Kościół katolicki czyli złodziej duszy i woli człowieka
Cyt. „Przez ostatnie dwa lata zajmowałem si
ę
kwesti
ą
skutków, jakie
wywołuje przyj
ę
cie na siebie ko
ś
cielnych sakramentów. W tym czasie,
po opublikowaniu kilku
tekstów na ten temat
, otrzymałem blisko cztery
tysi
ą
ce listów e-mail! Sam na sobie wypróbowywałem metody
odwracania szkodliwych skutków przyj
ę
cia sakramentów. Dokonałem
równie
ż
analizy historycznej w dziedzinie teologii sakramentalnej oraz
chrze
ś
cija
ń
skiej tradycji gnostycznej. Owocem mojej pracy jest
powstaj
ą
ca wła
ś
nie ksi
ąż
ka pod tytułem „Złodzieje dusz”, która uka
ż
e si
ę
prawdopodobnie w grudniu, oraz program seminarium poł
ą
czonego z
warsztatami, które zorganizuj
ę
jeszcze wczesn
ą
jesieni
ą
tego roku.
W niniejszym przyczynku pragn
ę
sformułowa
ć
jedynie ogólne przesłanki
oraz wnioski, do których doszedłem podczas moich działa
ń
. Chciałbym
jednak na samym pocz
ą
tku zastrzec,
ż
e moja praca w tej przestrzeni nie
ma charakteru naukowego i do miana takiej nawet nie pretenduje. Do
sprawy podchodz
ę
owszem w sposób systematyczny ale z naukowego
aparatu rezygnuj
ę
celowo, gdy
ż
nie jest on adekwatnym narz
ę
dziem w
tym przypadku. Wkraczaj
ą
c w t
ę
dziedzin
ę
znajdujemy si
ę
bowiem w
domenie magii i przestrzeni zwanej
ś
wiatem astralnym
[1]
, st
ą
d te
ż
stosowanie tej metody byłoby tutaj jak gra na skrzypcach przy pomocy
młotka i poziomnicy. Prosz
ę
o tym pami
ę
ta
ć
, szykuj
ą
c si
ę
ze mn
ą
na
ewentualn
ą
polemik
ę
.
DEFINICJA – czyli kto jest złodziejem?
Jako były członek katolickiej organizacji religijnej przez kilka lat
zmagałem si
ę
ze skutkami tego kontaktu. To, czego do
ś
wiadczyłem ja
sam, jak te
ż
moi czytelnicy, którzy opisywali mi swoje prze
ż
ycia,
utwierdziło mnie w przekonaniu,
ż
e sprawa jest bardzo powa
ż
na i
zło
ż
ona. Dodatkowy problem pojawia si
ę
na skutek społecznego tabu
nakładanego przez wieki a dotycz
ą
cego ko
ś
cioła w ogóle. Na temat
religii lepiej jest nie rozmawia
ć
w ogóle – zarówno w aspekcie
pozytywnym (podejrzenie o nawiedzenie) jak i negatywnym (skala reakcji
od oboj
ę
tno
ś
ci a
ż
po czynn
ą
wrogo
ść
). Dlatego te
ż
teksty lepiej jest
publikowa
ć
pod pseudonimem a z lud
ź
mi rozmawia
ć
incognito, bo
publiczne ujawnienie si
ę
rodzi
ć
mo
ż
e niebezpiecze
ń
stwo (w samych
tylko listach gro
ż
ono mi kilkakrotnie a jad s
ą
cz
ą
cy si
ę
z ust chrze
ś
cijan
ka
ż
e si
ę
powa
ż
nie zastanowi
ć
nad
ź
ródłem tej nienawi
ś
ci).
Pierwsza była intuicja, wnioski sformułowałem pó
ź
niej. Prawdziwa natura
działa
ń
ko
ś
cielnych jest odmienna od ogólnie panuj
ą
cych pogl
ą
dów i
pozorów jawi
ą
cych si
ę
w kontakcie z ko
ś
ciołami. Oceniam j
ą
jako
skrajnie negatywn
ą
, obliczon
ą
na konkretne skutki. Pierwszy etap moich
rozwa
ż
a
ń
to stwierdzenie,
ż
e KO
Ś
CIELNI FUNKCJONARIUSZE
KRADN
Ą
LUDZIOM DUSZE.
Ż
eby by
ć
dobrze zrozumianym wyja
ś
ni
ę
jak rozumiem poj
ę
cie duszy. Dusze, to centra mocy człowieka. Maj
ą
ona
natur
ę
namacaln
ą
w tym znaczeniu,
ż
e nie nale
żą
do jakiej
ś
niedost
ę
pnej, duchowej sfery, tylko
ż
e ich obecno
ść
jest potrzebna
człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak wierz
ą
ludy
szama
ń
skie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które sprawia,
ż
e
jest on zdrowy, wolny i mo
ż
e normalnie funkcjonowa
ć
. Dusz
ę
mo
ż
na
utraci
ć
. Stan utraty duszy był przedmiotem szczególnych stara
ń
szamanów – jej odzyskiwanie pozostawało i pozostaje nadal jednym z
najwa
ż
niejszych działa
ń
na szama
ń
skiej
ś
cie
ż
ce. Utrata duszy mo
ż
e
zaistnie
ć
na skutek bolesnych do
ś
wiadcze
ń
ż
yciowych, choroby,
wypadku albo intencjonalnych działa
ń
osoby trzeciej czyli mówi
ą
c
wprost, na skutek praktyk magicznych. Takimi praktykami magicznymi
posługuj
ą
si
ę
od stuleci ko
ś
cioły aby pozyskiwa
ć
w magiczny sposób
moc na rzecz funkcjonowania swojej organizacji, a precyzuj
ą
c poj
ę
cie,
tzw. egregora
[2]
. Proces ten nast
ę
puje podczas sprawowania
sakramentów, ale tak
ż
e poprzez systematyczne rzucanie kl
ą
tw na
członków ko
ś
cioła. Te kl
ą
twy nieustannie rzuca si
ę
z ambon, publikuje w
ksi
ąż
kach i puszcza w eter za po
ś
rednictwem rozgło
ś
ni radiowych.
