AMEN
Wśród wszelakiego śmiecia zalegającego księgarnie nie brak literatury pseudohistorycznej na
temat Kościoła. Za kilkadziesiąt lat będzie ona niezwykle ciekawa dla badaczy dziejów
propagandy i ludzkiej naiwności. Tymczasem jednak dla jednych stanowi „naukowe”
uzasadnienie ich niechęci do Kościoła Chrystusowego, u innych budzi rozterki i zamęt.
Sytuację pogarsza żenująca postawa wielu nauczycieli Ludu Bożego, którzy wstydzą się tego, z
czego powinni być dumni, tj. minionej świetności i siły.
Czemu służą te książki? Czy są one wytworem „racjonalizmu” i materializmu kończącej się epoki?
Bynajmniej, gdyby tak było, to mielibyśmy niemało publikacji przeciwnych wszystkim innym wyznaniom,
religiom i światopoglądom. Tymczasem w księgarniach, w odnośnym dziale, mamy tylko dwa rodzaje
książek: antykatolickie i pochwalne wobec wszelkich innych, choćby najbardziej absurdalnych
systemów i przekonań. Dzięki temu przeciętny czytelnik ma wierzyć we wszystko: wróżki, kryształy,
wibracje, energię kosmiczną i państwo opiekuńcze, śmiać się zaś powinien z wiary we
Wszechmocnego Boga, który stworzył świat. Ma chylić czoło przed mądrościami szamana z dżungli, a
drwić z Chrystusa i Ewangelii. Gdy na całym świecie wśród dziesiątek tysięcy (tak!) tytułów
zwalczających chrześcijaństwo pojawia się książka godząca w islam, to autor do dziś musi się
ukrywać, zaś o powiedzeniu czegoś przeciw Żydom lepiej nawet nie myśleć.
Czego to wszystko dowodzi, jak nie tego, że tylko Kościół i wiara katolicka są dla kogoś groźne? Ten
ktoś, ci, którzy mają w swoich rękach władzę nad tym światem, muszą wiedzieć, gdzie jest siła jedynie
zdolna zniszczyć ich panowanie. I wiedzą dobrze, znacznie lepiej niż ci, których zwalczają. Katolicy
bowiem są teraz jak ów orzeł z bajki, który od pisklęcia wychowywał się z kurami i myśląc, że jest kurą,
nawet nie próbuje latać. Współcześni katolicy nie tylko zachowują się jak pogańska większość, ale
nawet podzielają jej przekonania.
Proszę zapytać siebie i kogokolwiek w pracy, w domu, na ulicy, w czym upatruje zbawienie. Ten, kto
jeszcze w ogóle wierzy w coś takiego, zaledwie odpowie, że trzeba być „dobrym człowiekiem”.
Oto jest odpowiedź na pytanie, „czemu to służy?”. Temu, aby orły do śmierci mieszkały w kurniku, aby
akceptowały ten stan i jeszcze domagały się opieki pana, który nawet nie musi trzymać ich w klatce, by
spokojnie wprowadzać swój „nowy porządek świata”.
Czy również Ty potrafisz tylko gdakać, CZY TEŻ JUŻ WIESZ, ŻE JESTEŚ ORŁEM?!
Tomasz Szkopek