background image

Dlaczego boimy się masonów - rozmowa z prof. Tadeuszem Cegielskim

Wieloma umysłami wciąż rządzi pogląd, jaki w broszurze o masonerii przedstawił 
aktywny pod zaborami i w okresie międzywojennym endek mecenas Mieczysław 
Skrudlik: „Mason nie jest niczym innym, jak tylko sztucznym Żydem” – zauważa prof. 
Tadeusz Cegielski, historyk i wolnomularz. – Mason w sensie pochodzenia i religii 
Żydem być nie musi, ale jego działalność jest tak samo szkodliwa, jakby był Żydem. 
Antymasonizm jest pochodną antysemityzmu. Jest on także ukrytą formą 
antysemityzmu, którego jednak nie wolno duchownym głosić. Stosunek do 
wolnomularzy wynika nie tylko z przyczyn politycznych czy religijnych, lecz także z 
niedokształcenia społeczeństwa, które ma płaską, jednowymiarową wizję przeszłości. 
Nastroje antymasońskie mogą być groźne, bo odwołują się do wciąż żywej w 
świadomości Polaków tradycji spiskowej. W Telewizji Trwam występuje główny 
„łowca masonów” III RP – dr Stanisław Krajski. Raz opowiada, że „masoni podnoszą 
głowę”, innym razem, że „zeszli do podziemia”. Dlaczego boimy się masonów

Antymasonizm jest pochodną i ukrytą formą antysemityzmu,  którego duchownym głosić nie 
wolno 

Prof. Tadeusz Cegielski
– historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, wolnomularz, wielki mistrz honorowy Wielkiej Loży Narodowej Polski, autor 
wydanej niedawno „Księgi Konstytucji 1723 roku i początków wolnomularstwa spekulatywnego w Anglii”.
ramka

Masoni w Łazienkach
Co łączy warszawskie Łazienki z masonerią? Odpowiedź na to pytanie będzie można uzyskać w czasie konferencji 
„Łazienki Królewskie. Nowe świadectwa – nowe znaczenia”, organizowanej 8-9 maja przez Muzeum Łazienki Królewskie 
w Warszawie. Prof. Tadeusz Cegielski wygłosi na niej referat „Biały Dom i ezoteryczno-hermetyczne zainteresowania 
Stanisława Augusta”.

Rozmawia Krzysztof Pilawski

Abp Józef Michalik – przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, doktor teologii dogmatycznej – oskarżył masonów o 
atakowanie Kościoła katolickiego. Panie profesorze, skąd się wziął wśród polskiego duchowieństwa ten przekazywany z 
pokolenia na pokolenie strach przed wolnomularzami?
– Obraz budzącego strach masona zrodziła potrzeba posiadania symbolicznego – bo przecież nie rzeczywistego – 
wroga, którego można obarczyć winą za całe zło. Mieliśmy w Polsce do czynienia z trzema wyimaginowanymi wrogami 
wewnętrznymi: Żydem, masonem i bolszewikiem. Wizerunek bolszewika mocno przybladł po upadku Związku 
Radzieckiego, antysemityzm zaś został oficjalnie potępiony przez Kościół katolicki. Trudno dziś – nawet w Polsce – 
wyobrazić sobie hierarchę odwołującego się do antysemickich uprzedzeń wiernych. Kto więc pozostał? Oczywiście 
mason!
Gdzie i kiedy narodził się wizerunek „złego, bezbożnego masona”?
– Antymasonizm w obecnej postaci zrodził się w okresie rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. W 1789 r. w 
Rzymie, w stolicy Państwa Kościelnego, pojawił się międzynarodowy awanturnik, fałszywy włoski hrabia i oszukańczy 
alchemik, osławiony Alessandro
di Cagliostro, znany także jako Giuseppe Balsamo. Ten bardzo uzdolniony sycylijski Żyd działał w ruchu 
wolnomularskim, stworzył w 1782 r. Zakon Masonerii Egipskiej. Owładnięty ideą mesjańską głosił nadejście Nowego 
Izraela. W Rzymie, zadenuncjowany przez własną żonę, został pojmany i osądzony przez Świętą Inkwizycję. Procesowi 
Cagliostra nadano niebywały rozgłos – akta publikowano w wielu językach, także po polsku, w całym świecie 
chrześcijańskim. We Francji huczy rewolucja, gilotyna ścina kolejne głowy, a Cagliostro opowiada – nie całkiem 
dobrowolnie – o tym, jak masoni szykowali zagładę monarchii francuskiej, aby się zemścić za proces templariuszy.

