background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle   

 

 

 

          Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

Rozdział 12 

Oczy Bo otworzyły się dokładnie o piątej dwadzieścia pięć rano

1

, ale w przeciwieństwie 

do większości dni, kiedy to budził się pięć minut wcześniej niż jego budzik zaczynał dzwonić, tym 
razem  było  inaczej.  Inaczej,  ale  nie  w  stylu  „jestem  w  hotelu  z  powodu gry  na  wyjeździe”  tylko 
„wilkopies się do mnie przyczepił”. 

Nie  poruszając  swoim  ciałem,  Bo  badawczo  przyjrzał  się  miejscu,  w  którym  był,  co 

okazało  się  być  podłogą.  Normalnie  nie  sypiał  na  podłodze,  ale  zdecydowanie  był  na  niej.  Był 
również całkiem ubrany, tak samo jak Blayne. W rzeczywistości, ona miała na sobie tyle rzeczy, że 
z pewnością mógł wykluczyć dziką noc seksualnego zapamiętania, której nie przypominał sobie. 

Dobra  rzecz,  jako  że  Bo  lubił  pamiętać  swoje  byłe  kontakty  seksualne.  Mniejsza  szansa 

rano  na  niezręczną  chwilę-po,  kiedy  to  nie  przypominasz  sobie  imienia  swojego  partnera  albo 
partnerki. 

Ale  nadal,  nie  było  żadnego  wytłumaczenia,  dlaczego  spał  na  podłodze  z  Blayne…  ani 

dlaczego się do siebie tulili.

2

 

A zdecydowanie się tulili. Jego ramię było owinięte wokół niej, a jej głowa schowana na 

jego piersi. Oboje leżeli na boku, twarzami do siebie, a on owinął swoją nogę wokół niej. Uprawiał 
seks z kobietami, ale nigdy dotąd nie budził się w takiej pozycji. Nie miał nic przeciwko budzeniu 
się w ten sposób, tylko po prostu niewiedza, skąd się tu wzięli, go martwiła. 

Zadzwonił budzik w sypialni i Blayne jęknęła, cofając swoją rękę i uderzając Bo prosto w 

twarz. 

Leżał tam i zastanawiał się, co takiego zrobił, że na to zasłużył, kiedy Blayne warknęła i 

powiedziała: 

- Wyłącz się!  

A  następnie  ponownie  go  uderzyła.  Gdy  to  nie  wyłączyło  budzika,  który  był  w  innym 

pokoju, Blayne podniosła głowę. Zamrugała szeroko oczami, gdy go zobaczyła. 

- O Boże… czy to ciebie uderzyłam? 

- Dwukrotnie. 

- Och. Och! Prze… - A potem wybuchnęła śmiechem. 

Nie  mogąc  dłużej  znieść  dźwięku  tego  cholernego  budzika,  Bo  oderwał  się  od  Blayne  i 

wstał.  Poszedł  do  jej  sypialni  i  wyłączył  alarm.  Wydając  westchnienie  ulgi,  wrócił  do  pokoju 
dziennego. A ona, taak, wciąż jeszcze się śmiała.  

- Wstawaj - powiedział. - Weź prysznic, ubierz się. Razem pojedziemy do miasta. - Podał 

jej rękę i podniósł ją z podłogi. - Im dłużej ci to zajmie, tym bardziej rozbijesz mój harmonogram. 

-  Okej,  okej.  Nie  musisz  być  opryskliwy.  -  Wyciągnęła  ponownie  rękę  a  Bo  natychmiast 

odskoczył  od  niej,  co  tylko  sprawiło,  że  roześmiała  się  bardziej.  -  Nie  miałam  zamiaru  znów  cię 
uderzyć. Obiecuję. I przykro mi z powodu twojej twarzy. Naprawdę. - Przesunęła swoją dłonią po 
jego policzku. - Czy cię zraniłam? 

                                                 

1

 Jakie rano? Toż to noc jeszcze przecież ;) 

2

 No dlaczego, Bo? Pomyśl!!! Blayne skręciła ogrzewanie, tak? A ty jesteś polarnym, tak? No i mężczyzną, tak? Czyli 

masz własną elektrownię jądrową, tak? Cóż więcej… :P 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

- Tylko moje uczucia. 

