Śpiewnik ŚKPT GDAŃŚK
Spis treści:
Ballada na złe drogi
Bar w Beskidzie
Bez słów
Blues dla małej
Blues o czwartej nad ranem
Bukowina I
Bukowina II
C2H5OH
Do dna
Dźwięk
Emeryt
Jagienka
Jesienne wino
Jeszcze nie czas
Majster Bieda
Małe piwo
Marco Polo
Miła
Mój traktor mknie
Nuta z Ponidzia
Ocean
Pejzaże harasymowiczowskie
Pieśń wielorybników
Piosenka turystyczna I
Piosenka turystyczna II
Przerwa w podróży
Rzeka
Sen Katarzyny II
Sierpień
Tawerna pod pijaną zgrają
"Ballada na złe drogi"
Na drogi złe, dni zwyczajne i na najwyższe z progów. dEaF
Dostaliśmy w dłonie balladę i pachnie jak owoc głogu. dEaA7
I będzie przebiegać muzyka
dG
Czy ty wiesz, jak to dużo po dniu ?
CF
I w wierszu nam będzie rozkwitać ballada - posag mój
dEaA7
I będzie przebiegać muzyka
dG
Czy ty wiesz jak to dużo po dniu.
CF
I w wierszu nam będzie rozkwitać ballada.
dEa
Na ludzi o szarych obliczach, na ścieżki i wilcze doły.
Gdy zechce na głos będzie krzyczeć i w miejscu nam nie ustoi.
A kiedy będziemy odchodzić hen do Krainy Łowów.
Błękitne się niebo otworzy i spadnie jak owoc głogu.
"Bar w Beskidzie"
GDCGDGDCDG
Jeśli chcesz z gardła kurz wypłukać
GD
Tu każdy wskaże ci drogę
CD
W bok od przystanku PeKaeSu
GD
W prawo od szosy asfaltowej.
CDG
Kuszą napisy ołówkiem kopiowym
GD
Na drzwiach od dziesiątej otwarte.
CD
Dziś polecamy kotlet mielony
GD
I lokal kategorii czwartej.
CDG
Lej się chmielu, nieś muzyko po bukowym lesie.
GDCG
Panna Zosia ma w oczach dwa nieba,
eh
Trochę lata z nowej beczki przyniesie.
CD
W środku chłopaki rzucają łaciną o sufit i cztery ściany,
Dym z extra mocnych strzela jak szampan, bledną obrusy lniane.
Za to wieczorem, gdy lipiec duszny okna otworzy na oścież,
Gwiazdy wpadają do pełnych kufli poobgryzanych jak paznokcie.
Kiedy chłopaki na nogach z waty wracają po mokrej kolacji
świat się jak okręt morski kołysze, gościniec dziwnie ślimaczy.
A czasem który ze strachem na wróble pogada o polityce.
Jedynie cerkiew marszczy zgorszona szorstkie od gontów lica.
"Bez słów"
Chodzą ulicami ludzie
GD
Maj przechodzą, lipiec, grudzień
eh
Zagubieni wśród ulic bram
CGD
Przemarznięte grzeją dłonie
Dokądś pędzą, za czymś gonią
I budują wciąż domki z kart
A tam w mech odziany kamień
CG
Tam zaduma w wiatru graniu
CG
Tam powietrze ma inny smak
CGD
Porzuć kroków rytm na bruku
Spróbuj - znajdziesz jeśli szukać
Zechcesz nowy świat, własny świat
Płyną ludzie miastem szarzy, pozbawieni złudzeń, marzeń
Omijają wciąż główny nurt
Kryją się w swych norach krecich i śnić nawet o karecie,
Co lśni złotem, nie potrafią już
Żyją ludzie, asfalt depczą, nikt nie krzyknie, każdy szepcze
Drzwi zamknięte, zaklepany krąg
Tylko czasem kropla z oczu po policzku w dół się stoczy
I to dziwne drżenie rąk
Bo tam w mech ...
"Blues dla Małej"
Wystukaj po torach do mnie list
CG
Wtedy na pewno nie wyjedziesz cała. aG
Niech będzie w nim lokomotywy gwizd. FC
Tylko to zrób jeszcze dla mnie Mała. dEa
Wystukaj po torach do mnie list - choćby w alfabecie Morse'a.
Moja ulica jeszcze twardo śpi. Jeśli tak chcesz - w liście zostaw.
A mogliśmy Mała razem łąką iść,
E
świt witać po kolana w rosie.
a
A mogliśmy Mała razem piwo pić,
G
Dom nasz zamienić na sto pociech.