Marsz, marsz Dąbrowski

Zakonu templariuszy rozsławionego w powieściach Dana Browna?
– W procesie przeciwko masonerii wykorzystano jeden z dwóch mitów założycielskich tego ruchu. Starszy mit, angielski, 
wywodzi wolnomularstwo od budowniczych średniowiecznych świątyń i zamków. Młodszy, spopularyzowany w latach 40. 
XVIII w., wiązał początki tego świeckiego zakonu z rycerskim zakonem templariuszy, którzy w dobie wypraw krzyżowych 
strzegli Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Ten mit okazał się użytecznym narzędziem w ręku reformatorów 
wolnomularstwa, poszukujących atrakcyjnej formuły, która mogła doń przyciągnąć zarówno arystokrację, jak i 
wzbogacone mieszczaństwo. W dobie rewolucji okazał się jednak również potężną bronią wrogów masonerii. Cagliostro 
zeznał na procesie, że wolnomularstwo francuskie, konkretnie Grand Orient de France, mści się na monarchii Burbonów 
za zniszczenie zakonu templariuszy w XIV w., za proces wielkiego mistrza zakonu, Jacques’a de Molaya, którego w 
1314 r. spalono w Paryżu na stosie na rozkaz króla Filipa IV Pięknego. Wielki mistrz miał przed śmiercią rzucić klątwę na 
prześladowców, zarówno na papieża, jak i na króla. Klątwa miała dotknąć całą dynastię Kapetyngów, a w konsekwencji 
także ich bezpośrednich następców na tronie Francji: Walezjuszy i Burbonów.
W historii rzekomego hrabiego Cagliostra jest także polski wątek.
– W istocie! Aby jednak rzecz stała się zrozumiała, wyjaśnijmy, że – po pierwsze – Cagliostro przebywał w Warszawie w 

Fot. Krzysztof 
Żuczkowski

background image

1780 r., gdzie jednak został zdemaskowany jako oszust i salwował się ucieczką do Niemiec i Francji. Po drugie, „polski 
wątek” dotyczy jego ostatnich chwil. Papież złagodził wyrok Świętej Inkwizycji i zamienił Cagliostrowi karę śmierci na 
dożywocie. Skazanego osadzono na zamku św. Anioła, ale potem niespodziewanie przeniesiono do twierdzy San Leo, w 
której zmarł w sierpniu 1795 r. Tę twierdzę, bronioną przez papieskich żołnierzy, zdobyły Legiony Polskie gen. 
Dąbrowskiego – głodne, obdarte, ale bardzo bitne. Zdobywszy twierdzę San Leo, tę „Bastylię papieską”, polscy żołnierze 
oglądali celę Cagliostra, zanotowali w pamiętnikach jej wygląd, a nawet inskrypcje wyryte przez więźnia na ścianach.
Legiony Dąbrowskiego miały demokratyczny, a zarazem wolnomularski charakter...
– Legioniści mieli na sztandarach znaki wolnomularskie. Jan Henryk Dąbrowski, sam adept lożowy, rządził legionami w 
sposób wolnomularski – wszyscy ludzie są braćmi, a w wojsku, jak w loży, o awansie decydują jedynie zasługi.

Dał im przykład papież

Trudno się dziwić, że Rzym nie lubił wolnomularzy.
– Papiestwo przeżywało zarówno wówczas, jak i po zakończeniu wojen napoleońskich i odbudowaniu Państwa 
Kościelnego w 1815 r. trudności wszelkiego rodzaju: społeczne, ekonomiczne, kulturalne, duchowe. Wolnomularze 
wcale nie byli źródłem tych problemów, jednak Rzym właśnie ich obarczył winą za nie. Wydano tu nieprawdopodobną 
liczbę – kilkaset! – dekretów skierowanych przeciwko wolnomularzom. Z dokumentów wynika, że kara śmierci i 
konfiskata mienia czeka nie tylko wolnomularzy, ale i tych, którzy znali ich nazwiska i miejsca spotkań i nie donieśli tego. 
Dekrety obiecywały donosicielom wynagrodzenie ze skonfiskowanych dóbr.
To niewiele dało – w 1870 r. doszło do zjednoczenia Włoch kosztem m.in. Państwa Kościelnego.
– Przywódcy ruchu zjednoczeniowego – król Piemontu Wiktor Emanuel, premier Cavour i Garibaldi – byli 
wolnomularzami, a dążąca do scalenia ziem włoskich klasa średnia nośnikiem idei wolnomularskich. Papiestwo 
przegrało, musiało nie tylko zaakceptować nowy porządek, lecz także oddać niemal całe swoje terytorium. Papież Pius 
IX ogłosił się więźniem Watykanu, jako że jego państwo skurczyło się do pałaców i ogrodów watykańskich. I to jest ów 
moment, gdy papiestwo uznało antymasonizm za element doktryny chrześcijańskiej. Dało temu wyraz m.in. podczas I 
Soboru Watykańskiego w latach 1869-1870. Wcześniej, w encyklice Quanta cura z 1864 r. i w Syllabusie, Pius IX potępił 
główne idee epoki, wśród nich liberalizm, socjalizm, racjonalizm oraz ideę rozdziału Kościoła od państwa.
Mason okazał się gorszy niż liberał i socjalista?
– Liberał i socjalista byli postaciami stanowczo za mało demonicznymi, np. liberałem był znajomy handlarz oliwą, 
nauczyciel gimnazjalny, bankier, prawnik. Co innego mason, którego nikt nie widział, a który oddaje się tajemnym 
obrzędom i wywrotowej działalności.

