Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Strona główna
>
Zaburzenia rozwoju
>
Rozwój psychomotoryczny
Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Problem nie tylko rodziców
Do napisania artyku łu o zjawisku masturbacji zainspirowa ły mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami
pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych
miejscach i okolicznościach (zwykle ma ło stosownych), u żywają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu
relacjach widoczny by ł ciekawy paradoks istniej ący w naszym spo łeczeństwie, a zwi ązany ze sfer ą seksualną osób
niepełnosprawnych ‐ przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.
Często s łyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co nale ży robi ć w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy
naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pyta ń sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie
onanizujących si ę dzieci, m łodzieży, czy niepełnosprawnych osób doros łych (w DPS‐ach). Mam nadziej ę, że niniejszy artykuł choć w małej cz ęści
odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...
W ostatnich latach obserwujemy do ś ć wyraźne zmiany w podej ściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje si ę zrozumienie
oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana zosta ła w medycynie, socjologii i psychologii za wa żną część osobowości
ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także
nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą ł atwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki,
które nawet my śleć o seksie nie s ą zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych
i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do w łasnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich ‐ choć przecież jak inni
obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna
ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.
Z moich obserwacji dzieci i m łodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szko ły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji
w sprawach seksualności cz łowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują ś miechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych
nazw swoich intymnych cz ęści cia ła. Inne za ś przez wiele lat pozostaj ą zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co cz ęsto jest wynikiem ca łkowitej
zależności od osób doros łych. Z czego to wynika? Czy żby nadal nie realizowa ło s i ę w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego,
zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać
i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.
Płeć męska i żeńska
O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo‐ czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę ‐ co
ujawniły współczesne badania ‐ różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu.
Płeć rodzi si ę właśnie w mózgu i to czyni kobiet ę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności ‐ także w sferze seksualnej.
Amerykański psycholog Herbert Lanndsell ju ż ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie
odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkry ł, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię,
że każdy p łód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg”
o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie p łód m ęski wykszta łca narz ądy p łciowe i rozpoczyna produkcję
hormonów m ęskich ‐ androgenów, które zmieniaj ą pierwotnie żeńską strukturę mózgu w m ęską. Mózg p łodu dziewczynki nie ulega wówczas
zasadniczym zmianom lecz doskonali si ę w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić,
że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg m ężczyzny ‐ kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych
w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś
niektórzy m ężczyźni ‐ nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji
powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem p łciowym męskim uto żsamia si ę z płcią przeciwną (czuje si ę kobietą)
i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach ‐
także seksualnych.
Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upo śledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety,
wciąż spora grupa naszego spo łeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego
sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepe łnosprawnych. Przyjmując tak ą postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem
młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.
Zaspokajanie popędu seksualnego
Każdego cz łowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywi ązania i wi ęzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a pop ęd seksualny jest tylko jednym
z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi s ą więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów,
w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno
iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwa łą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od pocz ątku życia cz łowieka. A okres
dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał
jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój w łasny sposób prze żywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny
i uczy si ę jak takie doznania wywo łać. Mitem jest przy tym pogl ąd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie
stosunek p łciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla ka żdego
człowieka osiągalne.
W przypadku dzieci i m łodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne
zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego cia ła i w łasnej, indywidualnej seksualno ści. St ąd pojawiają się nowe
doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej
płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę,
że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe
masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób‐obserwatorów. Oto przykład.
Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała do ść dziwne zachowania u trojga dzieci. Otó ż, po wejściu do
klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne by ło to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie,
sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani te ż na
obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu ‐ twierdzi nauczycielka ‐ kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci
„nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało si ę, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać?
Nauczycielka, oceniając do ść monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze
znikomą ilością zabawek), a po szkole sp ędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu
„nuda”.
W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na
wybór odpowiedniego zachowania seksualnego maj ą wpływ ró żne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. si ła pop ędu, si ła hamulców
psychicznych (powściągliwość), czy choćby mo żliwość zaspokajania pop ędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by
określać siłę popędu u osób upo śledzonych jako s łabą czy silną, bowiem jest ona cech ą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników
wrodzonych, jak i od wp ływu otoczenia spo łecznego oraz do świadczeń, które mog ą ją zarówno pobudzać jak i hamowa ć. Popęd istnieje tak że
u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi si ę fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także
seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upo śledzeniem umysłowym,
człowiek ‐ jak twierdzi Imieliński ‐ znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno
więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki mia ły charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie
jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić
rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?
