4.XLOO
2 Psychoterapia
Na poprzednim wykładzie staraliśmy się odróżnić psychoterapię od innych form pomocy psychologicznej, kładąc nacisk na to, że jest to przede wszystkim metoda leczenia i to taka, która posługuje się określonymi narzędziami oddziaływań psychologicznych po to, żeby usunąć przyczyny zaburzeń psychicznych. Jest to metoda leczenia osób z zaburzeniami psychicznymi przede wszystkim i ma swoją specyfikę i swoje narzędzia, które stosuje w odróżnieniu od innych form pomocy psychologicznej, ma specyficzne narzędzia, które stosuje się do tego, żeby leczyć te zaburzenia.
Po to, żeby leczyć to trzeba wiedzieć gdzie jest źródło zaburzeń, co jest przyczyną tego. W odpowiedzi na to pytanie sprowadzają się różnego rodzaju teorie, które tłumaczą i wyjaśniają źródło zaburzeń psychicznych. Te teorie są niezwykle wielorakie (w pewnej książce wymieniono ok. 400 różnych szkól psychoterapeutycznych i te szkoły są próbą odpowiedzi na to pytanie co jest przyczyną zaburzeń psychicznych i jakie narzędzia, metody trzeba stosować, żeby usunąć te przyczyny). To da się sprowadzić do 4 różnych szkół, czy podejść, czy teorii, które w gruncie rzeczy leżą u podłoża wszystkich innych nadbudówek, które powstały na przestrzeni około lOOlat rozwoju psychoterapii. One mąią największy wpływ na praktykę terapeutyczną i z nich wywodzą się nowe modyfikacje różnych podejść psychoterapeutycznych. Najstarsze są dwie i od nich się zaczęła liczyć psychoterapia jako metoda leczenia zaburzeń. Rozwijały się te dwie metody równolegle na dwóch różnych kontynentach, na początku miały ze sobą niewiele ze sobą wspólnego, dopiero w latach 20,30-tych uczeni dwóch tych szkól zaczęli się wymieniać doświadczeniami.
Psychoanaliza -najbardziej znana i najpowszechniej stosowana. Ona przechodziła różnego rodzaju mutacje i ona w wersji klasycznej (tak jak ją zaproponował Freud) jest stosowana wyjątkowo i rzadko (w krajach skandynawskich zwł. Finlandia i Szwecja).
Metody (teorie, podejście)behawioralne - wywodzą się z klasycznych pojęć psychologicznych takich jak uczenie się (poprzez warunkowanie klasyczne i instrumentalne), u podłoża tego legła kompletnie inna koncepcja rozumienia człowieka(Kozielecki „Psychologiczne koncepcje człowieka"). Ta teoria też przechodziła szereg modyfikacji tak, żeby teraz nazywać się teoriami poznawczo- behawioralnymi. Większość tych modyfikacji wiązała się z nowymi wynikami badań empirycznych. I tak jak psychoanaliza i jej rozwój jest w dużej mierze oparty na analizie przypadku, na analizie tego co się zmienia w kontekście społecznym funkcjonowania człowieka, tak teorie poznawczo- behawioralne najczęściej podlegają modyfikacjom w wyniku odwoływania się do danych empirycznych pochodzących z warsztatów badawczych psychologów behawioralnych i poznawczych. Jest to jedna z najbardziej udokumentowanych empirycznie koncepcji rozumienia i wyjaśniania funkcjonowania człowieka .
Te dwie grupy są dominujące jeżeli idzie o praktykę psychoterapeutyczną (od ok. 100 lat). 40-60% stosuje się psychoanalizę czy koncepcje psychodynamiczne, 30-40% koncepcje behawioralno-poznawcze.
Tak trwało do lat 50-tych, kiedy to pojawił się Carl Rogers z wykształcenia psychoanalityk, stwierdził, że sposób w jaki psychoanaliza wyjaśnia zachowania człowieka jest sposobem kompletnie mechanicznym i nie pokazuje tzw. dobrych stron tzn. takich mechanizmów, które są zawarte i leżą u podłoża człowieka jak zdolność do samorozwoju, która każdemu człowiekowi jest dana, tak jak inne popędy biologiczne, które dziedziczymy od swoich przodków. Z nazwiskiem C. Rogersa łączy się powstanie i rozwój trzeciego głównego nurtu, do którego odwołują się różnego rodzaju praktyczne aplikacje psychoterapii, mianowicie psychoterapia humanistyczna. W oparciu o tę koncepcję powstał znowu cały szereg modyfikacji, odmian oddziaływań psychoterapeutycznych.
W latach 50,60-tych w Stanach Zjednoczonych zaobserwowano, że psychoterapia (klasyczna, w sensie psychoanalizy i behawioralno-pozn.) z trudem nadaje się do leczenia najbardziej poważnych zaburzeń psychicznych jak np.: schizofrenia. Wobec tego powstała grupa osób z (czyt.)Gregorem
Bejtsonem na czele tzw. Pało Alto Institute, która zaczęła sięgając do różnych antropologicznych osiągnięć naukowych rozumieć w sposób zupełnie inny przyczyny czy mechanizmy funkcjonowania człowieka i w ten sposób powstały tzw. teorie systemowe, z których bezpośrednio wywodzą się różne odmiany terapii rodzin, par, małżeństw nawet w takim sensie, że ta terapia niekoniecznie musi być adresowana do systemu jakim jest rodzina (mimo, że nazywa się systemowa). Bardzo wielu psychoterapeutów pracuje z osobami indywidualnymi, z jednostkami też w paradygmacie myślenia systemowego.
Między tymi czterema kierunkami podobieństwo jest niewielkie, są główne różnice i musimy rozumieć odrębność każdego z tych czterech podejść zarówno w procesie wyjaśniania zaburzonego zachowania jak też konsekwentnie w procesie aplikacji i rozwoju określonych technik terapeutycznych, w tym narzędzi leczniczych, które mają usunąć przyczyny tych zaburzeń.
Problem jest bardzo skomplikowany. Wyobraźmy sobie człowieka młodego, 281at, zgłasza się po pomoc z następującymi objawami: głównym i zasadniczym objawem jest pojawiająca się myśl a także pojawiający się taki przymus zabicia, albo zranienia, uszkodzenia własnej matki. My to nazywamy zespołem natręctw. Wyobraźcie sobie przeżycia tego człowieka, który ma świadomość, że matka jest dla niego najważniejszą osobą w życiu, ona zorganizowała mu tak życie, żeby w dzieciństwie nie zaznał niczego złego, żeby kończył dobre szkoły, otrzymał dobrą pracę. Ta konfrontacja rzeczywistości z jego własną myślą , która nie wiadomo dlaczego mu się pojawia, która jest przerażająca dla niego samego- sprawia to ogromną ilość cierpienia, że nic go nie cieszy (rozwój intelektualny, dobre kontakty z rówieśnikami itp.). Mało tego w momencie kiedy zakochał się w dziewczynie i został pokochany przez nią, to podobnie myśli jak w stosunku do matki pojawiają się wobec narzeczonej i te myśli są główną przyczyną tego, że on boi się z nią związać, ponieważ boi się, że któregoś dnia ta irracjonalna myśl może przekształcić się w czyn. W momencie kiedy ta myśl się objawia to pacjent przeżywa silne objawy wegetatywne, ma przyśpieszone bicie serca, ma uczucie pocenia się, drżenia całego ciała, ma poczucie, że nie zapanuje za chwilę nad swoim ciałem, odruchami. Podstawowe w takim przypadku jest: CO JEST PRZYCZYNĄ, ŻE TEN SKĄDINĄD DOBRZE FUNKCJONUJĄCY CZŁOWIEK, ŻE U NIEGO POJAWIA SIĘ TAKI IMPULS, MYŚL, REFLEKSJA, ŻE ON MUSI WZIĄĆ TEN NUŻ I ZATAKOWAĆ MATKĘ CZY DZIEWCZYNĘ?