E
A mogliśmy Mała konie kraść
F
Z niebieskiego, boskiego pastwiska.
C
A mogliśmy Mała w środku lata
d
Zbudować słoneczną przystań.
Ea
Napisz od serca do mnie list i zamieszkaj w tym liście cała.
Niech śmiechu dużo będzie w nim. Obiecaj mi to dzisiaj Mała.
Napisz od serca do mnie list lecz proszę nie wysyłaj go nigdy.
W szufladzie zamknij go na klucz - niech czeka wciąż lepszych dni.
"Blues o czwartej nad ranem"
Czwarta nad ranem. Może sen przyjdzie. Acis
Może mnie odwiedzisz.
DA
EfisDEA
Czemu Cię nie ma na odległość ręki?
AE
Czemu mówimy do siebie listami?
fis cis
Gdy Ci to śpiewam u mnie pełnia lata.
DA
Gdy to usłyszysz będzie koniec zimy.
DE
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
AE
I włosy Twoje próbuję ugłaskać.
fis cis
Lecz nigdzie nie ma Twoich włosów.
DA
Jest tylko blada nocna lampka - łysa śpiewaczka.
DEfis
Śpiewamy bluesa bo czwarta nad ranem
AE
Tak cicho żeby nie zbudzić sąsiadów.
fis cis
Czajnik z gwizdkiem świruje na gazie.
DA
Myślałby kto, ze rodem z Manhatanu.
DE
Czwarta nad ranem. Może sen przyjdzie. Może mnie odwiedzisz.
Herbata czarna myśli rozjaśnia a list Twój sam się czyta.
Że można go śpiewać. Za oknem mruczą bluesa topole z Krupniczej.
I jeszcze strażak wyszedł na solo. Ten z Mariackiej wieży.
Jego trąbka jak księżyc biegnie nad topolą. Nigdzie się jej nie śpieszy.
Już piąta. Może sen przyjdzie. Może mnie odwiedzisz.
"Bukowina I"
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym
a d7 e7 a7
W Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom
a d7 e7 a7
Minął dzień wiatrem z hal rozdzwoniony
C7+GC7a7
I nie mogę znaleźć Bukowiny
d7 e7 a7
I nie mogę znaleźć
d7 e7 a7
Chociaż gwiazdy mnie prowadzą ciągle szukam
d7 a7 e7 a7
W Bukowinie zarośnięte echem lasy
W Bukowinie liść zieleni się i złoci
śpiewa czasem banior ciemnym basem
I nie mogę znaleźć Bukowiny
I nie mogę znaleźć
Choć już szukam godzin krocie i dni krocie
W Bukowinie deszczem z chmur opada
Okrzyk ptasi zawieszony w niebie
Nocka gwiezdna gadkę górom gada
I nie mogę znaleźć Bukowiny
I nie mogę znaleźć
Choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie
"Bukowina II"
Dość wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy
CdFC
Żyją jak żyli - bezwolni, głusi i ślepi
CdFC
Nie współczuj - szkoda łez i żalu
dGe
Bezbarwni są, bo chcą być szarzy
dGCea
Ty wyżej, wyżej bądź i dalej
eFFisGC
Niż ci co się wyzbyli marzeń
dGC
Niechaj zalśni Bukowina w barwie malin
CFG
Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie
CFG
Dzień minął, dzień minął - nadszedł wieczór
CdC
świece gwiazd zapalił
FG
Siadł przy ogniu, pieśń posłyszał i umilkł.
CdFC
Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem
W zastygłym szkliwie gwiazd neonowych trudno szukać
Tego, co tylko zielonością
Na palcach zaplecionych drzemią
Rozewrzyj dłonie mocniej, mocniej
Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo
Odnaleźć musisz - gdzie góry chmurom dłoń podają
Gdzie deszcz i susze, gdzie lipce, październiki, maje
Stają się rokiem, węzłem życia
Twój dom bukowy zawieszony
U nieba pnia, kropla żywicy
Błękitny, złoty i zielony
"C2H5OH"
Mam dwie lewe ręce do każdej roboty.
G
Bardzo lubię święta i wolne soboty.
a
Uczęszczać do szkoły to mi się nie chciało.
G
Siły to mam dużo lecz rozumu mało.
a
Z mych nauczycielek jedną tylko kocham.
FC
Panią co uczyła Ce2Ha5OHa.
FDG
Pani w swej pracowni piękny zestaw miała
FC
A że mnie lubiła to mi pokazała.
GC
Od tej pory w sklepie nigdy nie kupuję.
FC
W zaciszu kuchennym sam se produkuję.
