Folwark zwierzęcy
Rozdział I
Pan Jones, właściciel Folwarku Dworskiego, zakończył
obrządek w swym gospodarstwie i udał się na spoczynek.
Kiedy tylko zgasły światła w jego sypialni, zwierzęta
mieszkające w jego gospodarstwie zebrały się w stodole. W
ciągu dnia bowiem rozeszła się wieść, ze stary Major, knur,
który cieszył się wśród zwierząt ogromnym poważaniem,
miał poprzedniej nocy dziwny sen i chciał go wszystkim
opowiedzieć. Major spoczywał na czymś w rodzaju
podwyższenia i kiedy wszyscy zebrali się w stodole zaczął
opowiadać swój sen, zwracając się co chwila do słuchaczy
„towarzysze”. Najpierw opowiada o smutnym losie
zwierząt, pełnym upokorzenia i zniewolenia, które żyją
nędznie, harują, wcześnie przez to umierają, dostają tylko
tyle pożywienia, by nie zdechnąć z głodu, a kiedy przestają
być użyteczne są zabijane. Major mówi, ze to człowiek jest
jedynym prawdziwym wrogiem zwierząt. I wystarczy
usunąć człowieka, a na zawsze znikną główne przyczyny
głodu i pracy ponad siły, bowiem człowiek to jedyne
stworzenie, które tylko konsumuje, niczego nie produkując.
To zwierzęta pracują, wytwarzają jedzenie, nie mając nic w
zamian. Nie mają nawet szansy dokonać żywota w
naturalny sposób. Po tych słowach Major mówi, ze najlepszą
radą na tyranię człowieka jest powstanie. Wierzy on, ze
kiedyś ono wybuchnie, nie wiadomo za ile lat, ale kiedyś
tyrania człowieka zostanie ukrócona. streszczenie
„Niech wśród nas, zwierząt, zapanuje pełna jedność, pełne
braterstwo, solidność w walce. Wszyscy ludzi to nasi
wrogowie. Wszystkie zwierzęta są braćmi”.
Odbyło się też głosowanie dotyczące tego, czy dzikie
zwierzęta, jak króliki czy szczury są braćmi czy wrogami.
Większość była za tym, że jednak braćmi. Major dawał
kolejne rady oraz przedstawiał całe swoje przemyślenia
dotyczące losu zwierząt. Mówił:
„Pamiętajcie, że walcząc z człowiekiem nie wolno się wam do
niego upodobnić. Nawet wtedy, kiedy go zwyciężycie nie
przejmujcie jego wad. Żadnemu zwierzęciu nie wolno
mieszkać w domu, sypiać w łóżku, nosić ubrania, pić
alkoholu, nawet dotknąć pieniędzy
, czy też zajmować się handlem. (...) Przede wszystkim
jednak żadnemu zwierzęciu nie wolno tyranizować
własnego gatunku. Słabi czy silni, mądrzy czy
nierozgarnięci, wszyscy jesteśmy braćmi. Żadnemu
zwierzęciu nie wolno zabić innego. Wszystkie zwierzęta są
równe”. Słowa te staną się później świętością, przykazaniami
których będą zamierzały przestrzegać zwierzęta.Po tym
wywodzie Major opowiada swój sen. Kiedy był mały jego
matka wraz z innymi maciorami nuciła piosenkę, z której
pamiętał tylko melodię i pierwsze dwa słowa. I choć znał ją
na pamięć w dzieciństwie, już dawno zapomniał, jak
brzmiała. Wróciła ona jednak do niego ostatniej nocy we
ś
nie, przypomniał sobie również jej słowa, które zwierzęta
ś
piewały dawno, dawno temu i które poszły w zapomnienie
przed pokoleniami. Tytuł pieśni brzmiał „Zwierzęta Anglii”,
następnie Major zaczął śpiewać. Piosenka mówi o
nadchodzącej wolności zwierząt , o lepszym losie, nawołuje
do buntu i walki o tę wolność. Łatwe słowa i wpadająca w
ucho melodia sprawiły, ze zwierzęta łatwo podchwyciły i
zaczęły same śpiewać. Śpiew wprowadził zwierzęta w
nieopisane podniecenie, jednak chóralne wykonanie
„Zwierząt Anglii” obudziło pana Jonesa, który wyskoczył z
ł
óżka w przekonaniu, ze do kurnika zakradł się lis. Spłoszone
wystrzałem z dubeltówki pana Jonesa zwierzęta uciekły na
swoje legowiska i wkrótce cały folwark pogrążył się we śnie.
Rozdział II
Trzeciej nocy po pamiętnym zebraniu w stodole stary Major
zgasł podczas snu. Działo się to na początku marca. Przez
trzy kolejne miesiące na folwarku wrzało od konspiracyjnej
roboty. Rozumniejsze zwierzęta wiedziały, ze być może nie
doczekają rebelii, ale po przemowie Majora czuły się w
obowiązku, by przyczynić się do przygotowywania
powstania. Najaktywniejsze były w tej kwestii świnie,
uważane ogólnie za najmądrzejsze. Ich stadku przewodziły
dwa młode samce: Snowball i Napoleon, które pan Jones
hodował na sprzedaż. Napoleon był sporym knurem rasy
Berkshire o dzikim wyglądzie, jedynym z tej rasy na
folwarku; nie był dobrym mówcą ale znano go z tego, ze
potrafił postawić na swoim. Snowball był bardziej ruchliwy,
bardziej wygadany i bystrzejszy, nie miał jednak tak
silnego charakteru jak Napoleon. Wśród pozostałych prosiąt
wyróżniał się jeszcze Squealer, który miał nadzwyczajny
dar przemowy i przekonywania. Mówiono o nim, że czarne
potrafi uczynić białym. Wymienione prosięta opracowały
nauki starego Majora w spójny system myślowy, który
nazwały Animalizmem. Zaczęli organizować potajemne
spotkania, na których tłumaczyli zasady nowej ideologii
innym zwierzętom. Niektóre ze stworzeń obawiały się
nowego porządku, przywiązane były do pana Jamesa,
ponadto obawiały się, że jeśli go zabraknie, umrą z głodu.
Wśród zwierząt na folwarku był kruk Mojżesz, który
opowiadał o Raju Zwierząt, znajdującym się nieco ponad
chmurami. W raju tym tydzień składał się wyłącznie z
niedziel, koniczyna dojrzewała przez okrągły rok, a na
drzewach rosły kostki cukru i pieczone makuchy lniane.
Niektóre zwierzęta nienawidziły go za te opowieści, jak
również za to, że kruk nie musiał pracować. Inne natomiast
wierzyły w ów Raj Zwierząt, lecz świnie dużo musiały się
napracować by przekonać je, że taka kraina nie istnieje.
Najbardziej oddanymi słuchaczami świń była para koni
pociągowych: Boxer i Clover. Zwierzętom tym z trudem
przychodziło samodzielne myślenie, uznały jednak autorytet
ś
wiń i przyjmowały wszystko, co usłyszały, tłumacząc potem
różne kwestie innym zwierzętom prosto i przystępnie. Oba
konie nie opuściły żadnego spotkania w stodole, przewodziły
również w śpiewaniu hymnu zwierząt Anglii.
Okazało się, że powstanie wybuchło szybciej niż się tego
spodziewały zwierzęta. Pan Jones, niegdyś dobry gospodarz,
po stratach finansowych w wyniku przegranego procesu
zaczął coraz częściej zaglądać do kieliszka i zaniedbywał
swój folwark, co doprowadzało do jego stopniowego upadku.
