Fizyka - Księga IV
Jest również zrozumiałe, że 6) każdy rodzaj ciał dąży do właściwego sobie
miejsca (albowiem ciało, które zajmuje dalsze z kolei miejsce i pozostaje z
następnym w kontakcie nie z przymusu, jest z nim pokrewne, przy czym ciała
tworzące ograniczoną jedność nie oddziaływają na siebie, podczas gdy te, które są
ze sobą w kontakcie, oddziaływają wzajemnie na siebie). Jest też zgodne z
rozumem, że 7) wszelkie ciało z natury swej pozostaje we właściwym sobie
miejscu
12
; albowiem dana część pozostaje w takim samym stosunku do swego
miejsca, w jakim pozostaje oderwana część do swej całości, co zresztą można
zauważyć, gdy się poruszy część wody czy powietrza. W takim samym stosunku 213 a
pozostaje powietrze do wody, bo jedno jest jakby materią, drugie – formą: woda jest
materią powietrza, a powietrze jakby jakąś aktualnością wody; albowiem woda jest
potencjalnie powietrzem, podczas gdy powietrze jest potencjalnie wodą, chociaż w
inny sposób.
Zresztą te rozróżnienia będą sformułowane gdzie indziej o wiele dokładniej;
obecnie należy koniecznie zapewnić, że to, cp teraz zostało stwierdzone w sposób
niezbyt jasny, stanie się później bardziej jasne. Jeżeli więc materia i entelechia są
tym samym (bo woda jest jednym i drugim, z tym jednak, że jest potencjalnym
powietrzem, a aktualną wodą), woda pozostanie do powietrza w takim stosunku,
jak w pewien sposób część do całości. Dzieje się tak dlatego, ponieważ ciała te
stykają się ze sobą, a gdy dwa ciała stanowią aktualnie jedność, tworzą organiczny
związek.
Tyle na temat miejsca, że jest i czym jest.
6. Próżnia. Argumenty przeciwko próżni i za próżnią
W ten sam sposób jak kwestią miejsca powinien się zająć fizyk zbadaniem
kwestii próżni, czy mianowicie istnieje, czy nie, w jaki sposób istnieje i jaka jest jej
jak się mówi, że granica jest w tym, co ją ogranicza. Zenon był w błędzie, gdy twierdził, że wszystko, co
istnieje, musi być w jakimś miejscu. To jest słuszne, ale tylko w odniesieniu do ciał ruchomych.
12
Należy pamiętać, że w kosmologii Arystotelesa Ziemia jest rozłożona wokół centrum świata,
nad Ziemią znajduje się warstwa wody, nad wodą warstwa powietrza i wreszcie nad powietrzem warstwa
ognia. Każdej warstwie tworzącej ten układ przypisuje Arystoteles dwie πρώται έναντιότες (podstawowe
przeciwieństwa), mianowicie (wychodząc od τό άνω do centrum świata):
ogień jest suchy i gorący;
powietrze jest... gorące i wilgotne;
woda jest wilgotna i zimna;
ziemia jest zimna i sucha.
Można rzucić kamień do obszaru będącego regionem powietrza, z którym nie ma ten kamień żadnej
wspólnej własności, albo wodę do ognia czy na odwrót. Ale elementy, które sąsiadują ze sobą w sposób
naturalny, a nie wymuszony (μή βίςι), są pokrewne (συγγενή), gdyż mają jedną własność wspólną, co w
powyższym schemacie zostało uwidocznione. Tak np. powietrze poruszając się w regionie między
ogniem i wodą porusza się ku dwóm elementom, które są mu pokrewne; bo gorącość i wilgotność to
również cechy ognia i wody. Ale powietrze nigdy się nie połączy (συμπεφυκοτά) ani z ogniem, ani z
wodą, bo od obydwu elementów pokrewnych różni się jedną cechą.
Fizyka - Księga IV
istota
13
. Albowiem podobnie w obu wypadkach wiara i niewiara wynikają z
przyjętych założeń: kto mianowicie uznaje istnienie próżni, uważa ją za pewnego
rodzaju miejsce czy naczynie, które jest „pełne”, gdy zawiera w sobie coś, co jest
zdolne do objęcia, a „puste”, gdy jest pozbawione takiej zawartości. Z tego punktu
widzenia „próżnia”, „pełnia” i „miejsce” oznaczają jedno i to samo, chociaż istoty
tych rzeczy są różne.
Trzeba wobec tego zacząć badanie od przedstawienia poglądu tych, którzy
twierdzą, że próżnia istnieje, następnie ich przeciwników, a na trzecim miejscu
zapatrywania potoczne na ten temat (τάς κοινάς... δόξας).
Ci,
którzy usiłują wykazać, że próżnia nie istnieje, nie zwalczają bynajmniej
tego, co ludzie rzeczywiście rozumieją przez próżnię, lecz tylko ich błędny sposób
mówienia. Odnosi się to zwłaszcza do Anaksagorasa
14
i tych, którzy, podobnie jak
on, próżnię zwalczają. A oni po prostu dowodzą tylko, iż powietrze jest czymś
[materialnym], gdyż jeżeli naciska się bukłak, to zamknięte w nim powietrze stawia
opór; dowodzą tego również wpuszczając powietrze do klepsydry. Natomiast
ludzie chcą, ażeby próżnią był przedział, w którym się nie znajduje żadne ciało
postrzegalne. Sądząc, iż wszystko to, co istnieje, jest ciałem, twierdzą, że to, w czym
nie ma w ogóle niczego, jest próżnią. Zgodnie z tym to, co jest wypełnione
powietrzem, jest próżnią. Atoli nie istnienie powietrza wymaga dowodu, lecz
nieistnienie przedziału różniącego się od ciał, albo zdolnego do oddzielania się,
albo aktualnie oddzielonego, przedziału dzielącego całe ciało w ten sposób, że
przerywa ciągłość, jak twierdzą Demokryt i Leukippos, i wielu innych filozofów
przyrody
15
. Albo nawet coś, co znajduje się poza całym światem cielesnym, a samo
stanowi ciągłość (ή καΐ ει τι έξω τοΰ παντός σώματος έστιν συνεχούς)
16
.
Jednakże ci [którzy w duchu Anaksagorasa wypowiadają się przeciwko
istnieniu próżni] nie doszli nawet do progu zagadnienia, podczas gdy obrońcy
próżni osiągnęli więcej. Ich pierwszy argument zwracał uwagę, że ruch przestrzen
ny, tzn. zmiana miejsca i przyrost, nie mógłby zachodzić, gdyby nie było próżni
n
;
bo – jak im się wydawało – nie może zachodzić ruch tam, gdzie nie ma próżni, gdyż
13
Arystoteles odrzuca istnienie próżni i dlatego zwrot „czy istnieje czy nie; w jaki sposób istnieje i
jaka jest jej istota” (καΐ πώς έστι, καΐ τί έστιν) może się wydawać w tym kontekście co najmniej dziwny.
Należałoby zwrot ten rozumieć tak: „Gdyby próżnia istniała, to w jaki sposób i jaka by była jej istota?”
Jednakże wobec ostatniego zdania w rozdz. 9 (217 b), będącego podsumowaniem rozważań na ten temat,
narzuca się raczej sens taki: „W jaki sposób istnieje coś, co zwolennicy próżni błędnie opisują jako
próżnię i jaka jest jej natura (istota)?”
14
Arystoteles (O niebie 309 a 19) przypisuje Anaksagorasowi pogląd odrzucający istnienie próżni:
„...którzy nie przyjmują istnienia próżni [...], np. Anaksagoras i Empedokles...” (ενιοι μέν ουν των μή
φασκόντων είναι κενόν οίον 'Αναξαγόρας καΐ Εμπεδοκλής...). Por.
również O Melissosie, Ksenofa-
nesie, Gorgiaszu
976 b 20 - 22.
15
Np. Metrodor z Chios, uczeń Demokryta. Wśród przedsokratyków, poza pitagorejczykami,
nikt, jak się zdaje, nie wierzył w istnienie próżni.
16
Uwaga ta odnosi się do pitagorejskiej teorii próżni poza światem (zob. niżej zakończenie tego
rozdziału). Poprzednie argumenty odnosiły się do próżni w obrębie świata.
17
Dowód istnienia próżni z ruchu i przyrostu przypisuje Arystoteles Leukipposowi (O powsta
waniu i niszczeniu
325 a 23 - 32 b 4).
Fizyka - Księga IV
to, co jest pełne, nie może już niczego przyjąć. Gdyby mogło przyjąć, wówczas dwa
ciała znajdowałyby się w jednym i tym samym miejscu, a co za tym idzie, i dowolna
ich ilość mogłaby zajmować jedno i to samo miejsce. Nie można bowiem tutaj
zastosować linii podziału, poza którą twierdzenia stawałyby się nieprawdziwe.
Gdyby to było możliwe, wówczas najmniejsze obejmowałoby największe, ponie
waż wiele części małych tworzy wielką; wobec tego, jeżeli wiele równych ciał może
zajmować jedno i to samo miejsce, to może również dokonać tego i wiele
nierównych.
Melissos doszedł na tej podstawie do wniosku, że całość jest nieruchoma, bo
gdyby była ruchoma, musiałaby istnieć próżnia, a próżnia nie jest bytem
istniejącym.
To był jeden ze sposobów dowodzenia realności próżni. Drugi argument
odwołuje się do obserwacji, że pewne rzeczy Się ścieśniają i kurczą; obrońcy tego
poglądu twierdzili, że beczka może objąć wino, które ją przedtem wypełniało,
razem z bukłakiem, do którego zostało następnie przelane, co dowodzi, że ściśnięte
ciało skurczyło się w znajdujących się w nim pustych odstępach
18
.
