G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 3
G
EORG
S
IMMEL
K
RZYŻOWANIE SIĘ KRĘGÓW SPOŁECZNYCH
*
*Tytuł oryg. Die Kreuzung sozialer Kreise, fragm. G. Simmel, Soziologie. Üntersuchungen über die Formen der
Vergesellschaftung, Berlin 1958, przekład K. Matuszek jun.
Źródło: Socjologia – Lektury, pod red. Piotra Sztompki i Marka Kuci.
Wyd. „Znak” Kraków 2005
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 4
R
óżnica między myśleniem prostym a zaawansowanym uwidacznia się w różnicy motywów,
jakie warunkują asocjacje przedstawień. Przypadkowe współwystępowanie w czasie i
przestrzeni początkowo wystarcza, by psychologicznie powiązać przedstawienia. Połączenie
właściwości stanowiące konkretny przedmiot jawi się najpierw jako jedna całość i każda z
tych właściwości, które znamy tylko w ich otoczeniu, wiąże się ściśle z wszystkimi innymi.
Poszczególna własność jako samodzielna treść przedstawienia ukazuje się dopiero wtedy, gdy
występuje w wielu różnych pouczeniach. Wówczas uwidacznia się to, co identyczne w owych
połączeniach, i tworzy nowe asocjacje, uwalniając się coraz bardziej od powiązań z treściowo
innym, wynikających jedynie z przypadkowego współwystępowania w tym samym
przedmiocie. W ten sposób asocjacja, opierając się na treści przedstawień, wznosi się ponad
aktualne wrażenia, i wyławiając w gąszczu rzeczywistości to, co identyczne, staje się
podstawą tworzenia wyższych pojęć.
Rozwój ten w dziedzinie przedstawień ma swoją analogię w stosunkach między
indywiduami Poszczególny człowiek widzi siebie początkowo w otoczeniu, które,
stosunkowo obojętne wobec jego indywidualności, wiąże jego los i przymusza go do ścisłego
współistnienia z tymi, których traf urodzenia postawił obok niego. Owa wstępna faza dotyczy
zarówno początków rozwoju filogenetycznego, jak i ontogenetycznego. Rozwój odbywa się
jednak w kierunku asocjacji elementów homogenicznych z heterogenicznych kręgów. I tak
rodzina obejmuje wielość indywidualności, które z początku w najwyższym stopniu zdane są
na to połączenie. Jednak w miarę rozwoju każda jednostka nawiązuje stosunki z
osobowościami spoza owego pierwotnego kręgu asocjacji, które odznaczają się podobnymi
predyspozycjami, skłonnościami czy wykonują podobne zajęcie. Asocjacja na podstawie
zewnętrznego współistnienia zastępowana jest coraz bardziej przez związki odwołujące się do
wspólnych treści. Tak jak wyższe pojęcie łączy to, co wspólne w wielu różnych kompleksach
wrażeń, podobnie wyższe praktyczne punkty widzenia jednoczą takie same indywidua z jak
najbardziej obcych, niepowiązanych ze sobą grup. W ten sposób tworzą się nowe kręgi
kontaktów, które w najróżniejszych obszarach życia zastępują te wcześniejsze, dane bardziej
z natury i utrzymywane raczej poprzez relacje zmysłowe.
Warto na przykład przypomnieć, że samodzielne grupy, z których składały się dawniej
uniwersytety, podzielone były według narodowości studentów. Na ich miejsce wkroczył
podział według kierunku studiów - na fakultety. Przynależność lokalną i naturalną, określaną
przez terminus a quo, zastąpiła w radykalny sposób synteza z punktu widzenia rzeczowego,
bądź jak kto woli, indywidualnego celu. Podobnie przedstawia się, choć w nieco bardziej
skomplikowanych warunkach, rozwój angielskich związków zawodowych. Pierwotnie w
zrzeszeniach zawodowych panowała tendencja do lokalnego zamykania się poszczególnych
grup. Robotników przychodzących z zewnątrz wykluczano. Zatargi i spory pomiędzy tak
oddzielonymi grupami były nie do uniknięcia. Stan ten wypierała jednak stopniowo tendencja
do ogólnokrajowego zrzeszenia branż. Niech za przykład posłuży następujące
przekształcenie. Gdy tkacze bawełny ustalili jednolitą płacę akordową, zdawano sobie
sprawę, że będzie to prowadzić do koncentracji przemysłu w korzystnie położonych
miejscach, a stracą na tym odlegle wioski. Mimo to także ich przedstawiciele opowiedzieli się
za jednolitą płacą, ponieważ było to korzystne dla całej branży. Chociaż od początku chodziło
o robotników zrzeszonych na podstawie wspólnego zajęcia, to jednak we wstępnej fazie
szczególne znaczenie miały lokalne powiązania sąsiedzkie. To niewątpliwie prowadziło do
bliższych kontaktów z zrzeszeniami innych branż, działającymi na tym samym terenie.
