Huf Sfinks - tajemnice historii, CHINY, MAGIK NA SMOCZYM TRONIE


MAGIK NA SMOCZYM TRONIE

PIERWSZY CESARZ CHIN I JEGO GRóB
Atrakcja turystyczna
Jest ciepłe popołudnie, sierpień 1996 roku. W Lintong kołO
Xi'an, tak, jak we wszystkich atrakcyjnych dla turystów miejscowoś-
ciach Chin, przed wejściem do grobowca Pierwszego CesarzA
kłębi się tłum ludzi. Cesarski grób znajduje się dokładnie pośrodku
jeszcze trochę wysuwa się obiektyw naszego aparatu fotograficz-
nego... i pstryk. "One dollar please!". Mężczyzna, którego wygląD

zewnętrzny zdradza wyraźnie chłopskie pochodzenie, wyciąGA
rękę gestem żądania.
Natychmiast rzucają nam się w oczy jego wystające koścI
policzkowe, a ich widok porusza nas w szczególny sposób
półtora kilometra dalej na wschód widzieliśmy ponad tysiąc
podobnych twarzy. Jedyna różnica polega na tym, że tamte mają
tysiące lat i są zrobione z gliny, a ta nagle przemawia do nas pO
angielsku.
29 marca 1974 roku był zupełnie zwyczajnym dniem, a jednaK
życie wielu chłopów z Lintong miało się odtąd całkowicie zmienić
Yang Zhifa i Yang Peiyan ze wsi Xiyang położonej półtora kilometrA
na wschód od grobowca kopali studnię.
Nagle na głębokości mniej więcej dwóch metrów natknęli się
na coś, co uznali za naczynie gliniane. Gdy oDkryli kolejne skorupy
stwierdzili, że są one częściami figury. Natychmiast poinformowalI

odpowiednich urzędników...
1 października 1979 roku, z okazji 30 rocznicy powstania Chiń
skiej Republiki Ludowej, oczom zdumionej światowej opinii pub
LIcznej ukazał się widok tysięcy glinianych posągów, które ludziom
z XX wieku dostarczyły informacji, jak wyglądała w III wieku przed

naszą erą siedmiotysięczna armia chińska. Od tego dnia chłopi
z Lintong i ich piękne córki muszą się uczyć języka angielskiego
a w każdym razie znać zwroty "hello" i "dolar".
Niezliczona ilość atrakcyjnych przewodniczek, trzymając w jed
(nej ręce żółtą chorągiewkę, a w drugiej niewielki, tani głośnik
prowadzi turystów ze wszystkich stron świata do wielkich hal
w których znajdują się wojownicy cesarza. Kiedy w tym iście
babilońskim gwarze języków i głosów, Niemcy usłyszą nagle
znane dźwięki kolędy "Stille Nacht, heilige Nacht" nie oznacza to,
że jest Boże Narodzenie, lecz że jedna z syren turystycznych
stara się przy pomocy tej melodii zebrać swe rozproszone owie-
czki.
Xi'an jest starym miastem o bardzo długiej historii. Przed 1126
rokiem p.n.e. było stolicą ponad dziesięciu dynastii. W okolicy
można podziwiać wiele zamkniętych i otwartych grobowców ce-
sarzy. A jednak, żaden z nich nie stanowi takiej zagadki, jak gro-
bowiec Pierwszego Cesarza, Qin Shi huangdi. Wśród licznych wład-
ców to on był postacią najbardziej znaczącą, bo Chiny przestały
być konfederacją państw lennych i stały się cesarstwem.
Jego ojciec był księciem królestwa Qin i żył jako zakładnik
w państwie Zhao. Taki obyczaj istniał w okresie Walczących
Państw, ponieważ kraje regionalne spierały się ciągle między
sobą o to, które z nich ma sprawować władzę zwierzchnią.
Dzieci panujących były "gwarancją" pokojowych zamiarów prze-
ciwnika.
Podczas pobytu w królestwie Zhao ojciec późniejszego pierw-
szego cesarza pojął za żonę konkubinę bogatego kupca o imieniu
Lii Buwei. Mniej więcej dziesięć miesięcy później, w styczniu 259
roku p.n.e. przyszedł na świat Ying Zheng, późniejszy cesarz.
"Zheng" w imieniu wskazuje na miesiąc jego narodzin. "Zheng
Yue" oznacza w kalendarzu chińskim styczeń. W wieku trzynastu
lat został on królem Qin.
Jedną z nie rozwiązanych do dzisiaj zagadek w historii Chin jest
prawdziwe pochodzenie pierwszego cesarza. Czy był rzeczywiście
synem króla Zhuangxianga, czy też raczej podrzuconym dzieckiem
bogatego kupca Lii Buwei?
Historyk Sima Qian z drugiego tysiąclecia p.n.e. twierdził: "Lii
Buwei wziął sobie za kochankę najlepszą tancerkę i najpiękniejszą
kurtyzanę w mieście, a ona oczekiwała dziecka. Ujrzał ją Zhuang-
xiang i zakochał się... Spytał, czy mógłby ją mieć. Lii Buwei był
początkowo wściekły..., jednak gdy się zastanowił, jakie mógłby
mieć z tego korzyści, oddał mu dziewczynę za żonę. Przemilczała
przed nim, że spodziewa się dziecka. Po normalnym okresie ciąży
urodziła syna Yin~ Zhenga".
Czy jest to złośliwe pomówienie konfucjańskiego historyka,
który nienawidził Pierwszego Cesarza za to, że z wyznawcami
jego wiary obszedł się dość brutalnie? A może te i inne nieprzy-
jemne plotki powstały już za czasów dynastii Qin? Od chwili
zjednoczenia królestwa cesarz miał przeciwko sobie uczonych
konfucjańskich', ponieważ odebrał im niejako możliwość podró-
żowania od jednego dworu książęcego do drugiego; tym samym
pozbawił ich podstaw egzystencji i jednego z najważniejszych
elementów ich tożsamości. A może w twierdzeniach tych tkwi
jednak ziarno prawdy? W końcu z tego samego źródła dowiadu-
jemy się, że Lii Buwei po śmierci ojca Ying Zhenga przejął rolę
jego opiekuna i był doradcą oraz kanclerzem młodego króla, do-
póki opinia publiczna nie dowiedziała się o tym, że ma on romans
z jego matką. Może Ying Zheng cierpiał z powodu tych plotek?
To by tłumaczyło jego nadzwyczajne starania o to, by traktowano
go jako legalnego następcę króla2. Kiedy podczas podróży inspek-
cyjnych mijał grób któregoś z poprzednich władców, kazał urzą-
dzać wspaniałe ceremonie, aby uczcić "swoich przodków".
A w wielu miejscach cesarstwa ustawione zostały kamienne stele
z inskrypcjami o ich wielkich czynach.
Tajemnica jego pochodzenia pozostanie prawdopodobnie nie
rozwiązana, dopóki nie otworzy się pewnego dnia grobowców
ojca i syna, i nie porówna ich "genetycznych kodów". Jednak
nie zmieni to biegu wydarzeń historycznych i sposobu ich przed-
stawienia - faktu, że wstąpienie na tron trzynastoletniego Ying
Zhenga rozpoczęło jedną z najświetniejszych epok w historii
Chin.
Przez wiele stuleci w okresie Walczących Państw prowadzono
w Chinach zacięte wojny o władzę zwierzchnią; ich rezultatem
było w końcu powstanie siedmiu większych królestw: najpo-
tężniejszego - Qin, Qi, Chu, Han, Zhao, Wei i Yan. Każde
z tych państw marzyło o zjednoczeniu Chin pod swym pano-
waniem.
Państwo Qin - pisze Erwin Wickert - leżało przy zachodniej
granicy Chin; za nią rozpoczynały się pustynie. Wśród ludności
tej ziemi żyła znaczna liczba Tatarów, którzy mieszkali na pustyni
poza granicami cywilizowanego, to znaczy chińskiego świata. Qin
było wśród książęcych państw starych Chin tym samym, czym dla
Grecji była Sparta lub Prusy dla Niemiec.
Poddawano krytyce to królestwo, w którym proste życie pod-
noszono do rangi cnoty, lecz równocześnie respektowano je
i obawiano się go. W centrum chińskiego świata cywilizowanego
mówiło się, że "mieszkańcy Qin mieli te same obyczaje co bar-
barzyńskie plemiona Rong i Di". "Mają serce tygrysa i wilka. Nie
mają pojęcia o dobrym tonie, o ro-
dzinnych stosunkach i poprawnym
zachowaniu..." Poza tym, ówcześni
krytycy wskazują na decydujące
braki: "W Qin lekceważy się Kon-
fucjusza i jego wyznawców. Nie
cierpi się ich tam. Władców Qin
niewiele obchodzi opinia świata.
Państwo Qin opierało się na wolnej
od moralności filozofii władzy
i państwa, jaką wyznawał Shang
Yang, który sprawował tu urząd
kanclerza i którego nauki i polityka
sprawiły, że Qin stało się silnym
państwem"3
A więc, gdy młody król objął wła-
dzę w wieku trzynastu lat, nie mu-
siał zaczynać od zera. Istniały już
podstawy zjednoczenia, a on miał jedynie ten proces zakończyć.
Poza tym, u jego boku stało dwóch najzdolniejszych mężczyzn:
Lii Buwei, jego opiekun, którego obdarzył urzędem kanclerza,
i Li Si, podopieczny Lii Buweia. Wszystkie ważne decyzje poli-
tyczne były podejmowane przez tego urzędnika i jego sztab.
Matka króla i jej kochanek, Lao Ai, stworzyli ośrodek władzy
w państwie. Lii Buwei wyswatał tę parę, ponieważ obawiał się że
jego stosunek do tej kobiety zostanie odkryty, gdy będzie się
u niej zbyt często pokazywał. Wydaje się jednak, że Lao Ai - eu-
nuch w orszaku królowej był stuprocentowym mężczyzną, ponie-
waż udało mu się spłodzić z nią dwoje dzieci.
Z wiekiem ambicje Ying Zhenga rosły i zaczęło mu przeszkadzać,
że musiał się dzielić władzą z innymi. Konflikt pomiędzy Lii Buwei
i młodym królem był nieunikniony. Na krótko przed 22 urodzinami
Ying Zhenga, w roku 238 p.n.e, przed dniem przejęcia władzy,
doszło między nimi do starcia.
Kiedy król dowiedział się o istnieniu swych przyrodnich braci,
Lao Ai zorganizował powstanie w pałacu, by pozbawić go wła-
dzy, a tym samym utorować swym dzieciom drogę do tronu.
Bunt został jednak szybko zdławiony, Lao Ai i jego 20 pople-
czników zginęli, rozerwani przez konie. Jego dzieci wsadzono
do skórzanych worków i bito tak długo, dopóki nie zmarły.
Cztery tysiące członków rodzin rebeliantów pozbawiono pia-
stowanych urzędów i wypędzono do odległych regionów kraju.
Również Lii Buwei stracił swój urząd i po roku został wysłany
do prowincji Sichuan. W drodze do miejsca swego przezna-
czenia popełnił samobójstwo. Nawet królewska matka musiała
na wiele lat opuścić stolicę Xianyang (niedaleko dzisiejszego
Xi'an).
Młody król udowodnił, że potrafi kierować krajem żelazną ręką.
Teraz sam chwycił za cugle władzy i przygotowywał swą armię do
wyprawy na wschód, aby podbić sześć pozostałych królestw i zjed-
noczyć Chiny.
W roku 221 p.n.e. YinB Zheng obwołał się "Qin Shi huangdi",
"Pierwszym Cesarzem Qin". Wspólnie ze swym nowym doradcą
Li Si wprowadził w Chinach instytucję cesarstwa, która utrzymała
się przez ponad 2 000 lat. Ujednolicił prawa i zasady, miary i wagi,
rozstaw osi wozów, znaki pisma chińskiego4 po to, "by zagarnąć
całe cesarstwo i uniknąć dzielenia go na lenna. jako autokrata
gardził tradycją królów Wena i Wu". Zbudował ponad 6 500 kilo-
metrów cesarskich dróg, tyle, ile w imperium rzymskim. A w obro-
nie przed Xiongnu, barbarzyńcami ze wschodu, połączył istniejące
już fragmenty murów obronnych w pierwszy mur chiński5.
Źródła
Mniej więcej 60 lat po śmierci Qin Shi huangdi, w roku 145
p.n.e., w prowincji Shaanxi, 200 kilometrów na północny
wschód od Hancheng, urodził się chłopiec, który w wieku dzie-
sięciu lat zaczął czytać wszystkie książki na temat okresu Qin.
Kiedy ukończył dwadzieścia lat, rozpoczął podróż przez cesar-
stwo chińskie, w którym doszła do władzy dynastia Han. Od-
wiedził historyczne miejsca i zebrał wszystkie podania, legendy
i opowieści na temat wczesnej historii swego kraju. Z chłopca
wyrósł nadworny kronikarz dynastii Han, Sima Qian.
Już wkrótce ten pierwszy "święty" historyk, jak mówią o nim
Chińczycy, przekonał się, że jest to zawód niebezpieczny. Po-
nieważ wystąpił w obronie wybitnego generała, który został
zmuszony do poddania się Xiongnu barbarzyńcom z północnego
wschodu, pozostawiono mu do wyboru śmierć lub kastrację.
Chcąc ukończyć swe dzieło, zdecydował się na upokarzający
los eunucha. Do jednego ze swych przyjaciół napisał, że zde-
cydował się na życie w niełasce, "bo w moim sercu istnieją
sprawy, których jeszcze nie potrafiłem wyrazić w pełni". Mimo
iż cesarz w końcu przywrócił go do łask, Sima Qian był zgorzk-
niały, żył w odosobnieniu i skoncentrował się całkowicie na
swym monumentalnym dziele o wczesnej historii Chin.
Ten zbiór, noszący tytuł
"Shiji", "Zapiski historyczne",
składa się ze 130 rozdziałów,
które są w większości biografia-
mi. Jest to pierwsze wielkie dzie-
ło historyczne; zawiera ponad
pół miliona znaków, rozpoczyna
się od okresu sprzed trzech ty-
sięcy lat, a kończy na panowaniu
~ dynastii Han. Dzieło to, które
stało się wzorem dla wszystkich
następnych generacji history-
ków, ma zasadniczy wpływ na
wyobrażenie Chińczyków o ich
przeszłości.
Sposób myślenia Sima Qiana
był zdominowany przez filozofię
konfucjańską. Wybierał przede
wszystkim te zdarzenia, które na-
dawały się do ukazania siły cha-
rakteru i poczucia obowiązku
opisywanej osoby. W przeci-
wieństwie do biografów rzyms-
kich, nie interesował się punkta-
mi zwrotnymi w rozwoju oso-
bowości oraz jej cechami szczegól-
nymi. '
Rozdziały poświęcone okresowi
Qin zajmują najwięcej miejsca i peł-
ne są informacji oraz szczegółów
na temat królestwa. Wszystkie pó-:.:-
źniejsze dzieła bazują w mniejszym
lub większym stopniu na "Shiji".
Sima Qian tak opisuje wygląd ze- '
wnętrzny Qin Shi huangdi: "Był
człowiekiem o wystającym nosie, .
o szeroko rozstawionych oczach,
o klatce piersiowej drapieżnego
ptaka, o głosie szakala; był wyzbyty
dobroci, a jego serce było sercem
tygrysa lub wilka (gotowego) poże-
rać ludzi".
Niestety, nie zachował się żaden
portret króla z tego okresu, najstar-
szy jego wizerunek, zapewne wy-
idealizowany, pochodzi z okresu
dynastii Ming jest to drzeworyt
w encyklopedii "Sancai Tuhui,
która ukazała się około roku 1609.
Późniejsze portrety w jeszcze wię-
kszym stopniu idealizują Qin Shi huangdi. Przedstawiają one
godnego starszego władcę, z którego emanuje dobroć ojca na-
rodu, co znajduje się w wyraźnej sprzeczności z opisami zawar-
tymi w "Shiji".
Na temat charakteru Pierwszego Cesarza Sima Qian pisze:
"Pielęgnował uczucia chciwe i niskie. Z tyranii uczynił podstawę
cesarstwa. Wymachując wielkim knutem, sprawował rządy nad
światem".
Sima Qian przedstawia kilka przykładów despotyzmu władcy:
"Kiedy pewnego razu cesarz jechał do swego pałacu w Liang-
shan, zobaczył z góry, że jego kanclerz posiada ogromny orszak
i wyraził swe niezadowolenie. Jeden z eunuchów doniósł o tym
kanclerzowi, który natychmiast zmniejszył swój orszak. Cesarz
był wściekły. Powiedział: 'Ktoś tu plotkuje!'. A kiedy żaden z eu-
nuchów, których przesłuchiwał osobiście, nie przyznał się do
winy, rozkazał uwięzić i zabić wszystkich, którzy mu tego dnia
towarzyszyli".
Dowodem despotyzmu cesarza jest - według Sima Qiana
- także i to, że kazał on dla odstraszenia innych, pogrzebać
żywcem 460 konfucjanistów~; kiedy jego pierworodny syn, Fu
Su starał się wpłynąć na zmianę jego decyzji, wypędził go na
północną granicę.
Ale Qin Shi huangdi był też mądrym, silnym, zdecydowanym
i pracowitym władcą. Codziennie czytał określoną liczbę akt,
których ilość sprawdzał za pomocą wagi, i nie zdarzyło mu się
udać na spoczynek, zanim nie zapoznał się z przeznaczonymi
na dany dzień aktami. Poza tym, w ciągu dziesięciu lat odbył
pięć podróży inspekcyjnych po całym kraju. Wiele miejsc od-
wiedził kilkakrotnie. Ponieważ podróże w ówczesnych czasach
były nad wyraz uciążliwe, a poza tym niebezpieczne dla cesarza;
który musiał obawiać się o swe bezpieczeństwo i nie mógł spać
w dowolnym miejscu, kazał wybudować w całym kraju ponad
400 pałaców8. Także i w tej dziedzinie nie dorównał mu żaden
z późniejszych cesarzy.
A jednak zdarzało się, że Qin Shi huangdi okazywał zdumie-
wająco ludzkie cechy. I tak przed jedną z wielkich bitew zapytał
swych generałów, ilu żołnierzy potrzebują, aby odnieść zwy-
cięstwo. Młody twierdził, że wystarczy mu 200 000. Stary ge-
nerał, który wygrał już cztery bitwy, zażądał 600 000. Qin Shi
huangdi rozgniewał się na niego i zarzucił mu, że jest zbyt sta-
ry. Urażony generał poprosił o przeniesienie go w stan spo-
czynku. Kiedy jednak młody generał przegrał bitwę, Qin Shi
huangdi osobiście pojechał do starego człowieka, przeprosił
go i zaproponował, by znów przejął dowództwo. Ten pozwolił
się przebłagać, otrzymał 600 000 żołnierzy i oczywiście bitwę
wygrał.
Aby uplastycznić swe "Zapiski historyczne", Sima Qian sto-
sował liczne zabiegi literackie i wplatał w opowieść własne
komentarze. Często łączył stare podania ludowe z faktami
historycznymi, tak że w wielu wypadkach trudno odróżnić
legendę od prawdy. To dotyczy także następującej anegdoty:
Jesienią 211 roku p.n.e. posłaniec, znajdujący się w drodze
do pałacu, został zatrzymany późną nocą w górach przez
pewnego człowieka, który dał mu dla cesarza nefryt ze sło-
wami: "W tym roku umrze pierwszy smok". Kiedy posłaniec
chciał wiedzieć, co znaczą te słowa, tajemniczy człowiek zni-
knął.
Posłaniec przekazał cesarzowi nefryt i opowiedział mu o całym
zdarzeniu. Po długiej chwili milczenia Qin Shi huangdi stwierdził:
"Te górskie duchy przewidują przyszłość tylko rok naprzód".
A kiedy przeszedł do swych prywatnych komnat, powiedział:
"Pierwszy smok oznacza pierwszego człowieka". Gdy kazał swe-
mu skarbnikowi zbadać nefryt, stwierdził on, że jest to kamień,
który cesarz wyrzucił kiedyś podczas swej podróży inspekcyjnej
do rzeki Yangzi. Historia ta w formie nieco bardziej rozbudo-
wanej pasowałaby do jakiegoś zbioru chińskich opowieści o du-
chach.
Poza barwnymi anegdotami Sima Qian stosował też często
tzw. literackie chwyty, zwłaszcza gdy chodzi o czas. I tak, in-
formując o zniszczeniu pałacu Efang pod koniec dynastii Qin,
pisze, że płonął on trzy miesiące. W wiadomości tej nie chodzi
o dokładne określenie minionego czasu; "trzy dni", "trzy tygo-
dnie" lub "trzy miesiące" wyrażają tylko to, że coś trwa dni,
tygodnie lub nawet miesiące. Ta mieszanka zabiegów literackich
i dokładnych opisów historycznych stwarza do dziś ciągle nowe
problemy. Trudność sprawia i to, że Sima Qian dokładnie roz-
wodził się na temat wojen i militarnych zależności, a prawie nie
udzielał informacji na temat warunków gospodarczych i społecz-
nych. Aby dowiedzieć się czegoś na ten temat, trzeba wesprzeć
się innymi źródłami.
W roku 1975 w prowincji Hubei, w Shuihudi, w okręgu Yun-
meng dokonano znaczącego odkrycia archeologicznego: w gro-
bowcu z okresu Qin odnaleziono 1150 zapisanych tabliczek
bambusowych. Chodzi tu o paski bambusa o długości mniej
więcej 28 centymetrów i szerokości 0,6 centymetra, które za-
pisane zostały od góry do dołu i połączone nićmi w "tekst ciąg-
ły". Zmarły urzędnik dynastii Qin zwany Xi żył w latach 262 do
217 p.n.e. i należał do lokalnej administracji. "Tabliczki bam-
busowe z Yunmeng" zawierają, poza dokumentami urzędowymi,
chronologiczne zapiski ważnych wydarzeń militarnych pomiędzy
rokiem 306 a 217 p.n.e., fragmenty kodeksu i dyskusji na temat
kwestii prawnych oraz zbiór notatek zatytułowanych "Jak stać
się dobrym urzędnikiem".
Materiał ten pozwala historykom na dokładne zbadanie roz-
woju prawodawstwa i administracji w okresie Walczących
Państw oraz podczas tworzenia się chińskiego systemu cent-
ralnego. System prawny kraju Qin został stworzony za pano-
wania Shan~ Yanga, który żył w latach około 390 do 338 p.n.e.
i był wczesnym przedstawicielem tzw. szkoły legistów. "Zamiast
na podstawowych zasadach uczuć religijno-etycznych (=kon-
fucjanizmie, przyp. Autora), budował on swe społeczeństwo na
zasadach norm prawa narzuconych przez władcę" - pisze Otto
Franke.

