CZEKANOWSKI P. - Gerontologia a nauczanie pracy socjalnej


UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI INSTYTUT SOCJOLOGU

Zeszyty Pracy Socjalnej (zeszyt czwarty)

Praca socjalna,

działalność pozarządowa i edukacja: nowe wyzwania i potrzeby

edited by Krzysztof Frysztacki

(with the kind collaboration of Annamaria Orla-Bukowska)

Kraków 1999


CONTENTS - SPIS TREŚCI


9. Katharine V. Byers

Przygotowanie praktyków na dwudzieste pierwsze stulecie:

wyzwania w kształceniu w zakresie pracy socjalnej 133

10. Krzysztof Czekaj

Nowoczesne środki audiowizualne i multimedialne programy komputerowe

w kształceniu pracowników socjalnych 157

11. Piotr Czekanowski

Gerontologia a nauczanie pracy socjalnej 169

12. Jolanta Grotowska-Leder

Kilka uwag na temat kształcenia pracowników socjalnych

dla obszaru biedy i ubóstwa 187

13. Lucjan Miś, Katarzyna Ornacka

Bezrobocie jako najważniejszy problem społeczny: wyzwanie dla edukacji

pracowników socjalnych, filantropii i organizacji pozarządowych 205

14. Andrzej Kościółek

Wolontariat w Kielcach i opowieść o ulicy Sienkiewicza 221

15. Krzysztof Stadler

Przydatność doświadczeń amerykańskich w kształceniu pracowników socjalnych

w Polsce: pozyskiwanie środków finansowych na działalność charytatywną 231

16. Ray Koleski

Zmiany w pozarządowym sektorze nonprofit społeczeństwa oraz ich wpływ na kształcenie w zakresie pracy socjalnej:

spojrzenie z perspektywy doświadczeń amerykańskich 235

17. Maria Bocheńska-Seweryn, Krystyna Kluzowa

Nauczanie o działalności sektora pozarządowego w doświadczeniach

krakowskiego uniwersyteckiego programu pracy socjalnej 271


Krzysztof Frysztacki Uniwersytet Jagielloński

Socjologia - praca socjalna - organizacje pozarządowe: splot misji edukacyjnych

Teoria i praktyka społeczna odznaczają się daleko posuniętą złożonością oraz inter­dyscyplinarnością. Przekraczająca naszą wyobraźnię wielos'ć i różnorodność zjawisk aż nazbyt mocno wywołuje i wyjaśnia taki stan rzeczy. Jego istotą jest jednak również bogactwo, by tak rzec, ludzkich odpowiedzi na to wszystko co nas otacza i co się wo­kół nas dzieje. Są to przy tym oczywis'cie odpowiedzi zarówno intelektualne jak i obja­wiające się w działaniu. Za tymi prostymi słowami kryje się sens i misja nauk społecz­nych. Te zaś', powtórzmy raz jeszcze, przybierają i chyba muszą przybierać coraz bardziej interdyscyplinarną postać. Tak jest również z pos'wiecaną im edukacją.

Charakterystycznych przykładów rozwoju i modyfikacji w tym zakresie dostarcza np. socjologia. I tak, w toku dłuższego i skomplikowanego procesu rozwinęła się mię­dzy innymi jej strona stosowana, czyniąc socjologów zaangażowanymi w polityce, gospodarce, pomocy społecznej, kulturze, wymiarze sprawiedliwości czy innych polach życia zbiorowego. Ta socjologia stosowana miała i ma swoje konceptualne i meto­dologiczne podłoże1, co ma prowadzić do praktycznie relewantnych wyników i party­cypacji. W konsekwencji, możemy mówić o pewnych ogólnych modelach rozumienia i uprawiania socjologii stosowanej. Wymieńmy przy tym takie, jak inżynieria spo­łeczna, socjologia kliniczna i socjologia os'wiecająca. Wszystkie one posiadają swoją tożsamość w ramach tejże socjologii stosowanej. Cała zaś' ona nie istnieje w próżni, z jednej strony sięgając do teorii metodologii ogólnej, a z drugiej strony splatając się z wyspecjalizowanymi subdyscyplinami empirycznymi: zjawiska i zagadnienia socjo­logii rodziny, społeczności lokalnych, szkoły, pracy socjalnej, czy liczne inne, to właś"-

1 Konstruując tutaj nieco symboliczną klamrę wskażmy na dwie prace, pierwsza z których w obszer­ny sposób rozpoczęła dyskusję nad problematyką socjologii stosowanej, a druga odzwierciedla współczes­ne poglądy w tym zakresie: L.F. Ward, "Applied Sociology. A Treatise on the Conscious Improvement of Society by Society", Boston 1906; TJ. Sullivan, "Applied Sociology: Research and Critical Thinking", New York, Toronto 1992.


nie przykładowe znane następstwa takiego twórczego i pożytecznego splotu.2

Wreszcie podkreślmy edukacyjny aspekt tak rozumianej socjologii. Dążenie do wyróżniania i analizowania problemów praktycznych, formułowanie i sprawdzanie metod działania, współdziałanie z przedstawicielami innych dyscyplin i nawiązywanie współpracy z poszczególnymi społecznościami zdają się być szczególnie pożądanymi cechami w procesie nauczania.