Odpowiedź na takie pytanie zależy właściwie w dużej mierze od tego jaki schemat, paradygmat teoretyczny wyjaśniający patologiczne (ale też normalne) zachowanie człowieka weźmiemy za podstawę próbując odpowiedzieć na to pytanie.
Jakich możliwości odpowiedzi dostarcza nam psychoanaliza? Ogólne założenia psychoanalizy : Freud mówił, że tak naprawdę to co wyjaśnia zachowanie człowieka, a także jego patologiczne zachowania to są pewne właściwości intrapsychiczne, to jest osobowość. Doświadczenia ze światem zewnętrznym o tyle są tylko ważne, że one są przyjmowane do struktur wewnętrznych i dopiero te struktury mają wpływ , struktury wewnętrzne mają wpływ na to co się dzieje z człowiekiem. Te struktury wewnętrzne to są; te 3 poziomy:- poziom popędowy - wyposażenie biologiczne, które człowiek otrzymuje w momencie narodzenia się: popęd życia i popęd śmierci; w każdym momencie, w każdym zachowaniu te dwa przeciwstawne rodzaje energii mają miejsce. Popęd życia czy popędy związane z życiem za każdym razem mogą prowadzić do zniszczenia, do destrukcji po to żeby nie doszło do takiej drastycznej kolizji, żeby realizacja np.: popędów seksualnych nie kończyła się destrukcja człowieka w postaci bardzo różnych zagrożeń, które są z tym związane, to dziecko jest poddawane od wczesnych lat pewnym zabiegom kontroli nad tymi impulsami- ta kontrola to uczenie dziecka przestrzegania określonych norm kulturowych, moralnych itp., które mu powiadają jak ma się zachowywać niezależnie od tego jaka energia i jaki impuls go popycha do działania. To jest sfera ego- coś co daje świadomość człowiekowi- człowiek wie, że musi zachowywać się w określony sposób ze względu albo na normy, albo na zwyczaje itd. To jest z jednej strony kontrola nad impulsami a z drugiej strony jest to sposób na „cywilizowany kształt" zaspokajania własnych potrzeb wynikających ze struktury ID.
2
W trakcie rozwoju pojawia się także inna( jak powiada Freud) irracjonalna struktura wewnętrzna SUPEREGO- zespól pewnych norm moralnych, które już nie są normalnie narzucone na poziomie ego, gdzie człowiek wie, że musi się zachowywać w określony sposób ze względu na zewnętrzne naciski itd. Struktura Superego to jest zespól norm i wartości, które jednostka zaczyna traktować jako coś własnego tak samo jasne jak impulsy płynące z popędów. Wobec tego także ta część podlega nie do końca świadomej kontroli, tak jak impulsy płynące ze struktury ID. Nie do końca są uświadomione, tak samo impulsy albo wzorce zachowania, albo energia, która płynie ze struktury Superego, też nie jest do końca uświadamiana. I to jest drugie ważne pojęcie, które wiąże się z psychoanalizą, mianowicie pojęcie świadomości, przedświadomości i nieświadomości.
Jeżeli jest tak, że struktura ego jest tym czynnikiem, który ma używać energię płynącą z ID i z Superego to Freud powiada, że to jest to co jest świadome w nas, to co my nazwiemy, możemy powiedzieć dlaczego ja się tak zachowuję. Pacjent spóźnia się na terapię, wykładowca spóźnia się na zajęcia. Id- za każdym razem każdy z nas ma na to odpowiedź. I na poziomie naszej świadomości my mamy rację (np.: spóźniony pacjent mówi, że za późno wstał i dlatego się spóźnił), to są wyjaśnienia adekwatne do tego. Freud powiada, że problem polega na tym, że to jest tylko na poziomie sfery ego. Za tym powinna iść dalsza świadoma obróbka interesu, takiego sposobu myślenia, mianowicie, że w którymś momencie pacjent zrozumie, że jeżeli on przychodzi 15 min później, to on będzie miał 15min krótszą sesję itd. Jeżeli za każdym razem to się powtarza, to Freud powiada: motywacja do utrzymywania takich zachowań jest nieświadoma, istnieje jakichś powód, nieświadomy dla którego my robimy ciągle to samo, I to jest jak gdyby druga istotna ważna teza o istnieniu motywów nieświadomych w psychoanalizie.
Freud powiada, że tak naprawdę większość naszych zachowań to są motywowane nieświadomymi różnymi impulsami (Jeżeli idzie o ID), albo też energia która pochodzi z Superego. Jeżeli tak jest to prawdopodobnie dopóki ta motywacja jest nieświadoma, to nie mamy na nią wpływu, bo jesteśmy niewolnikami tychże motywów, które nam nie są znane. Najczęściej te motywy nieświadome są blokowane, tłumione, niechciane, dlatego one pozostają w nieświadomości na użytek takiego przechowywania w nieświadomości bardzo wielu motywów (jeżeli idzie o ID to Freud powiada, że to są brzydkie motywy, albo motywy płynące z Superego z którymi nie jesteśmy w stanie zgodnie postępować, bo jak już one się w kolizji naszymi innymi motywami bardziej świadomymi, to człowiek rozbudowuje i tworzy cały' szereg różnych mechanizmów, które ułatwiają tłumienie. To są te słynne mechanizmy obronne, które ułatwiają człowiekowi utrzymanie na poziomie nieświadomym czegoś czego on nie chce zaakceptować jako motywu swojego postępowania.
Po co są te mechanizmy? Pojawienie się motywów nieświadomych, płynących ze sfery ID zawsze niesie niebezpieczeństwo działań sprzecznych, miłość jest równoznaczna z nienawiścią itp. To się bierze z tego pierwszego założenia, że te motywy płynące z sfer popędowych są jakby równocześnie przeciwstawne sobie. Motywy płynące z Superego bardzo często są niemożliwe, jeżeli są bardzo sztywne np.: normy moralne, albo normy światopoglądowe, to one nie mogą być czynnikiem popychającym do działania ze względu na to, że są niemożliwe do realizacji, człowiek nie jest wstanie być świętym, większość ludzi nie może przestrzegać zasad, które zostały wkomponowane w jego osobowość, a więc zasad, które stały się motywem jego działania. Zasada np.: me zabijaj może się rozciągać na takie twierdzenie: nie rób bliźniemu krzywdy, nie myśl o nim źle, nie krytykuj go itp. Jest niemożliwością żebyśmy tak przeszli przez życie, nawet najbardziej kochany człowiek musi od czasu do czasu wzbudzić w nas chęć, żeby mu „dołożyć". Co się dzieje jeżeli człowiek tłumi albo impuls z jednej strony, albo impuls z drugiej strony mianowicie pojawiający się taki impuls popędowy jakby sprzeczny sam w sobie, albo pojawiający się impuls nakaz przestrzegania określonych norm, które nie są możliwe do przestrzegania przynajmniej na poziomie świadomości ego budzi lęk i lęk jest tutaj kolejnym pojęciem, które Freud wprowadza dla wyjaśnienia psychopatologii.