Również wzrost, według ich przypuszczenia, dokonuje się dzięki próżni,
albowiem pożywienie jest ciałem, a niemożliwe jest, by dwa ciała zajmowały razem
jedno i to samo miejsce. Dowód znajdują również w doświadczeniu z popiołem,
który pochłania tyle wody, ile jej może pomieścić to samo puste naczynie.
Także i pitagorejczycy przyjmowali istnienie próżni
19
, która, ich zdaniem,
miała przenikać kosmos [niebo], a którą miał on wchłaniać z nieskończoności
powietrza. Co więcej, to właśnie próżnia pozwala odróżniać różne „natury” rzeczy
i jest jakby przegrodą, która ustawione w szereg rzeczy rozgranicza; ma również w
pierwszym rzędzie zastosowanie w liczbach, których „natura” dzięki niej nie jest
ciągła.
Oto argumenty, do których się odwołują zwolennicy i przeciwnicy istnienia
próżni.
7. Co oznacza „próżnia”. Odparcie argumentów za istnieniem próżni
Ważnym krokiem na drodze do rozstrzygnięcia zagadnienia, który pogląd jest
prawdziwy, będzie określenie znaczenia nazwy „próżnia”. Wydaje się, że próżnią
jest miejsce, w którym nic się nie znajduje. Podstawą tego poglądu jest przekonanie,
że to, co istnieje, jest ciałem, a ponieważ wszelkie ciało znajduje się w miejscu,
wobec tego próżnia jest miejscem, w którym się nie znajduje żadne ciało: a zatem
tam, gdzie nie ma ciała, musi być próżnia.
Sądzą ponadto, że każde ciało jest dotykalne, a takim jest ciało ciężkie lub 214 a
lekkie.
18
Zjawisko to jest analizowane również w Zagadnieniach przyrodniczych (938 b 14 - 24).
19
Pitagorejczycy, o których jest tutaj mowa, to Ksutos i Ekfantos (Aëtii, Wat 1,3,19;Diels,Dox
286).
Fizyka - Księga IV
Stąd wnioskują na podstawie sylogizmu: próżnią jest to, co nie zawiera w sobie
ani ciężkości, ani lekkości.
Ten wynik, jak już poprzednio zaznaczyliśmy, osiągnięto za pomocą sylogiz
mu. Byłoby jednak absurdem twierdzić, że punkt jest próżnią, bo próżnia musi być
miejscem,
w którym znajduje się rozciągłość dotykalnego ciała.
Można zatem ustalić pierwszą definicję: Próżnią jest to, co nie jest wypełnione
dotykalnym ciałem, a dotykalnym jest takie ciało, które ma ciężar lub lekkość (tutaj
jednak rodzi się trudność, co mianowicie można by powiedzieć o rozciągłości, która
zawiera w sobie tylko barwę lub dźwięk? Czy mianowicie jest próżnią, czy nie?
20
Jasne, że można by odpowiedzieć, iż jeżeli może przyjąć ciało dotykalne, to jest
próżnią, a jeżeli nie może przyjąć, to nie). Inaczej: próżnią jest to, w czym nie ma
żadnego przedmiotu ani żadnej substancji materialnej. Z tego też względu
niektórzy twierdzą, że próżnia jest materią ciała (utożsamiają oni również miejsce z
próżnią); popełniają jednak w tym wypadku błąd; wszak materia nie da się
oddzielić od rzeczy, a oni różnicę jako przedmiot badania pojmują jako coś, co
właśnie da się oddzielić.
Określiwszy naturę miejsca dowiedliśmy, że próżnia, jeżeli istnieje, musi być
miejscem pozbawionym ciała, a także ustaliliśmy i to, w jakim sensie miejsce
istnieje, a w jakim nie istnieje. Na tle powyższego staje się jasne, że próżnia nie
istnieje ani oddzielnie, ani nie oddzielnie: wszak przez próżnię rozumie się nie
ciało, lecz odstęp w ciele. Dlatego też wydaje się, że próżnia jest czymś, bo z tej
samej racji i miejsce jest czymś. Zarówno obrońcom poglądu, że miejsce jest poza
ciałami, które je zajmują, jak i obrońcom poglądu, że próżnia jest czymś,
przychodzi z pomocą ruch przestrzenny (ή κίνησις ή κατά τόπον). Sądzą
mianowicie, że próżnia jest koniecznym warunkiem ruchu w takim sensie, że ruch
dokonuje się w próżni; a próżnia byłaby rodzajem rzeczy nazywanej przez
niektórych miejscem.
Nie istnieje jednak w ogóle konieczność próżni jako warunku ruchu. W żadnym
bowiem wypadku nie jest próżnia warunkiem koniecznym ruchu, co uszło uwagi
Melissosa: wszak pełnia może podlegać zmianom jakościowym (άλλοιοΰσύαι). Co
więcej: próżnia nie jest bynajmniej konieczna również dla ruchu przestrzennego:
wszak ciała mogą równocześnie zajmować kolejno miejsca po sobie, nawet i wtedy,
gdy nie istnieje w danym wypadku specjalny odstęp poza ciałami poruszającymi
się. Dowodzą tego w sposób oczywisty obroty rzeczy ciągłych, jak również obroty
ciał poruszających się w cieczach. Dalej: może powstawać zgęszczenie nie dzięki
próżni, lecz wskutek usunięcia z ciała jego zawartości wewnętrznej (np. ścieśnienie
20
Dopiero co sformułowanej definicji próżni można by wiele zarzucić: co można by powiedzieć o
rozciągłości nie zawierającej żadnej dotykalnej materii, a zawierającej w sobie tylko barwę lub dźwięk?
Gdybyś powiedział, że jest próżnią, musiałbyś wyjaśnić, w jaki sposób próżnia może posiadać własności
zmysłowe, a gdybyś znów powiedział, że nie jest próżnią, to zgodziłbyś się na to, że coś, co nie jest pełne
dotykalnej materii, nie jest jeszcze próżnią, i w ten sposób przeczyłbyś swojej definicji. Musisz więc
poprawić swoją definicję w ten sposób, że próżnię uznasz za brak, a nie za zwyczajną negację, czyli że
próżnią będzie to, co jest pozbawione dotykalnego ciała, a co jednak może być przez nie zajęte.
Fizyka - Księga IV
wody następuje po usunięciu z niej powietrza). Z drugiej strony, rzeczy mogą się 214 b
powiększać nie tylko wskutek przedostawania się czegoś do ich wnętrza, lecz także
dzięki zmianie jakościowej, np. gdy woda przekształca się w powietrze.
W ogóle zarówno argument dotyczący rozszerzania ciał, jak i wody wlewanej do
popiołu, sam sobie stwarza trudności. Bo mianowicie: 1) albo nie każda część ciała
się rozszerza, albo 2) ciała mogą się rozszerzać w inny sposób niż przez dodanie do
nich innego ciała, albo 3) dwa ciała mogą być w tym samym miejscu (w tym
wypadku nasi oponenci domagają się rozwiązania wspólnych trudności zamiast
wykazać istnienie próżni), albo wreszcie 4) każde ciało, jeżeli rozszerza się w swych
częściach dzięki próżni, musi być puste
21
. Ten sam argument odnosi się również do
popiołu.
Widzimy więc, że nietrudno jest odeprzeć argumenty, za pomocą których
dowodzi się istnienia próżni.
8. Nie istnieje próżnia poza ciałami
Zaznaczamy raz jeszcze, że nie ma takiej próżni, która by istniała niezależnie od
ciał, jak to twierdzą niektórzy. Bo jeśli każde poszczególne ciało ma swój naturalny
ruch, jak np. ogień ku górze, a ziemia ku dołowi i do środka świata, to staje się jasne,
że próżnia nie może być przyczyną ruchu przestrzennego. A zatem jakiego ruchu
przyczyną będzie próżnia? Uważa się ją wszakże za warunek konieczny ruchu
przestrzennego, podczas gdy ona przecież takiego warunku nie stanowi.
A jeżeli znów próżnia jest rodzajem miejsca pozbawionego ciała, to gdzie się ma
poruszać ciało w niej umieszczone? Z pewnością nie po całej próżni. Ten sam
argument można wysunąć również i przeciw tym, co sądzą, że miejsce jest czymś
oderwanym, dokąd można rzeczy przenosić; jak może to, co zostało umieszczone w
próżni, poruszać się lub trwać w spoczynku? Ten sam argument odnosi się także do
kierunków: „góra”, „dół”, jak i do próżni, zresztą słusznie, bo obrońcy istnienia
próżni przedstawiają ją jako miejsce.
21
Atomiści byli przekonani, że próżnia pozwoli im wytłumaczyć wzrost bez konieczności
wprowadzania paradoksu dwóch rzeczy zajmujących to samo miejsce, np. rosnące ciało i pożywienie,
będące również ciałem (por. wyżej 213 b). Arystoteles obala ten pogląd, formułując cztery alternatywy, z
których jedną muszą przyjąć, ale z drugiej strony żadnej nie mogą przyjąć. 1) Nie każda część rosnącego
ciała rośnie. Sprawa wygląda jednak inaczej, gdyż powszechnie wiadomo, że rosnące ciało rozrasta się
proporcjonalnie we wszystkich swych częściach; por. O powstawaniu i niszczeniu 321 a 2 - 3: Okazuje
się, że każda część powiększającego się powiększyła się (φαίνεται δή τοΰ αυξανομένου ότιοΰν μέρος
ηύξήσν)αι...). 2) Albo
każda część rosnącego ciała rośnie, ale to, co je żywi, nie jest ciałem. Jednakże i ten
pogląd nie jest do przyjęcia, gdyż zarówno doświadczenie, jak i teoria atomistyczna są zgodne co do tego,
że to, co odżywia, jest czymś cielesnym. 3) Albo każda część rosnącej' rzeczy rośnie i każda jest
odżywiana przez coś cielesnego, a pewne części rosnącej rzeczy są ciałem. Ale w takim razie cielesne
rzeczy i ciało, którym się odżywiają, znajdują się w tym samym miejscu i wobec tego atomiści natrafiają
na tę samą trudność, którą nam wytykają (213 b). 4) Albo wreszcie: każda część rosnącego ciata rośnie i
jest odżywiana przez coś cielesnego i wszystkie jej części są, puste. Paradoks „dwóch ciał w jednym
miejscu” znika, ale za jaką cenę! Por. również O powstawaniu i niszczeniu 321 a 5 - 9.