Z ziemi włoskiej do Polski

Dlaczego ten antymasonizm przywędrował „z ziemi włoskiej do Polski”? Przecież wielu polskich duchownych skrywało 
pod sutanną fartuszek. XVIII-wieczni prymasi Polski byli zwolennikami wolnomularstwa, a Gabriel Podoski wręcz 
adeptem, ks. Michał Poniatowski, brat króla, co najmniej sprzyjał masonom…
– Glebą dla nastrojów antymasońskich we Włoszech była również działalność węglarstwa – organizacji spiskowych z 
pierwszej połowy XIX w. Włosi wiedzieli, że to realna siła. Na ziemiach polskich podłożem dla antymasonizmu były 
powstania narodowe, ściśle przecież związane z działalnością spiskową. W XIX w. ścierały się dwie postawy – 
powstańcza i legalistyczna, układania się z zaborcami. Kościół bardziej sprzyjał tej drugiej. Po upadku powstania 
styczniowego w środowisku krakowskich konserwatystów, „stańczyków”, upowszechniono pojęcie liberum conspiro 
(wolności konspirowania), nawiązujące wprost do zgubnego dla Polski liberum veto. Efekty owych konspiracji, powstania 
narodowe – dowodzili „stańczycy” – kończyły się nieuchronną klęską, niezliczonymi ofiarami i pogorszeniem sytuacji we 
wszystkich dziedzinach życia. Konspiracja powstańcza okazała się tak samo zgubna jak wolności szlacheckie w dawnej 
Rzeczypospolitej. W tej sytuacji Kościół nie musiał specjalnie straszyć wiernych konspiracjami i spiskami – oni doskonale 
wiedzieli, o czym mowa. Słowa polskich księży, że masoni knują i sieją zniszczenie, padały na podatny grunt.

Za endecji przewodem

Przypominam sobie interpelacje posłów Ligi Polskich Rodzin z czasów IV RP, którzy dociekali, czy dekret prezydenta RP 
z 1938 r. o likwidacji stowarzyszeń wolnomularskich nadal obowiązuje, a przy okazji wytykali PRL-owskiej opozycji – 
m.in. KOR-owskiej – masońskie korzenie. Ten pogląd wciąż jest obecny. Ale nadal nie bardzo rozumiem, do czego 
polskim duchownym w XIX w. był potrzebny mason.
– Pod zaborami Kościół nie mógł rozwijać ani państwowej, ani narodowej ideologii. Chwycić się musiał działań, które 
były dozwolone. Konstruując wizerunek rzekomych wrogów, Żydów i masonów, urastał do roli najważniejszej siły, która 
może ocalić Polaków przed tymi wrogami. Politycznym wyrazicielem podobnych poglądów stała się u schyłku XIX w. 
Narodowa Demokracja – endecja. Nieprzypadkowo przywołał pan w pytaniu głosy LPR, wywodzącej się z endeckiej 
tradycji. Aktywny pod zaborami i w okresie międzywojennym endek mec. Mieczysław Skrudlik w broszurze o masonerii 
napisał: „Mason nie jest niczym innym, jak tylko sztucznym Żydem”.
Jędrzej Giertych, dziadek byłego przywódcy LPR Romana Giertycha, ukuł pojęcie judeomasonia.
– Ten sposób myślenia wciąż rządzi wieloma umysłami: mason w sensie pochodzenia i religii Żydem być nie musi, ale 
jego działalność jest tak samo szkodliwa jak wtedy, gdyby był Żydem. Antymasonizm jest pochodną antysemityzmu. Jest 
także ukrytą formą antysemityzmu, którego jednak duchownym głosić nie wolno.