W wigilię świętego Jana udał się do pobliskiej miejscowosci
Willingdon i tak się upił, że wrócił dopiero w niedzielę
popołudniu. Tego dnia parobcy wyszli na polowanie, nie
troszcząc się o nakarmienie zwierząt, właściciel również po
powrocie z długiej pijatyki nie myślał o ich losie. Te głodne
nie wytrzymały . Jedna z krów wyłamała rogami wrota
spichlerza i zwierzęta dopadły od pojemników z żywnością.
Obudzony hałasem gospodarz wpadł do spichlerza z
czterema parobkami i zaczęli smagać zwierzęta batem. Tego
było już za wiele zgłodniałym zwierzętom. Zaczęły atakować
ludzi rogami i kopytami. Nigdy dotąd pan Jones i parobcy
nie widzieli tak rozwścieczonych zwierząt i ich zachowanie
napełniło ich strachem. Zaczęli uciekać, a pani Jones widząc
przez okno co się dzieje spakowała szybko nieco rzeczy i
podążyła za uciekającymi ludźmi. Za nią poleciał również
Mojżesz.
W ten oto sposób Jones został wygnany, a Folwark Dworki
należał do zwierząt. Zwierzęta nie mogły początkowo
uwierzyć w to, co się stało. Wyważyły drzwi siodlarni, gdzie
znajdowały się noże, wędzidła, lejce, postronki, baty i inne
przedmioty, które przypominały niewolenie ich przez
człowieka. Wszystko to wrzuciły do studni, a to co można
było spalić wrzuciły do rozpalonego ogniska. Po czym każde
ze zwierząt otrzymało podwójną porcję ziarna a także
odśpiewano siedem razy hymn „Zwierzęta Anglii”. Po tym
ciężkim dniu ułożyły się do snu i spały tak słodko jak nigdy
dotąd. Kiedy przebudziły się o świcie wybiegły na pobliski
pagórek i same nie mogły uwierzyć, ze to wszystko należy
do nich. Ogarnęła ich niesamowita radość i nie mogły
uwierzyć w swoje szczęście. Kiedy powróciły do budynków
zatrzymały się przy domu, gdzie Snowball i Napoleon
zarządzili żeby wejść od środka. Zwierzęta zachowywały się
w domu jakby były w muzeum. Tylko jedna klacz, Mollie,
zachowywała się inaczej, zatrzymała się w sypialni przed
toaletką i przykładając sobie do łopatki kawałek wstążki
wdzięczyła się do lustra znajdującego się w toaletce. Dla
Mollie wygnanie ludzi z folwarku wiązało się z utratą tego,
co bardzo lubiła – kostek cukru i wstążek wplatanych w
grzywę. Po zwiedzeniu domu podjęto uchwałę, że budynek
zostanie zamieniony w muzeum. Wszyscy jednogłośnie
zgodzili się z tym, ze nie może
zamieszkać w nim żadne zwierzę. Po śniadaniu Snowball i
Napoleon znów zwołali zwierzęta i powiedziały, że w ciągu
ostatnich miesięcy nauczyli się pisać i czytać z pomocą
starego podręcznika z ortografii znalezionego na śmietniku.
Po czym zmieniły nazwę folwarku znajdującą się na bramie
wjazdowej z FOLWARKU DWORSKIEGO na FOLWARK
ZWIERZĘCY. Po czym świnie powiedziały zwierzętom, ze
zasady Animalizmu ujęli w Siedmiu Przykazaniach, które
to mają stanowić niezmienne prawo, któremu podlegać będą
wszyscy mieszkańcy Folwarku Zwierzęcego. Przykazania te
zapisano na smołowej ścianie stodoły wielkimi białymi
literami. Brzmiały one następująco:
SIEDEM PRZYKAZAŃ
1. Wszystko, co chodzi na dwóch nogach, jest wrogiem
2. Wszystko, co chodzi na czterech nogach lub ma skrzydła,
jest przyjacielem
3. Żadne zwierzę nie będzie nosić ubrania
4. Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku
5. Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu
6. Żadne zwierzę nie zabije innego
7. Wszystkie zwierzęta są równe
Przykazania te spotkały się z aprobatą wszystkich z
zwierząt, a co zdolniejsze zaczęły uczyć się ich na pamięć.
Po tych ustaleniach Snowball i Napoleon przedstawili plany
na najbliższy czas, nadszedł bowiem czas sianokosów i
postanowiono, ze siano będzie zebrane w krótszym czasie ni
zwykle. Świnie wydoiły też krowy, którym wymiona niemal
pękały od mleka, a na pytanie zwierząt co się stanie z
mlekiem ustalono , że ważniejsze są sianokosy a sprawą
mleka zajmą się później. Kiedy jednak wieczorem zwierzęta
wróciły do zagrody mleka już nie było.
Rozdział III
Paca przy sianokosach była cięższa niż zwykle, bo narzędzia
przeznaczone dla ludzi z trudem mogły obsługiwać
zwierzęta, które nie potrafiły stać na dwóch nogach. Świnie
jednak wykazały tyle sprytu, ze zawsze wymyślały jakiś
sposób na pokonanie trudności. Świnie praktycznie nie
pracowały, tylko nadzorowały pracę innych zwierząt.
„Mądrością przewyższały pozostałe, było wiec naturalne, że
objęły przywództwo”. Każde zwierzę, od największego od
najmniejszego, zbierało sino i układało je w sterty. Nawet
kaczki i kury nosiły w dziobach maleńkie wiązki. Siano
udało się zebrać szybciej, niż to zwykle czynili pan Jones i
jego fornale. Nic się też nie zmarnowało, bo kaczki i kury
wyzbierały wszystko do ostatniego ździebełka. Tego lata
praca na folwarku szła sprawnie zwierzęta miałyteż więcej
wolnego czasu. Chociaż napotykały na wiele trudności,
jednak wszystko szło jakoś do przodu dzięki inteligencji świń
i potężnym mięśniom Boksera, który wykonywał robotę nie
jednego, lecz trzech koni. Zawarł on umowę z jednym z
kogutków, by ten budził go pół godziny przed innymi, i
przed rozpoczęciem codziennych zajęć pracował rano tam,
gdzie czas najbardziej naglił. Na każdy problem czy
niepowodzenie miał jedną receptę: „będę pracował jeszcze
więcej!”. Te słowa przyjął za swoją dewizę. Inne zwierzęta też
pracowały ciężko, na miarę swoich możliwości. Nikt nie
kradł, nikt nie narzekał na skąpe racje, i nikt nie uchylał się
od obowiązków z wyjątkiem Mollie i kota, i jedno i drugie
nie mogło pogodzić się z porannym wstawaniem i
obowiązkiem pracy.
W niedzielę odpoczywano, śniadanie było o godzinę później,
a po posiłku co tydzień obchodzono uroczystość, którą
rozpoczynało wciągnięciem flagi na maszt – na zielonym
obrusie namalowano róg i kopyto. Zielone tło na fladze
według Snowballa miało symbolizować zielone pola Anglii, a
kopyto i róg wyobrażały przyszłą Republikę Zwierząt, która
ma powstać, gdy rasa ludzka zostanie obalona. Po
uroczystym wciągnięciu flagi wszystkie zwierzęta zbierały
się w wielkiej stodole na wspólne obrady, które nazywano
Wiecem. Planowano wtedy prace na kolejny tydzień,
wszelkie propozycje zgłaszały jednak tylko świnie. Inne
zwierzęta, choć potrafiły głosować, nie zgłaszały własnych
pomysłów. Wśród świń najwięcej było słychać Snowballa i
Napoleona. Oba knury nigdy się jednak ze sobą nie
zgadzały, gdy jeden coś powiedział, drugi zawsze podważał
jego słowa. Wiece kończono zwykle odśpiewaniem hymnu
„Zwierzęta Anglii”, a popołudnie przeznaczano na
odpoczynek.