Fizyka - Księga IV
A w jaki sposób rzeczy znajdują się czy to w miejscu, czy w próżni? Oczekiwany
rezultat nie następuje, gdy cale ciało jest umieszczone w miejscu, któremu się
przypisuje trwanie niezależne; albowiem każda część ciała wchodząca w jego skład
będzie się znajdować nie w miejscu, lecz w całości {ciała]. Co więcej, jeżeli nie
istnieje oddzielne [niezależne] miejsce, nie istnieje również próżnia.
Ci, co utrzymują, że próżnia jest warunkiem koniecznym ruchu, byliby
zmuszeni uznać za słuszny raczej pogląd przeciwny, gdyby tylko głębiej wniknęli w
tę sprawę, a mianowicie, iż żadna poszczególna rzecz nie mogłaby się poruszać,
gdyby właśnie istniała próżnia; bo zgodnie z tymi, którzy utrzymują, że ziemia
dzięki swemu jednorodnemu ośrodkowi pozostaje w spoczynku
22
, należałoby
przyjąć, że i w próżni rzeczy powinny trwać w spoczynku: nie ma bowiem takiego
miejsca, w którym rzeczy lepiej mogłyby się poruszać niż w innym, albowiem
próżnia jako taka nie dopuszcza żadnych różnic.
Drugi argument byłby taki, że wszelki ruch jest bądź wymuszony, bądź
naturalny; a jeżeli istnieje ruch wymuszony, to musi istnieć także ruch naturalny
(bo ruch wymuszony jest przeciwny naturze, a ruch przeciwny naturze jest wtórny
w stosunku do naturalnego; wobec tego, gdyby żadne ciało fizyczne nie miało ruchu
naturalnego, to również nie mógłby istnieć jakikolwiek inny rodzaj ruchu). Jak
może jednak istnieć ruch naturalny, skoro nie ma żadnej różnicy między próżnią a
nieskończonością? W nieskończoności bowiem nie istnieje ani „góra”, ani „dół”,
ani „środek”; w próżni „góra” niczym się nie różni od „dołu”; skoro przeto „nic”
nie jest zróżnicowane, to również i próżnia nie jest zróżnicowana (a zdaje się, że
właśnie próżnia jest pewnego rodzaju niebytem i brakiem). Atoli naturalny ruch
przestrzenny jest zróżnicowany, wobec tego i przedmioty fizyczne muszą być z
natury zróżnicowane. A zatem albo nic z natury nie podlega naturalnemu ruchowi
przestrzennemu, albo skoro podlega, to nie może istnieć próżnia.
Co więcej: ciała rzucone poruszają się, chociaż nie mają już kontaktu ze źródłem
impulsu. A poruszają się albo wskutek kolejnej zmiany miejsca (δι' άντιπερίστα-
σιν), jak
twierdzą
23
, albo wskutek tego, że wprawione w ruch powietrze popycha
22
Aluzja do podobnego twierdzenia Platona w Fedonie (108 Ε nn.): „... Jeśli się ziemia pośrodku
nieba znajduje, okrągła, to wcale jej nie potrzeba ani powietrza, aby nie spadła, ani innej koniecznej tego
rodzaju podpory. Do tego, żeby ją utrzymać w środku, wystarczy równomierna wszędzie natura nieba i
własna równowaga ziemi. Bo zrównoważona rzecz, położona w jakimś równomiernym środowisku, nie
ma powodu przechylać się w którąkolwiek stronę więcej lub mniej i dlatego w jednakim wciąż położeniu
stale trwać będzie” (przekł. W. Witwickiego). Podobnie Timajos (62 Ε - 63 A): „Gdyby nawet była w
środku wszechświata jakaś bryła zrównoważona, nie ruszyłaby się w żadnym kierunku ku obwodowi,
dlatego że naokoło niej ze wszystkich stron wszystko jest podobne” (przekł. W. Witwickiego). W O
niebie
(295 b 11 i n.) przypisuje Arystoteles ten pogląd Anaksymandrowi. Por. również Hippol. Refut. 6,
3 (Diels. Dox. 559): την δέ γην είναι μετεωρον ύπό μηδενός κρατουμένην, μένουσαν δε δια την όμοίαν
πάντων (zdanie
streszczające pogląd Anaksymandra).
23
Prawdopodobnie aluzja do Piat. Tim. (79 B): „Ponieważ nie istnieje żadna próżnia, w którą by
mogło wstąpić coś, co się porusza, a powietrze wychodzi z nas na zewnątrz, więc to każdemu już jasne, że
nie w pustkę, tylko że odpycha powietrze sąsiadujące. A odpychane odpędza zawsze to, które mu bliskie
i według tej konieczności wszystko się kręci i wtłacza się do tego miejsca, z którego powietrze wyszło...”
(przekł. W. Witwickiego).
Fizyka - Księga IV
ciało, ruchem szybszym od jego naturalnego ruchu, ku właściwemu miejscu.
Jednakże w próżni nie może zachodzić żaden z tych przypadków; nic się tu nie
może poruszać prócz ciała przez coś unoszonego.
Dalej: nikt nie potrafi wyjaśnić, wskutek czego ciało wprawione w ruch gdzieś
się musi zatrzymać; dlaczego zatrzyma się raczej w tym niż w innym miejscu? A
zatem ciało albo się będzie znajdować w spoczynku, albo się będzie poruszać w
nieskończoność, jeżeli tylko nie stanie mu na drodze jakieś inne silniejsze ciało.
Wydaje się też, iż ciała poruszają się w próżni dzięki temu, że ona ustępuje; a
ponieważ ta właściwość próżni występuje wszędzie w jednakowym stopniu, przeto
ciało może się poruszać we wszystkich kierunkach.
Dalsze rozważania ukażą w sposób oczywisty słuszność naszego stanowiska.
Widzimy, że ciało o pewnym określonym ciężarze porusza się szybciej niż inne; a
dzieje się to z dwóch przyczyn: albo z powodu różnicy ośrodka, w którym ciało się
porusza, a którym może być np. woda, powietrze, ziemia, albo jeżeli ośrodek jest
ten sam, poruszające się ciała różnią się ciężarem.
Właściwie to ośrodek jest przyczyną różnic, bo stanowi przeszkodę dla ciała
poruszającego się, zwłaszcza jeżeli [ośrodek] porusza się w przeciwnym kierunku,
ale nawet i wtedy znajduje się w stanie spoczynku; szczególnie jednak wtedy, gdy
nie ustępuje łatwo, tzn. gdy jest gęsty.
Niechaj ciało A porusza się przez ośrodek Β w czasie Γ i przez o wiele rzadszy 215 b
ośrodek Δ w czasie E; jeżeli Β i Δ będą różne pod względem długości, to czas
poruszania się ciała A będzie proporcjonalny do oporu ośrodka. Niechaj ośrodkiem
Β
będzie woda, a ośrodkiem Δ powietrze, wówczas wskutek tego, że powietrze jest
rzadsze i mniej cielesne niż woda, A będzie się poruszać przez ośrodek Δ szybciej niż
przez B. Zachodzi więc między powietrzem a wodą taka sama proporcja, jak
między szybkością w jednym a szybkością w drugim ośrodku. Jeżeli więc powietrze
jest dwa razy rzadsze od wody, wobec tego ciało potrzebuje na przejście ośrodka Β
dwa razy
więcej czasu w stosunku do tego, ile by potrzebowało na przejście ośrodka
Δ, a czas Γ
będzie dwa razy dłuższy od czasu Ε. Ι podobnie zawsze w miarę tego, jak
ośrodek będzie mniej cielesny i mniej oporny, a łatwiej się rozstępujący, ruch ciała
będzie szybszy.
Jednakże między próżnią a ciałem nie ma żadnej proporcji, tak jak jej również
nie ma między zerem a liczbą. Bo oto 4 przewyższa 3 o 1, a 2 więcej niż o 1, a 1
przewyższa o jeszcze większą ilość niż 2; natomiast zero nie pozostaje w żadnej
proporcji do jakiejkolwiek liczby; albowiem to, co przewyższa, musi się dzielić na
nadwyżkę i to, co zostało przewyższone; a więc 4 nie da się rozłożyć na nadwyżkę w
stosunku do zera i na zero. Również z tej samej przyczyny linia nie jest „większa
od” punktu, chyba że jest złożona z punktów. Podobnie próżnia nie może
pozostawać w żadnej proporcji do pełni, a także ruchy odbywające się w obu tych
ośrodkach nie pozostają w żadnej proporcji do siebie. Jeżeli przeto ciało porusza się
w ośrodku gęstym na takiej a takiej odległości, w takim a takim czasie, to w próżni
porusza się z szybkością, która się nie da ująć w żadną proporcję.