Powiązania te słabły, w miarę jak przynależność do tej samej branży stawała się decydującym
wyznacznikiem spójności grupy. W miejsce miasta, jak opisuje tę przemianę historyk
związków zawodowych, określona branża stała się jednostką administracyjną organizacji
pracowniczej. Najwyraźniej zadziałał tutaj moment wolności, ponieważ mimo tego że
pojedynczy robotnik był zależny od innych, to jednak przynależność do branży dawała,
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 5
ogólnie rzecz biorąc, większą wolność wyboru niż przypisanie do miasta. Tego rodzaju
przemiana generalnie wiąże się z tendencją do pomnażania wolności: nie likwiduje co prawda
powiązań, ale pozostawia do wyboru, z kim jest się powiązanym.
W porównaniu ze związkiem lokalnym, czy też każdym innym niezależnym od woli
podmiotu, zrzeszenie wybrane z własnej woli lepiej odpowiada predyspozycjom
wybierającego. Taka grupa opiera się na stosunkach rzeczowych, tzn. wynikających z istoty
podmiotu. Dlatego często warto wykorzystać takie powiązania ze względu na ich formalną
spoistość także do innych celów, odległych od pierwotnych motywów ich powstania, W
spartańskich syssytiach siedziało się po piętnastu przy jednym stole, wedle wolnego wyboru.
Jeden glos wystarczył, by odrzucić nowego kandydata. Owa wspólnota przy stole stała się
podstawą podziału armii. Rolę stosunków sąsiedzkich i relacji pokrewieństwa przejęły
indywidualne skłonności i sympatie. Organizacja wojska, która przyswoiła sobie ten nowy
rodzaj relacji, odznaczała się skrajnym rygorem i rzeczowością. Pomiędzy tą organizacją, a na
swój sposób równie zdepersonalizowanymi stosunkami pokrewieństwa i sąsiedztwa, selekcja
syssytii funkcjonowała niczym elastyczne złączenie, które racjonalność organizacji
wojskowej fundowało na całkiem innej racjonalności wolnych powiązań. Pomijając jednak
ową szczególną technikę budowania organizacji militarnej, już samo bezwzględne
pierwszeństwo spraw wojskowych u Spartan przełamywało więzi rodowe. W innych greckich
miastach wojsko podzielone było według rodów lub okręgów. Tylko w Sparcie interes
rzeczowo-militarny przełamał ten przesąd i stał się podstawą podziału wojska. Już u
prymitywnych, na przykład afrykańskich ludów można zaobserwować, jak scentralizowany
ustrój wojskowy niszczy organizację klanową. Kobiety generalnie reprezentują zasadę
naturalnie powstałych, rodzinnych przynależności, stąd bierze się niechęć wobec
wszystkiego, co kobiece, społeczna bezsilność kobiet w organizacjach wojskowych. Częste
występowanie matriarchatu u ludów wojowniczych należy tłumaczyć z jednej strony
radykalnym oddzieleniem stosunków cywilnych od sfery wojskowej, z drugiej strony
motywami indywidualno-psychologicznymi: wojownik jest w domu co prawda brutalny i
tyrański, ale jednocześnie też wygodny, leniwy, niedbały, zadowolony, gdy tylko o niego się
troszczą i ktoś inny rządzi. Jednak te uwarunkowania cywilne nie mają nic wspólnego z
podejściem rzeczowym, które rozbija klan, a z jego atomów tworzy nową racjonalną formę.
