Bioenergoglupota id 86822 Nieznany (2)

background image

Bioenergo-głupota

Dariusz Pietrek

Do tego artykułu przygotowywałem się bardzo długo. Zaliczyłem liczne pozycje
książkowe, uczestniczyłem w kilku „Targach Zdrowia”, rozmawiałem z kilkoma
bioterapeutami. Kiedy jednak wszedłem na stronę jednego z bardziej znanych „bio”,
byłem bliski uduszenia się ze śmiechu. Oto, czym zostałem przywitany:

„Energia, która płynie do Ciebie podczas naszego kontaktu (nawet podczas czytania tego
tekstu!) powoduje wzrost Twojej kreatywności i efektywności. Najważniejszy jest
kontakt. On już nastąpił. Płynie energia. Co możesz zrobić, żeby osiągnąć więcej?
Przyjedź do .....”

…i tu nazwa miejscowości, w której ten Pan przyjmuje.

Ludzie, uważajcie! Bo w trakcie czytania tego tekstu też może płynąć do Was energia, a
wasza kreatywność urośnie.

Czujecie? Rośnie, no teraz to już musicie czuć. No widzicie! To jest toooooo!!!

Ale idąc dalej: w dziale formy pomocy czytam „.....Fotografia każdego człowieka jest dla
mnie szczegółowym zapisem jego stanu zdrowia. Na jej podstawie określam dolegliwości
równie dokładnie, jak podczas kontaktu bezpośredniego, a przekazywana przeze mnie
energia, płynie skutecznie do każdego.

Możesz przysłać do mnie swoją fotografię z krótkim opisem podstawowego problemu
zdrowotnego. W niedługim czasie otrzymasz odpowiedź z wyjaśnieniem wszystkich zasad
korzystania z Trybu Intensywnej Opieki Przez Zdjęcie (TIOPZ)”.

Ludzie! Szkoda, że tylko nasi niedouczeni lekarze tak nie potrafią!

Patrzcie, siedzę w domu i dzwonię do mojego konowała mówiąc mu: Ty dobry mój
lekarzu, wyciągnij no szybciutko moją kartotekę i rzuć swoim bystrym oczkiem na moje
zdjęcie (umieszczone podczas aktu wyboru lekarza pierwszego kontaktu), bo coś mi
dolega. A on patrzy i patrzy i nagle widzi. On już wie, co mi jest. Dzwoni do mnie i mam
pełną jasność, co mi dolega. Nie muszę prątkować wśród innych prątkujących.
Oszczędzam czas swój i czas panienki z rejestracji!

No tak, jedno małe zdjęcie...

background image

LUDZIE !!!! No i w końcu wiem, co to tajemnicze TIOPZ oznacza: to Tryb Intensywnej
Opieki Przez Zdjęcie. A na cholerę mi potrzebne Pogotowie Ratunkowe, ja zapiszę się
chyba do TIOPZ-u!

Dlaczego się śmiejecie? Na przykład mając atak kolki nerkowej, dzwonię do tego
fantastycznego bio i wydaję mu polecenie: „facet, gap się na moje zdjęcie, bo z bólu łażę
po suficie.” A on w całej pełni profesjonalista wyciąga moją kartotekę ze zdjęciem, byle
tylko aktualnym i patrzy się bardzo intensywnie.

Nie, no Pietrek, co ty piszesz? Przecież tak zwariować to przecież nie można!

Błąd. Jednak można!

Jak człowiek pochodzi po tych targach zdrowia i zapozna się z ofertą cudotwórców z
bagien, po pewnym czasie przechodzi mu ochota do śmiechu.

A te wszystkie afektowane panie, które wprowadzają jakąś adeptkę z I pietra, którą udało
się w końcu namówić, aby tu przyszła. I ten ściszony głos, pokazywanie wzrokiem, „a
wiesz kto to jest? To bardzo znany bioenergoterapeta. A wiesz, on był w TV!”. Zawsze w
tym momencie przypomina mi się I cześć filmu „Szpital na peryferiach” ze sławnym już
tekstem „Gdyby głupota potrafiła latać.......”

No, ale idźmy dalej.

