układów zawierał klauzule uznające "Oman i Maskat" (Muscat) za
państwo suwerenne.
Półwyspiarski Katar był w przeszłości rządzony przez ród Khalifa z sąsiedniego Bahrajnu. W 1872 r.
jego obszar włączono w skład imperium tureckiego, skąd jednakże Turcy ewakuowali się już w 1914 r.
Dwa lata później władca Kataru zawarł z Brytyjczykami układ o protekcji, rozszerzony znacznie w
1934 r. Podobnie jak w sąsiednich państewkach regionu, Brytyjczycy utrzymali silną pozycję w
Katarze aż po lata siedemdziesiąte. W 1971 r. jego władca przyjął tytuł emira, co symbolizowało pełną
niepodległość. Równolegle unieważniony został układ z 1916 r. i zastąpiony nowym, odpowiadającym
suwerennemu państwu.
Bardzo zbliżone były dzieje niewielkich szejkanatów Zatoki Perskiej zrzeszonych obecnie w formę
Zjednoczonych Emiratów Arabskich, takich jak: Abu Zabi (Abu Dhabi), Dubajj (Dubaj), Szardża
(Sharjah), Ras al-Chajma (Ras al Khaima), Umm al-Kajwajn (Umm al Qaiwain), Adżman (Ajman) czy
Al-Fudżajra (Fujairah). Jeszcze w pierwszej połowie XIX w. były to rejony opanowane przez piratów i
taką też nazwę
Pirackiego Wybrzeża
dano temu terytorium. W roku 1820, pod naciskiem
brytyjskich okrętów, udało się tamtejszemu szejkowi narzucić układ zabraniający piractwa i handlu
niewolnikami. W roku 1853 dodatkowy traktat ustanowił "wieczny pokój", a tamtejsze państwowości
uzyskały brytyjską protekcję (tzw. Trucial Coast). Wyłączność brytyjskiej pozycji przyniósł jednakże
dopiero układ z 1892 r. Był on generalny dla całego obszaru, zawarty z różnymi szejkami, gdyż
tamtejsze "państewka" ulegały stałym podziałom i zmianom. Przez długi czas Brytyjczycy utrzymywali
w tym regionie swoje siły wojskowe, czego ostatnim przejawem była baza marynarki wojennej w
Szardża. Dopiero w grudniu 1971 r. Londyn anulował wszystkie układy z szejkanatami, a w ślad za tą
decyzją sześć państewek utworzyło Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Wyjątkowo niechętnie opuszczali Brytyjczycy Jemen. Znaczenie znajdującego się na jego obszarze
Adenu docenili już Portugalczycy, atakując w 1513 r. Wkrótce potem Jemen został zajęty przez
Turków, którzy jednakże kontrolowali tylko część jego terytorium, resztę obejmowała władza
zajdyckiego imama (umiarkowany odłam szyitów). W 1839 r. Aden zajęli Brytyjczycy, w ślad za tym,
jak bezskutecznie usiłowali wymusić jego sprzedaż na sułtanie Lahedżu (Lahej), będącym następcą
usamodzielnionych gubernatorów i zwierzchnikiem drugiego co do znaczenia ośrodka władzy w
Jemenie. Nad resztą terytorium swoją zwierzchność potwierdziła Turcja, jednakże nigdy go w pełni nie
kontrolowała. Podczas I wojny światowej imam zachował wierność wobec Turcji i część protektoratu
została okupowana, a Brytyjczycy przez trzy lata oblężeni w Adenie. Od czasu przekopania Kanału
Sueskiego portowe miasto odgrywało wielką rolę w funkcjonowaniu imperium, będąc, obok Malty,
Cypru, Kolombo, Singapuru i Hongkongu, częścią oplatającego świat "łańcucha Albionu".
Wskutek doświadczeń z okresu wojny, po jej zakończeniu stosunki kolonialistów z zajdyckim imamem
Jahją al
Mutawakki pozostały złe. Uważał się on za dziedzica całości ziem i dopiero w 1934 r. w
Sanie, w związku z zagrożeniem ze strony Ibn Sauda, uznał granice protektoratu, w zamian za co
Brytyjczycy zaakceptowali jego pozycję jako władcy Jemenu. Tym samym potwierdzili oni istnienie
niezależnego Mutawakilickiego Królestwa Jemenu położonego nad Morzem Czerwonym, na
południowo-zachodnim skraju Półwyspu Arabskiego. Jego obszar dał później początek Arabskiej
Republice Jemenu ze stolicą w Sanie (przejściowo w Taiz).
Kontrolowany przez Brytyjczyków Aden składał się z kolonii Aden oraz protektoratów: wschodniego i
zachodniego. Protektorat wschodni składał się z wybrzeża Hadramaut oraz wyspy Sokotra, a także
dwóch małych szejkanatów Wahidi; w skład protektoratu zachodniego wchodziło aż kilkanaście
różnych państewek. Ich władcy uważani byli przez imama z Sany za jego poddanych. Starał się on też
torpedować wszelkie wysiłki kolonialistów zmierzające do wykreowania odrębnej Południowej Arabii, a
tym samym utrwalenia podziału kraju. Działający w Adenie nacjonaliści opowiadali się bądź za wersją
zjednoczonej z Jemenem i Maskatem republiki (Zjednoczony Front Narodowy), bądź też za
niepodległym państwem rządzonym przez najznaczniejszego sułtana z Lahedżu, które utworzono by z
kolonii i protektoratu.
W lutym 1959 r. weszła w życie wspierana przez Brytyjczyków Federacja Arabskich Emiratów
Południa (od 1962 r.
Federacja Arabii Południowej) z nową stolicą w Al Ittihat ("Jedność"). W jej
skład weszło jednak niewielu władców, a i ci byli tak skłóceni, że nie potrafili wybrać ani najwyższego
zwierzchnika, ani też premiera. Szczególny sprzeciw budziło brytyjskie panowanie kolonialne na
terenie dobrze rozwiniętej kolonii Aden. Dążąc do zachowania swojej pozycji, w roku 1963 Brytyjczycy
zdecydowali się przekazać Aden wraz z jego radykałami w skład Federacji. Było jasne, iż
zrewoltowane żywioły Adenu szybko roztopią się w na poły feudalnej strukturze Federacji. Wbrew
protestom mieszkańców zamysł ten wykonano, w sukurs niezadowolonym przyszła jednakże ONZ,
której komitet do spraw dekolonizacji wezwał Londyn do zapewnienia prawa samostanowienia
mieszkańcom Adenu.
W październiku 1963 r. przed światem ujawnił się Front Wyzwolenia Narodowego (NLF), którego
intencją było nie tylko wypędzenie kolonialistów, ale i socjalistyczna rewolucja. Nacjonaliści wzorowali
się na przykładzie Nasera i mieli wsparcie egipskie. Walki w Adenie wybuchły już wcześniej, a po
ataku z użyciem granatów na miejscowe lotnisko władze ogłosiły stan wyjątkowy. Wkrótce niemal cały
kraj ogarnął zamęt, a do tłumienia rebelii buntowanych przez nacjonalistów plemion kolonialiści
skierowali lotnictwo. Sytuacja popierających Brytyjczyków władz Federacji była trudna. Sułtani obrali
bowiem drogę ku niepodległości, która wyalienowała ich ze świata arabskiego. Po swojej stronie mieli
co prawda armię brytyjską, jednakże już w 1966 r. premier Wilson zapowiedział, iż baza w Adenie
utraciła swoje znaczenie dla Wielkiej Brytanii, toteż jej wojska nie pozostaną tam po przewidywanym
terminie przyznania niepodległości w 1968 r. Jednocześnie radykalny pod względem społecznym NLF
odnosił coraz większe sukcesy. Przez dłuższy czas z NLF rywalizował wyraźnie proegipski Front
Wyzwolenia Okupowanego Jemenu Południowego (FLOSY), w ostateczności Brytyjczycy woleli
jednak rozmawiać z marksistowskimi radykałami aniżeli osobami kierowanymi przez obce państwo.
We wrześniu 1967 r., gdy większość armii Federacji opowiedziała się po stronie NLF, rząd Federacji
zakończył swoje istnienie. Federacja była wybitnie kolonialnym tworem: powołano ją, gdy była
potrzebna dla utrzymania Adenu i opuszczono, gdy zapatrywania na Aden zmieniły się. Wobec
rozbujanych aspiracji sułtanów przejście do nowej formy państwa, jaką miała być Ludowa Republika
Jemenu Południowego (listopad 1967 r.), również nie było rzeczą prostą. Tylko brytyjska presja
zadecydowała o ich akcesie do unitarnej republiki, która miała położyć kres ich dotychczasowej
pozycji.

Konflikt izraelsko-arabski (od 1967 r.)

Wycofanie się Izraela z ziem zajętych podczas agresji w 1956 r. bynajmniej nie osłabiło jego konfliktu
ze światem arabskim. O ziemiach, które stworzyły podstawę izraelskiej państwowości, stale
przypominał "naród bez ziemi"
Palestyńczycy. Żyjący w namiotach licznych obozów dla uchodźców
stanowili nie tylko wielki problem Izraela, ale rodzaj wyrzutu sumienia dla świata arabskiego, albowiem
również ich pobratymcy nie zawsze postępowali lojalnie.
Szczególną formą gospodarowania na ziemiach zajmowanych przez Żydów były i są kibuce, bliskie
wizji radykalno
lewicowej. Pierwszy kibuc "Digania" zorganizowała przybyła z Europy żydowska
wspólnota socjalistyczna w 1909 r. W 1935 r. w Palestynie istniała już federacja 35 kibuców, a ich
funkcjonowaniu przyświecały rozmaite idee marksistowskie. Stopniowo liczba tych wspólnotowych
form wzrastała i dziś istnieje w Izraelu około 280 kibuców, skupiających w sobie około 4% ogółu
Izraelczyków. Są to twory egalitarne, do których przynależy przeciętnie ok. 400 osób. Kibuc
wieś
posiada silne związki wewnętrzne oraz kontrolę społeczną. Kolektywna jest tam nie tylko produkcja,
ale i konsumpcja. Praca stanowi wartość szczególną, a celem ruchu kibucowego, podobnie jak w
komunizmie, jest stworzenie "nowego człowieka", zdolnego do harmonii i współpracy z innymi, a nie
rywalizacji dla gromadzenia własnych dóbr. Niezmiernie rozbudowane są kolektywne ciała
zarządzające kibucem. Zajmują się one szczegółowym planowaniem wszystkich aspektów życia, w
tym oczywiście gospodarowania.
Dla obserwatora z zewnątrz najciekawsze jest oczywiście rozdzielanie środków pomiędzy członków
wspólnoty. Odbywa się to za pośrednictwem budżetów: zamkniętego, osobistego oraz wspólnoty.
Budżet zamknięty przeznacza środki na podstawowe potrzeby: odzież, komunikację, wydatki
kulturalne, przy czym niewydanie środków na te cele powoduje konieczność ich zwrotu; budżet
osobisty jest znikomy, lecz można nim dysponować dowolnie, budżet wspólnoty zaś przeznaczony
jest dla zaspokojenia podstawowych potrzeb członków wspólnoty: wyżywienia, kształcenia,
wypoczynku i in. Rodziny w kibucach nie są jednostkami ekonomicznymi i nawet budżet dla dzieci jest
odrębny, ze wspólnotowym włącznie, zatem edukacja, niezależnie od liczby potomstwa, nie obciąża
rodziców. W przeszłości dzieci do lat 13 przebywały wyłącznie w grupach, obecnie śpią we własnych
domach, lecz w grupach odbywają edukację. Pomimo tak dyskusyjnych form funkcjonowania,
osiągnięcia gospodarcze kibuców były i są imponujące, często lepsze aniżeli w odpowiednich
sektorach tradycyjnego gospodarowania.
Dążąc do ustanowienia kontroli nad samorzutnie tworzącym się ruchem niepodległościowym,
przywódcy arabscy z prezydentem Egiptu Gamalem Abdel Naserem na czele w styczniu 1964 r.
podjęli decyzję o utworzeniu Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP). Formalnie powstała ona na
konferencji we wschodniej Jerozolimie w maju 1964 r. Jej ramieniem zbrojnym była Armia
Wyzwolenia Palestyny, której jednostki podległe były poszczególnym krajom arabskim. Poza OWP
przez długi czas pozostawało wiele innych ugrupowań, głównie radykalnych. Nie były one
kontrolowane i zazwyczaj na własną rękę dokonywały aktów agresji przeciwko Izraelowi. Z czasem
jednak i one weszły w skład OWP, która, bądź co bądź, posiadała oficjalne uznanie i poparcie świata
arabskiego. Taką organizacją był Front Wyzwolenia Palestyny (El Fatah), utworzony w Kuwejcie już w
1959 r. i działający pod przywództwem Jasira Arafata. Oddziały El Fatah operowały z terenu Syrii,
gdzie miały swoje zaplecze i w latach 1965
1966 przeprowadziły szereg spektakularnych akcji
antyizraelskich. Sam Arafat aż do "wojny sześciodniowej" był postacią drugiego planu, jego gwiazda
zajaśniała później. Dopiero też w 1969 r. sięgnął on po przywództwo w OWP, usuwając w cień swoją
popularnością poprzedniego przewodniczącego, Ahmeda Szukejri.
Wspierająca Arafata Syria budziła w Tel Awiwie coraz większą niechęć. Pretekst dla nowej wojny,
pozwalającej
zdaniem niektórych polityków
odtworzyć granice "Wielkiego Izraela", zdawał się
doskonały. Poza tym, już podczas pierwszego "szczytu arabskiego" w Kairze w styczniu 1964 r. Naser
zachęcił Syryjczyków do odcięcia wód górnego Jordanu, którymi Izrael zamierzał nawodnić pustynne
tereny Negew. Również wtedy Arabowie zawarli nowy pakt obronny przewidujący zjednoczone
dowództwo. W ocenach Izraelczyków ich agresja posiadałaby zatem moralne usprawiedliwienie.
W połowie maja 1967 r. Naser zażądał wycofania wojsk ONZ z rejonu cieśniny Tiran. Dla Arabów było
jasne, iż zamierza odwrócić uwagę Izraela od Syrii, swoboda przepływu przez Tiran była bowiem
głównym warunkiem Izraela z 1956 r. Podejmując decyzję o zablokowaniu Tiran, Naser zdawał się do
wojny przygotowany, o czym świadczyła choćby 100-tysięczna armia wzmocniona przez jednostki
pancerne i rozlokowana wzdłuż południowej granicy Izraela. Jego determinację umacniała niebywała
popularność, jaką zjednał sobie w świecie arabskim. Okazało się to nie dość wystarczające.
W początkach czerwca 1967 r. wojska izraelskie zaatakowały na całym froncie arabskim,
rozpoczynając zwycięską dla swego kraju "wojnę sześciodniową".
Na froncie syryjskim Izraelczycy wdarli się w głąb Wzgórz Golan, na północ od Jeziora
Tyberiadzkiego. Na odcinku jordańskim, nacierając z północy i południa, odcięto Zachodni Brzeg
Jordanu, toczono walki o wschodnią część Jerozolimy.
Na froncie egipskim Izraelczycy atakowali w kierunku Kanału oraz pomocniczo, w stronę cieśniny
Tiran. Wkrótce w ich rękach znalazł się cały Synaj. Lotnictwo izraelskie od samego początku
całkowicie panowało w powietrzu, co zresztą dało gwarancję tak błyskotliwego sukcesu. Już szóstego
dnia wojny weszło w życie inspirowane przez mocarstwa (głównie ZSRR) i ONZ zawieszenie broni.
Zresztą do tego czasu Izrael osiągnął już wszystkie cele strategiczne. Pod jego kontrolą znalazł się nie
tylko Zachodni Brzeg Jordanu wraz z całą Jerozolimą, ale i półwysep Synaj, Wzgórza Golan (wraz z
Kuneitrą) oraz strefa Gazy.
Niemal natychmiast też izraelski parlament uchwalił akt o inkorporacji wschodniej Jerozolimy, której
granice rozszerzono aż po Betlejem. Miało to w przyszłości zapobiec wszelkiej dyskusji odnośnie do
przynależności "świętego miasta" (decyzję tę ONZ uznał za nieważną w lipcu 1967 r.).
Klęska wstrząsnęła światem arabskim. Na konferencji w Chartumie (sierpień

