Marcowe porządki Jaruzelskiego, Marcowe porządki Jaruzelskiego


Marcowe porządki Jaruzelskiego

Zgodnie z rozkazem towarzysza generała

- Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę, Polskę Ludową - I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka, 19 czerwca 1967. - W okresie agresji izraelskiej, gdy potępialiśmy zdecydowanie najeźdźcę, zaistniały jednak i stanowiska aprobaty, miały miejsce syjonistyczne deklaracje. Tylko ludzie znani z postaw bezideowych wyrażali się o tej agresji w formie proizraelskiej. Stosunek ludzi do Izraela był testem - szef Sztabu Generalnego WP generał Wojciech Jaruzelski, 30 lipca 1967.

W biografii wojskowej generała Wojciecha Jaruzelskiego te fragmenty, które dotyczyły jego służby w roku 1967-1968 były dotychczas skrzętnie skrywane i faktycznie nie zdawano sobie sprawy, jaką rolę odegrał w nagonce antyżydowskiej w wojsku. Przypisywano mu co najwyżej bierną postawę. W rzeczywistości był czynnym organizatorem czystek w podległej mu instytucji (Sztab Generalny WP) i nie tylko. Wiedzę o rozgrywkach personalnych Jaruzelski czerpał również z meldunków, które napływały do Sztabu Generalnego z IC MON, OW, rodzajów wojsk i służb. A nade wszystko z WSW - z pierwszej ręki, od jej szefa gen. Teodora Kufla.

Wojna sześciodniowa, czyli kompromitacja Moskwy

W czerwcu 1967 roku wybuchła na Bliskim Wschodzie kolejna wojna izraelsko-arabska, tzw. sześciodniowa (błyskawicznie wygrana przez Izrael). Moskwa, a za nią pozostałe państwa socjalistyczne, natychmiast Izrael potępiły i zerwały z nim stosunki dyplomatyczne. Ale kadra WP była dostatecznie zorientowana, co w rzeczywistości oznaczała klęska Arabów, wyposażonych w sprzęt ZSRR i szkolonych przez doradców oraz instruktorów z Armii Radzieckiej - zaświadczała o kompromitacji przyjętej strategii działania w tym rejonie przez Kreml oraz o kompletnym braku rozeznania sił i środków strony przeciwnej przez wywiad radziecki.

19 czerwca Władysław Gomułka zabierając głos na posiedzeniu VI Kongresu Związków Zawodowych w Warszawie, popierających Izrael nazwał „piątą kolumną”, a wojska izraelskie przyrównał do hitlerowskiego Wehrmachtu. Jak by tego było mało, oświadczył wprost obywatelom żydowskiego pochodzenia w Polsce, że droga do Izraela stoi otworem.

Przemówieniem tym Gomułka wyzwolił najprymitywniejsze nacjonalizmy, jakie od lat były podsycane i ugruntowywane zwłaszcza w gronie kombatantów partyzantki ludowej, którym przewodził ówczesny szef MSW Mieczysław Moczar, i dał im przyzwolenie na rozprawę ze środowiskami żydowskimi w Polsce. Walka z „elementem syjonistycznym” w MON i MSW była najbardziej intensywna, gdyż resorty siłowe otwierały drogę do prawdziwej władzy, o czym decydenci pokroju Moczara (gen. Korczyński, gen Jaruzelski, Franciszek Szlachcic) doskonale wiedzieli. Na drodze do uchwycenia steru w MON stał Marian Spychalski, lecz by dostać się do marszałka należało wcześniej wyeliminować z wojska, co prominentniejszych generałów i oficerów pochodzenia żydowskiego. I tak się to potoczyło.

Swoją historię walki z syjonistami - jak potocznie określano obywateli polskich pochodzenia żydowskiego - zapisał również Sztab Generalny WP pod kierownictwem Wojciecha Jaruzelskiego.

Obcy klasowo wrogowie narodu

Pierwszy podjął oręż walki z syjonistami w Sztabie Generalnym Zarząd I Operacyjny, którego członkiem POP był generał Jaruzelski, a pierwszą ofiarą stał się płk Czesław Bielejewski, któremu zarzucano wypowiedzi proizraelskie podczas wojny izraelsko-arabskiej. Patron tej akcji, gen. Wojciech Barański (szef Zarządu I) wprost stwierdził: Nie powinno być zniżki dla tych, którzy zajęli przeciwne stanowisko. Wystąpienie tow. Bielejewskiego w swoich argumentach było podobne do wystąpień naszych wrogów.

