background image

LENI RIEFENSTAHL

 

Leni Riefenstahl: 

1902-2003 

Właściwie Helene Bertha Amalie Riefenstahl.

W wieku 17 lat znalazła się w szkole baletowej

 jedna z czołowych tam tancerek, 

Anita Berber, lansowała "taniec wyzwolony", nago, bez osłon krępujących ruchy. Leni 
Riefenstahl, idealnie zbudowana, piękna jak posąg, została solistką i zaczęła swobodne życie 
odpowiadające atmosferze obyczajowego rozluźnienia Republiki Weimarskiej. 

Jej filmowa pasja zaczyna się od filmu górskiego - Bergfilm, gatunku, który pojawił się w 
kinie niemieckim po pierwszej wojnie. Początkowo były to dokumenty narciarskie, potem 
komedie sportowo-miłosne, wreszcie alpinistyczne dramaty zwracające uwagę pełną inwencji 
fotografią. Legenda głosi, że zachwycona plakatem z jasnowłosym alpinistą rzuciła wszystko, 
aby pojechać w Dolomity, gdzie reżyser Arnold Fanck, specjalista gatunku, kręcił film z 
Luisem Trenkerem, aktorem, a wkrótce także samodzielnym reżyserem, o tematyce górskiej. 
To Trenker był owym jasnowłosym alpinistą z plakatu.

Leni Riefenstahl znalazła dla siebie miejsce w tej twórczej grupie. Arnold Fanck napisał dla 
niej scenariusz Święta góra z efektowną rolą tancerki, narciarki i alpinistki w jednej osobie. Z 
entuzjazmem wykonywała wszystkie karkołomne sceny górskich wspinaczek, natomiast nie 
była pewna swojego aktorstwa.

Miała 24 lata, stała się gwiazdą. Grała w filmach Fancka, m.in. 

Der Grosse Sprung(1927),

Stuerme Uber Dem Montblanc (1931) 

SOS Eisberg (1933). 

1931 rozpoczęła produkcję własnego filmu Niebieskiego światła: 

Scenariusz napisała razem z krytykiem Bélą Balazsem, węgierskim Żydem, co stało 
się później argumentem przeciwko oskarżeniom o uleganie faszystowskiej ideologii

Sama reżyserowała i zagrała rolę główną. 

Była to górska baśń o dzikiej, odrzuconej przez mieszkańców wioski dziewczynie 
imieniem Junta, która zna tajemnicę niebieskiego blasku widywanego nocą nad 
niedostępnym zboczem górskim. Był to refleks księżycowego światła w kryształach 
tkwiących w skale. Zakochana w przybyszu z miasta, wskazuje mu drogę do skarbu, 
ale w ślad za nimi podążają chciwi wieśniacy i złoże kryształów zostaje splądrowane. 
Dziewczyna spada w przepaść. 

Zwraca w tym filmie uwagę znakomita fotografia Hansa Schneebergera i 
kaskaderskie wyczyny samej Leni Riefenstahl, wspinającej się boso po skałach. 

Gorzej wyglądają sceny aktorskie, ale poetycki nastrój i rytm narracji świadczą jednak 
o talencie debiutującej realizatorki, jednej z nielicznych kobiet za kamerą w świecie 
sztuki zdominowanej przez mężczyzn.

Filmem zachwycił się Adolf Hitler

Hitler uczynił ją ekspertem filmowym NSDAP (co nie oznaczało członkostwa partii).

1933 powstał dokument Zwycięstwo wiary, ale dopiero dwa następne liczą się w historii 
kina: Triumf woli (1934) i Olympia(1938) 

w obu filmach podporządkowała formułę 

epickiego dokumentu ideologicznej perswazji. 

Sukces Triumfu woli potwierdziły międzynarodowe nagrody: na festiwalu w Wenecji (1935) i 
na wystawie światowej w Paryżu (1937) 

Fascynowała ją osobowość Hitlera i władza. Jak sama twierdzi, nigdy nie interesowała się 
polityką. Była artystką, a prawdziwi artyści nie powinni interesować się tą dziedziną

Lata 40. i 50. nie były dla niej łatwe. W przeciągu kilku tygodni straciła ojca i brata, była 
kilkakrotnie aresztowana przez aliantów, okupacyjne władze francuskie skonfiskowały jej 
majątek, wydawało się, że utraci prawa do filmów, których negatywy ratowała w czasie 
wojny. 