GC A
Cyt, cyt - cichuteńko gaz mi syczy.
DA
Cyt, cyt - slychać wody jęk w chłodnicy.
ADA
Bul, bul - mówi rurka do wężyka.
DA
Jaka piękna to muzyka.
AD
Mniam, mniam - mówią drożdże sacharozie.
Mniam, mniam - w cieście byłoby nam gorzej.
Cmok, cmok - to drożdż z cukrem się całuje
I zaraz potem pączkuje.
Patrzę w aparacik i dostaję hopla.
Kiedy wreszcie spadnie ta dziewicza kropla.
Narasta w mym sercu ogromna podnieta.
Ręce mi się trzęsą tak jak galareta.
Ciałem mym wstrząsają spazmatyczne drgawki
Oczy w zez mi idą i dostaje czkawki.
Wreszcie się zapełnia ze trzy czwarte szklanki
Zatapiam w nią zęby jak w wargi kochanki.
A jak sobie łyknę zaraz mi przechodzi
A mówią i piszą, że alkohol szkodzi.
A ja jak wypiję to mam w sobie luz.
Niestraszny mi Pershing, niestraszny mi Cruise.
Wtedy mi nie straszny, nie da rady nikt.
Ani Jimmy Pif Paf ani sam Bruce Lee.
Wtedy mi nie zimno gdy leżę na ziemi.
Oh jak ja cię kocham moja pani z chemii.
Komitet blokowy w trakcie swoich obrad
Mnie zaproponował do nagrody Nobla.
A ja się nie zgadzam - mówię wam lojalnie,
Bo moja pracownia działa nielegalnie.
Że się zasłużyłem macie sporo racji
Ale nie ma przecież Nobla w konspiracji.
Gdy do drzwi ktoś puka mnie to nie przeszkadza.
Może to są goście, może to są władza.
Zacier mam w akwarium tak w razie kontroli.
Przecież nikt do rybek się nie dopierniczy.
Kap, kap - kropla po kropelce spada.
Kap, kap - słychać nawet u sąsiada.
Bul, bul - mówi rurka do wężyka. Jaka piękna to muzyka.
Mniam, mniam - mówią drożdże sacharozie.
Mniam, mniam - w cieście byłoby nam gorzej.
Cmok, cmok - to drożdż z cukrem się całuje i zaraz potem pączkuje.
"Do dna"
Nie myśl bracie, że pojutrze trzeba będzie wcześniej wstać.
DEAfisDEAfis
Dziś zaczęło się a jutro, jutro będzie jeszcze trwać.
DEAfisDE
Dwa normalne dni łazęgi, od śpiewania stracisz głos.
fisHDE
Jutro trochę spuchną pięty ale nic to, póki co
fisHDE
Do dna, pijmy do dna
DADA
Za spotkanie na drugi rok.
DADE
Do dna, pijmy do dna
DADA
Za szaloną noc.
DEA
Zaszedł krwawy słońca rubin. W zamian masz ogniska blask.
Nie myśl bracie o swej lubej - ona gdzieś została tam.
Tylko tutaj jesteś sobą, czujesz znów wolności smak.
Nie jest ważny żaden kłopot, więc wypijmy aż do dna.
"Dźwięk"
Nad miastem płynęła chłodna noc
CC6 C7+ C6
Bezsenna jak wieki szara noc
CC6 C7+ C6
A gdy się wytopił wosk
D9
Zapukał do okna gość niespodziany. F7+ C
C6 C7+ C6 CC6 C7+ C6
Przychodzi tak nagle nie wiesz skąd
Czekany, nieznany nowy ton
I w dłoniach już trzymasz go
I dźwięczy muzyka szkło jak pijane.
Wystarczy, że dotkniesz - zacznie żyć
C6 h07 E7
Dźwięk tak długo nie poznany
a7 D7
W dalekiej pulsacji świateł czeka na ciebie
d7f7CC6 C7+
W zielonym oddechu wszystkich traw
C6 h07 E7
W kurzu dróg, w upale szosy
a7 D7
I w morzu codziennych zdarzeń czeka na ciebie.
d7f7C
C6C7+ C6 C C6C7+ C6
"Emeryt"
Leżysz wtulona w pościel, coś cichutko mruczysz przez sen. da
Łóżko szerokie, ta pościel świeża, za oknem nowy dzień. FA
A jeszcze niedawno koja, w niej pachnący rybą koc.
dC
Fale bijące o pokład i bosmana zdarty głos.
FA
To wszystko było, minęło - zostało tylko wspomnienie.
dCGd
Już nie poczuje wibracji pokładu gdy kable grają.