Znów się roześmiała, opierając się o niego. 

-  To  nie  było  takie  zabawne  -  narzekał,  nawet  wtedy,  gdy  cieszył  się,  że  potrafił  ją 

rozśmieszyć. - A teraz idź się ubrać. Czas. - Poklepał swój zegarek z naciskiem. 

- Okej, okej. 

 

*** 

 

Pół  godziny  później,  po  tym  jak  Bo  popychał  i  szturchał  tę  kobietę  by  jej  kroki  były 

celowe, wsiedli do jego ciężarówki. 

- Czy ta rzecz jest w ogóle legalna? 

- To nie tak, że mogę się wpasować w dwudrzwiowe Ferrari. 

- Ale czuję się jakbym była w wojskowym samolocie transportowym. 

- Nie mów do mnie rano - powiedział jej. - Nie, dopóki nie spędzę trochę czasu na lodzie. 

Albo, przynajmniej, nie napiję się kawy. 

Bo włączył się do ruchu i jechali w ciszy przez chwilę, dopóki nie usłyszał siebie samego 

zadającego pytanie: 

- Czy możesz mi wytłumaczyć jak to się stało, że skończyliśmy na podłodze… przytuleni? 

-  Pewnie,  że  mogę  to  wytłumaczyć  -  powiedziała  to  z  naturalną  radością,  którą  miała  o 

każdej porze każdego dnia. 

Teraz rozumiał, dlaczego wiedział, że ona jest bardziej chora niż mu się przyznała zeszłej 

nocy.  Była  opryskliwa,  niegrzeczna  i  nietolerancyjna.  Innymi  słowy,  zachowywała  się  jak  każdy 
inny drapieżnik, którego znał, ale nie zachowywała się jak Blayne. 

Czekał, aż ona wytłumaczy mu co się stało, ale ona uśmiechała się i patrzyła przez okno. 

- Możesz mi to wytłumaczyć przed końcem tego tysiąclecia? 

- Oczywiście! 

I znów Bo czekał, i ponownie nic. 
Tak. Była bachorem Navy, w porządku. Miała to złośliwe posłuszeństwo tak zakorzenione 

w sobie, że nawet nie zdawała sobie sprawy, że to robiła. 

Biorąc głęboki wdech i żałując, że nie ma trochę kawy, Bo spróbował innej taktyki. 

- Ty i ja, przytuleni na podłodze… wyjaśnij to. Natychmiast. 

- Chciało mi się pić. 

Człowieku, była dobra. Ale Bo był zdeterminowany i wychowany przez Marine.

3

 

Potrafił sobie z tym poradzić. 
Potrafił sobie z nią poradzić. 

- Chciało ci się pić… więc wyszłaś ze swojego pokoju po szklankę wody. 

                                                 

3

 Dla osób niewtajemniczonych: Marines i Navy… nie za bardzo się „lubią‟,  

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle   

 

 

 

          Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

- Dokładnie! 

- I zobaczyłaś mnie leżącego tam… 

- Na kanapie. Wyglądałeś, jakby ci było niewygodnie,cały zwinięty w kulkę.  

- Była zbyt mała. 

- To dwuosobowa kanapka - przypomniała mu. 

- Dokładnie. Więc, aby pomóc mi poczuć się bardziej wygodnie, ty… 

- Stoczyłam cię na podłogę. 

Bo czekał, aby skręcić. 

- Czy się obudziłem? 

- W pewnym sensie. Jakoś tak warknąłeś. Pomyślałam, że możesz mnie pobić. 

- Więc, żeby mnie uspokoić, ty… 

- Pogłaskałam cię po ramieniu i powiedziałam „Wszystko w porządku. To ja.”. 

- A ja… 

-  Uśmiechnąłeś  się  i  złapałeś  mnie  w  talii.  Czy  wiedziałeś,  że  masz  naprawdę  ładny 

uśmiech? 

- Dziękuję. 

- Powinieneś częściej się uśmiechać. 

