Opis mapy wyspy Sorba
Błażej Malinowski, Marcin W. Oleszak, Maciej Gorczyca
1. Stinge
Największe miasto na wyspie i jednocześnie jedno z największych w Cynazji. Znaczący
port, z którego można popłynąć do każdego niemal miasta położonego na zachodnim wybrzeżu
kraju oraz na południe, do Eliaru. Odważniejsi kupcy i kapitanowie okrętów nie wahają się nawet
popłynąć dalej na południe, w zimne i niebezpieczne rejony Agarii i frontu valdorskiego.
Samo miasto wzniesione jest na czterech wyspach. Podobnie jak w Kindle czy Kan – są one
połączone ze sobą potężnymi, szerokimi mostami, z których jeden (nazywany od ponad 100 lat
Książęcym) nie został zbudowany przez ludzi. Na południowej wyspie znajduje się port – i trzeba
przyznać, że (poza kilkoma wyjątkowymi miejscami, jak choćby szykowna tawerna „Dukat”
prowadzona przez Petera de Villane) nie jest to miejsce godne szlachcica. Podobnie zresztą
rozrastające się wciąż dzielnice plebsu czy wręcz slumsy rozłożone na samej Sorbie.
Nie zaprzątajmy sobie jednak głowy tymi ponurymi miejscami, prawdziwe Stinge leży na
pozostałych trzech wyspach! Oto jest Cynazja, jaką każdy kocha i podziwia – Teatr don Francesco
(artysty wygnanego z Kordu za sztukę będącą aluzją do działalności de Calanthe) słynący z
komedii nie oszczędzających nikogo rozpoznawalnego. Mała Katedra (nazwa jest myląca, wzięła
się tylko stąd, że Wielka znajduje się w Kan) z witrażami Verghoffera (którego wizje przeniesione
na szkło zostały oficjalnie uznane przez Kościół za prawdziwe), ogromnymi marmurowymi
posągami Czterech Patronów dłuta Cannavara oraz z ołtarzem de Cillina przez wielu uznawanym
za najwspanialszy w Cynazji. Most Książęcy będący ulubionym miejscem przechadzek pięknych
pań i wytwornych kawalerów, na którym 120 lat temu tysiące świętowały ślub ówczesnego
następcy tronu, księcia Edwarda. Wreszcie ogrody rodu de Halifax, zawsze otwarte dla szlachetnie
urodzonych, będące symbolem bogactwa i potęgi rodu mającego swą siedzibę w mieście, gdzie
ziemia bywa droższa od klejnotów. Nie wolno zapominać też o Dworze Taranhilla, galerii
i bibliotece ufundowanej przed 40 laty przez ostatniego z rodu Taranhil. Jeśli dodamy do tego
wszystkiego niezliczoną ilość sklepów i straganów, warsztatów, bali i wieczorków, poetów,
malarzy, bajecznie bogatych lekkoduchów, zadbanych domów i szykownych gospód – otrzymamy
Stinge. Miasto, które mogłoby być stolicą świata, a w Cynazji jest tylko jednym z kilku równych
sobie stylem i przepychem.
2. Grota Tannar
Swoją nazwę wzięła od góry, w której ją odkryto. Było to stosunkowo niedawno jak na tak
wiekowy zabytek – 55 lat temu. Wejście do groty jest niewielkie i dobrze zamaskowane i tylko
przypadek sprawił, że nie jest ono tajemnicą do dziś. Co zaś znajduje się w grocie, co czyni ją tak
interesującą?
Najciekawsze jest to, że do końca nie wie tego nikt. Papiescy uczeni do teraz nie odkryli
przeznaczenia szarego kamiennego dysku Rodian umieszczonego na środku groty. Figurę
pokrywają liczne napisy, jednak do tej pory ustalono jedynie, że miejsce to służyło odprawianiu
modłów jako przesiąknięte jakąś pradawną, nieznaną nam siłą. Nie wiemy niestety, do kogo twórcy
Kamienia z Tannar zanosili swe modlitwy – i tym samym, czy miejsce to jest święte, czy
przeklęte...
Aktualnie badania nad kaplicą prowadzą trzej mnisi z zakonu św. Rodianusa – bracia Elian,
Jonnas oraz Dagmar. Zazwyczaj spotkać ich można w klasztorze Talehill, zajętych studiowaniem
poświęconych pismu Rodian manuskryptom lub korespondowaniem z innymi Badaczami.
