B PASCAL MYĹšLI

background image

DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

do ko

ń

ca staro

ż

ytno

ś

ci

ś

redniowiecze i odrodzenie

barok i o

ś

wiecenie

1815-1914

1914-1989

jak i z czego studiowa

ć

filozofi

ę

moje wykłady

Wittgenstein

filozofowie i socjologowie nauki

Blaise PASCAL

MY

Ś

LI

tłum. Tadeusz

ś

ele

ń

ski (Boy), wg wydania Jacques Chevaliera uzupełnił i opracował

Mieczysław Tazbir

Numery uwag wg wydania Chevaliera z 1954 r., a w nawiasach wg wydania Brunschvicga z 1897 i 1904

70. (61) Porz

ą

dek. - Uj

ą

łbym ch

ę

tnie t

ę

rzecz , w takim porz

ą

dku: aby wykaza

ć

pró

ż

no

ść

wszelakiego stanu, wskaza

ć

pró

ż

no

ść

pospolitych

ż

ywotów, a nast

ę

pnie pró

ż

no

ść

ż

ywotów filozoficznych, pirro

ń

skich, stoickich; ale nie zachowuj

ą

c porz

ą

dku. Wiem po

trosze, co to jest i jak mało ludzi to rozumie.

ś

adna wiedza ludzka nie mo

ż

e go

zachowa

ć

:

ś

wi

ę

ty Tomasz go nie zachował. Matematyka zachowuje go, ale jest

bezu

ż

yteczna w swojej gł

ę

bi.

71. (373) Pirronizm. - Spisz

ę

tutaj moje my

ś

li bez porz

ą

dku, ale mo

ż

e ten zam

ę

t nie jest

bez planu: jest to prawdziwy porz

ą

dek, który zawsze b

ę

dzie cechował mój przedmiot

wła

ś

nie tym nieporz

ą

dkiem. Za wiele zaszczytu uczyniłbym memu przedmiotowi, gdybym

go traktował z porz

ą

dkiem, skoro pragn

ę

wykaza

ć

,

ż

e jest do tego niezdatny.

72. (283) Porz

ą

dek; przeciw zarzutowi,

ż

e w Pi

ś

mie

ś

wi

ę

tym nie ma porz

ą

dku. -- Serce

ma swój porz

ą

dek; rozum ma swój, płyn

ą

cy z zasad i dowodów; serce ma inny. Nie

mo

ż

na udowadnia

ć

,

ż

e nale

ż

y nam si

ę

miło

ść

, wyszczególniaj

ą

c po porz

ą

dku powody do

miło

ś

ci; to byłoby

ś

mieszne.

Chrystus,

ś

wi

ę

ty Paweł zachowuj

ą

porz

ą

dek miło

ś

ci, a nie rozumu; chcieli bowiem

rozpali

ć

, a nie naukczy

ć

. To

ż

samo

ś

wi

ę

ty Augustyn; ten porz

ą

dek polega głównie na

dygresjach w ka

ż

dym punkcie odnosz

ą

cym si

ę

do celu, tak by ukazywa

ć

go ci

ą

gle.

PLAN

73. (60) Cz

ęść

pierwsza. N

ę

dza człowieka bez Boga.

Cz

ęść

druga: Szcz

ęś

liwo

ść

człowieka z Bogiem.

Albo:
Cz

ęść

pierwsza: I

ż

natura jest ska

ż

ona, przez sam

ą

natur

ę

.

Cz

ęść

druga: I

ż

istnieje Odkupiciel, przez Pismo.

74. (562) Nie ma na ziemi nic, co by nie ujawniało albo n

ę

dzy człowieka, albo

miłosierdzia Boga, albo niemocy człowieka bez Boga, albo pot

ę

gi człowieka z Bogiem.

75. (527) Znajomo

ść

Boga bez znajomo

ś

ci własnej n

ę

dzy rodzi pych

ę

. Znajomo

ść

własnej n

ę

dzy bez znajomo

ś

ci Boga rodzi rozpacz. Znajomo

ść

Chrystusa stanowi

po

ś

rodek, poniewa

ż

w niej znajdujemy i Boga, i swoj

ą

n

ę

dz

ę

.

PRZEDMOWA DO CZ

ĘŚ

CI PIERWSZEJ

76. (62) Przedmowa do pierwszej cz

ęś

ci - Mówi

ć

o tych, którzy traktowali o poznaniu

samego siebie; o podziałach Charrona, które przygn

ę

biaj

ą

i nu

żą

; o bezładzie

Montaigne'a; dobrze czuł on w sobie brak metody, któr

ą

omijał, skacz

ą

c z przedmiotu na

przedmiot i nadaj

ą

c sobie pa

ń

ski tonik.

ż

to za głupi pomysł malowa

ć

samego siebie! I to nie mimochodem; na wspak

swoim zasadom, jak zdarza si

ę

całemu

ś

wiatu; ale z zasady, z pierwotnego i głównego

Strona 1 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

planu. Mówi

ć

głupstwa przypadkiem i przez słabo

ść

to zwyczajna choroba; ale mówi

ć

je

z umysłu to ju

ż

nie do zniesienia, i to jeszcze takie...

77. (63) Montaigne. - Wady Montaigne'a s

ą

znaczne. Spro

ś

ne wyra

ż

enia: to si

ę

nie

godzi, niech mi daruje panna de Gournay. Łatwowierny: ludzie bez oczu. Nieuk:
kwadratura kota,

ś

wiat wi

ę

kszy. Jego zapatrywania na samobójstwo, na

ś

mier

ć

. Uczy nie

dba

ć

o zbawienie, bez l

ę

ku i bez

ż

alu. Ksi

ąż

ka jego nie miała na celu skłoni

ć

ku

pobo

ż

no

ś

ci, nie był tedy do tego obowi

ą

zany; ale zawsze si

ę

jest obowi

ą

zanym nie

odwraca

ć

od niej. Mo

ż

na wyrozumie

ć

jego nieco swobodne i zmysłowe zapatrywania w

pewnych okoliczno

ś

ciach

ż

ycia (730, [III, 9], 331, [II, 12]); ale nie mo

ż

na usprawiedliwi

ć

jego zgoła poga

ń

skich mniema

ń

o

ś

mierci. To ju

ż

jest wyrzeczenie si

ę

wszelkiej

pobo

ż

no

ś

ci, je

ś

li kto nie chce bodaj umrze

ć

po chrze

ś

cija

ń

sku; otó

ż

on my

ś

li przez cał

ą

ksi

ąż

k

ę

jeno o tym, aby umrze

ć

tchórzliwie i wygodnie.

78. (65) To, co Montaigne ma dobrego, mo

ż

na zdoby

ć

jedynie z trudem. To, co ma złego

(rozumiem: prócz obyczajów), mo

ż

na by poprawi

ć

w jednej chwili, gdyby go kto

ś

ostrzegł, i

ż

nadto bawi si

ę

w gaw

ę

dy i nadto mówi o sobie.

79. (64) Nie w Montaigne'u, ale w sobie znajduj

ę

wszystko, co tam widz

ę

.