Ś
winie zajęły siodlarnię, we której urządziły sobie kwaterę
główną. Wieczorami uczyły się kowalstwa, siodlarki i innych
pożytecznych rzemiosł, korzystając z książek znalezionych w
pokoju Jonesa. Snowball zajął się gorliwie organizowaniem
Komitetów Zwierzęcych. I tak utworzył kurom Komitet
Produkcji Jaj, krowom – Ligę Czystych Ogonów, ponadto
powstał Komitet Reedukacji Dzikich Towarzyszy, Ruch
Walki o Bielszą Wełnę dla owiec i wiele innych. Utworzenie
tych komitetów nie wprowadziło jednak żadnych
szczególnych zmian, natomiast dobrym pomysłem okazały
się kursy zwalczania analfabetyzmu, ponieważ jesienią
każde zwierzę potrafiło, lepiej lub gorzej, czytać i pisać.
Ś
winie już wcześniej opanowały sztukę czytania do
perfekcji, psy czytały całkiem nieźle, ale poprzestawały na
siedmiu przykazaniach, koza Muriel opanowała tę
umiejętność lepiej niż psy i czasami wieczorami odczytywała
innym na głos zdania ze skrawków starych gazet
wyciąganych ze śmietnika. Benjamin czytał tak dobrze jak
ś
winie, nigdy jednak nie korzystał ze swoich umiejętności, bo
stwierdził, ze przez całe życie nie spotkał niczego, co byłoby
godne przeczytania. Clover choć opanowała cały alfabet nie
potrafiła składać liter w słowa, a Boxer nigdy nie zdołał
wyjść poza literę D. Pozostałe zwierzęta poprzestały na
literze A, a co niektóre, jak kury i kaczki, nie potrafiły
nawet nauczyć się na pamięć Siedmiu Przykazań. Snowball
po długim namyśle ogłosił, że przykazania można skrócić do
jednego hasła „cztery nogi: dobrze, dwie nogi: źle”. Stwierdził
ż
e zdanie to zawiera podstawową myśl Animalizmu, a na
słowa protestu ptaków, które mają dwie nogi powiedział, że
ptasie skrzydło, które służy za narząd ruchu, nie powinno
być uważane za rękę oraz że „wyróżniającą cechą człowieka
jest ręka, która czyni wszelki zło. Odtąd wszystkie mniej
zdolne zwierzęta zaczęły się uczyć na pamięć nowego hasła,
a słowa: „CZTERY NOGI: DOBRZE, DWIE NOGI: ŹLE”
zostały wypisane na ścianie stodoły ponad Siedmioma
Przykazaniami, do tego jeszcze większymi literami. Nowe
hasło bardzo polubiły owce, i potrafiły leżeć na pastwisku i
godzinami pobekiwać „cztery nogi: dobrze, dwie nogi: źle”.
Napoleon nie interesował się komitetami Snowballa; jego
zdaniem najważniejsze, co można było uczynić dla dorosłych
zwierząt, było odpowiednie wychowanie młodych. I kiedy
psy Jessie i Bluebell oszczeniły się, wydając na świt dziewięć
małych piesków, Napoleon odebrał je matkom,
odpowiadając, że odtąd sam będzie odpowiadał za ich
wychowanie. Umieścił zwierzęta na strychu i trzymał je w
takim odosobnieniu, ze wkrótce o nich zapomniano.
W tym czasie wyszło też na jaw, gdzie znikało mleko –
ś
winie wlewały sobie je codziennie do karmy. Gdy dojrzały
wczesne odmiany jabłek zwierzęta myślały, ze zostaną one
podzielone po równo, jednak ogłoszono, że mają zostać
zebrane i przeniesione do siodlarni – dla świń. Na protesty
innych zwierząt świnie odpowiedziały jednogłośnie, że nie
robią tego dlatego, że są samolubni i żądają przywilejów, oni
nawet ni lubią jabłek, ale odkryto, ze mleko i jabłka są
niezbędne dla dobrego samopoczucia świń, dlatego świnie,
jako że dzień i noc stoją na straży dobrobytu innych zwierząt
muszą pić mleko i zjadać jabłka dla dobra innych zwierząt.
Gdyby świnie zaniedbały swoje obowiązki wróciłby Jones.
Tak wyglądało wyjaśnienie, przedstawione przez Squealera.
A że wszystkie zwierzęta, jeśli były czegoś pewne, to właśnie
tego, ze nie chcą powrotu Jonesa, wobec takiego argumentu
nie miały nic do powiedzenia. Konieczność utrzymania świń
w dobrym zdrowiu była aż nadto przekonywująca, dlatego
wyrażono zgodę, by mleko, jabłka oraz większość dojrzałych
owoców, gdy spadną z drzew przypadały wyłącznie
ś
winiom. Na początku października stadko gołębi przyniosło
wieść, ze Jones wraz ze swoimi parobkami i sześcioma
ludźmi z folwarków z Foxwood i Pinchfield zmierzają w ich
stronę z zamiarem odbicia folwarku. Zwierzęta były
przygotowane na taka ewentualność. Snowball, który
przestudiował starą książkę o kampaniach Juliusza Cezara
znalezioną w domu Jonesa, szybko wydał rozkazy i
poustawiał zwierzęta na posterunku. Gdy ludzie zbliżyli się
do zabudowań, knur wydał sygnał od ataku. Najpierw
gołębie przefrunęły nad ich głowami i oddały kał, potem gęsi
ukryte za żywopłotem zaczęły ich szczypać w łydki. Po
pierwszej fali ataku, która wprowadziła zamieszanie,
Muriel, Benjamin i wszystkie owce prowadzone przez
Snowballa ruszyły do ataku, pchając i bodąc ludzi ze
wszystkich stron. Ludzie uzbrojeni w kije odparli atak, a
zwierzęta na sygnał knura zrobiły odwrót i wróciły na
podwórko. Ludzie byli pewni swojego zwycięstwa, jednak
właściwy atak zwierząt nastąpił dopiero, gdy pobiegli za
uciekającymi zwierzętami w głąb podwórza. Tam ruszyły na
nie trzy konie, trzy krowy oraz pozostałe świnie. Sam
Snowball kiedy dał sygnał do ataku ruszył prosto na Jonesa,
ten jednak na widok rozpędzonego knura oddał strzał z
dubeltówki, zranił nie zrażonego wystrzałem Snowballa
oraz zabił jedną z owiec. Boxer stając na tylnych nogach
wymachiwał podkutymi żelazem kopytami. Widząc to kilku
parobków zaczęło uciekać ze strachu, ale nawet
uciekających ludzi każde zwierzę atakowało jak tylko
potrafiło. Natarcie trwało więc nie więcej niż pięć minut.
