Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Rozdział 12
Oczy Bo otworzyły się dokładnie o piątej dwadzieścia pięć rano
1
, ale w przeciwieństwie
do większości dni, kiedy to budził się pięć minut wcześniej niż jego budzik zaczynał dzwonić, tym
razem było inaczej. Inaczej, ale nie w stylu „jestem w hotelu z powodu gry na wyjeździe” tylko
„wilkopies się do mnie przyczepił”.
Nie poruszając swoim ciałem, Bo badawczo przyjrzał się miejscu, w którym był, co
okazało się być podłogą. Normalnie nie sypiał na podłodze, ale zdecydowanie był na niej. Był
również całkiem ubrany, tak samo jak Blayne. W rzeczywistości, ona miała na sobie tyle rzeczy, że
z pewnością mógł wykluczyć dziką noc seksualnego zapamiętania, której nie przypominał sobie.
Dobra rzecz, jako że Bo lubił pamiętać swoje byłe kontakty seksualne. Mniejsza szansa
rano na niezręczną chwilę-po, kiedy to nie przypominasz sobie imienia swojego partnera albo
partnerki.
Ale nadal, nie było żadnego wytłumaczenia, dlaczego spał na podłodze z Blayne… ani
dlaczego się do siebie tulili.
2
A zdecydowanie się tulili. Jego ramię było owinięte wokół niej, a jej głowa schowana na
jego piersi. Oboje leżeli na boku, twarzami do siebie, a on owinął swoją nogę wokół niej. Uprawiał
seks z kobietami, ale nigdy dotąd nie budził się w takiej pozycji. Nie miał nic przeciwko budzeniu
się w ten sposób, tylko po prostu niewiedza, skąd się tu wzięli, go martwiła.
Zadzwonił budzik w sypialni i Blayne jęknęła, cofając swoją rękę i uderzając Bo prosto w
twarz.
Leżał tam i zastanawiał się, co takiego zrobił, że na to zasłużył, kiedy Blayne warknęła i
powiedziała:
- Wyłącz się!
A następnie ponownie go uderzyła. Gdy to nie wyłączyło budzika, który był w innym
pokoju, Blayne podniosła głowę. Zamrugała szeroko oczami, gdy go zobaczyła.
- O Boże… czy to ciebie uderzyłam?
- Dwukrotnie.
- Och. Och! Prze… - A potem wybuchnęła śmiechem.
Nie mogąc dłużej znieść dźwięku tego cholernego budzika, Bo oderwał się od Blayne i
wstał. Poszedł do jej sypialni i wyłączył alarm. Wydając westchnienie ulgi, wrócił do pokoju
dziennego. A ona, taak, wciąż jeszcze się śmiała.
- Wstawaj - powiedział. - Weź prysznic, ubierz się. Razem pojedziemy do miasta. - Podał
jej rękę i podniósł ją z podłogi. - Im dłużej ci to zajmie, tym bardziej rozbijesz mój harmonogram.
- Okej, okej. Nie musisz być opryskliwy. - Wyciągnęła ponownie rękę a Bo natychmiast
odskoczył od niej, co tylko sprawiło, że roześmiała się bardziej. - Nie miałam zamiaru znów cię
uderzyć. Obiecuję. I przykro mi z powodu twojej twarzy. Naprawdę. - Przesunęła swoją dłonią po
jego policzku. - Czy cię zraniłam?
1
Jakie rano? Toż to noc jeszcze przecież ;)
2
No dlaczego, Bo? Pomyśl!!! Blayne skręciła ogrzewanie, tak? A ty jesteś polarnym, tak? No i mężczyzną, tak? Czyli
masz własną elektrownię jądrową, tak? Cóż więcej… :P
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Tylko moje uczucia.
Znów się roześmiała, opierając się o niego.
- To nie było takie zabawne - narzekał, nawet wtedy, gdy cieszył się, że potrafił ją
rozśmieszyć. - A teraz idź się ubrać. Czas. - Poklepał swój zegarek z naciskiem.
- Okej, okej.
***
Pół godziny później, po tym jak Bo popychał i szturchał tę kobietę by jej kroki były
celowe, wsiedli do jego ciężarówki.
- Czy ta rzecz jest w ogóle legalna?
- To nie tak, że mogę się wpasować w dwudrzwiowe Ferrari.
- Ale czuję się jakbym była w wojskowym samolocie transportowym.