Zwróćmy z kolei uwagę, że tym nadzwyczaj istotnym, utrwalonym i ulegającym wzbogaceniu sposobem odpowiedzi na ludzkie problemy indywidualne i zbiorowe sta­ła się od końca XIX wieku praca socjalna. Znajdujemy tu wszystkie dobrze potwier­dzające się składniki zasygnalizowanej wczes'niej sytuacji. Jednym jej źródłem było „społeczne pobudzenie" wobec dramatycznych trudnos'ci i kwestii związanych z mi­gracjami, gwałtowną industrializacją i urbanizacją, pojawiającymi się obszarami biedy, społecznej dezorganizacji, przestępstwa. Drugim, s'cis'le z pierwszym związanym, prze­konanie, że korespondująca działalnos'ć społeczna zorientowana na pozytywne rozwią­zywanie tych spraw powinna korzystać z naukowego podłoża i dążyć do pełnej pro­fesjonalizacji.3 Próby, podkreślę, że bardzo udane, wprowadzania tych zasad zaowo­cowały prawdziwą karierą pracy socjalnej tak w środowiskach akademickich nauk społecznych jak i w praktyce społecznej. Być może rzeczywiście możemy mówić o wyjątkowości tego wariantu poprawiania społecznego s'wiata.4

Również w tym wypadku kluczowym uzupełnieniem i elementem rozwoju stała się edukacja w zakresie pracy socjalnej. Jej olbrzymia ilościowa ekspansja może zadziwiać. Istot­niejsze jest jednak, że tak ekspansja przybrała bardzo twórczą postać, prowadząc do weryfikowanych programów czerpania z nauk podstawowych, traktowania doświadczenia praktycznego jako integralnego składnika całego procesu edukacyjnego, wykuwania zasad współpracy z innymi profesjami i innych. Nikogo przy tym nie zd/iwi stwierdze­nie, że edukacji pracy socjalnej właściwe są jej własne trudne dylematy. Całościowo postrze­gane i szacowane rezultaty zasługują jednak z pewnośCią na pozytywne podkreślenie.5

W tym miejscu tym bardziej możemy posłużyć się tylko wybranymi przykładami bibliogra­ficznymi. Odwołując się do głównego tutaj kierunku zainteresowań zaznaczmy pewną linię historycznego rozwoju od uświadamiania sobie interdyscyplinarnej stosowanej współpracy do najnowszych dyskusji nad jej uwarunkowaniami i możliwościami: G. Sellew, P,H. Furfey, "Sociology and Its Use in Nursing Ser-vice", Philadelphia 1957 (1941); R. Sibeon, "Towards a New Sociology of Social Work", Aldershot 1999. 3

Znowu z upodobaniem sięgając do dawnych, a ciągle pouczających prac przypomnijmy taki oto

charakterystyczny już sam tytuł: A.J. Todd, "The Scientific Spirit and Social Work", New York 1919. Studium to skonstruowane jest przede wszystkim wokói koncepcji praw ludzkich i warunków sprzy­jających ich realizacji. Jest to zaś wątek, którego znaczenia przez całe kończące się stulecie i w dającej się przewidzieć przyszłości nie sposób przecenić.

M.A. Mathews, "The Social Work Mystique: "Toward a Sociology of Social Work", Washington, DC 1981.

Wskażmy na takie studia, jak: J.S. Wodarski, "Ań Introduction to Social Work Education", Springfield 1986; L.M. Healy (ed.), "Realities of Global Interdependence: Chalienges to Social Work

10


Wreszcie, na całość kreślonego tutaj obrazu składa się również szeroko rozumiana działalność pozarządowa. Używam tylko jednego z możliwych określeń służących wy­odrębnieniu tego obszaru działania społecznego, który rozciąga się obok prywatnego życia indywidualnego i rodzinnego, instytucji publiczno-państwowych i gospodarki prywatnej.6 Wiemy dobrze, że w tym obszarze decydujące znaczenie mają takie me­chanizmy, jak ochotnicze zaangażowanie, psychospołeczne korelaty filantropii, czy nonprofitowe reguły ekonomiczne. Znane i szczegółowo dyskutowane są czynniki przyczyniające się do jego rozwoju. Wymieńmy tylko takie, jak wzmacnianie podmio­towości społeczeństwa, korzystanie z pluralizmu i wolności, wprowadzanie solidar­ność i zdolności do współdziałania w oparciu o podzielane wartos'ci oraz normy postę­powania. Zaznaczmy również, że mimo całego ogromu współczesnych systemów państwowych i gospodarki prywatnej są, a może nawet rozszerzają się miejsca i oko­liczności wymagające innego działania społecznego, tego właśnie, które nazwaliśmy pozarządowym.

