424

background image

S

ZKOŁA

P

UBLICZNA I

N

IEPUBLICZNA ZA I

P

RZECIW

Zasadnicze przemiany systemu społeczno-politycznego w Polsce znalazły również odbicie w
systemie edukacji. Zakwestionowano monolityczność i sztywność szkoły, jej programy
metody i efektywność. Krytykowano wady strukturalne systemu szkolnego i samej instytucji
szkoły, jej oporność na uspołecznienie, archaiczne i niedostosowane do poziomu
cywilizacyjnego i rynku pracy treści kształcenia, niepartnerskie i biurokratyczne relacje
szkoły ze środowiskiem społecznym oraz brak podmiotowego traktowania uczniów i ich
rodziców.
Efektem tej krytyki była próba zreformowania istniejących szkół państwowych, a przede
wszystkim stworzenia nowego modelu edukacji, w którym obok szkół państwowych
funkcjonowałyby szkoły prywatne i społeczne. Ambicja twórców oświaty niepublicznej było
stworzenie szkoły demokratycznej, otwartej, uwzględniającej indywidualne potrzeby uczniów
oraz oczekiwania rodziców i wymagania zmieniającego się w szybkim tempie rynku pracy.
Szkoły społeczne, a także prywatne, zwane obecnie niepublicznymi, zostały powołane do
ż

ycia jako alternatywa niedoinwestowanych, źle zorganizowanych, stresujących uczniów

szkół państwowych, zwanych obecnie publicznymi.
Na podstawie własnych obserwacji stwierdzam, iż niektóre przyjęte w tym nowym
rozwiązaniu cele zostały osiągnięte, na przykład zapewniono uczącym się komfort
przestrzenny w budynkach, względny komfort przy zaspokajaniu potrzeb higienicznych, a
przenosząc pozytywne wzorce ze szkolnictwa państwowego - zapewniono prawie
powszechna opiekę medyczna (jednak bez stomatologicznej). Wiele jednak faktów wciąż
przemawia za szkołami publicznymi, przede wszystkim ich powszechność, jak również
użytkowanie obiektów typowych (projektowanych na szkoły), w których nie brakuje terenów
i pomieszczeń do rekreacji i sportu, a także pomieszczeń do prowadzenia żywienia.
Niektóre elementy funkcjonowania szkół społecznych zarysowują się niekorzystnie. Jest to
zaskakujące, jeśli uwzględni się deklarowane w założeniach dbałość o dobro uczniów, np. ni"
prowadzi się w tych szkołach powszechnie, jak się spodziewano, dożywiania (posiłki, napoje)
i mniejsza niż, w szkołach państwowych troska o żywienie dzieci Korzystających ze
ś

wietlicy. Odnoszę także wrażenie, że nie ma w szkołach niepublicznych wyczulenia na

ś

wiadome promowanie zdrowia, nastawienia na wychowanie zdrowotne.

Dosyć złożona i niejednolita jest obecna rzeczywistość szkolna. Ludzie zostali ci sami, a
warunki uległy zmianie. Istnieją rożne typy szkół, zdewaluowały się niektóre cele l sposoby
pracy, zmieniły się oczekiwania zainteresowanych. Doszli wprawdzie nowi ludzie, ale nie
zawsze po nowemu i do nowego edukowani, stanowią środowisko, w którym koegzystują
obok siebie bardzo rożne grupy. Dla wielu nadszedł czas spełniania się w swojej roli, czas
samorealizacji, twórczej pracy, eksperymentów, wolnych wyborów zarówno w dziedzinie
metod, podręczników, programów, form pracy, jak i typów szkół.
Skupieni w placówkach kierowanych przez równie niespokojnych i niepokornych, osiągają
maksimum satysfakcji, w innych - bywają solą w oku zwierzchników i kolegów.
Zdecydowaną większość stanowią jednak ludzie mniej samodzielni, bojący się trochę zmian i
radzi, że nie nadchodzą one zbyt szybko, ostrożni, z rezerwą patrzący na nowe propozycje i
pomysły. Odpowiednio wspierani, "reformują" swoje warsztaty pracy, inaczej nieco je widzą,
próbują dorównać duchowi czasów. Nie brak i takich, którzy z góry wszystko kwestionują
bądź twierdzą, że są za starzy, aby się zmienić i mają nadzieję, jakoś przetrwać kolejną, tym
razem ostatnią burzę przed emeryturą.
Powyższa charakterystyka w przeważającej mierze dotyczy środowiska nauczycielskiego w
szkołach publicznych, gdzie mimo wszystko warunki pracy i perspektywy rozwoju nie są tak
obiecujące, jak w szkołach społecznych, przynajmniej teoretycznie.