Kl
ą
twy te s
ą
jawne tj. odbiorcom wydaje si
ę
,
ż
e rozumiej
ą
sens
słyszanych słów ale je
ś
li wsłucha si
ę
w nie osoba wolna to wychwyci tam
od razu negatywne tre
ś
ci. W powstaj
ą
cej obecnie ksi
ąż
ce, o której ju
ż
wspominałem na wst
ę
pie, zał
ą
czam przykłady takich kl
ą
tw.
Rzesze zakl
ę
tych ludzi wiod
ą
swoj
ą
egzystencj
ę
nie zdaj
ą
c sobie sprawy
z tego,
ż
e s
ą
cz
ę
stokro
ć
jedynie w połowie lud
ź
mi, bowiem swojej drugiej
połowy, któr
ą
im ukradziono, nigdy nawet nie poznali. Tak, jakby w
ś
ród
rzeszy
ś
lepców kto
ś
nagle zacz
ą
ł mówi
ć
o wzroku – taka jest te
ż
mniej
wi
ę
cej moja sytuacja, kiedy rozmawiam z lud
ź
mi na ten temat. Jest to
trudne poniewa
ż
jestem cz
ę
sto uwa
ż
any za wariata a innych jeszcze za
wroga. Niektórzy zarzucaj
ą
mi paranoj
ę
. Prawd
ę
mówi
ą
c nie dziwi
ę
si
ę
temu. Tak, jestem szalony, gdy
ż
tylko szale
ń
stwem mo
ż
na pokona
ć
ten
lodowaty powiew ziej
ą
cy z ko
ś
cielnych otchłani i tylko paranoiczn
ą
prowokacj
ą
mo
ż
na wyci
ą
gn
ąć
spoczywaj
ą
cych tam ludzi. Nie
ś
wiadomi
tortur jakim s
ą
poddawani twierdz
ą
,
ż
e
ż
yj
ą
w szcz
ęś
liwo
ś
ci, niczym
wi
ęź
niowie reedukacyjnego obozu maoistowskiego re
ż
imu. Jeszcze inni
spontanicznie i samoistnie obudzeni przedwcze
ś
nie, poddawani s
ą
jeszcze wi
ę
kszym torturom poprzez wtłaczanie poczucia winy, modlitwy
(kl
ą
twy) wspólnotowe, nazywane tak
ż
e modlitwami o uwolnienie od
złego ducha. Mnie samemu podczas takiej modlitwy, trwaj
ą
cej dziewi
ęć
nocnych godzin i prowadzonej przez grup
ę
dziewi
ę
ciu osób, w tym
ksi
ę
dza, przylepiono tak zajadłego demona,
ż
e skutki jego działania
odczuwam do dzisiaj. Działa
ń
i sposobów jest wiele. Opisz
ę
je
szczegółowiej w mojej ksi
ąż
ce. Przede wszystkim s
ą
to sakramenty, od
chrztu poczynaj
ą
c.
SAKRAMENTY
Jest siedem sakramentów. Chrzest, bierzmowanie, spowied
ź
, komunia,
mał
ż
e
ń
stwo, kapła
ń
stwo, namaszczenie chorych (zwane ostatnim
namaszczeniem). Pod pozorem czynno
ś
ci sakralnych zakłada si
ę
ofiarom tzw. piecz
ę
cie. Sami ko
ś
cielni funkcjonariusze nazywaj
ą
sakrament bierzmowania Piecz
ę
ci
ą
Ducha
Ś
wi
ę
tego.
Jak
ą
natur
ę
maj
ą
piecz
ę
cie jako takie? Słu
żą
mi
ę
dzy innymi do: 1)
sygnowania dokumentów – jako znaki ich autentyczno
ś
ci, 2) oznaczania
własno
ś
ci, 3) piecz
ę
towania komisyjnie zamkni
ę
tych pomieszcze
ń
, 4)
zamykania tajnej korespondencji 5) znakowania bydła itd.
Po co zatem piecz
ę
towa
ć
ludzi? Je
ś
li człowiek jest wolnym podmiotem,
to nie potrzebny mu znak autentyczno
ś
ci; nie jest te
ż
bydłem chocia
ż
symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje,
ż
e jednak mo
ż
e nim
by
ć
; nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamyka
ć
. A
jednak ludzi si
ę
piecz
ę
tuje. Ma to oczywi
ś
cie wymiar symboliczny a
dokładniej mówi
ą
c magiczny. Magiczne piecz
ę
cie stosowane były i s
ą
przez niektórych magów mi
ę
dzy innymi do p
ę
tania demonów w celu
zaci
ą
gni
ę
cia ich na słu
ż
b
ę
. Bogata w symbolik
ę
piecz
ę
ci jest te
ż
Apokalipsa Jana, który to w
ą
tek szerzej poruszam w swojej ksi
ąż
ce.
Tutaj chciałbym wyja
ś
ni
ć
,
ż
e religia chrze
ś
cija
ń
ska wpisuje si
ę
w jeden,
wspólny rys religii monoteistycznych, które to posiadaj
ą
natur
ę
demoniczn
ą
i stanowi
ą
pole działania sił wrogich człowiekowi. Zarówno
judaizm, chrze
ś
cija
ń
stwo oraz islam s
ą
z natury wrogie człowiekowi. Do
tego tematu jeszcze wróc
ę
.
Rytuały jako takie mo
ż
na z grubsza podzieli
ć
na dwie kategorie:
otwieraj
ą
ce i zamykaj
ą
ce. Do otwieraj
ą
cych nale
żą
np. buddyjskie
poła
[3]
, obrz
ę
d szałasu potów, hiperwentylacja zwana oddychaniem
holotropowym, rytualne stosowanie grzybów halucynogennych w
ś
ród
adeptów tradycyjnych kultur szama
ń
skich
[4]
, rytuał pentagramu. Natura
tych rytuałów jest otwieraj
ą
ca i uwalniaj
ą
ca. Rytuały zamykaj
ą
ce stosuje
si
ę
jedynie intencjonalnie, w konkretnych przypadkach i jawnie. Do
rytuałów zamykaj
ą
cych nale
żą
: wyp
ę
dzanie ducha np. choroby, p
ę
tanie
demona oraz sakramenty ko
ś
cielne – czynione jednak podst
ę
pnie i z
ukryciem ich prawdziwej natury.