Z zebrania na zebranie atmosfera stawała się coraz bardziej bojowa. W uchwale z zebrania POP z dnia 29 lipca 1967 roku czytamy m.in.: „Państwo izraelskie sprzymierzone i poparte przez najbardziej wsteczne siły imperialistyczne i syjonistyczne całego świata rozpoczęły agresywną, barbarzyńską wojnę przeciw swym sąsiadom - państwom arabskim. Nie przebierając w środkach i metodach, na wzór zbirów hitlerowskich, siły zbrojne Izraela znienacka napadły i zajęły część terytorium państw arabskich”. Wykładnia ta nie mogła budzić najmniejszych wątpliwości, co się wydarzyło na Bliskim Wschodzie i jak należy to interpretować. W tej samej uchwale POP Zarządu I stwierdzała dalej: „W zaistniałej sytuacji nie może być wątpliwości, po której stronie należy stanąć. Uważamy, że postawa proizraelska jest stanowiskiem proimperialistycznym, antysocjalistycznym i sprzecznym z interesem państwa polskiego. Takich postaw nie możemy tolerować nigdy. Nie możemy zatem pozostawać obojętni wobec tych - bez względu na ich pochodzenie narodowe i zajmowane stanowiska - którzy wbrew polityce partii i rządu oraz interesom naszego państwa i jego bezpieczeństwa opowiadają się jawnie lub skrycie za agresorami i ich polityką. Uważamy, że dla tych ludzi nie może być miejsca w naszej partii, w administracji państwowej, a tym bardziej w siłach zbrojnych. Żądamy zastosowania w stosunku do tych osób sankcji takich samych, jak dla obcych klasowo i wrogów narodu”.

Dzień później odbyła się w Sztabie Generalnym narada partyjno-służbowa pod przewodnictwem Jaruzelskiego. W odprawie wzięli udział: zastępcy szefa sztabu, członkowie komitetu partyjnego sztabu, sekretarze POP oraz szefowie poszczególnych instytucji (zarządów, samodzielnych oddziałów) - kwiat Sztabu Generalnego. Zabierając głos Jaruzelski trzymał się linii wytyczonej przez Gomułkę i pozostał wierny uchwale swojej POP. Ocenie sytuacji nadał bardziej militarny wydźwięk, stwierdzając m.in.: Celem agresji Izraela było zahamowanie emancypacji świata arabskiego. Celu tego agresor jednak nie osiągnął. Potencjał wojenny ZRA [Zjednoczona Republika Arabska - ez] został w zasadzie odbudowany, a czas na wstępną reorganizację wygrany. Teraz istotne jest - dodawał - załatwienie spraw kadrowych i wzmocnienie psychicznej odporności Arabów. Również gładko radził sobie z odpieraniem wątpliwości co do skuteczności radzieckiego uzbrojenia: Po klęsce arabskiej pojawiły się u nas głosy o braku zaufania do uzbrojenia, którym dysponujemy. To płytkie widzenie rzeczywistości bez porównania parametrów własnego sprzętu ze sprzętem przeciwnika. Niestety człowiek (Arab, określenie Jaruzelskiego) - nie był przygotowany do użycia tej broni.

Test na lojalność

W okresie agresji izraelskiej - stwierdził dalej szef Sztabu Generalnego WP - gdy potępialiśmy zdecydowanie najeźdźcę, zaistniały jednak i zjawiska aprobaty, miały miejsce syjonistyczne deklaracje. Tylko ludzie znani z postaw bezideowych wyrażali się o tej agresji w formie proizraelskiej. Stosunek ludzi do Izraela był testem. Popierający ją wyrażali jednocześnie swą proimperialistyczną postawę. W wojsku jest mniej nosicieli obcych poglądów, a każdy taki przypadek musi być szczególnie niepokojący. Było 30 takich rażących przypadków. W Zarządzie VII rozpatrywano trzy sprawy, nie potwierdzono zarzutów niewłaściwej politycznej postawy w związku z agresją Izraela, ale są w stosunku do tych ludzi zarzuty innego typu - głównie stylu pracy i umiejętności współżycia z ludźmi. Jedna sprawa jest rozpatrywana w Zarządzie I.

I rzeczywiście było tak, iż kiedy nie doszukano się u oficerów pochodzenia żydowskiego niewłaściwej postawy, to utrącano ich za „niewłaściwe stosunki międzyludzkie”. Nie odpowiadają prawdzie również dane Jaruzelskiego na temat ilości spraw podejmowanych w siłach zbrojnych. Według danych Komisji Kontroli Partyjnej WP było 75 takich przypadków.

