Niepokój wkradł się w serce Filii. Obudziła się przed chwilą i od razu poczuła, że nie jest w łóżku sama. Bała się nawet obrócić głowę, by przypadkiem nie ujrzeć fioletowych, przystrzyżonych do ramion włosów. Wreszcie się przemogła i musiała roześmiać się ze swoich obaw. Przy jej boku, wtulony w poduszkę, drzemał Valteria.
Przetarła oczy, ścierając z powiek resztki wyschniętych łez. Nie zdążyła jeszcze wstać, gdy dobiegł ją radosny głos syna:
-Jak ci się spało, mamo?
-Dziękuję, dobrze.
Nim jeszcze skończyła to mówić, Val wybiegł z pokoju. Wrócił po chwili dźwigając tacę z talerzem jajecznicy, chlebem i kawą.
-Przygotowałem śniadanie...Jak ci smakuje?
-...Dobre -powiedziała Filia, przełykając kęs przypalonych jajek i popijając szatańsko mocną, chłodną kawę.- Naprawdę dobre.
Sięgnęła po kromkę chleba. Cóż, chyba pora nauczyć młodego smoka kilku sekretów kulinarnych...Na przykład tego jak pokroić pieczywo na w miarę cienkie i równe kromki... Żeby jednak nie robić chłopcu przykrości, zjadła większą część przygotowanej porcji.
-Tak, Val? -zapytała po skończonym posiłku.
-Słucham?
-Pytałam, o co ci chodzi. Ostatnim razem, kiedy przygotowałeś mi śniadanie, chciałeś jechać z wujkiem Gôrrym.
-Ja nic nie chcę... -uniosła brew.- Nic dla siebie.
Westchnęła ciężko.
-Rozmawialiśmy już o tym. Tłumaczyłam ci, dlaczego muszę to zrobić. Sądziłam, że zrozumiałeś...
-Nie chcę rozumieć! -Valteria wszedł jej w słowo.- To nie ma sensu! Czy ty naprawdę jej nie słyszysz?! -zamknął oczy i skoncentrował się przez chwilę.- Ona się boi! Płacze przez ciebie, bo chce żyć, chce cię poznać... A ty chcesz odebrać jej tę szansę?
Bezwiednie przesunęła dłońmi po brzuchu.
-Nie chcę jej niczego odbierać. Nie chcę, by przeze mnie cierpiała.
-Więc dlaczego chcesz to zrobić?
-Nie chcę, uwierz mi. Wolałabym tego nie robić. Ale nie mam wyboru. Może pomyślisz, że jestem okrutna, ale...Nie mam siły, Val. Każdego wieczora wydaje mi się, że to już koniec, że nie dam rady. O świcie jest jeszcze gorzej, bo przychodzi świadomość, że przede mną kolejny dzień, a ja noszę w łonie...jego dziecko.
Jej oczy zasnuły się mgiełką łez. Przełknęła gulę, która utkwiła jej w gardle.
-Przepraszam was. Was oboje. Wiem, że ona nie będzie mogła mi wybaczyć, ale może ty zdołasz.
-Więc jednak...zabijesz Agape?
-Gomen yo...Wybaczcie mi...
Nie słyszał już tego, gdyż wybiegł do ogrodu.
-Wybaczcie...
***
Rośnie coraz szybciej. Pochłania wszystkie drobiny czerni, krążące pośród ludów wszystkich ras i rośnie. Jest zachłanny. Pożera całą nienawiść i wciąż czuje głód. Zaczyna zagarniać dla siebie inne barwy, poczynając od szarości - beznadziei i zwątpienia.
Gromadzi siły. Nie potrafi i nie chce się już ukrywać. Daje o sobie znak. Otchłanią wstrząsa odgłos, który nigdy nie powinien dobiec uszu świata. Bestia zwana Mrokiem wyrusza na łów. Jej krwawy zew mrozi każde serce i pogrąża je w beznadziei. Przed Mrokiem nie ma ucieczki.
Łowy się rozpoczęły...
***
Coraz silniejsze porywy wiatru szarpały szatą Filii. Jej miasteczko opanowała ponura późnojesienna pogoda.Omijając ostrożnie kałuże, smoczyca zmierzała do lecznicy.
W kieszeni czuła ciężar sakiewki z dwoma tysiacami sztuk złota. Choć wciąż miała pewne wątpliwości, wiedziała, co musi zrobić. Tłumaczyła sobie, że tak będzie lepiej zarówno dla niej, jak i dla dziecka, którego nigdy nie zdołałaby pokochać.