Zaraz po zwycięstwie zaimprowizowano uroczystość na
cześć zwycięstwa. Na maszt wciągnięto flagę, odczytano
kilka razy hymn „Zwierzęta Anglii”, zabitej owcy
wyprawiono uroczysty pogrzeb, a Snowballa i Boxera
odznaczono ustanowionym jednogłośnie prze wszystkie
zwierzęta orderem wojskowym „Bohater Zwierzęcy
Pierwszej Klasy”, zabitej owcy przyznano pośmiertnie
odznaczenie „Bohater Zwierzęcy Drugiej Klasy”. Nadano
też nazwę bitwie: „Bitwa pod Oborą” i postanowiono też, że
pozostawioną przez pana Jonesa dubeltówkę umieści się u
stóp masztu i dwa razy do roku odda się z niej strzał: w
rocznicę Bitwy pod Oborą i w rocznicę Powstania.
Rozdział V
Wraz ze zbliżaniem się zimy Mollie zaczęła się dziwnie
zachowywać. Każdego ranka spóźniała się do pracy,
godzinami stała nad sadzawką i wpatrywał się w swoje
odbicie. Clover widziała, jak jeden z parobków Pilkingtona
głaskał ją po nosie, gdy zapytała o to Mollie, ta zaprzeczyła.
Jednak na posłaniu Mollie Clover znalazła kostki cukru i
kolorowe wstążki zagrzebane w sianie, po trzech dniach od
tego zdarzenia Mollie zniknęła. Gołębie doniosły, że widziały
ją zaprzężoną w dwukółkę; miała świeżo podstrzyżone włosy,
w grzywę wplecione wstążki, a właściciel dwukółki karmił ją
kostkami cukru – ponoć wyglądała na zadowoloną.
Rozdział IV
U schyłku lata o wydarzeniach na folwarku wiedziała już
całą okolica. Snowball i Napoleon wysyłały gołębie, którym
nakazano, by opowiadały zwierzętom z sąsiednich
folwarków o Powstaniu i uczyły ich melodii hymnu
„Zwierzęta Anglii”.
Pan Jones przesiadywał w pubie „Pod Czerwonym lwem” w
Willingdon, skarżąc się każdemu na swój los, jednakże każdy
z gospodarzy choć mu współczuł skrycie myślał, jakie
korzyści mógłby wyciągnąć z tarapatów sąsiada. Na
szczęście dla zwierząt gospodarze dwóch przyległych do
siebie folwarków żyli w ciągłych sporach. Właścicielem
folwarku Foxwood był pan Pilkington, drugiego
gospodarstwa, zwanego Pinchfield, pan Frederick. Obydwaj
nie cierpieli się do tego stopnia, ze że w żaden sposób nie
mogli dojść do jakiegokolwiek porozumienia, nawet jeśli obu
przyniosłoby ono pożytek. Sąsiedzi Folwarku Zwierzęcego
początkowo sadzili, że zwierzęta nawzajem się pozabijają z
głodu, gdy po kilku miesiącach okazało się, ze jakoś sobie
radzą i nie zdychają z głodu, zaczęli rozsiewać plotki, że
tamtejsze zwierzęta wzajemni się pożerają. Starali się za
wszelką cenę podważyć wiarygodność opowieści o
wspaniałym folwarku, skąd wyrzucono ludzi i gdzie
zwierzęta rządziły się po swojemu. Bali się, aby i wśród ich
zwierząt nie wybuchł bunt. Zwierzęta jednak zaczęły
zachowywać się inaczej niż kiedyś: dotąd potulne owce
zaczęły przewracać ogrodzenia, krowy rozwalały
kopniakami wiadra z mlekiem, a konie zrzucały z siebie
jeźdźców. Wszędzie znano też słowa i melodię hymnu
„Zwierzęta Anglii”, co doprowadzało ludzi do wściekłości.
Choć karano zwierzęta przyłapane na nuceniu tej melodii,
„Zwierzęta Anglii” słychać było na każdym kroku. Zima była
bardzo mroźna. W polu nie było żadnej pracy, więc w stodole
odbywało się wiele wieców. Świnie zajęły się planowaniem
pracy na kolejny sezon, i choć one zgłaszały pomysły, ich
postanowienia nabierały mocy dopiero po głosowaniu i
aprobacie większości zgromadzonych. Wszystko
przebiegałoby dobrze, gdyby nie nieustanne kłótnie
Snowballa i Napoleona. Knury te spierały się w każdej
kwestii i nie mogły dojść do porozumienia. Snowball potrafił
zjednywać sobie zwolenników dzięki wspaniałym
wystąpieniom, Napoleon przewyższał go jednak
umiejętnością zjednywania sobie zwolenników, do których
należały między innymi owce. Z czasem zaczęły one bowiem
beczeć jak najęte słowa: „cztery nogi dobrze, dwie nogi: źle”.
Często przerywały w ten sposób wiec, miały też upodobanie
do takich koncertów zwłaszcza w najważniejszych
momentach przemówień Snowballa. Ten natomiast
przestudiował dokładnie kilka starych egzemplarzy
„Rolnika i Hodowcy Bydła”, znalezionych w domu Jonesa, i
miał wiele planów na rozmaite nowości i ulepszenia w
folwarku. Jednak Napoleon, choć sam niczego nie
proponował, powtarzał wciąż, że pomysły Snowballa są nic
nie warte, widać jednak było że czeka na odpowiedni
moment, by wziąć odwet na rywalu. Ich najzajadlejszy spór
dotyczył wiatraka. Snowball planował budowę wiatraka,
dzięki któremu do folwarku dostarczana będzie energia
elektryczna. Oświetlono by wtedy stajnie i ogrzano je zimą,
uruchomiono by też urządzenia, które ułatwiłyby pracę w
gospodarstwie. Gospodarstwo było bardzo zacofane i
zwierzęta ze zdziwieniem słuchały opowieści Snowballa o
maszynach, które wyręczałyby je z pracy, i dzięki którym
miałyby wiele czasu wolnego.
Snowball przygotował plany wiatraka, wzorując się również
na książkach pana Jonesa. Na pracownię przeznaczył szopę,
gdzie spędzał całe godziny. Rysował na podłodze kredą plany
wiatraka, a wszystkie zwierzęta przychodziły raz dziennie,
by to obejrzeć, i choć nic z rysunków nie rozumiały, ta
skomplikowana plątanina korb i kół zębatych robił na nich
wrażenie. Napoleon był od początku przeciwnikiem budowy
wiatraka i tylko raz zjawił się w szopie, by obejrzeć plany,
obszedł je dookoła, dokładnie przyjrzał im się z bliska, a
następnie oddał mocz na rysunki i wyszedł bez słowa.
Sprawa wiatraka spowodowała podział wśród mieszkańców
folwarku. Snowball obiecywał, że gdy wiatrak już stanie,
oszczędzi się tyle wysiłku, że zwierzęta będą mogły pracować
tylko przez trzy dni w tygodniu; nie ukrywał natomiast, że
budowa będzie trudnym przedsięwzięciem. Napoleon
natomiast powtarzał, ze najważniejszym zadaniem jest
zwiększenie produkcji żywności, a jeśli będzie się tracić czas
na wiatraki, to wszyscy w folwarku pozdychają z głodu. I
tak zwierzęta podzieliły się na dwa stronnictwa, głosząc
takie oto hasła: „Głosuj za Snowballem i trzema dniami
pracy” oraz „Głosuj za Napoleonem i pełnym żłobem”. Tylko
Benjamin nie stawał po żadnej ze stron, nie wierzył w
zapewnienia żadnego z knurów. Pojawiała się też kwestia
obrony folwarku, obawiano się bowiem kolejnego ataku
ludzi. Napoleon twierdził, ze trzeba zdobyć broń palną,
Snowball natomiast wysyłała gołębie, które miały wzniecać
bunt wśród zwierząt całej okolicy, uważał bowiem, że kiedy
wszędzie wybuchną powstania, obrona folwarku nie będzie
potrzebna.