1947 Leni znalazła się w szpitalu psychiatrycznym, gdzie poddano ją kuracji 
elektrowstrząsowej

1
 

background image

Po wojnie artystka odżegnywała się od wszelkiej odpowiedzialności za koszmar nazizmu, 
twierdząc, że zwalnia ją od niej fakt, iż nie należała do Partii. Poza tym uważała, że w okresie, 
gdy realizowała Triumf woli i tak 90% społeczeństwa niemieckiego popierało Hitlera, co - 
według Riefenstahl - w pełni usprawiedliwiało jej postawę w czasach Trzeciej Rzeszy . 

Reżyserka konsekwentnie twierdziła, że w czasach Trzeciej Rzeszy nic nie wiedziała o 
zbrodniach systemu; że kierowała się wyłącznie pobudkami natury artystycznej, ewentualnie 
naciskami ze strony Hitlera lub Goebbelsa . Uważała się za artystkę ideologicznie neutralną.

Postawa moralna Leni Riefenstahl w czasie wojny nie poddaje się łatwym osądom – trudno 
dziś uwierzyć, że inteligentna, wrażliwa artystka nie rozumiała, co się dookoła niej dzieje. 
Z drugiej jednak strony od 1939 do 1945 roku nie zrealizowała żadnego filmu, nie należała 
też do NSDAP. Proces denazyfikacji przeszła pomyślnie, ale był on także ostatecznym 
zakończeniem jej wielkiej kariery. Gdy w 1954 roku wszedł na ekrany film Niziny 
(realizowany od 1940), pozostał niezauważony. 

W latach późniejszych Leni Riefenstahl realizowała swoje artystyczne aspiracje poprzez 
fotografię – świat obiegły jej zdjęcia przedstawiające afrykańskie plemię Nuba (złośliwi 
dopatrywali się w nich nawiązań do faszystowskiego kultu ciała i nadczłowieka). 
Zrealizowała także fotoreportaż z Igrzysk Olimpijskich w  Monachium (1976)

Przez całe życie była aktywna fizycznie i w wieku lat 80 opanowała sztukę nurkowania 
głębinowego.

Na początku sierpnia 2002 roku, w stulecie urodzin Leni Riefenstahl, odbyła się premiera jej 
najnowszego filmu Podwodne impresje: 

Dokument ten składa się z fragmentów filmów, które zostały zrealizowane przez 
reżyserkę w głębinach Oceanu Indyjskiego pomiędzy 1974 a 2000 rokiem. 

 
 
 
TRIUMF WOLI:
 

Reżyseria: Leni Riefenstahl 
Scenariusz: Walter Ruttmann, Leni Riefenstahl
Zdjęcia: Sepp Allgeier, Karl Attenberger, Willy Zielke, Walter Frentz, Werner Bohne
Muzyka: Herbert Windt
Produkcja: Niemcy
Rok produkcji: 1934

Zrealizowany na osobiste życzenie Hitlera w Norymberdze. 

W dniach 4-10 września 1934 r. odbył się w Norymberdze VI Zjazd NSDAP, gigantyczne 
widowisko polityczne, zaprojektowane przez Alberta Speera. 

Leni Riefenstahl nakręciła na podstawie zjazdu film, którego premiera odbyła się 28 marca 
1935
 r. w berlińskim UFA-Palast.

Leni Riefenstahl kierowała 36 kamerami, które były w nieustannym ruchu, zmieniając 
ustawienia i punkty widzenia, skonstruowana została specjalna winda dla pionowej panoramy. 
9 kamer filmowało teren z samolotów. 

Ekipa techniczna liczyła 170 osób a realizatorka, która wcześniej miała wpływ na 
przestrzenny układ imprezy, spełniała rolę dyrygenta, aby zasiąść potem do montażu, którego 
celem było wykreowania na ekranie obrazu Hitlera-półboga. 

Film rozpoczyna sekwencja w chmurach, z których wyłania się samolot. Jeszcze nie widać 
twarzy głównego pasażera, za to rozbrzmiewa patetyczna muzyka Wagnera. Samolot zniża 
lot nad Norymbergą, której ulice wypełniają tłumy ciągnące w stronę stadionu. Tłumy 
na lotnisku, podniecone twarze młodych mężczyzn, kobiet, dzieci, las wyciągniętych w 
hitlerowskim pozdrowieniu rąk, entuzjazm bliski histerii. Kamera ukazuje od tyłu sylwetkę 
schodzącego na płytę lotniska Wodza. I dopiero wtedy, wśród ogłuszającego krzyku, ukazana 
zostaje jego twarz. Hitler wsiada do samochodu a kamera, znowu umieszczona z tyłu, na 
wysokości jego ramienia uniesionego w geście faszystowskiego pozdrowienia, panoramuje 
tłum i stare posągi, które także zdają się go witać.

