TYTUL: Poza Miloscia i Wolnoscia. Syndrom uzaleznienia psychologicznego.
AUTOR: Tadeusz Kobierzycki
Pamieci
prof. Kazimierza Dabrowskiego (1902-1980)
filozofa, psychiatry i psychoterapeuty
Praca powstala w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej
Przedmowa.
Dzialalnosc i tworczosc dr Tadeusza Kobierzyckiego obejmuje filozofie,
pedagogike, psychologie i psychoterapie. Jego aktywnosc koncentruje sie
na higienie psychicznej, ktorej promotorem byl w Polsce prof.Kazimierz
Dabrowski (1902-1980). Po smierci tego wybitnego uczonego, dr
T.Kobierzycki od maja 1981 r. do czerwca 1984 r. byl przewodniczacym
Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej i redaktorem kwartalnika
Zdrowie Psychiczne. Poprzez Konwersatorium Ja-Czlowiek,
(1981-1983) przygotowal program Studenckiej Szkoly Higieny Psychicznej,
ktora sie usamodzielnila w roku 1984. Do tej pory wzielo w niej udzial
kilkuset studentow.
Cecha charakterystyczna w diagnostyce i terapii proponowanej przez dr
T.Kobierzyckiego jest skoncentrowanie na poszukiwaniu i ksztaltowaniu
autonomii osobowej.
Dlugoletnia praca ze studentami, przezywajacymi trudnosci osobiste,
nerwice i psychonerwice, a takze reagujacymi psychopatycznie i
psychotycznie, sklonila dr T.Kobierzyckiego do zbadania tendencji
uzaleznieniowych w okresie szkolnym. Jako nauczyciel psychologii i
pedagogiki, bezposrednio obserwowal fenomeny uzaleznienia. Psychologia
szkolna jest aktualnie zorientowana patocentrycznie, jest zrodlem wielu
urazow i srodowiskiem potegujacym urazy wyniesione z domu. Nauczyciele
wzamacniaja porzadek Rodzica. Silna reprezentacja nauczycielek, ktore
stanowia okolo 70% kadry, uniemozliwia prawidlowe i zdrowe
roznicowanie sie i rozwoj osobowosci ucznia.
Na tle psychopatologii domowej i szkolnej zrozumiale sa zjawiska
nieposluszenstwa, buntu i kontestacji Dziecka, takze w skrajnych formach,
przybierajacych postac narkomanii, alkoholizmu czy samobojstwa. Na
skutek niedoboru meskiej reprezentacji w srodowisku wychowawczym,
tzw. patologiczne formy zachowania, staja sie nie tylko wyrazem zlego
rozwoju Dziecka, ale takze speczyficzna forma autoterapii. Takie
zachowanie jest zwierciadlem krzywej rodziny lub krzywej szkoly.
Waznym momentem w doswiadczeniach dr T.Kobierzyckiego bylo
prowadzenie treningow z Rodzicami narkomanow i mlodocianymi
narkomanami z okolic Lublina. Zwrocil wtedy uwage na reakcje
psychotyczne narkomanow i na silna potrzebe halucynacji. Te zjawiska nie
daly sie zinterpretowac na poziomie psychoanalizy Z.Freuda. Dlatego dr
T.Kobierzycki zwrocil sie do psychologii glebi C.G.Junga. Dr
T.Kobierzycki w duzym stopniu korzysta z projekcyjnych technik i metod
diagnozy. Autor prezentowanych tyekstow wykracza zarowno poza
twierdzenia Freuda jak i Junga, formulujac wlasne hipotezy, zorientowane
na rozwoj osobowy.
W swojej koncepcji uzaleznien, opisywanej jako syndrom uzaleznienia
psychologicznego, dr T.Kobierzycki wychodzi z zalozenia, ze egzystencja
ludzka sterowana jest przez zasadnicze wartosci: milosc, wolnosc i lek. Sa
to doswiadczenia zrodlowe, dziedziczone genetycznie. Zatem od tego typu
doswiadczen zalezy to, w jaki sposob zorientowany jest rozwoj osobowy, co
zdominuje integracje psychiczna i jaka wartosc stanie sie zrodlem kryzysu
osobowego. Wartosci te, ujawniaja sie w przezyciach, maja swoj aspekt
biologiczny, spoleczny, psychologiczny i osobowy (ontologiczny).
Wszystkie maja znaczenie dla diagnozy i prognozy rozwojowej. Musi ona
obejmowac calosc zycia jednostki, takze jej wymiar transcendentny.
Matka moze nie chciec urodzic Dziecka. Wtedy dokonuje intencjonalnej
aborcji czyli psychologicznie usmierca Dziecko. A wiec sam moment
urodzenia jest juz znaczacy dla zbudowania systemu uzaleznienia. Ma on
swoje odzwierciedlenie w stosunku matki do Dziecka. Nastepnie w fazie
oralnej, analnej i fallicznej (Z.Freud) nastepuje wzmacnianie zaleznosci od
matki lub uwalnianie Dziecka z tej zaleznosci. Na ogol jednak, zwlaszcza w
sytuacji deficytu, gdy matka zostaje sama, Dziecko spelnia role
reprezentanta meza matki i wlasnego ojca. Staje sie obiektem
przeniesienia urazu matki oraz obiektem jej kompensacyjnych
manipulacji. Ten kompensacyjny stosunek matki do Dziecka jest
dynamizmem uzaleznienia.
Wymiar psychologiczny uzaleznienia przybiera postac zaburzenia
psychotycznego (halucynacje). Mozna go dobrze opisac za pomoca
terminologii C.G.Junga. Efekt psychotyczny, to niemoznosc zintegrowania
i zroznicowania wlasnego ja z tresciami zakazow i nakazow czyli z
archetypem cienia: (wstyd, wina, grzech), animy-aminusa: (bycie
kobieta-mezczyna), wielkiej matki-starego medrca:
(macierzynstwo-ojcowstwo duchowe), jazni: (byecia soba - osoba).
Tendencja do rozszczepiania osobowosci moze osiagnac stan integracji i
syntezy wewnetrznej. Integracja ta pozwala wydostac sie z impasu osobie
uzaleznionej psychologicznie od rodzicow lub osob zastepczych.
T.Kobierzycki wychodzi z zalozenia, ze uzaleznienie jest syndromem
rodzinnego ukladu, w ktorym Dziecko odgrywa role stabilizatora. W
rodzinie syndromem uzaleznienia jest brak dynamiki rozwojowej,
pozwalajacej przeksztalcac uklad. Ten brak, to roznorodne deficyty
psychiczne, spoleczne, fizyczne. Dziecko kompletuje braki rodzicow lub
nawet je zastepuje, sluzy do wyrzeczenia ojca lub matki. Musi chorowac,
aby uklad sie nie zmienil. W ujeciu dr T.Kobierzyckiego istotne jest
zroznicowanie uzaleznien, wedlug sposobow radzenia sobie z nimi przez
Dziecko. Rozwiazania regresywne symbolizuja: niedorozwoj psychiczny,
autyzm, narcyzm, narkomania, alkoholizm. Rozwiazania transgresyne
symbolizuja: anorexia nervosa, pracoholizm, nerwice i psychonerwice. Zas
rozwiazania psychotyczne symbolizuja zachowania charakterystyczne dla
osobowosci typu borderline.
Klasyfikacja roznicujaca typy uzaleznien moze miec praktyczne
zastosowanie w roznicowaniu terapii osob uzaleznionych. Dr
T.Kobierzycki, na konferencji zorganizowanej w 1986 r. w Warszawie,
zaproponowal reorganizacje osrodkow terapii wedlug typu -
psychopatycznego, psychotycznego, psychoneurotycznego. Aktualnie
bowiem terapia dla narkomanow i alkoholikow jest skoncentrowana na
pracy z psychopatami. A osoby o typie psychoneurotycznym i
psychotycznym nie znajduja wlasciwej pomocy.
Dr T.Kobierzycki opisuje trzy typy wiezi Dziecka z Rodzicem,
wzmacniajace jego uzaleznienie. Pierwszy: symbiotyczny, w ktorym Rodzic
wzmacnia regresje, sklania do toksykomanii, choroby, niedorozwoju. Jego
cecha charakterystyczna jest praktykowanie rytualow kazirodczych. Ten
typ zaleznosci jest najtrudniejszy do przelamania w psychoterapii. Drugi:
separacyjny, oparty na wzajemnym wzmocnieniu, przybiera postac Gry w
porzucenie. Dziecko praktykuje kompulsywne powroty do domu, z
wyjazdow, ucieczek, rozstan na zawsze, spowodowanych przez
maltretowanie, awantury, itp. Trzeci: alienacyjny typ uzaleznien
charakteryzuje sie latwoscia opuszczania domu rodzinnego i Rodzicow.
Dziecko uznaje (lub halucynuje), ze jego Rodzice sa nieprawdziwe, ze
pochodzi z domu dziecka lub z innego, tajemnego (czesto nieprawego
zwiazku) ojca lub matki. Takie zaburzenie obrazu siebie ma swoje korzenie
w rodzinach schizmatycznych (podwojna lub wielokrotna rodzina).
Alienacja psychiczna rozwija sie w kierunku psychozy, ktora
systematyzuje tresci urazu w obrazy apokalipsy. Dziecko jest w niej ofiara,
osoba potepiona i podla, zdegradowana przez demonicznego Rodzica.
W zakonczeniu niniejszej ksiazki autor zamiescil wlasny model
diagnostyczny, dotyczacy ewolucji uzaleznienia - od strony Dziecka. W
swojej przedmowie przyjmuje wersje tego modelu - od strony Rodzica.
Siegam do tekstow opublikowanych poza tym zbiorem, do ktorego dostep
jest trudny.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego w koncepcji dr T.Kobierzyckiego
wyglada nastepujaco:
1. Negatywny kontekst spolecznej pozycji kobiety:
nadmierne obciazenie praca (pracoholizm),
odrzucenie roli matki (ograniczenie potomstwa, realna i
intencjonalna aborcja),
maskulinizacja osobowosci (poczucie nizszosci, wstydu i krzywdy z
powodu bycia kobieta),
2. Negatywny kontekst spolecznej pozycji mezczyzny:
patogenna zaleznosc od miejsca pracy (nadumieralnosc),
zrzeczenie sie roli ojca na rzecz kobiety (nieodpowiedzialnosc),
infantylizacja lub feminizacja osobowosci (poczucie slbosci i
bezradnosci).
3. Socjopatyczny lub psychopatyczny uklad relacji mezczyzna-kobieta:
brak kontaktu emocjonalnego i pseudowzajemnosc,
anihilacja i masywna agresja jako wzajemne wzmacnianie,
konflikt skoncentrowany wokol seksu,
lek przed Dzieckiem, myslenie i dzialanie abortywne np.ograniczenie
liczby potomstwa,
tendencja do przeksztalcania ukladu diadycznego w monadyczny.
4. Rodzina z syndromem uzaleznienia:
podzial rodziny miedzy Rodzicow,
niezroznicowanie rol malzenskich i rodzicielskich,
diady emocjonalne i uklady kazirodcze,
konflikt i podporzadkowanie rodziny ojcu lub matce (monadyzacja),
zimna, irracjonalna, chaotyczna lub schizmatyczna struktura
(alienacja i psychotyzacja wiezi).
a. ojciec:
zdegradowany do roli pracownika i kasjera itp.,
bierny, wyautowany, ukryty, depresyjny (alkolholizm),
konfrontuje sie z zona i Dzieckiem przez agresje,
gra role nieobecnego, chorego, dzieciecego lub demonicznego.
b. matka:
awansowanie do roli superrodzica i superpracownika,
aktywna, centralna, zagarniajaca, manijna,
konfrontuje sie z mezem i Dzieckiem przez ponizanie ich lub
siebie,
gra role wszechmocnej, ale samotnej i opuszczonej lub
obojetnej.
c. dziecko:
uzaleznione od jednego z Rodzicow lub walczace,
konfrontujace sie z Rodzicami za pomoca choroby fizycznej lub
psychicznej,
zastepujace nieobecnego Rodzica, ratujac w ten sposob
malzenstwo i uklad rodzinny.
5. Struktura psychiczna osoby uzaleznionej:
lek przed nieistnieniem, smiercia, zyciem,
brak bezpieczenstwa ontologicznego,
wola samozniszczenia, samodreczenia, samobojstwa,
symbiotyczne, separacyjne i alienacyjne formy identyfikacji,
potrzeba bycia absorbowanym i zahamowanym,
lek przed rozwojem, brak autonomii,
przezywanie konfliktu miedzy ja i nie-ja, brak odgraniczenia sie od
innych osob,
somatyzacja leku, autoseksualizm, narkomania, alkoholizm i wstret
do wlasnego ciala,
poczucie pustki wewnetrznej i nacisku zewnetrznego,
rozbudowa systemu obrony wewnetrznej (ewolucja ku paranoi),
poczucie wdzierania sie swiata do wewnatrz (ewolucja ku psychozie),
alienacja psychiczna, swiat wyobrazony staje sie prawdziwy, swiat
fizyczny i spoleczny - falszywy.
6. Dynamika uzaleznienia i terapia narkotyczna:
ewolucja psychiczna odbywa sie miedzy stadium psychopatycznym a
psychotycznym, rzadko przekracza stadium psychozy ku
psychonerwicy,
Uzaleznieni jest forma autoterapii zapobiegajacej natychmiastowemu
samobojstwu - stad narkomania jest forma jego hamowania i
kontrolowania, na korzysc rozwiazania psychotyzacyjnego,
wejscie na sciezke narkomanii czy innych form uzaleznienia jest
wyrazem leku przed byciem soba, przed odpowiedzialnoscia, a
zwlaszcza przed brakiem milosci i wolnosci, jest forma terapii przez
lek,
narkomania celebruje lek, identyfikuje sie z nim, adaptuje sie do
niego, przyzwyczaja do jego wysokich i dotkliwych form, by moc
oderwac sie od Rodzicow.
Przedstawiony powyzej model diagnostyczny syndromu uzaleznienia
psychologicznego uwzglednia istotne elementy koncepcji dr
T.Kobierzyckiego. Jest to ujecie nowe, uzasadnione dlugoletnia praktyka
terapeutyczna, prowadzona w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej.
Ksiazka ta przeznaczona jest dla studentow psychologii, pedagogiki,
resocjalizacji i medycyny. Moze pomoc w nowym spojrzeniu na diagnoze i
terapie syndromu uzaleznienia psychologicznego
Cezary Zechowski
Sanatorium Neuropsychiatrii Dzieciecej
w Zagorzu k.Warszawy.
Wstep.
Od wielu lat psychologowie, pedagodzy, psychoterapeuci i lekarze probuja
sobie poradzic z problemem tzw. patologii spolecznej. Zalicza sie do niej
przestepstwa, narkomanie, alkoholizm, nikotyznizm, samobojstwa, itp.
Zachowania te zalicza sie do chorob spolecznych lub chorob z pogranicza
psycho-spolecznego. Leczeniu poddaje sie objawy, zachowania, ktore
burza estetyke i porzadek spoleczny. Alkoholizm i narkomania przybraly
takie rozmiary, ze mowi sie o walce z nimi. Ale efekty tej walki sa mierne.
Wydaje sie, ze zalozenia sa bledne i dlatego nie przynosza oczekiwanych
rezultatow.
Historycy zwrocili kiedys uwage, ze alkoholizm w Polsce byl szerzony w
okresie zaborow lub okupacji. A wiec zostal zwiazany z sytuacja niewoli.
Spostrzezenie to wymaga weryfikacji psychologicznej. Czy alkoholizm jest
rzeczywiscie choroba niewoli? Czy tzw. patologia spoleczna nie jest ta
sama choroba? Wspolczesna psychologia dowartosciowuje znaczenie
wolnosci i milosci w rozwoju osobowym czlowieka. Takie stanowisko
zajmuje psychologia egzystencjalna, personalistyczna i fenomenologiczna.
Tym samym tropem ida moje rozwazania i badania. Do tego celu
wykorzystuje psychoanalize, analize transakcyjna, psychologie glebi,
teorie dezintegracji pozytywnej. Niewatpliwie uzaleznienie wiaze sie z
utrata milosci lub wolnosci. A utrata sprzyja rozwojowi niepokoju,
pasywnosci i leku.
Modelem uzalenienia (zniewolenia psychologicznego) jest rodzina. Brak w
niej jest ojca (pracoholizm v.alkoholizm). A matka przejmuje przydzielane
mu dotychczas funkcje. Powstaje nierownowaga psychologiczna,
socjologiczna. Rodzina staje sie ukladem pozbawionym symetrii
(zwichrowanym). Niesymetryczna rodzina nazywana jest rodzina
hybrydalna, narcystyczna, krzywa, niepelna, patologiczna,
maternalistyczna, itp. Ta niesymetria stala sie przez wiele lat norma, ktora
sie utrwala i wywoluje zwiekszone efekty patologiczne. Dlatego sluszne
wydaje sie zidentyfikowanie deficytow, stojacych u podstaw uzalezniajacej
sie rodziny i uzaleznionej osobowosci.
Ksiazeczka ta sklada sie w swojej zasadniczej czesci z wykladu i analizy.
Uzupelniona jest przedmowa i wstepem oraz zakonczeniem i modelem
diagnostycznym syndromu uzaleznienia. Ostatni fragment tej ksiazki jest
zasadniczym jej celem. Ma pomoc w diagnozie syndromu wedlug calej
grupy czynnikow, wplywajacych na jego ksztaltowanie. Wyklad powstal na
kanwie wygloszonych i opublikowanych przez mnie referatow. Pierwszy
przedstawilem na Ogolnopolskiej Sesji Naukowej - Destrukcyjne
zachowania mlodziezy. Profilaktyka i terapia (15.04.1988 r. WSP Olsztyn)
pt. Toksykomania a rozwoj psychiczny czlowieka. Tekst ten zostal w
calosci zarejestrowany na tasmie magnetowidowej dla potrzeb WSP, a jego
obszerne fragmenty opublikowane w dwumiesieczniku Zagadnienia
Wychowawcze a Zdrowie Psychiczne 1989, nr 3-4, s.21-36., pt.
Toksykomania a psychoanalityczna koncepcja czlowieka. Referat drugi
przedstawilem na I Krajowym Sympozjum - Wychowanie a problem
patologii spolecznej mlodziezy (18.11.1988 r. TRiPDU "Powrot z U"
Warszawa) pt. Praca z rodzinami osob uzaleznionych. Cele i metody. Zostal
on zamieszczony w zbiorowym zeszycie poswieconym konferencji pod tym
samym tytulem (TRiPDU "Powrot z U" Warszawa 1989 r., s.208-224).
Tekst trzeci wyglosilem w Mokotowskim Uniwersytecie dla Doroslych
dnia 17.05.1989 r. w ramach cyklu wykladow na temat filozofii czlowieka.
Ostateczny ksztalt tej ksiazeczki jest owocem pracy wielu osob, ktore
braly udzial w badaniach, treningach, organizacji i szkoleniach,
prowadzonych pod moim kierunkiem w Studenckiej Szkole Higieny
Psychicznej od 1984 r. Chce im przy tej okazji podziekowac. Slowa te
odnosza sie zwlaszcza do Jacka Wasko, Dariusza Pereszko oraz Anny
Naklickiej i Violetty Swiderskiej. Dziekuje tez Mateuszowi Liwskiemu,
Wiktorowi Drozdzowi, Magdalenie Cygan i Robertowi Zaborowskiemu, za
ich starania organizacyjne i dbalosc o materialne zabezpieczenie treningow
i badan. Wdzieczny jestem Monice Pestce, Alinie Molskiej, Dorocie
Nasfeter, Annie Marczak, ktore wiele mnie nauczyly swoja obecnoscia i
wspolpraca. Nie zapomnialem tez wkladu i wysilku Piotra Wiejaka,
Roberta Kaszczyszyna oraz kompetencji Leszka Trzaski. Spotkanie
Barbary Rosiek, jej determinacja w odslanianiu dramatu uzaleznienia
("Kokaina. Zwierzenia narkomanki", 1992), rozmowy, korespondencja i
analizy dodaly mi odwagi do mowienia prawdy - publicznie. Jednakze
szczegolna wdziecznosc winien jestem Cezaremu Zechowskiemu - niegdys
studentowi SSHP, dzis - mojemu krytykowi, recenzentowi, zastepcy i
przyjacielowi. Dzieki niemu tekst jest mniej jednostronny. Dziekuje
osobom, ktore wspolpracowaly z SSHP i przyczynialy sie do jej rozwoju w
roznorodny sposob tak, jak: Teresa Blazejewska, Anna Arwaniti, Halina
Romanowska-Lakomy, Krystyna Osinska, Krystyna Danecka-Szopowa,
Barbara Blasinska, Jolanta Mroz, Ewa Kilar, Wanda A.Marczak, Ewa
Wieczorek, Maria Stelmach, Beata Halajko, Beata Borowska, Czeslaw
Cekiera, Tadeusz Daszkiewicz, Zenon W.Dudek, Miroslaw Harciarek,
Jerzy Pabian, Janusz Kowalski, Miroslaw Boleslawski, Grzegorz Hetman,
Witold Wolny, Dariusz Horyd, Stefan Stawski, Leszek Korporowicz,
Tomasz i Anna Mickiewiczowie, Tadeusz Galkowski, Andrzej Wybraniec,
Roman Orynik, Kazimierz Popielski, Cezary Maslanek, Czeslaw
Kozlowski, Janusz Iwaniuk, Krzysztof Kubica. O wielu innych osobach,
ktore otrzymaly pomoc w SSHP zawsze pamietam i ciesze sie ich
sukcesami.
Na zakonczenie dziekuje wydawnictwu za chec wydania tej malej ale jak
sadze, dobrej merytorycznie pracy.
Tadeusz Kobierzycki.
CZESC I
1. Syndrom uzaleznienia psychologicznego.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego jest ukladem, polegajacym na
utrzymywaniu deficytowych wiezi, w diadzie Rodzic-Dziecko, bez
mozliwosci przeksztalcenia jej w uklad triadyczny, w ktorym Rodzic lub
Dziecko mogliby nawiazac satysfakcjonujace ich wiezi miedzy soba lub z
obcymi. Zakaz ujawniania deficytow, zakaz kontaktow z obcymi, zmusza
Rodzica i Dziecko do patologicznych przeksztalcen, symulujacych pelnie,
milosc i wolnosc rodzinna. Dziecko ma polecenie odgrywania roli osoby
nieobecnej lub jej zastepowania, w formie dla siebie dotkliwej. Moze wiec
przezywac poczucie winy z powodu rozejscia sie rodzicow, ich
schizmatycznych ukladow (podwojna lub wielokrotna rodzina), zdrady,
samotnosci. Glowna forma potwierdzania poczucia winy jest zaleznosc,
symbiotyczna pasywnosc, uleglosc i psychologiczna nieobecnosc, ktore
wspolgraja z zyczeniem Rodzica, aby Dziecko zniknelo z jego drogi
zyciowej.
Dziecko, zyjace w syndromie uzaleznienia psychologicznego, nie jest w
stanie wykonac wszystkich polecen Rodzica. Musi zatem chorowac, aby
sprostac wymaganiom i obronic sie przed kara. Choroba jest zaslona
gwaltu i agresji Rodzica, jego subtelnych zyczen lub przymusu fizycznego i
psychicznego, kazirodczych stosunkow usprawiedliwianych pijanstwem.
Jest wyrazem skrajnego opuszczenia, samotnosci i bezradnosci, czasem po
prostu glodu i poniewierki, ponizenia lub postawienia w drugiej kolejnosici
za zwierzetami domowymi. W takiej rzeczywistosci Dziecko musi sie bronic
Znieczuleniem, zamieraniem, znikaniem lub przeciwnie, agresja i buntem
wobec wszystkiego co dorosle i rodzicielskie.
Strozami syndromu uzaleznienia sa instytucje spoleczne, filozofia i
ideologia zaleznosci i zniewalania, praktykowana i teoretycznie poglebiana
w instytucjach zajmujacych sie wychowaniem lub leczeniem. Nic dziwnego,
ze Rodzic, ktorego Dziecko objawia bunt lub nieposluszenstwo wobec jego
przemocy, znajduje pomoc w instytucjach wyspecjalizowanych w
doprowadzaniu czlowieka do uleglosci. Dzieki filozofii i ideologii nadal
funkcjonuje zakaz rejestrowania w spisach i statystykach medycznych
zespolu maltretowanego dziecka. Lekarz, ktory takie dziecko leczy nie
ma prawa skierowac sprawy do sadu o gwalt, pobicie, okaleczenie,
zaglodzenie. W tym ukladzie kryterium granicznym dla wolnosci Dziecka
jest dopiero smierc, a najlagodniejszym wyjsciem jest szalenstwo,
narkomania lub zepchniecie Dziecka na margines spoleczny (wiezienie,
dom poprawczy, przymusowe leczenie w osrodkach resocjalizacji, szpital,
itd.).
Kryminalne podstawy zespolu uzaleznienia czekaja na odkrycie. Chodzi tu
zwlaszcza o gwalt lub wykorzystanie seksualne Dziecka przez Rodzica lub
osoby z najblizszej rodziny. Jest niemal regula, ze osoby, ktore trafiaja do
terapii po probie samobojczej lub z syndromem samobojczym, zwlaszcza
kobiety, maja w swojej historii tego typu dramatyczne przezycia. Nie moga
ich wyjawic, bo spotkalo by je jeszcze wieksze spoleczne ponizenie i
eksterminacja. Wola wiec przez cale lata ukrywac ten uraz, ktory z czasem
urasta do takiej skali, ze zmusza do samobojstwa lub obledu. Stosunkowo
lagodnym wyjsciem jest szukanie zapomnienia i ratunku w alkoholu czy
narkotykach, dla ukrycia w nich kazirodczego gwaltu lub przymusu
seksualnego Rodzica. Dziecko nie umie sobie inaczej poradzic z urazem.
Alkoholizm i narkomania sa rytualami autokastracyjnymi. Sa swoistego
rodzaju kara dla siebie za ten uraz, sprowokowany przez Rodzica. Jest dla
mnie niewatpliwe, po dziesieciu latach praktyki psychoterapeutycznej,
nastawionej na analize syndromu uzaleznienia, ze osoba uwiklana w ten
syndrom przezywa jednoczesnie jakas forme urazu seksualnego,
wywolanego przez Rodzica lub jego najbnlizszych. Dotyczy to zarowno
matek, ktore sypiaja ze swoimi synami, jak i ojcow, ktorzy pieszcza swoje
corki.
Dziecko nie chce pamietac tych urazow. Jego pamiec jest pod tym
wzgledem funkcjonalna. Mniej funkcjonalna jest inna sfera psychiki, ta,
ktora identyfikuje sie jako gleboka. Przetrzymywanie w niej obrazow i
glosow gwaltu z okresu dziecinstwa nie jest mozliwe przez dluzszy czas.
Powracaja w snach, halucynacjach, zamieniaja sie w wyobrazenia
demoniczne. I ostatecznie rozbijaja psychike na dwie lub wiecej czesci.
Jezeli istnieje pomiedzy nimi wzgledna rownowaga, Dziecko moze przezyc
jako zdrowe i normalne. Jezeli jednak ta rownowaga nie jest mozliwa do
utrzymania, urazy wydostaja sie na zewnatrz w formie wypowiedzi
niedokonczonych, dziwacznych, symbolicznych. Dziecko bowiem nadal, pod
straza leku i obledu, nie moze wypowiedziec tego, co grozi mu potepieniem
Rodzica lub przez Rodzica. Potrzebny jest terapeuta - Dorosly, ktory
zasloni Dziecko przed lekiem i obledem, przed przeklenstwem rzuconym
nan przez Rodzica, ktory obawia sie prawdy.
Przedstawione w niniejszej ksziazeczce spostrzezenia sa proba uchylenia
rabka tajemnicy, tej prawdy, ktora byla widoczna w mojej pracy
psychoterapeutycznej. Oczywiscie, nie jest to cala prawda. Wymagania dla
obserwacji klinicznej i terapeutycznej sa wysokie i potrzeba do tego
cierpliwosci. Ale juz i to, co udalo mi sie zobaczyc i przeanalizowac wraz z
moimi przyjaciolmi i kolegami ze Studenckiej Szkoly Higieny Psychicznej
jest zastanawiajace. Ilustracja tych spostrzezen jest zamieszczony na
koncu ksiazki krotki model diagnostyczny, ukazujacy wezlowe punkty
ewolucji uzaleznienia. Stanowi on sume moich dotychczasowych
doswiadczen.
2. Mezczyzna czy kobieta.
Wiele zagrozen rodziny bierze sie z niedorozwinietych, zaburzonych lub
niewyksztalconych relacji miedzy osobami je tworzacymi. Do waznych
problemow nalezy brak wzorcow integrujacych mezczyzne wokol wartosci
ojcowskich, a kobiete wokol wartosci macierzynskich. Emancypacja
kobiety z zadan rodzicielskich do zadan produkcyjnych uczynila z niej nie
tyle pelna osobowosc, ile postac psudomeska i pseudozenska. Odrzucenie
form samorealizacji przez bycie matka, przez rodzicielstwo i zastapienie ich
przez formy antymacierzynskie, zniszczylo podstawy zdrowej identyfikacji
kobiecej. Kobieta zrezygnowala z bycia Dobra Matka po to, aby objawic
sie jako Dobry Pracownik. Jednoczesnie mezczyzna utracil wizerunek
Dobrego Ojca, gdyz zostal zepchniety z pozycji meskich. Stal sie wiec
projektem Zlego Ojca. W ten projekt kobieta wpisuje sie jako ojciec
alternatywny, jako anty-ojciec. A mezczyzna wyparty z ukladu
ojcowsko-macierzynskiego chetnie przyjal i zawlaszczyl miejsce Dziecka.
Ojciec w tych warunkach stal sie autoerotyczny, narcystyczny, deficytowy.