Reformy Shang Yanga były kontynuowane podczas panowania

Pierwszego Cesarza przez jego doradcę i kanclerza Li Si. Miały
na celu umocnienie władzy gospodarczej i politycznej w kraju
oraz stworzenie systemu autokratycznego. Powszechnym prob-
lemem władców była kwestia, w jaki sposób centrum mogłoby
zdominować lokalne rody. W tym celu Qin popierało biurokrację.
Państwo podzielono na okręgi administrowane przez centralnie
mianowanych naczelników, którzy składali stolicy sprawozdania
na piśmie. Legistyczne doktryny rządzenia zmierzały do wpro-
wadzenia praw popierających rolnictwo i wzmacniających pozy-
cję państwa wobec rodów. Na przykład ustanowiono odpowie-
dzialność zbiorową nie tylko w obrębie każdej rodziny, lecz
także jednostek złożonych z pięciu lub dziesięciu rodzin. W ta-
kim systemie najlepszą ochronę stanowiło natychmiastowe do-
noszenie o wszystkich złoczyńcach. Podkopano w ten sposób
lojalność i więzi grupowe na rzecz posłuszeństwa wobec pań-
stwa. Han Fei, który został pozbawiony życia na dworze Qin
Shi huangdi, tak określił sens takiego przekonania: "Gdy się
rządzi za pomocą kar, naród zaczyna się bać. Ponieważ się boi,
nie będzie popełniać zbrodni; ludzie cieszyć się będą z tego,
co mają. Gdy jednak kierować się będzie narodem za pomocą
cnót, stanie się on rozwiązły. A gdy już raz stanie się rozwiąz-
łym, zapanuje bałagan. Gdy jednak panuje bałagan, ludzie
zaczynają cierpieć z powodów rzeczy, których wcale nie
chcieli".
O tym, co taka filozofia oznacza w rzeczywistości, informują
nas niektóre przykłady przedstawione na bambusowych tablicz-
kach z Yunmeng: jeden z członków pięcioosobowej grupy ukradł
pieniądze. W związku z tym, wszystkim jej członkom obcięto
lewą stopę, napiętnowano ich jako złodziei poprzez wypalony
znak na czole i skazano na 30 dni przymusowej pracy. Gdy ktoś
odważył się publicznie stwierdzić, że "wrogowie są silniejsi",
narażał się na śmierć. Już kradzież niewielkiej ilości liści z drzewa
morwowego mogła być ukarana 30 latami służby na froncie.
Cesarze Wcześniejszej i Późniejszej Dynastii Han, którzy
przejęli spuściznę po Qin Shi huangdi, poszerzali zakres biu-
rokratycznej kontroli stosowany przez dynastię Qin. Mimo to
w zapiskach historycznych Han znalazła się uwaga, iż "Qin
zniszczyło prawa dawnych królów i zniosło funkcje oparte na
regułach moralności... Wszystko pod niebiosami popadło
w smutek i tęskniło za zemstą, aż w końcu doszło do wybuchu
powstania przeciwko Qin".
Aby uwiecznić swe zasługi dla kraju oraz równocześnie podać
do wiadomości publicznej nowe, obowiązujące normy, Pierwszy
Cesarz kazał wznieść podczas swych pięciu podróży inspekcyj-
nych przez teren cesarstwa siedem kamiennych steli z inskryp-
cjami opracowanymi przez Li Si. Stele przetrwały wprawdzie
cesarstwo Qin, dysponujemy także kopiami inskrypcji między
innymi dzięki "Zapiskom historycznym", w których znalazła się
treść pięciu z siedmiu napisów jednak większość z tych steli
została zniszczona. Dziś tylko jedna z nich stoi w muzeum his-
torii Chin w Pekinie i można na niej odczytać 84 znaki. Poza
tym, zachowały się jeszcze fragmenty jednej ze steli w świątyni
u stóp świętej góry Taishan.
Innym źródłem historycznym są "Annały Wcześniejszej Dynas-
tii Han". ich autor, Ban Gu, który żył w latach 32 do 92 przed
Chrystusem, zajął się szczegółowo przyczynami upadku dynastii
Qin. Poza tym, dzieło to dostarcza cennych informacji na temat
systemu prawnego i problemów społecznych.
Bezpośrednim materiałem porównawczym do badań histo-
rycznych są jednak nowe odkrycia archeologiczne, które miały
miejsce już w latach dwudziestych naszego wieku. Wiele infor-
macji na temat wojska i sztuki zawdzięczamy odkryciu armii
z terakoty, a ruiny pałacu w Xianyang są cennym źródłem wia-
domości na temat architektury tego okresu.
Zjednoczenie królestwa
Dzięki zdławieniu rewolty Lao Ai w roku 238 p.n.e. dwudzies-
todwuletni król i późniejszy cesarz Qin zmusił swych przeciwników
wewnątrz kraju do posłuszeństwa i mógł się teraz skupić na walce
z wrogiem zewnętrznym. Jego postępowanie było przy tym w rów-
nym stopniu wyrafinowane, jak pozbawione skrupułów: dzięki
dyplomacji i pieniądzom udało mu się pozyskać dla siebie najlep-
szego w owych czasach stratega wojskowego w państwie Wei,
Wei Liao. Wspólnie doszli do wniosku, że mogliby wiele osiągnąć,
gdyby udało im się zasiać niezgodę pomiędzy pozostałymi sześ-
cioma krajami. W związku z tym, przestępców, którzy uciekli do
Qin, obdarzyli wysokimi urzędami, a następnie zaopatrzyli ich
w spore sumy pieniędzy i wysłali z powrotem do krajów sąsiednich,
by tam w nikczemny sposób podżegali je przeciwko sobie.
W "Zapiskach historycznych" Sima Qian podaje, że kiedy plan
cesarza się powiódł, "zmiótł tych sześć państw jak wiatr jesien-
ny zmiata opadłe liście". Pod koniec wojny zjednoczeniowej
przeciwnicy Qin opłakiwali 1 650 000 poległych. Bieda i nędza
spowodowana tą wojną jest dziś nie do wyobrażenia. Gdy się
jednak nad tym wszystkim zastanowić, twierdzenie
legistów, że człowiek jest zły z natury, staje się zro-
zumiałe.
Pierwszą dużą wyprawę wojenną rozpoczął Qin Shi
huangdi w roku 231 p.n.e. przeciwko stosunkowo nie-
wielkiemu państewku Han, swemu najsłabszemu sąsia-
dowi na wschodzie. Ponieważ licząca tylko 300 000
ludzi armia Han nie miała szans wobec przeważającej
siły wroga, król tego kraju wysłał do Qin sławnego filo-
zofa Han Fei, jednego z wiodących myślicieli nurtu legis-
tów, by zapobiegł zbliżającemu się niebezpieczeństwu.
Chociaż cesarz bardzo go szanował, Han Fei nie był
w stanie przekonać go, by najpierw zaatakował państwo
Zhao. W wyniku intrygi, spowodowanej przez Li Si, zmu-
szono go w więzieniu, by odebrał sobie życie, wypijając
zatrute wino.
Pomimo tak nierównych sił, wojna z królestwem Han =
trwała dwa lata. Wprawdzie w pierwszym roku jej trwa-
nia Han straciło większość swych terytoriów, jednak
dopiero wtedy można było podbić to państwo, gdy
w drugim roku wojny udało się pojmać jego króla. Naj-
pierw jednak na polach walki zginęło tysiące ludzi, mias-
ta zostały splądrowane, zniszczone pola i łąki, wymor-
dowane bydło. Dziesiątki tysięcy ludzi trafiło do niewoli
- mężczyźni jako niewolnicy, kobiety jako konkubiny.
Jako następne Qin Shi huangdi podbił w roku 228 p.n.e. wielkie
państwo Zhao, najsilniejsze z sześciu krajów, które graniczyło
z Qin na północnym wschodzie. Qin Shi huangdi zaatakował nie-
spodziewanie Zhao, które prowadziło właśnie wojnę z państwem
Yan. W pierwszej wielkiej bitwie zginęło ponad 100 000 żołnierzy
wroga. A mimo to następne walki nie przyniosły spodziewanego
zwycięstwa. Dopiero powszechny głód i fakt, że król Zhao, na
podstawie plotki, że na jego dworze znajdują się szpiedzy Qin
Shi huangdi, kazał zamordować swego najzdolniejszego generała,
doprowadziły do zwycięstwa Qin.
Dwa lata później, w roku 226 p.n.e. pięćsettysięczna armia Yan
poddała się państwu Qin. W roku 225 p.n.e. poddały się równie
silne wojska państwa Wei, a wówczas Qin Shi huangdi wypowie-
dział w roku 223 p.n.e. wojnę swemu największemu przeciwni-
kowi, królestwu Chu, które stale utrzymywało milionową armię.
Po podbiciu i tego państwa, Qin zdobyło pod koniec roku 221
p.n.e. państwo Qi, które liczącej ponad milion żołnierzy armii Qin
mogło przeciwstawić jedynie 600 000 wojowników. W jakim stop-
niu liczby te są niewyobrażalne dla Europejczyka, obrazuje porów-
nanie z bitwą narodów pod Lipskiem w roku 1813; tam stanęło
naprzeciw siebie 205 000 żołnierzy aliantów i licząca 190 000
ludzi armia Napoleona.
W ciągu dziesięciu lat Qin Shi huangdi zrealizował marzenie
swego dziadka i ojca: kraj dotknięty długoletnimi wojnami i stra-
szliwym głodem został wreszcie zjednoczony. Jak można było
osiągnąć to w tak krótkim czasie? Wielu historyków, szukając
odpowiedzi na to pytanie, znalazło pięć podstawowych przyczyn
zwycięstwa Qin. Pierwszą z nich bezsprzecznie było położenie
geograficzne. Qin leżało na zachodzie Chin, w przeciwieństwie
do sześciu innych państw, chronione z jednej strony przez Rzekę
Żółtą, a z drugiej przez góry. Tak więc łatwo było obronić własne
terytorium i bez przeszkód przygotowywać się do wojny, podczas
gdy wszystkie inne państwa wystawione były ciągle na niebez-
pieczeństwo ataku sąsiadów.
Królestwo Qin poprzez systematyczne nawadnianie równiny
Chengdu oraz dzięki budowie kanału Zheng-Guo miało po roku
246 p.n.e. coraz to wyższe zbiory plonów - to drugi czynnik.
Niemal zakrawa na ironię losu fakt, że budowa tego kanału była
wynikiem podstępu króla Han, który wiedział, że w królestwie Qin
chętnie przyjmowano cudzoziemskich naukowców. Wysłał więc
na dwór młodego, niedoświadczonego króla Ying Zhenga swego
najzdolniejszego inżyniera - hydrografa, Zheng Guo, z projektem
budowy ogromnego kanału. Ten gigantyczny projekt miał osłabić
Qin, tak by przez lata nie było w stanie prowadzić żadnych wojen.
YinB Zheng zaakceptował plan budowy kanału, zainwestował w nie-
go niewyobrażalne ilości pieniędzy i zaangażował liczną siłę ro-
boczą, tym samym nadwerężając ponad miarę fundusze swego
królestwa. Prace były już w połowie wykonane, gdy odkryto pod-
stęp; hydrografowi udało się ubłagać go o jeszcze jedno posłu-
chanie. "Podstęp ten pomoże królestwu Han tylko przez kilka lat,
ale kanał będzie ogromną korzyścią dla królestwa Qin przez na-
stępnych 400 pokoleń". Tym samym nie tylko uratował swoją
głowę; kanał liczący 150 kilometrów i łączący rzekę JinB z Luo He
otrzymał imię swego budowniczego - Zheng Guo. Dzięki temu
udało się przekształcić mokradła o powierzchni 40 000 hektarów
w urodzajną ziemię "a królestwo Qin stało się tak bogate i potężne,
iż pokonało wszystkich panów feudalnych".
Trzecim powodem zwycięstwa królestwa Qin była militarna or-
ganizacja całego życia. Jak świadczą o tym gliniani wojownicy
z Xi'an, militaryzacja kraju była bezustannym przygotowywaniem
się do odparcia ataku. Szczególna siła armii Qin polegała na współ-
pracy jazdy i piechoty. W miejsce niewielkich oddziałów szlachec-
kich wczesnego okresu feudalnego, które podobnie jak starożytni
Grecy z Iliady udawały się na pole bitwy w wozach bojowych,
pojawiła się teraz piechota i ogromne oddziały kawalerii.
Rozwinięto też zupełnie nowe formy prowadzenia wojny: do
służby wojskowej zmuszano chłopów, którzy lekko uzbrojeni ciąg-
nęli tysiącami na wszystkie pola walki. Ponieważ nie nosili ciężkich
pancerzy, byli szybcy i mobilni. Napadali na swych wrogów z nie-
opisaną brutalnością. Ta nowa forma wojny masowej, nowe tech-
niki obozowania i walki, jak i znacznie lepsze uzbrojenie przejęte
od nomadów z północnego wschodu sprawiły, że Qin dość szybko
stało się najsilniejszym państwem na terytorium chińskim.
Po czwarte, w zgodzie z militarnym sposobem myślenia, już od
najwcześniejszych lat szczególnie chwalono u dzieci odwagę i dziel-
ność. Tabliczki bambusowe z Yunmeng mówią o tym, że nagra-
dzano nawet niewolników, którzy wykazali się odwagą w czasie
bitwy.
Ostatnią, ale nie najmniej ważną przyczyną zwycięstw Qin oka-
zała się otwartość tego królestwa wobec obcokrajowców. Przed
cudzoziemcami, którzy wykazali się szczególnymi uzdolnieniami,
droga do wyższych stanowisk, zwłaszcza w wojsku stała otwo-
rem. I tak wiadomo, że w okresie od roku 659 p.n.e. do czasów
panowania Qin Shi huangdi funkcje wysoko postawionych gene-
rałów i ministrów pełniło 70 obcokrajowców.
Również Pierwszy Cesarz nadał dwóm cudzoziemcom bardzo
wysokie stanowiska: kanclerzem został Li Si, który pochodził z pań-
stwa Chu, a Meng Tian, z królestwa Qi, pełnił funkcję generała.
Rzadko jednak przybywali do Qin filozofowie, pisarze i artyści,
być może dlatego, że w państwie tym nawet sztuka podporząd-
kowana była przede wszystkim sprawom wojskowym.
Bez względu na to, jakie były przyczyny zwycięstwa króla
Ying Zhenga z Qin, wiedział on dobrze, w jaki sposób ma utrzy-
mać silną pozycję po zjednoczeniu królestwa. Dlatego też po
dokonaniu tego dzieła obwołał się "Pierwszym Dostojnym Władcą
Qin". Zdecydował się też, że będzie nosił tytuł Pierwszego

Dostojnego Władcy Qin Shi huangdi, a jego następcy będą nosić
tytuły "Drugiego","Trzeciego" i tak dalej "aż po dziesięć tysięcy
pokoleń".
Aby zapewnić pokój w kraju, Pierwszy Cesarz przesiedlił w sied-
miu wielkich etapach ponad 4 miliony ludzi, czyli ponad jedną
czwartą ludności kraju. Po pierwsze: wszyscy szlachetnie urodzeni
musieli żyć wraz ze swymi rodzinami na dworze w Xianyang, by
w ten sposób cesarz mógł mieć nad nimi bezpośrednią kontrolę.
Poza tym, wzmocnił jedność swego kraju, pokrywając go siecią
dróg, kanałów, murów i pałaców potężnych projektów budow-
lanych, na rzecz których rekrutowano miliony ludzi do pracy przy-
musowej i osiedlono w okolicy placów budowy.
W końcu cesarz nakazał wszystkim, by oddali swą broń, chcąc
w ten sposób z góry zapobiec wszelkim możliwym buntom. W sto-
licy Xianyang przetopiono ją na dzwony i dwanaście potężnych
posągów, z których każdy ważył podobno 30 ton. Wszystkie one
zostały ustawione na dziedzińcach pałaców.
Ostatnia inspekcja
Od początków istnienia kultury chińskiej zmarli władcy byli
grzebani w taki sposób, by leżeli zwróceni twarzą w kierunku
południowym. W okresie Qin, jeszcze przed wstąpieniem na
tron Pierwszego Cesarza, zerwano jednak z tym prastarym zwy-
czajem. Od tego czasu zmarli patrzyli na wschód, czego do-
wodem są gliniane posągi armii z terakoty oraz niektóre otwarte
do tej pory grobowce z tego okresu. Eksperci podejrzewają, że
również Qin Shi huangdi pogrzebany był twarzą w tym właśnie
kierunku. Skąd wzięła się ta zmiana?
Kiedy uświadomimy sobie, że królestwo Qin było położone
na krańcach północno-zachodnich Chin, możemy przypuścić,
że taki sposób chowania zmarłych miał być wyrazem nadziei
władców tego państwa na zjednoczenie Chin pod ich berłem.

Ponieważ marzenie to spełniło się za czasów Qin Shi huangdi,
pozostaje pytanie, dlaczego on i jego gliniana armia mimo to
nadal spoglądali na wschód. Czy był to może wyraz obawy przed
buntem pokonanych królestw?
W niektórych przepowiedniach, jakie pojawiły się pod koniec
panowania Qin Shi huangdi, mowa jest o tym, że na wscho-
dzie nieba pojawi się znak, który oznaczać miał nadejście no-
wego cesarza. Prawdopodobnie gliniana armia miała być w każ-
dej chwili gotowa do ataku przeciw temu wyimaginowanemu
wrogowi. A może chodziło o to, że Qin Shi huangdi urodził
się w głębi kraju i przez całe swe życie tęsknił za morzem?
Cztery z jego pięciu podróży inspekcyjnych prowadziły w kie-
runku wschodnim, a miejscowości, w których zatrzymywał się
najdłużej i najchętniej, leżały nad morzem. Jeśli więc, leżąc
w grobie spogląda na wschód, może jest to wyrazem jego tęs-
knoty. Wielokrotnie wysyłał ludzi za morze w poszukiwaniu
eliksiru, który by mu zapewnił życie wieczne. Co się jednak

znajduje na wschodzie ówczesnego Xianyang, a dzisiejszego
Xi'an?
Jesienią 1996 roku udaliśmy się na poszukiwania, podążając
szlakiem jego ostatniej podróży inspekcyjnej. Byliśmy wyposa-
żeni tak, jakbyśmy wybierali się na jakąś wielką ekspedycję.
Mieliśmy ze sobą ciepłą odzież, zapasy prowiantu na wiele
tygodni, nakrycia stołowe, całą skrzynię chińskich lekarstw, aspi-
ryny, węgla, latarek kieszonkowych, poza tym kamerę, sprzęt
do oświetlenia i nagrywania dźwięku. Autobus, w którym mieści
się zazwyczaj 20 osób, był tak wyładowany, że nasza dziesięcio-
osobowa grupa ledwo znajdowała w nim miejsce do siedzenia.
Jako jedyny Niemiec pośród chińskiej ekipy filmowej i tele-
wizyjnej jestem na początku nieco zdziwiony ekwipunkiem
współpracowników, którym mogłaby się chlubić banda rabusiów.
Dziwi mnie też ta nieufność ludzi z wielkiego miasta, jakim jest
Pekin, wobec prowincji. każdy ma ze sobą własne nakrycie i ku-
bek na herbatę, bo każdy jest przekonany, że na wsi wszystko
jest tak brudne, iż nie powinno się niczego dotykać.
Zdumiony też jestem dokładnością, z jaką gromadzi się dla
mnie wszelkie konieczne zezwolenia, ponieważ nasza podróż
prowadzić będzie przez tereny, które nie są jeszcze dostępne
dla cudzoziemców. Przygotowania tej stosunkowo niewielkiej
grupy ludzi trwają wiele dni, więc zadajemy sobie pytanie, jak
długo musiało to trwać w roku 210 p.n.e. zanim olbrzymi orszak
Pierwszego Cesarza był gotowy do drogi.
Wyruszamy z żółtawej ziemi w prowincji Shaanxi, podróżując
dniem i nocą, mimo wiatru i złej pogody, podczas słońca i desz-
czu w kierunku wschodnim. Słońce zasłoniła chmura kurzu, którą
na nie utwardzonych drogach wzbija nie kończąca się kolumna
ciężarówek.
Dokładnie tak samo było ongiś - słońce skryło się wtedy za
morzem czarno-białych flag i pyłem wznoszonym przez orszak

złożony z 60 000 ludzi oraz niezliczoną ilość koni i wozów,
które Qin Shi huangdi zabrał ze sobą w swą ostatnią podróż
inspekcyjną.
Nie wyobrażaliśmy sobie takich trudności, na jakie napotyka-
my podczas naszej podróży, mimo iż poruszamy się w dwu-
dziestym wieku autobusem w pełni klimatyzowanym; 10 000
kilometrów trasy wśród ścisku milionów rowerów, pieszych,
ciężarówek, samochodów i wozów zaprzęgniętych w osły, które
wpadają na nas z każdej strony i walczą o każdy metr wolnej
przestrzeni. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, kiedy udaje nam się
poruszać z prędkością 20 kilometrów na godzinę. ktoś w naszym
autobusie skomentował tę sytuację następującymi słowami:
"Pierwszy Cesarz musiał być bardzo przewidujący, jeśli już 2000
lat temu kazał wybudować drogi główne o szerokości 70 metrów".
Jeszcze jedna wspólna rzecz łączy naszą wyprawę z podróżą
inspekcyjną cesarza - i my nie możemy wieczorem zatrzymać
się gdziekolwiek, by przenocować, więc śpimy tam, gdzie akurat
dotarliśmy, ponieważ obcokrajowcy nie we wszystkich hotelach
mogą się zatrzymywać. Dostępne są dla nich tylko te, które
odpowiadają europejskim standardom. W niektórych regionach
kraju panuje taka bieda, że są one całkowicie zamknięte dla
turystów zagranicznych, a zwłaszcza dla ekip filmowych.
Wyobrażaliśmy sobie, że dzięki naszemu autobusowi będzie-
my się mogli poruszać niezależnie od czasów przylotu i odlotu
samolotów oraz przyjazdu i odjazdu pociągów. Wkrótce mu-
sieliśmy jednak stwierdzić, że jest zupełnie inaczej. Fakt, że
w ekipie znajduje się obcokrajowiec, sprawia, że znajdujemy
się pod ogromną presją - musimy przebyć zaplanowany od-
cinek drogi, choćby zdarzyły się nieprzewidziane przeszkody,
nawet wówczas, gdy jest już trzecia nad ranem.
Być może Qin Shi huangdi też często nie był w stanie wy-
trzymać dłużej w swym niewygodnym wozie i miał ochotę na
postój. Wtedy kanclerz musiał go znów ostrzec: "Wasza Wyso-
kość, bardzo mi przykro, nie możemy się zatrzymać, musimy
dotrzeć do następnego pałacu". Jakże często, wtedy gdy chcemy

właśnie sfilmować przepiękne krajobrazy, słyszymy podobne
stwierdzenia. W " Zapiskach historycznych" czytamy: "W samym
terenie górzystym Qin Shi huangdi kazał wybudować setki pała-
ców. Niebezpieczeństwo napaści było tak wielkie, że nie mógł się

odważyć na to, by nocować
gdziekolwiek". Na skutek trzech

nieudanych zamachów na swoje życie cesarz był bardzo podej-

rzliwy. Pierwszy z tych zamachów stał się bardzo sławny. jego
historia opowiedziana została zarówno w najstarszej noweli chiń-
skiej pt."Książę Dan z Yan", jak i przedstawiona na jednym z waż-
niejszych dzieł w historii chińskiego malarstwa. Jest to pierwszy
obraz, na którym artysta stara się opowiedzieć jakąś historię.
Było to w roku 227 p.n.e., a więc sześć lat przed tym, nim
cesarz obwołał się panem świata. Zamachu dokonał najodważ-
niejszy człowiek swoich czasów, jing Ke, który służył u księcia
państwa Yan znajdującego się w regionie dzisiejszego Pekinu.
Aby uniknąć podboju przez Qin, władca yan nakazał zabić Ying
Zhenga. Jing Ke udał się w towarzystwie Wu Yanga na dwór
późniejszego Pierwszego Cesarza i przyniósł mu głowę jego
śmiertelnego wroga, Yuqi, jednego z ważniejszych generałów,
który uciekł do Yan. Poza tym, miał dla niego mapę Dukeng,
największego obszaru Yan.