- Nie mów do mnie rano - powiedział jej. - Nie, dopóki nie spędzę trochę czasu na lodzie.
Albo, przynajmniej, nie napiję się kawy.
Bo włączył się do ruchu i jechali w ciszy przez chwilę, dopóki nie usłyszał siebie samego
zadającego pytanie:
- Czy możesz mi wytłumaczyć jak to się stało, że skończyliśmy na podłodze… przytuleni?
- Pewnie, że mogę to wytłumaczyć - powiedziała to z naturalną radością, którą miała o
każdej porze każdego dnia.
Teraz rozumiał, dlaczego wiedział, że ona jest bardziej chora niż mu się przyznała zeszłej
nocy. Była opryskliwa, niegrzeczna i nietolerancyjna. Innymi słowy, zachowywała się jak każdy
inny drapieżnik, którego znał, ale nie zachowywała się jak Blayne.
Czekał, aż ona wytłumaczy mu co się stało, ale ona uśmiechała się i patrzyła przez okno.
- Możesz mi to wytłumaczyć przed końcem tego tysiąclecia?
- Oczywiście!
I znów Bo czekał, i ponownie nic.
Tak. Była bachorem Navy, w porządku. Miała to złośliwe posłuszeństwo tak zakorzenione
w sobie, że nawet nie zdawała sobie sprawy, że to robiła.
Biorąc głęboki wdech i żałując, że nie ma trochę kawy, Bo spróbował innej taktyki.
- Ty i ja, przytuleni na podłodze… wyjaśnij to. Natychmiast.
- Chciało mi się pić.
Człowieku, była dobra. Ale Bo był zdeterminowany i wychowany przez Marine.
3
Potrafił sobie z tym poradzić.
Potrafił sobie z nią poradzić.
- Chciało ci się pić… więc wyszłaś ze swojego pokoju po szklankę wody.
3
Dla osób niewtajemniczonych: Marines i Navy… nie za bardzo się „lubią‟,
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Dokładnie!
- I zobaczyłaś mnie leżącego tam…
- Na kanapie. Wyglądałeś, jakby ci było niewygodnie,cały zwinięty w kulkę.
- Była zbyt mała.
- To dwuosobowa kanapka - przypomniała mu.
- Dokładnie. Więc, aby pomóc mi poczuć się bardziej wygodnie, ty…
- Stoczyłam cię na podłogę.
Bo czekał, aby skręcić.
- Czy się obudziłem?
- W pewnym sensie. Jakoś tak warknąłeś. Pomyślałam, że możesz mnie pobić.
- Więc, żeby mnie uspokoić, ty…
- Pogłaskałam cię po ramieniu i powiedziałam „Wszystko w porządku. To ja.”.
- A ja…
- Uśmiechnąłeś się i złapałeś mnie w talii. Czy wiedziałeś, że masz naprawdę ładny
uśmiech?
- Dziękuję.
- Powinieneś częściej się uśmiechać.
- Będę o tym pamiętać. Więc po tym jak cię złapałem, ja…
- Nie chciałeś mnie puścić. A ja tak czy inaczej byłam zmęczona, a ty byłeś taki ciepły
4
i
taki wygodny, że po prostu zwinęłam się koło ciebie w kłębek i poszłam spać.
Bo wjechał do podziemnego parkingu w centrum sportowym.
Zaparkował na zarezerwowanym miejscu i wyłączył silnik.
- Masz swoje własne miejsce parkingowe? - zapytała, nagle już nie tak radosna.
- Aha.
- I jak to ma być sprawiedliwe?
- Jest sprawiedliwe, bo jest z korzyścią dla mnie. Gdyby nie było, wtedy byłoby
niesprawiedliwe.
5
A teraz idziemy, muszę się z nim spotkać w restauracji zarządu na górze.
Wysiedli z ciężarówki i Bo zdalnie otworzył bagażnik, żeby mogli wziąć swoje torby.
Spojrzał na swój zegarek i skrzywił się.
- Chodzisz do restauracji zarządu?
- A ty nie?
Kiedy ona tylko się skrzywiła, Bo zdecydował, że rozmawianie o tym dłużej nie było z
korzyścią dla nikogo.
Razem podeszli do wind, które miały ich zabrać na parter. Stamtąd mogli pójść schodami
do pierwszego piętra wyłącznie dla zmiennych, w części budynku głęboko pod ulicami miasta. Szło
4
A nie mówiłam? :->
5
Taak. Męska logika Kalego ;)
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
się tam trochę w górę i w dół, i w bok, ale było to konieczne by chronić tych, którymi byli.
