MICHAEL FRAYN
PETR ZELENKA
Rozkłady jazdy
(czyli ostatnie przedstawienie sztuki Michaela Frayna „Chińczycy”)
przekład: Krystyna Krauze
wszelkie prawa zastrzeżone
w kwestii praw autorskich należy zwrócić się do Agencji ADiT –
Sulejówek, ul. Czynu Społecznego 50d, tel. 22/7839871, fax: 22/7834965,
e-mail:
agencja.adit@qdnet.pl
,
www.adit.art.pl
2
2
OBSADA: jeden aktor i jedna aktorka
AKTOR
STEPHEN
BARNEY
JO
AKTORKA
JO
BEE
SASZA
Czas akcji - współczesność
Miejsce akcji:
Akt pierwszy:
scenografia teatralna do sztuki „Chińczycy”
Akt drugi:
zaplecze teatralne
Czas akcji: około 15 minut przed początkiem przedstawienia
„Chińczycy” i w trakcie pierwszego aktu
Akt trzeci:
scenografia teatralna (sztuka „Chińczycy”) i jej zaplecze
Czas: około 60 minut od rozpoczęcia aktu pierwszego
Uwaga autora: Niniejszy tekst ma charakter literacki. Ale ponieważ mamy tu do
czynienia ze sztuką w sztuce, teatrem w teatrze, można np. sztukę „Chińczycy” grać
w formie literackiej, a całą resztę, korzystając z naleciałości języka codziennego
lub slangu. Tę kwestię pozostawiamy do decyzji ewentualnych inscenizatorów.
3
3
Uwaga tłumaczki: tekst Zelenki nawiązuje do tradycji kinowej i telewizyjnej Czech
i Niemiec, gdzie większość filmów zagranicznych jest dubbingowana. Dla wielu
aktorów praca w dubbingu to główne źródło utrzymania.
Petr Zelenka dziękuje Michaelowi Fraynovi za jego wspaniałomyślność, dzięki
której mógł przeredagować i wykorzystać sztukę „Chińczycy” oraz inspirować się
zasadą zapożyczoną z jego świetnej komedii „ Noiches off” (Czego nie widać)
4
4
Akt 1.
Kurtyna.
Uwaga tłumaczki: Dla łatwiejszego zrozumienia didaskaliów, po konsultacjach z
autorem, sporządziłam rysunek przedstawiający rozmieszczenie drzwi na scenie.
JADALNIA W DOMU STEPHENA I JO: nakryty stół. Przygotowany do
kolacji dla sześciu osób. Na scenie znajduje się troje drzwi - jedne do kuchni,
drugie do salonu, a trzecie (środkowe) prowadzą na korytarz, z którego można
wyjść na klatkę schodową, do WC, do ogrodu, itp. W jadalni znajduje się także
okno z widokiem na ulicę. Na dworze jest ciemno.
Zmiana świateł (światła na widowni lekko przyciemnione)
Na scenę wychodzi ze środkowych drzwi AKTOR w swoim prywatnym ubraniu (tzn.
bez kostiumu teatralnego). Spogląda na widzów przestraszony, wita się z nimi
niepewnym gestem i cofając się znika, zamykając za sobą drzwi.
Pauza, dość długa.
MUZYKA i zmiana ŚWIATEŁ (scena jest oświetlona, na widowni światła są
przyciemnione)
Drzwi z prawej strony lekko się otwierają, jakby ktoś chciał wejść na scenę, ale po
chwili zamykają się znowu.
MUZYKA pomału cichnie, światło na scenie zostaje przyciemnione, za to na
widowni staje się jaśniejsze. Za dekoracjami, w tyle sceny słychać KRZYK Po
chwili jeszcze jeden.
Pauza
MUZYKA i zmiana świateł - tak jak przed chwilą. Mamy wrażenie, że coś
szwankuje. Przekonuje nas dodatkowo o tym fakt, iż nagle środkowa część
dekoracji przesuwa się 20 cm do tyłu. Pauza. Po chwili dekoracja wraca na
poprzednie miejsce. Pauza. To wszystko powtarza się jeszcze raz.
Pauza.
Drzwi po prawej stronie uchylają się, jakby ktoś chciał wejść, ale po chwili się
zamykają. MUZYKA gra i ....
5
5
ZACZYNA SIĘ SPEKTAKL
„CHIŃCZYCY” -
... Jo wybiega z drzwi kuchennych.
Balansując na jednej nodze ( tylko na tej jednej
ma obuwie) sprawdza nakrycie stołu. Liczy wymachując ręką
JO
(szybko) Nóż nóż widelec widelec łyżeczka, nóż nóż widelec
widelec łyżeczka, nóż nóż widelec widelec łyżeczka... Łyżki do
zupy! O Boże!
(pośpiesznie skacze z powrotem do kuchni przytrzymując niedopiętą
sukienkę)
DZIEWCZYNKA (aktorka za kurtyną) Mamo, możemy zejść na dół, żeby
przywitać się z gośćmi?
(Jo natychmiast wychodzi z kuchni i krzyczy, stojąc w drzwiach
prowadzących na korytarz)
JO
Nie! Natychmiast spać, jedno i drugie!
(zatrzaskuje drzwi i szybko wraca do kuchni. Jednocześnie pojawia
się Stephen biegnący z salonu z krzesłem, które stawia przy stole.
STEPHEN
No, dziesięć po ósmej!
JO
(z off-u) Nawet mi o tym nie przypominaj!
(Stephen stawia krzesło i biegnie do salonu po następne. Znów się
pojawia, tak jak poprzednio - z kolejnym krzesłem, które stawia przy
stole)
STEPHEN
No, dziesięć po ósmej!
JO
(poza sceną) Nawet mi o tym nie przypominaj!
STEPHEN zastanawia się. Pauza. Jeszcze raz robi rundę do salonu
i przynosi kolejne krzesło.
STEPHEN
No, dziesięć po ósmej!
6
6
JO
(z off-u) Nawet mi o tym nie przypominaj!
Stephen wreszcie „zaskoczy”...
STEPHEN
John i ta jego Laura zawsze przychodzą na ósmą kwadrans po
ósmej. Boże, znów zapomniałem jak ta kobieta ma na imię!
Znika w salonie. Z kuchni wychodzi Jo z łyżkami do zupy.
JO
Laura...! To dlatego, że muszę zajmować się dziećmi - powinniśmy
zatrudnić baby sitterkę, Stephen... Nie, nie to - to się kiwa.
Bierze krzesło, które właśnie przyniósł Stephen i odnosi je szybko do
kuchni.
Stephen w tym czasie biegnie do salonu i przynosi kolejne krzesło.
STEPHEN
Laura, Laura, Laura...
Stephen wychodzi. Wchodzi Jo.
JO
Stephen, przynieś z salonu jeszcze jedno krzesło. To kiwające się
wstawiłam do kuchni, żeby przypadkiem nikt na nim nie siadł.
STEPHEN
Dawid i Laura! Dawid i Laura! Dawid i Laura...!
JO
John i Laura! John i Laura! Wbij to sobie do głowy, Stephen.
Znamy ich dziesięć lat!
STEPHEN
Po prostu nie jestem w stanie odróżnić od siebie naszych
znajomych. Wszyscy są zupełnie tacy sami - w tym samym wieku,
mają taką samą ilość dzieci, takie same zawody, takie same pensje,
takie same poglądy...
JO
(kontroluje stół) Zapniesz mi zamek?
STEPHEN
(zapina) Nawet wyglądają tak samo! Jakbym patrzył na
Chińczyków. Nicholas i Jay - Simon i Kay - Freddie i Di...
JO
Pewnie oni myślą to samo o nas. Przygotowałeś lód?
7
7
STEPHEN
Tak... Mam nadzieję, że m y nie jesteśmy do nich podobni?
JO
Więc, John może siedzieć na miejscu honorowym...
STEPHEN
John i Laura, John i Laura, John i Laura...
JO
A Laura może siedzieć tutaj...
STEPHEN
(pokazuje)
I Bee koło Johna. John i Laura, John i Laura... I
Barney. Tam. Przynajmniej pamiętam te dwa imiona ! Barney i
Bee!
JO
(przestraszona patrzy na niego) Stephen, nie Barney i Bee!
STEPHEN
Jak to nie Barney i Bee? Oczywiście, że Barney i Bee!
JO
Stephen!
STEPHEN
Barney i Bee! Barney i Bee!
Jo Przecież ona go zostawiła! Bee odeszła od Barneya!
STEPHEN
Nie!
JO
Mówiłam ci o tym!
STEPHEN
Nie przypominam sobie.
JO
Nie mogła już z nim wytrzymać! Po prostu - po cichu odeszła od
niego, mniej więcej tydzień temu, i teraz jest z jakimś Saszą!
STEPHEN
Acha, coś sobie przypominam. A więc już nie Barney i Bee?
JO
Nie, kochanie. Sasza i Bee.
STEPHEN
Sasza i Bee. A więc Barney przyjdzie dziś sam?
JO
Nie, nie, nie - Barney dziś nie przyjdzie! Przyjdzie tylko Bee i
przyprowadzi ze sobą Saszę, żebyśmy mogli go poznać. Serwetek
brakuje!
8
8
Jo biegnie do kuchni po serwetki.
Stephen patrzy za nią, powoli uświadamia sobie grozę sytuacji.
STEPHEN
(przestraszony) Dziś wieczorem przyjdzie Bee z Saszą?
JO
(z off-u) Tak. Sasza i Bee. Zapamiętaj to wreszcie, kochanie.
Przynajmniej Sasza będzie się wyróżniać spośród tych wszystkich
twoich Chińczyków. Ma dziewiętnaście lat, dredy i pracuje w
zakładzie pogrzebowym...
Wielkie przerażenie Stephena. Etiuda z wieszaniem się na
nieistniejącym stryczku. Przedśmiertne konwulsje ciała... Jo wraca
do jadalni.
Stephen, co ty robisz?
STEPHEN
Zrobiłem straszną rzecz !
JO
Co?
STEPHEN
No, dziś w czasie przerwy obiadowej spotkałem Barneya.
Zapomniałem na amen, że Bee go zostawiła...
JO
I pytałeś o nią? Powiedziałeś: „A jak tam zdrowie szanownej
małżonki?”
STEPHEN
Nie. Powiedziałem: „Do zobaczenia wieczorem.”
JO
Stephen, co ty zrobiłeś?!
STEPHEN
A on powiedział: „ Dziś wieczorem? A co będzie dziś wieczorem?
A ja na to: „Przecież dziś jesteś zaproszony do nas na kolację!” A
on na to : „Stephen, dziękuję ci. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie
znaczy.” No, już wtedy wydawało mi się, że jest to jakieś dziwne.
JO
Jezusmaria!
STEPHEN
I potem powiedziałem: „No, to o ósmej!” A on na to: „O ósmej!”
9
9
(obydwoje spoglądają na zegarki, a potem jedno na drugie)
JO
Zadzwoń do niego! Zatrzymaj go!
STEPHEN
Nie ma sensu dzwonić do niego kwadrans po ósmej! Pewnie już jest
w drodze - najprawdopodobniej stoi
już pod drzwiami.
Słychać dzwonek do drzwi
STEPHEN Ni z tego ni z owego zaprasza się Bee bez Barneya i nic mi się o
tym nie mówi!
JO
Mówiłam ci! Tylko mnie nie słuchałeś.
STEPHEN
Powinnaś sprawdzić, czy ja cię słucham!
JO Jesteś debilem z amnezją!
(dzwoni dzwonek. Aktor przestraszy się z widoczna przesadą.
Obydwoje spoglądają jedno na drugie. Pauza. Stephen idzie
otworzyć. Kładzie rękę na klamce.)
JO
Nie wpuszczaj ich do środka!
(Aktor wraca, ale ona gestykuluje, że ma ich wpuścić)
Nie wpuszczaj!
STEPHEN Przecież oni wszyscy spotkają się pod naszymi drzwiami!
JO
Ale my przynajmniej nie będziemy świadkami tej katastrofy.
STEPHEN
Będziemy ich obserwować przez Judasza. Najpierw powinniśmy
uzgodnić stanowiska, do czego dążymy. Dlaczego boimy się tego,
że oni się tu spotkają? Staramy się brać pod uwagę ich uczucia...
gestami rąk przedstawia sytuacje, o której mówi...
.... albo sami chcemy wyplątać się z niezręcznej sytuacji?
... gestami przedstawia sytuacje, o której mówi...
10
10
Dokonajmy porządnej analizy, punkt po punkcie...
Znów słychać dzwonek. Spojrzenie - jedno na drugie,
niezdecydowanie. Potem Stephen się poddaje.
Dobra!
Wybiega przez drzwi do salonu.
STEPHEN
(ożywiony, z off-u) ... nie, nie, nie, nie jesteście spóźnieni.
Punktualnie. Wchodźcie i siadajcie...
Jo podbiega do stołu i nerwowo wyrównuje sztućce. Stephen
wychodzi z salonu, kiedy zamyka drzwi, wciąż mówi z Johnem i
Laurą.
Wybaczcie, muszę coś załatwić. Chwileczkę. Takie drobnostki...
rozumiecie...
Zamyka drzwi i odwraca się do Jo.
Dawid i Dora...
Jo
John i Laura.
STEPHEN
Co robimy?
(Otwiera znów drzwi i jowialnie krzyczy do Johna i Laury)
Nalej sobie i ... czegoś do picia ...
JO
(podpowiada) John.
STEPHEN
Co?
JO
John!
STEPHEN
Co?
JO
JOHN!
11
11
STEPHEN
JOHN! NALEJ SOBIE CZEGOŚ DO PICIA... i LAURZE !
(zamyka drzwi i odwraca się do Jo)
Musimy wymyślić jakiś prosty i jednoznaczny plan tej akcji.
(otwiera drzwi i kontynuuje jowialnie w stronę Johna i Laury)
Tam! Na prawo są butelki! Świetnie...
(zamyka drzwi i odwraca się do Jo)
Nie możemy stać bezczynnie i czekać, aż wszystko wybuchnie.
JO
Słuchaj... Pójdziesz na dół i będziesz czekać przed klatką, a kiedy
przyjdzie Barney, jakoś się go pozbędziesz.
STEPHEN
Ale jak?
JO
Nie wiem. Powiesz, że dzieci złapały różyczkę... że pękła nam rura
w łazience. Albo powiedz mu prawdę, dlaczego nie? Przecież
znamy go już od dawna. Przyjmie to z humorem.
STEPHEN
„Barney, zaszła taka zabawna pomyłka! Bo właściwie, to my wcale
nie chcieliśmy zapraszać ciebie, ale twoją żonę i jej nowego
kochasia...”
JO
(pcha go w kierunku drzwi do salonu) To powiedz mu coś innego.
STEPHEN
Cokolwiek mu powiem, go to zaboli. Bardzo mu na tym zależało.
JO
W ostateczności zabierzesz go do pubu, a ja powiem gościom, że
wezwali cię do pracy...
Stephen jest wciąż nie w pełni przekonany, ale pozwala się
zaciągnąć do drzwi do salonu. Kiedy je otwiera, obydwoje wkładają
wesołe maski dla gości.
STEPHEN
Macie co pić? Świetnie. Siedźcie i odpoczywajcie, ja na chwilkę
wyskoczę... A jak właściwie się macie? Co takiego? Umarła
teściowa Johna? Coś takiego. A co poza tym?
(znika)
JO
Hej! Hej! Nie, nie wstawajcie! Przyszłam tylko
rzucić na was
okiem
! Muszę jeszcze coś dokończyć... sami rozumiecie...
12
12
(stara się coś pokazać gestem, ale jej nie wychodzi)
W kuchni... i te dzieci... straszny bałagan... cieszę się, że
dojechaliście szczęśliwie... John, nie patrz tak smutno i nalej sobie.
Histeryczny śmiech, zamyka drzwi i biegnie do okna.
Stephen! Jeśli wcześniej przyjdą Sasza i Bee, wpuść ich do środka.
Schowaj się za śmietnikiem i poczekaj na Barneya, jego musisz
zatrzymać.
Wraca do salonu, wymiana kilku słów z gośćmi.
Wygodnie wam? Świetnie. Nalejcie sobie jeszcze czegoś, dobrze?
Zatrzaskuje drzwi i biegnie do okna. Krzyczy do Stephena.
Masz jakieś pieniądze na wypadek, gdybyś musiał gdzieś
zabrać
Barneya...? Pieniądze...! To poczekaj...!
Wraca znów do salonu.
Właściwie, to nawet nie zapytałam, jak się macie? Pogrzeb, tak...
kocham pogrzeby...
Krótki pobyt w salonie, z którego wraca z torebką, bez przerwy
prowadzi konwersację.
Oczywiście. Nalejcie sobie jeszcze - muszę... coś
nie
tak z tą
torebką...
Zamyka drzwi i wraca do okna, rzuca Stephenowi pieniądze.
Łap. Pięć funtów, więcej nie mam... Ale jak się uda, to nie bierz go
do pubu. Musimy oszczędzać.
Otwierają się drzwi prowadzące na korytarz
i zagląda przez nie
Barhey, to znaczy aktor przebrany za Barneya... Jo wciąż wygląda
przez okno.