Niech np. Z będzie próżnią równą pod względem wielkości Β i Δ; następnie,
Fizyka - Księga IV
jeżeli A ma przebiec i poruszać się w niej w pewnym czasie H, krótszym od E,
wówczas próżnia będzie pozostawać w takiej samej proporcji do „pełni”. Jednakże
A
przebędzie odcinek Θ ośrodka Δ w czasie równym H. Również w ten sposób
będzie przebiegać w tym samym czasie każde ciało przez ośrodek Z, który
przewyższa powietrze gęstością w takiej proporcji, jak czas Ε czas H. Jeżeli bowiem
Z
będzie w takiej proporcji rzadsze od Δ, w jakiej Ε przewyższa H, wówczas A, jeżeli
się porusza poprzez Z, przebędzie go w czasie odwrotnie proporcjonalnym do
szybkości ruchu, tzn. w czasie równym H. Jeżeli zatem Z nie ma żadnego ciała, A
przebędzie Z jeszcze szybciej. Przebiegnięcie to dokonało się jednak w czasie H; a
więc ciało A przebiegło w jednakowym czasie przestrzeń niezależnie od tego czy
była pusta, czy pełna. A przecież to niemożliwe. Jest zatem jasne, iż jeżeli istnieje
czas, w którym jakieś ciało przebiega jakąś część próżni, musi w rezultacie powstać
ta niemożliwość: ciało może przebiec w jednakowym czasie próżnię, jak i pełnię,
albowiem istniałoby ciało pozostające do innego ciała w tym samym stosunku, w
jakim pewien czas pozostaje do innego.
Reasumując: przyczyna tego wyniku jest oczywista, mianowicie, istnieje
proporcja między dwoma ruchami (albowiem dokonuje się w czasie, a zawsze
istnieje proporcja między dwoma czasami, jako wielkościami skończonymi); nie
istnieje natomiast żadna proporcja między próżnią a pełnią
24
.
Takie następstwa wynikają z różnic między ośrodkami; natomiast z różnic
między ciałami poruszającymi się wynikają następujące konsekwencje: obserwacja
poucza, że ciała, które mają przewagę bądź w ciężarze, bądź w lekkości, a są
podobne pod innym względem, przebiegają szybciej równą przestrzeń, w proporcji
takiej, w jakiej pozostają do siebie ich wielkości. Z tego samego względu będą się
również poruszać w próżni z szybkością w takiej samej proporcji. Ale to jest
niemożliwe; z jakiej racji jedno ciało ma się poruszać szybciej od drugiego? (W
ruchu przez „pełnię” musi tak być, ponieważ większe ciało przeciska się przez
„pełnię” szybciej dzięki swej sile. Poruszające się ciało albo swoim kształtem
rozcina ośrodek, albo impulsem nadanym mu przez siłę poruszającą czy wyrzu
cającą.) Z tej więc racji wszystkie ciała muszą mieć tę samą szybkość. To jest jednak
niemożliwe.
Z dotychczasowych wywodów wynika zatem jasno, że przyjęcie próżni
prowadzi do wniosków sprzecznych z racjami, które przytaczają obrońcy próżni.
Ci mianowicie sądzą, że skoro istnieje ruch przestrzenny, musi być również
24
Arystoteles popełnia błąd wskutek tego, że traktuje ruch nie jako poruszenie się czegoś na
określonej przestrzeni w pewnym czasie, lecz jako pokonywanie oporu danego ośrodka. Szybkość ciała
poprzez różne ośrodki jest w myśl tych założeń odwrotnie proporcjonalna do oporu tych ośrodków.
Szybkość poprzez wodę do szybkości poprzez powietrze ma się tak, jak opór powietrza do oporu wody,
podczas gdy w rzeczywistości ma się tak, jak początkowa szybkość mniej opór wody do początkowej
szybkości mniej opór powietrza. To rozumowanie doprowadziło go do błędnego wniosku, że skoro
próżnia nie stawiałaby żadnego oporu, szybkość ruchu poprzez próżnię powinna być nieskończona: a
skoro nie zaobserwowano nigdy ruchu, który by nie przebiegał w jakimś czasie, wobec tego próżnia nie
istnieje.
Fizyka - Księga IV
niezależnie istniejąca próżnia. Byłoby to równoznaczne z powiedzeniem, że
miejsce jest jakąś wyizolowaną realnością (το κεχωρισμένον), co już wyżej
uznaliśmy za niemożliwe [mianowicie 21 1b, 213a].
Gdybyśmy jednak zbadali dokładnie istotę tzw. próżni, okazałoby się, że jest
rzeczywiście próżna. Bo jeżeli np. zanurzymy kostkę sześcienną w wodzie, nastąpi
przemieszczenie masy wody równej objętości zanurzanej kostki. Podobnie w
powietrzu; z tym tylko, że zjawisko będzie wzrokowo nieuchwytne. W rzeczywis
tości bowiem wszelkie ciało zdolne do przemieszczania się, jeżeli tylko nie jest
ściśnięte, musi się zawsze przemieszczać w kierunku zgodnym ze swą naturą: albo
ku dołowi, jeżeli taki jest jego naturalny ruch, jak w wypadku ziemi, albo ku górze,
jak w wypadku ognia, bądź wreszcie w obydwu kierunkach niezależnie od natury
wprowadzanego doń ciała. Ale w próżni, jako niecielesnej, to jest niemożliwe;
albowiem próżnia musiałaby przeniknąć kostkę na przestrzeni równej tej, jaką ta
porcja próżni zajmowała przedtem w próżni, tak jakby woda czy powietrze nie
zostały wyparte przez drewnianą kostkę, lecz po prostu przeniknęły ją we 216 b
wszystkich kierunkach.
Przecież jednak i kostka ma wielkość równą tej, którą zajmowała próżnia,
wielkość, która, mimo iż jest ciepła lub zimna, ciężka lub lekka, różni się jednak w
swej istocie od wszystkich swych atrybutów, nawet gdyby się nie dała od nich
oddzielić; mam na myśli masę drewnianej kostki. A gdyby się zresztą dała oddzielić
od wszystkich innych atrybutów i gdyby nie była ani ciężka, ani lekka, to i tak
zajmowałaby taką samą część próżni i wypełniała miejsce równe sobie. A zatem,
jaka będzie różnica między ciałem kostki a równą mu próżnią lub miejscem? A
jeżeli te dwie rzeczy tak koincydują ze sobą, to dlaczego nie mogłoby ich być
więcej?
Ale to absurd i niemożliwość. Jest również oczywiste, że kostka, tak jak i inne
ciała, zachowa tę samą masę również i wtedy, gdy zostanie przesunięta. Skoro
zatem masa nie różni się niczym od swego miejsca, to dlaczego mamy przydzielać
ciałom odrębne miejsce poza ich własną masą, jeżeli ta masa pozbawiona jest
wszelkich atrybutów? Istnienie takiej równej rozciągłości zespolonej z kostką nie
zmienia zupełnie sytuacji (a ponadto powinno być wyjaśnione, jaką to rzeczą jest
próżnia wśród ciał poruszających się. Bo na dobrą sprawę nigdzie jej w obrębie
świata nie dostrzeżono. Powietrze jest czymś realnym, chociażby się takim nie
wydawało, natomiast woda nie wydawałaby się czymś realnym, gdyby ryby były z
żelaza; albowiem tylko dotykiem rozeznaje się przedmioty zmysłowe).
Z powyższych uwag wynika jasno, że nie istnieje próżnia oderwana od ciał.
9. Nie istnieje próżnia w ciałach
Są wreszcie i tacy, co sądzą, że istnienie próżni wynika jasno z faktu istnienia
ciał gęstych i rzadkich. Gdyby - tak argumentują - nie było gęstości i rozrzedzenia,
nic by się nie mogło ścieśniać ani kurczyć. A gdyby nie istniało ścieśnianie się i
Fizyka - Księga IV
kurczenie, to albo by w ogóle nie było ruchu, albo wszechcałość pęczniałaby, jak
utrzymuje Ksutos
25
, albo wreszcie powietrze i woda musiałyby się przekształcać
zawsze na równe ilości (jeżeli np. kubek wody zamieni się w powietrze, to w tym
samym czasie z takiej samej ilości powietrza musi powstać kubek wody),
albo - twierdzą - próżnia musi istnieć; w przeciwnym bowiem razie ani zgęszcze-
nie, ani rozrzedzenie nie byłoby możliwe.
Jeżeli zatem ciałem rozrzedzonym nazwie się takie, które zawiera wiele
oddzielonych od siebie próżni, to staje się jasne, że skoro jest prawdą, iż nie może
istnieć żadna próżnia oddzielnie, ani tym bardziej żadne miejsce, które by miało
własną rozciągłość, to również nie może istnieć ciało rozrzedzone w tym sensie.
Jeżeli natomiast sądzą, że próżnia istnieje nie oddzielnie, lecz znajduje się
wewnątrz ciała, to już się wydaje mniej niemożliwe, bo po pierwsze, tego rodzaju
próżnia mogłaby być przyczyną ruchu, nie wszelkiego, lecz tego do góry (wszak to,
co rozrzedzone, jest lekkie, i w tym właśnie leży przyczyna lekkości ognia), po
drugie, próżnia mogłaby być przyczyną ruchu, nie jako jego ośrodek, lecz tak jak
pęcherze napełniane powietrzem, które dzięki właściwej sobie zdolności unoszenia
się do góry unoszą równocześnie to, co się w nich znajduje, tak samo i próżnia unosi
rzeczy do góry. Jakże więc mógłby istnieć ruch przestrzenny próżni albo miejsce
próżni? Wszak dla próżni musiałaby istnieć jakaś inna próżnia, w której by się
mogła poruszać. A przy tym, jak można by wytłumaczyć fakt, że ciała ciężkie dążą
ku dołowi? Jest oczywiste, iż jeżeli ruch ku górze jest proporcjonalny do stopnia
rozrzedzenia i próżni w ciele poruszającym się, to jeśli będzie ono absolutnie
próżne, ruch jego osiągnie maksimum szybkości. Ale może i to jest niemożliwe, by
w ogóle mogło się poruszać. Z tej samej przyczyny, z powodu której wszystkie ciała
w próżni nie są zdolne do ruchu, również i próżnia nie może się poruszać: albowiem
szybkości [ciał i próżni] są niewspółmierne.