Od tego momentu kiedy pojawia się lęk zaczyna się pojawiać psychopatologia. Tzn. 1-przeżywanie lęku samo w sobie jest czynnikiem który zaburza funkcjonowanie, mianowicie lęk podobnie jak stracił, który w odróżnieniu od lęku jest lękiem, obawą przed niebezpieczeństwem grożącym nam z zewnątrz; są 2- sposoby radzenia sobie z zagrożeniem z zewnątrz : albo walka, usunięcie przeszkody albo ucieczka- te sposoby wyeliminują strach który się pojawia. Strach sam w sobie dostarcza nam energii, człowiek przestraszony ma dużo więcej siły, albo żeby walczyć, albo
żeby uciekać. Strach powoduje też paraliż, czasami niemożność zrobienia niczego innego i to też jest bardzo często zbawienne- nie ruszać się (zwłaszcza w obecności złego psa). Lęk to nic innego jak tylko strach przed zagrożeniem wewnętrznym tzn. z zagrożeniem płynącym albo z impulsów, albo z nadmiernie pochodzących z zewnątrz norm. Sposób rozwiązania tego lęku - mechanizm rozwiązania tego lęku powinien być taki sam jak w przypadku strachu: trzeba albo usunąć przyczynę, impuls, energię, która się bierze np.: z chęci zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych poprzez ich zaspokojenie, albo poprzez ucieczkę od obiektu, który ten impuls wywołuje. Ten czynnik zagrażający jest mniej określony niż czynnik zewnętrzny w przypadku strachu, poza tym każde rozwiązanie dla nas może być zagrażające czyli nie musi redukować tego lęku, stąd mechanizm tłumienia i mechanizm przekształcania treści lęku w treści psychopatologiczne. Człowiek powiada, że kocha matkę i nigdy w życiu mu nie przyszło do głowy, żeby być wobec niej agresywnym, żeby czuć do niej złość itd. Jeżeli u niego się pojawia taka myśl jak chęć skrzywdzenia matki, fizycznej krzywdy, to Freud powiedziałby: to musi być coś takiego, że równocześnie tę matkę kochamy i nienawidzimy. W naszym przeżywaniu, w naszym zachowaniu zewnętrznym, w naszej psychice są równocześnie dwa rodzaje uczuć, które się ze sobą zderzają i my musimy z tym coś zrobić. Normalnie czasem mówimy naszym kochanym osobom rzecz}' miłe a czasem niemiłe. Jeżeli chcemy odpowiedzieć na pytanie dlaczego nasz pacjent kocha swoją matkę i chciałby ją zrobić krzywdę, tak samo z dziewczyną, to znaczy, że coś dzieje się w jego strukturze psychicznej co oznacza, że jest w nim energia popychająca w kierunku tych dwóch osób ale równocześnie energia odpychająca- to jest to co jest istotą konfliktu w tym wypadku. Jeżeli byśmy się zastanawiali co jest takiego w środku to możemy snuć wiele hipotez:
że matka dostarczyła temu człowiekowi takich doświadczeń, że ona jest lepsza niż on, że ona stawia pewne zasady i normy, i że w gruncie rzeczy jego podstawową w niego wbudowaną normą, kiórą on ma na poziomie Superego to jest to, że matka jest dobra i kochać ją należy. Wszystkie inne zachowania paskudne matki (niekoniecznie takie, że ona jest złą matką) np.: rozwiodła się z ojcem, kupiła auto, zarejestrowała je na siebie i za każdym razem jak pacjent chce tego auta używać to idzie do matki i pyta: czy mogę?; jak mu coś nie smakuje w jedzeniu to ona mu powiada: tak mi przykro, tak się starałam, chciałam ci dogodzić a tobie nie smakuje i on to musi zjeść, choć przypalone itd. - i takie dziesiątki zachowań, które są normalne, to pacjent tłumi, on mówi, że to niemożliwe, żeby moja matka tak się zachowywała, to na pewno nie jest z nią związane- i tu nam służą mechanizmy racjonalizacji projekcji itp. Te uczucia negatywne, które się w nim pojawiają budzą lęk- nie wolno nie kochać matki! Moja matka jest dobra, to ja jestem niedobry skoro mi przychodzi taka myśl do głowy. Ale sobie powiedzieć, że ja też jestem niedobry to nie mieści się z naszymi normami, bo ja chcę być dobry. Zasadą jest, że ja chcę być dobry co najmniej tak jak matka tego chce ode mnie.
W związku z tym ilekroć pojawia się agresja czy uczucia złości do matki to one są znowu tłumione i zdaniem Freuda, ta energia nam musi wyjść poprzez natręctwo, poprzez impuls, impuls który jest niekontrolowany, patologiczny. Oczywiście ten człowiek nigdy nie zabije swojej matki on nawet jej nie uderzy, nie krzyknie ostro, ale właśnie dlatego te myśli, które się pojawiają w postaci natręctw, sprawiają, że to jest rodzaj wentyla tej agresji. I Freud wprowadził takie pojęcie korzyści wtórnej która, sprawia, że to jest boczny kanał uwalniania złej energii, która jest normalna, jest związana z normalnym funkcjonowaniem człowieka. Ta korzyść wtórna jest niewiele przydatna, bo mając takie myśli będzie funkcjonował coraz gorzej, prawdopodobnie' nigdy nie dojdzie do zawarcia małżeństwa, bo będzie się bal, że te myśli, które się pojawiły' w stosunku do narzeczonej sprawią, że on tego uniknie.
Psychoterapia jest świadomym działaniem, które zmierza do osiągnięcia wprowadzenia określonych zmian w strukturach psychicznych jednostki, zmiana, która jest niezbędna do usunięcia przyczyn zaburzeń psychicznych.
Psychoanaliza powiada, że zmiana, która musi nastąpić, żeby np.; nasz pacjent z objawami nerwicy natręctw mógł pozbyć się tych objawów zmiana polega na tym przede wszystkim, żeby to co jest nieświadome czyli motywacja nieświadoma stała się świadoma on ma sobie uświadomić swoje impulsy złości, agresji, nienawiści, niechęci do matki. Po drugie musi sobie uświadomić, że ilekroć pojawiają się takie uczucia nie muszą budzić lęku i że jest to źródło lęku. Freud ze względu na ów lęk jaki budzą treści nieświadome czy treści tłumione jest to niezwykle trudne uświadomić sobie, że ja nienawidzę swojej matki, jest to rzeczą niezwykle zagrażającą, dlatego człowieka, który uświadamia
sobie, że ,ja mam złość do swojej matki, że mi zrobiła krzywdę pozbawiając mnie kontaktu np.: z ojcem. To jest bardzo zagrażające.
W związku z tym psychoanaliza proponuje specjalne narzędzia, które mają pomóc w uświadomieniu sobie. Podstawowym narzędziem psychoanalitycznym, są tzw. swobodne skojarzenia... To jest po to, żeby odwrócić uwagę pacjenta od myślenia racjonalnego, tu w procesie psychoterapii nie mamy do czynienia nic z rozumowaniem. Rzecz polega na stworzeniu warunków do tego, żeby ujawniał treści tłumione, których nie ma w świadomości, on tego nie wymyśli, nie zrozumie, on ma odwrócić uwagę od swojego rozumu i patrzeć na to co się w głowie pojawia. Cokolwiek, czasami są to zupełnie oderwane treści, skojarzenia. Zadaniem terapeuty jest skupienie uwagi na tym, żeby on kojarzył, żeby wypowiadał treści.
