Księga
o narodzeniu
Zbawiciela,
i o Maryi,
i o położnej
(przekład ks. Kazimierz Obrycki, ks. Marek Starowieyski, opracowanie ks. Marek Starowiey-
ski)
2
DEKRET CESARZA. 1[59]
446
. W tym czasie wyszedł dekret od cesarza Augusta
447
, aby każdy udał
się natychmiast do swojej ojczyzny dla dokonania spisu wszystkiego, co posiada zarówno on sam, jak
i jego żona, jego dzieci, słudzy i służebnice, a także ziemi, bydła, należnych pieniędzy i swoich sprzę-
tów domowych, a to w tym celu, aby każdy powrócił do miejsca, w którym się narodził, i w nim za-
płacił podatki
448
. 2[60]. Skoro więc został wygłoszony ten nakaz w całej Judei za czasów namiestnika
Syrii, Kwirynusa, Józef rzemieślnik, który dawniej nazywał się Moab, musiał udać się do Betlejem ze
swoimi synami i z poślubioną sobie Maryją, którą przyjął ze świątyni Pańskiej
449
, ponieważ i Józef,
Maryja pochodzili z plemienia Judy i z ojczyzny Dawida.
WIZJA DWÓCH NARODÓW. 3[61]
. Gdy więc tak wędrowali drogą, rzekła Maryja do Józefa:
"Widzę przed sobą dwa ludy: jeden z nich płacze, drugi się raduje"
. Rzekł do niej Józef: "Siedź na
zwierzęciu jucznym i nie mów słów zbytecznych". Wtedy ukazał się przed nimi piękny chłopiec
odziany w jaśniejącą szatę i rzekł do Józefa: "Dlaczego powiedziałeś, że te słowa o dwóch narodach,
które usłyszałeś, są zbyteczne?" [Maryja] bowiem ujrzała naród żydowski płaczący, ponieważ odszedł
on od Boga; zobaczyła również lud rozradowanych pogan, którzy przyszli do Boga swego, a to Bóg
obiecał ojcom naszym Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Nadszedł bowiem czas, aby z nasienia
Abrahama zostało udzielone błogosławieństwo dla wszystkich narodów". I to powiedziawszy został
zabrany sprzed ich oczu.
JÓZEF W BETLEJEM. 4[62]. Józef podążył do miasta, Maryję zaś pozostawił z synem swoim
Symeonem
, ponieważ była brzemienna i poruszała się z trudem. Gdy przybył do Betlejem, swojej
ojczyzny, stanął pośrodku miasta i rzekł: "Nie ma nic słuszniejszego jak miłość rodzinnego miasta.
Ono bowiem jest wytchnieniem dla każdego człowieka, wśród swego szczepu niech każdy szuka od-
poczynku. Ja zaś, o Betlejem, dobry domu króla Dawida i proroka Bożego, oglądam cię po długim
czasie [nieobecności]". 5[63]. A obchodząc miasto zobaczył stajnię, stojącą na osobności i rzekł: "Mu-
szę tam zajść, ponieważ wydaje mi się, iż jest to schronisko dla podróżnych. Nie ma tu bowiem dla
mnie ani gospody, ani zajazdu, gdzie byśmy mogli odpocząć"
. I oglądając ją dokładnie, powiedział:
"Mierne to wprawdzie schronienie, lecz odpowiednie dla ubogich, a położone z daleka od gwaru ludzi
tak, że nie będą oni szkodzili rodzącej niewieście. Przeto w tym miejscu powinienem spocząć wraz z
wszystkimi moimi".
PRZYBYCIE MARYI. 6[64]. Powiedziawszy to wyszedł na zewnątrz i spojrzał na drogę. A oto
zbliżali się już Maryja i Symeon. Skoro doszli do niego, Józef zapytał: "Symeonie, synu, dlaczego tak
późno przybyłeś?" A on odpowiedział: "Gdyby mnie nie było, panie ojcze, Maryja [tym bardziej]
opóźniałaby się, bo jest brzemienna i często w drodze zatrzymywała się i odpoczywała. Stale bowiem
podczas podróży obawiałem się, by nie nastąpił poród. I dziękuję Najwyższemu, że dał jej cierpli-
wość, albowiem, jak mi się wydaje i jak wynika z jej słów, bliskie już jest jej rozwiązanie". Powie-
dziawszy to zatrzymał zwierzę juczne, a Maryja zsiadła zeń. 7[65]. Wtedy Józef rzekł do Maryi: "Có-
reczko, wiele przeze mnie wycierpiałaś. Wejdź przeto i odpocznij. Ty zaś, Symeonie, przynieś wodę i
obmyj jej stopy. Daj jej pożywienie i wszystko, czego jej potrzeba. Czyń wszystko podług jej woli".