Weszli do winy i Bo nacisnął guzik parteru. Jego stopa postukiwała w podłogę, gdy winda
skrzypiąc powoli się zamykała.
- Zawsze taki jesteś? - spytała Blayne.
Nie zapytał jej, co miała na myśli, bo już wiedział.
- Tak.
- Będziesz martwy przed czterdziestką.
- Świetna wymówka dla każdego leniwego tyłka, jaki znam.
- Nie mówimy o moich problemach z czasem.
- Oczywiście, że nie.
- Nie mówimy nawet o twoich problemach z czasem. Mówimy o twojej… intensywności.
- Moja intensywność, jak ją nazywasz, to jest to, co czyni ze mnie gracza jakim jestem.
- Z wyjątkiem tego, że nie wyglądasz na takiego co ma z tego jakąkolwiek zabawę.
- Zabawę? To jest praca.
- Praca, której nienawidzisz?
- Nie.
- W takim razie to powinna być zabawa. W przeciwnym razie, jaki to ma sens?
- Jaki sens? Miliony dolarów i wolność, by robić to, co chcę.
- To brzmi wspaniale! - ucieszyła się. - Co miałoby znacznie większy efekt, gdybyś się tak
nie spinał i nie był takim dupkiem, ponieważ jest nikła szansa, że możesz się spóźnić na spotkanie
ze swoim agentem przy śniadaniu.
- Czy nie byłoby to niegrzeczne z mojej strony się spóźnić?
- No cóż…
- I czy ty nie znosisz niegrzecznych ludzi?
Lekko pociągnęła nosem
- Touché, Panie Misio-kocie.
- Nie zaczynaj mnie tak nazywać.
- Myślę, że to słodkie!
- Nie.
- Nieważne. Więc, kiedy ostatni raz pojechałeś na wakacje?
- Wakacje?
- No wiesz, w jakieś relaksujące i zabawne miejsce, z którym praca nie ma nic wspólnego?
- Kiedy?
- Tak. Kiedy ostatni raz pojechałeś na wakacje?
- Nigdy.
Blayne stanęła przed nim.
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Jak to nigdy? Nigdy nie byłeś na wakacjach? Przenigdy?
- To zazwyczaj znaczy “nigdy”. Ale dużo podróżuję w interesach i takich tam. To się liczy.
- Nie. Nie liczy się.
- Dla mnie się liczy. Czy możemy dać temu spokój?
Drzwi od windy się otworzyły i Blayne wyskoczyła.
- Dobrze. Idę poćwiczyć.
Bo patrzył jak Blayne odchodzi w złym kierunku. Jej wrotki wystawały z półotwartej
torby, grożąc wypadnięciem i zgubieniem; sznurówki w prawej tenisówce były rozwiązane; i miała
kawałek niebieskiej taśmy izolacyjnej przypadkowo przyklejony do kurtki oraz kawałek białej
taśmy izolacyjnej przyklejony z tyłu jej czarnych bojówek.
Nagle uderzyło go to, że nie tylko czuł seksualne przyciąganie do tego bałaganiarskiego
wilkopsa z fatalnymi umiejętnościami zarządzania czasem, ale naprawdę ją lubił.
Bardziej niż lubił niemal kogokolwiek.
Bo wyszedł z windy i czekał. I rzeczywiście, Blayne stanęła, rozejrzała się wokoło,
podniosła ręce do góry, i odwróciła się z powrotem do niego.
- Niewłaściwy kierunek! - zaśmiała się, przechodząc obok niego. - Przysięgam, gdyby
głowa nie była doczepiona…
Chwycił jej plecak, zanim popędziła dalej.
- Chodź.
- Gdzie?
- Ze mną. Nie jadłaś śniadania. Stężenie cukru we krwi spadnie ci za dziesięć minut. Nie
chcę znów widzieć jak szlochasz.
- To było tylko raz! Dlaczego wciąż musisz poruszać ten temat?
***
Ric, zajęty rozkrawaniem gazeli na dzisiejszy specjalny lunch, cofnął się z kością w swojej
dłoni.
- Borsuk? - zapytał wilczycę stojącą po drugiej stronie wysepki na środku swojej ostatnio
na nowo zaprojektowanej kuchni w restauracji.