Bycie negatywnym Dzieckiem nie pozwala byc pozytywnym ojcem
mezczyznie, ktory przyjal gre w bycie Ojcem-Mezem-Dzieckiem.
Pozytywny Ojciec jest przede wszystkim Doroslym. Bycie Doroslym nie
moze dojsc do skutku w ukladzie malzenskim, w ktorym kobieta chce byc
mezczyzna.
Wyparcie z ukladu malzenskiego mezczyzny, nadaje kobiecie specjalne
przywileje panowania i zniewalania. W teh dynamice mezczyzna staje sie
negatywnym panem, a wiec niewolnikiem ukladu. Taka marginalizacja
wywoluje zachowania nasladowcze, mimetyczne, maskujace. Podtrzymuje
je i rozwija w rozbudowany system panowania i - niewoli. Ofiara tego
systemu jest kobieta jako zona i matka. Mimo, ze przywlaszcza sobie
prerogatywy mezczyzny jako meza i ojca, nie moze ich wykorzystac inaczej
jak przez konflikt, przemoc czy dyktat spowity w milosna frazeologie.
Dziecko ma zadanie podwojne: potwierdzic matke w jej macierzynstwie i
zakwestionowac ojca w jego ojcowstwie. Rezultatem jest rezygnacja i
ucieczka ojca na margines ukladu rodzinnego, przyjecie pozycji Dziecka i
wejscie w konflikt z Dzieckiem, ktore jest reprezentantem matki. W tym
konflikcie ambiwalencja Dziecka musi zostac przesadzona. Dziecko
dostaje polecenie bycia z matka, przeciw ojcu. W skrajnych przypadkach,
Dziecko uczy sie od matki, jak byc bez ojca. Rewindykacja matki da sie
zdefiniowac jako odrzucenie praw ojca, i eo ipso mezczyzny, do Dziecka.
Ojciec wiec musi negatywnie identyfikowac sie z wlasnym Dzieckiem, aby
moc byc zaakceptowanym przez matke.
3. Wielka matka.
Mezczyzna, realizujacy transakcje malzenska, musi walczyc z kobieta o
swa meska pozycje i role w Rodzinie, jezeli nie chce pozostac
symbolicznym Dzieckiem wlasnej Zony. W innym przypadku, staje sie
kobiecy. Bo Dorosly moze byc Dzieckiem tylko na sposob kobiecy.
Sfeminizowany mezczyzna jest odwrotna strona zmaskulinizowanej
kobiety. Procesy defeminizacji kobiety i demaskulinizacji mezczyzny
owocuja zaburzeniami psychicznymi, brakiem poczucia tozsamosci. W tej
sytuacji ojcowstwo i macierzynstwo nie znajduja ugruntowania w
osobowosci. Warto przy okazji zwrocic uwage na fenomen deficytu
mezczyzn (wojny, nadumieralnosc, samobojstwa) w psychologicznej
dynamice spoleczenstwa. Feminizacja zawodow, zwiazanych z pielegnacja i
wychowaniem, poglebia nierownowage nie tylko fizyczna, ale i
psychologiczna. I nadaje temu deficytowi ogromna sile w regulowaniu
postaw nieswiadomych, negatywnie skoncentrowanych na kobiecie i
mezczyznie, ojcu i matce.
Mezczyzna, z deficytowym poczuciem tozsamosci, niechetnie podejmuje sie
roli ojcowskiej. Woli byc Dzieckiem, zdajac sie na inicjatywe kobiety. W
takim ukladzie, kobiety niechetnie podejmuja sie zadan rodzicielskich. I
wola usunac plod lub ograniczyc potomstwo do poziomu, ktory
psychologicznie nie zagraza utrzymaniu mezczyzny w pozycji Dziecka.
Mezczyzna jest wiec wychowywany do bycia Narcyzem lub sluga kobiety
boskiej i kosmicznej, wielkiej matki, ktora ma moc samorodztwa i
wykluczania mezczyzny z rodziny.
Dominujaca postawa kobiety przemienia sie latwo w samouwiezienie.
Wypaczaja sie relacje wewnetrzne nie tylko w rodzinie, ale i w osobowosci
kobiety. A jezeli mezczyzna zostanie dopuszczony do splodzenia Dziecka,
to i ono zostaje uwiezione w transakcjach matki. Takie Dziecko czuje sie
samotnie nawet wtedy, gdy ojciec jest fizycznie obecny przy nim. Rodzina z
dominanta matki zamienia sie w uklad konkurencji, w ktorym Dziecko
wspolzawodniczy z ojcem, a ojciec z Dzieckiem o profity, plynace ze swojej
pozycji. Ten konflikt wzmacnia tendencje do uzalezniania Dziecka od
matki lub do odrzucenia ojca, w czym emancypujaca sie matka wyraznie
mu sprzyja.
Rodzina jest rozwinieciem kontraktu, transakcji lub wyboru malzenskiego.
Samo malzenstwo powiazane jest deklaracjami, obietnicami, a czasem
przymusem. Poddane jest sankcjom spolecznym, prawnym, religijnym. W
ramach tego ukladu rozwija sie (lub nie) milosc i wolnosc osob, ktore je
stanowia. Sensem malzenstwa jest milosc i wolnosc, ktore reinteguja diade
w nowa calosc. Osobowym przejawem tej calosci jest Dziecko. Uklad
diadyczny przeksztalca sie w uklad triadyczny. Nastepuje jakosciowy
przeskok z poziomu zadan malzenskich, do poziomu zadan rodzicielskich.
Osiagniecie statusu Rodzica wiaze malzenstwo w prawdziwy uklad
egzystencjalny, ktorego znakiem i symbolem jest Dziecko.
4. Ktos trzeci.
Dziecko staje sie trzecia osoba, zagarniajaca czesc dobr, ktore
skoncentrowane byly wokol malzenstwa. To motywuje do wiekszego
wysilku. Ale bywa tez dezintegrujace. Pojawia sie bowiem ktos trzeci, kto
wymusza zmiane tylko przez swa obecnosc, dodajac obowiazkow i trudow.
Dziecko jest znakiem transcendencji malzenskiej, ale bardzo czesto staje
sie przyczyna wzrostu malzenskiej lub rodzinnej immanencji, stymulatorem
zamkniecia sie w sobie, a nie otwarcia. Dziecko zjawia sie bowiem z
roznych powodow: chciane i niechciane, przypadkowe i planowane,
uwalniajace i zniewalajace, wiazace i rozwiazujace, narzucajace i
odrzucajace.
Dziecko wprowadza Rodzica w klopoty. Sa to klopoty z wlasnym
istnieniem i z istnieniem jego Rodzicow. Nastepuje rozsadzanie
dotychczasowych ukladow, transakcji, zaleznosci i wolnosci. Rodzi sie
kryzys. Dziecko jest kryzysogenne. Nie zawsze jest to kryzys pozytywny
dla Rodzicow i Dziecka, ktore stoi ponad tym ukladem, przed nim i w nim
jednoczesnie. Ta niezalezna pozycja Dziecka wymaga wysilku, do ktorego
Rodzice nie sa czesto przygotowani. Niezaleznosc wkrotce przeksztalcana
jest w uklad zaleznosci, oplatany aktywnoscia lub biernoscia Rodzicow.
Kazde z nich stara sie zjednac Dziecko lub (w przeczuciu porazki) odrzucic
je poza uklad malzenski czy rodzinny.
Dorosly staje sie Rodzicem, ojcem lub matka tylko przez Dziecko.
Dziecko jest prawdziwym tworca ojca i matki, ich nauczycielem i
kaplanem. Dziecko wywyzsza mezczyzne i kobiete do poziomu ojca i matki,
gdy rozpoznaja oni siebie samych jako ojciec i matka. Jednakze, gdy
takiego rozpoznania brak, Rodzice zostaja ponizeni przez Dziecko.
Nastepuje ich kompromitacja, do ktorej przyczynia sie Dziecko,
odslaniajac ich deficyty, slabosc i pustke. Wtedy Rodzice moga nie wybrac
swojego Dziecka. Nie moga go zabic fizycznie, ale zaczynaja je zabijac
psychologicznie.
Dziecko, ktore nie jest wybrane przez Rodzicow, zyje na marginesie
nieprzeksztalconego ukladu malzenskiego. Stanowi tylko dodatek do
diadycznego ukladu. Samo staje sie kims niepotrzebnym, rzecza.
Urzeczowione Dziecko zachowuje sie w sposob narzucony mu przez
Rodzicow. Adaptuje sie do reifikacji narzuconej mu z zewnatrz, badz
buntuje sie, chorujac, halucynujac, walczac o jasne zdefiniowanie
tozsamosci Rodzicow i relacji Rodzic-Dziecko. Gdy mu sie to nie udaje,
przywiera do matki i trwa w symbiotycznym zwiazku, az do chwili, gdy
bedzie moglo ten uklad zdestabilizowac. Pierwsza oznaka destabilizacji
ukladu Dziecko-matka jest choroba, zaburzenie fizyczne i psychiczne
Dziecka.
Zaburzenia w rodzinie, ktora wyklucza ze swojego ukladu Dziecko,
przenosza sie z czasem na matke i ojca. I oni zostaja wykluczeni ze
wspolnoty, na mocy koalicji, jakie moga byc budowane w triadzie, ktora
chce utrzymac diadyczny styl zaleznosci. Taki styl wzmacnia relacje
symbiotyczne i narcystyczne. A transakcje rodzinne sa trudne do
przeprowadzenia, gdyz poszczegolne osoby dramatu uzupelniaja w ten
sposob swoje deficyty psychiczne, spoleczne lub fizyczne. Deficytowe
uklady rodzinne buduja system kompensacji i zaleznosci za pomoca
poczucia winy i zamaskowania. Utajniaja swoje rzeczywiste interesy,
zagarniaja co sie da, dla siebie. I odplacaja pieknym za nadobne
(pseudowzajemnosc). Przedmiotem gry i przetargu jest Dziecko.
5. Gra o dziecko.
Sytuacja dziecka w rodzinie, gdzie kazdy pracuje dla siebie i traktuje
innego jako element budowanego przez siebie ukladu podlega ciaglej
fluktuacji. Nie moze ono zorientowac sie we wlasnej pozycji. I nie moze
okreslic pozycji ojca czy matki. A wiec wplatane jest w trening
irracjonalnosci. Rodzina taka jest zimna i chaotyczna. Jej czlonkowie zyja
w niepewnosci, oscylujac miedzy lekiem a poddaniem. Uzyskanie
dominacji dla narzucenia porzadku w ukladzie rodziny nie jest mozliwe bez
zaangazowania w taka przewage Dziecka. Stad gra o Dziecko jest
zasadniczym motywem rodziny. Dziecko staje sie symbolem racji
etycznych i erotycznych osoby, ktora ma je przy sobie. Zaspakaja
tendencje kazirodcze Rodzica. A przejawiaja sie one w nadopiekunczych
zabiegach i manipulacjach. Przewage ma tu Matka, ktora komunikuje sie z
Dzieckiem, karmiac je lub pielegnujac, podejmujac zabiegi czystosciowe
lub zaniedbujac je.
Dziecko, ktore nie chce poddac sie manipulacji konsumpcyjnej i
pielegnacyjnej, odmawia jedzenia i mycia. Przywiera do wlasnego glodu i
brudu. Brudzi sie kalem i moczem. Wymiotuje lub przeciwnie objada sie,
aby zasygnalizowac swoj stosunek do Rodzicow. Przewleklosc treningu i
transakcji, zaburzajacych normalny rytm odzywiania i utrzymywania
osobistej czystosci, przeksztalca standardy psychologiczne Dziecka.
Identyfikuje sie ono ze zdeformowanymi sposobami i tresciami
komunikowanymi mu przez Rodzicow. I pragnie je naprawic, odwrocic.
Dziecko, bedace na marginesie ukladu malzenskiego, pragnie sie
przedostac do jego centrum. Staje pomiedzy matka a ojcem, bez zwracania
uwagi na konflikt, podczas ktorego moze zostac fizycznie lub
psychologicznie zmiazdzone.
Malzenstwo rozpada sie, gdy pojawia sie Dziecko. Odtad meza i zone laczy
konflikt zwiazany z Dzieckiem. Totez Dziecko jest jednoczesnie
wyniesione i ponizone przez ojca lub matke, w zaleznosci od aktualnej
konfiguracji konfliktu. Identyfikacja Dziecka z wyniesieniem, ktore
zostaje mu narzucone i zaraz potem ponizenie, zaburza psychike.
Rozbudowane reakcje paranoidalne potrzebne sa do wyjscia z depresji.
Dziecko funkcjonuje tu pomiedzy deprersja i paranoja. To, jaki biegun
identyfikacji zdominuje zachowania Dziecka, nie ma wiekszego znaczenia.
W obu przypadkach staje sie zalezne od emocji ojca i matki, ktore
rzutowane sa na ustawione w centrum konfliktu Dziecko. A jednak w tej
dramatycznej sytuacji Dziecko podejmuje wysilki w celu zrownowazenia
ukladu ojciec-matka. Chce byc terapeuta narcystycznie zorientowanych
Rodzicow.
Akcja ratunkowa podejmowana jest przez Dziecko dlatego, ze potrzebuje
ono dla uksztaltowania wlasnej tozsamosci Rodzicow - ojca i matki. Nie
wystarcza mu dla skompletowania siebie tylko jedno z nich. Potrzebuje ich,
bez wzgledu na to, czy sa zdrowi czy chorzy, psychopatyczni czy
psychoneurotyczni, bogaci czy biedni, madrzy czy glupi. Wtedy, gdy nie
daje sie ich utrzymac razem, Dziecko popada w rozpacz, w psychotyczne
rozdwojenie. Zaczyna funkcjonowac jako nietozsame. I w okolicznosciach
beznadziejnych rozbudowuje zachowania, ktore czynia te nietozsamosc
coraz bardziej wyrazna, dotkliwa i nieodwracalana. Dziecko zatrzymuje sie
w rozwoju, cofa sie w swoich reakcjach tak daleko, jak tylko mozna.
Popada w regresje i trwa w regresywnym impasie, jakby chcialo stac sie
na powrot embrionem. Aby zniknac w lonie matki i powrocic do
nieistnienia.
Defensywa Dziecka jest odwrotna strona jego ofensywy ratunkowej. Nie
chce ono, w najtrudniejszch nawet warunkach materialnych i
psychologicznych, zdecydowac sie na samobojstwo. Zyje jednak po to, aby
uzyc tej broni przeciw Rodzicowi. W tej akcji stosuje tez strategie
konsumpcyjna i pielegnacyjna. Uwalnia sie od zaleznosci konsumpcyjnej z
matka czy ojcem i szuka alternatywnych zrodel pozywienia, ukrytych
sposobow zabezpieczjacych trwanie. Jednoczesnie, zgodnie z symbolicznym
nakazem Rodzicow, stara sie zmniejszyc dystans miedzy nimi. Staje sie
coraz mniejsze i coraz bardziej bezradne. Po to, aby obnizyc agresje,
zneutralizowac konflikt i zintegrowac ze soba Rodzica. Regresywne
sposoby ratowania siebie i rodziny wpedzaja Dziecko w depresje. Znajduje
wiec sposoby wydostania sie z niej. Do tego wystarcza cokolwiek, duza
ilosc zabawek, prezentow, rzeczy i dzialan, ktore podniecaja. Nie pozwalaja
one popasc w letarg psychiczny, chronia przed poczuciem samotnosci,
choroby o smierci. Dziecko zawsze jest bohaterem i ofiara konfliktu w
narcystycznym malzenstwie.
Ofiarnosc Dziecka widoczna jest, gdy Rodzice rozchodza sie. Bohaterstwo
ujawnia sie wtedy, gdy Dziecko potrafi przetrwac rozejscie sie Rodzicow,
bez wiekszego szwanku, bez utraty swiadomosci i tozsamosci. Gdy
pozostaje integralne w swoim bolu i opuszczeniu. Przetrwanie wymaga
jednak zbyt czesto specjalnej stymulacji - alkoholu, narkotykow,
alternatywnych zrodel milosci i wolnosci. Takich, ktore pozwolilyby
przezwyciezyc smutek istnienia. Alternatywne formu istnienia, gdy staja
sie jawne, musza byc potepione. Bo kompromituja Rodzicow. Ta
kompromitacja jest paradoksalnym usprawiedliwieniem konfliktu
malzenskiego. I argumentem na jego rzecz. Dramat Dziecka, jeszcze raz,
moze byc wykorzystany przez jedna ze stron, w rozgrywce przeciw sobie.
Dziecko chore, przeznaczone do tej roli od urodzenia, maskuje chorobe
Rodzicow, narcystyczna patologie malzenstwa.
Uzaleznienie Dziecka przez wymuszanie na nim choroby psychicznej,
zaburzenia wewnetrznego systemu rownowagi emocjonalnej, degraduje
cele, ktore to uzaleznienie mialo zrealizowac. Widac to w dramacie,
ktorego delegowanym aktorem jest czlonek rodzinnego kolektywu,
zaburzony psychicznie. Identyfikacja z uzalezniajacymi poleceniami
Rodzicow ustaje wraz z chwila, gdy Dziecko podejmuje dzialania
autodestruktywne, samouzaleznieniowe. Sa to procedury obronne, ktore
stanowia w takiej sytuacji jedyna mozliwosc oderwania sie od ukladu
uzaleznienia. Dziecko czesto ginie w tej obronie.
6.Relacje kazirodcze.
Konflikt malzenski wraz z urodzeniem Dziecka, przeksztalca sie w konflikt
Rodzinny. Moderatorem konfliktu jest Dziecko. Ono choruje, zawiera
kontrakty, wymusza akcje, reakcje i transakcje miedzy Rodzicami.
Czasem zmusza do rozwodu, do zerwania ukladu malzenskiego. Rozwod
ujawnia destruktywna roleDziecka. Czuje sie ono odpowiedzailne za ta
destrukcje. Podejmuje role terapeuty, utozsamia sie z ojcem lub matka, ze
strona, ktora wywoluje deficyt, odchodzi lub staje sie slabsza z powodu
rozerwania malzenstwa. Zatem potrzeba rekompensaty czyni z Dziecka
meza wlasnej matki lub zone wlasnego ojca. Tak tworzy sie kazirodczy
system powiazan Dziecka z Rodzicem.
Rodzic rozbudowuje relacje kazirodcze, i jednoczesnie za konflikt czyni
odpowiedzialnym Dziecko. Wtedy ono podejmuje gre kazirodcza,
uzalezniajac Rodzica, aby dac mu szanse akceptacji nowych relacji. I aby
nie byc wyrzuconym z domu. Wzmocnienie ukladu kazirodczego ma swoja
sankcje w oslabianiu swiadomosci roznic, konfliktow i samotnosci, ktora
powstaje w momencie rozdarcia malzenstwa. Obnizeniu i zawezeniu
swiadomosci sprzyja alkohol, narkotyki, regresja, zatrzymujaca Dziecko w
rozwoju, blokujaca dojrzewanie i dostep do Doroslego.
Proces uzalezniania rozdwaja Dziecko, jego osobowosc, na biegun
identyfikowany i nieidentyfikowany: macierzynski lub ojcowski. Przymus
bycia z matka zmusza tez do bycia kobiecym, w przypadku przyjecia
kontraktu od matki lub do bycia meskim, gdy kontrakt przejety jest od
ojca. Wtedy Dziecko halucynuje, ze jest kobieta, gdy w rzeczywistosci jest
meskie lub ze jest mezczyzna, gdy jest zenskie. Halucynacja uzupelnia
deficyt lub wyraza agresje wobec strony, ktora zrywa uklad malzenski.
Zrownowazony uklad Rodzic-Dziecko wyraza sie w znanej od starozytnosci
identyfikacji: kto widzi Syna widzi Ojca. Fakt ten uzyskal range
religijna. Maternalizacja i feminizacja tego ukladu zmienia identyfikacje
tak, ze dzis, kto widzi Syna widzi Matke lub inaczej: kto widzi Syna nie
widzi Ojca. Idac jeszcze dalej w analizie zaburzen identyfikacyjnych trzeba
powiedziec: kto widzi Dziecko nie widzi Rodzica lub kto widzi Rodzica nie
widzi Dziecka. Nie moze tego zobaczyc, bo w rodzinie pominieta jest faza
identyfikacji Doroslego., ktora nie moze byc zauwazona i spelniona przez
Dziecko. A przez Rodzica jest zbyt szybko przekroczona lub pominieta. Te
same uwagi moga byc odniesione do corki i jej identyfikacji z matka. W
przypadku deficytu ojca jej identyfikacja jest niezroznicowana, ani zenska
ani meska lub negatywnie zenska i negatywnie meska.
W kazdym razie, poprzez przyjmowanie kontraktow uzalezniajacych,
Dziecko spelnia polecenia Rodzica, aby nie opuszczac domu. To raczej,
ktores z Rodzicow musi go opuscic. Dziecko, przez swoje narodziny,
doprowadza do kryzysu, ktory gdy nie zostanie pozytywnie przekroczony,
musi prowadzic albo do zerwania wiezi przez jednego z Rodzicow, albo do
degradacji Dziecka. Postawa degradacyjna Rodzicow jest realizowana, az
do momentu, gdy Dziecko nie opusci domu. Zatem Dziecko, ktore
spostrzega ten nacisk ucieka z domu, kryje sie w nim, niknie psychicznie i
fizycznie, podejmujac psychologiczna gre o przetrwanie, bez naruszania
ukladu maz-zona. Wszystko po to, aby mogl sie utworzyc uklad
ojciec-matka.
Niechec do posiadania Dzieci, ich wiekszej liczby, wynika nie tyle z
przyczyn ekonomicznych czy spolecznych ile psychologicznych. Wyraza sie
w nich obawa o dezintegracje ukladu malzenskiego i brak wzorow jego
przemiany w wiez Rodzic-Dziecko. Jak istotna jest dynamika
dezintegracyjna Dziecka, pokazuje liczba rozwodow, porzucen, samotnych
matek wychowujacych Dzieci.
Rozwiazania kulturowe i religijne nakazuja pielegnacje identyfikacji
ojcowskiej, jako prymarnej dla zdrowia psychicznego. W sfeminizowanej i
zmatriarchalizowanej rodzinie ten prymat nie jest realizowany, jest on
odwrocony i zaprzeczony. Nie moze byc wiec mowy o zachowaniu
warunkow dla uksztaltowania sie zdrowej osobowosci. Rodzic jawi sie jako
jej zaprzeczenie. Dotyczy to zarowno ojca jak i matki. Gdy ich rola jest
zaprzeczona, schodza w sfere cienia, jako anty-ja Dziecka, jako jego
anty-persona. Rodzic identyfikowany jest wtedy jako zrodlo wstydu, winy i
grzechu, jako Demon, ktory swoje sily kieruje przeciw Dziecku. Tak wiec
Rodzic, powolujac do zycia Dziecko, powoluje zlo. Dziecko identyfikuje sie
w sobie ze zlem Rodzica. Silna introjekcja tego przezycia prowadzi do
psychotycznej identyfikacji, w ktorej Dziecko halucynuje, ze jest splodzone
przez Demona.
7. Bez ojca.
W kontekscie demonopatycznej identyfikacji Dziecka istotne sa uwagi
R.Lainga, ktory podkresla, ze dlugotrwale doswiadczenie nierealnosci
siebie, w rzeczywistosci, zmusza do odnalezienia siebie w halucynacjach
wyobrazeniowych i grach emocjonalnych. Dziecko woli byc kims w swoim
wyobrazeniu, niz nikim w rzeczywistosci. Ostatecznie identyfikacja
demonopatyczna jest lepsza od niemoznosci jakiejkolwiek identyfikacji.
Dziecko doswiadcza piekla w sobie i w rodzinie. Moze je opuscic tylko
wtedy, gdy odnajdzie ojca. Zidentyfikowanie Dobrego Ojca, czy jak to
okresla Biblia, Milosiernego Ojca, jest lecznicze, wyzwalajace i zbawcze
dla psychiki Dziecka. Potrzebny jest nie tylko kontakt z ojcem. potrzebna
jest mu konfrontacja z jego moca. Ma ona charakter inicjacyjny i
terapeutyczny. Unikanie kontaktu i konfrontacji, odwlekanie go, daje
skutki dla psychiki niepozadane lub nawet tragiczne. Ze stanu
ontologicznego niebzepieczenstwa Dziecko moze byc wydobyte przez
integralnego Rodzica, ktorego nie ma bez ojca.
Dziecko skazane na demonopatyczna identyfikacje, ratuje sie za pomoca
paranoi. Halucynuje, ze jest Anty-Ojcem i Anty-Matka. Aby przekroczyc
lek psychotyczny wciela sie w te postacie, wyolbrzymione na skale
kosmiczna. W ten sposob doznaje ulgi i wyraza sprzeciw Rodzicowi, ktory
zawlaszczyl sobie wladze nad jego zyciem i smiercia. Niewinne Dziecko
walczy z mocami winy i kary, reprezentowanymi przez Rodzicow. Przezywa
doswiadczenie walki Aniola z Diablem, wciela sie w Demona, ktory walczy
s Kosmosem. Ta apokaliptyczna autoterapia prowadzi do psychologicznej
zaglady.
Dziecko niezidentyfikowane z Rodzicem nie zawsze musi popasc w
psychotyczna implozje. Minimalnym warunkiem zdrowia psychicznego jest
tu zdolnosc do zroznicowania w sobie strony meskiej i zenskiej. Reguly
takiej identyfikacji opisal C.G.Jung, wskazujac na istotne znaczenie
roznicowania i integrowania w jednostce tego, co w niej meskie i zenskie
(Animus-Anima). Przekaz tego uczonego ma szczegolne znaczenie, gdyz
sam wyzwolil sie z rozmaitych uzaleznien, przezywajac dramat
psychotycznego rozbicia. Brak roznicowania uniewaznia meski lub kobiecy
aspekt osobowej calosci. Przymus identyfikacyjny jest jednak tak duzy, ze
grozi dezintegracja, ktora moze sie wyrazic jako indywiduacja
niepsychotyczna lub jako indywiduacja psychotyczna. To odkrycie jest o
tyle wazne, ze moze sluzyc terapii Dziecka, ktore nie moze byc jeszcze ani
Doroslym, ani Rodzicem, ale od poczatku ma dynamizmy, ktore moze i
musi rozwinac, aby nie popasc w chorobe niebycia soba.
Dziecko, ktore ma zakaz identyfikowania w sobie tylko ojca lub tylko
matki, jest niezdolne do identyfikowania tego, co meskie i zenskie. Totez
w najlepszym razie ogranicza sie do realizacji swoich potrzeb
indywiduacyjnych na poziomie Niemowlecia. A wiec, tylko w formach
oralnych - picie, palenie, plucie itd. albo w formach analnych - brudzenie,
wachanie itd. czy w formach fallicznych, czyli w zahamowaniu seksualnym,
niezroznicowanym biseksualizmie itd. Zakaz rozwoju cielesnego i
roznicowania w sobie relacji: meskie-zenskie, pobudza do rozwiazan
inewersyjnych i perwersyjnych. (Nierzadko stwierdza sie tez
hipogenitalizm czy zaburzenia w dzialaniu ukladu moczowo-plciowego itd).
Dziecko ma nieraz zakaz identyfikowania w sobie chlopca lub dziewczynki.
Juz A.Adler zauwazyl, ze dziewczynka, ktora rodzi sie pierwsza ma
polecenie Rodzica, aby byc chlopcem, tak jest wychowana. Podobnie, gdy
chlopiec rodzi sie jako drugi, a jest juz Syn Pierworodny, wychowywany
jest jako dziewczynka. Ma polecenie nia byc, aby zadowolic Rodzica. Te
polecenia, swiadome lub czesciej nieswiadome, traca swa moc dopiero
wtedy, gdy Dziecko ma wiele braci i siostr. A to jest dzis sytuacja rzadka,
nawet na wsi. Przymus identyfikacji jest tak duzy, ze stymuluje
przyjmowanie rol komplementarnych w przypadku ostro wyrazonego przez
Rodzica deficytu np. chec posiadania corki lub syna. Dziecko spelnia tu
role podwojna, podobnie do Rodzica, ktory podejmuje podwojna gre.
Rodzic, wymuszajacy kompensacyjna identyfikacje np. syna z corka,
objawia deficytowa identyfikacje z samym soba. Matka wystepuje wtedy
jako Anty-Ojciec, kobieta jako Anty-Mezczyzna, zona jako Anty-Maz.
Podobne zachowania objawia ojciec, ktory pochlania matke, neutralizujac
jej relacje z Dzieckiem. Antyojcowskie nakazy identyfikacyjne wyzwalaja
po przeciwnej stronie psychiki nakazy antymacierzynskie. Zaleanosc
nakazana przez Matke, w planie swiadomym, zamienia sie w zaleznosc od
ojca w planie nieswiadomym. Procedura wyzwalajaca ma wiec dla matki
szczegolnie dotkliwy wyraz. A dla Dziecka jest druzgocaca. Chyba, ze
wyrwie sie ono z ukladu uzaleznienia przez adaptacje i rezygnacje z
okreslania wlasnej tozsamosci lub przez kontestacje, ktora laczy sie z
Exodusem.
