Fryderyk Bastiat
P
RAWO
Tłumaczenie: Paweł Mroczkowski
Instytut Liberalno-Konserwatywny
Lublin 1998
Oryginał angielski:
The Law
by Frederic Bastiat
Redakcja: dr Grzegorz Nowak
Sponsor wydania: Jan M. Małek, Torrance, Kalifornia
OD TŁUMACZA
Claude Frederic Bastiat urodził się 30 czerwca 1801 r. w Bayonne. Kształcił się w znanym benedyktyńskim gimnazjum w
Soreze, podróżował (najczęściej w rodzinnych interesach) po Francji, Hiszpanii, Portugalii i Anglii. Prowadził rodową
posiadłość w Mugron, gdzie od 1830 r. był sędzią pokoju. Od roku 1830 był także członkiem Generalnej Rady Landów. Był
samoukiem, wykształcił się głównie na dziełach Jeana Baptiste Saya i innych myślicieli liberalnych. W połowie lat
czterdziestych stał się znanym publicystą, angażującym się w zażarte polemiki z pisarzami socjalistycznymi. Znany był z ciętej
satyry, którą posługiwał się ośmieszając socjalistyczne koncepcje • co czynił z upodobaniem. Podstawową zaletą jego
pisarstwa była jednak, obok niespotykanej pasji polemicznej, bystrość umysłu i znajomość zagadnień, o których pisał •
ekonomii politycznej. Środowisko zebrane wokół F. Bastiata zdominowało francuską naukę ekonomii i nadawało ton
intelektualnemu życiu kraju.
W 1846 r. założył ogólnokrajowe Stowarzyszenie Wolnego Handlu w Paryżu. W latach 1846-1848 wydawał •Le Libre-
Echange• • tygodnik poświęcony wolności handlu. W czasie rewolucji lutowej 1848 roku publikował liberalną gazetkę •La
Republique Francaise•. W latach 1848-1849 był deputowanym do Zgromadzenia Konstytucyjnego, a po jego rozwiązaniu, aż
do śmierci • do Zgromadzenia Ustawodawczego. Prezentował tam konsekwentną, bezkompromisową postawę liberalną, co
odnotowali nawet jego ideowi przeciwnicy. Zmarł na gruźlicę 24 grudnia 1850 r. w Rzymie. Najbardziej znaną z osób
pozostających pod jego wpływem był Michel Chevalier, późniejszy zwolennik i współtwórca traktatów o wolnym handlu z
Wielką Brytanią i resztą państw europejskich. Do przyjaciół F. Bastiata należeli poza nim m.in. Gustave de Molinari i Richard
Cobden.
Pierwsza książka F. Bastiata •Cobden i Liga•, poświęcona brytyjskiej Lidze Zbożowej, ukazała się w 1846 r. Od roku 1844
publikował w •Journal des Economistes•, gdzie już pierwszym artykułem wywołał sensację. 22 artykuły z tego pisma zebrał w
1845 r. w I tom •Sofizmów ekonomicznych•, a 17 następnych w tom II w 1848 r. Pisał także do wielu innych czasopism,
głównie opozycyjnych. Krótko przed śmiercią wydał •Prawo• • najszerzej chyba znaną ze swych prac. Zdążył wydać tylko
jeden tom zamierzonego magnum opus • •Harmonii ekonomicznych•. W latach 1861-1864 w siedmiu tomach ukazały się jego
dzieła zebrane.
Zainteresowanie pracami F. Bastiata przechodziło losy podobne, jak zainteresowanie myślą liberalną. Było ono więc spore
aż do okresu wojen światowych, natomiast nikłe w dobie wojującego etatyzmu i interwencjonizmu, jaką były pierwsze
dekady naszego wieku. Był oczywiście wyklęty w krajach realnego komunizmu. Jego powrót do encyklopedii i podręczników
ekonomii rozpoczął się względnie niedawno, gdy doszli do głosu ekonomiści tacy, jak Friedrich A. Hayek (•(•) genialny
publicysta•), Ludwig von Mises, Henry Hazlitt czy Murray N. Rothbard. Ich opinie na temat pisarstwa F. Bastiata są
jednobrzmiące: żaden inny pisarz nie bronił wolności z taką pasją, błyskotliwością i konsekwencją.
•Prawo• po raz pierwszy ukazało się we Francji w czerwcu 1850 r.. W wersji angielskiej ukazało się po raz pierwszy w roku
1853, ale niniejsze tłumaczenie opiera się na następnym przekładzie, dokonanym w roku 1950 przez Deana Russella z
Fundacji Edukacji Ekonomicznej. Ten drugi przekład osiągnął 21 wydań i ponad pół miliona sprzedanych egzemplarzy.
Niniejszy polski przekład (z wersji angielskiej) jest drugim z kolei • pierwszy ukazał się pod koniec lat osiemdziesiątych w
Londynie.
Paweł Mroczkowski
Prawo odwróciło swe ostrze! I porządkowa władza państwa wraz z nim! Twierdzę, że prawo nie tylko porzuciło
swe pierwotne przeznaczenie, ale ma teraz cel dokładnie odwrotny! Prawo stało się orężem wszelkiego rodzaju
chciwości! Zamiast zwalczać zbrodnię, samo tworzy zło, które winno karać!
Jeżeli to prawda, to czuję się moralnie zobowiązany, by zwrócić uwagę mych współobywateli na tak poważną
sprawę.
Fryderyk Bastiat
PRAWO
Życie jest darem Boga
Dostaliśmy od Boga dar, w którym zawierają się wszystkie inne. Jest nim życie • życie fizyczne, umysłowe i moralne.
Lecz życie nie zadba o siebie samo. Jego Twórca powierzył nam odpowiedzialność za jego zachowanie, rozwijanie i
udoskonalanie. Abyśmy mogli ten cel osiągnąć, zaopatrzył nas w zbiór wspaniałych zdolności i otoczył mnogością
naturalnych zasobów. Poprzez zastosowanie naszych zdolności do tych zasobów zamieniamy je w produkty, których
używamy. Proces ten jest konieczny, by życie mogło biec właściwym sobie torem.
Życie, zdolności, produkcja • innymi słowy: osobowość, wolność, własność • oto człowiek. I wbrew pięknym słowom
polityków te trzy Boskie dary poprzedzały całe ludzkie ustawodawstwo i stoją ponad nim.
Życie, wolność i własność istnieją nie dlatego, że ludzie stworzyli takie prawa. Przeciwnie, to istnienie życia, wolności i
własności było głównym powodem, dla którego ludzkie prawa powstały.
Czym jest prawo?
Czym więc jest prawo? Jest zbiorową organizacją indywidualnych uprawnień do ochrony.
Każdy z nas ma, dane przez Boga, prawo do obrony swej osoby, wolności i własności. Są to trzy podstawowe życiowe
wymagania; przestrzeganie jednego z nich w całości zależy od przestrzegania pozostałych dwóch. Czym bowiem są nasze
zdolności, jeżeli nie rozwinięciem naszej osobowości? I czym jest własność, jeżeli nie rozwinięciem naszych zdolności?
Z tego, że każdy człowiek ma prawo do obrony • także siłą • swej osoby, wolności i własności, wynika, że grupa ludzi ma
prawo do organizowania i utrzymywania wspólnej siły dla stałej ochrony tych praw. Stąd zasada zbiorowego prawa • powód
jego istnienia i jego usprawiedliwienie • wywodzi się z praw jednostek. A grupowa siła chroniąca grupowe interesy nie może
mieć innego celu, niż ten, który ją powołał. Jeżeli więc jednostce nie wolno używać siły przeciw cudzej osobie, wolności ani
własności, tym bardziej • z tego samego powodu • nie wolno użyć grupowej siły do naruszenia osoby, wolności czy własności
jednostek ani grup.
Takie odwrócenie celów władzy byłoby sprzeczne z założeniami powodującymi jej powołanie. Kto śmiałby twierdzić, że siła
została nam udzielona po to, by niszczyć równe prawa naszych braci? Jeżeli żadnej działającej samodzielnie jednostce nie
wolno używać siły przeciw innym, czyż nie stosuje się tej samej zasady do grupowej siły, która nie jest niczym więcej, niż
zorganizowanym zespołem sił jednostkowych?
Jeżeli taka jest prawda, to staje się oczywiste, że prawo jest organizacją jednostkowych uprawnień do prawnej obrony.
Zastępuje ono uprawnienia jednostek uprawnieniem grupy. Tej grupowej sile wolno czynić tylko to, do czego naturalne
uprawnienie mają jednostki: chronić osobę, wolność i własność, dbać o prawa wszystkich i zapewniać panowanie
sprawiedliwości nad nami wszystkimi.
Sprawiedliwy i tolerancyjny rząd
Sądzę, że w kraju rządzącym się takimi zasadami powinien między ludźmi zapanować ład, zarówno w uczynkach, jak i w
myśli. Sądzę, że kraj taki miałby rząd najbardziej prosty, popierany, wydajny, ograniczony, łagodny, sprawiedliwy i
tolerancyjny z możliwych • jakakolwiek byłaby jego polityczna forma.
Pod władzą tego rodzaju rządu każdy zrozumiałby, że posiada wszystkie przywileje na równi z całą odpowiedzialnością za
swe życie. Nikt nie miałby roszczeń do rządu, jeżeliby zapewniono mu poszanowanie osoby, wolność pracy i ochronę jej
owoców przed wszelkim bezprawnym atakiem. Nie musielibyśmy dziękować państwu za własne powodzenie i, odwrotnie,
nie więcej obwinialibyśmy państwo za nasze niepowodzenia, niż mogliby je obwiniać na przykład rolnicy z powodu gradu
czy mrozu. Państwo byłoby odczuwane jedynie poprzez błogosławieństwa bezpieczeństwa, które zapewniłoby przyjęcie tej
koncepcji.
Dalej można stwierdzić, że dzięki nieinterwencji państwa w prywatne sprawy nasze potrzeby i ich zaspokojenie
następowałyby w sposób logiczny. Nie widzielibyśmy biednych rodzin szukających pisemnych skierowań zamiast chleba. Nie
widzielibyśmy miast rosnących kosztem wsi ani wsi bogacącej się kosztem miast. Nie zobaczylibyśmy już wielkiego bezładu w
rozłożeniu kapitału, pracy i ludzi, powodowanego przez decyzje urzędów.
Z powodu bezładu spowodowanego posunięciami państwa źródła naszej egzystencji stały się niepewne i zależne od
uznania. Co więcej, nakładają one na rząd ciężar rosnącej odpowiedzialności.
Zupełne odwrócenie ostrza prawa
Jednak niestety prawo już nie ogranicza się do swych właściwych funkcji. Wyszło poza nie nie tylko w materiach
niekonsekwentnych i dyskusyjnych. Prawo posunęło się dalej; zadziałało w sposób dokładnie odwrotny do swego celu. Prawa
użyto do zniszczenia jego sensu istnienia: zastosowano je do unicestwiania sprawiedliwości, którą miało chronić, do
ograniczania i obalania wolności, które w rzeczywistości winno szanować. Prawo postawiło grupową siłę do dyspozycji ludzi
bez skrupułów, którzy bez ryzyka chcą wykorzystywać innych, ich wolność i własność. Zamieniono rabunek w prawo, aby go
chronić. A słuszną obronę zamieniono w przestępstwo, aby ją karać.
Jak dokonało się to odwrócenie ostrza prawa? I jakie są tego rezultaty?
Ostrze prawa odwróciło się z dwu zupełnie odmiennych powodów: głupiej chciwości i fałszywej filantropii. Rozważmy ten
pierwszy.
Fatalna skłonność ludzka
Troska o siebie oraz własny rozwój to dążenia wspólne wszystkim ludziom. I gdyby każdy cieszył się nieograniczonym
użyciem swych zdolności oraz wolnością dysponowania owocami swej pracy, rozwój społeczny byłby stały, nieprzerwany i
niepowstrzymany.
Jednak ludziom jest wspólna jeszcze jedna skłonność. Jeśli tylko mogą, chcą żyć i prosperować na cudzy koszt. Zarzut ten
nie jest nieuzasadniony ani nie wynika z ciemnoty czy ducha nieżyczliwości. Do tej prawdy przywodzą annały historii:
bezustanne wojny, masowe migracje, prześladowania religijne, powszechność niewolnictwa, nieuczciwość w handlu oraz
monopole. Ta fatalna żądza ma swoje źródło w samej naturze człowieka • w prymitywnym, powszechnym i niestłumionym
instynkcie każącym mu zaspokajać potrzeby jak najmniejszym wysiłkiem.
Własność i rabunek
Ludzie mogą żyć i zaspokajać swe potrzeby tylko dzięki bezustannej pracy • dzięki bezustannemu stosowaniu swoich
zdolności do naturalnych zasobów. Proces ten jest źródłem własności.
Ale jest także prawdą, że ludzie mogą żyć i zaspokajać swe potrzeby poprzez zawłaszczanie i konsumowanie owoców
cudzej pracy. Ten proces jest z kolei podłożem rabunku.
Ponieważ człowiek ma naturalną tendencję do unikania przykrości • a praca sama w sobie jest przykrością • ludzie będą
uciekać się do rabunku zawsze, gdy będzie on łatwiejszy od pracy. Historia jasno to ukazuje. I w takich warunkach żadna
religia ani moralność tego zjawiska nie powstrzyma.
Kiedy więc rabunek zanika? Wtedy, kiedy staje się bardziej dolegliwy i niebezpieczny niż praca.
Staje się więc oczywiste, że właściwym zadaniem prawa jest użycie siły grupowego przymusu, by powstrzymywać tę
fatalną skłonność do rabunku zamiast pracy. Wszystkie prawne środki powinny chronić własność i prześladować rabunek.
Lecz ogólnie rzecz biorąc prawo jest tworzone przez jednego człowieka albo przez jedną grupę ludzi. A ponieważ prawo
nie może działać bez sankcji i wsparcia przeważającej siły, siła ta musi zostać złożona w ręce tworzących prawo.
Fakt ten, w powiązaniu z fatalną ludzką skłonnością do zaspokajania potrzeb możliwie najmniejszym wysiłkiem, wyjaśnia
niemal powszechne odwrócenie funkcji prawa. Łatwo więc zrozumieć, w jaki sposób prawo, zamiast zwalczać
niesprawiedliwość, staje się jej niezwyciężonym narzędziem. Łatwo zrozumieć, dlaczego prawodawca używa prawa, by
niszczyć wolność osobistą innych ludzi za pomocą różnych stopni niewoli, ich wolność za pomocą ucisku i ich własność za
pomocą rabunku. Wszystko to dzieje się dla dobra osoby wydającej prawa, proporcjonalnie do posiadanej przez nią władzy.
Ofiary legalnego rabunku
Ludzie oczywiście buntują się przeciw niesprawiedliwości, gdy stają się jej ofiarami. Dlatego gdy prawo organizuje rabunek
na korzyść tworzących prawo, wszystkie obrabowywane klasy próbują • środkami pokojowymi albo rewolucyjnymi •
uczestniczyć w tworzeniu praw. W zależności od stopnia oświecenia klasy uciskane mogą wybrać dwa zasadniczo odmienne
cele swego dostępu do władzy: mogą zechcieć albo wstrzymać legalny rabunek, albo w nim uczestniczyć.
Biada krajowi, w którym ten ostatni cel przeważy, gdy z kolei masy ofiar legalnego rabunku posiądą władzę tworzenia
praw!
Zanim tak się stanie, mniejszość uprawia legalny rabunek większości • powszechna praktyka tam, gdzie udział w tworzeniu
praw jest ograniczony do niewielkiego kręgu ludzi. Ale potem w tworzeniu praw zaczynają brać udział wszyscy, i wszyscy
próbują zrównoważyć swe przeciwstawne interesy za pomocą wszechobecnego rabunku. Zamiast usunąć niesprawiedliwość
ze społeczeństwa, ludzie czynią ją powszechną. Gdy tylko klasy okradane posiądą władzę polityczną, ustanawiają system
odwetu na innych klasach. Nie likwidują legalnego rabunku • to wymagałoby wyższego stopnia oświecenia, niż przez nie
posiadany. Zamiast tego naśladują złych poprzedników uczestnicząc w legalnym rabunku, nawet wbrew własnym interesom.
Jak gdyby każdy musiał, zanim zapanuje sprawiedliwość, odcierpieć swoją część okrutnej odpłaty • w części za zło, w części
za niezrozumienie.
Rezultaty legalnego rabunku
Nie można wprowadzić w społeczeństwie donioślejszej zmiany ani większego zła, niż zamiana prawa w narzędzie rabunku.
Jakie są konsekwencje takiej przemiany? Trzeba tomów, by opisać je wszystkie. Musimy się więc zadowolić
wypunktowaniem najbardziej uderzających.
Przede wszystkim sumienie ludzkie przestaje rozróżniać między sprawiedliwością a niesprawiedliwością.
