TEMAT39, 39


39.Udowodnij na podstawie dowolnych utworów literackich, że w naszej historii byli ludzie, którzy "szli przez życie wyprostowani obok tych, co na kolanach".

Mimo iż od zakończenia II wojny światowej najtragiczniejszej ze wszystkich wojen, minęło wiele lat to ślady, jakie zostawiła ona w życiu narodów są zbyt trwałe, aby o nich zapomnieć. Rodzi się również przypuszczenie o umysłach pokoleń, czy aby w najbliższym czasie nie pojawi się generacja "niebezpieczna", jak to sformułował Baczyński na los kolejnych milionów ofiar faszyzmu. Nasze pokolenie dysponuje tą właściwością, że może korzystać jeszcze z bezpośrednich przekładów, zapisu literackiego, filmowego, zeznań osób, którym udało się przeżyć "epokę pieców". Fakt ten równocześnie zobowiązuje nas do bardziej wnikliwego ustosunkowania się do wszystkiego, co dotyczy II wojny światowej. Musimy zdawać sobie sprawę, że to właśnie nasze pokolenie ma kształtować w przyszłości prawdziwy obraz wydarzeń lat 1939-45. Stąd więc wielką wartość mają dla nas "Medaliony" Zofii Nałkowskiej, jako zbiór ośmiu opowiadań, tak dalece prawdziwych, że nawet pozbawiono go autorskiego komentarza, który wobec wymowy przedstawionych faktów, słusznie zostaje potraktowany jako zbyteczny. Nałkowska będąc członkiem Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich w Polsce miała dostęp do dokumentów oprawców niemieckich, pozostawała w bezpośrednim kontakcie z maltretowanymi, z ofiarami.

Motto "Medalionów" uwypukla zdziwienie, że "Ludzie ludziom zgotowali ten los" ten ton towarzyszy każdemu z opowiadań. "Profesor Spanner" to spokojna relacja młodego gdańszczanina z działalności Instytutu Anatomicznego w Gdańsku, specjalizującego się w produkcji mydła ludzkiego tłuszczu. Jest ona protestem przeciw zwyrodnieniu społeczeństwa, do jakiego doszedł aparat hitlerowski, traktujący człowieka jako rzecz, surowiec, który dopiero po przetworzeniu nabiera wartości. Lektura dalszych opowiadań wnosi kolejne, zaskakujące realia wojenne. Poznajemy koszmarne warunki bytowe złagrowanych, poddawanych na codzień głodowi, chorobom, okrucieństwom, ciężkiej pracy i śmierci. Nieoczekiwane przestawienie się w zupełnie nowe warunki stwarzało często dramatyczne sytuacje. Jedna z rozmówczyń Nałkowskiej twierdzi, że więźniarki trzymane o głodzie jadły mięso z trupów. Nie mogąc przezwyciężyć głodu, przezwyciężały obrzydzenie i ludzkie uczucia wstrętu, a jednocześnie nie tykalność ciała człowieka. W warunkach stałego, straszliwego głodu, w obozie, gdy człowiek patrzył na drugiego człowieka jako na "obiekt do zjedzenia", wyzwalały się najpodlejsze instynkty właściwe zwierzętom. Ile więc siły i hartu wymagały ludzkie poczynania, aby przejść z godnością przez "piekło" obozu koncentracyjnego i zachować ludzką twarz. Wiele przykładów potwierdzających to pragnienie, znajdujemy w opowiadaniach z tomu "Pożegnanie z Marią" Tadeusza Borowskiego, w których szczera, brutalna prawda podkreśla złożoność ludzkiego życia obozowego i różnych postaw. Hitlerowcy nie przebierali w środkach, wręcz się prześcigali w wymyślaniu tortur i męk dla każdego, nowo przybyłego transportu. Chwilami obóz oddychał, kiedy esesmani napychali sobie kieszenie złotem więźniów z każdego nowego transportu. Świadectwo tęsknoty za nadejściem "nowych" i żywności wystawił narrator Borowskiego, także bezpośredni uczestnik życia w Auschwitz. Narrator obdarzony imieniem autora należał do tych, którzy za cenę przetrwania trzymali się swoistego, nie pisanego kodeksu obozowego, obcego nowicjuszom. Tadeusz z ironią patrzy na obżerających się Greków, usiłujących najeść się na zapas. On wie, że takie postępowanie jest bezsensowne, a współtowarzysze niedoli nie budzą w nim litości lecz pogardę. Konstruując sylwetkę bohatera Borowski pokazał jak druzgocący wpływ na osobowość człowieka i to nawet z aspiracjami intelektualnymi wywiera egzystencja obozowa. Reakcje bohatera są często niewłaściwe, bo podsycane egoizmem, nakazującym myśleć tylko o sobie. Tadeuszowi nie można zarzucić nieuczciwego postępowania, raczej tylko wygodne przystosowanie się do istniejących warunków, którym towarzyszyło cwaniactwo. Zupełnie natomiast innej ocenie podlega postać Antoniego Koseckiego z "Popiołu i diamentu". Po nim bowiem należało spodziewać się samozaparcia, poświęcenia lub cichego poddania losowi. Jako przedwojenny sędzia powinien wiedzieć, co szkodzi ludzkiej godności i honorowi. Tym czasem zdobył w obozie opinię szczególnie wyrafinowanego sztabowego, który prześladował współwięźniów, chcąc zyskać względy zwierzchników. Kto przez piekło obozów potrafił przejść z godnością, nie chciał się upadlać, nie był egoistą, lecz człowiekiem w pełni tego słowa znaczeniu, tego można kreować na bohatera, gdyż w czasach okrucieństwa, zwłaszcza w miejscach kaźni, zwykłe człowieczeństwo było miarą bohaterstwa. Szczególnie bolesna była niemożność wyboru, stałe znajdowanie się w sytuacjach jednoznacznych i nieuchronnie zmierzających do śmierci. Wynaturzenie ludzkich charakterów to nie jedyna prawda o wojnie. Byli tacy, którzy przenieśli nieskażoną osobowość przez piekło hitlerowskie. Godne reprezentowali człowieczeństwo, pomimo że wojna i okupacja odcisnęły na ich losach tragiczne piętno.