Symeon więc spełniając polecenie ojca, wprowadził ją do jaskini, która w momencie wejścia Maryi
napełniła się światłem, jakby to była szósta godzina dnia
. 8[66]. Maryja jednak wcale nie odpoczy-
wała, lecz nieustannie w duchu składała Bogu dzięki. Wtedy Symeon zapytał swego ojca: "Ojcze, jak
sądzisz, co może trapić tę dzieweczkę, że stale ze sobą rozmawia?" Odpowiedział mu Józef: "Nie mo-
że z tobą rozmawiać, bo jest zmęczona podróżą. Dlatego ze sobą rozmawia dzięki składając [Bogu]".
A podchodząc rzekł do niej: "Podnieś się, o pani, córko, połóż się na posłaniu i odpocznij". 9[67]. A to
powiedziawszy wyszedł
na zewnątrz. Po chwili przybiegł doń Symeon i rzekł: "Pospiesz się, panie
ojcze, szybko biegnij, gdyż Maryja pyta o ciebie i bardzo pragnie, byś przyszedł. Wydaje mi się, że
bliskie jest jej rozwiązanie. Powiedział mu Józef: "Ja nie odstąpię jej, ty zaś szybko - jak na młodzień-
ca przystało - biegnij do miasta i poszukaj położnej, która zechciałaby przyjść do dzieweczki, bardzo
bowiem potrzebna jest dla rodzącej [pomoc] położnej". Symeon odpowiedział: "Ja w tym mieście je-
stem nieznany, jakże mogę znaleźć położną? Lecz posłuchaj mnie, panie ojcze, jestem pewny, że Pan
3
troszczy się o nią i On sam da jej położną i piastunkę, a także wszystko to, czego ona będzie potrze-
bowała".
POŁOŻNA ZAHEL. 10[68]
. A gdy to jeszcze mówił, oto podeszła do nich dziewczynka z krze-
słem używanym zazwyczaj przez położne, aby dopomóc rodzącym, i zatrzymała się. Na ten widok
ogarnęło ich zdumienie. A Józef rzekł do niej: "Córeczko, dokąd idziesz z tym krzesłem?" Dziewecz-
ka tak odpowiedziała: "Przysyła mnie tu moja mistrzyni, ponieważ jakiś młodzieniec z wielkim po-
śpiechem przybył do niej i powiedział «Idź szybko, by przyjąć nowy poród, dzieweczka bowiem po
raz pierwszy rodzi». Słysząc to moja mistrzyni wysłała mnie przed sobą, a ona sama również podąża
za mną". Józef spojrzawszy zobaczył idącą ku nim kobietę, wyszedł więc jej naprzeciw i pozdrowili
się wzajemnie. Położna powiedziała doń: "Człowiecze, dokąd idziesz?" On zaś odpowiedział: "Szu-
kam hebrajskiej położnej" Zapytała go niewiasta: "Czy ty jesteś Izraelitą?" A Józef odpowiedział: "Je-
stem Izraelitą". I mówi do niego niewiasta: "Kim jest ta dziewczynka, która rodzi w tej jaskini?" Od-
powiedział Józef: "To jest Maryja, którą poślubiłem, a która wychowywała się w świątyni Pańskiej
Rzekła mu położna: "Czy nie jest to twoja żona?" A Józef: "Poślubiłem ją, lecz poczęła z Ducha Świę-
tego". Położna rzekła do niego: "Czy prawdą jest to, co mówisz?" Rzekł jej Józef: "Pójdź i zobacz".