Żadne społeczeństwo nie może istnieć, jeżeli jego prawa nie są przynajmniej w pewnym stopniu przestrzegane.
Najpewniejszym sposobem zapewnienia poszanowania praw jest uczynienie ich godnymi szacunku. Gdy prawo i moralność
stoją w sprzeczności, obywatel jest postawiony przed okrutnym wyborem: albo utraci zmysł moralny, albo poszanowanie dla
prawa. Oba te zła mają równe konsekwencje i człowiekowi trudno pomiędzy nimi wybierać.
Naturą prawa jest strzeżenie sprawiedliwości. To wiele znaczy, bo w umysłach ludu prawo i sprawiedliwość są tym samym.
Każdy z nas mocno skłania się ku uznawaniu tego, co legalne także za sprawiedliwe. Pogląd ten jest tak bardzo powszechny,
że wielu ludzi mylnie sądzi, że rzeczy są •uczciwe•, bo prawo je takimi czyni. Dlatego aby dla wielu sumień rabunek wyglądał
na uczciwy i uświęcony, trzeba tylko, by został zadekretowany i usankcjonowany przez prawo. Niewola, ograniczenia
własności i monopole znajdują obrońców nie tylko wśród tych, którzy na nich korzystają, ale również wśród tych, którzy przez
nie cierpią.
Los nonkonformistów
Wątpiący w moralność tych instytucji słyszą słowa potępienia: •Jesteś niebezpiecznym odkrywcą, utopistą, teoretykiem,
wywrotowcem; chcesz podkopać fundamenty, na których opiera się całe społeczeństwo.•
Studiując moralność albo naukę o polityce natkniemy się na petycje składane rządowi przez oficjalne organizacje o mniej
więcej takiej treści: •Nauki te nie powinny być więcej wykładane z punktu widzenia wolnego handlu (wolności, własności i
sprawiedliwości), jak dotychczas; na przyszłość winny być wykładane z punktu widzenia faktów i praw rządzących francuskim
przemysłem (faktów i praw przeciwnych wolności, własności i sprawiedliwości). Profesorowie katedr utrzymywanych przez
państwo winni ściśle wystrzegać się kwestionowania nawet w najmniejszym stopniu szacunku należnego obowiązującym
prawom.• [
]
Jeśli więc istnieje prawo sankcjonujące niewolę, monopol, przymus albo rozbój w jakiejkolwiek formie, nie wolno nawet o
nim wspomnieć. Jak bowiem można o nim mówić nie naruszając respektu, który wzbudza? Co więcej, moralność i ekonomia
polityczna muszą być wykładane z punktu widzenia tego prawa, wymagając założenia, że jest ono uczciwe z tego tylko
powodu, że jest prawem.
Inną konsekwencją tragicznej utraty przez prawo swojej natury jest to, że polityczne pasje i konflikty oraz polityka w
ogólności nabierają sztucznej ważności. Mógłbym udowodnić to stwierdzenie na tysiąc sposobów, ale podając przykład
ograniczę się do przedmiotu będącego ostatnio na ustach wszystkich: powszechnego prawa głosu.
Kto powinien rozsądzać?
Kontynuatorzy myśli Rousseau • którzy uważają się za najbardziej nowoczesnych, a których osobiście widzę dwadzieścia
stuleci za nami • nie zgodzą się z tym stwierdzeniem. Ale powszechne prawo głosu, w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie jest
żadnym dogmatem, aby nie wolno go było analizować i postawić mu poważnych zarzutów.
Przede wszystkim słowo •powszechne• jest sporym nadużyciem. Na przykład we Francji, gdzie mieszka 36 milionów ludzi,
po wprowadzeniu powszechnego prawa głosu powinno być 36 milionów głosujących. Ale najszerszy z systemów zezwala na
głosowanie tylko 9 milionom ludzi. Trzy osoby z czterech są wykluczone, i to przez tę czwartą. Ta czwarta osoba jako powód
wykluczenia poprzednich podaje ich niezdolność.
Powszechność prawa głosu oznacza więc powszechność tylko dla tych, którzy są zdolni. Powstaje pytanie: kto więc jest
zdolny? Czy dzieci, kobiety, szaleńcy i osoby karane za cięższe przestępstwa to jedyne, które trzeba uznać za niezdolne?
Powód ograniczenia prawa głosu
Bliższa analiza problemu ukazuje motyw uzależnienia powszechnego prawa głosu od domniemania niezdolności. Motyw
ten polega na tym, że głosujący wykonuje swoje prawo nie dla siebie, ale dla ogółu.
Pod tym względem i najbardziej, i najmniej restryktywny system są do siebie podobne • różnią się tylko powodem
niezdolności. Różnica dotyczy więc tylko stopnia, nie istoty.
Jeżeli prawo głosu jest przyrodzone, jak utrzymują dzisiejsi kontynuatorzy myśli greckiej i rzymskiej, byłoby
niesprawiedliwością odsuwanie od prawa głosu kobiet i dzieci. Dlaczego są one odsuwane? Ponieważ domniemywa się ich
niezdolności. A dlaczego niezdolność może być motywem odsunięcia? Bo konsekwencje swego głosu ponosi nie tylko sam
głosujący; bo każdy głos ma wpływ na wszystkich członków całej społeczności; bo członkom wspólnoty wolno się domagać
pewnych zabezpieczeń dla działań, od których zależy ich życie i dobrobyt.
Rozwiązaniem jest ograniczenie prawa
Wiem, jaka może być odpowiedź i jakie zarzuty można podnieść przeciw temu twierdzeniu, ale nie jest to miejsce do
roztrząsania tego rodzaju kontrowersji. Chcę tu po prostu pokazać, że cała kontrowersja na temat powszechności prawa
głosu (podobnie, jak większość innych spraw politycznych) która wzburza i antagonizuje całe narody, straciłaby niemal całą
doniosłość, gdyby prawo zawsze było tym, czym być powinno.
Rzeczywiście, gdyby prawo ograniczało się do ochrony osoby, wolności i własności, gdyby nie było niczym więcej, niż
zorganizowanym zespołem indywidualnych uprawnień do samoobrony, gdyby było przeszkodą, zaporą i odwetem dla
wszelkiej przemocy i rabunku • czy wtedy my, obywatele, spieralibyśmy się o zakres przywilejów?
Czy w takich warunkach zakres prawa głosu mógłby zagrozić najwyższemu dobru, jakim jest pokój społeczny? Czy
odsunięte od głosu klasy odmawiałyby spokojnego oczekiwania na jego udzielenie? Czy posiadający prawo głosu broniliby
zazdrośnie swego przywileju?
Gdyby prawo ograniczyło się do swych właściwych funkcji, wszyscy byliby w nie zaangażowani w ten sam sposób. Czy nie
jest jasne, że w takich warunkach głosujący nie mogliby szkodzić tym, którzy nie mają prawa głosu?
Fatalna idea legalnego rabunku
Lecz wyobraźmy sobie, że wprowadzono taką pożałowania godną zasadę: pod pozorem organizacji, regulacji, ochrony czy
zachęty prawo odbiera własność jednej osobie i przekazuje ją innej; prawo odbiera bogactwo wszystkim i przekazuje je
niektórym • rolnikom, fabrykantom, armatorom, artystom czy komediantom. Oczywiście w takich warunkach dosłownie
każda grupa będzie się starała uzyskać wpływ na prawo.
Klasy, którym odmówiono prawa głosu, będą się go zażarcie domagać i raczej doprowadzą do przewrotu społecznego, niż
z niego zrezygnują. Nawet żebracy i włóczędzy będą udowadniać swe niepodważalne prawo głosu. Powiedzą:
•Nie możemy kupić wina, tytoniu ani soli nie płacąc podatku, którego część jest oddawana • jako przywileje czy
dotacje • ludziom bogatszym od nas. Inni wykorzystują prawo, by podnosić cenę chleba, mięsa, żelaza i ubrań. Jeżeli
więc wszyscy wykorzystują prawo dla własnego zysku, my też chcemy korzystać z prawa dla swego zysku. Żądamy
prawa do jałmużny, które będzie rabunkiem na rzecz biednych. Aby uzyskać to prawo, chcemy także zostać
wyborcami i ustawodawcami, byśmy dla naszej klasy mogli na wielką skalę zorganizować żebractwo, tak jak wy dla
waszych klas zorganizowaliście na wielką skalę ochronę celną. Nie mówcie nam, żebrakom, że będziecie działać dla
naszej korzyści, a potem wedle propozycji pana Mimerela [
] jak ochłap rzucicie nam 600 tysięcy franków, byśmy
siedzieli cicho. Nasze żądania są inne. A w każdym razie sami chcemy zapewniać sobie korzyści, tak jak inne klasy
zapewniają korzyści sobie!•
I cóż można odpowiedzieć na taki argument?
Odwrócone prawo wywołuje konflikt
Dopóki będzie przyjęte, że prawo może być używane w celu odwrotnym niż prawdziwy • że może gwałcić własność
zamiast jej strzec • wszyscy będą chcieli uczestniczyć w jego tworzeniu, czy to w celu uprawiania rabunku, czy to dla ochrony
przed nim. Kwestie polityczne wciąż będą podstawowe, dominujące i przeważające. Przed drzwiami Pałacu Ustawodawczego
będzie się toczyć walka, a konflikty wewnątrz będą równie zaciekłe. Aby dojść do tego wniosku, nie trzeba nawet
obserwować brytyjskiego czy francuskiego parlamentu, wystarczy po prostu zrozumieć zagadnienie.
Czy trzeba jeszcze przytaczać inne dowody, że to fatalne odwrócenie celów prawa jest ciągłym źródłem nienawiści i
niezgody, że dąży do zniszczenia samego społeczeństwa? Jeżeli trzeba takiego dowodu, można przytoczyć Stany
Zjednoczone. Nie ma na świecie kraju, w którym prawo jest tak konsekwentnie ograniczane do swoich właściwych funkcji:
ochrony wolności i własności każdej osoby. W konsekwencji chyba nie ma w świecie kraju, którego porządek społeczny byłby
oparty na trwalszej podstawie. Ale nawet w Stanach Zjednoczonych istnieją dwa problemy • tylko dwa • które zawsze
zagrażały spokojowi publicznemu.
Niewolnictwo i cła to rabunek
Te dwa problemy to niewolnictwo i cła. Tylko przy tych dwóch zagadnieniach prawo przybrało charakter rabunku, wbrew
ogólnemu duchowi praw Republiki Amerykańskiej.
Niewolnictwo jest legalnym pogwałceniem wolności osobistej. Cła protekcyjne są legalnym pogwałceniem prawa
własności.
Najbardziej godny zauważenia jest fakt, że ta podwójna legalna zbrodnia • smutne dziedzictwo Starego Świata • to
właściwie jedyna rzecz, która może doprowadzić Stany do upadku. Nie sposób sobie wyobrazić w samym sercu
społeczeństwa coś bardziej zaskakującego, niż to, że prawo stało się narzędziem niesprawiedliwości. I jeżeli fakt ten przynosi
tragiczne skutki w Stanach, gdzie prawo odwróciło swój cel tylko w obrębie niewolnictwa i ceł, jakie mogą być konsekwencje
w Europie, gdzie odwrócenie ostrza prawa stało się zasadą i systemem?
Dwa rodzaje rabunku
Parafrazując znaną myśl zawartą w słowach Carliera [
] powiedział: •Musimy wypowiedzieć wojnę
socjalizmowi•. Zgodnie z definicją socjalizmu autorstwa Charlesa Dupin [
], słowa te znaczyły: •Musimy wypowiedzieć wojnę
rabunkowi•.
Ale o jakim rabunku mówił? Istnieją przecież dwa rodzaje rabunku: legalny i nielegalny.
Nie sądzę, aby nielegalny rabunek, taki jak kradzież albo oszustwo, który prawo karne określa, przewiduje i karze, mógł być
nazwany socjalizmem. To nie ten rodzaj rabunku systematycznie podkopuje fundamenty społeczeństwa. W każdym razie
walka z tym rodzajem rabunku nie rozpoczęła się na rozkaz wymienionych panów. Walka z nielegalnym rabunkiem toczyła
się od zarania dziejów. Na długo przed rewolucją 1848 roku, na długo przed pojawieniem się socjalizmu istniały we Francji
policja, sędziowie, żandarmeria, więzienia, lochy i szubienice do zwalczania nielegalnego rabunku. Walkę tę prowadzi samo
prawo i uważam (oraz życzę sobie), że powinno ono zawsze zachowywać to nastawienie przeciw rabunkowi.
Prawo chroni rabunek
Jednak nie zawsze tak się dzieje. Niekiedy prawo broni rabunku i w nim uczestniczy. Oszczędza beneficjentom rabunku
wstydu, niebezpieczeństwa i skrupułów, na jakie byliby bez tego narażeni. Niekiedy prawo oddaje do dyspozycji rabujących
cały aparat sądów, policji i żandarmerii, a ofiarę, gdy ta się broni, traktuje jako przestępcę. Krótko mówiąc, jest to legalny
rabunek, który bez wątpienia miał na myśli de Montalembert.
Taki właśnie legalny rabunek może być tylko izolowanym wtrętem wśród dostępnych ludziom środków prawnych. Jeżeli
tak jest, to najlepiej znieść go bez zbędnych mów i oświadczeń, wbrew głosom ukrytych interesów.
Jak rozpoznać legalny rabunek?
Ale jak rozpoznać legalny rabunek? Jest to całkiem proste. Trzeba sprawdzić, czy prawo zabiera jednym osobom to, co do
nich należy i daje innym osobom, które nie mają do tego prawa. Trzeba sprawdzić, czy prawo daje korzyści jednemu
obywatelowi kosztem innego, w sposób, jakiego sam obywatel nie może się podjąć nie popełniając przestępstwa.
Prawo takie trzeba bezzwłocznie znieść, bo jest ono nie tylko złe samo w sobie, ale staje się ono także obfitym źródłem
dalszego zła, powodując odwet. Jeżeli taki izolowany przepis nie zostanie natychmiast uchylony, poszerzy się, zwielokrotni i
rozrośnie w system.
Osoba ciągnąca korzyści z takiego przepisu będzie się gorzko skarżyć, broniąc swych praw nabytych. Będzie podnosić, że
państwo ma obowiązek ochrony i ułatwiania jego partykularnej działalności; że proceder ten wzbogaca państwo, bo
chroniona sfera jest zdolna do większych wydatków i może więcej płacić ubogim pracownikom.
Ta sofistyka kryjąca prawdziwe interesy nie jest warta uwagi. Uznanie tych argumentów pozwoli na rozbudowę legalnego
rabunku w system, co już się właściwie stało. Dzisiejsze oszustwa polegają na usiłowaniu wzbogacenia wszystkich kosztem
wszystkich, uczynienia rabunku powszechnym pod pretekstem jego zorganizowania.
Legalny rabunek ma różne oblicza
Legalnego rabunku można dokonywać na niezliczone sposoby. Mamy więc niezliczone nazwy dla planów jego
organizowania: cła, ochrona, zasiłki, dotacje, zachęty, progresywne podatki, szkoły publiczne, gwarantowane zatrudnienie,
płaca minimalna, gwarantowane zyski, prawo do zasiłku, prawo do narzędzi pracy, nieoprocentowany kredyt i tak dalej.
Całość tych planów, zmierzających do legalnego rabunku, tworzy socjalizm.
Ponieważ z definicji tej wynika, że socjalizm jest tu podstawową doktryną, nie można zaatakować go inaczej, niż za
pomocą innej doktryny. Jeżeli doktryna socjalistyczna jest fałszywa, absurdalna i zła, to trzeba ją obalić. A im bardziej jest
fałszywa, absurdalna i zła, tym łatwiej będzie ją obalić. Aby umocnić swą pozycję, trzeba wykorzenić każdą cząstkę socjalizmu,
jaka wkradła się do ustawodawstwa. Nie będzie to łatwe zadanie.
Socjalizm to legalny rabunek
De Montalemberta oskarżano o chęć walki z socjalizmem przy użyciu brutalnej siły. Oskarżenie to jest jednak niesłuszne,
ponieważ powiedział on tylko: •Wojna, którą musimy wytoczyć socjalizmowi, musi pozostawać w zgodzie z prawem,
honorem i sprawiedliwością.•
Ale czy de Montalembert nie widzi, że chcąc używać prawa do przeciwstawienia się socjalizmowi, tworzy błędne koło?.
Przecież sam socjalizm polega właśnie na prawie. Socjaliści chcą uprawiać rabunek legalny, a nie nielegalny. Socjaliści, jak
wszyscy zwolennicy monopoli, chcą uczynić prawo własnym narzędziem. A gdy prawo już się znajduje po stronie socjalizmu,
jak może zostać użyte przeciw niemu? Przecież rabunek wspierany przez prawo nie obawia się sądów, żandarmów ani
więzień, a raczej wzywa ich pomocy.