Zwierzęta słuchały obydwu knurów, jednak zawsze nie
mogły się zdecydować, komu przyznać rację. Zazwyczaj
przyznawały ją temu, który mówił ostatni.
Pewnej niedzieli podczas wiecu Snowball tak barwnie
opowiadał o tym, jak będzie się żyło na folwarku po
ukończeniu budowy wiatraka, i choć dotychczas sympatie
zwierząt rozkładały się równomiernie pomiędzy dwóch
rywali, po płomiennym przemówieniu Snowballa nikt
niemiał żadnych wątpliwości, jaki będzie wynik glosowania.
Napoleon, który podczas przemówienia tylko raz spokojnie
powiedział, że budowa wiatraka nie ma najmniejszego
sensu, po skończonej przemowie wroga wydał przeraźliwy
kwik, jakiego nigdy przedtem nie słyszano. Na ten sygnał do
stodoły wpadło dziewięć ogromnych psów w obrożach
nabijanych kolcami i rzuciły się wprost na Snowballa.
Snowballowi ledwie udało się uciec przed gotowymi go
rozszarpać psami, opuścił on w ten sposób folwark na
zawsze.
Zwierzęta były zaskoczone i przerażone tym, co się stało, po
chwili jednak wyjaśniło się, skąd wzięły się psy. Były to te
same szczenięta, które kiedyś Napoleon odebrał matkom i
wziął na wychowanie. Nie odstępowały one Napoleona i
merdały ogonem na jego widok, tak jak to kiedyś były
zwykłe czynić inne psy na widok pana Jonesa.
Napoleon mając ze sobą psy wstąpił na podwyższenie skąd
przemawiał kiedyś major i oznajmił, ze odtąd nie będzie już
wieców w niedzielne poranki, a wszelkie sprawy dotyczące
folwarku będzie rozstrzygał specjalny komitet świń pod jego
przywództwem. Zwierzęta natomiast będą się spotykać
każdego niedzielnego poranka, by oddać honory fladze,
odśpiewać „Zwierzęta Anglii” oraz wysłuchać rozporządzeń
dotyczących planu pracy na nadchodzący tydzień.
Słowa Napoleona wywołały zaskoczenie wśród zwierząt, a
kiedy cztery młode tuczniki próbowały przedstawić swoje
niezadowolenie, psy Napoleona wydały głuche ostrzegawcze
warknięcie i tym sposobem wszelki protesty zostały ucięte.
Po pewnym czasie wysłano do zwierząt Squealera, który
zaczął je zapewniać, ze pełnienie roli przywódcy nie jest
przyjemnością i na barkach Napoleona spoczywa ogromna
odpowiedzialność. Swoje wywody popierał argumentem,
który zawsze przekonywał zwierzęta: pytał je bowiem: „Czy
jesteście zupełnie przekonani, ze nie chcecie powrotu
Jonesa??”. Oczywiście, ze zwierzęta nie chciały powrotu
Jonesa.
Na folwarku zaszły wielkie zmiany. Szopę z planami
wiatraka zamknięto na cztery spusty. Co niedzielę
zwierzęta gromadziły się w stodole by wysłuchać rozkazów
na nadchodzący tydzień. Odkopano w sadzie nagą czaszkę
Majora i umieszczono ją na pieńku u stóp masztu obok fuzji,
teraz po wciągnięciu flagi wszystkie zwierzęta musiały koło
niej przedefilować. Na zebraniu w stodole zwierzęta nie
siedziały już wszystkie razem. Na podwyższeniu siadali
Napoleon, Squealer i Minimus - wieprzek, który miał talent
do układania pieśni, otaczało ich półkole dziewięciu psów, a
pozostałe świnie siedziały z tyłu. Reszta zwierząt zajmowała
miejsca naprzeciw, wypełniając srodek stodoły. Po
odczytaniu rozkazów przez Napoleona i odśpiewaniu
„Zwierząt Anglii” wszyscy się rozchodzili.
Trzeciej niedzieli po wygnaniu Snowballa Napoleon ogłosił,
ż
e wiatrak będzie jednak budowany. Nie podał on żadnych
powodów zmiany decyzji, zapowiedział tylko, ze podjęcie
tego dodatkowego zadania oznacza bardzo ciężką pracę, a
nawet konieczność zmniejszeni racji żywnościowych
Powiedział, że specjalny komitet świń opracował dokładnie
plany budowy wiatraka, i że powinno zająć to dwa lata.
Wieczorem Squealer tłumaczył w zaufaniu zwierzętom, ze
Napoleon nigdy właściwie nie był przeciwnikiem budowy
wiatraka, a tylko udawał, ze się temu sprzeciwia, żeby
wyeliminować niebezpiecznego osobnika jakim był Snowball.
Squealer powiedział, ze Napoleon popierał projekt od
samego początku, a plany rysowane przez Snowballa zostały
wykradzione z jego papierów. Wiatrak był więc faktycznie
pomysłem Napoleona.
Rozdział VI
Przez cały kolejny rok zwierzęta harowały bez wytchnienia,
jednak nie narzekały, bo wiedziały, że pracują dla siebie, a
nie dla ludzi. Wiosną i latem pracowały po sześćdziesiąt
godzin tygodniowo, a pod koniec lata Napoleon powiedział,
ż
e trzeba będzie skasować również wypoczynek w niedzielne
popołudnia. I choć powiedział że zajęcia będą oczywiście
dobrowolne, to każde zwierzę, które się od niego uchyli,
otrzyma tylko połowę racji żywnościowych. I tak z powodu
budowy wiatraka nie obsiano wszystkich pól, plony nie były
za dobre, spodziewano się więc, że nadchodząca zima będzie
ciężka. Przez całe lato zwierzęta wyciągały z kamieniołomu
kamienie na budowę wiatraka, u schyłku lata gdy zebrano
wystarczającą ilość kamieni i rozpoczęto budowę.
Postępowała ona jednak ciężko, czasami wciągnięcie jednej
bryły wapienia na górkę na której miał stanąć wiatrak
zajmował cały dzień. Zwierzęta nie osiągnęłyby wiele, gdyby
nie siła i zapał Boxera. On na wszystkie problemy miał
jedno lekarstwo receptę – dwie maksymy, które wciąż sobie
powtarzał: „Będę pracować jeszcze więcej” i „Napoleon ma
zawsze rację”. Umówił się z kogutkiem, by budził go nie już
pół godziny, lecz trzy kwadranse przed innymi
zwierzętami, a w wolnych chwilach sam szedł do
kamieniołomu i bez niczyjej pomocy wyciągał stamtąd
wapienie potrzebne do budowy , zwierzeta wykonywały
sprawniej i szybciej niż ludzie. Jednak u schyłku lata
zaczęto przewidywać różne niedostatki na folwarku, jak
brak oleju, gwoździ, sznura, żelaza na końskie podkowy,
spodziewano się też zapotrzebowania na nasiona, nawozy
sztuczne, narzędzia, a wreszcie na maszyny do wiatraka, a
tego wszystkiego zwierzęta nie potrafiły same
wyprodukować.