Już tylko dom i ogródek i tak aż do śmierci.
A przecież stare żaglowce po morzach jeszcze pływają.
Nie gniewaj się kochanie, że trudno ze mną żyć.
Że zapomniałem kupić mleko i gary zmyć.
Lecz jeszcze niedawno okręt mym drugim domem był.
Tam nie stało się w kolejkach, tam nie było miejsca dla złych.
Upłynie sporo czasu nim przyzwyczaję się.
Czterdzieści lat na morzu zamknięte w jeden dzień.
Skąd lekarz może wiedzieć, że za morzem tęskno mi.
Że duszę się na lądzie, że śni mi się pokład pełen ryb.
Wiem masz do mnie żal - mieliśmy do przyjaciół iść.
Spotkałem kolegę z rejsu, on w morze idzie dziś.
Siedziałem potem na kei, ze łzami patrzyłem na ląd.
Jeszcze przyjdzie taki dzień kiedy opuszczę go ... a na razie
"Jagienka"
Żyła raz pewna panienka
C
Która zwała się Jagienka
CG
Wiele z niej było pociechy
G
Bo tłukła pupą orzechy
GC
Opisał ją, że jest taka
C
Sam pan Sienkiewicz w "Krzyżakach"
C7F
Wpierw żyła w cnocie jak mniszka
FC
A potem wyszła za Zbyszka
GC
I wiodło im się chędogo chociaż niestety ubogo
Bo się pokończyły wojny i zaczął się okres spokojny
A rycerz rzecz znana wszędzie żyje z tego co zdobędzie
Ruszył więc Zbyszko konceptem
I wpadł na taką receptę:
Przywiesił na bramie druczek że tu się orzechy tłucze
I od każdego orzecha zgarniał taryfę do miecha
Laskowy orzech maleńki to nie problem dla Jagienki
Mogła za jednym przysiadem
Stłuc całe pół kilo zadem
A gdy dorwała fistaszka zostawała z niego kaszka
Niewiele też większej troski przysparzał jej orzech włoski
Aż raz przybył jakiś młokos przywożąc z Afryki kokos
I zwrócił się do Jagusi
Że mu te rzecz roztłuc musi
Spłoniła się żwawa młódka, wzięła dech, napięła udka
Pomodliła się przelotnie i w ten kokos - jak nie grzmotnie !
Niestety twarda skorupa nawet przy tym nie zachrupa
Wrzasła Jaguś w niebogłosy
Podskoczyła pod niebiosy
I jak drugi raz przywali a ten bydlak jak ze stali
Natomiast biedna dziewczyna zrobiła się całkiem sina
Oddech jej się jakby urwał, wymamrotała : "O ku..."
Potem się zaniosła wyciem
I pożegnała się z życiem
Morał : na ogół umiemy rozgryzać własne problemy
Lecz zagraniczne nowości przysparzają nam trudności
Wniosek : tylko wzrost oświaty może zmniejszyć nasze straty
I hasło bezwarunkowo :
Mniej dupą a więcej głową
"Jesienne wino"
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta.
aGa
Pod jesień było, czas złotych liści nastał.
aGC
W kieszeni worek srebra, czas do domu.
FCGa
Wtem za plecami woła glos.
GFa
aGaGaGD
Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina
aCGC
Z czereśni, wiśni, resztek lata
FC
Choć jesień się zaczyna.
GF
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami.
aCGC
Zdążysz wrócić do domu
FC
Nim noc zawita nad drogami, hej.
GFa
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar.
aGaG
A w gardle kurz przebytych dróg.
Co tam spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi
Do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam.
A ona kusi
Zbudziłem się w czerwieniach zachodu
Pod starą karczmą co rynek zamyka.
Zabrała moje srebro duszę i ostrogi
Zostało pragnienie i tępy głowy ból.
I pamięć jej słów.
