Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Poezje-herbert


„Poezje”- Zbigniew Herbert

Zbigniew Herbert poeta, eseista, dramatopisarz - urodził się 29 października 1924 roku we Lwowie. Jest to jeden z najwybitniejszych poetów współczesnych; jego twórczość tłumaczono na wiele języków, nagradzano międzynarodowymi nagrodami. Podczas II wojny światowej i okupacji uczył się na tajnych kompletach gimnazjalnych, od 1943 studiował polonistykę na konspiracyjnym Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Uczestniczył w ruchu oporu jako żołnierz Armii Krajowej. Po wojnie ukończył studia prawnicze i ekonomiczne w Akademii Handlowej w Krakowie i na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W ciemnych latach stalinowskich wykonywał przypadkowe zawody m.in. był projektantem urządzeń sanitarnych, wypłacał gotówkowe renty emerytowanym nauczycielom, pracował w spółdzielni zajmującej się wydobywaniem torfu.
Do Warszawy Herbert przeniósł się na stale w roku 1950. To wtedy opublikował na łamach „Tygodnika Powszechnego” „Dwie stańce: Sierpień, Morze”, wiersze uznawane za jego debiut. Do przełomu październikowego pisał jednak właściwie tylko szuflady, drukując śladowo. Z zajęć literackich, które wykonywał do 1950 roku, był m.in redaktorem gdańskiego „Przeglądu Kupieckiego”, i autorem felietonów „Poetyka dla laików”, które drukował na łamach „Tygodnika Wybrzeże” oraz „Katarzynaków” ukazujących się w „Słowie Powszechnym”.Prawdziwy debiut Herberta to jednak rok 1956. Wtedy to na łamach „Współczesności” zabłysło „Pokolenie 56”. Także w 1956 roku ukazał się debiutancki tom Herberta „Struna światła”, bardzo dobrze przywitany przez krytykę. W roku 1957 Herbert opublikował „Hermesa, psa i gwiazdę”; przyjęcie tego tomu było nieomal entuzjastyczne.
W latach 60. i 70. Herbert wiele podróżował. Odwiedził m.in. Francję, USA, Grecję i Włochy. Plonem europejskich podróży stał się słynny i tłumaczony na wiele języków esej „Barbarzyńca w ogrodzie”.

Herbert dla polskiej opozycji demokratycznej był - oczywiście - tym, kim Dante dla Włoch. Takie wiersze jak „Przesłanie Pana Cogito”, a potem cały właściwie tom „Raport z oblężonego miasta” stały się niemal Biblią dla rodzącej się, a potem - po stanie wojennym - podziemnej „Solidarności”. W grudniu 1975 roku Zbigniew Herbert należał do sygnatariuszy „Memoriału”, wyrażającego protest przeciw projektowanym zmianom w konstytucji PRL o kierowniczej roli partii komunistycznej. Poeta wszedł w skład redakcji wydawanego w drugim obiegu pisma „Zapis”. W 1986 roku wyjechał do Paryża, by powrócić w 1992 roku. W tym okresie związany był z „Zeszytami Literackimi” redagowanymi przez Barbarę Toruńczyk. To w ostatnim numerze tego pisma ukazał się „Pies infernalny”, prawdopodobnie ostatni wydrukowany utwór Herberta. W ostatnich latach Zbigniew Herbert drukował i wypowiadał się m.in. w prawicowych „Tygodniku Solidarność”, „Czasie Krakowskim” i „Życiu”. Zmarł 28 lipca 1998 roku o 4 nad ranem.
Do jakiego pokolenia należy Herbert?

Należy do pokolenia Kolumbów. Jego prawdziwy debiut literacki miał miejsce w 55 numerze „Życia literackiego” w 1955 roku, co wiąże go z pokoleniem współczesności (debiutującym w 56 roku). Herbert jest starszy od pokolenia współczesności i dlatego krytycy nazywają jego debiut spóźnionym.

Do jego najważniejszych dzieł należą:

Struna światła - debiutancki tomik poetycki z 1956 r., w którym zebrane są również rozproszone wiersze poety z wcześniejszych lat.  Podjęcie charakterystycznych dla całej późniejszej twórczości Herberta zagadnień. Roztrząsania kwestii moralnych, roli człowieka w historii, próba określenia tożsamości współczesnego poecie człowieka i jego świata wartości. Tom bardzo dobrze przyjęty przez krytykę, potraktowany jako doniosłe wydarzenie artystyczne.

Studium przedmiotu - widoczne dążenie poety do maksymalnej prostoty wyrazu, poszukiwanie zwięzłości i trafności poetyckiego obrazowania. Liczne eksperymenty formalne (wprowadzanie do wierszy stylu potocznego, stylizacja utworów np. na kształt notatki prasowej). Jednocześnie próba tworzenia poezji klasycznej, w której panuje harmonia i ład. Tradycyjny dla Herberta humanizm.

Raport z oblężonego miasta - paraboliczny opis Polski w czasach stanu wojennego. Dzieło opublikowane po raz pierwszy ze względów cenzuralnych za granicą - we Francji. Próba obiektywnego relacjonowania życia codziennego mieszkańców kraju na skraju wojny domowej. Formuła kronikarska, niekiedy liryka przechodząca w publicystykę. Interwencyjny charakter dzieła, potępienie kłamstwa, zdrady i apel o bezwzględne poszanowanie praw moralnych.

Pan Cogito - bodaj najpopularniejszy zbiór wierszy Herberta, opublikowany w 1974 r. Przesłanie moralne powołanego do życia przez poetę na kartach swych utworów bohatera lirycznego - Pana Cogito (nazwisko znaczące, odnoszące się do maksymy Kartezjusza). Przemyślenia i refleksje człowieka, usiłującego objąć myślą świat, historię, współczesną mu rzeczywistość, własną tożsamość. Surowość zasad moralnych „ja” lirycznego oraz jego rozterki i wątpliwości zbliżające go do przeciętnego człowieka. 