W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo.
Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im
głębszy deficyt intelektualny, tym ni ższe potrzeby, a tym samym, obni żony popęd. Wed ług trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny
u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijaj ących si ę rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest
prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób
niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.
Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa
takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z t ą jednakże różnicą, że osoby upośledzone ‐ zwłaszcza większego stopnia ‐ często nie są zdolne
rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi si ę (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są
ograniczone hamuj ącym dzia łaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, za ś u osób z upo śledzeniem obserwuje si ę ograniczoną możliwość
krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i s łabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego
konsekwencją wydaje si ę brak lub niewystarczające przestrzeganie intymno ści w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie si ę
w dowolnym miejscu i czasie.
Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko
upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo ‐ mających prawidłowy stan zdrowia ‐ zupełnie nie ró żnią się od potrzeb seksualnych osób
normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób g łębiej upo śledzonych ‐ na skutek s łabszego ogólnego funkcjonowania organizmu ‐ potrzeby te s ą
wyraźnie obni żone. Grupa upo śledzonych umys łowo nie jest przecie ż grupą jednorodną pod wzgl ędem rozwoju biologicznego, ró żne te ż są
uwarunkowania ich ogólnej niesprawno ści psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich
uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek mi ędzy rozwojem intelektualnym
(stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.
Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów
Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż
budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa
się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne b ądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, za ś rodzice, opiekunowie oraz sami
zainteresowani nie maj ą z kim porozmawia ć, kogo zapyta ć, gdy ujawniaj ą się ich problemy. Przytoczę kilka przyk ładowych zachowań dzieci
i młodzieży, które niepokoj ą rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych
informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje si ę na tyle interesujące, że warto je zaprezentować
wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.
Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelin ę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na
rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez ró żne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych”
na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się
zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.
Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych
zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące si ę tam inne osoby, rozpocz ąć swoje praktyki masturbacyjne. W tym
czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie
w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na hu śtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają
one k łopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami s ą osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje si ę wówczas głośno i zanadto ró żnymi odgłosami (nie
przypominającymi s łów) zwraca na siebie uwag ę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami
odseparowują rodzice do innego pokoju.
Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15‐letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik
od szamponu. Zabawy takie zdarza ły si ę dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzi ć. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby
posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało si ę, że Marta planuje swoje czynno ści: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni,
w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by u żyć ich pod nieobecność
rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usun ąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywo łał sporą
sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano si ę, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności
takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie
wkładała sobie jakie ś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej cia ła
i zdrowia.
Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała
i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].
„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne
jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne ‐ dodaje zaniepokojona matka ‐ „a nóż” trafi się jakiś facet,
co z okazji skorzysta? [ ] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.
Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie
mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od d łuższego ju ż czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię
i kładzie si ę na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna.
Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie
ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwag ę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialno ści za dziecko,
ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.
14‐letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na sta łe wmontowaną do wózka
pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były
tolerowane przez długi czas cho ć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo si ę w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni
w internacie zaobserwowała podczas k ąpieli otarcia, a pó źniej okaleczenia narz ądów chłopca. Podjęto wi ęc próbę zastąpienia twardej i sztywnej
rozpórki mi ękkim wa łkiem, ale i ten przedmiot by ł wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilaj ą się seksualne zachowania ch łopca jest on
przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując
sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie
odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.
U osób postronnych takie zachowania budz ą lęk, poczucie zagro żenia, niekiedy obrzydzenie, prowadz ą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka
w środowisku. Wśród specjalistów mówi si ę, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się
czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skr ępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania
seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje si ę szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej.
Niestety, najcz ęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest oboj ętność, przy jednoczesnym odczuciu wstr ętu i obrzydzenia do
wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków
przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania
zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą
obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecie ż to, jakie b ędzie zachowanie m łodego człowieka
w przyszłości, zależy od jego osobistych do świadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota
błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego
dziecka oceniają je wy łącznie według w łasnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robi ł”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”.
Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara ca łkowicie nie pasuje do psychiki i dozna ń dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci
odczuwają przyjemnoś ć przy dotykaniu swoich narz ądów p łciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania mo żemy
spodziewać się, że odczucia te zostan ą dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest wi ęc mówić o nałogowych formach masturbacji
czy wręcz o rozpoczynających si ę zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę
zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywno ści seksualnej, zanim przekszta łcą się one w wypróbowany i skuteczny
(w odczuciu dziecka) sposób, ulubion ą zabawę, która mo że przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla
samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.
W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno ‐moralne, religijne i pogl ądy naukowe. Nie jest moim celem warto ściowanie
czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formu łowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co stara łam si ę
przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania
z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.
Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne
Masturbacja (zwana tak że samogwa łtem, ipsacj ą albo onanizmem) jest do ść powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie
w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej mo że być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M.
Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:
l
wieku dojrzewania
l
jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
l
nałogową (czyli patologiczną).
Można wi ęc s ądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normaln ą praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym
jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach d ługotrwałej roz łąki z partnerem i nie przeobra ża si ę w jedyną preferowaną (dominującą) formę
aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.
Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed
7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje j ą 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży
w okresie dojrzewania masturbacje staj ą się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym
okresie rzadko ma okazj ę zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania
i staje si ę to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zast ępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem.
W takim uj ęciu problemu seksuolodzy uznaj ą masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne ‐ jako swoist ą i naturalną fazę rozwojową
popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewaj ąca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące
pełne przeżycia seksualne (orgazm).
Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia si ła mo że obni żyć sprawność
funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulg ę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów spo łecznych.
Natomiast w sytuacjach zagrożenia ‐ jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa
i obniżającego poziom l ęku, co mo że sprzyja ć zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczy ć organów płciowych.
Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy
erogenne).
Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepe łnosprawne) nie musi ko ńczyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osi ągnięcie
szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje si ę celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan
szczytowego pobudzenia p łciowego wywo łany masturbowaniem si ę może wyst ąpić na skutek najró żniejszych bod źców dotykowych, ale tak że
oddziaływania samej wyobra źni. Mózg odbiera bod źce seksualne niezale żnie od tego, co dzieje si ę w organach płciowych, stąd zawsze istnieje
możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezb ędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście,
zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja
u dzieci i młodzieży mo że więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej
cielesności, za ś z drugiej koryguj ąco wypiera ć niepożądane zachowania seksualne i nie dopu ścić do rozwini ęcia si ę innych zachowań, m.in.
wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.
Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które prze żywają je identycznie. Tak że osoby
niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest
więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji
swojej seksualności ‐ w tym także do masturbowania się.
Jednakże masturbacj ę można w pe łni zaakceptowa ć dopiero po przyj ęciu okre ślonych kryteriów. Mianowicie, musi by ć ona aktem intymnym
(prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a tak że w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie
mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących
w najbliższym otoczeniu. Masturbacja mo że by ć ź ródłem przyjemno ści seksualnej, nie powinna wi ęc wywo ływać poczucia winy, a tak że bólu
czy przykrych doznań fizycznych.
Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych
Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój
psychoseksualny zosta ł z jakichś powodów zakłócony, a zak łócenia maj ące swe pod łoże w dzieci ństwie (najcz ęściej w środowisku rodzinnym)
traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż
okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi wi ęzi uczuciowej.
Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu
bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot,
brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem
‐ zdaniem Lew Starowicza ‐ jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktuj ących stosunki seksualne jako coś „ brudnego”, grzesznego,
niegodnego człowieka. Według autora st łumienie treści popędowych może sta ć się ź ródłem „zakochania si ę w sobie” i wrogiej postawy wobec płci
przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed
kontaktem z partnerem, bo wprowadza cz łowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność ż ycia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi
jakimi s ą w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pog łębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne
rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński
tłumaczy tym, że ipsacjom towarzysz ą różne formy fantazji, które wytwarzaj ą wyidealizowanego partnera (pod wzgl ędem wygl ądu, fizycznej
sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże
warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych mo że dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów
zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu
z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację.
Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania si ę, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom
towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewaj ą charakter agresywny, niekiedy okrutny b ądź perwersyjny, nie znany dotychczas
młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu,
ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment,
gdy odnosz ą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zast ępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czu łości
i pożądaniu).
Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może
być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie)
kiedy nale ży zacz ą ć się martwić. Tak jak tylko rodzice mog ą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi,
pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek
traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do
okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności
takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.