BARNEY
(puka w drzwi) Jest tu kto?
Jo odwraca się w jego stronę.
JO
(wesoło) John!
BARNEY
Barney.
JO
Barney?
BARNEY
Barney!
13
13
JO
Barney, skąd ty się tu wziąłeś?
BARNEY
Przyszedłem od tyłu, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
JO
Od tyłu?
BARNEY
Tylnym wejściem...
JO
Którym?
BARNEY
Tym tylnym od strony ogrodu...
JO
Aha.
BARNEY
Bo przed domem w śmietniku siedzi jakiś podejrzany facet.
Całuje ją. Daje kwiaty.
JO
(zdezorientowana) Barney, właśnie chciałam... Akurat chcieliśmy...
BARNEY
Mam nadzieję, że nie spóźniłem się zbytnio.
(Zaczyna się rozbierać. Zostawia rzeczy w różnych miejscach na
scenie.)
Od trzeciej siedziałem w pubie. Nie byłem w stanie wrócić do
pustego mieszkania. Czekałem na to, żeby móc tu przyjść. I kiedy
nadeszła pora... zamówiłem jeszcze jedno piwo. Sama wiesz, jak to
jest, kiedy człowiek stara się zabić czas.
JO
Barney, zanim wejdziesz, muszę ci o czymś powiedzieć...
(Barney pada na kolana)
BARNEY
Jo, dziękuję - nie mówmy już o tym. Wiem, jak się czujesz.
JO
Barney, strasznie mi przykro, że Bee cię zostawiła. Naprawdę. Nie
wiem, jak mam to powiedzieć, ale...
BARNEY
Rozumiem. Zwyczajnie człowiek nie wie, co ma powiedzieć, kiedy
temu drugiemu stanie się coś takiego, prawda? Dziesięć lat - a
potem - fiuuu! To szok.
Jo wreszcie się przełamała, ale Barney jej przerywa
14
14
Jo
Tak. Barney, ale sprawa wygląda tak...
BARNEY
Zwiała z pedałem. Tak myślę. Podobno nosi kolczyki, dredy i
pracuje w zakładzie pogrzebowym... Widziałaś coś takiego.
Wszyscy moją ze mnie ubaw, nie?
Jo
Tak, ale wiesz, Barney...
BARNEY Jestem chyba jedynym człowiekiem w tym mieście, który go nie
widział. Gdziekolwiek pójdę, spotykam ludzi, u których właśnie
byli wczoraj na kolacji. I potem jest im głupio, kiedy mnie
spotykają. Ludzie, którzy od lat byli moimi przyjaciółmi.
Jo
Barney...
BARNEY
I właśnie dlatego jestem tak wzruszony, że zaprosiliście mnie na
dziś wieczór... Wybacz, chciałaś coś powiedzieć.
Jo robi minę, jakby miała cos powiedzieć, ale się rozmyśliła.
Jo
Nie, nie. Tylko to, że... cieszę się, że cię widzę.
BARNEY
(obejmuje ją i prowadzi w kierunku salonu) Dziękuję Ci. Kiedy
stanie się coś takiego, człowiek poznaje prawdziwych przyjaciół.
Gdzie Stephen? W pokoju?
JO Naprawia coś na podwórzu. Zaraz go zawołam.
(lekko popycha Barneya w stronę kuchni)
Może siądziesz na chwilę w kuchni? Możemy spokojnie pogadać,
zanim dokończę przygotowanie kolacji.
BARNEY
(Jo prowadzi go do kuchni) Jesteś prawdziwym skarbem. Czy ty i
Stephen nigdy nie chcieliście... (gest rozejścia)
JO
Barney, nie bój się.
BARNEY
Jesteście wciąż...?
(pokazuje rękoma „razem”)
JO
Tak
15
15
BARNEY
Jesteś super babka.
Jo wreszcie udaje się zamknąć za nim drzwi od kuchni. Potem
szybko biegnie do drzwi do salonu, ale głowa Barneya znów
wychyla się z kuchni.
BARNEY
(grozi jej palcem) Jo, mówiłem to bardzo, ale to bardzo poważnie.
JO
( odwraca się w jego kierunku) Tak. Barney, zostań na swoim
miejscu. Przyniosę ci coś do picia.
Barney wraca do kuchni. Jo krzyczy z okna na Stephena, przy okazji
spoglądając ukradkiem za siebie w kierunku kuchni.
Jest Barney! Wracaj!
Idzie do kuchni. Do Barneya...
Co chcesz pić? Whisky?
Leci do salonu, tam rzuca kilka słów w kierunku Johna i Laury i
wraca z butelką whisky.
Jak idzie Maggie w szkole...? Potrzebuję trochę whisky do zupy -
obok jest następna butelka. Dolejcie sobie.
Zamyka drzwi salonu i leci do kuchni, podaje butelkę przez otwarte
drzwi.
Barney, nalej sobie, OK.? W lodówce jest lód...
Barney całuje ją w rękę za sceną (widoczny jest gest aktorki). Jo
stara się wyrwać.
Ależ Barney!
Wyzwala się z objęć Barneya i zamyka drzwi. W tym momencie
otwierają się drzwi do salonu i wychodzi z nich Stephen, który
jowialnie konwersuje z Johnem i Laurą.
STEPHEN
John, potem dokończysz mi, o tej teściowej.
(Zamyka za sobą drzwi i odwraca się do Jo)
Co się dzieje?
JO
Jest tu Barney! Przyszedł od tyłu.
STEPHEN
O Boże!
JO
Upchnęłam go do kuchni.
16
16
STEPHEN
(zdenerwowany) Miałaś się go pozbyć.
(idzie do kuchni, kiedy otwiera drzwi, nagle jest życzliwy)
Cześć! Barney! Fajnie, że jesteś! Nie wstawaj! Siedź tam, gdzie
siedzisz!
(wychyla się Barney - bardzo szybka zmiana kostiumu)
BARNEY
Jo! (Barney znika za drzwiami wciągnięty przez „Stephena”)
STEPHEN
(wraca) Mam nadzieję, że dobrze się bawisz. W każdym razie nalej
sobie czegoś. A, już sobie nalałeś. To ci poprawi humor!
(wycofuje się z uśmiechem, Jo myli go z Barneyem i pcha do
środka.)
JO
Barney, zostań w środku.
STEPHEN
Stephen!
Aktorka rozumie swój błąd
Dlaczego się go nie pozbyłaś?
JO
Nie byłam w stanie. Myśli, że jesteśmy jedynymi przyjaciółmi, jacy
mu pozostali.
STEPHEN
Nie możemy pozwolić sobie na sentymenty!
JO
(bezczelnie) W takim razie ty go spław!
STEPHEN
Teraz nie mogę! Bo posadziłaś go w kuchni z butelką whisky!
JO
W takim razie musimy spławić Saszę i Bee.
STEPHEN
Jak?
JO
Chyba znów musisz iść na dół i czekać pod drzwiami.
STEPHEN
A jak, jeśli wejdą od tyłu jak Barney?
JO
Myślę, że Sasza i Bee NIE WEJDĄ od tyłu jak Barney!
STEPHEN
Nie?
17
17
JO
Nie.
STEPHEN
A skąd przyjdą?
JO
Znikąd, bo ich zatrzymasz. Ale m o g l i b y przyjść...
wskazuje drzwi do salonu...
Tak jak Laura i John, od frontu, tymi drzwiami.
STEPHEN
Ale to są drzwi do salonu.
JO
Tak. Mamy salon przejściowy, są w nim drzwi, które łączą salon z
korytarzem, a na korytarzu są drzwi frontowe i ty teraz pójdziesz
przed dom i będziesz tam czekać i kiedy przyjdą Sasza i Bee, to ich
zatrzymasz.
STEPHEN
To przeraźliwie dużo drzwi.
JO
Tak, Stephen, ale to jest nasz dom. Tu żyjemy, tu wychowujemy
nasze dzieci, tu przeżywamy najpiękniejsze lata swojego życia i
także tu ORGANIZUJEMY TE PRZEKLĘTE PRZYJĘCIA. Mam
nadzieję, że się nie pomylisz.
STEPHEN
Nie.
JO
Najważniejsze, żebyś się pośpieszył, bo w każdej chwili mogą
zadzwonić...
Aktor gra przestraszonego chociaż nie słychać dzwonka.
Uświadamia sobie pomyłkę. Aktorka karci go spojrzeniem. On
przeprasza. Potem rzeczywiście dzwoni dzwonek. Stephen
zapomina, że ma się przestraszyć. Jego reakcja jest spóźniona.
Aktorka znów rzuca mu karcące spojrzenie. On znów przeprasza.
JO
Zwyczajnie otwórz drzwi i ich odpraw.
(popycha go w kierunku salonu)
Otwórz drzwi i po cichu im wszystko wyjaśnij. To rozsądni ludzie-
zrozumieją. To znaczy, Bee jest rozsądna. Zrozumie.
STEPHEN
(waha się z ręką na klamce) Bee? To najbardziej szalona kobieta,
18
18
jaką kiedykolwiek spotkałem.
JO
Cokolwiek im powiesz, zrób to szybko, zanim wejdą i zdejmą
płaszcze.
Stephen nie jest do końca przekonany. Potem otwiera drzwi i nagle
zmienia zachowanie- jest jowialny.
STEPHEN
No i jestem z powrotem!
(uśmiech znika z jego twarzy)
(z off-u) Bee!
Wraca, żeby szybko wyjaśnić Jo...
Są w środku!
Jo
To niemożliwe!
STEPHEN
Dick i Dora ich wpuścili.
JO
John i Laura?
Stephen zagląda do salonu.
STEPHEN
Już zdjęli płaszcze! Właśnie siadają na kanapie i zaczynają się czuć
jak u siebie w domu! Co teraz zrobimy?
Odwraca się w stronę gości, odpowiedni wyraz twarzy. Wchodzi do
salonu.
Nalej wszystkim czegoś do picia, OK...
(tym razem szybciej niż poprzednio)
JO
John.
STEPHEN
Co?
JO
John.
STEPHEN
Co?
JO
JOHN!
STEPHEN
JOHN, NALEJ WSZYSTKIM CZEGOŚ DO PICIA!OK
19
19
Zamyka drzwi. Zapomina, co dalej. Poza tym myli strony dekoracji i
przez pomyłkę mówi do BEE na scenie.
Bee!
Uświadamia sobie pomyłkę i wchodzi do salonu.
(z off-u) Bee, cieszę się, że cię widzę! A to musi być... to jest...
JO
(cicho, do siebie) Sasza.
STEPHEN
(z off-u)... no kto to jest...
JO
Sasza!
STEPHEN
To musi być...
JO
SASZA!!!
STEPHEN
(z off-u) To musi być Sasza!
Nagle znów otwierają się drzwi do salonu i pojawia się Stephen
wciąż uśmiechający się do Bee i Saszy. Zamyka drzwi i wyczerpany
odwraca się w kierunku Jo.
STEPHEN
Dick i Dora ich wpuścili!
JO
JOHN I LAURA, DO JASNEJ CHOLERY!
STEPHEN
Już zdjęli płaszcze! Właśnie siadają na kanapie i zaczynają się czuć
jak u siebie w domu!
(otwiera drzwi i jowialnie krzyczy do salonu)
Nalej wszystkim czegoś do picia, OK., hmmm...?
JO
John.
STEPHEN
Co?
JO
John.
STEPHEN
Co?
20
20
JO
John.
STEPHEN
JOHN, NALEJ WSZYSTKIM CZEGOŚ DO PICIA! OK.?
Pauza. Nie może sobie przypomnieć. Wygląda to na beznadziejny
przypadek.
JO
Miałam rację co do tego Saszy, co?
STEPHEN
Co do tego Saszy miałaś zupełną rację. Czegoś takiego jeszcze nie
widziałem! Nie rozumiem, gdzie ta Bee ma rozum. Co teraz
zrobimy? Nie możemy wyrzucić ich na ulicę - szczególnie teraz,
kiedy już siedzą, piją i rozmawiają z ...
JO
No? Z Kim?
STEPHEN
... Niewiemjaksięnazywa i Tątamjego!!!
JO
Stephen, musimy im powiedzieć, że Barney jest tutaj. Nie mamy
wyjścia.
STEPHEN
Jestem przeciw.
JO
W takim razie ja to zrobię.
STEPHEN
Proszę bardzo.
JO
Idź przygotować Barneya.
Jo wstaje, wykonuje gest w kierunku Stephena, ale on wciąż siedzi.
Jo warczy na niego, Stephen wstaje. Jo idzie w kierunku drzwi, na
chwilę się zatrzymuje, żeby półgłosem przećwiczyć, co za chwilę
powie. Stephen robi to samo pod drzwiami kuchni.
Akcja
równoległa. Jo szybkim ruchem otwiera drzwi i przybiera
towarzyski wyraz twarzy. Wychodzi, zamyka za sobą drzwi i z off-u
krzyczy na Stephena, to znaczy na aktora, który gra tę postać. On
zaś krzyczy na nią, kłócą się na temat sztuki...
Potem wracają na scenę. Są spokojni.
STEPHEN/JO No, co powiedzieli?
21
21
JO
Nic im nie powiedziałam. A co powiedział Barney?
STEPHEN
Nie powiedziałem mu.
JO
Gdyby zobaczyli Barneya od razu - kiedy weszli, byłoby inaczej. A
teraz nie możesz ni z tego ni z owego rzucić: „A propos, w kuchni
siedzi twój małżonek!”
STEPHEN
Zasadniczym błędem, było posadzenie go w kuchni.
JO
Zasadniczym błędem było to, że Barney przyszedł wcześniej niż
Sasza i Bee.
STEPHEN
To był twój błąd, dlaczego wepchnęłaś go do kuchni? Nie
rozumiem, jak ci coś takiego mogło przyjść do głowy.
JO
Wówczas wydawało mi się to zupełnie logiczne.
STEPHEN
Logiczne...
JO
(zastanawia się) Musimy podać im kolację oddzielnie. Tamci
zostaną w salonie, a Barney zje w kuchni. Pomóż mi ze stołem...
Podnoszą stół. Początkowo Stephen kręci się dookoła, potem Jo
kieruje go do salonu...
AKTOR
Wiesz, gdzie ja mam te przyjęcia...
JO
Wytrzymamy! Stephen! Zawsze jakoś to wytrzymywaliśmy!
AKTOR
... Jeśli „x” to ilość przyjęć, które musi człowiek zaliczyć, a „n” to
ilość ludzi na przyjęciu, to x=n * (n-1)/2 (Od tłumaczki- powinno
brzmieć to następująco: x równa się n razy n minus jeden dzielone
przez dwa). Z tego więc wynika, że z przyjęcia, na które przyjdzie
siedem osób, może wyniknąć dwadzieścia jeden następnych przyjęć.
JO
Wytrzymamy! Stephen! Zawsze jakoś wytrzymywaliśmy!
Stephen otwiera drzwi i wycofuje się do salonu, wesoło do gości -
22
22
STEPHEN
No, i jesteśmy! Wagon restauracyjny!
(znika ze sceny, stół pomału wsuwa się do środka)
JO
Pomyślałam, że będzie przyjemnie, jeśli zmienimy nasze zwyczaje i
raz będziemy jeść tutaj! Przecież to
nudne,
kiedy wciąż używa się
jadalni do jedzenia, a salonu do siedzenia...
John, przyjmij moje kondolencje... Powinieneś iść do zakładu
pogrzebowego i wybrać wieńce... Aha. Już tam byłeś?... Masz tam
być?... Właśnie teraz jesteś w zakładzie pogrzebowym? Ale mi się
wydaje, że ty jesteś tu, w naszym salonie, ze szklanką whisky i
swoją przyjaciółką Laurą...
Barney
(wychodzi z kuchni, trzyma szklankę whisky) Jo, mogę ci w czymś
pomóc?
(Jo szybkim ruchem wpycha stół do salonu i zatrzaskuje za nim
drzwi)
JO
Nie, dzięki Barney! Muszę tu trochę posprzątać. Bądź tak dobry,
wróć do kuchni i tam sobie siądź.
(Stara się go popchnąć, ale Barney się wymyka.
Najprawdopodobniej jest już pijany)
BARNEY
Jo, czuję się bardzo samotny w tej kuchni. Nie mam z kim pogadać.
JO
Za chwilę tam będę. Nalej sobie czegoś do picia.
BARNEY
Już nalałem. Nalałem sobie już kilka razy. Ach, Jo!
Rozgląda się z sentymentem.
Ileż wspomnień jest w tym pokoju! Jo, zawsze kiedy tu siedziałem,
mówiłem sobie w duchu, że szkoda ciebie dla takiego Stephena.
Wiesz o tym? Myślałem, Boże, jaka cudowna dziewczyna ta Jo i
wyszła za takiego faceta jak Stephen!
JO
Chodź, Barney...
BARNEY
Znaczy się, Stephen to kumpel, ale... jest trochę sztywny, prawda?
Powiedziałbym, że nie jest w twoim typie. W moim też nie.
23
23
JO
Ale on jest do ciebie bardzo podobny.