Grota zaś, pomimo ostrzeżeń lokalnego kościoła, stała się miejscem pielgrzymek lub –
o zgrozo! - najzwyklejszych wycieczek, których uczestnicy kupują od miejscowych rękodzielników
gliniane lub drewniane modele pradawnego okręgu, które „niezawodnie przyniosą swemu
właścicielowi powodzenie w interesach i miłości”
3. Aleja Clarisse
Na drodze łączącej Stinge z miasteczkiem Wrativens, kilometr od tej drugiej miejscowości
położona jest wioska Quintris. Jadąc z niej wiosną na północ można zobaczyć najpiękniejsze
zdaniem wielu miejsce na Sorbie – Aleję Clarisse.
Historia Alei rozpoczęła się niemal 50 lat temu, gdy właściciel tych ziem, Sismond Montfort
podczas swego pobytu w Kindle zaręczył się z Clarisse Centigan. Młodzi wydawali się kochać
miłością szczerą, silną i gotową do poświęceń, zdecydowanie nie pasującą do zwykłego wizerunku
miłości w tym kraju.
Wczesną wiosną 1527 Sismond wyjechał do rodzinnego majątku na Sorbie, by „poukładać
swoje sprawy” przed ślubem, który miał nastąpić za rok. O wierności młodych w tym czasie
krążyły plotki, jednak bez wątpienia rozpuszczone przez złośliwe i zawistne języki. Wśród wielu
działań podjętych przez Sismonda w ciągu tego roku znalazł się prawdziwy cud sztuki sadowniczej
– kazał on posadzić wzdłuż ostatniego kilometra drogi do swojej posiadłości drzewa wiśniowe,
których kwiatami zachwycała się jego wybranka. Miały one zakwitnąć na jej ślub i powitać młodą
panią w jej nowym domu wiosną 1528 roku. Okolica została ogołocona z nadających się jeszcze do
przesadzenia, choć wyrośniętych już, drzewek (podczas operacji uschło ich stosunkowo niewiele),
a całe przedsięwzięcie pochłonęło setki kordinów z rodzinnej szkatuły. Efekt był jednak tego wart –
dziś Aleja prowadząca do majątku Montfortów wygląda przepięknie a szczęśliwe życie, jakie
wiedli ze sobą małżonkowie do końca swoich dni to jedna z najpiękniejszych romantycznych
opowieści w okolicy.
I nie zepsuje tego nawet fakt, że wiosna 1528 była wyjątkowo kapryśna i 4 dni przed ślubem
nocny przymrozek zwarzył pąki kwiatów. Choć to pewnie i tak złośliwa plotka...
4. Fortyfikacje w Górach Sor
Na całej długości łańcucha górskiego na zachodzie wyspy znaleźć można starożytne ruiny
fortyfikacji. Kiedy wojska kariańskie przybyły na Sorbę, nie napotkały większego oporu
w wyzwalaniu jej mieszkańców spod wpływów Ciemności – dopóki nie doszły do rozrzuconych po
całym wybrzeżu ludzkich twierdz. Koniec końców obrońcy zostali pokonani, plugawe świątynie
zamienione na kariańskie kaplice a fortece obsadzone wojskiem. Przez pierwsze kilka lat po
karianizacji musiało ono odpierać niezorganizowane szturmy morskich deviria, koncentrujące się
szczególnie na najsilniej ufortyfikowanym Wzgórzu Rosomaka, mówiło się o „nowym Gordzie”
czy „krucjacie Ciemności”, używano wielu groźnie brzmiących słów i czerpano z papieskiej kasy
złoto w ogromnych ilościach. 3 lata po zdobyciu fortec przez ludzi i zrównaniu z ziemią pogańskich
miejsc kultu ataki ustały. Miejscowy biskup odczekawszy 2 sezony obwieścił zwycięstwo dzieci
Jedynego, źródełko pieniędzy z papieskiego skarbca wyschło a zaniedbywane i systematycznie
opuszczane fortyfikacje zaczęły popadać w ruinę. Najpopularniejsza, choć w gruncie rzeczy
niewiele tłumacząca, hipoteza mówi, że niszcząc pogańskie kaplice i zgromadzone tam artefakty
inkwizytorzy zniszczyli coś, co przyciągało plugawe stwory. Niestety, nie tłumaczy ona ani co
miałoby to być, ani – tym bardziej – jak dostało się w ręce mieszkających na wyspie ludzi i czemu
było dla deviria tak cenne. Cokolwiek to było, z pewnością zostało zniszczone przed laty wraz
z dziesiątkami innych przedmiotów.
Śladem tej historii są ruiny kilkunastu twierdz z rozbudowanym systemem podziemi
połączonych ze sobą tunelami. Wielokrotnie podejmowano próby odkrycia tam jakiejś tajemnicy,
jednak były to próby bezskuteczne. Wydaje się, że mnisi i inkwizytorzy dobrze wypełnili swoje
zadanie, jednak nadal nie brakuje pasjonatów chętnych do badania starożytnych tajemnic. Ostatnio
ich nadzieje podsycił znany z nietypowych zainteresowań pan Fairdon, który odkrył w ruinach
Wysokiego Fortu nieznany do tej pory korytarz. Wśród miejscowej, znudzonej szlachty zapanowała
niezdrowa gorączka, której nie stłumił nawet fakt, że korytarz ów również okazał się ślepy.