***
Jak zwykle każdy ruch smoczycy śledziły czujne oczy mazoku. Po co szła do uzdrowiciela? Czyżby była chora? I skąd brał się ten smutek w jej myślach? Po chwili poczuł, że on też powinien skorzystać z pomocy oferowanej w lecznicy. To było coś niezwykłego w jego rasie, która normalnie nie chorowała. Od pewnego czasu męczył go ucisk w głowie. Czuł, że ma to coś wspólnego z dziurą w jego wspomnieniach, ale nie umiał powiedzieć, co...
***
...może uda ci się znaleźć inne rozwiązanie...
...nie wybierała sobie ojca...
...możesz tego później żałować...
...boi się...płacze...
...jeśli to zrobisz, nie będzie odwrotu...
...chciałaby cię poznać...
...nie będziesz mogła tego cofnąć...
...nikogo nie skrzywdziła...
-Ale ja muszę to zrobić! -wykrzyknęła Filia na progu lecznicy, żaląc się wszechświatowi. Wiatr poniósł te słowa w milczącą dal.
***
I found myself somewhere I - I never thought I'd be...
How do I explain it when I don't know what to say
What do I do now...
I'm torn'n, I'm falling...
/Odnalazłem się gdzieś - gdzie nie przypuszczałem, że będę...
Jak mam to wyjaśnić, gdy nie wiem, co powiedzieć
Co ja teraz robię...
Jestem rozdarty, upadam.../
***
Brzęk przekręcanego w zamku klucza. Valteria oderwał się od zaprzątającego go zajęcia, czyli układanie epitafium dla swojej maleńkiej siostrzyczki, "zmarłej przed narodzinami". Miał zamiar wykaligrafować ten napis na kamieniu i ustawić jej symboliczny nagrobek w ogrodzie. Teraz zebrał wszystkie siły i odwagę i wyszedł na spotkanie Filii, by usłyszeć słowa raz na zawsze przekreślające ukryte w jego sercu pragnienie.
***
I've never felt something so strong - oh no
It's like nothing I've ever known...
/Nigdy nie czułem tak mocno - o nie
To jest inne od wszystkiego, czego doświadczyłem.../
***
Stała w progu ze spuszczoną głową. Długie, rozpuszczone włosy zasłaniały jej twarz. Przygarbione ramiona drżały lekko od powstrzymywanego płaczu.
-Mamo...czy ty...ty...
Osunęła się na kolana. Słyszała lęk w głosie Valterii, wyczuwała jego napięcie i chęć odsunięcia nieuniknionego. Nie mogła ukrywać przed nim prawdy.
-Nie -potrząsnęła głową.- Nie mogłam tego zrobić...nie mogłam zabić niewinnej istoty...
***
Now you're the one I'm lookin for
You're the one I need
You're the one that gives me - a reason to believe
/Teraz jesteś kimś kogo szukam
Jesteś kimś kogo potrzebuję
Jesteś kimś kto daje mi - powód by uwierzyć/
***
Przy drugiej filiżance herbaty udało jej się trochę uspokoić.
-Nie mogłam...po prostu nie mogłam...nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale nie byłam w stanie jej skrzywdzić.
-Już dobrze, mamo.
Val stanął przy matce i przytulił ją, pomagając ukoić płacz.
-Jak...Jak ona się czuje?
-Ty naprawdę jej nie słyszysz?
Pokręciła głową. Po chwili ciszy Val powiedział:
-Nic jej nie jest. Wciąż się boi, bo nie może cię zrozumieć, ale czuje się dobrze.
-Boi się...
Przycisnęła obie dłonie do brzucha.
-Nie bój się, maleńka. Wiem, że chciałam zrobić coś strasznego, ale dzięki niebiosom nie zrobiłam tego. Przepraszam...Już cię nie skrzywdzę. Nie obiecuję, że cię pokocham, ale nie zrobię ci nic złego.
Nagle poczuła coś dziwnego. To było przyjemne uczucie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Po chwili się powtórzyło.
-Val, ona...ona kopie...!
Nie wiedziała, jaka czeka ją przyszłość. Ale nie liczyło się to. W tej chwili ważne było tylko to, że miała dwójkę dzieci...
***
Following a star - has lead to where you are
It feels so strong now - this can't be wrong now
/Podążając za gwiazdą - prowadzi wprost do ciebie
To uczucie jest teraz tak silne - nie może mnie mylić/
CDN
Dla ciekawskich: ten odcinek powstał 10 wrzesnia 2004, ale ja piszę to na lekcjach, gdzieś na koncu zeszytu i zanim wklepię do kompjuterka, trochę czasu mija... :)
Tytuł piosenki i mój adres jak w PzŻ 9 ;P
DagoMir