I znowu pojawia się pytanie o potrzebę, sens, istotę wysiłku edukacyjnego na rzecz takich właściwości. Pozytywna na nie odpowiedź, to kolejny przejaw podkreślanego tutaj rozwoju idei i praktyki. Dzisiaj dobrze już wiemy, że warto w sposób jak naj­bardziej zaangażowany i profesjonalny uczyć także na rzecz tego sektora społecznego. Jest to nie tylko postulat ale realny przejaw akademickiego wkładu w doskonalenie tych tak kluczowych form działalności.7

Wskazany tutaj swoisty trójkąt socjologii, pracy socjalnej i działalności pozarządo­wej nie jest oczywiście jedynie możliwy; moglibyśmy łatwo wskazać na inne wersje wzajemnych powiązań i wpływów zachodzących w ramach społecznej teorii i praktyki. Tym niemniej, są co najmniej dwa powody dla których podkreślamy taki włas'nie układ.

Po pierwsze, jest on szczególnie silnie i wyrazis'cie zakorzeniony w dotychczaso­wej tradycji i doświadczeniach. Jeśli weźmiemy pod uwagę polski punkt odniesienia, to związki między socjologią i pracą socjalną wyróżniają się swoją trwałością oraz siłą. Zdecydowanie również dominują w zakresie działalności edukacyjnej dla pracy so­cjalnej. Z kolei lata dziewięćdziesiąte, to gwałtowny wzrost organizacji pozarządo­wych i sięganie przez ludzi z tego sektora do badań, interpretacji i metod działania włas'ciwych socjologom i pracownikom socjalnym. To, co dzieje się w naszym kraju jest doskonałym udokumentowaniem wyodrębnionych tu wątków, a nie jestes'my pod tym względem wyjątkiem.

Education", Aiexandria 1996.

Kolejne przykładowe prace, jakie tu wymienimy to: W.W. Powell (ed.), "The Nonprofit Sector: A Research Handbook", New York, London 1987; L.M. Salamon, "America's Nonprofit Sector: A Pri-mer, New York 1992.

Autor niniejszego szkicu miał okazję zapoznać się w szczególności z działalnością dwóch amerykańskich instytucji prowadzących odpowiednią edukacje, jakimi są: Johns Hopkins University Institute for Policy Studies oraz Indiana University Center on Philanthropy.

11


Po drugie - i taki był początek tej książki - kilka lat temu doszło do nawiązania przyjaznej, choć oczywiście podszytej również konieczną krytyką współpracy w gronie amerykańskich i polskich przedstawicieli tych wlas'nie środowisk akademickich. Ini­cjatywa wyszła z kręgu naszych kolegów amerykańskich z dwóch palcówek należą­cych do Indiana University Purdue University at Indianapolis: z Center on Philanthr-opy oraz School of Social Work. Korzystam z okazji, by z przyjemnością podkreślić rolę dr Dwighta F. Burlingame'a i dr Miroslava Ruzicy z pierwszego z tych miejsc oraz prof. Sheldona Siegela z drugiego. Z polskiej strony były osoby z Uniwersytetu Gdańskiego, Śląskiego, Warszawskiego, Jagiellońskiego, Jak czytelnik zauważy, póź­niej dołączyły również koleżanki i koledzy z innych miejsc. Współpraca ta zaowoco­wała przedsięwzięciami zrealizowanymi po obu stronach Atlantyku, a ich pokłosiem są między innymi publikacje.8

W tym też nurcie spraw doszło 26-28 wrzes'nia 1996 roku w Krakowie do konfe­rencji zatytułowanej: Education for New Challenges and Problems for Social Work and Nongovernmental Organizations. Referaty, żywa dyskusja, wizyty w różnych miejscach działalności praktycznej, nawet różne okoliczności nieformalne i towarzys­kie pozwoliły kontynuować nazwane tutaj zainteresowania. Dalszy okres, to praca wła­sna autorów nad nadaniem swym tekstom finalnej postaci i ich prezentacja w niniej­szym tomie.9 Chcąc w nieco symboliczny i żartobliwy sposób zaakcentować przyjazną integrację naszej grupy, w wypadku autorów amerykańskich umieszczam najpierw ich teksty w wersji polskojęzycznej a następnie angielskojęzycznej, natomiast w wypadku autorów polskich stosuję odwrotną kolejność. Od strony finansowej, możliwos'ć wy­dania zapewniły władze Uniwersytetu Jagiellońskiego, co zaznaczam z dużą wdzięcz­nością.

Mam na myśli dwie kolejno opublikowane po sobie książki: B. Synak, M. Ruzica (eds.), "Sektor pozarządowy w zmieniającym się społeczeństwie. Dialog polsko-amerykański / Yoluntary Sector in a Changing SocJety: A Po li sh- American Dialogue", Gdańsk, Indianapolis 1996; K. Wódz (ed.), "Com-munity Social Action: Focus on the Roles of tbe Yoluntary Sector in Poland and USA", Katowice 1998.

9 Różne osoby przyczyniły się do nadania tekstom polskojęzycznym postaci angielskojęzycznej i vice

versa. Główną role w tym zakresie odegrali jednak Annamaria Orla-Bukowska i Tadeusz Stanek.