Podstawową techniką, która pomaga w wydobywaniu swobodnych skojarzeń są tzw;r-L-tacje. Jeżeli pacjent powiada: pamiętam leżąc na kanapie, pamiętam takie zdarzenie, jak mama przyszła z pracy, była bardzo zmęczona i przyszło mi do głowy, że ona umrze. Zaniepokoiłem się tym i zacząłem coś tam robić. Terapeuta powiada i zaczyna wymyślać: a co ci się kojarzy z myślą która przyszła ci do głowy pt. śmierć matki. Czasem terapeuta mówi: prawdopodobnie przyszła ci do głowy wtedy kiedy ona wróciła taka myśl, żeby ona umarła. Albo powiada: kiedy myśl przyszła ci do głowy to bałeś się, że jak ona umrze bo ty zostaniesz sam jeden sierota. To jest przykład interpretacji, którą terapeuta podsuwa po to, żeby wzbudzić emocje, one są zagrażające (myślałeś, czy chciałeś, żeby twoja matka umarła), to ktoś kto słyszy taką myśl, zwłaszcza taką interpretację, to w nim to wzbudza ogromne reakcje emocjonalne i oczywiście ma tendencję do tego, że on tłumi i mówi, że nigdy w życiu tak nie myślałem. To z jednej strony nasila się opór, ale tak naprawdę wzbudza uczucia, które pogłębiło następne skojarzenia i następne wspomnienia, wrażenia, refleksje dotyczące zdarzeń z przeszłości. I to jest cenne. Nie chodzi o to, żeby to była prawda ta interpretacja, że tak mogło być naprawdę. Terapeuta zakłada, że tak mogło być, ale nie musi tak być, on może np.: bardziej bać się sieroctwa. Być może jest to coś takiego co możemy nazwać później autoagresją- to jest chęć skrzywdzenia siebie, wyrządzenia sobie krzywdy z poczucia winy, że on doprowadził matkę do tego, że ona tak bardzo cierpiała itd. Interpretacje są wielorakie i nie treść ich jest istotna, ale istotne jest to, że one wzbudzają uczucia, które pacjent zwykle tłumi. Najczęściej te uczucia to jest lęk przed tym, że w nim mogło coś do głowy takiego przyjść, co mógł przeżyć, coś takiego jak nienawiść, chęć zniszczenia itd.
Wywoływanie takich uczuć budzi lęk , w związku z tym pojawia się opór, pacjent się cofa, zaprzecza dlatego psychoanaliza najczęściej trwa i trwa. Jeżeli się ma takie zadania jak odkrycie czegoś co z przekonania czy z teorii ma być głęboko tłumione, jest trudne do wydobycia to, to trwa. Krytycy będą mówili różne rzecz}' na ten temat. Druga rzecz niezwykle ważna jako narzędzie do odkrywania tego co jat nieświadome to jest analiza snu- także interpretacja: szafa, konia, wszystko co się pojawia. Freud powiada, że w śnie mamy do czynienia z czymś takim gdzie kontrola ego jest wyłączona, w związku z tym emocje mogą się przebić i ujawniają się w postaci określonych treści, a treści zawsze mają swoją symbolikę i treści należy interpretować żeby nazywać to co jest nieświadome poprzez interpretację.
Innym bardzo istotnym narzędziem terapeutycznym w psychoanalizie jest analiza przeniesienia i przeciwprzeniesienia. Jeżeli jest tak (zgodnie z teorią. Freuda) że większość tłumionych emocji bierze się stąd, że te emocje dotyczyły osób znaczących (rodziców, opiekunów) urazowych doświadczeń, urazowych zdarzeń, to w związku z tym po to żeby je uwolnić, żeby nie tylko je uświadomić, ale też odreagować (katharsis), przeżyć jeszcze raz- jest to możliwe tylko wtedy jeżeli pacjent zacznie spostrzegać albo terapeuta stanie się symbolem rodzica dla pacjenta, w takim znaczeniu, że terapeuta musi po pierwsze stać się osobą niezwykle ważną i istotą, dlatego tyle lat to trwa, żeby uzależnić pacjenta od siebie tak jak on był zależny w dzieciństwie od swoich rodziców; po drugie żeby pacjent zaczął odczuwać uczucia w relacji do terapeuty/ uczucia, które jest mu łatwiej doświadczyć i przeżyć w relacji do tego, który jest symbolem rodzica niż do rodzica prawdziwego. Jeżeli terapeuta w procesie psychoterapii dojdzie do stworzenia tzw. nerwicy przeniesieniowej, to wtedy oznacza, że pacjent zaczyna wprost ujawniać uczucia wobec terapeuty' takie, które ujawnia wobec rodziców i to jest droga do odreagowania i uświadomienia sobie np.: pacjentka, która przychodziła przez długi okres czasu na terapię i krytykowała terapeutę : pokój jest źle urządzony,
nudzisz się ziewasz, wcale mnie nie słuchasz itd. Terapeuta próbował to zrozumieć i domyślał się, że podobne uczucia przeżywała w stosunku do ojca, ale ona bardzo ostro temu zaprzeczała, nasilała swoją agresję. W pewnym momencie ona go zapytała: co by pan zrobił gdy pan spotkał taką osobę jak ja poza gabinetem terapeutycznym, która by wobec pana się tak zachowywała. On odpowiedział: ale jesteśmy w gabinecie. Profesor Stern opowiedział to jako przykład procesu, który się dziej w psychoanalizie, która trwa długo. Ta ilość lat, ilość sesji ona jest po to potrzebna, żeby wykorzystać coś co się nazywa po angielsku nów moment
Sesja trwa, potem nagle jest nów moment i to zależy od tego jak się wykorzysta tzw. nów moment, wtedy idzie to albo tak (l), albo tak(2).Czyli coś takiego co doświadczony psychoterapeuta musi znaleźć, znaleźć taki moment, w którym zachowa się w sposób prowokujący do zmiany. I Stem uważał, że to co on odpowiedział pacjentce na jej pytanie, ale także wrócił do tego, że to jest relacja terapeutyczna czyli, że to są nieprawdziwe uczucia tylko przeniesione, że to był moment (l), który poprawił poziom funkcjonowania.
Innym przykładem niewykorzystania nów moment jest sytuacja z chłopcem 19-20 letnim, który uległ strasznemu poparzeniu twarzy, klatki piersiowej i brzucha. To było we wczesnym stosunkowo dzieciństwie i on miał taką koncepcję, że wszystkie jego nieszczęścia są związane z tym, że on tak wygląda, że ludzie na niego patrzeć nie mogą i cała historia wokół tego się toczyła. W którymś momencie on powiedział do terapeuty: pan jest takim samym człowiekiem jak oni, pan też mnie nienawidzi, brzydzi, nich pan popatrzy jak mój buch wygląda, niech pan dotknie ręką tych szram na brzuchu. Terapeuta powiada: nie, nie, mówmy dalej. To jest ten nów moment, w którym (Jak powiada Stem) gdyby terapeuta pochylił się, zachował się realistycznie w tym wypadku tzn. żeby nie uważał, że to jest przeniesienie, tylko potraktował to, że ten człowiek go pyta (zobacz jesteś w stanie dotknąć tych szram, przyjrzeć się tym szramom itd.). Terapeuta nie skorzystał z tego, pacjent odszedł, nie dało się nic zrobić, ponieważ on już miał nie tyle przeniesione uczucia co związane z realnością, sprawdził tę realność jakby na przykładzie terapeuty', z którym on miał związek terapeutyczny i potwierdził to.
Jest jeszcze problem przeciwprzeniesienia: przy tak wieloletnim związku należy pamiętać, że (zdaniem Freuda) terapeuta ma dokładnie te same mechanizmy regulujące jego zachowaniem co pacjent, różnica miedzy nimi polega tylko na tym, że terapeuta nie ma objawów, ale też ma tłumione uczucia, też ma cała porcję nieświadomości i w swoich relacjach z pacjentem może projektować swoje własne uczucia, własne doświadczenia i może rozumieć emocje pacjenta czy nadawać sens interpretacji tym emocjom poprzez swoje nastawienie własnych doświadczeń i to dlatego też Freud powiada, że terapeuta musi przejść własną terapię, żeby sam uświadomił sobie to co w nim jest nieświadome i co może mu później przeszkadzać w jego pracy z pacjentem.