BARNEY
Naprawdę tak myślisz? Gdybyś mnie spotkała w odpowiednim
momencie... na odpowiednim miejscu... w odpowiednim
kostiumie... myślałabyś zupełnie inaczej! Jo, zawsze cię skrycie
kochałem. I nie mówię tego dlatego, że Bee zostawiła mnie... dla
tego PEDAŁA!
Gdzie Stephen? Dlaczego nie ma go nigdy, kiedy ktoś go
potrzebuje? Wychodzi zawsze, kiedy przychodzę. Myślę, że mnie
nie lubi.
JO
Barney, oczywiście, że cię lubi! Chodź tu!
Pokazuje Barneyowi, żeby wszedł do kuchni.
Weź to, a ja za sekundę naleję ci zupy.
BARNEY
Mam jeść sam?
JO
Nie, nie, nie. To tylko na początek. Za chwilę przyniosę ci resztę.
Wabi Barneya.
Barney.
Barney idzie za nią. Jo mocno zamyka drzwi kuchni, podbiega do
krzeseł i dwa z nich niesie do salonu. W momencie, kiedy otwiera
drzwi od salonu, otwierają się drzwi kuchenne i spoza nich wygląda
głowa Barneya.
BARNEY
Ale jak tego pedała dostanę w swoje łapy, wsadzę mu sztachetę w
tyłek!
JO
Barney, wstydź się! Obudzisz dzieci! (podbiega, żeby znów wcisnąć
Barneya do kuchni)
BARNEY
(przepraszająco) Aha, dzieci... tak... Jo, wybacz mi. Wybacz. Czy
mogę cię pocałować na potwierdzenie tego, że mi wybaczyłaś?
(Barney niezgrabnie całuje Jo. To piekło. Ona drapie paznokciami
ścianę, w tym czasie wewnątrz dzieje się coś strasznego. Potem Jo
zamyka drzwi kuchni i wraca do krzeseł. Otwiera drzwi salonu i
wciska je do środka)
24
24
JO
(wesoło) Krzesła! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam...!
Dlaczego siedzicie cicho jak trusie?! Stephen, dbasz o to, żeby
każdy miał pełną szklankę?
Kiedy podaje ostatnie krzesło, z salonu wyłania się Stephen, który
rozbawiony rzuca przez ramię...
STEPHEN
Dawid, nalej innym, OK.? Bee, przejmij na chwilę rolę gospodyni i
posadź gości do stołu...
(Zamyka drzwi i zdenerwowany odwraca się do Jo)
Co się dzieje? Gdzie byłaś? Wszyscy tam czekaj i upijają się. W
ciszy.
JO
Musiałam zająć się Barneyem. Ten z kolei całkiem hałaśliwie upija
się w kuchni. Doszedł do wniosku, że powinien ożenić się ze mną.
STEPHEN
Dawid i Laura zdębieli, kiedy zobaczyli Saszę. Sasza jeszcze nie
powiedział nawet słowa, a Bee wlepia w niego ślepia tak, jakby za
chwilę miał rozpłynąć się w powietrzu. Co teraz?
JO
Chodźmy jeść. Ja wezmę zupę, a ty zajmij się winem.
(idzie do kuchni, a Stephen bez wyraźnej chęci do salonu. Otwierają
się drzwi. Stephen powtarza po Jo.
JO
Wszystko OK.?
STEPHEN
(jowialnie wchodząc) Wszystko OK.?
JO
To fajnie...
STEPHEN
To fajnie...
Po chwili znów wychodzą, on z butelką wina, która wcześniej stała
na stole, ona niesie wazę z zupą.
JO
(wychodząc z kuchni, do Barneya) Moment, naleję zupy naszej
baby sitterce...
STEPHEN
(wychodząc z salonu, do gości) Moment, naleję trochę wina do
25
25
zupy.
(mijają się pośpiesznie)
STEPHEN
Dlaczego właśnie my mamy takie szczęście?
(Stephen wpada do kuchni, ona do salonu)
Jo
(wchodząc, do gości w salonie) Zupa! Fantastyczna zupa!
STEPHEN
(wchodząc do kuchni, do Barneya) Wino, fantastyczne wino.
Znów się pojawiają. Stephen wciąż trzyma w ręku butelkę z winem,
Jo ma talerz z zupą)
JO
(wychodząc z salonu, do gości) Za chwilę usiądę z wami. Tylko
podam to naszej baby sitterce.
STEPHEN
(wychodząc z kuchni, do Barneya) Bez nerwów - zaraz wracam.
Tylko naleję trochę wina naszej baby sitterce.
(mijają się w pośpiechu)
STEPHEN
Miałaś rację. Jest kompletnie narąbany.
JO
Tamci w salonie też są nieźle wstawieni.
Jo wchodzi do kuchni, Stephen do salonu.
JO
(wchodząc do kuchni, do Barneya) Specjalność dnia! Fantastyczna
zupka!
STEPHEN
(wchodząc do salonu, do gości) Wino! Fantastyczne wino.
Po chwili wracają z pustymi rękoma.
JO
(wychodząc z kuchni, do Barneya) Kobieta ma zawsze pełne ręce
roboty!
STEPHEN
Kobieta ma zawsze pełne ręce roboty!
Szybko mijają się. Spoglądają na siebie z wyrzutem. Widać, że
26
26
Stephen ciągnie ostatkiem sił. Być może jest spocony, cały mokry –
może opryskać się za sceną)
(Jo idzie do salonu, Stephen do kuchni)
JO
(do gości w salonie, za kulisami) Znacie tę historię Nicholasa i Jay o
Marcusie i Poo...?
STEPHEN
(do Barneya, za kulisami) Barney, słyszałeś tę historię o Borysie,
który się spóźnił? No, to cała historia.
JO
... a on na to mówi: „ Ale mamusiu, jak włożysz sobie jakieś
zabawki do brzuszka, to dziecko nie będzie musiało z niego
wyłazić!”
Jo wychodzi z salonu, ale Stephen nie wychodzi z kuchni. Jo
przechodzi przez scenę i otwiera drzwi do kuchni.
JO
Barney, dobrze się czujesz? (Pauza) Barney, bądź grzecznym
chłopcem...!
Wychodzi z kuchni, przechodzi przez scenę i wchodzi do salonu.
(z off-u) Wiesz, co mówili Simon i Kay, dokąd Nicholas i Jay
pojadą w tym roku...?
Wiesz, co mówili Simon i Kay, dokąd Nicholas i Jay pojadą w tym
roku...?
Wychodzi z salonu. Przechodzi przez scenę i zagląda do kuchni, ale
jedną noga zostaje „na zewnątrz”, na scenie. Pauza. Jo udaje, że
Barney złapał ją w kuchni za rękę i nie chce puścić.
Nie! Barney! Bądź grzecznym chłopcem, siądź i skończ zupę. Nie
przyszłam tu, żeby się bawić, muszę zabrać tę brytfannę.
Barney, co to ma znaczyć? Przecież mówiłam… Zapnij rozporek!
Ależ Barney!!!
Jo wybiega z kuchennych drzwi. Znika w drzwiach salonu.
Jo
(z off-u, do gości w salonie) Wiesz, co mówili Simon i Kay, dokąd
27
27
Nicholas i Jay pojadą w tym roku...?
Po chwili pojawia się na scenie. Przebiega przez scenę i staje w
kuchennych drzwiach - gra etiudę z obmacywaniem...
Barney, fuj!
Aktorka „wciąga się” w drzwi. Bardzo długa przerwa. Hałas z off-
u.
AKTORKA/JO
(imituje za kulisami głos aktora, grającego Barneya, jego
intonację)
(jako Barney) Jo, mogę iść do toalety?
Aktorka wychodzi na scenę jako JO - kobiecym głosem.
AKTORKA/ JO
Jeśli musisz, to idź. W lewo i drugie drzwi po prawej stronie.
Wraca za scenę.
(jako Barney) Jo, dziękuję
Aktorka wychodzi na scenę. Jako Jo, kobiecym głosem.
AKTORKA/JO
Ale jak skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
Pauza. Zostaje na scenie. Mówi jakby do Stephena, który jest w
kuchni.
Stephen... Przed chwilą spotkałam Barneya w kuchni i pogadaliśmy
sobie trochę i on powiedział taką interesującą rzecz. Powiedział: Jo,
wiem, jak idzie się u was do toalety. Byłem tu już kilka razy.
Wiesz? Jestem waszym starym przyjacielem. I potem mówi:
Wszędzie tak samo. Wszyscy zachowują się, jakby było im ciebie
żal, ale woleliby cię nie spotkać... Ale powiem ci, że to coś nowego,
zaprosić kogoś i potem zostawić go samego w kuchni, w której nie
siądzie nawet baby sitterka, żeby dotrzymać człowiekowi
towarzystwa...! I potem powiedział: Boże, kiedy przypomnę sobie te
wszystkie piękne przyjęcia, które wydaliśmy z Bee na waszą
cześć!!! I te piękne przyjęcia, które przeżyliśmy tutaj, przy tym
stole, w tym pokoju...! I potem poszedł do toalety.
Wychodzi tylnymi drzwiami na korytarz. Pauza. Wraca tymi
samymi drzwiami z powrotem do jadalni. Powtarza monolog...
28
28
AKTORKA/ JO
Spotkałam w toalecie Borysa… Barneya, trochę sobie
pogadaliśmy i powiedział mi coś interesującego: Jo, wiem, jak idzie
się u was do toalety. Byłem tu już kilka razy. Wiesz? Jestem
waszym starym przyjacielem. I potem mówi: Wszędzie tak samo.
Wszyscy zachowują się, jakby było im ciebie żal, ale woleliby cię
nie spotkać...
W tym momencie gaśnie światło. Sala i scena toną w półmroku-
zapala się oświetlenie awaryjne. Aktorka/Jo mówi jeszcze zdanie...
Ale powiem ci, że to coś nowego, zaprosić kogoś i potem zostawić
go samego w kuchni, w której nie siądzie nawet baby sitterka, żeby
dotrzymać człowiekowi towarzystwa...!
Potem mówi normalnym głosem, jako aktorka.
AKTORKA
... To chyba jakaś awaria... Musimy przerwać przedstawienie, ale za
chwilę będziemy je kontynuować... Niech państwo wrócą na swoje
miejsca, kiedy włączą prąd... Myślę, że to nie potrwa dłużej niż
kilka minut. Ale nie jestem tego tak zupełnie pewna.
Wychodzi
PIERWSZA PRZERWA
29
29
AKT II.
MUZYKA
TYLNA STRONA DEKORACJI... teatralna technika, sztankiety... AKTOR jest już
na scenie. Reflektor skierowany na niego -
AKTOR
(czyta rolę bohatera wojennego filmu - jego monolog wewnętrzny)
Dziś skończył się deszcz, padał od tygodnia. Rękojeści maczet
odpadają od metalowych głowni, mamy krwawiące rany na rękach.
Termity zjadły nam buty. Nie możemy ujść więcej niż dwanaście
mil dziennie. Dżungla jest tak samo nieprzenikniona jak milczenie
nieprzyjaciela. Rozchodzą się wiadomości o naszym położeniu.
Frederick twierdzi, że od dawna jesteśmy za granicą, gdzieś w
Kambodży, ale w środę w dżungli po stronie południowej
natknęliśmy się na sześć stanowisk Wietkongu... sześć... ść...
kurwa!
(nie potrafi tego wypowiedzieć, próbuje jeszcze raz)
w środę w dżungli po stronie południowej natknęliśmy się na sześć
... ść Kurwa.
(Koniec muzyki)
Nie mogę powiedzieć siedem?
(Sam odpowiada jako reżyser)
•
Dlaczego?
•
Bo nie potrafię w tym miejscu powiedzieć sześć.
•
Nie potrafi pan wymówić „sześć”?
•
Nie potrafię.
•
Dobrze, niech pan powie siedem. Ale musi to brzmieć, jakby mówił
pan sześć. To tylko jedna sylaba.
Próbuje
Siedem... siedem... pieprzony dubbing.
Okłada papiery. Stara się „oswoić studio”. Przypomina sobie jakąś
historię i opowiada ją wyimaginowanemu reżyserowi.
Rok temu umarł w Niemczech facet, który podkładał głos pod role
De Niro. Był uroczysty, państwowy pogrzeb. Tak uroczysty, że
zjawił się na nim sam De Niro. Wygłosił nad trumną przemówienie,
ale ludzie, którzy nie znali jego prawdziwego głosu - wygwizdali
30
30
go. Tak to jest z tym dubbingiem. Hm, hm...
Zaczyna ćwiczyć - siedem zamienia na jedną sylabę. Wychodzi jak
szczekanie.
Siedem... siedem...
Potem sobie coś przypomina.
Wychodzi.
Wchodzi AKTORKA, przygotowuje się do przedstawienia,
telefonuje do Borysa.
AKTORKA
Gdzie jesteś? Zaczynamy za dziesięć minut... Co takiego...? Nie
przyjmuję tego do wiadomości... I pośpiesz się, bo dziś przyjdzie na
przedstawienie ten facet. Ten który być może da nam pieniądze na
następny projekt... Borys, nie próbuj ze mną tych sztuczek! Mam to
gdzieś... I rusz się, bo za dziesięć minut zaczynamy.
W czasie rozmowy wciąga swoje rzeczy. Kostium. Odkłada
słuchawkę.
Wchodzi AKTOR.
AKTOR
Cześć!
AKTORKA
Cześć.
AKTOR
No CZEŚĆ!
AKTORKA patrzy za siebie, czy na pewno chodzi o nią.
Jak się masz?
Obejmuje ją, wita, jakby nie widzieli się całe lata. To naprawdę
serdeczne przywitanie z jego strony.
AKTORKA
Dziękuję, dobrze.
AKTOR
Dawno się nie widzieliśmy.
AKTORKA
Tak?
31
31
AKTOR
Co słychać? Jak leci?
AKTORKA
Nieźle. A co u Ciebie?
AKTOR
Nie wiem, od czego zacząć...
Znów ją obejmuje...
A jak się ma ten twój... Borys?
AKTORKA
Dobrze.
AKTOR
Jesteście ciągle... (gest)
AKTORKA
Tak. Jesteśmy.
AKTOR
To świetnie. (wiemy, że tak nie myśli)
Przypomina sobie, po co przyszedł.
Wszedłem od tyłu. Bo przed budynkiem jest tłum jakiś ludzi.
Demonstracja, albo mityng polityczny, albo coś w tym rodzaju...
Trochę za dobrze ubrani, jak na taką okazję... Więc, dziś pracujesz z
nami?
AKTORKA
Co?
AKTOR
Powiedz sześć stanowisk.
AKTORKA
Sześć stanowisk. Dlaczego?
AKTOR ... Nie potrafię powiedzieć... sześć stanowisk... sześć stanowisk... Ale
w Ciebie w tym serialu nie było, prawda?
AKTORKA
Jakim serialu?
AKTOR
Jakim serialu! Naszym.
AKTORKA
Idź się przebrać.
AKTOR
Zgłupiałaś, ja się nie przebieram się do dubbingu!
(Ona spogląda w jego papiery i wreszcie rozumie, o czym mówili
przez ten czas. Jest przerażona)
32
32
AKTORKA
Ale ty nie jesteś w dubbingu!
AKTOR
Jak to, nie jestem?
AKTORKA
No, nie jesteś.
AKTOR
Myślałem, że...
Ogląda dekorację, reflektory, technikę. Zagląda za drzwi - na scenę
i jest przestraszony. To właśnie ta chwila, którą widzieliśmy z
drugiej strony, na początku I aktu.
SCENA! Kurwa! Byłem pewien, że jestem na dubbingu.
AKTORKA
Powinieneś się leczyć!
AKTOR Tak?
AKTORKA Tak. Już nie pamiętasz, jak w dziewięćdziesiątym piątym
zapomniałeś mnie na plaży i przyleciałeś do domu pięć dni przed
końcem urlopu? Za przeproszeniem, przepraszam, tak mi się
zapomniało.
AKTOR
Naprawdę? Zrobiłem to? Nie pamiętam.
AKTORKA
A pamietasz, że się rozwiedliśmy?
AKTOR
Tak. Ale nie pamiętam, dlaczego.
Rozgląda się.
Co to za teatr?
Zaczyna pakować papiery i plecak...
AKTORKA
Co to znaczy? Dlaczego pytasz, co to za teatr?
AKTOR
No, chcę wiedzieć... Co to za teatr?
AKTORKA
Teatr.
33
33
AKTOR
Dobry teatr?
AKTORKA
(„przejeżdża” go wzrokiem) Powinieneś się przebrać.
AKTOR
Nie mam nic innego. Pójdę tak.
(kręci niezadowolony głową)
Nie wiem, co się ze mną dzieje... Zamiast do dubbingu przyszedłem
do teatru....
śegna się z aktorką
Cześć!
AKTORKA
Jak to cześć? Ty nie masz żadnego dubbingu!
AKTOR
Mam. Za parę minut muszę być w dubbingu. Dobrze, że mi
powiedziałaś.
AKTORKA
Ale ty dziś grasz.
AKTOR
Nie.
AKTORKA
Tak.
AKTOR
Nie. W poniedziałki mam zawsze dubbing. Gdyby był wtorek albo
środa, to co innego, bo mógłbym mieć przedstawienie. Mógłbym
grać na przykład Don Juana...
AKTORKA
... Don Juana...