12


Piotr Czekanowski Uniwersytet Gdański

Gerontologia a nauczanie pracy socjalnej

Od kilkudziesięciu lat rozwinięte społeczeństwa przemysłowe starzeją się w stosun­kowo szybkim tempie. W najbliższych latach te trendy ulegną jeszcze większemu nasi­leniu. Aby us'wiadomić sobie opisywaną sytuację posłużmy się poniższym zestawieniem.

Tabela 1. Wybrane trendy demograficzne w USA i w Polsce.

Rok

Procent ludnos'ci w wieku 65+ w całej populacji

Rok

USA

POLSKA

1940

7,0

7,0

1967

1973

10,0

10,0

1990

1995

12,6

11,2

1995

2025 (prognoza)

17,2

20,0

2025 (prognoza)

Źródło: Coni, Davison and Webster (1994), Kowalak (1996), Roc/nik Statystyc/ny 1996, Synak and Czekanowski (1994)

Przyjęte powszechnie wskaźniki demograficzne (stosowane przez ONZ) mówią o tym, że dane społeczeństwo przekracza próg starości demograficznej, jeżeli odsetek ludzi mających 65 i więcej lat - w stosunku do ogółu ludnos'ci - przekracza 7%. Wspomniany wskaźnik został osiągnięty w USA w 1940r a w Polsce w 1967r. Jeżeli ten odsetek osiąga wartość 10% to ludność danego kraju zaczyna wkraczać w s'redni etap starzenia demo­graficznego, chociaż np. S. Klonowicz (1988) określa ten etap mianem staros'ci zaawan­sowanej. Niezależnie od tego jak tę fazę nazwiemy, Stany Zjednoczone weszły w nią na początku lat 70. a Polska w 1990 roku. Biorąc pod uwagę obecne wartos'ci tego wskaźnika (USA-13%, Polska -11%) i prognozowane dla roku 2025 (USA - 17%, Polska 20%)

169


wyraźnie widać, że wspomniane tendencje ulegają wyraźnemu nasileniu i przyspieszeniu. Ponadto omawiana tabela wskazuje, że w najbliższym ćwierćwieczu tempo starzenie się polskiego społeczeństwa będzie szybsze niż amerykańskiego.

Czy w Polsce - której chcę poświęcić dalszą część moich rozważań - jesteśmy przygotowani, aby stawić czoła konsekwencjom opisanych trendów demograficznych? Moim zdaniem nie. Powodów do sceptycyzmu jest wiele, chcę się zatem skupić na najisto­tniejszych z nich. Część z tych powodów jest niby oczywista, ale chyba niewystarczająco uświadamiana, a na pewno rzadko popularyzowana czy wręcz skrywana.

POLITYKA SPOŁECZNA

W Polsce od lat brakuje całościowej, perspektywicznej, szeroko rozumianej polityki społecznej uwzględniającej w wystarczającym stopniu potrzeby stosunkowo szybko wzrastającej liczby osób w podeszłym wieku. Tacy autorzy jak J. Hrynkiewicz, J. Staręga-Piasek i J. Supińska (1994) czy B. Synak (1994) podkreślają, że taka właśnie doraźna, koniunkturalna i chaotyczna polityka społeczna doprowadziła do negatywnych, kumulu­jących się skutków, takich jak:

Ze względu na problematykę tego opracowania spróbujmy przeanalizować tylko ten ostatni punkt.

Jeszcze przed II wojną światową - w tradycyjnym modelu rodziny - człowiek stary miał w miarę jasno określone swoje miejsce i był rodzinie przydatny. Gdy jednak rodzina zawodziła mógł liczyć na pomoc państwa. Ustawa o opiece społecznej z 1923 roku mówiła jednoznacznie, iż w jej zakresie mies'ci się opieka nad starcami (Art. 2, p.c). Te dwa syste­my - tj. rodzinny i państwowy - uzupełniały się zatem nawzajem.

W okresie powojennym nastąpiły w naszym kraju fundamentalne zmiany. Odbiły się one bardzo wyraźnie nie tylko na życiu politycznym ale również - co oczywiste - na życiu społecznym. Te zmiany nie pociągnęły jednak za sobą nowej ustawy o pomocy społecznej. Mimo że przedwojenna ustawa była negowana ze względów politycznych to o uchwaleniu nowej mówiło się jedynie w momentach nasilających się kryzysów społecznych. (Hrynkie­wicz i in. 1991). W ówczesnym socjalizmie nie mogło być bowiem mowy o problemach społecznych takich jak ubóstwo, bezrobocie czy później narkomania. W takiej sytuacji najliczniejszą grupą klientów stali się ludzie starzy. Mieścili się w ideologicznie w socja­lizmie, byli grupą łatwo dostrzegalną i na pozór jednorodną. To ukierunkowanie świadczeń socjalnych na rzecz ludzi starych miało również usprawiedliwiać liczne niedociągnięcia w innych dziedzinach polityki społecznej odnoszącej się do tej grupy wiekowej. Przy takim podejściu do polityki socjalnej człowiek stary był raczej przedmiotem a nie podmio­tem jej zainteresowania.