Decydujące jest w tym przypadku to, że wojownicy stanowią całość podporządkowaną
wyłącznie interesom militarnym. Być może pod innymi względami istnieją powiązania, które
ich rozdzielają, i musiałyby być uznane za irracjonalne, gdyby wpływały na organizację
militarną. W wyborze towarzyszy w spartańskich syssytiach wolność reprezentowała, co
nieczęsto się zdarza, zasadę racjonalizacji. Dzięki tej wolności bowiem talenty
poszczególnych osób stawały się podstawą zrzeszenia. Był to zupełnie nowy,
rewolucjonizujący i rozumny motyw zrzeszenia, pomimo pewnej dowolności i irracjonalności
w konkretnym nieraz przypadku. W tym sensie „wolne zrzeszenie” funkcjonowało w trzech
ostatnich stuleciach germańskiego średniowiecza. W najdawniejszych czasach wolnych gmin
wiejskich wspólnota miała charakter lokalny. Okres feudalny wprowadził następnie zupełnie
nowy, ale jednak całkiem zewnętrzny rodzaj powiązania w postaci stosunku do pana. Dopiero
w wolnym zrzeszeniu wola indywiduów stała się podstawą relacji społecznych. Można sobie
wyobrazić, jak specyficzne formy współżycia między poszczególnymi jednostkami musiały
wyniknąć z owej zamiany związków wyznaczonych przez los i niezależnych od osobowości -
a raczej osobowość kształtujących - na motywy bardziej osobiste i spontaniczne.
Nowa forma zrzeszenia, która wrasta w pierwotną, nie zawsze jest bardziej racjonalna.
Jeśli oba powiązania w równym stopniu opierają się na głębokich, organicznych przyczynach,
niezależnych od woli jednostki, konsekwencje dla niej, zarówno zewnętrzne, jak i
wewnętrzne, mogą przybrać szczególne zabarwienie. Kulturowo zapóźnieni Aborygeni żyją
w małych, stosunkowo spoistych hordach. Poza tym jednak dzielą się na pięć rodów bądź
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 6
związków totemicznych, tak iż w każdej hordzie znajdują się członkowie różnych rodów, a
każdy ród rozproszony jest na wiele hord. W obrębie hordy wspólnoty totemiczne nie tworzą
ściślejszych połączeń. Ich związek przekracza raczej równomiernie wszystkie te podziały,
tworząc jedną wielką rodzinę. Kiedy w walce dwu hord spotkają się członkowie tego samego
totemu, schodzą sobie z drogi i szukają innego przeciwnika (co podobno dotyczy także ludów
z Wysp Mortlack). Stosunki seksualne między mężczyznami i kobietami przebiegają zgodnie
z podziałami rodowymi, nawet jeśli z powodu przynależności do różnych hord nigdy
wcześniej się nie spotkali. Dla tych ubogich duchowo istot, niezdolnych do jakichkolwiek
racjonalnych związków, taka przynależność do dwóch ściśle oddzielonych grup,
skierowanych niejako wertykalnie i horyzontalnie, musi oznaczać wzbogacenie treści życia,
skądinąd nieosiągalne napięcie i niejako podwojenie egzystencji.
Formalnie równe skrzyżowanie różnych treści i efektów następuje w obrębie życia
rodzinnego poprzez przynależność do tej samej płci. Gdy na przykład w spory małżeńskie
wciągnięta zostaje matka męża, jej instynkty - o ile rozpatrywać je niejako a priori, pomijając
wszystkie specyficzne okoliczności konkretnego przypadku - skłaniać się będą raz ku synowi
z powodu pokrewieństwa, a innym razem ku synowej jako należącej to tej samej płci.
Przynależność do tej samej płci jest jedną z często spotykanych w socjologii przyczyn
zrzeszania się, która krzyżuje się z innymi w różnym stopniu i na różny sposób. Z reguły
funkcjonuje jako motyw organiczny, naturalny, wobec którego większość innych ma w sobie
coś indywidualnego, świadomego, zależnego od woli. We wspomnianym przypadku być
może uzna się, że stosunek między matką i synem jest tym danym z natury, natomiast
solidarność kobiety z kobietą jest jako taka czymś wtórnym, wynikiem refleksji, istotnym
raczej jako ogólne pojęcie niż bezpośrednia energia. Wspólnota płci bywa nieraz jak
najbardziej pierwotnym, fundamentalnym i niezależnym od woli motywem zrzeszenia, ale
dochodzi do głosu często dopiero pośrednio w wyniku refleksji i świadomego działania.
Dlatego też coś pod względem rzeczowym o wiele późniejszego i przypadkowego
funkcjonuje wobec wspólnoty płci jako pierwsze i nieuniknione.
