51




Moja pierwsza bytność w Soplicowie (sprawozdanie reporterskie). Kategoria: Polski Zakres: Romantyzm Tytuł: Moja pierwsza bytność w Soplicowie (sprawozdanie reporterskie). Dodano: 1999.08.17 W końcu dostałem się do gazetki szkolnej. Myślałem, że wszystko pójdzie bez kłopotów, ale redaktor naczelny kazał mi napisać sprawozdanie z mojej wycieczki do Soplicowa. Pojechałem konno. Mijałem pagórki, łąki zielone, pola ze zbożem. Wyjeżdżając z kolejnego lasu zauważyłem na pagórku dwór szlachecki. Otoczony on był brzozowym gajem. Z daleka świeciły pobielane ściany. Dwór był niewielki, "z drzewa, lecz podmurowany". Przy nim stała wielka stodoła wypełniona po brzegi i trzy stogi. Po tym i po obejrzeniu ogrodowych grządek zauważyłem, że "w tym domu dostatek mieszka i porządek". Słyszałem, że społeczeństwo soplicowskie jest bardzo gościnne, ale zdziwiłem się, że brama była przez cały czas otwarta. Tuż przede mną wjechał na dziedziniec dwukonną bryką młodzieniec. Kiedy wyszedł z powozu podszedłem do niego i przedstawiłem się. Zaczęliśmy konwersację. Okazało się, że rozmawiałem z Tadeuszem Soplicą, bratankiem Sędziego. Skończył w Wilnie nauki i powracał do domu. Więcej się nie dowiedziałem, bo chłopak nie był skory do rozmowy tylko wolał powspominać to miejsce, ten dom. Poszedł do domu, a ja za nim. Na ścianach wisiało mnóstwo portretów np. Kościuszki i Rejtana. Nie ominął pociągnięcia za sznurek od dużego, stojącego zegara. Usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Tadeusz pobiegł szukać komnaty, gdzie mieszkał przed dziesięcioma laty, kiedy był jeszcze dzieckiem. Ja dalej oglądałem sztukę wiszącą w komnatach i korytarzach. Po jakimś czasie usłyszałem głosy. Podbiegłem i zobaczyłem rosłego mężczyznę rozmawiającego z Tadeuszem. Chcieli cały okres nieobecności młodzieńca streścić i zamknąć w kilku zdaniach. Mężczyzna opowiedział o gościach i o miejscu ich pobytu. Tadeusz zauważył mnie i przedstawił towarzyszowi. Okazało się, że był nim Wojski. W drodze do lasu zapytałem go o jedną intrygującą sprawę. Dlaczego młodzieniec miał na imię Tadeusz.. Odpowiedział, że nosi to imię po Kościuszce na pamiątkę, że urodził się w czasie wojny. Cieszył się on również z tego, że przyjechało dużo panien i może Tadeusz weźmie jakąś za żonę. Gdy doszliśmy zdziwiła mnie jedna rzecz. To, że Sędzia kazał przerwać chłopom pracę gospodarczą, gdy słońce zaszło. Podobno zawsze przy tej okazji mawiał: "Pan świata wie, jak długo pracować potrzeba; Słońce, Jego robotnik, kiedy znidzie z nieba, Czas i ziemianinowi ustępować z pola". Zauważyłem, że Sędzia pilnował dawnych obyczajów. Widać to było w kolejności w jakiej wracali do dworu. Najpierw szły dzieci mały z dozorcą, potem Sędzia z Podkomorzyną i Podkomorzy z rodziną. Później panny za starszymi a młodzież po bokach. Przywitanie gospodarza z Tadeuszem było krótkie. Sędzia dał bratankowi "rękę do pocałowania i w skroń ucałowawszy, uprzejmie pozdrowił". Nie mógł z młodzieńcem długo porozmawiać, ale widać było z łez jak kochał pana Tadeusza. Po jakimś czasie poszedłem z Sędzią zobaczyć w jakim stanie była obora. Gospodarz zaprosił wszystkich gości do zamkowej sieni, gdzie słudzy rozłożyli stoły. Dowiedziałem się po krótkiej rozmowie z Wojskim, że ten zamek należał do Horeszków i po śmierci dziedzica całe dobra zostały zniszczone. Powiedział on także, że Hrabia przyjechał tu tylko, aby wziąć udział w rozprawie związanej z zamkiem. Na ścianach sieni wisiały rogi sarni i jeleni a na sklepieniu jaśniał herb Horesszków, Półkozic. Wszyscy zasiadali przy stole również według stanu. Jedyne puste miejsce znajdowało się koło Tadeusza. W wyniku tego nie mógł się on skoncentrować na usługiwaniu damom tylko siedział wpatrzony w krzesło i rozmyślał. Na początku podali chłodzieniec litewski. Podkomorzy widząc młodzieńca rzekł: "Muszę ja wam służyć. Moje panny córki, choć stary i niezgrabny". Wtenczas kilku młodych zaczęło podawać kobietom jedzenie. Sędzia widząc, że Tadeusz nadal nie reaguje zaczął wygłaszać mowę o grzeczności. Po min Podkomorzy krytykował naśladownictwo mody francuskiej. Gdy do rozmowy dołączył się rosyjski kapitan atmosfera się rozluźniła i wszyscy zaczęli rozmawiać. Po chwili nastąpiła przerwa, ponieważ weszła nowa osoba, przystojna i młoda . Wszyscy ją znali oprócz Tadeusza i mnie. Próbowała przecisnąć się na swoje miejsce. Po drugiej stronie sali toczyła się kłótnia Rejenta i Asesora o psy: Kusego i Sokoła. Tajemnicza dama (Telimena) zaczęła flirtować z Tadeuszem. Pytała się po francusku o książki, autorów, malarstwo, muzykę, tańce, rzeźbiarstwo. Młodzieniec przestraszył się tak wszechstronnej wiedzy Telimeny. Ona, gdy to zrozumiała zaczęła rozmawiać o czymś łatwiejszym, czyli o wsi, zabawach, nudach i kłopotach. Kłótnia o psy nasiliła się i Rejent spytał Tadeusza co sądzi. Chłopak nie chciał zdradzić swojego roztargnienia i przytaknął Rejentowi. Asesor zdenerwował się, a Tadeusz wstał zmieszany i patrzył na Asesora i wtem dwa razy kichnął Podkomorzy. Wszyscy krzyknęli: "Wiwat!". Chciał on rozładować atmosferę i zaczął pytać się Wojskiego o plany na następny dzień, w tym o polowaniu. Usłyszawszy to wygłosił on mowę o różnicach w zwierzynie dawnej i dzisiejszej. Pierwszy od stołu wstał Podkomorzy i kłaniając się wszystkim wyszedł z sieni. Później wychodzili wszyscy po kolei. Ja też wstałem i poszedłem sam do mojej komnaty. Wcześnie rano następnego dnia wracałem. Pożegnałem się ze wszystkimi i wróciłem tą samą drogą. Kiedy zasiadłem przy stole wziąłem kartkę i zacząłem pisać sprawozdanie. Wszystko co zapamiętałem przelałem na kartkę, a było co, choć przebywałem tam zaledwie jeden dzień. Autor: Nieznany



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
51 kol (4)
Rozdział 51
51 20
51
51 terapia logopedyczna
51 (25)
Partida 51, LA INCONTENIBLE AVALANCHA DE PEONES Irving Chernev
CEC DV 51
WSM 06 51 pl

więcej podobnych podstron