Krzysztof K. Baczyński: ELEGIA Ćwiczenia 12-13 XII
Obłoki lotne, żagle uniesień, drzew przyjaciele
na nieboskłonach.
Głowa się chyli w ręce chropawe, głowa bolesna,
łakną ramiona.
Ten ptak pod wami przepływający jest moim sercem,
ciemny, wysoki.
Jakże mam uciec do lasów złotych przed niepokojem,
ptaki-obłoki?
Jakże mam wrócić pełen żałości, niedokończony,
w lot wasz i płynność?
Dłonie przebite, krzyż za mną idzie,
śmierci powinność.
Tak się ta glina nieurobiona piętrzy, kamieni,
miasta goreją.
Jestemże grobem własnym na ziemi?
własną nadzieją?
Ciche obłoki, znów mnie mijacie, światła płynące,
cienie dalekie.
Wiarą was nazwę. Wy mnie nazwiecie próchnem żałości,
trumną, człowiekiem. (1942)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaczął więc piosnkę, ale innej treści, Wykład 13 XII
Bo głos na spadki wolniejsze rozmierzał,
Po strunach słabiej i rzadziej uderzał
I z hymnu zstąpił do prostej powieści.
POWIEŚĆ WAJDELOTY
Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki,
Wieźli łupy bogate, w zamkach i cerkwiach zdobyte.
Tłumy brańców niemieckich z powiązanymi rękami,
Ze stryczkami na szyjach, biegną przy koniach zwycięzców;
[...]
Jam się nudził w pałacach, z kolan Winrycha uciekał
Do wajdeloty starego. Wówczas pomiędzy Niemcami
Był wajdelota litewski, wzięty w niewolą przed laty,
Służył tłumaczem w wojsku. Ten, gdy się o mnie dowiedział,
Żem sierota i Litwin, często mię wabił do siebie
(A. Mickiewicz, Konrad Wallenrod)
- Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz,
Przy pochodniach co skrami grają około twych kolan? -
Miecz wawrzynem zielony i gromnic łkaniem dziś polan;
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz.
-Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,
Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie.
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki
Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki...
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami...
(C. K. Norwid, Bema pamięci żałobny-rapsod)
Kiedy się morze ukoi, kładzie się gładkie i sine,
W sercu ochota urasta: idź na błękitną równinę.
Ląd mi z pamięci uchodzi, tęskność wypędza na morze.
(K. M. Górski, Z Moschosa)