Kiedy dotarli do Xianyang, zameldowali się u strażnika pa-
łacowego Menga:'następca tronu Dan z Yan obawia się Jego
Wysokości, Wielkiego Króla, dlatego przekazuje mu głowę Fan
Yuqi i mapę Dunkeng. Pragnie zostać Waszym wasalem na pół-
nocnej granicy".
Król bardzo się ucieszył z tego powodu. Cały dwór zebrał się
wokół miejsca, w którym siedział; przed podestem stały setki
halabardników. W taki sposób przyjął posłańców z Yan. Jing Ke
niósł głowę Yuqi, Wu Yang mapę. Równocześnie rozbrzmiewał
dźwięk dzwonów i bębnów; cały orszak służby zawołał: 'Niech
żyje wiecznie'.
Wówczas Wu Yanga opanował przerażający strach; nie był
w stanie ruszyć z miejsca w obecności tych wszystkich ludzi,
jego twarz była trupioblada.
Król Qin był tym zdziwiony, ale Jing Ke obejrzał się tylko na
Wu Yanga, wystąpił do przodu i począł go usprawiedliwiać: 'On
jest tylko małym człowieczkiem z plemienia barbarzyńców z pół-
nocy. Nigdy do tej pory nie widział Syna Niebios. Niech Wasza
Wysokość da mu łaskawie jeszcze chwilkę, bym mógł do końca
wypełnić swe zobowiązanie wobec Was, Panie'.
'Niech Jing Ke wstanie' powiedział król - 'i przyniesie mapę
Dukeng'.
Otworzył mapę. Kiedy ją rozwinął, ukazał się ukryty w niej
sztylet. Wówczas Jing Ke złapał lewą ręką za rękaw szat królew-
skich; prawą zamierzył się na niego, celując w pierś i począł go


lżyć: 'Długo już prześladowaliście Yan; bezlitośnie ciemiężycie
kraj w obrębie czterech mórz. Nikt nie wie, czy kiedykolwiek
będziecie mieli dość. Yuqi był niewinny, a jednak wytępiliście
jego rodzinę. Ja, Jing Ke, chcę się teraz zemścić w imieniu ca-
łego kraju w obrębie czterech mórz. król Yan i książę Dan są
chorzy; przyznana mi chwila zaraz minie. Posłuchajcie więc
mej rady, a będziecie żyć. Jeśli nie, należycie już do śmier-
ci!'.
Król jednak wyszarpnął rękaw, wydobył miecz i przeskoczył
przez parawan. Wówczas Jing ke wyciągnął sztylet i rzucił go.
Sztylet uciął królowi ucho i wbił się w posąg z brązu tak, że
poleciały z niego iskry. król odwrócił się zaraz z powrotem
i obciął mu obie dłonie. Wówczas Jing Ke oparł się o jedną
z kolumn i zaczął się śmiać. Siedząc wyprostowany, lżył go
dalej: "Biada, że kraj zostanie nie pomszczony, że mój zamiar
się nie powiódł!". Zamachowiec został zabity, ale stał się w Chi-
nach równie sławny, jak Pierwszy Cesarz.
Jednym z ważniejszych miejsc na drodze ostatniej podróży
inspekcyjnej był Taishan w prowincji Shandong, najświętsza
z pięciu Świętych Gór. Jest to szczyt położony najbardziej na
wschód, jest w Chinach szczególnie czczony. Od prawieków
oczekuje się od władców, że w okresie rozkwitu swego pano-
wania wejdą na szczyt Taishan, aby tam odprawić ceremonię.
W roku 219 p.n.e. również Qin Shi huangdi udał się wraz z 70
konfucjanistami podczas jednej ze swych podróży inspekcyjnych
do stóp Taishan, by przygotować się do tej ceremonii. Objaś-
niono mu, że koła wozu cesarskiego powinny zostać owinięte
materiałem, by nie raniły ziemi, kamieni i roślin Świętej Góry.
Cesarz uznał to za absurd i polecił w tym miejscu wybudować
dla siebie drogę.
Później przyjechał do Taishan z kierunku południowego i kazał
wystawić tu stelę, na której uwieczniono inskrypcję dla potom-
nych, sławiącą jego osiągnięcia i bohaterskie czyny. Nic nie
wiadomo na temat ceremonii na cześć Niebiańskiego Cesarza,
istnieje jednak wiele podań ludowych, które opowiadają o jego
zejściu z góry. Cesarz został zaatakowany przez burzę, którą
zesłał sam bóg, chcąc go ukarać. Okazały mu jednak litość trzy
sosny i okryły go swymi gałęziami. Z wdzięczności cesarz pod-
niósł je do rangi ministrów piątego stopnia.
U stóp Taishan w świątyni Boga Gór (Dai Miao) zachował się
obraz o długości 62 metrów i wysokości 3,30 metra, pochodzący
z okresu dynastii Song, na którym przedstawiono podróż in-
spekcyjną Boga Gór. Zobaczyć można wszystkie najważniejsze
jej etapy: wyjazd z pałacu, orszak podczas podróży, strażników,
przyjęcie po przybyciu na jedno z miejsc, pożegnanie i powrót
do pałacu. Wszyscy główni bohaterowie oraz cała świta, w sumie
675 postaci, namalowano w bardzo realistyczny sposób. Wpra-
wdzie przedstawiono tu podróż Boga Gór, lecz jako przykład
służyła artyście zapewne cesarska podróż inspekcyjna.
Na własnej skórze odczuliśmy, jak cenny jest ten obraz.
Zjawiliśmy się w świątyni z ekipą i "wielkim światłem" oraz
zezwoleniem filmowania uzyskanym od najwyższych władz
prowincji i zostaliśmy przyjaźnie przyjęci. Jednak jeden ze
strażników poprosił, byśmy zaczekali, ponieważ jego szef
chciałby z nami porozmawiać. Kiedy się wreszcie zjawił po
godzinie, żałował, że nie może zezwolić nam na kręcenie
zdjęć, gdyż w ciągu ostatnich 20 lat obraz ten nie był filmo-
wany przez żadną z ekip. Obawiano się, że na skutek ostrego
oświetlenia mógłby zblaknąć. Podczas dalszych długotrwałych
pertraktacji, prowadzonych przez zarządzającego świątynią
z naszym kierownikiem produkcji, okazało się, że mimo po-
siadanej zgody, lokalny urzędnik uważał, że został pominięty,
a w tej "niebezpiecznej sytuacji" nikt przecież nie chciałby
popełnić błędu. Odchodzimy, niczego nie osiągnąwszy. Jed-
nak dla uniknięcia kompromitacji przełożonych z administracji
prowincji, otrzymaliśmy zezwolenie sfilmowania obelisku,
który Qin Shi huangdi wystawił u stóp góry Taishan. Możemy
też później wysłać członka naszej ekipy, który będzie mógł
sfotografować obraz przedstawiający podróż inspekcyjną Bo-
ga Gór.

Wschód słońca oglądany z góry Taishan jest do dziś dla każ-
dego Chińczyka wielkim przeżyciem. Na szczycie o wysokości
524 metrów, położonym na najbardziej wysuniętych na wschód
rubieżach Chin, słońce wstaje wcześniej niż na innych szczytach
tego wielkiego cesarstwa.
Słońce, Tai Yang, czyli "Wielki Yang" symbol silnego, jasnego,
pozytywnego męskiego pierwiastka, jest w Chinach otoczone
szczególną czcią. Kto chce być blisko Nieba, musi złożyć Taishan
ofiarę. Od ponad 2000 lat wspięli się na ten szczyt władcy
ponad 72 dynastii, by swymi ofiarami zjednoczyć Niebo i Ziemię,
Yang i Ying, ponieważ na tej duchowej jedności oparty jest ich
autorytet,"mandat Nieba".
Rzeczywiście, gdy przed godziną piątą rano stoi się na szczy-
cie Taishan i patrzy na słońce, ogarnia człowieka osobliwe uczu-
cie - szczyty bardzo często ukryte są w chmurach. Ledwo
zaczynamy się domyślać istnienia pierwszych promieni na
wschodnim horyzoncie, gdy nagle z tysiąca gardeł wydobywa
się okrzyk zachwytu i czujemy się tak, jakbyśmy znaleźli się na
stadionie piłkarskim, kiedy wreszcie w 89 minucie pada gol dla
naszej drużyny. A kiedy spojrzymy w młode twarze zgromadzo-
nych tu ludzi, którzy z napięciem spoglądają w kierunku wschod-
nim~zrozumiemy, dlaczego Taishan i wschód są dla Chińczyków
tak ważne. Kiedy jednak opuszczamy to miejsce w jasnym świet-
le słońca, szybko przychodzi otrzeźwienie. Góra wygląda tak,
jakby odbył się tu właśnie festyn ludowy. Dawno już przebrzmia-
ło konfucjańskie ostrzeżenie skierowane do Qin Shi huangdi, że
"nie wolno kaleczyć ziemi, kamieni i roślin świętej góry", a "chiń-
skie masy ludowe" tak samo nie chcą tego słuchać, jak Pierwszy
Cesarz Chin.
Podczas swej ostatniej podróży inspekcyjnej Qin Shi huangdi
nie zamierzał wspinać się na Taishan. Prawdopodobnie rzucił
jedynie krótkie spojrzenie na Świętą Górę i pojechał dalej na
wschód. A my podążamy teraz jego śladem.
Po kilku dniach docieramy do ulubionego miejsca cesarza,
Langui, na południu prowincji Shandong. Według "Zapisków
historycznych" pojawił się tu po raz pierwszy dopiero w roku
219 p.n.e. i podobało mu się tutaj tak bardzo, że pozostał
przez trzy miesiące. Nakazał wówczas trzydziestu tysiącom
rodzin przesiedlić się na te tereny i uwolnił je na dwanaście
lat od obowiązkowej służby na rzecz państwa. Na jednym ze
wzgórz zbudował taras Langya przeznaczony na wielkie zgro-
madzenia. Także i tu kazał wystawić obelisk, z inskrypcją sła-
wiącą jego zasługi dla cesarstwa. Zachował się on tylko częś-
ciowo i dziś stoi w muzeum historii Chin w Pekinie. W Langya
znajdujemy jedynie współczesną kopię obelisku, na której
między innymi można odczytać następującą inskrypcję: " .. wy-
konując z czujnością swą władzę - uczynił prawa jasnymi
i określił je. - Jego wielkie rządy oczyściły obyczaje. - Wszys-
cy zgadzają się z jego miarami i jego zasadami. - Ludzie
znajdują radość w jednolitych regułach. - Są szczęśliwi z za-
chowania powszechnego pokoju. - Potomni z szacunkiem
przyjmują jego prawa!"
O tym, jaką rolę odgrywa jeszcze i dziś Pierwszy Cesarz w po-
wszechnej świadomości Chińczyków, świadczy przekształcenie
ulubionego miejsca władcy w teren turystyczny, pełen pomni-
ków, świątyń i parków. Wszystko jest przygotowane na przyjście
zwiedzających, jednak oni każą na siebie czekać, bo połączenia
komunikacyjne w obszarze prowincji Shandong są jeszcze nie-
wystarczające.
Kiedy wchodzimy na wzgórze nad morzem, rozpościera się
przed nami piękny widok ciągnącej się kilometrami, opustoszałej
plaży. Na szczycie napotykamy grupę ogromnych białych po-
mników. Figura centralna przedstawia bez wątpienia Qin Shi
huangdi, który prawą ręką wyciągniętą w kierunku wschodnim
wskazuje morze, nad którym właśnie wschodzi słońce. Obok
niego stoi Xu Fu, podróżnik, którego cesarz wielokrotnie wysyłał
na morze w poszukiwaniu eliksiru nieśmiertelności. Spotkał go
tu po raz pierwszy w roku 219 i Xu Fu opowiadał mu: "Na
morzu znajdują się trzy Święte Góry o nazwie Penglai, Fangzhang
i Yingzhou. Mieszkają na nich Nieśmiertelni. Błagamy, byśmy
mieli prawo, po odbyciu rytualnego oczyszczenia, udania się
z gromadą chłopców i dziewcząt na poszukiwanie tych wysp".
Kiedy cesarz spotkał Xu Fu w roku 210 p.n.e. podczas swej
ostatniej podróży inspekcyjnej, był zawiedziony, że ten nie zna-
lazł dotąd eliksiru nieśmiertelności". Wyładował już swą złość
na 460 konfucjanistach, których kazał pogrzebać żywcem'. Wy-
dał też wtedy rozkaz palenia książek; Sima Qian odnotował to
w "Zapiskach historycznych": "Kazałem zebrać wszystkie pisane
dzieła cesarstwa i spalić te, które są bezużyteczne. Zebrałem
tłumy uczonych i alchemików, by rozpocząć rządy pokoju, w na-
dziei, że ci ostatni znajdą cudowne zioła... Zamiast tego stracili
miliony, nie zdobywając żadnego eliksiru".
To prawie zakrawa na cud, że Xu Fu, inicjator tej akcji, nie
został skazany na śmierć. Musiał być człowiekiem wielkiego
formatu, jeśli udało mu się w tak trudnej sytuacji wytłumaczyć
cesarzowi, dlaczego nie mógł odnaleźć tych wysp: podobno
drogę zagrodziły mu olbrzymie wieloryby. Qin Shi huangdi po-
nownie wysłał Xu Fu na poszukiwania. Z tej ostatniej wyprawy
nigdy nie powrócił. A mimo to na wzniesieniu zwróconym
w głąb kraju wystawiono świątynię, w której otaczano czcią
pomnik Xu Fu.
Piękne wzgórze nad morzem, przyjemny, ciepły jesienny
dzień i wspaniała pusta plaża po raz pierwszy w ciągu tej
podróży wzbudzają w nas ochotę, by pozostać dłużej w jednym
miejscu. Rozumiemy trochę tęsknotę Qin Shi huangdi za
wschodem - prócz pięknego krajobrazu, obiecuje mu też
nieśmiertelność oraz władzę i panowanie nad cesarstwem,
które trwać miało "aż po dziesięć tysięcy pokoleń".
Eliksir nieśmiertelnoścI
Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy pomnik Xu Fu, byliśmy
zdumieni. W "Zapiskach historycznych" pojawia się jako
oszust, który wykorzystywał fakt, że cesarz bardzo pragnął
zdobyć eliksir nieśmiertelności. Jednak podczas pracy doku-
mentacyjnej ciągle trafialiśmy na liczne szczegóły, które tworzą
całkiem inny obraz.
Wprawdzie najpierw wydawało się oczywiste, że Sima Qian
przedstawia Pierwszego Cesarza jako osobę karmiącą się mis-
tycznymi mrzonkami; jej głównym celem jest " stać się wiecz-
nym jak Niebo i Ziemia". W poszukiwaniu eliksiru nieśmiertel-
ności wysłał więc oszusta, by odnalazł wyspy, na których
przebywają Nieśmiertelni. Jednak w innym rozdziale "Zapisków
historycznych" ich autor donosi z całą powagą do istnienia
tych wysp. "Od czasów księcia Wei (378-343 p.n.e.), księcia
Xuan (342-324) i króla Zhao (311-279) z Yang zaczęto wysyłać
ludzi na morze, by szukali trzech tajemniczych gór Penglai,
Fangzhang i Yingzhou, które podobno miały leżeć na morzu
Bo Hai.
Nie była to kwestia odległości, problem jednak polegał na
tym, że akurat w chwili, gdy statek przybijał do brzegu, zaczynał
wiać wiatr, który sprawiał, że statek dryfował na pełne morze.