Epilog burzy - wydany na krótko przed śmiercią autora ostatni zbiór liryków - swoista summa poetycka Herberta. Ton wierszy nastrojowy, nostalgiczny. Niekiedy bliskie są one formie modlitwy. Pogodzenie się z losem i refleksja nad własnym życiem. Nieubłagany upływ czasu i przemijanie jako podstawowe tematy.

Barbarzyńca w ogrodzie - najważniejszy tom esejów Herberta. Opis przemyśleń i spostrzeżeń poety z jego podróży po Francji i Włoszech. Refleksja nad najwspanialszymi zabytkami kultury i sztuki i śródziemnomorskiej (m.in. prehistoryczne rysunki naskalne w Lascaux czy katedry gotyckie). Rozważania na temat ponadczasowości i uniwersalizmu wielkich dzieł oraz ich rola w historii. Świadectwo typowego dla Herberta humanizmu, poszanowania tradycji i godności człowieka.
Cechy liryki:

1. Tworzywo literackie - poezja Herberta odwołuje się do szeroko pojętej tradycji kulturowej. Chętnie posługuje się aluzją do antyku, do klasyki europejskiej. Tworzywem poezji są mity („Nike, która się waha”, „Apollo i Marsjasz”), dzieła sztuki, postacie historyczne i literackie o wartościach symbolicznych (Hamlet, Fortynbras, Marek Aureliusz), fakty historyczne („17 IX”), czyli sztuka, filozofia, literatura, historia. To wszystko stanowi jakby pryzmat, przez który patrzy Herbert na świat, stawiając pytania nurtujące współczesnego człowieka. Np. podmiotem lirycznym tomu „Pan Cogito” jest człowiek o kartezjańskim nazwisku („Cogito ergo sum” - „Myślę więc jestem” -Kartezjusz), który obserwując świat, siebie, swoje reakcje na sygnały ze świata, szuka sposobu na uporządkowanie własnego stosunku do spraw ludzkich i metafizycznych.
2. Najczęściej stosowana forma wiersza - poetycka parabola, przypowieść, „poetyka wielkiej metafory”. Materiałów do takich parabol o wymowie moralnej lub filozoficznej, dostarczają najczęściej historia i mitologia. (parabola, przypowieść - utwór narracyjny, w którym przedstawione postacie nie są ważne ze względu na cechy jednostkowe, lecz jako przykłady uniwersalnych prawideł ludzkiej egzystencji, postaw wobec życia)
3. Brak jednolitości, jednoznaczności stanowiska - Herbert nie wypowiada skrajnych sądów. W różnych wierszach daje wyraz różnym postawom, np. o sztuce wypowiada się w poemacie „Studium przedmiotu” i w wierszu „Stołek”. W pierwszym opiewa wzorzec idealnego piękna („najpiękniejszy jest przedmiot, którego nie ma”), w drugim wygłasza pochwałę rzeczywistości zmysłowo uchwytnej. W wierszu „Kołatka” przemawia z pozycji poety-moralisty, odrzucającego pokusy wyobraźni, w wierszu „W pracowni” daje się urzec właśnie urokom fantazji artysty. Peta jest obiektywny, wybór zostawia czytelnikowi. (np. w „Hymnie Fortynbrasa” nie daje odpowiedzi na pytanie, która postawa jest słuszna - czy marzycielskiego, pełnego wątpliwości, kierującego się ideałami Hamleta, czy Fortynbrasa - człowieka czynu i władzy, brutalnego żołnierza).
4. Obiektywizacja własnych wypowiedzi - w poezji Herberta nie ma lirycznego wybuchu uczuć, emocji - poeta nadaje swoim wypowiedziom tonację spokoju, tzw. „klasycznego umiaru”, zaleca z powściągliwość w wyrażaniu uczuć,
5. Wrażliwość na konflikty moralne epoki, będące wynikiem współczesnych przemian historycznych i cywilizacyjnych, postawa oporu przeciw przemocy, postawa solidarności z prześladowanymi („Pan Cogito w potrzebie ścisłości” - Pan Cogito zastanawia się nad trudną do uściślenia liczbą ofiar historii, nad niewyrażalnym cierpieniem tych ofiar).
6. Ujmowanie aktualnych problemów moralnych i politycznych w perspektywie uniwersalnej
poszukiwanie trwałych wartości, ładu w chaosie współczesnego świata, obecność postulatów etyki heroicznej - wezwanie do walki, wytrwałości, odwagi, heroizmu (w „Przesłaniu Pana Cogito” poeta nakazuje: godność („idź wyprostowany wśród tych co na kolanach”), gniew i niezgodę na poniżanie, odwagę („bądź odważny”), pogardę dla katów, szpiclów i tchórzy, niewybaczanie w imieniu tych, których zdradzono, wierność ideałom, wartościom. Postulaty te obecne są też w wierszach z tomiku „Raport z oblężonego miasta”, pisanych podczas stanu wojennego).
7. Ironia, humor, prostota języka, jako środki tworzenia (ironia -widoczna np. w wierszu „Sprawozdanie z raju” autor maluje wizję „raju ograniczonego” - z pracą, pensjami, cenami, ustrojem społecznym, rządami (przestrzega w ten sposób przed tworzeniem marzeń o idealnym świecie, przed niebezpieczeństwem utopii)
8. Forma wiersza klarowna, oszczędna, będąca nawiązaniem do tradycji klasyków oraz wymogów wiersza nowoczesnego.
9. Podmiot liryczny w większości utworów nie jest tożsamy z autorem (tzw. liryka roli)
wiersze z reguły posiadają tytuł.
10. Tematyka poezji- człowiek wobec śmierci i zagadek istnienia („Brzeg”, „U wrót doliny”) - człowiek w poszukiwaniu wartości etycznych („Pan Cogito”) - człowiek wobec historii („Raport z oblężonego miasta”) - sztuka - jej wyznaczniki („Dlaczego klasycy”) - refleksja nad historią, filozofią, literaturą, Biblią („Pan Cogito - władza, cierpienie, codzienność („Sprawozdanie z raju”) - poeta i poezja, ich rola we współczesnym świecie („Przypowieść”) - idea „wielkiego powrotu” do tradycjiobecność antyku, biblii i innych tradycji kulturowych w twórczości z. Herberta