PRZYKŁAD CHRZTU. Ko
ś
cielny sakrament chrztu jest rytuałem
magicznym p
ę
taj
ą
cym dusz
ę
dziecka (ko
ś
ciół chrzci równie
ż
sporadycznie dorosłe osoby). Na głowie ofiary kapłan kre
ś
li palcem
umaczanym w po
ś
wi
ę
conym oleju znak krzy
ż
a, po czym egzorcyzmuje
diabła i na ko
ń
cu polewa głow
ę
trzykrotnie wod
ą
wypowiadaj
ą
c
odpowiedni
ą
formuł
ę
: ja ciebie chrzcz
ę
… itd.
Symbolika krzy
ż
a jest wieloznaczna. Na przykład w tradycjach
szama
ń
skich oznacza kierunki
ś
wiata. W tradycji chrze
ś
cija
ń
skiej jest
jednak zwi
ą
zana z rzymskim narz
ę
dziem tortur i egzekucji
wykonywanych na ludziach podrz
ę
dnej kategorii (Rzymian,
posiadaj
ą
cych prawa obywatelskie,
ś
cinano). Krzy
ż
słu
ż
ył do
ś
miertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusz
ą
c si
ę
pod
ci
ęż
arem własnego ciała. Skaza
ń
com zwykle łamano piszczele. Mówi
si
ę
,
ż
e z lito
ś
ci gdy
ż
osoba z połamanymi ko
ść
mi nóg nie mogła si
ę
podnosi
ć
w celu zaczerpni
ę
cia oddechu i umierała przez to szybciej. Jest
to tak
ż
e, a mo
ż
e przede wszystkim,
ś
lad starej wiary w to,
ż
e istota z
połamanym szkieletem nie mogła si
ę
odrodzi
ć
ponownie
(zmartwychwsta
ć
) gdy
ż
szkielet w bardzo starej warstwie wierze
ń
jest
ź
ródłem
ż
ycia i mocy. (W tym miejscu warto wspomnie
ć
,
ż
e według
przekazu ewangelistów, Jezusowi piszczeli nie połamano, co miało by
ć
wypełnieniem si
ę
starotestamentowego proroctwa) Centrum odniesienia
współczesnego chrze
ś
cija
ń
stwa jest zatem człowiecze
ń
stwo
unieruchomione i przybite do narz
ę
dzia ka
ź
ni. Od wieków ludzie
spogl
ą
daj
ą
na ten symbol nie zdaj
ą
c sobie sprawy co on oznacza i jakie
konsekwencje ma nieustanne kontemplowanie tej tre
ś
ci. Czynienie tego
znaku na czole dziecka jest ukrzy
ż
owaniem równie
ż
jego
człowiecze
ń
stwa, jest symbolicznym unieruchomieniem jego istoty,
zale
ż
nej odt
ą
d od woli swych oprawców i dysponentów mocy, któr
ą
odbiera si
ę
ofierze w czasie sprawowania tego rytuału.
Wyp
ę
dzanie demona nad nowonarodzonym dzieckiem jest zgubne w
skutkach. Stara magiczna zasada głosi,
ż
e nie ma znaczenia forma
gramatyczna zakl
ę
cia. Je
ś
li kto
ś
zaklina bogactwo mówi
ą
c niech nie
b
ę
d
ę
biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły mo
ż
e by
ć
tylko
bieda. Je
ś
li zatem kapłan woła szatana, wyp
ę
dzaj
ą
c go z miejsca, gdzie
go nie ma, to demon najprawdopodobniej przylezie z ciekawo
ś
ci,
ż
e kto
ś
wzywa jego imienia. Skutek egzorcyzmu – wokół ofiary gromadz
ą
si
ę
demony, a prac
ę
maj
ą
ułatwion
ą
, gdy
ż
ochrzczony został wła
ś
nie
pozbawiony duszy,
ź
ródła swej mocy.
Wiele dzieci w czasie chrztu prze
ż
ywa koszmar. Dławi
ą
si
ę
one, wpadaj
ą
w spazmy, drgawki, siniej
ą
, dusz
ą
si
ę
itd. Jako
ż
e kiedy
ś
asystowałem
do mszy jako lektor, widziałem wielokrotnie takie przypadki. Wielu moich
czytelników opisuje do
ś
wiadczenia z chrztu swoich dzieci jako wła
ś
nie
takie. Jedna z relacji opowiedzianych przez moj
ą
czytelniczk
ę
była taka,
ze miała ona wizj
ę
swego chrztu, kiedy to podczas polewania głowy
wod
ą
miała wra
ż
enie,
ż
e zalewa ja od
ś
rodka czarna,
ś
mierdz
ą
ca ma
ź
.
Ja sam podczas obserwowania ko
ś
cielnych rytuałów widz
ę
rzeczy
paskudne i złowieszcze. Kontakt z tym jest naprawd
ę
przykry.
PRZYKŁAD BIERZMOWANIA. Rytuał ten odbywa si
ę
poprzez znak
krzy
ż
a na czole, czyniony palem umaczanym w po
ś
wi
ę
conym oleju,
wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu. Podczas
tego rytuału biskup wypowiada formuł
ę
: przyjmij znami
ę
daru ducha
ś
wi
ę
tego. W ko
ś
ciołach wschodnich (prawosławnych) piecz
ę
tuje si
ę
całe
ciało (czoło, usta, gardło, klatk
ę
piersiow
ą
– serce, dłonie i stopy) z
formuł
ą
: piecz
ęć
daru ducha
ś
wi
ę
tego. Prawosławie w tym przypadku
stosuje metod
ę
hurtow
ą
.
Mo
ż
na je nazwa
ć
po prostu zamykaniem trzeciego oka. Trzecie oko,
zwane w tradycji jogi czakramem anahata jest zwi
ą
zane ze zdolno
ś
ci
ą
do
ś
wiadczania wizji. Wizja jest istotn
ą
cz
ęś
ci
ą
percepcji człowieka, bez
niej jest si
ę
tylko tworem przekazuj
ą
cym tre
ś
ci z drugiej r
ę
ki. Wizja
uzdrawia, daje wolno
ść
i decyduje o kreatywno
ś
ci. Skutkiem
powszechnego wył
ą
czenia tej zdolno
ś
ci u ludzi jest skrajna
technologizacja
ż
ycia i regres cywilizacyjny, którego najjaskrawszym
symptomem jest zast
ą
pienie wizji przez telewizj
ę
. Inni decyduj
ą
o tym
jakie tre
ś
ci i obrazy kieruj
ą
ż
yciem naszym i naszej społeczno
ś
ci. Ko
ś
ciół
przywi
ą
zuje bardzo du
żą
wag
ę
do mediów, które nazywa w
charakterystyczny sposób „
ś
rodkami masowego przekazu”. St
ą
d te
ż
pewnie owa walka o media toczona przez znanego wszystkim
zakonnika, wła
ś
ciciela jednej z ko
ś
cielnych rozgło
ś
ni radiowych. Kto ma
władz
ę
nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym wizji, ten ma
faktyczn
ą
władz
ę
nad nimi.