170


Po doświadczeniach lat 80 i zmianach ustrojowych zapoczątkowanych w 1989 roku, doczekaliśmy się rok później Ustawy o pomocy społecznej. Upływ 67 lat od wydania po­przedniej, musiał rzecz jasna wpłynąć na kształt nowych uregulowań prawnych. W prze­ciwieństwie do ustawy z 1923 roku, która obejmowała swoim zakresem m.in. starców, inwalidów i upośledzonych umysłowo, wymieniając ich z imienia; w nowej ustawie ludzie starzy przestali funkcjonować jako wyodrębniony podmiot (było to efektem nowego spoj­rzenia na zakres pomocy społecznej). Mając na uwadze teorie naznaczenia społecznego jest to korzystne, gdyż człowiek stary nic jest automatycznie kojarzony z klientem pomocy społecznej. W praktyce jednak takie podejście pociąga za sobą ujemne skutki. Oczywis'cie osobom zaawansowanym wiekiem - tak jak i innym ludziom - nadal udziela się wsparcia z tytułu ubóstwa czy długotrwałej choroby. Obawiam się jednak, że nie nazwanie tej grupy klientów po imieniu spowoduje jej marginalizacje i odbije się na dostępności do usług z sektora pomocy społecznej. Niebezpieczeństwo to jest wyraźne, zwłaszcza w okresie transformacji ekonomiczno-politycznej, w czasie której pojawiły się nowe i bardzo silne grupy klientów obejmujące bezrobotnych, bezdomnych, czy narkomanów. Tę tendencję ilustruje przykład z województwa gdańskiego, gdzie jeszcze na początku lat 90. blisko 75% s'rodków z pomocy społecznej było kierowane do osób starych, zaś' reszta pieniędzy do pozostałych grup klientów. Obecnie te proporcje są odwrócone.

Na kolejne niebezpieczeństwo związane z realizacją polityki społecznej wobec osób starych zwraca uwagę B. Synak (1994). Podkreśla on fakt, że państwo zamierza stopniowo wyłączać się ze swojej roli opiekuńczej, chcąc w większym stopniu włączyć w to zadanie innych partnerów, takich jak agendy prywatne, organizacje społeczne, czy grupy samopo­mocowe. Zagraża to pojawieniem się luki opiekuńczej, czyli obszaru potrzeb już pozosta­wionego przez państwo, a jeszcze nie opanowanego przez pozostałych partnerów.

STEREOTYPOWA WIZJA LUDZI STARYCH

Nie tylko w naszym społeczeństwie jest ona silna. Liczne badania wskazują, że każdą osobą w zaawansowanych wieku uznaje się za osobę: chorą, biedną, brzydko ubraną, zaniedbaną, osamotnioną, samotną, bez perspektyw itp. (Hrynkiewicz, Staręga-Piasek, Supiriska, 1991). Takie postrzeganie osób w wieku senioralnym powoduje obojętny czy wręcz niechętny stosunek do nich. Te uprzedzenia i dyskryminacja ze względu na wiek znajdują odzwierciedlenie w angielskim określeniu ageism zaproponowanym przez R.N. Butlera (podobnie jak rasizm czy seksizm ze względu na inne kryteria powstających uprzedzeń). W języku polskim jednak nie mamy na razie jego odpowiednika).

Warto zaznaczyć, że nie tylko ludzie młodzi ale również i starzy prezentują stereo­typowe oczekiwania odnoszące się do zachowań ludzi starych. Dlaczego tak się dzieje? Wytłumaczenie tej sytuacji możemy znaleźć w rozważaniach M. Susułowskiej (1989). Podkreśla ona, że sposób działania ludzi wiekowych uzależniony jest nie tylko od zmian biologicznych, ale również od określonych sytuacji i stopnia identyfikacji z pozycją czło­wieka starego, której sens tworzy w znacznym stopniu przyjęte w społeczeństwie wyobra­żenie o starości. Mimo, że jest ono negatywne i uproszczone, to niestety dość szybko

171


przyjmowane zostaje przez samych ludzi trzeciego wieku, którzy zaczynają patrzeć na siebie tak jak widzi ich ogól. Ponadto zachowują się oni tak, jak oczekuje od nich oto­czenie. Część badaczy (autorów) odwołuje się w tym miejscu do teorii naznaczenia spo­łecznego. I tak np. Schaefer (1983) zauważa, że gdy w USA przylepi się komuś' etykietkę starego człowieka, to tego typu oznakowanie będzie miało decydujący wpływ na to jak będzie on odbierany, a nawet na to w jakim s'wietle będzie widzieć samego siebie. K. Wiś-niewska Roszkowska (1986) potwierdza te spostrzeżenia. Autorka ta nie ukrywając iż psy­chika zmienia się na starość, podkreśla że zmiana ta jest spowodowana wieloma przy­czynami. Oprócz zmian w mózgu duży wpływ ma psychikę osób starych może mieć opinia społeczna, narzucająca nieciekawy obraz staros'ci. Ten sugestywny wpływ powoduje wy­cofanie się z różnych sfer życia tylko dlatego, iż w odbiorze społecznym niektórych rzeczy w „tym wieku" nie wypada już robić. M.Susułowska (1989) tłumaczy te sytuacje kulturo­wymi wyobrażeniami o sposobach postępowania w danym wieku (w naszej kulturze sta­rym ludziom nie przystoi np. głos'no i żywiołowo okazywać swoich uczuć, jaskrawo ubie­rać się czy uprawiać sport). Pojawia się zatem niebezpieczeństwo tego, iż ludzie starzy zaczynają działać nie tylko wbrew swoim chęciom, ale również przeciwko własnemu zdrowiu.