AKTOR
... albo mógłbym prowadzić jakiś program w telewizji, albo czytać
komunikaty o odjazdach pociągów...
AKTORKA
(z pogardą) Ty robisz rozkłady jazdy?
AKTOR
(dumnie) Oczywiście. Ty jesteś znana. Ja muszę brać nawet
rozkłady. Ale nigdy nie biorę nic na poniedziałek, bo w poniedziałki
mam dubbing.
Przez cały czas aktorka obserwuje go ze wzrastającym niesmakiem.
34
34
AKTORKA
Ale dziś jest wtorek!
AKTOR
Wtorek?
AKTORKA
Tak.
Aktorka idzie przebrać się w kostium Jo.
AKTOR
To znaczy, że się nie pomyliłem i miałem przyjść do teatru?
AKTORKA
(z off-u) Tak. Miałeś tu przyjść. Bądź tak uprzejmy i przebierz się w
kostium, bo za chwilę zaczynamy.
AKTOR
To się nazywa pamięć ciała. Być może nie mam najlepszej głowy,
ale zawsze mogę liczyć na swoje ciało.
AKTORKA
(z off-u) Można liczyć na twoje ciało?
AKTOR
Moje ciało doprowadziło mnie do teatru, chociaż głowa myślała, że
mam dubbing. Ciało, dziękuję ci.
(odpowiada jako ciało)
Nie ma za co.
No, rozumiem teraz co to za demonstracja przed teatrem.
AKTORKA
(z off-u) To widzowie.
AKTOR
Przecież wiem.
- Co gramy?
(odpowiada jako ciało)
- Nie wiem.
- Nie wiesz?
- Nie wiem.
- Jej się zapytaj.
Idzie na lewą stronę, gdzie za portalem przebiera się aktorka i
krzyczy do niej, chce ją udobruchać.
Co gramy?
AKTORKA
(z off-u) No co?
AKTOR
No co?
35
35
AKTORKA
No co?
AKTOR
No co?
AKTORKA
A co my razem możemy grać?
AKTOR
Nie mam pojęcia.
AKTORKA
(wciąż z off-u) Chińczyków!!!
To mówiąc aktorka wraca na scenę. Ważne, żeby dobrze wyglądała.
Ma piękną sukienkę. Aktor nie może tego nie zauważyć, chociaż jest
zaskoczony tytułem sztuki.
AKTOR
Ależ nie. Chińczycy są już dawno zgrani.
AKTORKA
Przestań.
W trakcie dialogu, który nastąpi, aktorka stara się ubrać aktora w
kostium Stephena, on się broni...
AKTOR
Nie możemy grać Chińczyków. Przecież nie ma Marty. Ani Karola.
AKTORKA Karol odszedł...
AKTOR
Jak odszedł...
AKTORKA
Złożył wypowiedzenie.
AKTOR
Naprawdę? Ale numer. Przeoczyłem to. A Marcin?
AKTORKA
Marcin nie gra z nami od dawna.
Jest naprawdę wkurzona.
Coś ci powiem, już mnie to nawet nie wzrusza. Kiedyś było mi
ciebie żal, że nic nie pamiętasz, ale z tobą jest tak źle, że już nawet
nie jest mi ciebie żal. Nie próbuj ze mną tych sztuczek! Na mnie to
już nie działa.
AKTOR
Nigdy nic przed tobą nie grałem.
AKTORKA
A dziś przyszedłeś przez przypadek?
36
36
AKTOR
Tak. (być może chce ją pogłaskać, ale ona robi unik)
AKTORKA
Ależ nie. Ty bardzo dobrze wiedziałeś, że nie masz żadnego
dubbingu, i że musisz być tutaj, w teatrze i grać Chińczyków. Więc,
przestań zachowywać się jak małe dziecko, włóż na siebie ten głupi
kostium i rusz się, bo za pięć minut zaczynamy! I postaraj się, bo
dziś przyjdzie człowiek, który być może da nam pieniądze na
następny projekt...
AKTOR
Nam?
AKTORKA
Mnie i Borysowi.
AKTOR
Jasne. Tobie i Borysowi.
AKTORKA
Być może ty też mu się spodobasz.
AKTOR
Jasne. Homoseksualista?
AKTORKA
Widział mnie na jakiejś akcji i mu się spodobałam.
AKTOR
Tylko cię widział?
AKTORKA
Recytowałam taki wierszyk...
AKTOR
Co to była za akcja?
AKTORKA
Wszystko jedno... Otwieraliśmy stację benzynową...
AKTOR
Co?
AKTORKA
No, otwieraliśmy jego stację benzynową... akcja reklamowa... rok
temu...
Aktor jest przerażony.
AKTOR
Co? Stację? Jaką?
AKTORKA
Benzynową!
37
37
AKTOR
Ile razy mówiłem ci, że nie powinnaś otwierać stacji benzynowych.
Takie chałtury! Nie powinnaś!
AKTORKA
Jak ty możesz wiedzieć, co powinnam?
AKTOR
To poniżej twojego poziomu. Jesteś znana. Nie możesz otwierać
stacji benzynowych! Borys cię na to namówił?
AKTORKA
Dlaczego Borys?
AKTOR
Przy mnie nie musiałaś otwierać stacji benzynowych.
AKTORKA
Przy tobie musiałam robić inne rzeczy.
On próbuje sobie przypomnieć, co ona miała na myśli.
AKTOR
Co to była za stacja?
AKTORKA
Przecież to wszystko jedno... Bp, przy Węźle południowym.
Wyraz jego twarzy zmienia się w jednej chwili. Cieszy się.
AKTOR
Ta Bp przy Węźle południowym? To świetna stacja!
AKTORKA
Tak?
AKTOR
No, jasne. Czasem tam zatrzymuję się, jak po nocy wracam z
pracy... Wpadam na kawę i kanapkę z łososiem posypaną takimi
kiełkami, które mają tylko tam. Za 3,60. Wiesz, jak to jest, kiedy
człowiek jest sam. Nie opłaca się gotować. To znaczy, że dziś
przyjdzie ten facet, który ma Bp przy Węźle południowym?
AKTORKA
Tak.
AKTOR
Aha. (zastanawia się) Według mnie nie powinnaś zapraszać go na tę
sztukę. To nie jest najlepsza sztuka... to znaczy, nie mam nic
przeciwko nikomu, ale... Ta sztuka jest okropna! To znaczy, kiedyś
była dobra, kiedy graliśmy ją w zespole siedem osób, ale teraz,
kiedy gramy tylko w czwórkę...
AKTORKA
Trójkę...
38
38
AKTOR
TRÓJKĘ?! Tylko ty, ja i ...
AKTORKA
Borys!
AKTOR
No tak. Borys. A gdzie jest ten twój Borys?
AKTORKA
Wchodzi później, więc przyjdzie później. Chodź wreszcie.
Aktor jest przerażony. Powoli uświadamia sobie, co to za sztuka. W
międzyczasie aktorka rozmawia przez mikrofon z obsługą
techniczną.
MUZYKA i ZMIANA ŚWIATEŁ.
AKTORKA
(do mikrofonu) Możemy zaczynać?
Aktor jest spanikowany.
AKTOR
Poczekaj! Kogo ja gram?!
AKTORKA
Stephena... i Johna! ... Ja jestem Jo i Bee.
AKTOR
A Borys?
AKTORKA
Borys gra Saszę.
AKTOR
A Barney?
AKTORKA
Co Barney?
Aktorka uświadamia sobie beznadziejność sytuacji. Biegnie do
mikrofonu i krzyczy...
Stop! Wyłączcie to!
Powrót do pierwotnego ŚWIATŁA, MUZYKA cichnie.
(do aktora) Barneya skreśliliśmy.
AKTOR
Przecież przed tygodniem zostawiła go Bee!
AKTORKA
Musimy coś poświęcić.
39
39
AKTOR
Ale gramy to rozejście Barneya i Bee, prawda?
AKTORKA
Nie!
AKTOR
A tę scenę w barze?
AKTORKA
Też nie.
AKTOR
Chcesz przeskoczyć nawet tę scenę z dzieciństwa Barneya, jak sikał
do stawu i dzieci śmiały się z niego, że ma odstające uszy?!
AKTORKA
Nigdy nie było takiej sceny!
AKTOR
Była w pierwszej wersji.
AKTORKA
Pięć lat temu.
AKTOR
No widzisz, a to pamiętam. Bo to była najśmieszniejsza scena w tej
sztuce. Chcesz to grać jak tragedię?!
Aktorka nie zwraca już na niego uwagi. Wyjaśnia mu jak małemu
dziecku.
AKTORKA
Ty jesteś Stephen. Stephen to ten, co zapomina jak się kto nazywa.
A John i Laura przyjdą do nich na kolację. Ale Johnowi
poprzedniego dnia umarła teściowa.
Chce ogłosić początek przedstawienia...
AKTOR
Tak. Matka Laury.
AKTORKA
Nie matka Laury!
... ale nie robi tego i wyjaśnia aktorowi akcję dramatu.
AKTORKA
Laura to jego KOCHANKA! Wczoraj umarła matka jego żony. Ale
on już od dawna był umówiony na tę wizytę ze swoją kochanką i
miał nadzieję, że będą tam tylko oni i gospodarze, ale jest tu także
Bee, która jest koleżanką z pracy żony Johna, i teraz istnieje takie
niebezpieczeństwo, że ona powie jego żonie, że go widziała z
Laurą... Bo John powiedział żonie, że idzie do zakładu
pogrzebowego i będzie wybierać wieńce. Tak więc: John dzwoni z
40
40
korytarza do żony i udaje, że jest w zakładzie pogrzebowym, ale
przypadkowo Sasza, którego gra Borys i który przychodzi pod
koniec pierwszego aktu, znaczy się ten Sasza pracuje w zakładzie
pogrzebowym i może zapewnić Johnowi alibi i poświadczyć, że nie
był na żadnym przyjęciu, ale chce za to, żeby John uwolnił go od
Bee...
Po tym wyczerpującym monologu aktor jest kompletnie załamany.
Widać jak na dłoni, że nie pamięta nic z tego tekstu. Nie orientuje
się w tekście, ani w związkach przyczynowo-skutkowych, ani
relacjach między postaciami. Chwyta się za serce. Musi usiąść.
Aktorka zbliża się do niego. Aktor wydaje z siebie KRZYK.
Aktorka rozumie, że nie ma innego wyjścia. Zaczyna masować mu
plecy.
AKTORKA
Uspokój się. Wytrzymamy to. Zawsze wytrzymywaliśmy. (masuje
go) Kto masuje ci teraz plecy?
AKTOR
Nikt. Muszę ocierać się w kuchni o kaloryfer.
AKTORKA
Ty głuptasku. No to startujemy? Wiem, że nie lubisz tej sztuki, ale...
AKTOR
Nie, ok. Jestem gotów.
Aktorka chce ogłosić początek przedstawienia, ale on przerywa jej.
AKTOR
Wiesz co, kiedy zaczynałem pracować w teatrze, miałem próby ze
starym rosyjskim reżyserem i on powiedział mi coś, co pamiętam do
dzisiaj: Cokolwiek by się działo, NIGDY NIE PRZENOŚ SWOICH
PROBLEMÓW OSOBISTYCH NA SCENĘ.
Aktorka chce ogłosić początek przedstawienia, ale on jej przerywa.
Knajpy są pełne ludzi, którzy to robią. Babrzą się w tych swoich
problemach. Nie potrafią cierpieć w ciszy. Zacisnąć zęby. Ale
profesjonalista potrafi.
Aktorka chce ogłosić początek przedstawienia, ale on jej przerywa.
Tak więc, ja wyjdę na scenę i będę Stephenem i Johnem i wszystko
będzie tak, jak ma być.
41
41
AKTORKA
(wzruszona) To ładnie z twojej strony.
(do mikrofonu) Chłopaki, jedziemy.
Dają sobie znak. Aktor staje za dekoracją, ogląda ją.
AKTOR
Taki drobiazg... mam wrażenie, że ta część dekoracji powinna być
bardziej z przodu.
(przesuwa ją)
AKTORKA
Nie!
(przesuwa dekorację z powrotem)
AKTOR
Ale wtedy nikt nie zobaczy, jak będziesz grać tę scenę w drzwiach
kuchni.
(przesuwa część dekoracji)
AKTORKA
Zobaczy. Przestań. Zawsze stała w tym miejscu!
(przesuwa z powrotem)
AKTOR
Stała tu!
AKTORKA
Wiesz co, ty nawet nie poznałbyś, że to dekoracja.
AKTOR
Ale poznaję te znaki. To znaki, gdzie ma stać.
AKTORKA
To nie są żadne znaki!
AKTOR
W takim razie - co to jest?
AKTORKA
To gumy do żucia!
Obydwoje przygotowują się do wejścia. On czyści rękę z gumy. Jest
zniesmaczony.
Słuchaj, cokolwiek by się działo, jakbyś nie wiedział, co masz robić,
wal ten twój wzór na ilość przyjęć. N razy n-1 łamane na dwa.
Aktorka przygotowuje się do wejścia. Aktor ma ostatni atak paniki.
AKTOR
Jaki jest początek? Boże, co ja mówię? Jakie jest pierwsze zdanie?
AKTORKA
„Jest dziesięć po ósmej”.
42
42
AKTOR
Tak późno?
AKTORKA
To twoje zdanie: „Jest dziesięć po ósmej”.
AKTOR
Aha. A kto to mówi?
AKTORKA
Ty.
AKTOR
No właśnie. „Jest dziesięć po ósmej”. Tak.
Stara przypomnieć sobie, co dalej, ale jego mózg odmawia
posłuszeństwa.
A dalej?
AKTORKA
Nie bój się, zaskoczysz. Przypomni Ci się w sytuacji.
AKTOR
Boże!
Stają naprzeciw siebie i podnoszą ręce - gest, który robi
zawiadowca dając sygnał do odjazdu pociągu...
Rozpoczyna się sztuka, którą już widzieliśmy, ale z drugiej strony.
Od tej chwili sytuacje i dialogi są jakby lustrzanym odbiciem gry
aktorów w I akcie. Teraz wszystko jest skrócone, słyszymy tylko
najważniejsze dialogi, oraz widzimy to, co dzieje się poza sceną, to
znaczy na zapleczu scenografii przedstawienia „Chińczycy” .
Można wykorzystać prześwitujące materiały i wytworzyć w ten
sposób „teatr cieni”.
AKTORKA
(za naszą sceną = na scenie prawdziwej „Chińczyków” , jako JO, z
off-u) Nóż nóż widelec widelec łyżeczka, nóż nóż widelec widelec
łyżeczka, nóż nóż widelec widelec łyżeczka... Łyżki do zupy! O
Boże!
(pośpiesznie pojawia się z naszej strony dekoracji przytrzymując
niedopiętą sukienkę)
Mamo, możemy zejść na dół, żeby przywitać gości?
(jako Jo) Nie! Natychmiast spać, jedno i drugie!
43
43
(zatrzaskuje drzwi i „ wraca” do kuchni. Na scenę wychodzi Aktor jako Stephen z
krzesłem)
STEPHEN
( poza naszą sceną = na scenie teatralnej- jadalni, z off-u)No,
dziesięć po ósmej!
AKTORKA
(jako JO) Nawet mi o tym nie przypominaj!
Pauza. Aktorka czeka na następne zdanie, ale nic nie słychać.
AKTORKA
(jako JO) Nawet mi o tym nie przypominaj!
(Pojawia się AKTOR, rzuca na aktorkę straszliwe spojrzenie i wraca do jadalni z
nadzieją, że wreszcie dozna olśnienia)
STEPHEN
( z off-u) No, dziesięć po ósmej!
AKTORKA
jako JO: Nawet mi o tym nie przypominaj!
Znów wyłania się AKTOR. Obrzuca aktorkę uśmiercającym
spojrzeniem. Bierze kolejne krzesło i wraca na scenę w nadziei, że
tym razem przypomni sobie następną kwestię)
STEPHEN
( w jadalni, z off-u)No, dziesięć po ósmej!
AKTORKA
jako JO: Nawet mi o tym nie przypominaj!
Stephen wreszcie „zaskoczy”...
STEPHEN
John i ta jego Laura zawsze przychodzą na ósmą kwadrans po
ósmej. Boże, znów zapomniałem jak ta kobieta ma na imię!
AKTORKA wychodzi ze sztućcami. AKTOR pojawia się w”
drzwiach salonu”. Jest zdesperowany. Przegląda mocno
podniszczony egzemplarz sztuki.
JO
(z off-u ) Laura...! To dlatego, że muszę zajmować się dziećmi-
powinniśmy zatrudnić baby sitterkę, Stephen... Nie, nie
to - to się
kiwa.
44
44
Wchodzi z krzesłem przez drzwi kuchenne. W ręku wciąż trzyma
łyżki, buta i sukienkę. AKTOR bierze następne krzesło i wybiega do
„jadalni”.
STEPHEN
( z off-u) Laura, Laura, Laura...
AKTORKA
(jako Jo) Stephen, przynieś z salonu jeszcze jedno krzesło.
AKTOR szuka kolejnego krzesła, musi zrzucić na ziemię ubrania.
Pojawia się aktorka.