Aby temu zapobiec, chciałoby się wykluczyć socjalizm od tworzenia praw, zapobiec przedostawaniu się socjalistów do
Pałacu Ustawodawczego. Ale to nie może się udać, dopóki legalny rabunek jest głównym przedmiotem działania władzy
ustawodawczej. Inne przypuszczenie byłoby nielogiczne, a nawet absurdalne.
Wybór przed nami
Sprawa legalnego rabunku musi zostać rozstrzygnięta raz na zawsze, na jeden z trzech możliwych sposobów: 1. Mniejszość
rabuje większość. 2. Wszyscy rabują wszystkich. 3. Nikt nie rabuje nikogo.
Mamy wybór między ograniczonym rabunkiem, powszechnym rabunkiem i brakiem rabunku. Prawo może podążać jedną
z tych trzech ścieżek.
Ograniczony legalny rabunek: Ten system przeważał, gdy prawo głosu nie było powszechne. Trzeba go porzucić, by
przeciwstawić się inwazji socjalizmu.
Powszechny legalny rabunek: Ten system zagraża nam, od kiedy prawo głosu stało się powszechne. Większość, która je
świeżo nabyła, zdecydowała tworzyć prawa na tej samej zasadzie legalnego rabunku, której trzymali się jej poprzednicy.
Brak rabunku: Ta zasada oznacza sprawiedliwość, pokój, porządek, stabilność, harmonię i logikę. Będę ją głosił aż do końca
mych dni, całą siłą moich płuc (tak, niestety, niewystarczającą!) [
].
Właściwa funkcja prawa
Z całą szczerością • czy prawo może wymagać czegoś więcej, niż nieobecności rabunku? Czy prawo, które przecież
wymaga użycia siły, może być racjonalnie używane do celu innego, niż ochrona praw każdej jednostki? Uważam, że nikt nie
rozciągnie go poza ten punkt bez utraty jego właściwego celu i ostatecznie przeciwstawienia siły zasadom. Jest to najbardziej
katastrofalny i nielogiczny społeczny przewrót, jaki można sobie wyobrazić. Musimy przyjąć, że prawdziwe rozwiązanie • tak
długo poszukiwane w dziedzinie stosunków społecznych • zawarte jest w tych prostych słowach: prawo to zorganizowana
sprawiedliwość.
Następnie trzeba stwierdzić, że wtedy, kiedy sprawiedliwość jest organizowana przez prawo • czyli przez siłę • wykluczony
jest pomysł używania prawa (siły) do organizowania jakichkolwiek innych ludzkich zajęć • pracy, dobroczynności, rolnictwa,
handlu, przemysłu, kształcenia, sztuki czy religii. Zorganizowanie za pomocą prawa którejkolwiek z tych dziedzin
nieuchronnie doprowadzi do zniszczenia najważniejszej organizacji • sprawiedliwości. Doprawdy, jak można sobie wyobrazić
użycie siły przeciwko wolności obywateli bez używania jej równocześnie przeciwko sprawiedliwości, czyli przeciwko jej
pierwotnemu celowi?
Zwodnicza pokusa socjalizmu
W tym miejscu docieramy do najpopularniejszego fałszu naszych czasów. Nie wystarcza już, że prawo jest sprawiedliwe;
musi być filantropijne. Nie wystarcza, że prawo gwarantuje każdemu obywatelowi wolne i nie szkodzące innym używanie
jego zdolności dla fizycznego, intelektualnego i moralnego rozwoju. Zamiast tego wymaga się od prawa, by bezpośrednio
szerzyło dobrobyt, wykształcenie i moralność wśród ludzi.
To jest zwodnicza pokusa socjalizmu. I powtarzam: te dwa sposoby wykorzystania prawa stoją ze sobą w bezpośredniej
sprzeczności. Trzeba między nimi wybierać. Obywatel nie może jednocześnie być i nie być wolnym.
Wymuszone braterstwo burzy wolność
De Lamartine [
] napisał kiedyś do mnie tak: •Pańska doktryna jest tylko połową mojego programu. Pan zatrzymuje się przy
wolności; ja dążę do braterstwa.• Odpowiedziałem mu: •Druga połowa Pańskiego programu zniweczy pierwszą.•
Moim zdaniem niemożliwe jest oddzielenie słowa •braterstwo• od słowa •dobrowolność•. Nie potrafię zrozumieć, jak
braterstwo może być legalnie narzucone bez legalnego zniszczenia wolności i tym samym bez legalnego podeptania
sprawiedliwości.
Legalny rabunek ma dwa korzenie. Pierwszym, jak już napisałem, jest ludzka żądza. Drugim jest fałszywa filantropia.
W tym miejscu powinienem dokładnie wyjaśnić, co rozumiem przez słowo •rabunek• [
Rabunek to pogwałcenie własności
Nie używam tego słowa w jakimś niejasnym, przybliżonym albo przenośnym sensie, jak to się często robi. Używam go w
naukowo przyjętym znaczeniu • jako idei przeciwnej idei własności (płacy, ziemi, pieniędzy czy czegokolwiek innego). Gdy
cząstka jakiegoś dobra jest przenoszona od osoby, która jest jej właścicielem bez jej zgody i bez zadośćuczynienia, czy to
przemocą, czy podstępem, na kogokolwiek, kto właścicielem nie jest, określam to jako pogwałcenie własności. Dokonany
zostaje akt rabunku.
Twierdzę, że takie właśnie czyny winny być zawsze i wszędzie ścigane przez prawo. Gdy samo prawo czyni to, co powinno
ścigać, uważam, że rabunek dokonuje się w dalszym ciągu, i dodaję, że z punktu widzenia społeczeństwa i dobrobytu takie
pogwałcenie praw jest jeszcze gorsze. Za taki legalny rabunek nie odpowiada jednak osoba, która odnosi z niego korzyści.
Odpowiedzialność za legalny rabunek obciąża prawo, prawodawcę i samo społeczeństwo. Tutaj leży polityczne
niebezpieczeństwo.
Słowo •rabunek• jest niestety negatywnie nacechowane emocjonalnie. Bez powodzenia usiłowałem znaleźć wyraz nie
mający negatywnych konotacji, bo nie chcę w żadnym wypadku pogłębiać różnic między naszymi opiniami przez użycie
obraźliwych słów. Oświadczam więc, że nie zamierzam atakować czyichkolwiek intencji czy moralności. Atakuję ideę, którą
uważam za fałszywą; system, który wydaje mi się niesprawiedliwy, niesprawiedliwość tak niezależną od osobistych intencji, że
każdy z nas korzysta z niej nawet tego nie chcąc i cierpi przez nią, nie znając przyczyny tego cierpienia.
Trzy systemy rabunku
Nie podaję tu w wątpliwość uczciwości stronników protekcjonizmu, socjalizmu i komunizmu. Każdy pisarz, który tak czyni,
musi być pod wpływem politycznej inspiracji albo politycznej obawy. Tym niemniej trzeba zaznaczyć, że protekcjonizm,
socjalizm i komunizm to ta sama roślina w trzech różnych stadiach rozwoju. Można powiedzieć tylko tyle, że legalny rabunek
jest wyraźniej widoczny w komunizmie dlatego, że jest powszechny, a w protekcjonizmie dlatego, że rabunek jest
ograniczony do różnych grup i przemysłów [
]. Wynika z tego, że z trzech systemów socjalizm jest najbardziej niejasną,
niezdecydowaną i, konsekwentnie, najczystszą fazą rozwoju.
Uczciwe czy nie, intencje nie są tu jednak ważne. Stwierdziłem już, że legalny rabunek jest częściowo oparty na filantropii,
choćby nawet fałszywej.
Po tym objaśnieniu sprawdźmy wartość, pochodzenie i tendencję rozwojową popularnego dążenia do osiągnięcia
powszechnego dobrobytu poprzez powszechny rabunek.
Prawo to przymus
Socjaliści pytają: jeżeli prawo organizuje sprawiedliwość, dlaczego nie miałoby także organizować pracy, kształcenia i
religii?
Dlaczego prawo nie powinno być używane do tych celów? Ponieważ nie mogłoby organizować pracy, kształcenia ani
religii nie niszcząc sprawiedliwości. Musimy pamiętać, że prawo to przymus i zgodnie z tym właściwa funkcja prawa nie może
być w uprawniony sposób rozciągana poza właściwe funkcje przymusu.
Gdy prawo i przymus utrzymują jednostkę w ryzach sprawiedliwości, nakładają na nią wyłącznie negację. Zobowiązują ją
tylko do powstrzymania się od szkodzenia innym. Nie naruszają ani jej osoby, ani jej wolności, ani własności • wszystkie je
zabezpieczają. Są obronne; jednakowo chronią prawa wszystkich.
Prawo jest koncepcją negatywną
Nieszkodliwość misji pełnionej przez prawo i ochronę prawną jest oczywista, znana jest jej użyteczność, a legitymacja nie
podlega dyskusji.
Jak zauważył kiedyś jeden z moich przyjaciół, negatywna koncepcja prawa jest tak podstawowa, że twierdzenie •celem
prawa jest zapewnienie rządów sprawiedliwości• nie jest do końca prawdziwe. Winno ono brzmieć: •celem prawa jest
zapobieżenie rządom niesprawiedliwości•. Rzeczywiście, tylko niesprawiedliwość ma samodzielny byt. Sprawiedliwość istnieje
tylko wtedy, gdy nie ma niesprawiedliwości.
Ale kiedy prawo środkami swego koniecznego agenta, przymusu, narzuca ludziom regulację pracy, metodę albo cel
nauczania czy wyznanie religijne • nie jest już negatywne; działa na ludzi pozytywnie. Zastępuje wolę ludzi wolą prawodawcy,
a ludzką inicjatywę inicjatywą prawodawcy. W takim układzie ludzie nie potrzebują już więcej roztrząsań, porównań i planów;
prawo robi to wszystko za nich. Inteligencja staje się niepotrzebnym dodatkiem, ludzie rezygnują z bycia ludźmi; tracą swą
osobowość, wolność i własność.
Spróbujmy sobie wyobrazić przymusową regulację pracy, która nie narusza wolności, czy przymusowy transfer majątku,
który nie narusza własności. Jeżeli nie potrafimy połączyć tych przeciwieństw, to musimy dojść do wniosku, że prawo,
organizując pracę i przemysł, nie może uniknąć organizowania niesprawiedliwości.
Punkt widzenia polityka
Gdy polityk spogląda na społeczeństwo z odosobnienia swego urzędu, jest pod wrażeniem spektaklu nierówności.
Ubolewa nad niedostatkiem, który jest udziałem tak wielu z naszych braci, a który wygląda jeszcze smutniej w kontraście z
luksusem i bogactwem.
Może polityk powinien zapytać sam siebie, czy ten stan rzeczy nie został spowodowany przez stare podboje i rabunki wraz
ze współczesnym legalnym rabunkiem. Powinien może rozważyć następującą propozycję: jeżeli wszyscy poszukują
dobrobytu i doskonałości, czy panowanie sprawiedliwości nie wystarczałoby do zagwarantowania największych wysiłków w
kierunku postępu i najszerszej równości możliwej do osiągnięcia w warunkach indywidualnej odpowiedzialności? Czy nie
byłoby to w zgodzie z koncepcją indywidualnej odpowiedzialności, którą Bóg nałożył na rodzaj ludzki po to, byśmy mogli
wybierać między złem a dobrem i w rezultacie między karą a nagrodą?
Ale polityk nigdy o tym nie myśli. Jego umysł zwraca się ku organizowaniu, kombinowaniu i układom • legalnym albo
wyglądającym na legalne. Próbuje zapobiec złu poprzez rozbudowywanie i kontynuację czegoś, co było pierwszą prawdziwą
przyczyną zła. Widzieliśmy, że prawo jest koncepcją negatywną. Czy jest choć jedno pozytywne działanie prawa, które nie
opiera się na zasadzie rabunku?
Prawo a dobroczynność
Stwierdzamy: •Są ludzie nie mający pieniędzy• i zwracamy się ku prawu. Ale prawo nie jest jak pierś, która sama wypełnia
się mlekiem, ani też nie napełniają jej źródła leżące poza społeczeństwem. Ze skarbu publicznego nie można niczego
wypłacić pojedynczemu obywatelowi ani pojedynczej grupie, jeżeli inny obywatel albo inna grupa nie została przedtem
zmuszona do jego zasilenia. Gdy każda osoba bierze ze skarbu tyle, ile doń włożyła, jasne jest, że prawo nie rabuje nikogo. Ale
ten proceder niczego nie daje osobom nie mającym pieniędzy. Nie wspiera równości dochodów. Prawo może być
narzędziem równości tylko wtedy, gdy jednym ludziom zabiera, a innym daje. Czyniąc to, staje się narzędziem rabunku.
Pamiętając o tym, spójrzmy na cła protekcyjne, subsydia, gwarantowane zyski, gwarantowane miejsca pracy, programy
pomocy społecznej, publiczne szkolnictwo, progresywne opodatkowanie, nieoprocentowane kredyty i roboty publiczne.
Zobaczymy, że zawsze są one oparte na legalnym rabunku • zorganizowanej niesprawiedliwości.
Prawo a kształcenie
Stwierdzamy: •Są ludzie bez wykształcenia• • i zwracamy się ku prawu. Ale samo prawo nie jest pochodnią wiedzy szeroko
rozścielającą swe światło. Prawo rozpościera się nad społeczeństwem, w którym jedne osoby posiadają wiedzę, a inne nie, w
którym niektórzy obywatele potrzebują nauki, a pozostali mogą ich uczyć. W kwestii edukacji prawo ma tylko dwie
możliwości: może pozwolić na swobodne i nieprzymuszone nauczanie jako transakcję, albo pogwałcić ludzką wolę poprzez
zmuszenie niektórych osób do opłacania zatrudnionych przez rząd nauczycieli, którzy uczą innych bez opłat. Ale w tym
drugim wypadku prawo dopuszcza się legalnego rabunku poprzez pogwałcenie wolności i własności.
Prawo a moralność
Stwierdzamy: •Są ludzie niemoralni i niewierzący• i zwracamy się ku prawu. Ale prawo to przymus. Czy trzeba pokazywać,
jak próżnym i szkodliwym wysiłkiem jest używanie przymusu w sprawach moralności i religii?
Wydaje się, że socjaliści, choć pełni samozadowolenia, nie mogą nie widzieć potwornego legalnego rabunku, który wyrasta
z takiego systemu i takich wysiłków. Ale co socjaliści robią? Przemyślnie ukrywają legalny rabunek przed innymi • a także
przed sobą • pod zwodniczymi nazwami braterstwa, jedności, zorganizowania i stowarzyszenia. Ponieważ chcemy od prawa
tak mało • tylko sprawiedliwości • socjaliści wnioskują, że odrzucamy braterstwo, jedność, zorganizowanie i stowarzyszenie.
Socjaliści nazywają nas indywidualistami.
Ale my zapewniamy socjalistów, że odrzucamy tylko organizację przymusową, a nie naturalną. Odrzucamy te formy
stowarzyszenia, które są nam narzucane pod przymusem, czyli nie są wolne. Odrzucamy wymuszone braterstwo, a nie
prawdziwe. Odrzucamy sztuczną jedność, która prowadzi tylko do zatracenia przez ludzi indywidualnej odpowiedzialności i
do niczego więcej. Nie negujemy naturalnej jedności rodzaju ludzkiego pod boską opatrznością.
Pomieszanie pojęć
Socjalizm, podobnie jak antyczne doktryny, z których wyrasta, zaciemnia rozróżnienie między społeczeństwem a rządem.
Za każdym razem więc, gdy kwestionujemy jakąś rzecz uczynioną przez rząd, socjaliści wnioskują, że kwestionujemy
czynienie tej rzeczy w ogóle.
Nie zgadzamy się na państwową edukację. Socjaliści mówią więc, że jesteśmy przeciwni wszelkiej edukacji. Nie chcemy
religii państwowej. Socjaliści mówią więc, że nie chcemy religii w ogóle. Sprzeciwiamy się równości wymuszonej przez
państwo. Oni twierdzą wtedy, że jesteśmy przeciw równości w ogóle, i tak dalej. Socjaliści mogliby nam równie dobrze
zarzucać, że nie chcemy aby ludzie jedli, gdyż jesteśmy przeciwni uprawie zbóż przez państwo.
Wpływ socjalistycznych pisarzy
Jak to się stało, że socjaliści uwierzyli dziwnemu pomysłowi, że prawo może wytworzyć to, czego w nim nie ma • bogactwo,
wiedzę i religię, które (w pozytywnym sensie) tworzą dobrobyt? Czy był to wpływ naszych współczesnych pisarzy
zajmujących się sprawami publicznymi?
