po co żyję, Słomiany zapał, Słomiany zapał / 14 marzec 2008


Słomiany zapał / 14 marzec 2008
Wiesław Łukaszewski

0x01 graphic

Wokół widać przejawy tzw. radosnej twórczości: rozpoczęte budowle i niewykończone sukienki, studenci nieobecni na zajęciach, które sami wybrali. Koniec rzadko ma coś wspólnego z początkiem. Mówimy wtedy o słomianym zapale, o braku wytrwałości i silnej woli.

Z drugiej strony obserwujemy niezwykłą determinację w ludzkim działaniu. Ćwiczenia rehabilitacyjne składają się z tysięcy powtórzeń tych samych ruchów. Podobnie trening sportowca. Więźniowie obozu jenieckiego przez miesiące robią podkop. Mściciel poprzysięga zemstę aż do grobu. Literatura i kinematografia pełne są opowieści o takich zachowaniach: od Odyseusza, poprzez wyprawy Amundsena, Mściciela z Laramie do biegnącego Forresta Gumpa. Niektóre z zachowań wydają się zrozumiałe. Więzień chce wydostać się na wolność, człowiek kontuzjowany chce odzyskać sprawność. Inne zachowania są bardziej tajemnicze: trwonienie życia na pościgu w celu zemsty, wykonywanie tysięcy serwisów tenisowych codziennie."
Jeden kraniec wymiaru jest jasny — brak wytrwałości, słomiany zapał. Środek wymiaru też wydaje się zrozumiały: chodzi o upór, silną wolę, wytrwałość. Drugi kraniec wymiaru jest już mniej jasny — fiksacja, opętanie idee fixe, kompulsywne czynności. Kiedy coś przestaje być wytrwałością, a zaczyna być patologiczną fiksacją? Czy zaloty Wokulskiego do pani Lęckiej to objaw wytrwałości, czy fiksacji? Obracamy się w kręgu pojęć rozmytych.
Kiedy można mówić o wytrwałości? Przede wszystkim wtedy, gdy działanie pochodzi z wyboru, a nie z szeroko pojętej konieczności. Nie powiemy, że ktoś wytrwale (lub mało wytrwale) oddycha. To biologiczna konieczność. Nie powiemy, że ktoś wytrwale siedzi w więzieniu. To konieczność społeczna  na przykład dożywotni wyrok. Powiemy, że ktoś jest wytrwały albo brak mu wytrwałości, gdy ma wybór między kontynuowaniem lub przerwaniem działania. O wytrwałości sensownie mówić można wtedy, gdy cel został jasno przedstawiony („wiem, co chcę osiągnąć"), a samo działanie zostało rozpoczęte.
Dalej, działanie musi mieć pewne cechy. Albo jest ono proste, ale powtarzalne i można je wykonywać w ten sam sposób różną liczbę razy (wspomniane podania tenisowe), albo też jest złożone, wieloetapowe, wymagające przerw w działaniu, odraczania (np. pisanie powieści, uczenie się języka obcego).
Kiedy powyższe warunki są spełnione, można stosować kategorię wytrwałości. Kiedy ktoś rozpoczyna „zadane sobie" działanie i szybko je przerywa, bo  jak powiada „przeszło mu", mówimy o słomianym zapale, braku wytrwałości. Co więcej, można tak mówić tym bardziej, im bardziej ktoś był motywowany do podjęcia działania. Gdy bardzo czegoś chciał, ale szybko przestał chcieć, słomiany zapał jest bardziej ewidentny niż wtedy, gdy chciał tylko trochę.

Po czym zatem można poznać, że ktoś jest bardziej lub mniej wytrwały? Oczywiście po czasie poświęconym działaniu. Im dłużej ktoś coś wykonuje, tym bardziej jest wytrwały. Dalej, po liczbie wykonanych prób — im więcej prób (w powtarzalnych działaniach) ktoś wykonał, tym bardziej jest wytrwały. Następnie, po wielkości włożonego wysiłku — im więcej swoich zasobów zaangażował w realizację podjętego działania, tym bardziej jest wytrwały. Można zatem powiedzieć, że formalnymi miarami wytrwałości są czas, próby i wysiłek. Jest to zatem miara energetyczna. Są jeszcze inne wskaźniki, z których trzy wydają się ważniejsze od pozostałych. Pierwszy to przeszkody — ich wielkość i liczba. Ten jest bardziej wytrwały, kto potrafi pokonać więcej i większe przeszkody na drodze do zamierzonego celu. Gdy kogoś zniechęcają pierwsze lepsze przeszkody, wnioskujemy o braku wytrwałości. Drugi ważny wskaźnik to pokusy. Ten jest bardziej wytrwały, kto potrafi oprzeć się większej liczbie pokus, nawet pokusom atrakcyjnym. Trzeci wskaźnik to straty i koszty. Powiemy, że ten jest bardziej wytrwały, kto potrafi więcej poświęcić w imię podjętego przez siebie wartościowego celu.