wrzesień 1967 r.) jego
przywódcy jeszcze raz uzgodnili, aby z Izraelem paktować jedynie wspólnie, nie uznawać go jako
państwa i nie zawierać odrębnych traktatów pokojowych. Izrael z kolei odmówił negocjacji zbiorowych
twierdząc, iż okupacja potrwa tak długo, aż nie zostaną zawarte odrębne układy. Równocześnie
Kuwejt i Arabia Saudyjska zdecydowały się wesprzeć finansowo Egipt i Jordanię jako kraje, które
poniosły największe straty.
Oddanie w 1948 r. wschodniej Jerozolimy wraz ze Starym Miastem było odczuwane przez Żydów
szczególnie gorzko. W otoczonym murami Starym Mieście niemal nieprzerwanie zamieszkiwali
wyalienowani z doczesnego świata żydowscy ortodoksi, szanowani strażnicy tradycji. Myśl o powrocie
do świętych miejsc dręczyła Żydów nie mniej aniżeli Arabów. Oba zwaśnione narody pragnęły tego
samego: własnej wyłączności do Jerozolimy.
"Najkrótsze i najsmutniejsze w całej współczesnej historii żydowskiej wygnanie rozpoczęło się krótko
przed zachodem słońca [tj. 28 maja 1948 r.
przyp. W. O.]. Tysiąc siedmiuset mieszkańców dzielnicy
żydowskiej ruszyło dwójkami, aby przejść pięćset metrów, które dzieliły Bramę Syjońską od Nowego
Miasta. Wyjście to oznaczało koniec dwóch tysięcy lat prawie nieprzerwanej obecności żydowskiej w
granicach starych murów obronnych Jerozolimy. [...] Wiele rodzin, które tamtego dnia opuszczały
swoje domy, nigdy dotychczas nie przekroczyło murów Starego Miasta. Pewien stuletni mężczyzna
tylko raz w życiu wyszedł poza mury. Było to dziewięćdziesiąt lat wcześniej, gdy chciał zobaczyć, jak
powstają pierwsze domy na Nowym Mieście.
Najbardziej przygnębiający widok sprawiali starcy. Pochyleni, z brudnymi brodami i z pobłyskującymi
jarmułkami
pozostawiali za sobą całe życie badaczy świętych pism. Ci, którzy mieli szczęście
przechodzić koło swoich domów, odłączyli od kolumny, aby ucałować mezuzę
niewielki fragment
pergaminu umieszczony w pudełeczku umocowanym z prawej strony drzwi, zapewniający boskie
błogosławieństwo dla całej rodziny żydowskiej.
Dochodząc do Bramy Syjońskiej, stary rabin wyszedł nagle z szeregu i wręczył ogromne pudło
Arabowi, Antoinowi Albinie.

Jest to święty przedmiot z synagogi
oświadczył.
Powierzam go panu. Będzie pod pana opieką.
Była to stara, licząca sobie siedemset lat Tora, wykaligrafowana na rulonie pergaminu ze skóry gazeli,
długości trzydziestu trzech metrów". W 1967 r. Izraelczycy postanowili zagarnąć Jerozolimę wyłącznie
dla siebie ....
Cyt. za: D. Lapierre, L. Collins, O, Jeruzalem! Warszawa 1998.
W listopadzie 1967 r. ONZ przyjęła rezolucję nr 242. Wzywała ona Izrael do opuszczenia zagarniętych
obszarów, czym zadowalała Arabów i wspierający ich ZSRR. Na mocy tejże rezolucji ONZ delegowała
na Bliski Wschód swojego specjalnego wysłannika, Gunnara Jarringa. Izrael jednak, choć rezolucji nie
odrzucił, dysponował własnymi planami w kwestii zwrotu terytoriów okupowanych.
U schyłku 1968 r. napięcie na Bliskim Wschodzie wzrosło. Stany Zjednoczone sprzedały Izraelowi
kilkadziesiąt samolotów bojowych "Phantom". Palestyńczycy zaatakowali izraelski samolot w Atenach.
W odwecie izraelscy komandosi zniszczyli samoloty państw arabskich na lotnisku w Bejrucie. W
grudniu 1969 r., po pertraktacjach z ZSRR, Amerykanie przedłożyli tzw. plan Rogersa. W swoim
meritum sprowadzał się on do zwrotu terytoriów okupowanych z niewielkimi tylko korektami
granicznymi. Izrael dawał jednak do zrozumienia, że za zawarcie pokoju należą mu się poważne
rekompensaty terytorialne. Pewny swojej potęgi Tel Awiw prezentował wojownicze stanowisko, co nie
przyniosło korzyści. W początkach 1970 r. dokonał on nalotów na Egipt, co jednak zamiast osłabić
pozycję Nasera
umocniło ją. Naloty nadwerężyły również opinię o Izraelu w świecie, a ponadto
skłoniły Egipt do zacieśnienia kontaktów z ZSRR. Choć plan Rogersa nie odpowiadał właściwie żadnej
ze stron konfliktu, przymuszony przez Rosjan Naser właściwie zaakceptował go i w lipcu 1970 r.
zadeklarował wolę przedłużenia rozejmu.
Z faktu, że Egipt i Kanał Sueski posiadają prymat w rozważaniach mocarstw, Palestyńczycy zdawali
sobie sprawę. Bardzo niepokoiła ich perspektywa uwikłania Nasera w międzynarodowy układ, którego
rezultatem mógłby być ewentualny pokój z Izraelem. Od dziesięcioleci żyli rozrzuceni po wielu krajach
i w każdym czuli się jako obcy. Kolejna wielka fala uchodźców opuściła Zachodni Brzeg Jordanu po
wojnie w 1967 r. Przenosząc się w znacznej liczbie na teren Jordanii, Palestyńczycy zaostrzyli
istniejący już problem. Wykorzystując jordańskie bazy do ataków przeciwko Izraelowi, Palestyńczycy
nie ułatwiali sytuacji królowi Jordanii Husajnowi. Po 1967 r. palestyńskich organizacji namnożyło się,
toteż OWP nie była bynajmniej jedynym interlokutorem. Do bardzo aktywnych należał Ludowy Front
Wyzwolenia Palestyny (LFWP) Georgeła Habasza, Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny
(DFWP) Nadżifa Hwatme, Generalne Dowództwo LFWP Ahmeda Dżibrila i Abu Nidala oraz wiele
innych. Sporadycznie już przed rokiem 1970 dochodziło do starć pomiędzy Palestyńczykami a armią
jordańską. Jednakże w roku 1970 król Husajn zaakceptował plan Rogersa, a także podpisał nowe
zawieszenie broni z Izraelem. Palestyńczycy czuli się oszukani po raz kolejny.
W końcu sierpnia 1970 r. Palestyńczycy wzniecili rewoltę w Ammanie, a w początkach września
dokonali serii porwań samolotów, z których dwa lądowały w stolicy Jordanii. Wyczerpało to cierpliwość
Husajna, na którego zresztą również dokonano zamachu. Palestyńczycy wyraźnie destabilizowali
Jordanię i wystawiali ją na odwet ze strony Izraela. Mimo usiłowań, Husajn kompletnie nie mógł
porozumieć się z OWP, która zresztą i tak nie kontrolowała sytuacji. Pewny siebie Arafat dał królowi
48 godzin czasu na wyjazd z kraju. W połowie września 1970 r. do Ammanu wprowadzono wojska, a
w Jordanii wybuchła wojna domowa. W jej rezultacie wierna monarsze armia jordańska krwawo
stłumiła palestyński opór. Walki te przeszły do palestyńskiej historii jako tzw. Czarny Wrzesień, a król
Husajn zyskał opinię "zdrajcy nad zdrajcami". Izrael triumfował, gdyż Jordańczycy za niego
rozwiązywali problem, z którym sam starał się od dawna uporać. W końcu września 1970 r. w Kairze
podpisano jordańsko-palestyńskie porozumienie pokojowe, co nie zapobiegło jednak wydaleniu
Palestyńczyków z granic Jordanii. Chociaż przeciwko Husajnowi był niemal cały świat arabski, Irak i
Syria posłały do Jordanii swoje wojska, a Kuwejt i Libia zerwały z nią stosunki dyplomatyczne

