Archiwum Gazety Wyborczej; Rewizje u Czeczenów












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 27, wydanie byt (Toruń) z
dnia 2001/02/01, dział
KRAJ, str. 6
JACH, WP
Akcja policji i Straży Granicznej
Rewizje u Czeczenów
Policja i Straż Graniczna w poszukiwaniu przemytnika materiałów
wybuchowych przeprowadziły rewizje u wielu przebywających w Polsce Czeczenów. Czeczeni skarżą
się, że policja była brutalna. Ta zaprzecza
Jak się dowiedzieliśmy, akcja była przeprowadzona na polecenie gorzowskiej
prokuratury, która prowadzi sprawę przemytu materiałów wybuchowych.
We wtorek policja przeprowadziła rewizje u Czeczenów w kilku miejscach w kraju. O akcjach brygad
antyterrorystycznych policji i Straży Granicznej opowiadają naoczni świadkowie.
Do domu Witolda Michałowskiego w podwarszawskiej Falenicy, u którego
zamieszkuje Ramzan Ampukajew, szef czeczeńskiego ośrodka informacyjnego w
Warszawie (uważany przez rodaków za oficjalnego przedstawiciela Czeczenów w Polsce), o czwartej rano wpadło kilkunastu
antyterrorystów, kopiąc w drzwi. - Położyli mnie na ziemię - opowiada
Michałowski, który od kilku lat pomaga Czeczenom w
Polsce. - Skuli ręce, a jeden stanął mi na plecach. Tak trzymali mnie ponad
godzinę, robiąc rewizję.
Ampukajewa zabrało dwóch cywilów i kilku antyterrorystów. Wrócił późnym
wieczorem, po całodziennym przesłuchaniu.
Jeszcze ostrzejsza akcja - zdaniem sekretarza ośrodka informacyjnego Chamzata
Saralijewa - miała miejsce w ośrodku dla uchodźców w Dębaku pod Warszawą.
Opowiada nam o niej kilku mieszkańców ośrodka.
Około piątej rano ośrodek otoczyło kilkanaście furgonetek policji i Straży
Granicznej. Kilkudziesięciu antyterrorystów wpadło do mieszkań. Krzyczeli: "Na
ziemię! Nie ruszać się!". Jedni pilnowali leżących, pozostali robili rewizję.
Powtarzało się to w kilkudziesięciu mieszkaniach, w których żyje ponad 130 Czeczenów.
- Mieszkam z żoną i sześciorgiem dzieci - mówi Chamzat Saralijew. - Kilkoro
płakało z przerażenia - dodaje.
Akcję policji potwierdził rzecznik KGP Paweł Biedziak. Ale zaprzecza, że
policja działała brutalnie. - Policja poszukuje groźnego przestępcy
podejrzewanego o przemyt materiałów wybuchowych - mówi Biedziak. - Tego rodzaju
działania ubezpieczają zwykle antyterroryści. W tym wypadku byli to
funkcjonariusze policji i Straży Granicznej. Jeśli naruszyli prawo, będą
pociągnięci do odpowiedzialności.
- W Dębaku nie może być mowy o złamaniu prawa - mówi szefowa ośrodka Elżbieta
Przychodzeń. - Byłam z funkcjonariuszami w każdym pokoju. Najpierw pukałam,
wchodziłam sama, przepraszałam, że za chwilę wejdą policjanci, i prosiłam
mieszkańców, by przyjęli to spokojnie. Nikt nie leżał na podłodze.
Na trop sprawy przemytu broni wpadło Centralne Biuro Śledcze. W
sierpniu ub. roku podczas nalotu w motelu w Słubicach znaleziono 5,44 kg
plastiku z elektronicznymi zapalnikami do zdalnej detonacji i 600 gramów
trotylu. Aresztowano wtedy Dagestańczyka i Rosjanina. Na początku grudnia CBŚ
wraz ze Strażą Graniczną zatrzymały k. Słubic volvo, w którym znaleziono plastik
i trotyl. Aresztowano czterech pasażerów, obywateli Czeczenii.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]