background image

Powstawanie szkół społecznych odbywało się w atmosferze entuzjazmu i nadziei na lepszą
edukację. Mimo że już wtedy opinie o ich możliwościach, także edukacyjnych, były
podzielone. Zwolennicy tych placówek twierdzili, że rodzice będą mieli wpływ na kształcenie
dzieci, że szkoły te będą motorem reform, zaktywizuje się nauczycielskie rezerwy. Prasa
wykreowała wizję szkoły bezstresowej, ale przekazującej więcej wiedzy niż państwowa.
Przeciwnicy tej koncepcji mówili, że będą one tylko dla bogatych, że ze szkół masowo odejdą
najlepsi pedagodzy. Idea stała się nośna w środowisku tych, których najbardziej dotyczyła;
rodziców oraz nauczycieli. Na 11 szkół założonych w 1989 r. w 10 założycielami i
nauczycielami byli rodzice potencjalnych uczniów tych placówek. Sondaże przeprowadzone
w pierwszych tygodniach funkcjonowania tych szkół były imponujące. Młodzież i
nauczyciele tryskali zapałem. Zaobserwowano duży stopień identyfikacji uczniów z tymi
placówkami. Obecnie istnieje około 2000 szkół niepublicznych.
Rychło jednak dały znać o sobie zagrożenia, z których początkowo założyciele nie zdawali
sobie sprawy. Zaczęły się te szkoły borykać z problemami finansowymi, z brakiem bazy
lokalowej, z niejasnością koncepcji kształcenia i modelu absolwenta szkoły społecznej, z
niejasnością wreszcie podmiotowości szkoły, jej własności. W rezultacie część tych szkół
przestała istnieć, wiele zmieniło swoje oblicze - przypominają szkoły państwowe, odeszli z
nich założyciele - kilka rozwiązali kuratorzy.
Założyciele szkół nie ukrywali, że liczą na pomoc sponsorów i różne ulgi. Rynek sponsorów
jednak z roku na rok kurczył się. Stąd bardzo wysokie czesne w niektórych szkołach.
Rzeczywistość szkół społecznych jest wciąż "barakowa", prowizoryczna.
Tracą one popularność, odstrasza ich wygląd, wywołujący poczucie tymczasowości. Tylko
kilka procent posiada laboratoria i nowoczesne pomoce naukowe. Od samego początku
zakładano, że w szkołach społecznych będzie atrakcyjny proces kształcenia, ograniczenie
liczebności klas, świadomy dobór nauczycieli, dobra organizacja pracy, bogactwo zajęć
dodatkowych. Twórcy tych placówek obiecywali, iż będą one dla uczniów i nauczycieli
szkołami łatwiejszymi. Wynikało to z przeświadczenia, że nauczyciele będą nie tylko uczyć,
ale i nauczać. Zakładano, że proces dydaktyczny może być oparty na przyjemności.
Nie wzięto jednak pod uwagę tego, że uczniowie mogą te placówki potraktować jak inne
szkoły, że nie wyeliminuje się zjawiska nieuctwa, lenistwa, nieprzygotowania, nie potrafiono
sobie odpowiedzieć na pytanie, jak pogodzić metodę łatwej nauki z wymaganiami np.
egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie. Problemem stał się obiektywizm w ocenianiu
uczniów. Rodzice płacący wysokie czesne często bezkrytycznie wymagają od nauczycieli
stawiania uczniom dobrych ocen.
Od początku istniał spór o to, kto może mieć największy wpływ na placówki społeczne - czy
Towarzystwo Szkół Społecznych, inne instytucje, spółki, rodzice, nauczyciele. Rodzice
przekonani, iż płacąc wymagają, na własną rękę starali się dostosować placówki do swoich
wyobrażeń, wymagań. w wielu szkołach kadra i dyrekcja są ubezwłasnowolnione przez
rodziców. śądanie ograniczenia czesnego, ciągłe pretensje o wszystko zmieniło wiele szkół w
gniazdo os. Stały się one własnością najaktywniejszych rodziców.
Relacje między dorosłymi a uczniami - w klasie l poza nią - są jednym z ważniejszych
przejawów kultury szkoły. Polska tradycja szkolnictwa utrwaliła wzorzec szkoły raczej
autorytarnej, taki obraz często bywa przedstawiany w książkach l filmach. Wynika z niego, że
stosunki panujące między nauczycielami, dyrekcją a dziećmi są oparte w najlepszym razie -
na głębokiej podległości. Co do tego nikt nie ma wątpliwości: w polskich szkołach władza
spoczywa w rękach dorosłych.
Temu powszechnie obowiązującemu w szkolnictwie publicznym modelowi próbuje się
przeciwstawić szkolnictwo społeczne. Nie da się ukryć, że na życie tych szkół nadal
przemożny wpływ mają centralne władze oświatowe. To ministerstwo narzuca szkołom