monarcha jordański nie ugiął się. W uratowaniu Palestyńczyków od całkowitej zagłady największą rolę
odegrał Naser. Bezskutecznie jednak starał się ich pogodzić z Husajnem podczas obrad "arabskiego
szczytu" w Kairze.
Próby ustanowienia pokoju czy nawet częściowego porozumienia pomiędzy Egiptem a Izraelem nie
odnosiły jednakże skutku. Naser umarł wkrótce po konferencji kairskiej we wrześniu 1970 r.,
ściągnąwszy na siebie niechęć świata arabskiego za akceptację pokojowych rozwiązań Rogersa.
Następca Nasera
Mohammad Anwar as-Sadat
nie miał już charyzmy swojego poprzednika, choć
nadal liczył na zachowanie przez Egipt przywództwa w świecie arabskim. W ciągu roku
1972 wzajemne stosunki pogarszały się: fedaini wielokrotnie penetrowali Izrael, Izraelczycy zaś
atakowali ich bazy w południowej części Libanu; podczas igrzysk olimpijskich w Monachium
sportowcy z Izraela padli ofiarą terrorystycznego ataku, co z kolei spowodowało izraelską ripostę w
różnych częściach świata. Na terenach okupowanych Izraelczycy pobudowali kilkadziesiąt osad, co
wyraźnie wskazywało na chęć utrwalenia stanu rzeczy.
Od czasu "wojny sześciodniowej" potencjał militarny Egiptu uległ znacznemu wzmocnieniu. Podwaliny
nowoczesności położył Naser, choć wielki wkład w tym zakresie miał również Sadat. Armia egipska
była nowoczesna, wyposażona w radziecki sprzęt i szkolona przez radzieckich doradców. Radzieckie
zaangażowanie umocnił układ z maja 1971 r. Od tego czasu jednakże sytuacja się nieco zmieniła.
Pertraktacje SALT-1 zbliżały się ku końcowi, toteż w następstwie różnych ustaleń wzajemnych z
Amerykanami Rosjanie nie przejawiali już dawnej chęci do zbrojenia Sadata, który wyraźnie szykował
się do wojny. Rezultatem takiej postawy ZSRR było oburzenie Egipcjan i wydalenie radzieckich
doradców, ponoć negatywnie wpływających na ducha walki (lipiec 1972 r.). Fakt ten znalazł później
swój wydźwięk, gdy podczas "wojny Jom Kipur" okazało się, iż Egipcjanie nie do końca poznali zasady
funkcjonowania zakupionego w ZSRR sprzętu.
Przygotowując się do wojny, Egipt zacieśnił swoje stosunki z Syrią. Planowano uderzenie na
Wzgórzach Golan (Syryjczycy) i na Synaju (Egipcjanie). Jordańczyków nie brano pod uwagę
tak ze
względu na potencjał, jak i akcję antypalestyńską z 1970 r. Celem ograniczonej ofensywy miało być
doprowadzenie do przełamania impasu w rozmowach pokojowych. Na pokonanie Izraela realnie nie
liczono.
W początkach października 1973 r. armia egipska zaatakowała wschodni brzeg Kanału Sueskiego. Na
rozmyty przez armatki wodne brzeg wspięły się egipskie czołgi. W tym samym czasie na pozycje
izraelskie na Wzgórzach Golan uderzyły syryjskie związki pancerne. Rozgorzała największa bitwa
pancerna w dziejach współczesnego świata. Gdyby choć część Wzgórz przeszła w ręce Syryjczyków,
w zasięgu ich oddziaływania znalazłyby się rozległe obszary Galilei.
Zaskoczenie Izraelczyków było ogromne, toteż w pierwszych dniach wojny ponieśli oni znaczące
straty w sprzęcie. Wybrany dzień ataku był ich najważniejszym świętem "Jom Kipur" i taką też nazwę
dano później tej wojnie. Jom Kipur jest w tradycji żydowskiej "Dniem Odpuszczenia" (lub "Sądu") i
należy do tzw. strasznych dni, kiedy to wierni powinni powstrzymywać się od wszelkiej aktywności.
Dopiero po kilku dniach błyskawicznie dozbrojone przez Amerykanów dywizje izraelskie przeszły do
kontrnatarcia. Wówczas sytuacja odwróciła się. To wojska egipskie w pośpiechu ustępowały, a
Izraelczycy parli w kierunku Kanału, a po jego sforsowaniu
w stronę Kairu. Na Wzgórzach Golan
Izraelczycy zatrzymali syryjskie uderzenie nieopodal Jordanu, na linii Kuneitra
Snobar, a następnie
przeszli do kontrnatarcia. Udało im się również odbić zajętą przez Arabów górę Hermon.
Choć Arabowie próbowali jeszcze przejść do ofensywy, wojna była praktycznie skończona. Obie
strony utraciły wielkie ilości sprzętu i z trudem byłyby w stanie ją kontynuować. Tylko na Wzgórzach
Golan pozostało około tysiąca zniszczonych pojazdów pancernych. Niezależnie od narzuconego przez
ONZ rozejmu z końca października, Izraelczycy zdołali jeszcze zająć strategicznie ważną część
Golanu, grożąc Syryjczykom opanowaniem Damaszku. Również w strefie Kanału Sueskiego
Izraelczycy wyizolowali Egipcjan w rejonie Suezu. To, że pierwotny sukces nie przekształcił się w
klęskę, Egipt i Syria zawdzięczały państwom arabskim. Dla wywarcia presji na Zachód państwa
zrzeszone w OPEC zdecydowały się bowiem sięgnąć po broń naftową. Na październikowym
posiedzeniu w Kuwejcie arabscy eksporterzy ropy (tzw. OAPEC) zdecydowali ograniczyć wydobycie i
podnieść ceny surowca. W ciągu kilku miesięcy dostawy ropy znacząco spadły, a cena za baryłkę
wzrosła niemal czterokrotnie. Całkowitym embargiem obłożono USA i Holandię. Algierska, nigeryjska i
irańska ropa była wprost rozchwytywana, a eksporterzy nie związani uchwałami z Kuwejtu żądali za
nią cen "z głowy".
"Wojna naftowa" postawiła Stany Zjednoczone w ciężkim położeniu, zwłaszcza że tylko one zdolne
były realnie wpływać na Izrael. Świat arabski był wyraźnie zjednoczony i zdecydowany działać
niezależnie od ponoszonych kosztów. "Wojna Jom Kipur" odbudowała jego poczucie pewności siebie.
Po raz pierwszy nie zakończyła się totalną klęską, a "broń naftowa" udowodniła, iż wpływanie na
stanowisko USA nie jest bynajmniej sprawą beznadziejną. Wojna wywołała również kryzys w Izraelu.
Oskarżana o sprowokowanie ataku Golda Meir zmuszona była ustąpić urząd premiera i funkcję
przewodniczącego Partii Pracy Icchakowi Rabinowi. Rosjanie wycofali się już z Egiptu, a polityka
popierania Tel Awiwu przyniosła Waszyngtonowi wymierne straty.
Amerykańskie mediacje prowadzone za pośrednictwem podróżującego po Bliskim Wschodzie
sekretarza stanu Henryłego Kissingera przebiegały jednakże bardzo powoli. Zdaniem Kissingera,
pokój można było osiągnąć jedynie "etapami", z których najważniejszy był "egipski". Skłonienie Sadata
do separatystycznego pokoju było jednakże bardzo trudne. Musiałby bowiem nie tylko złamać
ustalenia Ligi Państw Arabskich, ale i wyrzec się Palestyńczyków, których Izrael nie uznawał za
rozmówców. Tymczasem w listopadzie 1974 r., podczas tzw. debaty palestyńskiej na forum ONZ,
OWP zyskała oficjalne uznanie i status obserwatora. Rezolucje ONZ potwierdziły palestyńskie prawa
do własnej państwowości i ziemi przodków. Od czerwca 1974 r. istniała zresztą uchwała Palestyńskiej
Rady Narodowej co do odbudowy państwa "na każdym skrawku odzyskanej ziemi".
Położenie gospodarcze Egiptu było jednakże nie najlepsze. Kraj ten nie tylko gorączkowo potrzebował
środków, ale i nowych technologii, zwłaszcza że zamysłem Sadata było przekształcenie tego państwa
w nowoczesne, na miarę ostatniego ćwierćwiecza XX w. Istotne były również trudności natury
społecznej. Bieda rodziła niechęć do władzy i stanowiła doskonałą pożywkę dla islamistów.
To, czego udało się dokonać Kissingerowi w latach 1973
1974, było oczywiście zaledwie początkiem.
W następstwie przeprowadzonych negocjacji w styczniu 1974 r. zawarty został egipsko
izraelski układ
rozejmowy Synaj I. Na jego mocy wojska izraelskie opuściły strefę Kanału, który w czerwcu 1975 r.
został ponownie udostępniony dla żeglugi. W maju 1974 r. taki sam układ, zwracający m. in. Kuneitrę,
zawarty został z Syrią. We wrześniu 1975 r. kolejne porozumienie z Egiptem
Synaj II, w zamian za
zwrot pól naftowych Abu Rudeis, udostępniło Kanał Sueski dla statków handlowych Izraela, a także
zobowiązało Egipt do niepodejmowania działań zbrojnych (w końcu w "wojnie Jom Kipur" to on był
napastnikiem). Wszystko to znaczyło jednak niewiele wobec zadania ustanowienia trwałego pokoju,
zagwarantowanego odpowiednim układem. Już bowiem tylko układ Synaj II postawił Egipt na
marginesie świata arabskiego, a rolę przywódczą poczęła przejmować Syria.
Bieg wydarzeń przyspieszyła prezydentura Jimmyłego Cartera, którego administracja zdecydowała się
odejść od koncepcji "etapów" czy też "małych kroków" Henryłego Kissingera. W październiku 1977 r.
sekretarz stanu USA Cyrus Vance
i minister spraw zagranicznych ZSRR Andriej Gromyko zawarli porozumienie o zwołaniu ponownej
konferencji genewskiej. Carter uważał, że tylko wspólny wysiłek mocarstw doprowadzić może do
wygaszenia konfliktu. Obie strony przyznawały zresztą, iż meritum jest rozwiązanie problemu
palestyńskiego. Tym samym Rosjanie po raz pierwszy zgodzili się na normalizację stosunków
pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi. Dotąd bowiem Moskwa zdawała się bezdyskusyjnie
popierać najbardziej nieprzejednanych, wręcz negujących fakty oczywiste. Tym razem nie wspominała
w ogóle o OWP i jej żądaniu niepodległego państwa. Idea konferencji zyskała akceptację nie tylko w
Izraelu, ale i w Jordanii, OWP, a nawet w Syrii. Teraz Sadat zdawał się odczuwać, iż inicjatywa
wymyka mu się z rąk i być może problemy jego kraju nie okażą się najważniejsze. W tych warunkach
ogłosił w listopadzie 1977 r. wolę swojej wizyty w Jerozolimie.
Dla świata arabskiego był to prawdziwy szok. W Jerozolimie Sadat usłyszał potwierdzenie izraelskiej
gotowości do opuszczenia niemal całego egipskiego terytorium, nie dotyczyło to jednakże innych
krajów arabskich. Poważniejsze rozmowy wszczęto u schyłku grudnia 1977 r. Trudny do
przezwyciężenia problem stanowiła kwestia izraelskich osad na Synaju.
Nie bez wpływu na stanowisko Egiptu był rozwijający się od 1975 r. konflikt w Libanie. Pozycję
Palestyńczyków wyraźnie ograniczała tam interwencja syryjska. W marcu 1978 r. do południowego
Libanu wkroczyli Izraelczycy, co znacznie skomplikowało pozycję Sadata w świecie arabskim.
Zarówno przywódcze aspiracje Syrii, jak i permanentne pretensje Palestyńczyków stały w wyraźnej
sprzeczności z interesami Egiptu. Doprawdy trudno było być "wypunktowanym" w świecie arabskim, a
zarazem balansować na granicy wojny z Izraelem. Coraz mniej też przejmowały Sadata oskarżenia o
zdradę, rzucane pod jego adresem na forum rozmaitych arabskich gremiów.
Dążąc do wyprowadzenia negocjacji z impasu prezydent Carter zaprosił przywódców Izraela i Egiptu
do złożenia wspólnej wizyty w USA. Napięcie nieco rozładowała izraelska ewakuacja z Libanu w
czerwcu 1978 r., chociaż Izraelczycy zamiast przekazać swoje pozycje oenzetowskim siłom UNIFIL,
oddali je maronickiej Falandze.
We wrześniu 1978 r. w Camp David podpisane zostało izraelsko-egipskie porozumienie w sprawie
pokoju na Bliskim Wschodzie. Przewidywało ono wycofanie wojsk z większości zagarniętych ziem
egipskich oraz zakładało przyszłe ustalenia dotyczące palestyńskiej autonomii w Gazie i na
Zachodnim Brzegu Jordanu. W końcu marca 1979 r. porozumienie zastąpił zawarty w Waszyngtonie
układ pokojowy. Synaj miał zostać zwrócony w ciągu trzech lat. Izrael zachowywał do dalszych
negocjacji: Zachodni Brzeg (Cisjordanię), Gazę, Wschodnią Jerozolimę i Wzgórza Golan. Zyskiwał
również prawo do swobodnej żeglugi przez Kanał Sueski. Kwestia palestyńska miała być przedmiotem
odrębnych negocjacji.
Podpisanie układu z Izraelem spowodowało w świecie arabskim prawdziwą burzę. Egipt został
zawieszony w prawach członka Ligi Państw Arabskich, a jej siedzibę przeniesiono do Trypolisu w Libii.
Separatystyczny traktat łamał całą dotychczasową strategię, polegającą na wspólnym działaniu i
jednolitym stanowisku. Odtąd zastąpić je mogły lokalne interesy i aspiracje. Był to z pewnością triumf
izraelskiej polityki zagranicznej od lat zmierzającej do rozbicia arabskiej jedności. Chociaż, oceniając
sytuację realnie, pokój na Bliskim Wschodzie można było zaprowadzić jedynie etapami. Jedność
świata arabskiego była bowiem pozorna i prezentowała się wyłącznie w postaci rozwiązań bez
kompromisu. Czas, aby Izrael nagiął się do nich, prawdopodobnie nigdy by nie nadszedł. Teraz
Arabowie zmuszeni byli szukać nowych rozwiązań, w tym łagodzących całość problemu
palestyńskiego. Egipt podpisując układ odniósł realne korzyści, i to nie tylko te, które wynikały z litery
porozumienia. Przede wszystkim skorzystał z amerykańskiej pomocy, która skierowana została teraz
na cele egipskich reform i inwestycji (blisko miliard dolarów rocznie). Najwyższą cenę
własnego
życia
zapłacić jednakże musiał sam Sadat. Za układ Camp David, choć przede wszystkim za
przyspieszony rozwój własnego kraju
zgładzony w zamachu przez islamskich fundamentalistów.
Wbrew oczekiwaniom, sukces z Camp David nie miał się powtórzyć. Strony wyczerpały swoje
możliwości ustępstw, a w obliczu komplikującej się sytuacji na Bliskim Wschodzie nawet mocarstwa
nie dysponowały planem godnym zaakceptowania. Sprawa palestyńskiej przyszłości utknęła w
martwym punkcie. W czerwcu 1982 r., w odpowiedzi na ataki fedainów OWP, wojska izraelskie
ponownie wkroczyły do Libanu. Zamiarem Izraelczyków było zniszczenie OWP, której pole działania
wyraźnie zmniejszyło się, i wymuszenie na Libanie układu pokojowego, zbliżonego do zawartego z
Egiptem. Odtąd przez dziesięć lat kwestia izraelskiej obecności w Libanie miała stać się osią
bliskowschodniego konfliktu.
Wskutek izraelskiej ofensywy kierownictwo OWP zmuszone było uchodzić z Bejrutu, co powiodło się
wyłącznie dzięki interwencji mocarstw oraz sił rozjemczych. Dopiero we wrześniu 1983 r., pod
wpływem światowego oburzenia, Izraelczycy wycofali się z Bejrutu. Terytorium Libanu opuszczono
dopiero w kwietniu 1985 r., przy czym i tak zachowano kontrolę nad tzw. strefą bezpieczeństwa.
Izraelska operacja "Pokój dla Galilei", jak nazwano interwencję w Libanie, wywołała w Waszyngtonie
wielką konsternację. Argumentacja Tel Awiwu była jasna: powodem ataku były rajdy palestyńskich
fedainów; oczywiste było też odmowne stanowisko Izraela w kwestii palestyńskiej autonomii.
Przedłożony przez prezydenta Ronalda Reagana we wrześniu 1982 r. plan budowy takiej
samorządności "w stowarzyszeniu z Jordanią" został oczywiście przez Izraelczyków odrzucony. Już
zresztą w 1980 r. ogłosili oni Jerozolimę swoją "wieczną stolicą", rok później anektowali strategicznie
ważne Wzgórza Golan, a na plan Reagana odpowiedzieli wzmożoną budową osiedli na Zachodnim
Brzegu Jordanu.
W grudniu 1987 r., w odpowiedzi na wyraźne próby utrwalenia izraelskiej obecności na ziemiach
okupowanych, na Zachodnim Brzegu Jordanu wybuchło powstanie ludności palestyńskiej zwane
intifadą. Walki toczono nie na broń palną, lecz na demonstracje, zamieszki i kamienie. Siła ruchu
polegała na jego masowości i permanentnym trwaniu. W przypadku zajść o charakterze zbrojnym
prędzej czy później musiałby nastąpić koniec, w przypadku intifady ferment był stały, całkowicie
dezorganizujący izraelski zarząd tymi terytoriami. Niecały rok później, w lipcu 1988 r., król Husajn
zadeklarował zerwanie więzi prawnych i administracyjnych pomiędzy Jordanią a Zachodnim
Brzegiem. Gest ten miał wyłączyć Jordanię z pertraktacji oraz ułatwić Palestyńczykom negocjacje
wokół własnej autonomii. Już w listopadzie 1988 r. na posiedzeniu Palestyńskiej Rady Narodowej w
Algierze Jasir Arafat proklamował powstanie niepodległej Palestyny obejmującej tereny Zachodniego
Brzegu (Cisjordanii) i Gazy ze stolicą w Jerozolimie. Jego oświadczenie wsparte zostało rezolucją nr
181 z 1947 r., co oznaczało, iż po raz pierwszy OWP zaakceptowała współistnienie z Izraelem.
Niewiele wcześniej trudna do wyobrażenia akceptacja istnienia Izraela przez OWP nie oznaczała
bynajmniej podobnego gestu ze strony Tel Awiwu. Dla Izraelczyków OWP była nadal nie do przyjęcia,
toteż konsekwentnie odrzucali jej udział w proponowanej przez Amerykanów konferencji
przygotowanej przez misję sekretarza stanu Jamesa Bakera (marzec
sierpień 1991 r.). Negatywne
stanowisko Izraela wobec problemu palestyńskiego oraz OWP poczęło ewoluować dopiero po klęsce
wyborczej nacjonalistycznego Likudu w czerwcu 1992 r. Zwycięska Partia Pracy i jej przywódca, nowy
premier Icchak Rabin, zdawali sobie sprawę, iż w nowoczesnym świecie przedłużanie napięcia
skończyć się może tragedią. Pewien pogląd na zagrożenie przyniosła "wojna w Zatoce". O broń
masowej zagłady, choćby chemiczną, nie było trudno, a kilka państw islamskich nie bez podstaw
podejrzewano o produkcję broni atomowej. Było jasne, że kolejny konflikt zbrojny z Izraelem będzie
wyglądał zupełnie inaczej aniżeli wojny z lat 1948, 1956 czy 1973. Dzięki systemom antyrakietowym,
w okresie "wojny w Zatoce" na obszar Izraela trafiało niewiele irackich pocisków, lecz gdyby dotarł ten
jeden jedyny, z ładunkiem chemicznym ?
W styczniu 1993 r. izraelski Kneset zniósł zakaz kontaktów z OWP. Wkrótce też przystąpiono do
tajnych negocjacji z przedstawicielami tej organizacji. W ich rezultacie we wrześniu delegacja OWP
uznała państwo Izrael, Izrael zaś tegoż roku za jedyne palestyńskie przedstawicielstwo uznał
Organizację Wyzwolenia Palestyny. W połowie września 1993 r. w Waszyngtonie podpisana została
"deklaracja zasad", stanowiąca podstawę dla autonomii Gazy i Jerycha. Faktyczne porozumienie
tworzące palestyńską autonomię zawarte zostało w maju 1994 r. w Kairze. W październiku tegoż roku,
również w następstwie wcześniej przyjętej deklaracji, podpisany został układ pokojowy pomiędzy
Izraelem a Jordanią.
Pomimo całej doniosłości układu z OWP, przyszłość autonomii okazała się nie taka pewna. Co
prawda już w lipcu 1994 r. podpisano nowe porozumienie o jej rozszerzeniu, a u schyłku tego roku
wojska izraelskie opuściły siedem miast na Zachodnim Brzegu. Wzajemne animozje wyraźnie jednak
hamowały proces. Sytuacja pogorszyła się po zwycięstwie w wyborach czerwcowych 1995 r. w Izraelu
nacjonalistycznej partii Likud. Symptomem nastrojów społecznych już wcześniej było zabójstwo
premiera Rabina przez żydowskiego ekstremistę. Po objęciu urzędu premiera przez Benjamina
Netaniahu wycofywanie wojsk zostało powstrzymane, a na Zachodnim Brzegu powrócono do budowy
żydowskich osiedli. Spowodowało to wzrost napięcia, a Cisjordania ponownie stała się miejscem starć
Palestyńczyków z izraelskimi siłami porządkowymi. W różnych ocenach zamysły Netaniahu zmierzały
do wykrojenia z Zachodniego Brzegu strategicznie ważnych obszarów, czemu służyć miało
wznowione osadnictwo żydowskie. Miejsca te określił już tzw. plan Igala Alona z 1968 r., będący
najstarszą próbą narzucenia Palestyńczykom kształtu ich siedziby. Już wówczas do strategicznie
ważnych zaliczono Dolinę Jordanu, Jerozolimę wraz z przedmieściami, tereny na południe od niej i
wzdłuż tzw. zielonej linii granicznej, a także Wzgórza Golan. Ta ostatnia kwestia przez długi czas
wykluczała wszelkie porozumienie z Syrią. Również niezależnie od woli i determinacji Jasira Arafata
co do rychłego zaprezentowania światu niepodległego państwa palestyńskiego z wszystkimi tego
atrybutami, opór Izraela w tej sprawie pozostał wyraźny, do czego przyczyniało się wiele nie
rozwiązanych problemów.