PRZYKŁAD SPOWIEDZI. Centralnym punktem tego rytuału jest osobiste
wyznanie swoich przewinie
ń
ko
ś
cielnemu funkcjonariuszowi. W tradycji
katolickiej ofiar
ę
nazywa si
ę
penitentem a spowiednik pełni rol
ę
s
ą
du.
Je
ś
li mamy s
ą
d, to gdzie obro
ń
ca? Ofiara jest sama swoim
oskar
ż
ycielem (prosz
ę
zauwa
ż
y
ć
podobie
ń
stwo do publicznej
samokrytyki w pa
ń
stwach komunistycznych), nie ma obro
ń
cy i jest
poddawana s
ą
dowi. Tradycyjnym gestem pokuty jest bicie si
ę
w pier
ś
.
Według moich obserwacji ten rytuał ma przede wszystkim wpływ na
sfer
ę
uczu
ć
, dotyczy o
ś
rodka zwanego w tradycji indyjskiej czakramem
serca. Przy czym zaznaczam dosy
ć
lu
ź
no nawi
ą
zuj
ę
do tej tradycji
bowiem w innych tradycjach mo
ż
na zauwa
ż
y
ć
podobne korespondencje
władz psychicznych i duchowych do o
ś
rodków ciała (głowa –
ś
wiadomo
ść
, serce – uczucia, splot słoneczny – emocje). Czyni
ę
tak,
poniewa
ż
system czakramów z systemu jogi dobrze zakorzenił si
ę
w
ś
wiadomo
ś
ci adeptów Zachodu i dla wielu moich czytelników jest on
czytelny. Spowied
ź
mo
ż
e powodowa
ć
uzale
ż
nienie. Ofiara zaczyna
skupia
ć
si
ę
przede wszystkim na sobie, boj
ą
c si
ę
popełni
ć
kolejne
wykroczenie popada w rodzaj autyzmu pomieszanego z narcyzmem.
S
ą
d spowiedzi przypomina jej nieustannie, kto jest jej panem i od kogo
zale
ż
y. Penitent nie jest z definicji osob
ą
woln
ą
– osoba wolna nie
podlega s
ą
dowi. Poj
ę
cie wolno
ś
ci jest tutaj kluczowe.
EGREGORY I DEMONY
Zarówno egregory jak i demony stanowi
ą
realne byty rezyduj
ą
ce w
sferze, nazwanej ongi
ś
w
ś
rodowisku okultystycznym, astraln
ą
.
Psychologizacja czy te
ż
wr
ę
cz jungizacja
[5]
zagadnie
ń
zwi
ą
zanych z
magi
ą
i szamanizmem spowodowała,
ż
e demony zacz
ę
to postrzega
ć
jako jedynie aspekty ludzkiego umysłu. Jestem stanowczym
przeciwnikiem takiego podej
ś
cia do sprawy. Psychologia jest
autonomiczn
ą
dziedzin
ą
i ma si
ę
do tłumaczenia poj
ęć
magicznych oraz
wyja
ś
niania natury astralu, jak wspomniane ju
ż
skrzypce do poziomnicy.
Szama
ń
skie uzdrawianie to nie psychoterapia i odwrotnie. Podkre
ś
lam to
aby zawczasu wyeliminowa
ć
próby psychologizacji poruszanych przeze
mnie kwestii. Takowe były ju
ż
podejmowane w ramach oswajania moich
sk
ą
din
ą
d niewygodnych pogl
ą
dów. Temu si
ę
sprzeciwiam. Twierdz
ę
stanowczo,
ż
e w przestrzeni ko
ś
cioła mamy do czynienia z
niebezpiecznymi istotami i jest to zagro
ż
enie realne oraz namacalne.
Pisz
ę
to jako szaman
[6]
, b
ę
d
ą
cy nim z powołania i wybrania, o które
nie zabiegałem.
Ź
ródłem mojego poznania w tej kwestii s
ą
wizje oraz
szczególna percepcja b
ę
d
ą
ca wynikiem szama
ń
skich działa
ń
, jak te
ż
przede wszystkim kontakt z lud
ź
mi – ofiarami chrze
ś
cija
ń
skiego
piecz
ę
towania. Je
ś
li kto
ś
chce, mo
ż
e oczywi
ś
cie uzna
ć
moje wywody za
przejaw konfabulacji, lub wr
ę
cz choroby psychicznej, ale jestem na to
przygotowany. Moje argumenty przeciw religijnym – poruszamy si
ę
w tej
samej przestrzeni, psychiatra nie ma tu nic do gadania.
Demony korzystaj
ą
z przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali
no
ś
nej. Czasami nie zachowuj
ą
tej reguły i manifestuj
ą
si
ę
fizycznie,
chocia
ż
s
ą
to przypadki sporadyczne – wymagaj
ą
zaanga
ż
owania
ogromnych pokładów mocy i mo
ż
na je porówna
ć
na przykład do spi
ęć
w
instalacji elektrycznej. Demony potrzebuj
ą
ludzi, tak jak przestrze
ń
Internetu potrzebuje komputerów, aby zamanifestowa
ć
swoj
ą
tre
ść
na
ekranach monitorów. Internet jest realny i policzalny (cho
ć
by w systemie
binarnym) ale bez urz
ą
dze
ń
peryferyjnych istniałby sam dla siebie.