80. (144) Sp

ę

dziłem długi czas na zgł

ę

bianiu nauk oderwanych; ale zbyt mała okazja do

wymiany my

ś

li zmierziła mnie. Kiedy zabrałem si

ę

do studiowania człowieka,

przekonałem si

ę

,

ż

e te nauki oderwane nie s

ą

dla

ń

stworzone i

ż

e dalej odszedłem od

mej kondycji wnikaj

ą

c w nie, ni

ż

inni - nie znaj

ą

c ich. Przebaczyłem innym ich

nieznajomo

ść

, ale s

ą

dziłem bodaj, i

ż

znajd

ę

wielu towarzyszy w studiowaniu człowieka i

ż

e to jest jemu przyrodzona wiedza. Omyliłem si

ę

; jeszcze mniej ludzi studiuje t

ę

wiedz

ę

ni

ż

matematyk

ę

. Jedynie z braku zdatnosci do tego studium ludzie dociekaj

ą

innych

rzeczy; ale czy

ż

nie prawda,

ż

e i to nie jest wiedza, która zda si

ę

człowiekowi, i

ż

e lepiej

jest dla

ń

nie zna

ć

siebie, aby by

ć

szcz

ęś

liwym?

81. (66) Trzeba zna

ć

siebie samego: gdyby to nie posłu

ż

yło do znalezienia prawdy, słu

ż

y

przynajmniej do wytyczenia własnego

ż

ycia, a nie ma nic godziwszego. (66)

82. (68) Nie uczy si

ę

ludzi, jak by

ć

lud

ź

mi, a uczy si

ę

ich wszystkiego innego; im za

ś

nigdy tyle nie zale

ż

y na reszcie, co na tym, aby by

ć

lud

ź

mi. Zale

ż

y im wył

ą

cznie na

umiej

ę

tno

ś

ci jedynej rzeczy, której si

ę

nie ucz

ą

.

Rozdział pierwszy

MIEJSCE CZŁOWIEKA W NATURZE. DWIE NIESKO

Ń

CZONO

Ś

CI

84. (72) Dysproporcja [bezsilno

ść

] człowieka. (...)

Niechaj tedy człowiek przyjrzy si

ę

naturze w jej wzniosłym i pełnym majestacie, niech

oddali wzrok od niskich przedmiotów, które go otaczaj

ą

. Niech spojrzy na to ol

ś

niewaj

ą

ce

ś

wiatło, niby lampa wiekuista o

ś

wiecaj

ą

ce wszech

ś

wiat; niechaj ziemia zda mu si

ę

jako

punkcik w stosunku do rozległego kr

ę

gu, jaki ta gwiazda opisuje: i niech si

ę

zdumieje,

ż

e

ów rozległy kr

ą

g jest jeno drobnym punkcikiem w porównaniu z tym, jaki obejmuj

ą

gwiazdy tocz

ą

ce si

ę

na firmamencie. Ale cho

ć

nasz wzrok zatrzymuje si

ę

tutaj, niechaj

wyobra

ź

nia idzie dalej; wcze

ś

niej znu

ż

y si

ę

pojmowaniem ni

ż

natura dostarczaniem

przedmiotów. Cały ten widzialny

ś

wiat jest jeno niedostrzegaln

ą

drobin

ą

na rozległym

łonie natury.

ś

adna idea nie zdoła si

ę

do tego zbli

ż

y

ć

. Darmo by

ś

my pi

ę

trzyli nasze

poj

ę

cia poza wszelkie daj

ą

ce si

ę

pomy

ś

le

ć

przestrzenie; rodzimy jeno atomy w stosunku

do rzeczywisto

ś

ci rzeczy. Jest to niesko

ń

czona kula, której

ś

rodek jest wsz

ę

dzie,

powierzchnia nigdzie. Słowem, jest to najbardziej dotykalny znak wszechpot

ę

gi Boga,

ż

e

nasza wyobra

ź

nia gubi si

ę

w tej my

ś

li.

Niechaj człowiek wróciwszy do siebie zwa

ż

y, czym jest w porównaniu do tego, co

Strona 2 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

istnieje, niechaj spojrzy na si

ę

jak na co

ś

zabł

ą

kanego w tym zak

ą

tku przyrody i niechaj z

tej małej celi, w której go pomieszczono (mam na my

ś

li wszech

ś

wiat), nauczy si

ę

ocenia

ć

ziemi

ę

, królestwa, miasta i samego siebie wedle słusznej ceny. Czym jest człowiek w

niesko

ń

czono

ś

ci?

Ale je

ś

li chce ogl

ą

da

ć

inny cud, równie zdumiewaj

ą

cy, niech zbada to, co zna

najdrobniejszego. Niechaj roztoczy uka

ż

e mu w swoim male

ń

kim ciele cz

ęś

ci

niesko

ń

czenie mniejsze, nogi ze stawami,

ż

yły w tych nogach, krew w tych

ż

yłach, soki w

tej krwi, krople w tych sokach, wapory w tych kroplach; niech dziel

ą

c jeszcze te ostatnie

rzeczy wyczerpie swoje siły w tych wyobra

ż

eniach i niech ostatni przedmiot, do którego

zdoła doj

ść

, stanie si

ę

przedmiotem naszej rozprawy; pomy

ś

li mo

ż

e,

ż

e to jest

ostateczna mało

ść

w przyrodzie. Otó

ż

uka

żę

mu tam now

ą

otchła

ń

. Chc

ę

mu odmalowa

ć

nie tylko wszech

ś

wiat widzialny, ale niezmierno

ść

tego, co mo

ż

e sobie wyroi

ć

w naturze

w obr

ę

bie tej cz

ą

stki atomu. Niechaj ujrzy tam niesko

ń

czono

ść

ś

wiatów, z których ka

ż

dy

ma mój firmament, swoje planety, swoj

ą

ziemi

ę

- w tej samej proporcji co

ś

wiat widzialny;

na tej ziemi zwierz

ę

ta i wreszcie

ż

yj

ą

tka, w których odnajdzie to samo, co znalazł w

owych pierwszych; i znajduj

ą

c znowu

ż

w tych te same rzeczy bez ko

ń

ca i spoczynku,

niech si

ę

zgubi w tych cudach równie zdumiewaj

ą

cych w swej mało

ś

ci, jak inne w swym

bezmiarze. Jak bowiem nie podziwia

ć

, i

ż

nasze ciało, które dopiero co było

niedostrzegalnym punktem w

ś

wiecie, niedostrzegalnym znowu na łonie wszystkiego,

stało si

ę

obecnie kolosem,

ś

wiatem lub raczej wszystkim w stosunku do nico

ś

ci, do której

niepodobna dotrze

ć

?

Kto si

ę

zwa

ż

y w ten sposób, przestraszy si

ę

samym sob

ą

i zawieszony mi

ę

dzy tymi

dwiema otchłaniami, Niesko

ń

czono

ś

ci

ą

i Nico

ś

ci

ą

, zadr

ż

y na widok owych cudów; s

ą

dz

ę

,

i

ż

mieni

ą

c ciekawo

ść

swoj

ą

w podziw, skłonniejszy b

ę

dzie przygl

ą

da

ć

si

ę

im w milczeniu,

ni

ż

zarozumiale docieka

ć

ich tajemnicy.

Ostatecznie bowiem czym

ż

e jest człowiek w przyrodzie? Nico

ś

ci

ą

wobec

niesko

ń

czono

ś

ci, wszystkim wobec nico

ś

ci, po

ś

rodkiem mi

ę

dzy niczym a wszystkim. Jest

niesko

ń

czenie oddalony od rozumienia ostateczno

ś

ci; cel rzeczy i ich pocz

ą

tki s

ą

dla

ń

na

zawsze ukryte w nieprzeniknionej tajemnicy; równie niezdolny jest dojrze

ć

nico

ś

ci, z

której go wyrwano, jak niesko

ń

czono

ś

ci, w której go pogr

ąż

ono.