5. Zapory
Na wyspie znajdują się trzy spore zapory wodne. Pierwsza, należąca do opactwa Tallehill
jest powiązana ze stawami rybnymi, w których mnisi hodują bardzo cenione ze względu na swój
smak amury. Zapora znajdująca się w górze Vitry wiązała się z młynem rudy, ale 5 lat temu młyn
wraz z pałacem właścicieli spłonął w niejasnych okolicznościach. Zginęło wielu członków rodu
de Foulle a przepychanki o schedę po nich trwają do dziś. Zapora przy miejscowości Fallse
przynależy do dużego młyna oraz zespołu kuźni wodnych, w których wyrabia się między innymi
metalowe elementy statków, naczynia, opancerzenie oraz broń. Na zlecenie właścicieli – rodu
Verge – trwają prace nad wdrożeniem produkcji muszkietów.
6. Zamek Stallentom
Na północy wyspy znajdują się ruiny zamku. Przez wiele lat był on ciężkim więzieniem,
gdzie trafiali członkowie rodów szlacheckich. 15 lat temu na zamku doszło do silnej eksplozji
i dużego pożaru, w którym podobno zginęli wszyscy osadzeni. Po tych zdarzeniach zamku nie
odbudowano, choć co jakiś czas kwestia ta jest podnoszona przez władze. W miejscowych
gospodach i na dworach można znaleźć ludzi, którzy będąc w ruinach widywali tam ludzkie
błądzące widma. Trzeba dodać, że niektórzy z tych świadków to osoby poważne i wiarygodne.
7. Jezioro Górski Szmaragd
Opowiada się o nim wiele legend. Jest w nim zatopionych co najmniej 5 różnych skarbów
oraz jedna kopalnia szmaragdów (co akurat jest prawdą). Woda w jeziorze ma słony smak, można
w nim spotkać ryby morskie – stąd wiadomo, że musi ono mieć połączenie z morzem.
8. Kopalnie
W górach znajduje się kilka kopalni rudy węgla i żelaza. Zwykle są one niewielkie
i prymitywne, wykorzystują fakt, że ruda położona jest dość płytko. Największa
i najnowocześniejsza należy do rodu Shates i znajduje się na zachód od opactwa Telehill. Przez
szereg lat ruda była sprzedawana nieobrobiona, dziś jednak, ku zazdrości sąsiadów, ród Verge
posiada przywilej wytopu żelaza w swoich przybytkach. Problemem jest skąpa ilość węgla,
co oznacza konieczność sprowadzania go z kontynentu. Niedawno rozpoczęto jednak intensywne
poszukiwania miejsc, gdzie można by założyć kopalnie węgla zaspokajające miejscowy popyt.
9. Opactwo Tallehill
Opactwo jest zamożne, rozbudowane i – ze względu na działalność pracujących w nim
mnichów – cieszy się bardzo dobrą sławą wśród okolicznej ludności. Nie jeden szlachcic, kupiec
czy nawet prosty chłop zawdzięcza życie (lub choć spokojną śmierć) klasztornemu przytułkowi lub
staraniom zamieszkujących to miejsce mnichów św. Savko. Mury opactwa są jednak schronieniem
nie tylko doświadczonych medyków – tam właśnie znaleźć można uczonych badających rodiańskie
zabytki oraz wielu innych ludzi pragnących skorzystać z bogato zaopatrzonej biblioteki. Znane na
całej wyspie są także zioła zbierane lub hodowane, a następnie preparowane przez mnichów.
Nie wszystko jednak układa się idealnie – półtora roku temu, bez podania przyczyny
i w uznanych za opinię publiczną za tajemnicze okolicznościach został odwołany do Kartiny
dotychczasowy opat, ojciec Benedykt. Po trwającym kilka miesięcy impasie i wymianie listów
między kancelarią papieską a kościołem cynazyjskim uzgodniono kandydata na jego następcę.
Ojciec Clemens nie jest jednak wymarzonym kandydatem żadnej ze stron, co czyni jego pracę
bardzo utrudnioną.