Jaką jeszcze pomoc może nam zaproponować ów jegomość znany wszystkim wiernym
oglądaczom programu na jednej ze stacji TV komercyjnej ?

Analizując ofertę tego „bio”, dowiadujemy się, że nie tylko przez fotografie może
„pomagać”. Cóż ciekawego może jeszcze ten pan nam zaoferować? Czytaj czytelniku:

„Podobnie jak Twoja fotografia jest dla mnie źródłem wszelkich informacji o Tobie -
zapisem częstotliwości, na której pracuje Twój organizm - tak też moje zdjęcie jest dla
Ciebie sposobem szybszego i pełniejszego skontaktowania się z przepływającą przeze mnie
energią. W kontakcie mentalnym codziennie o 20.00 lub o 22.00 wspomoże i wzmocni
przekaz energii. Kontakt mentalny to trzy minuty, podczas których myśląc o mnie i
mając przed sobą moje zdjęcie energetyczne, wykonujesz po kolei trzy zobrazowane
poniżej gesty. Każdy gest trwa 1 minutę. Teraz energia gromadzi się na twoich dłoniach.
Energia ulega uformowaniu i skondensowaniu. Energia swobodnie przepływa do twojego
ciała”.

background image

Ludziska, pan X czeka na Was zawsze od 20:00 do 22:00, czeka mentalnie oczywiście na
specjalnie zarezerwowanej częstotliwości, aby jak już zawiedzie Tryb Intensywnej Opieki
Przez Zdjęcie, to on Wam pomoże, tylko musicie myśleć trzy minuty.

Już to widzę: pan X na urodzinach popijający wódeczkę. Ups. Jaka wódeczka? Przecież
tylko i wyłącznie woda naenergetyzowana. A więc popijając tę wodę odbiera, jak SB
Radio, Wasze fale z prośbami o moc.

Niech moc będzie z Wami!

Nie zamieszczam tutaj zdjęć tych gestów, gdyż boję się, że głupota przez przypadek
mogłaby się stać zaraźliwa.

Czytelniku, wybacz.

„Na zakończenie tych trzech gestów strzepnij ręce, klaśnij kilkakrotnie w dłonie, a jeżeli
masz taką możliwość, opłucz je pod bieżącą zimną wodą.

Dzięki tym trzem gestom Twoje ciało powróci do harmonijnej współpracy wszystkich
tkanek i uwolnione zostanie od szkodliwej jonizacji dodatniej (odpromieniuje się).

Każda forma kontaktu z tą energią może spowodować reakcje świadczące o tym, że
organizm zaczął się oczyszczać z gromadzących się w nim toksyn, złogów i zanieczyszczeń,
z którymi energia własna osłabionego chorobą ciała nie daje sobie rady.”

Osobiście radziłbym tym wszystkim nie tylko opłukać ręce zimną wodą, ale cały wleźć
pod zimny prysznic tak na 20 minut, ale bez mentalnego kontaktu z panem X. Aha, ale
tkanki by się nie uwolniły od jonizacji szkodliwej.

No tak. Zaraz sobie postawię lustro przed monitorem, abym widział kiedy zgłupieję do
końca czytając takie kretynizmy. No, ale ja nie mam programu w komercyjnej TV!

Na koniec jeszcze pragnę wszystkim czytelnikom zaprezentować sztandarowy numer
pana X:

„Jak energetyzować wodę?

• 1,5 litrowa butelka wody powinna być fabrycznie zamknięta.

• Kartkę wodną (którą otrzymasz pocztą) podpisaną imieniem i nazwiskiem osoby, dla
której jest przeznaczona woda, naklej na butelkę.

background image

• Wodę możesz naenergetyzować podczas programu w TV XXXXX, a także podczas
kontaktu mentalnego o 20.00 lub 22.00 - w trzecim geście zbliżając dłonie do butelki na 1
minutę (zob. fotografie).

• Tak przygotowana woda jest gotowa i nie trzeba jej już drugi raz energetyzować.

• Dla wzmocnienia i uzupełnienia kontaktu druga część kartki wodnej powinna być
wypełniona i odesłana do mnie”.