ż

ma tedy uczyni

ć

, je

ś

li nie zadowoli

ć

si

ę

jakim

ś

pozorem po

ś

rodka rzeczy w

wiekuistej niemo

ż

no

ś

ci poznania b

ą

d

ź

celu ich, b

ą

d

ź

pocz

ą

tku? Wszystkie rzeczy wyszły

z nico

ś

ci i biegn

ą

w niesko

ń

czono

ść

. Któ

ż

nad

ąż

y tym zdumiewaj

ą

cym w

ę

drówkom?

Autor tych cudów rozumie je - nikt inny.
Nie wpatrzywszy si

ę

w te niesko

ń

czono

ś

ci, ludzie zwrócili si

ę

zuchwale ku zgł

ę

bianiu

natury, jak gdyby istniał jaki stosunek mi

ę

dzy nimi a ni

ą

. Osobliwy pomysł: chcieli

zrozumie

ć

zasady rzeczy i z nich doj

ść

do poznania wszystkiego w zarozumieniu równie

niesko

ń

czonym jak ich przedmiot; to pewna bowiem, i

ż

nie mo

ż

na powzi

ąć

tego zamiaru

bez zarozumiało

ś

ci lub poj

ę

tno

ś

ci równie niesko

ń

czonej jak natura.

Człowiek o

ś

wiecony rozumie,

ż

e skoro natura wyryła obraz swój i swego twórcy we

wszystkich rzeczach, maj

ą

one prawie wszystkie co

ś

z tej podwójnej niesko

ń

czono

ś

ci.

Tak widzimy,

ż

e wszystkie nauki niesko

ń

czone s

ą

w rozci

ą

gło

ś

ci swoich bada

ń

; któ

ż

bowiem w

ą

tpi,

ż

e matematyka na przykład posiada niesko

ń

czon

ą

niesko

ń

czono

ść

mo

ż

liwych twierdze

ń

? S

ą

one zarówno niesko

ń

czone w mnogo

ś

ci, jak w subtelno

ś

ci

swych zasad; któ

ż

bowiem nie widzi,

ż

e te, które przedstawiono nam jako ostateczne, nie

wspieraj

ą

si

ę

na samych sobie, ale oparte s

ą

na innych, które znowu

ż

wspieraj

ą

c si

ę

na

innych, nie dopuszczaj

ą

nigdy kresu? Ale my czynimy z ostatnimi rzeczami

dostrzegalnymi dla rozumu tak, jak si

ę

czyni w rzeczach materialnych, gdzie nazywamy

niepodzielnym ten punkt, poza którym ju

ż

zmysły nasze nic nie spostrzegaj

ą

, mimo

ż

e

jest podzielny w niesko

ń

czono

ść

ze swej natury.

Z tych dwóch niesko

ń

czono

ś

ci wiedzy niesko

ń

czono

ść

wielko

ś

ci jest o wiele

dotykalniejsza, dlatego niewielu zdarzyło si

ę

utrzymywa

ć

,

ż

e znaj

ą

wszystkie rzeczy.

"B

ę

d

ę

mówił o wszystkim", powiadał Demokryt.

Natomiast niesko

ń

czono

ść

w mało

ś

ci jest o wiele mniej widoczna. Filozofowie o wiele

Strona 3 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

łatwiej mniemali,

ż

e tam dotr

ą

, i wszyscy si

ę

o to rozbili. To dało pocz

ą

tek owym tak

zwyczajnym tytułom: O zasadach rzeczy, O zasadach filozofii i i tym podobnym, równie
napuszonym w istocie, mimo i

ż

mniej z pozoru, co ów inny, który bije w oczy: De omni re

scibili.
Mniemamy, i

ż

z natury jeste

ś

my o wiele zdatniejsi, aby doj

ść

do j

ą

dra rzeczy, ni

ż

aby

ogarn

ąć

ich rozmiary. Widoczny ogrom

ś

wiata widocznie przewy

ż

sza nas; natomiast

poniewa

ż

to my przewy

ż

szamy drobne rzeczy, s

ą

dzimy,

ż

e łatwiej zdołamy je posi

ąść

.

Wszelako nie mniej zdatno

ś

ci potrzeba, aby doj

ść

do nico

ś

ci, co do wszystkiego; do obu

rzeczy potrzebna jest zdatno

ść

niesko

ń

czona: zdaje mi si

ę

,

ż

e kto by poj

ą

ł ostateczne

pierwiastki rzeczy, mógłby te

ż

doj

ść

do poznania niesko

ń

czono

ś

ci. Jedno zale

ż

y od

drugiego i jedno prowadzi do drugiego. Te skrajno

ś

ci stykaj

ą

si

ę

i jednocz

ą

wła

ś

nie

dlatego,

ż

e s

ą

tak odległe i odnajduj

ą

si

ę

w Bogu i tylko w Bogu.

Znajmy wi

ę

c nasz

ą

warto

ść

; jeste

ś

my czym

ś

, lecz nie jeste

ś

my wszystkim; to, czym

mo

ż

emy by

ć

, zasłania nam

ś

wiadomo

ść

pierwszych zasad, które rodz

ą

si

ę

z nico

ś

ci, a

nikło

ść

naszego istnienia broni nam widoku niesko

ń

czono

ś

ci.

Nasz rozum zajmuje w porz

ą

dku rzeczy poznawalnych to samo miejsce, co ciało

nasze w rozmiarach przyrody.
Jeste

ś

my ograniczeni w ka

ż

dym kierunku; ten stan zajmuj

ą

cy

ś

rodek mi

ę

dzy dwoma

kra

ń

cami przejawia si

ę

we wszystkich naszych zdolno

ś

ciach. Zmysły nasze nie chwytaj

ą

nic kra

ń

cowego; zbyt wielki hałas nas ogłusza; zbytnie

ś

wiatło o

ś

lepia, zbytnia odległo

ść

i zbytnia blisko

ść

przeszkadza wzrokowi, zbytnia rozwlekło

ść

i zbytnia zwi

ę

zło

ść

mowy

zaciemniaj

ą

j

ą

, zbytnia prawda osłupia nas (znam takich, którzy nie mog

ą

zrozumie

ć

,

ż

e

je

ż

eli od zera odejmie si

ę

cztery, zostanie zero), pierwsze zasady s

ą

dla nas zbyt

oczywiste, zbyt wiele rozkoszy nu

ż

y, zbyt wiele współd

ź

wi

ę

ków niemile razi w muzyce.

Zbyt wiele dobrodziejstw dra

ż

ni, chcemy mie

ć

z czego zapłaci

ć

dług z nawi

ą

zk

ą

:

Beneficia eo usque laeta sunt, dum videntur exsolvi posse; ubi multum antevenere, pro
gratia odium redditur
["Dobrodziejstwa do tego kresu s

ą

miłe, dopóki nam si

ę

zdaje,

ż

e

mo

ż

emy je odpłaci

ć

; gdy zbytnio przechodz

ą

t

ę

miar

ę

, wdzi

ę

czno

ść

zamienia si

ę

w

nienawi

ść

", Tacyt]. Nie czujemy ani nadmiernego gor

ą

ca, ani nadmiernego zimna.