Mimo iż odrzucamy istnienie próżni, to jednak zgadzamy się, że w odniesieniu
do pozostałych trudności problem jest dobrze postawiony: mianowicie, że ruch
albo nie istnieje, jeżeli nie ma zgęszczania i rozrzedzania, albo świat pęcznieje, albo
zawsze równa ilość wody przetworzona z powietrza będzie zrównoważona taką
samą ilością powietrza przemienionego w wodę (jest bowiem oczywiste, że
powietrza wytworzonego z wody jest objętościowo więcej. Krótko mówiąc, jeżeli
nie istnieje kondensacja, to musi zachodzić jeden z trzech przypadków: albo
sąsiednie części będą kolejno spychane na zewnątrz, aż w końcu skrajna część
utworzy wypukłość, albo powietrze gdziekolwiek musi być przetworzone na taką
samą ilość wody, tak, żeby masa całości była równa, albo wreszcie nic się nie
25
Uznanie istnienia ruchu czy wzrostu pociąga za sobą pewne konsekwencje: należałoby
mianowicie przyjąć, iż rzecz poruszająca się w przestrzeni albo rosnąca pcha przed sobą inne rzeczy,
tworząc falę czy nabrzmienie na krańcach świata. Jednakże pogląd ten jest wyraźnie absurdalny.
Atomiści mogliby dodać, że nabrzmienie na powierzchni świata wymaga z kolei próżni, w której by to
nabrzmiewanie mogło się dokonać. W ten sposób musiałoby się uznać istnienie próżni poza światem,
ażeby uniknąć konieczności uznania próżni wewnątrz świata. K s u t o s - nieznany bliżej filozof,
według opinii Zellera częściowo pitagorejczyk, częściowo atomista.
Fizyka - Księga IV
porusza. Zaiste każda zmiana miejsca zawsze powoduje kondensację, wyjąwszy
ruch po kole; ale przecież zmiana miejsca nie zawsze się dokonuje po kole, lecz
także po linii prostej).
Otóż w przeciwieństwie do tych, którzy w oparciu o przytoczone racje
stwierdzają istnienie aktualnej próżni, my zajmujemy stanowisko przeciwne,
zgodne z wyłożonymi zasadami, a mianowicie, że przeciwieństwa takie, jak ciepło,
zimno i inne tego rodzaju fizyczne różnice jakościowe mają jakąś jedną materię;
dalej, że co istnieje aktualnie, powstało z tego, co istniało potencjalnie, że dalej,
materia nie da się oddzielić od przeciwnych jakości
26
, chociaż jej byt różni się od ich
bytu; i wreszcie że poszczególny przedmiot materialny może być przypadkiem
barwny, ciepły czy zimny.
Co więcej, zarówno w ciele o wielkich, jak i małych rozmiarach występuje ta
sama materia. To jest zupełnie oczywiste; gdy bowiem powietrze zostało wytwo
rzone z wody, ta sama materia stała się czymś innym nie dodając niczego nowego,
bo dokonała się tylko aktualizacja tego, co było dotąd potencjalne, a znowu
powietrze przekształciło się w wodę w ten sam sposób, z tym tylko, że raz z
mniejszej masy powstała większa, to znowu z większej powstała mniejsza.
Podobnie, jeżeli powietrze o większej masie skurczy się albo o mniejszej masie
rozpręży się, przyczyną tego jest materia, która potencjalnie będąc większa lub
mniejsza staje się [aktualnie] większa lub mniejsza.
Bo tak, jak ta sama materia z zimnej stała się ciepłą, a z ciepłej zimną, dzięki
temu że była taka potencjalnie, tak na tej samej zasadzie z ciepłej może się stać
cieplejsza, chociaż nic w materii nie stało się ciepłe, co by już nie było ciepłe wtedy, 217 b
gdy rzecz była mniej ciepła; albo gdy łuk krzywizny większego koła staje się łukiem
krzywizny mniejszego, niezależnie od tego, czy zostaje taką samą krzywizną, czy
staje się inną, w żadnym wypadku krzywizna nie powstała w tym, co nie było
wygięte, lecz proste (albowiem różnice stopnia zagięcia nie są uzależnione od
przerwy w zagięciu); tak samo nie można by znaleźć w płomieniu takiej cząstki, w
której nie byłyby obecne zarówno białość, jak i żar. Taki jest zatem stosunek ciepła
wcześniejszego do ciepła późniejszego. I odpowiednio, gdy wielka lub mała masa
ciała zwiększy się, nie nastąpi to wskutek dodania do niej czegoś nowego, lecz
wskutek tego, że materia jest potencjalnie materią dla obydwu stanów; również
jedna i ta sama rzecz jest gęsta i rzadka, ale dla tych dwóch własności jest tylko jedna
materia; co więcej, to, co jest gęste, jest ciężkie, a to, co rzadkie, jest lekkie. (A
znowu, tak jak łuk koła zacieśniony do mniejszej przestrzeni nie otrzymuje z
zewnątrz swej wypukłości, lecz przez to, że skurczyło się to, co w nim było; i tak jak
każda cząstka ognia wydobyta z płomienia będzie ciepła, tak też wszystko się
przekształca wskutek kurczenia się i rozprężania materii.) Albowiem te dwie
własności: ciężkość i lekkość należą do dwóch innych, mianowicie do gęstości i
rzadkości, bo to, co ciężkie i twarde, wydaje się gęste, a przeciwieństwo tego, tzn.
lekkie i miękkie, wydaje się rzadkie; lecz ciężkość i twardość nie występują razem w
ołowiu i w żelazie.
26
Tzn. ciepła, zimna itp.
Fizyka - Księga IV
Z
przytoczonych wypowiedzi wynika zatem jasno, że próżnia nie istnieje ani
poza ciałami, ani w sensie absolutnym, ani w ciałach rzadkich, ani potencjalnie,
chyba że ktoś zechce po prostu nazwać próżnię warunkiem ruchu przestrzennego.
Gdy przeto próżni nada się taki sens, wówczas będzie ona materią ciężkości i
lekkości, i to materią jako taką; bo to właśnie gęstość i rzadkość dzięki temu
przeciwieństwu wywołuje ruch przestrzenny, a twardość i miękkość - różne stany,
ale nie stany ruchowe, lecz raczej jakościowe.
Tyle mieliśmy do powiedzenia na temat próżni: w jakim mianowicie sensie
istnieje, a w jakim nie istnieje.
10. Czas. Wątpliwość co do istnienia czasu
Po omówieniu powyższych zagadnień trzeba z kolei zająć się problemem czasu.
Najlepiej będzie wyłożyć najpierw trudności, jakie się wiążą z tym tematem,
wykorzystując do tego celu popularne argumenty. Czy mianowicie czas jest jedną z
rzeczy istniejących, czy nieistniejących, a następnie, jaka jest jego natura? Pewne
rozważania nasuwają podejrzenie, iż czas albo w ogóle nie istnieje, albo jest
a pojęciem mglistym i niewyraźnym. Bo oto jedna jego część przeminęła i już jej nie
ma, podczas gdy inna dopiero będzie i jeszcze jej nie ma. Z takich to części składa się
wszelki czas, zarówno ten nieskończony, jak i każdy dowolnie wzięty jego okres.
Jednakże może się wydawać, iż to, co się składa z nieistniejących części, nie może
uczestniczyć w bycie.
Co więcej: jeżeli ma istnieć rzecz podzielna, wówczas gdy istnieje, to albo
wszystkie jej części muszą istnieć, albo przynajmniej pewne; a zatem pewne części
czasu są przeszłe, inne zaś przyszłe; żadna z nich nie trwa, chociaż czas jest
podzielny: „Teraz” nie jest częścią, bo część jest miarą całości, a całość musi być
złożona z części; czas jak się wydaje nie składa się z chwil teraźniejszych.
Niełatwo jest też dostrzec czy chwila obecna, która jakby oddzielała przeszłość od
przyszłości, jest zawsze jedna i ta sama, czy wciąż inna. Bo gdyby była wciąż inna i
gdyby żadna część następstwa czasowego nie współistniała z inną (chyba że jedna
część obejmuje, a druga jest obejmowana, tak jak dłuższy czas obejmuje krótszy) i
gdyby „teraz”, które aktualnie nie istnieje, a które było przedtem, musiałoby
przestać być w pewnym momencie, to również i chwile teraźniejsze (τα νυν) nie
mogłyby nawzajem współistnieć, lecz wcześniejsze „teraz” musiałoby stale ginąć.
Ale wcześniejsze „teraz” nie może przestać istnieć w sobie [tzn. w czasie swego
trwania], bo przecież wtedy istniało; nie może też przestać istnieć w innym „teraz”.
Musimy bowiem uznać to za niemożliwe, ażeby jedno „teraz” mogło istnieć tuż
obok drugiego, tak jak jeden punkt obok drugiego [na linii]. Jeżeli zatem nie
przestało istnieć w następnym „teraz”, lecz w jakimś innym, to mogłoby
współistnieć z niezliczonymi „teraz” pomiędzy tymi dwoma, a to jest niemożli
we.
