2. Sprawa mediów
2.1. Dlaczego dziennikarze często przeinaczają fakty z
dziedziny astro ?
Czasami zirytować się można jak w poczytnych gazetach codziennych czy tygodnikach
spotykamy się z ogromnymi nieścisłościami dotyczącymi spraw astro. Wspomnijmy choćby
przypisywanie przyczyn niepowodzenia misji "Mars Polar Lander" pomyleniu jednostek przez
NASA, co już staraliśmy się w Bazie
wytłumaczyć
.
Niestety, większość współczesnych dziennikarzy nie ma wykształcenia technicznego i nie jest w
stanie samodzielnie weryfikować specjalistycznego tekstu, a czas (i Naczelny) ich często
pogania, więc decydują się na publikacje niedokładnie tłumaczonych tekstów bez ich
konsultacji specjalistycznej. Istotną rolę odgrywa też wymagany od nich "pierwiastek
sensacyjności" doniesień związanych z kosmosem, gdzie to bardzo łatwo wykpić można proste
błędy w uważanej za wiodącej od lat dziedzinie badań kosmicznych. Radą na taki stan rzeczy
jest zatrudnianie dziennikarzy naukowych merytorycznie dobrze przygotowanych z zakresu
nauk ścisłych i w dodatku interesujących się daną dziedziną (np. badaniem kosmosu), ale
zależy to głównie od ich pracodawców, a nastawienie pracodawców z kolei zależy od opinii
czytelników. Jeśli czytelnicy będą skutecznie walczyć z wręcz dezinformacją publikowaną w
prasie, to i miejsce swoje pośród dziennikarzy znajdą ludzie kompetentni.
2.2. Dlaczego artykuły podpisywane przez profesorów
zawierają tyle nieścisłości ?
Dość często się zdarza, że tekst opublikowany na postawie wywiadu z naukowcem odbiega
rażąco od intencji autora wypowiedzi, zawierając przy tym dużo nieścisłości. Dlaczego? Czyżby
szanowany naukowiec np. ze stopniem profesora popełniał aż takie błędy?
Raczej nie. Wywiad taki najczęściej przeprowadzany jest w pośpiechu, dziennikarz zadaje zbyt
ogólnikowe lub wręcz infantylne pytania, na które nie ma szybkiej i łatwej odpowiedzi, a
oczekuje on od naukowca klarownego stanowiska i to w jednym-dwóch zdaniach wyrażonego.
Dochodzi więc często do skrótów myślowych i dużego nasycenia wypowiedzi żargonem
specjalistycznym, z którego to dziennikarz może nie zrozumieć wiele lub nie mieć później już
czasu na konsultacje specjalistyczne i zmuszony jest sam zinterpretować wypowiedź naukowca,
czasem podając końcową konkluzję - jako błędna konkluzję (np. "za pomocą neutrin bada się
Układ Słoneczny"). Często też katastrofalne w skutkach skróty lub "poprawki" pojawiają się
podczas dalszej obróbki tekstu w redakcji (na którą nie tylko naukowiec, ale nawet
przeprowadzający wywiad dziennikarz może nie mieć wpływu).
Zdarza się też, że i strona naukowa ponosi odpowiedzialność za efekt końcowy. Można to było
prześledzić na początku ery odkrywania planet pozasłonecznych, gdy to astronomowie starali
się jak najbardziej "upiększyć" swe odkrycia, podając w wywiadach, że "oto odkryto drugą
Ziemię", czy też hipotezując istnienie oceanów i życia na nowoodkrytej planecie, której tylko
wielce niedokładne spektrogramy (metoda zaćmieniowa) były w ich posiadaniu. W ten sposób
torowano sobie drogę do różnego rodzaju talk-show i nic by w tym złego nie było, jakby
później ktoś inny nie musiał takich sensacji odwoływać, co u odbiorców/czytelników/widzów
wywołuje odczucia zupełnie odmienne od zamierzonych u autorów owych sensacji.
Strona 1 z 3
2.3. Czy dziennikarze są stronniczy ?
Zjawisko to można zilustrować na przykładzie działalności zespołu MSP (Mars Society Polska)
pod kierownictwem Krzysztofa Lewandowskiego, który konstruuje demonstrator pojazdu
marsjańskiego MPV (Mars Pressurized Rover) korzystając z pomocy Politechniki Wrocławskiej.
Zespół często zabiegał o sponsorat swoich prac i starał się propagować swoją ideę udzielając
na przykład wywiadów radiowych. Tak się składa, że demonstrator ten budowany jest w
oparciu o podwozie polskiej ciężarówki STAR i mimo wielu wywiadów to tłumaczących, dlaczego
użyto tego podwozia, dziennikarze uparcie przekazują swym odbiorcom, że "na Marsa poleci
polska ciężarówka STAR", robiąc z tego humorystyczne docinki i traktując przedsięwzięcie jako
nieszkodliwą utopię.