Dzisiejsi pisarze, zwłaszcza ci ze szkół socjalistycznych, opierają swe różne teorie na wspólnej tezie: dzielą ludzkość na dwie
części. Ogólnie ujęta ludzkość, z wyjątkiem samego pisarza, tworzy pierwszą grupę. Sam pisarz natomiast stanowi grupę
drugą i najważniejszą. Jest to z pewnością najdziwniejsza i najbardziej zarozumiała myśl, jaka narodziła się w ludzkim umyśle!
Zaczęła się od przypuszczenia, że ludzie sami nie posiadają umiejętności pojmowania ani żadnej motywacji do działania.
Pisarze uważają, że ludzie są bezwładną rzeczą, biernymi cząstkami, nieporuszalnymi atomami, w najlepszym razie • rodzajem
wegetacji, któremu nie sprawia różnicy sposób jego życia. Uważają, że ludzie są podatni na kształtowanie przez umysł i rękę
innego człowieka na nieskończenie wiele sposobów, mniej lub bardziej symetrycznych, artystycznych i doskonałych.
Co więcej, żaden z piszących o sprawach państwowych nie krępuje się uważać siebie samego • jako organizatora,
odkrywcę, prawodawcę czy założyciela • za ten umysł i rękę, za uniwersalną siłę motywacyjną, za tę twórczą siłę, której
szczytną misją jest uformowanie społeczeństwa z rozproszonego materiału • ludzi.
Socjalistyczni twórcy spoglądają na ludzi w ten sam sposób, w jaki ogrodnik patrzy na swoje drzewa. Tak jak ogrodnik
wedle swych zachcianek przycina drzewa w kształt piramid, parasoli, kostek, waz i wachlarzy, tak i pisarz-socjalista dowolnie
tworzy z jednostek ludzkich grupy, serie, centra, podcentra, komórki, korpusy pracy i inne oddziały. I dokładnie tak samo, jak
ogrodnik do formowania drzew potrzebuje siekier, sierpów, pił i nożyc, tak myśliciel-socjalista do kształtowania ludzkiego
bytu potrzebuje przymusu, który może znaleźć jedynie w prawie. W tym celu tworzy prawa o cłach, podatkach, pomocy
społecznej i edukacji.
Socjaliści chcą odgrywać Boga
Socjaliści widzą ludzi jako surowiec do formowania w społeczne kombinacje. Prawdę tę potwierdza fakt, że jeśli
przypadkiem socjaliści mają wątpliwości co do powodzenia tych kombinacji, żądają przeznaczenia małej części ludzkości do
eksperymentu. Dobrze znana jest idea •wypróbowania wszystkich systemów•, a jeden z socjalistycznych przywódców wsławił
się żądaniem od Zgromadzenia Konstytucyjnego, aby dano mu mały dystrykt wraz z mieszkańcami, na którym mógłby
dokonywać swoich eksperymentów.
Podobnie wynalazca tworzy model, zanim zbuduje maszynę o pełnych rozmiarach. Podobnie chemik marnuje trochę
odczynników, a rolnik trochę ziarna i gruntu • aby wypróbować pomysł.
Ale między ogrodnikiem a jego drzewami, wynalazcą a jego maszyną, chemikiem a odczynnikami, rolnikiem a ziarnem
istnieje ogromna różnica! I socjalista z całą szczerością uważa, że taka sama różnica istnieje między nim a resztą ludzkości!
Nie budzi zdziwienia, że myśliciele dziewiętnastego stulecia widzą społeczeństwo jako sztuczny twór geniuszu
prawodawcy. Idea ta, owoc klasycznego wykształcenia, zdobyła sobie uznanie wszystkich intelektualistów i sławnych pisarzy
naszego kraju. Relacja między ludźmi a prawodawcą wydaje im się taka sama, jak między gliną a garncarzem.
Co więcej, gdy zgadzają się zauważyć w ludzkim sercu chęć działania, a przebłysk rozumu w ludzkim umyśle, uważają te
boskie dary za fatalne. Twierdzą, że ludzie, działając pod wpływem tych dwóch impulsów, mają fatalną skłonność do
samozagłady. Uważają wreszcie, że gdyby prawodawca pozostawił ludziom wolność podążania za swymi skłonnościami,
doprowadziłoby to do ateizmu zamiast religii, ciemnoty zamiast wiedzy oraz biedy w miejsce produkcji i wymiany.
Socjaliści lekceważą ludzkość
Według tych myślicieli szczęściem jest, że niebiosa wyposażyły niektórych ludzi • rządzących i prawodawców • w
skłonności wprost przeciwne, nie tylko ich szczęściem, ale szczęściem reszty świata! Gdy rodzaj ludzki dąży do zła,
prawodawcy pożądają dobra; gdy rodzaj ludzki dąży do ciemnoty, prawodawcy chcą oświecenia; gdy rodzaj ludzki zmierza
ku występkowi, prawodawcy zwracają się ku cnocie. Ponieważ uznali, że taki jest naprawdę stan rzeczy, żądają użycia
przymusu, by zastąpić skłonności ludzkiej rasy swymi własnymi.
Wystarczy otworzyć jakikolwiek podręcznik filozofii, polityki czy historii, aby zobaczyć, jak głęboko w naszym kraju
zakorzeniła się ta idea • dziecko klasycznego nauczania, matka socjalizmu. Najprawdopodobniej we wszystkich tych książkach
znajdzie się myśl, że ludzkość jest tylko bezwładną rzeczą, która życie, organizację, moralność i powodzenie zawdzięcza
państwu. Znajdzie się myśl jeszcze gorsza, że rodzaj ludzki się degeneruje • i że przed staczaniem się powstrzymuje go tylko
cudotwórcza ręka prawodawcy. Konwencjonalne, klasyczne przekonanie głosi wciąż, że poza biernym społeczeństwem kryje
się siła zwana prawem albo prawodawcą (albo określana jakimś innym terminem, oznaczającym bezimienną osobę lub osoby
o niekwestionowanym wpływie i władzy), która porusza, kontroluje, wzbogaca i poprawia ludzkość.
Obrona pracy przymusowej
Rozważmy na początek cytat z Bossueta [
]:
•Jedną z rzeczy, na które u Egipcjan kładziono (kto kładł?) największy nacisk, był patriotyzm. (•) Nikomu nie
zezwalano na bezużyteczność względem państwa. Prawo wyznaczało każdemu jego pracę, przekazywaną z ojca na
syna. Nikomu nie wolno było mieć dwóch zawodów ani zmieniać pracy z jednej na drugą. (•) Ale było jedno zadanie,
które podjąć musieli wszyscy: studiowanie praw i mądrości. Nieznajomość religii i politycznych instytucji państwa nie
była wybaczana w żadnych okolicznościach. Co więcej, każdemu dystryktowi przydzielano (kto przydzielał?)
określone zajęcie. (•) Pomiędzy dobrymi prawami najlepszym było to, że każdego uczono (kto uczył?) ich
przestrzegania. W efekcie Egipt był pełen wspaniałych wynalazków i nie odrzucano niczego, co mogłoby ułatwić
spokojne życie.•
Według Bossueta ludzie do niczego nie dochodzą sami. Patriotyzm, dobrobyt, wynalazki, uprawa roli, nauka • wszystko to
dają ludziom działania prawa i rządzących. Ludzie mają tylko kłaniać się swym wodzom.
Obrona opiekuńczego rządu
Bossuet rozciąga ideę państwa jako źródła wszelkiego postępu tak daleko, że nawet broni Egipcjan przed zarzutem, że
zarzucili oni zapasy i muzykę. Pisze on:
•Jak to możliwe? Sztuki te wynalazł Trismegistos.• [
Podobnie wśród Persów, jak twierdzi Bossuet, wszystko przychodzi z góry:
•Jednym z najważniejszych zadań księcia było wspieranie rolnictwa. (•) Analogicznie do urzędów kierujących
wojskiem istniały urzędy kierujące pracami w gospodarstwach. (•) Ludem Persji kierował najwyższy posłuch dla
władzy królewskiej.•
Według Bossueta lud Grecji, choć nadzwyczaj inteligentny, nie miał poczucia osobistej odpowiedzialności; jak psy i konie,
sami nie umieli wynaleźć najprostszych gier:
•Grecy, z natury inteligentni i odważni, wcześnie zaczęli być wychowywani przez przybyłych z Egiptu królów i
osadników. Od tych egipskich zarządców Grecy zaczerpnęli ćwiczenia cielesne, wyścigi biegaczy oraz wyścigi koni i
powozów. (•) Ale najlepszą rzeczą, jakiej Egipcjanie nauczyli Greków, było posłuszeństwo, oraz to, że pozwolili prawu
na kształtowanie samych siebie dla publicznego dobra.•
Idea bierności społeczeństwa
Teorie klasyczne niewątpliwie utrzymują, że ludzie otrzymywali wszystko ze źródła leżącego poza nimi. Jako następny
przykład posłuży nam Fenelon. [
]
Był on świadkiem potęgi Ludwika XIV. Ten fakt w połączeniu z klasycznym wykształceniem i uwielbieniem starożytności
skłonił Fenelona do zaakceptowania idei, że ludzkość winna być bierna; że przyczyną nieszczęść i powodzenia ludzi •
występków i cnót • jest zewnętrzny wpływ, który wywiera na nich prawo i prawodawcy. Dlatego w swej •Utopii Salentum•
poddaje ludzi, ze wszystkimi ich interesami, zdolnościami, chęciami i posiadłościami, absolutnej władzy prawodawcy. W
żadnej możliwej sprawie ludzie nie decydują sami • decyduje za nich książę. Książę jest przedstawiony jako dusza
bezkształtnej masy ludzi tworzącej naród. Książę uosabia całą myśl, umiejętność przewidywania, cały postęp i podstawę
wszelkiej organizacji. Na nim więc ciąży cała odpowiedzialność.
Dowodem jest cały dziesiąty tom •Telemacha• Fenelona. Do niego też odsyłam czytelnika, a sam zadowalam się
zacytowaniem wyjątków z tego słynnego dzieła, któremu pod każdym innym względem gotów jestem pierwszy złożyć hołd.
Socjaliści lekceważą rozsądek i fakty
Z typową dla klasyków zadziwiającą lekkomyślnością Fenelon lekceważy rozsądek i fakty, przypisując ogólne powodzenie
Egipcjan nie ich własnej mądrości, lecz mądrości ich królów:
•Nie mogliśmy zwrócić wzroku na którykolwiek z brzegów, by nie ujrzeć bogatych miast i najpiękniej położonych
wiejskich posiadłości; pól, nigdy nie leżących odłogiem, ale każdego roku pokrywających się złotymi zbożami; łąk
zapełnionych stadami; robotników uginających się pod ciężarem owoców, którymi ziemia obdarowała rolników;
pasterzy, którym echo odpowiadało na łagodne tony piszczałek i fletni. •Szczęśliwy• • rzekł Mentor • •jest naród
rządzony przez mądrego króla.• (•)
Później Mentor życzył sobie, abym zobaczył zadowolenie i obfitość panujące w całym Egipcie, gdzie można naliczyć
dwadzieścia dwa tysiące miast. Chwalił dobre przepisy o policji w miastach; sądy ujmujące się za biednymi wbrew bogatym;
odpowiednie wychowanie dzieci • w posłuszeństwie, pracy, powadze i uwielbieniu sztuki i literatury; staranność, z jaką
dokonywano wszystkich religijnych ceremonii; przychylność innym, poważanie honoru, lojalność i bojaźń bożą, którą każdy
ojciec wpajał swym dzieciom. Nieustannie zachwycał się pomyślnością kraju. •Szczęśliwy• • mówił • •jest kraj rządzony przez
mądrego króla w taki sposób.•
Socjaliści chcą uniformizować ludzi
Sielanka panująca na Krecie jest nawet bardziej zachwycająca. Fenelon wkłada w usta Mentora słowa:
•U podstaw wszystkiego, co widzicie na tej cudownej wyspie, leżą prawa Minosa. Wychowanie, które zaplanował
dla dzieci, czyni ich ciała silnymi i zdrowymi. Od samego początku przyzwyczaja się dzieci do życia skromnego i
pracowitego, ponieważ uważa się, że fizyczne przyjemności osłabiają ciało i umysł. Nie zezwala się im więc na żadne
przyjemności oprócz doskonalenia się w cnocie i zdobywania sławy. (•) Karze się tutaj trzy występki, które między
innymi ludami uchodzą płazem • niewdzięczność, hipokryzję i pożądanie dóbr. Nie ma potrzeby karania ludzi za
pychę i rozrzutność, bo są na Krecie nieznane. (•) Nie są dozwolone kosztowne meble, wspaniałe ubrania, wystawne
uczty ani bogate pałace.•
W ten właśnie sposób Mentor • niewątpliwie w najlepszych intencjach • przygotowuje swojego ucznia do kształtowania i
manipulacji ludem Itaki. Ażeby przekonać ucznia o mądrości tych idei, Mentor podaje mu przykład Salentum.
Z tego właśnie rodzaju filozofii pochodzą pierwsze polityczne idee, które poznajemy! Jesteśmy kształceni w obchodzeniu
się z ludźmi, podobnie jak nauczyciele rolnictwa uczą rolników obchodzenia się z ziemią.
Słynne nazwisko i zła idea
Posłuchajmy teraz, co na ten sam temat mówi wielki Monteskiusz:
•Dla podtrzymania ducha handlu niezbędne jest, aby popierały go wszystkie prawa. Prawa te, proporcjonalnie
dzieląc powstające w handlu bogactwa, winny zapewniać nawet najbiedniejszemu obywatelowi warunki
wystarczająco dobre do tego, by umożliwić mu pracę taką jak pozostałym. Te same prawa powinny tak zaostrzyć
warunki dla bogatego obywatela, by zmusić go do pracy w celu utrzymania lub powiększenia majątku.•
A więc prawa mają rozdzielać fortuny!
•Choć rzeczywista równość jest duszą demokratycznego państwa, jest tak trudna do ustanowienia, że maksymalna
precyzja w tym względzie nie zawsze byłaby pożądana. Wystarczy ustanowienie cenzusu do zmniejszenia albo
poprawienia w pewnych granicach różnic w zamożności. Następnie rzeczą konkretnych przepisów pozostaje
zniwelowanie nierówności poprzez obciążanie bogatych i zapewnianie pomocy biednym.•
Znów odnajdujemy tu pomysł dzielenia bogactwa za pomocą prawa, czyli przymusu.
•W Grecji istniały dwa rodzaje republik. Jedna, spartańska, była wojskowa; druga, ateńska, była handlowa. W
pierwszej bierność obywateli była pożądana; w drugiej zachęcano do podejmowania pracy.
Zauważmy prawdziwy geniusz tych prawodawców: obaliwszy wszystkie istniejące zwyczaje • poprzez kombinację
zwykłych wyobrażeń o wszystkich cnotach • z góry wiedzieli, że świat okaże podziw dla ich mądrości.
Likurg dał Sparcie stabilizację zespalając drobną kradzież z duchem sprawiedliwości, najsurowszą niewolę z
najpełniejszą wolnością, najokrutniejsze wierzenia z największym umiarkowaniem. Odebrał miastu wszystkie zasoby,
sztuki, handel, pieniądze i środki obrony. Naturalne uczucia nie znajdowały ujścia, bo nie było wśród ludzi synów,
mężów ani ojców. Nawet na czystość już dłużej nie zważano. Tą drogą Likurg doprowadził Spartę do wielkości i chwały.
Śmiałość, którą znajdujemy w instytucjach starożytnej Grecji, powtarza się w naszych zdegenerowanych i
skorumpowanych czasach. Od czasu do czasu zdarza się, że uczciwy prawodawca tworzy w swym narodzie jedność
tak naturalną, jak odwaga u Spartan.
Na przykład William Penn jest prawdziwym Likurgiem. Chociaż celem Penna jest pokój, podczas gdy celem
Likurga była wojna, podobni są do siebie w tym, że moralny prestiż pomiędzy wolnymi ludźmi pozwolił im
przezwyciężyć przesądy i emocje i poprowadzić ich narody nowymi ścieżkami.
Kolejny przykład daje nam Paragwaj. [
Prawdą jest, że jeśli ktoś uważa czystą przyjemność rozkazywania za największą radość życia, to skłania się do
przestępstwa przeciw społeczeństwu. Tym niemniej zawsze będzie szlachetnym ideałem rządzenie ludźmi w sposób
czyniący ich szczęśliwszymi.
Ci, którzy chcą ustanawiać podobne instytucje, muszą postępować w taki sposób: ustanowić wspólną własność
dóbr, jak w republice platońskiej; czcić bogów tak, jak nakazał Platon; zapobiec mieszaniu się cudzoziemców z ludem
dla zachowania obyczajów; pozwolić, by państwo prowadziło handel zamiast obywateli. Ustawodawcy powinni
finansować naukę, a nie luksus i zaspokajać potrzeby, a nie żądze.•
Złowroga idea
Ludzie bezkrytycznie poddający się autorytetom stwierdziliby: •Tak powiedział Monteskiusz, więc jest to wspaniałe! I tak
głębokie!• Co do mnie, odważę się na własną opinię. Mówię więc: Co? Macie śmiałość nazywać to wspaniałym? To jest
złowrogie! To jest okropne! Te przypadkowe wyjątki z Monteskiusza pokazują, jak widzi on ludzi, wolności, własność, sam
rodzaj ludzki • wyłącznie jako materiał dla prawodawców do praktykowania swej mądrości.