Własno

ś

ci kra

ń

cowe szkodz

ą

nam, ale nie s

ą

dotkliwe; nie czujemy ich ju

ż

, cierpimy od

nich. Zbyt wczesna młodo

ść

i zbyt pó

ź

na staro

ść

upo

ś

ledzaj

ą

umysł, to

ż

samo za wiele i

za mało nauki, słowem, rzeczy kra

ń

cowe s

ą

dla nas tak, jakby nie istniały, i my nie

istniejemy w stosunku do nich: umykaj

ą

nam albo my im.

Oto nasz prawdziwy stan; oto co nas czyni niezdolnymi i do wiedzy pewnej, i do
zupełnej niewiedzy.

ś

eglujemy po szerokim przestworzu, wci

ąż

niepewni i chwiejni,

popychani od jednego do drugiego kra

ń

ca. Czegokolwiek chcieliby

ś

cie si

ę

uczepi

ć

, wraz

chwieje si

ę

to i oddala; a je

ś

li pod

ąż

amy za tym, wymyka si

ę

, wy

ś

lizguje si

ę

i wiekui

ś

cie

ulata. Jest to stan naturalny, najbardziej wszelako przeciwny naszym skłonno

ś

ciom;

pałamy

żą

dz

ą

znalezienia oparcia i ostatecznej podstawy, aby zbudowa

ć

na niej wie

żę

wznosz

ą

c

ą

si

ę

w niesko

ń

czono

ść

; ale cały fundament trzaska i ziemia rozwiera si

ę

otchłani

ą

.

Nie szukajmy tedy pewno

ś

ci i stało

ś

ci. Rozum zawsze pada ofiar

ą

pozorów, nic nie

zdoła ustali

ć

sko

ń

czono

ś

ci mi

ę

dzy dwiema niesko

ń

czono

ś

ciami, które obejmuj

ą

j

ą

i

umykaj

ą

jej.

Skoro to dobrze zrozumiemy, s

ą

dz

ę

, i

ż

b

ę

dziemy trwali spokojnie, ka

ż

dy w tym stanie,

w jakim natura go pomie

ś

ciła. Skoro ten po

ś

rodek, który nam przypadł w udziale, zawsze

odległy jest od kra

ń

ców, có

ż

znaczy,

ż

e człowiek b

ę

dzie miał nieco wi

ę

cej zrozumienia

rzeczy? Je

ś

li je ma, widzi

ś

wiat z nieco bardziej wysoka; ale czy

ż

nie jest zawsze

niesko

ń

czenie odległy od kra

ń

ca i czy

ż

trwanie naszego

ż

ycia nie jest jednako oddalone

od wieczno

ś

ci, niechby i trwało dziesi

ęć

lat dłu

ż

ej?

W perspektywie tych niesko

ń

czono

ś

ci wszystkie sko

ń

czono

ś

ci s

ą

równe; nie widz

ę

tedy, czemu raczej czepia

ć

si

ę

tej ni

ż

innej. Samo porównanie mi

ę

dzy nami a

sko

ń

czono

ś

ci

ą

sprawia nam przykro

ść

.

Gdyby człowiek zacz

ą

ł od zgł

ę

bienia siebie, spostrzegłby, jak bardzo jest niezdolny

Strona 4 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przej

ść

t

ę

granic

ę

. W jaki sposób cz

ęść

mogłaby pozna

ć

cało

ść

? - B

ę

dzie mo

ż

e d

ąż

ył do

poznania bodaj tych cz

ęś

ci, do których jest w jakim

ś

stosunku? - Ale

ż

cz

ą

stki

ś

wiata tak

si

ę

ł

ą

cz

ą

i zaz

ę

biaj

ą

wzajem, i

ż

wydaje mi si

ę

niemo

ż

liwe pozna

ć

jedn

ą

bez drugiej i bez

wszystkiego...
Człowiek na przykład jest w jakim

ś

stosunku do wszystkiego, co zna. Potrzebuje

miejsca, aby go pomie

ś

ciło, czasu do trwania, ruchu dla

ż

ycia,

ż

ywiołów, aby go

utworzyły, ciepła i pokarmów dla od

ż

ywiania, powietrza dla oddychania; widzi

ś

wiatło,

czuje ciała; słowem, wszystko wchodzi z nim w zwi

ą

zek. Aby zatem zna

ć

człowieka,

trzeba wiedzie

ć

, sk

ą

d pochodzi, i

ż

potrzebuje powietrza, aby istnie

ć

; aby za

ś

zna

ć

powietrze, trzeba wiedzie

ć

, na czym polega jego zwi

ą

zek z

ż

yciem człowieka itd. Płomie

ń

nie mo

ż

e istnie

ć

bez powietrza; zatem aby zna

ć

jedno, trzeba zna

ć

drugie.

Poniewa

ż

tedy wszystkie rzecz

ą

s

ą

nast

ę

pstwem i przyczyn

ą

, doznaj

ą

i udzielaj

ą

pomocy, po

ś

rednicz

ą

i korzystaj

ą

z po

ś

rednictwa i wszystkie ł

ą

cz

ą

si

ę

naturalnym i

tajemnym w

ę

złem, który ł

ą

czy najbardziej odległe i ró

ż

ne cz

ęś

ci, uwa

ż

am za niemo

ż

liwe

zna

ć

cz

ęś

ci nie znaj

ą

c cało

ś

ci, jak równie

ż

zna

ć

cało

ść

nie znaj

ą

c poszczególnych

cz

ęś

ci.

A niemocy naszej w poznaniu rzeczy dopełnia to, i

ż

s

ą

one proste same w sobie, my

za

ś

jeste

ś

my zło

ż

eni z dwóch przeciwnych i ró

ż

norakich natur, z duszy i ciała.

Niepodobna bowiem, aby ta cz

ęść

, która w nas rozumuje, była innej natury ni

ż

duchowej;

a gdyby kto

ś

twierdził,

ż

e jeste

ś

my tylko ciele

ś

ni, toby nas odsun

ę

ło o wiele bardziej od

poznania rzeczy, ile

ż

e nie ma nic bardziej niepoj

ę

tego, ni

ż

rzec,

ż

e materia zna siebie

sam

ą

: niepodobna nam poj

ąć

, w jaki sposób ona mogłaby si

ę

poj

ąć

.

Tak wi

ę

c je

ś

li jeste

ś

my po prostu materi

ą

, nie mo

ż

emy zgoła nic pozna

ć

; je

ś

li za

ś

składamy si

ę

z ducha i z materii, nie mo

ż

emy pozna

ć

do gruntu rzeczy prostych,

cielesnych czy duchowych.
St

ą

d pochodzi, i

ż

prawie wszyscy filozofowie mieszaj

ą

poj

ę

cia rzeczy i mówi

ą

o

rzeczach cielesnych duchowo, a o duchowych ciele

ś

nie. Powiadaj

ą

lekko,

ż

e ciała d

ążą

ku dołowi,

ż

e ci

ążą

do swego

ś

rodka,

ż

e broni

ą

si

ę

przed zniweczeniem,

ż

e l

ę

kaj

ą

si

ę

pró

ż

ni,

ż

e maj

ą

skłonno

ś

ci, sympatie, antypatie: wszystko rzeczy wła

ś

ciwe jedynie

duchom. Mówi

ą

c za

ś

o duchach uwa

ż

aj

ą

je jakoby b

ę

d

ą

ce w jednym miejscu i przypisuj

ą

im poruszanie si

ę

z jednego miejsca na drugie: rzeczy wła

ś

ciwe jedynie ciałom.