Proszę pamiętać: koniecznie zamknięta!

No i tak kartka „wodna”, to znaczy że bez tej kartki to wszystko „psu na budę”. Będę
czekał o 20:00 na ten program, kupiłem całą paletę wód (150 szt.) bez gazu – może pan X
jeszcze gaz dorzuci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Drogi czytelniku, zwróć uwagę na wzmocnienie kontaktu. Koniecznie wypełnij i wyślij.

Tak, zrób to teraz. Ale dokładnie. Bo teraz pan X może mentalnie znowu się kontaktować
z Tobą na tej szczególnej częstotliwości. A ostatecznie pamiętaj, jest jeszcze Tryb
Intensywnej Opieki Przez Zdjęcie.

Kochani! A jeśli pan X połączy te wszystkie metody, to minister Marek Balicki odejdzie
na bezrobotne z całą armią lekarzy, pielęgniarek, salowych itd.!!!

A na jednej ze stron znalazłem taki zestaw zadań, jakie ma spełniać bioenergoterapia:

- informowanie zainteresowanego o zaburzonych strefach,

- usunięcie zaburzenia przepływu energii,

- usunięcie energii chorobowej,

- zasilenie ciała osoby chorej pozytywną energią.

No dobra, ktoś mi zarzuci, żem złośliwy człek. Wcale nie. Nie mam też jakiś uprzedzeń do
znanego i cenionego na rynku cudotwórców z bagien pana X.

Jak sobie poczytałem wypowiedzi naszych zrzeszonych w Cechu Rzemiosł Różnych
bioenergoterapeutów, to doszedłem do wniosku, że pan X to bardzo profesjonalny „bio”.
Proszę poczytać, jak reklamują się nasi rodzimi szarlatani sic. Bioenergogoterapeuci!

Ten fragment został zaczerpnięty z artykułu pana Andrzej Gregosiewicza. Autor jest
profesorem dr hab. medycyny z Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej AM w Lublinie.

background image

Na stronie http://www.medicus.lublin.pl pisał profesor! A wszystko zrozumiałem, czego
nie mogę powiedzieć o tłumaczeniach naszych bio!

Poniższe nazwy kierunków „specjalizacji” naszych rodzimych biooszustów są wytworem
Pana Profesora:

„Praterapeuta”: „...dążę do zjednoczenia z praistotą światła boskiego. Wykorzystuję
energię świetlistą do leczenia wielu schorzeń. Dysponuję dwudziestoma rodzajami energii
leczniczej”.

„Voltoterapeuta”: „...mój zabieg trwa około 10-15 min. To wystarczy, bo ja mam 22
milivolty między dłońmi.Usunąłem guzy nowotworowe u około dwustu osób”.

„Glinoterapeutka”: „Wykonuję okłady z glinki zielonej. Leczę nowotwory”.

„Czakroterapeuta”: „Do czakry podstawowej wchodzę tylko mentalnie, gdyż znajduje się
ona w kroczu”. „Syn zadzwonił do mnie... trzeba pomóc choremu na raka”. „Po pięciu
zabiegach choremu wyrzuciło na pośladkach mnóstwo wrzodów. Jakby w ten sposób
uciekała z niego choroba”.

„Speedterapeuta”: „Nie wyglądało to dobrze. Porządna gula wystawała mu z szyi.
Obejrzałem ją i przyłożyłem ręce. Po chwili guz zaczął się w oczach zmniejszać. W końcu
całkiem zniknął.”

„Longterapeuta”: „Moje biopole oddziałuje na odległość stu metrów. Dodatkowo
energetyzuję wodę i chusteczki. Po przyłożeniu chusteczek ustępują bóle kończyn i goją
się rany”.

„Magterapeuta”: „...wyjmuję kręgosłup z ciała pacjenta”. „Potem wkładam kręgosłup z
powrotem. Jest już po wszystkim”

„Stratoterapeuta”: „...ładowanie kogoś swoją energią to tylko trick. Ja przekazuję
promień energii, który ściągam z góry”.

„Krystalochromoterapeuta”: „Zbudowałem kryształową lampę do leczenia kolorami.
Fala koloru wzmacniana jest trzykrotnie. Leczy wszystko”.