Cechy charakterystyczne twórczości poetyckiej Herberta:

Twórczość Herberta naznaczona jest ciągłym buntem i szukaniem wartości w nowoczesnym świecie. Herbert sprzeciwia się systemowi, ale przede wszystkim chce ocalić szlachetne i wzniosłe tradycje. Pragnie uchronić przed zapomnieniem dorobek kulturalny i dawne wartości moralne. Świat powojenny postrzega jako zniszczony przez wojnę także w wymiarze moralnym, sprzeciwia się panującemu konformizmowi i bezradnemu zwątpieniu. Rozmiłowany w klasycznym pięknie antyku, przezywa tragedię, widząc zagładę tej tradycji. Herbert jest nazywany poeta heroizmu tragicznego, ponieważ walczy, choć przekonany jest o nieuchronności klęski, wie, że jego ideały są skazane na zagładę, a jednak jest im wierny, bo tak należy, bo trzeba mieć ideały i o nie walczyć. Ta heroiczna postawa bardzo wyraźnie jest ujęta w zbiorze "Pan Cogito", gdzie tytułowy alter ego autora wprost wyraża pewne postulaty, jak żyć należy, czasem zwracając się wprost do czytelnika. Herbert jest bardzo wymagający w stosunku do swojego odbiorcy, nie tylko stawia mu wysokie moralne wymagania, ale też oczekuje, że będzie on zdolny zrozumieć jego szerokie odwołania do całego dorobku kultur europejskiej.

Pierwszą, najbardziej rzucającą się w oczy cechą całej twórczości Herberta jest częste odwoływanie się do wątków mitologicznych. Herbert sięgał do nich w sposób aktywny - chciał dotrzeć do istoty antycznych postaw jako prawzorów postępowania współczesnego człowieka, odarłszy je wcześniej z naleciałości tradycji. Poeta nie traktował przeszłości jako tworu zamkniętego - jego zdaniem reminiscencje zdarzeń minionych odbijają się echem w chwili obecnej.
Z takiego podejścia wynika specyficzny klasycyzm Herberta. Herbert nie próbuje idealizować przeszłości, nie traktuje dzieł czy bohaterów klasycznych jako pomników bez skazy. W swoim klasycyzmie Herbert podkreśla wymiar moralny - dawne postaci, choć ogarnięte tą samą żądzą zła, co współczesne, stanowią wzór samodoskonalenia się, dotarcia do istoty człowieczeństwa, do tego, co w człowieku jest najbardziej godne szacunku.
Herbert jest pisarzem nie tylko moralistycznym, ale także metafizycznym - stawia sobie pytania o sens istnienia. Najlepiej pokazuje to cykl wierszy, których bohaterem jest wymyślona przez poetę postać Pana Cogito. Poza tym Herbert często zadaje sobie pytania o sens egzystencji ludzkiej w sytuacjach krańcowych - śmierci, zderzenia z totalitaryzmem, wobec przemocy i cynizmu historii. Tworzywem poezji Herberta, na co od razu zwróciła uwagę krytyka, są bardzo często mitologiczne opowieści, starożytni bohaterowie i dzieła sztuki; nie pełnią one jednak roli martwych elementów literackiej konwencji. Herbert stosuje mechanizm szczególnej demitologizacji - próbuje odrzucić wszystkie kulturowe nawarstwienia (o ile taki zabieg w ogóle jest możliwy) i dotrzeć do pierwowzorów, stanąć oko w oko z antycznymi bohaterami. W jego twórczości przeszłość nie jest bowiem czymś odległym i zamkniętym - ożywiane postaci i zdarzenia pozwalają podjąć próbę zrozumienia historii, a zatem zrozumienia i chwili obecnej. Przeszłość stanowi miarę dla teraźniejszości.
Nie ma w poezji Herberta spójnej koncepcji historiozoficznej. Przeciwnie - wyraźna jest niechęć do systemów, które wyjaśniają wszystko, tłumaczą rozwój wydarzeń nieuchronną logiką dziejów. To, co da się o historii powiedzieć, wynika tylko z prostej obserwacji - że jest ona (a przynajmniej była do tej pory) terenem panoszenia się zła, któremu wiecznie przeciwstawia się garstka niezłomnych. Jednostka nie jest w stanie zmienić biegu historii, ale zobowiązana jest do stawienia, mimo wszystko, beznadziejnego oporu. Etyczny fundament twórczości Herberta stanowi bowiem przekonanie, że słuszność danej sprawy i celowość działań podejmowanych w jej obronie nie zależy od szansy na zwycięstwo. Temu patetycznemu przesłaniu towarzyszy ironiczna świadomość, że jest ono wygłaszane w zdecydowanie mało heroicznej epoce - epoce, w której potencjalnemu bohaterowi grozi nie tyle męczeństwo, ile śmieszność. Cechą współczesnego świata jest bowiem istnienie rozmytych granic między dobrem a złem, degeneracja języka odbierająca słowom jednoznaczność, powszechna dewaluacja wartości. Zło współczesne nie jest demoniczne i nie daje się łatwo zdefiniować. Mający świadomość własnej śmieszności bohater prowokuje sytuacje graniczne nie tylko dla zachowania wierności przesłaniu, ale także aby sprowokować zło, zmusić je do ujawnienia oblicza.
Językowe ukształtowanie wierszy Herberta jest charakterystyczne - w sposób mistrzowski łączy ironię z patosem, wielką metaforę lub parabolę z językiem prostym, przekaz kulturowy z poetyką dnia codziennego. Jego wiersze są napiętnowane doświadczeniami historycznymi XX wieku. Herbert stara się w nich znaleźć odpowiedzi na najtrudniejsze pytania naszej współczesności.