Zamiast odbiera

ć

czyste poj

ę

cia tych rzeczy, barwimy je naszymi wła

ś

ciwo

ś

ciami i

nasycamy nasz

ą

zło

ż

on

ą

istot

ą

wszystkie rzeczy proste, które zwa

ż

amy.

Któ

ż

by nie my

ś

lał widz

ą

c, jak składamy wszystkie rzeczy z ducha i ciała,

ż

e ta

mieszanina jest dla nas bardzo łatwa do poj

ę

cia? Jest to wszelako rzecz, któr

ą

pojmujemy najmniej. Człowiek jest dla siebie samego najbardziej zadziwiaj

ą

cym

przedmiotem w naturze: nie mo

ż

e bowiem poj

ąć

, co to jest ciało, a jeszcze mniej, co to

duch, najmniej za

ś

, w jaki sposób ciało mo

ż

e by

ć

spojone z duchem. To jest dla

ń

szczyt

trudno

ś

ci, a wszelako to jego własna istota: Modus, quo corporibus adhaerent spiritus,

comprehendi ab hominibus non potest, et hoc tamen homo est ["].
Wreszcie, aby dopełni

ć

dowodu naszej słabo

ś

ci, zako

ń

cz

ę

tymi dwiema uwagami.

196. (67) Pró

ż

no

ść

nauk. - Wiedza rzeczy zewn

ę

trznych nie okupi w chwilach rozterki

niewiedzy moralnej; natomiast wiedza moralna zawsze okupi nie

ś

wiadomo

ść

w rzeczach

zewn

ę

trznych.

203. (135) Nic nam si

ę

nie podoba tak jak walka, ale nie zwyci

ę

stwo. Lubimy ogl

ą

da

ć

walki zwierz

ą

t, ale nie zwyci

ę

zc

ę

pastwi

ą

cego si

ę

nad zwyci

ęż

onym. Có

ż

chcieliby

ś

my

ogl

ą

da

ć

, je

ż

eli nie koniec zwyci

ę

stwa? A z chwil

ą

gdy ono nadejdzie, odczuwamy

przesyt. To samo w zabawie, to samo w szukaniu prawdy. Lubimy widzie

ć

w dysputach

starcie mniema

ń

; ale kontemplowa

ć

znalezion

ą

prawd

ę

- zgoła nie! Aby j

ą

uwa

ż

a

ć

z

przyjemno

ś

ci

ą

, trzeba nam widzie

ć

rodz

ą

c

ą

si

ę

z dysputy. Tak samo w nami

ę

tno

ś

ciach

jest przyjemno

ść

w tym, aby widzie

ć

, jak dwie przeciwne moce si

ę

ś

cieraj

ą

, ale gdy jedna

we

ź

mie gór

ę

, to ju

ż

jedynie brutalno

ść

. Nie szukamy nigdy rzeczy, ale szukania rzeczy.

Strona 5 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Tak samo w teatrze sceny, maluj

ą

ce zadowolenie bez obawy, s

ą

mdłe, to

ż

samo

ostateczna n

ę

dza bez nadziei i miło

ść

brutalna, i bezlitosne okrucie

ń

stwo.

370. (425) Cz

ęść

druga. I

ż

człowiek bez wiary nie mo

ż

e pozna

ć

prawdziwego dobra ani

sprawiedliwo

ś

ci. - Wszyscy ludzie pragn

ą

by

ć

szcz

ęś

liwi: nie ma tu wyj

ą

tku; mimo

ż

nych

ś

rodków, wszyscy d

ążą

do tego celu. To,

ż

e jedni id

ą

na wojn

ę

, a drudzy nie,

wynika u obydwu z tego samego pragnienia, skojarzonego z odmiennym sposobem
patrzenia. Wola [nie] czyni najmniejszego kroku inaczej jak ku temu celowi. Jest to
pobudka wszystkich ludzi, nawet tego, który si

ę

wiesza.

A mimo to, od tak wielkiej liczby lat, nikt bez wiary nie doszedł do tego punktu, do
którego wszyscy mierz

ą

ustawicznie. Wszyscy si

ę

skar

żą

: monarchowie i poddani,

szlachta i gmin; młodzi i starzy; silni i słabi; uczeni i prostaczkowie; zdrowi i chorzy; we
wszystkich krajach i czasach, wiekach i stanach.
Tak długa, ci

ą

gła i jednostajna próba powinna nas była przekona

ć

o niemo

ż

no

ś

ci

osi

ą

gni

ę

cia szcz

ęś

cia własnymi siłami. Ale przykład mało nas poucza; nie jest nigdy tak

doskonale podobny, aby nie było jakiej

ś

subtelnej ró

ż

nicy; st

ą

d spodziewamy si

ę

, i

ż

nasze wła

ś

nie oczekiwanie nie dozna zawodu. I tak, gdy rzeczywisto

ść

nie zadowala nas

nigdy, do

ś

wiadczenie mami nas i z nieszcz

ęś

cia w nieszcz

ęś

cie wiedzie nas do

ś

mierci,

która jest ostatecznym uwie

ń

czeniem tego wszystkiego.

O czym

ż

e wi

ę

c woła wielkim głosem owo pragnienie i owa niemoc? O tym,

ż

e istniało

niegdy

ś

w człowieku prawdziwe szcz

ęś

cie, po którym został nam obecnie jeno znak i

ś

lad zgoła pró

ż

ny. Staramy si

ę

go daremnie wypełni

ć

wszystkim, co nas otacza, szukaj

ą

c

w nieobecnych rzeczach pomocy, której nie otrzymujemy od obecnych, ale wszystkie
okazuj

ą

si

ę

niezdatne; bo t

ę

niesko

ń

czon

ą

otchła

ń

mo

ż

e wypełni

ć

jedynie przedmiot

niesko

ń

czony i niezmienny, to znaczy Bóg.

On jeden jest naszym prawdziwym dobrem: osobliwa rzecz, i

ż

od czasu gdy nas

opu

ś

cił, nie ma w naturze nic, co by mogło Go nam zast

ą

pi

ć

: gwiazdy, niebo, ziemia,

ż

ywioły, ro

ś

liny, sałaty, pory, zwierz

ę

ta, owady, ciel

ę

ta, w

ęż

e, febra, zaraza, wojna, głód,

wyst

ę

pki, cudzołóstwo, kazirodztwo. I od czasu jak stradali

ś

my prawdziwe dobro,

wszystko po równi mo

ż

e nam si

ę

zdawa

ć

, nawet nasze własne zniweczenie, mimo i

ż

tak

przeciwne Bogu, rozumowi i naturze.
Jedni szukaj

ą

go we władzy, drudzy w osobliwo

ś

ciach i w naukach, inni w rozkoszy.