2.4. Dlaczego w USA istnieje "Sky and Telescope", a w Polsce
nic takiego nie ma ?
Co prawda jest "Urania", która powstała w 1921 roku, czyli o wiele wcześniej niż S&T (1941),
ale brak jej objętości, zysku z reklam i poziomu poligraficznego zachodniego odpowiednika, a
poza tym jest dwumiesięcznikiem. Powstał jeszcze skromny prywatny kwartalnik "Vademecum
Miłośnika Astronomii" wydawany przez PWN Vega Mirosława Brzozowskiego, ale jest to
broszurka A5 wyłącznie o tematyce technicznej.
Pojawiły się więc pomysły żeby temu zaradzić. Po pierwsze, po upadku pełnokolorowego
czasopisma "Astronautyka" można było połączyć siły jego byłej redakcji z redakcją "Uranii" i
stworzyć silniejsze pismo o szerokiej tematyce "astro", korzystając przy okazji z potencjału
poligraficznego i reklamowego wydawnictwa Prószyński i S-ka znanego z promowania
astronomii. Niestety obie strony nie wyraziły zainteresowania, a wkrótce potem "Urania"
ogłosiła kłopoty finansowe i konieczność podniesienia ceny (chociaż wcześniej argumentowano,
że właśnie z powodu stabilnej sytuacji nie ma potrzeby fuzji), a wydawca sam zrezygnował ze
swojego sztandarowego pisma "Wiedza i śycie" przekazując je wydawnictwu Agora. Istniała też
druga droga, czyli próba stworzenia polskiej wersji "Sky & Telescope" z wprowadzanymi w
coraz większej liczbie tekstami własnymi, zwłaszcza że tłumaczenia internetowych serwisów
informacyjnych S&T wykonuje już Tomasz Kokowski, a Prószyński wprowadził już w ten sposób
polską wersję "Scientific American" czyli "Świat Nauki".
Ten pomysł także się nie przyjął, a tymczasem w Niemczech ogłoszono likwidację czasopisma
"Sterne und Weltraum" i wprowadzenie niemieckiej wersji S&T pod nazwą "Astronomie Heute",
wydawanej właśnie przez wydawcę niemieckiej wersji "Scientific American" (jako "Spektrum
der Wissenschaft").
Wyjaśnienia związane ze zbyt małymi zasobami finansowymi nie mają racji bytu ponieważ
recesja stała się globalna i tak samo narzekają na to Amerykanie i Niemcy na swoich grupach
dyskusyjnych, a mimo to wydają swoje czasopisma. Nie sprawdza się też argument o
uniwersalności języka angielskiego, skoro powstaje wersja niemiecka, a już wcześniej istniało
tam czasopismo "astro", podobnie jak we Francji "Ciel et Espace" czy we Włoszech
"L'Astronomia". Nie można też powiedzieć, że w kraju o dwa razy mniejszej ludności niż w
Niemczech znajdzie się mniej astroamatorów, bo w Czechach wychodzi kilka czasopism
astronomicznych, chociaż jest tam o wiele mniej mieszkańców niż w Polsce.
Poza tym porównując ilość zarejestrowanych członków Polskiego Towarzystwa Miłośników
Astronomii z liczebnością podobnych organizacji w innych krajach widać, że jest to normalna
liczba ponad tysiąca. Warto zauważyć że wielu astroamatorów w Polsce jest niezrzeszonych lub
odciętych od prasy i Internetu na prowincji (a przecież zwłaszcza do tych drugich byłoby
adresowane pismo).
Strona 2 z 3
Aktualizacja: 2007-04-24 23:36
FAQ-System 0.4.0, HTML opublikowal: (STS)
Tłumaczenia Tomasza Kokowskiego dostępne są na
serwerze Politechniki Poznańskiej
.
2.5. Czy miłośnicy astronomii mogą być dziennikarzami ?
Oczywiście, że mogą. Na przykład od 1998 roku stały dział astronomiczny w lokalnej gazecie
Kurier Lubelski
prowadzi miłośnik astronomii - Karol Pankowski. Audycje astronomiczne nadaje
obecnie
Radio Kielce
. W
Radiu Katowice
jest krótka audycja prowadzona przez Jana
Desselbergera - w niedziele o 7:30 i 20:00. Nazywa się "Gwiezdna pogodynka Jana
Desselbergera". Agnieszka Przychodzeń (kiedyś aktywna członkini PTMA), przysyła czasem z
zagranicy materiały o astronomii dla tygodnika Wprost i radia RFM. W Olsztynie gazetową
rubrykę astronomiczną prowadzi Jadwiga Biała. Kiedyś istniał program telewizyjny "Gwiazdy
Świecą Nocą" w TVP1, ale został zdjęty z ramówki w roku 2001 i mimo pomysłów odrodzenia w
postaci strumieni do transmisji internetowych, niestety nie został reaktywowany. Uruchomiono
za to w Internecie telewizję akademicką na
ATVN
.
Strona 3 z 3