Z drugiej jednak strony jest również niemożliwe, by „teraz” było zawsze to
Fizyka - Księga IV
samo. Żadna bowiem rzecz podzieina nie jest ograniczona jednym końcem,
niezależnie od tego czyby się rozciągała w jednym, czy w kilku kierunkach: lecz
„teraz” jest granicą, można przeto wyodrębnić skończony wycinek czasu. Dalej:
jeżeli równoczesność (τò άμα είνα) tzn. jeżeli coś nie jest ani wcześniej, ani
później znaczy tyle, co „być w jednym i tym samym teraz”, wobec tego, jeżeli
zarówno to, co jest przedtem, jak i to, co jest potem, są w tym samym „teraz”, to
wypadki, które miały miejsce tysiąc lat temu, byłyby równoczesne z tymi, które
rozegrały się dzisiaj i żaden wypadek nie mógłby być ani wcześniejszy, ani
późniejszy od innego.
Powyższe uwagi niech świadczą o trudnościach, jakie się wiążą z ustaleniem
własności czasu.
Na temat tego, czym jest czas albo jaka jest jego natura, tradycyjne doniesienia
nie rozjaśniły tych ciemności, na które natrafiliśmy na początku.
Niektórzy twierdzą
27
, że czasjest ruchem całego świata, inni
28
, że jest samą sferą 218 b
świata. Gdyby nawet jakaś część okrężnego ruchu nieba była czasem, to jednak w
żadnym wypadku nie byłby on ruchem okrężnym. A przy tym, gdyby istniało
więcej światów niż jeden, ruch każdego z nich byłby również czasem, tak że
równocześnie współistniałoby wiele czasów. Jeżeli znów sfera świata wydawała się
niektórym czasem, to z tej przyczyny, że wszystkie rzeczy istnieją zarówno w czasie,
jak i w sferze świata. Pogląd ten jest zbyt niedorzeczny, ażeby rozpatrywać
możliwości, jakie zawiera. Z drugiej znów strony trzeba rozważyć popularny
pogląd, który utożsamia czas z ruchem i pewnego rodzaju zmianą. Ale zmiana czy
ruch każdej rzeczy jest tylko w rzeczy zmieniającej się albo tam, gdzie poruszająca i
zmieniająca się rzecz przypadkiem się znajduje. A przecież czas jest obecny
wszędzie i we wszystkich wypadkach. Również w przeciwieństwie do czasu zmiana
jest szybsza lub wolniejsza; a „powoli” i „szybko” definiuje się za pomocą czasu;
„szybkie” jest to, co się prędko porusza w krótkim odstępie czasu, a znów
„powolne” jest to, co się pomału porusza w długim odstępie czasu. Natomiast czas
nie da się zdefiniować ani za pomocą czasu, ani jako ilość, ani jako pewien rodzaj
jakości, a więc czas nie jest ruchem, to jest oczywiste. Zresztą chwilowo nie
będziemy wprowadzać różnicy między ruchem a zmianą
29
.
11. Co to jest czas. „Teraz”
Jednakże czas nie istnieje bez zmiany; bo gdyby stan naszej myśli w ogóle nie
podlegał zmianie, albo gdybyśmy nie doznawali tych zmian, nie odczuwalibyśmy
upływu czasu, tak jak po przebudzeniu ci [wędrowcy], o których mówi legenda, że
27
Tzn. Platon (Tim. 39 B-D).
28
Prawdopodobnie Arystoteles ma na myśli pitagorejczyków (por. Aetii Plac; Diels, Dox.
318).
29
W zdaniu tym wypowiedziana jest myśl, że mimo iż w ks. I - IV Fizyki używa autor zamiennie
wyrazów κίνησις i μεταβολή, to jednak pamięta o innym rozróżnieniu wprowadzonym i rozwiniętym w
Fizyka - Księga IV
spali wśród herosów Sardynii; łączyli bowiem wcześniejsze „teraz” z późniejszym,
tworząc jedno „teraz” przy pominięciu przerwy, której nie odczuwali
30
. Gdyby
zatem nie było różnych „teraz”, lecz byłoby jedno i to samo, nie mógłby istnieć
czas; tak samo, gdy jego zmienność uchodzi naszej uwagi, wydaje się, iż nie było
czasu pośredniego. I odpowiednio: nie zwracamy uwagi na przepływ czasu w
okolicznościach, w których nie odróżniamy żadnej zmiany, a dusza zdaje się trwać
w stanie jedności i niepodzielności: gdy natomiast spostrzegamy i odróżniamy,
wtedy mówimy, że czas płynie. Okazuje się więc, że czas nie istnieje bez ruchu i bez
a zmian; a jest też oczywiste, że czas nie jest ruchem, lecz nie jest niezależny od
ruchu.
Skoro poszukujemy istoty czasu, musimy zacząć od uświadomienia sobie, co
właściwie czas ma wspólnego z ruchem.
Otóż czas spostrzegamy łącznie z ruchem; bo gdyby nawet była ciemność i nie
doznawalibyśmy żadnych wrażeń zmysłowych za pośrednictwem ciała, to skoro
tylko jakiś ruch w myśli naszej powstanie, natychmiast się nam wydaje, że
równocześnie jakiś czas upłynął. I na odwrót, gdy nam się wydaje, iż pewien czas
upłynął, wydaje nam się również, że jakiś ruch miał miejsce. A zatem czas jest albo
ruchem, albo czymś należącym do ruchu. Ponieważ nie jest ruchem, musi być
czymś należącym do ruchu.
Ale ponieważ to, co się porusza, porusza się od punktu do punktu, a wszelka
wielkość jest ciągła, wobec tego ruch związany jest z wielkością. Ponieważ wielkość
jest ciągła, ruch także musi być ciągły, a skoro ruch, to i czas: bo czas, który upłynął,
wydaje się proporcjonalny do ruchu.
Wyrazy „przed” i „po” odnoszą się najpierw do miejsca, a następnie dopiero do
wzajemnego położenia. A skoro stosunek „przed” i „po” istnieje w wielkości, to
analogicznie musi również istnieć w ruchu. Ale także w czasie występuje „przed” i
„po”, bo czas i ruch zawsze sobie wzajemnie odpowiadają. Z drugiej jednak strony
„przed” i „po” są w ruchu, a ze względu na przedmiot są nawet ruchem; jednakże
istotą ich nie jest ruch, lecz coś innego.
Atoli czas poznajemy wtedy, gdy potrafimy określić ruch, posłużywszy się do
tego celu wyrazami „przed” i „po”. To określenie zakłada, że „przed” i „po” są
różne i że między nimi jest jakaś trzecia rzecz.
Gdy myślowo wyróżniamy dwa krańce, różniące się od środka, a rozum
oznajmia, że istnieją dwa „teraz”, jedno „przed”, a drugie „po”, to wtedy mówimy,
że istnieje czas. Albowiem to, co jest ograniczone przez „teraz”, wydaje się czasem.
Niech nam będzie wolno to uznać.
ks. V, 225 a 34 - b 9. Zdanie to przemawiatoby również przeciwko poglądowi Tennery’ego, jakoby księgi
V i VI były wcześniejsze od księgi III i IV.
30
Istniał mit opowiedziany przez Filoponosa, że grupa wycieńczonych ludzi przybyła pewnego
razu do herosów mieszkających na Sardynii. Tutaj zostali ugoszczeni i następnie zasnęli na przeciąg
pięciu dni. Po obudzeniu się nie pamiętali nic i nie wiedzieli, w jata sposób się tutaj znaleźli. Istnieją
również inne wersje tego mitu.
Fizyka
- Księga IV
Gdy z jednej strony doświadczamy „teraz” jako jedności, anie jako zachodzą
cego „przed” i „po” w ruchu, ani jako tego samego „teraz”, lecz jako w stosunku do
pewnego „przed” i „po”, wówczas się zdaje, że nie upłynął żaden czas, ponieważ
nie było ruchu. Z drugiej natomiast strony, gdy możemy stwierdzić „przed” i „po”,
wtedy mówimy o istnieniu czasu. Albowiem czas jest właśnie ilością ruchu ze 219 b
względu na „przed” i „po”.
Nie jest więc czas ruchem, lecz jest ilościową stroną ruchu
31
. A oto dowód:
rozróżniamy „więcej” i „mniej” za pomocą ilości, a więcej czy mniej ruchu za
pomocą czasu. Czas jest zatem rodzajem ilości. Jednakże ilość można rozumieć
dwojako: będzie nią zarówno to, co jest liczone, albo co się da policzyć, jak i to, za
pomocą czego liczymy. Otóż czas jest tym, co jest liczone, a nie środkiem do
liczenia. Wszak to, za pomocą czego się liczy, i to, co się liczy, to dwie różne
rzeczy.
Tak jak ruch jest ciągłym następstwem, tak też i czas. Czas równoczesny jest
identyczny z sobą
32
; bo jakiekolwiek „teraz” ze względu na swój przedmiot jest
zawsze tym samym, lecz w istocie swej jest inne. „Teraz” określa czas, jako „przed”
i „po”.
„Teraz” jest w jednym sensie jedno i to samo, w innym nie jest; o tyle, o ile się z
każdą chwilą zmienia, jest inne (a że taka jest istota „teraz”, to stwierdziliśmy przed
chwilą), natomiast ze względu na przedmiot jest jedno i to samo; ruch bowiem, jak
się rzekło, jest związany z wielkością, a czas, jak twierdzimy, z ruchem. Podobnie
punktowi [na drodze] odpowiada poruszające się [później] ciało, dzięki któremu
uświadamiamy sobie ruch, a także występujące w nim „przed” i „po”
33
.