„Hydroterapeuta”: „...energetyzuję butelkę wody mineralnej i polecam codziennie pić w
domu. Wyleczyłem w ten sposób ciężkie złamanie kości piętowej”.

„Walkterapeuta”: „Spaceruję po chorym. Metoda polega na przekazie energetycznym
połączonym z masażem całego ciała stopami. Wyleczyłem guz nowotworowy płuca”.

background image

„Optoterapeutka”: „Działam na nich białym światłem, smugą bezinteresownej,
przepełnionej miłością energii, którą wysyłam w kierunku osoby cierpiącej”.

„Tam-tam-terapeutka”: „Na brzuchu, piersiach, za głową i przy stopach stawiam misy o
różnych rozmiarach. Uderzam w misy i przysłuchuję się dźwiękom. W ten sposób
uzdrawiam także ciało subtelne. Potem korzystam jeszcze z dwóch innych rodzajów
dzwonków wysokośpiewających, których zadaniem jest oczyszczanie, oraz tybetańskich,
których dźwięk ma dawać połączenie z niebem i ziemią”.

„Termoterapeuta”: „Leczę dotykiem rąk (...) osiągających temperaturę 38,6 stopnia
Celsjusza”.

„Regeneroterapeutka”: „moja metoda to energetyczny przekaz do kręgosłupa. Niedawno
uzdrowiłam kobietę po wypadku samochodowym. Miała niemal zdruzgotany kręgosłup,
ledwie się ruszała. Po kilku zabiegach kręgosłup zregenerował się”.

„Uzdrowiciel Boży”: „Mam energię od Boga, podłączoną pod umysł. Moja myśl jest
sprawcza”.

„Plazmoterapeuta”: „Zdejmuję bioplazmę chorobową. Wystarczy, że przejadę ręką i
czuję wszystkie zakłócenia w organizmie. Od razu odbieram jakby uderzenie w dłoń”.

„Chromoterapeuta”: „...widzę nie tylko choroby, które przeszliśmy lub te, które nam
grożą. Widzę także kolory i nimi leczę. Do każdej choroby stosuję inny kolor. Gdy
niebieski nie pomaga, dodaję inny. Do leczenia głowy nie wolno stosować czerwonego,
ż

ółtego i pomarańczowego. Do złamania zaś kości jak najbardziej”.

„Naturoterapeuta”: „nie badając jestem w stanie stwierdzić, co jest przyczyną
dolegliwości pacjenta. Nie muszę go nawet widzieć. Wystarczy, że będę miał jego zdjęcie
lub podpis. W ten sposób wyleczyłem już niejedną osobę, nawet z nowotworem trzustki
czy paraliżem”.

„Net-terapeutka”: „Kilka tygodni temu otrzymałam przez internet fotkę chorego na
białaczkę. Dzięki swojej energii uzdrawiam widząc tylko wydruk z komputera”.

„Rezonoterapeuta”: „Wchodzę w świadomość pacjenta. Doprowadzam z nim do
rezonansu. Albo dopasowuję swoją częstotliwość do chorego, albo odwrotnie”.

„Skolioterapeutka”: „Wzrokiem potrafię nastawić kręgosłup, poprawić skoliozę”.

„Idioterapeuta”: „25 lat temu w Krynicy ze ściany wyszła niewysoka postać i rzekła:
Masz uzdrawiać”.

background image

I na tym chyba można zakończyć........

A teraz może troszkę poważniej. Na jednej ze stron polskich „bio” przeczytałem taką oto
definicję bioenergoterapii:

„Bioenergoterapia oddziaływuje w każdej płaszczyźnie: umysłowej, emocjonalnej,
fizycznej, a nawet duchowej, zważywszy fakt, iż otaczające nas pole energetyczne jest
wszechobecne. W naszym ciele energetycznym wyróżnia się czakry (węzły energetyczne),
aurę, meridiany, punkty akupunktury i inne miejsca gromadzenia i rozprowadzania
energii. Ciało energetyczne zależy od ciała fizycznego, subtelne i rozsądne działanie
bioenergoterapii pozwala utrzymać te dwa ciała w równowadze. Brak równowagi
odczuwamy jako dolegliwość lub chorobę”.