10. Ruiny misji
Na bagnach na południe od opactwa znajdują się ruiny ufortyfikowanej misji z czasów
Imperium Dor. Przed wiekami była ona siedzibą głosicieli słów Proroka oraz wspierających ich
nauki swymi mieczami rycerzy, jednak miejsce to zostało zdobyte i splądrowane przez pogańskich
mieszkańców wyspy i nigdy już go nie odbudowano. Dzieła zniszczenia dopełniło zbudowanie
zapory przy opactwie, co spowodowało powstanie sporego rozlewiska a z czasem zmieniło
okoliczny teren w nieprzyjazne mokradła. Z miejscem tym związana jest legenda, znana nawet
w dalekiej Dorii – mówi ona, że dusze napadniętych zdradziecko rycerzy i duchownych pozostały
w tym miejscu i będą bronić go przed Ciemnością tak długo, dopóki światło wiary nie zatryumfuje
na całym świecie. Wtedy Jedyny wezwie je do siebie i odpowiednio nagrodzi. Choć legenda
traktowana jest ze sporym przymrużeniem oka, trzeba przyznać, że na bagnach nigdy nie
stwierdzono żadnej manifestacji sił Ciemności.
11. Grobowce rodu de Trill
Na wschód od miasta Eglen znajduje się nietypowe i jednocześnie bardzo ciekawe miejsce,
pasujące wyglądem i charakterem raczej do odległej Trizanii niż do rozrywkowej, zawadiackiej
Cynazji. W należących od wieków do de Trillów lasach znajduje się ich rodowy grobowiec,
w całości położony pod ziemią, w specjalnie w tym celu kopanych pieczarach. Od stuleci wszyscy
noszący rodowe nazwisko (a w szczególnych sytuacjach także najwierniejsi przyjaciele rodziny,
jeśli tego sobie zażyczą) chowani są w podziemnym labiryncie.
Ci którzy byli w grobowcu, wynieśli z niego naprawdę niesamowite wspomnienia – długie,
słabo oświetlone zniesionymi przez wizytujących pochodniami czy nielicznymi zniczami palącymi
się na grobach korytarze, dziesiątki posągów i tablic wykonanych z marmuru, granitu, drewna czy
zwykłej gliny, niektóre z grobów bogato zdobione motywami religijnymi, inne przeciwnie – proste,
surowe, przywodzące na myśl Karę czy grób chłopa... Cytaty z pism kościelnych mówiące o losach
duszy po śmierci, dające nadzieję albo przepełniające grozą... Długie cienie rzucane przez krzyże,
tak wysokie i bogate, jak pozwala na to ograniczona przestrzeń pod ziemią, istny labirynt, w którym
odnalezienie jakiegoś, zwłaszcza starszego, grobu bez przewodnika jest naprawdę sporym
wyzwaniem.
Co oczywiste, miejsce to nie jest otwarte dla zwiedzających, jednak nie jest też otoczone
jakąś szczególną tajemnicą i pilnujący wejścia służący bez problemów przepuści każdego
znajomego któregoś z pochowanych tam członków rodu, gdy osoba taka zjawi się tam, aby
wspomnieć swego dawnego towarzysza czy złożyć kwiaty czy inny upominek na jego grobie.
Grobowiec rodowy de Trillów to doprawdy niezwykłe miejsce...
12. Menażeria w Hillen
Na północy zachód od portu Gorlicell znajduje się niewielka wioska Hillen a w niej
wspaniały letni pałac kapitana Monero. Stary marynarz jest prawdziwym ekscentrykiem, podczas
swoich wypraw zwiedził prawie cały cywilizowany świat a także zawitał na ziemie Valdoru.
Z
każdego portu w którym przyszło mu spędzić więcej niż kilka dni wyruszał na łowy a gdy tylko
nadarzyła się okazja łapał żywe okazy. Teraz, już emerytowany, kapitan udostępnia swoje zdobycze
jako atrakcje tutejszej szlachcie. Trzeba przyznać, że wychodzi na tym znacznie lepiej niż na
żegludze. Można tu znaleźć wspaniałe tygrysy sprowadzane prosto z Kordu, orientalne ptaki z wysp
Eskryjskich czy górskie kozice z Agarii. Podobno kapitan trzyma też w swojej posiadłości bestie
z
Valdoru specjalnie dla uciechy nadzwyczajnych gości.
13. Siri – dworek hrabiego de Vega
Na całej wyspie nie ma chyba szlachcica który nie znałby posiadłości hrabiego de Vega.
Przez wiele lat była to samotnia Ryszarda de Vega. Stary szlachcic spędził tam ostatnich dziesięć
lat swojego życia po stracie ukochanej małżonki. Po jego bezdzietnej śmierci 10 lat temu majątek
został przejęty przez bratanka Adama de Vega. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Młody
dziedzic doprowadził miejsce do stanu używalności. Sprowadził najcudowniejsze meble, założył
wokół posesji wspaniałe winnice i nie ma teraz takiego balu, który mógłby się równać
z wieczerzami po polowaniach w dworku Vega.
artykuł pochodzi z serwisu
monastyr.wydawnictwoportal.pl