"Jeszcze nie czas"
Wieczór w granatowym swym płaszczu
CF7+CF7+
Gwiazdy już pozapalał
CF7+C G
Z kątów wyłażą zrudziałe smutki
aF
A my gramy na swych gitarach
FCG
I ciche nutki zbieramy
By grały nam razem do taktu
Niebieskie myśli odganiamy
Bo przecież jeszcze nie czas
Jeszcze nie czas swe marzenia
FG
Do walizek kłaść
Cea
Jeszcze nie czas by piosenki
FG
Nasze śpiewał tylko wiatr
CC7
Jeszcze nie czas by gitary
FG
Spały na dnie szaf
Cea
Póki tyle jest muzyki jeszcze w nas
FGFC
Gdy piasek nie chce się wsypać
Pod oczy i do snu zaprosić
To trzeba gdzieś odejść by dłużej nie płakać
I smutku w swym sercu nie nosić
A kiedy zabraknie przyjaciół
By wieczór przegadać do rana
To przecież masz jeszcze swoją gitarę
Strun kilka, melodii parę
Gdy włożą cię w dębową skrzynkę
Niech włożą razem z gitarą
Niech w niebie ci grają struny srebrzyste
Melodię twą ukochaną
"Majster Bieda"
DGfis e AD
Skąd przychodził, kto go znał
DG
Kto mu rękę podał kiedy.
DGA
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
DA
Serem przekładał i dzielił się z psem
fis h
Tyle wszystkiego co z sobą miał
AG fis e
Majster Bieda
AD Gfis eAD
Czapkę z głowy ściągał gdy wiatr gałęzie chylił drzewom.
¦miał się do słońca i śpiewał do gwiazd.
Drogę bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły.
Majster Bieda
Nikt nie pytał skąd się wziął gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Znużony drogą wędrowiec boży.
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda
Aż nastąpił taki rok
DG
Smutny rok tak widać trzeba
DD7GA
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
DA
Miejsce gdzie siadał zielskiem zarosło
fis h
I choć niejeden wytężał wzrok
AG
Choć lato pustym gościńcem przeszło
AG
Z rudymi liśćmi, jesieni schedą
AG
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
AG
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
AG
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
AGA
Majster Bieda
D Gfis eAD
"Małe piwo"
Ukrop z nieba leje się, chyba ze 40 C. aGCG
W gardle sucho niech to trafi szlag.
Ea
Słoneczny, skwarny dzień. Gdzieś zgubiłem własny cień.
W gardle sucho niech to trafi szlag.
Żeby chociaż jakieś małe piwo
aD
Albo wody z sokiem choćby jeden łyk.
CE
Na ulicach jakby wymiótł ktoś,
aD
Wszędzie pusto i upalnie.
aG
W gardle sucho niech to trafi szlag.
CEaFE
Słoneczny dzień, upalny dzień, piekielny skwar.
aGEaGEaGE
Głowa mi już pęka w szwach, wszędzie upał, sił mi brak.
W gardle sucho niech to trafi szlag.
Słoneczny, skwarny dzień. Gdzieś zgubiłem własny cień.
W gardle sucho niech to trafi szlag.
"Marco Polo"
Nasz Marco Polo to dzielny ship, największe fale brał.
eGeG
W Australii będąc widziałem go gdy w porcie przy kei stał. CeGDeDe
I urzekł mnie tak urodą swa, ze zaciągnąłem się.
I powiał wiatr, w dali zniknął ląd, mój dom i Australii brzeg.
Marco Polo w królewskich liniach był. eDCH7eDe
Marco Polo tysiące przebył mil.
Na jednej z wysp za korali sznur tubylec złoto dał.
Wiec poszli wszyscy w ten dziki kraj bo złoto mieć każdy chciał.
I wielkie szczęście spotkało tych co wyszli na ten brzeg.
Bo pełne złota ładownie są i każdy bogaczem jest.
W powrotnej drodze tak szalał sztorm, ze drzazgi poszły z rej.
A statek wciąż burtą wodę brał, do dna było coraz mniej.
Ładunek cały trza było nam do morza wrzucić tu.
Do lądu dojść i biedakiem być, ratować choć żywot swój.
"Miła"
Szczur kończy gulasz mdły. Już pora wyjść z kantyny.
e
Karcianej zapis gry na liście od dziewczyny.
H7
Przed nami długa noc. Ruszamy jutro z rana.
a
Pod szary wpełzasz koc co skrywa grzech Onana.
GH7
Miła, nie przychodź na wołanie.
e a
Miła, wojenka moja pani.
e a
Z nią się kochać chcę gdy w nocy się budzę
GDeDH7
Miła, Twą postać widzę we śnie.
e a
Miła, dojrzałe dwie czereśnie
e a
Weźmiesz z dłoni mej gdy kiedyś powrócę.
GDeH7e
Dwadzieścia prawie lat i znaczek w czapkę wpięty.
Papieros w kącie warg niedbale uśmiechniętych.
Obija się o bok nabite parabellum.
śpiewamy idąc w krok dwa kroki od burdelu.
Już dojadł resztki szczur. Do koszar powracamy.
Na ścianach latryn wzór z napisów nie dla damy.
Na sen nam czasu brak. Kostucha kości liczy.