Dee-Ann wzruszyła ramionami.
Odłożywszy piłę, Ric szybko umył ręce, a następnie podszedł do jednej ze stalowych
lodówek, które mieli w restauracyjnej kuchni. Wyjął z niej tacę świeżych owoców i chwycił koszyk
rogalików, które przyniósł ze sobą. Położył to przed Dee, która opierała się o blat.
- Zawsze próbujesz mnie nakarmić.
- Wyglądasz na zmęczoną. I dżinsy z ciebie spadają.
6
- Mam pasek.
6
Ooo, ja bym tak chciała :) żeby spadały… a nie, żeby oponka się z nich wylewała…
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Wilczyce nie powinny być wychudzone. - Podał jej kilka serwetek. - Jedz.
Dee jadła i przeglądała swój telefon. Ric wrócił do swojej gazeli.
- Czy znów pojechała do szpitala? - zapytał, usuwając nogę.
- Nie. Gwen go z niej ściągnęła. - Potrząsnęła głową. - Przysięgam, ten borsuk ruszył na
twojego miniaturowego pudelka, jakby wisiała mu forsę.
Ric się roześmiał i Dee kontynuowała.
- Gwen ją oczyściła i skończyły pracę, poszły do siebie, potem wróciły do biura i w końcu
poszła do domu. Myślałam, że ona pójdzie do centrum sportowego, ale nie poszła. A potem pojawił
się Novikov.
Zatrzymując się w pół ruchu, Ric spojrzał przez swoje ramię na Dee.
- Co?
- Słyszałeś mnie.
- Bo Novikov był w jej mieszkaniu zeszłej nocy?
- Aha. Próbował odejść, ale ona pobiegła za nim, zwyczajnie jak jakiś szczeniak, błagając
go by został. Trochę żałosne, naprawdę. Kiedy mężczyzna mówi „nie”, to zwykle oznacza „nie”.
7
- Kiedy wyszedł?
- Nie wcześniej jak Keith się pojawił, by przejąć zmianę, żebym mogła tu przyjść, co jak
sądzę oznacza, że był tam przez całą noc. - Przeżuła kawałek owocu zanim dodała - Tak. Calutką
noc.
Nie. Ricowi wcale nie podobało się jak to zabrzmiało.
***
Bernie Lawman ponownie spojrzał na swój zegarek. W ciągu dziesięci lat, odkąd był
agentem Bo Novikova, ani razu Bernie nie był wcześniej od hybrydy, tak jak stało się to dzisiaj. A
Novikov nigdy się nie spóźniał, a była szósta trzydzieści jeden. To było późno. Późno jak na Bo
Novikova. Wyciągając swój telefon, ledwie wystukał 112, gdy Bo Novikov podbiegł do ich
prywatnego stolika z tyłu restauracji tylko-dla-członków w centrum sportowym. Musiałeś być
członkiem albo przyjacielem członka, żeby tu wejść i tak, to było coś z czego Bernie czerpał wielką
radość przechwalając się tym przed swoją rodziną, jako że żaden z nich nie miał tutaj wstępu.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Bo, rzucając swój marynarski worek na bok. - To
jej wina.
I wtedy to Bernie zauważył ją. To nie był pierwszy raz, kiedy to Bo przychodził z
przyczepioną do siebie jakąś kobietą na jedno z ich spotkań przy śniadaniu, ale była to zazwyczaj
dobrze ubrana kocica, którą Bernie dopiero co ujrzał na okładce jakiegoś międzynarodowego
magazynu mody. I chociaż ta kobieta była ładna, to jej ubranie pozostawiało wiele do życzenia i
ona nigdy by nie skończyła na okładce żadnego magazynu z tymi udami. Może z wyjątkiem tych
dla mężczyzn podnoszących ciężary albo biegających.
- Dwie minuty - kłóciła się z Bo. - Spóźniłeś się dwie minuty. Nie dwie godziny. Co za
7
A kiedy kobieta mówi „nie” to oznacza to „nie” :) No means no :D
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
dramatyzujący niedźwiedź!
Odesłała go kiwnięciem ręki i zaczęła odchodzić, ale Bo chwycił ją za tył jej plecaka i
przyciągnął do stołu.
- Będziesz jeść.
- Nie jestem głodna.