8. Rodzic czy dziecko.
Wychowanie, uwzgledniajace tendencje do wolnosci i milosci, zaklada
procedury uwalniania Dziecka z blokady rodzicielskiej. Przygotowuje je
odpoczecia - do wyjscia z domu, do opuszczenia ojca i matki, aby mogla sie
w tym akcie wyrazic integracja tego, co w nim meskie i zenskie, ojcowskie
i macierzynskie. Zbytnie zatrzymywanie Dziecka w Domu rozbija te
integracje. Lek przed Dzieckiem wzmaga lek Rodzica przed samym soba,
przed jego Rodzicem. Stad konflikt rozlewa sie w glab, w strukture rodziny
meza i zony oddzielnie. I wtedy ozywaja ich Dzieciece leki, wzmacniajac
lek przed Rodzicem zewnetrznym i wewnetrznym. Ozywienie wzorow
wyniesionych z domu ojca czy matki, wplywa na formulowanie ich wobec
wlasnego Dziecka. Jego widok poteguje nieprzezyte do konca urazy,
niespelnione nadzieje, niewykonane polecenia. Dziecko w trzeciej
generacji musi zamknac te figure przezyc, ktore dynamizuja uklad
rodzinny po stronie meskiej i zenskiej. Nic dziwnego, ze nieraz identyfikuje
sie samo lub jest identyfikowane przez Rodzica z Dziadkiem i Babcia. Z
punktu widzenia Rodzica jest to terapia regresywna. W niej przestaje byc
Rodzicem, pozostaje nadal Dzieckiem. Mozna powiedziec, ze ponownie
staje sie Dzieckiem przy swoim Dziecku, wobec Rodzicow, ktorzy go
wczesniej pozbawili dziecinstwa.
Gra z Rodzicami - Dziadkami, czyni z Dziecka - Wnuka, czyli jeszcze
kogos mniej niz Dziecko. Wtedy Rodzic moze odreagowac swoje urazy
wyniesione z Dziecinstwa, przywlaszczajac sobie status wlasnego Dziecka,
ktore symbolicznie cofa w strone wlasnego ojca lub matki. Regresywna
identyfikacja Rodzica z wlasnym Dzieckiem poprzez nadanie mu statusu
Wnuka uzaleznia je w sposob nieraz trudny do przekroczenia. Opoznia
bycie Doroslym, obniza szczebel samorealizacji, wytracajac z drabiny
rozwoju ten, ktory potrzebny jest dla doswiadczenia w byciu Doroslym.
Wtedy osiagniecie poziomu Dziecka jest wyczynem, a czasem
niezrealizowana juz tylko mozliwoscia.
Dziecko zepchniete w ramiona Dziadkow (Rodzic-Rodzica) ma status
embriona. Jest totalnie uzaleznione, zyje z zakazem, aby nie stawac sie
Doroslym, a tym bardziej Rodzicem. Jego granica jest bycie Dzieckiem.
Wyjscie poza nia grozi mu katastrofa. Zakaz wyjscia poza status Dziecka
widac w nadopiekunczosci, obsypywaniu rzeczami (tzw.prezenty) lub
przeciwnie - w konflikcie i karze, ktorej Rodzic uzywa, gdy chce utrzymac
Dziecko w istniejacym ukladzie. Osoby tak wychowane pozno dorosleja,
przeciagaja ponad wiek biologiczny realizacje zakazanych uprzednio
Dziecku jego praw.
9. Patologiczna identyfikacja.
Dziecko przeciazone zakazmi zyje na granicy wytrzymalosci psychicznej. I
gdy poddaje sie naciskowi, reaguje w sposob umiarkowanie implozywny
np. przez samodreczenie, samobojstwo, autyzm. Patologiczna adaptacja do
nacisku przebiega rownolegle do wywolywanych przez nia najpierw
delikatnych, a potem ostrych procesow dezintegracji psychicznej.
Rozwijaja sie one od zaburzen osobowosci, carakteropatii czy socjopatii ku
psychozie. Implozja psychotyczna przejawia sie nagle, jako niespodziewany
wybuch energetyczny i komunikacyjny. Motoryczny chaos uzupelnia ten
obraz. Swiat wdziera sie do wewnatrz. Obrona przed atakiem z zewnatrz
wymaga wzmocnienia w lekach, narkotykach, alkoholu lub pracy.
Lekomania, narkomania, alkoholizm czy pracoholizm maskuje depresje i
chroni przed definitywna, zbyt szybka dezintegracja negatywna. Adaptacja
do srodkow antydepresyjnych prowadzi do uzaleznienia nie tylko od nich,
ale od depresji. Ona staje sie trescia komunikacji i dzialan.
Osobowosc osob uzaleznionych wyraza sie poprzez wszystkie wyroznione
syndromy patologiczne np.paranoidalne, maniaakalno-depresyjne,
psychotyczne, itd. Moga byc one leczone standardowo, tak, jak inne
jednostki zaburzen, zidentyfikowane w nomenklaturze psychologicznej czy
psychiatrycznej. Taka terapia nie moze przyniesc oczekiwanych efektow
bez uwzglednienia wymiarow milosci i wolnosci, ktorych deficytu nie da sie
zastapic tabletkami i zastrzykami. Dziecko opuszczone przez ojca lub
znienawidzone przez matke ratuje sie samo. Ono ma takze w swoich
rekach nic wyzwolenia. Ta nic moze byc zerwana. Trzeba wtedy odnalez jej
nowy poczatek, ktory wiaze Dziecko z ojcem i matka. Sprawa zasadnicza
jest czas. Trzeba zdazyc przed czasem, w ktorym spelnia sie absurd
egzystencji osoby uzaleznionej. Ten absurd polega na przyjeciu polecenia,
aby nie bylo soba i w poslusznym polswiadomym realizowaniu go az do
konca.
Samozaglada jest sposobem rozliczenia Dziecka z Rodzicami i Rodzica z
Dzieckiem. Bo od Rodzica plyna pierwsze wzory, co do zycia i smierci.
Rodzic, ktorego Dziecko podjelo procedury samounicestwienia, ma swoj
wklad w ich realizacje. Ten wklad swiadomy lub nie, wyraza lek przed
zyciem. Moze sie on wykrystalizowac jako lek przed Rodzicem, Doroslym
lub Dzieckiem. W takiej stylistyce, nakaz Dziadkow wobec wlasnych
Dzieci realizuje sie w ich Wnukach. Terapia musi wiec obejmowac uklad
trojpokoleniowy. A nie jest w ogole mozliwa bez udzialu Rodzica. To on
jest glownym aktorem i rezysrem dramatu uzaleznienia, ktorego ofiara jest
Dziecko. Zbyt czesto Rodzic popada w chorobe, gdy Dziecko zostalo
wyleczone, zbyt czesto Dziecko choruje, gdy Rodzic nie doswiadczyl sam
prawa do bycia Dzieckiem.
10. Zly duch.
Ojciec czy matka boja sie konfrontacji seksualnej swoich Dzieci. Bo nie
chca lub nie moga konfrontowac wlasnych problemow seksualnych. Strach
przed niepozadana ciaza Dziecka jest odbiciem fobii Rodzica. System
zastraszania Dziecka, ktore chce zainteresowac sie wlasna plciowoscia jest
bardzo rozbudowany. Nie ma natomiast systemu promujacego
pielegnacyjne i rozwojowe walory seksualnosci. Rodzic, ktory sam ma
klopoty seksualne chetnie podlacza sie do gry w straszenie Dziecka
seksem. Jednoczesnie przedluza rytualy pielegnacyjne i konsumpcyjne.
Tak wiec tabu seksualne jest podtrzymywane, a jednoczesnie
przekraczane. Podtrzymujaca jest kontrola Rodzica, ktory nie chce
dopuscic do syna czy corki innego Dziecka lub Doroslego.
Rodzic, z potrzeba uzalezniania, nie chce dopuscic, aby w jego domu
pojawil sie ktos obcy. Jezeli jednak sie pojawia chce go usynowic lub
ucorczyc. Gdy obcy nie daje sie wlaczyc w emocjonalna diade lub triade
jest traktowany jak cien, jak zly, ktory narusza pierwotna integracje
ukladu Rodzic-Dziecko. Obcy jest zazwyczaj kolega lub kolezanka,
przyjacielem lub przyjaciolka Dziecka. Wzmaga lek Rodzica wiec musi byc
przepedzony. Wypedzenie obcego jest symbolicznym aktem wypedzenia
cienia wlasnego Dziecka, jest magicznym odpedzeniem Zlego Ducha. Jest
tez symbolem wypedzenia wlasnego Dziecka.
Zatrzymanie Dziecka zdrowo rozwijajacego wlasne poczucie tozsamosci nie
jest mozliwe. Musi ono opuscic Rodzica dla wlasnego dobra. Wiec jesli go
nie opuszcza realizuje dobro Rodzica. Sobie gotujac zniewolenie, specjalna
niewole milosci. Niknie w niej wolnosc Dziecka i wzmaga sie niewola
Rodzica. Rozroznienie wolnosci i milosci ma swoj aspekt erotyczny,
cielesny i uczuciowy. Zatem w tym, co erotyczne Dziecko musi sie nauczyc
odkrywac milosc i wolnosc, kobiecosc i meskosc, samodzielnosc i
zaleznosc. Realizacja identyfikacji Rodzica grozi Dziecku zaburzeniem
tozsamosci - nietozsamoscia. Nie moze ono stac sie Doroslym, ani
nastepnie Rodzicem. Pozostaje zawsze wykonawca polecen
uzalezniajacych.
Psychologia starozytna, zwlaszcza psychologia Platona doskonale analizuje
strategie uzalezniania, swoista retoryke milosci i wolnosci. Ta psychologia,
tak wrazliwa na ukazywanie wszelkich aspektow zniewalajacych czlowieka,
dostrzega ja takze w milosci. Zajrzyjmy do Platona:
I to zwaz, ze gdybys chcial wybrac najlepszego sposrod tych,
ktorzy cie kochaja, to niewielki mialbys wybor - pisze Lizjasz
w mowie, ktora Fajdros odczytuje Sokratesowi - przeciwnie,
gdybys sposrod innych ludzi szukal tego, ktory by ci
najwiecej odpowiadal, wybor masz ogromny. Przez to
znacznie wieksze jest prawdopodobienstwo, ze wlasnie
gdzies miedzy tymi wieloma bedzie czlowiek godny twej
przyjazni.
Zatem milosc ze wzgledu na waski zasieg jej oddzialywania i dzialanie
wiazace, moze byc pulapka uzaleznienia. Widac to w rytualach
erotyzacyjnych Rodzica. Wyjsciem z tej pulapki jest przyjazn,
oddeterminowana od przymusu, oddzielona od niego wyborem,
zidentyfikowana z szerokim zasiegiem wolnosci.
11. Niby milosc.
Rodzic, ktory praktykuje uzaleznienie Dziecka boi sie przyjazni i
przyjaciol, bo sam ich najczesciej nie ma. Walczy o milosc Dziecka,
ukazujac mu przyjazn jako przelotny kaprys, jako niewiazaca zabawe, jako
Niby-Milosc. Tymczasem zadna milosc nie wytrzyma proby, gdy nie jest
wsparta z drugiej strony przyjaznia, czyli milujaca wolnoscia. Kto
przepedaz przyjaciela czy przyjaciolke, traktuje ich jak Cienie Milosci,
przepedza tez Milosc Wyzwalajaca. Buduje niewole zaledwie milosna,
pozbawiona wolnosci.
Autonomia pragnien Dziecka zderza sie z heteronomicznymi naciskami
Rodzica. Negatywny obraz heteronomii i autonomii nie pozwala zakonczyc
konfliktu, jaki Rodzic funduje Dziecku w fazie identyfikacji. Dziecko
zmuszone jest do zerwania ukladu z Rodzicem juz w okresie dojrzewania.
Jest to potrzeba zdrowa i uzdrawiajaca proces ksztaltowania tozsamosci
Dziecka. Gdy pozytywne zerwanie nie jest mozliwe dochodzi czesto do
zalamania psychicznego, do samobojstwa fizycznego lub psychicznego (np.
narkotycznego). Przymus bycia takim, jaki jest Rodzic, nie jest do
wytrzymania bez zaburzen psychicznych, bez wyzwolenia procesow
autodestrukcyjnych.
Na nie zakonczony proces identyfikacji naklada sie wiele zakazow z
nakazow Rodzica, rozszerzajacych sie na caloksztalt zachowan
spolecznych. Motyw erotyczny, jaki jest w nie wpisany, powoduje, ze sa
one przyjmowane lepiej, mocniej niz inne nakazy i zakazy spoleczne.
Trening erotyczno-moralny staje sie w Rodzinie syndromem uzaleznienia,
treningiem dezerotyzacji i demoralizacji, gdyz oparty jest na poufnym
praktykowaniu stosunkow kazirodczych. W takim ukladzie Dziecko
identyfikuje sie sie nieswiadomie z ukrytym przekazem Rodzica.
Wykonuje jego zyczenie bycia zdemoralizowanym i zdeseksualizowanym
jednoczesnie. Takie rozbicie wyzwala procesy rozszczepienne w
osobowosci. Wola milosci jest tu zmieszana z wola smierci lub z wola
choroby. Ta choroba jest wynikiem introjekcji poufnych polecen Rodzica.
Gdy Dziecko nie zgadza sie z nimi, choruje lub popelnia samobojstwo,
zrywa uklad, ucieka z domu. A nawet zabija Rodzica psychicznie lub
fizycznie. W licznych przypadkach Dziecko podejmuje dzialania
autodestrukcyjne po to, by moc ukryc podwojne zycie. To, co ukryte,
eksploduje pod postacia patologicznego poczucia winy.
Ukrywanie prawdy o sobie i Rodzicu wzmacnia uklad Rodzic-Dziecko.
Domaga sie on fikcji, klamstw na wlasny temat i na temat Rodzica. Zycie
fikcja, fantasmagoriami, snem, halucynacjami i wizjami zrazu ukryte, z
czasem staje sie jawne. Usystematyzowane klamstwo jest drugim Ja
Dziecka, integruje, zapobiega psychotycznemu rozpadowi. Zycie w
paranoidalnym systemie integracji wiaze sie jednak z konfliktami. Rodzic,
aby im przeciwdzialac, silnie nagradza i jeszcze silniej karze Dziecko. Ma
ono do wyboru tylko chorobe, ktora usprawiedliwia przekazywanie
niezbornych, sprzecznych lub kompromitujacych Rodzica komunikatow.
Wtedy jest leczone. Ale przede wszystkim moze opowiadac glupstwa na
wlasny temat i na temat Rodzica. Te Glupstwa sa identyfikowane jako
nieprawdopodobne, niewiarygodne. Rodzic jest uratowany. A prawda
ujawniona przez Dziecko odrzucona.
12. Wolnosc negatywna.
Dramat Dziecka uzaleznionego polega na tym, ze nie moze ono wybrac
tego, co chce lecz to, czego nie chce. Jest to akt wolnosci negatywnej,
skompromitowanej przez prymat Rodzica, za ktorym stoi system przymusu
spolecznego. Ubrany w biale fartuchy personel medyczny, poprawia
personalizacje Dziecka. Ale czyni to pod dyktando Rodzica, ktory jest jego
reprezentantem, prowadzacym po cichu walke z Dzieckiem. Na strazy
zniewolenia przez Rodzica stoi zbyt czesto lekarz, terapeuta, wychowawca,
policjant czy duchowny. Nie chca oni sluchac glupstw Dziecka, ktore
oskarza system zniewolenia, przygotowany przez Rodzica. Ma on sluzyc
jego zabezpieczeniu i porzadkowi Rodzica.
Dziecko uzaleznione przez Rodzica nie moze byc Doroslym. Wiec, aby
zrealizowac swoje potrzeby musi stosowac metody Dziecka. Wszystkie
potrzeby sa zapokajane na sposob regresywny. Nastepuje oralizacja
bodzcow analnych, uretalnych czy fallicznych. Dziecko - pije, ssie, pluje,
wymiotuje, polyka, lize nie tylko po to, aby zaspokoic glod pokarmowy,
lecz takze po to, aby wyrazic tu glod milosci i wolnosci. Oraz lek przed
Doroslym i przed Rodzicem. Erotyzacja leku jest zabiegiem
autoterapeutycznym. Dziecko moze byc wiec - erotomanem, lekomanem,
alkoholikiem, narkomanem, pracoholikiem, byle moglo zaspokoic swoj
glod. I byle nie oderwalo sie od Rodzica, od jego wplywow fizycznych,
ekonomicznych, psychologicznych.
Rodzic trzyma w potrzasku swoje Dziecko. Musi sie ono od niego oderwac.
Jak to jest mozliwe pokazuje ogromna liczba alkoholikow, ktorzy
odplywaja psychicznie od Rodzica tylko w stanie upojenia. Ale zaraz
potem, gdy wytrzezwieja integruja sie z paranoja Rodzica - sztywnieja. Az
do nastepnego cyklu alkoholowego wyzwolenia. Narkomania i alkoholizm
pokazuja terapeucie, co moze zrobic, aby pomoc Dziecku wyrwac sie z
kleszczy uzaleznienia. Musi on spowodowac wydostanie sie Dziecka z
psychopatycznej integracji. Ale to z kolei grozi popadnieciem w
psychotyczna dezintegracje.
Toksykomania jest forma autoterapii, proba uwolnienia sie od dreczacych
przymusow. Jest to forma bezpieczna w przypadku, gdy nie dochodzi do
uzaleznienia od narkotykow, alkoholu, lekow. Ostatecznie doprowadzaja
one do zalamania psychopatycznej ingerencji i ewolucji ku psychozie.
Bolesny sposob uwalniania sie od ingerencji nastepuje bez wzgledu na jego
oplakane skutki psychologiczne. Totez terapia nie moze polegac na
blokowaniu tych procesow po to tylko, aby dochodzilo do wybuchu
psychotycznego. Musi ona wyprzedzic ten wybuch, doprowadzajac do
dezintegracji psychopatyczna wiez Rodzic-Dziecko.
Z punktu widzenia psychoanalizy konieczne jest uzdrowienie procedur
karmienia i pielegnowania; jawnosc zachowan seksualnych, w takim
stopniu, ze nie staja sie one grozne i czarne; uznanie autonomii Dziecka i
jego prawa do milosci i wolnosci, bez wzgledu na upodobania czy sytuacje
Rodzica; rezygnacja z przemocy, zmuszanie do usamodzielniania sie
Dziecka, gdy tylko osiaga wiek doroslego; przede wszystkim zas
rekompewnsowanie prawa do przyjazni rowiesniczej i do konfrontacji
wlasnych uczuc z Rodzicem - obecnym i nieobecnym, Ojcem i Matka, bez
wzgledu na ich relacje i wiezi osobiste.
Psychopatyczna integracja Rodzica i Dziecka musi zostac zlamana w
procesie terapii. W innym razie przybiera postac demonopatii, w ktorej
symbolem zla jest Rodzic. On w wizjach psychotycznych,
prepsychotycznych czy narkotycznych objawia sie jako Bog Zla (Szatan,
Demon, Cien). Mieszka on w ciele Dziecka. A jego cialo jest prawdziwym
pieklem. Cialo Dziecka uzaleznionego jest scena, w ktorej rozgrywa sie
dramat uzaleznienia. Wymaga ono rehabilitacji, odrodzenia, uzdrowienia.
Totez konieczn jest terapia ciala. Kompensacja i sublimacja urazu
cielesnego moze prowadzic do uwolnienia zycia duchowego. Dziecko
wkraczajace na te droge, znajduje sobie Rodzica transcendentnego. Jest to
wazna wskazowka dla terapii Dziecka, ktore jest uwiklane w zycie z
Rodzicem immanentnym, identyfikowanym jako Demon. Terapia poza
cialem uwzglednia dezintegracje zaleznosci od ubostwienia Rodzica. Totez
wiele procedur terapeutycznych osob uzaleznionych przyjmuje postac
rytualow parareligijnych, doprowadzajacych do odnalezienia Rodzica
transcendentnego (Boga - milosci i wolnosci).
13. Blona podlosci.
Dziecko przenosi na terapeute identyfikacje Rodzica. On staje sie
zastepczym bostwem, guru, mistrzem i nauczycielem. Bardzo latwo wtedy o
kult terapeutyczny. Trzeba zatem wyraznie wskazac na wartosc najwyzsza,
absolut, aby nie zajac boskiego miejsca. Terapeuta moze przyjac pozycje
Doroslego, ktorego Dziecku i Rodzicowi brak. Konieczne jest nastepnie
wycofanie demonopatycznej identyfikacji z Dziecka. Przezywa ono bol z
powodu niemoznosci bycia zdrowym Dzieckiem i przekonanie, ze jest
Dzieckiem chorym.
Kluczowym problemem, na ktory zwraca uwage psychoterapia jest kwestia
introspekcji, czyli przyjmowania za swoje tresci i polecen Rodzica. Dziecko
uzaleznione przepelnione jest introjekcjami. Trzeba go od tego uwolnic.
Metoda uwalniania od introjekcji jest procedura, polegajaca na
odtwarzaniu i ponownm przezywaniu urazow z najwczesniejszego
dziecinstwa.
Jak powtarzal prof. K.Dabrowski (za St. Zeromskim): trzeba rozrywac
rany zarosle blona podlosci.
Odszukanie momentow i miejsc bolesnych, pierwotnych urazow pozwala
dotrzec do tych impulsow, ktore ukierunkowaly integracje psychiczna
Dziecka. Jeszcze wazniejsze jest odszukanie momentow i miejsc zdrowych,
chocby byly mikroskopijnie male. Maja one istotne znaczenie dla
uksztaltowania sie nowej strukturalizacji psychicznej. Odnalezienie w
pamieci emocjonalnej przepelnionej bolem, chocby jednje sekundy milosci
i wolnosci daje szanse na rozwiniecie pozytywnej determinacji bytowej i
psychologicznej.
Pomoca w terapii osob uzaleznionych jest medytacja. Musi byc ona
stosowana po regresji, po to, aby zapelnic puste miejsca introjekcjami
pozytywnymi. Medytacja jest sposobem wiazania psychiki z integrujacymi
ja symbolami sakralnymi. Istotne jest wiec, jaka orientacje religijna ma
Dziecko czy jego Rodzic. Od tego zalezy pomoc terapeuty. Nie moze on
narzucac wlasnego swiatopogladu, wyznania, religii. Musi uszanowac
wolnosc Dziecka i Rodzica. Zatem terapeuta musi miec wiedze
religioznawcza, aby nie redukowac terapii do wlasnych tylko przekonan,
chocby uznawal je za najsluszniejsze i najswietsze. Doktrynerstwu
zapobiega postawa ekumeniczna, pluralistyczna i ponadwyznawcza.
Osoby uzaleznione chetnie wybieraja takie sposoby integracji religijnej,
ktore nie sa orientowane na osobe lecz raczej na kosmos, swiatlo, nature.
Dzieje sie tal dlatego, ze same przeszly przez pieklo depersonalizacji. Nie
moga wiec, przynajmniej w poczatkowej fazie dlugo trwajacej terapii,
przyjac personalizacyjnych wzorow integracji psychicznej. Stad taka
atrakcyjnosc filozofii, psychologii i religii Wschodu, ktore nie domagaja sie
rekonstrukcji osobowosci, ale ulatwiaja zatrzymanie rozplywania sie
psychicznego. Poza tym wielosc postaci bohaterow, bostw, bodhiatwow
ulatwia zmalezienie czegos dla siebie, wlasnego Bostwa Integracyjnego.
W kulturze Zachodniej role swietych Ksiag regulujacych przemiane
psychiczna podejmuja terapeuci i lekarze. Ci jednak boja sie plynacej
psychiki, psychotycznej ekspresji. Terapii dokonuja w szpitalach
psychiatrycznych, ktore maja zastapic Aszramy i Swiatynie. Malo jest
niestety w nich znawcow duszy. Sa znawcy ciala, ktorzy na sposob cielesny
lecza dusze. Psychoanaliza odslonila ten fakt, czyniac z dramatu
uzaleznienia skandal czlowieka Zachodu. Ujawnila tajniki tych uzaleznien,
w sposob kwestionujacy status quo medycyny naukowej, ktora w
uzaleznieniu widzi glownie procesy molekularne, zapominajac o duchowych
i osobowych.
14. Gra psychotyczna.
Gdy Dziecko zamiast miloasci i wolnosci dostaje od Rodzica nakaz
choroby lub smierci, zwraca go Rodzicowi w formie gry psychotycznej. Z ta
gra Rodzic nie moze sobie poradzic, staje bezradny, bo jest skutecznie
ukarany. Dziecko nie moze dac sie eksterminowac w nieskonczonosc.
Granica takiej eksterminacji jest zawsze choroba lub bunt, agresja lub
autoagresja. Dosyc interesujace jest polaczenie tych dwu stylow radzenia
sobie z poczuciem odrzucenia. Dziecko, schodzac z pola widzenia Rodzica,
stara sie nie powrocic w sposob, jakiego Rodzic najbardziej sie obawia.
Teraz Dziecko zyczy Rodzicowi choroby i smierci. To zyczenie sie spelnia.
Rodzic jeszcze nie przeczuwa, ze to zyczenie zagarnia i jego, ze sam bedzie
musial chorowac i umierac, wraz z wlasnym Dzieckiem. Nic tak nie wciaga
Rodzica do gry, jak choroba, samobojstwo i smierc. I te atuty Dziecko
nieraz wykorzystuje do konca.
Proces uzalezniania ma swoje granice, staje sie psychologicznym
syndromem, ustrukturalizowana forma walki Dziecka Rodzicem. Zaczyna
sie od aktow samodreczenia, konczy zas aktami samobojstwa i smiercia.
Objawy zaburzen fizycznych, cielesnych, psychicznych wiaza sie ze
znieruchomieniem, sztywnieniem, oziebieniem. Wycofanie sie Dziecka z
identyfikacji zewnetrznych, wejscie we wlasne cialo, zamkniecie w nim,
zduszenie, owocuje po jakims czasie utrata czucia, czesciowym lub
calkowitym znieczuleniem (anestezja) na bodzce zewnetrzne, a czasem i
wewnetrzne. Takie znieczulenie wywoluje niepokoj, domaga sie
sprawdzania wlasnego istnienia poprzez stymulacje ciala: drapanie, klucie,
przebijanie, rozcinanie, itp. Blokada ruchowa, niemoznosc realizowania
licznych pobudzen ruchowych zmienia sie w odruchy natretne, w tiki,
reakcje zastepcze dajace ulge i poczucie uwolnienia psychicznego.
Ostatecznie Dziecko zaczyna odczuwac obcosc wobec wlasnego ciala lub
jego czesci np. rak, nog, piersi, narzadow plciowych, uszu, itd. Dla
odzyskania pelnego czucia podejmuje akcje odczulajace np. wkladanie reki
do ognia, polewanie ciala wrzatkiem, obciecie palca - wszystko po to, aby
odzyskac poczucie samego siebie (P.Janet). Anestezja jest symbolem
zaburzen, ktore moga byc wstepem do charakteropatii, socjopatii czy
nawet psychozy.
15. Zle przeczucia.
Relacje miedzy Dzieckiem znieczulonym w akcie samoobrony a Rodzicem,
ktory go do tego zmusil przybieraja forme niepelnej, chorej, wadliwej
komunikacji. Zamienia sie ona w rodzaj gry oscylujacej miedzy tyrania a
poddaniem. W formach lekkich strukturalizuje sie jako
charakteropatyczna histeria, ktorej zadaniem jest ochrona ja Dziecka,
majacego poczucie znikania cielesnego, fizycznego, psychicznego. Tu
znajduje swoj grunt uksztaltowanie sie chorobliwego egocentryzmu, czyli
identyfikacja Dziecka z choroba. Zatem jest to konwersyjna forma
potwierdzania siebie, w sytuacji totalnej negacji, jaka stosuje wobec niego
Rodzic.
Identyfikacja Dziecka z choroba przejawia sie w postaci samodreczenia.
Przyjmuje ono kare i przyjmuje wine za to, ze nie jest kochane, z wlasnej
niejako inicjatywy. W ten sposob zbawia sie od poczucia winy. Rytual
pokutny wzmacniany jest przez poczucie nizszosci i poczucie, ze jest sie
nikim. Rytual samodreczeniowy ma charakter zabobonno-profilaktyczny
(K.Dabrowski). Dziecko czuje sie przez to zabezpieczone przed choroba i
smiercia. Dodatkowym motywem, ktory utrudnia wydobycie sie z kleszczy
choroby identyfikacyjnej sa tzw. zle przeczucia, czyli projekcje stlumionych
uczuc do Rodzica, ktore nie moga byc ujawnione w sposob bezposredni i
swiadomy.
Dziecko przyjmujace na siebie wine Rodzica, nie przyjmuje kary za nia.
Chce przynajmniej w czesci ukarac sprawce wlasnych, rzeczywistych lub
urojonych nieszczesc. Doznaje przy tym ulgi, oslabia nienawisc do Rodzica,
gdyz wie, ze jego dzialanie czesciowo krzywdzi takze Rodzica. Rachunki sa
wiec wyrownywane. W miare, gdy poczucie krzywdy rosnie, Dziecko stara
sie zrzucic wine i zastosowac kare wobec Rodzica w pelnym zakresie.
(Bedzie nia choroba psychiczna lub samobojstwo).
Samobojstwo jest finalna postacia procesow samodreczeniowych,
zwiazanych nakazem do zycia bez milosci i wolnosci, czyli bez Doroslego i
Rodzica. Dziecko obnaza dramat samobojczy, ujawniajac w nim, kim jest
jego Rodzic i kim jest Ono. Wystepuje wiec jako sedzia i ofiara. Rodzic
jest oskarzony. Formy cierpien, na jakie skazane jest Dziecko przez
Rodzica to np.: agresja, psychopatia, poczucie malej wartosci,
hipochondria, fobie i tiki, anestezja, poczucie winy, natrectwa, kompleks
Edypa i Elektry, praktyki kazirodcze, marzenia homoseksualne, onanizm,
charakteropatyczna histeria itd. To wszystko dostaje w prezencie od
Rodzica Dziecko jako jego wyposazenie i zagrozenie, jako nakaz i zakaz
jednoczesnie. Ten przekaz jest ukryty przed oczami i uszami Doroslego,
obcego i nieznajomego. Dziecko uzaleznione przez taka zawartosc
przekazu, uwalnia sie od niego, ujawniajac wszystko, wywlekajac na
zewnatrz i demonstrujac tyranie Rodzica. Staje sie sedzia Rodzica i
jednoczesnie poddaje pod osad siebie. Przybiera postac narkomana, pijaka
lub samobojcy aby oslabic wine Rodzica i uniknac kary.