background image

państwowym, jak i społecznym te same rygory. Ot, choćby pod względem wymagań
egzaminacyjnych lub zakresu wiedzy na poszczególnych etapach nauczania. W szkołach
społecznych zakresy programowe, trzeba przyznać, mogą być uzupełniane, lecz nigdy
zmieniane! I tak, nauczyciele przygotowują swoich uczniów do tych samych egzaminów,
według tych samych wymagań, co nauczyciele szkół państwowych swoich wychowanków.
Podobnie w metodyce nauczania, gdzie wciąż obowiązuje stara maksyma:
"Masz uczyć tak, jak ciebie uczono!" Nawet, jeśli dyrektorzy, nauczyciele i rodzice zgodnie
wybiorą model szkoły społecznej ze względu na jej "inność", to i tak z biegiem czasu
skłaniają się w praktyce ku tradycyjnemu podejściu w szkolnictwie. Wygląd szkoły, rozkład
zajęć, znaczenie dzwonków, ocenianie postępów uczniów, zasady zachowania w szkole - na
wszystkie te okoliczności wywierają wpływ nabyte doświadczenia dorosłych. To połączenie
wymagań z zewnątrz i oczekiwań wewnętrznych może mieć i ma, niestety, hamujący wpływ
na rozwój szczególnej kultury danej szkoły. Zakres i dynamika zmian społecznych
zachodzących w ostatnich latach w Polsce musiały istotnie wpłynąć na wszystkie grupy
pokoleniowe i wszystkie instytucje życia społecznego. Miały one, oczywiście, swój wpływ na
proces naturalnej socjalizacji młodego pokolenia oraz na charakter i funkcjonowanie
instytucji edukacyjnych. Obserwacja i analiza zachodzących zmian i ich konsekwencji
stanowi jedno z podstawowych zadań badaczy zajmujących się naukami społecznymi.
Pedagodzy powinni poszukiwać odpowiedzi na pytania o uwarunkowania i następstwa
procesu socjalizacji w tej nowej rzeczywistości - zarówno toczącej się w środowiskach
naturalnych, jak i w celowych zamierzeniach instytucji socjalizacyjnych. Ważnym
problemem jest również adekwatność celów, wartości i sposobów socjalizacji do wyzwań
demokratycznego społeczeństwa i rynku. Szczególnie istotne dla badania procesów
socjalizacji wydaje się analizowanie nowych zjawisk edukacyjnych. Niewątpliwie
przełomowym wydarzeniem w polskiej edukacji było zlikwidowanie w 1989 r. monopolu
państwa w zakresie szkolnictwa, które zaowocowało powstaniem szkół niezależnych -
prywatnych i społecznych, jak i postępującym uspołecznieniem całej oświaty. Możemy już
mówić o istnieniu zróżnicowanego szkolnictwa w Polsce. Pojawia się pytanie o zakres i
charakter różnic między odmiennymi typami szkolnictwa, a przede wszystkim o "jakość"
socjalizacji, którą oferują. Ocena tej jakości może być oparta na różnych kryteriach;
podstawowym dla nas są wymagania wynikające ze zmian społeczno-politycznych, głównie
wymagania demokracji, gospodarki rynkowej, integracji europejskiej. Nauczyciele pracujący
w szkołach różnych typów za podstawowy cel edukacyjny szkoły uznają wyposażenie
wychowanków w umiejętność samodzielnego myślenia. Uczniowie lepiej niż kilka lat temu
oceniają swoją szkołę: panującą w niej atmosferę, kompetencje nauczycieli i ich stosunek do
uczniów. Doceniają demokratyzację szkoły jako instytucji. Pomimo tych pozytywnych
przemian powszechnie występujących w edukacji uważam, że jest uzasadnione mówienie o
dwóch odmiennych światach socjalizacji, charakterystycznych dla szkolnictwa państwowego
i społecznego. Szkoły społeczne w swojej działalności w większym stopniu uwzględniają te
cele, wartości i kompetencje, które lepiej przygotowują uczniów do życia w dynamicznym,
zmieniającym się społeczeństwie. Szkoły państwowe natomiast nadal w większym stopniu
kładą nacisk na cele, wartości i strategie działania bardziej przydatne do funkcjonowania w
stabilnym, bezpiecznym otoczeniu niż w społeczeństwie burzliwych przemian.
Nauczyciele szkół społecznych przywiązują większą wagę do wyposażenia wychowanka w
umiejętność rozumienia świata i jego przemian, w procesie wychowania kładą nacisk przede
wszystkim na jego osobisty rozwój, zaś nauczyciele szkół państwowych uważają, że
ważniejsze jest zdobycie wiedzy, a w procesie wychowania kładą nacisk na "wrastanie
uczniów we wspólnotę". Szkoły społeczne, traktowane jako instytucje edukacyjne, zyskują
lepsze oceny zarówno uczniów, jak i rodziców w porównaniu ze szkołami państwowymi.
Wszyscy uczestnicy procesów edukacyjnych związani z tym typem szkolnictwa leniej