INTERPETACJE NIEKTÓRYCH WIERSZY ZBIGNIEWA HERBERTA

 Dlaczego klasycy

Wiersz Dlaczego klasycy realizuje modeli liryki pośredniej. Dominuje w liryku tonacja opisowa, odwzorowania głębszych przeżyć podmiotu lirycznego brak. Refleksja pozostawiona jest czytelnikowi.

Podmiot liryczny nie ujawnia się w tym wierszu wprost. Nic o nim nie wiemy. Relacjonuje on dzieje nieudanej wyprawy Tukidydesa, porównując antyk ze starożytnością. Dopiero na końcu liryku podmiot nieco daje się poznać, snując gorzką refleksję, stanowiącą podsumowanie poczynionych obserwacji.

Wiersz skonstruowany został na zasadzie czytelnego przeciwstawienia. Najpierw podmiot opisuje Tukidydesa, niemal tak, jakby tworzył dzieło historyczne. Opowiada o historii nieudanej wyprawy bohatera, mającej przynieść ratunek oblężonej kolonii. Pomoc przyszła zbyt późno, kolonia upadła i dostała się w ręce wroga. Kara, jaka spotkała Tukidydesa za to, że nie przybył na czas, była nader surowa. Został on skazany na dożywotnie wygnanie, a decyzji tej był posłuszny. Podmiot liryczny wyraźnie akcentuje fakt, że bohater nie szukał usprawiedliwienia dla swojego spóźnienia. Jego komentarz jest lakoniczny i rzeczowy, nie ma tu mowy o chęci zrzucenia z siebie odpowiedzialności. Wódz ateński powiada tylko:

że miał siedem okrętów / była zima / i płynął szybko

Z postawą Tukidydesa kontrastuje podmiot nastawienie współczesnych przywódców czy generałów. Zwraca uwagę na to, że szukają oni winy porażki wszędzie, tylko nie w sobie. Obrzucają oskarżeniami swoich podwładnych lub kolegów bądź usiłują tłumaczyć niepowodzenie czynnikami, na które nie mieli wpływu („niekorzystne wiatry”). W odróżnieniu od antycznych wojowników nie są honorowi ani powściągliwi. Zachwalają swoje zasługi, opowiadają o swym męstwie, bohaterstwie i odwadze. Nie stronią też od próby wytłumaczenia porażki za wszelką cenę, dążąc do pozyskania przychylności ludu, a zwłaszcza przyszłych pokoleń („skomlą na kolanach przed potomnością”). Herbert zatytułował swój utwór Dlaczego klasycy. Wydaje się, że wiersz jest próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego właśnie historia czy kultura starożytna jest polskiemu poecie tak bliska. Stanowiący alter ego poety podmiot liryczny nie mówi tu niczego wprost, ale refleksja jest aż nadto wyraźna. Współczesność jest w porównaniu z antykiem odarta z godności, prostacka i egoistyczna. Miejsce wielkich starożytnych wartości, takich jak: honor, odwaga, prawda, zajmuje przerzucanie się odpowiedzialnością i wygórowana ambicja. Najbardziej wymowna i mająca charakter konkluzji jest strofa trzecia, a zarazem ostatnia. „Ja” liryczne zadaje tu retoryczne pytanie, które jest krytyką obecnego modelu życia. Poeta wypowiada się tutaj na temat sztuki, ale jego zdanie należy potraktować w perspektywie bardziej ogólnej. Przytoczone określenia „rozbity dzbanek” czy „rozbita dusza” dowodzą, jak ułomna jest rzeczywistość dnia dzisiejszego, teraźniejszość. Inspiracji i wzorów postępowania należy szukać właśnie w starożytności. Współczesność, określona przez rozczulanie się nad sobą, nie reprezentuje sobą niczego wzniosłego. Przeciwnie, jej obraz jest pełen prymitywizmu i jałowości życia. Poeta przytacza na koniec obrazowy opis, który byłby tego najlepszym dowodem. Są to ostatnie słowa liryku, a brzmią:

to co po nas zostanie / będzie jak płacz kochanków / w małym brudnym hotelu / kiedy świtają tapety

Domysły na temat Barabasza

Wiersz Herberta należy do liryki bezpośredniej, ponieważ podmiot liryczny ujawnia się w czasownikach liczby pojedynczej, ale jednocześnie należy tekst ten zakwalifikować do liryki maski.  

Podmiot liryczny jest człowiekiem z tłumu, tzw. ultimus inter pares, czyli zatopionym w tłumie. Niewątpliwie jest też kimś, kto docieka prawdy. Świadczy o tym już pierwsze pytanie: Co stało się z Barabaszem?

Pyta, bo „w pewien sposób brał udział w sprawie”, a więc ma prawo wiedzieć, co stało się z człowiekiem, do którego uwolnienia się przyczynił. Podmiot liryczny, a jednocześnie jeden z bohaterów, trochę usprawiedliwia swoje postępowanie, ponieważ jak twierdzi, był „zwabiony tłumem” i „Wołali wszyscy gdybym ja jeden milczał / stałoby się dokładnie tak jak się stać miało”.