Potrzeba zaleznosci miedzy Rodzicem i Dzieckiem zamienia sie w ofiare,
jaka sklada z siebie Dziecko. Jest to ofiara bycia nieprzytomnym,
nieodpowiedzialnym, zaburzonym, kims, kogo sady i komunikaty mozna
odrzucic, zakwestionowac, uniewaznic. Dziecko lojalne wobec Rodzica
moze pragnac dla siebie tylko choroby lub smierci. To pragnienie staje sie
chroniczne, gdy nic sie w ukladzie Rodzic-Dziecko nie zmienia na lepsze.
Wytwarza sie nie tylko chroniczny stan pozadania choroby, ale takze
chroniczny stan pozadania smierci (K.Dabrowski). Przybiera on forme
usystematyzowanej procedury samobojczej.
16. Ja i nie-ja.
Wstepem do zabicia siebie jest rozbicie percepcji swiata na dwie,
przeciwstawne sobie czesci, na ja i nie-ja, ktore jest utozsamiane z
Cieniem, Grzechem, Wina, Diablem, Doroslym, Rodzicem, Bogiem.
Dziecko zabijajac siebie, zabija jednoczesnie Doroslego i Rodzica, zabija
sprawcow bolu i cierpienia, zabija Demona i Boga. Odratowane podejmuje
ponowna decyzje o smierci. Az do skutku, az do wyzwolenia sie spod
wladzy Rodzica lub zapanowania nad nim.
Stawanie sie nieprzytomnym polega na rozmywaniu granic tozsamosci za
pomoca narkotykow, lekow, alkoholu, ktore traktowane sa jako srodki
przeciw znieczuleniu, odzmyslowieniu ciala, przeciw bladosci uczuc. przeciw
martwocie fizycznej i psychicznej. Srodki chemiczne wyzwalaja wizje
wolnosci, ale nie daja odczuc milosci. Pozwalaja przeniesc sie w sfere
halucynacji, w ktorych obrazy wolnosci zastepuja milosc, identyfikuja sie z
nia w wyobrazni, nic nie dajac Dziecku, oprocz pieknych zludzen. Te
zludzenia sa potrzebne po to, zeby przezyc troche dluzej, niz pozwala na to
udreka dnia codziennego. Stymulacje chemiczne nie poprawiaja jednak
dynamiki uczuciowej Dziecka, nie powiekszaja jej, gdyz sa projekcjami
milosci i wolnosci, odwroconymi od realnych przezyc. A doswiadczenia,
odczucia, wizje nie przezyte szybko ulegaja zapomnieniu. Nie daja one
szans na emocjonalna czy intelektualna odnowe, bez stalego draznienia
siebie. To zas przy slabych potencjalach psychicznych, prowadzi do
rozbicia funkcji pamieciowych, intelektualnych i emocjonalnych.
Srodki euforyzujace, podniecajace, stymulujace cialo bardzo czesto
zamrazaja, usmierzaja i znieczulaja uczucia. Dlatego dawki tych srodkow
musza byc coraz wieksze i coraz czesciej stosowane, gdyz staja sie coraz
mniej skuteczne. Wycofanie sie z uzywania chemicznych stymulatorow
emocjonalnych i wyobrazeniowych jest trudne. Szansa wycofania zmniejsza
sie z kazdym dniem ich stosowania. Bardzo trudno jest wrocic do
bezposredniego kontaktu ze swiatem, do samego siebie, do wlasnej
cielesnosci, gdy percepcje sa sztucznie odcielesnione, gdy nie funkcjonuja
uczucia i pamiec. Uczucia utrzymuja pamiec w aktywnosci. Niszczac
struktury pamieci Dziecko dokonuje oczyszczenia jazni ze wspomnien
nieprzyjemnych. Ale nie jest w stanie zatrzymac tez wspomnien
przyjemnych, zdobytych naturalnie lub za pomoca sztucznych
stymulatorow. Zaczyna zywot bytu kosmicznego, roslinnego lub
zwierzecego, plynacego w bezgranicznosci wlasnego ja, ktore rozlewa sie w
kosmosie. Jego ja miesza sie z nie-ja. Samopoczucie staje sie na moment
lepsze. Potem znowu pojawia sie lek i trwoga przed niebytem, i potrzeba
leczniczych urojen.
Dziecko za pomoca narkotykow odwiazuje sie od zaleznosci od Rodzica,
ucieka psychicznie, bierze kosmos za wlasny dom, zatraca sie w smierci
wlasnego ja. Oderwanie uczuc od ciala i intelektu jest rzeczywiscie
zabiegiem samobojczym. Prowadzi do psychotycznej dezintegracji, w ktorej
funkcje scalajace przejmuja procesy paleologiczne. Osobowosc Dziecka
miesza sie z wyobrazeniami zbiorowymi, archetypami psychicznymi, ktore
chronia przed ostatecznym rozpadem psychicznym i smiercia. Ich
pojawienie sie w rozbitej psychice zmniejsza polaryzacje psychotyczna i
pozwala odbudowac integracje z nieswiadomymi wzorcami zycia,
obowiazujacymi zawsze i wszedzie. Rozbicie psychotyczne utrzymuje
Dziecko w stanie nieswiadomym i nie pozwala na rekonstrukcje
osobowosci. Ogranicza zachowania do reakcji na impulsy nieswiadome,
ktore stymuluja do poszukiwania twardych sprawdzianow wlasnego
istnienia. Sfera nieswiadoma, jako bardziej aktywna, niz sfera swiadoma
odgrywa u Dziecka uzaleznionego role wazniejsza. Tyle, ze nie stymuluje
ona do zycia, a do smierci.
17. Bogaty wiezien.
Rytualy nekroidalne sa praktykowane nie tylko przez Dziecko, ktore
doznalo szczegolnej krzywdy od Rodzica. Alkoholizm, narkomania czy
samobojstwo maja swoich adeptow w rodzinach, w ktorych Rodzic stara sie
byc dobrym dla Dziecka. Przestrzega nakazow psychologii, medycyny czy
socjologii, zabezpiecza materialnie Dziecko, karmi je i pielegnuje, pozwala
na kontakt z rowiesnikami, zapewnia swobodny dostep do siebie, jednym
slowem stara sie byc dobrym Rodzicem. A jednak Dziecko w pewnym
momencie zdradza tendencje do wybierania rytualow smierci, wchodzac na
sciezke degradacji. Dlaczego tak sie dzieje? Choc na to pytanie trudno jest
dac ostateczna odpowiedz, mozliwe jest czastkowe wyjasnienie, oparte na
obserwacji rytualow pielegnacyjnych Rodzica. Sa one oparte na
schematach naukowych, a nie na przezyciach Dziecka i Rodzica. W takich
standardach, gdzie wszystko jest z gory ustalone, gdzie nie ma miejsca na
spontanicznosc, niespodzianke, pomylke, slabosc czy nieszczescie Dziecko
czuje sie zamrozone, ograniczone, uwiezione, zablokowane. Tam, gdzie nie
moze przejawic zadnej inicjatywy, musi popasc w bezruch, w depresje.
Zatem chorowanie, rytualy zalobne sa takze sposobem wylamywania sie ze
schematu, ktory zmusza do zycia wedlug wskazan psychologii bogatego
wieznia. Psychologia ta nakazuje zabezpieczenie wszystkiego tak, aby
Dziecko nie moglo juz czegos wiecej chciec. Jest to odwrotna strona zycia
wedlug psychologii biednego wieznia, ktorego zycie nastawione jest na
zadaniu wszystkiego, oprocz tego, co jest. I w jednym i w drugim
przypadku brak jest sensu zycia.
Jedna z trudnosci, jakie przezywa Dziecko uzaleznione jest zakaz
wypowiadania sie we lwasnej sprawie, wlasnym jezykiem. Aby ominac
zakaz i jednoczesnie zachowac lojalnosc, Dziecko szuka innego jezyka dla
wyrazenia wlasnych bolow i potrzeb. Odwoluje sie wiec do subjezykow,
gwar, slangow, ksyw, ktore funkcjonuja w podkulturach np. w wiezieniu lub
do nadjezykow, ktore funkcjonuja w tworczosci lub w mitologiach,
rytualach, poezji, malarstwie czy muzyce. Charakterystyczne jest sieganie
do do jezykow nauki dla usprawiedliwienia swoich dolegliwosci i wyrazenia
ich w sposob neutralizujacy atak na Rodzica. Takim jezykiem jest np.
jezyk psychiatrii, jezyk psychoanalizy, psychologii glebi, teorii
dezintegracji pozytywnej, itp.
18. Ukryte intencje.
W jezyku psychologii i psychiatrii latwiej mozna ujawnic ukryte intencje.
Bardzo czesto Rodzic siega do twierdzen naukowych, aby usprawiedliwic
swoj brak Milosci do Dziecka. Podobnie Dziecko, siega do nauki, aby
usprawiedliwic swoja Nienawisc do Rodzica. Korzysta z tego typu zabiego,
aby zrzucic czesc odpowiedzialnosci. Latwiej wyraza wine Rodzica. Ponadto
wcielajac wlasne mysli w trudny, niezrozumialy dla Rodzica jezyk, moze sie
z nim zidentyfikowac i symbolicznie doznac wyzwolenia. Taki jezyk mowi
prawde, ale nie zdradza mowcy. Dziecko pozostaje bezpieczne. A
niebezpiecznie czuje sie Rodzic, ktory boi sie jezyka nauki, diagnoz i
prognoz, dotyczacych osobowosci, zycia, rozwoju czy psychiki.
Potrzeba odtwarzania urazu przejawia sie w pasji zapisywania krzywd,
nieszczesc, chorob. Powracania po wiele razy do tego samego przykrego
zdarzenia wiaze sie ze slaba uczuciowoscia Dziecka, ktore nie moze
przeksztalcic urazu w budujace go doswiadczenie. Mamy do czynienia z
przezuwaniem psychicznym, zamiast z przezywaniem, rozwijajacym
uczuciowosc i osobowosc. Zatrzymywanie przezyc negatywnych, wcielanie
ich w jezyk, laczy sie z wyolbrzymianiem lub pomniejszaniem niektorych
faktow. Zalezy to od tla przezyciowego, od relacji z Rodzicem i od wlasnych
mozliwosci rozwojowych. Dziecko inteligentne posluguje sie tekstami,
esejami, wierszami jako sposobami mowy, ktora ujawnia to, co zakazane.
Taka tworczosc jest ekspresja zakazanej rzeczywistosci. Miesza jawne z
ukrytym, jasne z ciemnym, prawdziwe z nieprawdziwym, chore ze zdrowym,
racjonalne z nieracjonalnym, bez obaw ataku ze strony Rodzica lub
Doroslego. Ta mowa pozwala na utrzymanie rownowagi miedzy sfera
wewnetrzna i zewnetrzna tozsamosci Dziecka. Ale zbytnie pomieszanie
jezykow, w tym identyfikacja z polprawdami, zaokragleniami, dorobkami
jezykowymi, daje efekt sprzeczny z zamierzonym. Okreslic go mozna, jako
puchniecie maski jezykowej. Zerwanie komunikacji dziala tak, jak
pekniecie psychiczne maski jezykowej Dziecka. Utrudnia to opowiesc o
swoim nieszczesciu. Do tego potrzebna jest specjalna fantazja, ostre
podniety lub nowe fakty, ktore pozwola dac Dziecku nowe swiadectwo.
Gra z samym soba, z jezykiem prowadzona jest po to, aby fakty, ktorych
doswiadcza mogly byc uzyte przeciw Rodzicowi. Tylko choroba, obled, albo
samobojstwo moga miec moc niezaprzeczalnego swiadectwa, ze Dziecko
jest ofiara Rodzica.
19. Maska konfliktu.
Uzaleznienie w formie lekomanii, narkomanii czy alkoholizmu jest w
przypadkach ostrego konfliktu Dziecka z Rodzicem maska, oslaniajaca
jego przyczyne, przebieg i tresc. Jest to pierwsza zaslona tego konfliktu.
Druga jest choroba psychiczna i samobojstwo. Te graniczne efekty
uzaleznienia - nie sa niczym innym, jak rozgrywka, rozprawa i karta
przeznaczenia dla Rodzica. W przypadku, gdy Rodzic tej gry nie
podejmuje, Dziecko wlacza do niej terapeute (lekarza, wychowawce,
duchownego). Cel agresji z Rodzica zostaje przesuniety na jego
reprezentanta lub zastepce. Paradoks polega na tym, ze to oni chca pomoc
Dziecku w przezwyciezeniu uzaleznienia. Ale poniewaz zaslaniaja Rodzica,
zdejmujac z niego odpowiedzialnosc, chroniac od dotkliwej kary, sami sa
ukarani. Istnieje wiele przykladow tego typu zastepczej agresji, ktora
mozna uznac za typologiczna.
Oto student, ktory znajduje sie w konflikcie z Rodzicami. Atakowany jest
ojciec, a matka jest usprawiedliwiana. Szuka on pomocy po calej Polsce, u
roznych terapeutow (psychologow, psychiatrow, duchownych). Opowiada
im te sama historie o swoim nieszczesciu, czyli o zlym ojcu. Skarzy sie na
to, ze poprzedni terapeuta, u ktorego szukal pomocy, nie jest dosc dobry,
niczym jego ojciec. Musi wiec szukac pomocy gdzie indziej. A slyszal, ze
istnieje ktos tak wybitny jak osoba, u ktorej wlasnie jest. Dobry terapeuta
przyjmuje z wdziecznoscia slowa pozytywnej oceny, stara sie pomoc
choremu. Po pewnym czasie stwierdza, ze Dziecko prowadzi z nim gre.
Terapeuta identyfikuje te gre. Wtedy Dziecko zmienia terapeute,
powtarzajac nieustannie swoja gre z Rodzicem. Pewna przewaga Dziecka
polega na tym, ze przybiera ono maske psychotyka. Umie za jej pomoca
straszyc przede wszystkim Rodzica. Warto wiedziec, ze owym Dzieckiem
moze byc kazdy np. student filozofii. Ale przychodzi moment, w ktorym nie
mozna zaakceptowac jego gry. Musi sie dowiedziec, ze jest zdrowy, skoro
jest agresywny. Gra w psychotyka musi byc zdemaskowana, uniewazniona,
zerwana. Zdemaskowany jako zdrowy bo agresywny wypada z terapii. Nie
moze jednak zaakceptowac prawdy. Wtedy wraca do domu, w ktorym
moze nadal grac role chorego psychicznie.
20. Diagnoza psychiatryczna.
Diagnoza psychiatryczna moze ulatwic przewlekla gre z Rodzicem.
Naznaczanie jest forma uzalezniania nie tylko chorego Dziecka, ile przede
wszystkim chorego Rodzica. Lepiej jest ujawnic te odpowiedzialnosc po
obu stronach. Tym bardziej, ze Dziecko ma klopot w wyegzekwowaniu
chocby czesciowej odpowiedzialnosci od Rodzica. Musi go wiec postraszyc.
Ale strategia, jaka podejmuje jest dla niego samego zabojcza. W
omawianym przypadku psychotyczna gra zostala przedefiniowana i
nazwana gra charakteropatyczna. Diagnoza zostala przesunieta w dol, na
poziom zachowan agresywnych. Przez co stala sie zbyt trywialna,
nieoplacalna, pozbawiona mocy. Nie mozna za pomoca takiej diagnozy
walczyc z Rodzicem. Gra zdefiniowana nie na poziomie Dziecka, a na
poziomie Doroslego, czyli na poziomie odpowiedzialnosci za siebie nie
pozwala na to.
Walka z Rodzicem, ktora w zastepstwie prowadzi terapeuta moze isc
jeszcze dalej. Oto corka postanowia ukarac ojca za to, ze bardziej kocha
brata. Motyw zazdrosci jest tu o tyle wazny, ze Dziecko jest kobieta, ktora
nie chce nia byc. Ubiera sie po mesku, cwiczy meskie sporty, przygotowuje
sie psychologicznie do walki z mezczyzna. Silna tendencja paranoidalna
pozwala jej wyobrazac sobie, ze jest terapeuta wszystkich kobiet, ktore nie
chca nimi byc. Swoja gre z Rodzicem, o bycie mezczyzna, zaczyna od
manipulacji cialem: naciecia skory, wyciecia migdalkow, przebicia blony
dziewiczej, az do zabiegow zwiazanych z wycieciem jajnikow. To wszystko
miesza z cwiczeniami karate, narkotyzowaniem, piciem alkoholu i
uwodzeniem mezczyzn. Aby ich nastepnie porzucic i ponizyc. Inicjacja w
rytuale walki z Rodzicem, zwlaszcza ojcem, jest gwalt przez nieznanego
mezczyzne.
Rytualy walki z ojcem (mezczyzna) sa oslaniane przez narkomanie.
Oslaniaja nie tylko kazirodczy gwalt, ale i kazirodcze kolizje z kobietami
uwiedzionymi (przez ojca lub dziadka, stryja, wujka, sasiada, itd.).
Zgwalcone Dziecko - kobieta, uwodzi teraz psychicznie i fizycznie inne
kobiety, zapadajac nastepnie w amnezje. Twierdzi, ze sama zostala
uwiedziona i zgwalcona. Nie ma nikogo, kto by w jej opowiesciach odegral
role pozytywna. Pochlebstwa latwo zmienia w oskarzenia. Ma potrzebe
agresywnego gryzienia i kasania psychologicznego. Podobnie postepuje z
terapeutami, traktujac ich jako reprezentantow Rodzica.
W szczytowym okresie gry z ojcem, odwiedza osrodki terapeyutyczne,
rozpoznaje i gdy zna metode, opuszcza je. Rozdziela swoje ja i nie-ja na to,
co wzniosle i czyste i na reszte, ktora jest brudna i godna pogardy. Ten
brud jest argumentem na jej czystosc, toczy gre czystego Dziecka z
nieczystym Rodzicem. Gdy brak juz osrodkow i terapeutow, ktorych
mozna szantazowac usiluje popelnic samobojstwo. Bierze leki, ktore
miesza ze srodkami znieczulajacymi, zaaplikowanymi podczas zabiegu
chirurgicznego. Po kilku dniach ostrego zagrozenia zycia i wielu dniach
rekonwalescencji wraca do domu. Szantazuje, zaraza psychicznie swoja
nienawiscia kazdego, kto chce jej pomoc. Spisuje historie swego
uzaleznienia. Sa to teksty pelne oskarzen swiata i rownie pelne uwielbienia
dla siebie, swojej wyjatkowosci.
Dziecko, ktore podejmuje gre psychotyczna, zachowuje patologiczna
rownowage miedzy wlasna slaboscia i niezdolnoscia do konfrontacji z
Rodzicem. Konfrontuje sie z nim posrednio za pomoca zabiego
upokarzajacych go i karzacych, za rzeczywiste lub urojone krzywdy. W
patologicznej konfrontacji wzmaga nacisk na Rodzica lub na osobe, ktora
go zastepuje. Ostatecznie podejmuje walke z zamiarem zniszczenia, nie
tyle siebie, ile Rodzica. Rodzic natomiast ma tendencje do zrzucania
odpowiedzialnosci za relacje z Dzieckiem na instytucje spoleczne,
medyczne, wychowawcze, ktore definiuja sie jako leczace. Aby zniszczyc
Rodzica trzeba uderzyc w samo centrum, w instytucje leczaca, w
mistyfikacje i przemoc. Pokonanie Rodzica staje sie wiec centrum
dlugotrwalej i uporczywej walki Dziecka.
21. Wielka choroba.
Jedna z form tej walki jest mieszanie Rodzica z soba, wciagniecie go we
wlasne urojenia. Jest to odplata Dziecka za to, ze zostalo pomieszane z
innymi. Deformacja Rodzica jest kara za brak bezposredniej komunikacji,
za brak milosci i wolnosci. Choroba Dziecka zmusza Rodzica do znizenia
sie do jego poziomu, do stania sie sluga wielkiej choroby malego
zdegenerowanego psychicznie Dziecka. Pasja, z jaka Dziecko identyfikuje
sie z choroba i chce utrzymac status chorego, zbiega sie z pasja Rodzica,
ktory pragnie czegos wrecz przeciwnego. Dziecko czuje sie w ten sposob
emocjonalnie dowartosciowane, czuje, ze zyje, mimo, ze wlasnie umiera.
Ten uklad zaleznosci emocjonalnej jest czesto tak silny, ze gdy udaje sie
wyleczenie Dziecka, chorowanie podejmuje Rodzic, po to, aby zachowac
patologiczna rownowage w rodzinie. Rodzic nieswiadomie kontynuuje
przymus chorowania, ktory poprzednio narzucil Dziecku. Od Dziecka
przyjmuje ja, jako znak tozsamosci, bez ktorego traci swoja waznosc i
godnosc.
Siegniecie po bron ostateczna, jaka jest samobojstwo, wiaze sie z proba
okreslenia odpowiedzialnosci Rodzica za los Dziecka. Dziecko pragnie
uderzyc w Cos lub Kogos, kto stoi poza lub ponad Rodzicem. Przeniesienie
identyfikacji zla ponad wlasnego Rodzica polega na wciagnieciu w gre
psychotyczna - Boga. Mieszanie wlasnego Rodzica z Bogiem przybiera
postac bluzniercza lub pokutna. Dziecko ma pretensje o to, ze Rodzic nie
spelnia swoich zadan, nie jest na miare jego potrzeb, zadan i wyobrazni.
Podejmujac licytacje z soba o cierpienie przekracza wszystkie cierpienia
swiata. Nawet cierpienia katowanych wiezniow w obozach
koncentracyjnych.
Nadanie sobie kosmicznej skali w cierpieniu nie musi byc negatywne. Ale
jest tak wtedy, gdy cierpienie osobiste jest zintegrowane z cierpieniem
Rodzica. Dziecko uzaleznione, grajace w psychoze, pragnie rozlac swoje
cierpienie w kosmosie, pragnie nim zranic innych, aby ukarac i tych,
ktorzy nie sa krzywdzeni, nie tylko tych, ktorzy krzywdza, czyli Rodzica i
Doroslego. Siegaja takze do innego Dziecka, ktore musi ginac razem z
paranoicznym gestem Dziecka chorego. Dzieje sie tak w mysl zasady, ze:
krzywda rodzi czesto nienawisc do niekrzywdzonych (K.Dabrowski). Ta
nienawisc rozlewa sie takze na Boga.
22. Kres konfrontacji.
Przeksztalcanie gry z Rodzicem w gre z Bogiem jest wskazowka, ze zbliza
sie kres konfrontacji Dziecka z Rodzicem, ze musi ono totalnie
zakwestionowac jego wplyw na siebie. Uznanie swojej rownosci z Bogiem w
cierpieniu daje Dziecku chwilowa ulge. Poczucie mocy miesza sie bowiem z
odczuciem niemocy, w tym takze niemocy Boga. Nastepuje rozerwanie
integracyjnych wiezow psychicznych. Rozpad psychiczny wyzwala tlumione
dotychczas wrogie uczucia do Rodzica. W tresciach, obrazach i wizjach
jako moc wiodaca pojawia sie szatan, bestia, z ktora Dziecko chetnie sie
utozsamia w walce z Rodzicem. Po paranoicznej eksplozji nastepuje
uspokojenie, cofniecie sie myslenia na poziom procesow paleologicznych.
Dziecko, ktore wkroczylo w swiat urojen, halucynacji i projekcji, z powodu
rozbicia psychiki na czastki elementarne, zyje targane lekiem i
uwielbieniem dla siebie. Oglada siebie i swiat tak, jak wyglada on w
bajkach, mitach, basniach, wizjach. To rozbicie ma charakter dajacy
poczucie wolnosci i milosci zamiast rzeczywistej wolnosci i milosci. Dziecko
w tym swiecie czuje, ze jego los zostal zaklety w kamien, rosline, drzewo
albo w zwierze np. ropuche, weza, czy konia itd. Musi znalezc sie ktos, kto
wyzwoli Dziecko z tych strachow. Dostep do gry psychotycznej moze sie
dokonywac tylko przez symbole. Tu przewage ma terapia oparta na
psychologii glebi, psychologia teologiczna i filozoficzna, a takze
psychologia tworczosci.
Model zycia, choroby, i smierci, odbiera Dziecko od Rodzica. W tym
modelu moc daje Dziecku choroba. Ale gra w chorobe, z czasem zmienia
sie w chorobe rzeczywista. Dziecko paranoiczne zabija siebie, zabijajac
przy tym Rodzica w sobie. Dziecko wycofane i przestraszone zmierza
samotnie ku chorobie i smierci.
23. Jezyk choroby.
Chory jezyk osob uzaleznionych nie jest taki chory, na jaki wyglada. Jest
to jezyk opozycji psychologicznej Dziecka wobec Rodzica. Jest to wiec
jezyk zdrowienia i zdrowia, ktore moze byc utrzymane na najnizszym
poziomie, na pograniczu jawnosci. Zbadanie jezyka Rodzica, ktory
uzaleznia, jest trudniejsze, jezeli nie jest to jezyk inwektyw i
patologicznego zargonu. Jezeli jest to jezyk wyrafinowany, naukowy, pelen
odwolan do wiedzy psychologicznej, a nawet religijnej. Ale jest to jeyzk
przemocy. Rodzic komunikuje w nim Dziecku swoja wyzszosc
intelektualna, spoleczna i fizyczna. Podkresla, ze jest nad - celebruje
pozycje pionowa. Dla Dziecka ma natomiast pozycje pod - rytualizuje jego
pozycje pozioma , nizszosc.
Jezyk Rodzica, ktory zglasza sie o pomoc dla swojego Dziecka jest
jezykiem pana, ktory opisuje Dziecko jako swoja wlasnosc, jako
niewolnika. Rodzic, ktory uzaleznia Dziecko nie chce pomocy dla siebie,
ale dla Dziecka. Sam czuje sie dobrze i wyniosle. Najczesciej zna juz
diagnoze, ktora odnalazl w podreczniku psychiatrii lub pedagogiki. W
przypadku uzaleznienia wzmacnianego i maskowanego narkotykami lub
alkoholem, czy nawey zaburzeniami psychicznymi, jako przyczyne
uzaleznienia, Rodzic podaje objaw. Przy czym jest to objaw definiowany
wedlug specyficznej psychologii i psychiatrii, ktora innym razem ten sam
Rodzic odrzuca, jako zwierzeca, powierzchowna, zbyt biologiczna. W
kazdym razie czyni tak wtedy, gdy sam jest diagnozowany. Chetnie
natomiast przyjmuje wszelkie etykiety chorobogenne, nadawane jego
Dziecku przez lekarza czy terapeute.
Jezyk choroby, wypracowany przez psychiatrie i psychologie biologiczna i
behawioralna jest dobry dla Rodzica, bo pozwala wylaczyc jego
odpowiedzialnosc za uzaleznienie i zrzucic ja na objaw. Rodzic zrzuca te
odpowiedzialnosc na lekarza i terapeute, zadajac od nich szybkich wynikow
w leczeniu Dziecka. Pod warunkiem, ze sam nie bedzie poddawany terapii
lub leczeniu. Wielki opor Rodzica przed przyjeciem odpowiedzialnosci za
uzaleznienie daje sie takze zauwazyc takze w wybieranym rodzaju terapii,
ktora Rodzic akceptuje lub uznaje za skuteczna. Najchetniej wybiera
osrodki zamkniete, miejsca o silnym rezymie, ktore odpowiadaja jego
osobistej mentalnosci i wzmacniaja poczucie mocy. Mania kontroli jest w
tych osrodkach gratyfikowana, gdyz zajmuja sie one osobami, ktore
takiego rezymu potrzebuja. Trafiaja tam bowiem dzieci w wieku
mlodzienczym, znajdujace sie w stanie definitywnego zagrozenia. Rodzic o
mentalnosci policyjnej nie znajduje wczesniej ani ochoty, ani czasu na
profilaktyke, na wolnosciowe formy terapii dla wlasnych Dzieci.
Istnieje w polskich warunkach swego rodzaju unia Rodzicow i terapeutow o
mentalnosci autorytarnej. Przejawia sie ona w celebracji wieziennych i
paramilitarnych form terapii. A takze w swoistym leku przed jezykiem
psychologii i psychiatrii, ktore analizuja glebokie lub wysokie warstwy
swiadomosci, jej poziomy przed, pod, czy nadswiadome. Lek przed
psychoanaliza, psychologia glebi, teoria dezintegracji pozytywnej jest
dowodem na to, ze ani autorytarni Rodzice, ani terapeuci, ktorych
wybieraja, nie moga sie wyzwolic z potrzeby patologicznej kontroli. Jezyk
tych psychologii jest dla Dziecka jezykiem zdrowia i wyzwolenia. W
totalitarnych lub autorytarnych spoleczenstwach psychologie te nie sa
stosowane w praktyce instytucji leczniczych. Sa tepione i zakazywane. A
osoby, ktore sie nimi posluguja - przesladowane. Tak uksztaltowana
mentalnosc lekarzy i terapeutow, przyzwyczajonych do umyslowego
niewolnictwa nie latwo ulega zmianie. Swiadczy o tym ukryty opor przed
zmianami w nauce o czlowieku. Katedry psychologii, pedagogiki i
psychiatrii nadal so formowane i sterowane przez osoby o mentalnosci
nadzorcow.
