Z„Tajnej ... instrukcji przekazanej członkom Wysokiej Wenty”
[Epiphanius, str. 396 md]
...Kościół przypomina dziś oblężoną twierdzę - atakowany frontalnie, ale też
rozsadzany od środka. Mówi o tym dobitnie pewien tekst programowy z 1819 roku
(!), który pomimo upływu czasu nie stracił nic ze swej aktualności. Pochodzi on z
„Tajnej stałej instrukcji przekazanej członkom Wysokiej Wenty" (była to, jak pa-
miętamy, najwyższa instancja XIX-wiecznego karbonaryzmu). Poniżej przytaczamy
niektóre jego fragmenty:
"Owoż by doczekać się Papieża na miarę naszych aspiracji, trzeba najpierw
wychować temu Papieżowi pokolenie godne królowania, o jakim marzymy.
Zostawcie na boku ludzi starych i w wieku dojrzałym. Wychodźcie bezpośrednio
do młodzieży, a jeśli się uda - do dzieci [...]. To właśnie młodzież trzeba uwieść i,
nieświadomą, poprowadzić pod sztandarem tajnych Stowarzyszeń. Aby tą pełną
niebezpieczeństw drogą iść krokiem niespiesznym, lecz pewnym, dwie rzeczy są
bezwzględnie konieczne. Musicie wydawać się łagodni, jak gołębie, a
jednocześnie musicie być ostrożni, jak węże [...].
Skoro więc zostanie ugruntowany wasz autorytet w kolegiach, gimnazjach, na
uniwersytetach oraz w seminariach i skoro zaskarbicie sobie zaufanie profesorów
i studentów, postarajcie się, aby zwłaszcza ci, którzy zamierzają wstąpić w
szeregi kleru, zabiegali o spotkania z wami [...]. Owa renoma [...] sprawi, że
nasza doktryna trafi do młodych kleryków [i księży], a nawet za bramy zakonów.
Po paru latach młode duchowieństwo siłą rzeczy opanuje wszystkie ważne
funkcje: rządowe, administracyjne i sędziowskie; będzie też wchodzić w skład
najwyższej rady; aż w końcu przyjdzie mu wybierać tego, który zasiądzie na
Stolicy Piotrowej. Nowy Papież, jak ogół ludzi mu współczesnych, będzie
przesiąknięty w mniejszym lub większym stopniu ideałami [...] humanizmu, które
niedługo zaczniemy szerzyć [...].
Sprawcie więc, by kler maszerował pod waszym sztandarem w przeświad-
czeniu, że kroczy nadal pod godłem Kluczy Apostolskich."
(Henri Delassus, "Le probleme de J'heure presente", tom I, str. 588-590)
,,[...] To nie ostrego sztyletu powinny lękać się najbardziej zarówno Katoli-
cyzm, jak i monarchia. Ale te dwa filary porządku społecznego mogą się zawalić
wskutek zepsucia - więc szerzmy je niestrudzenie. Tertulian słusznie zauważył, że z
krwi męczenników rodzą się chrześcijanie. Otóż nasze rady zajęły stanowisko, że dość
już mamy chrześcijan. Nie mnóżmy przeto męczenników, lecz propagujmy wszelkie
występki. Niech niezliczone rzesze chłoną je wszystkimi pięcioma zmysłami, niech
pławią się w nich aż do przesytu [...]. Sprzyjajcie tedy zepsuciu serc, a nie będziecie
mieli katolików. Odciągajcie księdza od pracy, od ołtarza i od praktykowania cnót:
niech czym innym zajmie swoje myśli i zacznie inaczej spędzać czas [...]. Zepsucie na
wielką skalę - oto, cośmy przedsięwzięli. Zepsucie ludu przez kler, a kleru przez nas
[...]."
(Ibid., str. 611)
,,[...] Przyznajcie wolność sumienia heretykom, żydom, ateistom, lecz baczcie, by nie
mógł z niej korzystać ani ksiądz, ani katolik [...].
By podkopać jego [tj. księdza] wpływy, odbierzcie mu majątek, który czyni go
niezależnym; utrzymujcie go wyłącznie na pensji urzędnika państwowego [...]
Ograniczcie liczbę świąt, zaś na niedziele planujcie szkolenia, uczty, zabawy i
różne zajęcia, które odciągną lud od moralności ewangelicznej [...]
Żeby zaś skończyć z bezgranicznym oddaniem księdza, które zjednuje mu sym-
patię ludu, starajcie się uwiązać go przy rodzinie. Przy różnych okazjach dawajcie
wyraz opiniom przeciwnym celibatowi [...]
(Ibid., str. 626-628)
Jak wiemy, publiczna szkoła laicka stała się powszechnym standardem w całej
Europie. Władze państwowe sprawują dziś ścisłą kontrolę nad linią i treścią
nauczania. Religia stała się przedmiotem fakultatywnym albo została zredukowana do
,,historii ludzkich wierzeń". Tak zwane szkoły katolickie, o ile chcą dalej działać,
muszą sztywno realizować programy laickie, hołdując ideologii demokratycznej,
która zyskała rangę absolutnego dogmatu. Nie sposób zaprzeczyć, że duża część
księży jest dziś demokratami; to zaś rodzi ryzyko, że mogą oni bagatelizować Boskie
źródła inspiracji Pisma Świętego, interpretować je przy pomocy laickiego aparatu
krytyki historycznej lub - co gorsza - nadawać mu znaczenia czysto symboliczne;
podobnie mogą oni skłaniać się do tego, by dogmaty Kościoła traktować jako
zmienne, podlegające ewolucji historycznej (modernizm). Te same demokratyczne
zasady, podzielane przez wielu Ojców Soboru Watykańskiego II, doprowadziły po
stronie katolickiej do polityki "zamilczania" dogmatów, do rewolucji w liturgii oraz
do ekumenizmu, który jest niczym innym, jak odstąpieniem od depozytu wiary
opartego na Skale Ewangelii, po to, by wspaniałomyślnie przygarnąć do siebie błąd
innych.
Na tak przetrzebionej glebie łatwo pleni się chwast libertyńskiej „moralności"
masońskiej. Uważana za wartość absolutną wolność jednostki, wypisana na
sztandarach lóż, przerodziła się szybko w swawolę i w występek. Skutki tego ob-
serwujemy: zawrotny wzrost przestępczości w Europie, szerząca się niemoralność,
atak (zaplanowany - o czym mieliśmy okazję się przekonać) na rodzinę poprzez
rozwody, wolne związki, środki antykoncepcyjne, promocję aborcji i
homoseksualizmu, pornografię i narkotyki. Ale na tym z pewnością nie koniec...