Herbert przenosi czytelnika do ważnego momentu historii - skazania Jezusa i uwolnienia Barabasza. Jak zwykle dopowiada coś, czego w Biblii czytelnik nie znajdzie. Interesuje go sam mechanizm uwolnienia złoczyńcy i ukrzyżowania człowieka niewinnego. Barabasz był mordercą i łotrem, a jego dalsze losy w ogóle w Biblii nie są poruszane. Barabasz to człowiek, który miał swoje „pięć minut” w historii świata i odegrał swoją rolę. Przez ten krótki czas był idolem publiczności, ludzie klaskali i krzyczeli jego imię. Potem mógł albo żyć inaczej (co jest raczej mało prawdopodobne), albo znów powrócić na drogę zbrodni. Barabasz umiał tylko zabijać, więc stwierdzenie, że oto: On Imperator własnych rąk i głowyOn Wielkorządca własnego oddechu jest ironiczne, gdyż nie ma wartości, na której oprze swój świat. O Jezusie zaś Herbert mówi „Nazareńczyk”. Jezus jest tu przede wszystkim człowiekiem, który umiera za swoje przekonania, za to, że był ideologiem. Pozostaje sam „ze stromą ścieżką krwi”, ale ta krew ma moc oczyszczającą, daje nadzieję na przyszłość, przynosi ulgę w cierpieniu, jest symbolem siły i zwycięstwa. Płaszczyzna filozoficzna - Herbert pyta, na ile życie każdego człowieka jest grą konieczności i przypadków. Pojawia się tu ważny motyw fortuny i pytanie, czy spotkanie Jezusa i Barabasza było z góry ustalone czy może pożyczenie statku Pawłowi, który płynął do Koryntian, było także zaplanowane. Można tu dopatrzeć się również metafory świata jako teatru. Płaszczyzna religijna - oczywiście jest to odwieczna walka dobra ze złem. Jezus przegrywa tylko pozornie, umiera fizycznie, ale wiadomo przecież, że potem zmartwychwstanie, a jego „ideologia” przetrwa tysiące lat. O Barabaszu zapomniała nie tylko Biblia, ale w ogóle historia. Płaszczyzna polityczna - tu mamy odniesienie do wszelkich totalitaryzmów, ponieważ Imperium Rzymskie nosiło wszelkie znamiona państwa totalitarnego. Tłum ma ogromną władzę, krzycząc, uwalnia mordercę. Pytanie brzmi: czy Barabasz nie został uwolniony celowo, ponieważ z punktu widzenia systemu był mniejszym zagrożeniem, był „tylko” mordercą. Poza tym systemowi „umiejętności” Barabasza mogły się przydać (stał się szpiclem).  

„Pieśń o bębnie”

Wiersz Pieśń o bębnie realizuje model liryki pośredniej. Podmiot liryczny nie ujawnia się tutaj bliżej, a jego przeżycia zastępuje raczej beznamiętny opis rzeczywistości.

Podmiot liryczny utworu nie ujawnia się, nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele. Tym bardziej, że utożsamia się on z pewną wspólnotą, ogółem. Poeta stosuje wypowiedzi w formie pierwszej osoby liczby mnogiej, przez co jednostkowość, a zarazem subiektywizm podmiotu lirycznego zostają znacząco zredukowane. Tym niemniej pewne sformułowania mają postać komentarza wypowiadanego przez podmiot liryczny (w dalszej perspektywie stanowią też przetworzony koment odautorski).

Pieśń o bębnie przedstawia świat ogołocony ze swojego piękna, stłamszony, w którym jednostka nic nie znaczy. Jedynie pierwsza strofa przynosi wspomnienie rzeczywistości, jaka potrafiła być pełna uroku życia i różnorodności, w której było miejsce na indywidualizm i samoświadomość jednostki. Symbolem owych minionych wartości są wymienione instrumenty muzyczne. Ów fragment liryku utrzymany jest w pogodnym, ale nieco smutnym tonie - miejsce pierwotnej szczęśliwości, sielskości, drobnych radości życia, kultury wysokiej czy rozrywki zajmuje bowiem złowrogi bęben. Jest to najbardziej złożony symbol, jakim posługuje się w owym liryku poeta. Traci on tu swoje pierwotną funkcję instrumentu muzycznego, zaś jego nowe znaczenia odczytywać można na wiele sposobów. Miarowy, jednostajny, wybijany przez dobosza rytm jest tu przede wszystkim świadectwem końca indywidualizmu człowieka - jego miejsce zajmuje bowiem tłum, który wprawdzie kroczy pierwszy raz zgodnie i wytrwale, ale jest to marsz donikąd („zejdziemy nisko do czeluści, do pustych piekieł oraz wyżej”). Unifikacja ludzkości, zaprzepaszczenie różnorodności świata prowadzi do jego upadku. Marsz w rytm bicia bębna przywodzi jednak na myśl także obrazy wojny, zniszczenia. Bęben może oznaczać wreszcie władzę absolutną, dyktaturę lub totalitaryzm. Wówczas konsekwencją bicia weń jest uległość, zniewolenie, poddanie się narzucanym z góry zasadom postępowania. W świecie opisywanym w liryku nie ma miejsca na uczucia ani tradycyjne wartości, są one bowiem reliktem przeszłości, który już przeminął. Końcowe fragmenty wiersza przynoszą obrazowanie na poły apokaliptyczne. Ludzkość dochodzi bowiem do kresu swego istnienia, a oznacza to jedynie popadnięcie w nicość. Zanegowane zostają tutaj podstawowe kategorie religijne, nie ma ani nieba, ani piekła. Epilog wiersza dowodzi, że wszystko to, co nie podda się owej postępującej unifikacji, skazane jest na zagładę, podzieli los przywoływanych wcześniej skrzypiec czy waltorni. Dotyczy to także hierarchii wartości człowieka, kwestie takie, jak wolność, dobro czy samoświadomość, przestają bowiem cokolwiek znaczyć.

Utwór poetycki Pieśń o bębnie jest typowy dla Herberta humanisty, który w trwodze spogląda na upadek kultury świata Zachodu, odcięcie się od tradycji, bezwolne poddanie się owej psychologii tłumu. Dziwi natomiast radykalizm, z jakim poeta tu występuje. Zagłada bowiem już się dokonuje, jest nieuchronna, nie ma od niej ratunku. Dawny optymizm został zastąpiony przez bolesną świadomość o samozatraceniu („w piasek się zmieni cały pochód”) Na koniec warto zwrócić uwagę na melodyjność wiersza, jego stylizację na pieśń żałobną. Miarowy i regularny rytm utworu współgra z opisywanym marszem, przez co liryk zyskuje na sile obrazowania.