Odwolywanie sie do psychologii, opisujacych czlowieka w jezyku wolnosci i
wyzwolenia, milosci i rozwoju, ma znaczenie dla depatologizacji postaw
osob uzaleznionych. Dopuszczenie egzystencjalnego, fenomenologicznego,
czy humanistycznego jezyka w psychoterapii, jako alternatywa dla
mechanistycznego, statystycznego, lub zwierzecego paradygmatu, pozwala
wyzwolic wieksza liczbe osob uzaleznionych. Pojawienie sie nowego jezyka,
wyrazajacego dramat uzaleznienia, pozwala uformowac sie swego rodzaju
psychologii wyzwolenia. W jezyku tym nie ma nakazu wyrazania wlasnego
dramatu w jeden obowiazujacy wszystkich sposob. Psychologia ta nie
zmusza do odgrywania roli alkoholika, narkomana czy samobojcy dla
przekazania prawdy o sobie. Mowienie przykrej prawdy o Rodzicu nie jest
zabronione norma dnia, norma totalitarnie zorganizowanej rodziny i
spoleczenstwa, autokratycznie zorganizowanej terapii czy leczenia. Im
wiecej jest takich zakazow i nakazow zabraniajacych wypowiadanie prawdy
o sobie, tym wiecej jest osob uzaleznionych nie tylko psychologicznie ale
takze spolecznie, a nawet religijnie. Struktura uzaleznien zbudowana w
Polsce zbiera swoje zniwo w masowej regresji, w obronie przed zmianami,
w poszukiwaniu ideologii uzaleznienia. Pozwala ona kultywowac nadal
mentalnosc niewolnicza i celebrowac postawy zlodziejsko-Zzebracze,
zamiast wzmacniac potrzebe zmiany, rozwoju osobistego i spolecznego.
24. Budowanie autonomii.
Psychoterapia nastawiona na rozwoj stara sie uchwycic w zjawiskach
patologicznych jadro zdrowia,ktore zostalo zasloniete przez gre
zniewalanego Dziecka ze zniewalajacym Rodzicem. Zanim jednak dojdzie
do przeksztalcenia patologicznie rozbudowanego systemu obrony w system
rozwoju, konieczne jest zidentyfikowanie gier obronnych, ktore osoby
uzaleznione podejmuja. Pragna one utrzymac poczucie tozsamosci w
patologicznym ukladzie z Rodzicem. Przeciaganie tej gry prowadzi do
utozsamienia patologicznych wymagan Rodzica z norma, ktore Dziecko
przyjmuje jako wlasne - dla dalszego zycia.
Dla zilustrowania syndromu uzaleznienia przedstawiam trzy przypadki,
zarejestrowane w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej. Osoby cierpia z
powodu niemoznosci wyzwolenia sie z dotychczasowych ukladow, silnie
integrowanych poprzez poczucie winy wobec Rodzica. Za tym poczuciem
winy kryja sie sprawy glebsze i wazniejsze: reakcje psychopatyczne,
psychotyczne, alkoholizm, narkomania czy tendencje i usilowania
samobojcze. Trzy przypadki, ktore tu przedstawiam, odnosza sie do osob,
ktore podejmowaly proby samobojcze, przezywaly epizody psychotyczne i
byly leczone w tym kierunku w osrodkach panstwowych.
W diagnostyce obowiazujacej w psychiatrii, osoby uzaleznione
diagnozowane sa jako psychopatyczne lub psychotyczne. Albo jako
osobowosci typu borderline, ktore okreslic mozna inaczej, jako
charakteropatie. Osoby takie zachowuja sie podobnie do tych, ktore maja
urazy mozgowe, choc ich faktycznie nie maja. Poddaja sie one nieraz
licznym badaniom, aby wykazac, ze zrodlem ich klopotow jest ich mozg, nie
zas uczucia i problemy rodzinne. Mam nieraz wrazenie, ze osoby te bylyby
szczesliwe, gdyby defekt mozgu zostal wykryty. A czasem nawet daza do
takiego defektu, zazywajac duza ilosc lekow, alkoholu, czy narkotykow.
Przedawkowanie tych specyfikow niszczy caly uklad nerwowy, uszkadza
takze mozg. Choroba somatyczna moze nieraz zaslonic psychiczny bol i
problem, ktorego nie mozna ujawnic.
Terapia biologiczna pomija podmiotowy aspekt choroby. Pomaga znieczulic
bol somatyczny. Ale nie moze doprowadzic do zdrowia psychicznego.
Stosuje bowiem srodki, ktore uzalezniaja organizm i niszcza osobowosc
pacjenta. Zatrzymywanie sie na leczeniu objawow jest pomoca pozorna.
Ukrywa przyczyna i zrodla zaburzen i gratyfikuje wytwarzanie objawow.
Skoncentrowanie uwagi na rodzaju terapii, zmusza do przeformulowania jej
zadan w kierunku uwalniania i wyzwalania osobowosci od zagrozen jej
zniewolenia. Syndrom uzaleznienia obejmuje zespol objawow, ktory
wyleczyc lekami sie nie da. Trzeba je poznac. zidentyfikowac, przezyc,
przewartosciowac i przeksztalcic w dynamizm wewnetrznego rozwoju.
Casus 1. - student K. (Kamil)
Student K zglosil sie telefonicznie do mnie, aby uzyskac porade. Od kilku
lat leczyl sie w placowkach psychiatrycznej sluzby zdrowia. A takze
uczestniczyl w roznych programach terapeutycznych.Zdiagnozowany jako
schizofrenik paranoidalny, niemal przyrosl do swojej diagnozy.
Inteligentny, znal rozne opisy i wymagania, jakie lekarze i terapeuci maja
wobec tego typu osob. Zglosil sie, gdyz namowil go do tego kolega ze
studiow, ktory uzyskal kilka lat temu pomoc w podobnej sytuacji, biorac
udzial w programie SSHP.
Po dosyc dlugiej rozmowie K. zostal poproszony o przygotowanie
odpowiedzi na test bodzcow slownych i test autobiograficzny. Jako student
zostal wlaczony do grupy szkoleniowo-terapeutycznej w ramach
dwutygodniowego treningu. Jego cecha charakterystyczna jest
nastawienie profilaktyczne i autoterapeutyczne. Osoby biorace w nim
udzial nie moga liczyc na gratyfikacje z tego powodu, ze kiedys przezyly
epizod psychotyczny lub zostaly zdiagnozowane za pomoca etykiety
psychiatrycznej. Wrecz przeciwnie - caly wysilek skierowany jest na
zdjecie etykiety psychopatologicznej, przedefiniowanie problemu na jezyk
zdrowia psychicznego i rozwoju osobowego. W tym celu stosowany jest
jezyk teorii dezintegracji pozytywnej K.Dabrowskiego, ktory definiuje
zaburzenia psychiczne, zwlaszcza psychonerwice, ale takze i pewne
fenomeny psychotyczne jako zjawiska kryzysowe, pjawiajace sie na drodze
rozwoju osobowego.
Osoby, ktore zglaszaja sie do SSHP, w tym takze K., znaja teorie
dezintegracji pozytywnej tylko haslowo. I zapamietuja z niej tylko to, ze
zaburzenie psychiczne to nic zlego. Niestety, osoby te dokonuja
utozsamienia zaburzenia psychicznego z rozwojem, tylko po to, aby
potwierdzic diagnoze, ktora otrzymaly od innego terapeuty lub lekarza. I
aby zneutralizowac napiecie rozwojowe. Ich celem staje sie obsesyjna
potrzeba potwierdzenia diagnozy, aby przekonac sie, ze nic sie nie zmienilo
w stanie zdrowia. Bo wtedy nie trzeba podejmowac zadnych wysilkow
osobistych w celu przekroczenia diagnozy. Ona bowiem ulatwia zycie, daje
poczucie bezpieczenstwa, uwalnia od odpowiedzialnosci za wlasny los. I
pozwla oskarzac lekarzy lub terapeutow za to, co sie z jednostka dzieje.
Argumentem jest wlasnie negatywna diagnoza, ktora pacjent traktuje jako
argument obronny. Mozna nieraz odniesc wrazenie, ze etykieta jest
dodatkowym mechanizmem obronnym, ktory niszczy jedne, a wzmacnia
inne mechanizmy obronne.
Student K. jest przykladem gracza, ktory uznal, ze najlepsza bronia, czyli
obrona, jest atak za pomoca wlasnej etykiety psychiatrycznej. Dzieki tej
etykietce, ktora otrzymal w niejednym szpitalu i od niejednego autorytetu,
czul sie mocny w walce z otoczeniem. Zwlaszcza z Rodzicami i terapeutami,
ktorych chetnie zmienial, gdy okazywalo sie, ze latwo daja sie pokonac i
zastraszyc tak ciezka diagnoza. Z tak dobrze opracowana gra trafil do
SSHP. Byl przekonany, ze i tym razem zostanie zwyciezca.
System pracy w SSHP respektuje zalozenia psychologii analitycznej i
psychologii glebi, dotyczace funkcjonowania mechanizmow obronnych.
Zwlaszcza zas tlumienia, przeniesienia i percepcji. Miedzy innymi dlatego,
grupe skladajaca sie w miare mozliwosci z rownej liczby mezczyzn i kobiet
prowadzi dwoje terapeutow. Ulatwia to rozlozenie projekcji, ich lepsza
asymilacje, a takze rownomierny, diagnostyczny rozklad przeniesien z
Rodzicow na terapeutow. A wiec K. mogl sobie wybrac terapeute zlego i
dobrego. Zlym zostal terapeuta, dobra - terapeutka. Ten wybor mial
znaczenie dla odczytania powiazan jakie K. mial z Rodzicami.
K. traktowal mezczyzn z unizeniem, poddanczo, lekowo, kobiety natomiast
wyniosle. Chetnie wydawal im polecenia. Nawet wtedy, gdy prosil o
przysluge np. o herbate. Jednoczesnie mial potrzebe codziennego kontaktu
telefonicznego z matka, ktorej opowiadal, co robi podczas zajec oraz jaka
jest wlasnie pogoda. Po takiej rozmowie wracal podniecony. Coraz bardziej
wzmagal konfrontacje z terapeutka, az do czasum gdy powiedziala mu, ze
nie musi byc synkiem mamusi i opowiadac jej to, co moglby powiedziec
podczas terapii w grupie. K. zareagowal natychmiast - podniosl glos i
wykrzyknal: - niech pan uwaza! Zrobil to tak, jakby chcial mnie uderzyc.
To wywolalo emocjonalna eksplozje. Byla ona rozladowywana podczas
zajec grupowych.
K. byl niewatpliwie silnie zwiazany z matka. Odgrywal role mediatora w
konflikcie matki z ojcem, ktorego szczerze nie lubil. I ktoremu szczerze
zazdroscil pozycji materialnej, spolecznej i psychologicznej. K. przedstawial
sie niemal jako straznik matki, wlasciwiej byloby powiedziec - straznik
zony swojego ojca. Pogarda, jaka okazywal zenskiej czesci grupy
wskazywala jednak, ze problemem byla dla K. pozycja meska. Nie mogl
tego problemu wyrazic inaczej, jak tylko przez konflikt z terapeuta.
Konflikt ten zostal mu przypadkowo narzucony. Poniewaz zrobil to ktos,
kto pelnil role superwizora, nie bylo wyjscia. Gra musiala zostac
rozegrana.
Podczas kolejnych zajec K. zaatakowal terapeute, oskarzajac go o
niekompetencje wtedy, gdy zwrocil uwage jednej ze studentek, ze nie jest
szczera. K. wlaczyl sie wtedy, broniac postawy kolezanki z grupy i
wzmacniajac ja w sporze wobec prowadzacego. W ten sposob K. skupil
uwage grupy na swoim problemie. Wyrazal go, powtarzajac zarzut o
niekompetencji trenera. Dyskusja w grupie potoczyla sie w sposob
oczekiwany i spotykany w tego typu sytuacjach. Cwiczacy przerazeni
oskarzeniami K. skonsolidowali sie przeciw niemu, starajac sie
wytlumaczyc terapeute. Sytuacja stala sie trudna do rozwiazania. Nie
chcial ustapic terapeuta, racjonalizujac swoje zachowania i zarzuty K. A K.
byl wyspecjalizowany w nieustepowaniu w takim momencie, gdyz
dotychczas byl gratyfikowany za tego typu gre. Nadarzyla sie okazja do
interwencji.
Po krotkiej naradzie z terapeutami i wysluchaniu trzech stron wlaczylem
sie do treningu, dokonujac szybkiej zmiany w interpretacji zarzutow K.
Uznalem, ze sa one uzasadnione i maja glebszy sens psychologiczny.
Zarzuty wedlug mnie wskazuja zawsze na droge, jaka trzeba obrac w
terapii. Totez stwierdzilem, ze K. sie nie myli w ocenie kompetencji
terapeuty. Ale, skoro tak, to myli sie w graniu roli pacjenta. Podwazona
zostala wiec pozycja K. jako pacjenta. W tym momencie bystry,
wyksztalcony filozoficznie K. zatrzymal swoj atak i rozpoczal obrone. byla
to jedna z najciekawszych gier obronnych, jaka udalo mi sie obserwowac.
Nadarzyla sie, nie pierwsza okazja, aby zerwac etykiete pacjenta i
chorego, ktora K. otaczal niemal kultem. Uprawial swego rodzaju liturgie
choroby psychicznej. celebrowal ja w sobie i siebie wobec niej. Dlatego
pozbawienie go przedmiotu kultu musialo byc bolesne. K. nie chcial
zrezygnowac z pozycji chorego. A jednak ostatecznie wymowilem mu
kontrakt, ktorego byl pewny. Stwierdzilem, ze jest zupelnie zdrowy i majac
wyksztalcenie filozoficzne powinien raczej odgrywac role terapeuty; co
zreszta mu sie tak swietnie udalo, gdy wlaczyl sie do obrony kolezanki z
grupy. K. byl zdumiony i wystraszony. Nie chcial przyjac nowej definicji
samego siebie. Wolal byc pacjentem.
Moja interwencja nie mogla miec charakteru gry. Musiala byc
definitywne, rzeklbym ontologiczna. Dlatego, po dluzszej dyskusji i
wyjasnieniu mojego odkrycia, postanowilem sklonic K. do opuszczenia
zajec terapeutycznych. Poradzilem mu, aby zajal sie nauka. Mial to byc
dodatkowy argument do rezygnacji z roli pacjenta. K. dlugo i ostro sie
jednak opieral. Zrozumial, ze rola pacjenta zostala mu definitywnie
wymowiona. Mimo to nie chcial opuscic zajec. Chcial grac dalej. Ale wtedy
podjalem decyzje o calkowitym zwolnieniu go z zajec i oglosilem przerwe.
Powrot do poprzeniej pozycji nie byl juz mozliwy. Reakcja K. byla ostra.
Nie mogl zniesc takiego obrotu rzeczy. Probowal innych gier poza
zajeciami grupowymi. Interweniowal przez kolege, ktory sklonil go do
przyjazdu, przez terapeutke, itd. Ostatecznie sam zrezygnowal i przed
zakonczeniem obozu wyjechal do domu zlorzeczac przy tym i przeklinajac
osoby, ktore wyrzadzily mu taka krzywde.
K. naprawde nie chcial byc zdrowy. Chcial byc uzalezniony od etykiety
psychiatrycznej. Ta dawala mu profity: zwolnienia lekarskie z zajec, ulgi w
studiowaniu, wolnosc od pracy, wolnosc od odpowiedzialnosci za wlasny los
i los najblizszych. Pozwalala jednoczesnie zakrywac wlasciwy problem -
walke jaka prowadzil z ojcem w przymierzu z matka, zaleznosc od niej.
Uzaleznienie od choroby jest uzaleznieniem wtornym wobec zaleznosci od
Rodzica. Dziecko, nawet w wieku doroslym, sklada jednemu z nich hold, by
drugiego ponizyc. Ta gra, byla przez K. powtarzana przez wiele lat.
Odwiedzil wielu terapeutow i lekarzy; poznal ich mieszkania i upodobania.
Zawsze wychodzil gora. I w istocie zywil do nich pogarde, gdyz powtarzali
tylko ot, co on im swoim zachowaniem podyktowal. Teraz ta gra zostala
zerwana. K. to zerwanie nazwal faszyzmem. Jego uczucia byly tak bardzo
stlumione i niszczace, ze analogia pojeciowa do faszyzmu wydala mu sie na
miejscu. Reakcja K. wskazala w formie odwroconej i zaprzeczonej, czego
potrzebowal najbardziej. Niewatpliwie przezywal on deficyt wolnosci. Ale
gdy ja otrzymywal, blokowal swoj wybor lekiem przed byciem wolnym,
ucieczka od wolnosci. Identyfikowal ja z czyms nie do zniesienia, ze
zniewoleniem, ktore znal z ukladow rodzinnych, znajdujac dla niego pojecie
faszyzmu.
Terapia K., rzecz jasna nie zostala w chwili tego odkrycia zakonczona. Ona
sie dopiero wtedy naprawde zaczela. Ale, aby mogla byc skuteczna,
powinna objac jego relacje z rodzicami. Oni jednak woleli miec chorego
syna, ktory stabilizowal separacyjny uklad malzenski, niz syna zdrowego.
Jego odejscie spowodowaloby rozpad rodziny i malzenstwa. Dlatego K.
dalej gratyfikowany jest z powodu gry w chorego. Dlej bierze leki i szuka
coraz to nowych terapeutow. Jego zaleznosc psychiczna podtrzymywana
jest przez granie rownoleglej roli studenta. Nalezy sie spodziewac, ze gdy
wypadnie z tej gry, nastapi kolejny kryzys.
Oderwanie sie doroslego syna od Rodzicow wydaje sie rzecza prosta. Ale
uwiklanie w syndrom uzaleznienia komplikuje zaleznosc i oslabia poczucie
tozsamosci. Tymczasem jest ono utrzymywane przez komponente
paranoidalna. Co stanie sie jednak wtedy, gdy zabraknie Rodzicow, i gdy
nie bedzie mozna grac roli Dziecka lub gdy trzeba ja bedzie grac dla
nikogo? Bycie kims we wlasnej wyobrazni jest teraz stabilizujace, Ale
ostatecznie trzeba byc kims dla kogos. Takie bycie realizuje sie przez
milosc, przyjazn i empatie. Aby do nich dojsc potrzebne jest doswiadczenie
i przezycie osobistej wolnosci. Bez niej lub zamiast niej trzeba trzeba
doswiadczac pustki i leku przed niebytek. Wtedy lepiej jest chorowac i
zdac sie na instytucjonalizacje poczucia pustki i leku. To pozwala
prowadzic gre w uzaleznienie, w aureoli uznanego nieszczescia.
Casus 2. - absolwentka C. (Cecylia).
Cecylia zglosila sie na zajecia SSHP listownie. Zastanowilo mnie, ze zrobila
to, mimo iz poznala wczesniej rozne style i szkoly terapeutyczne. Jako
dyplomowany psycholog, zajmowala sie praca z pacjentami. Pisywala tez
poezje, szkice naukowe i pamietniki. Miala za soba trudne epizody
narkotyczne. To byl punkt w jej zyciorysie nie zamkniety.
Jako dziecko rozwijala sie dobrze. Czula sie kochana przez ojca i matke.
Ale idylla trwala do piatego roku zycia. Wtedy zaczely sie klopoty. C.
Zaczela inaczej postrzegac ojca, ktory byl alkoholikiem. I brata, ktory byl
od niej lepszy i ktorego pragnela zdystansowac intelektualnie. A potem
takze fizycznie. Z czasem upodabniala sie do niego przybierajac postawe
meska. Gdy weszla w okres dojrzewania, poznala srodwisko narkomanow.
Wlaczyla sie do grup, kontestujacych swoje polozenie w domu. Wtedy tez
zostala zgwalcona. Ale nie pamieta do dzis przez kogo. Ten epizod stanowil
dla niej centralny fakt doswiadczenia wlasnej wolnosci. To doswiadczenie
okazalo sie dla niej katastrofalne. Probowala je przez wiele lat maskowac,
biorac narkotyki. Podejmowala tez wiele razy proby samobojcze.
Studia psychologiczne pozwolily C. zapoznac sie z teoriami i metodami
terapii i autoterapii. Nie umiala z nich skorzystac. Pracowala intensywnie
nad cialem. Uczyla sie sportow walki, aby moc pokonac mezczyzn. Mimo,
ze zostala zgwalcona, prowokujac do dokonania gwaltu, nie wyciagnela dla
siebie pozotywnych wnioskow. Postanowila sama gwalcic mezczyzn. A
poniewaz jej sie to nie udawalo, uwodzila kobiety, twierdzac, ze to one ja
uwodza. Jednoczesnie, w sposob ukryty prowadzila gre w pacjenta.
Wymyslala sobie choroby (padaczka, defekt serca, psychoza).
Potrzeba choroby somatycznej zwiazana byla z terapia bolu psychicznego.
Somatyzacja tego bolu miala na usmierzemie bolu prawdziwego. Zwrocila
moja uwage wytrzymalosc fizyczna C. podczas wykonywania bardzo
trudnych cwiczen fizycznych. Gdy zdrowi fizycznie studenci ledwo dawali
sobie z nimi rade, C. wykonywala je lekko i z pasja zawodnika. W tym
samym czasie odgrywala chora na serce (wrodzona wada). C. leczyla sie
takze przeciw padaczce. Byla to choroba rzekoma. C. umiala inscenizowac
objawy. Dzieki temu byhla gratyfikowana zwolnieniami i oslaniala
przeszlosc narkotyczno-erotyczna.
Na zajecia SSHP C. zglosila sie w nastroju depresyjnym. Chciala znalezc
scene, na ktorej dokona samobojstwa. Postanowila sie utopic albo skoczyc
z okna. Czekala na dobra okazje. Liczyla bowiem na to, ze zajecia beda
mialy charakter treningu interpersonalnego, na ktorym dostanie ostre
uwagi na swoj temat. I wtedy mialaby pretekst do gry. Tymczasem trening
oparty byl na analizie projekcji. I to powstrzymalo C. przed akcja
samobojcza. Podjela ja po dwu latach. W miedzyczasie powstrzymywala
sie, znajdujac ulge w chorowaniu.
Szczegolnym przedmiotem gry C. bylo jej cialo. Miala potrzebe je
wzmacniac i kaleczyc, na zmiane. Pragnela uciac sobie jezyk, w chwilach
kryzysu scinala sobie wlosy do golej skory. Wreszcie postanowila zabrac
sie za narzady rodne. Chorowala na zapalenie przydatkow. Nastapily
komplikacje. Potrzebny byl zabieg ginekologiczny. C. wykorzystala te
okazje do ukarania rodzicow, zwlaszcza ojca. Oskarzala go o wszystkie
nieszczescia. O to, ze nie jest mezczyzna, a kobieta. Czula sie w swoim
ciele ponizona i gorsza. Zwiazek jej chorob z ojcem moze wydawac sie
dziwny. Ale tylko do momentu, gdy sie odkryje, ze on byl gwalcicielem.
Jednoczesnie C. byla wsciekla na matke, ktora nie chciala jej adorowac.
Poniewaz mijaly lata, ktore dla doroslej kobiety oznaczaja wyjscie z domu i
zalozenie rodziny, C. postanowila wykonac ruch zastepczy. Chciala wyniesc
sie z domu i ukarac rodzicow. Zaplanowala samobojstwo. Mialo ono
polegac na upozorowaniu bledu medycznego, podczas ginekologicznego
zabiegu. C. wymyslila swego rodzaju autoaborcje. Tyle, ze wykonana
rekami lekarki. Ostrzegla ja bowiem, aby nie uzywala okreslonych lekow
usypiajacych i znieczulajacych, gdyz jest na nie uczulona. Wiedziala, ze
odpowiednie interakcje lekowe moga byc szkodliwe a nawet zabojcze.
Szczesliwy splot okolicznosci sprawil, ze C. zostala odratowana.
Postanowila wtedy nawiazac ze mna ponowny kontakt. Byl to kontakt
listowny. Autoanaliza jaka zaproponowalem C., trwala niemal rok. Z niej
dowiedzialem sie o ukrytych zaleznosciach, maskowancych narkomania,
autoagresja, gra psychotyczna. Byl to kazirodczy uklad, gwalt seksualny
kogos, kogo C. nie miala prawa sobie przypomniec. Pomagala sobie w ten
sposob, ze opiekowala sie dziewczetami zgwalconymi przez ojca, stryja,
dziadka, itd. To jej nie leczylo. Od czasu do czasu odtwarzala uraz,
systematyzowala go w sobie, stajac sie raz osoba gwalcona, a innym razem
gwalcaca. Z analizy, jaka przeprowadzila na samej sobie, wybierajac mnie
na audytora, wynikalo jasno jej uzaleznienie od ukladu rodzinnego i od
seksualnego urazu. Logiczne wiec sie okazalo poradzenie C. opuszczenie
rodzinnego domu, rezygnacji z gry seksualnej z ojcem. Dostala propozycje
pracy. Odrzucala je pod pretekstem, ze nie ma mieszkania. Ten pretekst
byl wmontowany w rzeczywisty uraz, wzmocniony lekiem przed
bezdomnoscia. Lek przed brakiem mieszkania ma swoj gleboki sens.
Unieruchamia psychicznie i fizycznie, zmusza do zaprzestania aktywnosci.
Czyni powolnym i uleglym, az do kolejnego kryzysu, ktory objawia sie
agresja lub autoagresja.
C. wykorzystala do gry w chora jezyk psychologii. Musiala odgrywac te
role, aby nie byc wyrzucona z domu i aby nie oskarzyc rodzica. Zaplacila za
to rozbiciem psychicznym. Stabilizowala sie przez produkcje urojen,
paranoidalne identyfikacje, psychoze, lub od strony ciala: - przez chorby
mozgu, serca, narzadow rodnych. Mogla byc soba tylko wtedy, gdy
integrowala sie z zaburzeniem fizycznym lub psychicznym. W ten sposob
obnizala lek przed prawda o sobie i o swoich rodzicach, przed faktem,
ktory zostal ukryty w glebinach pamieci.
W fazie glebokiego kryzysu miala halucynacje. Widziala Diabla, ktory sie
z niej nasmiewal i podobny byl do ojca badz terapeuty. Przybieral postac
mezczyzny, ktory czeka na swoja ofiare. C. widywala w fazie uspokojenia,
w terapeucie - Chrystusa, a w terapeutkach: - Matke Boska. Postacie te
przenosila na ojca i matke. Systematyzowala w swoich urojeniach relacje
dziecieco-macierzynska. Lokujac w mezczyznie pierwiastek zla, ze strachu
wolala go uwielbiac, zaklinac lub przeklinac, niz poznawac. Demon pociagal
ja ku sobie tak mocno, ze sama zapragnela nim byc. Chciala byc porwana
przez kogos, kogo nie umiala rozpoznac tak, jak nie umiala rozpoznac
gwalciciela.
Bezowocna walka z rodzicami, lek przed samotnoscia i bezdomnoscia,
negatywny obraz mezczyzny, gratyfikacje z powodu grania roli chorej itd.
wytworzyly w C. zachowania zebracze i zlodziejskie. Nie chciala
podejmowac pracy poza miejscem zamieszkania, mimo tego, ze to wlasnie
pomogloby jej wyrwac sie z zakletego kregu zaleznosci. Co wiecej,
postarala sie o rente inwalidzka, aby w wieku trzydziestu lat ukarac
rodzicow. Aby wymusic na nich troske i milosc. Utrata wolnosci byla dla
niej niczym w porownaniu z obsesja milosci ojca i matki.
A jednak terapeuta zajmujacy sie problemem uzaleznienia, nie moze
zrezygnowac z przekonania pacjenta o potrzebie samodzielnosci.
Opuszczenie domu rodzinnego jest wtedy konieczne. Rezygnacja z
samodzielnosci, mentalnosc rentierska i postawa zlodziejsko-zebracza nie
daje szans na zmiane postawy. C. mimo wszystko podjela probe znalezienia
sobie pracy poza miejscem zamieszkania. Wierzyla w to, ze w razie czego
bedzie mogla sie usprawiedliwic duzymi kosztami mieszkania i malymi
zarobkami, aby sie wycofac. Ale stalo sie inaczej. Dostala propozycje
pracy wraz ze sluzbowym mieszkaniem. Czlowiek wolny doznalby ulgi i z
radoscia przyjal te propozycje. C. postapila inaczej.
Pomyslny bieg spraw byl dla C. nie do przyjecia. Gdy mogla podpisac
umowe o prace z zamieszkaniem, z duzym polem samodzielnosci, nie
wytrzymala. Najadla sie uspokajajacych pastylek. Odwieziono ja do
szpitala, potem do osrodka psychiatrycznego, z ktorego zadzwonila do
kogo sie dalo, aby rozpowiadac, co zrobila. Czekala, jak dawniej, na slowa
pocieszenia i gratyfikacje. Nie otrzymala ich. Zmusila jednak rodzicow do
tego, by przyjechali po nia i zabrali do domu. Kiedy zadzwonila,
opowiadajac o tym, ze chce popelnic znowu samobojstwo, ze ma urojenia
itd., powiedzialem jej, ze ja na jej miejscu tez mialbym urojenia i
popelnilbym samobojstwo. Zamilkla. Opowiedzialem, dlaczego tak bym
postapil.
Moja mowa byla krotka i nieprzyjemna. Powiedzialem C., ze nie jest
chora, a wyrachowana i leniwa. I, ze powinna wykonac swoj zamiar z
innego powodu. Dlatego, bo ponizyla i skompromitowala osoby, ktore
zaangazowaly swoj autorytet, aby jej pomoc. Nazwalem takie zachowanie
wyjatkowo bezczelnym. Po czym zyczylem C. milych wakacji w szpitalu.
Tak zakonczylem rozmowe. Dodalem jeszcze zdanie na tematr milosci.
Zauwazylem, ze sposob, w jaki ja niszczy i degraduje jest przemyslny i
cyniczny. I, ze za gre, ktora cynicznie prowadzi musi kiedys zaplacic. Nie
moze wiec odgrywac bohaterki i samobojczyni. W ten sposob pozegnalem
sie z C. Po dwu miesiacach dostalem wiadomosc, ze podjela prace z
dziecmi. Ale z domu sie nie wyniosla.