Kiedyś udało się podpłynąć marynarzom całkiem blisko. Zoba-
czyli wówczas, że na wyspie mieszkają wyłącznie "Nieśmierte-
lni', którzy zdobyli eliksir nieśmiertelności. Wszystkie istoty,

ptaki i zwierzęta były przejrzyście białe, a pałace i bramy z czys-
tego złota i srebra. Marynarze widzieli to wszystko z oddali, jak
przez mgłę. Kiedy jednak wydawało im się, że są już blisko lądu,
tajemnicze wyspy pogrążyły się pod wodą, a wiatr wiejący
z przeciwnego kierunku spowodował, że ich statek odpłynął.
Nigdy już nie udało im się tam dotrzeć".
Dopiero w dzisiejszych czasach doszło do spektakularnego
odkrycia; w pobliżu miejscowości Penglai, w zatoce Bo Hai,
w prowincji Shandong, zaobserwowano i sfilmowano rzadko
występującą fatamorganę, która może wyjaśnić powstanie idei
Wysp Szczęśliwości. Gdy się dokładnie przyjrzymy zdjęciom,
zrozumiemy na ile trafny był opis Sima Qiana: W niewielkiej,
istniejącej do dziś mieścinie Penglai, w okresie walczących
Państw, ludzie zauważyli to zjawisko optyczne i zaczęli podążać
w kierunku tego fenomenu. Kiedy zmieniły się warunki świetlne,
wyspy zniknęły. Nazwa jednej z Wysp Szczęśliwości pochodzi
zapewne od miejscowości Penglai. Należy przypuszczać, że Xu
Fu usłyszał o tym zjawisku i opowiadając o nim swemu cesa-
rzowi, chciał się mu przysłużyć. Zdaje się, że człowiek ten
w swoim czasie był ważną osobistością. Do dziś zachowało się
we wschodniej prowincji wiele atrakcji turystycznych, które
wskazują na jego istnienie, jak choćby "Miasto tysiąca chłop-
ców" (Qian Tong Cheng) w prowincji Shandong. Nazwa ta zwią-
zana jest prawdopodobnie z pierwszą podróżą Xu Fu, w którą
wyruszył wraz z tysiącem czystych chłopców i dziewcząt jako
daniną dla Nieśmiertelnych.
Również w prowincji Shandong, w pobliżu Qingdao, w oko-
licy góry Lao istnieje wyspa Xu-Fu. Według przekazów, miał tu
kiedyś mieszkać Xu Fu. Na północ od tej wyspy leży wieś
Deng Ying. Tu również mieli zbierać się członkowie jednej
z załóg ekspedycji. Poza tym, w okręgu Huang Shan Guan
w prowincji Shandong znajduje się wieś rodziny Xu (Xu Jia).
W jednej ze świątyń przodków wizerunek Xu Fu do dziś ota-
czany jest czcią. Wreszcie w Jiangsu w okręgu Ganju leży
kolejna wieś o nazwie Xu Fu, w której również otacza się czcią
pamięć tego człowieka.
Sprawozdanie z podróży opiera się po części na faktach, zwła-
szcza jeśli chodzi o wiadomości na temat kolejnej wyprawy:
"Kiedy powrócił bez niczego, Xu Fu znalazł wymówkę i powie-
dział: 'Widziałem na morzu wielkiego boga, który powiedział
do mnie: "Czy jesteś wysłannikiem cesarza zachodu?". Kiedy
to potwierdziłem, a on zapytał mnie, czego chcę, powiedziałem:
"Chciałbym prosić o eliksir, który przedłuża życie". "Prezenty,
które dał ci król Qian", odpowiedział bóg, "są niestety zbyt
skromne. Możesz jedynie obejrzeć sobie to lekarstwo". Potem
wypuścił nas w kierunku południowo-wschodnim, a my dotar-
liśmy do wyspy Penglai. Widziałem bramę pałacu Qi-Cheng.
Przed nią stał posłaniec władcy wyspy, o ciele smoka jakby
rzeźbionym z brązu, z którego wychodziły promienie oświet-
lające całe niebo. Pozdrowiłem go dwukrotnie i spytałem, jakie
powinienem przynieść dary, by otrzymać eliksir. "Kiedy spro-
wadzisz nam tu synów i córki z najlepszych rodzin, jak i rzemieśl-
ników wszystkich specjalności, otrzymasz go". Qin Shi huangdi
ucieszył się bardzo, kazał sprowadzić trzy tysiące dorastających
chłopców i dziewcząt i przekazał ich Xu Fu wraz z nasionami
pięciu gatunków zbóż i rzemieślnikami wszelkich specjalności.
Xu Fu wypłynął w morze i znalazł wreszcie spokojną, płodną
ziemię. Tam osiadł, obwołał się królem i nigdy nie powrócił".
Opis pierwszej podróży brzmi fantastycznie i potraktowany
został przez autora jako wymówka. Jednak podczas dni zdję-
ciowych, które spędziliśmy w Japonii, odnaleźliśmy ogromną
ilość bardzo ciekawych śladów, jakie zdają się świadczyć o tym,
że ta ostatnia podróż rzeczywiście miała miejsce.
Po śmierci Qin Shi huangdi, Xu Fu wypłynął wraz z trzema
tysiącami chłopców i dziewcząt, mniej więcej setką rzemieśl-
ników i ogromną ilością żołnierzy, w wielkim konwoju, z dzisiej-
szej prowincji Shandong (dane te znajdziemy także w źródłach
japońskich). Przepłynęli zatokę Bo Hai, płynąc przez Morze
Żółte wzdłuż Cieśniny Koreańskiej, dotarli najpierw do japońs-
kiej wyspy Kiusiu. Po krótkim pobycie, popłynęli dalej i dotarli
wkrótce do dzisiejszego Singu w okręgu Kumano. Stamtąd
wyruszyli w głąb kraju, ponieważ widzieli w oddali Fuji, którą
uważali za poszukiwaną górę Penglai. Wielu z nich osiedliło się
u stóp Fuji, wywierając z czasem duży wpływ na rozwój japoń-
skiej kultury.
Za taką hipotezą przemawia wiele faktów; przed ich przyby-
ciem mieszkańcy Japonii znajdowali się jeszcze w okresie na-
zywanym w historiografii Jomon9, odpowiadającym kulturze
neolitu. Mniej więcej w okolicy roku 200 p.n.e. zauważyć można
wyraźną zmianę. I tak ceramika tzw. kultury Yayoi wykazuje
podobieństwo do wyrobów glinianych z okresu Qin. Poza tym,
niektórzy historycy japońscy twierdzą, że kultura Yayoi jest ra-
czej wynikiem obcych wpływów związanych z migracją, ślady
widać wyraźnie w sposobie uprawy roli, produkcji ceramiki i no-
wo wprowadzonej hodowli jedwabników.
W roku 1982 tajwański naukowiec Pan Shansong opublikował
książkę, w której doszedł do wniosku, że Xu Fu był cesarzem,
tenno - "niebiańskim władcą w okresie Yayoi". Japońscy histo-
rycy mają wprawdzie pewne trudności z udowodnieniem tej
tezy, jednak w wielu japońskich miejscowościach jeszcze dziś
można odnaleźć świątynie przodków Xu Fu; w Shingu znajduje
się jego grób, park Xu Fu i relikwiarz Xu Fu, a inskrypcja na starej
tablicy kamiennej informuje, że był on legendarnym cesarzem
Japonii.
Jeszcze i dziś, nawet przy złej pogodzie, można zobaczyć
wczesnym rankiem wielu mieszkańców Shingu u stóp świętej
góry o nazwie Penglai kłaniających się na wszystkie cztery strony
świata, klaszczących w dłonie, a później dzwoniących dzwone-
czkiem przy relikwiarzu Xu Fu. Czczą też Xu Fu, który wskazał
im sposób łowienia wielorybów, praktykowany tam do dziś.
Polega on na tym, by zapędzić zwierzę przy pomocy łódek do
zatoki i zabić w pobliżu wybrzeża.
W niektóre bardzo pogodne dni można z Shingu dostrzec
Fuji, świętą górę Japonii. Łatwo sobie wyobrazić, że Xu Fu wy-
ruszył w tym kierunku ze swymi ludźmi. Kiedy się do niej zbli-
żamy, wspominamy opis góry Penglai, pochodzący ze starego
źródła chińskiego: "Góra, której szczyt okryty grubą warstwą
białego świecącego śniegu dotyka chmur, to Penglai. U jej stóp
kłębią się wszelkiego rodzaju smoki. Dlatego żadna żywa istota
nie odważy się do niej podejść".
Wydaje się jednak, że Xu Fu i jego towarzysze dotarli do Fuji
i osiedli tam. Jeszcze i dziś w pisowni nazwisk rodzin miesz-
kających w okolicy świętej góry pojawia się stary chiński znak
oznaczający Qin, co w japońskim wymawia się jako "hata"
Znak ten dodawany jest do nazwiska danej osoby, tak jak to
czytamy na płycie nagrobnej Xu Fu w Shingu: "Grobowiec Xu
Fu z Qin".
Śmierć naturalna
Po rozmowie z Xu Fu, Qin Shi huangdi miał sen - walczył w nim
z bogiem morza, który pojawił się pod postacią człowieka. Ob-
jaśniacze snów twierdzą, że bogowie morza symbolizują złe duchy,
które przyjmują najróżniejsze postacie; mogą występować jako
ogromne ryby, węże morskie czy smoki. Należy je przepędzić, by
mogły się pojawić dobre duchy. Dlatego też cesarz postanowił, że
przy pomocy strzał zabije jedno z tych zwierząt. Wyruszył więc ze
swym orszakiem z Langya wzdłuż wybrzeża Shandong, nie napotkał
jednak ani jednego wieloryba. Dopiero gdy dotarł do najbardziej na
wschód wysuniętego cypla Chin, mógł zrealizować swój zamiar.
W Zhifu na szczycie Chengshan, który nazywany jest też "chińskim
Przylądkiem Dobrej Nadziei", można jeszcze obejrzeć miejsce, z któ-
rego cesarz zabił wieloryba. Opis tego wydarzenia w "Zapiskach
historycznych", jak i samo miejsce świadczą o tym, że cesarz postąpił
dokładnie w taki sposób, jakiego później Xu Fu nauczył Japończyków:
kiedy jego pomocnicy zapędzili z otwartego morza zwierzę w głąb
zatoki, stojąc na wzniesieniu, zabił je za pomocą strzał. Dopiero
teraz, gdy udało mu się tym sposobem utorować drogę dla dobrych
duchów, udał się w dalszą podróż w kierunku zachodnim.
Podążamy śladami Pierwszego Cesarza przez ten najbardziej wie-
trzny zakątek Chin. Na skale znajduje się pomnik z napisem: "Koniec
Nieba", którego niemal nie sposób sfotografować, bo silny wiatr
wyrywa aparat z rąk. Jeszcze niedawno znajdował się tu zamknięty
poligon chińskiej marynarki. Wszędzie widać stacje radarowe i ukryte
w krzakach lufy armatnie. Tu znajduje się świątynia, w której Qin Shi
huangdi jeszcze i dziś czczony jest jako bóg. W drugim pomieszczeniu
oddaje się cześć bogu Słońca, który pojawia się tu każdego poranka,
wyłaniając się z morza, i rozpoczyna swą wędrówkę przez chiński ląd.
Niedaleko świątyni zaznaczono na wybrzeżu miejsce, w którym
Qin Shi huangdi miał jakoby zabić wieloryba. Poza tym, natykamy
się na resztki tak zwanego mostu Qin (Qin-Qiao), który miał