To jest psychoanaliza, a wszystkie inne odmiany psychoanalizy takie jak psychodynamiczne terapie, jak analiza grupowa, jak tzw. krótkoterminowa terapia psychodynamiczna- one są podobne aczkolwiek po drodze zaczęto doceniać bardzo aspekt, który nazywa się procesami uczenia się tzn. zaczęto doceniać otoczenie, że ono nie tylko w dzieciństwie, nie tylko dla wczesnego etapu kształtowania się procesów osobowościowych ma wpływ, ale także obecne zdarzenia. Druga rzecz, którą zaczęto doceniać (znowu z teorii uczenia) zjawisko gencralizacji. W teorii uczenia mówi się o tym, że raz wyuczona umiejętność, asocjacja na tendencje do generalizowania się, jeżeli nauczyłem się, że ogień daje mi doznanie bólowe gdy go dotykam to pojęcie tego kompletnego ognia przekłada się na wszystkie źródła ciepła, wszystkie podobne zjawiska i staram się sobie stworzyć takie doświadczenie, przekonanie, że muszę najpierw sprawdzić. Psychoanaliza skupia się tylko na jednym problemie, na jednej sprawie, nie wszystkie treści tłumione, nie wszystkie doświadczenia w życiu, tylko na czymś jednym u tego pacjenta, o którym mówiliśmy- prawdopodobnie trzeba by było wybrać z tej całej plejady rzecz, która byłaby najbardziej dla niego istotna, mianowicie taka istotna, że on teraz nie wie czy się ożenić czy nie z ta dziewczyną, którą kocha. To prawdopodobnie powinno być
głównym przedmiotem: ta sytuacja, tu i teraz, która jest w jego życiu, oczywiście, że to będzie tworzyło różnego rodzaju odniesienia do matki ale to jest istotna sprawa.
Koncepcje behawioralno- poznawcze- powiadają, że być może jest nieświadomość, być może są takie procesy jak tłumienie, może są mechanizmy obronne, ale to nie one regulują zachowaniem człowieka. Zachowanie człowieka reguluje to co jest w nim świadome. Człowiek zachowuje się w sposób świadomy i zorientowany na osiągnięcie określonego celu. Przyczyny zaburzeń psychicznych polegają na tym, że albo cele, które zamierza są nieadekwatne do jego możliwości, albo też jego własne możliwości nie są adekwatnie wykorzystywane dla osiągnięcia określonych celów. W gruncie rzeczy zachowanie człowieka to jest nic innego jak seria nabytych doświadczeń w procesie uczenia się, czyli łączenia bodźca i reakcji, powtarzania związków między bodźcem i reakcją. Człowiek dążył przede wszystkim do tego, aby osiągnąć przyjemność, cel to osiągnięcie pewnego stanu optymalnego. W związku z tym w procesie uczenia się sprawdza jakie rodzaje reakcji powinny w nim wystąpić jeżeli wystąpi określony bodziec. Takie schematy behawioralne tak naprawdę tworzą się na zasadzie klasycznego czy też instrumentalnego warunkowania mianowicie przeżywania doznań przyjemnych i przykrych. Ilekroć moja reakcja na jakąś sytuację wywołuje we mnie uczucia pozytywne to jest duże prawdopodobieństwo, że ja będę powtarzał ten stereotyp, czy ten rodzaj reagowania na dany bodziec, sytuację. Ilekroć natomiast mojej reakcji na dana sytuację będą towarzyszyły uczucia przykre, to ja będę unikał albo bodźca albo będę szukał innych reakcji, które spowodują, że moje określone zachowania na dana sytuację będą dawały przyjemność.
Jak behawioryści widzą to (Wolpe- przełożył zasady teorii uczenia się, właściwie teorii behawioralnych na technologie terapeutyczne; Skiner). Mówi się, że przyczyną zaburzeń psychicznych jest po prostu wadliwe połączenie bodźca z reakcją emocjonalną. Przykład naszego pacjenta: można sobie wyobrazić, że w jego życiu wydarzyło się coś takiego co połączyło obecność noża z negatywną reakcją emocjonalną z ręką. Wyobraźmy sobie taka sytuację, że matka która urzędowała w kuchni i przygotowywała jakichś posiłek, posługiwała się nożem, dziecko było obok i tu nuż jej wypadł, albo coś się z nim stało, ale on skaleczył tego chłopca. Jeżeli to było bardzo intensywne przeżycie, w sensie wzbudzenia leku, silne skaleczenie, mocne krwawienie, albo nadmierna reakcja matki na sam fakt skaleczenia- to mogło się pojawić coś takiego, że używanie noża (co wywołuje uczucia przyjemne to się kojarzy z przygotowywaniem posiłku) w tym wypadku obecność noża sprawiła lęk i silną reakcję emocjonalną. Jeżeli to było wystarczająco długo, wystarczająco intensywne, albo jak pojawiają się takie sytuacje, że powtarzają się takie czynności czy takie skojarzenia bodźca to wtedy jest tendencja do występowania także w innych sytuacjach, które już nie budzą lęku- w normalnej sytuacji ten lęk się pojawia. Wtedy jest wmontowany takie behawioralne sprzężenie zwrotne występowania reakcji lękowej.
Mówi się o tym np.: że dzieci czasami boją się ciemności. Ciemność sama jako bodziec sprawia, że wszystkie mechanizmy fizjologiczne organizmu wyciszają się zwyczajnie w sposób naturalny, każdy wie jaka to jest błogość kiedy zbliżamy się do snu, że za chwilę nas to wszystko przestanie obchodzić. Jeżeli w takiej atmosferze zjawi się coś co zakłuci ten spokój np.: spadnie doniczka, pijany tatuś zacznie robić raban itd. to pojawiają się jakieś ekstra bodźce, które-wzbudzają lek i ten lęk się skojarzy z ciemnością i kiedy potem te bodźce ekstra nie występują, to ciemność na zasadzie połączenia behawioralnego zaczyna automatycznie wywoływać niepokój.
Taki prosty mechanizm wyjaśniania nadaje się tylko do niektórych zaburzeń np.: fobia przed myszą, lęk w windzie, przed otwarta przestrzenią itd.- te przypadki dadzą się prawdopodobnie wyjaśnić faktem, że gdzieś w którymś momencie w doświadczeniach tego człowieka zdarzenia, które na ogół wywołują przyjemną reakcję, zostały połączone z powodów zewnętrznych występowanie jakiegoś ekstra czynnika skojarzenia nieprzyjemne. Terapia w takich wypadkach jest bardzo prosta.
S' S -^R
Rl
Jeżeli mamy do czynienia, że jest bodziec (S) który wywołuje normalną reakcję (R) do tego dochodzi bodziec (S'), k-tóry wywołuje reakcję Rl , to rzecz polega na tym, żeby z tego połączenia reakcji na bodziec wyrzucić uczucia, które są nieadekwatne do tego bodźca. Jeżeli ja się boję windy to nie wejdę do tej windy dopóki nie wygaszę lęku, który jest skojarzony z windą, która rzadko spada tak, żeby się można było zabić. Co się robi? Proces jest dokładnie odwrotny terapii jak w przypadku skojarzenia: są różne metody, jedną z nich jest desensytyzacja- zbliżanie się powolne do bodźca mające na celu wygaszenie reakcji negatywnych. Jeżeli ktoś się boi windy to na ogół desensytyzacja polega na tym, że najpierw ćwiczymy w wyobraźni: człowiek sobie wyobraża, że jedzie windą. Bardzo często ten etap jest połączony z mierzeniem napięcia, aparaty skómogalwaniczne pozwalają mierzyć tętno, wilgotność skóry, co oznacza wzrost napięcia i chory widzi jak mu to idzie. Wtedy wprowadza się sugestię w wyobraźni, że on już jest w miejscu, które, jest dla niego mile, przyjemne. I tak na przemian. Co jest ważne? Znowu klasyczne warunkowanie: że dostarcza się przyjemności w miejsce przykrości, które wywołuje wyobrażenie bodźca. A potem się to ćwiczy np.: osoba wsiada do windy i wysiada; jak już potrafi wsiąść (za każdym razem musi dostać jakąś nagrodę) musi ten lęk być związany z tym wejściem musi być uczuciem przyjemnym- dobre jedzonko, dobre perfumy itp., czasami daje się jakieś żetony, które mają wartość pieniężną. Potem on jedzie z kimś jedno piętro, potem jedno piętro sam. potem dwa itd. aż do wyciszenia tego- i to jest klasyczne przekupstwo czyli tak naprawdę zamiast ludzi karać to ich nagradzamy.