Ciało poruszające się jest jedno i to samo jako przedmiot (punkt
34
, kamień czy
coś innego tego rodzaju), lecz jest różne ze względu na znaczenie, jakie można mu
[czasem] nadać; tak np. sofiści uważali, że Koriskos w liceum i Koriskos na rynku to
dwie różne osoby. A poruszające się ciało jest różne, ponieważ jest w pewnej chwili
tu, a w innej tam. Poruszającemu się ciału odpowiada „teraz”, tak jak czas
odpowiada ruchowi; poruszające się ciało pozwala nam poznać „przed” i „po”
[występujące] w ruchu, a o ile da się wyróżnić „przed” i „po”, otrzymujemy
„teraz”. Tak więc w dziedzinie czasu „teraz” jest jedno i to samo jako przedmiot
(bo jest tym, co „przed” i „po” w ruchu), lecz jest różne ze względu na istotę (a o ile
da się wyróżnić „przed” i „po”, otrzymujemy „teraz”). To są elementy najlepiej
znane, bo ruch [κίνησις, jako proces] poznaje się dzięki temu, co się porusza
[zmienia], a ruch przestrzenny [ή φορά, zmiana miejsca, poruszanie się] dzięki
31
Dosłownie: „A więc czas nie jest ruchem, lecz aspektem ruchu, ze względu na który jest
obliczalny” (οϋκ δρα κίνησις ό χρόνος αλλ' ή” άριϋμόν έχει ή κίνησις).
32
Tzn. czas pewnego zdarzenia jest identyczny z czasem innego
równoczesnego zdarzenia.
33
Arystoteles podkreśla, że istnieje analogia między punktem wyznaczającym drogę a porusza
jącym się przedmiotem, który wyznacza ruch.
34
Wyraz „punkt” (στιγμή) nie został tutaj użyty w sensie geometrycznym, lecz w sensie
poruszającej się cząsteczki materialnej. Podobnie w 227 b.
Fizyka - Księga IV
temu, co zmienia miejsce; wszak to, co zmienia miejsce, jest rzeczą konkretną (τόδε
τι), a ruch nie. To, co
się nazywa „teraz”, jest zawsze w pewnym sensie tym samym,
a w innym nie jest tym samym, tak jak poruszające się ciało [lub punkt],
Jasne, że gdyby nie było czasu, nie byłoby też „teraz” i gdyby nie było „teraz”,
nie byłoby także czasu. Bo tak, jak poruszające się ciało i ruch współistnieją, tak też
współistnieje ilość poruszającego się ciała z ilością ruchu przestrzennego. Albo
wiem czas jest ilością ruchu (ό της φοράς άρνϋμός), podczas gdy „teraz” odpowiada
poruszającemu się ciału i jest jakby jednostką ilości (ή μονάς άρνύμοΰ).
Czas jest przeto
ciągle tworzony przez „teraz”, ale też i dzieli się na „teraz”. Bo
również i tu zachodzi zgodność między ruchem przestrzennym a poruszającym się
ciałem. Wszak ruch [ή κίνησις – ruch w ogóle] i ruch przestrzenny (ή φορά) tworzą
jedność dzięki poruszającej się rzeczy nie dlatego, że jest ona jedną [indywidualną]
rzeczą, lecz dlatego, że jest jedną z definicji [tzn. ze swej natury]; (mogą bowiem
powstać przerwy w ruchu tego rodzaju rzeczy). Bo właśnie to poruszające się ciało
odgranicza ruch wcześniejszy od późniejszego. A ta sama odpowiedniość zachodzi
również w stosunku do punktu; bo mianowicie punkt zarówno łączy, jak i dzieli
długość; jest przecież początkiem pewnej części, a końcem innej. Skoro jednak
weźmie się jeden punkt za dwa, musi powstać przerwa, jeśli ten sam punkt będzie
początkiem i końcem. „Teraz”, z powodu poruszania się ciała zmieniającego
miejsce, jest zawsze inne.
A zatem czas jest ilością nie na podobieństwo [dwoistego charakteru] tego
samego punktu jako początku i końca, lecz raczej na podobieństwo ilości
utworzonej przez krańce linii, a nie jako części linii, ze względu, o którym była
mowa (wszak można się posłużyć punktem środkowym, jakby dwoma punktami,
tak że czas się zatrzyma
35
). A także i z tego powodu, iż jest jasne, że „teraz” nie jest
bynajmniej częścią czasu, ani przekrój ruchu nie jest częścią ruchu, tak jak i punkty
nie są częściami linii; lecz to są dwie linie, będące częściami jednej.
O ile więc „teraz” jest granicą, nie jest czasem, ale jego atrybutem, o ile zaś liczy
czas, jest ilością (άριΰμός); albowiem granice należą tylko do tych rzeczy, których są
granicami; np. liczba dziesięć jest liczbą tych oto koni, a może mieć zastosowanie i
gdzie indziej
36
. Jest przeto jasne, że czas jest ilością ruchu ze względu na
„wcześniej” i „później” i jest ciągłością, bo jest atrybutem tego, co ciągłe.
35
Filoponos uważa to zdanie za skrót szerszej wypowiedzi: „Ażeby otrzymać dwie części linii,
należy punkt środkowy traktować jako dwa punkty; natomiast chcąc otrzymać dwie następujące po
sobie części czasu, trzeba uznać czas za nieruchomy w momencie, który go dzieli; ale czas nie stoi w
miejscu”.
36
W świetle interpretacji Filoponosa wypowiedziana jest tutaj myśl następująca: O ile „teraz” jest
granicą, nie jest czasem, lecz tylko czymś tkwiącym w naturze czasu; o ile zaś jest jednostką służącą do
liczenia czasu, tzn. o ile moment teraźniejszości jest taką cechą znamienną, powtarzanie, które
pluralizuje czas, o tyle jest czasem; jej powtarzanie konstytuuje całość czasu. Albowiem granice są
istnościami indywidualnymi należącymi tylko do tego, czego są granicami, podczas gdy liczba tych koni,
liczba dziesięć, jest liczbą powszechną, czyli taką, która może być również użyta w innych
kontekstach.
Fizyka - Księga IV
12. Atrybuty czasu. Rzeczy istniejące w czasie
Najmniejszą liczbą w ścisłym słowa tego znaczeniu jest liczba „dwa”. Lecz jako
liczba konkretna w jednym sensie istnieje jako minimum, w innym – nie; np. dla
linii najmniejszą liczbą ze względu na ilość jest dwa lub, jeśli kto woli, jeden, ale ze
względu na wielkość nie istnieje jako minimum, bo każda linia dzieli się w
nieskończoność. Tak też jest z czasem; ze względu na ilość minimum stanowi jeden
lub dwa [czasy], natomiast ze względu na wielkość nie istnieje minimum
37
.
Jest więc również jasne, że czasu nie można określać jako szybki lub wolny, lecz 220 b
raczej jako wiele lub mało, albo jako długi lub krótki. Bo jako ciągłość jest długi lub
krótki, a jako ilość – wiele lub mało. Natomiast czas nie może być ani szybki, ani
wolny, albowiem żadna liczba, za pomocą której liczymy
38
, nie jest ani szybka, ani
wolna.
Co więcej, czas jest równocześnie wszędzie ten sam; lecz jako „przed” i „po” nie
jest ten sam, bo zmiana zachodząca teraz jest jedna i ta sama, natomiast zmiana,
która się już dokonała, jak również ta, która się dokona w przyszłości, różnią się od
obecnej. A czas nie jest liczbą, za pomocą której liczymy, lecz jest ilością rzeczy
policzonych, a zgodnie z tym, czy przebiega „przed” czy „po”, jest zawsze różny,
bo różne są „teraz”. Liczba sto koni i sto ludzi jest ta sama, lecz rzeczy liczone:
ludzie i konie są różne. Dalej: tak jak ten sam ruch może się powtarzać, tak też i
czas, np. rok, wiosna, jesień.
Nie tylko mierzymy ruch za pomocą czasu, lecz również czas za pomocą ruchu,
ponieważ się nawzajem określają. Czas określa ruch, bo jest jego liczbą, a ruch
określa czas. Mówimy o czasie, że jest go wiele lub mało, mierząc ruchem, właśnie
tak, jak poznajemy ilość za pomocą tego, czym liczymy, np. liczbę koni za pomocą
pojedynczego konia jako jednostki. Dowiadujemy się o ilości koni posługując się do
tego celu liczbą; a znowu posługując się pojedynczym koniem jako jednostką
poznajemy samą ilość koni. Podobnie ma się sprawa z czasem i ruchem; albowiem
mierzymy ruch za pomocą czasu i na odwrót. Jest to naturalny sposób postępo
wania: bo przecież ruch odpowiada wielkości [odległości], a czas ruchowi,
ponieważ to są ilości, a ilości są ciągłe i podzielne. Wskutek tego, że wielkość
posiada taką naturę, ruch obdarzony jest takimi samymi własnościami; a czas je
posiada dlatego, że ma je ruch. Mierzymy przeto odległość ruchem, a ruch
” Przeciwieństwo między „liczbą w ścisłym znaczeniu” (άριύμός άπλως) a „pewną liczbą” (τις
άριύμός) sprowadza
się do przeciwieństwa między liczbą abstrakcyjną (φ άρνϋμοϋμεν) a liczbą włączoną
do poszczególnych grup rzeczy (τό άριϋμούμενον 219 b). Greccy matematycy uważali liczbę 2 za liczbę
pierwszą spośród liczb. Por. Met. 1088 a 6: Słusznie więc, że , jeden” nie jest liczbą, bo miara nie jest
wielością miar, lecz zarówno miara jak i Jeden są dwiema zasadami (διό καΐ ευλόγως ούκ έστι τό 8ν
άρνύμός· ουδέ γαρ τό μέτρον μέτρα αλλ' αρχή καΐ τό μέτρον καΐ τό έν). D. D. Heath (Greek Math. 169)
sądzi, że doktryna ta jest pochodzenia pitagorejskiego. Niektórzy pitagorejczycy nazywali jedynkę
άρνύμοϋ καΐ μορίων μεύόριον, tzn.
granicą między liczbami a ułamkami.