No i wszystko już jasne! A po co się starają ci wszyscy medycy?

No to przecież moje podatki są wykorzystywane na jakieś zabawki dla grupy dziwaków
szukających kwadratury oka! Przecież wystarczy utrzymać równowagę ciała
energetycznego i fizycznego!

Troszkę dalej będę pisał o największej manipulacji słownej naszych biocudotwórców,
czyli – co to jest ta nieszczęsna energia????

„...W bioenergoterapii mamy do czynienia z odwróceniem kolejności w stosunku do
oddziaływań w medycynie akademickiej, w której częściej pracuje się nad ciałem – somą”.

Bardzo mnie zastanowił ten fragment. No jak to odwróconej? Przychodząc do lekarza,
mówię mu, co mnie boli, on mnie osłuchuje, daje skierowanie na dodatkowe badania,
analizuje wyniki i np. przepisuje mi lekarstwa potrzebne do wyleczenia. To tak w skrócie.
A jak to oni robią?

No jak odwrócona to chyba tak: ja wchodzę, już chce coś powiedzieć, a tu słyszę
„CICHO, ja sam”. Podchodzi taki „bio”, macha łapkami i już wie wszystko! I wcale nie
zajmuje się somą. W żadnym wypadku, on zajmuje się tylko duchem! I jego proces
leczenia jest holistyczny, a nie jakiś tam akademicki! Trochę to skomplikowane...........

„....W konsekwencji poprawa stanu zdrowia fizycznego pacjenta skutkuje poprawą jego
stanu psychicznego. W leczeniu metodami naturalnymi charakterystyczne jest to, że w
większości terapii niekonwencjonalnych pracuje się nad całym człowiekiem w sensie ciało
– duch” .

No odkrywcze to nie jest!

A sposobów jest wiele:

background image

1. bioterapeutyczny, 2. radiestetyczny, 3. naturalny, 4. homeopatyczny, 5. energetyczny,
6. relaksacyjny, 7. niekonwencjonalny, 8. komplementarny, 9. alternatywny, 10.
parapsychiczny, 11. antropozoficzny, 12. hipnotyczny, 13. chiropraktyczny, 14.
wizjonerski, 15. mistyczny, 16. uzdrowicielski, 17. ekologiczny, 18. wschodni, 19.
ziołoleczniczy, 20. intuicyjny, 21. elektrofizjologiczny, 22. ludowy, 23. tybetański, 24.
behawioralistyczny, 25. witalistyczny, 26. synchroniczny, 27. wibracyjny, 28.
oddechowy, 29. pulsacyjny, 30. funkcjonalistyczno-orgonomiczny, 31. chiński, 32.
nadprzestrzenny, 33. kosmiczny, 34. orientalny, 35. azjatycki, 36. psychosomatyczny, 37.
metafizyczny, 38. elektromagnetyczny, 39. popularny, 40. medytacyjny, 41. partnerski,
42. integralny, 43. filozoficzny, 44. uniwersalistyczny, 45. humanistyczny, 46.
promocyjny, 47. ajuwerdyjski, 48. taoistyczny, 49. afirmacyjny, 50. dietetyczny, 51.
aromatoterapeutyczny, 52. chromoterapeutyczny i 53. taneczno-ruchowy. Wypisałem
tylko 30 rodzajów, ale co profesor to profesor -wypisał sobie 53!

„...A w wielu ta terapia odbywa się głównie drogą wiodącą poprzez psychikę pacjenta,
drogą duchową, dzięki której uzyskujemy wyleczenie także ciała. Nie jest już tajemnicą,
iż działania bioenergoterapeutyczne i psychoterapeutyczne są w stanie zahamować lub
wręcz cofnąć zmiany spowodowane chorobami nowotworowymi”.

Szlak jasny mnie trafia, gdy czytam takie kretynizmy! Dlaczego?