W prostych fobiach te metody dają nam efekt pozytywny, niektórzy uważają, że w fobiach społecznych także (lek przed przemówieniem publicznym, przed zakupami w sklepie itd.). Okazało się jednak, że struktury psychiczne człowieka są bardziej skomplikowane, może nie aż tak jak chcieli psychoanalitycy, ale bardziej niż chcieli behawioryci i dlatego powstał cały szereg różnych badań pytających co jeszcze warunkuje zachowanie , jakie jeszcze inne czynniki przy tym samym założeniu, że zachowanie człowieka jest regulowane przez cel do którego zmierza i poprzez świadome używanie środków używanie środków adekwatnych do osiągnięcia tego celu.
Pojawił się taki pomysł, że zaczął to Kelly i on wprowadził takie pojęcie jak konstrukty osobiste tzn. zespół pewnych przekonań (później się to nazywało ukryta osobowość) tzn. przekonania na ten temat jaki ja jestem i co ja mogę in. mówiąc samowiedza. Stąd poszły różnego rodzaju badania mające na celu odkryć co wchodzi w skład tych konstruktów, co może mieć istotne znaczenie na nieskuteczne funkcjonowanie, że człowiek nie osiąga określonych celów i w miejsce satysfakcji, które są związane z osiąganiem celu, doznaje uczuć przykrych- lęk, smutek aż do psychopatologii- niechęć do życia, depresja, nerwice lękowe, rozdwojenie jaźni. Zwłaszcza dwaj panowie próbowali przełożyć te różne myśli na klinikę tzn. użyć do zastosowania klinicznego: Ellis i Beck (głównie zajmował się skonstruowaniem metod psychoterapii w leczeniu osób z zaburzeniami depresyjnymi, z prawdziwą psychotyczną depresją), a Ellis bardziej zajmował się nerwicami. Oni stwierdzili, że istotnym elementem w kontaktach osobistych to są tzw. przekonania na temat siebie i na temat otoczenia, to jest określony zespół twierdzeń, który pojawia się automatycznie w sytuacjach, kiedy człowiek myśli albo podejmuje działania. Wśród tych przekonań są takie, które niewątpliwie zawsze będą prowadziły do nieskutecznego funkcjonowania np.: Beck powiada, że jest tzw. triada depresyjna w przekonaniach charakteryzujących osoby cierpiące z powodu depresji. Po pierwsze ci ludzie powiadają, są przekorni, że wszystko to co się wydarzyło w ich życiu to było nieudane, przeszłość ma charakter negatywny, w przeszłości były same doświadczenia negatywne. Po drugie to jest przekonanie, że to ja jestem sprawcą tego co się zdarzyło w przeszłości, ja doprowadziłem do tego, że ono było takie, jakie było. Po trzecie: nic już mnie nie czeka, przyszłość będzie taka sama jak przeszłość. Beck powiada, że z tych przekonań, z takiego sposobu myślenia pojawiają się jak automaty myśli, które są krytyczne wobec siebie samego, są beznadziejne wobec tego co ma się zdarzyć. Jeżeli ja sobie myślę; powinienem się przygotować do prowadzenia zajęć, to od razu mi się pojawia: aleja tego nie jestem w stanie poprawić, bo moja pamięć już jest taka jaka jest i nigdy w życiu tego nie poprawię. Jeżeli ktoś chce być kochanym i wie przez kogo, patrzy się, przygląda i mówi automatycznie: to mi się nigdy nie zdarzy, bo ja się do tego nie nadaję, żeby mnie ktoś pokochał. Efekt jest taki, że nawet jeżeli nas ktoś pokocha to my mówimy: to jest niemożliwe, on czegoś chce, chce mnie wykorzystać, nadużyć itd.- te myśli są prawie jak automaty'. Tak jak ty' się nauczyłeś myśleć o sobie w taki sposób, to teraz się nauczysz w inny sposób: że poza nawiązaniem kontaktu, poza odmawianiem doświadczeń, które człowiek miał w życiu, które mu pokazują, że oprócz negatywnych były też pozytywne- to jest tylko kontakt bo tak naprawdę główną metodą leczenia jest zmuszenie sobie samego do tego, żeby szukać w sobie cech dobrych, pozytywnych. Jeżeli się pojawia taka myśl, że mi się ktoś przygląda i ja sobie myślę czego on ode mnie chce i odpowiadam: on chce mi dołożyć, dokopać- to ja te myśli zapisuję i zaraz potem pacjent ma znaleźć pozytywny powód czyli pozytywną myśl na swój temat, nieważne czy on w nią wierzy w danym momencie, on ma szukać, ma ją zapisać a potem ją czyta, potem to doświadczenie się gromadzi, jakby następuje drugi automat. -Jeżeli myślimy o behawioralnych tylko aspektach tego to jest to drugi automat, mianowicie, że automatowi myśli negatywnych przeciwstawiamy automat myśli pozytywnych, który bardzo często i w wielu przypadkach działa, bo znowu: jeżeli jest tak, że nasze zachowanie wynika z konstruktu, z myślenia, z przekonań o tym jacy jesteśmy to oczywiście uczenie się myślenia, szukania pozytywnych elementów o sobie tak, że osadza się w tych konstruktach i ma moc regulacyjną.
Ellis powiada, że tak naprawdę jest coś w. zachowaniu człowieka, co się nazywa schematem ABC. Najpierw jest jakieś zdarzenie np.: zjawia się człowiek, który nam się podoba- otóż to nie sytuacja wpływa na to co ja robię- on jest śliczny, on się do mnie zaleca- to jest ważne, ale tylko kiedy zostanie B- przekonane, ja z tego ślicznego mogę zrobić potwora w oparciu o to co jest treścią tego przekonania- mnie nikt nie pokocha, albo ja nie potrafię sprostać obowiązkom małżeńskim- i tu jest istota jak my zareagujemy (C) - skutki działania. Tak naprawdę te skutki działania mają wtedy, przy patologicznych ale i normalnych zachowaniach, wpływ na B, a nie na A. Bardzo często w przypadkach osób z zaburzeniami psychicznymi człowiek ma do czynienia tylko i wyłącznie ze swoim wnętrzem, on się nie kontaktuje z rzeczywistością, nie różnicuje rzeczywistości od własnych przekonań. W związku z tym zamiast podejmując określone działania mamy zmierzać do reakcji na zdarzenie zewnętrzne, na to się dzieje, co wywołało te reakcję, to te konsekwencje robią nam albo smutek albo radość. Przestajemy się liczyć z realnością, zaczynamy się liczyć z fantazjami, z przekonaniami. Ellis mówi o takim przekonaniu, że wszyscy mnie muszą kochać. To jest niestety niemożliwe, bo może nas pokochać co najwyżej jedna osoba.