38
„... lic zb a, za p o m o c ą k t ó r e j l i c z y my ...” (άρνύμός φ άριύμοϋμεν) - to będzie
άρνύμός μοναδικός, czyli liczba abstrakcyjna, w
przeciwieństwie do άριύμός ώς τό άρνύμοϋμεν, czyli
liczby konkretnej,
której przykładem jest czas.
Fizyka - Księga IV
odległością; mówimy, że droga jest długa, jeżeli marsz trwa długo, i że na odwrót,
marsz trwa długo, jeżeli droga jest długa; tak samo czas jest [długi lub krótki], jeżeli
ruch jest [odpowiednio długi lub krótki] i na odwrót.
Czas jest miarą ruchu oraz miarą stanu ruchu i mierzy ruch przez określenie
pewnego ruchu, który będzie jednostką miary dla całości [ruchu], tak jak łokieć jest
miarą długości dzięki temu, że określa pewną wielkość, która jest jednostką miary
dla całości. Dalej: „być w czasie” to w odniesieniu do ruchu znaczy tyle, co:
zarówno ruch, jak i jego istota są mierzone czasem (albowiem równocześnie czas
mierzy zarówno ruch, jak i jego istotę, bo dla ruchu fakt bycia w czasie znaczy to, że
jego istnienie powinno być w czasie odmierzone).
Jest więc jasne, że „być w czasie” ma to samo znaczenie również i dla innych,
rzeczy, a mianowicie to, że ich istnienie powinno być mierzone czasem. „Być w
czasie” można rozumieć na dwa sposoby: 1) istnieć, gdy czas istnieje, albo 2) w tym
sensie, jak się mówi o pewnych rzeczach, że należą do układu numerycznego, tzn.
że albo należą do liczby jako jej część lub atrybut czy w ogóle jakiś jej element, albo
że mają jakąś liczbę.
Skoro więc czas jest liczbą, wobec tego „teraz”, „przed” itp. są w czasie, tak jak
Jednostka”, „nieparzyste” i „parzyste” są w liczbie (tamte należą do czasu, te zaś
do liczby). Rzeczy są w czasie, gdy należą do układu liczbowego. A skoro tak, to są
objęte czasem, tak jak rzeczy w miejscu są objęte miejscem.
Jest przeto zrozumiałe, że być w czasie nie znaczy współistnieć z czasem, tak jak
być w ruchu lub być w miejscu nie znaczy współistnieć z ruchem czy miejscem.
Gdyby bowiem „być w czymś” miało taki sens, wówczas wszystkie rzeczy byłyby w
czymś, a więc np. niebo byłoby w ziarnku prosa; wszak ziarnko prosa współistnieje
z niebem. Ale podczas gdy to współistnienie jest przypadkowe, tamten związek jest
konieczny: bo to, co jest w czasie, pociąga za sobą istnienie czasu, jak długo ta rzecz
istnieje, a to, co jest w ruchu, pociąga za sobą istnienie ruchu, jak długo ta rzecz jest
w ruchu.
Skoro jednak istnienie w czasie jest podobne do istnienia w liczbie [w układzie
liczbowym], można pomyśleć czas o wiele większy od tego wszystkiego, co się w
nim znajduje; wynika z tego, że wszystkie rzeczy w czasie muszą być objęte czasem,
podobnie jak inne rzeczy będące „w czymś”, np. w miejscu, muszą być objęte
miejscem.
Co więcej: rzeczy istniejące w czasie podlegają wpływom czasu; w naszym
sposobie mówienia: „czas wszystko trawi”, albo: „wszystko pod wpływem czasu się
starzeje”, albo: „w miarę upływu czasu coś ulega zapomnieniu”. Nie mówimy
jednak, że czas czyni człowieka coraz to mądrzejszym, młodszym lub piękniej
szym. Albowiem czas jest z natury swej raczej czynnikiem destrukcyjnym, jest
bowiem pewną ilością zmian, a zmiana usuwa to, co istnieje. Wynika z tego jasno,
iż rzeczy wieczne, jako takie, nie istnieją w czasie, albowiem czas ich nie obejmuje,
ani też ich istnienie nie jest mierzone czasem; dowodem tego jest fakt, że czas nie
wywiera na nie żadnego wpływu; a skoro tak, to nie istnieją one w czasie. Z drugiej
Fizyka - Księga IV
zaś strony, skoro czas jest miarą ruchu, wobec tego będzie również pośrednio (κατά
πυμβεβηκός)
miarą spoczynku; albowiem wszelki spoczynek jest w czasie. Z tego,
że coś jest w czasie, nie wynika, że się porusza, chociaż to, co jest w ruchu, musi się
poruszać. Bo czas nie jest ruchem, lecz tylko „liczbowym ujęciem ruchu” (άρνύμός
κινήσεως), a to, co jest w spoczynku,
może być równieć ujęte w liczbę ruchu. Nie
wszystko, co nie jest w ruchu, znajduje się w spoczynku, lecz tylko to, co może się z
natury swej poruszać, chociaż się aktualnie nie porusza, jak to już wyżej było
zaznaczone
39
.
„Być liczebnym” (τό είναι έν άρνύμφ) dla rzeczy znaczy tyle, że istnieje jakaś
liczba rzeczy, i że jej istnienie jest mierzone tą licznością, w której się ta rzecz
znajduje; np. jeżeli rzecz jest „w czasie”, będzie mierzona czasem. Ale czas mierzy
to, co się porusza, i to, co spoczywa, jako poruszające się i jako spoczywające; bo
czas mierzy ilościowo ich ruch i spoczynek. A więc ciało poruszające się nie będzie
mierzalne po prostu przez czas, jako że jest pewną ilością, lecz z tego względu, że
jego ruch jest pewną ilością. Żadne przeto z tych rzeczy, które się ani nie poruszają,
ani nie są w spoczynku, nie istnieją w czasie; bo „istnieć w czasie”, znaczy tyle, co
„być mierzonym przez czas”, gdyż czas jest miarą ruchu i spoczynku.
A zatem wynika z tego jasno, że nie wszystko, co nie istnieje, musi być w czasie,
a mianowicie takie nieistniejące rzeczy, które w ogóle nie mogą istnieć, jak np.
współmierność przekątnej z bokiem kwadratu
40
.
Biorąc rzecz ogólnie: jeżeli czas jest bezpośrednią miarą ruchu, a pośrednią
miarą innych rzeczy, jest przeto jasne, iż rzecz, której istnienie mierzy się czasem,
będzie albo w spoczynku, albo w ruchu. A zatem te rzeczy, które podlegają ginięciu
i powstawaniu, jak i w ogóle rzeczy, które raz istnieją, to znowu nie istnieją, muszą
być w czasie. Istnieje bowiem czas obszerniejszy, który rozciąga się zarówno poza
ich istnienie, jak i poza ten czas, który mierzy ich istnienie. Wśród rzeczy, które
[aktualnie] nie istnieją, ale są objęte czasem, jedne już kiedyś były, jak np. Homer, 222 a
inne dopiero będą, jak np. przyszłe wydarzenia; zależy to od kierunku, w jakim czas
je obejmuje. Jeżeli w obu kierunkach, wówczas będą istnieć na obydwa sposoby.
Natomiast rzeczy nie objęte czasem w żadnym kierunku ani nigdy nie istniały, ani
nie istnieją, ani nie będą istnieć. Ale wśród rzeczy w ogóle nieistniejących są
również takie, których przeciwieństwa są wieczne, jak np. owa niewspółmierność
przekątnej i boków kwadratu; takie rzeczy nigdy nie będą istnieć w czasie. Ale nie
39
Skoro czas nie jest ruchem, lecz jest liczbą ruchu albo, dokładniej, wymiarem, w którym się ruch
rozciąga, wobec tego nic nie przeszkadza, by również i spoczynek rozciągał się w tym samym wymiarze.
Zakłada się przy tym, że spoczynek nie jest negacją ruchu, lecz jego brakiem, tzn. alternatywnym stanem
w stosunku do ruchu w rzeczy zdolnej do ruchu.
40 Wypowiedziany jest tutaj pogląd, że nie wszystkie rzeczy nieistniejące są w czasie. Rzeczy
nieistniejące będące takimi z konieczności, jak np. współmierność przekątnej z bokiem kwadratu, nie są
w czasie. Natomiast takie rzeczy, które wprawdzie nie istnieją teraz, ale istniały kiedyś w przeszłości, jak
np. Homer, czy w przyszłości, jak przyszłe wydarzenia, są w czasie. Podobne przykłady podane są w
Metafizyce
(1024 b 19-21).
Fizyka - Księga IV
będzie też istnieć współmierność; nie będzie tym samym wieczna, jako przeci-
wieństwo tego, co wieczne. Z drugiej jednak strony, rzeczy, których przeciwieństwa
nie są wieczne, mogą istnieć, mogą też nie istnieć; tego rodzaju rzeczy są
przedmiotem powstawania i ginięcia.