Stereotypizacja jest zjawiskiem złożonym, którego nie sposób przeanalizować w takim opracowaniu, niewątpliwie jednak należy zwrócić uwagę na:

a) czynnik historyczny

Po II wojnie światowej (nie tylko ze względu na zmianę granic) nastąpiły w naszym kraju bardzo silne ruchy migracyjne. Polityka rządowa zarówno w tym względzie, jak również w odniesieniu do mieszkalnictwa (budowa bloków, ograniczona normami powierzchnia mieszkalna przypadająca na rodzinę) i siły roboczej (obowiązek pracy w przydzielonych miejscowościach) ograniczyła wyraźnie liczbę domów wielopokoleniowych lub wręcz uniemożliwiła kontakty międzypokoleniowe.

b) rolę mass-mediów

W polskich mass-mediach problematyka gerontologiczna jest niemal nieobecna. Niezwy­kle rzadko pojawiają się programy telewizyjne traktujące o ludziach starych (jedna z nie­wielu cyklicznych audycja pt. Sposób na starość była kierowana do ludzi starych). Podo­bnie jest z gazetami i czasopismami. Np. kwartalnik Gerontologia Polska, wydawany przez Polskie Towarzystwo Gerontologiczne od dwóch lat, kierowany jest raczej do specjalistów niż do tzw. zwykłych czytelników. Ze względu na nieliczne grono odbiorców i brak wys­tarczających środków finansowych, jego nakład jest stosunkowo niski. Tak więc brak rze­telnych i łatwo dostępnych informacji o ostatniej fazie życia utrwala omawiany stereotyp.

c) rolę personelu medycznego

Niejednokrotnie zdarza się tak, iż profesjonalny personel medyczny - stawiając pochopnie diagnozę albo traktuje dolegliwości ludzi starych jako urojone albo też jedynie jako efekty staros'ci samej w sobie (Schaefer, 1983). Tę sytuację odnoszę także do Polski. Geriatria jest u nas mało popularna. To że w całej Polsce mamy w kraju mniej niż 100 lekarzy z taką specjalizacją, jest wystarczająco czytelnym wskaźnikiem.

172


NAUCZANIE PRACY SOCJALNEJ

B. Wojcieszak (1997) zauważa, że początki systematycznego kształcenia w zakresie pracy socjalnej w Polsce sięgają połowy lat dwudziestych. Jednakże dopiero w 1966 roku Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej powołało pierwsze po II wojnie światowej państwowe szkoły pracowników socjalnych w Warszawie i Poznaniu. Dzięki temu, w tym samym roku zawód pracownik socjalny został wpisany do rejestru. Po pięciu latach -w 1971 roku - szkoły te straciły samodzielność i zostały włączone w skład medycznych studiów zawodowych, aby w 1991 roku (już w nowym kształcie) uzyskać ponownie samodzielność. Programy szkolne również uległy zmianie. Naturalną rzeczą jest to, że programy te dostosowywane są do zmieniającej się rzeczywistości. Wszak musimy naszych studentów zapoznawać z nowymi zjawiskami takimi jak bezrobocie (w ofi­cjalnych statystykach od 1991r.) czy choroba AIDS, tak by dzięki uzyskanej wiedzy byli w stanie wspomagać nowe grupy klientów. Natomiast w zmianach programowych zastanawiające jest to, że coraz mniej uwagi poświecą się szybko rosnącej subpopulacji ludzi starych.

W latach 60. wśród podstawowych celów w dwuletnim nauczaniu pracowników socjalnych wymieniano - obok m.in. psychologii czy socjologii - również gerontologię. Traktowano ją wówczas w zgodzie z definicją - jako wielodyscyplinarną wiedzę o biolo­gicznych, psychologicznych i społecznych aspektach starzenia się człowieka. W kolejnych dwóch dekadach przedmiot ten był nadal widoczny w programie, choć z pewnym nachy­leniem ku problematyce medycznej (ze względu na umiejscowienie szkół dla pracowników socjalnych w resorcie zdrowia). Szczegółowo ustalone pozycje programowe i czas przez­naczony na ich realizację potwierdzały wagę tego przedmiotu.