1
 

background image

Film zamyka klamra krążącego nad Norymbergą samolotu, który majestatycznym lotem 
wyłania się z chmur, by w ostatniej scenie w nich zniknąć

Wszystko co najważniejsze w ideologii nazistowskiej, zostało w tym obrazie sportretowane i 
wyniesione na piedestał: 

Wiara w nieomylność, „boskość” Wodza

Jedność i masowość ruchu

Kult ciała i tężyzny fizycznej 

Mistrzostwo realizatorskie i montażowe, poczuciu rytmu 

Rytualizacja i symbolika: 

1.

Masa ludzka i przestrzeń: 

Sportretowanie wielotysięcznych mas (wiwatujących, maszerujących, stojących 
karnie w szeregach) ukazuje potęgę reżimu, sprawność jego służb i zdyscyplinowanie 
obywateli. 

Ponad tłum wydobyta jest postać Wodza (Hitler filmowany jest przeważnie z żabiej 
perspektywy, co monumentalizuje jego postać), która nawiązuje do starogermańskiej 
kosmogonii. 

2.

Rytuał ruchu: 

Motyw maszerujących karnie oddziałów (prawie cała druga część filmu), 
skontrastowanych z rozentuzjazmowanym tłumem. 

Pokazy sprawności fizycznej (zabawy Hitlerjugend)

Efekt bezruchu – stojące nieruchomo, we wzorowym porządku oddziały RAD lub SS 
na zasadzie kontrastu robią na widzach równie silne wrażenie. 

3.

Światło i dźwięk: 

Żadne narodowosocjalistyczne święto nie mogło obejść się bez Fackelzug – 
przemarszów z płonącymi pochodniami i pokazu sztucznych ogni. Wydarzeniom tym 
towarzyszyły dźwięki orkiestr Hitlerjugend i S.A. (jak w scenie powitania Hitlera). Na 
filmie również widać i słychać  dzwony, bijące na powitanie Wodza wjeżdżającego do 
miasta 

4.

Rytuał inicjacji: 

Wprowadzenie nowych członków do grona NSDAP lub organizacji pokrewnych 
(RAD, Hitlerjugend) 

5.

Kult zmarłych: 

Hitler wraz z Himmlerem składają kwiaty na grobie upamiętniającym poległych 
faszystów. 

Obrządek ten (minuta ciszy, pochylenie sztandarów) wzmacniać miał proces 
mitologizacji pierwszego okresu działalności NSDAP. 

6.

Kult pozdrowienia: 

Kult pozdrowienia wprowadzony już w latach dwudziestych w obrazie Leni 
Riefenstahl nabiera nowego wymiaru. 

Oto wjeżdżający do miasta Hitler, witany przez wiwatujące tłumy (z 
nieodłącznym „Heil Hitler” na ustach), oto Stadion Niemiecki wypełniony 
żołnierzami, którzy jednocześnie odpowiadają na pozdrowienie swojego przywódcy, 
oto oddział SS maszerujący przed Hitlerem z wyciągniętą prawą ręką i stojący obok 
dwuletni chłopczyk nieudolnie usiłujący odpowiedzieć na nazistowskie pozdrowienie.  

Leni Riefenstahl twierdzi, że realizowała reportaż, ale ten reportaż stał się na długo wzorem 
tendencyjnego, świadomie operującego patosem filmu propagandowego

Zderzenie monumentalnej jednostki (Hitlera) z tłumem

Tłum- nieskończony, nie mieści się w kadrze

Hitler filmowany z tyłu, poniżej ramion

 
 
 

OLYMPIA:
 

1
 

background image

Reżyseria: Leni Riefenstahl 
Scenariusz: Leni Riefenstahl
Zdjęcia: Walter Frentz, Guzzi Lantschner, Hans Scheib, Kurt Neubert
Muzyka: Herbert Windt, Walter Gronostay
Produkcja: Niemcy
Rok produkcji: 1938

Leni Riefenstahl przy realizacji filmu o berlińskich igrzyskach olimpijskich w 1936 roku, 
chroniona znowu osobistym życzeniem Hitlera, dysponowała nieograniczonymi środkami

Tym razem stała na czele 60-osobowej armii operatorów, którzy sportowe wydarzenia na 
stadionach Berlina filmowali niebywale dynamicznie - w zwolnionych i przyspieszonych 
zdjęciach, w panoramach, w ujęciach z góry i z dołu. Specjalna kamera filmowała z dna 
basenu skoki do wody a sekwencje biegów - z wózka przesuwanego na torze wzdłuż bieżni. 