Inni, którzy w istocie bardziej si

ę

do

ń

zbli

ż

yli, os

ą

dzili, i

ż

nie trzeba, aby dobro

powszechne i upragnione wszystkim mie

ś

ciło si

ę

w której

ś

rzeczy poszczególnej, któr

ą

mo

ż

e posiada

ć

tylko jeden i które, b

ę

d

ą

c podzielone, wi

ę

cej martwi

ą

swego posiadacza

brakiem cz

ą

stki, której mu zbywa, ni

ż

go zadowalaj

ą

posiadaniem tych, które ma.

Zrozumieli, i

ż

prawdziwe dobro powinno by

ć

takie, aby wszyscy mogli je posiada

ć

naraz,

bez uszczuplenia i zawi

ś

ci, i aby nikt nie mógł go straci

ć

wbrew swej woli. A racj

ą

ich jest,

i

ż

skoro to pragnienie jest wrodzone człowiekowi, skoro znajduje si

ę

nieodzownie we

wszystkich i niepodobna go odczuwa

ć

, wnosz

ą

st

ą

d...

m

ą

dro

ść

ludzi: sapientius est hominibus 7, bez niej bo-, wiem jak okre

ś

limy, co jest

człowiek? Cala jego istota zale

ż

y od tego niedostrzegalnego punktu. I w jaki sposób

spostrzegłby rozumem, skoro to jest rzecz przeciw rozumowi i skoro rozum nie tylko
niezdolny jest wy-,'my

ś

li

ć

tego swoimi drogami, ale oddala si

ę

, kiedy mu __(to

przedstawi

ć

? (445)

3. NIESKO

Ń

CZONO

ŚĆ

- NICO

ŚĆ

. ZAKŁAD

451. (233) Niesko

ń

czono

ść

- nic. - Dusza nasza zabł

ą

kała si

ę

w ciało, gdzie znajduje

liczb

ę

, czas, wymiary; rozumuje o tym, nazywa to natur

ą

, konieczno

ś

ci

ą

i nie mo

ż

e

wierzy

ć

w nic innego.

Jedno

ść

dodana do niesko

ń

czono

ś

ci nie pomna

ż

a jej ani o włos, tak jak stopa dodana

do niesko

ń

czonej miary. Sko

ń

czono

ść

unicestwia si

ę

w obliczu niesko

ń

czono

ś

ci i staje

si

ę

czyst

ą

nico

ś

ci

ą

. Tak nasz duch w obliczu Boga; tak nasza sprawiedliwo

ść

wobec

Strona 6 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

sprawiedliwo

ś

ci boskiej. Mniejsza jest dysproporcja mi

ę

dzy sprawiedliwo

ś

ci

ą

nasz

ą

a

bosk

ą

ni

ż

mi

ę

dzy jedno

ś

ci

ą

a niesko

ń

czono

ś

ci

ą

. Sprawiedliwo

ść

Boga musi by

ć

olbrzymia, jak Jego miłosierdzie: owó

ż

sprawiedliwo

ść

wobec pot

ę

pionych mniej jest

olbrzymia i mniej musi uderza

ć

ni

ż

miłosierdzie wobec wybranych.

Wiemy,

ż

e istnieje niesko

ń

czono

ść

, ale nie znamy jej natury. Wiemy na przykład,

ż

e

fałszem jest, aby liczby były sko

ń

czone; zatem prawd

ą

jest,

ż

e istnieje niesko

ń

czono

ść

w

liczbie, ale nie wiemy, co to jest. Fałszem jest, aby była parzysta, fałszem, aby była
nieparzysta: za dodaniem bowiem jedno

ś

ci nie zmieni swej natury; a wszelako jest to

liczba, wszelka za

ś

liczba jest parzysta albo nieparzysta (prawda, i

ż

to odnosi si

ę

do

wszelkiej liczby sko

ń

czonej). Tak samo mo

ż

na dobrze wiedzie

ć

,

ż

e jest Bóg, nie

wiedz

ą

c, czym jest.

Czy

ż

nie istnieje prawda istotna wobec tylu rzeczy prawdziwych, które nie s

ą

sam

ą

prawd

ą

?

Znamy tedy istnienie i natur

ę

sko

ń

czono

ś

ci, poniewa

ż

jeste

ś

my sko

ń

czeni i rozci

ą

gli

jak ona. Znamy istnienie niesko

ń

czono

ś

ci, a nie znamy jej natury, poniewa

ż

ma ona

rozci

ą

gło

ść

jak my, ale nie ma granic, jak my je mamy. Ale nie znamy ani istnienia, ani

natury Boga, poniewa

ż

nie ma On ani rozci

ą

gło

ś

ci, ani granic.

Ale przez wiar

ę

znamy Jego istnienie; przez chwał

ę

poznamy Jego natur

ę

. Owó

ż

wykazałem ju

ż

,

ż

e mo

ż

na dobrze zna

ć

istnienie jakiej

ś

rzeczy nie znaj

ą

c jej natury.

Mówmy teraz wedle naturalnego poznania. Je

ś

li jest Bóg, jest On niesko

ń

czenie

niepoj

ę

ty, skoro nie maj

ą

c ani cz

ęś

ci, ani granic nie pozostaje do nas w

ż

adnym

stosunku. Jeste

ś

my tedy niezdolni poj

ąć

, ani czym jest, ani czy jest; w tym stanie rzeczy

któ

ż

o

ś

mieli si

ę

rozstrzygn

ąć

t

ę

kwesti

ę

? Nie my, którzy nie mamy z Nim

ż

adnego punktu

styczno

ś

ci.

Któ

ż

pot

ę

pi tedy chrze

ś

cijan,

ż

e nie mog

ą

uzasadni

ć

swoich wierze

ń

, skoro sami

głosz

ą

, i

ż

wyznaj

ą

religi

ę

, której nie mog

ą

uzasadni

ć

? O

ś

wiadczaj

ą

, przedstawiaj

ą

c j

ą

ś

wiatu,

ż

e to jest głupstwo, stultitia, a wy si

ę

ź

niej skar

ż

ycie,

ż

e jej nie udowadniaj

ą

!

Gdyby jej dowodzili, nie dotrzymaliby słowa; w tym,

ż

e nie maj

ą

dowodów, jest ich sens.

- Tak, ale przypu

ś

ciwszy,

ż

e tłumaczy tych, którzy podaj

ą

j

ą

jako tak

ą

, i oczyszcza ich

z zarzutu, i

ż

podaj

ą

j

ą

bez dowodów, nie usprawiedliwia to tych, którzy j

ą

przyjmuj

ą

.

Zbadajmy

ż

ten punkt i powiedzmy: "Bóg jest albo Go nie ma." Ale na któr

ą

stron

ę

si

ę

przechylimy? Rozum nie mo

ż

e tu nic okre

ś

li

ć

: niesko

ń

czony chaos oddziela nas. Na

kra

ń

cu tego niesko

ń

czonego oddalenia rozgrywa si

ę

partia, w której wypadnie orzeł czy

reszka. Na co stawiacie? Rozumem nie mo

ż

ecie ani na to, ani na to; rozumem nie

mo

ż

ecie broni

ć

ż

adnego z obu.

Nie zarzucajcie tedy bł

ę

du tym, którzy uczynili wybór; bo nie wiecie.

- Nie, ale b

ę

d

ę

im zarzucał, nie i

ż

uczynili ten wybór,łale w ogóle wybór; mimo bowiem

ż

e ten, który stawia na orła, i ów drugi popełniaj

ą

jednaki bł

ą

d, obaj popełniaj

ą

ą

d;

słuszne jest nie zakłada

ć

si

ę

w ogóle.