- Będę o tym pamiętać. Więc po tym jak cię złapałem, ja… 

- Nie chciałeś mnie puścić. A ja tak czy inaczej byłam zmęczona, a ty byłeś taki ciepły

4

 i 

taki wygodny, że po prostu zwinęłam się koło ciebie w kłębek i poszłam spać. 

Bo wjechał do podziemnego parkingu w centrum sportowym. 
Zaparkował na zarezerwowanym miejscu i wyłączył silnik. 

- Masz swoje własne miejsce parkingowe? - zapytała, nagle już nie tak radosna. 

- Aha. 

- I jak to ma być sprawiedliwe? 

-  Jest  sprawiedliwe,  bo  jest  z  korzyścią  dla  mnie.  Gdyby  nie  było,  wtedy  byłoby 

niesprawiedliwe.

5

 A teraz idziemy, muszę się z nim spotkać w restauracji zarządu na górze. 

Wysiedli  z  ciężarówki  i  Bo  zdalnie  otworzył  bagażnik,  żeby  mogli  wziąć  swoje  torby. 

Spojrzał na swój zegarek i skrzywił się. 

- Chodzisz do restauracji zarządu? 

- A ty nie? 

Kiedy  ona  tylko  się  skrzywiła,  Bo  zdecydował,  że  rozmawianie  o  tym  dłużej  nie  było  z 

korzyścią dla nikogo. 

Razem podeszli do wind, które miały ich zabrać na parter. Stamtąd mogli pójść schodami 

do pierwszego piętra wyłącznie dla zmiennych, w części budynku głęboko pod ulicami miasta. Szło 

                                                 

4

 A nie mówiłam? :-> 

5

 Taak. Męska logika Kalego ;) 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

się tam trochę w górę i w dół, i w bok, ale było to konieczne by chronić tych, którymi byli. 

Weszli do winy i Bo nacisnął guzik parteru. Jego stopa postukiwała w podłogę, gdy winda 

skrzypiąc powoli się zamykała. 

- Zawsze taki jesteś? - spytała Blayne. 

Nie zapytał jej, co miała na myśli, bo już wiedział. 

- Tak. 

- Będziesz martwy przed czterdziestką. 

- Świetna wymówka dla każdego leniwego tyłka, jaki znam. 

- Nie mówimy o moich problemach z czasem. 

- Oczywiście, że nie. 

- Nie mówimy nawet o twoich problemach z czasem. Mówimy o twojej… intensywności. 

- Moja intensywność, jak ją nazywasz, to jest to, co czyni ze mnie gracza jakim jestem. 

- Z wyjątkiem tego, że nie wyglądasz na takiego co ma z tego jakąkolwiek zabawę. 

- Zabawę? To jest praca. 

- Praca, której nienawidzisz? 

- Nie. 

- W takim razie to powinna być zabawa. W przeciwnym razie, jaki to ma sens? 

- Jaki sens? Miliony dolarów i wolność, by robić to, co chcę. 

- To brzmi wspaniale! - ucieszyła się. - Co miałoby znacznie większy efekt, gdybyś się tak 

nie spinał i nie był takim dupkiem, ponieważ jest nikła szansa, że możesz się spóźnić na spotkanie 
ze swoim agentem przy śniadaniu. 

- Czy nie byłoby to niegrzeczne z mojej strony się spóźnić? 

- No cóż… 

- I czy ty nie znosisz niegrzecznych ludzi? 

Lekko pociągnęła nosem 

- Touché, Panie Misio-kocie. 

- Nie zaczynaj mnie tak nazywać. 

- Myślę, że to słodkie! 

- Nie. 

- Nieważne. Więc, kiedy ostatni raz pojechałeś na wakacje? 

- Wakacje? 

- No wiesz, w jakieś relaksujące i zabawne miejsce, z którym praca nie ma nic wspólnego? 

- Kiedy? 

- Tak. Kiedy ostatni raz pojechałeś na wakacje? 

- Nigdy. 

Blayne stanęła przed nim. 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle   

 

 

 

          Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

- Jak to nigdy? Nigdy nie byłeś na wakacjach? Przenigdy? 

- To zazwyczaj znaczy “nigdy”. Ale dużo podróżuję w interesach i takich tam. To się liczy. 

- Nie. Nie liczy się. 

- Dla mnie się liczy. Czy możemy dać temu spokój? 