Obok przynależności płciowej także przynależność do tej samej grupy wiekowej jako
formalny motyw socjologiczny zajmuje miejsce pośrednie między formą organiczną a
racjonalną. Wiek może w stosunkowo prostych warunkach stać się podstawą podziału całej
grupy. W Sparcie około 220 r. p.Ch. ugrupowania polityczne określano w zależności od
wieku. Także wśród wielu ludów pierwotnych mężczyźni zorganizowani byli według grup
wiekowych, z których każda miała określone znaczenie społeczne, funkcję i sposób bycia. Ta
podstawa zrzeszania się jest całkowicie osobista, a jednocześnie zupełnie aindywidualna.
Najwyraźniej możliwa jest tylko tam, gdzie kultura nie dysponuje jeszcze rozbudowanymi,
obiektywnymi zasobami duchowymi. Zasoby takie sprzyjają bowiem indywidualnemu
rozwojowi umysłowemu i duchowemu oraz podziałom ideowym, jednoczącym jednostki z
różnych grup wiekowych. Dlatego brak przyswojonych treści duchowych jest jedną z
przyczyn tego, iż młodzi ludzie o wiele mocniej trzymają się razem - często z zadziwiającą
obojętnością wobec własnej indywidualności - niż dzieje się to pomiędzy starszymi. Podział
według wieku jako motyw tworzenia grup łączy osobowość i obiektywność, chociaż czyni to
bardzo niezręcznie. Zazwyczaj przeciwstawne: organiczność i racjonalność - są tutaj
zjednoczone. Organiczna, wręcz fizjologiczna cecha poszczególnych jednostek staje się
podstawą zrzeszenia poprzez świadomą syntezę, jako czysto pojęciowa siła. Naturalny i
osobisty czynnik wieku funkcjonuje jako całkowicie obiektywna zasada. Zrozumiale, że w
prymitywnych warunkach ten pewny, nie podlegający woli punkt oparcia, który przecież
treściowo jest czymś bardzo namacalnym i życiowo istotnym, zyskuje duże znaczenie dla
struktury społecznej.
Jednym z najprostszych przykładów nałożenia się czynników obiektywnych na
bezpośrednio organiczne jest rodzina. Pierwotna wspólnota rodzinna ulega modyfikacji przez
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 7
to, iż indywidualność poszczególnych jednostek realizuje się w innych grupach społecznych.
Jedną z najznakomitszych tego rodzaju grup była „republika uczonych”, owo na wpół realne,
na wpół idealne zrzeszenie osobistości, podporządkowane ogólnemu dążeniu do poznania,
której członkowie należeli do najróżniejszych grup pod względem narodowości, osobistych i
szczegółowych interesów, pozycji społecznej itd. Potrzeba rozwoju duchowego i kształcenia
się przejawiała się w epoce renesansu jeszcze silniej niż współcześnie. Osoby z różnych
kręgów społecznych łączyły się, tworząc nową wspólnotę. Dążenia humanistyczne
przełamywały średniowieczne rozdzielenie kręgów i warstw społecznych oraz dawały
ludziom wykonującym nierzadko wciąż jeszcze różne zawody pasywny lub aktywny udział w
myśleniu i poznaniu, krzyżując tym samym w wieloraki sposób dotychczasowe podziały i
formy życia. Humanizm, właśnie dlatego, że był dla wszystkich narodów i kręgów
społecznych czymś równie obcym, mógł stać się płaszczyzną wspólną im wszystkim, tzn.
przedstawicielom wszystkich tych grup. Panowało przekonanie, że to, co istotne, przynależy
do siebie. Dowodzą tego pojawiające się w XIV w. zbiory życiorysów, przedstawiające w
jednym dziele znakomite osobistości - teologów, mężów stanu, artystów, filologów. Rządzący
rozpoznają tę nową zasadę rangi społecznej, niejako nową analizę i syntezę kręgów
społecznych i nadają im szczególną formę. Robert z Neapolu zawiera przyjaźń z Petrarką i
przekazuje mu w darze własny purpurowy płaszcz. Dwieście lat później ten socjologicznie
istotny motyw, pozbawiony już lirycznej formy, przybiera kształt bardziej rzeczowy i ścisły.