11[69]. I weszli do jaskini. Józef rzekł do niej: "Pójdź i nawiedź Maryję". Lecz kiedy ona chciała
wejść do wnętrza jaskini, przelękła się, gdyż jaśniała tam światłość wielka
, która świeciła tak w
dzień, jak i w nocy, jak długo pozostawała tam Maryja. Józef odpowiedział do Maryi: "Oto przypro-
wadziłem ci położną Zahel, która stoi tu przed jaskinią, ponieważ nie śmie, ani nie może wejść tu ze
względu na przedziwną jasność". Słysząc to Maryja uśmiechnęła się. Wtedy Józef rzekł do niej: "Nie
śmiej się, lecz bądź rozsądna. Ona bowiem tu przyszła dowiedzieć się, czy przypadkiem nie potrzebu-
jesz pomocy lekarskiej". I kazał położnej podejść i stanąć przed Maryją. A kiedy po [kilku] godzinach
Maryja pozwoliła położnej zbadać się, ta głośno zawołała: "Panie Boże wielki, zmiłuj się, bo tego
jeszcze nikt nigdy nie słyszał, ani nie widział, ani też nawet nie przypuszczał, by piersi dziewicy były
pełne mleka, a narodzony syn świadczył o tym, że ta dziewica jest jego matką. Krew w najmniejszym
nawet stopniu nie skalała noworodka, a rodząca nie cierpiała bólu
. Jako dziewica poczęła, jako
dziewica porodziła i po zrodzeniu dziewicą pozostała"
OPOWIADANIE POŁOŻNEJ O NARODZINACH JEZUSA. 12[70]. Kiedy położna długo nie
wychodziła z jaskini, wszedł [do niej] Józef. Wybiegła mu na spotkanie położna i oboje wyszli na ze-
wnątrz, gdzie spotkali stojącego Symeona. Ten zapytał położną: "Pani, jak się miewa dzieweczka?
Czy jest jakaś nadzieja, że ona wyżyje?" Odpowiedziała mu położna: "Co ty mówisz człowiecze?
Siądź, a opowiem ci coś przedziwnego". I wzniósłszy oczy ku niebu głośno zawołała: "Ojcze
wszechmogący, dlaczego mogłam oglądać tak wielki cud, który wprawił mnie w zdumienie? Co uczy-
niłam, że stałam się godną, by ujrzeć Twoje święte tajemnice? Czemuś raczył tak pokierować, że w tej
godzinie służebnica twoja tu przybyła, Panie, i zobaczyła dziwy twojej dobroci? Co mam uczynić? W
jaki sposób mogę wypowiedzieć to, co widziałam?" Powiedział jej Symeon: "Proszę cię, abyś opo-
wiedziała mi to, co widziałaś". Na to położna odrzekła mu: "Nie będę ukrywać przed tobą niczego z
tych licznych wspaniałości. Przeto uważnie słuchaj słów moich i zachowaj je w swoim sercu
13[71]. Kiedy weszłam, by zbadać dzieweczkę, znalazłam ją stojącą z obliczem skierowanym ku gó-
rze, wpatrzoną w niebo i rozmawiającą ze sobą: zapewne modliła się i wielbiła Najwyższego. Pod-
szedłszy do niej, powiedziałam: «Córko, powiedz mi, czy nie odczuwasz jakiegoś bólu? Czy nic cię
nie boli?». Ona zaś, jakby nic nie słyszała, patrzyła w niebo nieporuszona niczym skała.
