Jeśli mistycy są przekonani, że działanie Boga w duszy jest dla nas niewidzialne, a Jego zbliżenie się do człowieka powoduje
często oschłość i pustkę, to dlaczego Bóg nie mógłby działać również w tych doświadczeniach, w których trudno nam sobie
wyobrazić Jego obecność? Jeśli każda dobra aktywność w ostatecznym rozrachunku pochodzi od Boga, to dlaczego nie uznać,
że także w innych sferach ludzkiego życia (poza aktami ściśle religijnymi) doświadczamy duchowego oczyszczenia? Wypełnianie
wielu codziennych obowiązków i pracy , a także służba bliźnim, zwłaszcza jeśli nie sprawiają nam one przyjemności i
przychodzą z pewnym trudem, mogą w gruncie rzeczy uwalniać nas od egoizmu i uczyć cnót. Nie chodzi tutaj jednak o
cierpiętnictwo i hołdowanie zasadzie: „Im gorzej, tym lepiej”. Życie dostarcza nam wystarczająco dużo okazji do przekraczania
siebie, chociażby wtedy, kiedy nam się najzwyczajniej w świecie „nie chce”, ale jednak przełamujemy nasze opory.
Św. Jan wyraźnie zaznacza, że oczyszczenie nie jest zarezerwowana jedynie dla wybranych mistyków i doświadczeń
uznawanych przez nas za stricte religijne. Wszelkie sytuacje, w których zapominamy o sobie, koncentrując się na dobru innych,
przyczyniają się do naszego duchowego wzrostu. Na przykład, oczyszczenie może przeżywać mama, którą tak pochłania
karmienie jej niewowlęcia, że w owej chwili przestaje myśleć o sobie. Ale to samo wydarza się, kiedy po raz kolejny musi
przewinąć dziecko, lub utulić je w płaczu, chociaż czasem jest już zmęczona powtarzaniem tych samych czynności.
Oczyszczenie może pojawić się wtedy, kiedy lektura książki zajmuje mnie do tego stopnia, że nie zauważam upływu czasu. W
praktyce oczyszczenie zakłada postawę kontemplacyjną, czyli uważne skoncentrowanie na tym, co robię i ukierunkowanie tego
działania na dobry cel, obojętnie, czy będzie to bieganie, naprawianie samochodu, czy koszenie trawnika. W ten sposób
bardziej otwieram się na Boga, który jest obecny cały czas, chociaż o Nim w danej chwili nie myślę.
Co kłóci się z zachowaniem kontemplacyjnym? Dla przykładu, studenci w Stanach coraz częściej zjawiają się na wykładach z
komputerem, tylko po to, by sprawdzać pocztę co pięć minut i buszować w Internecie. Nie mogę się też nadziwić osobom,
które udają się do parku ze słuchawkami na uszach, by cały czas słuchać muzyki. Albo jak można poważnie rozmawiać z jedną
osobą przez skype’a, jeśli w tym czasie zajęty jestem czatowaniem z inną osobą i jeszcze w krótkich odstępach między
odpowiedziami kończę kolejnego maila?
Thomas Merton powiedział kiedyś, że cała duchowa walka w człowieku dotyczy jego narcyzmu, pragmatyzmu i niepokoju,
trzech słabości, które w języku swoich czasów wspomina również św. Jan od Krzyża. Prawdziwe życie duchowe, którego
źródłem jest Duch Święty, pomaga nam odwrócić się od skoncentrowania na sobie. Tego zwrotu nie możemy jednak dokonać
o własnych siłach, bo nie sięgamy do podstaw naszej duszy. Często niezwykle mgliście znamy samych siebie. Oczyszczenie,
dzięki któremu obumiera nasz egoizm, często boli, ponieważ jest ogniem wypalającym w nas nagromadzone naleciałości. Ale
właśnie tak Bóg powoli rodzi się w naszych sercach, jak dziecko w bólach porodu. Jednak jaka później radość z jego
narodzenia!
O duchowości z krwi i kości / DEON.pl
http://www.deon.pl/religia/rekolekcje/adwent-2010-rekolekcje/piorko...
1 z 1
2010-12-21 23:38