prowadzić poprzez morze ku Wyspom Szczęśliwości. Oczami wyob-
raźni możemy zobaczyć cesarza tęsknie spoglądającego w dal
wypatrującego posłańców wracających z eliksirem nieśmiertelności.
Kiedy orszak cesarski dotarł do miejscowości Pingyuan, w dzisiej-
szej prowincji Hebei, cesarz nagle zapadł na zdrowiu. Ponieważ
w jego obecności nie odważono się mówić o śmierci, więc też nikt
nie zwrócił mu uwagi na to, że jest ciężko chory. W końcu uświadomił
sobie powagę sytuacji, w jakiej się znalazł, wysłał więc swego za-
ufanego człowieka, dowódcę straży przybocznej Meng Li, do świętej
góry Taishan, by tam złożył ofiarę i modlił się o wyzdrowienie cesarza.
Poza tym, Qin Shi huangdi napisał list do swego najstarszego syna,
Fu Su, w którym rozkazał mu, by powierzył naczelne dowództwo
generałowi Meng Tianowi, wrócił do Xianyang i zajął się przygoto-
waniami do uroczystości pogrzebowych. List ten nigdy nie dotarł do
Fu Su.
W czerwcu w roku 210 p.n.e. w Shaqiu, w prowincji Pintgai Qin
Shi huangdi umarł, mając prawie 50 lat. Ta niewielka miejscowość
leży w prowincji Hebei, na północny zachód od Guangzongxian. Stoi
tu do dziś niewielki pomnik upamiętniający to zdarzenie.
Cóż mogło być powodem śmierci cesarza? Takie pytanie nasuwa
się samo przez się, ponieważ władca nie był jeszcze zbyt stary.
Źródła nie piszą nic na temat jego cierpień czy problemów zdrowot-
nych. Poza tym, jeśli Qin Shi huangdi wyruszył w męczącą podróż
inspekcyjną, musiał się czuć wystarczająco dobrze. Żadnych przy-
puszczeń, żadnych pogłosek czy domniemywań, jak to się dzieje
w wypadku tak wielu zdarzeń z czasów życia Qin Shi huangdi. Rów-
nież w "Zapiskach historycznych" nie znajdziemy żadnych spekulacji
na temat nagłej śmierci cesarza. Mowa jest tylko o tym, że podstępny
eunuch Zhao Gao najpierw przywłaszczył sobie list skierowany do
następcy tronu, a następnie otrzymał zgodę na sfałszowanie tes-
tamentu od trzynastoletniego syna cesarza, Hu Hai oraz Li Si, którzy
obawiali się, że utracą swą pozycję, gdy władzę przejmie pierwszy
syn, Fu Su oraz jego zaufany człowiek, Meng Tian.
Stosunki między głównym eunuchem, Zhao Gao a najstarszym
synem cesarza od dawna były nie najlepsze, podobnie jego kontakt
z generałem Meng Tianem i jego bratem, dowódcą straży przy-
bocznej, Meng Yi, których Qin Shi huangdi obdarzał zaufaniem.
Zhao Gao był na tyle przebiegły, by zorientować się, że cesarz
ze wszystkich swych 30 synów i 15 córek najbardziej lubi osiem-
nastego syna, Hu Hai. Dlatego też poświęcił się wychowaniu chłopca
i wspierał go ze wszystkich sił. To on przekonał cesarza, by zabrał
Hu Hai ze sobą na ostatnią wyprawę inspekcyjną.
Przy takim układzie stosunków i interesów nie dziwi wniosek, do
jakiego doszedł w niedawno opublikowanym artykule historyk Zhu
Xing: Qin Shi huangdi został otruty przez tego właśnie eunucha i jego
wspólników. Po dokładniejszym zastanowieniu odkryjemy, że wiele
przemawiało za słusznością tego przypuszczenia; późniejszy rozwój
wypadków pokazuje, że Zhao Gao najpierw faktycznie obwołał swego
wychowanka cesarzem, następnie pozbył się wspólnika Li Si, a po
krótkim okresie panowania przyczynił się do śmierci także Hu Hai
i próbował zasiąść na tronie, co mu się jednak nie udało. Takiego
człowieka można podejrzewać o wszystko, wystarczającym moty-
wem wydaje się być żądza władzy.
W tym kontekście dziwi fakt, że Li Si również znajdował się w or-
szaku cesarskim. Podczas innych wypraw cesarza zostawał w stolicy
i stamtąd kierował sprawami państwa. Nie mniej podejrzane wydaje
się także i to, że podczas podróży inspekcyjnej, przedsięwzięciu
w najwyższym stopniu niebezpiecznym dla cesarza, nie towarzyszył
mu dowódca straży przybocznej, który nie wiedzieć czemu został
odesłany. Nawet jeśli nie dostrzeżemy w tym intrygi Zhao Gao,
faktem jest, że w sytuacji, w której zaufany ochroniarz cesarza wy-
słany zostaje na Taishan, trzech spiskowców ma wolną rękę. Bo od
tej chwili w bezpośrednim otoczeniu Qin Shi huangdi znajdował się
tylko kanclerz Li Si oraz eunuchowie, którzy byli sprzymierzeńcami
Zhao Gao.
Wkrótce po obwołaniu siebie Drugim Cesarzem, Hu Hai kazał
wymordować całe swoje rodzeństwo; nie wydaje się, by względy
rodzinne miały dla niego jakiekolwiek znaczenie. Czy w związku
z tym nadal możemy wątpić w to, że i on brał udział w zamachu
na swego ojca, który był przeszkodą w jego planach zdobycia władzy?
W historii Chin wielu cesarzy zostało zabitych przez eunuchów.
Dlaczego więc konfucjańscy historycy nie wpadli na pomysł, że po-
dobny przypadek mógł mieć miejsce również w wypadku Pierwszego
Cesarza? Tu zdani jesteśmy wyłącznie na przypuszczenia; możliwe,
że nie chcieli przedstawiać Qin Shi huangdi jako ofiary, bo tym
samym zacząłby wzbudzać sympatię u potomnych.
Sima Qian dokładnie opisuje wydarzenia po śmierci cesarza. Wspo-
mina, jak eunuch i jego dwaj sprzymierzeńcy wysłali sfałszowany list
cesarza do jego pierwszego syna, desygnowanego następcy tronu.
Znajdowało się w nim polecenie, by on i generał Meng Tian odebrali
sobie życie, ponieważ zawiedli w walce z nomadami. Kiedy tę
wiadomość wysłano - cesarz nie przerwał podróży, jakby się nic
nie stało. O jego śmierci wiedzieli jedynie nieliczni z towarzyszą-
cego orszaku. Zainscenizowano makabryczne przedstawienie; zmar-
ły cesarz był transportowany w wyjątkowo solidnym wozie, we-
wnątrz którego podczas długich, upalnych letnich dni nie było zbyt
gorąco. W oficjalnym wozie cesarskim siedział Zhao Gao i kilku
sprzymierzonych z nim eunuchów. Kiedy cesarski orszak zatrzy-
mywał się w większych miejscowościach, do wozu dostarczane
były sprawozdania miejscowych urzędników, posiłki i napoje. Eu-
nuchowie wykonywali pracę cesarza i oddawali opracowane doku-
menty z odpowiednimi decyzjami. Tak jak zazwyczaj, odbywały się
posiedzenia rady ministrów, więc nikt z orszaku niczego nie podej-
rzewał.
Podróż trwała, jak zaplanowano, przez kolejne miesiące. Aby
"zmylić zapach", musiano załadować towarzyszące orszakowi wozy
dużą ilością solonych ryb. Dopiero wtedy, kiedy dotarła wiadomość
o samobójstwie Fu Su, wyprawę przerwano, a orszak zawrócił do
Xianyang najkrótszą drogą z Yulin, położonego na północnym za-
chodzie dzisiejszej prowincj Shaanxi. Tam informację o śmierci
cesarza oficjalnie podano do wiadomości publicznej, a Hu Hai
został obwołany Drugim Dostojnym Cesarzem, "Ershi huangdi".
Władza znajdowała się jednak w rękach eunucha Zhao Gao.
Wydarzenia, które nastąpiły potem, były typowe dla schyłku pa-
nowania dynastii; każdy z każdym walczył z nieopisaną brutalnością.
Stary kanclerz Li Si został zmuszony do popełnienia samobójstwa,
Drugi Cesarz kazał publicznie zamordować w bestialski sposób całe
swoje rodzeństwo, a wkrótce musiał sobie odebrać życie. Kiedy
podstępny Zhao Gao próbował wstąpić na tron, został zamordowany
w roku 207 p.n.e. przez bratanka Qin Shi huangdi. Kilka miesięcy
później, w roku 206 p.n.e. dynastia Qin została obalona na skutek
powstań chłopskich. Królestwo, które w marzeniach Qin Shi huangdi
miało trwać aż "po dziesięć tysięcy pokoleń", przetrwało zaledwie
piętnaście lat.
Bez względu na to, że opisane zdarzenia i okoliczności w logiczny
sposób uzasadniają podejrzenia, iż Qin Shi huangdi został zamor-
dowany przez Zhao Gao, należałoby jednak przedstawić jakieś do-
wody. Niestety, spekulacje historyka Zhu Xinga są jedyną informacją,
jaką udało nam się znaleźć. Po tym, jak zakończyliśmy wyprawę
śladami ostatniej podróży inspekcyjnej cesarza, mając relatywnie
mały zespół ludzi i nowoczesne środki transportu, doszliśmy na-
tomiast do całkiem innego przekonania: z łatwością można sobie
wyobrazić, że pod koniec takiej podróży człowiek może umrzeć
po prostu z wycieńczenia. Wniosek ten jako uzasadnienie śmierci
cesarza wydaje się jednak zbyt banalny, tak więc historyk raczej
z niego zrezygnował. Zatem przyczyna śmierci Qin Shi huangdi,
podobnie jak i jego pochodzenie, pozostanie tak długo tajemnicą
historii, dopóki nie pojawi się pewnego dnia możliwość otworzenia
jego grobu i zbadania zwłok. Oczywiście, o ile zostaną one w ogóle
odnalezione.
Sima Qian opowiada jeszcze jedną anegdotę na temat śmierci Qin
Shi huangdi, w której cesarz został przedstawiony jako bohater
tragiczny, podobnie jak w greckich tragediach: w roku 215 p.n.e.
kapłan taoistyczny przepowiedział; "Qin zostanie zniszczone przez
Hu". Qin Shi huangdi postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy,
by nie dopuścić do spełnienia tej przepowiedni. Wysłał swego
najstarszego syna i najzdolniejszego generała na północną granicę
państwa, gdzie w trakcie gigantycznych wypraw wojennych mieli
pokonać stepowych nomadów, zwanych Hu lub Hiung-nu. Następ-
nie rozkazał, by z istniejących już murów o długości 10 000 km
=5000 kilometrów) zbudować "Wielki Mur". "Kiedy Qin zjednoczył
świat, Meng Tian został wysłany, by wraz z armią 300 000 ludzi
wyprzeć z północy barbarzyńców Rong i Di. Odebrał im teren na
południe od Rzeki Żółtej i zbudował Wielki Mur, którego bieg
dostosowany był do rzeźby terenu. Rozpoczynał się on w Lintao
i ciągnął się na długości 10 000 m na wschód (od rzeki) do Liao. Po
tym, jak przekroczył Rzekę (Żółtą), skierował się na północ i dotarł
do gór Yang".
Ta gigantyczna budowla, która nie ma sobie równej w historii
ludzkości, wzniesiona przez miliony robotników przymusowych,
z których większość straciła przy tej pracy życie, nie była w stanie
zmienić losów dynastii Qin. Żadna budowla w historii świata nie
miała takiego wpływu na charakter całego narodu jak "Wielki Mur",
który spowodował, iż Chińczycy w swej długiej historii nieustannie
izolowali się od reszty świata. Trzeba jednak w tym miejscu wspo-
mnieć, że z "Wielkiego Muru" z okresu Qin zachowały się jedynie
resztki. Budowla ta była ciągle odnawiana i przedłużana."Wielki
Mur" podziwiany dziś przez turystów pochodzi z czasów dynastii
Ming.
Po wszystkich wysiłkach cesarza, by stworzyć państwo, które trwa-
łoby "aż po dziesięć tysięcy pokoleń", po jego zwycięskich wypra-
wach, działaniach na rzecz zjednoczenia cesarstwa, budowie kana-
łów, dróg, murów obronnych, pałaców i grobowców, poszukiwaniu
nieśmiertelności - do spełnienia przepowiedni przyczynił się jego
mały, rozpieszczony syn Hu Hai, który spowodował upadek dynastii.
Ta historia przypomina dramat Edypa, który także starał się bez-
skutecznie zapobiec spełnieniu się przepowiedni.
7000 glinianych wojowników
broni tajemnicy
W okolicach Xi'an pochowano ponad trzydziestu cesarzy, jed-
nak grób żadnego z nich nie wzbudza takiej ciekawości i zain-
teresowania, jak grobowiec Qin Shi huangdi. Dlaczego więc nie
został już dawno otwarty?
Chińscy archeologowie nie rozumieją takich niecierpliwych
pytań i wymieniają kilka powodów: zanim rozpocznie się realiza-
cję znacznie większego projektu, trzeba najpierw odkopać i za-
konserwować armię glinianych wojowników. Poza tym, istnieje
obawa, że środki finansowe i możliwości sztuki konserwatorskiej
są niewystarczające. Podczas wydobywania glinianych figur
stwierdzono, że warstwa barwników, którymi zostały pokryte,
o ile jeszcze się zachowała, odpada od gliny, zaś rozmiary gro-
bowca są tak olbrzymie, że do tej pory nikt nie był w stanie
ustawić wystarczająco wielkiej hali, która by go chroniła. Dodat-
kowo martwi archeologów duża zawartość rtęci w ziemi ponad
grobowcem - istnieją podejrzenia, że nie będzie można dotrzeć
do niego bez problemów.
Poza tym, pod ziemią przebiega kilka żył wodnych. Tak więc
7000 żołnierzy musi nadal stać na straży największej tajemnicy
Chin. A może eksperci od dawna podejrzewają, że ten grobowiec
jest pusty? U wielu historyków znajdziemy wzmianki, że nekro-
polia, znajdująca się ponad poziomem ziemi, została rozgra-
biona pod koniec okresu Qin przez naczelnego wodza Xiang Yu
(232 -202 p.n.e.) i jego żołnierzy. Armia z gliny też nosi ślady
grabieży, jednak na bramach prowadzących do grobu nie widać
żadnych większych zniszczeń.
Dyskusja nad tym, czy grobowiec Pierwszego Cesarza został
zniszczony, ciągnie się od czasów dynastii Wei i Jin. Geograf Li
Daoyuan przytacza historyjkę o pasterzu, którego koza wpadła
do dziury przy bramie wejściowej grobowca. Ścigając zwierzę,
człowiek ten podpalił grób przez nieuwagę. Podobno ponad
kurhanem przez trzy miesiące unosił się dym. Dzisiaj skłonni
jesteśmy raczej przypuszczać, że wnętrze nekropolii pozostało
nienaruszone.
W każdym razie, ta wielka tajemnica skłania do myślenia nau-
kowców, dziennikarzy, reżyserów, biznesmenów, a nawet jas-
nowidzów. Autorzy niezliczonych artykułów w fachowych pis-
mach, magazynach i dziennikach gubią się w przypuszczeniach,
jasnowidze dokładnie opisują wnętrze grobowca, biznesmeni
budują jego kopie i namawiają turystów do ich oglądania. ich
plastikowe skarby są dokładniej strzeżone niż autentyczna gli-
niana armia boskiego cesarza i musieliśmy długo pertraktować,
zanim otrzymaliśmy zgodę na kręcenie naszego filmu w tym
"Disneylandzie" chińskiej prehistorii. Wszędzie odnosimy to
samo wrażenie; im mniej konkretne są informacje, tym bardziej
rozkwita fantazja.
Nic więc dziwnego, że Pierwszy Cesarz i jego grobowiec pro-
wokują filmowców do coraz kosztowniejszych produkcji. Na
rynek europejski dotarły nawet w ostatnich latach dwa z tego
typu filmów. W "Qin Yong" ("Wojownik cesarza") jedna z gli-
nianych figur ożywa znów po 2000 lat i przeżywa najdziwniejsze
przygody w całkowicie zmienionym świecie. Bohater ku swemu