Ocena zachowania C. w ciagu trzech lat naszej znajomosci nie jest latwa.
Zdumiewa mnie nadal zacieklosc i lek przed opuszczeniem domu. Woli
chorowac, halucynowac, psychotyzowac swoje zycie niz wydostac sie z
ukladow kazirodczych. Zachowuje sie tak, jakby czekala na smierc ojca,
jakby chciala go zabic, w jakis magiczny sposob. Odgrywa role rencistki,
chorej psychicznmie, wariatki, samobojczyni. W tej patologicznej grze C.,
czuje sie wyrozniona i wyniesiona do roli bohaterki.
Terapia nie jest zakonczona, trwa jako gra Dziecka z Rodzicami.
Mediatorami sa rozni tertapeuci i duchowni. Jest to dla mnie lekcja
ponizania Rodzica przez Dziecko i Dziecka przez Rodzica. Jest to lekcja
pelna kamuflazy, doswiadczen ohydnych i zaskakujacych. Warto odczytac
w niej prawde o niszczacej sile uzaleznienia, zamaskowanej narkomania i
samobojstwem.
Casus 3. - studentka N. (Nina)
Nina zostala zgloszona na zajecia SSHP przez najstarszego brata, ktory
korzystal wczesniej z treningow, przeznaczonych dla studentow medycyny.
N. Jest trzecim dzieckiem w rodzinie, skladajacej sie z dwojga rodzicow i
czworga rodzenstwa: dwoch starszych od niej braci, N. i mlodszej od niej o
10 lat siostry. Gdy zglosila sie, byla studentka trzeciego roku,
otrzymujacego nagrody za wyniki w nauce. Miala sukcesy towarzyskie,
gdyz byla aktywna czlonkinia rozlicznych kol i organizacji koscielnych.
Odnosila i tam sukcesy, z powodu duzej wiedzy i gratyfikujacej innych
osobowosci.
N. zjawila sie na wakacyjny trening w stanie depresji, z planami
samobojczymi, ktore ujawnila dopiero na zakonczenie trwajacej trzy
tygodnie pracy w grupie. N. na poczatku zachowywala sie tak, jakby zyla w
podwojnym swiecie: patrzyla albo w dol, gdy byla zazenowana i smutna,
albo w gore, gdy chciala zakomunikowac jakas wazna dla siebie sprawe.
Gdy kontaktowala sie bezposrednio z jakas osoba, w trakcie zajec lub w
czasie zwyklej rozmowy uporczywie krecila oczami w bok.
Jezyk N. byl podzielony. Jako Dziecko wyrazala sie za pomoca
westchnien, pojekiwan, zajaknien, pomrukow i echolalii, jako Dorosly - za
pomoca pomylek, przerywanych wyrazow i zdan, zas jako Rodzic - za
pomoca ogolnikow, teorii, wyrazen zamykajacych i pelnych wykrzyknikow!
Mowila raczej do siebie, niz do osoby przy ktorej wydobywala dzwieki i
mysli. W momentach konfliktu machala rekami i wypowiadala zdanie: to ja
juz nic nie wiem. Czynila to zwlaszcza wtedy, gdy doznawala rozczarowan z
powodu rozpadania sie pseudoteorii, ktorymi byla naszpikowana i z
ktorymi byla niemal zrosnieta.
Podwojone bylo tez cialo N. Raz zachowywala sie jak przejedzone
niemowle, przybierajac raczej pozycje lezaca niz stojaca. Innym razem, jak
masywna, wsciekla matka, gotowa porzucic niekochane dziecko. N. zyla
wiec w podwojnym swiecie i w podwojonej przez siebie osobowosci, ktora
prezentowala jako delikatne, malo swiadome i zranione dziecko lub jako
psychicznie sztywna, twarda i raniaca matke. Struktura cielesna N., jej
wyglad zewnetrzny, ruchy, zachowania i pozy jakie przyjmowala stwarzalo
wrazenie, ze nie jest soba, osoba pojedyncza. Ale, ze jest powiekszona o
matke i siostre, ktora musiala nianczyc z powodu depresji pourodzeniowej
matki.
N., ktora nie mogla byc Dzieckiem, a musiala zbyt szybko podjac funkcje i
role Rodzica, nie swojego dziecka (siostra), nie chciala byc tez Dorosla.
Szukala okazji do tego, aby znalezc miejsce opieki nad soba. Bylo jej to
bardzo potrzebne, gdyz sama zostala jej pozbawiona. W wieku 10 lat
musiala sie zaopiekowac nie tylko siostra, ale cala rodzina. Wsparcie
otrzymala w Kosciele. Tu leczyla swa cicha, ukryta depresje, uczeszczajac
na zajecia grupowe polaczone z modlitwa i spowiedzia. Tu czula sie wazna i
potrzebna. A jednoczesnie rowna - w nieszczesciu, depresji i poczuciu winy.
Tu tez doznawala religijnej gratyfikacji z powodu depresji i poczucia winy, i
z powodu agresji , ktorej nie mogla okazac matce i ojcu.
Terapia koscielna nie okazala sie skuteczna. N. nie mogla przezyc, ze
rodzice pozbawili ja dziecinstwa. Nie mogla byc Dzieckiem nigdy, gdyz
zanim matka wyszla z depresji, ojciec zaczynal chorowac. I tak w
nieskonczonosc. Ojciec, takze szukal ratunku w Kosciele, przyjmujac role
lektora. Kosciol mial sie stac glownym domem N. A tego nie chciala
akceptowac, mimo iz przez jakis czas myslala o stanie zakonnym.
Depresja jest cierpieniem opartym na niewyrazonej agresji Dziecka wobec
Rodzica. Sama mysl o takiej agresji, zyczenie smierci lub chec ukarania
Rodzica, musi wywolac silne poczucie winy. Takze z powodu tego, ze jest to
zakaz religijny i moralny. Utrata Rodzica wywoluje uczucie leku. A tak
musialoby sie stac, gdyby nieswiadome impulsy N. mogly byc
zrealizowane. Silna kontrola i cenzura moralna przemienia te zyczenia w
nakaz samobojczy. N. nie mogla sobie poradzic ze sprzecznumi uczuciami
wobec rodzicow. Wolala je skierowac przeciw sobie, myslala o
samobojstwie.
Podczas jednej z sesji N. wspominala, ze jako Dziecko chciala byc w
szpitalu, bo wtedy cieszyla sie wieksza uwaga i troska rodzicow.
Przypomniala sobie wtedy, ze takze przy jej porodzie, matka przezywala
depresje. N. czula sie odrzucona, niekochana, zbyt wczesnie odstawiona od
ciala matki. Po odtworzeniu urazu w wieku 10 lat (urodzenie siostry), N.
nigdy wiecej nie poczuala sie w obecnosci rodzicow jako Dziecko.
Probowala wymusic reakcje rodzicielskie uciekajac sie do choroby. Ten
zabieg, polegajacy na identyfikacji z choroba dla odzyskania tozsamosci,
nigdy nie byl udany. Matka nigdy nie zrozumiala tego komunikatu. N.
zamienila agresje w regresje. Postepowala tak, jak matka.
Niepowodzenia identyfikacyjne N. z rodzicami byly oslabiane przez
podejmowane przez nia proby autoterpaeutyczne. Polegaly one na
systematyzacji psychologicznej urazu. N., po skonczeniu szkoly
podstawowej poszla do liceum dla opiekunek dzieciecych. Uzyskala w ten
sposob dodatkowy punkt w identyfikacji z matka. Mogla byc bardziej
kompetentna w graniu roli Rodzica. Po skonczeniu tej szkoly doszla jednak
do wniosku, ze nie moglaby zaakceptowac siebie w roli opiekunki. I, ze
musi wyrazic swoje potrzeby w bardziej naturalny sposob. Podjela wiec
probe systematyzacji swoich uczuciowych potrzeb na wydzial psychologii,
specjalizujac sie w psychologii wychowawczej. Poszukiwala wiedzy na
temat tego, co robic z Dzieckiem, aby je dobrze wychowac i rozwinac. Ta
wiedza okazala sie dla niej niewystarczajaca i malo pomocna. Nie mogla
bowiem oderwac sie od kryzysu jakiego doznala po urodzeniu. Chodzila
wiec od czasu do czasu do szpitali, sanatoriow, domow dziecka, aby
spotykac tam siebie, w dzieciach opuszczonych, chorych, niekochanych.
Odtwarzanie urazu daje ulge tylko na pewien moment. Wiec N.
zachowywala sie tak jak jej porzucajaca matka. Nagle, pod jakimkolwiek
pretekstem, przestawala przychodzic do dzieci, ktorymi sie przedtem czule
opiekowala. Przestawala pracowac z dziecmi, by udac sie w depresyjna
podroz, w rozpamietywanie wlasnych krzywd i niepowodzen. Zatem N. to,
co w niej dzieciece, wyrazala zawsze jako opozycje do tego, co w niej
rodzicielskie i na odwrot, to, co w niej rodzicielskie wyrazala jako
antydzieciece. Taki uklad reakcji psychologicznych doprowadzil ja do
stanu niemoznosci bycia soba.
N. nie mogla przekroczyc uzaleznienia od negatywnej matki. Trzymala ja w
sobie, w swoich myslach, wyobrazeniach, uczuciach i w ciele. Nieraz
stwarzala wrazenie jakby byla w ciazy, jakby chciala stac sie swoja wlasna
matka, aby odrzucic te, ktora ja urodzila i wrzucila w rozpacz. To wrazeneie
N. potwierdzala w autoanalizach werbalnych, w projektach, w ktorych byla
dobra matka. Ale z tym wyobrazeniem mieszala obraz zlej matki, wiazac je
razem. Jedna byla warunkiem istnienia drugiej.
Zintegrowanie konfliktu wewnetrznego, skoncentrowanego wokol matki,
siostry i samej siebie stalo sie dla N. niemozliwe. Zatem wolala
przesladowac sama siebie, jako Dziecko, przez odwolywanie sie do
zachowan odrzucajacej matki. Samoprzesladowanie dawalo jej
przyjemnosc, gdyz mogla cofac sie do poziomu przezyc pelnych konfliktu,
spontanicznych i nieodpowiedzialnych. N. starala sie zintegrowac swoj
konflikt przez dzialanie grupowe, nieswiadome i kobiece. Byly one
wzmacniane religijnoscia, sterowana przez kaplana, zastepczego ojca. Bylo
to przeniesienie i z czasem przemienilo sie w seksualne marzenia o
poslubieniu ksiedza.
Oderwanie sie od nieswiadomych identyfikacji z rodzicami i osobami
przeniesienia nie bylo latwe. Gdyz N. traktowala ich religijnie, z bojaznia i
czcia. Pozadania seksualne zostaly wiec zablokowane wysoka sankcja
psychologiczna i moralna. N. do tej pory nie moze sie od tej sankcji
uwolnic. Nie nawiazala wiec blizszych kontaktow z mezczyznami. Miala
bowiem za wzor bojazliwego, wycofujacego sie, religijnego ojca lub osoby
duchowne. Znalazla sie w kryzysie, gdy jej rowiesnicy podejmowali
aktywnosc seksualna, wchodzili w zwiazki malzenskie itp.
N. realizowala zakaz bycia Rodzicem i nakaz bycia opiekunka dzieci
porzuconych, opuszczonych i chorych. Wzmacniala w sobie biegun krzywd,
dzieciecosc i eliminowala mozliwosc doswiadczania siebie, jako osoby
rodzacej, tworczej i Doroslej. Rodzeniei seksualnosc identyfikowala z
depresja i ostatecznie z samobojstwem. W czasie zajec terapeutycznych
uswiadomila sobie, ze dokonuje autoaborcji psychologicznej. Zatrzymala
sie w rozwoju, dazac do restryktywnego respektowania zakazow i nakazow
rodzicow, ktorzy ja odrzucili. Jej glownym celem stala sie eliminacja
potrzeb erotycznych.
Innym problemem N. okazala sie niemoznosc nawiazania bliskich
kontaktow z kobietami. Nie miala przyjaciolki. A te, ktore przyjaciolkami
nazywala byly osobami pokrzywdzonymi, czasem jeszcze bardziej niz N. N.
realizowala potrzebe przyjazni bez przyjaciolki, na korzysc opieki, ktora N.
uszczesliwiala do czasu chore dzieci, sama nie doznajac opieki. Zatem N.
przezywala lek przed brakiem wiezi i jednoczesnie pilnowala, by nie byly
one zbyt bliskie.
Klopoty z byciem soba N. przejawiala i w tym, ze dwukrotnie przedluzala
studia. Bala sie utracic status uczennicy, afiliacje, rodzinny dom. A
jednoczesnie chciala byc super-niezalezna. Trzeba bylo wielu spotkan,
treningow, rozmow, aby N. pojela jak bardzo odtwarza pierwotny uraz,
wzorujac sie na matce. Brak przyjaciolki, milosc adresowana do
wszystkich, a nie do konkretnej osoby, niemoznosc pozytywnego
przeniesienia i przetworzenia wiezi uczuciowych bylo i jest u N. efektem
dlugoletniego treningu nie wybierania tego, czego pragnie i przymusowego
brania tego, czego nie chce.
CZESC II - PROJEKCJE WERBALNE OSOB
1.Projekcje werbalne osob uzaleznionych.
Syndrom uzaleznienia mozna opisac jako relacje Dziecka i Rodzica, ktora
nie pozwala stawac sie doroslym. Rodzic nie jest w stanie odnalezc w sobie
Doroslego, jako wrtosci przezytych, utrwalonych i czynnych, integrujacych
psychike i osobowosc. Dziecko nie moze oderwac sie od symbiotycznego
ukladu z Rodzicem. Nie moze stawac sie Doroslym i Rodzicem. Popada
wiec w klopoty, separuje sie, a wiec - choruje, buntuje sie, ucieka z domu.
Potem alienuje sie z siebie i staje sie autystyczne, narkotyczne, pijane.
W syndromie uzaleznienia naczelna wartoscia jest lek, ktory zastepuje
milosc i wolnosc. Zajmuje ich przestrzen i czas, integruje przezycia Dziecka
i Rodzica. Staje sie ukrytym symbolem Doroslego.
Lek identyfikowany z Doroslym przybiera postac demona, cienia, zlego,
grzechu. Funkcjonuja one jako znaki zakazu, ktorych nie wolno
przekroczyc. Patologiczna identyfikacja prowadzi do eliminacji nie tylko
postaci Doroslego i procesow rozwoju integracji psychicznej Dziecka, ale
takze do eliminacji milosci i wolnosci z zycia codziennego. Rodzic stara sie
zastapic Doroslego, ktorego brak w jego Rodzinie, a przez to nie
dopuszcza do zdrowego rozwoju Dziecka.
Utrzymanie Dziecka w stanie nieswiadomosci co do mozliwosci bycia
Doroslym, jak tez co do pozytywnych i negatywnych doswiadczen,
powoduje rozrastanie sie patologicznych form racjonalizacji i zachowan
destrukcyjnych, ulatwiajacych uzaleznienie. Tresc przezyc, zwiazanych z
zakazem, odslania analiza projekcji Rodzica i Dziecka, np. projekcje
malarskie, tematyzujace podstawowe sytuacje egzystencjalne: - drzewo,
droga, dom czlowiek, zwierze i projekcje werbalne, stematyzowane w
szesnastu slowach, ujawniajace ukryte tresci swiadomosci, np.:
1.najwieksza radosc,
2.milosc,
3.przyjazn,
4.seks,
5.piekno,
6.najwiekszy smutek,
7.konflikt wewnetrzny,
8.samotnosc,
9.samobojstwo,
10.smierc,
11.sukces,
12.praca,
13.tworczosc,
14.ideal,
15.Najwyzsza wartosc (Bog).
W analizie tu przedstawionej polaczono punkt 15 i 16, bo taka wersje
tekstu otrzymali uczestnicy terapii. Przedstawione opisy oparte sa na
wypowiedziach chlopcow i dziewczat, w wieku od 16 do 19 lat. Oznakowane
one zostaly symbolem D (Dziecko). Wypowiedzi oznaczone symbolem R
(Rodzic) sa synteza wypowiedzi osob w wieku od 30 do 60 lat, glownie
kobiet. Opisy te maja charakter fenomenologiczny, anie statystyczny,
siegaja w glab, a nie wszerz. Wypowiedzi osob bioracych udzial w terapii
zaznaczono cudzyslowiem. Osoby te wywodzily sie z kregow rodzin
sredniozamoznych, (administracji panstwowej sredniego lub wyzszego
szczebla) z miasta wojewodzkiego. Wszystkie uwiklane byly w syndrom
uzaleznienia, ktory znalazl swoj wyraz w narkomanii Dziecka. Czasami w
polaczeniu z alkoholizmem Rodzica, z rozbiciem rodziny lub
pracoholizmem.
Dla przedstawienia tresci projekcyjnych okreslone zostaly scisle ramy - po
jednej stronie dla wypowiedzi Dziecka i Rodzica. Brak jest w tych
wypowiedziach miejsca dla Doroslego. Stalo sie tak dlatego, gdyz w
zasadzie karta taka musialaby pozostac pusta. Nieliczne odniesienia do
Doroslego zostaly zamieszczone badz na stronach przeznaczonych dla
Dziecka, badz dla Rodzica, w zaleznosci od tego, kto je wypowiada. Ten
brak mozna zinterpretowac w rozmaity sposob. Jest jednak niewatpliwe, ze
brak mediatora miedzy Rodzicem aDzieckiem wytwarza uklad
uzaleznienia, blokujacy mozliwosc zdrowej ekspresji psychicznej. Terapia
polega na wprowadzeniu do ukladu uzaleznienia, do symbiotycznej,
separacyjnej lub alienacyjnej diady, trzeciej osoby: terapeuty
(wychowawcy, lekarza, duchownego). Psychologiczna triada rozrywa
diadyczny uklad uzaleznienia i ulatwia odkrycie relacji transcendentnej,
ktor utrzymuje psychike w wolnosci od potrzeby uzaleznienia fizycznego,
spolecznego i psychicznego.
W procesie dochodzenia do triadycznego ukladu integracji dokonuje sie
dezintegracja diady. Proces ten przybiera rozne formy: gry, kontraktu,
transakcji, transgresji. Ale ostatecznie chodzi o wyzwolenie i uaktywnienie
procesow roznicujacych Dziecko, Doroslego i Rodzica.
Terapia osob, zamknietych w syndromir uzaleznienia, wymaga odwolania
sie do tych momentow w ich zyciu, ktore sa przyczyna negatywnej
integracji psychicznej. A wiec do urazow cielesnych, spolecznych,
emocjonalnych, ktore integruja psychike wedlug znieksztalconego wzoru
aksjologicznego. Wpisany jest on w te urazy i potwierdzony przez flaszywa
racjonalizacje cierpienia.
Najwieksza radosc (R).
Rodzic identyfikuje najwieksza radosc, nie tyle z przezyciem, ile z idealem:
szczescie i zdrowie.
Aby go osiagnac musi uruchomic moce rodzicielskie. Dowodem tego, ze
zadanie zostalo spelnione jest: urodzenie dwojga zdrowych dzieci.
Chore dziecko jest zaprzeczeniem, destrukcja radosci.
Potrzebny jest nastepny dowod: urodzenie wnuczka bylo radoscia.
Rodzica potwierdza Dziecko Dziecka.
Aby tak byc moglo, zapatrzony w przyszlosc, terazniejszosc przezywa jako
negatywna.
Dobre jest to, co bedzie mozna zobaczyc: w przyszlosci, ze wychowalam
dobrego, inteligentnego i uczciwego czlowieka.
Potwierdzeniem radosci moze byc: pozytywny egzamin na studia corki i
ukonczenie ich.
Sukces Rodzica, ktory do tej pory nie mial szczescia, przezywany jest
posrednio: zawsze sukcesy corki i meza. Maz jest juz traktowany tak jak
Dziecko, ktore nie moze byc Doroslym.
Dziecko, syn, maz niszcza najwieksza radosc Rodzica. Zyja w otchlani
choroby, ktorej na imie: zakaz bycia Doroslym. Radosc jest zmieszana z
tym zakazem.
A widac to gdy: udaje mi sie przy pomocy najblizszych i samego syna
wyrwanie go z otchlani okropnej choroby. Rodzic traci wtedy rownowage
emocjonalna.
Zatem wazniejszy jest: dzien, w ktorym odkrylem, ze moge panowac nad
swoimi emocjami, osiagajac jakby stan odwrotny.
Uzyskanie prawa do bycia soba, to prawo do wzajemnosci: zakochalem sie
z odwzajemnieniem.
Bycie Doroslym umozliwia: zaspokojenie sumienia.
Uzyskanie samodzielnosci Dziecka stawia Rodzica w sytuacji
zdegradowanego, osamotnionego. Zatem szuka on najwiekszej radosci
poza Dzieckiem, obok niego, w przyrodzie, zwierzeciu. Symbolizuja je: pies
merdajacy ogonem i mglisty poranek letni.
Najwieksza radosc (D).
Radosc Dziecka to pamiec lat, kiedy ojciec i matka ucielesniali jednosc:
kiedy mialem od 1 do 4 lat.
Aktualna swiadomosc rozdarcia zaprzecza marzeniom Dziecka by: nie
miec problemow.
Najlepsze byloby: zapomnienie o klopotach.
Podjecie samoobrony jest mozliwe na dwu drogach: przez nieswiadomosc,
braterstwo i szalenstwo, np.: picie alkoholu z kumplami, koncerty
punkowe, lub przez stanie sie Doroslym: ukonczenie szkoly zawodowej i
wyplate. A wiec przez akcje, w ktorej Dziecko staje sie niezalezne od
Rodzica.
Najwieksza radosc Dziecka jest przeciwienstwem leku przed zejsciem na
samo dno. Totez jest nia: wyjscie z dna przepasci, w ktora staczalam sie,
kiedy grzalam.
Zejsciu na dno pomaga: duza ilosc alkoholu i kobieta.
Dopiero takie doswiadczenie Dziecko afirmuje jako: spotkanie z
ukochana, choc jest to spotkanie cofajace, regresywne, nieswiadome. Daje
ono poczucie jednosci tego, co w psychice Dziecka zostalo rozdwojone.
Pasja Dziecka jest polaczenie ojca i matki.
A skoro nie jest to mozliwe, powrot do chwili, gdy istniala jednosc Rodzica.
W tej jednosci radosc Dziecka realizuje sie na poziomie jego wczesnej
Dzieciecosci, do ktorej obsesyjnie wraca. Tym powrotom pomaga alkohol i
narkotyk, infantylny seks. Niemoznosc powrotu wywoluje rozpacz, ktorej
nie mozna zaakceptowac.
Dziecko identyfikuje swoja rozpacz z aktem psychologicznej aborcji,
dokonywanej przez Rodzica, jezeli nie w momencie poczecia, to kilka lat
pozniej. Aby je przezyc musi sie jakos znieczulic. I to znieczulenie staje sie
symbolem i pragnieniem Dziecka, ktore jest odrzucone i poprzez to
uzaleznione od leku. Za pomoca leku Rodzic uzaleznia Dziecko, wyrabiajac
w nim posluszenstwo albo zmuszajac do szalenczego sprzeciwu.
Milosc (R).
Milosc jest w doswiadczeniu Rodzica czyms zakazanym, ukrytym i
niemozliwym do wypowiedzenia slowem: szkoda, ze jest (ono) tak
powszechnie wstydliwie skrywane, ze tak rzadko mozna je uslyszec i
wypowiedziec do innych osob, a zwlaszcza do Dziecka.
Istnieja dwie milosci, jedna macierzynska, druga, nie wiem jak ja nazwac -
milosc wzajemna ze wszystkimi ludzmi.
Niezdolnosc do wypowiadania i wysluchiwania slow milosci bierze sie z
braku i rozczarowania: nigdy nikt mnie nie kochal tak naprawde, a moze to
ja zbyt wiele oczekiwalem od milosci.
Wiedza Rodzica o milosci ukierunkowuje doswiadczenie, nadaje mu ramy i
stopniuje. Istnieje wielka milosc do dzieci i meza oraz calej rodziny i (do)
wszystkich ludzi.
Milosc Rodzica jest czesto miloscia jak gdyby: gdybysmy czesciej
wypowiadali slowo kocham, gdy czujemy taka potrzebe i gdybysmy
czesciej szli za glosem serca, zycie dokola byloby o wiele latwiejsze,
piekniejsze. Dlaczego Rodzic nie realizuje tego co wie?
Rodzic wie, ze sa rozne rodzaje milosci - do Dziecka i do Doroslego: obie
to tkliwosc, radosci wiecej niz smutku, cieplo, piekno i oddanie.
Te druga trzeba: troszke inaczej traktowac, ogrzewac, pielegnowac, dbac o
nia.
Rodzic wie, ze: milosc jest najwieksza wartoscia czlowieka, i ze kto jej nie
posiada, nie ma poczucia czlowieczenstwa (i) jest spaczony.
Ta tragiczna wiedza nie jest jednak przeksztalcana w skuteczna milosc do
Dziecka. Czesto sprzyja atrofii uczuciowej, ktora skryta jest pod atrofia
zycia Dziecka, karmiacego sie narkotykami zamiast uczuciami milosci.
Wypaczona milosc Rodzica wypacza milosc Dziecka i spycha je w objecia
antymilosci.
Milosc (D).
Zdrowe Dziecko ma intuicje milosci. Nie gubi jej tez Dziecko chore i
uzaleznione, gdy ma chocby krotkie doswiadczenie milosci.
Zatem milosc, to: szczescie, ktore istnieje albo trwa krotko.
W kazdym razie jest to: piekna sprawa, ktora trzyma przy zyciu i daje
nadzieje, ze nie wszystko stracone.
Milosc ta zwiazana jest z niepewnym oczekiwaniem: chcialbym kogos
naprawde kochac, zeby ktos mnie kochal, ale nie wiem czy cos takiego
wydarzy sie w moim zyciu.
Nie wystarczy tylko: bliska osoba, czy uczucie do innej osoby.
Chodzi o to, zeby milosc byla prawdziwa i zeby byla w kazdym razie czyms
delikatnym. Nie tylko marzeniem i wspomnieniem.
Zdrowa intuicja Dziecka podlega destrukcji, gdy nie moze byc
potwierdzona w milosci Rodzica. Wtedy pojawia sie nacisk na: milosc bez
schematow, na oderwanie sie od antymilosci Rodzica.
Dziecko dojrzewajace identyfikuje milosc: z teatrem i poezja. Odkrywa
znaczenie ciala i seksu w sobie i w swoim zyciu.
Milosc Dziecka uzaleznionego jest wyrazem tesknoty do czystosci. Mimo
dramatycznych, pelnych cieni doswiadczen potrafi powiedziec, ze seks bez
milosci nie ma sensu.
Identyfikacja seksu, milosci i sensu jest zastanawiajaca i wskazuje na
zdrowie Dziecka uzaleznionego. Stanowi on dynamizm rozwoju i punkt
wyjscia wszelkiego rodzaju terapii.
Dramatyczna jest ocena pierwszych wlasnych doswiadczen: dziewczyny
zwracaja uwage na ubranie i pieniadze bardziej niz na uczucia.
Dziecko zwraca wieksza uwage na to, co byc powinno. A nie na to, co jest
na co dzien. Woli nie miec pieniedzy i ubrania niz nie miec milosci. Bo bez
niej nie mozna zyc.
Przyjazn (R).
Rodzic traktuje przyjazn jako wiez z innymi, jako system powiazan i
przywiazan. Istnieje wiec dla niego: serdeczna przyjazn z dziecmi, mezem
oraz przyjaciolmi.
Przyjazn zdefiniowana jest jako uklad z rodzina lub innymi ludzmi, budzi
rozczarowania.
Chodzi tu raczej o poczucie bezpieczenstwa i o przekonanie, ze: miec
wiecej przyjaciol to lepiej zyc.
Zatem jest dla Rodzica przyjazn zaworem bezpieczenstwa, gdy czuje sie
zagrozony w swojej milosci.
W rzeczywistosci Rodzic nie zna przyjazni i pozbawiony jest przyjaciela. .
Ten brak jest tak dotkliwy, ze w chwili zalamania wyznaje: Szukam
przyjaciela. Zawsze byly same rozczarowania. A mysle, ze potrafilbym byc
prawdziwym przyjacielem.
Rodzic nie potrafi byc przyjacielem. Nie moze nim byc, bo jest Rodzicem.
Totez jest prawdziwa kleska, gdy przepedza przyjaciol Dziecka, starajac
sie zastapic mu przyjaciela. Tym bardziej, ze wczesniej, za jego sprawa
odszedl juz przepedzony z domu, inny Rodzic.
Rodzic srogo doswiadczony w milosci boi sie przyjazni. Stac go czasem na
definicje przyjazni: jest to wiez miedzy dwoma osobami, mogacymi zawsze
na siebie liczyc, gdy przyjdzie potrzeba (takze miedzy mezczyzna i kobieta).
Ta podrecznikowa wypowiedz ma powtarzana nieswiadomie wade, ktora
Rodzic uznaje za zalete. Przyjazn jest w niej widziana jako warunkowa,
transakcyjna relacja miedzy osobami. Ma charakter zaworu
bezpieczenstwa. Przydaje sie wtedy, gdy wszystko sie rozsypuje, wali,
niknie.
Przyjazn nie wytrzymuje nacisku i warunkow nie do spelnienia.
Eksperyment z nieudana miloscia grozi przyjazni. W rezultacie glownym
przyjacielem Rodzica jest nie Dziecko lub Dorosly, a tylko pies.
Przyjazn (D).
Dziecko niezbyt latwo znajduje przyjaciela. Z pewnoscia nie jest nim jego
Rodzic.
Poki nie jest Doroslym, poki sie z nim nie spotkalo, twierdzi: ze przyjazn
nie istnieje.