Rewolucyjną nowością było użycie teleobiektywu o ogniskowej 600mm. 

Nakręcony materiał obejmował prawie 240 godzin projekcji, montaż wymagał niemal dwóch 
lat żmudnej pracy. Z jednej godziny Leni Riefenstahl wybierała tylko minutę. Tę najlepszą, jej 
zdaniem. 

Ostatecznie powstał dwuczęściowy film, który jest wielką, "pogańską z ducha" pochwałą siły, 
sprawności i piękna ludzkiego ciała. 

Wprawdzie realizatorka odważyła się ukazać czarnoskórego championa Jesse Owensa, 
którego zwycięstwo rozgniewało Hitlera, nie znaczy to jednak, że film pozbawiony jest 
faszystowskiej ideologii. 

Wyraźna jest fascynacja estetyką atletycznego ciała "germańskiego nadczłowieka"

Jest to film o bardzo konsekwentnej i spójnej strukturze, pod względem stylu i treści w sposób 
ewidentny rozpada się na części, posiadające własne odrębne znaczenia, ale też te znaczenia w 
odmienny sposób komunikujące. 

Leni Riefenstahl zrelacjonowała tu najważniejsze wydarzenia olimpiady: uroczyste otwarcie, 
zmagania najwybitniejszych sportowców z całego świata o medale, światowe rekordy oraz 
ceremonię kończącą igrzyska. 

Są też sceny nie pochodzące z igrzysk:

Obrazy ruin starożytnej Grecji rozpoczynające część pierwszą filmu

Sielankowe sceny chłopców uprawiających sport na tle przyrody oraz zażywających 
kąpieli w łaźni 

Każda z obu części rozpoczyna się swoistym wprowadzeniem poprzedzającym właściwą 
relację z olimpiady.

Wprowadzająca część filmu przenosi widza w świat antycznej Grecji, czy też raczej 
nieokreśloną przestrzeń zawierającą pewne elementy tej epoki. Napisy czołowe przypominają 
sentencje ryte przez starożytnych Rzymian w kamieniu, a towarzyszą im płaskorzeźby greckie 
przedstawiające sylwetki atletów, w tym szczególnie wyeksponowaną, bo kończącą czołówkę, 
scenę dekorowania sportowca wieńcem laurowym. Tu następuje ujęcie pokazujące chmury 
uciekające szybko w głąb kadru, po czym zostajemy przeniesieni do Grecji, prawdopodobnie 
współczesnej, gdyż podziwiamy ruiny greckich świątyń, fragmenty architektury porośnięte 
trawą, można powiedzieć, iż widzimy szczątki antycznej cywilizacji. To wszystko filmowane 
jest z żabiej perspektywy, a wrażenie posępnej monumentalności potęguje dodatkowo 
patetyczna, pełna grozy muzyka Herberta Windta. Muzyka zmienia ton na pogodniejszy, gdy 
naszym oczom ukazuje się Akropol: teraz zobaczymy, co przetrwało z tej ongiś wielkiej 
cywilizacji. Przetrwała sztuka - rzeźby, które światło wydobywa z ciemności, gdzie stoją w 
abstrakcyjnej przestrzeni pełnej unoszących się dymów, a kamera krąży wokół nich, 
pokazując je trójwymiarowo. Reżyserka zdaje się mówić, że tym, co przetrwało zawieruchy 
dziejów, jest właśnie idea piękna, kult młodego, wysportowanego ciała. Ta myśl staje nam 
dokładnie przed oczami, gdy widzimy, jak antyczny Dyskobol przy pomocy przenikania 
zamienia się w żywego atletę trenującego rzut dyskiem. Jest to początek kolejnej sekwencji, 
na którą składają się obrazy sportowców (a chwilę później sportsmenek) uprawiających 
dyscypliny lekkoatletyczne oraz gimnastykę. Uwagę przyciągają ciała sportowców: nagie, 
muskularne, odpowiadające greckiemu ideałowi piękna. Filmowane są z żabiej perspektywy, 
na tle jasnego nieba; zwolnione zdjęcia podkreślają ich wystylizowane ruchy, które 