Gdy on tylko na nią patrzył, powiedziała:
- Świetnie. Zjem. - Zdjęła plecak i opadła na krzesło. Uśmiechnęła się do Berniego.-
Hejka. Jestem Blayne.
- Bernie Lawman.
- Miło cię poznać.
Podeszła kelnerka, by zebrać zamówienia. Gdy Bo i Bernie złożyli swoje i po dłuższej
chwili, gdy psica złożyła swoje, Bernie skinął na Bo. Pochylili się bliżej i Bernie zapytał:
- Co się dzieje?
- Chcę się upewnić, że ona zje.
Chichocząc trochę, Bernie powiedział:
- Czy nie uczyłem cię zawsze, żebyś im zapłacił i pozbywał się przed śniadaniem?
To był żart, który już wcześniej Bernie rzucał do Bo, zazwyczaj otrzymując w zamian
puste spojrzenie, ale tym razem brwi hybrydy się zniżyły a kolor jego oczu migotał z niebieskiego
na lekko złoty, co sprawiło, że chichotanie Berniego było znacznie gorsze.
- Czy ty właśnie nazwałeś ją dziwką? - zapytał Bo i Bernie wiedział, że facet był poważny.
Śmiertelnie poważny.
- Wolę kurtyzanę - wtrąciła się psica, rozpraszając obu mężczyzn.
Spojrzeli na nią, rozsmarowującą masło na kromce
8
chleba.
- To brzmi o wiele bardziej romantycznie, nie sądzisz?
- Nie jesteś moją kurtyzaną - stwierdził Bo.
- Cóż, to lepsze niż bycie twoją dziwką. - Pochyliła się i wyszeptała. - Dziwka sugeruje, że
nie możesz się z nią przespać bez aktywnej karty kredytowej albo gotówki. Kurtyzana oznacza
wille i szampana dostarczane dzięki twojemu ogromnemu bogactwu. Ty chcesz kurtyzanę.
- Ja nie… dlaczego się o to kłócimy?
- Nie sądzę, żebyśmy się o to kłócili. - Włożyła kawałek chleba do jego ust.
- Co? A teraz mnie karmisz?
- Czyż tego nie robią kurtyzany?
- Próbujesz mnie wkurzyć.
- To niezbyt trudne, skoro jesteś takim marudnym dupkiem. - Zakończyła, sama zjadając
chleb.
8
Chciałam napisać „skibce”, ale potem sobie przypomniałam, że „skibka” funkcjonuje głównie w Poznaniu i
Wielkopolsce ;) więc niech będzie ta „kromka”, chociaż w Poznaniu „kromka” to tyle, co „piętka” gdzie indziej.
Ach ta ojczyzna-polszczyzna :D
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Ostatecznie, Bernie nie miał nic przeciwko obecności wilkopsa. Nie wtedy, gdy miała tę
wybitną zdolność powstrzymania Bo Novikova przed urwaniem głowy Berniemu.
Kiedy zaczął dzwonić telefon, obaj mężczyźni popatrzyli na Blayne, ale ona tylko
odwzajemniła ich spojrzenie. W końcu Bo zapytał:
- Czy naprawdę sądzisz, że mam dzwonek „Wake Me Up Before You Go-Go”?
9
- Och! To dzwonek Jess. - Położyła swój plecak, wielkości plecaka do górskich
wspinaczek, na swoich kolanach i zaczęła w nim przewracać, rzucając podczas swoich poszukiwań
różnego rodzaju rzeczy na stół.
- Dopiero co go dla ciebie uporządkowałem - warknął Bo.
- Nie zaczynaj. Wiem, że on gdzieś tu jest. Aha! - Podniosła telefon triumfalnie do góry. -
Mówiłam ci.
- Po co masz boczne kieszonki, skoro nie zamierzasz ich używać?
Machnęła mu ręką i odebrała telefon.
- Jess? Hej. Co jest?
Kelnerka wróciła z ich jedzeniem, gapiąc się na pokryty gratami stół. Bo chwycił plecak
wilkopsa i ostrożnie umieścił w nim wszystkie rzeczy, robiąc dla kelnerki miejsce na ich jedzenie.
Wilkopies zdawał się nawet tego nie zauważyć, rzucając się na swoją podwójną porcję
gofrów, szynkę i bekon, chrząkając jednocześnie w odpowiedzi temu, kto był po drugiej stronie
telefonu, dopóki nagle nie powiedziała:
- Nie rozumiem, Jess, czy to gówno cofa się do twojej wanny?