Czołowy demokrata
Teraz sprawdzimy, jak ten temat traktuje Rousseau. Publicysta ten jest najwyższym autorytetem dla demokratów. I chociaż
całą strukturę społeczną opiera on na woli ludu, to w stopniu większym niż ktokolwiek inny akceptuje teorię zupełnej
bierności ludzi w obliczu prawodawców:
•Jeżeli prawdą jest, że wybitny książę to rzadkość, to czy nie jest prawdą, że wybitny prawodawca to rzadkość
jeszcze większa? Książę ma tylko podążać drogą stworzoną przez prawodawcę. Prawodawca jest mechanikiem
tworzącym maszynę • książę to tylko robotnik utrzymujący ją w ruchu.•
Jaką rolę grają tu ludzie? Są po prostu maszyną, którą utrzymuje się w ruchu. Czy w rzeczywistości nie są tylko surowcem, z
którego maszyna jest skonstruowana?
Przecież relacja między prawodawcą a księciem jest taka sama, jak między agrotechnikiem a rolnikiem; a relacja między
księciem a jego poddanymi jest taka sama, jak między rolnikiem a jego polem. Jak wysoko nad głowami ludzi postawił się ten
myśliciel? Rousseau rządzi samymi prawodawcami i uczy ich profesji w takich władczych słowach:
•Chcesz zapewnić państwu stabilność? Zbliż więc do siebie skrajności najbardziej, jak to możliwe. Nie toleruj ani
bogaczy, ani żebraków.
Jeżeli ziemie są słabe lub jałowe albo kraj zbyt mały dla jego mieszkańców, zwróć się ku przemysłowi i nauce i
wymieniaj ich produkty na potrzebną żywność. (•) Mając płodne ziemie, a nie mając dość mieszkańców, obróć całą
swą uwagę na rolnictwo, bo ono pomnaża lud; zakaż uprawiania nauki, bo powoduje ona spadek liczebności ludu. (•)
Jeśli masz długie i dostępne wybrzeża, pokryj morze statkami; będziesz żyć błyskotliwie, choć krótko. Jeżeli twoje
morza obmywają jedynie niedostępne klify, niech ludzie pozostaną barbarzyńcami i żywią się rybami; będą żyć
spokojniej • może lepiej • i na pewno będą żyć szczęśliwiej.
Krótko mówiąc, do powszechnie znanych maksym możemy dodać jeszcze jedną • każdy lud żyje w odmiennych
warunkach. I sam ten fakt spowoduje, że prawodawstwo będzie odpowiednie do warunków.
Z tego powodu dla dawnych Hebrajczyków • jak dla dzisiejszych Arabów • zasadniczym celem była religia.
Pryncipium Ateńczyków była literatura, Kartaginy i Tyru • handel, Rodos • żeglarstwo, Sparty • wojna, a Rzymu • cnota.
Autor •Ducha praw• ukazał sposób, w jaki prawodawca powinien kierować instytucje w kierunku każdego z tych celów.
(•) Ale przypuśćmy, że prawodawca pomyli się przy wyborze celu i będzie działać według pryncypium innego, niż
wynikające z natury rzeczy? Przypuśćmy, że obrany cel prowadzi niekiedy ku niewoli, a kiedy indziej ku wolności,
czasem do bogactwa, a czasem do liczebności, do pokoju albo do podbojów? Błąd co do celu będzie stopniowo
osłabiać prawo i ustrój państwa. Będzie ono bez końca poddawać się wpływom aż się rozpadnie lub zmieni, i
niezwyciężona natura odzyska swoje królestwo.•
Ale jeśli natura jest tak niezwyciężona, że odzyska swe królestwo, dlaczego Rousseau nie dopuszcza myśli, że nie potrzeba
do tego prawodawcy? Dlaczego nie widzi, że ludzie posłuszni własnym instynktom zaczną zakładać gospodarstwa na płodnej
ziemi albo prowadzić handel mając długie i dostępne wybrzeża • bez udziału Likurga, Solona czy Rousseau, który łatwo może
się pomylić.
Socjaliści chcą wymuszonego posłuszeństwa
W każdym razie Rousseau nakłada na twórców, organizatorów, dyrektorów, prawodawców i społecznych kontrolerów
ogromną odpowiedzialność. Dlatego jest z nimi szczery:
•Ten, kto ośmieli się podjąć zadanie politycznej kreacji nowego ludu musi być pewien, że za pomocą przemów
będzie zdolny zmienić ludzką naturę; przemienić każdą ludzką jednostkę, która sama z siebie jest samotną i
doskonałą całością, w cząstkę większej całości, od której ta jednostka będzie odtąd czerpać życie i byt. Człowiek
podejmujący się takiego zadania musi więc być pewien swej zdolności do zmiany ludzkiej natury, do jej
wzmocnienia, do zastąpienia fizycznej i niezależnej egzystencji danej człowiekowi przez naturę egzystencją
częściową i moralną. [
] Krótko mówiąc, twórca człowieka politycznego musi usunąć pierwotne siły kierujące
człowiekiem i zapewnić mu inne, z natury dla niego obce.•
Nieszczęsna naturo ludzka! Cóż stałoby się z godnością jednostki, gdybyśmy zawierzyli następcom Rousseau?
Ustawodawcy uwielbiają kształtować ludzi
Zobaczmy teraz, co Raynal [
] mówi na temat kształtowania ludzi przez prawodawcę:
•Prawodawca musi na początek ocenić klimat, powietrze i glebę. Zasoby, które ma do dyspozycji, określają jego
obowiązki. Musi najpierw ocenić swą lokalizację. Ludność żyjąca na morskim wybrzeżu musi mieć prawa
odpowiednie dla żeglarstwa. (•) Jeżeli osiedla leżą w głębi lądu, prawodawca musi uwzględniać w swych planach
skład i urodzajność gleby. (•)
Geniusz prawodawcy objawia się zwłaszcza w rozdziale własności. Generalną zasadą przy zakładaniu nowej kolonii
w jakimkolwiek kraju powinno być dawanie każdemu człowiekowi dostatecznej ilości ziemi, by mógł wyżywić swą
rodzinę. (•)
Na niezamieszkałej wyspie, którą zasiedlasz dziećmi, nie musisz robić nic więcej, niż pozwolić wzrastać ziarnom
prawdy wraz z rozwojem rozumu. (•) Ale gdy osiedlasz w nowym kraju naród z tradycjami, musisz jako prawodawca
obmyślić sposób, który pozwoli Ci na wytrzebienie wśród ludzi szkodliwych opinii oraz na zachowanie tylko tych
zwyczajów, które mogą zostać poprawione czy wyleczone. Jeżeli nie chcesz dopuścić do utrwalenia się tych opinii i
zwyczajów, zabezpiecz następne pokolenie organizując ogólny system publicznej edukacji dzieci. Książę czy
prawodawca nigdy nie powinien zakładać nowej kolonii nie wysyłając do niej mędrców nauczających młodzież. (•)
Nowa kolonia otwiera uważnemu prawodawcy pełną możliwość oczyszczenia narodowych obyczajów. Mającego
odwagę i geniusz, kraj i ludzie leżący w jego dyspozycji zainspirują do stworzenia planu społeczeństwa. Myśliciel może
określić plan tylko ogólnie, ponieważ niepewne są jego założenia • problem ma wiele form, komplikacji i okoliczności
trudnych do dokładnego przewidzenia.•
Ustawodawcy uczą, jak kierować ludźmi
Raynal pouczający prawodawców o zarządzaniu ludźmi może być porównany do profesora nauk rolniczych wykładającego
swym studentom: •Najważniejszy dla rolnika jest klimat. Postępowanie rolnika determinują jego zasoby. Musi wziąć pod
uwagę miejsce, w którym się znajduje. Jeśli gleba jest gliniasta, musi zrobić to a to. Jeżeli jest piaszczysta, musi postąpić
inaczej. Nie ma ograniczeń dla rolnika chcącego oczyścić i ulepszyć posiadaną ziemię. Jeżeli jest dość zdolny, nawóz, którym
dysponuje, zasugeruje mu plan postępowania. Profesor może określić plan tylko ogólnie, ponieważ niepewne są jego
założenia • problem ma wiele form, komplikacji i okoliczności trudnych do dokładnego przewidzenia.•
Ach, wielcy pisarze! Bądźcie uprzejmi czasem pamiętać, że glina, piasek i nawóz, którymi tak arbitralnie rozporządzacie, to
ludzie! Oni są Wam równi! Są rozumnymi i wolnymi jednostkami ludzkimi tak samo, jak Wy! I tak jak Wy otrzymali od Boga
umiejętność obserwacji, planowania, myślenia i samodzielnego osądzania!
Tymczasowa dyktatura
Oto zdanie Mably'ego [
] o prawie i prawodawcy. W akapitach poprzedzających przytoczony Mably wysuwa
przypuszczenie, że prawa utraciły posłuch ze względu na lekceważenie bezpieczeństwa. Pisze dalej tak:
•W takich warunkach jest jasne, że fundamenty rządu są nikłe. Daj im nową siłę, a wyleczysz zło. (•) Myśl nie tyle o
karaniu przewinień, co o nagradzaniu działań Tobie potrzebnych. W ten sposób nadasz swojej republice wigor
młodości. Wolni ludzie, którzy nie wiedzieli o tym sposobie postępowania, utracili swą wolność! A jeśli zło posunęło
się już tak daleko, że nie da się zwalczyć normalnymi działaniami rządu, możesz na krótko powołać do życia
nadzwyczajny trybunał wyposażony w poważniejsze kompetencje. Należy przyciąć rozpasaną wyobraźnię obywateli.
•
W tym guście Mably ciągnie przez dwadzieścia tomów.
Pod wpływem takiego właśnie nauczania, mającego swe korzenie w klasycznej edukacji, dziś już każdy chce umieścić się
ponad rodzajem ludzkim aby go ustawiać, organizować i regulować według własnego życzenia.
Socjaliści chcą równej zamożności
Zobaczmy teraz, co Condillac [
] mówi o prawodawcach i ludzkości:
•Mój Panie, podsumuj charakter Likurga i Solona. A zanim skończysz czytać te słowa, zabaw się projektując prawa
dla dzikich w Ameryce i Afryce. Umieść ich w budynkach, naucz paść stada. (•) Spróbuj rozwinąć społeczny instynkt
dany im przez naturę. (•) Zmuś ich do przyjęcia cywilizowanych obyczajów. (•) Karz ich za fizyczne przyjemności, aby
im je obrzydzić. Stwierdzisz, że każda cząstka Twoich praw powoduje, że dzicy odwracają się od występku ku cnocie.
Wszyscy ludzie mają prawa, ale tylko niektórzy są szczęśliwi. Dlaczego? Ponieważ sami prawodawcy prawie nigdy
nie mają pojęcia o celu społeczeństwa, którym jest jednoczenie rodzin przez wspólny interes.
Bezstronność prawa zasadza się na dwóch rzeczach: ustanowieniu pomiędzy obywatelami równości w bogactwie i
równości w godności. (•) Prawa, ustanawiając coraz większą równość, stają się dla każdego obywatela coraz
cenniejsze. (•) Gdy wszyscy ludzie są równi sobie w bogactwie i godności, a prawa nie dają możliwości naruszenia tej
równości, w jaki sposób mogłaby motywować ludzi chciwość, ambicja, rozrzutność, lenistwo, zazdrość czy
nienawiść?
Nauka o republice spartańskiej powinna Cię oświecić w tej kwestii. Żadne inne państwo nie miało nigdy praw
bardziej zgodnych z naturą • z równością.•
Podstawowy błąd socjalistycznych myślicieli
Właściwie nie powinno nas dziwić, że w ciągu siedemnastego i osiemnastego stulecia rasa ludzka była traktowana jako
bezwładna rzecz, gotowa odbierać wszystko • kształt, oblicze, energię, ruch, życie • od wielkiego księcia, wielkiego
prawodawcy czy też wielkiego geniusza. Stulecia te wyżywały się w studiach nad starożytnością. A starożytność prezentuje
wszędzie • w Egipcie, Persji, Grecji, Rzymie • spektakl kilku ludzi kształtujących lud wedle swych zachcianek, posługujących się
przy tym przymusem i oszustwem. Ale to nie znaczy, że taka sytuacja jest pożądana. To znaczy tylko, że ponieważ ludzie i
społeczeństwo są zdolni do rozwoju, można się spodziewać, że błędy, niewiedza, despotyzm, niewola i uprzedzenia będą w
naturalny sposób największe u zarania historii. Zacytowani wyżej pisarze popełnili błąd nie wtedy, gdy jako takie ocenili
starożytne instytucje, ale kiedy zalecili je następnym pokoleniom, by je podziwiały i naśladowały. Bezkrytyczni i po
dziecięcemu konformistyczni, przyjęli za pewnik wielkość, godność, moralność i szczęście sztucznie stworzonych
społeczeństw starożytnego świata. Nie zrozumieli, że wiedza pojawia się i poszerza z czasem ani że w miarę jej wzrostu siła
staje po stronie prawa i społeczeństwo odzyskuje władzę nad sobą.
Czym jest wolność?
Czym właściwie jest polityczna walka, której jesteśmy świadkami? Jest to instynktowny bój wszystkich ludzi o wolność. A
czym jest ta wolność, której imię przyspiesza bieg serc i wstrząsa światem? Czy nie składa się z pomniejszych wolności •
sumienia, kształcenia, stowarzyszenia, prasy, podróży, pracy, handlu? Krótko • czy wolność nie oznacza wolności każdej osoby
do czynienia pełnego użytku ze swych zdolności, dopóki czyniąc to nie szkodzi ona innym osobom? Czy wolność nie jest
zniszczeniem wszelkiego despotyzmu, w tym oczywiście także legalnego despotyzmu? Czy wolność w końcu nie oznacza
ograniczenia prawa do jego racjonalnej sfery, w której organizuje ono indywidualne prawa do legalnej samoobrony i zwalcza
niesprawiedliwość?
Trzeba zauważyć, że dążenie rodzaju ludzkiego do wolności jest mocno hamowane, zwłaszcza we Francji. Częściową
przyczyną jest • pochodząca ze studiów nad starożytnością • fatalna żądza wspólna naszym myślicielom politycznym:
postawienia siebie ponad ludzkością dla zarządzania nią, organizowania i regulowania wedle swej przyjemności.
Dobroczynna tyrania
Podczas gdy społeczeństwo walczy o wolność, ci sławni mężowie stawiający się na jego czele przepełnieni są duchem
siedemnastego i osiemnastego stulecia. Myślą jedynie o poddaniu ludzkości dobroczynnej tyranii swoich socjalnych
wynalazków. Podobnie jak Rousseau, chcą nałożyć na ludzi jarzmo publicznego dobra, które sobie wymarzyli.
Prawda najwyraźniej wyszła na jaw w 1789 roku. Stary reżim upadł dopiero wtedy, gdy poddał społeczeństwo różnym
sztucznym układom, zawsze biorącym początek z omnipotencji prawa.
Przejrzyjmy pomysły kilku pisarzy i polityków tego okresu.
Saint-Just [
]: •Prawodawca zarządza przyszłością. On powinien chcieć dobra ludzkości. On powinien stworzyć ludzi
takich, jak chce.•
Robespierre: •Funkcją rządu jest zarządzanie moralnymi i fizycznymi siłami narodu dla osiągnięcia celu, który był przyczyną
powstania wspólnoty.•
Billaud-Varennes [
]: •Ludzie powracający do wolności muszą być uformowani na nowo. Siła i energiczne działanie są
potrzebne by zniszczyć stare uprzedzenia, zmienić stare zwyczaje, poprawić zdeprawowane uczucia, ograniczyć wybujałe
żądze i zniszczyć zakorzenione zło. (•) Obywatele, niezłomna surowość Likurga stworzyła mocne podstawy republiki
spartańskiej. Słaby i ufny charakter Solona doprowadził Ateny do niewoli. To porównanie obejmuje całą naukę o rządzie.•
Le Pelletier [
]: •Widząc rozmiar ludzkiej degeneracji, jestem przekonany, że potrzebna jest całościowa regeneracja i, jeśli
mogę się tak wyrazić, stworzenie nowego ludu.•
Socjaliści chcą dyktatury
Znów okazuje się, że ludzie są tylko surowcem. Nie muszą chcieć poprawy swego stanu • są do tego niezdolni. Według Saint-
Justa zdolny do tego jest tylko prawodawca. Ludzie są tylko tym, czego chce prawodawca. Według Robespierre'a, który słowo
w słowo powtarza myśli Rousseau, prawodawca zaczyna od określenia celu, który był przyczyną powstania wspólnoty. Gdy już
to zrobi, rząd ma tylko naprowadzić na ten cel fizyczne i moralne siły narodu. Tymczasem mieszkańcy kraju mają pozostać
zupełnie bierni. Według nauk Billaud-Varennesa ludzie nie powinni mieć uprzedzeń, uczuć i żądz z wyjątkiem zatwierdzonych
przez prawodawcę. Twierdzi on nawet, że niezłomna surowość jednego człowieka jest fundamentem republiki.