1
 

background image

dodatkowo podporządkowane zostały rytmowi muzyki, co powoduje, iż widz ma wrażenie 
obcowania z tańcem lub wręcz baletem. Kobiety gimnastykujące się na plaży oświetlone są od 
tyłu. Ich ruchy, gesty, wreszcie całe sylwetki układają się w geometryczne struktury. Ciała 
kobiece, formujące koncentryczną figurę geometryczną przypominającą kwiat, zamieniają się 
w ogień. Od tego ognia zapala pochodnię młody mężczyzna i wybiega z nią spośród ruin 
greckiej budowli. Bieg poprzez pustkowia okazuje się być sztafetą: biegacze przekazują sobie 
ogień, zmierzają do celu, który wkrótce ukaże się naszym oczom, a będzie nim leżąca za 
Alpami kraina szerokich równin - Niemcy. Po tej scenie następuje dopiero faktyczne 
umiejscowienie "akcji": widzimy napis "GRECJA". Tu zaczyna się animacja, którą reżyserka 
wykorzystała do skrótowego zobrazowania długiej drogi odbytej przez sztafetę z ogniem 
olimpijskim przez kontynent. Sekwencja animowana kończy się, gdy ukazuje się 
napis "NIEMCY", którego to faktu doniosłość sygnalizuje triumfalna muzyka. Po raz drugi 
widzimy ujęcie "uciekających" obłoków. Tym samym zamknięta została pewna całość. W 
dalszych partiach filmu nie brak jest, oczywiście, takich nierealistycznych sekwencji i ujęć, 
ale to wyraźna granica części wprowadzającej, po której nastąpi już właściwa relacja z 
igrzysk, oparta w dużej mierze na rejestracji rzeczywistości bez ingerowania w nią.

Właściwa część filmu to relacja z olimpiady, rozpoczyna ją ceremonia otwarcia. Riefenstahl 
nie tylko pokazuje uroczystość na stadionie, zaaranżowaną przecież prawdopodobnie przez 
kogoś innego, ale także sygnalizuje symboliczny początek nowego porządku za pomocą 
serii obrazów. Wpierw ujęcie ustanawiające z perspektywy lotu ptaka: rzecz dzieje się na 
gigantycznych rozmiarów stadionie. O świątecznym charakterze wydarzeń przypomina 
nam dzwon z herbem Trzeciej Rzeszy. Słyszymy aplauz tłumów - to lud wyraża swą 
radość .Trąby ogłaszają wszem i wobec rozpoczęcie igrzysk, flagi państwowe i olimpijska 
zostają wciągnięte na maszty. Widzimy morze kibiców na trybunach: wyciągają ramiona 
w faszystowskim pozdrowieniu. Nadchodzi wreszcie kulminacyjny moment uroczystości: 
Kanclerz Rzeszy oznajmia, iż igrzyska olimpijskie uważa za rozpoczęte. Pod niebo wzbija 
się ze stadionu stado białych gołębi. Ceremonie otwarcia kończy triumfalne wniesienie ognia 
olimpijskiego na stadion przez sztafetę, czemu towarzyszy ryk zebranych tłumów oraz wątek 
muzyczny - ten sam, który asystował biegaczom w części wprowadzającej filmu.

Na pierwszy rzut oka wszystkie konkurencje pokazywane są w taki sam sposób: eliminacje 
wstępne, zmagania o to, kto szybciej pobiegnie, dalej rzuci, wyżej skoczy. Kamera śledzi 
napięcie na twarzach zawodników, ich sukcesy i porażki a także reakcje publiczności. 
Reżyserka umiejętnie buduje napięcie, sprowadzając rywalizację do walki między kilkoma 
zindywidualizowanymi zawodnikami, z którymi widz może się łatwiej utożsamić niż z 
anonimową masą sportowców. Riefenstahl zręcznie stosuje suspens, zawieszając akcję, 
wyciszając dźwięk, pokazując pełne przejęcia twarze kibiców. Każda konkurencja kończy się 
udekorowaniem zwycięzców, odegraniem hymnu i wciągnięciem na maszt flagi ojczystego 
kraju mistrza olimpijskiego. Laureaci dekorowani są wieńcami laurowymi.

Materiał zdjęciowy jest tak zmontowany, by widz skłaniał się ku kibicowaniu Niemcom (to 
ich oklaskuje publiczność na stadionie, na twarzy Hitlera z obawy o ich sukces maluje się 
napięcie, to oni filmowani są z żabiej perspektywy i im kamera przygląda się nieco dłużej niż 
innym zawodnikom). 