Pijani w drobny mak walimy się na prycze.
"Mój traktor mknie"
Traktor czeka już przed domem i już silnik grzeje się
DAGD
W skrzyniach dwóch załadowane na przyczepie świnie dwie
DAGD
Ruszam dziś w daleką drogę, wiele przygód czeka mnie
DAGD
Ale wiem, ze znów tu wrócę wiec za bardzo nie martw się
DAGA
Mój traktor mknie, wstęga drogi umyka spod kół
GeAD
Upaja mnie szalony pęd kartoflanych pól
GeAD
A świnie dwie wesołym kwikiem witają świat
GeAhG
Mój traktor mknie jak wiatr
DCGD
Nie ma punktu skupu żywca bliżej niż za pasmem gór
Wiec niejeden bród mnie czeka i niejeden ciemny bór
Lecz choć droga tak daleka jedna myśl pociesza mnie
Wiem, ze teraz na mnie czekasz, wiem, ze o mnie martwisz się
Mój berecik mocno siedzi, wiatr nie straci mi go już
Mijam wciąż zielone łąki, mijam złote łany zbóż
W mieście kupię ci gumiaki a do tego chusty dwie
Będziesz we wsi najpiękniejsza, będziesz mogła chwalić się
Gdy już sprzedam świnie obie, gdy już forsę będę miał
Znów wyruszę w długą drogę, znów jak wicher będę gnał
Wreszcie przed chałupą stanę i na ciągnik wezmę cię
Pojedziemy w dal przed siebie, aż stracimy z oczu wieś
"Nuta z Ponidzia"
aF7+GC7+ d7GC h7E74 aG6F7+ G6 aG6 eE
Polami, polami po miedzach po miedzach
aFGC7+
Po błocku skisłym w mgłę i wiatr
d7GC7+
Nie za szybko kroki drobiąc
h7E7
Idzie wiosna idzie nam
aG6F7+G
Idzie wiosna - idzie nam
aGeEa
FEaFE
Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną
Przykryła błota bury błam
Pachnie ziemia ciałem młodym
Póki wiosna póki trwa x2
Rozpuściła wiosna warkocze kwieciste
Zbarwiały łąki niczym kram
Będzie odpust pod Wiślicą
Póki wiosna póki trwa x2
Ponidzie wiosenne Ponidzie leniwe
aFGC7+
Prężysz się jak do słońca kot
d7GC7+
Rozciągnięte na tych polach
h7E7
Lichych lasach, pstrych łozinach
h7E7
Skałkach słońcem rozognionych
h7E7
Nidą w łąkach roziskrzoną
h7E7
Na Ponidziu wiosna trwa
aG6F7+G
Na Ponidziu wiosna trwa
aG6F7+G
Na Ponidziu
aGFa
"Ocean"
Oceanie sinowłosy białe statki ku mnie wyślij.
AGDA
Dwa kamyki moje myśli na otwartych dłoniach niosę. AGDA
Daj mi miejsce w głębi morza, szczyptę lądu szczyptę skały. AEGD
Tu zbuduję zamek biały, tutaj gniazdo swe założę.
AG96DA
Gdzieś daleko w stu stolicach żyją ludzie, biją w dzwony.
Niezliczone bataliony przyczajone na granicach.
Marszałkowie szklanoocy palą owce i dziewczęta.
Kto o kwiatach dziś pamięta. Szumią giełdy w głębi nocy.
W głębi morza zabłąkany nie chcę nic o ludziach słyszeć.
Biały kolor kolor ciszy, w moim zamku białe ściany
W moim zamku gdzieś w ogrodzie będę czytać wschodnie baśnie.
Zanim słońce w morzu zgaśnie żeby z morza powstać co dzień.
A gdy ludzie wypełnieni nienawiścią w jednej chwili
Zniszczą wszystko co stworzyli wielkim ogniem z wnętrza ziemi.
Znikną lady zniknie morze, nie wie nikt co będzie potem.
W białych światach ja z powrotem w łonie matki się ułożę.
"Pejzaże harasymowiczowskie"
Kiedy stałem w przedświcie a Synaj
GD
Prawdę głosił przez trąby wiatru
Ce
Zasmreczyły się chmur igliwiem
GD
Bure świerki o góry wsparte
eCD
I na niebie byłem ja jeden
GD
Plotąc pieśni w warkocze bukowe
Ce
I schodziłem na ziemię za kwestą
GD
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej
eCD
I był Beskid i były słowa
GCG
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach
GCD
Rozłożyście złotych
D
Smagających się wiatrem do krwi.