W tym twierdzeniu Dziecko jest ostrozne, mowi: dla mnie przyjazn nie
istnieje.
Wie ono, ze jest to cos, co laczy ludzi, cos, co wiaze lub ze jest to:
zrozumienie innej osoby. Ale dlugo nie zna przyjazni, choc do niej teskni.
Dziecko wyczuwa, ze przyjazn jest czyms innym niz ukladem, milosnym
zwiazkiem. W kazdym razie jest na pewno czyms: wiecej niz dziewczyna.
A wiec czyms wiecej niz inne Dziecko.
Przyjazn jest tesknota do Doroslego.
Przyjazn jest dla Dziecka symbolem tego wszystkiego, co bezwarunkowe,
intymne.
Dla przyjaciela dramat nigdy nie jest smieszny, zwlaszcza, gdy jest
ponizajacy: Przyjacielowi mozna wszystko powiedziec i on tego nie
wysmieje, to zostanie miedzy nami.
Przyjazn jest wiec wszystkim. Jest powazna i definitywnie oslania relacje
ja-ty.
Zabezpiecza przed samotnoscia, rozwija Dziecko pozbawione Rodzica.
Dziecko wie, ze przyjazn wymaga odwagi i wysilku. Ale: jezeli ktos jest
naprawde moim kumplem, to potrafie zrobic dla niego wszystko.
Przyjazn rehabilituje to, co podzielone: laczy ludzi, zwlaszcza bliskie osoby.
W tej wiezi Dziecko odzyskuje to, co utracic musialo w kontakcie z
Rodzicem. Dlatego Rodzic tak czesto boi sie przyjaciol Dziecka. Izoluje
go, zakazuje, kontroluje wszystko, co dotyczy jego przyjazni.
Celem tych dzialan ma byc dobro Dziecka. Zbyt czesto jest jednak
potwierdzeniem zla, ktore zamienia sie w rozpacz samotnosci i uwiezienia.
Do tego nadaja sie tylko narkotyki, alkohol i samoojstwo.
Seks (R).
Zdrowy seks Rodzica jest bogaty: to intymnosc, radosc, cierpienie, piekno
w sztuce, malarstwie, rzezbie, fotografii.
Seks projekcyjny jest odwrotna strona praktyki seksualnej, jest raczej
cierpieniem niz radoscia, choroba niz zdrowiem.
Seks, to zespol cech plciowych, ktore powoduja niezdrowe emocje. O tyle
niezdrowy, ze przeslaniaja nam one czyjas prawdziwa osobowosc. Chyba,
ze pokonamy te emocje.
Rodzic odrywa emocje od osobowosci, nadaje im negatywna wartosc,
demonizuje. Jego seks jest bezemocjonalny, przymusowy, nakazany, nie
wybrany. I jest to w zasadzie seks pomylkowy.
Oderwanie seksu od uczuc i osobowosci prowadzi do katastrofy
malzenskiej.
Trzeba wiec uprawiac: seks umiarkowany z kochanym mezem lub
kochanym i kochajacym mezczyzna.
Rodzic, ktory doznaje porazek z powodu seksu wie, ze jest wspaniale, gdy
w gre wchodzi milosc, (a) odrazajaco bez niej.
Wie tez, ze seks jest podpora zycia, i ze dobrze jest jesli malzenstwo sie
dobierze, (a) gorzej jesli nie.
Coz z tego, ze Rodzic to wie, skoro wariant gorszy jest znacznie czesciej
przez niego praktykowany. Zle dobrani malzonkowie szukaja potem innych
wrazen i czesto dochodzi do rozbicia rodziny, z czego jedna strona cierpi.
W to cierpienie wlaczone jest Dziecko. Rodzic, ktory cierpi z powodu
seksu, czyni za to odpowiedzialnym Dziecko. Oskarza je i karze. Pozbywa
sie go psychicznie lub uzaleznia. Buduje z Dzieckiem zwiazek seksualny,
wciagajac je w uklad kazirodczy lub katuje i zneca sie nad nim fizycznie.
Fizyczna przemoc jest wyrazem zemsty za niepowodzenia seksualne
Rodzica. Dokonuje on w ten sposob rytualnego gwaltu na Dziecku.
Seks (D).
Seks Dziecka rozwija sie w kontakcie z Rodzicem.
Zamkniety jest w granicach ciala i zakazany.
Jednakze funkcjonuje jako: przyjemnosc i potrzeba.
Oderwanie doswiadczenia seksualnego od Rodzica laczy sie z przezyciem
porazki: jest to dla mnie wstydliwy temat.
Ale wstyd nie zamyka dostepu do seksu. Dziecko szuka wiadomosci o nim,
poza Rodzicem: znam go z filmow i piosenek.
Seksualne zycie idoli muzycznych wyzwala identyfikacje seksualne
Dziecka spod kontroli Rodzica, ogarnietego konfliktem seksualnym. Stad
przekonanie, ze seks Rodzica jest chory i wstydliwy, a seks Dziecka i
Doroslego zdrowy i bezwstydny.
Taki seks to: normalna sprawa, wsrod zdrowych ludzi.
Dziecko z latwoscia zauwaza, ze seks to: uzupelnienie milosci dwojga ludzi.
A nie odwrotnie, jak sie zwyklo sadzic.
Co wazne, widzi to Dziecko Rodzica uzalezniajacego, ktorego seks jest
represywny, agresywny, naznaczony wstretem i odraza lub nigdy nie
zrealizowanym pozadaniem.
Seks Dziecka identyfikowany jest z wolnoscia. Jezeli trzeba go uprawiac,
to zalezy z kim?
Seks jest domena wyboru, a nie przymusu.
Chlopiec, ktory staje sie Doroslym, z naciskiem podkresla, ze seks jest
mozliwy: tylko z kobietami.
Chlopiec, ktory nie staje sie Doroslym praktykuje seks narcystyczny,
dzieciecy. Zyje jako byt zaseksualny, niedorozwiniety. Praktyke
uzyskiwania przyjemnosci seksualnych poprzez sfere ust (oralizm) i sfere
wydalania (analizm) tak, jak male, 3-letnie Dziecko.
Zakaz bycia Doroslym jest tez zakazem seksualnym. Rodzic nie godzi sie
aby dziewczynak stala sie kobieta, a chlopiec - mezczyzna. Wtedy stracilby
nad nim kontrole.
Uzalezniona sfera seksu daje uzaleznienie najbardziej efektywne. Dziecko
seksualnie niesprawne nie porzuca Rodzica.
Piekno (R).
Rodzic rozpoznaje swoje piekno w szale zmyslow i odczuc. A wiec: piekno
emocjonalnie odbierane (i) sugestywne wrazenia zmyslowe (sa) bardzo
pozytywne.
Wzmacnia je: chwila, nastroj, prostota, swiatlo i radosc.
To wszystko jest piekne, co budzi uznanie i podziw, co buduje piekno zycia.
Piekno Rodzica niewiele rozni sie od piekna Dziecka. To ich laczy i zbliza:
piekna muzyka, piekny zachod slonca i piekna kobieta.
Placz z powodu odejscia ojca i zachwyt dla piekna matki jest taki sam.
Brak Rodzica zastapiony jest przez spokoj: piekno przyrody, wszelkie
piekno co uspokaja, jest moim pieknem.
Piekno wyraznie sie rozdwaja pomiedzy zal i spokoj, pomiedzy to, co sie
rozpada i to, co pozostaje jako idea. Pozostaje : podziw dla piekna
zabytkow, zachwyt dla piekna ludzkiego. Piekno zniknelo, jest zabytkiem,
ktory utrzymuje zachwyt.
Rodzic, ktory stracil Rodzica i jego piekno, przyznaje, ze nie musi ono byc
zawsze takie samo, ze jest: niekoniecznie konwencjonalne.
Symbolizuje je moze odrapany, walacy sie dom, najlepiej na Starowce i
najlepiej z zaswieconym swiatlem.
Swiadomosc piekna, ktore przemija, laczy sie z nieswiadomoscia piekna,
ktore jest nieprzemijajace, jak boskie Dziecko.
Ostatecznie: Kazdy ma inne piekno w sobie i dla siebie.
Odkrycie tego faktu znosi konflikt pomiedzy pieknem Dziecka i Rodzica.
Wyzwala je i pozwala mu sie wyrazic.
Piekno (D).
Dziecko znajduje piekno w Rodzicu. Ale, gdy jest on anty-Rodzicem,
wyznaje: nie lubie go.
Gdy boi sie tego powiedziec, oznajmia: piekno, to pojecie wzgledne. Zatem
piekno jest tylko pojeciem. I to w dodatku wzglednym.
Dziecko bez Rodzica jest Dzieckiem bez piekna. Ma jednak wzor piekna w
pamieci emocjonalnej, z czasu, gdy bylo embrionem w lonie Matki.
Zatem piekno, to: lono natury, to przyroda i kobieta i po prostu: wszystko,
co nas otacza, otaczajacy swiat.
Piekno Dziecka jest kobiece, jak: przyroda, naturalna przyroda.
Dziecko jest natura. Czyms, co otacza jego swiadomosc jest cialo,
zmysly,popedy.
Gdy odrywa sie od Rodzica, od jego ciala i zmyslow, piekno znajduje we
wlasnym ciele i zmyslach.
To piekno ma forme placzu i zalu wyrazonego w muzyce i tekstach,
modlitwach i protestach.
Mowi o tym: muzyka i teksty punkowych grup.
Dziecko pozbawione Rodzica jest pozbawione osobistej miary piekna.
Szuka jej w grupie. W niej rozkwita jak kwiat.
Zyje barwnie i ulotnie, niknac pod ciosami Rodzica.
Muzyka jest oplakiwaniem Dziecka.
We wspolnym placzu oczyszcza sie zbrukane piekno.
Po nim przychodzi depresja brzydoty. W pierwszej ukryte jest Dziecko, w
drugiej Rodzic.
Ten uklad dobrze charakteryzuje symbiotyczny zwiazek piekna i brzydoty,
Dziecka i Rodzica.
W tym kontrascie sie podtrzymuja i wzmacniaja.
Az do konfliktu, ktory wybucha brzydota choroby i smierci Dziecka, jego
alienacja i odrzuceniem.
Najwiekszy smutek (R).
Rodzic latwo wyraza to, czego nie moze uczynic jego Dziecko.
Przyczyna najwiekszego smutku jest: niemoznosc bycia soba.
Ta niemoznosc dotyczy nie tylko Rodzica, ale i Doroslego, i Dziecka.
Rzecz ciekawa, ze Rodzic nie dostrzega przyczyn smutku w sobie, ale na
zewnatrz.
Okresla go w sposob magiczny jako: uporczywy pech, nagle przykre
wypadki, niepowodzenia zyciowe, czy niespelnione cele.
One ksztaltuja poczucie, ze zycie to: najczesciej cos mglistego.
Towarzyszy temu: szarpanina wielka dookola, ktora wywoluje: totalne
niepowodzenie.
Rodzic traktuje najwiekszy smutek, jako efekt zlego losu, przeklenstwa,
zdrady.
Nie moze zrobic nic: aby osiagnac jakis cel i nie popasc w depresje.
Identyfikacja z urazami smutku jest przekazywana dalej Dziecku. Ono
staje sie ofiara losu, ktory Rodzic wczesniej uznal za nieunikniony i
konieczny.
Synonimami przezyc najwiekszego smutku sa dla Rodzica krzywda,
choroba i Dziecko.
Melancholia, czeste: mgly smutku zaslaniaja lub odslaniaja: choroby.
Najczesciej jest to: choroba syna (narkomania).
Choroba jest zadaniem, ktore Rodzic przekazuje wtedy, gdy sam nie moze
wypowiedziec swojego nieszczescia.
Zadanie to ma spelnic Dziecko.
Musi samo zlagodzic: krzywde moja.
Krzywda obejmuje takze: innych ludzi.
Musi objac jak najwieksza ich liczbe. Wtedy jest usprawiedliwiona,
powetowana.
Krzywde musi odchorowac Dziecko. Tylko choroba moze byc jego odplata.
Dziecko jest symbolem najwiekszego smutku. Z nim zidentyfikowana jest
ofiara Rodzica.
Jezeli Dziecko odrzuci nakaz choroby, Rodzic zatopiony we wlasnej
krzywdzie zapada na zdrowiu. Zywi sie depresja i nia zywi swoje Dziecko.
Najwiekszy smutek (D).
Najwiekszy smutek Dziecka pojawia sie juz: od 5 (roku zycia) wzwyz.
Zwiazany jest z: odejsciem kogos bliskiego.
Odchodzi Rodzic, jego postac staje sie nieobecna, daleka. Ale nie niknie
jego wartosc.
Jest to grozna nieobecnosc, niszczy calosc Dziecka.
Najwiekszy smutek oznacza deficyt obecnosci istoty waznej dla
osobowosci Dziecka.
Nieobecnosc zmusza do milczenia.
Wzmacnia udreke Dziecka i zdradza Rodzica: klotnia z mama.
Klotnia dotyczy ojca i wzmacnia tozsamosc Dziecka, sprzeciwem wobec
narzuconej przez matke roli.
Dziecko ucieka z domu.
Ale potem musi do niego powrocic: poranione, rozbite, przestepcze. A
powrot do domu po kilkudniowej nieobecnosci, to nie jest najwieksza
radosc, lecz najwiekszy smutek.
Dom Rodzica jest dla Dziecka dziecincem, sierocincem.
Brak w nim wolnosci i milosci Rodzica. I wsparcia, ktore pozwoliloby sie
usamodzielnic: brak pieniedzy.
Dziecko czeka na zdarzenia zwiazane z Rodzicem przerazone.
Z domu, w ktorym jest uzaleznione, wyzwala je tylko: pobor do wojska.
Zmienia sie zaleznosc na inna, zbiorowa.
Nie mozna byc doroslym wedlug zbiorowego wzoru, gdy brak jest wzoru
osobistego. Gdy nie wiadomo, jak zyc?
Rola wojska jest kwestionowana. Bo wiaze sie z lekiem i obawa przed
utrata resztek tozsamosci osobowej.
Kandydat do treningu Doroslosci, siega po narkotyki, majac pewnosc, ze
nie dokona sie jego dalsze zniewolenie. Smutek Dziecka ma charakter
nawrotowy, przewlekly, obsesyjny.
Dla jego przemiany potrzebne sa nie tyle leki i dyscyplina, ile milosc,
wolnosc i wiara, ze zycie ma sens.
Konflikt wewnetrzny (R).
Konflikt wewnetrzny Rodzica jest zageszczony, pelen sprzecznych
motywow. Glowny dotyczy tego , jak byc w zgodzie z soba i z innymi?
Stad istotnym problemem jest: pozbycie sie egoizmu, wyparcie sie
wlasnego ja, stlumienie.
Oznacza to: samoudreczenie, niezdecydowanie, ktore wiaza sie z pytaniem:
czy deptac innych, czy byc deptana?
Ostatecznie chodzi tu o: wybranie lepszego zla.
Ale wlasnie zla, ktore dzieli Rodzica od innych i dzieli jego osobowosc.
Niezdolnosc wyjscia z tego podzialu jest dotkliwa i wymaga znieczulenia na
cierpienie i bol.
Rodzic, ktory sobie z tym poradzil wyznaje: jak dobrze, ze nie czuje
potrzeby walki z konfliktem wewnetrznym.
Rodzic wie, ze konflikt wewnetrzny to: zmaganie sie ze swoim sumieniem,
gdy trzeba robic wybor miedzy dobrem a zlem.
]Wiedza ta nie daje spokoju i nie jest skuteczna. Pozwala racjonalizowac
konflikt, a przez to go utwierdzac i wzmacniac.
Rodzic nie przezywa konfliktu wewnetrznego. On go racjonalizuje. I w ten
sposob stara sie usprawiedliwic to, ze sam jest jego tworca u Siebie i u
Dziecka.
Madrze brzmia definicje konfliktu wewnetrznego Rodzica: to
niezaakceptowanie sytuacji bez drogi wyjscia, czy ze: trzeba go
przelamywac, zachowujac dobre i poprawne cechy.
Rodzic zna psychologiczna tajemnice konfliktu, ktory powoduje to, ze:
kazdy czlowiek ma dwie lub wiecej osobowosci i, ze ta na zewnatrz czesto
odbiega od zewnetrznej.
Gleboka wiedza nie wplywa na zmniejszenie konfliktu wewnetrznego.
Raczej go demonizuje, budzi poploch. Byc moze pozwala uznac go za stan
normalny i nie wymagajacy zmian.
Taki konflikt jest wyrazem psychopatii Rodzica i zrodlem psychozy
Dziecka.
Konflikt wewnetrzny (D).
Dziecko uzaleznione nie roznicuje wlasnego wnetrza.
Nie potrafi okreslic konfliktu wewnetrznego inaczej, niz przez identyfikacje
zewnetrzna.
Srodowisko wewnetrzne jest dla niego niczym innym, jak tylko odbiciem
srodowiska rodziny i Rodzica.
Zatem introjekcja przykazan Rodzica, ich ukrycie jest glownym motywem
konfliktu wewnetrznego Dziecka. Na haslo to reaguje rezonansem, echem
psychicznym, jakby pozbawione wlasnego ja.
Konflikt wewnetrzny to: konflikt rodzinny lub po prostu: rodzice i rodzina.
Wnetrze Dziecka jest opanowane przez Rodzica. Nie ma w nim miejsca na
przezycia wlasne, autonomie lub wyrazna odrebnosc, ktore gwarantuja
uksztaltowanie sie zdrowej tozsamosci.
Uwewnetrznienie konfliktu Rodzica, utozsamienie sie z nim i wycofanie z
prawa do bycia soba blokuje rozwoj Dziecka.
Druga forma identyfikacji konfliktu wewnetrznego jest odrzucenie
Rodzica. Wtedy Dziecko okresla go jako: moj wlasny problem lub jako:
wlasne sprawy.
W sytuacjach skrajnych, konflikt wewnetrzny okreslany jest jako starcie
wewnetrzne, jako forma autodestrukcji. Jego definicja jest wyrazna, jest to
juz ostre starcie z moim wlasnym ja.
Uwewnetrznienie konfliktu Rodzica i zamkniecie go wewnatrz siebie,
rozbija psychike Dziecka, prowadzi do eksplozji i choroby, do dlugotrwalej
niezmoznosci okreslenia granic wlasnej osobowosci.
Wyjsciem z konfliktu wewnetrznego jest jego ujawnienie.
Ale to jest przez Rodzica zakazane.
Integracja z tym zakazem jest tak silna, ze Dziecko chetniej poddaje sie
procedurom autodestrukcji, niz mozliwosciom destrukcji patologicznego
ukladu z Rodzicem.
Patologiczny Rodzic w jazni Dziecka to jego obraz, wylaniajacy sie z
urazow, lekow, agresji i samotnosci.
Ten splot musi byc zlamany i przekroczony.
W przeciwnym razie lamie i rozbija Dziecko, i uzaleznia go od nieswoich
konfliktow.
Samotnosc (R).
Nie mozna zyc bez milosci i nie mozna zyc w wolnosci dla nikogo. Wtedy
bowiem pojawia sie roznoraki lek o zycie. Jego innym imieniem jest
samotnosc, ktora wywoluje: ciagly strach, ze nie podolam zyc bez pomocy
bliskich.
Samotny Rodzic przezywa: ciagly strach, uczucie zagubienia, uczucie braku
kontaktow z najblizszym otoczeniem.
W skrajnych sytuacjach samotnosc przejawia sie jako: obled, rozpacz,
nuda, ogrom czasu, zimno, zal, brak jakiejkolwiek checi, pajacowanie,
niewyspanie, zmeczenie, lzy.
Rodzica dopada: nieszczescie, jest mu: ciezko i przykro.
Dziecko, ktoremu te samotnosc przekazuje do kontynuacji, powtarza: nie
lubie samotnosci.
I jak ono wyznaje: w najwiekszym tlumie niby-przyjaciol czuje sie samotna.
Pozytywnym motywem tego dramatycznego doswiadczenia jest odkrycie
zasady altruizmu: zycie polega na tym, zeby niesc pomoc innym i otrzymac
ja w miare potrzeby.
Samotnosc ma swoja filozofie i ascetyke. Te Rodzic zna, ale uwaza, ze
dobra jest: na krotka mete, zwlaszcza ludziom, ktorzy lubia samotnosc, bo
bywaja charaktery ludzi, co lubia samotnosc, bo im daje spokoj
wewnetrzny.
Doroslosc Rodzica jest nia na krotko, zbyt krotko aby odkryc cala prawde
o samotnosci, zwlaszcza prawde o samotnosci Dziecka. Lepiej zatem ja
eliminowac, grajac role Rodzica pokrzywdzonego i domagac sie
rekompensaty od Dziecka, karzac go przy tym zbyt wczesnymi przezyciami
samotnosci.
Doroslosc Rodzica naznaczona jest posiadaniem, a nie byciem.
Nastawienie na posiadanie nie pozwala bardziej byc.
Totez pozytywny obraz Rodzica uzalezniejacego miesci sie w nastepujacym
wyznaniu: nie jestem samotna, mam rodzine, meza, dzieci, dom i prace,
mam przyjaciol, jestem lubiana.
Obok tej deklaracji trzeba postawic pytanie: czy Dziecko, ktore Rodzic ma
Dziecko, ma Rodzica? Gdyby byla to prawda, to nie musialaby ona byc
ukryta w narkotykach, alkoholu czy samobojstwie.
Samotnosc (D).
Samotnosc, odrebnosc, pojedynczosc Dziecko odkrywa powoli i bolesnie.
Kazda kultura zna rytualy inicjacyjne, wprowadzajace w Doroslosc,
odrywajace Dziecko od Rodzica.
W rodzinach deficytowych doswiadczenie samotnosci wyprzedza rytm
psychologicznego rozwoju. Wiaze sie z poczuciem porzucenia, zdrady i
ponizenia.
Dziecko przezywa lek przed samotnoscia na pograniczu agonii: tego nie da
sie wyrazic w slowach, to trzeba przezyc, jest to: straszna sprawa.
Trudno zrozumiec przymus: codziennej samotnosci, trudno usprawiedliwic
brak Rodzica, czy brak przyjaciol.
Zeby to zrozumiec potrzebne jest: wielkie myslenie i rozmyslanie.
Mimo to bardzo dokucza: brak kontaktow.
Dziecko ma prawo powiedziec: nie lubie samotnosci.
Przymus samotnosci jest nieznosny. Ale trzeba sie do niego przyzwyczaic.
Adaptacja Dziecka do samotnosci przybiera rozne formy: od potrzeby
chorowania, samobojstwa czy autyzmu do racjonalizacji i reakcji
agresywnych.
Samotnosc jest czasem bardzo przyjemna, czasem niepokojaca, drazniaca,
szczegolnie w nocy.
Samotnosc jest nie tylko psychiczna ale i nieraz fizyczna bezdomnoscia,
wiezieniem Dziecka pozbawionego milosci, skazanego na wolnosc od niej.
Jego domem staje sie ulica: gdy ide ulica sam, czuje sie samotny, wszyscy
ludzie na mnie patrza, ale ja ich wtedy (....) i ide do kumpli.
Samotnosc jest przeklenstwem dla Dziecka.
Aby sie z tego przeklenstwa wyzwolic Dziecko samotne idzie do innego
samotnego Dziecka, aby oplakac swoj bol i usnac.
Samobojstwo (R).
Samobojstwo Rodzica jest nierozwiazanym problemem Dziecka.
Symbolizuje go: wielka walka wewnetrzna, w ktorej zwyciezyla slabsza
strona (i) postanowienie - skonczyc z trudnosciami zycia.
Zwyciestwo slabszej strony Rodzic ocenia jako: przegrana w walce z soba.
Jezyk agresji i wojny, despotyzm wobec siebie i Dziecka sa odpowiedzia na
psychiczne rozdwojenie Rodzica.
Pojawia sie ono: w chwili zalamania nerwowego, z ktorym wspolgra
glebokie zalamanie (i) czesto pochopnosc.
Rodzic celebruje swoja sile i boi sie slabosci, z ktora kojarzy:
ostatecznosc, paniczny strach, brak jakiegos wyjscia.
Slaboscia Rodzica jest niezdolnosc do rozrozniania w sobie Dziecka i
Doroslego.
Dziecko jest strona slabsza.
Przymus bycia z Rodzicem konczy sie dla Dziecka katastrofa.
Akcje samobojcza wykonuje spontanicznie z Rodzicem.
Splot syntroniczny jest syndromem samobojczym: gdy syn zaczal brac
narkotyki myslalam o samobojstwie. Nie widzialam sensu zycia. Nie
umialam mu pomoc. Gdy cierpial ja rowniez cierpialam.
Dziecko uzaleznia sie od odrzucajacego Rodzica. Wtedy u Rodzica pojawia
sie mysl i uczucia samobojcze. Dziecko je wyzwala.
Problem samobojstwa Rodzic przezywa wtedy, gdy zostaje opuszczony
przez innego Rodzica.
Moze nim byc ojciec lub matka.
Gdy przezyje to rozstanie, doznaje olsnienia: Od chwili rozjasnienia umyslu
od Boga, postanowilam nigdy o tym nie myslec. Nie mam prawa myslec o
samobojstwie. Pan Bog dal czlowiekowi zycie i tylko Pan Bog moze je
zabrac.
Zycie moze dac Rodzicowi Dziecko: Czesto nachodzily mnie mysli
samobojcze. Ale w ostatniej chwili zrezygnowalam. Skonczyly sie z
przyjsciem dziecka na swiat. Choc niezupelnie. Z tym, ze teraz sa tylko
takie przelotne, natychmiast wypierane przez inne mysli.
Samobojstwo (D).
Samobojstwo Dziecka, czyli odwrocenie sie od Rodzica, pojawia sie: w
chwilach depresji.
Ale wtedy, gdy tych chwil jest za duzo objawia sie jako: pomoc i szczescie.
Dziecko uzaleznione wyrabia w sobie specjalna zdolnosc
samounicestwienia: jestem do tego zdolny.
Depresja zamienia sie w manie smierci.
Ta zas wyzwala projekcje wszechmocy.
Dziecko halucynuje, ze jest moca Rodzica.
Zabija sie: po to, aby narodzic sie na nowo.
W samobojstwie nie chodzi mu o to, aby zginac. Ale o to, aby sie na nowo
narodzic, z wlasnej woli - byc dla siebie.
Samobojstwo wybawia Dziecko od bolu istnienia i od Rodzica.
Jego celem jest symboliczne zabicie Rodzica, ukaranie go.
Jest to proba wyjscia na zewnatrz z bolem i cierpieniem.
Dziecko, ktore zyje w stanie uzaleznienia wyznaje: samobojstwo kojarzy mi
sie z ciemnoscia, z noca, z jakims widzeniem i krzykiem.
Alternatywa jest jasnosc i dzien, zobaczenie siebie.
Dziecko, ktore podejmuje akcje samobojcza ma poczucie, ze nie jest
narodzone, ze zycie jest dramatycznym zludzeniem i szalbierstwem
Rodzica.
Zycie jest dla niego przymusem i kara za nie swoje grzechy,
przeklenstwem, ktore Rodzic zrzuca na nie, aby wybawic sie od poczucia
winy.
Samobojstwo Dziecka jest takze sposobem ratowania Rodzica, proba
uniewaznienia jego pomyslki zyciowej.
Dziecko staje sie ofiarnikiem i ofiara.
W ten sposob wybawia samo siebie i Rodzica z udreki uzaleznienia.
Niknie i pozwala Rodzicowi byc soba.
Smierc (R).
Rodzic jest przerazony mozliwoscia smierci.
Probuje uniewaznic ja za pomoca racjonalizacji: kto sie urodzil musi
umrzec, nie boje sie smierci, mysle, ze uwalnia ona od trosk i niepowodzen
zycia doczesnego, wszystkich nas to czeka, byleby miec przyszykowanie do
niej, pogodzic sie z tym, ze tyle mi przeznaczono na tym swiecie, lub musze
zostawic miejsce innym.
Rodzic uwiklany w racjonalizacje bolu i cierpienia, wskazuje na
autoterapeutyczny motyw znieczulania i zobojetnienia sie na smierc:
dotychczas nie cierpialem duchowo z powodu smierci bliskiej osoby,
chociaz od 16 roku (zycia) jestem sierota.
I jeszcze jedna wypowiedz tego typu: nie cierpialem tak bardzo w zyciu, ale
jesli cierpienie i bol jest ponad wytrzymalosc wtedy smierc nie jest
straszna.
Obrona swiadomosci przed dezintegracja wyraza sie tez w filozofii
sceptycznej, ktora okresla smierc jako: doswiadczenie mozliwe do
wyjasnienia po jej przezyciu.
Strategia znieczulenia, jaka stosuje Rodzic, zawodzi w chwilach kryzysu.
Smierc jawi mu sie wtedy jako sprzecznosc, ktora niszczy to, co jest.
Daje tez jakas szanse, miesza straty i zyski: lzy, zal, korzysci materialne,
zlosc, nerwy, pustke, brak podpory moralnej, materialnej, strach (a)
czasem (i) ulge.
Kryzys smierci, a nawet pasja smierci przekazywana jest Dziecku, gdy
zaloba Rodzica nie jest przezyta do konca i gdy nie jest on w stanie
oddzielic sie od wlasnego Rodzica.
Wlacza wiec Dziecko do wlasnego dramatu i nakazuje mu kontynuacje
rozpaczy: zbyt bolesnie przezylam smierc mamy, ktora bardzo kochalam;
mieszkala ze mna, wychowala mi 3 synow, byla wspaniala kochana
kobieta, do dzis cierpie z utraty ukochanej mamy; smierc taty przezylam
mniej bolesnie, poniewaz mialam wtedy 16 lat, ale smierc najblizszych
napawa mnie wielka rozpacza.