- Tak, ale trzeba si

ę

zakłada

ć

; to nie jest rzecz dobrowolna, zmuszony jeste

ś

. Có

ż

wybierzesz? Zastanów si

ę

. Skoro trzeba wybiera

ć

, zobaczmy, w czym mniej ryzykujesz.

Masz dwie rzeczy do stracenia: prawd

ę

i dobro; i dwie do stawienia na kart

ę

: swój rozum

i swoj

ą

wol

ę

, swoj

ą

wiedz

ę

i swoj

ą

szcz

ęś

liwo

ść

; twoja za

ś

natura ma dwie rzeczy, przed

którymi umyka: bł

ą

d i niedol

ę

. Skoro trzeba koniecznie wybiera

ć

, jeden wybór nie jest z

wi

ę

kszym uszczerbkiem dla twego rozumu ni

ż

drugi. To punkt os

ą

dzony. A twoje

szcz

ęś

cie? Zwa

ż

my zysk i strat

ę

zakładaj

ą

c si

ę

,

ż

e Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa

wypadki: je

ś

li wygrasz, zyskujesz wszystko; je

ś

li przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj si

ę

tedy,

ż

e jest, bez wahania.

- To cudowne. Tak, trzeba si

ę

zakłada

ć

, ale za wiele mo

ż

e stawiam.

- Zobaczmy

ż

. Skoro s

ą

równe widoki zysku i straty, tedy gdyby

ś

miał zyska

ć

tylko dwa

ż

ycia za jedno, jeszcze mógłby

ś

si

ę

zakłada

ć

. A gdyby były trzy do zyskania, trzeba by

gra

ć

(skoro znajdziesz si

ę

w konieczno

ś

ci grania) i byłby

ś

nierozs

ą

dny, skoro jeste

ś

zmuszony gra

ć

, gdyby

ś

nie postawił swego

ż

ycia, aby wygra

ć

trzy za jedno w grze, w

której jest równa szansa zysku i straty. Ale tu chodzi o wieczno

ść

ż

ycia i szcz

ęś

cia, a

Strona 7 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

skoro tak jest, to gdyby zachodziła niesko

ń

czona mnogo

ść

przypadków, z których jeden

tylko byłby za tob

ą

, i tak jeszcze miałby

ś

racj

ę

postawi

ć

jedno, aby wygra

ć

dwa; a

działałby

ś

nierozs

ą

dnie, gdyby

ś

b

ę

d

ą

c zniewolony gra

ć

, wzdragał si

ę

stawi

ć

jedno

ż

ycie

przeciw trzem w grze, w której w niesko

ń

czono

ś

ci przypadków jeden jest za tob

ą

-

je

ż

eliby było do wygrania niesko

ń

czone trwanie

ż

ycia niesko

ń

czenie szcz

ęś

liwego. Ale

tutaj jest niesko

ń

czono

ść

ż

ycia niesko

ń

czenie szcz

ęś

liwego do wygrania, szansa

wygranej przeciw sko

ń

czonej ilo

ś

ci szans straty i to, co stawiasz, jest sko

ń

czone. Wybór

jest jasny: wsz

ę

dzie, gdzie jest niesko

ń

czono

ść

i gdzie nie ma niesko

ń

czonej ilo

ś

ci szans

straty przeciw szansie zysku, nie mo

ż

na si

ę

waha

ć

, trzeba stawia

ć

wszystko. Tak wi

ę

c

kiedy si

ę

jest zmuszonym gra

ć

, trzeba by

ć

obranym z rozumu, aby zachowa

ć

ż

ycie

raczej, ni

ż

rzuci

ć

je na hazard dla niesko

ń

czonego zysku, równie prawdopodobnego jak

utrata nico

ś

ci.

Na nic bowiem nie zda si

ę

mówi

ć

,

ż

e niepewne jest, czy wygramy, a pewne,

ż

e

ryzykujemy; i

ż

e niesko

ń

czona odległo

ść

, jaka jest mi

ę

dzy pewno

ś

ci

ą

tego, co si

ę

nara

ż

a

*, a niepewno

ś

ci

ą

tego, co si

ę

wygra, równa sko

ń

czone dobro, które si

ę

na pewno

nara

ż

a, z niesko

ń

czono

ś

ci

ą

, która jest niepewna. Tak nie jest: tak samo ka

ż

dy gracz

ryzykuje pewne dla wygranej niepewnej, a wszelako ryzykuje pewn

ą

sko

ń

czono

ść

, aby

wybra

ć

niepewn

ą

sko

ń

czono

ść

, i nie grzeszy w tym przeciw rozumowi. Nie ma

niesko

ń

czonej odległo

ś

ci mi

ę

dzy ow

ą

pewno

ś

ci

ą

tego, co si

ę

nara

ż

a, a niepewno

ś

ci

ą

zysku; to fałsz. Jest to prawda, niesko

ń

czono

ść

mi

ę

dzy pewno

ś

ci

ą

wygrania a pewno

ś

ci

ą

przegrania. Ale mi

ę

dzy niepewno

ś

ci

ą

wybrania a pewno

ś

ci

ą

tego, co si

ę

ryzykuje,

zachodzi stosunek wedle proporcji zysku i straty: je

ś

li tedy tyle

ż

jest mo

ż

liwo

ś

ci z jednej

strony co z drugiej, partia jest równa; wówczas pewno

ść

tego, co si

ę

nara

ż

a, równa jest

niepewno

ś

ci zysku, bynajmniej za

ś

nie jest od niej niesko

ń

czenie odległa. Tak wi

ę

c

twierdzenie nasze pot

ę

guje si

ę

w niesko

ń

czono

ść

, kiedy chodzi o nara

ż

enie czego

ś

sko

ń

czonego w grze, gdzie s

ą

równe widoki straty i zysku, a niesko

ń

czono

ść

do

wygrania. To zupełnie jasne; je

ś

li ludzie w ogóle zdolni s

ą

do jakiej prawdy, to jest

prawd

ą

.

- Przyznaj

ę

, godz

ę

si

ę

. Ale czy nie byłoby jeszcze jakiego sposobu podpatrzenia kart

w tej grze?
- Owszem, Pismo itd.
- Tak; ale ja mam r

ę

ce zwi

ą

zane, a usta nieme: ka

żą

mi zakłada

ć

si

ę

, a nie mam

swobody; nie chc

ą

mi sfolgowa

ć

, a mam tak

ą

natur

ę

,

ż

e nie umiem wierzy

ć

. Có

ż

mam

tedy uczyni

ć

?

- To prawda. Ale dowiedz si

ę

bodaj,

ż

e twoja niemoc wiary, skoro rozum skłania ci

ę

do

niej, a mimo to nie jeste

ś

do niej zdolny, pochodzi jedynie z winy twoich nami

ę

tno

ś

ci.