CDG
Moje myśli biegały końmi GD
Po niebieskich mokrych połoninach CeG
I modliłem się złożywszy dłonie GD
Do gór, do Madonny brunatnolicej eCD
A gdy serce kroplami tęsknoty GD
Jęło spadać na góry sine Ce
Czarodziejskim kwiatem paproci GD
Rozgwieździła się Bukowina eCG
"Pieśń wielorybników"
Nasz Diament prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry. aeae
Na kei piękne panny stoją, w oczach błyszczą łzy.
aedea
Kapitan w niebo wlepia wzrok, ruszamy lada dzień.
Płyniemy tam gdzie słońca blask nie mąci nocy cień.
A wiec krzycz ohoho, odwagę w sercu miej.
aGaaGa
Wielorybów cielska groźne są lecz dostaniemy je.
aCGFEa
Hej panno po co łzy, nic nie zatrzyma mnie.
Bo prędzej w lodach kwiat zakwitnie niż wycofam się.
No nie płacz /głupia/ wrócę tu, nasz los nie taki zły.
Bo da dukatów wór za tran i wielorybie kły.
Na deku stary wąchał wiatr, lunetę w ręku miał.
Na łodziach co zwisały już z harpunem każdy stał.
I dmucha tu i dmuch tam, ogromne stado wkrąg.
Harpuny, wiosła, liny brać i ciągnij brachu ciąg.
A wiec krzycz oho ho, odwagę w sercu miej.
Wielorybów cielska groźne są lecz dostaniemy je.
I na wieloryba już ostatni to dzien.
Bo śmiały harpunnik uderza wen.
"Pieśń turystyczna I"
Gdy na rajd wyruszaliśmy wszyscy byli dobrej myśli,
eD
Buty mocno zawiązali i plecaki zarzucili.
CDe
Pomyśleli jak to fajnie będzie siedzieć przy ognisku,
eD
Gdy na las się kładą cienie, a nad głową iskra błyska.
CDe D
Kilometry już za nami, a przed nami zachód słońca.
GD
Echo niesie nad górami pieśń radosną, pieśń bez końca:
eCDe
Lalalalalalalalalalalalala.
eDe
Góry stały ponad nami cale w niebie postrzępionym
Las zielony w nim po pępki banie cerkwi zanurzone.
Rozbiliśmy swe namioty zaraz obok przy potoku
Rozpaliło się ognisko, dym zakręcił łezkę w oku.
A wieczorem z pierwszą gwiazdką wystrzeliły z bełtów korki.
Kwaśno-cierpkim smakiem wina przełamaliśmy bariery
Między nami a pewnymi dziewczętami co w namiocie
Obok miały swoje leża i nie były wcale brzydkie.
Pierwsze lody już za nami a przed nami ranek blady.
Echo niesie nad górami zew miłosnej serenady:
Lalalalalalalalalalalalala.
Kiedy się obudziliśmy było dobrze już południe,
Potok toczył za namiotem swoje wody porywiste.
Gdy mnie dzisiaj w nocy budzi dziecka płacz a żona nęka
Podziękować chcę Stachurze i ... Krzysiowi Myszkowskiemu.
"Pieśń turystyczna II"
Szliśmy tak już chyba szósty dzień
CF
Przed nami stoi szczyt - cel naszej drogi.
FC
Szliśmy tak już chyba szósty dzień
CF
Po polach wysychały siana stogi.
FC
Ani świeci słonce ani pada deszcz
dFC
W tym roku góry jakieś takie.
CFGC
Szliśmy tak już chyba szósty dzień
Aż Kapeć powiedział: "Czas w doliny nam wyruszyć -
Może napotkamy jakiś sklep i parę flaszek piwa uda się osuszyć".
A tam było jak w raju, o której byś nie przyszedł zawsze piwo dają.
Szliśmy tak już chyba szósty dzień.
A w każdej knajpie tak co najmniej cztery piwa.
Za oknami ciągle sterczy szczyt, a drogi jakoś wcale nie ubywa.
"Piwo albo góry" - powiedziałem, odpowiedział:
"Oczywiście góry, kelner jeszcze cztery piwa".
Ani świeci słonce ani pada deszcz, w tym roku góry jakieś takie.
"Przerwa w podróży"
Przy piwie w karczmie w Limanowej
aH7
Zapatrzeni w siwe mgły jesienne
Ea
Czekaliśmy na autobusowe, ostatnie lata połączenie. FCBE7
Buk przez okno zloty talar rzucił
ad
Słonce na obrusie
GC
Od dziewczyny w barze pożyczyłem uśmiech ad
Oddam w autobusie.