Drzwi od windy się otworzyły i Blayne wyskoczyła. 

- Dobrze. Idę poćwiczyć. 

Bo  patrzył  jak  Blayne  odchodzi  w  złym  kierunku.  Jej  wrotki  wystawały  z  półotwartej 

torby, grożąc wypadnięciem i zgubieniem; sznurówki w prawej tenisówce były rozwiązane; i miała 
kawałek  niebieskiej  taśmy  izolacyjnej  przypadkowo  przyklejony  do  kurtki  oraz  kawałek  białej 
taśmy izolacyjnej przyklejony z tyłu jej czarnych bojówek. 

Nagle uderzyło  go to, że nie tylko czuł  seksualne przyciąganie do tego  bałaganiarskiego 

wilkopsa z fatalnymi umiejętnościami zarządzania czasem, ale naprawdę ją lubił.  

Bardziej niż lubił niemal kogokolwiek. 

Bo  wyszedł  z  windy  i  czekał.  I  rzeczywiście,  Blayne  stanęła,  rozejrzała  się  wokoło, 

podniosła ręce do góry, i odwróciła się z powrotem do niego. 

-  Niewłaściwy  kierunek!  -  zaśmiała  się,  przechodząc  obok  niego.  -  Przysięgam,  gdyby 

głowa nie była doczepiona… 

Chwycił jej plecak, zanim popędziła dalej. 

- Chodź. 

- Gdzie? 

- Ze mną. Nie jadłaś śniadania. Stężenie cukru we krwi spadnie ci za dziesięć minut. Nie 

chcę znów widzieć jak szlochasz. 

- To było tylko raz! Dlaczego wciąż musisz poruszać ten temat? 

 

*** 

 

Ric, zajęty rozkrawaniem gazeli na dzisiejszy specjalny lunch, cofnął się z kością w swojej 

dłoni. 

- Borsuk? - zapytał wilczycę stojącą po drugiej stronie wysepki na środku swojej ostatnio 

na nowo zaprojektowanej kuchni w restauracji. 

Dee-Ann wzruszyła ramionami. 

Odłożywszy  piłę,  Ric  szybko  umył  ręce,  a  następnie  podszedł  do  jednej  ze  stalowych 

lodówek, które mieli w restauracyjnej kuchni. Wyjął z niej tacę świeżych owoców i chwycił koszyk 
rogalików, które przyniósł ze sobą. Położył to przed Dee, która opierała się o blat. 

- Zawsze próbujesz mnie nakarmić. 

- Wyglądasz na zmęczoną. I dżinsy z ciebie spadają.

6

 

- Mam pasek. 

                                                 

6

 Ooo, ja bym tak chciała :) żeby spadały… a nie, żeby oponka się z nich wylewała… 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

- Wilczyce nie powinny być wychudzone. - Podał jej kilka serwetek. - Jedz. 

Dee jadła i przeglądała swój telefon. Ric wrócił do swojej gazeli. 

- Czy znów pojechała do szpitala? - zapytał, usuwając nogę. 

-  Nie. Gwen  go z niej ściągnęła.  -  Potrząsnęła głową.  -  Przysięgam,  ten  borsuk  ruszył  na 

twojego miniaturowego pudelka, jakby wisiała mu forsę. 

Ric się roześmiał i Dee kontynuowała. 

- Gwen ją oczyściła i skończyły pracę, poszły do siebie, potem wróciły do biura i w końcu 

poszła do domu. Myślałam, że ona pójdzie do centrum sportowego, ale nie poszła. A potem pojawił 
się Novikov. 

Zatrzymując się w pół ruchu, Ric spojrzał przez swoje ramię na Dee. 

- Co? 

- Słyszałeś mnie. 

- Bo Novikov był w jej mieszkaniu zeszłej nocy? 

- Aha. Próbował odejść, ale ona pobiegła za nim, zwyczajnie jak jakiś szczeniak, błagając 

go by został. Trochę żałosne, naprawdę. Kiedy mężczyzna mówi „nie”, to zwykle oznacza „nie”.

7

 

- Kiedy wyszedł? 