Jaruzelski odniósł się też do sytuacji w wojskach OPK [Obrona Powietrzna Kraju - ez] stwierdzając m.in.: Napięcia i niechęć do przełożonych w Dowództwie Wojsk Obrony Powietrznej Kraju wynikały z zachowania się gen. Tadeusza Dąbkowskiego, który wygłaszając referat opuścił strony dotyczące oceny agresji izraelskiej. Kierownictwu OPK zarzucono despotyczny styl dowodzenia, niewłaściwy stosunek do ludzi i wyrażono nieufność. Wobec tego gen. Czesław Mankiewicz złożył rezygnację. Wyrażał on przy tym w rozmowach pogląd, że Sztab Generalny przeszkadzał mu w pracy. Gen. Jan Stamieszkin odszedł w związku ze złożonym raportem i nie można tu doszukiwać się związku z zaistniałą sytuacją.

W przypadku tego fragmentu wypowiedzi Jaruzelskiego dotyczącego sytuacji w WOPK należy się kilka sprostowań. Główną winą wspomnianych generałów była analiza wojny izraelsko-arabskiej w kontekście usprawnień obrony powietrznej PRL, co odczytano jako gloryfikację agresji Izraela. Stąd gen. dyw. Czesław Mankiewicz (dowódca WOPK), jak i zastępca ds. politycznych, gen. bryg. Tadeusz Dąbkowski i szef sztabu, gen. bryg. Jan Stamieszkin (wszyscy generałowie byli pochodzenia żydowskiego) zostali zmuszeni do rezygnacji ze stanowisk.

W zaszczuwaniu podległej kadry narodowości żydowskiej Jaruzelskiego czynnie wspierali w Sztabie Generalnym szef Zarządu I, gen. bryg. Wojciech Barański, jak również sekretarz KP POP pionu operacyjnego, płk M. Jarczyński i sekretarz KP Sztabu Generalnego, płk W. Jackowski. To w tym gronie głównie wypracowywano strategię oddziaływania na pozostałą kadrę sztabu w związku z nagonką antysyjonistyczną w Polsce.

Prostowanie
kręgosłupów ideowych

Prześledźmy teraz, co działo się w instytucji podległej Jaruzelskiemu w marcu 1968 roku. Już 17 marca Jaruzelski wydał zarządzenie nr 0026/Sztab, w sprawie powoływania i przebiegu służby wojskowej studentów relegowanych i zawieszonych w prawach studenta. Jak było w zwyczaju w tego typu dokumentach pseudooperacyjnych sztabu, w jego wstępie (zwanym potocznie czapą) podawano powód takiego ujęcia sprawy. Oto on: „W związku z mającymi miejsce na wyższych uczelniach przypadkami relegowania lub zawieszenia określonych osób w prawach studenta, osoby te tracą warunki do dalszego odraczania zawodowej służby wojskowej z tytułu odbywania studiów oraz odbywania wojskowego szkolenia studentów i podlegają obowiązkowi obrony PRL (Dz. U. Nr 44, poz. 220) powołaniu do odbycia zasadniczej służby wojskowej lub wojskowego szkolenia poborowych”. I dalej - „W celu operatywnego powołania wymienionych osób do czynnej służby wojskowej zarządzam: 1/ Szefom wojewódzkich i powiatowych sztabów wojskowych utrzymać ścisły kontakt z właściwymi terytorialnie wyższymi uczelniami i komendami MO w celu bieżącego uzyskiwania danych o studentach-mężczyznach roczników 1949 i starszych relegowanych lub zawieszonych w prawach studenta; 2/ Studentów relegowanych lub zawieszonych w prawach studenta, na których sztaby wojskowe otrzymały z wyższych uczelni zaświadczenie o podjęciu decyzji w tych sprawach, niezależnie od tego, czy osoby te były objęte wojskowym szkoleniem studentów, czy też korzystały z odroczenia zasadniczej służby wojskowej z tytułu odbywania studiów - posiadających ustaloną kategorię „A” lub „C” (włącznie z zastrzeżonymi) powoływać niezwłocznie; 3/ Studentów relegowanych - do 2-letniej zasadniczej służby wojskowej; 4/ Studentów zawieszonych w prawach studenta - do wojskowego szkolenia poborowych - do odbycia przeszkolenia na obozie szkoleniowym przez okres 30 dni”. Represyjność polityczna tego rozkazu nie wymaga komentarza.