Niestabilny Bliski Wschód

Nie tylko konflikt izraelsko-arabski rzutował na stabilność Bliskiego Wschodu. Przeciwnie, w wielu
momentach stanowił on rodzaj spoiwa, kwestii dominującej nad podziałami wewnątrz zwaśnionego
świata arabskiego. Bliski Wschód pełen był bowiem całkowicie sprzecznych interesów i zadawnionych
wrogości.
Wycofanie się Brytyjczyków, w ocenie Waszyngtonu, poważnie skomplikowało sytuację w regionie. W
obawie przed zainstalowaniem się ZSRR, Stany Zjednoczone dążyły do "zagospodarowania"
wytworzonej ich zdaniem "próżni". W styczniu 1957 r. ogłoszona została doktryna Eisenhowera, w
ramach której przewidywano rozległą pomoc materialną dla tych krajów Bliskiego Wschodu, które
zechcą zabezpieczyć się przed komunizmem. Gwarancję pomocy stanowić miały oczywiście układy
wojskowe z USA. Już na początku lat pięćdziesiątych Stany Zjednoczone podjęły próbę montowania
szerszego paktu militarnego, czego przejawem była inicjatywa tzw. MEDO z 1951 r. Kilka lat później
seria układów powiodła w kierunku utworzenia w lutym 1954 r. tzw. paktu bagdadzkiego, z udziałem
Iraku, Iranu, Pakistanu, Turcji i Wielkiej Brytanii. Uformowano go w ramach zimnowojennej doktryny
powstrzymywania i przetrwał aż do 1959 r., kiedy to po wystąpieniu Iraku przekształcono go w
CENTO.
Poza Libanem amerykańska oferta nie wzbudziła większego zainteresowania państw arabskich. Nie
zamierzały one jednej dominacji zastępować drugą. Wiele z nich już w okresie konfliktu o Suez
dostrzegło pozytywy płynące z neutralizmu oraz balansowania pomiędzy obu supermocarstwami

Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Na mniej groźny, jak się wydawało, i
demonstracyjnie antyimperialistyczny ZSRR postawił zarówno Egipt, jak i Syria. W przypadku Egiptu
taką orientację wymusił bieg zdarzeń już w okresie rewolucji, Syria natomiast czuła się wyraźnie
zagrożona ze strony sąsiedniej proamerykańskiej Turcji oraz Iraku.
W okresie tym ważnym spoiwem stał się rodzaj ludowego nacjonalizmu. Państwa arabskie były
wówczas młode, a ich niewątpliwe sukcesy świeżej daty. Wielkie nadzieje budziła nie tylko
samodzielność decydowania, ale i poszukiwania "trzeciej drogi". Koncepcja niezaangażowania oraz
idea "trzeciego świata" zyskały wielu zwolenników.
Czynnikiem integrującym większość regionu zdawały się być wspólne doświadczenia historyczne,
kultura i
raczej na wyrost
również wspólnota interesów. Powszechnie widoczna nędza i zacofanie
przydawały szczególnej wagi słowu "nacjonalizm" rozumianemu jako forma kontroli państwa nad
sprawiedliwą dystrybucją wszelkich dochodów, w dobrze pojętym interesie społecznym. Akceptacji
socjalizmu sprzyjały również sukcesy oraz potęga bloku wschodniego, zwłaszcza ZSRR. Stąd w wielu
krajach Bliskiego Wschodu podejmowane były próby wypracowania arabskich wersji socjalizmu, z
różnym skutkiem, acz z wielkim wpływem na bieg wydarzeń. W tych warunkach bliskowschodni
wariant doktryny Eisenhowera nie miał szans powodzenia. Nie gwarantowało to bynajmniej sukcesów
polityki radzieckiej. Syria już w 1955 r. zacieśniła relacje z ZSRR, a wkrótce na jej obszarze duże
wpływy uzyskali komuniści. Jesienią 1957 r. stosunki syryjsko-amerykańskie uległy znacznemu
pogorszeniu. Wyraźnie zanosiło się na interwencję, przynajmniej w wykonaniu Turcji, która
skoncentrowała już swoje wojska. Wkrótce okazało się jednak, że "komunizowanie" Damaszku nie
odpowiada nie tylko Turkom i Amerykanom, ale i znacznej części syryjskiej elity politycznej, w tym
armii. Na czoło wydarzeń coraz bardziej wysuwała się Socjalistyczna Partia Odrodzenia Arabskiego

Baas. Wbrew nazwie było to ugrupowanie drobnej burżuazji, głoszące hasła socjalistyczne na równi z
panarabskimi i nacjonalistycznymi.
Już wówczas stosunki Egiptu z Syrią były bardziej niż przyjazne, a Naser obiecywał Damaszkowi
pomoc wojskową. W styczniu 1958 r.
wsparty inicjatywą przybyłej do Kairu grupy syryjskich
oficerów, straszących komunistycznym przewrotem w ich kraju
Naser wprowadził w życie wcześniej
już zaprojektowany plan unii. Na początku lutego 1958 r. z połączenia Egiptu i Syrii powstała
Zjednoczona Republika Arabska (ZRA). ZRA okazała się efemerydą. Dla Syryjczyków pozycja
Nasera była zbyt silna. Wyraźnie zamierzał on oba kraje zunifikować, co podporządkowałoby Syrię
Egiptowi. Dążąc do ukrócenia komunistycznych wpływów Naser rozwiązał wszystkie syryjskie partie
polityczne, usiłując zunifikować je w jeden front. Krytykę budził również jego zamysł reformy rolnej na
wzór egipski. We wrześniu 1961 r. Syria, zniechęcona politycznymi i ekonomicznymi ograniczeniami,
opuściła strukturę ZRA. Naser nie protestował, obawiając się zaostrzenia konfliktu. Oba kraje nie
posiadały zresztą wspólnej granicy, a unię szeroko krytykowano tak w regionie, jak i w świecie.
W tym samym czasie, gdy dojrzewała idea ZRA, proamerykańska polityka władz Libanu budziła coraz
większy sprzeciw islamskiej części społeczeństwa. Czynnikiem sprawczym narastającego zamętu byli
nie tyle rdzenni mieszkańcy Libanu, co palestyńscy uchodźcy, otwarcie wzywający do zjednoczenia
tego kraju ze strukturą ZRA. Chodziło głównie o wzmocnienie żywiołów muzułmańskich. W wyborach
1957 r. nie otrzymały one bowiem nawet połowy miejsc w parlamencie. W marcu 1958 r. rząd libański
skrytykował ideę ZRA, a z jego składu zaczęto eliminować oponentów prozachodniego kursu. W
połowie lipca wrzenie osiągnęło takie rozmiary, iż prezydent Camille Chamoun zażądał amerykańskiej
interwencji wojskowej. Również w Ankarze członkowie paktu bagdadzkiego debatowali nad
możliwością wkroczenia do Libanu.
Znaczącym członkiem paktu bagdadzkiego był Irak. Ze względu na potencjał, znaczenie w regionie, a
także dynastyczne koligacje swoich władców
kraj ten był drugim obok Egiptu pretendentem do
przewodzenia w świecie arabskim. Rządzący Irakiem bardzo ubolewali nad szczególnym prestiżem
Nasera, wyrastającego na lidera antyimperialistycznej walki Arabów w następstwie kryzysu sueskiego.
W okresie tej wojny Irakijczycy wraz z Syryjczykami wkroczyli do Jordanii, która z braku odpowiednich
sił nie byłaby w stanie obronić się przed izraelskim atakiem. Po zakończeniu wojny Syryjczycy
wyraźnie nie zamierzali opuszczać Jordanii, a wiele wskazywało na to, że zamierzają tam poprzeć
antykrólewską rebelię. W kryzysowej sytuacji Irak zdecydowanie poparł jordańskiego króla Husajna,
co już wkrótce zaowocowało ścisłym porozumieniem. Interlokutorem dla Fajsala II były oczywiście
monarchie, a tych już nie pozostało wiele. Poza deklaracjami, na Arabię Saudyjską czy też Maroko, w
tym obozie konserwatyzmu, nie było co liczyć. Ostatecznie, w lutym 1958 r. tylko Irak i Jordania
wstąpiły w układ federacyjny, alternatywny wobec ZRA. Monarchistyczne tendencje i konserwatyzm
nie okazały się skuteczną zaporą dla zainspirowanych przykładem egipskim nacjonalistycznych
rewolucjonistów. Odpowiadając na próbę wciągnięcia Iraku do interwencji w Libanie, w połowie lipca
1958 r. w Bagdadzie zbuntowali się "Wolni Oficerowie". Król Fajsal II, emir Abdul Illah i premier Nuri
Said zostali zamordowani. Władzę objęła armia i antymonarchistyczna burżuazja iracka.
Na czele państwa stanął przywódca "Wolnych Oficerów" gen. Abdul Kassem.
Dzień późnej w Libanie lądowały wojska amerykańskie, a w Jordanii, przerażonej wydarzeniami w
Iraku związanym z nią federacją, trzy dni później pojawili się Brytyjczycy. Niezależnie od
międzynarodowych protestów, amerykańska interwencja zahamowała rozwój wydarzeń w Libanie.
Pozytywnie wpływał również strach przed niejasnych rozmiarów wojną domową w kraju tak bardzo
zróżnicowanym pod względem etnicznym. Nowy prezydent, Fuad Shehab (maronita), zdołał na
pewien czas przywrócić spokój pomiędzy walczącymi ze sobą chrześcijanami (maronitami) i
muzułmanami.
Wojskowy przewrót postawił Irak przed alternatywą: albo zacieśnić związki ze ZRA, albo pozostać
enklawą arabskiej rewolucji. Po długich sporach zwyciężyła ta druga koncepcja, reprezentowana
przez gen. Kassema. W marcu 1959 r. ogłosił on wycofanie się Iraku z paktu bagdadzkiego, co
pociągnęło za sobą likwidację brytyjskiej bazy wojskowej w Habbaniya. Przewrót zdestabilizował
jednak układ polityczny i sytuacja w kraju stale pogarszała się. Znaczące wpływy w Iraku pozyskali
komuniści, dysponujący nawet paramilitarnymi "Siłami Ludowego Oporu". Ponieważ odmówiono im
udziału w sprawowaniu władzy, przejawili wielką aktywność w destabilizacji. W marcu i czerwcu
1959 r. czynnie włączyli się oni
w krwawe rewolty ludności kurdyjskiej w Mosulu i Kirkuku. Wydźwięk tych zdarzeń był jednakże dla
komunistów bardzo negatywny. Poza "naserystami" (tj. zwolennikami ZRA) i komunistami, przeciwko
Kassemowi wystąpiła również ludność kurdyjska. W marcu 1961 r. zbuntowała się ona pod
przywództwem Mustafy Barzaniego, lidera Demokratycznej Partii Kurdystanu, który już wkrótce
proklamował niepodległą kurdyjską państwowość.
Kurdowie są 25-milionowym narodem bez własnego państwa, zamieszkującym na terenie Turcji (ok.
połowy ogółu), Iranu (ok. 1/3), Iraku, Syrii i in. Wbrew wcześniejszym zamysłom, szansę na kurdyjską
państwowość przekreślił traktat w Lozannie z 1923 r. rozdzielający ziemie osmańskiego imperium
pomiędzy Turcję oraz mandaty Syrii i Iraku. Dzieje Kurdów to pasmo nie kończących się powstań
przeciwko każdej władzy, z nadzieją na własne państwo lub choćby autonomię. Pomimo świadomości
wspólnoty, Kurdowie zawsze byli wewnętrznie podzieleni, stąd podatni na rozmaite manipulacje
polityczne. Mówią co prawda jednym językiem (choć podzielonym na dialekty, zależnie od obszaru),
ale używają różnych rodzajów pisma. Wyraźny jest ich podział na plemiona i klany, skąd wywodzą się
różne struktury polityczne. Osiadli Kurdowie są niechętni koczownikom; żyjący w kemandżi, tj.
strukturach klanów i plemion, pogardzają zamieszkującymi poza nimi
we wsiach i miastach. Bardzo
popularne stało się instrumentalne wykorzystywanie Kurdów przez poszczególne państwa. Naród ten
tępiły one na własnym terytorium, a wspierały na terytorium przeciwnika. O zgodzie na kurdyjską
państwowość tu czy tam nie było oczywiście mowy, gdyż utworzenie takiej gdziekolwiek prędzej czy
później spowodowałoby roszczenia terytorialne wobec sąsiadów.
W lutym 1963 r. kolejny przewrót obalił władzę gen. Kassema. Przeciwko sobie miał on
nacjonalistycznych oficerów oraz lewicującą partię Baas (działała ona również na terenie Iraku). Po
stronie obalonego reżimu opowiedzieli się nagle gnębieni przezeń komuniści. Sięgająca po władzę
partia Baas była dla nich nie tylko konkurentem, ale i zajadłym wrogiem. Już jednak w listopadzie
tegoż roku rządy Baas zostały obalone, a nowy zamach wyniósł do władzy grupę "naserowców", z
byłym premierem płk. Salamem Arefem na czele. Usunął ich Kassem w 1959 r., teraz jednak powrócili
do władzy i już w maju 1964 r. sygnowali układ z Egiptem o stowarzyszeniu ze ZRA. Związek ten był
jednakże bardzo luźny, a nowa konstytucja iracka mówiła o państwie "arabskim, islamskim,
niepodległym i suwerennym". Naser nie zapisał się specjalną lojalnością wobec swoich irackich
sojuszników, a zwłaszcza braci Aref (po śmierci Salama Arefa w 1966 r. władzę przejął jego brat

Rahman Aref), pomimo to wzajemne stosunki były dobre. Aż do "wojny sześciodniowej" Irak zachował
orientację prozachodnią, chociaż stosunki z ZSRR miał również poprawne. W polityce państwa
oficjalnie deklarowano "socjalizm", komuniści byli jednakże niemile widziani. Dopiero po klęsce 1967 r.
relacje z ZSRR, podobnie jak i innych krajów arabskich, zacieśniły się. Nastąpił wyraźny zwrot na
lewo, czego rezultatem była tzw. druga rewolucja Baas, z dwoma kolejnymi przewrotami z lipca
1968 r. Ostatni z nich przyniósł pełnię władzy dla baasistów, a system polityczny Iraku przekształcony
został w monopartyjny. Pełną władzę ustawodawczą i wykonawczą otrzymała Rada Rewolucyjnego
Dowództwa. Na czele państwa stanął gen. Ahmed Bakr, a cały kraj ogarnęła fala represji.
Wyjątkowo ważną rolę w regionie odgrywała Turcja, liczący się stronnik USA i członek NATO od
1952 r. Od czasu proklamowania republiki w październiku1923 r. kraj ten pozostawał symbolem
nowoczesnego, świeckiego państwa o ludności muzułmańskiej. Świeckość i autorytaryzm republiki
stanowiły swoistą schedę po wielkim reformatorze i twórcy nowoczesnego państwa tureckiego