Franciszek I, król Francji, chciał przekształcić krąg uczonych w samodzielne i niezależne
nawet względem uniwersytetu zrzeszenie. Obok uniwersytetów, kształcących teologów i
jurystów, miało powstać coś w rodzaju akademii, której członkowie poświęciliby się studiom
i nauczaniu bez jakichkolwiek celów praktycznych. Na skutek takiego wyodrębnienia
znaczenia czysto duchowego spośród tego wszystkiego, co uchodziło za wartościowe, mógł
senat wenecki przy wydanie Giordana Bruna napisać do kurii: Bruno jest groźnym
heretykiem, dopuścił się najbardziej godnych potępienia czynów, wiódł życie rozwiązłe,
wręcz diabelskie - poza tym jednak jest jednym z najznakomitszych umysłów, jakie można
sobie wyobrazić, o rzadkiej uczoności i wielkości ducha. Zamiłowanie do podróżowania i
przygody, jakim odznaczali się humaniści, nawet ich po części chwiejny i niepewny
charakter, odpowiadały owej niezależności ducha, stanowiącego oś ich życia, od wszelkich
innych wymagań stawianych człowiekowi. Niezależność ta czyniła ich obojętnymi wobec
owych wymagań. Poszczególny humanista, poruszając się w barwnej różnorodności
stosunków życiowych, powtarzał los samego humanizmu, który jako dążenie duchowe
obejmował zarówno ubogiego studenta i mnicha, jak również potężnego wodza i szlachetną
księżniczkę. Tym sposobem torowało sobie drogę to, co istotne dla bardziej subtelnej
struktury społecznej, a co występowało już w średniowieczu: kryterium intelektualne jako
podstawa zróżnicowania społecznego i tworzenia nowych grup. Kryteria takie były do lej
pory albo zależne od woli (gospodarcze, wojenne, polityczne w szerszym i węższym sensie),
albo oparte na uczuciach (religijne), lub też przemieszane z tych dwóch (rodzinne). Fakt, iż
podstawą zrzeszenia staje się intelekt, dążenie do poznania, a jego członkowie pochodzą z
różnych kręgów społecznych, dobitnie dowodzi tego, że stosunkowo późno powstające grupy
mają często charakter racjonalny, że ich treść wykreowana jest na podstawie świadomych
przemyśleń i rozumnej racjonalności celowej. Ta formalna istota wtórnych form zrzeszania
się przejawia się najmocniej w koncentracji kręgów społecznych wokół motywów
intelektualnych i koncentracja ta określa samą ich treść.
Liczba różnych grup społecznych, do których poszczególny człowiek należy, stanowi
jeden z mierników kultury. Jeśli nowoczesny człowiek przynależy najpierw do rodziny, w
której się urodził, następnie do tej, którą sam założył, a przez to także do rodziny swojej żony,
dalej do swojego zawodu, który już sam w sobie angażuje go często w rozmaite grupy
interesów (np. we wszystkich zawodach, w których występują podwładni i przełożeni, każdy
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 8
przypisany jest. do określonego zakładu, urzędu, biura itd., które obejmuje zarówno tych
niżej, jak i wyżej postawionych, a poza tym należy do kręgu pracowników z różnych działów
o tej samej pozycji w hierarchii); jeśli jest świadomy swojego obywatelstwa i przynależności
do określonej warstwy społecznej, poza tym jest oficerem rezerwy, należy do kilku
stowarzyszeń i prowadzi bogate życie towarzyskie, ocierając się o różne kręgi społeczne, to
jest to już bardzo duża różnorodność grup. Niektóre z nich są co prawda skoordynowane, inne
natomiast można tak uporządkować, że jedna z nich przedstawia się jako ta bardziej
pierwotna, jednak indywiduum na podstawie swoich szczególnych, wyróżniających go
własności zwraca się ku dalszym kręgom społecznym. Związek z grupą pierwotną może być
przy tym zachowany, podobnie jak jedna strona złożonego przedstawienia, nawet jeśli pod
względem psychologicznym zyskała czysto rzeczowe asocjacje, nie traci powiązań z
kompleksem, do którego w końcu przynależy pod względem czasoprzestrzennym. Także w
średniowieczu, choć w mniej indywidualny sposób, poszczególny człowiek był nie tylko
obywatelem danego miasta, ale mógł też należeć do innych grup społecznych. Hanza
zrzeszała wiele miast i pozwalała jednostce na udział w przedsięwzięciu, które wykraczało nie
tylko poza mury miasta, ale nawet poza granice cesarstwa. Z drugiej strony, wspólnoty
cechowe nie pytały o pochodzenie, ale przyjmowały jednostkę niezależnie od obywatelstwa
miejskiego do związków rozciągających się na cale Niemcy. I tak jak związki cechowe
przekraczały granice miast, tak związki czeladnicze przekraczały granice cechów.