Dokument ten jest znacznie obszerniejszy. Z niezwykłym pietyzmem Jaruzelski instruował dalej: „Studentów relegowanych i zawieszonych w prawach studenta posiadających kategorię zdrowia „D” należy skierować za pomocą kart powołania do wojskowych komisji lekarskich celem ustalenia aktualnej kategorii zdrowia. Poborowych uznanych za zdolnych do służby wojskowej (kat. zdrowia „A” lub „C”) powoływać za pomocą nowych kart powołania do zasadniczej służby wojskowej lub wojskowego szkolenia poborowych. Studentów, którzy w wyniku badań wojskowych komisji lekarskich otrzymali kategorię „D” - wycofać kartę powołania”. Osaczonych w ten sposób młodych ludzi Jaruzelski nakazał poprzez gońców powiadamiać o terminie stawiennictwa w jednostkach wojskowych (dawał im na to 3 dni). Polecił powoływać eksterytorialnie, tj. jak najdalej od miejsc zamieszkania i macierzystych uczelni, i stosować zasadę dużego rozproszenia. Miał doświadczenie, podobnie przecież czynił z alumnami, gdy był szefem GZW-WP. Na miejsce zsyłki Jaruzelski wybrał: Braniewo, Hrubieszów i Żagań. Wypadało po jednym batalionie na okręg wojskowy, gdzie studenci mieli zostać poddani specjalnej obróbce ideologicznej. Każdy z takich batalionów miał być przygotowany na wchłonięcie od 400 do 500 studentów. Służyć mieli bez broni i poświęcać dużo czasu na zajęcia z pracy polityczno-wychowawczej. Organizację tych jednostek i zasady uzupełniania ich w kadrę Jaruzelski określił osobnymi zarządzeniami. Na stanowiska dowódców drużyn mieli być wyznaczani podchorążowie III rocznika Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych z Wrocławia. Ta swoista praktyka dowódcza miała polegać na znęcaniu się jednych młodych ludzi nad drugimi.

 

Każdy ze skazanych w ten sposób studentów miał
być bacznie obserwowany i opiniowany. Jeżeli
zachodziły wyraźne zmiany w postawie politycznej,
taki student miał szansę na skrócenie służby wojskowej i powrót na uczelnię.
Informacje o przebiegu
służby wojskowej studentów, co dwa dni składali
Jaruzelskiemu osobiście
dowódcy okręgów
wojskowych.

Czuwanie nad
„zdezorientowanym
pokoleniem”

Kiedy zdołano rozprawić się ze studentami pałując ich na dziedzińcach ośrodków akademickich, a później część z nich zsyłając do wojska, postanowiono uchronić ich przed ponownym zejściem na „złą drogę”. Do roli tej wytypowano dwie sprawdzone instytucje: Sztab Generalny WP i GZP, które miały otoczyć „opieką zdezorientowane młode pokolenie”. Z wytycznych Jaruzelskiego i gen. Józefa Urbanowicza, szefa Głównego Zarządu Politycznego (nr37/Sztab z 08.04.1968 r.) w sprawie organizacji pracy z młodzieżą, współpracy wojska z prezydiami rad narodowych, organizacjami młodzieżowymi i społeczno-obronnymi w zakresie rekrutacji kandydatów do wojskowych szkół zawodowych, ochotniczej służby wojskowej oraz w zakresie zabezpieczenia poboru, powołania do służby wojskowej i zwalniania do rezerwy - wynikało, iż chodziło o wypracowanie politycznego modelu kontrolowania młodego pokolenia przez różne tzw. wyspecjalizowane agendy partyjno-polityczne. Chodziło o odciągnięcie młodzieży od polityki i tego typu wydarzeń jak Marzec 1968. Jednocześnie postanowiono otoczyć bezpośrednim dozorem wojska środowiska naukowe kraju, powołując w tym celu stanowisko pełnomocnika ministra obrony narodowej przez PAN - szefa Delegatury MON przy Prezydium PAN - który bezpośrednio podlegał ministrowi ON, a w sprawach kompetencyjnych miał działać według wytycznych szefa Sztabu Generalnego. Na ten cel Jaruzelski przeznaczył 8 etatów wojskowych i 2 cywilne.