Mustafie Kemalu-Atat prawda Arabami, a ich język należy do rodziny ałtajskiej
(arabski zaś do chamito-semickiej), jednakże islam i jego kultura przez długie wieki tworzyły wspólną
płaszczyznę tych różnych ludów.
Turcja nie brała realnego udziału w wojnie, choć formalnie wypowiedziała ją Niemcom w lutym 1945 r.
Podczas jej trwania kraj ten balansował pomiędzy stronami konfliktu, handlując z Niemcami oraz
przyjmując broń od aliantów zachodnich. Turcy nie dali się jednak namówić do uczestnictwa w
operacjach bałkańskich, co mogło pogorszyć ich stosunki z ZSRR. Klęska faszyzmu znalazła swoje
odbicie w przemianach politycznych w Turcji. Od niemal ćwierć wieku kraj ten rządzony był
autorytarnie, a jedyną legalną partią była kemalistowska Partia Ludowo-Republikańska (CHP).
Poczynając od 1945 r. system zaczął ulegać liberalizacji: parlament uchwalił korzystną dla chłopów
reformę rolną, zezwolono na zakładanie partii politycznych i stowarzyszeń robotniczych. W wyborach
1946 r. zwyciężyła ponownie Partia Ludowo-Republikańska, jednakże liberalna Partia Demokratyczna
zdołała wyraźnie zaistnieć na tureckiej scenie politycznej.
Powojenna Turcja pozostawała nadal, choć już niedługo, w strefie wpływów brytyjskich. W okresie
upadku brytyjskiego panowania na Bliskim Wschodzie Turcy usiłowali dopomóc Londynowi,
bezskutecznie aranżując "blok muzułmański", z udziałem Iraku i Transjordanii. Dopiero po roku 1947
wyraźniejszą sympatię skierowała Ankara w stronę Waszyngtonu. Prócz atrakcyjnej amerykańskiej
pomocy materialnej wielkie znaczenie miał tu fakt bezpośredniego zagrożenia pretensjami ze strony
ZSRR: do okręgów Kars, Artwin i Ardahan, dążenia do zmiany statusu cieśnin czarnomorskich (tj.
konwencji z Montreaux z 1936 r.), a nawet przyznania bazy w strefie cieśnin (czerwiec 1945 r.).
W roku 1950 pod presją Zachodu prezydent Ismet Injący kemalistów (nacjonalistów) z
CHP, zmuszony był rozpisać prawdziwie wolne wybory. Tym razem zwyciężyli w nich demokraci,
których lider, Celal Bayar, został nowym prezydentem państwa. Partia Demokratyczna zwyciężała
również w kolejnych wyborach, okres jej rządów obciążały jednakże złe wyniki gospodarcze oraz
destabilizacja polityczna. W maju 1960 r. po władzę sięgnęła armia, zarzucająca demokratom
odstępstwo od zasad Atatem został przywódca buntu, gen. Cemal G

do władzy częściowo powrócili nacjonaliści z CHP, wspierani przez secesjonistów z Partii
Demokratycznej. Zmontowana z udziałem tych ostatnich Partia Sprawiedliwości (AP) odnosiła w
latach następnych wielkie sukcesy wyborcze. W następstwie przewrotu 1961 r. aresztowano wielu
oponentów, a były premier Adnan Menderez i jego współpracownicy po błazeńskim procesie skazani
zostali na karę śmierci. W polityce zagranicznej Turcja poprawiła swoje stosunki z ZSRR. Dopiero
jednak po 1965 r., wraz z objęciem władzy przez prezydenta Suleymana Demirela, stosunki Turcji z
USA pogorszyły się. Jeszcze u schyłku lat pięćdziesiątych Ankara była wiernym członkiem NATO i
CENTO, co stanowiło fundament jej ówczesnej polityki zagranicznej. W roku 1966 przejawem
pogarszania się relacji z Zachodem stała się kampania wymierzona przeciwko amerykańskim bazom,
a także ożywienie kontaktów z krajami bloku wschodniego oraz niektórymi krajami arabskimi. Podczas
"wojny sześciodniowej" Turcy wyraźnie popierali Arabów, choć poza deklaracje nie wychodzili.
Tym, co w znaczącej mierze rzutowało na stosunki Turcji z Zachodem, była kwestia cypryjska. Cypr
aż do 1878 r. był prowincją imperium otomańskiego. Konwencja konstantynopolska przekazała go
jednak pod administrację brytyjską.
W 1914 r. wyspa została anektowana, a w 1925 r. przekształcona w brytyjską kolonię, o kapitalnym
znaczeniu dla morskiej potęgi Albionu. Wyspę tradycyjnie zamieszkiwała zarówno ludność grecka
(ponad 3/4 ogółu), jak i turecka mniejszość. Już w latach trzydziestych cypryjscy Grecy podnieśli hasło
Enosis
zjednoczenia z Grecją, a od 1955 r. prowadzili przeciwko Brytyjczykom wojnę partyzancką.
Skupiała ich Narodowa Organizacja Bojowników Cypryjskich (EOKA), a duchowym przywódcą był
arcybiskup Kościoła greckokatolickiego na Cyprze Makarios III. Od roku 1958 Turcja aktywnie
włączyła się w sprawę niepodległości Cypru, uczestnicząc
obok Wielkiej Brytanii, Grecji i
przedstawicieli lokalnych społeczności
w uzgadnianiu przyszłej konstytucji. W czerwcu 1960 r.
wyspa uzyskała niepodległość, a jej prezydentem został arcybiskup Makarios. Zgodnie z
porozumieniem brytyjsko
grecko
tureckim statusu wyspy nie można było naruszać bez trójstronnej
zgody.
Koegzystencja obu narodowości w ramach jednego państwa okazała się jednak niemożliwa, toteż już
w grudniu 1963 r. Turcy cypryjscy wycofali się z rządu. Doszło nawet do walk z Grekami; na Cypr
ekspediowano siły ONZ. Niezadowoleni z sytuacji Turcy czynili wszystko, aby zorganizować swoją
odrębną administrację w północnej części wyspy. W początkach 1974 r. spór o Cypr ożył na nowo.
Początek dało mu odkrycie ropy naftowej na szelfie Morza Egejskiego, który Grecja ogłosiła swoją
strefą. Niemal natychmiast Ankara ogłosiła swoje roszczenia do ropy we wschodniej części szelfu, a
wkrótce konflikt doszedł do takich rozmiarów, że w miejsce Rosjan głównym wrogiem Turków stali się
ponownie Grecy.
W czerwcu 1974 r. cypryjscy Grecy, podjudzeni przez rządzącą podówczas w Atenach juntę
wojskową, dokonali przewrotu i na miejscu Makariosa osadzili zwolennika Enosis
Nicosa Sampsona.
Chociaż jego urzędowanie trwało niewiele ponad tydzień, wystarczyło to, by sprowokować Turków.
W lipcu 1974 r. na Cyprze lądowały wojska tureckie, zajmując ponad trzecią część wyspy, od strony
północnej. Grecy zbiegli na południe, a okupowana część północna oraz podzielona Nikozja stały się
przedmiotem międzynarodowego sporu. Na wyspę ekspediowano jednostki ONZ, tzw. UNFICYP, a
oenzetowskie koncepcje zmierzały do utworzenia tam państwa federalnego. Międzynarodowe
mediacje niczego jednak nie przyniosły, a w lutym 1975 r. proklamowano nawet Tureckie Federacyjne
Państwo Cypru, stanowiące rodzaj autonomii tureckiej na Cyprze. Z upływem lat podział utrwalił się
tak dalece, iż w listopadzie 1983 r. Turcy zdecydowali się animować rzekomo suwerenną, choć przez
nikogo nie uznawaną
Republikę Turecką Północnego Cypru. Sprawa stała się szczególnie
zagmatwana, gdy Grecy zaczęli blokować Turków w ich staraniach o wejście do Unii Europejskiej przy
jednoczesnym preferowaniu członkostwa Cypru (tj. części niepodległej).
Jeszcze w latach 1971 i 1980 armia turecka sięgała zbrojnie po władzę, a jej wpływ na sprawy
państwa, mimo rządów parlamentarnych, był znaczny. Po przewrocie w 1980 r., stanowiącym reakcję
na destabilizację państwa, stopniowo przywracano swobody polityczne aż po cywilne rządy premiera
Turguta zala (1983

1989) i jego Partii Ojczyźnianej (ANAP). Wówczas też umocniły się więzi Turcji
z Zachodem, złożyła ona również wniosek o przyjęcie do EWG (1987 r.). Zarówno stan gospodarki,
jak i tureckiej demokracji nie wróżył jednak szybkiej integracji z Europą. Wewnętrzny konflikt pogłębiał
nie tylko nie rozwiązany problem kurdyjski, ale i postępujące odrodzenie islamu. Fundamentaliści
odwoływali się do niezamożnych lub wręcz ubogich, co w 1995 r. po raz pierwszy w dziejach
nowoczesnej Turcji zapewniło sukces partii islamistów
Rafeh (Partii Dobrobytu). Była ona wyraźnie
niechętna świeckiej wizji państwa oraz integracji z Europą. Powrót do islamu odbywał się na tyle
cicho, że przez długi czas bagatelizowała go nawet armia
tradycyjny depozytariusz świeckich zasad
Atattrzeźwił jednak wojskowych, zagrożonych perspektywą trwałej utraty
władzy. W odpowiedzi na próbę islamizacji w 1998 r. Rafeh został zdelegalizowany, co nie poprawiło
wizerunku tureckiej demokracji w oczach Zachodu.
Stosunkowo najpóźniej Brytyjczycy wycofali się ze strategicznie ważnych regionów nadbrzeżnych
Półwyspu Arabskiego. Ich tamtejsze punkty oparcia miały szczególne znaczenie tak z uwagi na szlaki
komunikacyjne, jak i złoża ropy naftowej. Co prawda odkrycie saharyjskiej nafty w 1956 r. oraz
libijskiej w 1959 r. zmniejszyło nieco znaczenie złóż naftowych na Bliskim Wschodzie, pozostały one
jednak relatywnie tanie i łatwo dostępne. W obliczu wzajemnych konfliktów pomiędzy naftowymi
potentatami, irańskich pretensji do Bahrajnu, irackich do Chuzestanu i Kuwejtu oraz saudyjskich do
emiratów Zatoki
Brytyjczycy przez długi czas pełnili użyteczną rolę rozjemcy.
W roku 1961, w związku z przygotowywaną niepodległością Kuwejtu, swoje pretensje pod adresem
tego obszaru wysunął Irak. Na krótko jednak przed rozpoczęciem irackiej agresji w Kuwejcie lądowali
Brytyjczycy (lipiec 1961 r.). Pozwoliło to ochronić niepodległość Kuwejtu do czasu przybycia
kontyngentu wojsk Ligi Państw Arabskich. Kilka lat wcześniej brytyjski nacisk pomógł uregulować spór
terytorialny pomiędzy Arabią Saudyjską a emiratami Zatoki
Omanem i Abu Zabi. Chodziło o zasobną
w ropę oazę Buraimi, którą Saudowie zamierzali zająć siłą i skąd przepędzili ich Brytyjczycy. Już
wówczas ich stosunki z Rijadem nie były tak dobre jak w przeszłości, gdyż król Saud (1953
1964)
wyraźnie preferował Amerykanów. O ile jeszcze w 1962 r. Brytyjczycy zakładali podtrzymanie swojej
obecności w Południowej Arabii, a zwłaszcza w Adenie, o tyle trzy lata później dojrzeli już do
wycofania się stamtąd, pozostawiając niepodległe państwo federacyjne. Swoją obecność pragnęli
natomiast podtrzymać w rejonie emiratów Zatoki Perskiej. Sytuacja w Jemenie już wówczas uległa
komplikacji.
Będący niepodległym państwem Jemen w 1956 r. zawarł układ obronny w Dżiddzie (Jiddah) z Arabią
Saudyjską i Egiptem. Dwa lata później, na zasadach federacji, włączył się w strukturę Zjednoczonej
Republiki Arabskiej, przekształconej na krótko w Zjednoczone Państwo Arabskie (Jemen był wszakże
królestwem rządzonym przez imama, marzec 1958 r.). Pomimo swojego konserwatyzmu w sprawach
wewnętrznych, imam Ahmed prowadził politykę niechętną Zachodowi, przy rozwijających się
kontaktach z ZSRR i krajami bloku wschodniego. Wyraźnie nie doceniał rewolucyjnego nacjonalizmu
wśród własnych rodaków, z których wielu zapatrzonych było w przykład Egiptu i osobę Nasera. Stało
się to przyczyną jego śmierci w następstwie ran odniesionych w zamachu zorganizowanym przez
grupę "Wolnych Oficerów" (wrzesień 1962 r.). Śmierć imama Ahmeda stała się hasłem do
generalnego przewrotu. Władzę przejęło wojsko wspierane przez średnią i drobną burżuazję, a na
miejsce monarchii proklamowano Jemeńską Republikę Arabską (wrzesień 1962 r.). Niedługo potem w
Jemenie rozpoczęła się wojna domowa, w której monarchistów wspierała Arabia Saudyjska, a
nacjonalistów
Egipt. Co ciekawe, zarówno rewolucyjny przywódca płk Abdallah Sallal, jak i syn
Ahmeda
imam Mohammed al
Mansur wezwali swoich sojuszników na mocy tego samego traktatu w
Dżiddzie z 1956 r. Dopiero w sierpniu 1965 r. na konferencji w Rijadzie
Naser i władca Arabii
Saudyjskiej Fajsal porozumieli się w sprawie wycofania wojsk. Jemeńczycy mieli utworzyć rząd
koalicyjny i przeprowadzić plebiscyt w sprawie monarchii. Tak się jednak nie stało, toteż Naser
oświadczył, iż jego wojska mogą pozostać w Jemenie bezterminowo. W 1968 r. zdecydował się
jednak je wycofać. Wojna skończyła się dwa lata później kompromisem, w wyniku którego wielu
monarchistów otrzymało stanowiska w rządzie w Sanie. Kosztowała ona życie aż 200 tys.
Jemeńczyków, tj. kilka procent populacji.
Nie był to jednakże koniec konfliktu. Proklamowanie w 1970 r. Ludowo-Demokratycznej Republiki
Jemenu unaoczniło stan rozbicia kraju. Oba państwa były całkowicie różne i funkcjonujące w kręgu
różnych ideologii. Północ, zorientowana na Arabię Saudyjską, była rządzona przez nacjonalistów;
Południe
powiązane z blokiem wschodnim, pozostawało we władaniu marksistów. We wrześniu
1972 r. przekonana o rychłym sukcesie Północ zaatakowała Południe. Jednakże, pod naciskiem Ligi
Państw Arabskich, zawarty został nie tylko rozejm, ale i porozumienie w kwestii przyszłego
zjednoczenia (listopad 1972 r.). Zarówno Arabia Saudyjska, jak i ZSRR poparły tę ideę, choć każde z
nich zabiegało o wzmocnienie pozycji własnego podopiecznego. Już wkrótce okazało się, iż
porozumienie to jest wyłącznie zestawem pobożnych życzeń, a zjednoczenie obu państw jest raczej
niemożliwe. Żadne z nich zresztą nie wykazywało szczególnej stabilności wewnętrznej, a przewroty i
krwawe rozliczenia wewnętrzne należały tam do praktyki politycznej.
W lutym 1979 r. marksistowskie Południe postanowiło skończyć z rozbiciem kraju i zaatakowało
Północ. Pełen sukces był niedaleko, lecz interweniowały państwa arabskie, a obaj prezydenci
zmuszeni zostali do ponownego zawarcia układu o zjednoczeniu (marzec 1979 r.). W 1981 r. obie
strony uzgodniły projekt przyszłej konstytucji, w niczym to jednak unifikacji nie przyspieszyło. Po jednej
i po drugiej stronie wpływowe były siły przeciwne zjednoczeniu, chyba że na warunkach przez siebie
podyktowanych. Dopiero po pięciu latach strony wznowiły negocjacje (Trypolis, lipiec 1986 r.).
Przebiegały one z oporami, acz tym razem owocnie. Ostateczną decyzję o zjednoczeniu podjęto w
końcu maja 1990 r. Do życia powołana została Republika Jemenu ze stolicą w Adenie.
Zgoda nie trwała jednak zbyt długo. W układzie politycznym Jemenu funkcjonowały cztery wielkie
partie o różnych orientacjach: nacjonalistycznej, marksistowskiej i islamskiej. Przeciwnikami
dominujących nacjonalistów z Powszechnego Kongresu Ludowego byli przede wszystkim marksiści z
Jemeńskiej Partii Socjalistycznej, co oczywiście przywracało ramy dawnego konfliktu. W latach 1993