E7a
A po lesie wiatr
aH7
Rwie na strzępy pajęczyny nić.
E7a
A po polu wiatr
aH7
Rozsypuje kopce siana w pyl.
E7aA7
Do puszystych traw się tuli
d
Skrada się do pustych ptasich gniazd
GCa
Po strumieniach z wodą śpiewa
dE7a
Lekkomyślny wiatr.
Zapatrzeni w okno milczeliśmy wszyscy
Nikt nie przerywał nam czekania
Nawet gitary zacisnęły zęby. Wiedziały - już nie będzie grania.
Oczy dziewczyny szeptały "Zostań"
Czas się zatrzymał w Limanowej
Oddałem uśmiech, przewróciłem kufel
Na stole talar został.
"Rzeka"
Wsłuchany w twą cichą piosenkę
CF7+ CF7+
Wyszedłem na brzeg pierwszy raz.
CF7+ e e7
Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko
F e a
Że odtąd pójdę z tobą.
F e d7 G
O, dobra rzeko,
CF7+ CF7+
O mądra wodo.
Ce aC7
Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić
F e a
Gdy sił już było brak.
F e d7 G
Brak.
CF7+ CF7+ CF7+ CF7+
Wieże miast, łuny świateł. Ich oczy zszarzałe nie raz.
Witały mnie pustką, żegnały milczeniem gdym stał się twoim nurtem
Po dziś dzień z tobą rzeko. Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg.
Ach życia mi braknie, by szlak twój przemierzyć, by poznać twą melodię.
"Sen Katarzyny II"
Na smyczy trzymam filozofów Europy.
GDG
Podparłam armią marmurowe Piotra stropy.
GDe
Mam psy, sokoły, konie, kocham łów szalenie
CDe
A wokół same zające i jelenie.
CDG
Pałace stawiam, głowy ścinam
Fis h
Kiedy mi przyjdzie na to chęć.
FisGD
Mam biografów, portrecistów
CDe
I jeszcze jedno pragnę mieć.
CDG
Stój Katarzyno, koronę carów
eHeH
Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć.
eaCDG
Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów.
Nie bawią mnie umizgi bladych lowelasów.
Ich miękkich palców dotyk budzi obrzydzenie.
Już wolę łowić zające i jelenie.
Ze wstydu potem ten i ów rzekł o mnie: "Niewyżyta niemra"
I pod batogiem nago biegł po śniegu dookoła Kremla.
Kochanka trzeba mi takiego jak imperium.
Co by mnie brał tak jak ja daję całą pełnią.
Co by i władcy i poddańca był wcieleniem i mi zastąpił zające i jelenie.
Co by rozumiał tak jak ja ten głupi dwór rozdanych ról.
I pośród pochylonych głów dawał mi rozkosz albo ból.
Stój Katarzyno, koronę carów
eHeH
Sen taki jak ten może Ci z głowy zdjąć.
eaCDe
Gdyby się taki kochanek kiedyś znalazł
eHeH
"Wiem, sama wiem - kazałabym go ściąć "
eaCDG
"Sierpień"
Szepczą auta zakochane w asfaltach
ea
W sadach drzewa się wznoszą na palcach
DGH7
Mewy - żagle między niebem a wodą
ea
Pług i brona pod sierpniową pogodą
DH7e
Gwiezdna Panna patrzy z nieba jak święta
CG
Księżyc pachnie niby bochen przecięty
H7e
Niebo szkli się brylantami jak pierścień
CG
Szczęście staje się chlebem, chleb szczęściem
eH7e
Zmrok wyrasta namiotami na brzegach
Idą snopy rośnym polem w szeregach
Noc gwiazdami sieje w ziemię naokół
Ziemia wzdycha odpoczynkiem po roku
"Tawerna pod pijaną zgrają"
CaFG
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem.
CEaF
Licho sosny garbate do reszty wykrzywia.
CA7dG
Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze.
CEaF
I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał.
CFGCa
Do tawerny pod pijaną zgrają.
FGCa
Do tańczących, rozhukanych ścian.
FGCa
I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
FGCA7
Nie pytając czyś ty kiep czy drań.
dGC
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę.
Gdy półsłońce pół nieba, pół morza rozpali.
Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę.
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie pod pijaną zgrają
spływa smutek z okopconych ścian.
A dziewczyny z półgrosików amulety układają.
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy.
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną.
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć.
Weź węzełek na plecy, ruszaj w świat w nieznane.
Do tawerny pod pijaną zgrają…