Mój znajomy przyszedł bardzo podłamany do pracy. Wszyscy się zastanawiali co się
stało, gdyż każdy z nas wiedział, że jego żona choruje na chorobę nowotworową.
Dowiedzieliśmy się, że ordynator poinformował go niestety o zakończeniu leczenia,
ponieważ medycyna już nie mogła pomóc, teraz wszystko w rękach Boga.

No i jak to przysłowie mówi „tonący itd.” ,po dokonaniu wywiadu cała rodzina
znajomego pojechała do znanego, działającego na terenie województwa śląskiego
bioszarlatana ( a jest ich kilku!!!!). Proszę sobie wyobrazić atmosferę panującą w tym
małym fiaciku podczas tej pełnej nadziei wyprawy!

Kiedy rozmawiałem później z moim znajomym, tak opisał mi tę wizytę: zostali
zaproszeni do środka. Kolega chciał przedstawić dokumentację medyczną, ale ten pan jej
nie potrzebował (wydaje mi się, że jego łacina nie była „kompatybilna” z łaciną
medyczną). Dokonał tych swoich obrzędów, czyli pomachał łapkami, pomachał (wyrzucił
złą energię) i ze szczerym uśmiechem poinformował kolegę i jego żonę, że nie należy się
bać i wszystko będzie naprawdę dobrze. Oczywiście za wizytę nic nie wziął (filantrop!),
tylko kolega był nakłoniony do zakupu 1,5 kg huby sproszkowanej.

Szanowni Państwo, pięć dni później miałem telefon z pracy, że żona kolegi zmarła. Ten
człowiek ma do dzisiaj owe 1,5 kg sproszkowanej huby i o czym myśli, kiedy na nie
patrzy?......

background image

A przecież „ fachowe” czasopisma zajmujące się omawianą przeze mnie tematyką podają
tylko spektakularne sukcesy „ biospecjalistów”, żadnych porażek....

Zbierając materiały na temat naszych cudownych „cudotwórców z bagien” zauważyłem,
ż

e takich i bardzo podobnych historii było trochę za dużo. Bo ktoś zawierzył jakiemuś

irydiologowi czy filipińskiemu helerowii.

Szanowny czytelniku, można by więc napisać odrębną pozycję książkową na temat
naszych wspaniałych cudotwórców z bagien!

A czy wiecie szanowni czytelnicy, że Ministerstwo Zdrowia zapłaciło 6700 euro za
pierwszy etap prowadzonej w Austrii holistycznej terapii pana Jacka Kaczmarskiego
polegającej na stosowaniu „punktowego ogrzewania nowotworu” oraz metody Shiatsu
(„masaż ręczny, pionowy” i Reiki („uzdrawianie przy pomocy energii Wszechświata”).
Niestety z informacji zebranych na temat metod leczenia pana Jacka Kaczmarskiego
dowiedziałem się, że miał ambiwalentny stosunek do medycyny i kpił z polskich
chirurgów.

Kuracja kosztowała miesięcznie 20 tyś złotych. Nie wiem do jakiego stopnia austriaccy
„bioterapeuci” OSZUKIWALI pacjenta, ale obawiam się że „ZAROBILI” większą cześć
zadeklarowanej kwoty 250 000 zł? - przecież zbierana była za pośrednictwem mediów.

I tu szanowni Państwo nie chodzi mi nawet o zawierzenie pana Jacka, którego bardzo
lubiłem i lubię nadal słuchać. Ale chodzi mi o coś takiego, co się zwie etyką, moralnością
tych bio-oszukańców. Nawet najmniejsze rzekome podbudowanie psychiczne jest już nie
etyczne.

W tym miejscu jawi mi się taka moda, która opanowała już wielu naszych obywateli –
SPISKOWA TEORIA DZIEJÓW.

Medycyna – nie ona jest szkodliwa. Przecież wszyscy lekarze ordynują nam leki, które
reklamują im przedstawiciele handlowi firm farmaceutycznych. No, a oni robią to tylko
dla zysku. Niektóre firmy są oskarżane o konszachty np. z sektami satanistycznymi!