Niebezpieczne
powiązania syjonistyczne

W Sztabie Generalnym WP wydarzenia marcowe podsumowywano na zebraniach POP. W przypadku pionu operacyjnego do takiego podsumowania doszło 3 kwietnia 1968 roku, kiedy to po referacie sprawozdawczo-wyborczym, który zgłosił płk Jarczyński, rozgorzała dyskusja. Zabierając wówczas głos Jaruzelski m.in. stwierdził: Bardzo niebezpieczne dla nas są liczne wewnętrzne i zewnętrzne powiązania syjonistyczne i prosyjonistyczne występujące w postaciach mafijnych i indywidualnych. Milczenie i brak ustosunkowania się wysoko postawionych towarzyszy pochodzenia żydowskiego stanowi pożywkę dla naszych wrogów z zagranicy - dla propagandy zewnętrznej. Przyczyny tego stanu rzeczy są pierworodne - narastały przez wiele lat. W KPP towarzysze pochodzenia żydowskiego stanowili dużą część aktywu, z tytułu tej działalności za darmo dano im rekompensatę. To nie było działanie celowe, tak się złożyło na skutek posunięć w kierunku faszyzacji Polski - i wtedy KPP była dla wielu schronieniem przed faszyzmem. Obok tego - szczególnie po wojnie - występuje inne zjawisko: mianowicie celowa dążność do usadowienia ludzi pochodzenia żydowskiego na wielu wysokich stanowiskach - w czym celował szczególnie tow. Zambrowski. Taki stan rzeczy trwał długo, rozrastał się, powstawał tzw. rak kadrowy, przy tej okazji także różne parasole i tarcze ochronne, które to sankcjonowały. Dlaczego nie było przeciwdziałania w tej dziedzinie, co byłoby korzystne nawet dla samych towarzyszy pochodzenia żydowskiego. Jak wykazało doświadczenie, problemy syjonizmu tkwiły podskórnie u większości towarzyszy pochodzenia żydowskiego, jednak nie mieliśmy takiego rozeznania. Nowe jakości, które odsłoniły ten stan rzeczy, zaczęły się kształtować po ukształtowaniu się państwa Izrael w 1948 roku, a potem wystąpiły znacznie jaskrawiej po agresji Izraela w roku 1956 roku. Jednak w tamtym czasie inne ważne problemy naszego państwa nie pozwoliły nam na bliższe zajmowanie się tymi sprawami. Dopiero agresja izraelska w 1967 roku spolaryzowała istniejące ukryte siły - co było zaskoczeniem nawet dla kierownictwa naszej Partii.

W dalszej części wystąpienia Jaruzelski ganił Polaków pochodzenia żydowskiego za zbyt spóźnione odcinanie się od syjonizmu - jego zdaniem - „skromne i nieliczne”. Wydarzenia marcowe nazwał „dużą porażką wychowawczą na odcinku studenckim”. Zapowiadał wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do winnych.

Wojsko - pierwszy
rzut partii

W tym samym wystąpieniu Jaruzelski wziął w obronę milicję, uważając, iż właściwie rozwiązywała wiece studenckie na uczelniach. Pochwalił tzw. aktyw robotniczy, który wspólnie z MO bił studentów pałkami. Wyraził oddzielne słowa uznania dla przedstawicieli LWP, którzy w cywilnym przebraniu, uzbrojeni w pałki milicyjne, bili studentów na dziedzińcach warszawskich wyższych uczelni. W tej sprawie Jaruzelski był bardziej konkretny:

Nasza kadra występowała z pałkami jako aktyw
partyjny - dobrze, że
nie z bronią, czego wróg bardzo pragnął. Poszukiwano trupa, wywieszano fałszywe klepsydry - na szczęście
trupów nie było.
Wystąpiliśmy bez mundurów jako pierwszy rzut Partii wspólnie z robotnikami
.
Według Jaruzelskiego
wojsko spełniło swoje
zadanie z honorem.

Z odczuciami Jaruzelskiego sympatyzowało wielu członków macierzystej POP, nie zabrakło też głosu Barańskiego - autora podsumowującego stwierdzenia: Słuszne było nasze stanowisko w czerwcu ubiegłego roku, słuszne jest i obecnie.

Na szczególną uwagę zasługuje jednak samo zakończenie wystąpienia Jaruzelskiego, gdyż zapowiadało ono dalszy ciąg rozgrywek personalnych w samym Sztabie Generalnym - oto ten fragment: Pion techniczny zostanie wzmocniony ze względu na tak ważne zadania. Przychodzi tam na zastępcę Głównego Inspektora Planowania i Techniki gen. bryg. Nowak, bardzo dobry, aktywny członek PZPR i członek Komitetu Sztabu Generalnego. Póki co, szefem tego pionu pozostawał nadal gen. dyw. Marian Graniewski. Niemniej oznaczało to, że wyrok już na niego zapadł.

