Tłumaczenia Tomka
Świętokradztwo
'Sacrilegium' - Devil Doll
tłumaczenie: Tomasz Beksiński
Przez niekończące się miliony chwil
Piłem z pucharu złudzeń
Desperacko przemierzając
Mroczne tunele
Umrzyka skrzyni
W końcu poddałem się, aby utonąć w popiołach marzeń
Po pogwałceniu czystości
Nie można zmartwychwstać w trzy dni
Rozprzestrzenia się trąd
Gaśnie blask oczu
Słychać pioruny i krzyk:
"Niech was zaraza wytępi!"
Z prochu budowałem
Niewyczuwalną rzeczywistość moich nocy
I proch ten teraz
Prowadzi mnie ścieżkami
Na których rozsypałem bezużyteczne nadzieje
Uwierz mi!
A mogę Ci ufać?
Proszę, nie!
A ja Tobie?
Na zawsze, na zawsze
Przysięgi na wodzie pisane
Żeby pokonać przyszłość i zniszczyć ją
Raz jeszcze wracam w otchłań nicości
Jak wiecie zaletą nieboszczyków jest to, że każdy wygląda tak samo.
Wydaje się jakby to było wczoraj:
Byliśmy dziećmi i bawiliśmy się w wyścigi
Zamykałaś mnie w ciemnej piwnicy
A ja błagałem:
"Wypuść mnie!"
Nie mieliśmy matki
Więc na zmianę graliśmy jej rolę
Już wtedy nawiedzałaś moje sny
I niczym śnieg przenikałaś przez prawie zaciśnięte palce
Lśniące kryształki dziewiczych złudzeń
Czas wydawał się być naszym bratem
Aż nadeszła ta straszliwa noc
W obłędzie i zazdrości zatrzymałem Cię przy sobie
Lodowatą, w przeklęte szaty nagiego milczenia strojną
Snem pijany ofiarowałem Ci uśmiech
W zahamowanym blasku świętokradztwo ramion fatum wydarło ducha
Na zawsze!
Pamiętasz?
Na zawsze!
Ja dochowałem tajemnicy...
"Gdzie narzeczona?
Porzuciła go!
Uciekła od oszukanego
Dajcie mu spokój"
A gadajcie, gadajcie sobie głupcy
Na zawsze chciałem żeby Twój cień bez życia
Pozostał leżąc na ślubnym łożu
Na którym leżąc co noc śmiałaś się
Gdy opowiadałem Ci upiorne historie
Za nim poddałaś się imperium ciemności
Jesteśmy tylko szkicami ludzkich postaci
Rzuconymi w złośliwy wir
Z jednej strony Bóg, z drugiej potępienie
Lecz czy prawdą nie jest, że nie słyszalna sugestia
Niewysłowiony żal, sekretny instynkt
Odsłaniają nieczystość ukrytą w sukcesie
Wulgarność zwycięstwa, ohydztwo fortuny
Całkowita czystość, catarsis absolutny drzemie w niepowodzeniu i tragedii
I gdy światła bledną i kurtyna opada
Wracam do kręgu
By tańczyć ze szkieletem i brodatą damą
Chłopakiem ptakiem i chichoczącym karłem
Wśród smoków i mściwych aniołów,
Skrzydlatych dziewcząt i hord ślepców
Którzy w końcu zaprowadzą mnie do świata
W którym niepewność nie istnieje
W niebie lub pod Ziemią.
© Marcin Guzik