zdziwieniu odkrywa, że nadal budowany jest mur, i ma wielkie
problemy, by utrzymać pozbawionych skrupułów handlarzy an-
tykami z dala od grobowca cesarza. Wielkie wrażenie wywiera
przedstawienie diabelskich mechanizmów, za pomocą których
chroni się ostatnie miejsce spoczynku władcy. Jeśli budowni-
czowie okresu Qin mieli rzeczywiście tyle fantazji, ile twórcy
tego filmu, prawdopodobne jest, że komnaty grobowca nie zo-
stały do tej pory otwarte.
Spekulacje na temat wyposażenia grobowca opierają się na
nielicznych wskazówkach zawartych w "Zapiskach historycz-
nych". Sima Qian pisze, że król Zheng z Qin, późniejszy Pierwszy
Cesarz, wydał w roku swego wstąpienia na tron (246 p.n.e.)
rozkaz, by rozpoczęto budowę jego grobowca u stóp góry Li,
w pobliżu stolicy Xianyang. Młody monarcha miał w tym czasie
dopiero trzynaście lat. Sima Qian wspomina o 700 000 robot-
ników przymusowych, którzy zostali ściągnięci do realizacji tego
projektu ze wszystkich stron kraju.
Początkowo za prace budowlane odpowiedzialny był Li Si,
późniejszy kanclerz. Zachowała się informacja, jakoby napisał
on do młodego króla, że podczas budowy grobowca udało się
dotrzeć poniżej trzeciej żyły wodnej i nie sposób już rozpalić
ognia. Zheng na marginesie listu napisał: "Ominąć to miejsce,
kopać nadal 900 metrów dalej". Na podstawie wykonanych do
tej pory wykopalisk próbnych można powiedzieć, że podziemna
komnata grobowa była gigantyczna: miała 460 metrów długości
i 392 metry szerokości. Grobowiec, otoczony szerokim i grubym
czterometrowym murem z wysuszonych na powietrzu cegieł,
leżał mniej więcej 2,7 do 4 metrów poniżej poziomu ziemi.
Na północnej, południowej i zachodniej stronie muru znajdo-
wały się długie rampy prowadzące w dół, do głównego gro-
bowca, za to po stronie wschodniej odnaleziono pięć bram,
które wskazują na usytuowanie budowli w kierunku wschód-
-zachód.
Na temat budowy mówi Sima Qian: "Robotnicy przekopali się
przez trzy żyły wodne, które odcięli, wlewając w nie brąz, aby
zbudować komnatę grobową. Wypełnili ją modelami pałaców,
pawilonów i budynków urzędowych, a także kosztownymi na-
czyniami i kamieniami oraz cudownymi osobliwościami. Rze-
mieślnicy otrzymali zadanie zainstalowania łuków, które celo-
wały w intruzów. W dole mechanizmy wprawiały bez przerwy
w ruch rtęć symbolizującą rzeki Żółtą i Błękitną, a nawet wielki
ocean. W górze zaś przedstawiono wszystkie znaki Nieba i wy-
posażono grobowiec we wszelkie instrumenty astronomiczne
i geograficzne. Świeczniki wypełniono tranem wielorybim, który
powodował, że nigdy nie gasły i zawsze świeciły... W końcu,
zasadzono drzewa i posiano trawę na mogile, aby wyglądała
jak góra". Według informacji Sima Qiana, kurhan grobowy ce-
sarza miał mieć wysokość 115 metrów. Ta nadzwyczajna ilość
ziemi, potrzebna do jego usypania, została przetransportowana
z terenu położonego dwa i pół kilometra dalej. W wyniku tej
akcji powstał tam duży zbiornik wodny, Yu Chi (Jezioro ryb).
Podstawa budowli jest niemal kwadratowa i mierzy 350 met-
rów w kierunku północno-wschodnim i 345 metrów w kierunku
wschodnio-zachodnim. Podczas mierzenia kurhanu przez chiń-
skich archeologów w roku 1982 stwierdzono, że ma tylko 55,05
metra wysokości. W ciągu 2000 lat z powodu osuwania się
i erozji ziemi kurhan stracił ponad połowę swej wysokości. Wo-
kół i ponad tą budowlą istniały niegdyś budynki świątyń i pała-
ców, otoczone przez podwójne mury obronne. Dziś z tej ar-
chitektury nadziemnej pozostały jedynie fundamenty.
Pierwszy Cesarz pragnął, by jego nekropolia stała się od-
wzorowaniem modelu świata, którym rządził, tak więc na
wzór idealnej stolicy Chin otoczono zespół grobowy czworo-
bocznym podwójnym murem. Zbudowano go w tradycyjny
sposób z ubitej ziemi; początkowo miał od 8 do 10 metrów
wysokości, z bramami, które prowadziły we wszystkie cztery
strony świata. Do dziś zachowały się jedynie resztki muru po
stronie południowej. O jego istnieniu świadczą poza tym je-
dynie fundamenty o szerokości 8 metrów. Znaleziska kawał-
ków dachówek i okapów świadczą o tym, że w rogach muru
wewnętrznego musiały istnieć wieże strażnicze.
Według "Zapisków historycznych", już cztery lata po śmierci
Pierwszego Cesarza, w roku 206 p.n.e. na stolicę cesarstwa
Xianyang napadł generał Xiang Yu (232-202 p.n.e.), który walczył
z przyszłym cesarzem Han o panowanie nad Chinami. Spląd-
rował pałace i podpalił je. Jego ofiarą padły również naziemne
budynki nekropolii Qin Shi huangdi.
W komentarzu pochodzącym z okresu dynastii Wei i Jin, geo-
graf Li Daoyuan pisze, że wraz z dowódcą Xiang Yu wtargnęło
do grobowca Pierwszego Cesarza około 300 000 ludzi. Do wy-
niesienia znajdujących się tam skarbów nie wystarczyło im jako-
by 30 dni. Z komentarza nie wynika, czy zapisek ten dotyczy
wyłącznie naziemnych części budowli, czy także samego gro-
bowca. Znów zwracają uwagę dane: 3 miesiące, 30 dni, 300 000
ludzi. Wydaje się, że należy traktować je dość ostrożnie.
Od roku 1981, dzięki badaniom naukowym i odkryciom ar-
cheologicznym, można było zweryfikować niektóre informacje
podane przez Sima Qiana. Instytut Geofizyki Chińskiej Akademii
Nauk potwierdził na przykład informacje na temat odwzorowa-
nia rzek za pomocą rtęci. Próbki ziemi, pobrane z wnętrza kur-
hanu, wykazują wyjątkową koncentrację rtęci na powierzchni
12 000 metrów kwadratowych. Poza tym, w Xi'an odnaleziono
malowidło ścienne, pochodzące z czasów dynastii Han, na któ-
rym ziemia i niebo przedstawione zostały w taki sam sposób,
jak opisał je Sima Qian w "Zapiskach historycznych".
W okolicy grobowca można się natknąć na różne przedmioty
wchodzące niegdyś w skład jego wyposażenia. 20 metrów w kie-
runku zachodnim odnaleziono dwa wykonane z brązu wozy
z końmi i woźnicami, w których miała podróżować dusza władcy
do różnych rejonów cesarstwa. Dziwnym trafem są one tylko
o połowę mniejsze od oryginalnych wozów.
W południowo-zachodnim rogu, pomiędzy zewnętrznym
a wewnętrznym murem, odnaleziono podziemną stajnię o dłu-
gości 100 metrów i szerokości 9 metrów, w której znajdowało
się 300 do 400 szkieletów końskich oraz wykonane z terakoty
posągi strażników naturalnych rozmiarów. W części wschodniej
odkryto poza tym 98 pogrzebanych żywcem koni. Na każdym
z nich siedział terakotowy stajenny. W części zachodniej zało-
żenia grobowcowego odnaleziono szczątki ptaków i rzadkich
zwierząt oraz gliniane figurki ich dozorców. Pochowani zostali
w glinianych trumnach wraz z glinianymi pojemnikami na żyw-
ność i brązowymi pierścieniami. Była to prawdopodobnie część
Ogrodu Rozrywki cesarza.
W październiku 1976 roku na wschód od tego stanowiska
dokonano chyba najbardziej znamiennego odkrycia; 17 nekro-
polii szybowych, w których znajdowały się groby pojedynczych
osób. Po części zostały one wyposażone w komnaty boczne,
przeznaczone na dary, co wskazuje na wysoką rangę zmarłych.
W grobach tych znaleziono szkielety kobiet i mężczyzn w wieku
od 20 do 30 lat, którzy najwyraźniej zmarli śmiercią gwałtowną,
ponieważ ich członki zostały pokawałkowane.
Wyposażenie grobowca zachowało się w całości i ustawione
było w tradycyjny sposób, można stąd wnioskować, że zostali
brutalnie straceni. Chińscy archeolodzy doszli do wniosku, że
było to rodzeństwo Drugiego Cesarza, który najwyraźniej kazał
wymordować wszystkich członków swojej rodziny. Trudno nam,
ludziom Zachodu, wyobrazić sobie, że można ludzi skazywać,
jak przestępców, publicznie na śmierć i równocześnie grzebać
ich z szacunkiem należnym cesarzom.
Największą niespodzianką, jaką do tej pory sprawił archeo-
logom grobowiec Pierwszego Cesarza, było jednak odkrycie
w roku 1974 terakotowej armii wojowników z orszaku pogrze-
bowego, ponieważ o jej istnieniu nie wspomniano w żadnym
ze źródeł historycznych. Początkowo istniały nawet wątpliwości,
czy ten "ósmy cud świata" należał w ogóle do wyposażenia
grobowca, lecz wszelkie wątpliwości na ten temat zniknęły,
kiedy zdołano dokładnie określić wiek tych figur.
Jeszcze w latach trzydziestych naszego wieku historycy sztuki
twierdzili, że przed nadejściem buddyzmu w I wieku n. e. w Chi-
nach nie znano rzeźb. Jakże mało wiedzieliśmy. Produkcja po-
sągów naturalnej wielkości, w dodatku w tak wielkiej ilości,
zakłada rzemieślniczy i organizacyjny poziom rozwoju, jakiego
nic nie zapowiadało w okresie dynastii Qin i Han. Kim byli rze-
mieślnicy, którzy stworzyli te monumentalne figury grobowe?
Na jakich tradycjach się opierali i jakie innowacje konieczne
były do realizacji tego imponującego projektu Pierwszego Ce-
sarza?
W "Zapiskach historycznych" znajdziemy jedynie drobną
wskazówkę dotyczącą istnienia większych rzeźb w królestwie
Qin, której wcześniej naukowcy nie brali pod uwagę: W pałacu
w Xianyan~ miały stać ogromne figury z brązu, które wykonane
zostały z przetopionej broni, skonfiskowanej po zjednoczeniu
cesarstwa. Dziś zakłada się prawdziwość tej informacji, zdołano
nawet odkryć, gdzie i kiedy te posągi zniknęły. Kazano też spo-
rządzić ogromne kopie wspomnianych założeń pałacowych. Jak
to się jednak stało, że Sima Qian nic nie pisze na temat armii
z terakoty? Niektórzy historycy uważają, że w okresie Qin figury
te nie były niczym szczególnym i dlatego nie zostały przez niego
opisane. Jednak argumenty te wydają się być wątpliwe z uwagi
na niezwykłe rozmiary nekropolii.
Yuan Zhongyi, który kieruje od początku pracami wykopalis-
kowymi, wyjaśnia: "Kiedy rozpoczęliśmy prace, wierzyłem, że
zdołamy je ukończyć w ciągu 10-20 dni. Tymczasem jesteśmy
tu już ponad dwadzieścia lat, a ciągle nie widać końca". Według
niego Sima Qian nie wiedział nic na temat istnienia posągów
wojowników, ponieważ powstawały w ścisłej tajemnicy. Autor
"Zapisków" pisze jedynie, że w roku 231 p.n.e. cały kompleks
grobowy zyskał nazwę Li od położonej w pobliżu góry. Otoczone
murem miasto, oparte na planie kwadratu z dwiema symetrycz-
nie biegnącymi drogami i centralnie położonym publicznym pla-
cem sądowym, było siedzibą administracji.
Po zjednoczeniu królestwa w roku 221 p.n.e. Pierwszy Cesarz
za namową swego najbliższego doradcy Li Si sprowadził po-
dobno do "kompleksu grobowego" 700 000 więźniów i robo-
tników pańszczyźnianych ze wszystkich stron królestwa. Cho-
dziło o przyspieszenie budowy rozpoczętej w roku 246 p.n.e,
kiedy to cesarz wstąpił na tron, a także o to, by mogła sprostać
coraz większym wymaganiom boskiego władcy. W roku 213
p.n.e. wkrótce po tym, jak Li Si otrzymał najwyższe stanowisko
państwowe "kanclerza Królestwa po Lewej Stronie", osiedlono
na tym terenie dodatkowo jeszcze 30 000 rodzin.
Można przypuszczać, że wszystkie prace wykonywane były
w największej tajemnicy, a cały teren otoczono wysokim murem
przed wścibskimi oczami zewnętrznego świata. Ten, kto praco-
wał tu jako zwerbowany rzemieślnik lub robotnik przymusowy,
nie mógł stąd wyjść żywy. Tylko w ten sposób można było
być pewnym, że na zewnątrz nie przedostaną się choćby nawet
pogłoski na temat armii z terakoty.
Na podstawie stempli z imionami oraz podpisów, jakie od-
kryto pod pachami lub poniżej długich płaszczy wojowników,
Yuan Zhongyi rozszyfrował nazwiska 85 rzeźbiarzy. Jeśli zało-
żymy, że każdy z nich miał do dyspozycji od dziesięciu do dwu-
nastu pomocników i że dalsi robotnicy zajęci byli zdobywaniem
materiału, okaże się, że armię tworzyło blisko tysiąc osób. Wsze-
lkie próby zrobienia kopii glinianych koni w naturalnej wielkości
do tej pory nie powiodły się.
Jesteśmy zmuszeni zweryfikować powtarzane ciągle twierdze-
nie, że każda z tych figur jest unikatowa i ma swój indywidualny
wyraz. Istnieją ślady świadczące, że zrobiono je nieomal seryj-
nie. Seria to na ogół 5 lub 10 postaci. Posługiwano się gotowymi
formami stóp, tułowia, ramion i rąk, do których wlewano glinę.
Kiedy już podeschła, łączono pojedyncze części i mocowano je
za pomocą mułu. Specjalne czopy sprawiały, że całość się nie
rozpadała.
Wydaje się, że reprezentowane są wszystkie odmiany rasowe
Chińczyków. Indywidualizacja rysów następowała dopiero
w ostatniej fazie pracy. Przygotowane wcześniej części -głowy,
nosy, usta, brwi i uszy - łączono w różnorodny sposób, by
powstała wielość fizjonomii. Ostatni indywidualny szlif każda
z figur otrzymywała dzięki modelowaniu fryzur, bród i oczu.
Kiedy na potrzeby naszego filmu tworzyliśmy dwie takie figury,
przekonaliśmy się, jak wiele pracy to wymagało. Jednak produk-
cja seryjna umożliwiała zatrudnianie również mało wykwalifiko-
wanej siły roboczej, choćby tylko więźniów czy robotników pań-
szczyźnianych. Do przygotowania odlewów pojedynczych części
nie potrzeba było fachowców. Czynności, jakie należało wykonać
przy tworzeniu terakotowej armii, były zaprogramowane i pod-
dane regułom, które można było skontrolować. Tak więc, aby
otrzymać zadowalający efekt końcowy, należało tylko każdą
pojedynczą czynność wykonać w sposób możliwie perfekcyjny.
Według analizy Yuan Zhongyi, można podzielić mistrzów rze-
mieślniczych na dwie grupy; jedni należeli do centralnego war-
sztatu pałacowego i pochodzili w większości z północnych okolic
ówczesnej stolicy Xianyang - wykonane przez nich figury cha-
rakteryzują się mocną budową ciała, wyraźnie zaznaczonym
marsowym, heroicznym wyrazem twarzy i wysokim poziomem
wykonania. Inne postacie wykonane zostały przez mistrzów
pochodzących z różnych regionów południa. Cechuje je ogrom-
na różnorodność nie tylko poziomu wykonania, lecz również
budowy ciała i indywidualnego wyrazu. Charakterystyczne są na