Pewnego niedzielnego popołudnia Napoleon ogłosił, że
postanowił nawiązać kontakty handlowe z sąsiednimi
gospodarstwami – nie dla zarobku, lecz po to, by zdobyć
pewne towary, które są pilnie potrzebne. Postanowił
sprzedać siano, trochę jęczmienia, a jeśli zajdzie taka
potrzeba to również jaja. Zwierzęta po ogłoszenia tych
postanowień poczuły się nieswojo. „Nigdy nie zadawać się z
ludźmi, nigdy nie zajmować się handlem, nigdy nie używać
pieniędzy – czyż te postanowienia nie znalazły się wśród
najwcześniejszych uchwał podjętych na pierwszym wiecu,
zaraz po wygnaniu Jonesa?” Napoleon poinformował też
zwierzęta, ze gotów jest wziąć na swoje barki kontakty z
ludźmi i żadne zwierzę nie będzie się musiało z nimi stykać.
W transakcjach między Folwarkiem a ludźmi pośredniczyć
ma pan Whymper, prawnik z Willingdon.
Wieczorem Squealer przyszedł do zwierząt i zapewniał je, że
ż
aden wniosek dotyczący zakazu zajmowania się handlem
czy używania pieniędzy nigdy nie został uchwalony, czy też
nawet zgłoszony. Przecież nie istniał żaden dowód na takie
uchwały, nigdzie ich nie zapisano.
Pan Whymper przyjeżdżał na folwark w każdy poniedziałek.
Był bardzo sprytnym człowiekiem, przeczuwał, że Folwark
w pewnym momencie będzie potrzebował pośrednika, i że
ten interes mu się opłaci. Ludzie z sąsiedztwa widząc, że
zwierzętom zaczęło żyć się lepiej, pełni zawiści nienawidzili
teraz zwierząt jak nigdy dotąd. Byli pewni, że zwierzęta
nieudolnie postawią wiatrak i ten przy mocniejszym
podmuchu wiatru zawali się lada dzień.
W tym czasie świnie nieoczekiwanie przeniosły się do domu
Jonesa i zamieszkały tam na stałe i choć zwierzętom
wydawało się, ze kiedyś wydano rozporządzenie, ze żadne
zwierzę nie zajmie mieszkania Jonesa, Squealer po raz
kolejny stwierdził, że są w błędzie, a także że świnie wykonują
ciężką pracę umysłową i muszą mieć ku temu odpowiednie
warunki. Zaczął on też tytułować Napoleona „przywódcą”.
Po kilku dniach okazało się, ze świnie nie tylko śpią w domu,
ale również jadają w jadalni i sypiają w łóżkach. Clover
zdawało się jednak, że przykazania tego zabraniały,
zawołała więc Muriel, by ta przeczytała jej Czwarte
Przykazanie. Muriel przeczytała to co zapisane było na
ś
cianie stodoły: „Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku z
prześcieradłami”. Choć Clover wydawało się, że wcześniej nie
było żadnej mowy o prześcieradłach, Squealer rozwiał jej
wątpliwości, mówiąc, ze zakaz dotyczył prześcieradeł, które
są wynalazkiem człowieka, a nie łóżek, bo łóżkiem jest także
wiązka słomy w boksie. Kiedy po kilku dniach ogłoszono, ze
ś
winie będą wstawać kilka godzin później nie słyszano
ż
adnych protestów.
Jesienią budowa wiatraka była na półmetku, ale zwierzęta
były już zmęczone. Mimo to cieszyły się, widząc efekty swojej
pracy. Boxer wstawał teraz w srodku nocy i pracował
samotnie przy świetle księżyca. Tylko stary Benjamin nie
cieszył się wiatrakiem i wciąż powtarzał, ze osły mają długie
ż
ycie.
Pewnego listopadowej nocy, kiedy wichura szalała na
dworze, zwierzęta obudził głośny huk, jakby wystrzał z
dubeltówki. Rano zwierzęta przekonały się, ze to wiatrak
legł w gruzach. Napoleon ogłosił, że za zniszczenie wiatraka
odpowiedzialny jest wypędzony niegdyś z folwarku jako
zdrajca, Snowball, który kierując się złośliwością chciał
pokrzyżować plany zwierząt i zemścić się za wygnanie.
Wskazał też ślady racic, które według niego należały do
Snowballa, a także wydał wyrok śmierci na wroga i
wyznaczył nagrodę dla tego, kto wymierzy mu
sprawiedliwość. Powiedział również, że z nastaniem świtu
rozpoczną odbudowę wiatraka i bez względu na pogodę będą
budować go przez całą zimę.
Rozdział VII
Zima byłą sroga, zwierzęta jednak ciężko pracowały przy
budowie, wiedziały, że obserwują je zazdrośni ludzie, którzy
będą triumfować, jeśli budowa nie zostanie zakończona na
czas. Sąsiedzi nie wierzyli, ze to Snowball zniszczył wiatrak,
sądzili, ze runął, bo ściany były zbyt cienkie. Choć zwierzęta
wierzyły, że wiatrak zniszczył zdradziecki knur,
zdecydowano jednak postawić ściany o grubości metra
zamiast półmetrowych. Wymagało to zebrania dużo więcej
materiału niż poprzednio. Zima była sroga, zwierzęta często
były głodne i zmarznięte, nie pracowały już tak żwawo jak
kiedyś. Squealer często wygłaszał błyskotliwe mowy o
radości jaka płynie z wypełniania obowiązku i godności
pracy, dla zwierząt jednak większym natchnieniem była siła
mięśni Boxera i jego niezłomne hasło „Będę pracować jeszcze
więcej!”.
W styczniu skurczyły się zapasy żywności, głód zaczął
zaglądać zwierzętom w oczy. Świnie postanowiły jednak
ukryć ten fakt przed światem. Wśród ludzi krążyła opinia, że
po zniszczeniu wiatraka zwierzęta przymierają głodem albo
wzajemnie się zabijają. Napoleon zdawał sobie sprawę, co
mogłoby się stać, gdyby ludzie dowiedzieli się, jak wygląda
ich sytuacja żywnościowa, dlatego zaprosił Whympera, żeby
zamydlić wrogom oczy. Pokazano mu mimochodem
skrzynie wypełnione po brzegi piaskiem, gdzie na wierzch
wysypano mąkę lub zboże, również niektórym zwierzętom
nakazano by podczas jego wizyty wspomniały, iż racje
pokarmowe zostały zwiększone. Podstęp się udał, a prawnik
opowiadał sąsiadom, że na Folwarku żywności jest pod
dostatkiem. Pod koniec stycznia okazało się jednak, ze
trzeba koniecznie gdzieś zdobyć nieco ziarna. Napoleon
rzadko ukazywał się publicznie, a jak już opuszczał swoją
siedzibę to robił to z wielką pompą i w towarzystwie eskorty
złożonej z sześciu psów. Często nie pokazywał się nawet w
niedzielę rano, a rozkazy wydawał za pośrednictwem
Squealera.
Pewnego niedzielnego poranka Squealer ogłosił, że kury, dla
których nadszedł właśnie czas nioski, muszą oddawać swoje
jajka. Napoleon podpisał bowiem z Whymperem mowę na
dostawę czterystu jaj tygodniowo, za uzyskane w ten sposób
pieniądze planowano zakupić ziarno i mąkę. Po raz
pierwszy po wygnania Jonesa powstało pewnego rodzaju
bunt, kury bowiem stwierdziły, ze odbieranie im jaj jest
morderstwem. Postanowiły pokrzyżować plany Napoleona i
znosząc jajka podfruwały wysoko tak, że te spadały i
rozbijały się. Napoleon nakazał więc wstrzymać kurom rację
ż
ywnościowe; kury po pięciu dniach głodówki skapitulowały
i powróciły do swoich koszy. Dziewięć buntowniczek zmarło.