AKTOR
(do aktorki) John i Laura?
AKTORKA
(cicho do aktora) Dawid i Laura!
Aktor wychodzi.
STEPHEN – z off-u)
Dawid i Laura... Dawid i Laura... Dawid i Laura...
Aktorka wychodzi za nim
JO
( z off-u) John i Laura! Na Boga, wbij to sobie do głowy, Stephen.
Znamy ich dziesięć lat!
STEPHEN
I Bee i Barney. Przynajmniej pamiętam te dwa imiona ! Barney i
Bee!
JO
Stephen, nie Barney i Bee! Przecież ona go zostawiła! Bee odeszła
od Barneya i teraz chodzi z jakimś Saszą!
STEPHEN
A więc już nie Barney i Bee?
JO
Nie, kochanie. Sasza i Bee. Stephen, nie pomylisz tego, prawda?
STEPHEN
Sasza i Bee... Sasza i Bee... Już mi mówiłaś! A więc Barney
przyjdzie dziś sam?
JO
Nie, nie,nie - Barney dziś nie przyjdzie! Przyjdzie tylko Bee i
45
45
przyprowadzi Saszę, żebyśmy go mogli poznać.
Aktorka wchodzi przez kuchenne drzwi i zabiera serwetki. Czeka i kładzie na
krześle kostium potrzebny aktorowi do zmiany roli.
STEPHEN
( z off-u)Dziś wieczorem Bee przyjdzie z Saszą?
AKTORKA
(jako Jo) Tak. Sasza i Bee. Wbij to sobie do głowy, kochanie. Sasza
przynajmniej będzie się wyróżniać spośród wszystkich tych twoich
Chińczyków. Ma dziewiętnaście lat, dredy i pracuje w zakładzie
pogrzebowym...
Wraca na scenę ( z off-u).
JO
Stephen, co ty robisz?
STEPHEN
No, zrobiłem rzecz straszną, dziś w czasie przerwy obiadowej
spotkałem Barneya. I potem powiedziałem: „No, to o ósmej!” A on
na to: „O ósmej!”
JO
Jesteś debilem z amnezją!
(dzwoni dzwonek)
JO
Nie wpuszczaj ich do środka!
STEPHEN
Musimy ich wpuścić! Pewnie to będzie Dawid i Nora.
Jo
John i Laura!
(znów dzwoni dzwonek)
Tak!
Aktor wbiega przez drzwi salonu, przez pomyłkę zaczyna się
przebierać, ale po chwili uświadamia sobie pomyłkę i zapina
koszulę)
AKTOR
(jako STEPHEN) ... nie, nie, nie, nie jesteście spóźnieni.
Punktualnie. Wchodźcie i siadajcie... Wybaczcie, muszę coś
załatwić. Chwileczkę. Takie drobnostki... rozumiecie...
46
46
(wychodzi, z off-u)
STEPHEN
Dawid i Dora...
Jo
John i Laura.
STEPHEN
Co robimy?
(Otwiera drzwi i jowialnie krzyczy do Johna i Laury)
AKTOR
( jako Stephen) Nalej sobie i ... czegoś do picia ...
JO
(off-u) John.
AKTOR
Co?
JO
John!
AKTOR
Co?
JO
JOHN!
AKTOR
JOHN! NALEJ SOBIE i LAURZE CZEGOŚ DO PICIA...!!
(wychodzi, z off-u)
STEPHEN
Musimy wymyślić jakiś prosty i jednoznaczny plan tej akcji.
(otwiera drzwi i kontynuuje jowialnie w stronę Johna i Laury)
AKTOR
Tam! Po prawej są butelki! Świetnie...
(zamyka drzw – z off-ui)
Nie możemy stać bezczynnie i czekać, aż wszystko wybuchnie.
JO
Zabierz go do pubu, a ja powiem gościom, że wezwali cię do pracy.
Otwierają się drzwi do salonu.
AKTOR
(jako Stephen) Macie co pić? Świetnie. Siedźcie i odpoczywajcie, ja
47
47
tylko skoczę... A jak właściwie się macie? Co takiego? Umarła
teściowa Johna? Coś takiego. A poza tym?
(Gubi się kompletnie. Zapomina się przebrać, Aktorka pojawia się
za jego plecami)
AKTORKA
(jako Jo) Hej! Hej! Nie, nie wstawajcie! Przyszłam tylko rzucić na
was okiem! Muszę jeszcze coś dokończyć... sami rozumiecie...
(gestem pokazuje, że aktor ma się przebrać)
W kuchni... i te dzieci... straszny bałagan... cieszę się, że
dojechaliście szczęśliwie... John, nie patrz tak smutno i nalej sobie.
Aktorka wraca na scenę- chce zyskać trochę czasu. Z off-u.
AKTORKA
Stephen! Jeśli Sasza i Bee wcześniej przyjdą, wpuść ich do środka.
Schowaj się za śmietnikiem i poczekaj na Barneya, jego musisz
zatrzymać.
„Wraca” do salonu, wymiana kilku słów z gośćmi.
AKTORKA
(jako JO) Wygodnie wam? Świetnie. Nalejcie sobie jeszcze czegoś,
dobrze?
(gestem pokazuje aktorowi, jaki ma włożyć kostium. Potem wybiega
na scenę zatrzaskując za sobą drzwi, z off-u)
JO
Masz ze sobą jakieś pieniądze na wypadek, gdybyś musiał zabrać
gdzieś Barneya...? Pieniądze...! To poczekaj...!
Wraca.
AKTORKA
(jako Jo) Właściwie, to nawet nie zapytałam, jak się macie?
Pogrzeb, tak... kocham pogrzeby...
Oczywiście. Nalejcie sobie jeszcze - muszę... coś nie tak z tą
torebką...
Wychodzi. Zamyka drzwi. Z off-u.
JO
Łap. Pięć funtów, więcej nie mam... Ale gdyby była taka
możliwość, to nie bierz go do baru. Musimy oszczędzać.
Aktor przez pomyłkę ubiera kostium Barneya, który znalazł w jednej
z plastikowych toreb. Wchodzi przez drzwi prowadzące na korytarz,
48
48
do WC, itd.
BARNEY
(puka) Jest tu kto?
JO
John!
BARNEY
Barney.
JO
Barney?
BARNEY
Barney!
JO
Barney, skąd ty się tu wziąłeś?
BARNEY
Przyszedłem od tyłu, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
JO
Od tyłu?
BARNEY
Tylnym wejściem... Bo przed domem w śmietniku siedzi jakiś
podejrzany facet.
JO
Barney, strasznie mi przykro, że Bee cię zostawiła. Naprawdę.
BARNEY
Zwiała z pedałem!! Gdzie Stephen? W pokoju?
JO
Naprawia coś na podwórzu. Zaraz go zawołam. Może siądziesz na
chwilę w kuchni?
BARNEY
Jesteś prawdziwym skarbem.
Aktor pojawia się w drzwiach kuchni. Potem znów wraca na scenę...
Z off-u.
BARNEY
Jo, mówiłem to bardzo poważnie.
JO
Tak. Barney, zostań na swoim miejscu. Przyniosę ci coś do picia.
Aktor wraca do kuchni... W drzwiach staje Aktorka
AKTORKA
(jako JO)Co chcesz pić? Whisky?
49
49
Leci do salonu
AKTORKA
(jako JO) Jak idzie Maggie w szkole...? Potrzebuję trochę whisky
do zupy - obok jest następna butelka. Dolejcie sobie.
Zamyka drzwi salonowe i leci do kuchni przez scenę
AKTORKA
(jako JO)Barney, nalej sobie, OK.? W lodówce jest lód... Ależ
Barney!
Udaje, że Barney trzyma ją za rękę. Aktor przebiera się w kostium
Stephena. Aktorka „wyrywa się z uścisku Barneya” i zamyka drzwi
od kuchni.
AKTOR
(jako STEPHEN)
John, potem dokończysz mi to, o tej
teściowej.
Wychodzi na scenę jako Stephen. Zamyka drzwi salonu. Z off-u.
STEPHEN
Co się dzieje?
JO
Jest tu Barney! Przyszedł od tyłu.
STEPHEN
O Boże!
JO
Upchnęłam go w kuchni.
STEPHEN
(zdenerwowany) Miałaś się go pozbyć.
(idzie do kuchni, kiedy otwiera drzwi, nagle jest jowialny)
2 x szybka zmiana kostiumu
AKTOR
(Jako STEPHEN) Cześć! Barney! Fajnie, że jesteś! Nie wstawaj!
AKTOR
(jako BARNEY) Jo!
AKTOR
(jako STEPHEN, wchodzi „trzymając” się za rękę) Mam nadzieję,
że dobrze się bawisz. W każdym razie nalej sobie czegoś. A, już
sobie nalałeś. To ci poprawi humor!
(wycofuje się z uśmiechem, zamyka drzwi i natyka się na Jo, która
myli go z Barneyem i pcha do środka. Z off-u)
50
50
JO
Barney, zostań w środku.
STEPHEN
Stephen! Dlaczego się go nie pozbyłaś?
JO
(bezczelnie; z off-u) Ty go spław!
STEPHEN
Teraz nie mogę!
JO
W takim razie musimy spławić Saszę i Bee.
STEPHEN
Jak?
JO
Chyba znów musisz iść na dół i czekać przed drzwiami.
Najważniejsze to to, żebyś się pośpieszył, bo w każdej chwili mogą
zadzwonić...
Dzwoni dzwonek. Aktor wbiega do salonu.
AKTOR
(jako STEPHEN) No i jestem z powrotem!
(uśmiech znika z jego twarzy)
Bee!
Wraca na scenę
STEPHEN
( z off-u) Są w środku!
Jo
To niemożliwe!
STEPHEN
Dick i Dora ich wpuścili.
JO
John i Laura?
Aktor uchyla drzwi i zagląda do „salonu” .
STEPHEN
Już zdjęli płaszcze! Właśnie siadają na kanapie i zaczynają się czuć
jak u siebie w domu! Co teraz zrobimy?
Otwiera drzwi i jowialnie krzyczy.
AKTOR
(jako STEPHEN) Nalej wszystkim czegoś do picia, OK...
JO
( z off-) John.
51
51
AKTOR
(jako STEPHEN)
Co?
JO
John.
AKTOR
Co?
JO
JOHN!
AKTOR
JOHN, NALEJ WSZYSTKIM CZEGOŚ DO PICIA!
Zamyka drzwi. Zapomina, że jest na scenie i gra na złą stronę.
Bee!
Uświadamia sobie pomyłkę i wchodzi za kulisy.
AKTOR
(jako STEPHEN )
Bee, cieszę się, że cię widzę! A to musi
być... to jest...
(znajduje pod krzesłem majtki aktorki, podchodzi, żeby je podnieść...
AKTORKA
(podpowiada ze sceny, z off-u) Sasza.
AKTOR
... no kto to jest...
AKTORKA
Sasza!
AKTOR
To musi być...
AKTORKA
SASZA!!!
AKTOR
TO MUSI BYĆ SASZA!
Aktor wychodzi.Z off-u
STEPHEN
Są w środku!
JO
To niemożliwe!
STEPHEN
Dick i Dora wpuścili ich!
JO
JOHN I LAURA, DO JASNEJ CHOLERY!
52
52
STEPHEN
Już zdjęli płaszcze! Właśnie siadają na kanapie i zaczynają się czuć
jak u siebie w domu!
(otwiera drzwi i jowialnie krzyczy w naszą stronę)
Nalej wszystkim czegoś do picia. OK., hmmm...?
JO
( z off-u)John.
AKTOR
(jako Stephen) Co?
JO
John.
AKTOR
Co?
JO
John.
AKTOR
JOHN, NALEJ WSZYSTKIM CZEGOŚ DO PICIA!
Wraca na scenę. Z off-u.
JO
Miałam rację co do tego Saszy, co?
STEPHEN
Co do tego Saszy miałaś zupełną rację. Co teraz zrobimy?
JO
Stephen, musimy im powiedzieć, że Barney jest tutaj. Nie mamy
wyjścia.
STEPHEN
Jestem przeciw. Kropka.
JO
W takim razie ja to zrobię. Idź przygotować Barneya.
AKTORKA/AKTOR - improwizują dialog - kłótnię. Ona znajdzie
swoje majtki na podłodze. Oboje wracają na scenę. Z off-u.
STEPHEN
No, co powiedzieli?
JO
Nic im nie powiedziałam. A co powiedział Barney?
STEPHEN
Nic mu nie powiedziałem.
JO
Musimy podać im kolację oddzielnie.
53
53
„Przeprowadzka” stołu. Zamieszanie w drzwiach.
AKTOR
(jako STEPHEN) ... Jeśli „x” to ilość przyjęć, które musi człowiek
zaliczyć a „n” to ilość ludzi na przyjęciu, to x=n * (n-1)/2 (x równa
się n razy n minus jeden dzielone przez dwa). Z tego więc wynika,
że z przyjęcia, na które przyjdzie siedem osób, może wyniknąć
dwadzieścia jeden następnych przyjęć.
JO
Wytrzymamy! Zawsze jakoś to wytrzymywaliśmy!
Stephen wycofuje się do salonu, wesoło do gości -
AKTOR
(jako STEPHEN) No, i jesteśmy! Wagon restauracyjny!
( Zaczyna się przebierać w zupełnym chaosie. Aktorka pomału
wsuwa stół do środka, jedna z szelek spodni Barneya wplątuje się w
nogę od stołu. Aktor walczy z tym problemem)
AKTORKA/JO
Pomyślałam, że będzie przyjemnie, jeśli zmienimy nasze
zwyczaje i raz będziemy jeść tutaj! Przecież to nuda kiedy wciąż
używa się jadalni do jedzenia, a salonu do siedzenia... John,
przyjmij moje kondolencje... Powinieneś iść do zakładu
pogrzebowego i wybrać wieńce... Aha. Już tam byłeś?... Masz tam
być?... Właśnie teraz jesteś w zakładzie pogrzebowym? Ale mi się
wydaje, że ty jesteś tu, w naszym salonie, ze szklanką whisky i
swoją przyjaciółką Laurą...
( Aktor po przebraniu się za Barneya wychodzi na scenę, trzyma
szklankę whisky Z off-u)
BARNEY
Jo, mogę ci w czymś pomóc?
(Jo szybkim ruchem wpycha stół do salonu i zatrzaskuje za nim
drzwi) Z off-u
JO
Nie, dzięki Barney! Muszę tu trochę posprzątać. Bądź tak dobry,
wróć do kuchni i tam sobie siądź.
BARNEY
Jo, czuję się bardzo samotny w tej kuchni. Nie mam z kim pogadać.
JO
Za chwilę tam będę. Nalej sobie czegoś do picia.
54
54
BARNEY
Ach, Jo! Od zawsze po cichu kochałem się w tobie. I nie mówię
tego dlatego, że Bee mnie zostawiła... dla tego PEDAŁA!
Gdzie Stephen? Myślę, że mnie nie lubi.
JO
Barney, oczywiście, że cię lubi! Barney! Weź to, a ja za sekundę
naleję ci zupy.
Wciska Aktora w drzwi kuchni..., Aktor znów otwiera drzwi i
wychyla głowę.
AKTOR
(jako BARNEY) Ale jak tego pedała dostanę w swoje łapy, wsadzę
mu sztachetę w tyłek!
JO
Barney, wstydź się! Obudzisz dzieci! (podbiega, żeby „wcisnąć”
Barneya do kuchni)
AKTOR
(jako BARNEY) Aha, dzieci... tak... Jo, wybacz mi. Wybacz. Czy
mogę cię pocałować na potwierdzenie tego, że mi wybaczyłaś?
(Barney niezgrabnie całuje Jo. To piekło. Ona drapie paznokciami
ścianę, w tym czasie
kontroluje, czy aktor zdążył się przebrać. Nie
udaje się mu nałożyć kamizelki ma poluzowany krawat. Potem
aktorka zamyka drzwi kuchni. Otwiera drzwi salonu i wciska krzesła
do środka)
AKTORKA/JO
(wesoło) Krzesła! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam...!
Dlaczego siedzicie tu cicho jak trusie?! Stephen, dbasz o to, żeby
każdy miał pełną szklankę?
AKTOR
(jako STEPHEN) Dawid, nalej pozostałym, OK.? Bee, przejmij na
chwilę rolę gospodyni i posadź gości do stołu
...
(wychodzi. Zamyka drzwi. Z off-u )
STEPHEN
Co się dzieje? Wszyscy tam czekają i upijają się. W ciszy. Gdzie
byłaś? Co teraz?
JO
Chodźmy jeść. Ja wezmę zupę, a ty zajmij się winem.
(Aktorka wchodzi do „kuchni”, a Aktor do „salonu”.)
AKTORKA
(Jako JO) Wszystko OK.?
55
55
AKTOR
(jako STEPHEN) Wszystko OK.?
AKTORKA
(jako JO) To fajnie...
AKTOR
(jako STEPHEN) To fajnie...
AKTORKA
(jako JO wychodząc z kuchni, do Barneya) Tylko naleję trochę
zupy naszej baby sitterce...
AKTOR
(jako STEPHEN wychodząc z salonu, do gości) Naleję tylko trochę
wina do zupy.