- Nie wcześniej jak Keith się pojawił, by przejąć zmianę, żebym mogła tu przyjść, co jak 

sądzę oznacza, że był tam przez całą noc. - Przeżuła kawałek owocu zanim dodała - Tak. Calutką 
noc. 

Nie. Ricowi wcale nie podobało się jak to zabrzmiało. 

 

*** 

 

Bernie  Lawman  ponownie  spojrzał  na  swój  zegarek.  W  ciągu  dziesięci  lat,  odkąd  był 

agentem Bo Novikova, ani razu Bernie nie był wcześniej od hybrydy, tak jak stało się to dzisiaj. A 
Novikov nigdy się nie spóźniał, a była szósta  trzydzieści  jeden. To było późno. Późno jak na Bo 
Novikova.  Wyciągając  swój  telefon,  ledwie  wystukał  112,  gdy  Bo  Novikov  podbiegł  do  ich 
prywatnego  stolika  z  tyłu  restauracji  tylko-dla-członków  w  centrum  sportowym.  Musiałeś  być 
członkiem albo przyjacielem członka, żeby tu wejść i tak, to było coś z czego Bernie czerpał wielką 
radość przechwalając się tym przed swoją rodziną, jako że żaden z nich nie miał tutaj wstępu. 

- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Bo, rzucając swój marynarski worek na bok. - To 

jej wina. 

I  wtedy  to  Bernie  zauważył  ją.  To  nie  był  pierwszy  raz,  kiedy  to  Bo  przychodził  z 

przyczepioną do siebie jakąś kobietą na jedno z ich spotkań przy śniadaniu, ale była to zazwyczaj 
dobrze  ubrana  kocica,  którą  Bernie  dopiero  co  ujrzał  na  okładce  jakiegoś  międzynarodowego 
magazynu  mody.  I  chociaż  ta  kobieta  była  ładna,  to  jej  ubranie  pozostawiało  wiele  do  życzenia  i 
ona nigdy by nie skończyła na okładce żadnego magazynu z tymi udami. Może z wyjątkiem tych 
dla mężczyzn podnoszących ciężary albo biegających. 

-  Dwie  minuty  -  kłóciła  się  z  Bo.  -  Spóźniłeś  się  dwie  minuty.  Nie  dwie  godziny.  Co  za 

                                                 

7

 A kiedy kobieta mówi „nie” to oznacza to „nie” :) No means no :D 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle   

 

 

 

          Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

dramatyzujący niedźwiedź! 

Odesłała  go  kiwnięciem  ręki  i  zaczęła  odchodzić,  ale  Bo  chwycił  ją  za  tył  jej  plecaka  i 

przyciągnął do stołu. 

- Będziesz jeść. 

- Nie jestem głodna. 

Gdy on tylko na nią patrzył, powiedziała: 

-  Świetnie.  Zjem.  -  Zdjęła  plecak  i  opadła  na  krzesło.  Uśmiechnęła  się  do  Berniego.- 

Hejka. Jestem Blayne. 

- Bernie Lawman. 

- Miło cię poznać. 

Podeszła  kelnerka,  by  zebrać  zamówienia.  Gdy  Bo  i  Bernie  złożyli  swoje  i  po  dłuższej 

chwili, gdy psica złożyła swoje, Bernie skinął na Bo. Pochylili się bliżej i Bernie zapytał: 

- Co się dzieje? 

- Chcę się upewnić, że ona zje. 

Chichocząc trochę, Bernie powiedział: 

- Czy nie uczyłem cię zawsze, żebyś im zapłacił i pozbywał się przed śniadaniem? 

To  był  żart,  który  już  wcześniej  Bernie  rzucał  do  Bo,  zazwyczaj  otrzymując  w  zamian 

puste spojrzenie, ale tym razem brwi hybrydy się zniżyły a kolor jego oczu migotał z niebieskiego 
na lekko złoty, co sprawiło, że chichotanie Berniego było znacznie gorsze. 

- Czy ty właśnie nazwałeś ją dziwką? - zapytał Bo i Bernie wiedział, że facet był poważny. 

Śmiertelnie poważny. 

- Wolę kurtyzanę - wtrąciła się psica, rozpraszając obu mężczyzn. 