Podobnie egregor ko
ś
cielny ma natur
ę
sieci, do której podpi
ę
te s
ą
jego
ofiary. Egregor ten ma nader paskudn
ą
natur
ę
, bywaj
ą
bowiem równie
ż
egregory o naturze bardziej neutralnej. Ten wi
ę
c jest po pierwsze bardzo
stary, a po drugie uzale
ż
niony od ofiar, których ci
ą
gle mu brakuje. W
jego otchłani funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich
jest Szatan zwany te
ż
, nie do ko
ń
ca słusznie, Lucyferem. Pełni on natur
ę
stra
ż
nika, jak kto
ś
kiedy
ś
słusznie spostrzegł. Jego zadaniem jest bycie
tym wilkiem czyhaj
ą
cym na owczarni
ę
pana – owce boja si
ę
wychyli
ć
poza stado i bardzo pilnuj
ą
swego pasterza. Maj
ą
pozór bezpiecze
ń
stwa
ale musz
ą
dawa
ć
si
ę
strzyc a niekiedy i da
ć
ze
ż
re
ć
, chocia
ż
odbywa si
ę
to po cichu, tak aby inne owce si
ę
nie wystraszyły. Je
ś
li chodzi o
Lucyfera, to uwa
ż
am jednak inaczej. Nie jest on tym samym co szatan-
stra
ż
nik, jest on drug
ą
po demonie Jahwe (na ten temat w dalszej cz
ęś
ci
tekstu) postaci
ą
religii monoteistycznych. Jest panem demonicznego
ładu. Odrywa swe ofiary od samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym
ś
wiatłem doskonało
ś
ci. Jawi si
ę
jako posta
ć
łagodna i doskonała. Jest
niezale
ż
ny od egregora ko
ś
cielnego, stanowi autonomiczne pole mocy
obecne we wszystkich prawie tradycjach.
Ostatnio zamanifestował si
ę
wiosn
ą
w Rzymie tak, jak to opisałem w
kwietniu po jednej z do
ś
wiadczonych przeze mnie wizji : „Popatrzcie na
Jego oblicze – pełne anielskiej godno
ś
ci, pełne wdzi
ę
ku i starczej
doskonało
ś
ci. Przypatrzcie si
ę
temu faustowskiemu duchowi Teutona –
niczym sobowtór Adriana Lewrkühna, co zaprzedał dusz
ę
diabłu w
zamian za blask chwały i doskonało
ś
ci. Habemus daemonium – oto
mamy zło najczystsze, naj
ś
wietlistsze, pi
ę
kn
ą
posta
ć
lucyferycznego
autoramentu, co usadowiła si
ę
w samym centrum
ś
wiata. Diabelstwo
zwyci
ęż
yło.”
Innym, obecnie bardzo atrakcyjnym polem aktywno
ś
ci lucyferycznej jest
tzw. new age. Tematu tego jednak z oczywistych wzgl
ę
dów tutaj rozwija
ć
nie b
ę
d
ę
. Z lucyferyczn
ą
aktywno
ś
ci
ą
mo
ż
emy mie
ć
do czynienia nawet
w tak zacnych tradycjach jak zen – niektórzy jego adepci omamieni
iluzorycznym
ś
wiatłem zaczynaj
ą
uwa
ż
a
ć
,
ż
e istnieje stan, w którym nie
ma w
ą
tpliwo
ś
ci i przez to zdolni s
ą
do niezwykłego okrucie
ń
stwa o jakie
np. pos
ą
dzano Philipa Kapleau, o japo
ń
skich, samurajskich zbrodniach II
Wojny
Ś
wiatowej ju
ż
nawet nie wspominaj
ą
c.
Drugi demon, staj
ą
cy jednak w centrum uwagi, to Jahwe – stary, okrutny,
i paskudy w swej naturze pustynny demon wojny i pogody. Stary
Testament, kronika jego działa
ń
, jest histori
ą
pisan
ą
krwi
ą
. W swej
ksi
ąż
ce dokonuj
ę
szczegółowej analizy tekstu ST i przytaczam
najciekawsze przykłady. Jahwe pocz
ą
tkowo zasilał si
ę
energi
ą
ż
yciow
ą
ofiar składanych z ludzi. Potem zadowalał si
ę
zwierz
ę
tami a w ko
ń
cu,
samemu ewoluuj
ą
c, zapragn
ą
ł ludzkich dusz.
My
ś
l
ę
,
ż
e egregory i demony maj
ą
natur
ę
podobn
ą
do, dajmy na to,
ameby. Mog
ą
si
ę
dzieli
ć
, klonowa
ć
a dodatkowo jeszcze ewoluowa
ć
i
mutowa
ć
. Tak te
ż
było z Jahwe. W jednym polu mocy, takim
superegregorze, działaj
ą
obecnie inne, spokrewnione ze sob
ą
pola
mocy. Inn
ą
natur
ę
miał pierwotny Jahwe, inn
ą
ma współczesny katolicki
Ojciec a jeszcze inn
ą
ma Allach. Zdaje si
ę
,
ż
e inny te
ż
jest duch
protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z kapitalizmem jako
głównym polem swej aktywno
ś
ci
[7]
. Obecnie dwa z tych egregorów
zdaj
ą
si
ę
walczy
ć
ze sob
ą
o rz
ą
d dusz – islam i prostestanto- kapitalizm
ś
cieraj
ą
si
ę
na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej a podło
ż
em
tego konfliktu jest ropa naftowa, nazywana przez Nie
ń
ców, o czym
wiemy od Leonida Lara, krwi
ą
diabła
[8]
. Temat ten jest wart osobnego
potraktowania i z pewno
ś
ci
ą
za jaki
ś
czas do niego wróc
ę
.
Ojciec – demon katolicyzmu, zdawał si
ę
słabn
ąć
przez ostatnie
dziesi
ę
ciolecia. Przypominał schorowanego starca, niedoł
ęż
nego
okrutnika wykonuj
ą
cego sw
ą
władz
ę
r
ę
koma najemników. Nowy szef
religijnej organizacji katolickiej, wcielony duch lucyferycznego idealizmu
wieczystego, pokazuje jednak,
ż
e nast
ą
piło pewne przewarto
ś
ciowanie,
czyli prawdopodobnie znale
ź
li jakie
ś
nowe
ź
ródła energii. Zauwa
ż
am
jednak,
ż
e sfera ta jest nader pogmatwana, nie do ko
ń
ca jasna. Owe
demoniczne pola mocy nie maj
ą
jednoznacznie okre
ś
lonych granic,
jedne zdaj
ą
si
ę
subtelnie przechodzi
ć
w drugie, st
ą
d trudno nieraz
okre
ś
li
ć
to
ż
samo
ść
danej siły. S
ą
tutaj kształty powstałe na wzór
sojuszu, komensalizmu
[9]
, a nawet paso
ż
ytnictwa – posługuj
ą
c si
ę
modelowo terminologi
ą
przyrodnicz
ą
. To jest mroczny i drapie
ż
ny
ś
wiat a
my jeste
ś
my jego baz
ą
pokarmow
ą
.