462
. W tejże godzinie wszystko z bojaźnią pogrążyło się w wielkiej ciszy. Ustały wiatry zatra-
ciwszy swoje powiewy, znieruchomiały liście na drzewach, ucichło szemranie rzek, które zatrzymały
się w swoim biegu, uspokoiło się burzliwe morze, zamilkło wszystko, co jest zrodzone z wody, nie
ozwał się żaden głos ludzki - nastało wielkie milczenie. I samo niebo
od tej chwili wstrzymało swój
szybki bieg. Czas ledwie mijał, a wszystko w wielkiej bojaźni milczało, trwając w zachwycie. My
czekaliśmy nadejścia wysokości [Bożej], kresu wieków
4
15[73]. Kiedy zbliżył się czas, objawiła się moc Boża. Dzieweczka stojąc była wpatrzona w niebo i
stała się jakby śnieżno biała. Już bowiem zbliżał się czas [nadejścia] dóbr. Gdy zaś pojawiła się Świa-
tłość, złożyła pokłon temu, którego ujrzała, że Go wydała. Samo zaś Dzieciątko wielce zajaśniało wo-
kół niczym słońce, gdyż oto właśnie pojawił się pokój łagodzący wszystko
465
. W chwili Jego narodzin
słychać było głosy niewidzialnych istot razem wołających: «Amen»
466
. Światłość, która się narodziła,
pomnażała się i blaskiem swoim przyćmiła blask słońca. Ta zaś jaskinia napełniła się oślepiającym
światłem i najsłodszym zapachem. Światłość
467
owa pojawiła się tak, jak spada z nieba na ziemię ro-
sa
468
, woń zaś przewyższała wszystkie zapachy olejków. 16[74]. Ja zaś stałam tym wielce olśniona i
zdumiona i ogarnęła mnie wielka bojaźń. Spoglądałam bowiem na tak wielką jasność zrodzonego
światła. Owa zaś światłość powoli koncentrując się stopniowo upodabniała się do dzieciątka, aż w
końcu stała się dzieciątkiem takim, jakim zwykle rodzą się dzieci. Zdobyłam się na odwagę, nachyli-
łam się i dotknęłam Je, z bojaźnią wielką wzięłam na ręce i przelękłam się, gdyż nie czułam ciężaru
jego ciała, jaki ma narodzony człowiek. I obejrzałam Dzieciątko: nie było na nim jakiegokolwiek bru-
du, było natomiast czyste na całym ciele, jakby skąpane w rosie Boga Najwyższego, lekkie do niesie-
nia, cudowne do oglądania. Gdy dziwiłam się, że nie płacze, jak to zwykle czynią niemowlęta, trzyma-
jąc Je na rękach wpatrywałam się w Jego twarz, uśmiechnęło się do mnie słodko i otworzywszy oczy
spojrzało na mnie uważnie. I wtedy z oczu Jego błysnęło światło niby błyskawica".
ROZMOWA POŁOŻNEJ Z SYMEONEM. 17[75]. Symeon słysząc to, rzekł do niej: "O szczęśliwa
niewiasto, któraś dostąpiła zaszczytu oglądania i głoszenia tego nowego i świętego [zjawiska]. Szczę-
śliwy jestem, że to usłyszałem, a chociaż nie widziałem, we wszystko jednak uwierzyłem"
469
. Położna
powiedziała doń: "Opowiem ci jeszcze o innym cudownym zjawisku, które cię zadziwi". Symeon pro-
sił: "Racz mi opowiedzieć, pani, bo słysząc to wielce się raduję". Rzekła tedy położna: "Kiedy w owej
godzinie wzięłam Dzieciątko na moje ręce, ujrzałam, że ma ono zupełnie czyste ciało, bez zanieczysz-
czeń, bo ludzie zwykli rodzą się w nieczystości. W duchu obawiałam się, aby nie pozostały we
wnętrznościach matki części płodu
470
. Czasem przydarza się to kobietom podczas porodu i jest przy-
czyną chorób i słabości. Natychmiast zawołałam Józefa i oddałam mu na ręce Dzieciątko, sama zaś
podeszłam do dzieweczki i zbadałam ją i nie zauważyłam na niej żadnych śladów krwi. Jak to wyja-
śnić? Cóż mam powiedzieć? Sama nie potrafię tego zrozumieć, nie wiem też, jak mogłabym opowie-
dzieć o tak wielkiej chwale Boga żywego. Ty zaś, o Panie, jesteś mi świadkiem, że dotykałam jej mo-
imi rękami i przekonałam się, że dzieweczka, która urodziła, jest dziewicą nie tylko w czasie porodu
ale także od spotkania z mężczyzną. Wtedy głośno wołając wysławiałam Boga, a upadłszy na twarz
wielbiłam Go. Potem wyszłam z groty na zewnątrz. Józef zaś owinął dziecię w pieluszki i złożył je w
żłobie"
471
.
18[76]. Wtedy zapytał Symeon: "Czy dała ci jakąś zapłatę?" Położna odpowiedziała: "To ja raczej
winna jestem jej zapłatę, wdzięczność i modlitwę. Obiecałam złożyć ofiarę nieskalaną Bogu, który ze-
chciał mi ukazać i dać zrozumieć tak wielką tajemnicę. Złożę zatem w ofierze dar za siebie samą za-
miast darów, które składa się w ofierze w świątyni Pańskiej"
472
. Powiedziawszy to zwróciła się do swo-
jej pomocnicy: "Weź córeczko, krzesło, pójdźmy! Dziś ja, staruszka, widziałam rodzącą bez bólu,
dziewicę, która porodziła, o ile można to nazwać porodem. W duchu bowiem przeczuwam, że wypeł-
niła ona wolę Boga, który trwa na wieki". To powiedziawszy, odeszła wraz ze swoją pomocnicą [...]