Z off-u
STEPHEN
Dlaczego właśnie my mamy takie szczęście?
(Aktor wpada do kuchni, ona do salonu)
AKTORKA
(jako Jo- do gości w salonie) Zupa! Fantastyczna zupa!
AKTOR
( jako STEPHEN - wchodząc do kuchni, do Barneya) Wino,
fantastyczne wino!
AKTORKA
( jako JO , do gości) Za chwilę usiądę z wami. Tylko podam to
naszej baby sitterce.
AKTOR
(jako STEPHEN, w kuchni, do Barneya) Bez nerwów - zaraz
wracam. Tylko naleję trochę wina naszej baby sitterce.
(Aktor pokazuje aktorce zegarek. Najwyższy czas, żeby był tu Borys,
ale nie ma go. Wychodzą na scenę – z off-u)
STEPHEN
Miałaś rację. Jest kompletnie narąbany.
JO
Tamci w salonie też są nieźle wstawieni.
Aktorka wchodzi do kuchni, Aktor do salonu.
AKTORKA
(jako JO wchodząc do kuchni, do Barneya) Specjalność dnia!
Fantastyczna zupka!
56
56
AKTOR
(jako STEPHEN wchodząc do salonu, do gości) Wino!
Fantastyczne wino.
Po chwili stoją z pustymi rękoma.
AKTORKA
(JO wychodząc z kuchni, do Barneya) Kobieta ma zawsze pełne ręce
roboty!
AKTOR
(jako STEPHEN) Kobieta ma zawsze pełne ręce roboty!
Wracają na scenę. Wymieniają się. Wchodzą ona do salonu, on do
kuchni.
AKTORKA
(jako JO do gości w salonie) Znacie tę historię Nicholasa i Jay o
Marcusie i Poo...?
AKTOR
(jako STEPHEN do Barneya) Barney, słyszałeś tę historię o
Borysie, który się spóźnił? No, to cała historia.
Aktor jest kompletnie załamany. W tym czasie aktorka jako Jo
wychodzi na scenę i kontynuuje swoją kwestię. Z off-u
JO
... a on na to mówi: „ Ale mamusiu, jak włożysz sobie jakieś
zabawki do brzuszka, to dziecko nie będzie musiało wyłazić z
niego!”
Aktorka zagląda za kulisy i widzi, że z Aktorem ma najwyraźniej
jakieś problemy.
AKTORKA
(jako JO)Barney, dobrze się czujesz?
(do Aktora) Co się dzieje?
Mówiąc stara się wciągnąć Aktora na scenę.
(jako Jo) Barney, bądź grzecznym chłopcem...!
(do Aktora) Chodź grać!
AKTOR
A co z Borysem? Nie ma Borysa. Nie ma kto zagrać Saszy.
57
57
Aktorka musi się nad tym zastanowić. To dla niej cios. Wraca na
scenę, żeby zyskać na czasie
.
AKTORKA
(jako Jo, z off-u) Wiesz, co mówili Simon i Kay, dokąd Nicholas i
Jay pojadą w tym roku...?
Wraca przez kuchenne drzwi.
AKTORKA
Borys ma jeszcze czas!
AKTOR
Za minutę ma wejście. (pokazuje jej tekst) Jesteśmy tu i tutaj
wchodzi Borys!
AKTORKA
(jeszcze raz przechodzi przez scenę i zagląda przez drugie drzwi)
(jako JO) Barney, fuj!
(do Aktora jako Aktorka) Na pewno już jest.
AKTOR
Jak by był, to by był!
AKTORKA
(jako JO) Ależ Barney!!!
(Sama „wciąga” się w drzwi, jakby zrobił to Barney)
AKTORKA
Kurwa, graj dalej Barneya!
Ale Aktor odmawia. Aktorka patrzy na niego z przerażeniem. Potem
decyduje, że sama będzie ratować sytuację.
AKTORKA
(udaje aktora, kiedy ten gra Barneya) Jo, mogę iść do toalety?
AKTORKA
(jako JO) Jeśli musisz, to idź. W lewo i drugie drzwi na prawo
.
Aktor patrzy na nią z przerażeniem.
(Aktorka jako Barney) Jo, dziękuję.
AKTORKA
(jako JO) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
(wychodzi do jadalni, z off-u)
Stephen... Przed chwilą spotkałam Barneya w kuchni i pogadaliśmy
sobie trochę i on powiedział taką interesującą rzecz. Powiedział: Jo,
wiem, jak idzie się u was do toalety. Byłem tu już kilka razy.
Wiesz? Jestem waszym starym przyjacielem. I potem mówi:
Wszędzie tak samo. Wszyscy zachowują się, jakby było im ciebie
58
58
żal, ale woleliby cię nie spotkać... Ale powiem ci, że to coś nowego,
zaprosić kogoś i potem zostawić go samego w kuchni, w której nie
usiądzie nawet baby sitterka, żeby dotrzymać człowiekowi
towarzystwa...!... I potem powiedział: Boże, kiedy przypomnę sobie
te wszystkie piękne przyjęcia, które wydaliśmy z Bee na waszą
cześć!!! I te piękne przyjęcia, które przeżyliśmy tutaj, przy tym
stole, w tym pokoju...! I potem poszedł do toalety.
Kiedy Aktorka na scenie (dla nas niewidoczna) utrzymuje kontakt z
widzami, Aktor przeżywa jej monolog. Oblizuje się, mlaszcze, robi
miny jak Barney - można powiedzieć, że zachowuje się jak w studiu
na dubbingu. A w tym jest naprawdę dobry.
Wchodzi Aktorka i widzi Aktora, który trzyma ręce między nogami i
udaje, że chce mu się sikać. Nic nie wymyślił. Rzuca jej straszliwe
spojrzenie.
AKTORKA
Co robisz? Wymyśliłeś coś?
AKTOR
Nie mam komórki.
AKTORKA
Jest w mojej torebce!
Aktorka odchodzi z powrotem na scenę, gdzie z powodu braku
innego pomysłu, zaczyna powtarzać kwestię... Z off-u
JO
Spotkałam w toalecie Borysa…, Barneya, trochę sobie pogadaliśmy
i powiedział mi coś interesującego: Jo, wiem, jak idzie się u was do
toalety. Byłem tu już kilka razy. Wiesz? Jestem waszym starym
przyjacielem. I potem mówi: Wszędzie tak samo. Wszyscy
zachowują się, jakby było im żal, ale woleliby cię nie spotkać...
Aktorowi w ogóle nie chce szukać się czegokolwiek w jej torebce,
tym bardziej- dzwonić do Borysa. Nie ma żadnego pomysłu.
Zauważa wyłącznik elektryczny za kurtyną. Podbiega i wykręca
bezpiecznik. CIEMNOŚĆ, tylko małe światełko z oświetlenia
awaryjnego. Aktorka gra jeszcze przez chwilę, ale stopniowo
przestaje...
AKTORKA/JO
(kontynuuje z off-u) Ale powiem ci, że to coś nowego, zaprosić
kogoś i potem zostawić go samego w kuchni, w której nie usiądzie
59
59
nawet baby sitterka, żeby dotrzymać człowiekowi towarzystwa...!
Aktorka przechodzi do normalnego głosu.
AKTORKA
... To chyba jakaś awaria... Musimy przerwać przedstawienie, ale za
chwilę będziemy je kontynuować... Niech państwo wrócą na swoje
miejsca, kiedy zaświecą się światła... Myślę, że to nie potrwa dłużej
niż kilka minut. Ale nie jestem tego tak zupełnie pewna...
Wchodzi na zaplecze, oświetlenie awaryjne.
AKTORKA
Ty to zrobiłeś?
AKTOR
Tak.
Podchodzi do mikrofonu, żeby poinformować techników.
AKTORKA
(do mikrofonu) My to zrobiliśmy... Za chwilę przyjdziemy do was,
do kabiny.
AKTOR
Boże!
AKTORKA
Boże!
AKTOR
Dlaczego ja robię coś takiego! Dlaczego biorę taką chałturę! Grałem
kiedyś inny repertuar, był to inny teatr! Miewałem wielkie
monologi. Grałem młodego Majakowskiego i gadałem z
Jesieninem,... gadałem ze słońcem.... A kiedyś to nawet grałem
słońce i wszyscy gadali ze mną. A teraz gram BARNEYA!
AKTORKA
Tak. To był podstawowy błąd. śe zacząłeś grać Barneya zamiast
Johna!
AKTOR
A gdzie się jest ten twój Borys?
AKTORKA
Nie bój się, Przyjdzie.
AKTOR
Kiedy?
AKTORKA
Nie jego wina, że parę scen wyleciało, i że tempo jest szybsze. Na
niego można liczyć. Jest słowny. Nie tak, jak ty.
60
60
AKTOR
Ale ja przyszedłem, a on nie!
AKTORKA
Ale przez pomyłkę!
AKTOR
Bo mam instynkt. Bo mam ciało, które mi powiedziało, że mam iść
do teatru.
AKTORKA
To w takim razie na przyszłość zapytaj swoje ciało, czy
przypadkiem, nie ma ochoty wyłączyć bezpieczników.
Pauza. Oboje siedzą.
AKTOR
Co robimy?
AKTORKA
Poczekamy na Borysa i dogramy to do końca.
AKTOR
Tak spokojnie będziemy na niego czekać?
AKTORKA
Tak.
Siada na krześle i czeka. Aktor ma wrażenie, że to głupi pomysł, ale
akceptuje to. Przez chwilę siedzą obok siebie i milczą.
AKTOR
Może powinniśmy do niego zadzwonić.
AKTORKA
Na pewno jest już w drodze. Być może już tu jest.
AKTOR
No, pewnie. ( pauza) Może powiesił się na sznurowni, kiedy
zobaczył mnie jak gram Barneya i uświadomił sobie, że za chwilę
będzie musiał wyjść na scenę i wyrecytować ten strasznie
skomplikowany monolog Saszy, przy którym chyba z dwadzieścia
razy łapię go za dupę.
Straszliwe spojrzenie aktorki.
AKTOR
(patrzy w górę) Na trzecim haku. Sam kilkakrotnie o tym myślałem.
Gralibyście z Borysem tę piękną kłótnię między Saszą i Bee, a tu
BANG! Spadam na to z wywalonym jęzorem i wytrzeszczonymi...
AKTORKA
śenada!(Kto to jest?!)
61
61
AKTOR
Przepraszam.
(Pauza. Aktor przysuwa swoje krzesło)
AKTOR
Chcę ci powiedzieć, że... bardzo się cieszę że, przypadek umożliwił
nam to spotkanie.
AKTORKA
Przypadek, jasne.
AKTOR
Mówię poważnie. (pauza) Bardzo ładnie ci w tej sukience.
Dotyka jej. Ona przez chwilę jest nieruchoma, ale potem odsuwa się
nieznacznie. Być może bardziej niż to konieczne
.
Przepraszam.
Aktorka nie wytrzymuje. Bierze do ręki telefon i odchodzi z nim w
stronę portalu.
AKTORKA
(dzwoni do Borysa, niewidoczna) No cześć... gdzie jesteś... co? No
my już gramy... gramy już pół godziny... w domu? ... u siebie?
AKTOR
(naśladuje jej ruchy - jak w dubbingu) Ha!
AKTORKA
(kontynuuje rozmowę telefoniczną)... Ale dziś jest tu ten facet z Bp...
no wiesz , jak możesz coś takiego... jak to masz to gdzieś?
Aktor wszystko przeżywa wraz z nią. Aktorka kończy rozmowę i
zaczyna płakać. Aktor krzyczy do niej.
AKTOR
Wszystko w porządku? Fajnie.
Powie to automatycznie. Jest zły na siebie. Nie chciał tego
powiedzieć. Zastanawia się, jak odwrócić jej uwagę, spowodować,
żeby się zaśmiała.
Niedawno podkładałem głos w jakimś włoskim filmie... Było to o
facecie, grał go Benigni... i ten facet umiał wypierdzieć niemiecki
hymn.... normalnie na scenie, we fraku... Ale kiedy Hitler dorwał się
do władzy, zamknęli tego faceta za profanację hymnu i obrazę
państwa. Był w więzieniu, potem posłali go do obozu
koncentracyjnego, i wszędzie pokazywał ten swój numer... zmienił
62
62
melodię, to jasne... a dozorcy i kapo dawali mu większe przydziały
fasoli i chleba, po prostu jedzenia, żeby go nadymało... i dzięki temu
przeżył... I po wojnie wrócił do Berlina i skończył medycynę, bo go
interesowało, jak to możliwe, że tak dobrze pierdzi... i był świetnym
lekarzem. A Nokia wykorzystała potem tę jego melodię jako
dzwonek i jego synowie dostali za to niesamowitą forsę... I wiesz,
jeden człowiek na dubbingu ma Nokię i ktoś dzwonił do niego... a
mu pierdział płaszcz... (pokazuje to)
Wchodzi Aktorka. Jest w złym stanie. Zapłakana, ale teraz już nie
płacze.
AKTOR
(optymistycznie) Już, wszystko w porządku? Gramy?
AKTORKA
(bierze torbę i szykuje się do odejścia) Musimy im powiedzieć, że to
koniec. (ma na myśli widzów)
AKTOR
Dlaczego?
AKTORKA
Z powodów „technicznych”.
Wychodzi jak w transie
.
Aktor sam nie wie, co ma robić. Przez
chwilę stoi, a potem zwraca się do swojego ciała.
AKTOR
- Co będziemy grać
•
Nie wiem.
•
Nie wiesz?
•
Nie wiem.
•
Nie możemy przecież się poddać, jesteśmy już tak daleko,
dobrnęliśmy aż tu.
•
Dokąd?
•
No, tu.
•
No, tak.
•
Nie powinniśmy przenosić spraw osobistych na scenę, prawda.
•
Racja.
Wychodzi.
2. PRZERWA
63
63
AKT III.
Scenografia taka sama jak w akcie I. Kurtyna podnosi się.
MUZYKA. Chwila oczekiwania, ale bardzo długo nic się nie dzieje.
Tylko jakiś HUK za sceną, kroki... koniec MUZYKI. Wreszcie po
dłuższym czasie pojawia się AKTOR. Wybiega kuchennymi
drzwiami ubrany jak Stephen. Odwraca się i prowadzi rozmowę z
fikcyjnym Barneyem.
STEPHEN
(jowialnie, kiedy wychodzi z kuchni) Wszystko OK.? To fajnie...
Podam tylko trochę wina do zupy.
Milcząc idzie przez scenę. Wchodzi do salonu, do gości - kiedy
wchodzi.
(z off-u, w salonie) Specjalność dnia. Wino.
Dłuższa pauza. Do Johna i Laury, kiedy wychodzi z salonu.
Bez obaw, zaraz wracam. Tylko naleję trochę wina naszej baby
sitterce.
Idzie przez scenę.
Dlaczego zawsze my musimy mieć takie szczęście?
Znika w drzwiach kuchni.
(z off-u, w kuchni) Wino, fantastyczne wino.
Pojawia się w drzwiach kuchni. Idzie przez scenę, zatrzymuje się na
środku - mówi do Jo, jakby była na scenie.
Miałaś rację. Jest kompletnie narąbany.
Wygłasza także replikę Jo.
Tamci w salonie też są nieźle wstawieni.
64
64
Aktor wchodzi do salonu.
Kobieta ma zawsze pełne ręce roboty.
Wynurza się z salonu. Przechodzi przez scenę, milczy. Znika w
drzwiach kuchni.
Nieskończenie długa pauza. Potem jakieś hałasy. Aktor imituje
dialog Barneya i Jo.
AKTOR
(z off-u jako Barney) Jo, mogę iść do toalety?
(z off-u jako Jo - imituje kobiecy głos) Skoro musisz, to idź. W lewo
i drugie drzwi na prawo.
(jako Barney) Jo, dziękuję.
( jako Jo) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
Ma wrażenie, że nie powiedział tego zdania dobrze, poprawia się,
ale innym głosem.
( jako Jo) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
Także tym razem nie podoba mu się efekt dźwiękowy, powtarza
zdanie zmieniając intonację. W tym czasie się przebiera.
( jako Jo) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
NAGLE Z DRUGIEJ STRONY ZABRZMI GŁOS AKTORKI.
AKTORKA
(z off-u, jako Jo) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do
kuchni!
Wreszcie na scenę wychodzi AKTOR. Jest ubrany jak Jo, ma perukę.
Ma zamiar przejść przez scenę z wazą zupy dla Johna i Laury, ale
nagle w drzwiach salonu pojawia się AKTORKA, też ubrana jak Jo.
W tym momencie na scenie znajdują się dwie Jo.
Spoglądają na siebie, nie są w stanie dogadać się, kto ma odejść i
jaki powinien mieć kostium. AKTORKA zaczyna płakać.
Oboje wychodzą. Hałas za sceną. Pauza.
65
65
AKTOR
(z off-u jako Barney) Jo, mogę iść do toalety?
AKTORKA
z off-u jako Jo ) Jeśli musisz, to idź. Ale kiedy skończysz,
natychmiast marsz do kuchni!
AKTOR
(z off-u jako BARNEY) Jo, dziękuję.
AKTORKA
( z off-u jako Jo) Ale kiedy skończysz, natychmiast marsz do
kuchni!