To jest jakby nie koniec rozwoju koncepcji poznawczych. Badania dalsze nad teoriami uczenia, wynikające z teorii uczenia. Są to następujące pomysły. Lazarus powiada, że do tej pory ci autorzy' bardzo wyraźnie zaniedbali jedną istotną rzecz, która reguluje zachowaniami człowieka: oni się tak skupili na konstruktach osobistych, że zapomnieli, że oprócz tego istnieje też realność, rzeczywistość i tak naprawdę w gruncie rzeczy to co należy robić w psychoterapii to nie tylko zmienić przekonania, ale próbować zmniejszyć dysonans jaki jest, rozbieżność między tym co jest realne a tym co jest psychiczne, wewnętrzne. Ten dysonans dotyczy zarówno pewnych przekonań jak i szczególnie i tu Lazarus jako pierwszy w koncepcjach poznawczych wprowadził znaczenie uczuć. Do tej pory ci poprzedni uważali, że uczucia są pochodną przekonań, i że jeżeli zmienimy przekonania to się zmienią uczucia ( bo uczucia w tym wypadku to jest konsekwencja, efekt, który płynie z zaspokojenia, określonej potrzeby do zrealizowania określonego celu. Jeżeli się go osiągnie to jest to przyjemne, jeżeli nie to uczucia nieprzyjemne). Lazarus powiada: nie, uczucia także stanowią składową przekonań i konstruktów osobistych i one mogą być niezgodne tak naprawdę z treścią czyli ze strukturą poznawczą. Może być tak, że jest pewna zgodność (tak jak w przypadku depresji), że jeżeli w życiu człowiek uważa, że ma same niedobre doświadczenia, że sam jest sprawcą tych doświadczeń, to zgodnym i konsekwentnym jedynym uczuciem, które w takiej sytuacji się może pojawić, powinno pojawić- smutek, rozpacz, żal itd. Lazarus powiada, że niekoniecznie tak musi być, może być tak np.:
człowiek może mieć głębokie przekonanie, że się nie nadaje do tego, żeby być kochanym a równocześnie przeżywać cały szereg różnych przyjemności związanych z tym przekonaniem. Pozytywne uczucia dotyczące tzw. wadliwych czy krytycznych czy negatywnych przekonań one podtrzymują to przekonanie. To polega na tym, że np.: taka osoba, która uważa, że się nie nadaje do kochania chce za każdym razem sobie to udowodnić tzn. szuka, wiążę się z różnymi ludźmi, stara się tak naprawdę mieć z tego dużo przyjemności po to, żeby skonkludować, że to się nie udało. Lazarus powiada, że to ma swój sens i swoją logikę, taką że czerpie się tak naprawdę dużo gratyfikacji bez ponoszenia konsekwencji, że to ja ; jeżeli to nie ode mnie zależy to ja mogę za każdym razem gdy taki związek się nie udaje powiedzieć: to jest poza moim wpływem, mocą, siła. Nasz pacjent o którym mówiliśmy powiada: nawet jak się złoszczę na matkę- to tak, ja jestem niedobry syn, ale równocześnie to jest poza moją kontrolą ani matka nie jest winna, ani ja, to siła wyższa i tak naprawdę dostaję w pewnym sensie przeżywając te uczucia, narzędzia do radzenia sobie ze swoimi negatywnymi, niedobrymi uczuciami w stosunku do matki.
Koncepcje poznawcze, idąc dalej pozazdrościły jakby psychoanalizie nieświadomości (psychoanaliza ze względu na to miała ogromny wpływ na literaturę, malarstwo, film itd.). Ludzie z koncepcji poznawczych zgodzili się, że istnieje coś takiego w człowieku co jest niekoniecznie nieświadome, ale coś co ma MahoneyC?) określił jako ukryta wiedza :że oprócz tego co jest świadome i na co się składa świadomość celu i świadomość narzędzi, które mają człowieka doprowadzić do osiągnięcia tego celu istnieje nie tyle jak chciał Freud na poziomie ID nieświadomość głównie, jak istnieje tzn. superświadomość albo ponadświadomość, Mahoney nazywa to jako ukryta wiedza wyższego rzędu, to jest rodzaj pewnej abstrakcji, rodzaj pewnego uogólnienia, które człowiek ma o sobie nie zdając sprawy i nie nawiązując świadomie bezpośrednio do każdej z tych treści tu zawartych. Czyli to jest rodzaj nadświadomości. To co się tu dzieje ma wpływ często na kształtowanie tej świadomości, tyle tylko, że w sposób nie do końca percypowany przez daną jednostkę. Co to może być? To w dużej mierze jest uogólnieniem pewnego poglądu na swój temat. Jeżeli byśmy zapytali państwa, żeby używając pięciu przymiotników opisać istotę, najważniejsze właściwości każdego z nas, to tam prawdopodobnie zawrą się takie sformułowania ogólne, których nie będziemy mogli wyjaśnić sami poprzez opisy zachowań. To są takie rzeczy jak np.: nieśmiały- nie ma ludzi nieśmiałych, ponieważ ta nieśmiałość okazuje się, że jest to w odniesieniu do konkretnego człowieka w bardzo konkretnych sytuacjach, w bardzo konkretnym kontekście społecznym, ona się pojawia albo nie, natomiast przekonanie o tym, że ktoś jest nieśmiały w gruncie rzeczy rzutuje tylko i wyłącznie na sfery wyobrażeniowe, na fantazję- ja nie zrobię tego co ja jestem nieśmiały. Oczywiście sytuacje bardzo często w wymuszają takie zachowania w których nam się wydaje, że nie zrobimy i zachowujemy się normalnie. Tyle tylko, że to pozostaje poza świadomością i to może wpływać jedynie na rodzaj i poziom satysfakcji z osiąganego danego celu. Nasz pacjent omawiany prawdopodobnie ma taką ukrytą wiedzę o sobie, że on musi być dobrym, wszystko jedno co to znaczy, jakbyśmy powiedzieli żeby siebie określił to prawdopodobnie by napisał o sobie: jestem dobry. Prawdopodobnie gdybyśmy go dalej pytali o to, to on by powiedział o sobie, że: dążę do tego, żeby być najlepszym, a gdybyśmy go dalej pytali to prawdopodobnie on by tam tego nie powiedział. Nikt z nas by się do tego nie przyznał, że chce być np.: tu na tej sali najlepszy, na ogól to są rzeczy nie negatywne o sobie, tylko dobre rzeczy o sobie, które człowiek woli mieć jakby w zanadrzu. Czemu się na co dzień nie przygląda a co ma istotne znaczenie. Jeżeli mamy do czynienia z taka treścią: jestem dobry i jestem najlepszy wśród ludzi, to z tego wynikają daleko idące konsekwencje już dla poziomu świadomego, mianowicie: co ten człowiek robi w sensie formułowania własnych celów życiowych. Otóż ten człowiek szuka miejsca dla siebie gdzie będzie otrzymywał informacje, że jest dobry. Ilekroć mu się zdarz)7, że nie uzyska tego, to w nim wywołuje frustracje, uczucia nieprzyjemne, negatywne, on jako dobry człowiek (cokolwiek by to znaczyło) nie może przeżywać uczuć tego typu. W związku z tym nie tyle je tłumi, co zamienia np. :
szefowa w poprzednim miejscu pracy bardzo go lubiła i on uważał, że to jest w porządku, bo on na to zasługuje- on uważał, ale nie mówił- on za każdym razem pytał: nie rozumiem dlaczego ona mnie lubi, jestem nowym pracownikiem, mam mało doświadczenia, daje mi odpowiedzialne zadania. Terapeuta odpowiada: bo widocznie pan jest dobry. A on mówi: skąd ona o tym wie, nie zna mnie. To jest m.in. sposób w jaki on przyznaje się, czy potwierdza coś o czym on nie myśli na co dzień. On z jednej strony się dziwi a z drugiej się nie dziwi. Dziwi się, że ona to dostrzega. Ale wyobraźmy sobie taką sytuację, że on nie otrzyma tej satysfakcji, nie dostanie tego wyróżnienia. Przeżywa to, niekoniecznie poprzez zmianę zdania o sobie, tylko szuka wytłumaczenia. Jeżeli byśmy wrócili do starego schematu Ellisa, to on znowu próbuje stworzyć coś takiego, żeby znaleźć sobie wytłumaczenie dlaczego ona się tak zachowuje, zamiast się zastanawiać dlaczego: jest bystra, mądra, głupia, wszystko jedno. To jest ta ukryta wiedza.