Pieśń legionów Rydzyka

W grudniu minie 90. rocznica zamachu na Gabriela Narutowicza, poprzedzonego wściekłą endecką nagonką na 
prezydenta. Po śmierci Józefa Piłsudskiego ruchy narodowej prawicy rozprawiały się – choć tylko politycznie – z Żydami 
i masonami. Czy sądzi pan, że nastroje antymasońskie mogą być groźne w XXI w.?

background image

– Tak, bo odwołują się do wciąż żywej w świadomości Polaków tradycji spiskowej, do liberum conspiro. Czarna legenda 
III RP oparta jest na teorii spisku; odwołuje się do tajnych układów zawartych rzekomo w Magdalence. Jarosław 
Kaczyński dowodzi, że III RP jest zbrodnią równie wielką jak PRL, porównuje Tuska do Gomułki. To nie jest, wbrew 
pozorom, śmieszne. Kaczyński nie mówi na szczęście o spisku masońskim, ale ci, którzy go słuchają, owszem, tak 
myślą i mówią. W Telewizji Trwam występuje częstokroć główny „łowca masonów” III RP – dr Stanisław Krajski. Raz 
opowiada, że „masoni podnoszą głowę”, innym razem, że „zeszli do podziemia”. Budzi lęk – również w licznych 
broszurach wymierzonych w wolnomularstwo. Z tej telewizji i z „Naszego Dziennika” nieprzerwanie dowiadujemy się, że 
żyjemy w warunkach nowej okupacji zorganizowanej przez grupę liberałów, za którymi stoją masoni i Żydzi. Wyznawcy 
o. Tadeusza Rydzyka traktują III RP jak państwo obce, śpiewają: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. O. Rydzyk 
wezwał do niepłacenia podatków, bo władza obraca je przeciwko Polakom. Przeciwnicy obecnej Polski mają nadzieję na 
wielki kryzys gospodarczy. Zrozpaczeni ludzie wyjdą wówczas na ulicę, a „prawdziwi Polacy”, „patrioci” poprowadzą ich – 
wiadomo przeciwko komu.
W 2004 r. sejmik województwa wielkopolskiego przegłosował decyzję o odwołaniu pana z funkcji przewodniczącego rady 
muzeum Zespołu Pałacowo-Parkowego w Dobrzycy. Wnioskodawczyni, radna Elżbieta Barys z LPR, uzasadniała: „W 
radzie naukowej muzeum jest wielki mistrz loży masońskiej; on nie chroni kultury narodowej, tylko preferuje masonika. 
Na to nie możemy się zgodzić, bo za pieniądze podatników trzeba przede wszystkim chronić polskie pamiątki”.
– Decyzję sejmiku wielkopolskiego uchylił w całości wojewoda, a jego stanowisko utrzymał – również w całości – sąd 
wojewódzki, a następnie Naczelny Sąd Administracyjny. Po korzystnej dla mnie decyzji sądu zrezygnowałem z funkcji, 
by nie dać więcej pretekstu do ataków na muzeum i jego kierownictwo. Dobrzyca to wyjątkowe miejsce, związane z 
wolnomularstwem w sposób całościowy: mamy tam nie tylko układ urbanistyczny, architekturę pałacu, założenia 
parkowe, dekoracje i wyposażenie wnętrz, ale także projekt społeczny twórcy – wolnomularza Augustyna Gorzeńskiego, 
generała, adiutanta króla Stanisława Augusta, posła na Sejm Czteroletni. Gorzeński chciał przekształcić Dobrzycę w 
Bononię – krainę dobra i szczęścia, rządzoną przez opiekuńczego władcę sprawiedliwie, zgodnie z kanonami 
oświecenia.
Za pana czasów powstał projekt urządzenia w Dobrzycy Muzeum Oświecenia i Wolnomularstwa. Po „wypędzeniu 
masonów” działa tam Muzeum Ziemiaństwa i Tradycji Patriotycznych.
– Zakwestionowano oczywiste fakty, by wyjąć pałac z tradycji wolnomularskiej i dedykować go tradycji ziemiańskiej oraz 
patriotycznej. Uznano arbitralnie, że w tradycji ziemiańskiej i patriotycznej nie mieści się afirmacja masonerii.
Józef Wybicki, przyjaciel Gorzeńskiego i gość Dobrzycy, był ziemianinem, patriotą i wolnomularzem w jednym.
– Ktoś, kto tych związków nie dostrzega, jest głuchy i ślepy. Albo ma złą wolę. Aby „odczarować” Dobrzycę, zamówiono 
monografię, której autorka podważyła związki nie tylko rezydencji, ale i jej gospodarza,
gen. Gorzeńskiego, z masonerią! A przecież Dobrzyca jest wizytówką możliwości intelektualnych ziemiaństwa 
wielkopolskiego. Bononia, projekt społeczny wciąż słabo zbadany przez historyków, to zjawisko niezwykłe, niemające 
odpowiednika ani na terenie Polski, ani w skali europejskiej. Tymczasem wartość Dobrzycy jako placówki pielęgnującej 
tradycje ziemiańskie jest skromniejsza od innych muzeów tego typu. To wielka strata dla kultury narodowej, wymierna 
strata dla regionu. Stosunek do wolnomularzy wynika nie tylko z przyczyn politycznych czy religijnych, lecz także z 
niedokształcenia społeczeństwa, które ma płaską, jednowymiarową wizję przeszłości. Dominuje myślenie zero-
jedynkowe, postrzeganie świata w tonacji czarno-białej, tak jakby nie było jeszcze tysięcy odmian szarości.