473
SPOTKANIE JÓZEFA I PASTERZY. 19[81]. Józef wyszedłszy z jaskini poszedł do miasta i stanął
na rynku
474
; rzekł: "O miasto nowe, o nadzwyczajny porodzie! Nie wiem, w jaki sposób stałem się oj-
cem, dziś bowiem narodził mi się Syn, który jest Panem wszystkiego". Gdy to powiedział, wyszedł na
drogę [prowadzącą za miasto] i mówił: "Jest rzeczą słuszną, abym poszukał czegoś dla nas do jedze-
nia, bo jest to dzień narodzenia tego chłopca. Myślę, że dziś w niebiosach jest wielka chwała i radość
dla wszystkich Archaniołów i dla wszystkich Mocy niebios. I dlatego jest rzeczą słuszną, by podkre-
ślić znaczenie tego dnia, w którym chwała Boża objawiła się na całej ziemi". 20[82]. Gdy on to po-
wiedział, ujrzał nadchodzących pasterzy, którzy mówili jeden do drugiego: "Obeszliśmy całą okolicę
Betlejem i nie znaleźliśmy nic z tego, o czym nam powiedziano poza miastem. Wejdźmy więc i po-
szukajmy w pobliżu". Rzekł do nich Józef: "Macie może na sprzedaż barana lub kozła, albo też kury
5
czy owce?" Oni na to rzekli: "Nie mamy z sobą nic z tego". Rzekł do nich Józef: "A może zioła wiej-
skie lub chleb?" Rzekli mu: "Człowieku, czemu się z nas naśmiewasz? Przyszliśmy z innego, i to
ważnego powodu, a ty nas pytasz o towar do sprzedania". Rzekł do nich Józef: "Po co więc tu przy-
szliście?" Oni mu rzekli: "Jeśli posłuchasz, zadziwisz się". Rzekł do nich Józef: "Jeśli wy mi powiecie,
to i ja wam opowiem rzecz nadzwyczajną, która miała miejsce w moim skromnym mieszkaniu".
OPOWIADANIE PASTERZY. 21[83]. Mówią doń pasterze: "Zeszłej nocy siedzieliśmy na górze
czuwając, a księżyc świecił jakby w dzień pogodny. My zaś, wedle zwyczaju strzegliśmy owiec na-
szych od złodziei i wilków. Jedni opowiadali sobie historyjki, inni śpiewali, inni siedzieli razem od-
prężeni i byliśmy bardzo weseli. Gdy tak więc rozmawialiśmy między sobą, raptem pojawił się przed
nami wielki i potężny mąż przychodzący ze wschodu. Przybył do nas otoczony blaskiem i jasnością
Bożą, a wokół niego ujrzeliśmy wiele kwadryg. My zaś, gdy go zobaczyliśmy, zdjęci wielkim lękiem
padliśmy na twarz. On zaś rzekł do nas głosem wielkim: «Nie lękajcie się, pasterze. Oto bowiem
przybyłem do was, aby wam zwiastować jasność Bożą i radość wielką, a nie tylko wam, ale i wszyst-
kim narodom, bo dziś narodził się Chrystus Pan, który jest Zbawicielem wszystkich Mocy niebios i
ludzi. Oto On objawił się dziś w Betlejem, w mieście Dawidowym. Idźcie więc, a znajdziecie Go owi-
niętego w pieluszki i złożonego w żłobie. On bowiem jest Synem Bożym, który przyszedł, aby dać
życie wieczne poganom i wszystkim, którzy w Niego uwierzą». I gdy on nam to powiedział, usłyszeli-
śmy głosy z niebios mnóstwa aniołów, którzy śpiewali i mówili: «Chwała Bogu na wysokościach, a na
ziemi pokój ludziom dobrej woli»
475
. To śpiewali i wiele innych rzeczy. My więc tu przyszliśmy, aby
na to spojrzeć i zobaczyć dar Boży wedle tego, co nam zostało powiedziane".