Wczesną wiosną wybuchła nagle wielkie zamieszanie.
Okazało się, że Snowball potajemnie nawiedza nocą Folwark
i czyni w gospodarstwie szkody. Od tej pory weszło w
zwyczaj przypisywanie wszelkiego zła Snowballowi.
Zwierzęta mocno w tą wersję podaną przez świnie wierzyły.
Krowy zgodnie potwierdziły, że zakrada się on do nich w
nocy i doi je podczas snu. Zwierzęta były przerażone, bo
wydawało się im, że Snowball posiadł coś w rodzaju tajemnej
mocy zewsząd im zagrażającej. Pewnego wieczoru przyszedł
Squealer i oznajmił, ze Snowball był od początku w zmowie z
Jonesem, a podczas bitwy Pod Oborą próbował spowodować
klęskę zwierząt. Zwierzęta czuły się trochę nieswojo, gdy to
usłyszały, bo pamiętały jeszcze, jak knur sam zaatakował
Jonesa i został przez to zraniony wiatrówką. Squealer
przedstawiał jednak swoją wersję wydarzeń, w której to
Napoleon był bohaterem bitwy pod oborą, a Snowball
zdrajcą, zrobił to tak plastycznie, ze potrafił wmówić
zwierzętom, że to, co on opowiada, działo się naprawdę i
zwierzęta powoli zaczęły wierzyć, ze istotnie wszystko
pamiętają. Wmówiono im również, że Snowball ma na
Folwarku swoich agentów. Po kilku dniach Napoleon
wyszedł do zwierząt w towarzystwie swoich dziewięciu
psów. Popatrzył na gromadę zwierząt i wydał donośny kwik.
Psy dopadły cztery tuczniki, które kiedyś protestowały
przeciwko zniesieniu kolejnych wieców. Następnie kazał im,
by przyznały się do popełnionych zbrodni. Zastraszone
ś
winie bez dalszych nacisków wyznały, ze utrzymywały
kontakty ze Snowballem, współdziałały oraz brały udział w
spisku, którego celem było oddanie Folwarku ludziom. Po
„wyznaniu” winy psy przegryzły im gardła. Następnie kury
przewodzące podczas buntu jajecznego wyznały, że Snowball
ukazał im się we śnie i namawiał do sprzeciwu wobec
rozkazów Napoleona. Po kolei występowały też inne
zwierzęta, które przyznawały się do różnych popełnionych
win, do kradzież sześciu kłosów żyta, oddania moczu do
sadzawki z wodą do picia; wszyscy winowajcy ponieśli
ś
mierć, a ze zwierząt które wyznały swoje winy a następnie
zagryzione przez psy, wyrósł cały stos trupów. Zwierzęta
szybko opuściły miejsce egzekucji, akty terroru i rzezi nie
były tym, co sobie wyobrażały tej nocy, kiedy stary Major
po raz pierwszy wezwał je do powstania. Od odejścia Jonesa
ż
adne zwierzę nie zabiło drugiego. Zebrały się wspólnie przy
wiatraku i zanuciły posępnie „Zwierzęta Anglii”. Do
zgromadzonych wokół wiatraka podszedł Squealer i
oznajmił, że odtąd rewolucyjny hymn jest już zakazany.
Zamiast „Zwierząt Anglii” skomponowano inny hymn, który
jednak do zwierząt Anglii się nie umywał.
Rozdział VIII
Kilka dni po egzekucji zwierzęta przypomniały sobie, że
szóste przykazanie brzmiało „Żadne zwierzę nie zabije
innego”. Jak się okazało, kiedy zwierzęta sprawdziły
przykazanie brzmiało „Żadne zwierzę nie zabije innego bez
powodu”
Przez cały rok zwierzęta pracowały jeszcze bardziej niż
poprzednio. Niekiedy zwierzętom wydawało się, że pracują
dłużej i nie jedzą lepiej niż za czasów Jonesa. A kiedy
Squealer co tydzień odczytywał zestawienia statystyczne z
których wynikało, że produkcja z żywności znacznie wzrosłą
od czasów Jonesa, zwierzęta nie miały powodów, by mu nie
wierzyć. Sam Napoleon ukazywał się zwierzętom coraz
rzadziej. Przestano go nazywać po imieniu, nadano mu
oficjalny tytuł „nasz Przywódca, towarzysz Napoleon”.
Weszło też w zwyczaj przypisywanie Napoleonowi zasług
za każde osiągnięcie i każde pomyślne zdarzenie. Na jego
cześć ułożono poemat zatytułowany „Towarzysz Napoleon”.
W tym, czasie Napoleon wdał się za pośrednictwem
Whympera w pertraktacje z Frederickiem i Pilkingtonem.
Chciał sprzedać jednemu z sąsiadów stos drewna
i nawiązać porozumienie dotyczące wymiany pewnych
produktów. Kiedy Napoleon dochodził do porozumienia z
Pilkingtonem, wówczas rozsiewano pogłoski, jakoby
Frederick przygotowywał atak na folwark, znęcał się nad
zwierzętami, czy też że zamieszkiwał u niego zdrajca
folwarku - Snowball, któremu przypisywano winę za
wszystko, co przydarzyło się na folwarku. Jesienią wiatrak
został ukończony. Miał teraz ściany dwa razy grubsze i
można by je rozwalić chyba tylko materiałem wybuchowym.
Ogłoszono też, żeby wiatrak ten nazwać „Wiatrakiem
Napoleona”.
Jak się okazało porozumienie co do sprzedaży drewna
Napoleon nawiązał z Frederickiem, tym samym pogłoski
które wcześniej rozsiewano na temat Fredericka skierowano
przeciwko Pilkingtonowi. Po sprzedaży drewna okazało się
jednak, że pieniądze, za które zamierzano kupić mechanizm
do wiatraka okazały się fałszywe, a Frederick oszukał
zwierzęta. W takiej sytuacji spodziewano się tylko jednego –
ataku na folwark. Atak ten wkrótce nastąpił. Zwierzęta
zaatakowane przez ludzi strzelających z dubeltówek
schowały się do budynków gospodarskich. W tym czasie
ludzie skorzystali z okazji i podłożyli materiał wybuchowy
pod wiatrak – po wybuchu wiatrak przestał istnieć. Na ten
widok strach i rozpacz opuściły zwierzęta. Ruszyły do
ponownej walki, i choć zwyciężyły, nie czuły się jako
zwycięzcy – były u kresu sił i ociekały krwią. Jednak
dwudniowe uroczystości, które odbywały się na cześć „Bitwy
pod Wiatrakiem” pozwalały im na nowo uwierzyć, że jednak
mimo wszystko odniosły wielkie zwycięstwo. W kilka dni
później świnie znalazły w piwnicy skrzynkę whisky. Po
całonocnej libacji ogłoszono, że Napoleon jest bardzo chory i
ostatnim aktem woli wydał uroczysty dekret: picie alkoholu
ma być karane śmiercią. Napoleon szybko jednak
wyzdrowiał, a już po tygodniu ustalono, że kawałek gruntu
za sadem, który zamierzano przeznaczyć na wypas
emerytowanych zwierząt nie nadaje się na pastwisko –
postanowiono przeznaczyć go pod uprawę jęczmienia.