Postacie nie tyle odtwarzają samych siebie, co raczej grają role, uosabiają idealne piękno 
fizyczne. 

Dominują zdjęcia zwolnione

Reżyserka stosuje dodatkowo montaż miękki (przenikanie) oraz wplata w utwór fragmenty 
animowane.

Reżyserka skupia się nie na rodzaju dyscypliny sportowej, lecz na poszczególnych 
sylwetkach zawodników: na ich ruchach, mimice, cielesności. W półzbliżeniach, zbliżeniach 
i detalach oglądamy ich ciała, śledzimy niezwykły wysiłek fizyczny, podglądamy ostatnie 
przygotowania przed zawodami. Muzyka, zwolnione zdjęcia, odpowiednie kadrowanie 
podkreślają piękno ich ruchów i póz.

Szczególna estetyzacja dosięgła na przykład biegu maratońskiego, gimnastyki artystycznej 
mężczyzn i skoków do wody. Te dwie ostatnie konkurencje pokazane zostały jako podniebne 
akrobacje: atleci filmowani są od dołu, na tle nieba, co sprawia, iż zdają się oni nie podlegać 

1
 

background image

prawu grawitacji. Zwolnione zdjęcia oddają niezwykłą precyzję i grację każdego ruchu - 
nieziemsko sprawni, nieziemsko piękni, anonimowi, bo komentator nie przeszkadza nam w 
kontemplacji filmowych obrazów, zdają się tańczyć w takt muzyki. 

Na szczególną uwagę zasługuje też sekwencja biegu maratońskiego, będącego ostatnią 
konkurencją pokazaną w pierwszej części filmu. Tutaj też kamera skupia się na zachowaniach 
zawodników: obserwujemy ich twarze, na których maluje się wysiłek, ale też to, co robią 
- jedzą, piją, obmywają się, wreszcie słabną. Żadnemu Europejczykowi prawdopodobnie 
nie przyszłoby na myśl, że w biegu maratońskim zwyciężyć mógłby Japończyk, niemniej w 
Berlinie tak się właśnie staje. Reżyserka przygląda się jego harmonijnemu ciału z autentyczną 
fascynacją, nieprawdopodobna jest też jego przewaga nad innymi: nie tylko wbiega na metę 
na długo przed pozostałymi, lecz także nie daje żadnych oznak zmęczenia, podczas gdy 
pozostali maratończycy dosłownie omdlewają z wysiłku.

Partia wprowadzającą do drugiej części filmu rozpoczyna się widokiem sielskiego krajobrazu 
nad rzeką. Ujęciom przepływającej wody i leśnych zwierzątek (pająk, żuk, bocian) 
towarzyszy subtelny, pogodny wątek melodyczny. Oto oaza spokoju i naturalnego piękna. 
Nagle w ten świat wkraczają młodzi mężczyźni, biegnący gęsiego wzdłuż strumienia. Wraz 
z ich pojawieniem się znacznie ożywia się wątek muzyczny, mężczyźni wnoszą w to miejsce 
radość i dynamikę. Po biegu przez las przychodzi kolej na kąpiel nago w rzece, następnie: 
sauna. Widzimy zbliżenia roześmianych twarzy, chłopcy żartują, okładają się rózgami i 
masują nawzajem swoje muskularne ciała. Prosto z sauny wybiegają na brzeg i skaczą do 
wody, bawiąc się przy tym jak dzieci. Tu sekwencja "sielska" się urywa - przenosimy się 
do obozu olimpijczyków. Widzimy maszerującą drużynę, trening na świeżym powietrzu: 
sportowcy w skupieniu wykonują jakieś dziwne, niezrozumiałe dla nas czynności, będące 
zapewne niezbędne do prawidłowego wykonania któregoś z ćwiczeń. Ruchy te dla widzów - 
laików wyglądają śmiesznie. Tę śmieszność, ale i atmosferę beztroski podkreśla Riefenstahl 
wplatając pomiędzy sceny z zawodnikami ujęcia zwierząt: wiewiórki, kangura. Skaczący 
kangur  zestawiony jest ze skaczącym sportowcem, efekt śmieszności potęgowany jest przez 
muzykę, przez co scena przypomina burleskowe gagi.

Uroczysta premiera odbyła się w dniu 49. urodzin Adolfa Hitlera, 20 kwietnia 1938 roku.
 

1