PASTERZE W JASKINI. 22[84]. Gdy to Józef usłyszał, rzekł: "I ja nie ukryję przed wami tej ta-
jemnicy. Pójdźcie więc i zobaczcie. Oto bowiem to Dziecko, które się narodziło, jest w miejscu, gdzie
się zatrzymałem. On jest Chrystusem Panem". Mówią mu pasterze: "Człowieku błogosławiony, pokaż
nam tego Chłopca!" Rzecze do nich Józef: "Chodźcie i zobaczcie, gdzie złożono Go w żłobie"
odeszli razem. Gdy zaś przyszli do żłóbka i ujrzeli Chłopca, upadli na twarze i oddali Mu cześć. I rze-
kli do Józefa: "Widzieliśmy Dziecko pełne łaski i oddaliśmy cześć Jego tajemnicy. Ten chłopiec bo-
wiem patrząc na nas uśmiechał się słodko i w wielu obrazach ciągle zmieniał swoją postać. Najpierw
bowiem ukazał nam, że jest On najsłodszy, [potem] że jest surowy i że należy się Go lękać, [na końcu]
że jest najmilszy i bardzo ludzki. I znowu że jest drobny a zarazem potężny
. I natychmiast, skoro
tylko otworzył oczy, zabłysło w nich światło wielkie, a z ust Jego wyszedł zapach najsłodszy". Rzekli
do niego: "O człowieku błogosławiony, jakiż to Chłopiec narodził się tobie, by ci przynieść zbawie-
nie? A ponieważ raczyłeś nas przyjąć w pokoju i pozwoliłeś nam wejść do twego domu i zobaczyć ja-
sność Bożą, prosimy cię, abyś przybył do całej naszej gromady, abyśmy się wspólnie radowali, bo my
wszyscy, pasterze, składamy dary Bogu wszechmogącemu. I dlatego prosimy cię, aby nie było ci rze-
czą niemiłą przyjść dziś, aby z nami spożyć posiłek". 23[85]. Rzekł do nich Józef: "Dobrze uczynili-
ście, że to powiedzieliście. Dzięki! Ja jednak nie mogę pójść z wami i pozostawić Dziecko z Jego
matką. Bądźcie jednak pewni, że ja jestem z wami". Mówią mu pasterze: "Skoro tak postanowiłeś, my
już sobie pójdziemy i poślemy ci tłustego mleka i świeżych serów". Rzekł do nich Józef: "Idźcie w
pokoju". A oni odeszli ciesząc się, wychwalając Boga i zapewniając, że widzieli, jak pośrodku nocy
aniołowie śpiewali Bogu hymny i że od nich usłyszeli o narodzeniu Zbawiciela ludzi, którym jest
Chrystus Pan, w którym zostanie odnowione zbawienie Izraela
PRZYBYCIE MAGÓW
479
. 24[89]. Józef widząc [Magów] rzekł: "Jak sądzisz, kim są ci, którzy tu
do nas idą? Wydaje mi się, że zbliżający się przybywają z daleka. Wstanę zatem i wyjdę im naprze-
ciw". Idąc zaś mówił do Symeona: "Zdaje mi się, że przybywający są wróżbitami
. Oto bowiem ani
na moment nie zatrzymują się, rozglądają się i rozprawiają między sobą. Prawdopodobnie są to cu-
dzoziemcy, ponieważ strój ich różni się od naszego. Szaty ich są bardzo obszerne, w ciemnym kolo-
rze. Wreszcie na głowach mają berety
, ubrani są też w szarawary
, jakie zwykli nosić ludzie nie
pracujący. A oto zatrzymali się i przypatrują mi się, oto znów tu zmierzają". Gdy oni przybyli do ja-
skini, rzekł do nich Józef: "Kim jesteście, powiedzcie mi". Oni natomiast śmiało chcieli wejść do ja-
