Mój marzec
Nie byłam wtedy dorosłą osobą, ale nie byłam też małą dziewczynką.
Mój marzec '68 rozpoczął się już w 1967 roku. Tata miał problemy w pracy, w domu nic
nie mówił, milczał, ale wiedziałam z podsłuchanych rozmów rodziców, że jego
zwierzchnicy nie chcą Żyda na stanowisku kierowniczym. Tato nie wytrzymał zwolnił się.
Ja w tym czasie zostałam zmuszona do przeniesienia się z mojej szkoły do szkoły
żydowskiej. Koleżanki nic nie mówiły, odebrałam to tak jakby było im zupełnie obojętne
gdzie się znajdę.
Nadszedł rok 1968, miałam wtedy 15 lat, rodzice złożyli wnioski o wyjazd do Izraela.
Następnego dnia przyszła milicja, nie zadawali wielu pytań, popatrzyli tylko na nasze
mieszkanie i wyszli.
Tata pracował wtedy fizycznie, mamę po złożeniu wniosków na wyjazd zwolniono i
nigdzie nie było dla niej nowego miejsca. Pozostało nam tylko czekać, a oczekiwanie
"ubarwiały" drwiny sąsiadów i obwinianie za otaczające zło.
Nadeszło pozwolenie wyjazdu. Nim dostaliśmy "Dokument Podróży", który był tylko
dokumentem wyjazdu i stwierdzał, że po przekroczeniu granicy PRL nie jesteśmy już
obywatelami Polskimi, rodzice podpisali oświadczenie, że chcą zamienić obywatelstwo
Polskie na obywatelstwo izraelskie.
Ten "psi paszport", mam do tej pory w szufladzie.
Jak to? Ja urodzona w Polsce, mówiąca po polsku i myśląca w tym języku nie jestem
obywatelką tego kraju, kraju, który tak kocham, który jest moją ojczyzną?
To boli do tej pory.
Pociąg zabrał nas do Wiednia, na granicy z Czechosłowacją żegnali nas tylko celnicy,
zimni i nieuprzejmi.
Nie chciałam jechać, ale zdecydowano za mnie.
Latem 1968r. byliśmy już w Izraelu, mojej drugiej ojczyźnie.
Zastanawiam się teraz nad tym, czy składać wniosek o przywrócenie mojego polskiego
obywatelstwa. Polskość jest w moim sercu, a tego udowadniać na szczęście przed nikim
nie muszę.
1
Danuta
(imię i nazwisko znane redakcji)
2