W wypadkach, w których zło leżące u podstaw jest tak wielkie, że zwykłe działania rządu nie mogą go uleczyć, Mably zaleca
dyktaturę dla wspomożenia cnót: •Możesz na krótko powołać dożycia nadzwyczajny trybunał wyposażony w poważniejsze
kompetencje. Należy przyciąć rozpasaną wyobraźnię obywateli.• Doktryna ta nie została zapomniana. Posłuchajmy
Robespierre'a:
•Zasadą rządu republikańskiego jest cnota, a środkiem do osiągnięcia cnoty jest terror. W naszym kraju chcemy
moralnością zastąpić egoizm, uczciwością • honor, zasadami • zwyczaje, obowiązkami • przyzwyczajenia, królestwem
rozsądku • tyranię mody, niechęcią wobec występku • niechęć wobec biedy, dumą • bezczelność, wielkością ducha •
próżność, miłością sławy • miłość pieniądza, dobrymi ludźmi • dobrych towarzyszy, wartością • intrygę, geniuszem •
dowcip, prawdą • blask, urokiem szczęścia • nudę przyjemności, wielkością człowieka • miałkość wielkości, zdolnymi,
silnymi i szczęśliwymi ludźmi • ludzi łagodnych, zabawnych i upadłych; krótko mówiąc, wszystkie występki i absurdy
monarchii chcemy zastąpić wszystkimi cnotami i cudami republiki.•
Arogancja dyktatorów
Z jak ogromnej wysokości spogląda Robespierre na resztę rodzaju ludzkiego! Proszę zauważyć arogancję, z jaką
przemawia. Nie zadowala go błaganie o wielkie przebudzenie ludzkiego ducha, ani nie spodziewa się tego po dobrze
pomyślanym rządzie. Nie, on sam zmieni ludzkość, środkami terroru.
Zacytowana masa podejrzanych i sprzecznych twierdzeń pochodzi z traktatu Robespierre'a, w którym chce on objaśnić
pryncypia moralności, którymi powinien się kierować rewolucyjny rząd. Zauważmy, że Robespierre żąda dyktatury nie w celu
odparcia obcego najazdu czy zwalczania grup opozycji, lecz po to, by terrorem zmusić kraj do przyjęcia jego własnych
pryncypiów moralności. Powiada, że jest to tylko tymczasowy środek poprzedzający nową konstytucję. Ale w rzeczywistości
terror, za pomocą którego zamierza usunąć z Francji egoizm, honor, zwyczaje, przyzwyczajenia, modę, próżność, miłość do
pieniądza, dobre towarzystwo, intrygę, dowcip, zmysłowość i biedę, nie może trwać krótko. Nie wcześniej Robespierre pozwoli
na powrót zapanować prawu, nim osiągnie te cuda • które słusznie takimi nazywa.
Ach, pożałowania godne stworzenia! Wy, którzy myślicie, że jesteście tak wielcy! Wy, którzy widzicie ludzkość tak małą! Wy,
którzy chcecie wszystko ulepszać! Dlaczego nie poprawicie sami siebie? To zadanie w zupełności by Wam wystarczyło!
Pośrednia droga do despotyzmu
Zwykle jednak ci panowie • reformatorzy, prawodawcy, polityczni myśliciele • nie chcą bezpośredniego nałożenia
despotyzmu na rodzaj ludzki. Ależ nie, są zbyt umiarkowani i zbyt dobroczynni, by podjąć tak zdecydowane działania.
Zamiast tego w poszukiwaniu despotyzmu, absolutyzmu i wszechwładzy zwracają się ku prawu. Pragną tylko tworzyć prawa.
Aby ukazać przewagę tej wątpliwej idei we Francji, musiałbym w całości zacytować nie tylko prace Mably'ego, Raynala,
Rousseau i Fenelona oraz długie wyjątki z dzieł Bossueta i Monteskiusza, ale kompletne protokoły posiedzeń Zgromadzenia.
Nie zrobię tego • po prostu odsyłam do nich czytelnika.
Napoleon chciał, by ludzie byli bierni
Nie może oczywiście dziwić, że ta sama idea przyświecała Napoleonowi, który chętnie ją przyjął i z zapałem stosował. Jak
chemik, Napoleon uważał całą Europę za materiał dla swych doświadczeń. Jednak naturalna kolej rzeczy doprowadziła ten
materiał do reakcji przeciw niemu.
Na Wyspie Świętej Heleny pozbawiony złudzeń Napoleon zdawał się uznawać w ludzkości niejaką inicjatywę. Uznając ją,
wydawał się mniej wrogi wolności. Tym niemniej pozostawił potomności następujące przesłanie: •Rządzić • oznacza rozwijać i
poszerzać moralność, oświatę i szczęście•.
Po tym wszystkim nie ma raczej potrzeby cytować identycznych opinii Morelly'ego [
], Babeufa [
], Saint-
] i Fouriera [
społeczeństwo czerpie swój ruch od władzy.•
Rozważmy to. Impuls powodujący ten ruch pochodzi z planu Louisa Blanc; jego plan ma być narzucony społeczeństwu;
wymienione społeczeństwo to cała ludzkość. Zatem rasa ludzka ma czerpać swój ruch od Louisa Blanc.
Mówi on, że ludzie mają swobodę przyjęcia lub odrzucenia tego planu. Niewątpliwie ludziom wolno słuchać lub nie
słuchać czyichkolwiek rad. Ale Louis Blanc nie tak to pojmuje. Spodziewa się, że jego plan zostanie zadekretowany, a
następnie narzucony ludziom pod przymusem prawa:
•W naszym planie państwo ma tylko wydać prawa dotyczące pracy, które dadzą zupełną wolność postępowi
przemysłowemu. Państwo jedynie umieszcza społeczeństwo na równi pochyłej, po której społeczeństwo zsuwa się
siłą rzeczy, naturalną pracą stworzonego mechanizmu.•
Ale co to za równia pochyła proponowana przez Louisa Blanc? Czy nie prowadzi ona w otchłań? (Nie, prowadzi do
szczęścia.) Jeżeli tak, to dlaczego społeczeństwo samo tam nie zdąża? (Ponieważ społeczeństwo nie wie, czego chce; musi
być prowadzone.) Czym prowadzone? (Siłą.) A kto da impuls tej sile? (Cóż, wynalazca całego mechanizmu • w tym wypadku
pan Louis Blanc.)
Zaklęty krąg socjalizmu
Nigdy nie wyrwiemy się z tego zaklętego kręgu: idei biernej ludzkości i wielkiego człowieka używającego mocy prawa, by
prowadzić ludzi.
Czy na tej równi społeczeństwo zazna trochę wolności? (Oczywiście.) A czym jest wolność, panie Blanc?
•Raz i na zawsze • wolność nie jest tylko zagwarantowanym prawem; jest także zagwarantowaną osobie władzą
używania i rozwijania jej zdolności pod rządem sprawiedliwości i pod ochroną prawa.
Różnica ta ma głębokie znaczenie oraz konsekwencje trudne do przecenienia. Jeżeli raz zgodzimy się na to, że
osoba, aby być naprawdę wolną, musi mieć władzę używania i rozwijania swoich zdolności, to musimy
konsekwentnie przyjąć, że każdy może żądać od społeczeństwa wykształcenia wystarczającego mu do jego rozwoju.
Musimy też przyjąć, że każdy może żądać od społeczeństwa narzędzi produkcji, bez których ludzkie działanie nie
może być w pełni efektywne. W jaki sposób może społeczeństwo dać każdemu edukację i środki produkcji, jeżeli nie
poprzez działanie państwa?•
A więc znów wolność okazuje się władzą. Na czym ta władza polega? (Na wykształceniu i zapewnieniu narzędzi produkcji.)
Kto ma dać edukację i narzędzia produkcji? (Społeczeństwo, które jest to winne każdemu.) W jaki sposób społeczeństwo ma
dać środki produkcji tym, którzy ich nie mają? (Poprzez działania państwa.) A skąd państwo ma je wziąć?
Niech czytelnik sam odpowie na to pytanie. Niech także zauważy kierunek, w jakim nas ono ustawia.
Doktryna demokratów
Fenomenem naszych czasów, który prawdopodobnie zadziwi naszych potomków, jest doktryna oparta na trzech
hipotezach: zupełnej bierności ludzkości, wszechwładzy prawa i nieomylności prawodawcy. Trzy powyższe idee tworzą
wyznanie wiary tych, którzy nazywają siebie pełnymi demokratami.
Zwolennicy tej doktryny określają się także jako socjalni demokraci. Jako demokraci, pokładają nieograniczoną wiarę w
rodzaju ludzkim. Ale jako socjaliści uważają rodzaj ludzki za coś niewiele lepszego niż kurz. Rozważmy szczegóły tego
kontrastu.
Jakie jest zdanie demokraty, gdy dyskutowane są prawa polityczne? Jak postrzega on lud, gdy ma zostać wybrany
ustawodawca? Och, uznaje wtedy w ludzie instynktowną mądrość, najwyższą umiejętność postrzegania; wola ludu jest zawsze
dobra, wola ogółu nie może się mylić; prawo głosu nigdy nie będzie nazbyt powszechne.
Gdy nadchodzą wybory, nikt nie pyta głosującego o żadną gwarancję jego mądrości. Jego wolę i zdolność do mądrego
wyboru przyjmuje się za pewnik. Czy ludzie mogą się mylić? Czyż nie żyjemy w wieku oświecenia? Czy ludzie zawsze mają być
trzymani w łańcuchach? Czy nie wywalczyli sobie praw wielkim wysiłkiem i poświęceniem? Nie dali oczywistego dowodu
swej inteligencji i mądrości? Czy nie są dorośli? Czy nie są zdolni do samodzielnych sądów? Czy sami nie wiedzą, co jest dla
nich najlepsze? Czy znajdzie się człowiek albo grupa ludzi tak bezczelnych, że postawią się nad pozostałymi ludźmi i będą za
nich osądzać i działać? Nie, nie, ludzie są i powinni być wolni. Chcą sami zarządzać swoimi sprawami i tak być powinno.
Ale kiedy w końcu ustawodawca zostaje wybrany • o, wtedy ton zmienia się radykalnie. Ludzie wracają do stanu
pasywności, bezwładu i niewiedzy; ustawodawca wraca do wszechwładzy. Teraz on inicjuje, kieruje, napędza i organizuje.
Ludzie mają tylko słuchać • nadchodzi godzina despotyzmu. Obserwujemy dziś tę fatalną ideę: ludzie, którzy podczas
wyborów byli tak mądrzy, moralni i doskonali, teraz nie mają w ogóle żadnych skłonności, a jeśli już, to tylko wiodące do
degradacji.
Socjalistyczna koncepcja wolności
Ale czy nie powinno się dać ludziom trochę wolności?
Lecz Considerant [
] zapewnia nas, że wolność nieodwołalnie prowadzi do monopolu!
Rozumiemy, że wolność oznacza konkurencję. Ale według Louisa Blanc konkurencja to system rujnujący przedsiębiorców i
wyniszczający ludzi. Dlatego wolni ludzie są rujnowani i wyniszczani proporcjonalnie do stopnia posiadanej wolności. (Może
pan Blanc powinien obejrzeć rezultaty konkurencji, na przykład w Szwajcarii, Holandii, Anglii albo Stanach Zjednoczonych.)
Louis Blanc powiada nam także, że konkurencja prowadzi do monopolu. Za pomocą tego rozumowania informuje nas także,
że niskie ceny prowadzą do wysokich cen, że konkurencja czyni z produkcji działanie niszczące, że konkurencja wyczerpuje źródła
siły nabywczej, że konkurencja wymusza wzrost produkcji równocześnie ze spadkiem konsumpcji. Z tego wynika, że wolni ludzie
nie produkują po to, żeby konsumować, że wolność oznacza prześladowanie i szaleństwo wśród ludu, i że pan Louis Blanc
absolutnie musi się o to wszystko zatroszczyć.
Socjaliści boją się każdej wolności
Jaką więc wolność prawodawcy powinni zagwarantować ludziom? Wolność sumienia? (Ale wtedy ludzie zaczną korzystać
z prawa do stania się ateistami.)
Może wolność kształcenia? (Ale rodzice płaciliby profesorom za nauczanie ich dzieci niemoralności i fałszu, a poza tym,
według Thiersa [
], gdyby edukację powierzono wolności ludu, to przestałaby ona być narodowa i uczylibyśmy nasze dzieci
idei Turków i Hindusów, podczas gdy obecnie, dzięki legalnemu despotyzmowi nad edukacją, nasze dzieci mają szczęście
uczyć się nobliwych idei rzymskich.)
A więc wolność pracy? (Ale to oznaczałoby konkurencję, która powoduje nieskonsumowanie produkcji, rujnuje
przedsiębiorców i wyniszcza ludzi.)
Może wolność handlu? (Ale wszyscy wiedzą, a zwolennicy ceł ochronnych udowadniają wciąż na nowo, że wolność handlu
rujnuje każdą osobę w ten handel zaangażowaną i że wolność handlu trzeba ograniczać, aby żyć dostatnio.)
Może więc wolność stowarzyszeń? (Ale według doktryny socjalistycznej prawdziwa wolność i dobrowolne stowarzyszenia
stoją ze sobą w sprzeczności, a celem socjalistów jest ograniczanie wolności stowarzyszeń właśnie w celu zmuszenia ludzi do
jednoczenia się w prawdziwej wolności.)
Jasne, że poglądy socjaldemokratów nie pozwalają im na danie ludziom jakiejkolwiek wolności, gdyż wierzą oni, że natura
rodzaju ludzkiego zawsze dąży w kierunku wszelkiego upadku i katastrofy. Prawodawca musi więc planować zamiast ludzi,
by uratować ich przed nimi samymi.
Ta linia rozumowania prowadzi nas do podstawowej kwestii: jeżeli ludzie są tak niezdolni, niemoralni i niewiedzący, jak to
przedstawiają politycy, dlaczego prawa tych samych ludzi do głosowania broni się z tak zapamiętałym uporem?
Idea nadczłowieka
Żądania tych organizatorów ludzkości wywołują następną wątpliwość, o którą często ich pytałem, nie otrzymując do tej
pory żadnej odpowiedzi: jeżeli naturalne skłonności rodzaju ludzkiego są tak złe, że niebezpiecznie jest dawać ludziom
wolność, jak to się dzieje, że skłonności organizatorów są zawsze dobre? Czy prawodawcy i działający w ich imieniu także
należą do rasy ludzkiej? Czy też sądzą, że są ulepieni z lepszej gliny, niż reszta ludzkości? Organizatorzy utrzymują, że
społeczeństwo pozbawione kierownictwa z pewnością rzuci się na oślep w stronę zniszczenia, bo tak przewrotne są ludzkie
instynkty. Prawodawcy chcą wstrzymać te samobójcze dążenia i nadać im bardziej rozsądny kierunek. Oczywiste jest więc, że
prawodawcy i organizatorzy otrzymali od niebios inteligencję i cnotę sytuującą ich poza i ponad rodzajem ludzkim. Jeżeli tak,
niech okażą tytuły swej wyższości.
Chcieliby zostać pasterzami nad nami • ich trzodą. Naturalnie taki układ wymaga założenia, że są wyżsi od naszej reszty. I
naturalnie jesteśmy w pełni uprawnieni do żądania, aby prawodawcy i organizatorzy okazali nam dowód swej naturalnej
wyższości.
Socjaliści odrzucają wolność wyboru
Proszę zauważyć, że nie podaję w wątpliwość prawa socjalistów do wymyślania społecznyczh kombinacji, ogłaszania ich,
popierania i wypróbowywania na ich własny koszt i ryzyko. Kwestionuję ich prawo do narzucania nam tych planów mocą
prawa • pod przymusem • i do zmuszania nas do płacenia na nie podatków.
Nie żądam, aby zwolennicy różnych szkół socjalnych • proudhoniści, kabetyści, fourieryści, protekcjoniści i socjaliści
uniwersyteccy • porzucili swe różnorodne idee. Żądam jedynie, aby porzucili ideę im wszystkim wspólną: zmuszania nas,
byśmy podporządkowali się ich grupom i seriom, uspołeczniającym przedsięwzięciom, bankom z darmowymi kredytami,
grecko-rzymskiej koncepcji moralności i regulacjom gospodarki. Wymagam jedynie, aby wolno było nam samym decydować
o przyjęciu na siebie tych planów, byśmy nie byli pośrednio lub bezpośrednio zmuszani do ich akceptacji, gdy uznamy, że są
sprzeczne z naszym interesem albo sumieniem.