Wyżej opisane konfiguracje odznaczały się tą szczególną cechą, że ujmowały jednostkę
nie jako jednostkę, ale jako członka grupy społecznej i w tym charakterze przyjmowały ją do
innych grup. Zrzeszenie zrzeszeń stawia co prawda poszczególnego człowieka w obrębie
wielu grup społecznych, ponieważ jednak grupy te nie przecinają się, konstelacja taka ma
szczególny stosunek do problemu indywidualności, inny niż te dalej omówione. W
średniowieczu przekonanie, że tylko równi mogą się łączyć-mimo iż w praktyce często od
tego odchodzono - wiązało się w oczywisty sposób z tym, że średniowieczny człowiek własną
egzystencję całkowicie powierzał grupie. Dlatego w pierwszej kolejności łączyły się miasta z
miastami, klasztory z klasztorami, gildie z pokrewnymi gildiami. Było to rozwinięcie zasady
egalitarnej, nawet jeśli członkowie połączonych korporacji bywali z różnych względów
bardzo nierówni; jednak jako członkowie korporacji wszyscy byli równi, i w tej mierze, mimo
indywidualnych różnic, obowiązywał sojusz. Ale nawet gdy zasada ta objęła sojusze bardziej
różnorodnych grup. miały one jako czynniki władzy w obrębie nowego kompleksu równy
status. Indywiduum jako takie pozostawało poza szerszą grupą, tak iż przynależność do niej
nie rozwijała jego indywidualności. Mimo wszystko była to forma przejściowa od zrzeszenia
średniowiecznego w węższym sensie, które, jak to może najdobitniej miało miejsce w starych
gildiach i wczesnych średniowiecznych cechach, nie pozwalało jednostce na przynależność
do innych grup społecznych - do nowoczesnych zrzeszeń, do których poszczególny człowiek
może dowolnie wstępować.
Wiążą się z tym różnorakie konsekwencje. Grupy, do których jednostka należy, tworzą
niejako system współrzędnych, tak iż każda nowa grupa określają dokładniej i bardziej
jednoznacznie. Wspólna przynależność do jednej grupy pozostawia indywidualności obszerne
pole do działania. Jednak im więcej grup, tym mniej prawdopodobne, by także inne osoby
odznaczały się taką samą kombinacją współrzędnych, by wszystkie te kręgi społeczne
przecięły się raz jeszcze w jednym punkcie. Jak konkretny przedmiot traci dla naszego
poznania swoją indywidualność, jeśli go na podstawie jednej własności podciągnąć pod
ogólne pojęcie, odzyskuje ją jednak w takim stopniu, w jakim przywoła się inne pojęcia,
określające inne jego cechy, tak iż każdy przedmiot, mówiąc językiem Platona, ma udział w
tylu ideach, ile posiada własności i przez to zyskuje indywidualną określoność: analogicznie
ma się osobowość do kręgów społecznych, do których przynależy.
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 9
Podobnie jak substancjalny przedmiot, który stoi przed nami, ujmowano jako syntezę
wrażeń zmysłowych - tak iż każdy przedmiot istnieje niejako tym mocniej, im więcej wrażeń
składa się na niego - tak tworzymy z poszczególnych elementów życia, z których każdy
stanowi wytwór społeczeństwa, to, co nazywamy subiektywnością, a więc osobowość, która
w indywidualny sposób łączy elementy kultury. Po tym, jak z syntezy momentów
subiektywnych wyłoniło się coś obiektywnego, synteza elementów obiektywnych wytwarza
nową, wyższą subiektywność - podobnie osobowość zatraca się w grupie, aby następnie
poprzez indywidualne skrzyżowanie różnych kręgów społecznych odnaleźć w nim swoją
specyficzność. Na marginesie warto zauważyć, że tym sposobem celowe i przyczynowe
ujęcia osobowości dają przeciwstawny obraz: pod względem genezy osobowość postrzegano
jako skrzyżowanie rozlicznych wątków społecznych, wynik dziedziczenia różnych
przynależności grupowych i procesów dostosowania się, a jej indywidualność jako specyfikę
kwantów i kombinacji, łączących w niej elementy gatunkowe. Jeśli teraz wraz z całą
różnorodnością popędów i interesów osobowość z powrotem włączy się w organizm
społeczny, to tym samym niejako wypromieniowuje i oddaje to, co otrzymała, w
analogicznej, lecz świadomej i wyższej formie.