(Na przykład podczas spotkania z rodzicami na temat sekt podeszła do mnie Pani,
informując mnie, że taką firmą jest firma Blenda Med. Zapytałem dlaczego, a ona
oświadczyła, że jakaś sąsiadka słyszała wywiad w radio, gdzie prezes tej firmy przyznał
się że jest satanistą. „ A Panie popatrz Pan! A tu jest wąż, a wąż to znak szatana! I koniec
dyskusji. O mało co sam nie stałem się wspólnikiem tej firmy!).

Ta głupia teoria zatacza szersze kręgi. Niektórzy widzą wszędzie masonów, Żydów. Inni
dadzą się pokroić za tezę, że np.11 września na Pentagon w USA nie spadł samolot, lecz

background image

był to zamach samych Amerykanów. Smutnym jest dla mnie to, że jeden z bliskich mi
ruchów katolickich stał się takim wiodącym w „spiskowej teorii świata”, dla którego
myślący normalnie są nienormalnymi, głupcami, ślepcami itd. Może dlatego, że w
normalności sami jego członkowie już nic nie znaczą, więc chcieli jakoś zaistnieć....

Podobnie jest z ludźmi, którzy uwierzyli we wszystkie historyjki chwalące pod niebiosa
naszych cudotwórców, uwierzyli w nieskuteczność medycyny, w jej naukowe podejście.

A ponieważ w nauce liczy się tylko dowód naukowy, a nie gdybanie czy „zatkany kanał
energii chorobowej”, którego przecież nie ma. Ale łatwiej niestety uwierzyć takim panom,
którzy potraktują nas holistycznie. Ponadto niestety lecznictwo w Polsce jest bardzo
często winne same sobie- lekarz ma przecież średnio tylko 5 minut na każdego
człowieczka (czyli rozbieram się już w drzwiach!).

A taki cudotwórca może nam poświecić dowolną ilość czasu! Porozmawia, zapyta o
rodzinę, a co robi córcia a czy syn znalazł pracę - wywiad bardzo dużo informacji
dostarcza takiemu cudotwórcy. Kiedyś oglądałem program Jamesa Randiego, w którym
miał być zdiagnozowany przez jednego z bardziej znanych cudotwórców w Rosji. Sława
na cały świat. No i klapa. TOTALNA KLAPA.

Rosyjski cudotwórca nie dokonał żadnej diagnozy, tylko zobaczył to, co chciał, czyli
założył czarny garnitur z czarną wstążką na znak, że mu ktoś zmarł (a nie zmarł) oraz
obrączkę przełożył na lewą rękę sugerując, że zmarła mu żona.

I nic nie mówił , absolutnie nic. No i cała diagnoza „psu na budę”.

No, ale teraz poważnie, co to takiego ta cała energia.

- Co to jest dobra energia, a co to jest zła, kosmiczna, uniwersalna, holistyczna,
zbawienna, terapeutyczna itd. Itd. To jest tylko jedna wielka kosmiczna bzdura. Energia
jest tylko energią. To tylko my stworzymy przymioty tej energii. Energia - to zdolność do
wykonania pracy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I nic więcej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Energia jest jedna, ani zła ani
dobra.

- Energia przemieszcza się w następujący sposób:

a. w przestrzeni: jedynie i wyłącznie jako fale elektromagnetyczne, poruszająca się 300
000 km/sek.

b. z użyciem nośnika energii: nośników energii jest ogromna ilość: każde poruszające się
ciało stałe, płynne i gazowe jest jej nośnikiem, np.: fale dźwiękowe - nośnikiem energii jest

background image

powietrze, prąd elektryczny - nośnikiem energii są elektrony, promieniowanie kosmiczne -
nośnikiem energii są elementarne cząstki materii.

- Czy energię można magazynować? Tak, można:

a. w formie ciepła - jednak następuje ubytek z powodu promieniowania
elektromagnetycznego, a dokładnie to jego części, czyli promieniowania cieplnego.

b. chemiczne - akumulatory, baterie, ogólnie - reakcje chemiczne wyzwalające
zmagazynowaną energię, również spalanie zjedzonego pokarmu.

c. pole magnetyczne, elektrostatyczne, jednak na krótki okres czasu.