background image

oceniają zmiany zachodzące w oświacie, traktując je przede wszystkim jako szansę, a nie
zagrożenie. Szkoły niepubliczne, traktowane jako środowiska socjalizacyjne kształtowane
przez trzy grupy uczestników edukacji: rodziców, nauczycieli i uczniów, różnią się istotnie od
analogicznych szkół państwowych. Wszyscy uczestnicy procesu edukacyjnego w tych
szkołach w większym stopniu preferują wartości życiowe i wartości wychowawcze związane
z wykształceniem, dążeniem do osiągania sukcesów, wolnością wyboru. Cenią bardziej od
innych samodzielność, ambicję, inicjatywę i przedsiębiorczość oraz umiejętność walki o
swoje cele i racje. Przy pewnym zróżnicowaniu, występującym w wyborach reprezentantów
tych grup, są w większości rzecznikami tych wartości, które bardziej odpowiadają wymogom
demokratycznego, ale jednocześnie konkurencyjnego społeczeństwa. Wydaje się, że szkoły
niepubliczne mimo występujących między nimi rożnie są bardziej niż szkoły publiczne
szkołami przyszłości. Pewnym niebezpieczeństwem może być jednak przywiązanie mniejszej
wagi do wartości wspólnotowych przez część związanych z nimi rodziców i uczniów. Innym
poważnym mankamentem jest ciągle niedostateczne przygotowanie nauczycieli do
współpracy z rodzicami i wspólnego rozwiązywania problemów pojawiających się w szkole.
Analiza stosowanych metod pracy dydaktycznej, większa kreatywność i innowacyjność
nauczycieli również przemawiają na korzyść szkół niepublicznych. Jak wynika z moich
obserwacji lekcji, nie wszystkie deklaracje nauczycieli szkół społecznych znajdują
odzwierciedlenie w ich codziennej pracy w klasach szkolnych. Największe różnice widać w
nauczaniu początkowym. W szkołach społecznych kształcenie jest bardziej zintegrowane,
lekcje mniej rytualne, dzieci zachowują się swobodniej i nie walczą aż tak o stopnie.
Jeśli spojrzeć na wszystkie analizowane aspekty szkół niepublicznych łącznie, możemy
mówić o nowej instytucji socjalizacyjnej, której rola w edukacji jest niewspółmiernie większa
od liczebności tych szkół i ich formalnej (np. mierżono j rankingami prasowymi,
publikowanymi przez kuratoria wynikami egzaminów) efektywności dydaktycznej. Mogą
one, przy uwzględnieniu wszystkich różnic wynikających z odmienności podmiotów
prowadzących i różnej organizacji, być instytucjami wzorcowymi i swoistym laboratorium
dla innych szkół.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Decyzja Rady 90 424 EWG z dnia 26 czerwca 1990 r w sprawie wydatków w dziedzinie weterynarii
16 424 plan ii rok 14 15 zimowy, 16 09
onda 424 naped bramy przesuwnej
PrUpadł, ART 377 PrUpadł, V CSK 424/07 - postanowienie z dnia 7 lutego 2008 r
kpk, ART 424 KPK, IV KK 335/04 - wyrok z dnia 2 marca 2005 r
KSH, ART 424 KSH, III CSK 26/07 - wyrok z dnia 6 lipca 2007 r
16 424 plan iv rok 12 13id 16735
16 424 plan iv rok 12 13
Poznaniak Wybrane zagadnienia terapii behawioralnej s 410 424
PrUpadł, ART 94 PrUpadł, II CSK 424/07 - wyrok z dnia 6 lutego 2008 r
424
424
424
424 , SZKOŁA PUBLICZNA I NIEPUBLICZNA ZA I PRZECIW
424
424
424

więcej podobnych podstron