Złączym się z narodem

Lekarstwem na niewiedzę mogłoby być właśnie muzeum…
– W listopadzie 2010 r., na konferencji Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie na temat stanu badań nad 
wolnomularstwem, zaproponowałem powołanie Instytutu Sztuka Królewska w Polsce, a w jego ramach Muzeum 
Wolnomularstwa. Tym projektem zainteresowali się zarówno adepci owej Sztuki Królewskiej, jak i profani. Planowany 
jako organizacja społeczna instytut zajmie się badaniem dziejów wolnomularstwa w Polsce i na świecie. Doświadczenie 
Dobrzycy nauczyło nas, że placówka poświęcona wolnomularstwu nie może być zależna od władz rządowych lub 
samorządowych. Chcemy w pierwszej fazie prac uruchomić wirtualne Muzeum Wolnomularstwa w Polsce, dopiero 
później muzeum materialne.
Agnieszka Morawińska wkrótce po objęciu stanowiska dyrektora Muzeum Narodowego zapowiedziała zorganizowanie 
wystawy masoników z bogatej kolekcji zgromadzonej w tej placówce. Czy dojdzie ona do skutku?
– Tak, we wrześniu przyszłego roku. Wystawa – zgodnie z projektem przygotowanym przez historyka sztuki prof. 
Antoniego Ziembę, masonologa i wieloletniego kustosza Muzeum Narodowego Krzysztofa Załęskiego oraz przeze mnie 
– będzie miała tytuł „Loża i muzeum jako obrazy świata”. To nowatorskie – nie tylko na naszym gruncie – 
przedsięwzięcie. Ma pokazać świat widziany oczyma wolnomularzy. Być może odrobinę lepszy od tego naszego świata. 
Lepszy, gdyż racjonalniej, a więc i bardziej moralnie ułożony. Zarazem piękny w sensie estetycznym. Widz przeżyje 
inicjację wolnomularską, w głębi ziemi przejdzie przez kolejne żywioły oczyszczające, złoży przysięgę, dostąpi iluminacji, 
weźmie udział w loży bankietowej, będzie rozmawiał z damami, które złożyły wizytę w tzw. loży białej, obejrzy dzieła 
architektury, przejdzie ogrodami Heleny Radziwiłłowej i Izabeli Czartoryskiej, trafi do Teatru Narodowego 
Bogusławskiego, wysłucha muzyki
Elsnera. Opowieść zakończy się śmiercią – pokażemy loże żałobne po śmierci ks. Józefa (Poniatowskiego). Ponieważ 
wolnomularze wierzą w szansę zmartwychwstania lub ponownych narodzin, widz – z tym samym biletem – będzie mógł 
przeżyć życie w świecie braci wolnomularzy raz jeszcze.
Może po tej wystawie trudniej będzie straszyć masonem?
– Oby tak się stało! Na wystawie w Muzeum Narodowym pragniemy pokazać wolnomularzy w działaniu obywatelskim: 
twórców Konstytucji 3 maja, generałów Kościuszki, generalicję napoleońską i powstania listopadowego, chcemy też 
przypomnieć historię hymnu narodowego, prozę, poezję, prasę. Mam nadzieję, że prezentacji w Muzeum Narodowym 
będą towarzyszyły mniejsze wystawy o charakterze historyczno-edukacyjnym: w Łazienkach Królewskich, na 
Uniwersytecie Warszawskim. Te instytucje wiele zawdzięczają wolnomularzom.