przykład wyobrażenia postaci w ruchu oraz różnorodne typy
budowy niektórzy wojownicy są tędzy, inni szczupli, niewielcy
lub drobni, silniej zaznaczona została także różnica wieku oraz
odmienna fizjonomia. Yuan Zhongyi tłumaczy to tym, że warsz-
taty regionalne odzwierciedlały w swej produkcji poczucie realiz-
mu prostego ludu, podczas gdy warsztaty pałacowe poddane
były silniejszej kontroli państwowej, która w radykalny sposób
zmuszała rzemieślników do realizacji idealistycznych założeń
cesarskiego zleceniodawcy.
Sposób, w jaki wypalano gliniane ciała o takich rozmiarach
i różnorodnych grubościach ścian tak, by nie pękały, jest do
dziś nie rozwiązaną zagadką. Mniej więcej 200 metrów na
południe od szybu pierwszego odnaleziono piec ceramiczny
o powierzchni około czterech metrów kwadratowych. Przypu-
szcza się, że figury wypalano po kilka w równie niewielkich
piecach, w temperaturze stosunkowo niskiej od 950 do 1050
stopni Celsjusza. Terakota oznacza "wypaloną ziemię"
- tworzywo ceramiczne z mieszaniny plastycznej gliny i sza-
motu, o kolorze ceglastobrązowym, porowate. Po wypaleniu
posągi były lakierowane i pokrywane różnokolorowymi far-
bami. Twarze i ręce wojowników zbliżone do koloru ciała
- świadczą o tym pozostałe ślady farb. Mundury i buty były
wielobarwne - wyróżniono aż trzynaście kolorów. Nie można
do dziś z całą pewnością stwierdzić, czy określały one rangę
wojownika.
Podpalenie grobowca przez generała Xiang Yu pod koniec
dynastii Qin, sprawiło, że większa część malunku zniknęła. Re-
szta farby zwietrzała w wilgotnej ziemi. Podczas prac konser-
watorskich nad posągami szczególny problem stanowi fakt, że
większość z odnajdowanych dziś resztek pigmentów silniej przy-
lega do otaczającej ziemi niż do figur. Aby zachować malunki,
należy utrwalić pigmenty na wypalonej glinie, zanim uwolni się
całkowicie skorupy z resztek ziemi. Do tego konieczne są liczne
analizy użytych farb i spoiw. Problemem tym zajmuje się od
1988 roku także grupa konserwatorów z bawarskiego urzędu
ochrony zabytków.
Armia z terakoty, która znajduje się mniej więcej półtora kilo-
metra na wschód od zewnętrznego muru kompleksu grobowego
Pierwszego Cesarza, symbolizuje jego centralistyczną władzę
i odzwierciedla skłonności do imponującego przedstawiania sa-
mego siebie, do tworzenia dzieł o nieznanej nigdy wielkości
i perfekcji. W ogromnym, podziemnym pomieszczeniu o po-
wierzchni ponad 20 000 metrów kwadratowych znajduje się
ponad 100 drewnianych wozów bojowych, 600 koni i 7 000
wojowników z gliny. Do tej pory odkryto w sumie cztery komory
grobowe.
Znaczenie tego wyjątkowego kompleksu jest ciągle jeszcze
przedmiotem dyskusji naukowych. Yuan Zhongyi jest przeko-
nany, że cała nekropolia jest odwzorowaniem stolicy Xianyang,
a gliniana armia strzeże bezpieczeństwa. Inni naukowcy sądzą
jednak, że gliniane posągi są odpowiednikiem ludzi, którzy
w dawnych czasach towarzyszyli swemu władcy do grobu. Je-
den z uczonych reprezentuje nawet teorię, że nekropolia jest
pomnikiem wystawionym ku czci zasłużonych żołnierzy. Brzmi
to jednak mało przekonywająco, ponieważ pomnik zbudowano
by raczej ponad poziomem ziemi. Najprawdopodobniej istnieje
jakiś związek pomiędzy tym olbrzymim kompleksem i leżącymi
nie opodal grobowcami, w których znalazły się wozy i konie;
przedmioty, które od czasów dynastii Shang często składano
na drodze do grobowca władcy lub wokół grobu. Liczba koni
i wozów odpowiada w tym wypadku liczbie naczyń rytualnych,
wykonanych z brązu, które miały wyrażać władzę i pozycję len-
ną zmarłego. Pierwszy Cesarz, który kontynuował i dokończył
dzieło zjednoczenia zapoczątkowane przez przodków, chciał
być po śmierci otoczony symbolami swej władzy. Dlatego też
formacje istniejącej armii kazał stworzyć w sposób możliwie
najbliższy rzeczywistości, tak aby mogła mu ona dalej towarzy-
szyć.
Kiedy zakończyliśmy nagrywanie naszej długiej rozmowy z Yu-
an Zhongyi, a turyści zaczęli wraz ze zmierzchem powoli znikać,
w ogromnych halach zapanował nieopisany spokój, a my, bez
żadnych przeszkód, mogliśmy stanąć twarzą w twarz z posą-
gami, które są nieco wyższe od przeciętnego Chińczyka. Nagle
czas sprzed 2 000 lat stał się całkiem bliski. Zapomnieliśmy
o zagadkach dotyczących Qin Shi huangdi, jego pochodzenia
i śmierci, eliksiru nieśmiertelności, grobowca. Nieistotna była
technika wykonania posągów, ich znaczenie i wartość artys-
tyczna. Od czasu do czasu uważne spojrzenie błądziło jeszcze
po ich ubiorach, fryzurach, lecz powoli ogarniało nas uczucie
głębokiego spokoju. Patrzyliśmy w twarz typowego rolnika z pro-
wincji Shaanxi, mogliśmy wczuć się nieomal w jego radości i smu-
tki, spokój i rozpacz, zdecydowanie i gniew. Zdawało się, że
dzięki temu nawiązujemy ze sobą dialog, mimo że dzieli nas
przeszło 2 000 lat.
Światła reflektorów, współpracownicy, kamera
i cała seria "Sfinksa" były teraz bardzo daleko.
Istniała tylko ta chwila, to spotkanie, dla którego
przemierzyliśmy 1200 kilometrów, wędrując
przez Chiny.