1994 nacjonaliści przystąpili do fizycznej rozprawy z prominentnymi marksistami. Jednakże armia
jemeńska nie była jeszcze zintegrowana, toteż każda ze stron nadal miała oparcie we własnych siłach
zbrojnych. W lutym 1994 r. wybuchły walki, a w kwietniu na północ od Sany stoczona została bitwa
pancerna. Miesiąc później były wiceprezydent Jemenu i marksistowski lider, Ali al
Baid, proklamował
utworzenie na południu Demokratycznej Republiki Jemenu i przywrócenie dawnej granicy.
Secesjonistów wsparły politycznie i finansowo emiraty Zatoki, podczas gdy Rada Bezpieczeństwa
ONZ prezentowała dużą bezradność. Wojska zwolenników jedności czyniły jednak znaczące postępy,
toteż w początkach lipca 1994 r. padł Aden, a separatystyczny rząd zbiegł za granicę. W
rekonstruowanym rządzie prezydenta Ali Saleha nie przewidziano już miejsca dla pokonanych
marksistów, co wcale nie oznacza, że jako czynnik polityczny przestali liczyć się w Jemenie.
Poczynając od połowy lat siedemdziesiątych symbolem niestabilności politycznej Bliskiego Wschodu
był Liban. Wraz z wybuchem wojny domowej w tym kraju pełen wyraz uzyskały pogłębiające się
rozdźwięki pomiędzy krajami arabskimi. Wcześniej Liban nazywany był "Szwajcarią Lewantu", a
bejruckie banki uchodziły za nie mniej pewne aniżeli genewskie. Od dziesięcioleci jednak w tej
przepięknej krainie cedrów i śródziemnomorskiego klimatu nabrzmiewał głęboki konflikt. Wynikał on
po części już z samej struktury ludnościowej, jednakże wydarzenia przyspieszył i ukierunkował konflikt
izraelsko-arabski. Związany z nim napływ uchodźców palestyńskich wyraźnie wzmocnił grupę
muzułmańską. Nie budziło to entuzjazmu miejscowych chrześcijan
maronitów, stanowiących od
pokoleń libańską elitę polityczną i gospodarczą. Na podziały etniczne nakładały się podziały
społeczne, gdyż zamożniejsi maronici byli wyraźnie prawicowi, muzułmanie zaś, a zwłaszcza
Palestyńczycy, zdradzali wyraźne sentymenty ku lewicy. Rządzący Libanem zupełnie nie kontrolowali
zarówno tego, co działo się w obozach przy południowej granicy, jak i palestyńskich poczynań,
polegających głównie na nękaniu Izraela stałymi rajdami fedainów.
W przeszłości Liban doświadczał już izraelskiego odwetu z powodu aktywności fedainów. Na dodatek
wybuchały okresowe walki pomiędzy słabowitą armią rządową a Palestyńczykami. W roku 1975
wrogość pomiędzy rządem a coraz mniej chętnie widzianymi uchodźcami osiągnęła stan krytyczny.
Palestyńczycy weszli zresztą w niezłe układy z zamieszkującymi południe kraju libańskimi szyitami.
Organizacje prawicowe
w tym zbrojna, maronicka Falanga
wyraźnie domagały się od rządu
powtórzenia jordańskiego scenariusza z 1970 r. Popierany przez armię i maronitów prezydent
Sulejman Farandżija starał się szukać poparcia
w Syrii. Na przywódcę libańskich muzułmanów i Palestyńczyków wyrastał Kamal Dżumblatt,
lewicujący polityk i arystokrata druzyjskiego pochodzenia.
W kwietniu 1975 r., w odwet za zamachy, falangiści ostrzelali palestyński autobus zabijając wielu
pasażerów. Kilka dni później cały kraj stanął w ogniu.
W krótkim czasie krwawe walki ogarnęły cały Liban, a miejscem szczególnie zaciętych starć stał się
Bejrut. W konflikt coraz bardziej włączała się OWP i Syria. Jej wojska w maju i czerwcu 1976 r.
wkroczyły do Libanu, oficjalnie w celu rozdzielenia zwaśnionych stron, czego nie była w stanie
dokonać armia libańska. Mniej jawnie Syryjczycy dążyli do złamania pozycji Palestyńczyków.
Damaszek był zresztą powszechnie oskarżany o próby budowy tzw. Wielkiej Syrii, z udziałem Libanu,
choć tak naprawdę dla Syryjczyków i ich prezydenta Hafiza Asada najlepszym rozwiązaniem było
przywrócenie stanu poprzedniego. Przedłużona obecność w Libanie oznaczać mogła wzrost napięcia
w stosunkach z Izraelem, być może nawet wojnę, a to nie leżało w możliwościach Asada.
Wprowadzenie wojsk syryjskich, a następnie kontyngentu Ligi Państw Arabskich (w którym Syryjczycy
i tak posiadali dominujący udział) na pewien czas spacyfikowało sytuację w Libanie. Prezydentem
kraju został maronita Elias Sarkis, premierem zaś muzułmanin Selim al
Hoss. W parlamencie obie
opcje religijne posiadać miały równą liczbę deputowanych. Żadna ze stron jednakże nie była z tego
zadowolona, a władza centralna pozostała fikcją.
Zamieszkujący głównie południowy Liban Druzowie są islamską grupą religijno--etniczną zaliczaną do
tzw. schizmatyków (chociaż czasami do szyitów), podobnie jak charidżanie. Grupa ta powstała w X/XI
w. założona przez teoretyków Hamzę i al Daraziego, który utożsamił ówczesnego kalifa fatymidzkiego
al Hakima z Alim
zięciem Mahometa i pośrednio uznał go za wcielenie samego Allaha. W 1021 r.
kalifal Hakim zaginął, jednakże Druzowie wierzą, że zjawi się ponownie przed końcem świata i uczyni
ich narodem wybranym. Wierzą oni również w wędrówkę dusz oraz reinkarnację
wcielanie się
bóstwa (Allaha) w ludzi doskonałych, ostatnio
w zaginionego al Hakima. Są monogamistami i ściśle
wystrzegają się tytoniu i alkoholu.
W spotkaniach religijnych uczestniczą tylko "uczeni" (ukkul), których jest niewielki procent.
Maronici natomiast są chrześcijanami należącymi do kościoła unickiego (wschodniokatolickiego),
obrządku antiocheńskiego. Zachowując swój obrządek oraz język liturgii, uznali oni prymat papieża.
Zob. G.J. Bellinger, Leksykon religii świata, Warszawa 1999.
W marcu 1977 r. zamordowany został dążący do władzy przywódca Druzów, Kamal Dżumblatt, a
południową część kraju ogarnęły walki. Coraz częstsze rajdy palestyńskie na terytorium Izraela
powodowały jego zaangażowanie w wojnę po stronie maronitów. W marcu 1978 r., w odpowiedzi na
kolejny atak Palestyńczyków, wojska izraelskie wkroczyły do Libanu. Pod wpływem
międzynarodowego nacisku zostały one jednakże po trzech miesiącach wycofane. Teoretycznie
porządku strzec miał oenzetowski kontyngent (UNIFIL), w praktyce jednak Izraelczycy swoje pozycje
przekazali maronickiej milicji. Wkrótce potem w konflikt z maronitami popadli Syryjczycy, a pokój
między nimi na krótko zaprowadziła "deklaracja z Beiteddin", głosząca konieczność odbudowy władzy
centralnej oraz rozbrojenie lokalnych milicji (październik 1978 r.). Postanowień deklaracji nigdy nie
wykonano, a już w 1979 r. maronickie dowództwo majora Saada Haddada proklamowało w
południowej części kraju utworzenie "wolnego Libanu", wspieranego przez Izrael. Rząd w Bejrucie
pozostawał bezsilny, a na teoretycznie podległym mu obszarze trwała skrywana wojna pomiędzy
maronitami i Izraelczykami z jednej strony a Syryjczykami i Palestyńczykami z drugiej.
W czerwcu 1982 r. konflikt przybrał formę otwartą, a wojska izraelskie wkroczyły do Libanu. Operacja
"Pokój dla Galilei" rozwijała się błyskawicznie, toteż wkrótce Izraelczycy oblegli Bejrut, z którego z
trudem ewakuowało się kierownictwo OWP z Jasirem Arafatem na czele. Nastąpił okres faktycznego
podziału kraju na kontrolowaną przez Syryjczyków Północ oraz maronicko-izraelskie Południe. W
Bejrucie przez pewien czas dominowali maronici i ich polityczna reprezentacja
Falanga. Zapewniło
to zwycięstwo wyborcze ich przywódcy: najpierw Baszira Dżemajela, a po jego zamordowaniu
brata
Amina (wrzesień 1982 r.). Pod izraelską egidą, rozzuchwaleni falangiści dokonali wówczas krwawej
masakry Palestyńczyków w obozach Sabra i Szatila. Próby nacisku i mediacji ze strony USA nie
przynosiły poważniejszych rezultatów. Krwawa wojna wyczerpywała jednakże Izrael, który stopniowo
zmniejszał swój kontyngent zbrojny, ustępując w południowym Libanie wspieranej przez siebie armii
maronickiej tzw. Południowego Libanu. Izrael formalnie sygnował układ o wycofaniu wojsk z maja
1983 r. pod warunkiem jednakże, iż Syria również swój kontyngent wycofa. Było to jednak
niewykonalne. Tymczasem narastał konflikt wewnątrz OWP, który poważnie zagroził pozycji Arafata.
Przeciwko sobie miał on stronnictwo prosyryjskie z Abu Musą i Abu Salehem na czele. Po
wielomiesięcznych walkach Arafat i jego zwolennicy zmuszeni byli ewakuować się z Libanu w grudniu
1983 r. do Jemenu, Algierii i Tunezji. Na spór wewnątrz OWP rzutowało nie tylko zbyt ugodowe,
zdaniem niektórych, stanowisko Arafata, ale i źle widziane przez Syryjczyków pertraktacje z Jordanią.
Układ o wycofaniu obcych wojsk z Libanu z maja 1983 r. nie odpowiadał żadnej ze stron. Krytykowali
go nie tylko muzułmańscy rzecznicy obecności Syrii, ale i maronici, zainteresowani w izraelskiej
protekcji. W marcu 1984 r. układ ten został odrzucony przez prezydenta Dżemajela, w zamian za
syryjskie gwarancje bezpieczeństwa. Powołanie "gwarantowanego" przez Syryjczyków "rządu jedności
narodowej" nie zaprowadziło jednakże pokoju. Pozytywnym tego skutkiem było natomiast
systematyczne zmniejszanie obecności izraelskiej. Izrael odstąpił zresztą od nierealnych żądań
wycofania się Syryjczyków i do czerwca 1985 r. ewakuował swoje wojska z Libanu. W zasięgu jego
kontroli pozostała jednakże przygraniczna strefa buforowa kontrolowana przez Armię Południowego
Libanu.
Już wkrótce okazało się, że silna pozycja Syrii nie gwarantuje pokoju w Libanie. Tamtejszy układ uległ
zresztą znacznemu skomplikowaniu daleko wykraczającemu poza tradycyjny podział chrześcijanie

muzułmanie. Widomym znakiem konfliktu był zachowany podział strefowy Bejrutu pomiędzy
zwaśnione ugrupowania. Palestyńczycy wznowili zresztą swoją antyizraelską działalność, za wszelką
cenę starając się powrócić do dawnej pozycji w Libanie. Ich zamiary pozostawały w sprzeczności z
intencjami wielu ugrupowań. Atakując Izrael mieli przeciwko sobie tzw. szyicką milicję Amal,
zainteresowaną w wyrugowaniu Izraelczyków z południowego Libanu, ale nie w przenoszeniu działań
na terytorium Izraela. Na przełomie lat 1986
1987 Amal zablokowała obozy palestyńskie w rejonie
Tyru i Sydonu, dążąc do pozbycia się stamtąd OWP. Walki Amalu z Druzami w Bejrucie zakończyła
dopiero syryjska interwencja. Narzucony przez Damaszek rozejm w Libanie nie był jednak zbytnio
przestrzegany.
W maju 1987 r. libański parlament anulował układ z OWP o jej działalności w Libanie. Na decyzję tę
wpłynęli Syryjczycy, bardzo niezadowoleni z poważnego umocnienia się pozycji Arafata oraz
osłabienia popieranej przez siebie orientacji. Ogólny zamęt pogłębiały starcia pomiędzy szyicki"Partią
Boga"
Hezbollah. Jej zamiarem było utworzenie w Libanie republiki islamskiej, co pozostawało w
sprzeczności z aspiracjami Syrii. Dopiero wielostronne negocjacje przeprowadzone w roku 1989 oraz
poparte serią porozumień doprowadziły do względnego uregulowania sytuacji w Libanie. Poza
przedstawicielstwem Ligi Państw Arabskich wielką rolę odegrało poparcie Stanów Zjednoczonych i
ZSRR dla pokoju w Libanie, wyrażone m. in. krytyką syryjskiej obecności.
W październiku 1989 r. w Taif zawarte zostało porozumienie w sprawie przywrócenia pokoju. Poza
ustaleniami tyczącymi równego rozdziału miejsc w rządzie i parlamencie oraz rozbrojenia milicji
zakładało ono ewakuację wojsk syryjskich, co jednakże nie zostało w pełni wykonane. Pokój w Libanie
mógł być zaprowadzony stopniowo, drogą powolnego wygaszania ognisk roznieconych przez lata
konfliktów. Ze względu na znaczącą obecność Palestyńczyków w tym niewielkim kraju
(350 tys. : 2 mln), a także wyraźny konflikt pomiędzy nimi, władze Libanu zmuszone były z wielką
ostrożnością obserwować całość procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Już bowiem dyskusja
OWP co do przyszłości autonomii palestyńskiej na Zachodnim Brzegu spowodować mogła ponowny
wybuch waśni wewnętrznych w Libanie, które były jego udziałem w dwóch poprzednich
dziesięcioleciach.
Aż do schyłku lat siedemdziesiątych przykładem stabilnej państwowości był Iran. Dzięki zasobom ropy
był on krajem zamożnym, a jego modernizacja postępowała w szybkim tempie. O silnej pozycji szacha
Mohammada Rezy z dynastii Pahlawi decydowała nie tylko ropa, ale i Amerykanie, którzy w połowie
lat pięćdziesiątych zastąpili Brytyjczyków. Dla jego autorytarnych rządów największy problem
stanowiła religijna opozycja szyicka, jednoznacznie wroga wobec postępujących przemian oraz
zachodnich sojuszników. Charakterystyczny dla szyizmu konflikt wokół zwierzchności władzy świeckiej
nad duchowną wzmacniały rozdźwięki społeczne pomiędzy szybko bogacącą się burżuazją irańską a
żyjącą w ubóstwie ogromną większością Irańczyków. W następstwie wystąpień islamistów w roku
1963 szach wydalił z kraju ajatollaha Chomeiniego, co jednakże tylko w części spacyfikowało nastroje.
Przeprowadzano również szereg reform społecznych, wśród nich rolną; kobietom przyznano prawa
wyborcze. Aż do 1975 r. dominującą rolę w życiu politycznym kraju odgrywała partia Nowy Iran.
Później wszystkie partie polityczne zostały rozwiązane, a te, które wspierały szacha, zjednoczono w
Odrodzenie Iranu (Rastakhiz). Próby wykorzystania religii do celów politycznych nie udawały się, a
duchowieństwo pozostało wrogie wobec szacha i ogłoszonej przez niego "białej rewolucji", znanej
później jako "rewolucja szacha i ludu".
Bardzo silne były więzi Iranu ze Stanami Zjednoczonymi zarówno na płaszczyźnie wojskowej, jak i
gospodarczej. Od 1955 r. Iran należał do paktu bagdadzkiego (później do CENTO), a w marcu 1959 r.
zawarł dwustronny układ obronny z USA. Dla Waszyngtonu Teheran pełnił cenną rolę "regionalnego
policjanta", kontrolując zwłaszcza Zatokę Perską i tamtejsze źródła ropy. Dla zrównoważenia jego
pozycji, ZSRR otwarcie napierał na sąsiednie państwa arabskie, w tym zwłaszcza na skonfliktowany z
Iranem Irak. Pretensje Bagdadu tyczyły nie tylko obszaru tzw. Szatt el Arab, ale i strategicznie
ważnych wysepek w Zatoce Perskiej.
Dzięki ropie naftowej dochód narodowy Iranu w latach 1968
1973 zwiększył sięaż ponad trzykrotnie.
Kraj ten był jej czołowym eksporterem, toteż ogromne korzyści przyniósł mu zwłaszcza kryzys naftowy
z 1973 r. Podział dochodu był jednakże niesprawiedliwy, a poziom życia przeciętnych Irańczyków
daleko odbiegał od tego, czym dysponowały elity rządzące. Powszechnie widoczny był brak
demokracji. Legalna opozycja właściwie nie istniała, a działalność nielegalnej skutecznie tępiła
wszechwładna policja polityczna SAVAK. Wobec przeciwników stosowano okrutne tortury i drakońskie
kary. Szach nie miał jednakże kontroli nad islamskim duchowieństwem, a ono właśnie zachowywało
najbardziej nieprzejednane stanowisko. Potrafiło skutecznie wykorzystywać tradycyjne ośrodki
irańskiego życia politycznego, których zaprowadzony przez szacha modernistyczny system nie zdołał
jeszcze spenetrować. Były to: odwiecznie hermetyczna rodzina irańska i bazar
miejsce-instytucja