Oprócz tego egzystuje wiele pomniejszych demonów. Ich natura jest
podobna, przyczepiaj
ą
si
ę
do swych ofiar i zasilaj
ą
si
ę
resztami ich
mocy. Ka
ż
dy poddany rytuałom ko
ś
cielnym ma przypisanego sobie
przynajmniej jednego, indywidualnego demona, który jak cie
ń
, wlecze si
ę
za nim całe
ż
ycie. Rezyduje w jego umy
ś
le, zatruwaj
ą
c go my
ś
lami o
poczuciu winy upo
ś
ledzaj
ą
c go np. w dziedzinie seksualno
ś
ci
[10]
itd.
Ostatnio miejscem wzmo
ż
onej aktywno
ś
ci demonicznej stały si
ę
spotkania na Lednicy
[11]
, gdzie dominikanie gromadz
ą
rzesze młodych
ludzi poddaj
ą
c im zupełnie nowym rytuałom. Ka
ż
de doroczne, lednickie
spotkanie ko
ń
czy si
ę
pochodem ofiar pod symbolicznym szkieletem ryby
– s
ą
tutaj symbolicznie po
ż
erani przez egregora, który w tym przypadku
manifestuje si
ę
w swojej akwatycznej emanacji. Skutki tego procesu s
ą
powa
ż
ne. Obserwuj
ą
c na
ż
ywo jedno z takich spotka
ń
widziałem, jak na
ludzi spadaj
ą
z góry niby czarne płachty (jakby płaszczki, latawce) i
okrywaj
ą
ich sob
ą
. Ka
ż
dy z uczestników składa dodatkowo
ś
lubowanie i
w efekcie pod pozorem dobrowolno
ś
ci poddaje si
ę
we władanie
demonów. Podejrzewam,
ż
e takie spotkania organizowane s
ą
dlatego,
ż
e w ostatnich latach wi
ę
zi wiernych z ko
ś
ciołem znacznie si
ę
rozlu
ź
niły,
za przyczyn
ą
chwilowej niedyspozycji demona Ojca. Teraz straty trzeba
nadrobi
ć
i st
ą
d coraz wi
ę
cej takich zgromadze
ń
.
ANTIDOTUM
Co zrobi
ć
z całym tym problemem? Wi
ę
kszo
ść
listów, które otrzymałem
było wołaniem o pomoc. Prawie wszyscy prosili mnie o podanie metod,
za pomoc
ą
których mogliby si
ę
wyzwoli
ć
z p
ę
t i odzyska
ć
swoj
ą
utracon
ą
dusz
ę
. Sprawa nie jest taka prosta. Jeden z moich czytelników,
zainspirowany moim tekstem próbował to zrobi
ć
poprzez odprawienie
poga
ń
skich rytuałów na jednej z polskich
ś
wi
ę
tych gór (chyba była to
Ś
l
ęż
a). Nie wiem jednak jakie były tego skutki. W czasie mojej pracy nad
tym zagadnieniem opracowałem propozycje systematycznego i
ś
wiadomego procesu odwracania skutków przyj
ę
cia na siebie
sakramentów i pozostawania w polu mocy ko
ś
cielnej organizacji. Proces
ten b
ę
dzie przedmiotem prowadzonych przez mnie warsztatów oraz
szczegółowo opisz
ę
go we wspominanej ju
ż
ksi
ąż
ce. Tutaj podam go
tylko w formie konspektu.
1.
Etap formalny – wypisanie si
ę
z organizacji ko
ś
cielnej. Co ciekawe samo
katolickie prawo kanoniczne przychodzi nam tutaj z pomoc
ą
. Chciałbym
aby było wiadome,
ż
e mo
ż
na skutecznie zaprzesta
ć
był członkiem
organizacji ko
ś
cielnej i mo
ż
na zrobi
ć
to wr
ę
cz natychmiastowo.
2.
Etap rytualny – mi
ę
dzy innymi: rytuały łamania piecz
ę
ci (rytuały o
naturze otwieraj
ą
cej), ceremonia odnajdywania i sprowadzania duszy
(najtrudniejszy proces), rytuały i czynno
ś
ci wspomagaj
ą
ce. Wi
ę
cej w
ksi
ąż
ce oraz na warsztatach.
3.
Odwyk – likwidacja wszelkich
ś
ladów symboliki chrze
ś
cija
ń
skiej z
otoczenia. Tutaj trzeba by
ć
bezwzgl
ę
dnym i bez sentymentów pozby
ć
si
ę
nawet pami
ą
tek. Mo
ż
na je zakopa
ć
, spali
ć
albo najlepiej zanie
ść
tam,
gdzie jest ich miejsce – do jakiego
ś
ko
ś
cioła. Im mniej w tym b
ę
dzie
emocji i zło
ś
ci tym lepiej. W ogóle nale
ż
y si
ę
bezwzgl
ę
dnie wystrzega
ć
nienawi
ś
ci wobec porzucanego
ś
rodowiska chrze
ś
cija
ń
skiego.
Przedmiotów tych powinni
ś
my si
ę
pozby
ć
bez niech
ę
ci a najbardziej
zalecana jest tutaj chłodna oboj
ę
tno
ść
. Nie nale
ż
y te
ż
przesadza
ć
z
miło
ś
ci
ą
i formułami wybaczania, tak modnymi w tradycji new age, która
sama te
ż
jest niezłym diabelstwem, ale nie czas i miejsce rozwija
ć
ten
w
ą
tek. Najlepiej jest zaj
ąć
si
ę
czym
ś
zupełnie innym i pozwoli
ć
wygasn
ąć
pami
ę
ci. Przychodzi taki czas,
ż
e mo
ż
na ju
ż
ze spokojem
wej
ść
nawet do ko
ś
cioła albo z ciekawo
ś
ci
ą
wysłucha
ć
papieskiego
przemówienia. Kiedy osi
ą
gn
ą
łem ten stan, byłem bardzo szcz
ęś
liwy. To
jest najpewniejsza oznaka wyzwolenia i pełnego sukcesu
przeprowadzonych działa
ń
.