Jajecznica polana ketchupem i gorącym sosem zawisła w powietrzu w pobliżu ust
Berniego, który spojrzał na Bo, ale ten wciąż był zajęty porządkowaniem plecaka wilkopsa,
potrząsając swoją głową i wydając ten zniesmaczony odgłos, który wydawał często na
niedoświadczonych graczy.
- Więc to nie twoja wanna? Czyżby była już naprawiona? Gówno cofa się w twoim
zlewie? Co?
Bernie rozejrzał się wokół, i - co nie było zaskakujące, jako że sala wypełniona była
drapieżnikami z ponad przeciętnym słuchem - każdy rzucał im gniewne spojrzenie.
- Dobrze już, nie płacz, skarbie. Naprawię to. Tylko pozwól mi skończyć śniadanie. Jess.
Muszę jeść. Podobno to zalecenie. Okej, szlochanie z powodu zatkanego zlewu wydaje się
przesadą. - Wilkopies szybko odsunął się od telefonu. - Ale wściekanie się nie jest lepsze.
10
Więc
natychmiast się uspokój, panienko! Okej. - Wilkopies się uśmiechnął. - Też cię kocham!
Rozłączyła telefon i wróciła do jedzenia. Bo położył plecak obok jej krzesła, ciężko
wzdychając.
- Czy jest jakiś powód dla którego figurka Boba Fett
11
znajduje się w twoim plecaku? Czy
masz dla niego jakieś zastosowanie inne niż robienie więcej przeklętego bałaganu?
9
To, to chyba wszyscy znają :) no, przynajmniej ci, którzy pamiętają lata 80-te :) a dla tych, co nie pamiętają
http://www.youtube.com/watch?v=pIgZ7gMze7A
10
Ojej, no Jess jest w ciąży, czyż nie? Więc taka huśtawka nastrojów to rzecz normalna. Ja ryczałam jak wół oglądając
np. Kubusia Puchatka i Hefalumpy :D
11
Bobba Fett - fikcyjna postać ze świata Gwiezdnych wojen, jeden z najbardziej znanych łowców nagród. Wygląda tak:
http://www.girlzwhogame.com/wp-content/uploads/2008/11/rah_boba_fett-266x300.jpg
Shelly Laurenston - Bestia zachowuje się źle
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Nie wiem, co zdenerwuje cię bardziej - odparła. - Powiedzenie ci, że to nic więcej jak
tylko bałagan, czy wyznanie, że często ją wyjmuję i udaję, że jestem Boba Fett, kiedy myślę, że nikt
nie może mnie zobaczyć.
Jej telefon ponownie zadzwonił. Tym razem dzwonek zagrał „Dog Eat Dog” z repertuaru
Adam and the Ants.
12
- Chryste, to Phil. Ona musi ich nieźle wkurzać. Muszę lecieć. - Wypiła duszkiem swój sok
pomarańczowy, położyła resztkę bekonu i szynki na ostatni z belgijskich gofrów, przełamała go i
zawinęła w bawełnianą serwetkę. - Oddam serwetkę później, po wieczornym treningu. Na razie! -
Chwyciła plecak i wybiegła z restauracji, by wrócić dwie minuty później, wskakując na kolana Bo i
zarzucając swoje ręce wokół jego szyi. - Czy ci podziękowałam? - spytała.
- Nie bardzo.
- No dobra, obiecuję ci, że w końcu całkowicie uda mi się to zrobić.
- Nie, nie uda. Zapomnisz i zostawisz mnie w zawieszeniu.
- Mogę zapomnieć powiedzieć te słowa, ale nigdy nie zapomnę kogoś, kto kryje mój tyłek.
- Przytuliła go i, ku zdumieniu Berniego, Bo odwzajemnił uścisk. - Zobaczymy się później. -
Pocałowała go w policzek i wystartowała ponownie, z łatwością omijając kręcących się dookoła
kelnerów.
- Ona jest tą dziewczyną z derby, prawda?
- Tak.
Bernie domyślił się tego po sposobie w jaki się poruszała.
- Przytuliła cię, a ty jej nie odepchnąłeś.
- Nie.
- Zamierzasz zaprosić mnie na ślub?
- Po tym jak nazwałeś ją dziwką, myślę że nie.
- Myślałem, że uzgodniliśmy kurtyzanę?
12
http://www.youtube.com/watch?v=wtxuPqjSJDc