Pewnej nocy zwierzęta obudził donośny trzask. Zaskoczone
wybiegły ze swych legowiska i u stóp ściany stodoły, na
której wypisano siedem przykazań, leżała złamana drabina.
Obok niej spoczywał oszołomiony Squealer przy którym
zauważono latarnię, pędzel i przewrócony garnek z białą
farbą. Żadne ze zwierząt nie wiedziało, co to znaczy. Jednak
po kilku dniach Muriel zauważyła, że Piąte Przykazanie
brzmi „Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu bez umiaru” a
myślała że brzmiało „Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu”
Boxer po bitwie miał pęknięte kopyto, które goiło mu się
długo. Nie przyznawał się on jednak do bólu i pracował
dalej. Miał tylko jedną ambicję w życiu – zanim dojdzie do
wieku emerytalnego chce ujrzeć wiatrak gotowy. Nazajutrz
po uroczystościach ku czci zwycięstwa rozpoczęto odbudowę
wiatraka. Chociaż jak dotychczas żadne zwierzę nie poszło
jednak na stan spoczynku. Racje żywności znów zostały
zmniejszone, co nie dotyczyło psów i świń. Przybyło też gąb
do wykarmienia, bowiem cztery maciory oprosiły się niemal
jednocześnie wydając na świat trzydzieści jeden małych
ś
winek. Zapowiedziano wtedy, że trzeba będzie postawić
szkółkę dla młodych prosiąt. Jak na razie prosięta uczył sam
Napoleon, odradzano im zabawę z innymi zwierzętami i
ogłoszono, ze jeśli zwierzę spotka na drodze świnię to musi
jej ustąpić i zejść na bok. Kiedy dojrzał jęczmień świnie miały
kolejny przywilej – przydzielano im po pół litra piwa
dziennie.
W srodku lata znów pojawił się kruk Mojżesz, który
opowiadał o raju zwierząt. Wiele zwierząt wierzyło w
opowieści Mojżesza.
Gdy bokserowi zagoiło się kopyto, zaczął pracować jeszcze
ciężej niż do tej pory. Do dotychczasowych zajęć w
gospodarstwie i odbudowy wiatraka doszło jeszcze
stawianie szkółki dla młodych świnek. Boxer bardzo się
zmienił, wyglądał nędznie i wydawałoby się, ze trzyma go
na nogach jedynie wola wytrwania. Pewnego razu pracując
przy odbudowie wiatraka Boxer upadł i nie mógł się
podnieść. Napoleon na tę wieść przekazał wyrazy troski i
oznajmił, że poczynił już kroki, by wysłać Boxera do szpitala
w Willingdon. Kolejne dni Boxer spędził w stajni, w
chwilach wolnych od pracy zajmowała się nim Clover i
Benjamin. Pewnego dnia, gdy zwierzeta były zajęte pracą,
nadjechał furgon, który miał zabrać Boxera do szpitala. O
tym zdarzeniu poinformował je Benjamin – biegł do
zwierząt i krzyczał, żeby szybko przyszły, bo zabierają
Boxera. Jeszcze nigdy zwierzęta nie widziały tak
podnieconego i pędzącego galopem Benjamina. Gdy
zwierzęta otoczyły wóz i żegnały Boxera osioł zaczął na nie
krzyczeć:
„Głupcy! Głupcy! Głupcy! Czy nie widzicie, co jest napisane
na tym wozie?(...) Alfred Simmonds. Ubój koni i
wytwarzanie kleju kostnego, Willingdon. Handel skórami i
mączką kostną. Dostawy do psiarni”. Gdy zwierzęta się
zorientowały wóz z Boxerem ruszył. Próbowały ostrzec
Boxera, uwolnić go, jednak koń choć próbował się wydostać
nie miał już na tyle siły, żeby wydostać się z wozu. Po trzech
dniach oznajmiono, ze koń zmarł w szpitalu w Willingdon
mimo wielkiej pomocy lekarskiej. Opowiadano o wspaniałej
opiece, jaką został otoczony oraz o drogich lekarstwach, za
które nie patrząc na koszta, zapłacił Napoleon. Pogłoski,
jako że koń został zabrany od rzeźnika, też wytłumaczono.
Wóz którym jechał Boxer należał wcześniej do rzeźnika, stad
ten napis. Nikt przecież nie wątpi w dobre intencje
ukochanego towarzysza Napoleona...
Rozdział X
Mijały lata, aż przyszedł dzień, kiedy nikt poza Clover,
Benjaminem i krukiem Mojżeszem nie pamiętał już dni
sprzed Powstania. Wybudowano w końcu wiatrak, który nie
posłużył jednak do ogrzania i oświetlenia stodół, ale do
mielenia ziarna, które przynosiło wysokie dochody.
Wybudowano także drugi wiatrak. Świń i psów było coraz
więcej i bardzo dobrze jadały. Squealer tłumaczył, że świnie
zajmują się bardzo ciężką pracą – sporządzają „raporty,
sprawozdania i protokoły”. Zwierzętom żyło się źle, mało
jadały, ciężko pracowały, ale nadal wierzyły w ideały
Powstania, wierzyły, że kiedyś nastanie Republika Zwierząt.
Pewnego dnia Squealer wziął wszystkie owce i poprowadził
je na skraj folwarku; spędziły tam z knurem cały dzień.
Wkrótce po powrocie owiec do domu zwierzęta zauważyły
coś, co je przeraziło – oto Squealer chodził na zadnich
nogach. W chwilę później wysunęły się za nim także inne
maszerujące świnie, a na koniec sam Napoleon, który w
racicy trzymał bat. Zwierzęta zdobyłyby się może na
protest, gdyby nie nagłe beczenie owiec: „Cztery nogi:
dobrze, dwie nogi: lepiej! Cztery nogi: dobrze, dwie nogi:
lepiej!”. Wieczorem Clover poprosiła Benjamina, aby pokazał
jej Siedem Przykazań. Na ścianie pozostało już tylko jedno
przykazanie, brzmiące
„Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są
równiejsze od innych”.
Następnego dnia już nikogo nie dziwiło, że świnie
nadzorujące prace w polu trzymały w rękach baty, jak i to,
ż
e kupiły sobie radio, poczyniły starania o założenie telefonu
i czytały prasę. Napoleon palił fajkę Jonesa, a inne świnie
wyciągnęły z szafy ubrania i pozakładały je na siebie. W
tydzień później na teren folwarku przyjechali ludzie,
zaproszeni na objazd folwarku. Oprowadzano ich po całym
terenie, aby zobaczyli, jak dobrze funkcjonuje folwark.
Później świnie wraz z ludźmi biesiadowały w mieszkaniu
Jonesa. Pan Pillkington wzniósł toast za pomyślność
współpracy Folwarku Zwierząt i innych okolicznych. Potem
toast wzniósł Napoleon, wyznając chęć współpracy z ludźmi.
Zaznaczył przy okazji, że należy zmienić nazwę folwarku z
„Folwarku zwierząt” na „Folwark dworskie zwierzęta
obserwowały to wszystko przez okno i zastanawiały się, co
takiego zmieniło się w wyglądzie świń.„Słychać było
dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały
jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło
w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię,
to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale
nikt już nie mógł rozpoznać, kto jest kim”