Przeszkody, straty i pokusy w sposób oczywisty wpływają na spadek prawdopodobieństwa powodzenia w realizacji przyjętego celu. Konieczne są zatem strategie zapewniające możliwość kompensowania tego spadku. Obserwacje, a także wyniki badań pozwalają zidentyfikować wiele takich strategii. Napiszę o kilku z nich.
Pierwsza dotyczy wyrazistości wyniku, jaki ma być  osiągnięty.  Cel  „pomogę  dziecku w lekcjach" jest jasny, ale nie dość wyrazisty. Któremu dziecku — Marioli czy Stefanowi? W których lekcjach — we wszystkich czy tylko niektórych? Kiedy pomogę — zawsze czy raz w tygodniu, czy wtedy, kiedy dziecko mnie o to poprosi?   Cel   „pomogę   Marioli w geometrii w piątek o trzeciej po południu, zaraz jak wrócę z pracy" jest bardziej wyrazisty. Cele wyraziste są lepszymi przesłankami wytrwałego działania niż cele rozmyte. Rzecz jednak nie w tym, by cele ogólne zastępować bardzo konkretnymi, ale w tym, by cele ogólne miały także swoje wyraziste konkretyzacje.
Strategia druga to zwiększanie liczby gratyfikacji. Mówiąc ogólniej, chodzi o powiększanie sumy szczęścia. Listonosze wiejscy pokonują codziennie kilkadziesiąt kilometrów na rowerze, nieco mniej na piechotę. Co chwila zatrzymują się, dzwonią do kogoś, oddają listy, porozmawiają i ruszają dalej. Znowu trzeba wsiadać na rower, nabierać rozpędu, a potem znów hamować i tak w kółko. To ciężka praca. Łatwiejszą jej wersją byłaby prośba do listonosza, żeby dostarczył jeden tylko list i w tym celu przejechał rowerem kilkadziesiąt kilometrów. Trudno sobie jednak wyobrazić listonosza, który chciałby to robić. A przecież wersja „z jednym listem" jest obiektywnie o wiele łatwiejsza niż wersja „z wieloma listami"  wymaga mniejszego wysiłku. Zauważmy jednak, że w wersji „z wieloma listami" są pewne dodatkowe gratyfikacje: a to odpoczynek po dojechaniu do świętej figury, a to rozmowa z Zochą, wdzięczność rencisty, który z utęsknieniem czekał na pieniądze, radość Marioli, bo dostała list od Stefana, więc jednak ją kocha, a to — wreszcie — świadomość ważnej obecności w pewnej społeczności ludzkiej.

Inna strategia polega na poznawczej interpretacji przeszkód, pokus i strat — przez porównanie („w porównaniu z katastrofą z ubiegłego roku, to co dziś...", „to tylko tak groźnie wygląda, a w rzeczywistości to drobny kłopot"); przez nadanie nowego czy właściwego, to osobna historia — sensu pokusie („kolacyjka z Mariolą zawsze kończy się tak samo — jej opowieściami o niej jako obiekcie uwielbienia i pożądania"); przez zbilansowanie strat i zysków („to z pewnością się opłaca, choć dzisiaj jest dość kosztowne").
Sposobem podtrzymywania wytrwałości jest też zachowanie, które można nazwać konstruktywną reakcją na przeszkody — skupienie uwagi na powziętym celu, a nie na przeszkodzie i nie na własnej osobie czy własnym zagrożeniu. Konstruktywna koncentracja uwagi na celu ułatwia ominięcie przeszkód, ułatwia też ochronę własnych zasobów. Nie jest to bynajmniej proste. Pojawiająca się przeszkoda czy pokusa jest bardziej wyrazista i bardziej dostępna psychicznie niż cel. Przeżywane w danym momencie poczucie zagrożenia jest bardziej dojmujące i silniej doświadczane niż wizja odległego celu.

Wytrwałości sprzyja także tworzenie wielu alternatywnych sposobów realizacji danego celu. Obserwacje terapii alkoholików, badania nad tzw. programami kontroli wagi (co w zwykłym języku oznacza odchudzanie) pokazują to wyraźnie. Jeżeli jedyny sposób radzenia sobie z alkoholem polega na zastosowaniu wszywki, to z dużym prawdopodobieństwem po ustaniu działania wszywki problem alkoholowy zacznie się od nowa. Znane są przypadki alkoholików, którzy sądzili, że wszywki działają dłużej niż w rzeczywistości, a gdy dowiedzieli się od lekarza, że to już od dawna nie działa, natychmiast się upijali. Jeżeli ktoś uważa, że jedynym skutecznym sposobem odchudzania jest tylko jedzenie motyli lub tylko preparat „Cień człowieka", z pewnością będzie mniej wytrwały niż człowiek znający wiele różnych ekwiwalentnych sposobów radzenia sobie z nadmiarem wagi. Każdy pojedynczy sposób jest bardziej zawodny niż kompozycja wielu sposobów. Planując osiągnięcie ważnego dla siebie celu, trafniej jest obmyślać wiele różnych dróg do niego prowadzących.
Dodać należy jeszcze dwie oczywistości. Pierwsza dotyczy osobistej ważności celu. Cele ważne silniej angażują. Na osiągniecie ich skłonni jesteśmy poświęcić więcej wysiłku, energii, czasu. Porzucenie ważnego celu jest objawem mniejszej wytrwałości niż porzucenie celu mało ważnego. Porzucenie ważnego na rzecz mało ważnego wydaje się szczególnym przypadkiem braku wytrwałości. Sprawa druga dotyczy własnych możliwości. Ludzie chętniej angażują się w takie działania, których rezultaty zależą tylko lub w przeważającej części od nich samych, niechętnie w takie, na które wpływ mają mały lub prawie żaden. Łatwiej porzucić działania, na efekty których wpływ jest nikły, niż działania, na które ma się duży wpływ. Szczególnym przypadkiem braku wytrwałości jest porzucanie tego, co leży w zasięgu możliwości.



Wyszukiwarka