skini, bo powiedzieli, że wchodzą. I rzekł do nich Józef: "Na zbawienie wasze, powiedzcie mi, kim je-
6
steście i czemu zmierzacie do miejsca, gdzie się zatrzymałem?" A oni odpowiedzieli: "Bo nasz prze-
wodnik wszedł tu przed nami. Dlaczego nas o to pytasz? Przychodzimy ze Wschodu, bo Bóg tu nas
przysłał"
483
. Powiedział im Józef: "Proszę was, byście mi powiedzieli, dlaczego tu przybyliście?" Od-
powiedzieli mu: "Wiedz, że zbawienie stało się powszechne. 25[90]. Zobaczyliśmy na niebie gwiazdę
króla żydowskiego i przybyliśmy pokłonić się Jemu
484
, ponieważ tak napisano w starych księgach o
znaczeniu tej gwiazdy: kiedy ona się pojawi, wtedy narodzi się wieczny król i obdarzy sprawiedliwych
życiem wiecznym"
485
. Rzekł do nich Józef: "Rozsądniej uczynilibyście, gdybyście najpierw w Jerozo-
limie poszukali, ponieważ tam jest świątynia Pańska". Odpowiedzieli mu: "Byliśmy w Jerozolimie i
oznajmiliśmy królowi, że Chrystus się narodził i że Go szukamy. On zaś rzekł nam: «Nie wiem zaiste,
gdzie się On narodził». Natychmiast jednak wezwał wszystkich badaczy Pism, wszystkich magów,
pierwszych spośród kapłanów i doktorów, a oni przybyli do niego. Zapytał ich: «Gdzie się ma naro-
dzić Chrystus?» Odpowiedzieli mu: «W Betlejem Judzkim. Tak bowiem jest napisane: 'I ty Betlejem,
ziemio judzka, nie jesteś najmniejsza pośród książąt judzkich. Z ciebie bowiem wyjdzie wódz, który
będzie rządził ludem moim, Izraelem'»
486
. Kiedy to usłyszeliśmy, byliśmy już pewni i przybyliśmy,
aby pokłonić się Jemu. Albowiem i ta gwiazda, która się ukazała, prowadziła nas, odkąd wyszliśmy.
Kiedy zaś Herod usłyszał te słowa, zląkł się i potajemnie wypytywał nas o czas ukazania się gwiazdy.
A gdy odchodziliśmy, rzekł do nas: «Szukajcie pilnie, a gdy Go znajdziecie, powiedzcie mnie, abym i
ja mógł przyjść i oddać Mu pokłon». 26[91]. I dał nam Herod swój diadem, który nosił na głowie.
Diadem ten miał białą mitrę; [dał nam ponadto] królewski pierścień z drogocenną gemmą, niezwykłej
piękności, znak nieomylny, że przysłał go Herodowi w darze król Persów. Sam zaś Herod przykazał
nam, abyśmy ten dar przekazali temu Dzieciątku. Obiecał ponadto sam złożyć Mu dar, jeśli do niego
powrócimy. A my wziąwszy dary opuściliśmy Jerozolimę. I oto gwiazda, która się nam ukazała, pro-
wadziła nas, odkąd wyszliśmy z Jerozolimy aż do tego miejsca. I oto zniknęła nam w tej jaskini, w
której ty stoisz i nie pozwalasz nam wejść do niej". Rzecze im Józef: "Już wam nie zabraniam, wejdź-
cie tam, bo Bóg jest waszym przewodnikiem. Ale nie tylko waszym, ale także i tych wszystkich, któ-
rym zechciał objawić swoją chwałę". Po tych słowach Magowie weszli i pozdrowili Maryję mówiąc:
"Bądź pozdrowiona, łaskiś pełna"
487
. A wszedłszy spojrzeli na żłóbek i ujrzeli Dzieciątko.