W dążeniu do uzyskania bezmiaru okrucieństwa Herling-Grudziński używał nieco innych środków niż wcześniej wspomniani autorzy. Opisując wydarzenia których był świadkiem dołączał niekiedy własną ocenę i refleksję. Podobnie jak "Medaliony", "Inny Świat" cechuje prostota stylu, trzeźwość i kryształowa czystość przy opisie faktów. Autor ponadto starał się zachować dystans obserwatora do zdarzeń. Nie wychodził przed opisywany świat bardziej, niż wymagała tego wiarygodność opisywanych zdarzeń, przeżyć. Podobnie jak Nałkowska nie eksponując własnych odczuć, przedstawił tragedię ludzką, opisał wiernie rozmiar ludzkich krzywd i nieszczęść, która spotkały przeważnie niewinnych ludzi. Z ogromnym realizmem Grudziński ukazał zwykły szary dzień obozowy, a więc nędzę, głód, chłód, pracę, rozpacz, a także nadzieję. Przykładem tego może być, szczególnie tragiczna w swej wymowie scena, gdy na skutek obłędu głodowego i wyczerpania umiera "zabójca Stalina". Bohater chciał wziąć na siebie zbrodnię, której nie popełnił, czyn, którego nie dokonał. Przez wiele długich lat niewiedział za co cierpi. W efekcie postanowił się przyznać. W scenie tej dotyczącej przecież straszliwej chwili, widać z jaką starannością autor kontrolował swe uczucia, nie wypowiedział ani jednego słowa obnażającego własne myśli, pisał po prostu nagi fakt.

Radzieckie łagry to przede wszystkim obraz ciężkiej, katorżniczej pracy, która uchybiała wszelkim zasadom humanizmu. Były niczym innym, jak tylko przedsiębiorstwami gospodarczymi, w których następowała maksymalna eksploatacja więźniów. Proza Grudzińskiego jest niezwykle wiarygodna. Autor operował tak imionami jak i nazwiskami, a więc nie było mowy o jakiejkolwiek anonimowości.