AKTOR
( z off-) Ale kiedy skończę, natychmiast marsz do kuchni!
AKTORKA
( z off-u) kiedy skończysz, natychmiast marsz do kuchni!
Wybiega AKTOR ubrany jak BARNEY. Na prawej nodze ma jeszcze
spodnie Stephena i ciągnie je za sobą.
BARNEY
W lewo i drugie drzwi na prawo! Byłem tu już kilka razy. Wiesz?
To ja, Barney. Jestem waszym starym przyjacielem - pamiętacie?
Wszędzie tak samo. Wszyscy zachowują się, jakby było im ciebie
żal, ale
woleliby cię nie spotkać... Ale powiem ci, że to coś nowego,
zaprosić kogoś i potem zostawić go samego w kuchni, w której nie
usiądzie nawet baby sitterka, żeby dotrzymać człowiekowi
towarzystwa...! Powinniście wiedzieć, że nie robi się takich rzeczy!
Mój Boże, kiedy przypomnę sobie te wszystkie piękne przyjęcia,
które wydaliśmy z Bee na waszą cześć!!! I te piękne przyjęcia,
które przeżyliśmy tutaj, przy tym stole, w tym pokoju...! Co ja
takiego miałem zrobić? Aha, miałem iść do toalety.
Idzie do WC
W tym momencie otwierają się drzwi salonu i do jadalni wchodzi
Sasza. Ręka Jo „wylatuje” z Salonu, złapie go za ramię i wciąga z
powrotem do salonu.
JO
(z off-u) Sasza! Dokąd idziesz?
SASZA
(znów się pojawia) Muszę skoczyć do... toalety.
66
66
Zamyka drzwi salonu i idzie w kierunku drzwi prowadzących na
korytarz. Otwiera je i wychodzi. Przez chwilę scena jest pusta.
Sasza wraca po krótkiej chwili.
SASZA
Zamknięte!
(rozgląda się po pokoju)
No... gdzie tu mogę się odlać ?
Widzi wazon z kwiatami. Podchodzi, ogląda się, czy nikt nie idzie,
potem wyciąga kwiaty i odchodzi na bok. W tym momencie z
korytarza wchodzi BARNEY. Idzie w kierunku kuchni, potem chwila
wahania.
BARNEY
Momencik. Co to ja chciałem? Aha, znaleźć Stephena i Jo.
Idzie w kierunku salonu.
Wychodźcie! Przecież nie musicie się chować przede mną!
SASZA
(wystawia głowę) Przepraszam, muszę tu jeszcze coś dokończyć.
BARNEY jest zaskoczony, patrzy na Saszę z zachwytem.
BARNEY
A jednak to prawda, że mają baby sitterkę!
Sasza wychodzi.
Cześć!
SASZA
Cześć...
BARNEY
Jak masz na imię?
SASZA
Hmm.... Sasza...
BARNEY
Sasza. To śliczne imię.
SASZA
Najważniejsze, że się panu podoba.
Idzie do salonu.
BARNEY
Saszo, nie uciekaj. Zostań tu na chwilkę i porozmawiaj ze mną, bo
czuję się tu wujątkowo samotny.
67
67
Siadają obok siebie. Sasza pali papierosa. Barney podaje mu ogień i
przynosi jako popielniczkę - wazon, do którego sikał Sasza. Nie wie,
jak zacząć. Sasza nachyla się, żeby strząsnąć popiół, a Barney
obserwuje jego tyłek. To rytuał, który ma zapoczątkować dialog, ale
aktor nie może sobie go przypomnieć.
BARNEY
Fajne przyjęcie, co?...
Z braku innych pomysłów wyrecytuje swój wzór na ilość przyjęć.
... Jeśli „x” to ilość przyjęć, które musi człowiek zaliczyć a „n” to
ilość ludzi na przyjęciu, to x=n * (n-1)/2 (x równa się n razy n
minus jeden dzielone przez dwa...
Sasza strzepuje popiół, przechyla się i Barney gapi się na jego tyłek.
Znów nic.
BARNEY
Z tego więc wynika, że z przyjęcia, na które przyjdzie siedem osób,
może wyniknąć dwadzieścia jeden następnych przyjęć...
Sasza strzepuje popiół, przechyla się i Barney gapi się na jego tyłek.
Znów nic.
SASZA
Czy nie chciał mnie pan zapytać, czy coś mnie nie męczy?
Aktor wreszcie „łapie”. Zaczynają szybką rozmowę, której tempo
kontrastuje z poprzednim.
BARNEY
Nie męczy cię, że wciąż musisz opiekować się dziećmi?
SASZA
Ma pan na myśli eksperymentalną hodowlę moich kumpli? Nie...
nie ma z tym zbyt wiele roboty. Najgorsza w tym wszystkim jest
sama Maryśka.
BARNEY
Oni mają jeszcze małą Maryśkę?
SASZA
Czasami i dużą.
BARNEY
Ale z tym jest pewnie dużo roboty.
SASZA
Nawet nie. Najważniejsze, żeby wyrwać chłopaków w
68
68
odpowiednim momencie.
BARNEY
Komu? Maryśce?
SASZA
No tak, bo te żeńskie pędy rosną dłużej o jakieś trzy tygodnie. I
staram się ścinać je w odpowiednim momencie jak są takie
włochate...
BARNEY
Aha, więc problem jest z tymi włochatymi?
SASZA
Tak. Bywa, że robię to dwa razy w ciągu nocy.
BARNEY
Saszo, czy to nie dziwne, że mi się z tobą tak dobrze gada? Mam
wrażenie, że świetnie się tak jakoś rozumiemy, czy ty to też
czujesz?
Pewnie uważasz, że jestem trochę stary. Pewnie zastanawiasz się,
kim jest ten facet, co mnie tu obmacuje. (łapie Saszę za tyłek)
Sasza tylko coś zamruczy.
Pewnie zastanawiasz się, czy jestem żonaty... Wiesz, nikomu bym
tego nie powiedział, ale zostawiła mnie żona. Tak sobie, bez
pożegnania. Jeszcze przed chwilką była i nagle - pfff! - i nie ma. A
wiesz z kim zwiała? Z PEDAŁEM!!! I co na to powiesz?
SASZA - reakcja
BARNEY
Mówią, że jestem zboczony. Ale to ona! Przecież to neurotyczka!
Saszo, dobrze, że jej nie znasz!
SASZA
Ta pani, z którą teraz jestem...
BARNEY
Uuuu!! Saszo... ty chodzisz też z kobietami?
SASZA
Tak... chyba wolę kobiety. Ta, z którą teraz chodzę, ciągle myśli, że
ktoś ją obraża i oszukuje.
BARNEY
(nie rozumie, o co chodzi) Moja żona - wypisz, wymaluj - taka
sama! Na przykład, idziemy na proszoną kolację i ja spotykam tam
jakąś kobietę, którą znam już całe wieki, tak więc obejmuję ją przy
powitaniu wokół ramion (łapie Saszę za tyłek), dokładnie jak teraz
69
69
ciebie, dokładnie tak, nic więcej - i kiedy odwracam się, mojej żony
już nie ma. A wiesz, gdzie jest?
SASZA
Ryczy w łazience.
BARNEY
(zdziwiony przytakuje) Ryczy w łazience! Boże, jakie to wspaniałe,
spotkać kogoś, kto cię tak rozumie! Saszo, napijesz się czegoś?
Mam tam trochę whisky... Chodź...
Obaj idą do kuchni. Sasza po krótkiej chwili staje w drzwiach i
wygłasza monolog - w tym czasie aktor zmienia kostium.
SASZA
Bo właśnie ta pani, o której mówię... wie pan, ja właściwie to czuję,
że ona jest tak jakoś zakompleksiona. Bo ma męża, który jest
jeszcze większym szajbusem niż ona... dzięki... Na przykład idą na
przyjęcie, albo gdzie indziej, i ona jest w stu procentach pewna, że
za chwilę znajdzie go w kuchni, jak obmacuje panią domu i mówi
jej, że zawsze ją kochał i to z nią powinien się ożenić. To
wkurzyłoby chyba każdego, nie? A wie pan, co on kiedyś zrobił...?
W drzwiach pojawia się ręka ze szklanką whisky. Sasza przyjmuje
ją, wypija jednym łykiem.
Raz tak się nachlał, że wszedł do kuchni i przez pomyłkę zaczął
obmacywać męża gospodyni. I macał, macał i nic nie wymacał... I
potem zszedł na dół i wreszcie namacał!
Aktorka plącze się, i sama „wciąga się” do kuchni. W tym
momencie otwierają się drzwi salonu i wychodzi z nich STEPHEN,
w ręce trzyma wciąż butelkę z winem i mówi z nieistniejącym
Johnem.
STEPHEN
John, później opowiesz mi o tym pogrzebie...
(zamyka drzwi i z niepokojem rozgląda się po jadalni, woła szeptem
scenicznym)
Saszo...? Saszo...?
(podchodzi do drzwi prowadzących na korytarz, krzyczy)
70
70
Saszo! Wszystko w porządku?
( nie otrzymuje odpowiedzi, idzie, aby to zbadać. Podchodzi do
drzwi kuchennych. Aktor udaje, że są zamknięte.)
Barney! Barney...? Co się dzieje? Dlaczego nie można otworzyć
tych drzwi? Barney, dlaczego je zamknąłeś? Barney...!
Jest świadom tego, że musi zapełnić jeszcze dużo czasu, dopóki
aktorka nie zdąży się przebrać za Bee. Jako pomoc w tym wypadku
służy mu monolog z początku sztuki.
... Jeśli „x” to ilość przyjęć, które musi człowiek zaliczyć a „n” to
ilość ludzi na przyjęciu, to x=n * (n-1)/2 (x równa się n razy n
minus jeden dzielone przez dwa). Z tego więc wynika, że z
przyjęcia, na które przyjdzie siedem osób, może wyniknąć
dwadzieścia jeden następnych przyjęć.
(otwierają się drzwi salonu i wychodzi z nich Bee. Ma na sobie coś,
co pasowałoby jej, gdyby była młodsza przynajmniej o dziesięć lat.
Bee
Stephen...
STEPHEN
(błyskawicznie się odwraca i stara się zasłonić swoim ciałem drzwi
kuchenne)
Bee!
BEE
Gdzie Sasza?
STEPHEN
Nie wiem dokładnie. Bee... pewnie gdzieś tutaj.
BEE
Może w kuchni...
STEPHEN
Nie, nie, nie - już tam sprawdzałem. Nie ma tam nikogo. Miał
zamiar iść do toalety.
BEE
Nie może być tak długo w toalecie, mam rację, prawda?
STEPHEN
To idź sprawdzić.
BEE
Nie chcę... histeryzować. On nie znosi, kiedy wpadam w histerię.
71
71
STEPHEN
Idź, jeśli tego chcesz.
BEE
A jeśli mu się coś stało?
STEPHEN
(przytrzymuje jej drzwi prowadzące na korytarz) Na lewo i drugie
drzwi na prawo.
BEE
Może zwyczajnie się znudził i poszedł do domu.
STEPHEN
(podchwytuje jej wyjaśnienia) No pewnie, poszedł sobie.
BEE
(zaskoczona) Poszedł?
STEPHEN
No, poszedł! Zapomniałem ci o tym powiedzieć. Powiedział, że boli
go głowa, i że pójdzie do domu. Po cichutku wymknął się tylnym
wyjściem. Nie chciał przeszkadzać. Jak mogłem o tym zapomnieć!
(Bee przez chwilę patrzy na niego tępym wzrokiem, potem nagle
zacznie głośno szlochać, aż wreszcie się rozpłacze)
Co? Bee, co się stało? Co się dzieje?
BEE
Ty tego nie rozumiesz? Zostawił mnie!
Bee robi głęboki skłon do tyłu (uwaga tłumaczki: autor sugeruje
półmostek do tyłu, ma to wyglądać, jakby Bee złapał skurcz mięśni
grzbietowych i nie mogła wrócić do pozycji wyjściowej - wszystko
zależy od fizycznych możliwości aktorki) Stephen jest bezradny.
STEPHEN
Zostawił cię?
BEE
Wiedziałam, że to zrobi! Wiedziałam, że tego nie wytrzyma!
STEPHEN
Bee, on ciebie nie zostawił! Tylko poszedł do domu, bo go bolała
głowa!
BEE
Bolała go głowa!
STEPHEN
Powiedział, że jutro do ciebie zadzwoni.
72
72
(lecz jego słowa wywołują u Bee nowy, bolesny okrzyk, rozpaczliwie
płacze)
Nie, mówił, że zadzwoni jeszcze dziś...
(jest jeszcze gorzej)
Zadzwoni do ciebie zaraz, jak przyjdziesz do domu! Bee, nie
zostawił cię!
BEE
( z goryczą) Jeśli musi do mnie dzwonić, to oznacza, że się
wyprowadził.
(płacze jeszcze głośniej. Kolejny skłon, ale Stephen podnosi ją,
prostuje jej plecy i ciągnie w kierunku drzwi do salonu)
STEPHEN
Nie, pomyliłem się. Powiedziałem, że zadzwoni? Miałem na myśli...
BEE
Ach, Stephen, zamknij się! Tylko pogarszasz sprawę.
STEPHEN
Nie, miałem na myśli, że...
BEE
Ach, Stephen! Jesteś jedynym przyjacielem, który pozostał mi na
tym świecie! Nie opuszczaj mnie!
STEPHEN
Nie, nie bój się, ale...
(Bee okręca się wokół niego jak liana. Ciągnie go do siebie i przy
okazji przyciąga też scenografię, to znaczy jej fragment, który jest
na kółkach.
BEE
Sasza mnie zostawił. Barney mnie nienawidzi. Wszyscy moi
znajomi odwrócili się ode mnie z powodu Saszy. Wszyscy znajomi
Saszy zachowują się wobec mnie, jakbym była ich matką. Jo boi się,
że będę chciała związać się z tobą... Stephen, zostałeś mi tylko ty!
Zawsze czułam, że jesteś jedynym mężczyzną, z którym mogę tak
naprawdę porozmawiać. Gdybyśmy spotkali się wcześniej…
Histerycznie go obejmuje.
STEPHEN
No, uspokój się!
BEE
Ach, Stephen!
73
73
STEPHEN
Poczekaj tu... a ja przyniosę ci porządną setkę na uspokojenie...
BEE
Nie opuszczaj mnie!
STEPHEN
z trudnością uwalnia się z jej objęć.
STEPHEN
Za chwilę wracam... ty w tym czasie usiądź i odpręż się...
BEE
Jestem kompletnie odprężona.
STEPHEN
To zostań i odpręż się...
STEPHEN wreszcie wychodzi do salonu, gdzie natychmiast
kontynuuje rozmowę z gośćmi...
John, powiedz mi wreszcie, jak to wygląda z twoją teściową.
Znika i zamyka za sobą drzwi. Kiedy Bee widzi zamykające się
drzwi, znów ma atak rozpaczy. Robi swój tradycyjny skłon, ale nie
ma nikogo, kto mógłby ją podnieść, więc przestaje płakać.
BEE
Nie ma nikogo! Wszyscy mnie opuścili! Nie mam nikogo, z kim
mogłabym porozmawiać!
Znów zaczyna płakać. Płaczem wypełnia czas, który Aktor
potrzebuje na zmianę kostiumu...
Aktorowi wreszcie udaje się przebrać i wychodzi z kuchni jako
Barney. Ma spuszczone spodnie, jest zdenerwowany, bardzo dziwne
ruchy języka.
BEE
Barney!
(przez chwilę patrzą na siebie. Bee nachyla się, żeby zobaczyć, kto
jest jeszcze w kuchni. Barney stara jej się w tym przeszkodzić.)
Ty i Sasza...?
BARNEY
Jesteśmy tylko kolegami,
BEE
(szaleje) Ty świnio! Spotykacie się za moimi plecami!
74
74
(odwraca się i z płaczem wybiega na korytarz.)
BARNEY
(biegnie za nią do drzwi) Nie, Bee, poczekaj...! Stój!... Bee!
Poczekaj! Wszystko ci wyjaśnię...! Otwórz drzwi! No, otwórz je!
Otwórz te cholerne drzwi!
(Wali pięściami w drzwi, potem rezygnuje z tonu rozkazującego i
zaczyna prosić)
Bee, to nieporozumienie! Bee, otwórz drzwi, a ja zawiozę cię na
super stację benzynową na Węźle południowym, gdzie mają
wyjątkowe kanapki z łososiem, takie jakich nie mają nigdzie
indziej, za 3.60... Bee! Czy ty nic nie rozumiesz, staram ci się
właśnie wyjaśnić, że cię kocham! A może chcesz usłyszeć ten
wzór?!
(Barney krzyczy i wali. Nagle otwierają się drzwi salonu i wychodzi
z nich Jo, w ręku trzyma setkę na uspokojenie, przez ramię spogląda
na gości w salonie.)
JO
... Uważam, że powinieneś wreszcie iść i wybrać te wieńce, John...
(Zamyka drzwi)
BARNEY
(wściekły wyjaśnia Jo) Ryczy w łazience!
JO
Stephen mówił, że potrzebuje porządnego kielicha...