HOŁD MAGÓW. 27[92]. Józef zaś rzekł Symeonowi: "Synu, bacz i przyglądaj się, co czynią owi
podróżni wewnątrz. Mnie bowiem nie wypada ich podpatrywać"
488
. Symeon wykonał polecenie i
oznajmił swojemu ojcu: "Gdy weszli, pozdrowili Dzieciątko i padli twarzą ku ziemi, i na sposób bar-
barzyński oddają Mu pokłon, i każdy z nich całuje stopy Dzieciątka. Nie wiem, co oznacza ich postę-
powanie". Rzekł mu Józef: "Przyglądaj się, przyglądaj się bacznie". Symeon odpowiedział: "Otwierają
skarbczyki i ofiarują Mu dary". Józef zaś zapytał: "Co Mu składają w darze?" Odpowiedział Symeon:
"Wydaje mi się, że składają Mu te dary, które przysłał król Herod. Oto bowiem ofiarują Mu dary [wy-
dobyte] ze swych toreb: złoto, kadzidło i mirrę; wiele też darów wręczyli Maryi". Mówi mu
Józef: "Bardzo dobrze uczynili ci mężowie, że nie za darmo ucałowali Dzieciątko, nie tak, jak ci
nasi pasterze, którzy przybyli tu bez podarków". I ponownie rzekł do niego: "Przyglądaj się uważnie, i
bacz, co czynią". Symeon zaś przypatrując się, powiedział: "Oto jeszcze raz oddali pokłon Dzieciątku,
a teraz tu wychodzą". 28[93]. Oni zaś wyszli i powiedzieli do Józefa: "O, najszczęśliwszy człowieku,
teraz będziesz wiedział, kim jest Chłopiec, którego pielęgnujesz". Odrzekł im Józef: "Przypuszczam,
że jest to mój syn". Mówią mu: "Imię Jego jest większe od twego. Ale być może, godny jesteś nazy-
wać się jego ojcem, ponieważ służysz Mu nie jak swemu synowi, lecz jak Bogu i Panu swemu, a do-
tykając Go swoimi rękoma czcisz Go z wielką bojaźnią i troską. Nie uważaj więc nas za nieuczonych.
I dowiesz się od nas, że ten, który został ci wyznaczony na opiekę, jest Bogiem bogów i Panem panu-
jących, Bogiem i Królem wszystkich władców i możnych, Bogiem aniołów i sprawiedliwych. On jest
tym, który uwolni wszystkie narody w swoim imieniu, ponieważ jego jest potęga i władza: On znisz-
czy oścień śmierci
489
i rozproszy władzę piekła. Będą Mu służyć królowie i wszystkie pokolenia ziem-
skie oddadzą Mu pokłon i wyzna Go wszelki język: «Ty jesteś Chrystusem Jezusem, Wybawicielem
naszym i Zbawcą. Ty bowiem jesteś Bogiem, mocą i jasnością wiecznego Ojca»". 29[94]
490
. Józef za-
pytał ich: "Skąd wiecie to, co mi mówicie?" Odpowiedzieli mu Magowie: "Znajdują się u nas stare
księgi proroków Bożych, w których zostało opisane, jak Chrystus przyjdzie na ten świat. Mamy także
7
bardzo stare pisma nad pismami
491
, które mówią o Nim. Skoro bowiem zapytałeś, skąd wiemy, posłu-
chaj nas: Nauczyliśmy się od znaku gwiazdy. Ona bowiem ukazała się nam jaśniejszą od słońca. O jej
wyglądzie nikt nigdy nie potrafi nic powiedzieć. Albowiem pojawienie się tej gwiazdy oznacza, że po-
tomek Boga będzie rządził w światłości dnia. Nie krążyła ona pośrodku nieba, jak gwiazdy nierucho-
me lub też planety, które chociaż biegną określonym przez czas torem, są zmienne lub wędrujące [pla-
nety]; one jednak, ponieważ są nieruchome i niepewne w takim przewidywaniu, zwą się zawsze błęd-
nymi. Ta zaś jedna jest bez błędu. Wydaje się, że cały biegun, to jest niebo, w swej wielkości nie może
jej objąć, ani słońce nie może jej przyćmić jasnością swego światła jak inne gwiazdy. Nawet słońce
okazało się słabsze na widok jasności Jego przybycia. Gwiazda ta bowiem jest Słowem Bożym. Ile zaś
jest gwiazd, tyle jest słów Bożych. Słowo zaś Boże jest Bogiem niewypowiedzianym, podobnie też
niewysłowiona jest owa gwiazda. I ona towarzyszyła nam podczas podróży, jaką odbywaliśmy wędru-
jąc do Chrystusa". 30[95]. Rzekł przeto do nich Józef: "Słowa wasze bardzo mnie ucieszyły. Proszę
was, abyście zechcieli pozostać dziś ze mną". Powiedzieli mu: "Pozwól nam udać się w drogę powrot-
ną. Król bowiem nam przykazał, abyśmy jak najszybciej do niego powrócili". Lecz Józef ich zatrzy-
mał.