ośrodek życia gospodarczego i kulturalnego. Uprawiana przez mułłów krytyka adresowana była do
ubogich, a takich w Iranie nie brakowało, i trafiała na podatny grunt. Już w roku 1971, gdy Iran
przygotowywał się do hucznych obchodów 2500 lat istnienia monarchii, widać było wyraźną różnicę
pomiędzy jej nowoczesną fasadą a zacofaną treścią. W istocie rzeczy szach nie dokonał bowiem
żadnej rewolucji, a na pewno nie w sferze mentalnej swoich poddanych.
Przyspieszonemu rozwojowi kraju towarzyszyła spora inflacja, co mocno rzutowało na dochody
najsłabiej zarabiających. Przez dłuższy czas szachowi udawało się pacyfikować oponentów poprzez
rozmaite podwyżki płacowe, co jednakże mocno obciążało budżet. W 1975 r. podjęto nawet próbę
masowej sprzedaży społeczeństwu akcji znacjonalizowanego przemysłu naftowego, na czym
skorzystali jednakże tylko relatywnie zamożni. W 1978 r. kraj ogarnęła fala antyrządowych wystąpień i
demonstracji, a władze coraz gorzej radziły sobie z opozycją. Iran wyraźnie zmierzał w stronę
rewolucji islamskiej, gdyż rolę przywódczą w walce z reżimem przejęło islamskie duchowieństwo. We
wrześniu 1978 r. tragiczne trzęsienie ziemi we wschodnim Iranie w pełni ukazało korupcję i bezsilność
monarchii Pahlawich. Pomoc dla poszkodowanych została w znacznej mierze rozkradziona, a gdy w
ruinę obracało się miasto Tabas, w Teheranie armia masakrowała demonstrantów. Choć szach nadal
dysponował potężną armią, skala oporu była tak powszechna, iż trwanie u władzy oznaczać mogło
krwawą wojnę domową. Jeszcze krótko przed abdykacją wojskowi doradzali mu, aby zniszczyć
rakietami świętą stolicę szyitów Kum (Qom), a "przy okazji" zgładzić ok. miliona oponentów. Nie
zdecydował się jednak na to rozwiązanie i w styczniu 1979 r. abdykował oraz wyjechał z kraju.
Władzę w Iranie przejęła Rada Regencyjna, choć faktycznie posiadała ją Rada Rewolucyjna. Powstała
ona z inicjatywy przebywającego na emigracji we Francji ajatollaha Chomeiniego. W lutym 1979 r.
powrócił on z wygnania i już dwa tygodnie później, w następstwie demonstracji, ustąpił przejściowy
rząd Szapura Bakhtiara. Zastąpił go desygnowany przez Chomeiniego rząd tymczasowy. W kwietniu
1979 r. proklamowano Islamską Republikę Iranu.
Bardzo szybko masowe represje islamistów objęły nie tylko dawną administrację, ale i armię.
Skutecznie pozbyto się całej grupy ludzi nie tylko dobrze wyszkolonych, ale i zdolnych do obsługi
nowoczesnego sprzętu. Antyamerykańskość Chomeiniego pozbawiła zresztą Iran dostaw
wojskowych, toteż potencjał militarny szybko ulegał degradacji. Tak jak życie polityczne kraju
zdominowały rozpasane wiece i modły, tak sferę wojskową
tłumy niezdyscyplinowanych, lecz
fanatycznych bojowników.
W imię Boga Miłosiernego, Litościwego

KONSTYTUCJA ISLAMSKIEJ REPUBLIKI IRANU

ROZDZIAŁ I
Postanowienia ogólne
[...]
Art. 2

Ustrój Republiki Islamskiej oparty jest na następujących dogmatach wiary:
1. Wierze w jedynego Boga (zawartej w formule: "Nie ma Boga prócz Boga"),
w Jego najwyższą władzę i prawodawstwo oraz poddanie się Jego woli.
2. Na Boskim Objawieniu i jego zasadniczej roli w prawodawstwie.
3. Na resurekcji i jego twórczej roli w ewolucji ludzkości na wzór Boski.
4. Na Boskiej sprawiedliwości w kreowaniu świata i szariatu.
5. Na Imamacie, jego bezpośrednim przywództwie i roli w utrwalaniu zdobyczy Rewolucji
Islamskiej.
6. Na ludzkiej godności, wzniosłych wartościach człowieka, jego wolnej woli
i odpowiedzialności przed Bogiem, co ma doprowadzić do ustanowienia spra wiedliwości,
niezależności politycznej, ekonomicznej, społecznej i kulturalnej oraz do integracji narodowej
poprzez:
a) nieustającą praktykę i działalność predestynowanych do tego muzułmańskich prawników, a
opartą na Koranie, Tradycji (sunnie) nieomylnego Proroka i świę tych Imamów (Pokój Im
Wszystkim),
b) pozytywne wykorzystywanie nauki, techniki, współczesnych zdobyczy cywili zacji oraz
nieszczędzenie wysiłków zmierzających do ich rozwoju,
c) zanegowanie wszelkiego przejawu ucisku, poddania się mu, a także negację tyra nii czy jej
akceptacji. [...]
Cyt. za: M. Stolarczyk, Iran
państwo i religia, Warszawa 1997.