WAŻNIEJSZE EPOKI I DYNASTIE W CHINACH


Dynastia Xia 2200- 1750 p.n.e.
Dynastia Shang 1766- 1122 p.n.e.
Dynastia Zhou 1122- 256 p.n.e.
Dynastia Zachodnia Zhou1122- 770 p.n.e
Dynastia Wschodnia Zhou770- 256 p.n.e.
Okres Wiosen i Jesieni770- 480 p.n.e.
Okres Walczących Państw 480- 221 p.n.e.

PIERWSZE ZJEDNOCZENIE CESARSTWA
Dynastia Qin 221- 207 p.n.e.
Dynastia Han 206 p.n.e.- 220 n.e.
Dynastia Zachodnia Han 206 p.n.e.- 9 n.e.
Uzurpacja Wang - Manga 9 n.e.- 23
Dynastia Wschodnia Han 23- 220
PIERWSZY PODZIAŁ CESARSTWA
Okres Trzech Królestw 220- 265
Królestwo Wei 220- 265
Królestwo Shu 221- 263
Królestwo Wu222- 280
DRUGIE ZJEDNOCZENIE CESARSTWA
Dynastia Jin 265 - 420
Zachodnie Jin 265 - 316
Wschodnie Jin 317 - 420
DRUGI PODZIAŁ CESARSTWA
Epoka Południowych
i Północnych Dynastii 420- 589
Dynastia Song420- 479
Dynastia Qi 479- 502
Dynastia Liang 502- 557
Dynastia Chen557- 589
Dynastia Północna Wei 386- 535
Dynastia Zachodnia Wei 535- 557
Dynastia Wschodnia Wei 535- 550
Północna Dynastia Qi 550- 577
Północna Dynastia Zhou 557- 581
TRZECIE ZJEDNOCZENIE KRÓLESTWA
Dynastia Sui 589 - 618
Dynastia Tang 618 - 907

TRZECI PODZIAŁ KRÓLESTWA
Okres Pięciu DynastII
późny Tang, późny Jing,
późny Han, późny Liang
i późny Zhou
DALSZE ZJEDNOCZENIE CESARSTWA
Północna Dynastia Song 960- 1127
Południowa Dynastia Song 1127- 1276
Dynastia Liao (Qidanowie
- Tatarzy) 916- 1125
Zachodnia Dynastia Liao1125- 1168
Dynastia Jin (Ruzhenowie
- Tatarzy) 1115- 1234
Dynastia Yuan (Mongoło-
wie) 1279- 1368
Dynastia Ming1368- 1644
Dynastia Qing (Mandżuro-
wie) 1644- 1911
Republika Chińska1912- 1949
Chińska Republika Ludowa 1949

Przypisy
1' Konfucjański kodeks postępowania próbował z każdego człowieka
uczynić istotę moralną, gotową do działań z pobudek idealnych, do
obrony cnoty przed występkami, a także przed złym władcą. Wśród
Konfucjańskich uczonych było wielu ludzi szlachetnych, bezkompro-
misowych wrogów tyranii. Jednakże reformatorski zapał i siła ich
wiary zmierzały ku afirmacji i zachowaniu tradycyjnego systemu pań-
stwowego, a nie ku zmianie jego podstawowych założeń.
2 Swego naturalnego ojca zmusił do popełnienia samobójstwa
i prześladował swą matkę.
3 Legista Shang Yang (Pan Shangu) zmarł w roku 338 p.n.e. i już
przez całą generację wprowadzał w państwie Qin reformy. Szkoła
legistów, zwana tak ze względu na swoją wiarę w skuteczność srogich
i niezmiennych reguł, zalecała nagrody i kary jako "dwie dźwignie"
służące do utrzymywania ludu w posłuchu. Celem władcy miało być
zachowanie władzy bez oglądania się na dobro ludu. Między władcą
a ludem nie ma zgodności interesów.
" Przeprowadzono standaryzację i unifikację pisma w dwu formach,
tak zwanego pisma małopieczęciowego (dość skomplikowanego),
którego używano do rytych w kamieniu inskrypcji i oficjalnych napi-
sów, oraz pisma prostszego, bardziej odręcznego, kancelaryjnego,
do codziennego użytku. Druga forma pisma okazała się bardziej od-
powiednia do pisania pędzlem na bambusowych deseczkach, na jed-
wabiu, a później na papierze (stopniowo doskonalonym w I w.n.e.).
5 Mury budowali władcy Qin i innych Walczących Państw, a później
niektóre dynastie, lecz legenda przypisująca dynastii Qin budowę
słynnego Wielkiego Muru została już dawno obalona. Oglądany dziś
imponujący wielokilometrowy mur został zbudowany głównie przez
dynastię Ming w wieku XVI.
6 Utrata jąder była najcięższą karą poza ucięciem głowy, ponieważ
uniemożliwiała spłodzenie męskiego potomka, który w świeckiej religii
chińskiej elity miał sprawować rodzinne obrzędy ku czci przodków,
przynoszące pociechę ich duchom. od roku 99 do śmierci około 85
p.n.e. Sima Qian przypuszczalnie kończył swe wielkie dzieło porząd-
kujące chińską historię. Czy mamy wierzyć, że nie został zastraszony
przez kastrację?
' Ostatnie badania rzucają cień wątpliwości na kwestię, czy pierw-
szy Cesarz, który nie lubił narzekań uczonych, pogrzebał żywcem
460 spośród nich. Derk Bodde (Chinese Thought, Society,and
Science, University of Hawau Press 1991 ) sugeruje, że przekonanie
to wzięło się z błędnego przekładu; uczeni zostali tylko zamor-
dowani.
s Zaraz po wstąpieniu na tron polecił wznieść w Xianyang wspaniałą
rezydencję, w której wybudowano kopie pałaców obalonych książąt
lennych. Zgromadzono w nich kobiety z zagarniętych haremów, dzwo-
ny i bębny pokonanych książąt. Do tego miasta przesiedlono naj-
bogatszych i najpotężniejszych ludzi w cesarstwie - 120 tys. rodzin.
Dwieście sześćdziesiąt pałaców łączyły kryte drogi, tak iż cesarz
mógł niewidocznie dla otoczenia zmieniać miejsce pobytu.

Kultury i sztuki okresu Jomon nie można nazwać japońskimi. Jest
on bardzo bliski kulturze plemion ogromnego obszaru geograficznego
(od Azji Południowo-Wschodniej i Przymorza do Ameryki Środkowej).
Ceramikę Jomon wyróżnia szereg cech pozwalających uznać jej przy-
należność do kultury protojapońskiej. Dopiero w końcu Jomon, kiedy
nowa fala migracji do Japonii już bezpośrednio z kontynentu azjatyc-
kiego (z Korei, Chin) doprowadzi do całkowitego połączenia kultur
neolitu, brązu i wczesnego żelaza - ulega silnemu oddziaływaniu
koreańskiej kultury Yayoi i bezpośrednio kultury chińskiej. Termin
Yayoi pochodzi od nazwy ulicy w Tokio, gdzie po raz pierwszy zna-
leziono ceramikę tego typu.
10 700 000 skazańców poniosło karę kastracji. Gdy ciało złożono
do grobu, zamknięto w nim wszystkich rzemieślników, którzy ustawiali
mechanizmy i ukryli skarby. Ponadto cesarzowi po śmierci towarzy-
szyły wszystkie te jego kobiety, które nie miały dziecka.
" Ponad połowa postaci ma zaokrąglone płatki uszu, ale niemal
20 proc. ma uszy o kwadratowym kształcie - podobna proporcja
jest charakterystyczna dla współczesnej populacji Chin. Wyodręb-
niono 25 typów zarostu, w zależności od wieku, charakteru, kształtu
twarzy i stanowiska postaci. Posągi dostarczyły też wielu informacji
na temat fryzur, ubiorów, umundurowania, broni, sposobu siodłania
koni oraz hierarchii obowiązującej w wojsku. Są tam generałowie,
oficerowie, piechota, strzelcy, piesi i kawaleria.



Wyszukiwarka