background image

Matka przyjaciela

Mateusz i Łukasz mieli po dziewiętnaście lat, byli przyjaciółmi od szkoły podstawowej. Zawsze 

trzymali   się   razem,   spędzali   ze   sobą   nawet   wakacje   i   często   weekendy.   Zwykle   również   ich 
dziewczyny przyjaźniły się ze sobą, więc naprawdę nic ich nie rozdzielało.

Oczywiście   -   co   za   tym   idzie   -   doskonale   znali   nawzajem   swoje   rodziny.   Bywali   na 

uroczystościach, wyjeżdżali na wspólne wycieczki.

Rodzina Łukasza była zupełnie zwyczajna. Jego rodzice mieli firmę, młodsza siostra uczęszczała 

do liceum.

U   Mateusza   sprawa   wyglądała   nieco   inaczej.   Był   jedynakiem,   w   dodatku   mieszkał   tylko   z 

matką. Po rozwodzie przeprowadzili się do małego domku i mieszkali sami.

Matka jego - pani Bożena, była kobietą niezwykłą. Urodziła Mateusza mając osiemnaście lat. 

Była piękną, ponętną kobietą w średnim wieku, wyglądającą co najmniej osiem lat młodziej, niż w 
rzeczywistości.   Biła   z   niej   jednak   dojrzałość   doświadczonej   kobiety,   powaga   zachowywana   w 
stosownych momentach, choć na ogół była osobą niezwykle pogodną.

Miała rude włosy do ramion, układające się w lekkie fale, duże brązowe oczy i pełne usta. Jej 

zgrabna figura nie pozostawiała niczego do życzenia.

Zawsze   podobała   się  kolegom   Łukasza,  z   czego  ten  był  dumny.   Jego  matka   w   niczym   nie 

przypominała innych matek. Pracowała w biurze poselskim, była zawsze elegancka, nawet sam 
Łukasz rzadko widywał ją bez makijażu lub w byle jakim ubraniu.

Kolegów syna lubiła i traktowała jak członków rodziny. Zupełnie nieświadomie, a może właśnie 

świadomie,   kusiła   ich   swoimi   zgrabnymi   nogami   w   pończochach   wychodzących   spod   krótkiej 
spódniczki.

Od zawsze stanowiła fascynację Mateusza. Starała się ukrywać to, ale z wiekiem coraz bardziej 

pożądał tej kobiety. Snuł wizje, marzenia na jej temat. Z czasem zorientował się, że stara się być 
zawsze   blisko   niej.   To   było   silniejsze   od   niego,   pragnął   jej.   Nie   był   prawiczkiem,   miewał 
dziewczyny,   był   zresztą   przystojnym   chłopcem,   ale   pani   Bożena   nieustannie   stanowiła   jego 
pragnienie i rządzę.

Przez szereg lat był pewien, wiedział, że nie ma szans u niej, ale od pewnego czasu odnosił 

wrażenie,   że   jego   zainteresowanie   jest   nie   tylko   dostrzeżone,   ale   i   w   pewnym   stopniu 
odwzajemnione. Częściej niż dotychczas nachylała się nad nim z byle powodu, sprawiając, że 
Mateusz zatapiał wzrok w jej głębokim dekolcie. Ostre, przyjemne perfumy przyprawiały go o 
zawrót głowy. Kiedy przechodziła obok, ocierała się o niego delikatnie, a chłopiec czuł, jak jego 
podniecenie wzrasta.

Nie mówił o tym Łukaszowi, wiedział bowiem, że ten wyśmieje go. Wiedział też, że gdyby 

kiedyś nadarzyła się okazja, by z zainteresowania pani Bożeny skorzystać... nie może przyznać się 
do tego przyjacielowi.

Sytuacja zaś taka pojawiła się szybciej, niż mógł się tego spodziewać...
Był późny wieczór, Mateusz wracał właśnie od znajomych do domu. Przejeżdżał obok domu 

Łukasza i postanowił wstąpić do niego.

Drzwi otworzyła mu pani Bożena. Uśmiechnęła się.
- Przykro mi, ale Łukasza nie ma. - rzekła - Chyba, że przyszedłeś do mnie? - zapytała zalotnie. 

Mateusz poczuł się onieśmielony, ale wiedział, że taka okazja może się długo nie powtórzyć. Mógł 
wreszcie przekonać się, czy zmysły myliły go.

- Cóż - zaczął - wstąpiłem z myślą o Łukaszu, ale skoro go nie ma, to chętnie skorzystam z pani 

gościnności.

Kobieta bez słowa, jedynie z uśmiechem na twarzy otworzyła szerzej drzwi. Przechodząc przez 

nie, Mateusz musnął dłonią udo swego obiektu pożądania i poczuł, że przysunęło się do niego 
bliżej.

Usiadł   na   kanapie   i   zaczął   zwyczajną   rozmowę.   Tematem   była   szkoła,   znajomi,   właściwie 

background image

wszystko ale i nic szczególnego. Przynajmniej do momentu, aż pani Bożena zapytała o dziewczyny. 
Pytała o to, jak układa mu się z nimi i w końcu zadała piorunujące pytanie:

- A lubisz starsze kobiety?
- Nawet bardzo. - odparł.
Pani Bożena usiadła blisko.
- To fascynujące... - zauważyła i w tej samej chwili przywarli doi siebie ustami.
Kobieta od razu zaczęła rozpinać guziki swojej bluzki, a dłoń Mateusza spoczęła na jej piersi. 

Pieściła ją zachłannie.

Druga ręka sięgnęła do zameczka spódniczki i pozbyła się jej sprawnie. Położyli się na kanapie. 

Przed   młodzieńcem   leżała   piękna,   dojrzała,   seksowna   kobieta.   Zdjął   z   niej   biustonosz   -   biały, 
koronkowy - i takież same figi. Miała już na sobie tylko pończochy.

Usiadła   i  szybko  zaczęła   rozbierać  chłopca.  Zdjęła   koszulę.  Czuł   delikatny  dotyk   drobnych 

palców na swoim torsie.

Gdy tylko dotknęła jego spodni, zdał sobie sprawę z pełnego wzwodu w jakim znalazł się jego 

członek.

Już po chwili był całkiem nagi, a leżąca pod nim rudowłosa kobieta ściskała w dłoniach jego 

penisa. Mateusz z trudem oddychał.

Dotykał jej: aksamitnej skóry, miękkich włosów. Nieśmiało wsunął dłoń między nogi kobiety. jej 

rozkoszne westchnienie ośmieliło go. Czuł między palcami twarde włosy łonowe i wilgoć.

Matka jego przyjaciela owinęła nogi wokół jego pasa i poczuł delikatny materiał pończoch na 

swojej skórze. Uniosła biodra lekko do góry i dała do zrozumienia, że chce, aby wszedł w nią. 
Wgryzła się w jego kark zachłannie i wbiła paznokcie w jego plecy.

Widziała, że jej młody kochanek traci z podniecenia zmysły.
- Teraz! Wejdź we mnie!
Te słowa jeszcze bardziej pobudziły mężczyznę i od razu zaczął zdobywać kobietę. Ta objęła go 

mocno i jęczała z rozkoszy wprost do jego ucha. Jego rytmiczne ruchy, pewność jakiej nabrał, w 
niczym nie ustępowała doświadczonym i starszym kochankom, jakich miała do tej pory.

W końcu fala orgazmu przeszła przez ich ciała. Po chwili zdyszani, spoceni opadli obok siebie 

na kanapie.

- Nigdy nie powiesz o tym Łukaszowi. - zażądała - A teraz... spotykać się będziemy znacznie 

częściej.