Na mocy konstytucji z 1979 r. Iran stał się teokratycznym państwem islamskim (formalnie republiką
islamską). Na jego czele stanął ajatollah Chomeini, czyli wali faqih (przywódca religijny), sprawujący
władzę w zastępstwie XII imama (tzw. zaginionego). Po jego śmierci wyboru następnego wali faqih
dokonała tzw. Rada Doświadczonych (majlis e khobregan), składająca się z wybranych duchownych.
Medżlis, czyli irański parlament, stał się właściwie organem doradczym, a jego uchwały podlegały
zbadaniu pod względem zgodności z konstytucją i islamem przez Radę Strażników (shura e
nigahbar). Do 1989 r. władza formalnie stojącego na czele państwa prezydenta była ograniczona.
Później jego kompetencje zostały rozszerzone m. in. poprzez przejęcie obowiązków premiera. Choć
wybory do Medżlisu odbywały się co cztery lata, o demokratycznej walce parlamentarnej nie mogło
być mowy, zwłaszcza że w Iranie partie polityczne praktycznie nie istniały. W 1987 r. Chomeini
rozwiązał nawet Islamską Partię Republikańską, która swoją walką wyniosła go do władzy i przez
długie lata była jedynym legalnym ugrupowaniem. Utrwalony podział polityczny przebiegał pomiędzy
konserwatystami i liberałami, choć w oczach Zachodu jedni i drudzy byli postrzegani jako
fundamentaliści. Stopniowo eksperymenty polityczne i gospodarcze realizowane w ramach republiki
islamskiej wyczerpywały społeczeństwo, toteż sympatie Irańczyków przesunęły się w stronę liberałów.
Pewien grunt dla złagodzenia państwowo
religijnego reżimu ukształtowały już rządy prezydenta
Haszemi Rafsandża-
niego (1989
1997). Perspektywę pogłębionych przemian przyniósł jednakże dopiero wybór
Mohammeda Chatamiego w 1997 r. Rywalizując o urząd prezydenta wygrał on z kandydatem
konserwatywnego Stowarzyszenia Wojującego Duchowieństwa. Rozpoczęła się walka polityczna o
nowy model państwa pomiędzy islamskimi liberałami i ortodoksami.
Iran osłabł nie tylko wewnętrznie, ale i na arenie międzynarodowej. Od 1979 r. kraj ten nie utrzymywał
stosunków dyplomatycznych z USA. W roku 1989 zerwały z nim stosunki kraje Unii Europejskiej.
Powodem tego kroku było obłożenie klątwą religijną przez ajatollaha Chomeiniego z konsekwencją
kary śmierci pisarza światowej sławy, Salmana Rushdiego. Ta skandaliczna sprawa utwierdziła w
świecie obraz Iranu jako państwa terrorystycznego. Ponowny kryzys tego typu w relacjach z Unią
nastąpił w 1997 r. w następstwie wyroku berlińskiego sądu, obciążającego Teheran za zamach na
ukrywających się w Niemczech irańskich opozycjonistów. Na tym tle lepiej przedstawiały się stosunki
Teheranu z Moskwą. Rosjanom wyraźnie zależało na irańskim poparciu zarówno w regionie, jak i w
Azji Środkowej. Iran, pozostający dotąd w nie najlepszych stosunkach z Turcją, mógłby tam
skutecznie równoważyć jej wpływy. Pewne perspektywy miały również stosunki z Armenią.
Sąsiadujący z Iranem Azerbejdżan (skonfliktowany z Armenią), choć kulturowo bliski, orientował się
na Turcję. Poza tym aspiracje Baku mogły z czasem sięgnąć irańskiego Azerbejdżanu, z utrzymaniem
którego Teheran miewał w przeszłości kłopoty.
W sąsiednim Iraku pozycję dyktatora uzyskał Saddam Husajn. Od wczesnej młodości był on związany
z partią Baas, z ramienia której po przewrocie w końcu lipca 1968 r. objął urząd wiceprezydenta
(prezydenta od 1979 r.). Szybko rozprawił się on z wszelką opozycją, a swoje rządy oparł na armii.
Podobnie jak szach Iranu, dowodzący swoich związków z Cyrusem Wielkim, tak Saddam chętnie
aspirował do pozycji descendenta Nabuchodonozora, czy nawet samego Proroka. Dzięki zasobom
ropy przez długi czas Saddam mógł budować potęgę własnego państwa. Do Iraku z całego świata
zjeżdżali rozmaici eksperci i inżynierowie, a sam dyktator przez wiele lat cieszył się opinią reformatora
i rzecznika postępu. W roku 1980 przywrócił nawet parlamentaryzm, choć wkrótce okazało się, iż tylko
dla celów dyktatorskich manipulacji. Bardzo zależało mu również na objęciu przywództwa w świecie
arabskim, "zdradzonym" przez Sadata, choć w swoich aspiracjach sięgał całego "świata
niezaangażowanego".
Wielkim problemem politycznym Iraku byli zawsze Kurdowie. W marcu 1970 r. Bagdad zawarł z nimi
co prawda kończący dwuletnią wojnę układ gwarantujący Kurdom rodzaj autonomii. Jednakże w
1974 r. Demokratyczna Partia Kurdystanu kierowana przez Masuda Barzaniego uznała, iż
gwarantowane przez rząd koncesje są zbyt ograniczone. Rozpoczęła się nowa wojna, zakończona
porozumieniem w Algierze w marcu 1975 r., w której Kurdowie uzyskali wsparcie Iranu.
Już wówczas wyraźnie zarysował się konflikt graniczny z Iranem w rejonie Szatt el Arab. Bagdad
kwestionował również zajęcie przez Irańczyków wysepek Tumb w rejonie cieśniny Ormuz w 1971 r.,
co ustanawiało ich kontrolę nad wejściem do Zatoki Perskiej. Dla obu krajów sprawa przynależności
zlewiska Tygrysu i Eufratu, zwanego Szatt el Arab, miała ogromne znaczenie. Wzdłuż tej linii
usytuowane były bowiem kluczowe dla przemysłu naftowego ośrodki wydobycia i przerobu: Basra,
Abadan, Khorramshahr. Delimitacja z 1937 r. usytuowała granicę wzdłuż najgłębszego kanału
żeglugowego, co pozwalało obu państwom na korzystanie z tego szlaku. Włączenie do Iraku
sąsiedniego Chuzestanu pozostającego we władaniu Iranu od roku 1823 oznaczałoby ustanowienie
kontroli nad irańskim wywozem ropy.
We wrześniu 1980 r. Saddam wypowiedział wcześniejsze układy i ogłosił Szatt el Arab rzeką iracką. U
schyłku września 1980 r. rozpoczęła się iracka ofensywa przeciwko Iranowi. Wzniecając wojnę z
krajem o znacznie większym potencjale ludnościowym i gospodarczym Saddam kierował się kilkoma
przesłankami. Przede wszystkim brał pod uwagę destabilizację wewnętrzną Iranu, wywołaną
rewolucją islamską. Niedawna potęga armii irańskiej należała już do przeszłości, wojska irackie zaś
stały się prawdziwie nowoczesne. Poza tym upadek szacha wytworzył w rejonie Zatoki swoistą
pustkę, a Amerykanie utracili swego wieloletniego "stróża porządku".
Jeszcze w 1969 r. prezydent Richard Nixon określił Iran i Arabię Saudyjską mianem filarów regionalnej
stabilizacji. U schyłku 1979 r., wraz z zajęciem przez islamistów ambasady USA w Teheranie, konflikt
irańsko-amerykański osiągnął swoje apogeum. Waszyngton przygotowywał nawet operację militarną
mającą na celu uwolnienie zakładników przemocą (zwolniono ich w drodze negocjacji w styczniu
1981 r.). W tych warunkach, pomimo wcześniejszych związków Saddama z Rosjanami, którzy
dozbroili jego armię, nawet w Waszyngtonie Bagdad budził nadzieję na przejęcie roli czynnika
stabilizującego. Takie rozwiązanie wydawało się interesujące nie tylko ze względu na rodzaj wyzwania
narzuconego ZSRR, ale i podkreślany przez Saddama neutralizm Zatoki Perskiej. Przyniosło to
Irakowi wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych i zaniepokojonych irańskim fundamentalizmem
państw arabskich. We wczesnej fazie konfliktu po stronie Iranu opowiedział się Związek Radziecki,
później jednak, w miarę pogarszania się relacji z Teheranem, swoje sympatie przerzucił na Irak.
Oficjalnie, zarówno ZSRR, jak i USA ogłosiły neutralność w tej wojnie. Prawda wyglądała jednakże
zupełnie innaczej, czego przejawem były nie tylko radzieckie dostawy wojskowe, czy amerykańskie
wsparcie ekonomiczne, ale i przywrócenie w 1984 r. zerwanych po "wojnie sześciodniowej" stosunków
dyplomatycznych na linii Bagdad
Waszyngton.
Pomimo wielokrotnej przewagi technicznej Iraku (np. w lotnictwie aż 5-krotnej), wojna z manewrowej
szybko przekształciła się w pozycyjną. Z tą chwilą położenie militarne Bagdadu znacznie pogorszyło
się, w walkach na wyniszczenie miał bowiem przeciwko sobie armię daleko liczniejszą. Z upływem lat
wyczerpanie obu stron pogłębiało się, a Irak odczuwał coraz większe braki w ludziach. Do wojska
zmobilizowano większość Irakijczyków, a ich miejsce w zakładach pracy zajęły kobiety i imigranci.
Irańczycy zajmowali stopniowo coraz większe skrawki spornego terytorium, które udało się Irakowi
odzyskać dopiero u schyłku wojny. Teheran wsparł również zrewoltowanych Kurdów, którzy po raz
kolejny wypowiedzieli Bagdadowi posłuszeństwo. W odwet wojska irackie przystąpiły do ich
bezlitosnej masakry. Jej przejawem było wytrucie gazem bojowym kilka tysięcy kurdyjskich
mieszkańców Halabji (Halabdży). Irak natomiast wspierał irańskich secesjonistów z Armii Wyzwolenia
Narodowego (tzw. mudżahedini Chalq).
Przez długi czas międzynarodowe mediacje nie odnosiły żadnego skutku. Oskarżany o uprawianie
międzynarodowego terroryzmu Iran nie cieszył się poparciem w świecie, Saddam natomiast nie
osiągnął celów, dla których wzniecił wojnę. Dla rządzących w Bagdadzie sunnitów fundamentalizm
szyicki nadal pozostawał groźny. Mógł on bowiem ogarnąć rozległe obszary tego państwa, którego
ponad połowa ludności reprezentowała właśnie szyicki odłam islamu. Iracka dywersja w Chuzestanie,
którego arabska ludność otwarcie domagała się przynajmniej autonomii, bardzo niepokoiła Teheran.
Podpisanie rozejmu nie oznaczało wygaszenia zadawnionych wrogości oraz likwidacji jej źródeł. Nie
oznaczało też końca sporu o Szatt el Arab czy panowanie w Zatoce.
Coraz większe zniecierpliwienie destabilizacją w rejonie Zatoki Perskiej wykazywały Stany
Zjednoczone. Po cichu zaopatrywały one obie walczące strony, w tym
całkiem nielegalnie
Iran, co
stało się przedmiotem skandalu (tzw. Irangate). Stopniowo wojna rozszerzyła się na szlaki żeglugowe.
Doszło do ataków na tankowce, a amerykańska protekcja okazała się nieskuteczna. W lipcu 1987 r., w
obliczu narastającej konfrontacji pomiędzy USA i Iranem, Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr
598 wzywającą do natychmiastowego zakończenia wojny i przywrócenia status quo ante. Dla
Teheranu jej przyjęcie było przez długi czas niemożliwe, z uwagi na wieloletni postulat uznania
Bagdadu za agresora oraz żądanie wysokich odszkodowań. W sierpniu 1988 r. Iran podpisał jednakże
układ rozejmowy, do czego przyczynił się zarówno międzynarodowy nacisk, jak i militarne sukcesy
letniej ofensywy irackiej.
Wieloletnia wojna nie przyniosła Irakowi dominującej pozycji w Zatoce Perskiej. Obciążony ogromnym
długiem kraj znajdował się na skraju ruiny. Jedynym źródłem dochodów pozostał eksport ropy.
Brakowało środków na przywrócenie pokojowego charakteru produkcji krajowej, toteż niemal wszystko
trzeba było importować. Przez lata Saddam Husajn zdołał jednakże umocnić swoją pozycję dyktatora,
krwawo rozprawiając się z wszelką opozycją. Nadal aspirował do przywództwa w świecie islamu, a
swój kraj starał się przekształcić w militarną potęgę. W Iraku był rozwijany potajemnie program
atomowy. Jego podstawy stworzyła Francja, udostępniając w 1975 r. swoją technologię, mającą
rzekomo służyć celom pokojowym. Zakłady w Osiraku zostały jednakże w 1981 r. zbombardowane
przez Izrael, poważnie zaniepokojony szansami na arabską broń nuklearną. Niezależnie od tego
niepowodzenia, Saddam Husajn rozwijał produkcję nieporównywalnie tańszej, choć równie strasznej
broni chemicznej, a nawet biologicznej. Przez długie lata mocarstwa tolerowały taki stan rzeczy
sądząc, iż Irak uda się wprzęgnąć w międzynarodową rozgrywkę.
Nowoczesność Iraku, stabilność jego władzy były pozytywnie odbierane w świecie. Po zakończeniu
wojny z Iranem Husajn zapowiedział zresztą szereg reform, w tym przywrócenie systemu
wielopartyjnego oraz ograniczenie monopolistycznego sektora państwowego. Irak posiadał zresztą
największe w świecie rezerwy ropy naftowej, a zawiązywane przezeń kontrakty były bardzo korzystne.
Stopniowo jednak narastająca agresywność Bagdadu jednała mu w świecie wrogów. Militarny
charakter państwa i buńczuczne wystąpienia jego dyktatora stwarzały coraz bardziej realne
zagrożenie dla stabilności regionu Zatoki Perskiej oraz całego Bliskiego Wschodu. Husajn jawnie
groził Izraelowi atakiem chemicznym, a wobec pacyfikowanych Kurdów dopuszczał się wręcz
ludobójstwa. Wielkie wzburzenie wywołało w świecie skazanie na śmierć brytyjskiego dziennikarza,
oskarżonego w Iraku o szpiegostwo. W odwet Brytyjczycy nałożyli sankcje gospodarcze, wstrzymali
m. in dostawę tajemniczych rur, mających służyć produkcji "superdziała". Zaniepokojone programem
produkcji broni chemicznej Stany Zjednoczone w końcu lipca 1990 r. wezwały Husajna do jego
zaniechania. Kongres obłożył embargiem dostawy do Iraku broni i technologii wojskowej. Bagdad nie
był jednakże odosobniony. Związek Radziecki znajdował się w przededniu rozpadu i znacznie
ograniczył swoje zaangażowanie na Bliskim Wschodzie. Wyrastające na jedyne supermocarstwo
Stany Zjednoczone i ich przyszła polityka w regionie budziła coraz większy niepokój państw arabskich.
Stąd też wiele z nich, w tym tradycyjnie wroga Syria, opowiadało się po stronie Iraku oraz jego prawa
do obrony suwerenności nawet z użyciem broni chemicznej.
Szanse na uregulowanie irackich długów z okresu wojny były coraz mniejsze. Sytuacja gospodarcza
Iraku była zła, a ceny na ropę nie wróżyły boomu. Blisko-wschodnie zasoby, w tym irackie, miały już
zresztą poważną konkurencję w postaci wielkich złóż na Morzu Północnym, pozostających w
bezpośrednim zasięgu Zachodu. Saddam Husajn na próżno domagał się od arabskich eksporterów
OPEC redukcji wydobycia, co mogło zwiększyć jego zyski, lub wręcz podarowania długów. Obiektem
szczególnych ataków Bagdadu był Kuwejt, który rzekomo zagarniał znaczną część irackiej ropy z
obszaru wspólnego złoża, za co, zdaniem Husajna, należała się rekompensata. Już w przeszłości Irak
kwestionował niepodległość Kuwejtu i chociaż w 1963 r. uznał ją, to jednak bez określenia granic.
Szczególne pretensje rościł do rejonu kontrolowanych przez Kuwejt wysp Warbah i Bubijan, co dawało
mu możliwość eksploatowania ropy z kwestionowanego "trójkąta naftowego".
Niewielki emirat, liczący zaledwie 2 mln mieszkańców, z czego tylko 17% rodowitych Kuwejtczyków,
był bardzo zamożny. W okresie wojny z Iranem kraj ten popierał Irak, jednakże później swoje sympatie
skierował w stronę Teheranu. Zagrożony agresją emir gotowy był umorzyć irackie długi, a nawet
wypłacić żądane odszkodowanie. Pretensje Husajna starała się również zaspokoić OPEC i Egipt,
redukując wydobycie i znacznie podwyższając cenę ropy. Było to bardzo nie na rękę Stanom
Zjednoczonym, które ogłosiły alarm dla swoich sił morskich w Bahrajnie.
W początkach sierpnia 1990 r. pewny sukcesu Saddam Husajn zdecydował się sięgnąć po hegemonię
w rejonie Zatoki. Jego wojska błyskawicznie zajęły Kuwejt, którego emir zbiegł za granicę. Wbrew
przewidywaniom Iraku, agresja spotkała się jednak z powszechnym potępieniem w świecie. Jeszcze
tego samego dnia Rada Bezpieczeństwa podjęła rezolucję nr 660, wzywając Irak do bezzwłocznego
wycofania się. Podzieliły się nawet kraje arabskie i tylko Jordania oraz OWP poparły Bagdad. Ich
sympatię zyskano głównie dzięki skrajnemu stanowisku antyizraelskiemu, w tym raczej
bezpodstawnym pogróżkom o ataku chemicznym na to państwo. Iracka napaść zagrażała interesom
USA w regionie, toteż Waszyngton bardzo szybko przystąpił do montowania koalicji oraz translokacji
niemal jednej trzeciej swoich ogromnych sił w rejon Zatoki Perskiej. Kolejna rezolucja Rady
Bezpieczeństwa z końca listopada 1990 r. upoważniała wszystkie państwa do użycia wszelkich
środków dla przywrócenia stanu poprzedniego. W połowie stycznia 1991 r., po wygaśnięciu ultimatum,
liczące przeszło pół miliona żołnierzy wojska koalicji zaatakowały Irak. W ciągu niewielu dni uzyskano
panowanie w powietrzu, a wkrótce przystąpiono do działań lądowych. Szybko wyzwolono Kuwejt, a w
końcu stycznia Irak zaakceptował warunki wszystkich rezolucji ONZ. Straty, jakie poniósł w wojnie były
wielkie
tak pod względem materialnym, jak i ludzkim (ok. 100 tys. zabitych i rannych).
Nie był to jednakże koniec konfliktu, ale
jak pokazały następne lata
jego początek. Wbrew
przewidywaniom, przegrana wojna nie pozbawiła Saddama Husajna władzy. Przeciwnie, znaczna
część społeczeństwa
pomimo wielkich wyrzeczeń, jakie spowodowały międzynarodowe sankcje, w
tym ograniczenia sprzedaży ropy
czuła się z dyktatorem silnie związana. Rzutowały na to zarówno
jego represje, jak i poczucie więzi we wspólnym nieszczęściu, wywołanym przez "międzynarodowy
spisek". Armia iracka, choć bezsilna wobec amerykańskiej kontrofensywy, zachowała swoją zdolność
do utrzymania porządku wewnątrz kraju. Szybko też stłumiona została rebelia wzniecona przez
Kurdów oraz szyitów z rejonu Basry. Zwłaszcza Kurdowie liczyli na wsparcie sił międzynarodowych,
koalicja nie była jednakże ani przygotowana, ani dość chętna do gwałtownego obalenia dyktatora. W
kwietniu 1991 r. utworzona została jednak w północnym Iraku strefa bezpieczeństwa dla
prześladowanych Kurdów, z zakazem lotów bojowych samolotów irackich powyżej 36 równoleżnika.
Międzynarodowe sankcje ekonomiczne, choć przysparzające wielkich trudności wewnętrznych, nie
złamały zdolności militarnych Iraku. Bagdad nie zamierzał udostępniać oenzetowskiej inspekcji swoich
obiektów strategicznych, w tym podejrzanych o wytwarzanie broni masowej zagłady. W ramach
retorsji, w styczniu 1993 r. Amerykanie ostrzelali irackie wyrzutnie rakietowe oraz ośrodek badań
nuklearnych. Husajn łamał również zakaz lotów nad strefą bezpieczeństwa, gdyż czynnie
zaangażował się po jednej ze stron w toczącej się kurdyjskiej wojnie domowej. Ustanowionymi przez
ONZ limitami sprzedaży ropy również niewiele się przejmował. Jego eksport odbywał się bowiem
potajemnie, przez wody terytorialne Iranu. W listopadzie 1997 r. parlament iracki zażądał zakończenia
prac komisji inspekcyjnej oraz zniesienia sankcji, o udostępnieniu wszystkich obiektów nadal nie było
mowy.
Stanowisko Husajna złagodził dopiero kryzys z początków 1998 r., kiedy to wskutek długotrwałego
oporu w sprawach inspekcji Stany Zjednoczone zagroziły kolejną interwencją zbrojną. Przystąpiono
już nawet do montowania kolejnej koalicji. W końcu lutego 1998 r. misja sekretarza generalnego ONZ,
Kofi Anana, doprowadziła jednakże do podpisania porozumienia udostępniającego kwestionowane
obiekty inspektorom ONZ. Kryzys został na pewien czas zażegnany, stanowiący jednakże główne
źródło napięcia
Saddam Husajn pozostał u władzy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
prof dr hab J ?necki Recepcja rewolucji iranskiej na Bliskim Wschodzie
dr P Osiewicz Iran jako mocarstwo regionalne na Bliskim Wschodzie przed i po rewolucji z79 rok
Systemy gwarantowania deozytów w Afryce i na Bliskim Wschodzie Bezpieczny Bank 1(26) 2005
19 Żydowska Kabała Źródło przemocy na Bliskim Wschodzie
r5 kres europejskiej dominacji na bliskim wschodzie
OŻAROWSKI R ŹRÓDŁA TERRORYZMU NA BLISKIM WSCHODZIE (CASUS KONFLIKTU IZRAELSKO PALESTYŃSKIEGO)
Najstarsze cywilizacje na Dalekim i Bliskim Wschodzie
Katar jako geopolityczne centrum Bliskiego Wschodu (Biuletyn Opinie)
Biskupi Iraku chcą zwołania synodu dla Bliskiego Wschodu (22 01 2009)
KOnkurencyjność, inwestycje i bakowość w Państwach Bliskiego Wschodu
SZTUKA I ARCHITEKTURA BLISKIEGO WSCHODU I EGIPTU
Notatki Bliski Wschód

więcej podobnych podstron