- Człeku, zastanów się jaka energia (dobra czy zła) poparzyła Ciebie jak się nie ostrożnie
opalałeś. Powiesz: promieniowanie słoneczne. Ok. Czyli energia słoneczna. Najpierw było
bardzo przyjemnie, a jak przyszedł wieczór, to szukamy pianki przeciw oparzeniom.
Uczyniła to energia, której po prostu było za dużo. Klasyfikacja energii na złą i dobrą, w
zależności od skutków, jakie czyni w naszym ciele jest sprzeczna z prawami fizyki!

- Kolejnym przykładem niech będzie dieta. Obecnie modną dietą jest dieta dok.
Kwaśniewskiego, który namawia nas na spożywanie mięcha i tłuszczów.

Mniam – wegetarianizm nigdy mi nie groził.

I faktem jest, że jak zjesz na śniadanie marchewkę i jabłko (jak to można jeść????????) i
będziesz ciężko pracował, to po krótkim czasie odczujesz potężny głód, a zjedz cztery
paróweczki obłożone żółtym serem, wsadź do mikrofalówki.

Bajka, masz paliwa na kilka godzin pracy!!!

No tak, ale ja mówię o takiej trywialnej energii, a nie o tej naszych bio-oszustów. Nie,
szanowny czytelniku, to ta sama energia!

- Chory usłyszy, że jest chory, bo nagromadziła się zła energia, która zatkała kanały
przepływowe, no i masz człowieku problem, „a ja odblokuję te kanały”. I to jest właśnie
oszustwo. No, ale jaki chory walczący o zdrowie i życie nie przyjmie takich głupot jako
prawdę?

Obecnie w temacie „medycyna niekonwencjonalna” fałsz i bzdura stały się pewnikiem. A
im bardziej kretyńskie i pokręcone pseudo nauki, tym bardziej w oczach chorych stają się
prawdziwsze.

background image

Czytelniku, czy zastanawiałeś się jaki to nośnik przenosi ta energię z ręki „bio” na Ciebie,
poprzez zdjęcie, grupowe sesje czy „energetyzowanie butelek”.

- Ciekawe jaki to nośnik przenosi taką energię. Na dzień dzisiejszy nauka nie zna takiego
nośnika, który by taką energię (dobrą, oczywiście) przeniósł. Promieniowanie
elektromagnetyczne, pochłaniane przez ciało, zamienia się w ciepło. Promieniowanie
elektromagnetyczne przenika przez ośrodek przezroczysty bez skutku, tzn. bez strat
energii nie zamienianej na ciepło np. butelka z wodą, światłowód.

Mówiąc szczerze, można pisać i pisać. Za i przeciw. Człowiek zdeterminowany będzie łapał
się każdej szansy, tylko jakim trzeba być człowiekiem wiedząc, że się oszukuje chorych i
czerpie korzyści finansowe często do samego końca.

W tym miejscu pragnę się pochwalić, że rozmawiając często z różnymi „bio”, jak już się
troszkę spoufalimy to słyszę, że prawie 95% to oszuści, szarlatani i naciągacze. A ja mam
to prawdziwe szczęście, że trafiam tylko na tych prawdziwych. A jak oni zawiodą, to
pozostał nam jeszcze Tryb Intensywnej Opieki Przez Zdjęcie.

Panie Zbyszku, pędzę !!!!!!!!!!!!!!

Dariusz Pietrek

http://www.psychomanipulacja.pl/art/bioenergo-glupota.htm


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
bioenergia id 86818 Nieznany (2)
Abolicja podatkowa id 50334 Nieznany (2)
4 LIDER MENEDZER id 37733 Nieznany (2)
katechezy MB id 233498 Nieznany
metro sciaga id 296943 Nieznany
perf id 354744 Nieznany
interbase id 92028 Nieznany
Mbaku id 289860 Nieznany
Probiotyki antybiotyki id 66316 Nieznany
miedziowanie cz 2 id 113259 Nieznany
LTC1729 id 273494 Nieznany
D11B7AOver0400 id 130434 Nieznany
analiza ryzyka bio id 61320 Nieznany
pedagogika ogolna id 353595 Nieznany
Misc3 id 302777 Nieznany

więcej podobnych podstron