A przy tym organizatorzy społeczeństwa żądają dostępu do funduszy podatkowych i mocy prawa dla przeprowadzenia
swych planów. Żądanie to jest nie tylko tyrańskie i niesprawiedliwe, ale w dodatku wywołuje fałszywe przeświadczenie, że
organizator jest nieomylny, a ludzie są niekompetentni. Skoro jednak ludzie są niekompetentni, po co cała dyskusja wokół
powszechnego prawa głosu?
Przyczyny rewolucji we Francji
Ta sprzeczność idei odbija się w wypadkach we Francji, nieszczęśliwie dla tego kraju, ale zgodnie z logiką. Na przykład
Francuzi poprowadzili pozostałych Europejczyków do uzyskania ich praw • a ściślej rzecz biorąc, ich politycznych żądań.
Jednak ten fakt w żadnej mierze nie zapobiegł temu, że staliśmy się najściślej zarządzanym, najbardziej obciążonym,
ujarzmionym i eksploatowanym narodem w Europie. Francja przewodzi pozostałym narodom także pod tym względem, że
ciągle przewiduje się u nas rewolucje. I w takich warunkach nie ma w tym nic dziwnego.
A będzie ten stan trwać tak długo, jak długo nasi politycy będą zgadzać się z ideą tak celnie wyrażoną przez Louisa Blanc:
•społeczeństwo czerpie swój ruch od władzy•. Tak długo, jak czujące, ludzkie istoty pozostaną pasywne, będą się uważać za
niezdolne do polepszenia swego losu własną inteligencją i energią, będą się spodziewać wszystkiego od prawa, będą się czuć
w stosunku do państwa jak stado w stosunku do pasterza.
Zbyt wielka władza rządu
Jasne, że jak długo przeważać będą takie nastawienia, odpowiedzialność rządu będzie zbyt rozległa. Powodzenie i
niepowodzenie, bogactwo i bieda, równość i nierówność, cnota i występek • wszystko zależy od administracji politycznej. Jest
obciążony wszystkim, wszystkiego się podejmuje, wszystko robi, toteż jest za wszystko odpowiedzialny.
Jeśli się nam powodzi, rząd może żądać naszej wdzięczności; jeśli jednak się nam nie powiedzie, rząd jest temu winien. Czy
nasze osoby i mienie nie są w dyspozycji rządu? Czy prawo nie jest wszechwładne?
Tworząc monopol edukacji rząd musi zaspokoić nadzieje ojców rodzin, którym odebrał ich wolność; jeżeli te nadzieje
zawiedzie, czyja to będzie wina?
Regulując przemysł rząd obiecał mu powodzenie, inaczej absurdem byłoby odbieranie mu jego wolności. Jeżeli przemysł
teraz niedomaga, czyja to jest wina?
Wtrącając się do bilansu handlowego poprzez zabawy z cłami rząd obiecał handlowi powodzenie; jeżeli rezultatem jest nie
powodzenie, a upadek, to czyja to jest wina?
Dając gospodarce morskiej ochronę w zamian za jej wolność rząd podejmuje się zapewnienia jej opłacalności; a jeżeli
stanie się ona dla podatników ciężarem, czyja to jest wina?
Naród, którego rząd nie podejmuje się ochoczo odpowiedzialności, nie ma więc powodu do narzekań. Czy może więc
dziwić, że każda kolejna porażka wzmaga zagrożenie Francji kolejną rewolucją?
A jakie remedium się proponuje? Poszerzanie bez końca domeny prawa, czyli zakresu odpowiedzialności rządu.
Ale jeżeli rząd podejmuje się kontrolować i podwyższać płace, zadbać o wszystkich, którzy są w potrzebie, wesprzeć
wszystkich bezrobotnych pracowników, pożyczać wszystkim pieniądze bez odsetek • i nie potrafi tego uczynić, jeżeli (że
posłużymy się słowami, które wyszły spod pióra de Lamartine'a) •państwo uważa, że jego celem jest oświecenie, rozwój,
powiększenie, uduchowienie i uświęcenie duszy ludu• • i rząd nie jest w stanie dokonać wszystkich tych rzeczy • co wtedy?
Czy nie jest pewne, że po każdej porażce rządu • która jest więcej niż prawdopodobna • nastąpi równie nieodwołalnie
rewolucja?
Polityka a gospodarka
Wróćmy teraz do sprawy, która była krótko dyskutowana na początku tego opracowania: relacji między gospodarką a
polityką • ekonomii politycznej.
Nauka ekonomii musi zostać rozwinięta, zanim można logicznie sformułować naukę o polityce. Ekonomia jest w zasadzie
nauką określającą, kiedy interesy istot ludzkich są ze sobą zgodne, a kiedy antagonistyczne. Trzeba to wiedzieć, zanim w celu
ustalenia prawidłowych funkcji rządu można formułować naukę o polityce.
Bezpośrednio po rozwinięciu nauki ekonomii, na samym początku rozwoju nauki o polityce, rozstrzygnięta musi zostać
najważniejsza kwestia: czym jest prawo? Czym być powinno? Jaki jest jego zakres, jego granice? W jakim logicznym punkcie
kończą się usprawiedliwione kompetencje prawodawcy?
Nie boję się odpowiedzieć: prawo to wspólna siła zorganizowana jako przeszkoda przeciw niesprawiedliwości. Krótko mówiąc
• prawo to sprawiedliwość.
Właściwe funkcje prawodawcy
Nie jest prawdą, że prawodawca ma absolutną władzę nad naszymi osobami i mieniem. Ludzka egzystencja i istnienie
własności poprzedzały egzystencję prawodawcy, a jego funkcją jest jedynie zagwarantowanie im bezpieczeństwa.
Nie jest prawdą, że funkcją prawa jest regulowanie naszych sumień, idei, chęci, wykształcenia, opinii, pracy, handlu,
uzdolnień czy przyjemności. Funkcją prawa jest zapewnienie swobodnego wykonywania tych praw i zapobieganie
pogwałceniu przez kogokolwiek swobody wykonywania takich samych praw innych osób.
Ponieważ prawo koniecznie potrzebuje wsparcia przez przymus, jego uprawnioną domeną są tylko obszary, w których
użycie siły jest konieczne. Jest to sprawiedliwość.
Każda jednostka ma prawo używać siły do uprawnionej samoobrony. Z tego powodu zbiorowa siła, która jest tylko
zorganizowaną kombinacją sił indywidualnych, może zostać legalnie użyta w tym celu, a nie jest legitymowana w żadnym
innym.
Prawo jest tylko organizacją indywidualnych uprawnień do samoobrony, które istniały już przed formalizacją prawa. Prawo
to sprawiedliwość.
Prawo i dobroczynność nie są tym samym
Misją prawa nie jest uciskanie ludzi i obrabowywanie ich z własności, nawet jeśli miałoby ono działać w duchu
dobroczynności. Jego misją jest ochrona osób i mienia.
Co więcej, nie można mówić, że prawo może być dobroczynne, jeżeli w trakcie swego działania powstrzymuje się przed
prześladowaniem osób i rabowaniem ich własności • byłaby to sprzeczność. Prawo nie może nie wywierać skutków na
osobach i własności, a jeśli działa w jakikolwiek inny sposób, niż ich ochrona, jego działania muszą naruszać wolność osób i
ich prawo własności.
Prawo to sprawiedliwość • prosto i jasno, dokładnie i w jasnych granicach. Każde oko może to zobaczyć, każdy umysł może
to pojąć, ponieważ sprawiedliwość jest możliwa do zmierzenia i niezmienna. Sprawiedliwość to właśnie to.
Jeżeli przekroczysz tę prawdziwą granicę, jeśli spróbujesz uczynić prawo wyznaniowym, braterskim, wyrównującym,
dobroczynnym, przemysłowym, literackim albo artystycznym • zagubisz się w nieznanej przestrzeni, w mglistości i
niepewności, w narzuconej utopii albo, co gorsza, wielu utopiach naraz, z każdą próbującą zawładnąć prawem i nałożyć je na
ciebie. Jest tak, bo braterstwo i dobroczynność nie mają precyzyjnych granic, jakie ma sprawiedliwość. Raz zacząwszy, kiedy
się zatrzymasz? I kiedy zatrzyma się samo prawo?
Najkrótsza droga do komunizmu
De Saint-Cricq [
] zostałby filantropem tylko wobec kilku przemysłowych grup; żądałby, aby prawo kontrolowało
konsumentów z korzyścią dla producentów.
Considerant finansowałby podstawy egzystencji grup pracowników; chciałby posłużyć się prawem, by zapewnić im
gwarantowane minimum odzieży, mieszkania, żywności i pozostałych potrzeb życiowych.
Louis Blanc powiedziałby • i słusznie • że te minimalne gwarancje to tylko wstęp do powszechnego braterstwa;
powiedziałby, że prawo winno dać środki produkcji i darmową edukację wszystkim ludziom pracującym.
Kto inny mógłby zauważyć, że taki układ wciąż zostawia miejsce na nierówność i zasugerować, że prawo powinno dawać
wszystkim, nawet w najbardziej niedostępnych wioskach, luksus, literaturę i sztukę.
Wszystkie te propozycje stanowią krótką drogę do komunizmu; ustawodawstwo byłoby wtedy • właściwie już jest • polem
bitwy dla indywidualnych żądz i fantazji.
Podstawa stabilnego rządu
Prawo to sprawiedliwość. Na tej propozycji można zbudować prosty i stabilny rząd. I wzywam kogokolwiek, aby
powiedział, jak myśl o rewolucji, o powstaniu, o najmniejszym buncie mogłaby powstać przeciw rządowi, którego
zorganizowany przymus ograniczałby się tylko do zwalczania niesprawiedliwości.
Pod takim rządem byłoby najwięcej bogactwa i byłoby ono najbardziej równomiernie rozłożone. Nikt nawet nie
pomyślałby o obwinianiu rządu za cierpienia związane z ludzką egzystencją. Jest to prawdą dlatego, że gdyby władza rządu
była ograniczona tylko do zwalczania niesprawiedliwości, to rząd byłby tak samo odpowiedzialny za te cierpienia, jak obecnie
za zmiany temperatury.
Jako dowód tego stwierdzenia rozważmy taką kwestię: czy znane jest jakiekolwiek powstanie przeciw sądowi
apelacyjnemu albo rozruchy przeciw sędziemu pokoju, mające na celu uzyskanie wyższych płac, darmowych kredytów,
narzędzi produkcji, ceł ochronnych albo utworzonych przez państwo miejsc pracy? Wszyscy doskonale wiedzą, że takie
sprawy nie należą do jurysdykcji sądu apelacyjnego ani sędziego pokoju. I gdyby rząd ograniczył się do swych właściwych
funkcji, wszyscy szybko by się nauczyli, że te sprawy leżą poza zasięgiem samego prawa.
Jednak wystarczy, by prawa tworzono zgodnie z principium braterstwa i ogłoszono, że całe zło i całe dobro pochodzi od
prawa, że prawo jest odpowiedzialne za wszystkie jednostkowe niepowodzenia i społeczne nierówności • by otworzyły się
wrota nieskończonej lawiny skarg, oskarżeń, problemów i rewolucji.
Sprawiedliwość oznacza równość praw
Prawo to sprawiedliwość. I byłoby dziwne, gdyby prawo z założenia mogło być czymś innym. Czy sprawiedliwość nie jest
prawem? Czy prawa nie są równe? Jakim prawem prawo zmusza mnie do podporządkowania się społecznym planom panów
Mimerela, de Meluna [
], Thiersa czy Blanc? Jeśli prawo ma do tego moralną kompetencję, to dlaczego nie zmusza tych
panów do przyjęcia moich planów? Czy mam przypuszczać, że natura nie dała mi dość wyobraźni, bym wymyślił sobie własną
utopię? Czy prawo powinno wybrać tylko jedną utopię z wielu i do jej dyspozycji postawić zorganizowane siły rządu?
Prawo to sprawiedliwość. I nie można twierdzić • jak to się często spotyka • że prawo zgodne z tą koncepcją byłoby
ateistyczne, indywidualistyczne i bez serca, i że uformowałoby ludzkość na swój wzór. Jest to wniosek absurdalny, wart
cokolwiek jedynie dla wyznawców rządu, wierzących, że prawo stanowi ludzkość.
Nonsens! Czy wyznawcy rządu uważają, że wolni ludzie zrezygnują z działania? Czy jeżeli prawo nie dostarczy nam energii,
to znaczy to, że nie będziemy jej mieć w ogóle? Czy jeżeli prawo ogranicza się do ochrony swobodnego używania naszych
zdolności, to będziemy do ich używania niezdolni? Przypuśćmy, że prawo nie zmusza nas do przyjęcia określonych form
religii, systemów stowarzyszenia, metod edukacji, regulacji pracy albo planów dobroczynności; czy wynika z tego, że z
entuzjazmem rzucimy się w ateizm, osamotnienie, niewiedzę, biedę i zawiść? Czy z tego, że jesteśmy wolni, wynika, że nie
uznajemy już dłużej władzy i szlachetności Boga? Czy przestaniemy wtedy stowarzyszać się z innymi, pomagać innym,
wspierać naszych braci, którym się nie poszczęściło, studiować tajemnice natury i ulepszać samych siebie do granic naszych
możliwości?
Droga do godności i postępu
Prawo to sprawiedliwość. Pod rządem sprawiedliwego prawa • pod rządem prawości, pod wpływem wolności,
bezpieczeństwa, stabilności i odpowiedzialności • każda osoba osiągnie swoją prawdziwą wartość i prawdziwą godność swej
egzystencji. Tylko pod rządem sprawiedliwego prawa rodzaj ludzki osiągnie • niewątpliwie powoli, ale na pewno • boski wzór
uporządkowanego i spokojnego postępu ludzkości.
Wydaje mi się to teoretycznie słuszne dla każdej kwestii poddanej dyskusji religijnej, filozoficznej, politycznej czy
ekonomicznej, dotyczącej powodzenia, moralności, równości, praw, sprawiedliwości, postępu, odpowiedzialności,
współpracy, własności, pracy, handlu, kapitału, płac, podatków, osadnictwa, finansów czy rządu. Od któregokolwiek punktu
na naukowym horyzoncie rozpoczynam swoje poszukiwania, niezmiennie prowadzą one do jednego wniosku: rozwiązanie
problemu relacji między ludźmi leży w wolności.
Dowód idei
Czyż nie to mówi nam doświadczenie? Spójrzmy na świat jako całość. W których krajach mieszkają najbardziej pokojowe,
moralne i szczęśliwe ludy? Znajdziemy je w krajach, gdzie prawo najmniej ingeruje w sprawy prywatne; gdzie rząd jest
najmniej odczuwalny; gdzie jednostka ma najwięcej swobody, a wolna opinia największy wpływ; gdzie władza administracji
jest najmniejsza i najprostsza; gdzie podatki są najniższe i najbardziej wyrównane, a publiczne niezadowolenie najmniej
prowokowane i uzasadnione; gdzie jednostki i grupy ludzkie najchętniej przyjmują na siebie odpowiedzialność i w
konsekwencji poprawia się moralność niedoskonałych ludzi; gdzie handel, zgromadzenia i stowarzyszenia są najmniej
ograniczone; gdzie praca, kapitał i osadnictwo cierpią najmniej wymuszonych przesunięć; gdzie rodzaj ludzki podąża
najbliżej swych naturalnych skłonności; gdzie pomysły ludzkie są najbliższe harmonii z prawami boskimi. Krótko: najbardziej
szczęśliwe, moralne i pokojowe ludy to te najbliższe zasadzie: chociaż rodzaj ludzki nie jest doskonały, całą nadzieję
pokładamy w swobodnych i dobrowolnych działaniach ludzi w granicach prawa; prawo i sprawiedliwość nie służą niczemu
poza dbaniem o powszechną sprawiedliwość.
Chęć rządzenia innymi
Trzeba stwierdzić, że w świecie jest zbyt wielu •wielkich• ludzi • prawodawców, organizatorów, uszczęśliwiaczy,
przywódców ludu, ojców narodu i tak dalej. Zbyt wielu ludzi umieszcza się ponad ludzkością • robią karierę organizując ją,
patronując jej i nią rządząc.
Ktoś może powiedzieć: •Ale ty sam to robisz•.
To prawda. Ale trzeba zauważyć, że ja działam w całkiem odmiennym zamiarze: jeżeli stanąłem w szeregach reformatorów,
to tylko po to, by przekonać ich, by dali ludziom spokój. Nie patrzę na ludzi tak, jak Vancauson patrzył na swój automat.