Potęga smaku

Potęga smaku to tekst należący do liryki bezpośredniej, w której podmiot liryczny w pierwszej osobie liczby mnogiej mówi o odczuciach pewnej grupy osób, do której sam zresztą należał.

Podmiotem lirycznym tekstu jest wygnaniec, ktoś, kto odmówił swojego „tak” systemowi totalitarnemu i wybrał samotność. Jest to człowiek wrażliwy na wszystko, co nie jest zgodne z etyką, ale także z estetyką. Można także stwierdzić, że wygnanie jest tak naprawdę jego własną decyzją, a za swoje przekonania i poglądy gotowy jest nawet umrzeć. Mamy więc do czynienia z typowym bohaterem wierszy Herberta, z człowiekiem, który przyjmuje postawę wyprostowaną, heroiczną, dumną i godną. Nie można go przekupić, czy zastraszyć, ponieważ wszystko, co ma w sobie, opiera się na ustalonym, wypracowanym i utrwalonym systemie wartości. Oczywiście stoi on ponad systemem, którym gardzi i którego nie może znieść.

Głównym tematem tekstu jest odmowa systemowi stalinowskiemu, niezgoda na przyłączenie się do propagatorów tej ideologii, wewnętrzny bunt, którego źródło należy upatrywać w estetyce. System totalitarny był przede wszystkim systemem zbrodniczym i oszukiwał ludzi:  […] barak / nazwany pałacem sprawiedliwości.

Podmiot liryczny postanowił nie poddawać się, mimo że system mógł go kontrolować i zataczał coraz szersze kręgi. Estetyka podpowiadała także podmiotowi lirycznemu, że zwyczajnie tkwi w systemie po prostu brzydkim, ohydnym, wstrętnym i prostackim (dziewczęta o czerwonych rękach i chłopcy z ziemniaczanymi twarzami). Dość ironicznie, a może właśnie prawdziwie, mówi, że „nie należy zaniedbywać nauki o pięknie”, ponieważ przed wyrażeniem swojego przystąpienia, zgody należy bacznie wszystko obserwować. Metaforycznie mówi o owych piszczałkach, bębnach, kształtach architektury. I dlatego też:  Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu / książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie.

Mowa tu przede wszystkim o wolnym wyborze, o heroizmie, który nie jest hiperbolizowany, bo dla podmiotu odmowa, sprzeciw, a nawet decyzja o wyjeździe jest normalna, aż nazbyt oczywista.

Budowa i język utworu

Tekst Herberta, jak często u tego poety, jest tekstem pozbawionym interpunkcji, co daje możliwość głębszej interpretacji. Podzielony został na siedem, nieregularnych strof, pozbawiony rymów, nadmiernej metaforyki. Uwagę przykuwa budowa klamrowa tekstu, który zaczyna się i kończy zapewnieniem, że  „To wcale nie wymagało wielkiego charakteru”, a decyzja o opuszczeniu kraju była jedynie kwestią wyrafinowanego gustu.  
Powrót prokonsula

Wiersz Powrót prokonsula realizuje modeli liryki bezpośredniej. W pewnym sensie byłaby tu obecna także liryka maski (władza komunistycznej Polski pod przykrywką Cesarstwa Rzymskiego)

Odczucia, przeżycia czy refleksje podmiotu lirycznego są tu oddane całkiem wprost. Nic nie jest przemilczane czy niewypowiedziane. Wprawdzie nie można jednoznacznie utożsamiać podmiotu z autorem utworu, to jednak wywód „ja” lirycznego stanowi obraz myślenia Herberta.

Sytuacja liryczna zarysowana w wierszu jest wydawałoby się prosta. Oto czytelnik tegoż utworu słyszy wypowiedź wysokiego urzędnika rzymskiego, który zastanawia się nad powrotem na dwór cesarski. Obecnie bohater liryku przebywa gdzieś na prowincji (nie jest wiadome, czy wskutek wygnania, czy w efekcie świadomego wyboru - raczej ta druga opcja, skoro istnieje możliwość powrotu). Powrót nie jest też decyzją nagłą, ale gruntownie przemyślaną. Nie ma też pośpiechu - bohater oświadcza, że wróci „jutro lub pojutrze”. Prokonsul ten wie jednak, że służba u boku cesarza oznacza zaakceptowanie pewnych zasad, które są mu osobiście obce. Razi bohatera wiersza służalczość, egoizm oraz niepewność jutra, które są dominantą życia na dworze. Ich przeciwieństwem jest spokojne, pogodne i proste zarazem życie gdzieś z dala od centrum kraju, ale nie ma wówczas miejsca na realizację szczytnych idei czy ambicji. Powrót nie oznacza całkowitego sprzeniewierzenia się własnym zasadom moralnym. Prokonsul wyraźnie zastrzega, że nie zamierza na dworze być jedynie klakierem i pochlebcą. Bunt przeciw cesarzowi, chęć przebywania w jego otoczeniu, bez oddawania mu należytego szacunku prowadzi jednak do dalszych przemyśleń. Oto bohater wiersza uświadamia sobie, że w gruncie rzeczy cesarz jest człowiekiem, takim samym jak on. Także ów władca musi mieć niewątpliwie świadomość tego, jak naprawdę wygląda życie dworu. Cesarz jawi się tutaj zatem dwuznacznie. Z jednej strony to postać oczekująca poklasku i pławiąca się w luksusach, z drugiej niewolnik systemu, który dał mu władzę.