Czystki zgodnie
z rozkazem

Pierwszy raz uderzono w Graniewskiego w sposób zorganizowany na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym POP Zarządu Planowania Materiałowego i Zespołu ds. Koordynacji Wojskowych Badań Ekonomicznych Sztabu Generalnego, 11 maja 1968 roku, po którym to Graniewski złożył rezygnację. Nie pomogło nawet to, że był członkiem Komisji Rewizyjnej KC PZPR. Rozkazem z 14 maja generał Jaruzelski powołał specjalną komisję, która miała zająć się stawianymi Graniewskiemu zarzutami, a na czele komisji postawił generała Bolesława Chochę.

Komisja oskarżyła Graniewskiego m.in. o to, że w okresie od czerwca 1967 do marca 1968 roku zachowywał się dwuznacznie, a czasy te wymagały - według członków komisji - zajęcia jednoznacznego stanowiska, i o prowadzenie niewłaściwej polityki kadrowej. Miał popierać głównie „oficerów o wątpliwych wartościach politycznych, moralno-etycznych i fachowych, nie posiadających żadnego autorytetu u pozostałych oficerów pionu Planowania i Techniki”. W rzeczywistości chodziło głównie o oficerów pochodzenia żydowskiego. Jako przykład wymieniono w protokole komisji m.in. gen. bryg. Pffefera i jego brata płk. Pełczyńskiego, płk. Szulca, płk. Michała Kochańskiego, płk. Jerzego Bochniewicza, płk. Aleksandra Bogusławskiego i płk. Wacława Jędrzejczyka. Faktycznie, jedyną winą tych oficerów było to, iż byli Polakami pochodzenia żydowskiego.

O tym, że Jaruzelski przez cały ten czas trzymał rękę na pulsie, może poświadczyć pismo w powyższej sprawie gen. Chochy do Jaruzelskiego (nr 0098 z 10.01.1969 r.), w którym Chocha pisze: „Zgodnie z rozkazem Towarzysza Generała Nr 09 z dnia 14.05.1968 r. w załączeniu przedstawiam protokół komisyjnego sprawozdania zarzutów wysuniętych przeciwko gen. dyw. Marianowi Graniewskiemu na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym. Melduję, że powyższy protokół był szczegółowo omówiony na posiedzeniu komisji w dniu 26.06.1968 r., na którym wysłuchano wyjaśnień gen. dyw. M. Graniewskiego oraz ustosunkowano się do stanowiska zajmowanego przez niego w odniesieniu do poszczególnych zarzutów”.

Graniewskiemu zarzucano generalnie wszystko, co wcześniej już zarzucano oficerom pochodzenia żydowskiego m.in. to, że utracił zaufanie podwładnych albo że był oschły w stosunkach służbowych, lub że był wyniosły i nie przejawiał należytej troski o podwładnych. Nie miał szans na jakąkolwiek obronę. Pion Planowania i Techniki w Sztabie Generalnym był jednym z najbardziej twardogłowych i promoskiewskich. To z tego pionu wystawiono jedną z najliczniejszych reprezentacji do współdziałania z MO w biciu studentów manifestujących w marcu 1968 roku. Najbardziej spektakularnie wykańczano gen. Edwarda Pffefera, najbliższego współpracownika Graniewskiego. Graniewskiemu zarzucono, że awansował Pffefera w półtora roku po jego przyjściu do sztabu, z pułkownika na generała. Stanowisko stracił też brat Pffefera, podobnie płk Szulc i Kochański. W przypadku tego ostatniego, gdy zabrakło już innych argumentów, jako powód podano, że posiadał krewnych w USA, a na domiar złego jego brat złożył dokumenty na wyjazd do Izraela. W protokole komisji podkreślono, iż: „utrzymywał kontakty z osobami reprezentującymi poglądy syjonistyczne”. Jednocześnie usunięto ze stanowisk: płk. Bogusławskiego, Jędrzejczyka, Bochniewicza. Wokół Graniewskiego zrobiło się pusto.

Komisja pod przewodnictwem Chochy potwierdziła w większości zarzuty wysunięte na zebraniu POP wobec Graniewskiego i jego najbliższych współpracowników. To pozwoliło Jaruzelskiemu usunąć Graniewskiego w białych rękawiczkach.

(...)

Lech Kowalski



Wyszukiwarka