Ze wszystkich etapów najtrudniejszy jest ten, który przechodzimy
konfrontuj
ą
c nasz
ą
decyzj
ę
z otoczeniem, rodzin
ą
. Trzeba pami
ę
ta
ć
,
ż
e
Polacy s
ą
szczególnie przywi
ą
zani do tradycji chrze
ś
cija
ń
skiej. Chrzty,
ś
luby i prymicje stanowi
ą
wa
ż
ny element funkcjonowania lokalnej kultury.
Adept, który dokona formalnej rezygnacji z członkostwa w ko
ś
ciele nie
mo
ż
e by
ć
chrzestnym,
ś
wiadkiem
ś
lubu, bierzmowania, nie b
ę
dzie
pochowany przez ksi
ę
dza itd. To s
ą
powa
ż
ne skutki i trzeba by
ć
na nie
przygotowanym. To jest siła i zajadło
ść
ko
ś
cielnego egregora, który tak
wpił si
ę
w tkank
ę
społeczn
ą
,
ż
e uzale
ż
nił od siebie nawet sfer
ę
kultury i
obyczajów. Trzeba wiedzie
ć
,
ż
e babcie, ciocie i mamy b
ę
d
ą
cierpiały z
tego powodu. To wszystko trzeba wzi
ąć
po uwag
ę
. Ale mamy mały
wybór – albo wolno
ść
i powa
ż
ne traktowanie siebie, albo niewola i w
nagrod
ę
pozorny spokój. Kiedy ju
ż
si
ę
wyzwolimy, to mo
ż
emy jednak
poci
ą
gn
ąć
innych za sob
ą
. Ja sam wyzwoliłem ju
ż
kilkadziesi
ą
t osób i
naprawd
ę
było warto.
CO DALEJ?
Jak ju
ż
kilkakrotnie wspominałem, powstaje obecnie ksi
ąż
ka mojego
pióra, która zostanie wydana prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
B
ę
dzie ona, zdaje si
ę
, pierwsz
ą
tego tupu publikacj
ą
dlatego jest to
nader trudne zadanie. Po pierwsze musze upora
ć
si
ę
z ogromn
ą
ilo
ś
ci
ą
materiału, który stanowi
ą
dane historyczne, tysi
ą
ce listów e-mail od
czytelników oraz zapisy i dzienniki z przeprowadzonych działa
ń
. Nie
posługuj
ę
si
ę
aparatem naukowym ale musze zachowa
ć
systematyczno
ść
poruszanych kwestii gdy
ż
inaczej wyszedłby z tego
bełkot. Cały czas bowiem poruszam si
ę
na granicy konfabulacji i
potrzeba du
ż
ej uwa
ż
no
ś
ci aby umie
ć
odrzuci
ć
to co warto
ś
ciowe od
strz
ę
pów wyłaniaj
ą
cych si
ę
z umysłowego chaosu. Do tego zdaje sobie
spraw
ę
z faktu, i
ż
moje pogl
ą
dy stanowi
ą
mocn
ą
prowokacj
ę
i musze by
ć
przygotowany na kolejne ataki ze strony obro
ń
ców wiary.
Cały czas zastanawia mnie ich zaciekło
ść
i bezkompromisowo
ść
w
stosowaniu quasiinkwizycyjnych metod. Jest to jednak dla mnie kolejny
dowód tego,
ż
e pod
ąż
am w dobrym kierunku. Jak to powiadaj
ą
nie kopie
si
ę
zdechłego psa. Nie mniej proces si
ę
ju
ż
rozpocz
ą
ł i b
ę
dzie
kontynuowany. Dlatego ju
ż
jesieni
ą
tego roku zamierzam zorganizowa
ć
pierwsze seminarium i warsztaty dla osób pragn
ą
cych rozwi
ą
za
ć
problem swojego statusu w tej kwestii. Na razie mam gotowy program i
wst
ę
pny termin (koniec wrze
ś
nia lub pocz
ą
tek pa
ź
dziernika) natomiast
miejsce pozostaje kwesti
ą
otwart
ą
– zale
ż
y ile osób si
ę
zgłosi i sk
ą
d one
b
ę
d
ą
.
Póki co wszystkim ch
ę
tnym słu
żę
rad
ą
co do prawej kwestii wypisania
si
ę
z ko
ś
cielnej organizacji, co jest wst
ę
pnym warunkiem kontynuacji
procesu łamania piecz
ę
ci. Osoby zainteresowane otrzymaniem takiej
instrukcji prosz
ę
o kontakt poprzez poczt
ę
e-mail.
Cały czas podkre
ś
lam jako rzecz najwa
ż
niejsz
ą
– nie wolno generowa
ć
ż
adnej nienawi
ś
ci, zło
ś
ci, niech
ę
ci w stosunku do członków ko
ś
cielnych
organizacji, osób duchownych – s
ą
to równie
ż
ofiary. Negatywne emocje
s
ą
tym, czym demony karmi
ą
si
ę
najch
ę
tniej. Potrzeba rezerwy,
dystansu i wiele, naprawd
ę
wiele WSPÓŁCZUCIA.
Ż
adne z
proponowanych przeze mnie działa
ń
i rytuałów otwieraj
ą
cych nie jest
wymierzona przeciw czemu
ś
lub komu
ś
. Nie wymieniam w nich w ogóle
ko
ś
cioła, nazw sakramentów itd. S
ą
one całkowicie neutralne i
uwalniaj
ą
ce. Przestrzegam te
ż
przed stosowaniem jakoby poga
ń
skich
rytuałów, jakich przykłady miałem okazje otrzyma
ć
od moich czytelników
z pro
ś
ba o ich ocen
ę
, a b
ę
d
ą
cych w rzeczywisto
ś
ci jaka
ś
karykatur
ą
,
odczynianiem sakramentów poprzez swoist
ą
odwrotno
ść
znaków i
symboliki. Jest to po prostu niebezpieczne a nie daje
ż
adnych efektów.