Na czym więc polega psychoterapia? W behawioralnych terapiach to jest jakby oddzielanie reakcji od bodźca. W przypadku terapii poznawczej rzecz wygląda nieco inaczej: tutaj treścią, czyli to co ma ulec zmianie w wyniku procesu psychoterapii, to jest zespół przekonań dotyczących siebie i otoczenia. Czyli w zasadzie działamy na coś co się nazywa strukturami poznawczymi, albo jeżeli to jest w przypadku Ellisa to jest przekonanie, albo w przypadku Becka to automatyczne myśli negatywne zastępujemy myślami pozytywnymi, albo w przypadku Mahoneya czy Lazarusa włączamy do tego emocje. W jaki sposób? Mianowicie po pierwsze jest to próba zidentyfikowania tychże przekonań i treści na poziomie świadomym oceny samego siebie i oceny otoczenia, a na poziomie nadświadomości próba nazwania leżących u podłoża pewnych wzorców wydobywania tych treści, które są tam w nadświadomości. Bardzo często to forma uwagi odbywa się w taki sposób, że doprowadza się właściwie pacjenta za każdym razem jeżeli on opisuje zdarzenia ze swojego życia, jeżeli on opisuje swoje emocje, które towarzyszyły jego życiu, to doprowadza się do poszukiwania nowych znaczeń, angielskie słowo mmi(?)- to jest coś więcej niż znaczenie intelektualne, to jest także ocena emocjonalna, wartościowanie naprawdę nowych wydarzeń.
Wróćmy do naszego pacjenta z tym objawem chęci użycia ostrego narzędzia w celu unieszkodliwienia własnej matki i przyszłej żony (tak a propo jest już po ślubie). Jedną z takich ważnych rzeczy, którą pacjent przywoływał ze swoich doświadczeń, które jego zdaniem kształtowały obraz samego siebie było to, że on nielubiany przez swoich rówieśników, zwłaszcza w szkole podstawowej, nikt się nie chciał z nim bawić, kolegować, nikt go nie kochał, był dobry intelektualnie, brali od niego lekcje, ale nim mu w zamian nie dawali. To jest doświadczenie, wspomnienie. Jest taka jego wiedza, emocje , które mówią , że poczucie krzywdy, poczucie poniżenia, brak akceptacji z każdej strony - jeżeli stosujemy tę formę terapii to mówimy mu tak: mój drogi, musiały być powody, to że oni się wobec ciebie tak zachowywali, to prawdopodobnie było czymś spowodowane. Co takiego? Paskudni ludzie w twojej klasie?- niewątpliwie; wszyscy?- wszyscy. No to poprzypominaj ich sobie- Józek, Staszek, Kasia itd. Co następuje: z ogólnego wrażenia następuje zróżnicowanie- zobacz, teraz wszyscy maja imiona , nazwiska, teraz maja twarze i teraz zobacz kto się jak zachowuje. Jedna z nich się bardzo do niego zalecała (7-8 klasa). I co? Ośmieszył się tylko, zrobił coś takiego, że jak zobaczył, że taka jedna się znalazła to się rzucił na nią, tak się zachowywał, że cala klasa miała ubaw, ponieważ to było tak dziecinne, tak demonstracyjne. Pierwsza refleksja jaka przychodzi to: ja miałem w tym swój udział. Dalsze przyglądanie się jakby bardzo konkretnym zdarzeniom, to nie jest wydobywanie w przeciwieństwie do psychoanalizy z nieświadomości, tam nie ma tłumienia, tam jest rodzaj czegoś co złożyło się na szereg doświadczeń, które nie muszą być pamiętane, ponieważ one złożyły się na teka nazwijmy to ukrytą treść wiedzy o sobie, że mnie krzywdzono, wyśmiewano- to jest niezróżnicowane. W momencie jak próbujemy wracać do tamtych zdarzeń- te zdarzenia są pamiętane, one nie budzą tak dużego oporu jak byśmy to widzieli w psychoanalizie, że budzi się tam lęk- nie, tam się budzą uczucia negatywne bo wiedza o sobie, czyli o własnym udziale przebiegu mojego życia jest przykre, jeżeli ja odkrywam, że to ja w pewnym sensie zrobiłem, że nawet jak jej się podobałem to ją naraziłem na ośmieszenie, żarty. W wyniku tego typu analizy , wracania do tamtych wspomnień, było to, że on ilekroć się znalazł w klasie, na przerwie , gdziekolwiek, to jedyną rzeczą, która go satysfakcjonowała to wtedy, kiedy wszyscy byli nim zajęci, kiedy to on mówił, opowiadał, tłumaczył itd. On nie pamiętał, nie zdawał sobie jakby z tego sprawy, natomiast wracając wspomnieniami do tego on nadaje nowe znaczenie zdarzeniom, do tej pory znaczenie tamtych zdarzeń mówiło: ludzie mnie nie lubili, wyśmiewali, nikt się ze mną nie chciał kolegować, każdy uważał, że jestem fajtłapa. On powiada: ja miałem w tym swój udział, wszystko jest prawdą, że oni się tak zachowywali, ale nie jest prawdą, że z jakichś szczególnych względów, albo złości do mnie, albo ich podłości- tylko dlatego, że ja się przyczyniłem. Oczywiście możemy powiedzieć , że to w prostej drodze prowadzi do depresji, bo jeżeli człowiek zaczyna siebie czynić odpowiedzialnym za negatywne zdarzenia, no to Beck się kłania. Tym czasem jest wręcz przeciwnie: to pokazuje, że ja mogę być sprawcą swoich konsekwencji z tego co się w moim życiu dzieje. Oczywiście oprócz tych brzydkich rzecz)'', które próbuje określić poprzez udział własny, tam następuje wspomnienie zdarzeń pozytywnych i różnych doświadczeń, których sam także był sprawcą. To jest poszerzenie świadomości o sprawczej roli własnych zachowań zewnętrznych, ale także sprawczej roli własnych przeżyć.
Bardzo często w skargach naszych pacjentów (czy nawet naszych własnych skargach) jest: chcielibyśmy zmienić tego, który sprawia nam tyle różnych przykrości- mąż, dziecko, rodzic- oni się powinni inaczej wobec mnie zachowywać, powinni się zmienić. To nie jest możliwe i to nie oni są źródłem tak naprawdę naszych dyskomfortów, tytko każdy z nas albo sobie pozwała na to, albo nie pozwala na to, albo chce tych negatywnych konsekwencji, albo chce pozytywnych konsekwencji. I tak naprawdę zmienić się mogą tylko je w sobie samego, nie jestem w stanie wpłynąć na kogoś innego ponieważ każdy ma swoje powody dla których się zachowuje w określony sposób. W oparciu o taka analizę takich zdarzeń np.: w przypadku matki jest problem jasny i oczywisty, że ten pacjent ma do niej (i tu nie trzeba być dużym psychologiem) dużo uczuć negatywnych, a także do dziewczyny i niekoniecznie, że on z matki przenosi na dziewczynę- to jest normalne, to nawet człowieka którego się kocha to często by się chciało zmienić przynajmniej. W przekonaniu naszego pacjenta jest to, że on nie jest dobry, a matka oczekiwała, że on będzie zawsze dobrym dzieckiem i on to kupił jako własne i on w związku z tym jako dobre dziecko nie może mieć do matki o nic pretensji. Zadanie: wymyślić pacjenta, którego problemy by pasowały do terapii psychoanalitycznej, do interpretacji w koncepcjach psychoanalitycznych, żeby miał takie zdarzenia, cechy, objawy, żeby pasował jak ulał do wyjaśnienia koncepcji psychoanalitycznych; też do koncepcji behawioralnej i do poznawczej.
13