Po wprowadzeniu w latach 90. nowych programów i wydłużeniu nauki do 2,5'roku, paradoksalnie zlikwidowano gerontologię jako samodzielny przedmiot. Z elementami tej nauki zapoznajemy obecnie studentów przede wszystkim w przedmiocie zatytułowanym: Fazy życia człowieka. Zmiany te nie dotyczą jedynie nazwy przedmiotu; ograniczona została też liczba godzin przeznaczonych na przybliżanie tej ostatniej fazy życia. Co więcej - przy nowych ustaleniach programowych cześć nauczycieli utożsamia fazy życia człowie­ka jedynie z psychologią rozwojową. W ten sposób wiele propozycji tematycznych ulega spłyceniu (np. demencja, śmierć, żałoba). Brak wystarczającej wiedzy na temat psychospo­łecznych procesów występujących w świecie ludzi dorosłych i starych może stwarzać problemy, których pracownik socjalny nie jest w stanie rozwiązać lub których po prostu nie spodziewa się.

Pewnym zwiastunem tego, że o opiece nad ludźmi starymi zaczynamy ponownie myśleć, jest rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 5 marca 1997 roku w sprawie stopni specjalizacji w zawodzie pracownik socjalny. W programie specjalizacji II stopnia, w module obejmującym pracę socjalną z wydzielonymi grupami osób znajduje się w pun­kcie I) grupa ludzi starych. Na zajęcia odnoszące się do każdej z tych grup przeznaczono 40 godzin podkreślając, że warsztaty i ćwiczenia winny stanowić 40%-50% zajęć.

Jakie są przyczyny takich zmian w programie - i szerzej - braku wystarczającej popula­ryzacji problematyki gerontologicznej?

173


  1. nadal nie mamy wystarczająco licznej kadry wykładającej problematyk? gero-
    ntologiczną. W kraju nie ma uczelni, na której można by studiować geronlologie, nie ma
    też takiej specjalizacji w Szkołach Pracowników Służb Społecznych. Oczywis'cie są ludzie
    profesjonalnie zajmujący się tymi zagadnieniami, lecz z wykształcenia są to psycholodzy,
    socjolodzy, pedagodzy czy lekarze. Niestety jest to grono stosunkowo nieliczne.

  2. w Polsce nie ma silnego lobby dbającego o interesy najstarszych członków społe­
    czeństwa. Sojusznikiem w tej walce byłoby na pewno istniejące od 25 lat - Polskie Towa­
    rzystwo Gerontologiczne, choć liczy ono mniej niż 200 aktywne działających entuzjastów.

  3. w naszym kraju nie istnieje ani samodzielne gerontologiczne centrum badawcze ani
    samodzielny ośrodek zajmujący się tzw. gerontologią stosowaną.

  4. brakuje nam nowoczesnego podręcznika do zajęć. Jedyna książka zatytułowana
    Gerontologią dla pracowników socjalnych została wydana 15 lat temu. W moim odczuciu
    jest to pozycja bardziej przydatna dla pielęgniarek i opiekunów niż dla pracowników
    socjalnych. Jest to zrozumiałe jeżeli przypomnimy, że szkoły pracy socjalnej były wów­
    czas włączone w skład medycznych studiów zawodowych, a redaktorem książki była
    K. Wis'niewska-Roszkowska - lekarka. Od 1995 roku Ministerstwo Pracy i Polityki Socjal­
    nej - dzięki wsparciu z funduszu PHARE SED - zaczęło wydawać książki z tzw. Biblioteki
    Pracownika Socjalnego (BPS). Spos'ród około 30 tytułów jedynie dwa odnoszą się do
    problematyki trzeciego wieku. Książkę P. Błędowskiego (1996) pt. Pomoc społeczna
    i opieka nad osobami starszymi w RFN trudno nazwać podręcznikiem. Druga pozycja
    napisana przez A. Zycha (1995), a zatytułowana Człowiek wobec staros'ci jest znacznie
    bardziej przydatna w naszej rzeczywistości, gdyż zaznajamia studentów z różnorodną
    problematyką geron to logiczną. Jednakże - jak zaznacza jej autor - jest to książka bardzo
    osobista - miejscami wręcz intymna. Tematyce bardziej szczegółowej jak gerontologiczna
    praca socjalna poświęcone są nieliczne fragmenty podręczników do pracy socjalnej
    tłumaczonych na język polski.

Czy zatem - w opisywanej sytuacji można dobrze przygotować studentów do pracy socjalnej z ludźmi starymi? Myślę, że tak. Aby jednak zmienić niechętne nastawienie do pracy socjalnej z tą grupą klientów należy:

Przekazywać solidną i interdyscyplinarną wiedzę odnoszącą się do starzenia. Nawet zdrowi starzy ludzie, nie posiadający wystarczających informacji o procesach starzenia się, są podatni na stereotypy społeczne. Dopiero dzięki rzetelnej wiedzy mogą zrozumieć zmiany zachodzące w swoim organizmie i potraktować je jako rzeczy naturalne. (DuBois i Miley, 1996, za Furstenberg, 1989). Pracownik socjalny - tak jak każdy członek społeczeństwa - bez odpowiedniej świadomości może ulegać stereotypowym wyobraże­niom o tej fazie życia. Z moich własnych doświadczeń wiem, że zdarza się to dość często. Wg L. Łowy (1979) oraz B.DuBois i K.K. Miley (1996), pracownik socjalny nie może być efektywny w pracy ze starym klientem dopóki sam nie przemys'li i nie ustosunkuje się do starzenia się, choroby, umierania czy śmierci.