Raczej przyjmuję rodzaj ludzki takim, jaki jest, podobnie jak fizjolog przyjmuje ludzkie ciało. Chcę tylko uczyć się i podziwiać.
Moje nastawienie wobec innych ludzi dobrze zilustruje opowieść pewnego znanego podróżnika: otóż znalazł się on wśród
plemienia dzikich, w którym właśnie narodziło się dziecko. Otoczył je krąg wróżbitów, czarowników i znachorów, uzbrojonych
w dzidy, haki i noże. Jeden powiedział: •To dziecko nie poczuje zapachu fajki pokoju, dopóki nie poszerzę dziurek w jego
nosie•. Inny powiedział: •Nie będzie słyszało, dopóki nie rozciągnę jego uszu aż do ramion•. Trzeci powiedział: •Nie zobaczy
słońca, dopóki nie skrzywię jego oczu•. Następny powiedział: •Nie stanie prosto, dopóki nie wykrzywię jego nóżek•. Piąty
powiedział: •Nie nauczy się myśleć, dopóki nie spłaszczę jego czaszki•.
•Stójcie• • krzyknął podróżnik. •Bóg dobrze robi to, co robi. Nie myślcie, że wiecie więcej od Niego. Bóg dał członki temu
niewinnemu stworzeniu • niech rosną i się wzmacniają przez ćwiczenia, użytek, doświadczenie i wolność•.
Spróbujmy wolności
Bóg dał ludziom wszystko, czego potrzebują do osiągnięcia swego przeznaczenia. Przewidział kształt społeczeństwa tak
samo, jak kształt ludzkiego ciała. A społeczne organy ludzi są pomyślane tak, że będą się harmonijnie rozwijać w czystym
powietrzu wolności. Precz więc z czarownikami i organizatorami! Precz z ich dzidami, łańcuchami, hakami i nożami! Precz ze
sztucznymi systemami! Precz z zachciankami rządowych administratorów, ich społecznymi projektami, ich centralizacją, ich
cłami, ich publicznymi szkołami, ich państwową religią, ich darmowym kredytem, ich monopolem bankowym, ich
regulacjami, restrykcjami, wyrównywaniem poprzez opodatkowanie i ich obłudnym moralizowaniem!
Niech prawodawcy i ulepszacze, którzy na próżno obciążyli społeczeństwo tyloma systemami, skończą teraz w miejscu, w
którym zaczęli: niech odrzucą wszelkie systemy i spróbują wolności • bo wolność jest wyznaniem wiary w Boga i Jego dzieła.
Przypisy
[1] Wyjątek z petycji Generalnej Rady Producentów, Rolnictwa i Handlu z 6 maja 1850 roku. (przyp. aut.)
[2] Pierre Auguste Remi Mimerel de Roubaix (1786-1870) • fabrykant i polityk; od 1849 deputowany z Nord, od 1852 senator; popierał
politykę rządu i większości parlamentarnej; poparł zamach stanu Napoleona III.
[3] Pierre Carlier (1799-1858) • polityk, wieloletni prefekt policji w większych prowincjonalnych miastach Francji.
[4] Hrabia Charles Rene Forbes de Montalembert (1810-1870) • historyk, działacz katolicki; konsolidował środowiska katolików
francuskich wokół pism •L'Avenir•, później •L'Universe• i •Le Correspondent•; 1835-57 przywódca opozycji parlamentarnej • liberalnych
katolików.
[5] Baron Pierre Charles Francois Dupin (1784-1873) • polityk, ekonomista, inżynier marynarki; położył wielkie zasługi w odgórnie
sterowanym rozwoju technicznym i gospodarczym kraju, w związku z czym cieszył się dużym uznaniem wśród współczesnych; brał
bardzo aktywny udział we wszystkich sprawach publicznych swego czasu; od 1837 par Francji, od 1852 senator.
[6] Autor pisząc •Prawo• wiedział już, że ma bardzo zaawansowaną gruźlicę. (przyp. tłum.)
[7] Alphonse de Lamartine (1790-1869) • poeta, polityk, dyplomata; jeden z twórców francuskiego romantyzmu; zwolennik i
apologeta programu żyrondystów.
[8] Fr. •spoliation•, ang. •plunder•. (przyp.tłum.)
[9] Gdyby przywilej rządowej ochrony przed konkurencją • monopol • zagwarantowano tylko jednej grupie we Francji, na przykład
pracownikom hut, fakt ten byłby tak szeroko piętnowany jako legalny rabunek, że nie przetrwałby długo. Dlatego wszystkie chronione
sfery traktuje się jak jedną. Organizują się one nawet jako reprezentacja wszystkich pracujących. Instynktownie czują, że generalizacja
legalnego rabunku umożliwia jego ukrycie. (przyp. aut.)
[10] Jacques Benigne Bossuet (1627-1704) • pisarz i kaznodzieja, od 1669 biskup; 1670-1680 wychowawca Delfina; cytowane ustępy
pochodzą z napisanych dla niego •Uwag nad historią powszechną•.
[11] Egipcjanie uważali Trismegistosa za kanclerza boga Ozyrysa. (przyp. tłum.)
[12] Fenelon, właściwie Francois de Salignac de la Mothe (1651-1715) • pisarz, kaznodzieja, od 1695 arcybiskup Cambrai; autor
utworów o tematyce historycznej, politycznej i moralnej; uważany za prekursora osiemnastowiecznych utopistów.
[13] Rządy Jezuitów w Paragwaju (unikalny przypadek autorytarnego państwa wyznaniowego) co prawda uchroniły mieszkańców
tego kraju przed okrucieństwami zdobywców, ale ostatecznie doprowadziły kraj do ruiny. (przyp. tłum.)
[14] Według teorii Rousseau życie człowieka społecznego jest częściowe w tym sensie, że jest on częścią społeczeństwa; myśląc o
sobie w taki sposób, staje się tym samym istotą moralną. (przyp. tłum.)
[15] Guillaume Raynal (1713-1796) • historyk i filozof związany z encyklopedystami; głosił obiegowe ideały oświecenia, zwłaszcza w
swym głównym dziele •Historia filozoficzna i polityczna ustanowienia przez Europejczyków handlu w obojgu Indiach• (1770).
[16] Gabriel Bonnot de Mably (1709-1785) • myśliciel, teoretyk i pisarz polityczny i społeczny; jeden z pierwszych przedstawicieli
komunizmu utopijnego • twórca utopii pierwotnego stanu naturalnego ludzkości, w opozycji do upadającego systemu feudalnego i
rodzącego się systemu wolnego rynku.
[17] Etienne Bonnot de Condillac (1715-1780) • filozof, członek Akademii Francuskiej; jeden z głównych przedstawicieli francuskiego
Oświecenia.
[18] Antoine Louis Leon de Saint-Just (1767-1794) • rewolucjonista, przywódca jakobinów; zwolennik, teoretyk i praktyk polityki
terroru; współpracownik Robespierre'a.
[19] Jean Nicolas Billaud-Varenne (1756-1819) • rewolucjonista, jakobin, członek władz rewolucji 1789 roku, współpracownik
Robespierre'a, którego następnie pomógł obalić.
[20] Louis Michel de Saint-Fargeau Le Pelletier (1760-1793) • rewolucjonista, członek Konwentu; twórca radykalnego projektu
państwowej przymusowej edukacji dzieci, przyjętego, ale anulowanego po upadku jakobinów.
[21] Morelly (XVIII w.) • myśliciel, przedstawiciel komunizmu utopijnego, z jego myśli czerpali komuniści utopijni XIX wieku.
[22] Francois Noel •Gracchus• Babeuf (1760-1797) • rewolucjonista, komunista utopijny; twórca syntezy komunizmu i walki klas,
krytyk prawa własności i spontanicznej organizacji społeczeństwa.
[23] Robert Owen (1771-1858) • angielski pisarz, działacz polityczny i społeczny; socjalista utopijny, prekursor ruchu spółdzielczego,
zwolennik filozofii oświecenia; zamierzał drogą ewolucyjną, pod kontrolą klas posiadających i oświeconych, dojść do komunizmu i do
zharmonizowania produkcji przemysłowej i rolniczej.
[24] Hrabia Claude Henri de Rouvroy de Saint-Simon (1760-1825) • historyk, filozof i myśliciel społeczny; elementy jego myśli przejął
A. Comte; główny przedstawiciel tzw. socjalizmu utopijnego • postulował •usunięcie wad kapitalizmu poprzez racjonalną reorganizację
produkcji i budowę społeczeństwa industrialnego•.
[25] Charles Fourier (1772-1837) • twórca fourieryzmu, jednej z wielu odmian tzw. socjalizmu utopijnego; krytyk •anarchii produkcji•,
rozdrobnienia własności i pasożytnictwa w handlu; postulował ustrój bezpaństwowy, pozbawiony przymusu.
[26] Jean Joseph Louis Blanc (1811-1882) • działacz i pisarz polityczny, jeden z przywódców rewolucji 1848 roku; prekursor
spółdzielczości, główny przedstawiciel tzw. socjalizmu drobnomieszczańskiego, twórca założeń solidaryzmu.
[27] Victor Considerant (1808-1893) • socjalista utopijny, uczeń Fouriera i przywódca fourierystów; przeciwnik teorii rewolucji
społecznej i walki klasowej; po1848 wyemigrował do Belgii i Teksasu, gdzie usiłował założyć fourierowski falanster.
[28] Louis Adolphe Thiers (1797-1877) • polityk i historyk, członek Akademii Francuskiej; wielokrotny minister i premier, 1871-1873
prezydent; zwolennik monarchii konstytucyjnej, przeciwnik Napoleona III; 1871 stłumił •Komunę Paryską•.
[29] de Saint-Cricq
[30] de Melun
Przypisy
[1] Wyjątek z petycji Generalnej Rady Producentów, Rolnictwa i Handlu z 6 maja 1850 roku. (przyp. aut.)
[2] Pierre Auguste Remi Mimerel de Roubaix (1786-1870) • fabrykant i polityk; od 1849 deputowany z Nord, od 1852 senator; popierał
politykę rządu i większości parlamentarnej; poparł zamach stanu Napoleona III.
[3] Pierre Carlier (1799-1858) • polityk, wieloletni prefekt policji w większych prowincjonalnych miastach Francji.
[4] Hrabia Charles Rene Forbes de Montalembert (1810-1870) • historyk, działacz katolicki; konsolidował środowiska katolików
francuskich wokół pism •L'Avenir•, później •L'Universe• i •Le Correspondent•; 1835-57 przywódca opozycji parlamentarnej • liberalnych
katolików.
[5] Baron Pierre Charles Francois Dupin (1784-1873) • polityk, ekonomista, inżynier marynarki; położył wielkie zasługi w odgórnie
sterowanym rozwoju technicznym i gospodarczym kraju, w związku z czym cieszył się dużym uznaniem wśród współczesnych; brał
bardzo aktywny udział we wszystkich sprawach publicznych swego czasu; od 1837 par Francji, od 1852 senator.
[6] Autor pisząc •Prawo• wiedział już, że ma bardzo zaawansowaną gruźlicę. (przyp. tłum.)
[7] Alphonse de Lamartine (1790-1869) • poeta, polityk, dyplomata; jeden z twórców francuskiego romantyzmu; zwolennik i
apologeta programu żyrondystów.
[8] Fr. •spoliation•, ang. •plunder•. (przyp.tłum.)
[9] Gdyby przywilej rządowej ochrony przed konkurencją • monopol • zagwarantowano tylko jednej grupie we Francji, na przykład
pracownikom hut, fakt ten byłby tak szeroko piętnowany jako legalny rabunek, że nie przetrwałby długo. Dlatego wszystkie chronione
sfery traktuje się jak jedną. Organizują się one nawet jako reprezentacja wszystkich pracujących. Instynktownie czują, że generalizacja
legalnego rabunku umożliwia jego ukrycie. (przyp. aut.)
[10] Jacques Benigne Bossuet (1627-1704) • pisarz i kaznodzieja, od 1669 biskup; 1670-1680 wychowawca Delfina; cytowane ustępy
pochodzą z napisanych dla niego •Uwag nad historią powszechną•.
[11] Egipcjanie uważali Trismegistosa za kanclerza boga Ozyrysa. (przyp. tłum.)
[12] Fenelon, właściwie Francois de Salignac de la Mothe (1651-1715) • pisarz, kaznodzieja, od 1695 arcybiskup Cambrai; autor
utworów o tematyce historycznej, politycznej i moralnej; uważany za prekursora osiemnastowiecznych utopistów.
[13] Rządy Jezuitów w Paragwaju (unikalny przypadek autorytarnego państwa wyznaniowego) co prawda uchroniły mieszkańców
tego kraju przed okrucieństwami zdobywców, ale ostatecznie doprowadziły kraj do ruiny. (przyp. tłum.)
[14] Według teorii Rousseau życie człowieka społecznego jest częściowe w tym sensie, że jest on częścią społeczeństwa; myśląc o
sobie w taki sposób, staje się tym samym istotą moralną. (przyp. tłum.)
[15] Guillaume Raynal (1713-1796) • historyk i filozof związany z encyklopedystami; głosił obiegowe ideały oświecenia, zwłaszcza w
swym głównym dziele •Historia filozoficzna i polityczna ustanowienia przez Europejczyków handlu w obojgu Indiach• (1770).
[16] Gabriel Bonnot de Mably (1709-1785) • myśliciel, teoretyk i pisarz polityczny i społeczny; jeden z pierwszych przedstawicieli
komunizmu utopijnego • twórca utopii pierwotnego stanu naturalnego ludzkości, w opozycji do upadającego systemu feudalnego i
rodzącego się systemu wolnego rynku.
[17] Etienne Bonnot de Condillac (1715-1780) • filozof, członek Akademii Francuskiej; jeden z głównych przedstawicieli francuskiego
Oświecenia.
[18] Antoine Louis Leon de Saint-Just (1767-1794) • rewolucjonista, przywódca jakobinów; zwolennik, teoretyk i praktyk polityki
terroru; współpracownik Robespierre'a.
[19] Jean Nicolas Billaud-Varenne (1756-1819) • rewolucjonista, jakobin, członek władz rewolucji 1789 roku, współpracownik
Robespierre'a, którego następnie pomógł obalić.
[20] Louis Michel de Saint-Fargeau Le Pelletier (1760-1793) • rewolucjonista, członek Konwentu; twórca radykalnego projektu
państwowej przymusowej edukacji dzieci, przyjętego, ale anulowanego po upadku jakobinów.
[21] Morelly (XVIII w.) • myśliciel, przedstawiciel komunizmu utopijnego, z jego myśli czerpali komuniści utopijni XIX wieku.
[22] Francois Noel •Gracchus• Babeuf (1760-1797) • rewolucjonista, komunista utopijny; twórca syntezy komunizmu i walki klas,
krytyk prawa własności i spontanicznej organizacji społeczeństwa.
[23] Robert Owen (1771-1858) • angielski pisarz, działacz polityczny i społeczny; socjalista utopijny, prekursor ruchu spółdzielczego,
zwolennik filozofii oświecenia; zamierzał drogą ewolucyjną, pod kontrolą klas posiadających i oświeconych, dojść do komunizmu i do
zharmonizowania produkcji przemysłowej i rolniczej.
[24] Hrabia Claude Henri de Rouvroy de Saint-Simon (1760-1825) • historyk, filozof i myśliciel społeczny; elementy jego myśli przejął
A. Comte; główny przedstawiciel tzw. socjalizmu utopijnego • postulował •usunięcie wad kapitalizmu poprzez racjonalną reorganizację
produkcji i budowę społeczeństwa industrialnego•.
[25] Charles Fourier (1772-1837) • twórca fourieryzmu, jednej z wielu odmian tzw. socjalizmu utopijnego; krytyk •anarchii produkcji•,
rozdrobnienia własności i pasożytnictwa w handlu; postulował ustrój bezpaństwowy, pozbawiony przymusu.
[26] Jean Joseph Louis Blanc (1811-1882) • działacz i pisarz polityczny, jeden z przywódców rewolucji 1848 roku; prekursor
spółdzielczości, główny przedstawiciel tzw. socjalizmu drobnomieszczańskiego, twórca założeń solidaryzmu.
[27] Victor Considerant (1808-1893) • socjalista utopijny, uczeń Fouriera i przywódca fourierystów; przeciwnik teorii rewolucji
społecznej i walki klasowej; po1848 wyemigrował do Belgii i Teksasu, gdzie usiłował założyć fourierowski falanster.
[28] Louis Adolphe Thiers (1797-1877) • polityk i historyk, członek Akademii Francuskiej; wielokrotny minister i premier, 1871-1873
prezydent; zwolennik monarchii konstytucyjnej, przeciwnik Napoleona III; 1871 stłumił •Komunę Paryską•.
[29] de Saint-Cricq
[30] de Melun
libertarianizm.pl