Pracuj tedy nad tym, aby przekona

ć

samego siebie nie mno

ż

eniem dowodów Boga, ale

poskromieniem Swoich nami

ę

tno

ś

ci. Chcesz i

ść

ku wierze, a nie znasz drogi; chcesz si

ę

uleczy

ć

z niedowiarstwa i

żą

dasz leku; dowiaduj si

ę

u tych, którzy byli sp

ę

tani jak ty, a

którzy teraz zakładaj

ą

si

ę

o wszystko, co maj

ą

; to ludzie znaj

ą

cy drog

ę

, któr

ą

chciałby

ś

i

ść

; wyleczeni z choroby, z której ty chciałby

ś

si

ę

uleczy

ć

. Na

ś

laduj sposób, od którego

oni zacz

ę

li: to znaczy czyni

ą

c wszystko tak, jak gdyby wierzyli, bior

ą

c wod

ę

ś

wi

ę

con

ą

,

słuchaj

ą

c mszy itd. W naturalnej drodze doprowadzi ci

ę

to do wiary i ogłupi ci

ę

.

- Ale

ż

tego si

ę

wła

ś

nie obawiam.

- Czemu? Co masz do stracenia?
Ale gdyby dowie

ść

,

ż

e to tam prowadzi, powiem ci,

ż

e to poskromi twoje nami

ę

tno

ś

ci,

które s

ą

główn

ą

przeszkod

ą

itd.

Koniec tej rozprawy. - Owó

ż

co ci grozi st

ą

d,

ż

e obierzesz t

ę

drog

ę

? B

ę

dziesz wierny,

uczciwy, pokorny, wdzi

ę

czny, dobroczynny, przyjacielski, szczery, prawdomówny. To

prawda, nie b

ę

dziesz opływał w zatrute uciechy, chwał

ę

, rozkosze; ale czy

ż

nie b

ę

dziesz

miał innych? Powiadam ci, zyskasz jeszcze w tym

ż

yciu: za ka

ż

dym krokiem, jaki

uczynisz na tej drodze, ujrzysz tyle pewno

ś

ci zysku i tak

ą

nico

ść

tego, co ryzykujesz, i

ż

w

ko

ń

cu poznasz,

ż

e zało

ż

yłe

ś

si

ę

o rzecz pewn

ą

, niesko

ń

czon

ą

, za któr

ą

nie dałe

ś

nic.

- Och, to, co mówisz, porywa mnie, zachwyca, itd., itd.

Strona 8 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Je

ś

li to rozumowanie podoba ci si

ę

i zdaje ci si

ę

silne, wiedz,

ż

e wygłasza je człowiek,

który przedtem i potem upadł na kolana, aby si

ę

modli

ć

do tej niesko

ń

czonej i

niepodzielnej Istoty, poddaj

ą

c Jej całego siebie, o to, aby poddała sobie i ciebie dla

twego własnego dobra i dla swojej chwały; tak siła kojarzy si

ę

z t

ą

pokor

ą

.

477. (277) Serce ma swoje racje, których rozum nie zna; widzimy to w tysi

ą

cu rzeczy.

Twierdz

ę

,

ż

e serce kocha z natury swojej powszechn

ą

istot

ę

i te

ż

z natury swojej kocha

samo siebie, wedle tego, ku czemu si

ę

zwróci; i t

ę

pieje na jedno lub drugie, zale

ż

nie od

wyboru. Odrzuciłe

ś

jedno, a zachowałe

ś

drugie: czy

ż

kochasz siebie z racji rozumu?

479. (282) Poznajemy prawd

ę

nie tylko rozumem, ale i sercem, w ten sposób znamy

pierwsze zasady i na pró

ż

no rozumowanie, które nie ma w tym udziału, sili si

ę

je

zwalczy

ć

. Pirro

ń

czycy, którzy obrali to za wył

ą

czny swój cel, pracuj

ą

nad tym

bezskutecznie. Wiemy,

ż

e nie

ś

nimy, mimo i

ż

niepodobna tego dowie

ść

rozumem; ta

niemo

ż

no

ść

dowodzi tylko słabo

ś

ci naszego rozumu, a nie niepewno

ś

ci wszelkiego

naszego poznania, jak oni twierdz

ą

. Znajomo

ść

bowiem pierwszych zasad, jak

przestrze

ń

, czas, ruch, liczby, jest równie mocna jak którakolwiek z tych, które czerpiemy

z rozumowania. I na tych wiadomo

ś

ciach serca i instynktu musi si

ę

opiera

ć

rozum i na

nich budowa

ć

wszystkie swoje wywody. Serce czuje,

ż

e s

ą

trzy wymiary w przestrzeni i

ż

e liczby s

ą

niesko

ń

czone; rozum dowodzi nast

ę

pnie,

ż

e nie ma dwóch kwadratów liczb,

z których jeden byłby podwójn

ą

drugiego. Zasady czujemy, twierdzenia wyprowadzamy

za pomoc

ą

dowodu; i jedno, i drugie pewnie, mimo

ż

e odmiennymi drogami. I równie

bezcelowe i niedorzeczne jest, aby rozum

żą

dał od serca udowodnienia pierwszych

zasad, nim zgodzi si

ę

na nie przysta

ć

, jak byłoby niedorzeczne, aby serce - nim zgodzi

si

ę

je przyj

ąć

-

żą

dało od rozumu czucia wszystkich twierdze

ń

, które ten udowadnia.

Ta niemoc winna tedy prowadzi

ć

jedynie do upokorzenia rozumu, który chciałby s

ą

dzi

ć

o wszystkim, ale nie do zwalczania naszej pewno

ś

ci, tak jak gdyby tylko rozum zdolen

był nas o czym

ś

pouczy

ć

. Dałby Bóg, aby

ś

my go, przeciwnie, nigdy nie potrzebowali i

aby

ś

my znali wszystkie rzeczy instynktem i uczuciem! Ale natura odmówiła nam tego

dobra; dała nam, przeciwnie, bardzo niewiele wiadomo

ś

ci tego rodzaju; wszystkie inne

mo

ż

emy naby

ć

jedynie rozumowaniem.

I oto czemu ci, którym Bóg dał religi

ę

z poczucia serca, bardzo s

ą

szcz

ęś

liwi i bardzo

słusznie przekonani. Ale tym, którzy jej nie maj

ą

, mo

ż

emy j

ą

da

ć

jedynie rozumowaniem

w oczekiwaniu, a

ż

Bóg da im j

ą

przez poczucie serca, bez czego wiara jest jeno ludzka i

bezu

ż

yteczna dla zbawienia.

480. (279) Wiara - to dar Boga; nie s

ą

d

ź

cie, bym twierdził,

ż

e to jest dar rozumowania.

Inne religie nie mówi

ą

tego o swej wierze; aby doj

ść

do niej, dawały jeno rozumowanie,

które wszelako nie prowadzi do celu.

481. (278) Boga czuje serce, nie rozum. Oto co jest wiara: Bóg dotykalny dla serca, nie
dla rozumu.

Strona 9 z 9

Bez tytułu 1

2009-10-20


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
B.PASCAL MYĹšLI
B PASCAL MYĹšLI
Wykład z Pascala 2
PASCAL 1
Sem II Transport, Podstawy Informatyki Wykład XXI Object Pascal Komponenty
ref 2004 04 26 object pascal
Prezentacja trójkątów Pascala
kurs pascala
Kartezjusz vs Pascal dr Springer, Szkoła - studia UAM, resocjalizacja semestr 1 (rok 1), Filozofia d
O zakładzie Pascala słów kilka esej
34 Pliki Operacje na plikach w Pascalu
Pascal PDF, Pascal 1
Pascal Cwiczenia praktyczne id Nieznany
Budowa i opis menu edytora Turbo Pascal 7
Pascal
Pascal01
petle w pascalu, INFORMATYKA

więcej podobnych podstron