Nastawienie podmiotu lirycznego oddają najpełniej dwa ostatnie wersy. Wynika z nich, że podjęte decyzja, choć niełatwa jest jednak nieodwołalna. Bohater pragnie powrócić i spróbować żyć wśród zakłamania, obłudy, fałszu, służalczości, okrucieństwa czy zdrady. Ma nadzieję, że uda mu się w tym otoczeniu odnaleźć, mimo licznych nieprawidłowości tego środowiska. Wiersz oddaje dylematy moralne pisarza, wiążące się z koniecznością dokonania trudnego wyboru. W liryku jest to decyzja już podjęta, ale poprzedzona długim wahaniem i skutkująca ciągłym brakiem pewności, co do jej słuszności. Podmiot roztrząsa tutaj dylemat, którego wymowa jest o wiele bardziej ogólna niż jednostkowe decyzje. Oto bowiem pojawia się tragiczny konflikt pomiędzy wolnością wewnętrzną (skazującą człowieka na izolację, zapomnienie) oraz przyjęciem pewnych przeciwnych własnym poglądom zasad (tutaj poddania się nieakceptowanej władzy tyrana), dla zapewnienia sobie możliwości swobodnego rozwoju. Przyjęty przez konsula tok rozumowania jest złudny i pełen przeciwieństw. Niemożliwe jest bowiem dostosowanie się do nieakceptowanej rzeczywistości, z jednoczesną jej negacją. „Metoda środka” jest tu bezskuteczna, w co nie chce uwierzyć urzędnik. Wiersz jest zamaskowanym nawiązaniem do historii Polski. Za rządów komunistycznej władzy panowały w kraju reguły postępowania podobne do opisywanych w liryku. Można było być poplecznikiem ustroju lub jego wrogiem, wypośrodkowanie nie było tu możliwe. Zwraca zatem uwagę uniwersalność podjętej tematyki.

Sprawozdanie z raju

Wiersz Sprawozdanie z raju ma cechy liryki pośredniej. Brak jest bliższych wiadomości odnośnie przeżyć podmiotu lirycznego. Dominuje suchy opis, bez emocjonalnych ozdobników.

Podmiot liryczny w omawianym liryku nie ujawnia się. W żadnym fragmencie tekstu nie odnajdujemy jakichkolwiek jego osobistych przemyśleń czy odczuć. Chłodno przedstawia obraz nieba daleki od typowych ludzkich wyobrażeń. Podobnie, jak w utworze U wrót doliny, podmiot liryczny wciela się w rolę sprawozdawcy czy reportera, który opisuje to, co widzi. Taką konstrukcję podmiotu dodatkowo wzmacnia tytuł wiersza.

Sprawozdanie z raju, co wskazuje już sam tytuł wiersza, przedstawia opis zaświatów, a dokładniej nieba. Nie jest to jedna wyobrażenie, jakie bliskie byłoby obietnicom proroków, ksiąg biblijnych czy Chrystusa. Otóż niebo jest jedną wielką… fabryką. Wprawdzie wykonywana praca fizyczna nie jest tak ciężka, jak na ziemi („wskutek mniejszego przyciągania”), tydzień pracy trwa krótko, a pensje rosną, ale jednak kraina wiecznej szczęśliwości daleka jest od sielskości. Zinstytucjonalizowanie nieba, zorganizowanie w nim trwałych struktur administracyjnych zapewnia porządek i trwałość panującego tam ustroju społecznego. Ale podmiot przyjmuje tu postawę ironiczną. Jego komentarz „naprawdę w raju jest lepiej niż w jakimkolwiek kraju” mimowolnie budzi uśmiech politowania. Bo okazuje się, że rzeczywistość niebiańską można porównać z ziemską i tylko nieznacznie wyjdzie ona na tym lepiej - skoro podmiot liryczny aż tak o tym zapewnia, to nie może być to w pełni oczywiste i naturalne.

Druga strofa przynosi kolejne rozważania dotyczące w głównej mierze przyczyn takiego ujęcia nieba. Początkowo bowiem wszystko miało tam wyglądać właśnie tak, jak opisywano w Biblii. Co stanęło na przeszkodzie włączeniu zbawionych w anielskie chóry i uczestnictwo w wieczności? Podmiot daje klarowną odpowiedź: […] nie udało się oddzielić dokładnie / ciała od duszy i przychodziła tutaj / z kroplą sadła nitką mięśni

Tu po raz kolejny ujawnia się tonacja ironiczna podmiotu. Oto proces zbawiania ukazany jest jako czynność mechaniczna, swoiste dosłowne oddzielanie duszy od ciała. Mało tego czynność ta okazała się technicznie niemożliwa do poprawnego wykonania - zatem także w niebie możliwe są błędne rozwiązania, niedoskonałość. Rajscy włodarze wyciągnęli zatem wnioski ze swoich dotychczasowych niepowodzeń. Jak wymownie pisze poeta: trzeba było wyciągnąć wnioski / zmieszać ziarno absolutu z ziarnem gliny

Tak też postąpiono. Zbawienie zostało w cytowanym liryku zdesakralizowane, pozbawione swojej niezwykłej rangi. Z uwagi na możliwości techniczne jego formuła została zmieniona, czego skutkiem jest także inna organizacja samego nieba. Podmiot liryczny mówi o tym fakcie jako o „jeszcze jednym odstępstwie od doktryny”, co może dowodzić, że różnic między wyobrażeniem nieba a jego faktyczną organizacją było więcej.  

Kolejne strofa przynosi informacje o stosunku zbawionych do Boga. Nie mają oni z Nim żadnego kontaktu ani relacji. Nikt Stwórcy dotąd nie widział, poza tymi „z czystej pneumy”. Chodzą słuchy, że kiedyś każdy z niebiańskich mieszkańców ujrzy Boga, ich życie upływa więc w ciągłej niepewności. Teraźniejszość czy codzienność zbawionych jest jednak warunkowana przez ryk fabrycznych syren i nie wiadomo czy i kiedy miałoby to się zmienić.