Uświadamiać wagę wiedzy gerontologicznej.

Jak zauważa A. Burack-Weiss i T. Brennan (1991) pracownik socjalny może zetknąć się z narkomanami czy upośledzonymi umysłowo natomiast z ludźmi starymi spotyka się na codzień. Co więcej, z problemami tamtych grup ma do czynienia zazwyczaj tylko w pracy

174


zaś z problematyką starzenia spotyka się choćby w domu rodzinnym czy w odniesieniu do siebie samego. Ponieważ starzenie jest procesem naturalnym, dotykającym w różnym sto­pniu każdego z nas (a nie patologicznym, jak np. narkomania) to wiedza gerontologiczna może okazać się wprost nieodzowna.

Popularyzować gerontologiczna pracę socjalną.

W pracy socjalnej z ludźmi starymi musimy wciąż poszukiwać nowych rozwiązań oraz starać się mobilizować i pobudzać siły klienta. Taki zakres działań wykracza znacznie poza opiekę nad człowiekiem starym będącą jedynie wykonywaniem tego, czego klient nie był w stanie zrobić samodzielnie ze względu na spadek sprawności fizycznej (Smrokowska 1995). Według A. Burack-Weiss i T. Brennan (1991) łatwo opisać to wszystko, co się traci na starość ale znacznie trudniej określić to, co można jeszcze w życiu osiągnąć. Warto zatem np. poznawać historie życia klienta, aby dowiedzieć się, jak taki stary człowiek radził sobie w przeszłości. W ten sposób mamy szansę znaleźć jakiś punkt zaczepienia, by pobudzić go do aktywności.

BIBLIOGRAFIA

Błędowski, P. (1996). Pomoc społeczna i opieka nad osobami starszymi w RFN. Warszawa: Interart.

Burack-Weiss, A. and Brennan, F. C. (1991). Gerontological Social Work Supervision New York, London, Sydney: The Haworth Press.

Coni, N., Davison, W. i Webster S. (1994). Starzenie się. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Cox, B. J. and Waller, L.L. (1991). Bridsins the Communication Gap with the Elderty: practical strategies for caregivers. American Hospital Publishing, Inc.

Decyzja Nr 7 Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 4 października 1995 r. w sprawie ustalenia dokumentacji programowej dla zawodu pracownik socjalny. Dziennik Urzędowy MPiPS. Rok VII nr 6 (44).

DuBois, B. i Miley, K. K. (1996). Praca socjalna. Warszawa: Inlerart.

Furstenberg, A. (1989). Older"s people agę self-concept. Social Casework. 70. 268-275.

Hrynkiewicz, J. Starega-Piasek, J. i Supinska J. (1991). Ludzie starzy i polityka społeczna w Polsce. W B. Rysz-Kowalczyk (wybór i opracowanie). Studia o kwestiach społecznych (s. 130-151). Warszawa: Instytut Polityki Społecznej, Uniwersytet Warszawski.

Kowalak, T. (1996). Problemy społeczne Stanów Zjednoczonych. Warszawa: IPiSS i PTPS.

Łowy, L. (1979). Social Work with the Aging. The Challenge and Promise ofthe Later Years. New York and London: Longman.

175


Pomoc społeczna po zmianach. Ujednolicona wersja ustawy. (1996). Rzeczpospolita. 192 (4446). s. MV.

Program nauczania. Medyczne studium zawodowe (wydział zaoczny). Zawód: pracownik socjalnyl (1980) Warszawa: MZiOS, MOiW.

Rocznik statystyczny 1996. (1996). Warszawa: Zakład Wydawnictw Statystycznych.

Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 5 marca 1997 w sprawie stopni

specjalizacji w zawodzie „pracownik socjalny".

Schaefer, R. T. (1983). Sociology. New York: Mc Graw-Hill Book Company. Smrokowska, A. (1995). Pracownik socjalny jako opiekun człowieka starego. Tematy, 10,17-23. Susułowska, M. (1989). Psychologia starzenia się i starości. Warszawa: PWN. Synak, B. (1994). Ludzie starzy. Materiał nie opublikowany.

Synak, B. and Czekanowski, P. (1994). Status Raport from Poland. Ageing International. Vol. XXI No. 3. September. 22-25.

Ustawa z dnia 16 sierpnia 1923 roku o opiece społecznej. Dziennik Ustaw. Póz. 726.

Wis'niewska-Roszkowska, K. (red.). (1982). Gerontologia dla pracowników socjalnych. Warszawa: PZWL.

Wiśniewska-Roszkowska, K. (1986). Nowe życie po sześćdziesiątce. Warszawa: IWZZ.

Wojcieszak, B. (1997) Z historii profesjonalizacji pracy socjalnej (cz. II). Zawód: „pracownik socjalny" oraz systematyczne kształcenie i doskonalenie zawodowe. Pomost, 3 (86), 16-21.

Zych, A. A. (1995). Człowiek wobec starości. Warszawa: Interart.

176



Wyszukiwarka