Czekam…
str.-196
Czekam – może nadejdzie. Wsłuchuję się w ciszę.
Kiedy już życie wszelkie we śnie pogrążone.
Kiedy osamotniony w tęsknocie mej tonę.
Czekam, może nadejdziesz. Może Cię usłyszę.
Niepokój serca mego wspomnienia kołysze.
Które stają przed oczy blaskiem ozłocone.
Budząc w duszy uczucie skrycie wypieszczone.
Czekam, może nadejdziesz. Wsłuchując się w ciszę.
Słyszę kroki pośpieszne, słyszę serca tętna…
Już do drzwi ktoś podchodzi… stanął… poszedł dalej.
I znów idzie zaduma tak cicha, tak smętna.
I znów się toczy wolno po wspomnień mych fali.
Jako cienie zjaw sennych i jako mgła mętna…
Czekam – może nadejdziesz… Me serce się żali.
6-7-1947r.