Herbert stworzył ironiczny i gorzki opis nieba, które nie różni się niemal niczym od ziemskiej rzeczywistości. Jest to gra poety z konwencjami biblijnymi. Skoro bowiem nikt nie widział nieba, dlaczego nie miałoby ono przypominać choćby fabryki? Wówczas jednak takie kategorie jak zbawienie, życie wieczne, szczęście w niebie zostają zakwestionowane, a w ich miejsce wchodzi prozaiczność i zwyczajność. Utwór można także interpretować jako ironiczny obraz rzeczywistości PRL-u. Miało być pięknie, jest zwyczajnie, szaro, a  […] z fabryk wychodzą niebiescy proletariusze / pod pachą niosą niezgrabnie swe skrzydła jak skrzypce

U wrót doliny

Wiersz U wrót doliny to utwór z ujęciem liryki pośredniej. Nie poznajemy tutaj bliżej świata przeżyć wewnętrznych podmiotu lirycznego, jego doświadczeń, refleksji, wniosków. Stoi on nieco na uboczu i przynosi jedynie opis sytuacji lirycznej.  

Kreacja podmiotu lirycznego jest w niniejszym utworze bardzo interesująca. Wciela się on bowiem jakby w rolę reportera, sprawozdawcy. Relacjonuje mające miejsce wydarzenia, których jest świadkiem. Jego ton jest rzeczowy, konkretny, a przez to chłodny. Mimo to przedstawiane obrazy czy opisywane sytuacje budzą w czytelniku głębsze przeżycia, a pozorny chłód sprawozdawcy, paradoksalnie potęguje nawet te wrażenia czy odczucia. Perspektywa owego narratora-sprawozdawcy stopniowo się zawęża. Początkowo widzimy wszystkich ludzi (ogląd z dala), potem uwaga „reportera” skupia się na przypadkach jednostkowych. Takie obrazowanie zbliża się nieco do technik spotykanych w filmie (zwłaszcza w dziedzinie montażu zdjęć). Podmiot liryczny nie jest też tu chyba człowiekiem, w przeciwnym razie byłby uczestnikiem opisywanych wydarzeń, a nie obserwatorem. Zajmuje pozycję uprzywilejowaną, stoi obok, a może… ponad wszystkim (nie może być raczej Bogiem, bo wówczas byłby wszechwiedzący, a nie zyskiwałby wiedzę, jak ma to miejsce w liryku).

Utwór jest nawiązaniem do jednego z najdawniejszych i najważniejszych tekstów kultury - do Biblii. Przedstawiany moment dziejowy również ma bogatą i daleką tradycję - chodzi o Sąd Ostateczny. Przesłanie biblijne czy opisywane w niej realia tego niezwykłego wydarzenia są jednak tutaj zakwestionowane. Początek relacji jeszcze o tym nie mówi. Wszystko przebiega, wydawałoby się, zgodnie z planem. „Po deszczu gwiazd” wszyscy ludzie zebrali się w jednym miejscu i czekają na chwilę, gdy poznają swe dalsze losy. Postaci te są przerażone i niepewne swojej przyszłości, nie ma mowy o spokoju czy pokornym oczekiwaniu na poznanie boskich wyroków. Zamiast tego „ja” liryczne mówi o „beczącym stadzie dwunogów” oraz o „gardle doliny, z którego dobywa się krzyk”. Sposób obrazowania w wierszu zmienia się, perspektywa staje się bliższa i oto przedstawione zostają konkretne obrazy odbywającego się sądu. Krzyk i cierpienie staje się udziałem matek, które są oddzielane od swoich dzieci. Niebiańskie zasady są surowe i niepodważalne - „jak się okazuje, będziemy zbawieni pojedynczo”.  Uwaga czytelnika skupia się na losach jednostek, bliżej opisanych postaci. Każda z nich pragnie za wszelką cenę zachować coś z ziemskiej rzeczywistości, niejako „przemycić” ów prywatny skarb do nieba. Staruszka nie chce rozstać się ze zmarłym kanarkiem, zaś drwal przyciska mocno do piersi swoją siekierę. Aniołowie jawią się jako nieubłagani i bezwzględni wykonawcy woli surowego Boga. Aż dziwi radykalizm takiego postępowania. Aniołowie nie różnią się tu wiele od strażników obozów koncentracyjnych, którzy też wykonywali jedynie otrzymane rozkazy (oddzielanie rodziców od dzieci, zabieranie rzeczy osobistych).  Ludzie oczekujący na zbawienie zdają się nie przyjmować do wiadomości faktu, że „ich” świat czy rzeczywistość skończyła się i nie ma już odwrotu. Ze wszystkich sił starają się zabrać ze sobą choćby odrobinę tego, co kojarzy im się z dotychczasowym życiem. Będą to atrybuty miłości, przyjaźni, innych uczuć, pracy, a także wspomnienia, refleksje, pamięć, historia, kultura… Bohaterowie liryku przynoszą więc ze sobą „strzępy listów, wstążki, włosy ucięte i fotografie”. Złudne jest przeświadczenie ludzi, że przedmioty te nie zostaną im w chwili śmierci odebrane, ale jednak trwają oni w tym przekonaniu, do końca będący pełni nadziei i ufności.  Wydarzenia mające miejsce tuż przed rozpoczęciem Sądu Ostatecznego, nazywanego przez podmiot liryczny utworu podziałem na „zgrzytających zębami i śpiewających psalmy” nie przebiegają tutaj pogodnie i z pokorą. Dalekie są też od obrazów biblijnych. Zamiast tego poeta opisuje świat, w którym dotychczasowy cel ludzkiej egzystencji przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Dziwić może też nieobecność Boga w liryku. Podmiot mówi o licznych aniołach (wykonawcach Bożej woli), ale sam Stwórca pozostaje ukryty, nie spieszy się na Sąd. Utwór stawia pytanie, na które odpowiedź możliwa będzie dopiero u kresu żywota. Czy świat, w jakim nie ma miejsca na drobne szczęścia, przywiązanie do rzeczy i osób może dać szczęście?

6



Wyszukiwarka