Przed osobowością moralną, gdy opuszcza własną grupę i wkracza w punkt przecięcia się
wielu kręgów społecznych, otwierają się nowe możliwości, ale stają też nowe zadania.
Uprzednia jednoznaczność i pewność ustępuje z początku niejakim wahaniom tendencji
życiowych. W tym sensie powiada stare angielskie przysłowie: „Kto włada dwoma językami,
jest łotrem”. To, iż wielość przynależności społecznych prowadzi do wewnętrznych i
zewnętrznych konfliktów, które grożą rozdarciem indywiduum, nie stanowi dowodu
przeciwko jej zasadniczemu wpływowi, wzmacniającemu osobową jedność. Ów dualizm i
jedność wspierają się bowiem nawzajem: właśnie dlatego, że osobowość stanowi jedność,
może dojść do rozłamu. Im bardziej różnorodne interesy grupowe spotykają się w nas i dążą
do konfrontacji, tym głębiej Ja uświadamia sobie własną jedność. Przede wszystkim
przynależność do wielu rodzin, jaka wiąże się z zawarciem małżeństwa, już od zawsze była
miejscem wewnętrznego wzbogacenia, rozszerzenia stosunków i interesów, ale także
konfliktów, które skłaniały indywiduum zarówno do zachowania wewnętrznej i zewnętrznej
równowagi, jak i do energicznego forsowania własnego stanowiska.
W ustrojach prymitywnych rodów skrzyżowanie różnych kręgów społecznych w jednej
osobie wygląda często tak, że przynależy ona do związku totemicznego matki, a jednocześnie
do węższej rodziny czy też związku lokalnego ojca. Ci prości ludzie nie dorośli jednak do
wyżej opisanych konfliktów, ponieważ ich osobowość nie rozwinęła się jeszcze w formie
silnej świadomości. Oba rodzaje związków są w specyficzny sposób z istoty swej tak
odmienne, że nie wchodzą sobie w drogę. Pokrewieństwo ze strony matki ma bowiem
charakter bardziej idealny, duchowy, ze strony ojca natomiast realny, materialny,
bezpośrednio oddziałujący. Klan matki, czy też związek totemiczny u Aborygenów, u Herero
i w ogóle u wielu niższych ludów łowieckich, nie stanowi wcale wspólnoty bytowej, w życiu
codziennym nie odgrywa żadnej roli, a jedynie przy ważnych, uroczystych okazjach, takich
jak zawarcie małżeństwa, pogrzeb, zemsta rodowa. Owa zemsta ma u ludów pierwotnych
charakter idealny, wręcz abstrakcyjny. Związek totemiczny jako matrylinearny bywa często
rozproszony na wiele plemion i hord. Jedynym, co łączy jego członków, są nierzadko zakazy
dotyczące spożywania określonych produktów i wspólne ceremonie, a także przede
wszystkim szczególne imiona i symbole. Klan ojca, w którym toczy się codzienne życie,
prowadzenie wojen, sojusze, dziedziczenie, polowania itd., nie ma wspólnych symboli i ich
nie potrzebuje, ponieważ ich lokalne powiązania i stopienie się ich bezpośrednich interesów
zapewniają świadomość wspólnej przynależności. Na tym poziomie każde nielokalne
połączenie ma charakter bardziej idealny - tymczasem na wyższych poziomach rozwoju
powiązania ponadlokalne mogą mieć jak najbardziej formę realistyczno-konkretną. Jednak
G.Simmel
Krzyżowanie się kręgów społecznych
Strona | 10
owe prymitywne kręgi społeczne, w których przecięciu znajdują się jednostki: ojcowsko-
lokalny i matczyno-rodowy, muszą się wyraźnie odróżniać, jak konkretne i abstrakcyjne
wartości społeczne, aby w tym świecie prostych znaczeń mogły wspólnie odnaleźć się w
jednej osobie.