Nienawi
ść
i manifestowana niech
ęć
to kanały, przez które nast
ę
puje
ci
ą
głe wracanie do punktu wyj
ś
cia czyli zniewolenia. Ja sam zachowuj
ę
wobec duchownych i chrze
ś
cijan daleko id
ą
c
ą
ż
yczliwo
ść
oraz
poprawno
ść
obyczajów a dyskusje staram si
ę
zawsze toczy
ć
w dobrej
atmosferze. Do tego samego namawiam wszystkich pragn
ą
cych si
ę
wyzwoli
ć
z p
ę
t ko
ś
cielnej niewoli. Nie daje si
ę
te
ż
prowokowa
ć
i
przestałem odpisywa
ć
oraz czyta
ć
listy z kalumniami i gro
ź
bami pod
moim adresem – od razu je kasuj
ę
. Krytyk
ę
oraz dyskusj
ę
rozumiem i
lubi
ę
, walk na słowa prowadzi
ć
nie b
ę
d
ę
.
Zapraszam do korespondencji ze mn
ą
, w miar
ę
mo
ż
liwo
ś
ci odpisuj
ę
na
otrzymane listy ale ze wzgl
ę
du na ich liczb
ę
mog
ę
odpisa
ć
z
opó
ź
nieniem. Wszystkie jednak dokładnie czytam i najciekawsze
wł
ą
czam do swojej pracy.
Zach
ę
cam równie
ż
do lektury mojej ksi
ąż
ki, wst
ę
pne zainteresowanie jej
nabyciem mo
ż
na te
ż
zgłasza
ć
listownie. Pierwszy nakład b
ę
dzie
niewielki, 1000 egz. a zainteresowanie jest bardzo du
ż
e.
14 sierpnia 2005 Autor: Alhean
[1]
Świat astralny – wg słownika: zaświatowy, mistyczny, niematerialny. Przypisuje się temu
pojęciu również inne znaczenie, jako sfery pośredniej pomiędzy światem fizycznym a
duchowym. Według poglądów niektórych autorów w astralu znajdują się różne byty, kształty
mentalne i autonomiczne ogniska mocy, które uzyskały samodzielną egzystencję a źródło
niektórych leży w działalności człowieka. Niektórzy z kolei twierdzą, że astral jest
przestrzenią projekcji umysłu i ma naturę jedynie konfabulacyjną. Autor nie podziela tego
poglądu uważając, że byty astralne egzystują autonomicznie, niezależnie od ludzkiego
umysłu, którego używają tylko jako fali nośnej w celu manifestowania swojej obecności.
[2]
Egregor oznacza kolektywną, wspólnotową, magiczną więź astralną. Więź egregora
powstaje na skutek walorów i jakości energetycznych, ukierunkowanych wspólnym dążeniu
emisji energii zarówno istot żywych, jak i już zmarłych, a nawet przedmiotów nieożywionych.
Możemy więc mówić np. o egregorze chrześcijańskim, a w jego granicach funkcjonującym
egregorze np. kościoła katolickiego. (Definicja wg
http://www.logonia.pl
)
[3]
Phowa (tyb.), Joga Przeniesienia Świadomości – jedna z praktyk buddyzmu Diamentowej
Drogi. Przynależy do zbioru Sześciu Jog Naropy. Ma pozwolić praktykującemu po śmierci
odrodzić się w Czystej Krainie Buddy Nieograniczonego Światła, gdzie zapewniane są
wszystkie warunki do dalszego rozwoju. Znakiem powodzenia jest niewielki fizyczny otwór
na czubku głowy, często też kropelka krwi, powstała w wyniku praktyki.
Źródło:
pl.wikipedia.org/wiki/Phowa
[4]
Autor podaje to jako jedynie przykład rytuału natomiast nie propaguje tej metody,
stojącej w sprzeczności z prawem obowiązującym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.
[5]
od C. G. Junga
[6]
Wokół tego terminu i poprawności jego zastosowania wobec adeptów świata
współczesnego kultury ponowoczesnej toczono juz na łamach Taraki wiele dyskusji. Ja sam
miałem wątpliwości w tej materii. Ostatecznie jednak postanowiłem stosować to określenie
ponieważ jest wygodne i dobrze funkcjonuje oraz opisuje funkcje jaką pełnię w ramach
działań przeze mnie prowadzonych. W moim przekonaniu szaman, to ktoś, kto potrafi
wchodzić w szczególny stan percepcji pozwalający na kontaktowanie się ze światem
astralnych i duchowym i poprzez przeprowadzanie odpowiednich działań wywierać
określone skutki, użyteczne dla siebie bądź inne osoby, która o to prosi. Myślę, że bycie
szamanem po części jest wrodzone a po części nabyte, w rozumieniu systematycznej pracy i
rozwijaniu posiadanych zdolności.
[7]
Charakterystyczne jest to, że Polska jako teren aktywności katolickiej nie radzi sobie z
kapitalizmem, podobnie jak Ameryka Południowa. Polska stanowi obecnie pole walki
pomiędzy egregorem protestancko-kapitalistycznym a feudalno-katolickim. Dla pola
działania protestantyzmu jest charakterystyczna martwota uczuciowa i emocjonalna ludzi.
Ich dwuwymiarowa i płytka egzystencja w służbie korporacjom i zdobywaniu pieniądza. A
obecny kryzys władzy powstał przecież między innymi w oparciu o konflikt na tle krwi diabła
– ropy naftowej (patrz następny przypis).
[8]
Przeczytaj wywiad z Leonidem Larem na
www.taraka.pl/wywlar.htm
[9]
Komensalizm – łac. (współbiesiadnictwo), typ współżycia między dwoma gatunkami.
Jeden może korzystać z pokarmu zdobywanego przez drugi organizm, w którym jeden
czerpie korzyści, nie przynosząc szkody ani korzyści drugiemu; np.: rekin i podnawka .np.
odżywianie się owadów żyjących w gniazdach ptasich resztkami pokarmu tych ptaków lub
zgubionymi piórami.
[10]
Czynności seksualne mają naturę otwierającą. Przeprowadzone nieodpowiednio
upośledzają człowieka. Kościelna wizja seksu jest wizja kaleką i chorą, czyniącą z niektórych
ludzi zboczeńców. Zawładnięcie sferą ludzkiego seksu, obok zawładnięcia jego finansami i
życiem stanowi o pełnym podporządkowaniu demonicznym siłom, które staja za
organizacjami kościelnymi.