W ujęciu naukowym oraz etyczno‐moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdy ż różne mog ą być jej przyczyny, formy, a także
następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedz ą ile urazów i zaburze ń seksualnych u ludzi ju ż dorosłych tkwi swymi korzeniami
w brutalnym represjonowaniu przez nie świadomych rodziców ca łkiem naturalnych odruchów, zachowa ń i seksualnych zainteresowań w okresie
wczesnego dzieciństwa. Nie ma wi ęc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesz ąc si ę z każdego objawu rozwoju fizycznego
czy umysłowego dziecka, niepokoili si ę rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali si ę go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej
bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała si ę ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) ‐ piękną i tajemniczą, bo właśnie
intymną.
Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność
erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od
pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś
kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został
kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach us łyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie
większe zabawki g łównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje cia ło. Zabawy takie maj ą miejsce g łównie wtedy, gdy
przestają go interesowa ć zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wci ągając w nie inne dzieci, tak że uleg łych kolegów. Zabawy te, pocz ątkowo
przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób doros łych, po pewnym czasie wydawały si ę być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco
odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy
kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi
w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych ‐ zdaniem Lew‐Starowicza ‐ tak i pornografia
funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie‐ulga, nasycenie‐obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną.
Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre
ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.
Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców),
może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie
działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany
nową sytuacją albo osobą, gniew, z łość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje
powstają najczęściej u dzieci, które nie mog ą lub nie potrafią „ uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napi ęć
emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie,
uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje
się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko ch łopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (g łównie upośledzonych umysłowo
z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje
się masturbacja. Okazuje si ę, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać
mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno
mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej
mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.
Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie
dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych
masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć
w ciągu dnia (zamiast sta łych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi
dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać
obojętności na niepokoj ące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarza ć je większym zainteresowaniem, uwagą,
pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawi ązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie
jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki pow ściągliwości od nadmiernej koncentracji
na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i t łumaczenie, że robi coś bardzo złego
i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy
swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie
jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne
i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.
Przedłużający si ę okres masturbacji, bez aktywno ści partnerskiej, mo że stwarza ć poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym,
domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii
ruchowych (kołysanie si ę, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bod źców, w łaśnie w obr ębie w łasnego cia ła.
Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się
seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede
wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może
spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się
mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe
wzory do na śladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne by ły wzorem do na śladowania innych w grupie) utrwala wypaczone
zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.
Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej
Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje by ć normą, a staje si ę zachowaniem patologicznym. Moment, w którym
rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej,
warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewn ątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów
takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu mi ędzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca
swój pop ęd p łciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia si ę w utrwaloną
i główną formę wyładowania.
Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdy ż
ogranicza lub odrywa prze żywanie swojej p łciowości od wi ęzi emocjonalnej i duchowej mi ędzy dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem
deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego cz łowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania
egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew‐Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi
z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń,
czy rozbudowa form samogwa łtu. Zarówno Lew ‐Starowicz jak i Imieli ński uwa żają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks)
najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by wi ęc uważać, że osoby
głębiej upo śledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć
znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.
Mimo, że świetle nauki oceny etyczno‐moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu
nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze by ła uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy,
że takie praktyki nie s łużą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają
człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko ko ścioła jest w tej sprawie niezmienne. Tak wi ęc zło moralne masturbacji, według
społecznej nauki ko ścioła , p o l e g a n a t y m , że młody cz łowiek nadu żywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego
samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych
i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.
Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej
Określenie rozmiarów, wielkości i cz ęstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy
bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem.
Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni
rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje si ę mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem
wręcz masowym.
Przez bardzo długi czas (do pierwszej po łowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które
wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora
iloś ć orientacji my ślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej cz łowieka, a w szczególności osób niepe łnosprawnych z upośledzeniem
umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wi ąże si ę z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb
typowych dla ludzi dorosłych.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:
l
„to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
l
„masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do
lekarza”;
l
„dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli
liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska
będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym ‐ to oczywiste. Czy można więc
usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
l
„delikwenci z DPS‐ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym
spokój”;
l
„upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości
i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
l
„lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
l
„dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle
temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.
Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiaj ących takie praktyki jest bardzo zró żnicowany. Nie brak opinii do ść drastycznych,
potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej
tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są
też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.
Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie
zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk
w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.
Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną
i naturalną praktyką zarówno w przypadku ch łopców jak i dziewcz ąt, ale s ą zdania, że „należy j ą ograniczać”. No có ż, oglądanie praktyk
masturbacyjnych nie budzi przyjemnych dozna ń estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobno ś ć do
naśladowania takich zachowań.
W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd
onanizm u p łci m ęskiej jest cz ęściej akceptowany i tolerowany ni ż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości spo łecznej pokutuje pogl ąd,
że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy
się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych,
w wyniku czego s ą bezwstydne, gwa łtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przewa żającej wi ększości terapeutów
zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy
seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które
kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe
fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki
jakie im stwarzamy, niestety cz ęsto pozbawiają ich prawa do intymno ści. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście
częściej obserwuje si ę takie praktyki ( „bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ci ągłym
nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dzie ćmi. Mo żna więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne
możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.
Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.
Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnosz ących si ę do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna
sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób
czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej
szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istot ą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom
i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy
rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzin ę „moralnie podejrzaną”,
traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem ‐ przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.
W rzeczywistości, cho ć komponent seksualny w cz łowieku istnieje i daje si ę wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do pó źnej staro ści),
to jednak w każdym czasie przejawia si ę w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego tre ść może być całkiem
niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu
dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki
ostatecznie określają formy przejawiania si ę seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie mo że być hamowanie tego koniecznego rozwoju,
lecz wspomaganie go i sterowanie nim ‐ zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by
rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń
zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.
Przykładów takiego mieszania poj ęć i niewłaściwej interpretacji zachowa ń nie brak w ka żdej fazie rozwojowej. Nale ży do nich np. nazywanie
„onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie w łasnego cia ła
i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania
ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby
o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk.
Dopiero uchylanie si ę rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymno ścią ż ycia ludzi dorosłych może uczynić tę
dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.
W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radz ą sobie do ść szybko korzystaj ąc z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły.
Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z g łębokim upo śledzeniem, albo dzieci
z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania
intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać,
że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem,
terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla
niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy s ą tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną
stronę życia dziecka.
Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna
Od czasów najdawniejszych fa łszywe za łożenia na temat seksualno ści osób niepe łnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak
i w sztuce. W dodatku, wi ększość tego typu wyobra żeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie by ło i nie ma prawie żadnych materiałów na temat
seksualności niepe łnosprawnych kobiet. Na przyk ład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz s łucha
opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty ‐ Hefajstos ‐ jest „kaleką”. Ludzie
niepełnosprawni ‐ z paroma wyjątkami ‐ często s ą przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepe łnosprawny pisarz)
odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przyk ład powie ś ć D.H.Lawrence'a pod tytu łe m „Kochanek lady
Chatterley” („Lady Chatterley's Lover ”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley
i jej stajennym Meadowsem, a dosz ło do nich, poniewa ż lady Chatterley mia ła niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek
niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady,
które mo żna znale źć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja
seksualnej impotencji pojawia si ę w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji mo żna
w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem
film odniosły duży sukces. Tre ścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest
rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dó ł. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo
z powodu tego, że resztę ż ycia musia łby sp ędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest za łamany, ponieważ ż yje w g łębokim przekonaniu
o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować
swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepe łnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to,
niezależnie od oczywistych niebezpiecze ństw, z prawd ą. Jeżeli bowiem niektóre upo śledzenia mog ą hamować popęd seksualny i uniemo żliwiać
„normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona
w związku z programem o światy seksualnej, maj ącym na celu zapobieganie szerzeniu si ę HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej
o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.
Takoż samo za łożenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach ‐ jest nader
często przedstawiane jako idealne alibi dla m ęskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”),
opisującej stosunki pozama łżeńskie pomi ędzy zdrowym na ciele m ężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje si ę to, i ż zaangażowanie mężczyzny jest
usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych
przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World ”) i „Czas na taniec ” („A Time to Dance ”) również mężczyźni dopuszczaj ą się
cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet,
który i tak jest ju ż nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie s ą zdolne do wypełniania
tradycyjnych ról żony i matki.
Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepe łnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie
lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwa łtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu
„Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo,
rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i ‐ w końcu ‐ zostaje zabity.
Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach
i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa si ę pytanie: ilu lat, ilu pokole ń trzeba, by uzna ć istnienie i zaakceptować seksualność ludzi
niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.
Opracowanie ‐ Marzena Mieszkowicz ‐ neurologopeda
>