Ponadto bohaterowie byli zindywidualizowani - występowali zarówno ci najbardziej pozytywni jak i tacy, którzy przebywając w nieludzkich warunkach nabierali cech niemal zwierzęcych. Pisząc więc o życiu za drutami przedstawił autor ludzi szarych, zwykłych, przeżywających upadki i wzloty. Indywidualizując swych bohaterów umiejętnie zdołał przedstawić skrajne sytuacje a więc z jednej strony śmierdzące istoty, które utraciły kontrole nad najprostszymi, ludzkimi odruchami, gotowe na wszystko, aby tylko zdobyć cuchnący ochłap nadający się do zjedzenia, a z drugiej strony tych, którzy nawet w warunkach ekstremalnych zachowali ludzką godność, uprzejmość, szacunek dla drugiego człowieka. Autora w tym samym stopniu interesują jednostkowe tragedie, co sposób organizowania i przebieg masowego wyniszczenia łagierników. "Inny Świat" jest rezultatem przemyśleń i osobistych przeżyć autora, a także innych więźniów, współtowarzyszy jego niedoli. Tytuł sygnalizuje kilka spraw: Herling dostaje się ze świata kultury do świata aktualnego i mrocznego jaki wyłaniał się z książki Dostojewskiego "Zapiski z martwego domu". Opisywane miejsca i sytuacje nie przypominają niczego co znał wcześniej, bo jest to świat odwróconego dekalogu. Pisarz odczuł dotkliwie niewystarczalność języka, niemoc słowa w oddaniu tego wszystkiego, co przekracza ludzką miarę. Dlatego wybrał spokojne relacjonowanie zachowań przeczących zasadą człowieczeństwa. Ukazał nam jak mężczyźni nie bronią gwałconej kobiety, jak więźniowie nie podają ręki ślepemu. Z dystansem i należną powagą napisał o "prawach" życia obozowego, o tym jak więźniowie umierali z głodu, zamarzali podczas wyrębu lasu, popełniali samobójstwa. Jest to równocześnie ogromnie refleksyjne pisarstwo, w którym dociekliwość psychologiczna występuje na przemian z refleksjami o charakterze uniwersalnym, czasem pesymistycznym, jak w przypadku stwierdzenia "nie ma takiej rzeczy, której by człowiek nie zrobił z głodu i z bólu". Rzadkie epizody traktują o tryumfie społeczeństwa mimo wszystkich przeciwności. Czytelnik utrwala sobie heroiczny portret Kostylewa. Zwraca uwagę na dom widzeń jako jedyne intymne miejsce, otoczone szacunkiem i dyskrecją w tym "morzu brudu, poniżenia i cynizmu", rejestruje w pamięci, że samobójstwo było jedynym dostępnym aktem wolności. Radzieckie łagry i niemieckie obozy koncentracyjne doprowadziły miliony ludzi do samego dna upadku i upodlenia. Ukazały więc warunki w jakich jeden człowiek stał się dla drugiego katem. "Przedsiębiorstwa" te utrzymywały ludzi poniżej granicy człowieczeństwa, doprowadziły do sytuacji, w której człowiek stał się towarem i siłą roboczą. Było to miejsce, gdzie chory towarzysz był przedmiotem nienawiści i pogardy, zniknęły z oczu jakiekolwiek ludzkie uczucia, a wartością najwyższą stało się przeżycie za wszelką cenę. Zdawałoby się, że więźnia w tych warunkach różniło tylko to od zwierzęcia, że potrafił myśleć, czytać z trudem zdobyte dzieła, pisać. Bronią więc mogła być tylko literatura i sztuka. Tylko one mogły uratować człowieczeństwo przed całym potopem zbrodni, przed totalnym upodleniem. Jedynie w tych wartościach w twórcy faktu dostrzegli możliwość ucieczki przed dezintegracją kultury i moralności. Literatura i sztuka miały za zadanie przestrzec potomnych, być środkiem, który mógłby zapobiedz podobnym zbrodniom w przyszłości. Człowiek nie mógł żyć bez nadziei na zmianę na lepsze. Widząc nie tylko swoje cierpienia, lecz także innych, czytając o nich przestał czuć się osamotniony również w nieszczęściu. Literatura pomagała przetrwać nawet wtedy, gdy znikąd nie widać było cienia nadziei. Sztuka i literatura tego okresu miała podwójną rolę: uratować człowieczeństwo przed zalewającą je falą zbrodni oraz być pamiętnikiem ku przestrodze żyjących. Dlatego celowym zabiegiem było "rozdrapywać rany, by nie zabliźniły się błoną przyszłości", by ludzkie sumienia dręczono odrażającymi obrazami były ciągle czujne.

Druga wojna światowa wpływając destrukcyjnie na charaktery ludzkie i psychikę, doprowadziła do absolutnego ich wypaczenia. Totalitaryzm doświadczył ludzkość w XX w. jej istnienia licząc od narodzenia Chrystusa, w momencie kiedy cywilizacja ziemska stała u progu swych największych odkryć. Udowodnił swoim istnieniem jak ogromne zło może być wyzwolone w człowieku przeciwko bliźniemu. Młode pokolenie dla którego wojna znana jest jedynie z dokumentów lub literackich zapisów, ciągle staje przed dylematem, jaką postawę zając wobec zagrożonego pokoju, przez liczne konflikty lokalne, które w każdej chwili mogą przekształcić się w wojnę globalną. Odpowiedź moim zdaniem jest tylko jedna: czynne, zdecydowane przeciwstawienie się złu, postawa potępiająca wszelkie postawy brutalności, agresji i zniszczenia. Sądzę, że wzorem naszych porzedzników, bohaterów imiennych lub często nieznanych podjęlibyśmy ryzyko walki ze złem.




Wyszukiwarka