Spojrzeli na nią, rozsmarowującą masło na kromce

8

 chleba. 

- To brzmi o wiele bardziej romantycznie, nie sądzisz? 

- Nie jesteś moją kurtyzaną - stwierdził Bo. 

- Cóż, to lepsze niż bycie twoją dziwką. - Pochyliła się i wyszeptała. - Dziwka sugeruje, że 

nie  możesz  się  z  nią  przespać  bez  aktywnej  karty  kredytowej  albo  gotówki.  Kurtyzana  oznacza 
wille i szampana dostarczane dzięki twojemu ogromnemu bogactwu. Ty chcesz kurtyzanę.  

- Ja nie… dlaczego się o to kłócimy? 

- Nie sądzę, żebyśmy się o to kłócili. - Włożyła kawałek chleba do jego ust. 

- Co? A teraz mnie karmisz? 

- Czyż tego nie robią kurtyzany? 

- Próbujesz mnie wkurzyć. 

- To niezbyt  trudne, skoro jesteś takim  marudnym  dupkiem.  -  Zakończyła, sama zjadając 

chleb. 

                                                 

8

 Chciałam napisać „skibce”, ale potem sobie przypomniałam, że „skibka” funkcjonuje głównie w Poznaniu i 

Wielkopolsce ;) więc niech będzie ta „kromka”, chociaż w Poznaniu „kromka” to tyle, co „piętka” gdzie indziej. 
Ach ta ojczyzna-polszczyzna :D 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle 

Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

Ostatecznie, Bernie nie miał  nic przeciwko obecności wilkopsa. Nie wtedy, gdy miała tę 

wybitną zdolność powstrzymania Bo Novikova przed urwaniem głowy Berniemu. 

Kiedy  zaczął  dzwonić  telefon,  obaj  mężczyźni  popatrzyli  na  Blayne,  ale  ona  tylko 

odwzajemniła ich spojrzenie. W końcu Bo zapytał: 

- Czy naprawdę sądzisz, że mam dzwonek „Wake Me Up Before You Go-Go”?

9

  

-  Och!  To  dzwonek  Jess.  -  Położyła  swój  plecak,  wielkości  plecaka  do  górskich 

wspinaczek, na swoich kolanach i zaczęła w nim przewracać, rzucając podczas swoich poszukiwań 
różnego rodzaju rzeczy na stół. 

- Dopiero co go dla ciebie uporządkowałem - warknął Bo. 

- Nie zaczynaj. Wiem, że on gdzieś tu jest. Aha! - Podniosła telefon triumfalnie do góry. - 

Mówiłam ci. 

- Po co masz boczne kieszonki, skoro nie zamierzasz ich używać? 

Machnęła mu ręką i odebrała telefon. 

- Jess? Hej. Co jest? 

Kelnerka wróciła z ich jedzeniem, gapiąc się na pokryty gratami stół. Bo chwycił plecak 

wilkopsa i ostrożnie umieścił w nim wszystkie rzeczy, robiąc dla kelnerki miejsce na ich jedzenie. 

Wilkopies  zdawał  się  nawet  tego  nie  zauważyć,  rzucając  się  na  swoją  podwójną  porcję 

gofrów,  szynkę  i  bekon,  chrząkając  jednocześnie  w  odpowiedzi  temu,  kto  był  po  drugiej  stronie 
telefonu, dopóki nagle nie powiedziała: 

- Nie rozumiem, Jess, czy to gówno cofa się do twojej wanny? 

Jajecznica  polana  ketchupem  i  gorącym  sosem  zawisła  w  powietrzu  w  pobliżu  ust 

Berniego,  który  spojrzał  na  Bo,  ale  ten  wciąż  był  zajęty  porządkowaniem  plecaka  wilkopsa, 
potrząsając  swoją  głową  i  wydając  ten  zniesmaczony  odgłos,  który  wydawał  często  na 
niedoświadczonych graczy. 

-  Więc  to  nie  twoja  wanna?  Czyżby  była  już  naprawiona?  Gówno  cofa  się  w  twoim 

zlewie? Co? 

Bernie  rozejrzał  się  wokół,  i  -  co  nie  było  zaskakujące,  jako  że  sala  wypełniona  była 

drapieżnikami z ponad przeciętnym słuchem - każdy rzucał im gniewne spojrzenie. 