(odwraca się w stronę drzwi, wali i krzyczy na całe gardło)
Nie rozumiesz? Staram ci się wyjaśnić, że cię kocham!
JO
Dlaczego nie pójdziesz tam i nie powiesz jej tego z mniejszej
odległości?
BARNEY
No, dlaczego...
Barney najwyraźniej boi się Bee. Ale teraz już musi iść. Szybko
otwiera drzwi i wybiega na korytarz. Natychmiast za sceną słychać
odgłosy policzkowania, jego skomlenie i prośby.
75
75
(z off-u) Ach, Bee! Auu!
GŁOS CHŁOPCA ( Aktor z off-u) Mamo! Mamo! Jakiś wujek i ciocia biją się w
naszej łazience!
JO
Do łóżek! Nie chcę nic słyszeć - wiecie, że mamy gości.
Aktorka musi dać Aktorowi czas na zmianę kostiumu... Zacznie więc
- dla siebie i dla widzów - objaśniać, gdzie kto jest i gdzie był, skąd
przyszedł...
MUZYKA
Barney i Bee biją się w łazience. Sasza i reszta kolacji jest
zamknięta w kuchni, a John i Laura są w salonie. Barnej
początkowo siedział w kuchni, ale upił się i poszedł do toalety, ale
po drodze w jadalni spotkał Saszę, który też szedł do toalety, ale
wrócił, bo było zajęte. Barney wziął Saszę za baby sitterkę i
zamknął się z nim w kuchni, a w tym czasie Bee zaczęła szukać
Saszy, zobaczyła w jadalni Stephena...
Otwierają się drzwi salonu i do jadalni wbiega Stephen, niedbale
ubrany i potargany.
... a dzieci nie śpią.
STEPHEN
David i Dora śpią.
JO
John i Laura, kochanie. Jesteś tego pewien?
STEPHEN
Od dłuższego czasu nie powiedzieli ani słowa.
Jo otwiera drzwi do salonu. Razem ze Stephenem patrzą na Johna i
Laurę. Dialog nabiera tempa, tak bardzo cieszą się, że za chwilę
będzie koniec sztuki.
Wyglądają na całkiem zadowolonych.
JO
Myślę, że przyjęcie im się podobało, co?
STEPHEN
Jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, myślę, że wszystkim się
76
76
podobało.
JO
No, ostatecznie wyszło nienajgorzej.
STEPHEN
Wybacz, że krzyczałem na ciebie.
JO
Mnie też poniosły nerwy. Ale możemy wykreślić cztery osoby,
którym byliśmy dłużni kolację.
STEPHEN
Pięć!
JO
Pięć?
(STEPHEN triumfalnie liczy na palcach)
STEPHEN
Sasza... Barney... Bee... John i Laura!
JO
Nie jesteś debilem z amnezją.
Całuje go i głaszcze po głowie. MUZYKA. Aktorzy nie wychodzą za
kulisy, ale odwracają dekorację i w ten sposób znajdujemy się po
drugiej stronie sceny (na jej zapleczu)
------ koniec sztuki „Chińczycy”--------
Zmiana światła, koniec MUZYKI.
Aktor pada na podłogę, jest kompletnie wyczerpany. Ale w
odróżnieniu od aktorki jest szczęśliwy, pełen adrenaliny i
optymizmu.
AKTOR
To była bomba!
AKTORKA
To było najgorsze przedstawienie w moim życiu.
AKTOR
Udało się!! To było fantastyczne!!
AKTORKA
To była żenada!
AKTOR
Grałem jak wino. Zawsze na początku przedstawienia mówię sobie:
mam to gdzieś. Dziś gram na pół gwizdka. Ale gdzieś w połowie
przedstawienia rozglądam się i widzę siebie samego, jak gram pełną
parą, daję z siebie wszystko, pot leje się ze mnie... Katharsis.
77
77
AKTORKA
Katharsis? śaden wątek nie doprowadzony do końca.
AKTOR
Byłaś niedościgniona! Ta scena Saszy, ta z sikaniem, była cudowna.
Nie jak u Borysa, który naprawdę sikał na scenie! Podobno to taka
awangarda.... To jest daleko lepsze, bardziej delikatne. Była w tym
jakaś tajemnica...
AKTORKA
Tajemnica...
AKTOR
Bo ty masz osobowość.
AKTORKA
Coś ty, nie mam.
AKTOR Masz.
AKTORKA
Nie mam(pauza) Wiesz, że też robię rozkłady jazdy?
AKTOR
Naprawdę?
AKTORKA
Oczywiście. Pociągi i samoloty.
AKTOR
To nic złego... Jeśli poza tym robisz dobry teatr... (ma na myśli to
przedstawienie)
AKTORKA
(ironicznie) Taki jak to...
AKTOR
Myślę, że temu facetowi z Bp też się podobało.
AKTORKA
Nie było tu nikogo takiego.
AKTOR
Nie?
AKTORKA
Nie. Chciałam was w ten sposób zmotywować. Wymyśliłam go ...
Czasem tak robię.
AKTOR
Naprawdę? A wiesz, że to działa.
AKTORKA
Powiedz to Borysowi.
78
78
AKTOR
Grałem jak wino. Tylko taki szczegół: Następnym razem musimy
uważać na tę zmianę kostiumu - z Jo na Saszę.
AKTORKA
Jak to następnym razem?! Dziś graliśmy to ostatni raz!
AKTOR
Tak? Dlaczego?
AKTORKA
Jak dlaczego? Nie rozumiesz?
AKTOR
Bo Borys?... (gest ręką) Tak więc wy razem już... jako... (gest)... A
może on zmieni zdanie.
AKTORKA
Ale ja nie mogę żyć z człowiekiem, który robi coś takiego. Kto nie
przychodzi na przedstawienia, kto zachowuje się jak...
AKTOR
A może zwyczajnie zapomniał.
AKTORKA
Nie. Borys wszystko świetnie pamięta.
AKTOR
No, tak. Borys to jakby centralny mózg ludzkości. Tak więc, już nie
ty, ale Borys? Przykro mi. Odszedł z powodu pieniędzy...?
AKTORKA
Nie udawaj, że nie wiesz, dlaczego odszedł. Wiesz bardzo dobrze.
AKTOR
Nie wiem.
AKTORKA
Zwyczajnie już nie mógł tego wytrzymać.
AKTOR
Czego wytrzymać?
AKTORKA
A nie wiesz, dlaczego odeszli Marcin, Karol i ...?
AKTOR
Nie wiem.
AKTORKA
Bo nie mogli już na to patrzeć... Jak gramy tu, ty i ja i Borys, i w
ogóle... po prostu nie wytrzymali tego napięcia...
AKTOR
Jakiego napięcia?
AKTORKA
To, że my byliśmy najpierw razem... a potem... i do tego Borys...
79
79
wszystko to było trochę niezręczne, czy ty tego nie rozumiesz?
Wszyscy czuli się niezręcznie i dlatego odeszli. Bo wszyscy tak
jakby czekali na... rozumiesz?
AKTOR
Na co?
AKTORKA
śE TY ODEJDZIESZ.
AKTOR
Ja?
AKTORKA
Tak, ty.
On musi się nad tym zastanowić. Dłuższa pauza.
AKTOR
Nigdy bym wam czegoś takiego nie zrobił.
AKTORKA
No właśnie.
AKTOR
Nie zostawiłbym was.
AKTORKA
Oczywiście.
AKTOR
Mogliście mi dać jakiś znak. Zrozumiałbym.
AKTORKA
(parodiuje aktora) Nie chcieliśmy przenosić na scenę problemów
osobistych.
AKTOR
Dokładnie tak. Nigdy nie przenoś swoich problemów osobistych na
scenę. W takim razie, przepraszam, nic o tym nie wiedziałem.
AKTORKA w tym czasie sprząta rzeczy, rekwizyty, tak, jak robiła to
wcześniej - z przyzwyczajenia. Bardzo możliwe, że już nigdy nie
będą grać tej sztuki, ale ona i tak dokładnie układa kostiumy i
rekwizyty.
Wiesz, że czasami bardzo trudno określić, gdzie dokładnie zaczyna
się scena. Mam na myśli taką sztukę jak ta nasza. Czasami człowiek
targa swoje problemy za kulisy i potem to wszystko odwraca się,
wychodzisz na scenę, a te twoje problemy są tam razem z tobą...
(pokazuje na dekorację, wchodzi przez drzwi, odwraca dekorację...)
80
80
... mówiąc opisowo. I potem obróci się jeszcze raz i problemy ze
sceny są z tobą w twoim życiu prywatnym. Myślę, że to zdanie jeśli
ma być prawdziwe powinno brzmieć następująco: NIGDY NIE
PRZENOŚ TWOICH PROBLEMÓW OSOBISTYCH DO
TWOJEGO śYCIA OSOBISTEGO. Powiem to temu rosyjskiemu
reżyserowi. Jak go spotkam.
AKTORKA
Przecież nie lubiłeś tej sztuki.
AKTOR
Ale teraz wydaje mi się, że jest dobra.
Ona zaczyna się ubierać.
AKTOR
Może moglibyśmy grać to sami. Tylko we dwójkę... Kilka rzeczy
można trochę poprawić, ale w gruncie rzeczy myślę, że to działa.
AKTORKA
Działa?
Opamiętaj się. Ta sztuka jest dla siedmiu aktorów!
AKTOR
Mogę grać z tobą. Moje komórki pamiętają ciebie. Moje ciało
pamięta twoje komórki.
Aktorka spogląda na niego. Tak naprawdę, to oni się lubią. Jej także
jest przykro, że już go nie zobaczy.
AKTORKA
Robisz coś teraz?
AKTOR
Prawie nic.
AKTORKA
Mówiłeś, że masz dużo pracy... śe robisz Don Juana.
AKTOR
Gówno robię, a nie Juana. Nie robię nic. Mam bardzo dużo wolnego
czasu. Tylko w poniedziałki mam zawsze dubbing... A ty?
AKTORKA
W teatrze nic. Tylko takie chałturki...
AKTOR
Hmm. (pauza) Więc ty mówisz, że dziś graliśmy to ostatni raz?
Zaczyna pieścić kostiumy, delikatnie głaskać dekorację.
AKTORKA
Tak.
81
81
AKTOR
Gdybym wiedział, że dziś gramy ostatni raz, bardziej bym się
przyłożył.
AKTORKA
Robiłeś, co mogłeś.
AKTOR
Mogłem... zagrać tę scenę, kiedy Barney był mały i sikał do stawu, i
dzieci śmiały się z niego, że uszy odstają mu jak dwa talerze. Była
to moja ulubiona scena.
Ona wbrew swojej woli musi się zaśmiać na myśl, jak świetnie Aktor
gra małego Barneya.
AKTORKA
Byłeś dobry.
AKTOR
E, tam.
AKTORKA
Ależ byłeś.
Robi jej się go żal. Głaszcze go. On głaszcze ją. Ona całuje go we
włosy. Potem pochyla się (on siedzi na krześle) I całuje go w usta.
Po chwili dzwoni TELEFON.
AKTOR
Nie odbieraj!
AKTORKA
Musimy odebrać. A jak to coś ważnego?
Ona odbiera telefon, Aktor dyplomatycznie odchodzi.
Tak... Tak, jest tu...
Podaje słuchawkę aktorowi.
AKTOR
( ze spokojem) Słucham? Tak... to ja... tak... teraz? Godzinę temu?
Tak?... Nie wiedziałem... zapomniałem kalendarza... tak... mogę
być... za dwadzieścia minut...
Odkłada.
O BOśE!
AKTORKA
Co się stało?
82
82
AKTOR
Miałem być w dubbingu! Godzinę temu. Gdzieś zostawiłem swoją
komórkę... Znaleźli twój numer...
AKTORKA
Nie możesz tak sobie odejść!
AKTOR
Jak „tak sobie”? Muszę iść na dubbing. Czekają na mnie. Reżyser
jest wściekły.
AKTORKA
Jaki reżyser?
AKTOR
A skąd mam to wiedzieć?
Zaczyna się ubierać...
A jednak to ja miałem rację. Dobrze pamiętałem. Moje ciało
zaprowadziło mnie do teatru, ale moja głowa bardzo dobrze
wiedziała, gdzie mam być. Dziękuję ci, główko moja. - Nie ma za
co.
Dzwoni po taksówkę -
Dobry wieczór, taksówkę na nazwisko... tak, na nazwisko... jak
najszybciej ... tak... do teatru... do teatru... (do aktorki) Co to za
teatr?...
Ona mu podpowiada.
AKTORKA
Teatr Nowy...
AKTOR
Co?
AKTORKA
Teatr Nowy!
AKTOR
Co?
AKTORKA
JEZUCHRYSTE, TEATR NOWY!
AKTOR
TEATR NOWY!
(odkłada słuchawkę)
Będzie za dwie minuty...
Chce odejść. Aktorka patrzy na niego z wyrzutem.
83
83
AKTORKA
Poczekaj. Jeśli teraz odejdziesz, to... Myślałam, że moglibyśmy
pójść gdzieś na kolację. Wiesz, że mam nienajlepszy dzień...
AKTOR zaczyna się trząść. Dla niego jest to sytuacja nie do
rozwiązania. Przez chwilę patrzą na siebie, potem on ją bierze za
rękę i wciąga przez drzwi „na scenę” . Być może ustawi dookoła
nich fragmenty dekoracji i w ten sposób znajdą się w czymś w
rodzaju małego pokoiku, ukryci przed wzrokiem widzów...
MUZYKA
Akt miłosny trwa bardzo krótko. Widzowie widzą tylko cienie... nie
powinno być to śmieszne. Chwila ciszy, wchodzi aktor. Jeszcze
ubiera się, szybko zbiera aktówkę i papiery, wychodzi...
KONIEC MUZYKI
Chwila ciszy, wchodzi aktorka. Poprawia ubranie.
AKTORKA
(głosem Saszy ) Przepraszam, tak sobie bzyknąłem. Ale teraz muszę
lecieć na dubbing. Cholera. Bardzo przepraszam. Co będzie z
Borysem? A co w dubbingu? Co będzie z nią?
(o sobie w 3. osobie, opowiada to jako wyjątkowy dowcip)
Bo ona szukała kogoś, kto będzie ją kochał, ale wyszła za faceta,
który co prawda kochał ją, ale wszystko zapominał. Najpierw
imiona, potem twarze, a potem już nawet nie wiedział, gdzie jest. I
ona znalazła sobie tego drugiego. Ten pamiętał wszystko. Nawet to,
co zaszło między nią a tym pierwszym facetem. On był po prostu
takim małym czipem, takim harddyskiem. No, a ponieważ wszystko
tak świetnie pamiętał, nie był w stanie jej nic wybaczyć.
Ona nie gniewa się na nich. Ale nie będzie już z nimi grać. Będzie
to grać samodzielnie. Ona to umie. Ona umie wszystko. I adoptuje
sobie dziecko, dziewczynkę. śadnego chłopaka. Tak czy siak byłby
oślizgły jak Barney. Ale to nie wina tej sztuki. To bardzo dobra
sztuka.
Zaczyna gładzić kostiumy... Wykonuje kwestie z przedstawienia.
(STEPHEN) Jo, jest dziesięć po ósmej!
(JO) Nie chcę o tym nawet słyszeć!
84
84
(STEPHEN) Dick i Dora.
(JO) John i Laura!
(STEPHEN) Nalej sobie czegoś...co?...co?...co?...John... JOHN!
(JO) Wracaj, jest tu Barney!
(BARNEY) Jo, zawsze cię skrycie kochałem.
(JO) Barney, zostań tam, gdzie jesteś!
(BARNEY) Kiedy dorwę tego pedała, wsadzę mu sztachetę w
tyłek!!
(JO) Wstydź się, Barney! Obudzisz dzieci!
(STEPHEN) Są w środku. Dick i Dora wpuścili ich.
(JO) John i Laura.
(STEPHEN) Bee!
(BEE) Gdybyśmy spotkali się wcześniej, wszystko mogłoby być
łatwiejsze!
Pod koniec jej monologu AKTOR pojawia się w świetle reflektora po prawej
stronie sceny.
AKTOR
Kiedy umrzemy, na nasz pogrzeb przyjadą wszyscy aktorzy,
którym użyczaliśmy głosu w dubbingu. Aktorzy z Ameryki
Południowej, z Argentyny, Korei... Niektórzy przylecą samolotami,
inni przyjadą pociągami. Ale nikt nie będzie wiedzieć, na który
peron wjedzie ten pociąg, bo nie będzie nikogo, kto czytałby
komunikaty o przyjazdach pociągów. A niektóre pociągi będą
miały spóźnienie, ale nikt nie będzie wiedział ile minut, i wybuchnie
panika, i ludzie będą pchać się i tłoczyć i napierać na siebie i kilka
osób zostanie zadeptanych. A do tego wszystkiego dojdzie nasz
pogrzeb. I kiedy wreszcie komunikaty zostaną przeczytane przez
kogoś innego, ludzie nie będą przyzwyczajeni do nowego głosu i
nie będą chcieli podróżować tymi pociągami i dworce kolejowe
będą puste i lotniska będą puste. A do tego wszystkiego dojdzie
nasz pogrzeb.
MUZYKA zagłusza jego słowa...
85
85
KONIEC