Smierc (D).
Identyfikacja smierci, ktorej dokonuje Dziecko, jest odwrotnoscia zycia
pozbawionego sensu.
Smierc to: bezsens taki sam jak zycie.
Dziecko definiuje ja jako: uwolnienie sie od zycia.
Tak, jakby przywiazanie do zycia bylo niewola.
Nadawanie sensu smierci przybiera postac pozytywna.
To jest po prostu: milosc i wyzwolenie, czyli zycie wyzwolone z braku
milosci i braku wolnosci.
Chodzi o to, aby (smierc) byla lekka, muzyczna, jak death before
Distonour.
W muzyce ukrywa sie placz i smierc.
Rodzic nie slyszy Dziecka, choc go nieraz intensywnie slucha.
Tak, jak nie slyszy siebie, swojego motywu zycia, jego sensu i wartosci.
Dziecko symbiotycznie zrosniete z Rodzicem czuje, slyszy i widzi jego
nieszczescie: placz, odejscie kogos oraz cisze, lzy i bolesc.
Odchodzi ktos, kogo imienia wymowic nie mozna, aby sie nie zdradzic i nie
wyrazic wlasnego bolu.
Lek przed opuszczeniem i smiercia Dziecko musi jakos pokonac. Mierzy
sie z tym lekiem albo przez zerwanie z Rodzicem, albo przez poddanie sie
mu w stanie, ktory to zerwanie przygotowuje w sposob negatywny,
patologiczny.
Smierc to takze: przedawkowanie narkotykow, halucynogenow, zludzen co
do wartosci Rodzica i siebie.
Dziecko odkrywa dramat zludzen, ale nie moze bez nich zyc. Produkuje je
sztucznie, gdyz jego nieswiadomosc przesycona jest rozpacza, wizjami
piekla i zla.
Mimo tej tragicznej wiedzy, Dziecko chce uratowac swoja godnosc. Ona
jest wazniejsza niz smierc: umre, zgnije i koniec, ale panem zostane do
smierci, i nigdy nie bede skurwysynem.
Smierc oddziela od ponizenia, przywraca nadzieje, ze godnosc Dziecka nie
zalezy od niegodnosci Rodzica.
Sukces (R).
Rodzic wie, czym moze byc sukces i od czego zalezy.
Moze nim byc: poznanie sensu zycia i swiadomosc niepopelnienia
powaznych bledow lub cos tak ogolnego jak: osiagniecie celu, do ktorego
dazylismy.
Spoza tych wznioslych deklaracji przenika proza konkretow: sukces w
pracy, zdrowie lub tesknota za tym, aby zasluzyc na uznanie.
Najczesciej jednak sa to pragnienia niezrealizowane, nieudane sukcesy
Rodzica.
Nastawienie na sukces jest calosciowe.
Stad potrzeba bycia doceniana przez przelozonych i wspolpracownikow.
Tu odslania sie symboliczna potrzeba aprobaty Rodzica przez nad-Rodzica.
Ten model potwierzenia jest przenoszony na stosunek do wlasnego
Dziecka.
Rodzic uzalezniony i uzalezniajacy jest przyrosniety do wlasnego Dziecka i
Doroslego wspolmalzonka. J
ego mysli nikna w tym przywiazaniu, gubiac dynamike tozsamosci.
Rodzic wyznaje: moj sukces, to zdrowe dzieci i dobre oraz dobry maz.
To jest tez: sukces wpojenia w dzieci pracy i nauki.
Sukces Rodzica polega na wejsciu w jazn Dziecka.
Taka potrzeba ma charakter agresywny i poniekad demoniczny.
Zrozpaczony Rodzic za sukces chcialby uznac to, ze potrafi: przestawic
cudze mysli o 180 i to tak, zeby ten ktos myslal sam, ze jest taki cacy i na
to wpadl.
Rzadko pojawia sie mysl skromna, ale ukierunkowana altruistycznie, ze
sukcesem jest po prostu to: ze uda mi sie komus pomoc.
Najlepiej byloby, gdyby tym kims bylo Dziecko. A trescia pomocy jego
prawo do bycia Doroslym, bez przymusu kopiowania uczuc i mysli swojego
Rodzica.
Pomoc przemienia sie czesto w antypomoc, w kleske Rodzica, a potem w
kleske Dziecka.
Sukces (D).
Jedna z form potwierdzenia sie Dziecka jest sukces jaki odnosi w zyciu.
Brak sukcesu zalamuje, degraduje Dziecko.
Wycofuje je psychologicznie do poziomu niemowlecia.
W tym wycofaniu czuje sie ono bezpieczniej, ale rezygnuje z bycia
Doroslym.
Przestaje mowic we wlasnym imieniu, staje sie autystyczne, nieme.
A nawet pragnie umrzec.
Nic dziwnego, ze w takim stanie wyznaje, iz sukcesem jest juz to, ze do tej
pory jeszcze zyje.
Sukces nie musi byc wielki, wystarczy: jesli cos sie uda lub pozbycie sie
problemu, jakies zwyciestwo.
Dziecko traktuje sukces negatywnie, jako oderwanie sie od cierpienia.
Lub pozytywnie, jako zwyciestwo w walce o to, by byc Doroslym.
Znakiem tego zwyciestwa jest: ukonczenie szkoly.
A wiec wdrozenie sie w przymus bycia Doroslym.
Dziecko bez sukcesu, czujac sie niegodnie, stwierdza: nie mam zadnego
sukcesu lub bardziej dosadnie: gowno, nic nie osiagnalem.
Stala niemoznosc potwierdzenia siebie przeksztalca sie w potrzebe
niepotwierdzania siebie, w przymus bycia nikim.
Mechanizmem pozwalajacym jakos przetrwac, mimo braku sukcesu, jest
halucynacja. W niej Dziecko moze byc wszystkim, nawet tym kim nie jest.
Wystarczy tylko: zalozyc kapele punkowa i wygrac Jarocin, aby zbawic sie
od braku sukcesu i zasypac przepasc pomiedzy tym, kim sie jest a tym,
kim chcialoby sie byc.
W potrzebie sukcesu przejawia sie tez nieswiadoma potrzeba bycia
doroslym.
Praca (R).
Rodzic celebruje polecenie, ktore dostal jako Dziecko: pamietam jeden z
zapisow, (ktorego dokonalam) bedac 10-letnia dziewczynka, w pamietniku
szkolnym: praca i nauka, to potegi klucz. I to sa swiete slowa. Zeby
mlodziez trudna trzymala sie tego, byloby duzo lepiej.
Rodzic traktuje prace totalnie.
Daje ona: stysfakcje, uznanie, zadowolenie dla siebie i innych.
Oznacza: korzysc, obowiazek, przyjemnosc.
Praca Rodzica jest sposobem konfrontacji ze zlem w zyciu.
Jest to, co prawda: obowiazek, przyjemnosc (ale i) nerwy, a takze: intrygi,
czasem zadowolenie.
Nie da sie ukryc, ze praca jest jednym z podstawowych czynnikow
stanowiacych o wartosci czlowieka, i ze jest podstawa zycia.
Sprzecznosc i rozdwojenie pracy, rozbija spoistosc Rodzica.
Jest on przez nia podzielony i ten podzial przekazuje Dziecku.
Rodzic definiuje swoja prace jako profilaktyke dla Dziecka i jako zlo
Doroslego.
Przedtem jednak jego Dziecko jest zle. Unika pracy, boi sie jej, traktuje ja
jak symbol rozdwojenia Rodzica. Nie chce pracowac, by nie byc tym, kim
jest Rodzic.
On zas chce zmusic Dziecko do bycia tym kim jest tak, aby ono tego nie
dostrzeglo.
Sluzy temu praca w szkole, praca nad Dzieckiem.
Nie jest to praca z Dzieckiem, ale nad nim, ponad nim, bez niego.
I nierzadko wbrew niemu.
Rodzic traktuje prace magicznie, niemal religijnie. Identyfikuje z nia
sznase przetrwania i odnajduje samoswiadomosc.
Praca usprawiedliwia dramat Dziecka.
Racjonalizuje alienacje Rodzica: lubie byc pochlonieta praca.
W otchlaniach pracy ginie Rodzic.
A wraz z nim Dziecko.
Praca (D).
Praca jest dla Dziecka symbolem okupu za zycie: istnieje tylko po to, aby
przezyc.
Trzeba go zlozyc Rodzicowi, zaplacic za zycie pieniedzmi. One sa
prawdziwa wartoscia.
Praca zatem, to: rzecz, bez ktorej nie ma pieniedzy.
Trzeba je zdobyc: bo przeciez pieniadze potrzebne sa aby zyc.
Zycie jest w rzeczywistosci tylko transakcja Dziecka i Rodzica, w ktorej
Dziecko jest platnikiem.
Rodzic zrzuca na Dziecko prace jako: obowiazek.
A jest to: obowiazek kazdego prawdziwego obywatela PRL, obowiazek
kazdego Dziecka w systemie, ktory z Rodzica czyni handlarza.
Dziecko, ktore staje sie Doroslym odrzuca te transakcje, ucieka z domu,
chce wyrwac sie z niewolniczego systemu: nie bede pracowal na
komunistow, moge pojsc do roboty u prywaciarza.
Skomunizowana psychika moze byc uleczona przez jej sprywatyzowanie.
Podobnie praca moze byc uzdrawiajaca, gdy jest sprywatyzowana. Latwiej
wtedy wywiazac sie z transakcji narzuconej przez Rodzica.
Praca nie moze byc tylko: potrzeba zarobku dla wyzwolenia spod niewoli
Rodzica, ale: uzupelnieniem zycia.
Tymczasem Dziecko racjonalizuje przemoc Rodzica, wyznajac: lubie ja
(prace) ale nie ciezka i dobrze platna.
Dziecko obciazone przez Rodzica praca, choruje.
Musi znieczulac sie na bol, przeklina przemoc Rodzica.
I stara sie zdefiniowac warunki zdrowej pracy: Prawdziwa praca, to dla
mnie praca na polu. Trzeba o to, co jest zasadzone, dbac i wtedy powoli
ukladac efekty.
Praca nad wzrostem jest uzdrawiajaca. Poucza, jak powinna wygladac
praca Rodzica z Dzieckiem, aby nie stalo sie ofiara pracy dla Rodzica.
Tworczosc (R).
Rodzic tworczy siega do przezyc Dziecka.
Wtedy nabieraja wartosci: naiwne opowiadania czternastolatek i
szesnastolatek.
Podstawa tworczosci sa uczucia, ktorych teraz brak.
Nie ma tez potrzeby tworczosci.
Ta jest tylko: potrzeba ludzi, ktorzy czuja.
Ci zas, ktorzy nie czuja, musza dowartosciowac: zdolnosci manualne lub
cudze wielkie umiejetnosci i ogromna wrazliwosc, jako potrzebe tworcy.
Idzie za tym: uznanie dla czlowieka tworczego.
Zastanawia dystansowanie sie Rodzica od wlasnych umiejetnosci i
tworczosci, ktore identyfikuja go z Dzieckiem.
Potrzeba kogos wielkiego ujawnia regresywny motyw tesknoty Rodzica,
potrzebe unizania lub nawet ponizania siebie wobec Dziecka.
Rodzic zna tworczosc z literatuiry. I wie, ze jest to: przekazanie tresci w
roznych formach - malarstwo, muzyka, pisarstwo przez ludzi, ktorzy czuja
potrzebe wypowiedzenia sie.
Tworczosc kojarzy mu sie z wolnoscia i marzeniem, zaprzeczajacym to, w
czym musi aktualnie uczestniczyc
Tak wiec Rodzic zazdrosci Dziecku.
A swoje zainteresowania tworcze tak definiuje: Moje odczucia wartosci sa
rozne. Moj wolny czas daje mi odebrac wartosci tworczosci literackiej.
Zycie Rodzica jest nieliterackie, niemalarskie, niemuzyczne.
Jest tez niewypowiedziane.
Kryje sie za tym poczucie niekompletnosci, upokorzenia, gorszosci.
W konflikcie, ktory wywoluje tworczosc, Rodzic zwraca sie do Dziecka.
Ale wobec niego czuje sie pomniejszony i marginalny.
Podejmuje wiec akcje kompensacyjne, ktore degraduja tworczosc Dziecka.
Tworczosc (D).
Dziecko rozwija sie przez tworczosc. Jego swiadomosc i intuicja roznicuja
ja od tego, co nie jest ja.
Tworczosc Dziecka jest raczej nieswiadoma.
A zatem to, co wytwarza, przedluza jego ja.
Tak, jak uzalezniajacy Rodzic, przedluza swoje ja w Dziecku.
Przeciwstawia sie tej ciaglosci trening, gra, zabawa, ktore pozwalaja
zerwac scisla identyfikacje z przedmiotami.
Dziecko definiuje tworczosc, jako: tworzenie lub wytwarzanie. A wiec jako
proces podmiotowy, roznicujacy go od przedmiotu.
Gdy jest ono oddzielone od Rodzica roznicuje siebie od otoczenia.
Gdy jest inaczej, tworczoscia jest: skora M... i jego spodnie pomalowane w
magiczne wzory.
Proces tworzenia siebie przez Dziecko jest dlugotrwaly.
Powinien zakonczyc sie w okresie kryzysu osobowosci, w tzw. okresie
dojrzewania.
Wtedy pojawia sie tworczosc nie jako gra, ale jako zadanie: gdy ktos robi
cos pozytecznego i dobrego, i to ma sens.
Dziecko ma intuicje przemiany, ktorej przyczyna i nastepstwem jest:
rozwoj czlowieka, czyli tworczosc wewnetrzna.
Jej symbolem jest dzwiek, melodia, ruch, taniec - aktywnosc roznicujaca
Dziecko od Rodzica.
Symbolem tej roznicy jest muzyka typu: punk rock czy skin rock.
Tworczosc Dziecka jest forma istnienia, ktora zrywa z istnieniem Rodzica,
kontestuje tworczosc Doroslego.
Z tej kontestacji wyrasta odrebnosc.
A z niej dopiero tworczosc, ktora szuka sensu, uzytecznosci i dobra.
Ideal (R).
Zycie wedlug wzoru jest latwiejsze od zycia bez wzoru.
Ale musi to byc wzor prosty, jasny, pociagajacy, mogacy byc idealem:
kazdy powinien sie wzorowac na jakims ideale, np.: moim idealem jest
dobroc, poczucie pomocy w potrzebie.
Rodzic negatywnie doswiadczony gotow jest zakwestionowac istnienie
idealow, kierujacych zyciem: nie wierze w idealy, one nie istnieja.
Przeciez ideal to tylko: wzor, z ktorego mozemy brac pewne wartosci, ale
go nie nasladowac.
Intuicja tego, ze ideal jest wskazowka, jak zyc dobrze, miesza sie z
przekonaniem, ze dobro jest czyms innym niz ideal zycia dobrego.
Za takimi intencjami Rodzic ukrywa dramat Dziecka.
Bo jego idealy demaskuja Rodzica.
Coz z tego, ze Rodzic wie, ze ideal to: czlowiek wartosciowy, szczesliwy, nie
czyniacy nikomu krzywdy, pomagajacy blizniemu we wszystkim.
Skoro jego Dziecko takiej pomocy nie otrzymuje.
Zbyt wysokie lokowanie idealu przez Rodzica powoduje to, ze jego
zachowanie wobec wlasnego Dziecka zaprzecza mu.
Obniza i poniza samego Rodzica.
Woli on wiec ideal calkiem odrzucic lub recytowac prawdy, ktorych nie
praktykuje.
Blad polega na tym, ze Rodzic przyjmuje na siebie obowiazek bycia
idealem, a wiec jakims nad-Rodzicem, niemal Bogiem: moim idealem jest
Pan Bog lub duzy diament bez skazy.
Identyfikacja z Bogiem lub diamentem bez skazy, jest godna
praktykowania w samotnosci lub wobec siebie, ale jest nieodpowiednia,
gdy dotyczy Dziecka.
Bo wtedy stymuluje para-noje, niezdrowe poczucie mocy, blokujace
identyfikacje wewnetrzna z wlasnym ja.
Wymusza bycie nikim wobec Rodzica, ktory zastepuje Dziecku - Boga.
Rodzic tworzy wiec rodzaj kultu wlasnej osoby.
Ideal (D).
Zycie Dziecka ma odniesienie nie tylko do samego siebie, Doroslego lub
Rodzica, jako wzorow do nasladowania, ale takze do wartosci i wzorow
idealnych, wyrastajacych z nieswiadomych i swiadomych projektow zycia.
Gdy zycie Dziecka znajduje sie w impasie, gdy brak mu wewnetrznej
dynamiki, nie jest mozliwe zidentyfikowanie idealu: moj ideal nie istnieje,
nie ma idealu.
Jest to po prostu: rzecz zbedna.
Zatemnjako pozytywne nalezy traktowac idealizacje rowiesnicze,
alternatywne lub wyrazajace kontestacje wobec Rodzica, ktory usmierca
dynamike zyciowa Dziecka. W tym wyrazaja sie ukryte, stlumione
potrzeby skonkretyzowane w drugim ja, takim ja np.: Hedfield J. z
Metallicu, Wattic, vokalista Exploited, czy Sid Vicious, gitarzysta basowy
punkowej grupy Sexpistols, ktory w 21 swoje urodziny dal sobie zloty
strzal.
W tych idolach, w integracji psychologicznej z nimi Dziecko odnajduje moc,
ktora traci w kontakcie z toksycznym Rodzicem.
Za zdrowe trzeba uznac tesknoty Dziecka uzaleznionego od Rodzica do
tego, by: byc anarchista, by nie podporzadkowac sie brakowi milosci czy
wolnosci.
To nieswiadome dazenie zderza sie z doswiadczeniem swiadomym Dziecka,
ktore zbyt szybko musi byc Dorosle: prawdziwy ideal nie istnieje, wszyscy
maja jakies wady.
Ludzie nie sa idealami, nawet kobiety: przedtem moimi idealami byly
piosenkarki ale tera mi przeszlo.
Trzezwosc jest zaprzeczeniem uzaleznienia, nietrzezwosci, nieswiadomosci.
Zeby ja uzyskac trzeba przekroczyc konflikt z Rodzicem, trzeba go przezyc
w buncie, ktory moze byc przeksztalcony w aktywnosc Doroslego.
Zakaz kontestacji, jawnego i uzdrawiajacego buntu, zmusza Dziecko do
zejscia w podziemie, do pozostania w nim.
I do rozswietlenia mrokow sztucznymi swiatlami narkotycznych zlotych
strzalow.
Najwyzsza wartosc (Bog) (R).
Rodzic miesza Boga ze swoim Rodzicem. On: uczy, uczy mnie i wychowuje,
jak zyc przykladnie, widziec dobro w kazdym czlowieku.
Rodzic wierzy w Boga, gdy mysli o wlasnej krzywdzie: Pan Bog dopomogl
mi wyjsc z zalamania wtedy, gdy nie widzialam sensu zycia, gdy syn zaczal
uzywac narkotyki, gdy bylam bezsilna, bezradna, myslaca o samobojstwie.
Koalicja Rodzica z Bogiem nawiazuje sie przeciw Dziecku, gdy nie moze
sie inaczej usprawiedliwic przed otoczeniem z gwaltu, jakiemu poddaje
Dziecko.
Rodzic wyznaje: Wierze w Boga w chwulach strachu, mocnych pragnien.
Wierze, bo mi to pomaga. Nie wierze, myslac o II Wojnie Swiatowej, o
niesprawiedliwosci na jaka pozwala.
Zatem nie istnieje dla Rodzica Bog milosci, ale Bog kary.
Identyfikacja z Bogiem daje ulge.
Pomagaja w tym malo praktykowane, ale czesto powtarzane przykazania:
Bog stworzyl czlowieka i dal mu swiat, ktory jest jego domem, dal mu
przykazania by byl szczesliwy, pragnie by ludzie byli sprawiedliwi i weszli
jego krolestwa, poniewaz ich kocha.
Rodzic zna przykazania ale nie odnosi ich do siebie.
Uwaza, ze przydadza sie innym: wiec gdy ktos go (rozum) traci, trzeba
wszczepic mu wiare w Boga. Kto wen nie wierzy, upada, staje sie zrodlem
przygnebienia, bo niszczy przy tym siebie.
Rodzic recytuje przykazania, odnoszace sie do Boga z duza latwoscia.
Uzywa ich jak miecza, jak narzedzia gwaltu wobec Dziecka, ktorego nie
chce sluchac.
Kryje sie za tym nienawisc do Dziecka i falszywe uwielbienie dla Rodzica:
Bog jest moja opatrznoscia. Nie umialabym zyc inaczej. Moj rozum ludzki
jest znikomy (wobec) madrosci i dobroci Boga. A gdy mam wiez z nim przez
modlitwe, slowo Boze, pokore, czuje sie wtedy bezpieczna.
Bo wiara w Boga i czesta spowiedz, i czesta Komunia dala mi sille, ze
zmienilam mysli i zaufalam Bogu.
To wszystko jest puste bez zaufania do siebie i do Dziecka.
Najwyzsza wartosc (Bog) (D).
Najwyzsza wartoscia dla wolnego Dziecka jest Bog.
Dla Dziecka uzaleznionego Rodzic, ktory przywlaszczyl sobie atrybuty
Boga.
Zatem Dziecko, ktore chce byc wolne, a ma uzaleznionego Rodzica, wola:
jestem ateista, jestem ateista!
Przyznanie sie do ateizmu jest przez Rodzica zakazane.
Dziecko jest podzielone miedzy Boga i Szatana. W jednym i w drugim
ukladzie nie znajduje siebie a jedynie atrape.
Broni sie zatem i wyznaje: nie wierze w Boga, ani Szatana. Gdyby Bog
istnial, to np. hitlerowcy nie wymordowaliby tylu niewinnych bezbronnych
ludzi, ludzie trzeciego swiata nie umieraliby z glodu.
Wyznanie niewiary jest lecznicze, bo Dziecko nie chce powiedziec
Rodzicowi, ze czuje sie mordowane przez niego i glodzone.
Nie moze usprawiedliwic mordowania Dzieci i ich glodzenia.
Lepiej wiec nie wierzyc niz wierzyc w Boga i Szatana. Tym bardziej, ze zbyt
czesto przypominaja oni Rodzica.
Dziecko woli wierzyc, ze: Boga wymyslil czlowiek, ktory nudzil sie w
niedziele, niz wierzyc w religijna sankcje przemocy Rodzica.
A: jezeli Bog istnieje, to jest niesprawiedliwy.
Dziecko poranione przez Rodzica znajduje wyjscie przez odciecie sie od
niego i od Boga.
Odwoluje sie do autonomii wewnetrznej, aby uratowac sie od obledu: dla
mnie Bog nie istnieje, czlowiek ma swoj rozum i postepuje jak chce.
Oprocz Rozumu, ktory jest symbolem Doroslego jest tez: Dobroc. One
lecz Dziecko i pozwalaja wydostac sie spod nacisku Rodzica, wyrwac go z
leku przed Bogiem.
Wyzwolone Dziecko potrafi przyznac, ze Bog jest tez Bogiem Dziecka, a
nie tylko Bogiem Rodzica, i ze: dzieki niemu istniejemy.
To odkrycie jest pierwsza oznaka odzyskania wiary w siebie.
Zakonczenie.
Syndrom uzaleznienia psychologicznego to sposob myslenia, przezywania i
reagowania, ktore uniemozliwiaja przekroczenie, skompensowanie lub
sublimacje deficytow biologicznych, spolecznych lub psychologicznych,
przekazywanych dziecku przez rodzicow, juz od momentu poczecia.
Dziecko identyfikowane z przedmiotem lub podmiotem deficytu staje sie
jego symbolem lub substytutem. W reakcjach samoobrony podejmuje ono
zachowania destruktywne lub autodestruktywne. Naleza do nich
zaburzenia psychiczne, chorowanie, zachowania antysocjalne, alkoholizm,
narkomania, a takze samobojstwo.
Z tej grupy zachowan charakterystycznych dla syndromu uzaleznienia,
najczesciej identyfikowane sa zachowania antysocjalne dziecka, bez
uwzglednienia zachowan antysocjalnych rodzica lub jego zachowan
kryminalnych. Na ukrywanie roli rodzica w budowaniu struktury
psychologicznej i spolecznej uzaleznienia, wplywa jego uprzywilejowana
pozycja w rodzinie z syndromem uzaleznienia. Rodzina ta ma taki sam
system wiezi wewnetrznych, jaki charakterystyczny jest dla spolecznych
ukladow totalitarnych. Przykladem demaskujacym ten uklad jest np. brak
w systemie diagnostycznym w Polsce zespolu maltretowanego dziecka.
Z tego tylko wzgledu wiele osob musi znalezc sie w ukladzie
diagnostycznym i terapeutycznym, przeznaczonym dla syndromu
uzaleznienia. Wczesniej czy pozniej, trafiaja one do domow poprawczych,
osrodkow resocjalizacji, wiezien, szpitali lub na ulice, aby chronic wlasna
tozsamosc.
Dziecko, ktore pozostaje w domu rodzinnym z deficytami milosci i
wolnosci, przyjmuje przemoc rodzica jako norme. Stara sie zaakceptowac
nacisk fizyczny, psychologiczny, agresywne i destruktywne praktyki. Jego
osobowosc ksztaltuje sie wtedy w oparciu o relacje symbiotyczne,
separacyjne lub alienacyjne. Ich silna dominanta jest lek i tendencja do
autyzmu. Spojnosc rodziny modelowana jest przez urazy, wokol ktorych jej
czlonkowie organizuja swoja aktywnosc zyciowa. Urazy i reakcje lekowe sa
przenoszone przez rodzicow z ich dawnych ukladow. Moga byc one
przeksztalcone lub rozwiazane przez Dziecko. W innym przypadku rodzina
ulega rozpadowi.
Role rodzicow w peocesach uzalezniania sa podzielone i zroznicowane
wedlug sily i rozmiaru deficytu, ktory ich integruje. W rodzinie polskiej
obok deficytow materialnych trzeba mowic o deficycie duchowym lub
psychologicznym. Polega on na nieobecnosci psychologicznej ojca,
mezczyzny (pracoholizm, alkoholizm, nadumieralnosc, rozwod, porzucenie
itd.). Kobieta natomiast przejmuje role meska, ojcowska, rezygnujac z
funkcji macierzynskiej na rzecz wyzwolenia ekonomicznego i niezaleznosci
materialnej. Powoduje to zaburzenia w identyfikacji psychicznej osob,
podejmujacych funkcje rodzicielskie oraz w osobowosci dziecka, ktore nie
roznicuje siebie w rolach meskiej i zenskiej. Nie odroznia granic miedzy
Dzieckiem, Doroslym i Rodzicem, traci poczucie roznicy miedzy ja i nie-ja.
Badania uzaleznienia i potrzeba terapii rozwojowej zmusila mnie do
syntezy psychoterapii i psychologii rozwoju. Nazwalem ja analiza
kontrastywna. Polega ona na odtworzeniu pozytywnego kontekstu dla
zjawisk negatywnych i negatywnego kontekstu dla zachowan uchodzacych
za pozytywne, maskujacych prawde. W tym celu wykorzystalem
psychoanalize dla opisu zachowan antysocjalnych i psychopatycznych,
psychopatologie i psychologie glebi, dla diagnozy fenomenow typu
borderline i reakcji psychotycznych. Oraz teorie dezintegracji pozytywnej
dla diagnozy psychonerwic i wielopoziomowej strukturalizacji rozwoju.
Zachowania antysocjalne, alkoholizm, narkomania czy samobojstwa sa
sposobami rozwiazywania problemow wlasnej egzystencji, ktora uplywa
poza miloscia i wolnoscia. Ukrytym lub jawnym dynamizmem integracji
tych symptomow jest lek przed zyciem i lek przed smiercia, ktory wynika z
obawy, ze nie wypelnia sie zyczen i polecen Rodzica.
Dziecko, ktore nie wykonuje nakazow Rodzica jest karane. Jedyna
nagroda moze byc dla niego tylko znikniecie, unikniecie ciosu lub
przynajmniej jego oslabienie. Utrzymanie zdrowia psychicznego, zdrowego
poczucia tozsamosci jest w tych warunkach niemozliwe. Dlatego Dziecko
choruje, narkotyzuje sie, pije alkohol, popada w obled lub popelnia
samobojstwo. Z badan moich wynika, ze za decyzja samobojcza kryje sie
czesto uklad kazirodczy, znecanie sie fizyczne i psychiczne lub gwalt
dokonany na Dziecku przez Rodzica.
Przedstawione tu skrotowo twierdzenia znajduja oparcie w dlugoletnich
(1980-1990) badaniach studentow, w Studenckiej Szkole Higieny
Psychicznej. Dla potrzeb niniejszej analizy przedstawiam tylko niewielki
ich wycinek, odnoszacy sie do osob, ktore byly diagnozowane jako -
psychopaci, alkoholicy czy narkomani. Te etykiety okazaly sie
symptomami szerszego i bardziej wielopoziomowego zjawiska uzaleznienia
psychologicznego, ktore siega od glebin do szczytow osobowosci.
W badaniach uzywane byly testy: bodzcow slownych, autobiograficzny,
psychoneurologiczny K.Dabrowskiego i wiele testow projekcyjnych
interpretowanych wedlug regul analizy kontrastywnej. Moj model
diagnostyczny uzaleznienia psychologicznego obejmuje zjawiska opisywane
dotychczas w przedziale od psychopatii do psychozy, jako charakteropatie
lub osobowosci typu borderline.
To, co uchodzi za istote uzaleznienia tzn. narkomania, alkoholizm, lub
samobojstwo to tylko najbardziej usankcjoowane spolecznie sposoby
maskowania rzeczywistych problemow wewnetrznych lub patologii rodziny.
-------------------------------------------------------------------
K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C K O N I E C
-------------------------------------------------------------------