- Dobrze już, nie płacz, skarbie. Naprawię to. Tylko pozwól mi skończyć śniadanie. Jess. 

Muszę  jeść.  Podobno  to  zalecenie.  Okej,  szlochanie  z  powodu  zatkanego  zlewu  wydaje  się 
przesadą. - Wilkopies szybko odsunął się od telefonu. - Ale wściekanie się nie jest lepsze.

10

 Więc 

natychmiast się uspokój, panienko! Okej. - Wilkopies się uśmiechnął. - Też cię kocham! 

Rozłączyła  telefon  i  wróciła  do  jedzenia.  Bo  położył  plecak  obok  jej  krzesła,  ciężko 

wzdychając. 

- Czy jest jakiś powód dla którego figurka Boba Fett

11

 znajduje się w twoim plecaku? Czy 

masz dla niego jakieś zastosowanie inne niż robienie więcej przeklętego bałaganu? 

                                                 

9

 To, to chyba wszyscy znają :) no, przynajmniej ci, którzy pamiętają lata 80-te :) a dla tych, co nie pamiętają 

http://www.youtube.com/watch?v=pIgZ7gMze7A 

10

 Ojej, no Jess jest w ciąży, czyż nie? Więc taka huśtawka nastrojów to rzecz normalna. Ja ryczałam jak wół oglądając 

np. Kubusia Puchatka i Hefalumpy :D 

11

 Bobba Fett - fikcyjna postać ze świata Gwiezdnych wojen, jeden z najbardziej znanych łowców nagród. Wygląda tak: 

http://www.girlzwhogame.com/wp-content/uploads/2008/11/rah_boba_fett-266x300.jpg 

background image

Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle   

 

 

 

          Tłumaczenie: madlen 

Beta: agnieszka 

-  Nie  wiem,  co  zdenerwuje  cię  bardziej  -  odparła.  -  Powiedzenie  ci,  że  to  nic  więcej  jak 

tylko bałagan, czy wyznanie, że często ją wyjmuję i udaję, że jestem Boba Fett, kiedy myślę, że nikt 
nie może mnie zobaczyć. 

Jej telefon ponownie zadzwonił. Tym razem dzwonek zagrał „Dog Eat Dog” z repertuaru 

Adam and the Ants.

12

 

- Chryste, to Phil. Ona musi ich nieźle wkurzać. Muszę lecieć. - Wypiła duszkiem swój sok 

pomarańczowy, położyła resztkę bekonu  i szynki na ostatni z belgijskich  gofrów, przełamała go i 
zawinęła w bawełnianą serwetkę. - Oddam serwetkę później, po wieczornym treningu. Na razie! - 
Chwyciła plecak i wybiegła z restauracji, by wrócić dwie minuty później, wskakując na kolana Bo i 
zarzucając swoje ręce wokół jego szyi. - Czy ci podziękowałam? - spytała. 

- Nie bardzo. 

- No dobra, obiecuję ci, że w końcu całkowicie uda mi się to zrobić. 

- Nie, nie uda. Zapomnisz i zostawisz mnie w zawieszeniu. 

- Mogę zapomnieć powiedzieć te słowa, ale nigdy nie zapomnę kogoś, kto kryje mój tyłek. 

-  Przytuliła  go  i,  ku  zdumieniu  Berniego,  Bo  odwzajemnił  uścisk.  -  Zobaczymy  się  później.  - 
Pocałowała  go  w  policzek  i  wystartowała  ponownie,  z  łatwością  omijając  kręcących  się  dookoła 
kelnerów. 

- Ona jest tą dziewczyną z derby, prawda? 

- Tak. 

Bernie domyślił się tego po sposobie w jaki się poruszała. 

- Przytuliła cię, a ty jej nie odepchnąłeś. 

- Nie. 

- Zamierzasz zaprosić mnie na ślub? 

- Po tym jak nazwałeś ją dziwką, myślę że nie. 

- Myślałem, że uzgodniliśmy kurtyzanę? 

                                                 

12

 http://www.youtube.com/watch?v=wtxuPqjSJDc